Piotruś Pan?

[Clemence]

Napisane przez Kolor Bzu

To zamiast biadolić na forum mogła pogadać z TŻ-em że z chęcią, ale niech spróbują jakąś tańszą opcję. Nie rozumiem po co panika.



No ale co ma ślub do wyjazdów? To trzeba mieć grubą kasę na ślub? Wątpię. No chyba, że ktoś chce weselicho na 150 osób, ale wtedy to już lepiej tę Tajlandię obejrzeć.

Jakoś głodem nie przymierają więc kasa jest. A jak autorce tak źle i niedobrze to nich pogada z TŻ-e, jak dorobić a nie truje mu d... o to, że in ma pasję i niech nie stawia mu bzdurnych wymagań.



patrz wyżej

Dobra,ja dalej w dyskusję nie wchodzę,bo widzę,że ktoś zwyczajnie jeszcze nie rozumie co to jest brać pieniądze od rodziców, brać kredyt na wyjazdy gdy nie ma na życie.
Tyle w temacie.

[mary_poppins]

Napisane przez Kolor Bzu

To nich pogada raz jeszcze i wszystko na spokojnie wyjaśni. Bez machania piąstkami i stawiania ultimatum.

Teraz to się tylko domyślamy jak wygląda sytuacja i przychodzi nadintepretacja. Dla mnie jak na razie z postów wynika, że autorka rozmawiała wielokrotnie, ale dostawała odpowiedzi na modłę "nie, ja chcę tak, bo ja tak muszę". Jak autorka coś napisze od siebie, to może będziemy mieć lepsze spojrzenie na to.

Napisane przez Kolor Bzu

Jeśli mają aż tak źle to ja nie widzę tego ich posiadania dziecka i zakładania rodziny. Więc nie ma tematu to albo to. Bo ich nie stać absolutnie na nic.

O tym jest cały czas mowa. Dla mnie ten wątek to w ogóle jakaś parodia i pisałam tu wielokrotnie, że ich nie stać nawet na podstawowe potrzeby, więc i myśli o rodzinie (dziecku, adopcji, ślubie itd.), i o podróżach to jakiś kosmos.

[Kolor Bzu]

Napisane przez JanePanzram

Kolor Bzu, ale co dokładnie ty chcesz tutaj udowodnić?


Bo zaczyna mi to wyglądać na trolling, bo sama lubisz podróże i będziesz ciągnąć wątek bez wyraźniejszego powodu.

Chodzi mi o to, że autorka wiedząc, że facet ma pasję wywiera na nim presję, zamiast z nim usiąść i mu proponować taki sam wyjazd w opcji tańszej. Że widać, że jej nie zależy aż tak na tym by z nim podróżować i by on się spełniał w swojej pasji. W związku z tym albo szczera rozmowa albo odejście. A żadnego albo podróże albo ja bo to zakrawa o poziom przedszkola.

[JanePanzram]

to możesz jej to przekazać normalnymi słowami - na razie to chłopak w tym związku mimo, że starszy, to zachowuje się niepoważnie

[Kolor Bzu]

Napisane przez Clemence

Dobra,ja dalej w dyskusję nie wchodzę,bo widzę,że ktoś zwyczajnie jeszcze nie rozumie co to jest brać pieniądze od rodziców, brać kredyt na wyjazdy gdy nie ma na życie.
Tyle w temacie.

Wiem co to znaczy nie mieć pieniędzy. Wiem, też co to znaczy brać z kredytówki na wyjazd, bo akurat jest fajna tania okazja a my nie mamy. I wiem co to jest spłacanie tej kredytówki po wyjeździe rzez parę miesięcy.

Dlatego wiem, że facet nie jest piotrusiem panem tylko ma swoją wizję życia i swoje priorytety. Z którymi też da się żyć i najeżdżanie na niego bo chce kredyt na swoją pasję jest głupie (moim zdaniem).

Jeśli autorka ma inną wizję życia niż wyjazd raz na rok i potem spłacanie go to niech znajdzie sobie innego faceta, a nie zmienia obecnego.

