Poważny problem z przyszłą teściową!

[gramwzielone]

Napisane przez MoniaS93

No ok, niepotrzebnie wtrąciłam prywatę, po prostu to samo przewija się bardzo często i nie rozumiem tego. No i nie, nie czuję się gotowa na małżeństwo w tej chwili. Ale zakładam, że za 2-3 lata czyli po licencjacie i długoletnim, wtedy już 6-letnim związku nadejdzie ten moment. Co do tego, że najwięcej rozwodów jest między ludźmi, którzy młodo się pobierali to pewnie dowodzą tego jakieś badania ale to też różnie bywa. Z obserwacji mojego otoczenia wnioskowałabym inaczej, mało tego - nie widzę wielkiej różnicy w osobie 23-letniej a 25-letniej (już bardziej 20 a 25letnia ) , chyba że ta druga ma super stabilizację finansową ale o to w Polsce ciężko, szczególnie młodej kobiecie. (dyskryminacja na rynku pracy ze względu na to, że ma się albo będzie się miało dzieci)

Ale już wracając do autorki wątku

Jeżeli autorka trzyma się tego samego faceta od lat to może nie dlatego, że koniecznie chce wyjść za mąż a dlatego, że go kocha? Jednak jego przywiązanie do mamusi beznadziejnie rokuje ich przyszłości, szczególnie, że mamusia jest terrorystką .

To że uważasz, że wczesna 20 jest idealnym czasem na zamążpójście oznacza że będziesz popierała każdą patologię?

Czy Ty naprawdę nie widzisz różnicy między sobą: dojrzałą jak na swój wiek osobą w stabilnym, zgranym, stabilnym finansowo związku a Autorką - dużym dzieckiem dla którego ślub i ciąża to kaprys, do którego nie dociera że zarówno złożenie przysięgi małżeńskiej, jak i sprowadzenie na świat małego człowieka to niezwykle poważne decyzje o życiowych konsekwencjach. Która nie dość że tkwi w związku bez przyszłości, to jeszcze planuje wziąć ślub z uzależnioną od matki niedojrzałą kaleką życiową- tylko dlatego że są razem 5,5 roku . Która sama nie nadając się na niczyją matkę chce mieć dziecko z byle kim był jej mężem - a że ma to być jak najszybciej to ciągnie do ołtarza tego swojego maminsynka . Nie zdając sobie sprawy że albo będzie samotną matką albo to dziecko wychowa jej TŻ z mamusią, a w każdym razie dzieciństwo tego dziecka będzie piekłem.

[MoniaS93]

Napisane przez gramwzielone

To że uważasz, że wczesna 20 jest idealnym czasem na zamążpójście oznacza że będziesz popierała każdą patologię?

Czy Ty naprawdę nie widzisz różnicy między sobą: dojrzałą jak na swój wiek osobą w stabilnym, zgranym, stabilnym finansowo związku a Autorką - dużym dzieckiem dla którego ślub i ciąża to kaprys, do którego nie dociera że zarówno złożenie przysięgi małżeńskiej, jak i sprowadzenie na świat małego człowieka to niezwykle poważne decyzje o życiowych konsekwencjach. Która nie dość że tkwi w związku bez przyszłości, to jeszcze planuje wziąć ślub z uzależnioną od matki niedojrzałą kaleką życiową- tylko dlatego że są razem 5,5 roku . Która sama nie nadając się na niczyją matkę chce mieć dziecko z byle kim był jej mężem - a że ma to być jak najszybciej to ciągnie do ołtarza tego swojego maminsynka . Nie zdając sobie sprawy że albo będzie samotną matką albo to dziecko wychowa jej TŻ z mamusią, a w każdym razie dzieciństwo tego dziecka będzie piekłem.

Widzę różnicę, widzę, spoko! Moje wtrącenie na temat rozwodów, na temat moich poglądów itp to była tylko taka prywata za którą przeprosiłam. Co do autorki wątku to już dużo wcześniej wypowiadałam się tutaj negatywnie na temat jej związku z tym człowiekiem.

Poza tym nie uważam, że 20-tka jest idealnym czasem na zamążpójście, nigdzie tak nie napisałam.

edit: Staram się rozumieć też to, że autorka po prostu widocznie kocha tego faceta, skoro jest z nim tak długo. Choć nie rozumiem jak można być zakochanym w kimś, kto pozwala jeździć po tobie mamusi jak jej się żywnie podoba.

