Program Rodzina 500 plus

[201606270916]

Napisane przez Renatka_2108

Prywatny tani, szybki bus był jakieś 4 lata temu. Zlikwidowali bo się nie opłacało.
PKS jest Który jezdzi jakieś 2 razy na dzień, i w dodatku to takie graty że się potrafi zepsuć.

PS. Ja mówię ciągle o moim mieście powiatowym gdzie jest PUP. Są miasta w podobnej odległości i dojazd trochę lepszy jeżeli mowa o autobusach.
Tyle że nawiązuje do rozmów o Urzędach Pracy a nie ogólnej odległości dojazdu.

---------- Dopisano o 01:30 ---------- Poprzedni post napisano o 01:29 ----------


Np do baru? Gdzie jest kelnerka na zmianie plus kucharka?

Powiedzmy że w jednej miejscowości są cztery bary i kelnerki pracują w podobnych godzinach... Dobra nie zawsze się da, czasem jest praca zmianowa itd. ale jeśli cztery osoby pracowałyby nawet w różnych miejscach w jednym mieście ale wszystkie pracowałyby 7-15 to można się już zgadać.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Renatka_2108

Skoro mówimy o UP (ja mam na myśli mój PUP) to u mnie są tylko zawody dla kobiet typu: szwaczka/sprzątaczka/barmanka ew. CZASEM jakieś mini biuro. Nie spotkałam się jeszcze w tym UP aby praca była w mojej okolicy (powiat ma ok 50 km, ja mam do miasta powiatowego 35 km).
Po drugie ja cały czas piszę o 1050 netto, a nie 1300 - a to wydaje mi się że różnica .

Wiesz, czasem nie można się przeprowadzać bliżej, ale co tam wie jakiś mieszczuch, prawda? Który ma tramwaj co 5 minut i autobus co 3 minuty w daną dzielnicę miasta.

Poza tym, uwielbiam wizażowe "poznawanie" osoby po dwóch postach Zakładasz że mam wykształcenie podstawowe i ból dopy.

Minimalna krajowa nie wynosi 1050 netto.
I wszyscy w promieniu 10 km od ciebie są bezrobotni, skoro żadnej pracy nie ma, a dojeżdżać się nie opłaca?
Jesteś aż tak nierozgarnięta, że szukasz ofert pracy tylko na stronie urzędu albo w urzędowych gablotach?

Dojazd do i z pracy zajmuje mi łącznie 3 godzinny dziennie, więc nietrafione. Jak się chce, to się da. Kurczę, normalnie nie wiem jak sobie radzą ci wszyscy, którzy po maturze wyjeżdżają do innego miasta, nie śpią pod mostem i nie zdychają z głodu. Albo ludzie, którzy wychowywali się w domu dziecka i nie mają nic.
Poza tym niektórym się "nie opłaca" nawet, jeśli jest na tej samej ulicy.
A 35 km to nie jest strasznie dużo. Z mojego miasta dosyć spora grupa osób codziennie jedzie do pracy do miasta oddalonego o 90-100 km.

Pisałam to na twoim przykładzie, bo zaczęłaś brać wypowiedzi osobiście. Nie wiem, jakie masz wykształcenie, ale że tak powiem "pracuję w branży' i widzę, jakie bardzo często mają etatowi bezrobotni. I o nich wcześniej pisałam w poście, na który ty odpowiedziałaś.

[Renatka_2108]

Napisane przez Krolowa Julianna

Powiedzmy że w jednej miejscowości są cztery bary i kelnerki pracują w podobnych godzinach... Dobra nie zawsze się da, czasem jest praca zmianowa itd. ale jeśli cztery osoby pracowałyby nawet w różnych miejscach w jednym mieście ale wszystkie pracowałyby 7-15 to można się już zgadać.

Wtedy tak, masz rację

Po prostu zmierzam do tego że nie zawsze jest możliwość pracować daleko gdzie kieruje UP.
To nie wina nieróbstwa, bo na pracę nie zarzekałam póki własnej firmy nie założyłam tyle że oferowali pracę głównie na czarno. A chętnie poszłabym do pracy od 7-15 od pon do piątku za te 1500 netto na normalną umowę o pracę.
Po prostu u mnie są obsadzone wszystkie takie miejsca pracy a na czarno pracować nadal mi się po prostu nie widzi. A i też za 1050 zł netto nie opłaca mi się jezdzić do podrzędnego baru 35 km.

No ale, niektóre wizażanki przecież wiedzą lepiej jak jest.

[201606270916]

Bo niestety ale minimalna to nie są pieniądze na samodzielne dojazdy samochodem na duże odległości, tu się zgodzę. Jak ktoś ma jeszcze mniej to już w ogóle nie ma o czym gadać. Tyle że co robić jeśli faktycznie w najbliższej okolicy ciężko? Może to kwestia przemęczenia się rok-dwa lata na dojazdach z innymi ludźmi (przy trasie rzędu 50 km można nawet ich zgarnąć po drodze, nie trzeba ruszać z jednej wsi) lub transportem zbiorowym (jeśli ktoś ma możliwość) żeby mieć doświadczenie wymagane w ofertach gdzieś bliżej domu - jeśli to brak doświadczenia jest akurat przeszkodą a często jest. Na urząd pracy nie ma co liczyć, to instytucja zupełnie zbędna. Chcesz staż to sobie znajdź, chcesz pracę to sobie znajdź, przyjdź usłyszeć że nie mamy dla Ciebie pracy - chyba wystarczające podsumowanie działalności typowego UP.