[Clemence]

Napisane przez JanePanzram

to możesz jej to przekazać normalnymi słowami - na razie to chłopak w tym związku mimo, że starszy, to zachowuje się niepoważnie

No dokładnie i z Mary również się zgadzam.

---------- Dopisano o 11:59 ---------- Poprzedni post napisano o 11:58 ----------

Napisane przez Kolor Bzu

Wiem co to znaczy nie mieć pieniędzy. Wiem, też co to znaczy brać z kredytówki na wyjazd, bo akurat jest fajna tania okazja a my nie mamy. I wiem co to jest spłacanie tej kredytówki po wyjeździe rzez parę miesięcy.

Dlatego wiem, że facet nie jest piotrusiem panem tylko ma swoją wizję życia i swoje priorytety. Z którymi też da się żyć i najeżdżanie na niego bo chce kredyt na swoją pasję jest głupie (moim zdaniem).

Jeśli autorka ma inną wizję życia niż wyjazd raz na rok i potem spłacanie go to niech znajdzie sobie innego faceta, a nie zmienia obecnego.

A co jak kredytu nie masz za co spłacić ??
Makabra.Przecież DZIEWCZYNA BIERZE NA ŻYCIE OD RODZICÓW!
To jeszcze ma brać kredyt żeby również spłacać z kasy rodziców?

Nie wierzę w to co czytam.
Gratulujesz nieodpowiedzialnemu podejściu,ale to już nie moja sprawa.

[Kolor Bzu]

Napisane przez JanePanzram

to możesz jej to przekazać normalnymi słowami - na razie to chłopak w tym związku mimo, że starszy, to zachowuje się niepoważnie

Pisałam autorce by z nim porozmawiała. Pisałam jej że jest dużo opcji wyjechania gdzieś tanio.

To, że facet planuje wyjazd za 6 tysięcy nie znaczy że ni będzie chciał pogadać o opcji tańszej. Autorka jest tak bardzo na nie, że żal mi bardziej jego niż jej.

Bo on nie jest niepoważny. Ma inne priorytety. Jedni biorą kredyt na wesele inni na Tajlandię jeszcze inni na samochód.

[JanePanzram]

Kolor Bzu, mi to wszystko wygląda na marzenia pisane po wodzie: on nawet jakby był sam (nie miał dziewczyny) to by sobie roił o tych kredytach na wyjazd do Japonii - wygląda mi to na życie ponad stan, wydawanie więcej niż się ma, hmm

^właśnie sądzę, że on jest niepoważny
chyba, że to taki drugi Cejrowski, sprzeda lodówkę, pojedzie do Ameryki Południowej
ale Cejrowski nikogo nie ciągał ze sobą

[Kolor Bzu]

Napisane przez Clemence

No dokładnie i z Mary również się zgadzam.

---------- Dopisano o 11:59 ---------- Poprzedni post napisano o 11:58 ----------


A co jak kredytu nie masz za co spłacić ??
Makabra.Przecież DZIEWCZYNA BIERZE NA ŻYCIE OD RODZICÓW!
To jeszcze ma brać kredyt żeby również spłacać z kasy rodziców?

Nie wierzę w to co czytam.
Gratulujesz nieodpowiedzialnemu podejściu,ale to już nie moja sprawa.

Ale kto mówi o braniu od rodziców? Może nie pojechać jak ją boli kasa. Może podorabiać jeśli jej zależy. Może pogadać z facetem by on dorobił tyle, by ona mogła pojechać. Da się wszystko trzeba tylko chcieć.

---------- Dopisano o 12:04 ---------- Poprzedni post napisano o 12:01 ----------

Napisane przez JanePanzram

Kolor Bzu, mi to wszystko wygląda na marzenia pisane po wodzie: on nawet jakby był sam (nie miał dziewczyny) to by sobie roił o tych kredytach na wyjazd do Japonii - wygląda mi to na życie ponad stan, wydawanie więcej niż się ma, hmm

^właśnie sądzę, że on jest niepoważny
chyba, że to taki drugi Cejrowski, sprzeda lodówkę, pojedzie do Ameryki Południowej
ale Cejrowski nikogo nie ciągał ze sobą

Może jest właśnie taką osobą, że woli jeść przez kilka miesięcy makaron z sosem ale pojechać gdzieś coś pozwiedzać. W końcu jak był z byłą dziewczyną to przez 5 lat regularnie wyjeżdżał i żyje. Miał na jedzenie, miał na ciuchy więc się da.

