|
|
#61 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Widzisz, mozesz myslec, ze nie wiem o czym pisze, ale wiem dokladnie, bo przeszlam cos podobnego. I w sumie przez pierwsze 3 tygodnie nie moglam opamietac sie z placzu. Ale po tych 3 tygodniach wstalam rano i pomyslalam, ze mam tego dosc i koniec z tym jolczeniem! Cud sie tez zdarzyl, ze zerwalismy 30 sierpnia, a 1 wrzesnia rozpoczynalam nowa prace jako nauczycielka, wiec chcac nie chcac musialam sie postawic na nogi. Rzucilam sie w wir pracy. Cierpialam, a i owszem, ale juz przestalam wspominac, przestalam starac sie zrozumiec co sie stalo i dlaczego i rozbijac g.owno na atomy, bo wiedzialam, ze to mi nie pomaga w ogole. Tez stekolilam na Wizazu na watku rozstaniowym podobnie jak Ty tutaj, a pozniej sie opamietalam, stuknelam w glowe i uswiadomilam, ze to mi nie pomaga, a wrecz codziennie te emocje wkrzeszam na nowo i na nowo. Po prostu musisz sie od tego odciac. Tu juz nie ma czego rozumiec i nad czym dumac. Trzeba sie podniesc i postarac zapomniec o tym, jakkolwiek to trudne. Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2013-12-03 o 13:45 |
|
|
|
|
|
#62 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 2 772
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Od paru dni czytam codziennie co tu piszecie. Ja jestem w związku i czytanie tego wątku pomaga
![]() Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
|
|
|
|
|
#63 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 99
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;43996668]Ty za bardzo w dalszym ciagu analizujesz. Myslisz o tym, emocjonujesz, rozdrapujesz, stawiasz sobie pytania, szukasz na niego odpowiedzi. Czytam Twoje wypowiedzi i stad czuje to cieplo na Twoich polikach z przejecia jak o tym wszystkim piszesz. Pytanie zasadnicze: po co? To Ci nigdy nie pomoze, a wrecz przeciwnie. Po prostu zazegnaj ten okres. Jak Cie dopadaja mysli, to staraj sie je przekierowac na cos innego, zmuszaj sie, zeby cos w tym momencie robic. I uswiadom sobie, ze on juz NIGDY wiecej nie pojawi sie w Twoim zyciu, dotarlo?
Widzisz, mozesz myslec, ze nie wiem o czym pisze, ale wiem dokladnie, bo przeszlam cos podobnego. I w sumie przez pierwsze 3 tygodnie nie moglam opamietac sie z placzu. Ale po tych 3 tygodniach wstalam rano i pomyslalam, ze mam tego dosc i koniec z tym jolczeniem! Cud sie tez zdarzyl, ze zerwalismy 30 sierpnia, a 1 wrzesnia rozpoczynalam nowa prace jako nauczycielka, wiec chcac nie chcac musialam sie postawic na nogi. Rzucilam sie w wir pracy. Cierpialam, a i owszem, ale juz przestalam wspominac, przestalam starac sie zrozumiec co sie stalo i dlaczego i rozbijac g.owno na atomy, bo wiedzialam, ze to mi nie pomaga w ogole. Tez stekolilam na Wizazu na watku rozstaniowym podobnie jak Ty tutaj, a pozniej sie opamietalam, stuknelam w glowe i uswiadomilam, ze to mi nie pomaga, a wrecz codziennie te emocje wkrzeszam na nowo i na nowo. Po prostu musisz sie od tego odciac. Tu juz nie ma czego rozumiec i nad czym dumac. Trzeba sie podniesc i postarac zapomniec o tym, jakkolwiek to trudne.[/QUOTE] Szczerze? Cholerne dzieki...dotarlo...tak, zdecydowanie za duzo rozdrapuje, analizuje i w ten sposob tworzy sie emocjonalna pajeczyna w ktora jestem uwiklana...Wiem, ze musze ruszyc z miejsca, zaczac zyc na nowo i pogodzic sie z tym, ze go juz NIGDY nie bedzie bo chyba bym byla jakas popieprzona desperatka gdybym do niego wrocila...Pierwszy raz sie tak zaangazowalam i pierwszy raz mam taki zawod milosny...Z nim bylo wszystko to co pierwsze, najlepsze i najgorsze...Lecz to wszystko juz nie wroci. Dziekuje, naprawde... |
|
|
|
|
#64 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Jeśli facet słabiej okazuje uczucia albo wydaje się ich nie mieć, to nie znaczy że ma BPD |
|
|
|
|
|
#65 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 888
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
|
|
|
|
|
#66 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 38
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Wiecie co.. dotarłam do takiego smutnego momentu, kiedy po wielokrotnym złamaniu mojego serca, zdeptaniu moich uczuc i odrzuceniu mnie jako kobiety, przyjaciólki.. mam wrażenie,ze cos we mnei umarło. Jest mi tak głeboko przykro,ż ejuz nawet nie płaczę tak jak kiedys. Dawniej szlochałam, były we mnie jakies emocje.
