Szkoła katolicka

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Mileva_

Zależy, jaka byłaby to szkoła. Jeśli zwykłe, spokojne miejsce, o niezbyt uciążliwych ograniczeniach - na przykład większe restrykcje odnośnie stroju, makijażu, za to nie wywierające presji na poglądy młodego człowieka (taka była katolicka szkoła w moim mieście) - czemu nie. (O ile moje dziecko nadawałoby się do takiej szkoły, wszystko zależy od człowieka - młody artysta czy rewolucjonista w takiej szkole to absurd ) Jeśli miałby to być kołchoz w stylu pralni sióstr magdalenek (polecam film zresztą) - veto.

Aha, i uwielbiam ludzi, którzy usiłują zademonstrować swoją rzekomą nowoczesność poprzez dostawanie drgawek na dźwięk słów "szkoła katolicka". Jakby z samym terminem wiązał się łagrowy rygor i klepanie 30 różańców dziennie

tu wcale nie chodzi o demonstracje nowoczesnosci. Ja niczego nie demonstruję, pozostałe dziewczyny pewnie też nie. Po prostu mój światopogląd kłóci się z tym co propagują księża. Owszem, znam zakon który mógłby prowadzic fajną szkołę, ale tego nie robi. Za to oferuje fantastyczne msze święte i zajęcia dla roznych grup wiekowych. Natomiast księza w moim miescie patrzą na ten zakon spod byka, bo wyróznia się innym podejsciem do zycia, zachęca ludzi do udziału w róznych koscielnych wydarzeniach na zasadzie : przygotujmy cos wyjątkowego a ludzie sami przyjdą a nie : siedzcie w kosciele 24 godziny na dobe i dawajcie kase bo nie bedziecie zbawieni.

Więc nie mierz wszystkich jedną miarą, jeden bedzie sie popisywał antykatolickim nastawieniem a inny wyraża po prostu swoje zdanie.

[201604181004]

Ale o co chodzi? Szkół jest milion dwieście, zwłaszcza w dużych miastach. Są świetne publiczne, dobre publiczne i złe publiczne, są szkoły społeczne dobrze lub lepsze, są szkoły specjalne, szkoły niepubliczne i szkoły prywatne oraz szkoły katolickie czy plastyczne, skoro mam taki wybór to po co miałabym posyłać dziecko do szkoły o określonej religii skoro sama tej religii nie wyznaję? To nie ze strachu, to z powodu tego że mam wybór. Jakbym nie miała wyboru i mieszkała w mniejszej miejscowości to czemu miałabym nie posłać dziecka do takiej szkoły? Z tych które znam wszystkie katolickie są bardzo dobre i trzymają poziom, krzywda by się tam dziecku nie działa przecież nikt tego nie twierdzi.

[201706190936]

Napisane przez drabineczka

Ale o co chodzi? Szkół jest milion dwieście, zwłaszcza w dużych miastach. Są świetne publiczne, dobre publiczne i złe publiczne, są szkoły społeczne dobrze lub lepsze, są szkoły specjalne, szkoły niepubliczne i szkoły prywatne oraz szkoły katolickie czy plastyczne, skoro mam taki wybór to po co miałabym posyłać dziecko do szkoły o określonej religii skoro sama tej religii nie wyznaję? To nie ze strachu, to z powodu tego że mam wybór. Jakbym nie miała wyboru i mieszkała w mniejszej miejscowości to czemu miałabym nie posłać dziecka do takiej szkoły? Z tych które znam wszystkie katolickie są bardzo dobre i trzymają poziom, krzywda by się tam dziecku nie działa przecież nikt tego nie twierdzi.

[Mileva_]

Napisane przez PaulinciaKWC

tu wcale nie chodzi o demonstracje nowoczesnosci. Ja niczego nie demonstruję, pozostałe dziewczyny pewnie też nie. Po prostu mój światopogląd kłóci się z tym co propagują księża. Owszem, znam zakon który mógłby prowadzic fajną szkołę, ale tego nie robi. Za to oferuje fantastyczne msze święte i zajęcia dla roznych grup wiekowych. Natomiast księza w moim miescie patrzą na ten zakon spod byka, bo wyróznia się innym podejsciem do zycia, zachęca ludzi do udziału w róznych koscielnych wydarzeniach na zasadzie : przygotujmy cos wyjątkowego a ludzie sami przyjdą a nie : siedzcie w kosciele 24 godziny na dobe i dawajcie kase bo nie bedziecie zbawieni.