Ja nie mówię, że każdy ma piać z zachwytu nad takim stylem życia. Ale stawianie ultimatum jest moim zdaniem karygodne. Nie zmienia się partnera, co najwyżej się odchodzi jak nam coś nie pasuje.

[Clemence]

Mam wrażenie, że nie czytałaś wszystkich wątków autorki.
Jak byk jest napisane,że ona bierze pieniądze od rodziców/czy tam on. I na zwykłe życie szarego obywatela ich nie stać.

[mary_poppins]

Napisane przez Kolor Bzu

Może jest właśnie taką osobą, że woli jeść przez kilka miesięcy makaron z sosem ale pojechać gdzieś coś pozwiedzać. W końcu jak był z byłą dziewczyną to przez 5 lat regularnie wyjeżdżał i żyje. Miał na jedzenie, miał na ciuchy więc się da.

Racja, z tym się nie dyskutuje. Ale trzeba też przyznać, że pomysł zakładania rodziny przy takim trybie życia jest kontrowersyjny. Czytaj wątek uważnie, zwłaszcza wypowiedzi autorki. On wtedy mieszkał z rodzicami i cała swoją wypłatę wydawał wyłącznie na podróże i inne przyjemności.

[Clemence]

Napisane przez mary_poppins

Racja, z tym się nie dyskutuje. Ale trzeba też przyznać, że pomysł zakładania rodziny przy takim trybie życia jest kontrowersyjny. Czytaj wątek uważnie, zwłaszcza wypowiedzi autorki. On wtedy mieszkał z rodzicami i cała swoją wypłatę wydawał wyłącznie na podróże i inne przyjemności.

Zresztą o czym tu gadać,albo pojda na kompromis albo nie.
Co innego jak ktos mieszka sam,zywi się sam.To owszem moze robic co chce,a jednak jak jest w związku to trzeba myśleć nie tylko o sobie i swoich podróżach ale też o tym czy ta druga osoba jest w stanie się z tymi pasjami poogarniać..
Chyba w końcu druga osoba jest najważniejsza,prawda??

[mary_poppins]

Napisane przez Clemence

Chyba w końcu druga osoba jest najważniejsza,prawda??

Nie zawsze i wcale nie musi być. Rozumiem ludzi, dla których pasja jest ważniejsza niż wszystko inne, ale rozumiem też ich partnerów którzy z racji tego od nich odchodzą. To trochę jak z szalonymi naukowcami albo sportowcami - albo stoisz w cieniu i jesteś dla nich wsparciem godząc się z tym, że są rzeczy ważne i ważniejsze, albo nie ma mowy o jakimkolwiek związku

[elvegirl]

Napisane przez Clemence

(...)jednak jak jest w związku to trzeba myśleć nie tylko o sobie i swoich podróżach ale też o tym czy ta druga osoba jest w stanie się z tymi pasjami poogarniać..

Można też na to spojrzeć z drugiej strony - jak się związujemy z pasjonatem, to powinnyśmy przemyśleć czy jesteśmy w stanie ogarnąć świadomość, że nie zawsze będziemy na pierwszym miejscu.



A problemu wątku i ogólnej rozpaczy nie rozumiem - chce, niech jedzie. Niech sobie zarobi albo niech weźmie kredyt, jak pojedzie raz i będzie miał na plecach konsekwencje finansowe, to się ogarnie. Albo nie

[amber2046]

Napisane przez szprotka_

ale co z tego, że nie są obowiązkowe? nie wiem jak reszta ludzkości, ale ja wolę zapobiegać ryzyku (albo je zmniejszać), niż potem płakać, że się czegoś nie zrobiło. mi wystarczy, że te szczepienia są zalecane.