---------- Dopisano o 02:45 ---------- Poprzedni post napisano o 02:41 ----------

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;56833411]Minimalna krajowa nie wynosi 1050 netto.[/QUOTE]

Przez pierwszy rok pracy można otrzymywać 80% wynagrodzenia minimalnego. Przelicz sobie minimalna netto * 0,80, wychodzi poniżej 1100 PLN

---------- Dopisano o 02:46 ---------- Poprzedni post napisano o 02:45 ----------

Chociaż z innej strony patrząc kelnerki czasem dość dobrze wychodzą na napiwkach... ale to już zależy co to za lokal.

[Renatka_2108]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;56833411]Minimalna krajowa nie wynosi 1050 netto.
I wszyscy w promieniu 10 km od ciebie są bezrobotni, skoro żadnej pracy nie ma, a dojeżdżać się nie opłaca?
Jesteś aż tak nierozgarnięta, że szukasz ofert pracy tylko na stronie urzędu albo w urzędowych gablotach?
Lepiej nie pracować niż być barmanką? Ujma na honorze?

Dojazd do i z pracy zajmuje mi łącznie 3 godzinny dziennie, więc nietrafione. Jak się chce, to się da. Kurczę, normalnie nie wiem jak sobie radzą ci wszyscy, którzy po maturze wyjeżdżają do innego miasta, nie śpią pod mostem i nie zdychają z głodu. Albo ludzie, którzy wychowywali się w domu dziecka i nie mają nic.
Poza tym niektórym się "nie opłaca" nawet, jeśli jest na tej samej ulicy.
A 35 km to nie jest strasznie dużo. Z mojego miasta dosyć spora grupa osób codziennie jedzie do pracy do miasta oddalonego o 90-100 km.

Pisałam to na twoim przykładzie, bo zaczęłaś brać wypowiedzi osobiście. Nie wiem, jakie masz wykształcenie, ale że tak powiem "pracuję w branży' i widzę, jakie bardzo często mają etatowi bezrobotni.
[/QUOTE]

Ja nawiązałam TYLKO do rozmowy o Urzędach Pracy i oferowanej przez nich "pomocy". Jak dobrze pamiętam to pisałyście że ludzie kłamią, chodzą tylko po kwitki że są bezrobotni aby dostać znowu zasiłek z MOPS czy innej instytucji, że mają pracę na czarno i przychodzą o 7 rano się "podpisać" aby mieć ubezpieczenie czy zasiłek tak?

Pisałam przykłady jak u mnie w miejscowości jest z pracą dla osób bezrobotnych na dzień dzisiejszy a nie o mojej sytuacji materialnej I piszę ciągle że może być różnie. Ale widzę że część ludzi ma oczy szeroko zamknięte.
Nie popieram nieróbstwa, patologii dziecioróbstwa aby dostać obiecane 500 zł. Ja tego nie dostanę i mi to zwisa po prostu, ZUS już mi podnieśli, członkostwo za bank też muszę płacić a nie kwiczę. Jasne że to niesprawiedliwe ale co zrobisz? NIC.

Nie znasz mojej sytuacji a już mówisz o nieróbstwie, lenistwie i braniu zasiłków

Zapewne to jest napisane w mojej historii postów

---------- Dopisano o 01:50 ---------- Poprzedni post napisano o 01:47 ----------

Tak, jeżeli takowa kelnerka pracuje w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi, Krakowie i musi znać 3 języki obce ( i mogą brać napiwki do własnej kieszeni) to owszem zarobi przyzwoicie.

Ale nie w pipidówie gdzie co najwyżej jest 2 klientów (w nocy - bo tak kiedyś pracowałam dawno temu) - nie ma ani szału godzinowego ani tym bardziej napiwków, no chyba że tych klientów dwóch płaci za moje piękne oczy 3 razy tyle [COLOR="Silver"]

---------- Dopisano o 01:52 ---------- Poprzedni post napisano o 01:50 ----------

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Renatka_2108

Ja nawiązałam TYLKO do rozmowy o Urzędach Pracy i oferowanej przez nich "pomocy". Jak dobrze pamiętam to pisałyście że ludzie kłamią, chodzą tylko po kwitki że są bezrobotni aby dostać znowu zasiłek z MOPS czy innej instytucji, że mają pracę na czarno i przychodzą o 7 rano się "podpisać" aby mieć ubezpieczenie czy zasiłek tak?

Pisałam przykłady jak u mnie w miejscowości jest z pracą dla osób bezrobotnych na dzień dzisiejszy a nie o mojej sytuacji materialnej I piszę ciągle że może być różnie. Ale widzę że część ludzi ma oczy szeroko zamknięte.
Nie popieram nieróbstwa, patologii dziecioróbstwa aby dostać obiecane 500 zł. Ja tego nie dostanę i mi to zwisa po prostu, ZUS już mi podnieśli, członkostwo za bank też muszę płacić a nie kwiczę. Jasne że to niesprawiedliwe ale co zrobisz? NIC.

Nie znasz mojej sytuacji a już mówisz o nieróbstwie, lenistwie i braniu zasiłków

Zapewne to jest napisane w mojej historii postów

Tak, ale takie przypadki to wcale nie większość. Jakbyś się cofnęła jeszcze kawałek to być zauważyła dyskusję o tym, że 80% zarejestrowanych wcale nie chce pracować.

W ŻADNYM komentarzu nie pisałam o nieróbstwie i lenistwie w odniesieniu do ciebie, więc już przestań robić z siebie ofiarę.
Ja pisałam ogólnie, a ty się wykłócasz, że wcale tak nie jest, "bo ty".

[2016050952]

Napisane przez Renatka_2108

A widzisz, utrzymywał Cię facet. Teraz mogłabym Cię nazwać utrzymanką - na wizażu to mało ambitne.

A co byś zrobiła gdyby Cię tż nie utrzymywał i nie miałabys realnej możliwości jezdzić do tej pracy?