Więc nie mierz wszystkich jedną miarą, jeden bedzie sie popisywał antykatolickim nastawieniem a inny wyraża po prostu swoje zdanie.

Facepalm.

Nie przeczytałam nawet twojego posta, więc spokojnie, nie bierz tak wszystkiego do siebie moda na och modny antyklerykalizm jak najbardziej istnieje imho, zwłaszcza wśród młodych ludzi. A skoro masz opinię inną niż tradycyjna, to przygotuj się również na ataki, nie tylko to, że przeczytasz na jakimś forum posta osoby zauważającej jakieś zjawisko.

Nawiasem mówiąc, nie chodzę do kościoła i nie miałam szczęścia do księży, co znacząco wpłynęło na moje obecne poglądy. Ale wbrew pozorom to nie ma wielkiego związku ze szkołą katolicką.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Znam parę osob, które chodzimy do katolickiego liceum. Lekcje byly normalne, ale oprócz tego modlili się przed zajęciami, jeden raz jakoś dluzej w ciagu dnia na przerwie plus chodzili do kosciola raz w tygodniu. Plus coś tam jeszcze, nie pamietam dokladnie.


Ja swojego dziecka nigdy w zyciu nie posłałabym do takiej szkoły, bo nie wyznaję jej zasad. Od Kościola, księży i właściwie wszystkich możliwych religii trzymam się z daleka. Nie mam zamiaru nawet chrzcić dzieci, wiec jasne jest, ze od takiej szkoly bede trzymac sie z daleka.

[midusia86]

Samo określenie " szkoła katolicka" jeszcze niczego nie determinuje. Jak juz wcześniej pisałyście, może to być szkoła dobra, może być taka sobie, może też zamykać wszystkie rankingi szkół w mieście.
Po pierwsze, ja bym zawęziła pytanie: do wyboru 2 szkoły, na podobnym poziomie, z podobną zdawalnością egzaminów końcowych. Różnią się tylko tym, że jedna jest katolicka, co dla mnie znaczy: nauczana jest religia, etyka, propagowane są wartości patriotyczne, że rodzice są informowani przez szkołę o tematyce takich zajęć, jak chociażby WDŻ (czy jak to tam się zwie). No i mowa tutaj o podstawówce, max. gimnazjum, średnia szkoła to już chyba jednak decyzja dziecka
Ja w takim przypadku wybrałabym taką szkołę

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Mileva_

Facepalm.

Nie przeczytałam nawet twojego posta, więc spokojnie, nie bierz tak wszystkiego do siebie moda na och modny antyklerykalizm jak najbardziej istnieje imho, zwłaszcza wśród młodych ludzi. A skoro masz opinię inną niż tradycyjna, to przygotuj się również na ataki, nie tylko to, że przeczytasz na jakimś forum posta osoby zauważającej jakieś zjawisko.

Nawiasem mówiąc, nie chodzę do kościoła i nie miałam szczęścia do księży, co znacząco wpłynęło na moje obecne poglądy. Ale wbrew pozorom to nie ma wielkiego związku ze szkołą katolicką.

domyslam się, że nie przeczytałas bo wypowiadalam się wczesniej, mowię ogólnie o dziewczynach, ktore sa posądzane od razu z góry za "udawanie nowoczesnosci" przez niechęć do szkoły katolickiej.

[Wyrak]

Napisane przez ***luna

Pytanie czysto hipotetyczne: Czy zecydowały(li)byscie się na posłanie dziecka do szkoły katolickiej,gdyby w Polsce religia nie nalezała do przedmiotów szkolnych, a istniałyby szkoły katolickie publiczne: nieodpłatne?

Pewnie, nawet jesliby byla platna, jesli to by bylo najlepsze wyjscie z punktu widzenia edukacji dziecka.