Rozumiem twoje podejście, w sumie obiektywnie patrząc większość osób uzna je na pewno za słuszne. Zresztą mój partner ma identyczne zdanie w tej kwestii, więc wierciłby mi zapewne tak długo dziurę w brzuchu, aż bym skapitulowała i poszła na szczepienia.

Napisane przez aiden81

Dobrze napisane Mary.Chociaz piszesz juz o wiekszych dzieciach.A chłopak autorki chyba nie zdaje sobie sprawy z tego jak to jest mieć dziecko.Autorko-przez najbliższe 2 lata po urodzeniu nigdzie nie pojedziecie,jak nie dłużej,bo to dla takiego maluszka będzie katorga.Poza tym życie odwraca się do góry nogami -podporządkowujecie je dziecku,a nie odwrotnie.Poza tym kasa idzie jak woda.Więc nie ma co mysleć o rodzinie i wyjazdach.Bo fizycznie tych 2 rzeczy nie da się połączyć,tym bardziej z takimi finansami jak Wasze.

Od kiedy dziecko równa się kilkuletni areszt domowy bez prawa do ciekawych wakacji.
Znam osoby, które wyjeżdżaj zostawiając kilkomiesięczne dziecko z dziadkami. Znam jeszcze więcej, zabierających maluchy ze sobą. Przykład pierwszy z brzegu, moja dwuletnia chrześnica, która do tej pory była już w Austrii (dwa tygodnie latem, tydzień zimą), w Słowenii oraz Holandii (też dwa tygodnie). Wycieczki planowane są tak, aby stanowiły dla niej frajdą, z atrakcjami stosownymi do jej wieku.
Co do samej podroży, można pojechać w dalszą trasę pociągiem z kuszetką, albo wybrać auto i prowadzić nocą, jeśli maluchowi nie przeszkadza spanie w samochodzie. Wykupić noclegi pomiędzy punktem startowym, a docelowym i tym samym podzielić drogę na krótsze odcinki, bądź przemieszczać się wygodnym camperem.
Przez fakt, że sama nie myślisz o wyjazdach, stworzyłaś uogólnienie nie mające zastosowania do wielu par. Z dzieckiem człowiek na początku mniej lata, bo samolot nie jest dobrym pomysłem, ale na szczęście zostaje cały wachlarz innych form transportu. W każdym razie byłabym nieszczęśliwa rezygnując z pasji, zwłaszcza że wokół mnóstwo pozytywnych przykładów jak można pogodzić rodzicielstwo z podróżowaniem.
Kluczowa kwestia trzeba mieć za co i tu wracam do autorki, bo w jej przypadku problemy wynikają głównie z brak pieniędzy, oraz uporu chłopaka względem kierunków. Swoją drogą od kiedy w partnerskich związkach narzuca się komuś jeden słuszny kontynent. W ogóle jego plany trzymają się jako tako kupy jeśli zamierza w najbliższej przyszłości zmienić pracę na lepiej płatną albo ma pomysł na dodatkowe źródło dochodów. Natomiast bez powiększenia przychodów nie zbilansuje domowego budżetu. Dlatego zgadzam się z większością, że najpierw poprawa sytuacji ekonomicznej, pełna niezależność, a później ruszanie w świat.

Napisane przez JanePanzram

Kolor Bzu, mi to wszystko wygląda na marzenia pisane po wodzie: on nawet jakby był sam (nie miał dziewczyny) to by sobie roił o tych kredytach na wyjazd do Japonii - wygląda mi to na życie ponad stan, wydawanie więcej niż się ma, hmm

^właśnie sądzę, że on jest niepoważny
chyba, że to taki drugi Cejrowski, sprzeda lodówkę, pojedzie do Ameryki Południowej
ale Cejrowski nikogo nie ciągał ze sobą

Przez jakiś czas ciągał swoją obecnie byłą żonę Beatę Pawlikowską.