[ana909]

:p

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez MoniaS93

[...]

ja tam widzę ogromną różnicę w zachowaniu i przede wszystkim sposobie myślenia 20 i 25-latki. tylko ja jestem od ciebie kilka lat starsza i to może stąd...

[MoniaS93]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ja tam widzę ogromną różnicę w zachowaniu i przede wszystkim sposobie myślenia 20 i 25-latki. tylko ja jestem od ciebie kilka lat starsza i to może stąd...

Przeczytałaś w ogóle mojego posta ze zrozumieniem?

nie widzę wielkiej różnicy w osobie 23-letniej a 25-letniej (już bardziej 20 a 25letnia)

nie jest to napisane idealnie estetycznie (dopiero teraz widzę jak to nie po polsku brzmi ale jakoś szybko pisałam ) ale jasno wynika, że widzę różnicę między 20-latką a 25-latką.

edit: Tylko że autorce nie chodzi o jej dojrzałość wiekową czy jakąkolwiek. Tutaj sprawa dotyczy tego, że pokochała faceta który ma dużo zalet, jak sama opisała. Ma dużo zalet i jedną, bardzo potężną wadę. Ja doradzałabym wstrzymanie się ze ślubem dopóki on nie pokaże, że matka zmniejszyła swój wpływ.

[skazana_na_bluesa]

co zabawne, ja widzę różnicę 2 lat u mnie na studiach. jestem 2 lata starsza od większości ludzi na roku i czasami zabija mnie ich dziecięce wręcz podejście do wielu kwestii. więc nawet te 23-25 to może być spora różnica.
tak na prawdę facet może mieć milion zalet, ale jedną ogromną wadę, która przekreśla cały związek.

[Jovisse]

Napisane przez gramwzielone

Przeczytałaś ze zrozumieniem wątek czy nie udało się za bardzo poza pierwszym i ostatnim postem?

Może Cię to zdziwi, ale przeczytałam

Napisane przez ana909

Wiesz, chętnie Cię poprosze o nie zabieranie głosu w tym temacie bo Twoja zjadliwość mnie denerwuje. Nie znasz człowieka a oceniasz po kilku postach. Ja również z chęcią podsumuję Ciebie: gadasz jak stary moher któremu w życiu nic nie wyszło i teraz swój jad przelewa na innych.

Chętnie przychylę się do tej prośby autorki. Wprowadzasz niepotrzebny zamęt i niechęć w wątku. Do tej pory dziewczyny próbowały pomóc, Ty sypiesz jadem. Po prostu się nie udzielaj - zachowaj swoje zdanie dla siebie.

Napisane przez skazana_na_bluesa

co zabawne, ja widzę różnicę 2 lat u mnie na studiach. jestem 2 lata starsza od większości ludzi na roku i czasami zabija mnie ich dziecięce wręcz podejście do wielu kwestii. więc nawet te 23-25 to może być spora różnica.
tak na prawdę facet może mieć milion zalet, ale jedną ogromną wadę, która przekreśla cały związek.

Brednie. Wszystko zależy od człowieka. Nie ma ŻADNYCH reguł w tej kwestii. Mam koleżanki 28 letnie, 20 letnie i w każdym z tych przedziałów wiekowych znajdę te mniej i bardziej dojrzałe.

[ana909]

:p

[skazana_na_bluesa]

ale nie było przecież "zostaw go". tylko najpierw naprawcie to co jest źle, a później bawcie się w ślub i dzieci.

[ana909]

[MoniaS93]

Napisane przez ana909

Stawianie go w sytuacji "albo ja albo mama" to to samo co rozstanie. Wiem, że ja sama bym nie olała mamy, tylko bym nie pozwala się jej wtrącać.

Zresztą, zobaczymy co czas pokaże, ślub zawsze można odwołać. W końcu to jeszcze rok.

Jeśli chcesz unormować tą sytuację to niestety ale musisz postawić sytuację mniej więcej w ten sposób. Może nie 'ja albo mama' ale 'albo ogarniasz się i JA jestem twoją najbliższą rodziną albo pomyślmy o rozstaniu'.

Może to go obudzi?

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ana909

Stawianie go w sytuacji "albo ja albo mama" to to samo co rozstanie. Wiem, że ja sama bym nie olała mamy, tylko bym nie pozwala się jej wtrącać.

