Program Rodzina 500 plus

[Mijanou]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;56859231]



To jest typowe tłumaczenie kogoś, kto pracy nie szuka. Jak szuka, to nie ogranicza się do ogłoszeń w PUP.



Pogrubione - to wymóg ustawowy akurat.
Nie rozumiem oburzenia "sama miałam sobie znaleźć staż".[/QUOTE]
No niestety, takie czasy, że każdy sam sobie szuka stażu i to jest norma. Podobnie rzecz ma się z pracą. To pracownik szuka pracy a nie praca pracownika.

Renatka, sorry, ale jak tak Ciebie czytam to mam takie wrażenie, że Tobie po prostu nie chce się pracować i wymyślasz setki przeszkód. Przeciętny, chcący pracować człowiek zawsze pracę znajdzie: wiadomo, że na początku nie zarabiasz kokosów ale zdobywasz doświadczenie, ktore w kolejnej pracy jest atutem i wtedy możesz startować z lepszej pozycji/wynegocjować korzystniejsze warunki.

Takie realia. Ja skończyłam studia, jestem w trakcie specjalizacji i też zaczynam "karierę" od najniższego szczebla ( "Igorze, podaj ten mózg z drugiej półki"). Taki etap każdy pracownik musi przejść (no chyba, że jest synem/córką prezesa), czyli zaczynasz od Igora. Ale zdobywasz doświadczenie a gdy zechcesz się ustabilizować to potencjalny pracodawca będzie wolał pracownika już "otrzaskanego" z wykonywaną na danym stanowisku pracą.

Strasznie mnie drażni to podejście: nigdy nie pracowałam, dojeżdżać nie chcę ale chcę od razu na starcie zarabiać dobrze i najlepiej, żeby miejsce pracy było w odległości spaceru od domu a jeszcze lepiej, żeby pracodawca sam do mnie przyszedł.

[201606270916]

Napisane przez Mijanou

No niestety, takie czasy, że każdy sam sobie szuka stażu i to jest norma. Podobnie rzecz ma się z pracą. To pracownik szuka pracy a nie praca pracownika.

Czyli UP są zbędne i można je zlikwidować

[wika82]

Napisane przez Mijanou

No niestety, takie czasy, że każdy sam sobie szuka stażu i to jest norma. Podobnie rzecz ma się z pracą. To pracownik szuka pracy a nie praca pracownika.

Renatka, sorry, ale jak tak Ciebie czytam to mam takie wrażenie, że Tobie po prostu nie chce się pracować i wymyślasz setki przeszkód. Przeciętny, chcący pracować człowiek zawsze pracę znajdzie: wiadomo, że na początku nie zarabiasz kokosów ale zdobywasz doświadczenie, ktore w kolejnej pracy jest atutem i wtedy możesz startować z lepszej pozycji/wynegocjować korzystniejsze warunki.

Takie realia. Ja skończyłam studia, jestem w trakcie specjalizacji i też zaczynam "karierę" od najniższego szczebla ( "Igorze, podaj ten mózg z drugiej półki"). Taki etap każdy pracownik musi przejść (no chyba, że jest synem/córką prezesa), czyli zaczynasz od Igora. Ale zdobywasz doświadczenie a gdy zechcesz się ustabilizować to potencjalny pracodawca będzie wolał pracownika już "otrzaskanego" z wykonywaną na danym stanowisku pracą.

Strasznie mnie drażni to podejście: nigdy nie pracowałam, dojeżdżać nie chcę ale chcę od razu na starcie zarabiać dobrze i najlepiej, żeby miejsce pracy było w odległości spaceru od domu a jeszcze lepiej, żeby pracodawca sam do mnie przyszedł.

Ale Renatka nie pisała o sobie.
No, litości..

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja raz jechałam w busie z dziewczyną z dwójką czy trójką dzieci, która rozmawiała z koleżanką i była oburzona, że jej w up zaproponowali pracę :P

[Mijanou]

Napisane przez Krolowa Julianna

Czyli UP są zbędne i można je zlikwidować

Nie, dlaczego?