[aga.fisia]

sdfsd

[Clemence]

Odpowiem do Autorki:
trzymam kciuki, ale patrz uważnie co się dzieje )

---------- Dopisano o 18:13 ---------- Poprzedni post napisano o 18:12 ----------

Napisane przez mary_poppins

Nie zawsze i wcale nie musi być. Rozumiem ludzi, dla których pasja jest ważniejsza niż wszystko inne, ale rozumiem też ich partnerów którzy z racji tego od nich odchodzą. To trochę jak z szalonymi naukowcami albo sportowcami - albo stoisz w cieniu i jesteś dla nich wsparciem godząc się z tym, że są rzeczy ważne i ważniejsze, albo nie ma mowy o jakimkolwiek związku

Jasne,ale wiesz stoisz w cieniu a jednak rodzina gdzieś powinna być istotna.
Kojarzy mi się film Rocky ,w którym rzeczywiście żona musiala go wspierać,jego i boks.Ale zawsze mówił na końcu że kocha swoją żonę i jej dziękuje,albo że kocha dziecko. Czyli jednak wiadomo co na jakim miejscu stoi.
A nie pasja pasja,dziewczyna z boku albo na dwa dni i dalej jazda..

[aga.fisia]

fdgdfg

[kalincia]

też tak sądzę. Rozmowa nic nie zmieniła. On nadal chce mieć ciastko i zjeść ciastko.

[madana]

Napisane przez kalincia

też tak sądzę. Rozmowa nic nie zmieniła. On nadal chce mieć ciastko i zjeść ciastko.

- bo ona opisała duże 28-letnie dziecko; i tyle: nie da się zaplanować dziecka, życia rodzinnego (to generuje koszty) i jednocześnie planować dalekie i egzotyczne podróże- jeśli za tym nie idą w miarę sensowne zarabiane pieniądze.
Oboje różnią się podejściem do życia, życiowymi priorytetami i tyle; a dziewczyna daje się mamić jakimś "dziecko za ....", "ślub za...".

[aga.fisia]

Macie racje. Jak dziecko. Właśnie rozmawiałam z jego przyjaciółką (znają się od 7 roku życia i nadal trzymają, mimo ze ona już nie mieszka tutaj), za jego pozwoleniem... I opowiedziałam jej co i jak. To się zszokowala. Powiedziala, że wiedziała, że on kocha podóżować, ale nie spodziewała się, że będzie tak dziwnie się zachowywał. Sama nie wie o co chodzi. Mówi, że ja już jak mogłam sie nagiełam a jemu dalej mało.

Ba! On też nie wie o co mu chodzi. Przez telefon zapytałam go, co mu nie odpowiada dokładnie w tym moim rozumowaniu. W tym co mu mogę zaoferować.... Nie potrafił odpowiedzieć. Powiedział, że nie wie, ale nie pasuje...A nie ma czasu zastanowić się co bo jest w pracy :-/

[Krystal_26]

On najwyraźniej nie dorósł jeszcze do zakładania rodziny... i nie wiadomo, czy kiedykolwiek dorośnie. Jeśli Tobie brakuje na opłacenie rachunków i musisz pożyczać pieniądze od rodziców, a on tego nie rozumie i woli sam sobie pojechać na wakacje, to rzeczywiście nie da się z nim nic poważnego zbudować. Na pewno taki facet nie będzie dla Ciebie wsparciem.

[Clemence]

Odejdź i tyle.
Jak mu się trochę przesłoni obiektyw w odp miejscu to wróci i zmieni zdanie.
A jak nie?
to czego żałować?
sama napisałaś- owszem szkoda,ale jeżeli nie dociera do faceta,że chcesz żyć na maśle i chlebie (na co On ludzi skazuje?!) a jego nadal nie oświeca..
LUDZIE,bez przesady :/
To dziecko.Przykro to stwierdzić,ale facet chyba jeszcze jest w innym życiu ;/

[aga.fisia]

sdsdsd

[Kolor Bzu]

Napisane przez aga.fisia

Ja myślałam jeszcze nad rozwiązaniem takim, że na tydzień na przykład się rozchodzimy. On wraca do swoich rodziców, ja zostaję w mieszkaniu (taki podział bo to moi rodzice na nie łożą w większości żebyśmy dali radę...no i ja pierwsza tu mieszkałam, poza tym on ma rodziców bliżej znacznie niż ja). I nie mamy absolutnie żadnego kontaktu. Żadnego fb, telefonu, smsa. Nic. I zobaczymy jak nam się żyje. A bardziej jemu. Może jak będzie musiał z miłego mieszkanka koło pracy, gdzie ma swobodę, dziewczynę, poprane, poprasowane....pójdzie do Mamy, która na pewno też mu da dużo (jedzenie, pranie itp) ale będzie jechał do pracy godzinę, będzie miał tylko kumpli na piwo, nie będzie miał do kogo się przytulić itp...to zobaczy jak się zyje z marzeniami o podróżach....samemu.