Teraz czuje,ze zostały we mnie zgliszcza. I chyba juz całkiem straicłam nadzieję na to,że mogę pokochac kogoś z wzajemnoscią. Nigdy jeszcze nie czułam czegoś aż tak przeraźliwego.. Nadzieja umiera ostatnia i moja chyba wlasnie się ze mną pożegnała. |
|
|
|
|
#67 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 2 772
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Rozumiem Cię, bo we mnie też coś umarło i tak się zastanawiam czy jeszcze odżyje nadzieja.
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
|
|
|
|
|
#68 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Zielona Góra
Wiadomości: 258
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Jeżeli miałabym chociaż cień nadzieji to zrobilabym wszystko żeby do mnie wrócił.... Niestety straciłam już wiare w jego powrót... Ta miłość tak strasznie boli... tak ciężko mi jest się podnieść... odzyskać sens życia... Kocham za bardzo
|
|
|
|
|
|
#69 | ||
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: KRK
Wiadomości: 121
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Tak jak i Wy, tak i MY nie lubimy osób, które na nas wiszą, chcą nas ciągle (nawet nieświadomie) kontrolować i układać nam życie. Super jest, że się o nas troszczycie, ale to tak na prawdę nie ma znaczenia - jeśli jesteście wartościowymi, interesującymi osobami, z którymi spędza się rewelacyjnie czas zostaniemy z Wami na długo/zawsze. Oczywiście, nie wszyscy są warci zaufania i czasu, ale trzymanie kogoś w ryzach na siłę powoduje właśnie te Wasze obawy i odczucia że "coś pękło". To moim zdaniem wypalenie i niepasujące do siebie charaktery. Z nami jest dość prosta sprawa, zaczepcie nas, odpisujcie nam na wiadomośći/poświęcajcie uwagę i zostawcie to. My jeśli Was chcemy, zadbamy o resztę Mocno naciskająca osoba (czy to facet, czy kobieta) budzi lęk i obawy, chyba że ktoś to lubi.Cytat:
Edytowane przez OliwierB Czas edycji: 2014-01-08 o 19:07 |
||
|
|
|
|
#70 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Zielona Góra
Wiadomości: 258
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
On był moim pierwszym poważnym partnerem i pierwszą miłością. Wcześniej miałam kilka związków, jakieś zauroczenia ale to wszystko trwało krótko i umierało śmiercią naturalną... Ponad 2 lata bylam sama zanim związałam się z J. Nasz związek był jego imicjatywą, ja byłam raczej typem singielki, nie ciągnelo mnie do żadnych miłostek... No ale stało się, bylismy razem i zakochałam się. W końcu, pierwszy raz w życiu poczułam co to prawdziwa miłość. A teraz niestety wiem co to złamane serce... Jestem świezo po rozstaniu, może dlatego odczuwam wszystko tak mocno i boleśnie...
|
|
|
|
|
#71 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 28
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Witam. Jestem dość młodą osobą bo mam 22 lata, ale chyba właśnie dzisiaj czytając artykuły o kobietach za bardzo kochających zdiagnozowałam u siebie kochanie za bardzo...2 tygodnie temu zerwał ze mną mój chłopak mówiąc mi, że to przez moje kłótnie z nim, ja mu wybaczałam wszystko słowa które mnie raniły bardzo, obiecywał że już tak nigdy nie powie, przepraszał a i tak znowu tak było, a ja kolejny raz wybaczałam, wybaczałam mu kłamstwa, pomagałam mu nawet wnosić worki z węglem do piwnicy bo nie miał mu kto pomóc, często jak do mnie przyjeżdżał oddawałam ostatni talerz zupy żeby tylko on sobie zjadł bo wrócił z pracy. Mimo przeczytania niektórych Waszych wypowiedzi i artykułów na ten temat nadal obwiniam się o to, że ze mną zerwał. Nie potrafię sobie poradzić z tym wszystkim, nie mamy kontaktu bo przestał się odzywać ja również nic do niego nie piszę ani nie dzwonię, ale bardzo często mi się śni, że mnie przytula, że nadal jesteśmy razem. Wydaje mi się, że ten problem może tkwić w moim dzieciństwie bo w podstawówce i gimnazjum było mi ciężko nie miałam koleżanek i kolegów, cały czas byłam wyśmiewana nawet przez nauczycieli, rówieśnicy bardzo mi dokuczali nie tylko słownie ale i fizycznie bo nie raz byłam popychana. Nie wiem tak dużo jak Wy w tym temacie, nie wiem czy faktycznie jestem kobietą kochającą za bardzo, czy zerwanie to moja wina? Mam nadzieję, że troszeczkę mi pomożecie.