Utrzymanki nie pracują.
Pomogliby mi rodzice. Gdyby nie mogli,to znalazłabym tą pracę bez dojazdów. Jak czegoś chcę, to potrafię być bardzo zdeterminowana. I nie toleruję lenistwa w kwestiach zawodowych. Ani u siebie, ani u innych.

[Renatka_2108]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;56833471]Tak, ale takie przypadki to wcale nie większość. Jakbyś się cofnęła jeszcze kawałek to być zauważyła dyskusję o tym, że 80% zarejestrowanych wcale nie chce pracować.

W ŻADNYM komentarzu nie pisałam o nieróbstwie i lenistwie w odniesieniu do ciebie, więc już przestań robić z siebie ofiarę.
Ja pisałam ogólnie, a ty się wykłócasz, że wcale tak nie jest, "bo ty".
[/QUOTE]

Właśnie końcówkę tej dyskusji zauważyłam, więc wyrażam swoje zdanie właśnie.

A Ty nie odwracaj kota ogonem. Bo może nie pisałaś do mnie ale odpisywałaś na moją wiadomość tyczącą się moich postów ( i zapewne myślałaś sobie " o kolejny darmozjad" co prawdą na Twoje nieszczęście nie jest. Ja piszę jak było jak byłam osobą zarejestrowaną w PUP wiele lat, pracującą na czarno bo i pracodawca migał się od umowy jak diabeł od święconej wody.

Ale wg. Ciebie to przecież leń i nierób

Napisane przez GoyaLi

Utrzymanki nie pracują.
Pomogliby mi rodzice. Gdyby nie mogli,to znalazłabym tą pracę bez dojazdów. Jak czegoś chcę, to potrafię być bardzo zdeterminowana. I nie toleruję lenistwa w kwestiach zawodowych. Ani u siebie, ani u innych.

No więc w związku z Twoją poprzednią wiadomościa gdyby nie pomoc tż , czy ewentualnie rodziców gdyby go nie było = nie pracowałabyś tam gdzie pracujesz obecnie.

I jak sama pisałaś zarabiałabyś o wiele mniej, porównywalnie do Twoich rówieśników i osób w tym samym zawodzie i branży.


Więc litości nie wrzucajcie każdego nieroba, darmozjada do jednego wora z osobami które nie mają możliwości normalnej średnio płatnej pracy na etacie.

---------- Dopisano o 02:07 ---------- Poprzedni post napisano o 02:03 ----------

Ja nie mówię że kasjerka w markecie ma zarabiać 5 tys netto, i tak samo osoba z dużo wyższy wykształceniem.

Mówię o tym że PUP oferują takie prace że się słabo robi (może jak ktoś ma na miejscu a jest bez wykształcenia to ok) ale nie jak ma dojechać w dodatku na 3 zmiany 6 dni w tygodniu za te 1050 netto.

[2016050952]

Napisane przez Renatka_2108

No więc w związku z Twoją poprzednią wiadomościa gdyby nie pomoc tż , czy ewentualnie rodziców gdyby go nie było = nie pracowałabyś tam gdzie pracujesz obecnie.

I jak sama pisałaś zarabiałabyś o wiele mniej, porównywalnie do Twoich rówieśników i osób w tym samym zawodzie i branży.


Więc litości nie wrzucajcie każdego nieroba, darmozjada do jednego wora z osobami które nie mają możliwości normalnej średnio płatnej pracy na etacie.

Pracowałabym tu gdzie pracuję obecnie. Praca była mi potrzebna do zdobycia uprawnień i doświadczenia, gdybym nie mogła dojeżdżać, to poruszyła bym niebo i ziemię i znalazła tą pracę bez dojazdów. A zarabiam trochę więcej od większości rówieśników w tym zawodzie, bo mam większe doświadczenie. Dzięki tej pracy z dojazdami, między innymi.

---------- Dopisano o 02:12 ---------- Poprzedni post napisano o 02:10 ----------

Osłabiasz mnie.
Jakby każdy bezrobotny podpierał się tym, że PUP nie ma dobrych ofert pracy, to nikt nie wychodziłby z bezrobocia.
Wymówki. Usprawiedliwiać się możesz do końca życia.

[Imperialista]

Nigdy nie zrozumiem kretyńskich tłumaczeń, że ktoś jest bezrobotny, bo mieszka na zadupiu. Skoro w tym rejonie nie ma pracy, należy się przeprowadzić tam, gdzie praca jest. Ja wiem, że system jest kretyński i niszczy osoby z inicjatywą, które są w stanie stworzyć miejsca pracy bądź nawet prowadzić działalność jednoosobową, przez co obrywają mniejsze ośrodki, gdzie nie ma korporacji. Jednak skoro w mieście X. nie ma pracy, to chyba warto przeprowadzić się do dużego miasta Y.

Jeśli sytuacja jest krytyczna, zawsze można wyjechać zagranicę.

[Renatka_2108]

Napisane przez GoyaLi

Pracowałabym tu gdzie pracuję obecnie. Praca była mi potrzebna do zdobycia uprawnień i doświadczenia, gdybym nie mogła dojeżdżać, to poruszyła bym niebo i ziemię i znalazła tą pracę bez dojazdów. A zarabiam trochę więcej od większości rówieśników w tym zawodzie, bo mam większe doświadczenie. Dzięki tej pracy z dojazdami, między innymi.

---------- Dopisano o 02:12 ---------- Poprzedni post napisano o 02:10 ----------

Osłabiasz mnie.
Jakby każdy bezrobotny podpierał się tym, że PUP nie ma dobrych ofert pracy, to nikt nie wychodziłby z bezrobocia.
Wymówki. Usprawiedliwiać się możesz do końca życia.

Może jako doświadczona osoba w swoim zawodzie zacznij również czytać posty na wizażu ze zrozumieniem gdy odpowiadasz konkretnej osobie??