Zresztą, zobaczymy co czas pokaże, ślub zawsze można odwołać. W końcu to jeszcze rok.

nikt nie mówi o wyborze albo-albo tylko ustaleniu odpowiednich priorytetów. skoro ktoś decyduje się na założenie własnej rodziny to ta rodzina powinna być najważniejsza a nie mamusia. można się z nią spotykać, pomagać, wspierać, ale nie kosztem swojego związku i życia.

już widzę to odw0ływanie ślubu

[sensibleheart]

Napisane przez ana909

Stawianie go w sytuacji "albo ja albo mama" to to samo co rozstanie. Wiem, że ja sama bym nie olała mamy, tylko bym nie pozwala się jej wtrącać.

Zresztą, zobaczymy co czas pokaże, ślub zawsze można odwołać. W końcu to jeszcze rok.

Autorko,
nie licz, że po ślubie coś się zmieni. Gwarantuje Ci, że nic. Chyba, że na gorsze. Ja na twoim miejscu to wolałabym najpierw chyba jednak dogadać się jak będzie wyglądało wasze życie i ustaliła reguły, a potem planowała wesele. Nie mogłabym brać/planować ślubu w sytuacji, w której nie wiedziałabym jak będzie wyglądać moje małżeństwo i na jakiej zasadzie będzie funkcjonowało.

Ogólnie znam troszkę podobną sytuację z innej strony. Moja mama też jest osobą samotną i mnie, i mojego brata naprawdę wychowała na porządnych ludzi, zawsze o nas dbała i jest naprawdę wyjątkową kobietą. Co nie zmienia faktu, że jest naprawdę bardzo wymagająca i rozumiem, że żona mojego brata może jej się trochę bać. Moja mama jest czepialska i lubi czepiać się o szczegoły i komentować, też wtrąca się w to jak moja bratowa gotuje czy coś robi w domu ( chociaż do ich mieszkania wpada raz na jakiś czas) , ale naprawdę robi to BEZ ZŁOŚLIWOŚCI. Nie pomyślałaś o tym, że możesz być trochę przewrażliwona ?? Może Twój TŻ nie reaguje, bo wie, że lepszą metodą jest uodpornienie się na jej gderanie ( za przeproszeniem :P ) niż robienie jakiś kłotni i podziałów... To taki tylko mój punkt widzenia, bez urazy Staram się pomóc

[ana909]

[MoniaS93]

Napisane przez ana909

Wątpię, że jestem przewrażliwiona, bo jak sama wspominasz, Twoja mama robi to bez złośliwości. Tu tej złośliwości jest aż za dużo.
A co do uodpornienia na gderanie... Jego zdanie jest inne. Któregoś dnia zapytał się mnie czy po prostu nie mogę robić tak jak one chcą i nie byłoby problemu.
I też inaczej wygląda sytuacja u Ciebie, ponieważ ja je miałam na codzień i codziennie słuchałam uwag. Myślę, że raz na jakiś czas mogłabym to znosić, ale nie każdego dnia.

Nie muszę być chodzącym ideałem, żeby zasługiwac na jej syna, bo wbrew jej przekonaniu on ideałem też nie jest. Ideałów nie ma, ale ona tak właśnie postrzega swojego syna. Uważa, że dostałam najlepszego mężczyznę pod słońcem, więc mam go doceniać na każdym kroku dbając o niego 24h na dobę. Ale do cholery on ma ręce i nogi nie muszę mu podsuwać wszystkiego pod nos! A ona tego wymaga, bo sama tak robi.

No, kochana... Zastanów się, czy twoje życie z nim w przyszłości nie będzie piekłem. Piekłem,w którym ty będziesz mierzyć się z oszczerstwami i uwagami jego matki a on będzie wzruszał ramionami I pomyśl, jak będą się czuły wasze dzieci, obserwując to. Dzieci widzą więcej, niż myślimy.

[ana909]

[Stylished]

Napisane przez Yellow Me

To on - twój Tż powinien RAZ A DOBRZE porozmawiać ze swoja mamuśką i babką, tak żeby już słówkiem źle się o Tobie nie wypowiadały (chyba tego nie umie, jeśli jeszcze tego nie zrobił?), uciąć tą chorą sytuację, oznajmić że to on wybrał Ciebie i z Tobą będzie a jak im się nie podoba to tylko mu robią przykrość.
Zaprosicie je na ślub - jak nie przyjdą to będą miały zgryzotę całe życie. Muszą się z tym w końcu pogodzić bo nie mają (nie powinny mieć!!!) wpływu na Wasze życie i decyzje.