Napisane przez _vixen_

Nie.
W ogóle jestem sceptycznie nastawiona do prywatnych szkół, gdzie przeważnie na wierzchu jest miód malina, niesamowita kultura, edukacja, dumni rodzice, że ich dzieci do taaakiej szkoły chodzą, a wewnątrz bagienko i hipokryzja.
Wiem, co mówię, bo sama do niepublicznej szkoły chodziłam. A już szkoła katolicka zwiększa ryzyko wyżej wymienionych.

Jest tyle dobrych szkół państwowych, w których dziecko dodatkowo się uczy, że nie wszyscy mają tyle samo, że może trzeba biedniejszemu koledze kanapkę dać, szkoda posyłac dziecko do getta.

Napisane przez _vixen_

Albo i jeszcze gorzej się zachowują, bo przecież trzeba pokazać na mieście, że mimo iż z "katolika", to przecież też wypić, zapalić i coś tam sobie zapodać człowiek umie

Plus wmawianie uczniom i ich rodzicom, że są wręcz narodem wybranym

Specjalisci od KK, co siedza chyba ksiezom na parafii gdzies w kancelarii i do szkol przenikneli , wiedza wszystko najlepiej tradycyjnie

Napisane przez Asji

nie

niedaleko mojego ogólniaka była właśnie szkoła katolicka i widać było, że większość osób uczęszczających do niej niezbyt dużo z religią miała wspólnego. Zresztą kryterium "czy naucza się religii czy nie" nie byłoby na pewno decydujące przy wyborze szkoły dla mojego dziecka.

A skad wniosek, ze maja byc? To jest szkola prowadzona przez KK, a nie szkola dla katolikow, czy szkola z jakims katolickim programem.

Swoja droga - w tym watku wyszlo, jak wiele osob wyznaje ograniczone poglady i jest ciezko zaslepionych nienawiscia do instytucji KK. Tolerancja pelna geba Szczere wyrazy wspolczucia z tego miejsca.

[_vixen_]

Napisane przez Wyrak

Specjalisci od KK, co siedza chyba ksiezom na parafii gdzies w kancelarii i do szkol przenikneli , wiedza wszystko najlepiej tradycyjnie

A skąd Ty możesz wiedzieć do jakiej szkoły chodziłam, z jakich szkół mam znajomych i jakie mam doświadczenia w tym względzie?

Zdziwiłbyś się. Skądś swoje poglądy wzięłam, sama sobie tego nie wymyśliłam.

---------- Dopisano o 06:45 ---------- Poprzedni post napisano o 06:43 ----------

Napisane przez Wyrak

Swoja droga - w tym watku wyszlo, jak wiele osob wyznaje ograniczone poglady i jest ciezko zaslepionych nienawiscia do instytucji KK. Tolerancja pelna geba Szczere wyrazy wspolczucia z tego miejsca.

Ja to bardziej współczuję tym bezkrytycznie nastawionym do instytucji KK, że nierzadko dają się tak w bambuko robić...

[201706190936]

Napisane przez _vixen_

Ja to bardziej współczuję tym bezkrytycznie nastawionym do instytucji KK, że nierzadko dają się tak w bambuko robić...

co masz na mysli mówiąc "w bambuko" ?

[_vixen_]

Napisane przez Senses Woman

co masz na mysli mówiąc "w bambuko" ?

Ojciec Rydzyk najlepszy przykład.

[Suvia]

mieszkałam rok w katolickiej bursie i oszczędzę swojemu dziecku doświadczeń z placówkami prowadzonymi przez duchownych

[amg88]

u nas w małym mieście mają utworzyć taką szkolę i wysłałabym moją córkę, sama chciałabym do takiej chodzić

[Mileva_]

Napisane przez Suvia

mieszkałam rok w katolickiej bursie i oszczędzę swojemu dziecku doświadczeń z placówkami prowadzonymi przez duchownych

Mnie też spotkało to szczęście, ale z drugiej strony znajoma chodziła do bardzo dobrego katolickiego LO w Krakowie, gdzie nie było się do czego przyczepić. Więc to, że coś jest prowadzone wyznaniowo, jeszcze niczego nie determinuje

[invisible_01]

A czy nie-katolicy mogą studiować na KUL-u?