[Imperialista]

Napisane przez GoyaLi

Osłabiasz mnie.
Jakby każdy bezrobotny podpierał się tym, że PUP nie ma dobrych ofert pracy, to nikt nie wychodziłby z bezrobocia.
Wymówki. Usprawiedliwiać się możesz do końca życia.

PUP to kolejna instytucja do likwidacji. W dobie internetu i agencji pracy jest przeżytkiem.

[Renatka_2108]

Napisane przez Imperialista

Nigdy nie zrozumiem kretyńskich tłumaczeń, że ktoś jest bezrobotny, bo mieszka na zadupiu. Skoro w tym rejonie nie ma pracy, należy się przeprowadzić tam, gdzie praca jest. Ja wiem, że system jest kretyński i niszczy osoby z inicjatywą, które są w stanie stworzyć miejsca pracy bądź nawet prowadzić działalność jednoosobową, przez co obrywają mniejsze ośrodki, gdzie nie ma korporacji. Jednak skoro w mieście X. nie ma pracy, to chyba warto przeprowadzić się do dużego miasta Y.

Jeśli sytuacja jest krytyczna, zawsze można wyjechać zagranicę.

Czy wy czytacie co ja piszę czy wyciągacie tylko konkretne słowa z moich postów i się czepiacie?

Zaznaczam (jak już bardziej chyba nie można) Nie piszę o sobie w czasie teraźniejszym, nie twierdzę że w pracy dla osoby fizycznej nie ma w okolicy. Owszem są, zazwyczaj na czarno, zazwyczaj już obsadzone, a jeżeli nie to ew. otwierają jakieś "Dino" czy inny market więc jest szansa dla szaraczka na etat.

Mówię kuźwa o URZEDZIE PRACY (a nie że tylko i wylacznie tam szuka ofert osoba chcąca pracować!) że tam jest tragedia, miejsca pracy daleko, za małe pieniądze.

Po KOLEJNE zaznaczam że obecnie mnie to nie dotyczy i mam nadzieję że nie będzie więc wypowiadam się n zasadzie przeszłości i szukania pracy na etacie.

[2016050952]

Napisane przez Imperialista

PUP to kolejna instytucja do likwidacji. W dobie internetu i agencji pracy jest przeżytkiem.

I doskonałym usprawiedliwieniem siedzenia na tyłku.

---------- Dopisano o 02:25 ---------- Poprzedni post napisano o 02:23 ----------

To po co ciągle wspominasz o urzędzie pracy?
Dla chcącego pracować nawet PUP nie będzie przeszkodą.

[Renatka_2108]

Napisane przez Imperialista

Nigdy nie zrozumiem kretyńskich tłumaczeń, że ktoś jest bezrobotny, bo mieszka na zadupiu. Skoro w tym rejonie nie ma pracy, należy się przeprowadzić tam, gdzie praca jest. Ja wiem, że system jest kretyński i niszczy osoby z inicjatywą, które są w stanie stworzyć miejsca pracy bądź nawet prowadzić działalność jednoosobową, przez co obrywają mniejsze ośrodki, gdzie nie ma korporacji. Jednak skoro w mieście X. nie ma pracy, to chyba warto przeprowadzić się do dużego miasta Y.

Jeśli sytuacja jest krytyczna, zawsze można wyjechać zagranicę.

Ale człowieku czy ja mówię że jestem bezrobotna? Nie. Miałam dość "pracodawców" w mojej okolicy i założyłam firmę która póki co ma się dobrze.

A kretyńskie tłumaczenie to wg Ciebie np. zostawienie rodziców starszych, schorowanych samopas i wyprowadzka np do Katowic gdzie zarobię może z 2500 tys netto a z tego muszę opłacić czynsz, media w okolicach minimum 1000zł ?

Napisane przez Imperialista

PUP to kolejna instytucja do likwidacji. W dobie internetu i agencji pracy jest przeżytkiem.

Tutaj się z Tobą zgadzam. Jak dla mnie to instytucja zupełnie nie potrzebna

---------- Dopisano o 02:29 ---------- Poprzedni post napisano o 02:27 ----------

Napisane przez GoyaLi

I doskonałym usprawiedliwieniem siedzenia na tyłku.

---------- Dopisano o 02:25 ---------- Poprzedni post napisano o 02:23 ----------

To po co ciągle wspominasz o urzędzie pracy?
Dla chcącego pracować nawet PUP nie będzie przeszkodą.

Myślę że po to wspomina bo od tego zaczęłam dyskusję.
I cały czas mówię o PUP a nie szukaniu pracy na własną rękę.

Ja nie wiem, jakaś plaga na wizażu ostatnio, brak czytania postów i odpowiadanie na wybrane zdania czy kij wie co.

[michal100]

Jeśli ktokolwiek jeszcze w dobie internetu liczy na UP i ich oferty pracy to ja mu życzę zdrowia,szczęścia i pomyślności.
Logicznym jest,że UP to przechowalnia dla pań i panów urzędników, którzy sami sobie pracy by nie znaleźli nigdy,gdyby stosowali własne rady dla osób bezrobotnych.
Dla 90% rejestrujących się w UP jedynym powodem zapisu jest ubezpieczenie zdrowotne.
Jeśli władze dotrzymają słowa i dosłownie potraktują zapisy Konstytucji to rejestracja w UP nie będzie już potrzebna aby być ubezpieczonym. Ciekawe ilu zarejestrowanych bezrobotnych się wtedy w UP ostanie?

[Mijanou]

Napisane przez Krolowa Julianna

A za sprawdzanie matur czasem nie ma osobnego dodatkowego wynagrodzenia? Chociaż nawet jeśli to nie wiem czy obowiązuje też przy próbnych.