(ja bym tego nie znosiła ani chwili, serio, kazałabym Tżtowi rozwiązać to szybko, a przede wszystkim wyprowadziłabym się od nich po pierwszej gorszej sprzeczce czy tam pouczaniu mnie, paskudna sytuacja )

popieram , zwlaszcza pogrubione

Ma 26 lat a i tak babusia wie lepiej, czy jej wnusio jest głodny... Wrrr... On jej mówi, że sie najadł, a ona, że na pewno nie i dalej mu podsuwa kolejne porcje. Zawsze przy obiedzie nawala mu na talerz porcje jak dla 2-metrowego goryla, mimo, że on nigdy dużo nie je. A kiedy ja mu nakładam tyle, ile wiem że zje, to od razu opieprz bo ja chce go zagłodzić.

zapytalabym czy synus-wnusio jest ubezwlasnowolniony i sam nie potrafi ocenic czy jest glodny czy nie...
a poza tym rzeklabym ze to ja z nim jestem i ja wiem najlpiej i zeby sie wreszcie ode mnie odwalily

[ana909]

:p

[Stylished]

to dobrze zrobiliscie ze sie wzprowadziliscie, teraz on powinien z nimi zminimalisowac kontakt do tylko konicznego,- moze w ten sposob cos do nich dotrze i zrozumieja cos

[ana909]

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ana909

Jak widzisz napisałam wyżej, że on mówi nie, a ona swoje. Ileż to razy wydzierał się na nią, krzycząc, że nic do niej nie dociera. A ona się tylko głupio śmiała i dalej swoje.

no ale popatrz, jak ona może go brać na poważnie, skoro on się powkurza, pokrzyczy, a ostatecznie i tak zrobi to, co ona chce?

[klempaa]

Napisane przez ana909

Ale są tematy, takie jak np ten, kiedy on się zamyka. Może dlatego, ze co by nie zrobił i tak będzie źle dla którejś strony. A on nie należy do osób, które mają gdzieś, że kogoś ranią.

Ano bo to i racja - tylko czemu Twój narzeczony woli (i takiego wyboru dokonuje) ranić Ciebie niz matkę?

[ana909]

:p

[klempaa]

Napisane przez ana909

Narazie to chyba sam nie wie co ma robić.

No ale jednak robi - to co chce matka. Jakieś potajemne sprawy.
Więc wyboru dokonuje, za każdym razem gdy staje za nią a nie za Tobą w jakiejkolwiek sprawie. Ty po prostu tego nie widzisz (albo nie chcesz widzieć) - to jest wybór, który mówi, że matka jest ważniejsza niż przyszła żona. Normalne to to nie jest.

[simple9]

napisałaś autorko, że chce wrócić z powrotem mieszkać matki i babki bo dostały już nauczkę. To jest bardzo niepokojące bo tutaj moim zdaniem pokazał, że Ty nigdy z nimi nie wygrasz. Że to on wziął Cię na przetrzymanie a wyprowadzkę potraktował na zasadzie "na chwilkę dla spokoju się wprowadzimy ale i tak tam wrócimy". On nie będzie umiał nigdy się zmienić, nigdy nie wygrasz z tymi kobietami.

[ana909]

:p

[201605100]

Napisane przez ana909

Myślę, że to właśnie ja wygrałam, bo się wyprowadziłam, a on poszedł ze mną i jak narazie twierdzi, że jest mu dobrze. Boli go tylko to, że mając dom płacimy komuś za wynajem. Tak mi to wytłumaczył wczoraj.

Po ślubie chcesz z tesciową i babką zamieszkać?

[ana909]

:p

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Napisane przez ana909

Szczerze? Chyba prędzej poczekam, aż tej starszej zabraknie, a potem się pomyśli.

No proszę i tak oto śmierć rozwiąże 1/2 problemu.

Autorko, nie zastanawiałaś się nad opcją, aby przełożyć ślub na "za jakiś czas", jak się uda rozwiązać problem z matką itp? Wiem, że pewnie wam jakieś zaliczki poprzepadają zapewne, ale nie lepiej wchodzić w małżenśtwo, będąc pewnym swojego faceta i tego, że dojrzał na tyle, aby rozwiązać problem z matką?

[201605100]

Wiem, że go kochasz, ale miłością człowiek nie wyżyje. Miłość i nienawiść dzieli bardzo cieńka nić. Jeśli myślisz, że po śłubie coś się zmieni i te kobiety Cię zaakceptują - jesteś w błędzie. Będzie jeszcze gorzej. Te kobiety MOŻE coś zrozumieją, jak TŻ na jakiś czas sięod nich odetnie. Może wtedy coś do nich dotrze.