[Mileva_]

Oczywiście. Mam niewierzących znajomych, którzy tam studiują. Coś mi świta, że wypełniali jakiś papierek przy rekrutacji, który w zasadzie do niczego nie zobowiązuje, ale dokładnie nie wiem jak to wyglądało. No i akademiki są męskie i żeńskie.

[Suvia]

Napisane przez Mileva_

Mnie też spotkało to szczęście, ale z drugiej strony znajoma chodziła do bardzo dobrego katolickiego LO w Krakowie, gdzie nie było się do czego przyczepić. Więc to, że coś jest prowadzone wyznaniowo, jeszcze niczego nie determinuje

Oczywiście, ze nie. Po prostu w moim przypadku, po serii doświadczeń z księżmi- nauczycielami, księżmi na parafii itd. - przelało czarę.

[Mileva_]

Napisane przez Suvia

Oczywiście, ze nie. Po prostu w moim przypadku, po serii doświadczeń z księżmi- nauczycielami, księżmi na parafii itd. - przelało czarę.

Mały offtop - możesz coś bliższego opowiedzieć o tej bursie? Tzn jakiego rodzaju zachowania tam miały miejsce? Pytam z ciekawości, bo w "mojej" siostry potrafiły łazić dziewczynom po pokojach pod ich nieobecność, a w nocy, jeśli u kogoś było zapalone światło, sprawdzały czy rzeczywiście ta osoba się uczy, czy np ogląda film Jeśli to drugie, to oczywiście opieprz. A już szczytem wszystkiego było sprawdzanie, czy ktoś ma porządek w szafie.

[Mustique]

posłałabym tylko wtedy gdyby szkoła katolicka miała niezłą renomę; na równi z najlepszymi podstawówkami czy liceum w miescie... niestety u nas tak nie jest... a i opinie też nie rewelacyjne.

co do liceum katolickiego ; za moich czasów przedlicealnych też był dylemat czy posłać mnie do gastronoma katolickiego czy do zwykłego liceum.. o mały włos bym sie tam znalazła.. nie znalazłam sie tam tylko dlatego że jestem córką rodziców o pogladach lewicowych i drugim kryterium to było zezwolenie lekarza na uczestnictwo w takiej klasie- nie było w tym nic dziwnego , w każdej szkole licealnej tak jest (szczególnie zawodowej)- ale w tej katolickiej jeszcze chcieli zaświadczenie od ginekologa to zaważyło na nie! (były to lata 90).

ciekawe jak teraz wygląda?

[Asji]

Napisane przez Wyrak

A skad wniosek, ze maja byc? To jest szkola prowadzona przez KK, a nie szkola dla katolikow, czy szkola z jakims katolickim programem.

Niby nie jest tylko dla katolików, ale czy oprócz realizowania norm oświatowych nie powinna przekazywać właśnie katolickiego światopoglądu? Moim skromnym zdaniem powinno być to miejsce dla osób, które odczuwają potrzebę życia w zgodzie z promowanymi przez Kościół wartościami i nie wydaje mi się to niczym niezwykłym To, że w praktyce jest często inaczej to już inna bajka. Za paradoks uważam posyłanie do szkoły katolickiej dzieci przez osoby inno-wyznaniowe lub ateistów, bo akurat szkoła w którą celują oferuje wysoki poziom nauczania (torowanie uczniom drogi na UW nie jest jedynym zadaniem szkoły katolickiej). Po co z góry zakładać, że szkoła nie wypełni swojego szczególnego zadania jakim podobno jest ewangelizacja (lub ku przerażeniu niewierzących rodziców właśnie wypełni). Jest dużo dobrych szkół niewyznaniowych, jak ktoś już zauważył.

[Suvia]

Napisane przez Mileva_

Mały offtop - możesz coś bliższego opowiedzieć o tej bursie? Tzn jakiego rodzaju zachowania tam miały miejsce? Pytam z ciekawości, bo w "mojej" siostry potrafiły łazić dziewczynom po pokojach pod ich nieobecność, a w nocy, jeśli u kogoś było zapalone światło, sprawdzały czy rzeczywiście ta osoba się uczy, czy np ogląda film Jeśli to drugie, to oczywiście opieprz. A już szczytem wszystkiego było sprawdzanie, czy ktoś ma porządek w szafie.