Z tego, co wiem, nie. Sprawdzanie matur próbnych masz w obowiązkach, podobnie, jak tworzenie projektów edukacyjnych, procedur, programów różnego sortu, udział w radach i szkoleniach (z kolei moja koleżanka ma zwyczajowo dwie w miesiącu), praca w zespolach przedmiotowych, organizowanie konkursów szkolnych i udział w zewnętrznych, organizacja wydarzen edukacyjnych (całoroczna promocja szkoły), dwie darmowe godziny "hallowe" w tygodniu (w liceum jedna). Do 10 lipca praca w komisjach rekrutacyjnych (jeśli są dodatkowe terminy to chyba do 15, bo 15 lipca koleżanka dopiero rozpoczęła wakacje w ubiegłym roku) a od 20 sierpnia już trzeba być do dyspozycji dyrekcji ( egzaminy, matury poprawkowe, rady, pisanie programów, planowanie pracy zespołów przedmiotowych na kolejny rok szkolny). W szkołach podstawowych i gimnazjach nauczyciele sprawują też opiekę w tzw. dni wolne od zajęć edukacyjnych (np. wigilia, sylwester- to nie żart, okres międzyświąteczny, dzień KEN i inne) obowiązkowo, rotacyjnie od 8 do 15, co wynika z ustawy.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Renatka_2108

Jak PUP proponuje "pracę" za 80% najniższej krajowej, dojazd codziennie po 35 km, z tym że PKS kursuje jak się nie zepsuje to nic dziwnego.
70 km codziennie to daje prawie 500 km w ciagu tyg. - to ja mając auto na gaz spaliłabym TYGODNIOWO ok 200 zł (paliwo też trzeba tankować jakby nie było). To jest 800 zł w skali miesiąca.
Serio opłaca się jak diabli jezdzić godzinę prędzej do pracy, użerać się za barem, bądz harować w kuchni, na kasie, magazynie, czy w biurze za tą najniższą krajową.
Dla ludzi bez doświadczenia zawodowego jak pisałam proponują ok 1400 brutto. Na rękę 1050 zł.

To ja na prawdę się nie dziwię że za taką kasę + dojazd pracować mało kto chce. Jak ktoś jest na miejscu to jeszcze jako tako zrozumiem...

Ale ja pisałam o konkretnym przypadku, u nas nie kursują PKSy tylko autobusy i tramwaje dosłownie co 5 minut gdziekolwiek chcesz dojechać, a to była bodajże o ile pamiętam praca w sklepie i to w jakimś "czystym", buty czy ubrania, nie żadne mięso. Pani miała max. średnie, też już nie pamiętam.
Ja w takich sytuacjach już nie wiem, czy się śmiać czy płakać.
Dodam, że ja tam siedziałam na stażu za 800 zł, a byłam tuż po studiach i robiłam podyplomówkę.

Więc sorry, fantazja Cię poniosła.

Aha, i nie był to UP.

Napisane przez Krolowa Julianna

Tyle że co robić jeśli faktycznie w najbliższej okolicy ciężko? Może to kwestia przemęczenia się rok-dwa lata na dojazdach z innymi ludźmi (przy trasie rzędu 50 km można nawet ich zgarnąć po drodze, nie trzeba ruszać z jednej wsi) lub transportem zbiorowym (jeśli ktoś ma możliwość) żeby mieć doświadczenie wymagane w ofertach gdzieś bliżej domu - jeśli to brak doświadczenia jest akurat przeszkodą a często jest. Na urząd pracy nie ma co liczyć, to instytucja zupełnie zbędna. Chcesz staż to sobie znajdź, chcesz pracę to sobie znajdź, przyjdź usłyszeć że nie mamy dla Ciebie pracy - chyba wystarczające podsumowanie działalności typowego UP.

A ja nie mogę narzekać na nasz UP, miewają całkiem sensowne oferty. Większość na zasadzie dofinansowania (czy tam doposażenie to się nazywa) stanowiska pracy.

[20160901857]

Napisane przez Renatka_2108

Ale człowieku czy ja mówię że jestem bezrobotna? Nie. Miałam dość "pracodawców" w mojej okolicy i założyłam firmę która póki co ma się dobrze.

A kretyńskie tłumaczenie to wg Ciebie np. zostawienie rodziców starszych, schorowanych samopas i wyprowadzka np do Katowic gdzie zarobię może z 2500 tys netto a z tego muszę opłacić czynsz, media w okolicach minimum 1000zł ?





Tutaj się z Tobą zgadzam. Jak dla mnie to instytucja zupełnie nie potrzebna

---------- Dopisano o 02:29 ---------- Poprzedni post napisano o 02:27 ----------



Myślę że po to wspomina bo od tego zaczęłam dyskusję.
I cały czas mówię o PUP a nie szukaniu pracy na własną rękę.

Ja nie wiem, jakaś plaga na wizażu ostatnio, brak czytania postów i odpowiadanie na wybrane zdania czy kij wie co.

Nie, lepiej siedzieć tym starszym i schorowanym rodzicom na głowie, wkładając do budżetu domowego okrągłe 0.

Zresztą, za "2500 tys zł" to już można całkiem niezła opiekę załatwić. Sorry, nie mogłam się powstrzymać

[syklamen]

Widzę , że rozwinęła się dyskusja o UP. Wtracę swoje trzy grosze, ponieważ akurat jestem na bieżąco. Od urzędu chciałam jedynie staż za 800 zł, bo nie liczyłam nawet, że mi jakąś pracę zaproponują. Niestety, nawet tego nie mogę od nich uzyskać, bo staż mam sobie znaleźć sama, a jak znalazłam to się okazało, że nie ma sensu składać podania, bo urząd chce żeby pracodawca potem zatrudnił mnie na określony czas, a pracodawca nie chce. Ponadto dowiedziałam się, że zbyt aktywnie poszukuje pracy, umiem przecież napisać CV i list motywacyjny. Urząd pracy nie ma mi nic do zaproponowania, ani szkolenia, ani dofinansowania, ani stażu, nic. Tak więc uważam, że UP to całkowicie zbędna instytucja. I już widzę, jak rozdają bony na zasiedlenie, u mnie nic nie można od nich uzyskać. Ludzie mi mówili, że nie ma co na nich liczyć, ale ja młoda naiwna, myślałam że pomogą mi ze stażem żebym mogła zdobyć doświadczenie. Dodam, że za pracą poprzednim razem się przeprowadziłam więc i teraz dam jakoś radę.