Trzeba jedynie pamiętac, że pracodawca nie ma obowiązku zgłaszać wszystkich ofert do PUP i oprócz szukania w PUP trzeba też poszukiwać i dowiadywać się na własną rękę.

[201606270916]

Napisane przez Mijanou

Nie, dlaczego?

Trzeba jedynie pamiętac, że pracodawca nie ma obowiązku zgłaszać wszystkich ofert do PUP i oprócz szukania w PUP trzeba też poszukiwać i dowiadywać się na własną rękę.

I OK niech nie ma - ale skoro nie wszystko jest zgłaszane i trzeba szukać na własną rękę to urząd jest zbędny. Skoro pracownicy UP nie wykazują się inicjatywą w pozyskiwaniu dodatkowych ofert lub pomocą w poszukiwaniach dla osób dla których ofert nie mają i nie są w stanie pomóc komuś kto umie sam napisać i wysłać CV (tego się nie da nie umieć - zostają zatem ludzie którzy NIE CHCĄ pracować a im UP jest zbędny) to po co marnować kasę na funkcjonowanie takiego przybytku? Owszem są dofinansowania na staże ale tak jak już było pisane: lataj i dopytuj czy mamy środki ale w międzyczasie sam sobie ten staż znajdź bo tylu jest Was chętnych że się bijcie i nie zawracajcie nam dupy. Albo ktoś powinien unowocześnić tę instytucję żeby miała jakiś sens, albo wywalić 80% osób i niech się wykażą swoją wiedzą o szukaniu pracy sprzedawaną klientom w praktyce.

[Mijanou]

Napisane przez Krolowa Julianna

I OK niech nie ma - ale skoro nie wszystko jest zgłaszane i trzeba szukać na własną rękę to urząd jest zbędny. Skoro pracownicy UP nie wykazują się inicjatywą w pozyskiwaniu dodatkowych ofert lub pomocą w poszukiwaniach dla osób dla których ofert nie mają i nie są w stanie pomóc komuś kto umie sam napisać i wysłać CV (tego się nie da nie umieć - zostają zatem ludzie którzy NIE CHCĄ pracować a im UP jest zbędny) to po co marnować kasę na funkcjonowanie takiego przybytku? Owszem są dofinansowania na staże ale tak jak już było pisane: lataj i dopytuj czy mamy środki ale w międzyczasie sam sobie ten staż znajdź bo tylu jest Was chętnych że się bijcie i nie zawracajcie nam dupy. Albo ktoś powinien unowocześnić tę instytucję żeby miała jakiś sens, albo wywalić 80% osób i niech się wykażą swoją wiedzą o szukaniu pracy sprzedawaną klientom w praktyce.

A tu się zgadzam.

Paranoja polega na tym, że w sumie tylko część petentów PUPów to osoby autentycznie szukające pracy. Część przychodzi jedynie po pieczątkę, by utrzymać świadczenia i prawa do zasiłków.

PUPy powinny przede wszystkim aktywizować zawodowo petentów. A tymczasem co oferują? Jakieś dziwaczne szkolenia, rzadko kiedy przydatne i tak naprawdę nie podnoszące żadnych kwalifikacji. Czyli działania pozorowane.

Nie aktualizują także ofert, którymi dysponują. Najchętniej chyba przybijają pieczątki.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Krolowa Julianna

Czyli UP są zbędne i można je zlikwidować

W którymś mieście już zlikwidowali, ale nie pamiętam którym.