to było na porządku dziennym. Nie miałyśmy kluczy do swoich pokoi (za które płaciłyśmy do cholery i to dużo!) i jak wracałam czasem ze szkoły to przecież widziałam, że moje rzeczy były przeszukiwane... No i u nas nie można było mieć swoich komputerów i telewizorów

długo by opowiadac, po prostu bursę prowadziła banda ześwirowanych, zgorzkniałych starych panien, które na nas odreagowywały swoje "poświęcenie Bogu". Miały misję wychowawczą też, niestety. Organizowały czasem w świetlicy spotkania z panią siostrą- dyrektor (), która była fanką domoroslej psychologii i tam się dowiadywałyśmy jak w przyszłości usługiwac mężowi (głównie). No i mnóstwo "ciekawych" teorii dot. seksualności usłyszałam. A, szkoda gadać...

edit: jeszzce a propos domorosłej psychologii. dziewczyna z naszego skrzydła miała atak w nocy, wyrostek, trzeba było szybko działać i dzwonić po pogotowie, bo się dziewczę zwijało z bólu. Nawiedziła nas wtedy ta świrnięta dyrektorka i przez dobrych kilkanaście minut rozmawiała z dziewczyną (a raczej- prowadziła monolog) czy ten "ból brzucha" jest na pewno prawdziwy, czy może związany z odejściem wychowawczyni naszego skrzydła (jedynej normalnej i fajnej zakonnicy, tak btw). Dopiero potem pozwoliła zadzwonić na pogotowie podwładnej.

Wyobrażacie sobie 18-latkę symulująca ból brzuszka, bo jej ukochana 'Pani' odeszła? Ja nie.

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 12:49 ----------

Napisane przez Mustique

(...)ale w tej katolickiej jeszcze chcieli zaświadczenie od ginekologa

ja pier****

[Mileva_]

Napisane przez Suvia

to było na porządku dziennym. Nie miałyśmy kluczy do swoich pokoi (za które płaciłyśmy do cholery i to dużo!) i jak wracałam czasem ze szkoły to przecież widziałam, że moje rzeczy były przeszukiwane... No i u nas nie można było mieć swoich komputerów i telewizorów

długo by opowiadac, po prostu bursę prowadziła banda ześwirowanych, zgorzkniałych starych panien, które na nas odreagowywały swoje "poświęcenie Bogu". Miały misję wychowawczą też, niestety. Organizowały czasem w świetlicy spotkania z panią siostrą- dyrektor (), która była fanką domoroslej psychologii i tam się dowiadywałyśmy jak w przyszłości usługiwac mężowi (głównie). No i mnóstwo "ciekawych" teorii dot. seksualności usłyszałam. A, szkoda gadać...

edit: jeszzce a propos domorosłej psychologii. dziewczyna z naszego skrzydła miała atak w nocy, wyrostek, trzeba było szybko działać i dzwonić po pogotowie, bo się dziewczę zwijało z bólu. Nawiedziła nas wtedy ta świrnięta dyrektorka i przez dobrych kilkanaście minut rozmawiała z dziewczyną (a raczej- prowadziła monolog) czy ten "ból brzucha" jest na pewno prawdziwy, czy może związany z odejściem wychowawczyni naszego skrzydła (jedynej normalnej i fajnej zakonnicy, tak btw). Dopiero potem pozwoliła zadzwonić na pogotowie podwładnej.

Wyobrażacie sobie 18-latkę symulująca ból brzuszka, bo jej ukochana 'Pani' odeszła? Ja nie.

O masakra To jeszcze lepsze miejsce. U nas przynajmniej można było mieć swój komputer Ale pogadanki raz w miesiącu były, a jakże! Istna terapia grupowa z przedstawianiem się, mówieniem podstawowych informacji o sobie, co lubimy, co nas interesuje... Było też ochrzanianie za to, że buty nie stoją równo w szeregu A co do pogotowia, kiedy trzeba było je wezwać, to też był ciekawy incydent, ale słów brakuje.