|
|
|
|
|
#72 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Witam,
Widzę, że po pierwsze wątek trochę umiera.... Czy nikt nie kocha już za bardzo???? Po drugie jestem tutaj prawdziwym dinozaurem... Jest tutaj ktoś??? |
|
|
|
|
#73 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
To oznacza, że dużej liczbie dziewczyn udało się wyjść na prostą. Pewnie spora część jeszcze nie "zdiagnozowała" u siebie tej przypadłości...
|
|
|
|
|
|
#74 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Chyba raczej są nieujawnione
![]() Mnie się to zdarzyło całkiem niedawno... i chyba w odróżnieniu do moich przedmówczyń - z człowiekiem w mocno średnim wieku, a nie bardzo młodym. Oczywiście, gdy teraz patrzę, wcześniejsze związki też były naznaczone "kochaniem za bardzo". Z tym, że teraz trafiłam na tak wyjątkowego popaprańca, że o mało wpadłabym w depresję. Tak mnie osaczał, że czułam się wyjątkowa (i wyjątkowo potrzebna). Taki "wspaniały", zaradny facet, a taki bezradny wewnętrznie.... No przecież MUSIAŁAM mu pomóc... Trochę z siebie drwię, bo z zewnątrz przypadek jest wprost książkowy. Żadna normalna kobieta nie poleciałaby na 13 lat starszego narcyza-mizoginistę z elementami borderline, a ja uważałam go za wzór, bo tak cudnie mogłam się nim zaopiekować. I nic mi nie przeszkadzało, że jak krzyczał na mnie i ubliżał mi to pierwszy raz w życiu na zmianę czułam jakby ktoś na mnie wylał wrzątek i zalewał mnie zimny pot. Naprawdę nikomu nie życzę, by w trakcie mieszkania razem słyszał - "przecież my w ogóle nie żyjemy związku, to może co najwyżej relacja"... |
|
|
|
|
#75 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Cytat:
Zwiazek przerób. Wiekszosc z nas trafia chociaz raz w zyciu na popapranca. Grunt to przepracowac to by juz po raz drugi w cos temu podobnego nie wdepnac. |
|
|
|
|
|
#76 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 144
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Znalazłam wątek i dołączam.
Jak radzicie sobie z tym? Jestem po lekturze Pia Melody - toksyczna miłość i jak się z niej wyzwolić tylko mimo wytycznych za bardzo nie wiem jak się za siebie wziąć Na pewno chcę teraz być sama i nauczyć się cieszyć życiem - kiedyś to osiągnęłam, nie potrzebowałam faceta do szczęścia. Potem przyjdzie trudniejsze - jest ok póki nie wejdę w związek, potem mi odbija... Nie wiem co zrobić by mi nie odbijało. Na pewno praca nad pewnością siebie. Co jeszcze? ps. kochanie za bardzo jak wiecie wiąże się z "ratowaniem" drugiej strony, ktoś tu dobrze napisał, że była jedyną osoba która gościa nie skreśliła. Mój problem polega na tym, że nie znam ludzi "zdrowych". Moje środowisko składa się z osób poszkodowanych i nie wiem czy to normalne czy nie. Wokół siebie mam tylko DDA lub osoby odrzucone (nielubiane - np. mam kumpla, z którym zaczęłam gadać, bo na studiach nikt nie chciał z nim gadać, a ja też byłam nielubiana i chciałam jakoś zmniejszyć to odrzucenie, bo wiem jak to boli). Mój eks miał w rodzinie alko i był źle traktowany. Ja sama zaczynam podejrzewać jakieś emocjonalne skrzywienie w sobie, rodzinę destrukcyjną nienałogową (bez alko narkotyków etc). Mój eks chce mną rządzić, wywyższa się, pozjadał wszystkie rozumy, wszystko jest dla niego zdradą (to, że kiedyś kogoś kochałam - byłam w związku zanim go poznałam; to, że narzekam na niego przyjaciółkom bo powinnam zawsze trzymać jego stronę, to, że nie pilnowałam by na weselu eksponować go jako mojego faceta - zaaferowana byłam byciem świadkiem), wyzywał mnie i krzyczał po mnie wielokrotnie. Straciłam z nim cnotę mimo że chciałam czekać do ślubu, niby dumny był, że zrobiłam to z miłości ale nazywał mnie k**rewką bo go zdenerwowałam (a mnie to bardzo urażało, nie tylko jako wyzwisko, ale przez to, że straciłam swoje wartości dla niego chyba sama się czułam jak lekkich obyczajów). Jak sobie pomyślę każdy mój eks miał jakieś problemy (niepewni siebie - jeden maminsynek, inny traktował mnie jak boginię bo w ogóle z nim gadam, inny wieczny chłopiec który dojrzeć nie chce tylko się bawić i szastać kasą). Zastanawiam się, czy powinnam zmienić też środowisko, znajomych, nie tylko unikać takich facetów...