Napisane przez Krolowa Julianna

I OK niech nie ma - ale skoro nie wszystko jest zgłaszane i trzeba szukać na własną rękę to urząd jest zbędny. Skoro pracownicy UP nie wykazują się inicjatywą w pozyskiwaniu dodatkowych ofert lub pomocą w poszukiwaniach dla osób dla których ofert nie mają i nie są w stanie pomóc komuś kto umie sam napisać i wysłać CV (tego się nie da nie umieć - zostają zatem ludzie którzy NIE CHCĄ pracować a im UP jest zbędny) to po co marnować kasę na funkcjonowanie takiego przybytku? Owszem są dofinansowania na staże ale tak jak już było pisane: lataj i dopytuj czy mamy środki ale w międzyczasie sam sobie ten staż znajdź bo tylu jest Was chętnych że się bijcie i nie zawracajcie nam dupy. Albo ktoś powinien unowocześnić tę instytucję żeby miała jakiś sens, albo wywalić 80% osób i niech się wykażą swoją wiedzą o szukaniu pracy sprzedawaną klientom w praktyce.

Dla mnie urząd jest przydatny głównie do ubezpieczenia, finansowania ewentualnych kursów, sfinansowania jakieś podyplomówki, możliwości odbycia stażu, bonów i dotacji na działalność. Jacyś doradcy zawodowi do pomocy przy cv, liście motywacyjnym, itp. Ofert pracy mogłoby nie być Wystarczyłoby kilka kompów z otartym pracuj.pl, czy czymś w tym stylu, dodatkowo jakaś osoba do pomocy w ogarnianiu dla bardziej wiekowych petentów. I tak zwykle pracodawcy, którzy zgłaszają akurat tam oferują krajową na jakieś proste zawody (murarz, stolarz, przedszkolanka, sprzedawczyni).

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;56875716]Dla mnie urząd jest przydatny głównie do ubezpieczenia, finansowania ewentualnych kursów, sfinansowania jakieś podyplomówki, możliwości odbycia stażu, bonów i dotacji na działalność. Jacyś doradcy zawodowi do pomocy przy cv, liście motywacyjnym, itp. Ofert pracy mogłoby nie być Wystarczyłoby kilka kompów z otartym pracuj.pl, czy czymś w tym stylu, dodatkowo jakaś osoba do pomocy w ogarnianiu dla bardziej wiekowych petentów. I tak zwykle pracodawcy, którzy zgłaszają akurat tam oferują krajową na jakieś proste zawody (murarz, stolarz, przedszkolanka, sprzedawczyni).
[/QUOTE]

Wiesz co, niby tak. Ale ja miałam kontakt z młodzieżą poszukującą pracy, a więc z ludźmi obytymi niby z kompami itd., a maile, jakie mogły iść potencjalnie do pracodawców mieli na jakimś buziaczek.pl..
Pośrednictwo pracy mogłoby być u nas na wyższym poziomie, tak czy siak. Takich podstaw to powinni w szkole uczyć.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Faktycznie, mogliby w szkole uczyć o tych adresach email. Z tymi "zabawnymi" domenami rzadko się spotykam, ale na studiach na różnych listach regularnie widywałam adresy w stylu "jacek_super@onet.pl" , "pysiaczek29@wp.pl", itp. Chociaż na moim kierunku w sumie rzadko, częściej na innych.

[201606270916]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;56876601]Faktycznie, mogliby w szkole uczyć o tych adresach email. Z tymi "zabawnymi" domenami rzadko się spotykam, ale na studiach na różnych listach regularnie widywałam adresy w stylu "jacek_super@onet.pl" , "pysiaczek29@wp.pl", itp. Chociaż na moim kierunku w sumie rzadko, częściej na innych.[/QUOTE]

U mnie w szkole o tym mówili. Inna sprawa że to że gdzieś coś się powie nie znaczy że do wszystkich dotrze a nawet jak dotrze to niektórzy dalej chcą po swojemu. Zresztą po przyjęciu pracownika:
a) dostanie on służbowy adres e-mail
b) nie będzie używał maila do celów służbowych
Czyli w obu przypadkach to problem trochę z dupy. Szczególnie w drugim. W pierwszym zostaje jeszcze ocenić czy mimo ania90@buziaczek.pl sama treść maila wygląda w miarę profesjonalnie

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Zapewniam, że buziaczek.pl to tylko przykład Częstym problemem było np. zaznaczenie wykształcenia.