[201706190936]

Napisane przez Suvia

to było na porządku dziennym. Nie miałyśmy kluczy do swoich pokoi (za które płaciłyśmy do cholery i to dużo!) i jak wracałam czasem ze szkoły to przecież widziałam, że moje rzeczy były przeszukiwane... No i u nas nie można było mieć swoich komputerów i telewizorów

długo by opowiadac, po prostu bursę prowadziła banda ześwirowanych, zgorzkniałych starych panien, które na nas odreagowywały swoje "poświęcenie Bogu". Miały misję wychowawczą też, niestety. Organizowały czasem w świetlicy spotkania z panią siostrą- dyrektor (), która była fanką domoroslej psychologii i tam się dowiadywałyśmy jak w przyszłości usługiwac mężowi (głównie). No i mnóstwo "ciekawych" teorii dot. seksualności usłyszałam. A, szkoda gadać...

edit: jeszzce a propos domorosłej psychologii. dziewczyna z naszego skrzydła miała atak w nocy, wyrostek, trzeba było szybko działać i dzwonić po pogotowie, bo się dziewczę zwijało z bólu. Nawiedziła nas wtedy ta świrnięta dyrektorka i przez dobrych kilkanaście minut rozmawiała z dziewczyną (a raczej- prowadziła monolog) czy ten "ból brzucha" jest na pewno prawdziwy, czy może związany z odejściem wychowawczyni naszego skrzydła (jedynej normalnej i fajnej zakonnicy, tak btw). Dopiero potem pozwoliła zadzwonić na pogotowie podwładnej.

Wyobrażacie sobie 18-latkę symulująca ból brzuszka, bo jej ukochana 'Pani' odeszła? Ja nie.

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 12:49 ----------



ja pier****

No to się wam nie nudziło

Masakra.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Suvia

to było na porządku dziennym. Nie miałyśmy kluczy do swoich pokoi (za które płaciłyśmy do cholery i to dużo!) i jak wracałam czasem ze szkoły to przecież widziałam, że moje rzeczy były przeszukiwane... No i u nas nie można było mieć swoich komputerów i telewizorów

długo by opowiadac, po prostu bursę prowadziła banda ześwirowanych, zgorzkniałych starych panien, które na nas odreagowywały swoje "poświęcenie Bogu". Miały misję wychowawczą też, niestety. Organizowały czasem w świetlicy spotkania z panią siostrą- dyrektor (), która była fanką domoroslej psychologii i tam się dowiadywałyśmy jak w przyszłości usługiwac mężowi (głównie). No i mnóstwo "ciekawych" teorii dot. seksualności usłyszałam. A, szkoda gadać...

edit: jeszzce a propos domorosłej psychologii. dziewczyna z naszego skrzydła miała atak w nocy, wyrostek, trzeba było szybko działać i dzwonić po pogotowie, bo się dziewczę zwijało z bólu. Nawiedziła nas wtedy ta świrnięta dyrektorka i przez dobrych kilkanaście minut rozmawiała z dziewczyną (a raczej- prowadziła monolog) czy ten "ból brzucha" jest na pewno prawdziwy, czy może związany z odejściem wychowawczyni naszego skrzydła (jedynej normalnej i fajnej zakonnicy, tak btw). Dopiero potem pozwoliła zadzwonić na pogotowie podwładnej.

Wyobrażacie sobie 18-latkę symulująca ból brzuszka, bo jej ukochana 'Pani' odeszła? Ja nie.

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 12:49 ----------



ja pier****

maaasakra.
Akcja z wzywaniem pogotowa- chora moim zdaniem. Pewnie bym z sąsiedniego pokoju sama zadzwonila ale widze ze pewnie bym wyleciala za ten "występek".
Przeszukiwanie rzeczy? A czy one nie wiedzą co to jest poszanowanie własnosci prywatnej?
O ginekologu to sie nawet nie wypowiem..

---------- Dopisano o 20:47 ---------- Poprzedni post napisano o 20:46 ----------

Jesli nie moglyscie miec swoich komputerów to zamiast tego mialyscie jakąs salke wyposazoną w sprzet komputerowy czy cos?

[dzinek]

Napisane przez BajaderkowaBaba

Nie jest taka sama, ponieważ dedykuje się ją katolikom, tylko i wyłącznie. Jak sama zauważyłaś, nacisk na wartości chrześcijańskie - czyli uniemożliwia to raczej kształcenie ateistom, muzułmanom, żydom itp. Dlaczego w takim razie ma być finansowana z pieniędzy publicznych, które nie należą jedynie do katolików.