[Renatka_2108]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56836981]Ale ja pisałam o konkretnym przypadku, u nas nie kursują PKSy tylko autobusy i tramwaje dosłownie co 5 minut gdziekolwiek chcesz dojechać, a to była bodajże o ile pamiętam praca w sklepie i to w jakimś "czystym", buty czy ubrania, nie żadne mięso. Pani miała max. średnie, też już nie pamiętam.
Ja w takich sytuacjach już nie wiem, czy się śmiać czy płakać.
Dodam, że ja tam siedziałam na stażu za 800 zł, a byłam tuż po studiach i robiłam podyplomówkę.

Więc sorry, fantazja Cię poniosła.

Aha, i nie był to UP.



A ja nie mogę narzekać na nasz UP, miewają całkiem sensowne oferty. Większość na zasadzie dofinansowania (czy tam doposażenie to się nazywa) stanowiska pracy.[/QUOTE]

A przepraszam z czym mnie fantazja poniosła możesz mi powiedzieć?

Napisane przez nouvelle90

Nie, lepiej siedzieć tym starszym i schorowanym rodzicom na głowie, wkładając do budżetu domowego okrągłe 0.

Zresztą, za "2500 tys zł" to już można całkiem niezła opiekę załatwić. Sorry, nie mogłam się powstrzymać

Yhm opiekę załatwisz, powodzenia Albo wy macie jakieś inne wyobrażenia o wydatkach albo ja nie wiem.
Dajmy na to że przeprowadzam się do Krakowa, znajduję pracę załóżmy w salonie Orange czy czymś takim, zarabiam może góra te 2500 tys netto. Mieszkam sama z dzieckiem - mam różne godziny pracy więc muszę dodatkowo opłacić nianię, po godzinach w których przedszkole jest zamknięte.

Więc mamy budżet 2500:
-czynsz opłaty w kawalerce to zapewne rzędu 1000 zł - pewnie więcej, nie znam cen w miastach
-bilety autobusowe czy tam paliwo na dojazd do owej pracy
-jedzenie
-przedszkole
-opiekunka do dziecka
-opiekunka dla rodziców (a co stać mnie przecież )
- dokładanie do domu rodzinnego aby odciążyć rodziców.

Już nie wspomnę że dziecko i siebie trzeba ubrać. O lekach to już może nie wspominam nawet, bo przecież każde dziecko jest z tytanu i nigdy nie choruje a matka wymyśla że wydaje ponad 100 nieraz w aptece.

Napisane przez syklamen

Widzę , że rozwinęła się dyskusja o UP. Wtracę swoje trzy grosze, ponieważ akurat jestem na bieżąco. Od urzędu chciałam jedynie staż za 800 zł, bo nie liczyłam nawet, że mi jakąś pracę zaproponują. Niestety, nawet tego nie mogę od nich uzyskać, bo staż mam sobie znaleźć sama, a jak znalazłam to się okazało, że nie ma sensu składać podania, bo urząd chce żeby pracodawca potem zatrudnił mnie na określony czas, a pracodawca nie chce. Ponadto dowiedziałam się, że zbyt aktywnie poszukuje pracy, umiem przecież napisać CV i list motywacyjny. Urząd pracy nie ma mi nic do zaproponowania, ani szkolenia, ani dofinansowania, ani stażu, nic. Tak więc uważam, że UP to całkowicie zbędna instytucja. I już widzę, jak rozdają bony na zasiedlenie, u mnie nic nie można od nich uzyskać. Ludzie mi mówili, że nie ma co na nich liczyć, ale ja młoda naiwna, myślałam że pomogą mi ze stażem żebym mogła zdobyć doświadczenie. Dodam, że za pracą poprzednim razem się przeprowadziłam więc i teraz dam jakoś radę.

Wg mnie również zbędna. Starałam się o dotacje kiedyś, wysyłali mnie na durne kursy, jezdziłam jak głupia a w koncu zanim kursy mineły to funduszy już brakło

Napisane przez michal100

Jeśli ktokolwiek jeszcze w dobie internetu liczy na UP i ich oferty pracy to ja mu życzę zdrowia,szczęścia i pomyślności.
Logicznym jest,że UP to przechowalnia dla pań i panów urzędników, którzy sami sobie pracy by nie znaleźli nigdy,gdyby stosowali własne rady dla osób bezrobotnych.
Dla 90% rejestrujących się w UP jedynym powodem zapisu jest ubezpieczenie zdrowotne.
Jeśli władze dotrzymają słowa i dosłownie potraktują zapisy Konstytucji to rejestracja w UP nie będzie już potrzebna aby być ubezpieczonym. Ciekawe ilu zarejestrowanych bezrobotnych się wtedy w UP ostanie?

I bardzo dobrze jakby tak było. Zapewne tylko ci zostaną którzy mogą liczyc na zasiłek

[201604301943]

Napisane przez Renatka_2108

A przepraszam z czym mnie fantazja poniosła możesz mi powiedzieć?



Yhm opiekę załatwisz, powodzenia Albo wy macie jakieś inne wyobrażenia o wydatkach albo ja nie wiem.
Dajmy na to że przeprowadzam się do Krakowa, znajduję pracę załóżmy w salonie Orange czy czymś takim, zarabiam może góra te 2500 tys netto. Mieszkam sama z dzieckiem - mam różne godziny pracy więc muszę dodatkowo opłacić nianię, po godzinach w których przedszkole jest zamknięte.