Jaki żenujący pomysł. On wie, że nie chce zrezygnować z podróży dla kobiety. U mamy też wszystko będzie miał zrobione no i będzie miał więcej kasy na wyjazdy. Znaleźć sobie kogoś do przytulenia zawsze można, a koledzy od piwa nie będą mu zrzędzić nad uchem.
Wóz albo przewóz- albo go zostawiasz, albo nie, ale bez takich 'gierek' bo to poniżej poziomu.

[mary_poppins]

Napisane przez aga.fisia

Ja myślałam jeszcze nad rozwiązaniem takim, że na tydzień na przykład się rozchodzimy. On wraca do swoich rodziców, ja zostaję w mieszkaniu (taki podział bo to moi rodzice na nie łożą w większości żebyśmy dali radę...no i ja pierwsza tu mieszkałam, poza tym on ma rodziców bliżej znacznie niż ja). I nie mamy absolutnie żadnego kontaktu. Żadnego fb, telefonu, smsa. Nic. I zobaczymy jak nam się żyje. A bardziej jemu. Może jak będzie musiał z miłego mieszkanka koło pracy, gdzie ma swobodę, dziewczynę, poprane, poprasowane....pójdzie do Mamy, która na pewno też mu da dużo (jedzenie, pranie itp) ale będzie jechał do pracy godzinę, będzie miał tylko kumpli na piwo, nie będzie miał do kogo się przytulić itp...to zobaczy jak się zyje z marzeniami o podróżach....samemu.

Wyjątkowo durny pomysł - wybacz, ale tak jest Tydzień to jest chwila. On wróci do mamy, przejdzie na jej utrzymanie, będzie miał poprane, poprasowane, ugotowane - to samo co u Ciebie, tylko może szybciej uzbiera kasę na planowaną samotną podróż, bo w końcu wydatków będzie miał o wiele mniej. No ale nawet jak godzinny dojazd do pracy go zniechęci, to wrócicie do siebie, zamieszkacie znów razem i będzie to samo. Zapewniam Cię, że jeśli jedynym powodem dla którego miałby do Ciebie wrócić byłby seks pod ręką i wygodniejszy dojazd do pracy, to facet wynajmie sobie mieszkanie w tej samej okolicy w której teraz mieszkacie i znajdzie pocieszycielkę. On po prostu NIE DOJRZAŁ DO POWAŻNEGO ZWIĄZKU. I prawdopodobnie nigdy nie dojrzeje.

[aga.fisia]

sdsda nas.

[madana]

Napisane przez aga.fisia

No może faktycznie...
Ech...
No kocham go dlatego szukam każdej opcji ratowania nas.

- ale nie uratujesz związku w pojedynkę; a gdy zaczyna się mówić o tak poważnych zobowiązaniach jak ślub czy dzieci, warto zobaczyć, czy DA SIĘ z drugą osobą żyć na co dzień.
Bo na razie opisujesz dzieciaka, ty- w domu robisz wszystko (to: ma poprasowane, ugotowane i dziewczyna w domu), gotowa jesteś jeść chleb z masłem cały rok, byle chłopczyk na wycieczkę sobie pojechał. Kosmos.

[aga.fisia]

sdsd

[Clemence]

Napisane przez aga.fisia

No może faktycznie...
Ech...
No kocham go dlatego szukam każdej opcji ratowania nas.

Wiem jak to jest.Szuka się opcji ,a żeby jednak..
ale poczekaj z miesiąc, dwa.WIEMże to dużo,ale musisz facetowi dać trochę czasu .. oni myślą nie za szybko ;]
wtedy się przekonasz czy zależy mu na Tobie.