W Anglii takie szkoly nie maja elytarnego statusu, przynajmniej ja nie zauwazylam
JEsli sa chetni aby do takiej szkoly pojsc( nawet innego wyznania bo decyduja tez inne wzgledy) to czemu ma nie byc finansowana przez panstwo?
W duzym uproszczeniu, nie bedzie chetnych to zamkna dana szkole

Luna jakie ta szkola ma zaplecze i nauczycieli?

[Suvia]

Napisane przez PaulinciaKWC

maaasakra.
Akcja z wzywaniem pogotowa- chora moim zdaniem. Pewnie bym z sąsiedniego pokoju sama zadzwonila ale widze ze pewnie bym wyleciala za ten "występek".

Jesli nie moglyscie miec swoich komputerów to zamiast tego mialyscie jakąs salke wyposazoną w sprzet komputerowy czy cos?

Tylko wiesz, jak jest środek nocy, a ty masz 16 lat, to jeszcze się łudzisz, że Twój wychowawca (jakby nie było- z definicji odpowiedzialny za zdrowie życie dzieciaków) wie co robi

A co do komputerów- miałyśmy małą kitkę, z jednym komputerem, który czasy mojej babci chyba pamiętał i internetem takim, że na onet się wchodziło 10 minut

[Asji]

Napisane przez dzinek

JEsli sa chetni aby do takiej szkoly pojsc( nawet innego wyznania bo decyduja tez inne wzgledy)

Ale co w szkole katolickiej mieliby robić muzułmanie/ateiści/buddyści itp? Rozumiem, że o naborze decydują też inne względy, ale wydaje mi się, że podejście do wartości katolickich powinno być jednym z głównych kryteriów.

Napisane przez Suvia

A co do komputerów- miałyśmy małą kitkę, z jednym komputerem, który czasy mojej babci chyba pamiętał i internetem takim, że na onet się wchodziło 10 minut

Wiesz, ja też mieszkałam w internacie w czasach licealnych. Wydaje mi się, że to co opisujesz to raczej standard jak na polskie warunki (mieszkaniowe) w bursach i nie uważam, żeby była to jakaś zbrodnia na uczniach. Chyba ktoś Was naprawdę cholernie źle traktował i dlatego masz o tym miejscu tak negatywne zdanie
Dobrze, że nie trafiłaś do mojego internatu, bo bys uciekła w podskokach po kilku pierwszych dniach: budynek powstał w międzywojniu i niejedno pamiętał, kiepskie wyposażenie, baaardzo nieszczelne okna itd, komputer był jeden ogólnodostępny, na którym dało się najwyżej jakiś referat w Wordzie napisać, internetu nie było w ogóle (nawet nam wtedy przez myśl nie przeszło, że mógłby być). Oczywiście płaciłam za to wszystko z własnej kieszeni i też wcale niemało. Dziś nie narzekam, pewnie dlatego, że spotkałam tam świetnych ludzi i żyło mi się jak z rodziną – mam na myśli znajomych ale też opiekunów, ciężko mi zwizualizować sobie, że mi któryś z nich grzebie w rzeczach

[201604181004]

wiesz 15 lat temu to chyba nikt by się nie spodziewał internetu, 10 lat temu nikt by się nie spodziewał że każdy ma swojego laptopa, 5 lat temu że każdy ma laptopa i internet bezprzewodowy ale dziś?

[Asji]

15 lat temu? nie jestem aż taka stara, nie wiem z czego wyciągnęłaś taki wniosek (fakt, że internat powstał w międzywojniu nie znaczy, że ja wtedy w nim mieszkałam). Liceum skończyłam niecałe 5 lat temu. Podejrzewam, że teraz są lepsze warunki i bardzo mnie to cieszy.
Zresztą, Suvia pisze w czasie przeszłym więc wnioskuję, że ona też już od jakiegoś czasu nie mieszka w tej bursie...

[201604181004]

Opanuj się skąd mam wiedzieć ile masz lat, z avatara nie wróżę, jeszcze
Stara, boże drogi, stara... naprawdę zanim coś powiesz warto się zastanowić