Więc mamy budżet 2500:
-czynsz opłaty w kawalerce to zapewne rzędu 1000 zł - pewnie więcej, nie znam cen w miastach
-bilety autobusowe czy tam paliwo na dojazd do owej pracy
-jedzenie
-przedszkole
-opiekunka do dziecka
-opiekunka dla rodziców (a co stać mnie przecież )
- dokładanie do domu rodzinnego aby odciążyć rodziców.

Już nie wspomnę że dziecko i siebie trzeba ubrać. O lekach to już może nie wspominam nawet, bo przecież każde dziecko jest z tytanu i nigdy nie choruje a matka wymyśla że wydaje ponad 100 nieraz w aptece.



Wg mnie również zbędna. Starałam się o dotacje kiedyś, wysyłali mnie na durne kursy, jezdziłam jak głupia a w koncu zanim kursy mineły to funduszy już brakło



I bardzo dobrze jakby tak było. Zapewne tylko ci zostaną którzy mogą liczyc na zasiłek

Strasznie personalnie do tego podeszłaś, wyluzuj

Byłam w UP zarejestrowana raz, jak przez miesiąc byłam bezrobotna, żeby ubezpieczenie było. Dostałam zasiłek i nawet dodatek aktywizacyjny za samodzielne znalezienie pracy, także tacy niechętni do rozdawania kasy nie są. Dotacje na otwarcie własnej działalności też ludzie dostają z tego co widzę wśród znajomych.

[201606270916]

Napisane przez Renatka_2108

A przepraszam z czym mnie fantazja poniosła możesz mi powiedzieć?



Yhm opiekę załatwisz, powodzenia Albo wy macie jakieś inne wyobrażenia o wydatkach albo ja nie wiem.
Dajmy na to że przeprowadzam się do Krakowa, znajduję pracę załóżmy w salonie Orange czy czymś takim, zarabiam może góra te 2500 tys netto. Mieszkam sama z dzieckiem - mam różne godziny pracy więc muszę dodatkowo opłacić nianię, po godzinach w których przedszkole jest zamknięte.

Więc mamy budżet 2500:
-czynsz opłaty w kawalerce to zapewne rzędu 1000 zł - pewnie więcej, nie znam cen w miastach
-bilety autobusowe czy tam paliwo na dojazd do owej pracy
-jedzenie
-przedszkole
-opiekunka do dziecka
-opiekunka dla rodziców (a co stać mnie przecież )
- dokładanie do domu rodzinnego aby odciążyć rodziców.

Już nie wspomnę że dziecko i siebie trzeba ubrać. O lekach to już może nie wspominam nawet, bo przecież każde dziecko jest z tytanu i nigdy nie choruje a matka wymyśla że wydaje ponad 100 nieraz w aptece.



Wg mnie również zbędna. Starałam się o dotacje kiedyś, wysyłali mnie na durne kursy, jezdziłam jak głupia a w koncu zanim kursy mineły to funduszy już brakło



I bardzo dobrze jakby tak było. Zapewne tylko ci zostaną którzy mogą liczyc na zasiłek

Przecież nie chodziło o ogarnięcie tego za 2500 PLN netto ale 2500 tys. netto to tysiąc razy więcej

[20160901857]

Napisane przez Renatka_2108

A przepraszam z czym mnie fantazja poniosła możesz mi powiedzieć?



Yhm opiekę załatwisz, powodzenia Albo wy macie jakieś inne wyobrażenia o wydatkach albo ja nie wiem.
Dajmy na to że przeprowadzam się do Krakowa, znajduję pracę załóżmy w salonie Orange czy czymś takim, zarabiam może góra te 2500 tys netto. Mieszkam sama z dzieckiem - mam różne godziny pracy więc muszę dodatkowo opłacić nianię, po godzinach w których przedszkole jest zamknięte.

Więc mamy budżet 2500:
-czynsz opłaty w kawalerce to zapewne rzędu 1000 zł - pewnie więcej, nie znam cen w miastach
-bilety autobusowe czy tam paliwo na dojazd do owej pracy
-jedzenie
-przedszkole
-opiekunka do dziecka
-opiekunka dla rodziców (a co stać mnie przecież )
- dokładanie do domu rodzinnego aby odciążyć rodziców.

Już nie wspomnę że dziecko i siebie trzeba ubrać. O lekach to już może nie wspominam nawet, bo przecież każde dziecko jest z tytanu i nigdy nie choruje a matka wymyśla że wydaje ponad 100 nieraz w aptece.



Wg mnie również zbędna. Starałam się o dotacje kiedyś, wysyłali mnie na durne kursy, jezdziłam jak głupia a w koncu zanim kursy mineły to funduszy już brakło



I bardzo dobrze jakby tak było. Zapewne tylko ci zostaną którzy mogą liczyc na zasiłek

Chyba nie zrozumiałaś ironii.
2500 tys, to nie jest 2500, tylko 2 500 000

I może nie bierz wszystkiego tak personalnie, bo rozmowa nie jest o tobie.

[Renatka_2108]

Napisane przez Krolowa Julianna

Przecież nie chodziło o ogarnięcie tego za 2500 PLN netto ale 2500 tys. netto to tysiąc razy więcej

Przecinek robi różnicę

Napisane przez nouvelle90

Chyba nie zrozumiałaś ironii.
2500 tys, to nie jest 2500, tylko 2 500 000

I może nie bierz wszystkiego tak personalnie, bo rozmowa nie jest o tobie.

Faktycznie teraz dopiero zauważyłam
Noo jakbym miała te 2 500 000 to co innego.