__________________
- - - Edytowane przez szukajac Czas edycji: 2014-08-15 o 23:46 |
|
|
|
|
#77 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 31
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
Należę do kobiet, które kochały (kochają) za bardzo...
Kilka miesięcy temu zdecydowałam się rozstać z TŻ. Nie chciałabym rozpisywać się tutaj co dokładnie spowodowało, że już nie byłam w stanie z nim być (mimo że kochałam go ZA BARDZO), bo to bardzo, bardzo długa historia. W dniu rozstania BARDZO go kochałam. Pożegnaliśmy się, a we mnie coś pękło, coś umarło i gdy mój EKS przyszedł po kilku dniach z prośbą o wybaczenie, wybaczyłam, ale po kilku dniach uznałam, że zbyt wiele się stało (nie, nie zdradził mnie) i że ja już go nie kocham – te kilka dni po rozstaniu kompletnie zszargały moje uczucia do niego, zabiły wszystko to, co do niego czułam. Od tego czasu czuję pustkę w sercu, często płaczę, izoluję się od ludzi. Kochałam TAK BARDZO, że teraz nie potrafię nikomu zaufać, a tym bardziej kogoś bardziej polubić lub pokochać. KOCHANIE ZA BARDZO spowodowało, że pozbawiłam siebie całej energii życiowej, tzn. zniszczyło mnie to fizycznie i psychicznie. |
|
|
|
|
#78 |
|
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Kobiety, które kochają za bardzo
dopiszę się do wątku, jako ekskochająca za bardzo. Gdzieś na pierwszej stronie padło pytanie, czy są wśród nas takie, którym się udało? Ja uważam, że jestem to ja. Po prawie roku od rozstania pozbierałam się w kawałek, lubię siebie, robię rzeczy dla siebie dobre. Już nie weszłabym w taką relację. Nie jestem na razie z nikim, ale ten stan mnie nie kłuje. Na razie się zmieniam, idę przed siebie
Bardzo mi pomogła książka Norwood, od siebie dorzucę także Pia Melody "toksyczna miłość" i "toksyczne związki" - również polecam. Jestem w trakcie terapii DDA, niweluję wszelkie braki z dzieciństwa, których zaspokojenia szukałam w związkach, głównie swoim ostatnim, z kolesiem, którego nie boję się nazywać psychopatą. Z nim właśnie przeszłam swoje małe piekiełko, które zmusiło mnie bym naprawdę zajęła się sobą. Takiego upokorzenia, tresury, wpędzania w poczucie winy nie doświadczyłam nigdy wcześniej, choć moje dzieciństwo także nie należało do różowych. Mieszkaliśmy razem, ja łaziłam z kąta w kąt rycząc, a on się pytał, czy podam mu piwo (był i raczej już będzie zawsze czynnym alkoholikiem). Ale na zewnątrz laurkowy obrazek szczęśliwej pary. Czasami za nim tęsknie, był dla mnie mimo wszystko jakimś takim posągowym ideałem mężczyzny, miał ciekawe pasje, zainteresowania, bardzo go kochałam. Jednak gdy mam z nim przypadkowy kontakt i widzę próby tresury, jakie mimo wszystko nadal próbuje na mnie wymuszać, choć niby jest w szczęśliwym związku z nową (według mnie) ofiarą, to jedyne co czuję, to dziką wściekłość. Uważam, że z kochaniem za bardzo można sobie poradzić, ale trzeba się wziąć za siebie, poczuć się za siebie odpowiedzialnym. To nie jest wygodne, czasami mnie to uwiera, czasami chciałabym jakiegoś dramatu, by było ciekawiej, a ja bym nie musiała myśleć, że skoro mi czegoś brakuje w życiu, to muszę o to zadbać. Bo uwiązanie się do kogoś to taka zasłona dymna na własne problemy i bóle. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:21.




Ciesze sie, ze jestes szczesliwa...





Jeżeli miałabym chociaż cień nadzieji to zrobilabym wszystko żeby do mnie wrócił.... Niestety straciłam już wiare w jego powrót... Ta miłość tak strasznie boli... tak ciężko mi jest się podnieść... odzyskać sens życia... Kocham za bardzo 