---------- Dopisano o 11:54 ---------- Poprzedni post napisano o 11:49 ----------

Napisane przez metal_fish

Strasznie personalnie do tego podeszłaś, wyluzuj

Byłam w UP zarejestrowana raz, jak przez miesiąc byłam bezrobotna, żeby ubezpieczenie było. Dostałam zasiłek i nawet dodatek aktywizacyjny za samodzielne znalezienie pracy, także tacy niechętni do rozdawania kasy nie są. Dotacje na otwarcie własnej działalności też ludzie dostają z tego co widzę wśród znajomych.

Po prostu widzę jak jest u mnie w mojej miejscowości.
I że PUP tak czy siak nie pomaga bądz oferuje pracę tam gdzie jego siedziba a to daleko i się zwyczajnie nie zawsze opłaca jezdzić.
Jak ktoś jest kierownikiem, ot kimś kto zarabia więcej niż te magiczne 80% minimalnej to całkiem coś innego. Ojciec koleżanki jezdzi sam codziennie 50 km w jedną stronę i mu się opłaca.
Cały czas to próbuje wytłumaczyć

Niedawno otwarli u nas salonik gier, gdybym nie miała pewnie tego co teraz mam to bym poszła tam do pracy. 1100 zł netto - bez umowy Ale lepsze te 1100 niż nic.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Renatka_2108

A przepraszam z czym mnie fantazja poniosła możesz mi powiedzieć?

Z tymi opisami, PKSami itd. Ja pisałam o konkretnych przypadkach od siebie, gdzie komunikacja działa bardzo sprawnie i nie ma tysięcy kilometrów między miejscowościami, a jednak ludzie wybrzydzają, jakby mieli co najmniej doktoraty z fizyki nuklearnej.

[Renatka_2108]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56845586]Z tymi opisami, PKSami itd. Ja pisałam o konkretnych przypadkach od siebie, gdzie komunikacja działa bardzo sprawnie i nie ma tysięcy kilometrów między miejscowościami, a jednak ludzie wybrzydzają, jakby mieli co najmniej doktoraty z fizyki nuklearnej.[/QUOTE]

No to wtedy co innego.
Niektórym się nie chce wcale pracować.
Ot chodzące darmozjady żerujące na innych. Nawet taką jedną paniusię znam Po co ma iść do pracy skoro jak ma dziecko dostanie pińcet , eks zapłaci 1000 alimentów, bo lepiej udawać ofiarę i nieroba niż zarobić na siebie. Do tego dorwała kolejnego naiwniaka który prezenciki kupuje - no żyć nie umierać

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Renatka_2108

Właśnie końcówkę tej dyskusji zauważyłam, więc wyrażam swoje zdanie właśnie.

A Ty nie odwracaj kota ogonem. Bo może nie pisałaś do mnie ale odpisywałaś na moją wiadomość tyczącą się moich postów ( i zapewne myślałaś sobie " o kolejny darmozjad" co prawdą na Twoje nieszczęście nie jest. Ja piszę jak było jak byłam osobą zarejestrowaną w PUP wiele lat, pracującą na czarno bo i pracodawca migał się od umowy jak diabeł od święconej wody.

Ale wg. Ciebie to przecież leń i nierób

Na początku cały czas pisałaś w duchu "jak ktoś", "jak jakaś osoba". Nie uważałam cię za darmozjada, nie sądziłam, że w ogóle piszesz o sobie, raczej brzmiałaś jak jęczący lewak "ojej, wszyscy są tacy biedni, pracy znaleźć nie mogą".

Napisane przez Renatka_2108

Mówię kuźwa o URZEDZIE PRACY (a nie że tylko i wylacznie tam szuka ofert osoba chcąca pracować!) że tam jest tragedia, miejsca pracy daleko, za małe pieniądze.

W urzędzie są takie oferty pracy, jakie tam zgłoszą pracodawcy poszukujący tam pracowników. Póki co nie ma obowiązku zgłaszania do PUP wszelkich wakatów.
To jest typowe tłumaczenie kogoś, kto pracy nie szuka. Jak szuka, to nie ogranicza się do ogłoszeń w PUP.

Napisane przez syklamen

Widzę , że rozwinęła się dyskusja o UP. Wtracę swoje trzy grosze, ponieważ akurat jestem na bieżąco. Od urzędu chciałam jedynie staż za 800 zł, bo nie liczyłam nawet, że mi jakąś pracę zaproponują. Niestety, nawet tego nie mogę od nich uzyskać, bo staż mam sobie znaleźć sama, a jak znalazłam to się okazało, że nie ma sensu składać podania, bo urząd chce żeby pracodawca potem zatrudnił mnie na określony czas, a pracodawca nie chce. Ponadto dowiedziałam się, że zbyt aktywnie poszukuje pracy, umiem przecież napisać CV i list motywacyjny. Urząd pracy nie ma mi nic do zaproponowania, ani szkolenia, ani dofinansowania, ani stażu, nic. Tak więc uważam, że UP to całkowicie zbędna instytucja. I już widzę, jak rozdają bony na zasiedlenie, u mnie nic nie można od nich uzyskać. Ludzie mi mówili, że nie ma co na nich liczyć, ale ja młoda naiwna, myślałam że pomogą mi ze stażem żebym mogła zdobyć doświadczenie. Dodam, że za pracą poprzednim razem się przeprowadziłam więc i teraz dam jakoś radę.

Pogrubione - to wymóg ustawowy akurat.
Nie rozumiem oburzenia "sama miałam sobie znaleźć staż".

[dacn]

Renata wymyślasz problemy z ...wzięte aby usprawiedliwić lenistwo.

[201606270916]

Ale w sumie wiecie to dobry sposób na rozwiązanie problemu zasiłków - przenieść MOPS-y gdzieś dalej