[201606270916]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56877621]Zapewniam, że buziaczek.pl to tylko przykład Częstym problemem było np. zaznaczenie wykształcenia.[/QUOTE]

Być może, ale to działa w dwie strony. Rekruterzy sami wyskakują czasem z jakimiś głupotami - standardem jest np. mylenie kierunków i specjalności w ogłoszeniach. Zresztą inna rzecz że podobne "problemy" (bo czasem jest to celowe ) mają absolwenci:
http://natemat.pl/169519,beata-kempa...w-tym-zakresie

Mam też znajomych uparcie mylących nazwy kierunku, specjalności i wydziału - nie wiem, wybierają co najfajniej brzmi, czy nie widzą różnicy Mistrzem nad mistrzami jest jeden który gdyby faktycznie ukończył kierunek który rzekomo ukończył nie mógłby zrobić uprawnień które ma bo zamiast nazwy kierunku używa nazwy wydziału.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

No wiesz, ale jak masz zaznaczyć, czy skonczyłaś gimnazjum czy liceum i nie jesteś tego pewna, bo wprawdzie gimnazjum skonczyłaś, ale w liceum jesteś, to ja zaczynam wątpić. To naprawdę nie były żadne skomplikowane formularze

[Mijanou]

Napisane przez Krolowa Julianna

Być może, ale to działa w dwie strony. Rekruterzy sami wyskakują czasem z jakimiś głupotami - standardem jest np. mylenie kierunków i specjalności w ogłoszeniach. Zresztą inna rzecz że podobne "problemy" (bo czasem jest to celowe ) mają absolwenci:
http://natemat.pl/169519,beata-kempa...w-tym-zakresie

Mam też znajomych uparcie mylących nazwy kierunku, specjalności i wydziału - nie wiem, wybierają co najfajniej brzmi, czy nie widzą różnicy Mistrzem nad mistrzami jest jeden który gdyby faktycznie ukończył kierunek który rzekomo ukończył nie mógłby zrobić uprawnień które ma bo zamiast nazwy kierunku używa nazwy wydziału.

Ech, Beata Kempa.....

[Renatka_2108]

Napisane przez dacn

Renata wymyślasz problemy z ...wzięte aby usprawiedliwić lenistwo.

Kolejna mundra która nie czyta wszystkich postów a zarzuca komuś lenistwo

Napisane przez Mijanou

No niestety, takie czasy, że każdy sam sobie szuka stażu i to jest norma. Podobnie rzecz ma się z pracą. To pracownik szuka pracy a nie praca pracownika.

Renatka, sorry, ale jak tak Ciebie czytam to mam takie wrażenie, że Tobie po prostu nie chce się pracować i wymyślasz setki przeszkód. Przeciętny, chcący pracować człowiek zawsze pracę znajdzie: wiadomo, że na początku nie zarabiasz kokosów ale zdobywasz doświadczenie, ktore w kolejnej pracy jest atutem i wtedy możesz startować z lepszej pozycji/wynegocjować korzystniejsze warunki.

Takie realia. Ja skończyłam studia, jestem w trakcie specjalizacji i też zaczynam "karierę" od najniższego szczebla ( "Igorze, podaj ten mózg z drugiej półki"). Taki etap każdy pracownik musi przejść (no chyba, że jest synem/córką prezesa), czyli zaczynasz od Igora. Ale zdobywasz doświadczenie a gdy zechcesz się ustabilizować to potencjalny pracodawca będzie wolał pracownika już "otrzaskanego" z wykonywaną na danym stanowisku pracą.

Strasznie mnie drażni to podejście: nigdy nie pracowałam, dojeżdżać nie chcę ale chcę od razu na starcie zarabiać dobrze i najlepiej, żeby miejsce pracy było w odległości spaceru od domu a jeszcze lepiej, żeby pracodawca sam do mnie przyszedł.

Czytaj proszę każde słowo które ktoś napisał.
Ileż mam razy tłumaczyć to co już tłumaczyłam?
Nie bronie osób leniwych które nie chcą pracować, sama takich znam darmozjadów i nóż się w kieszeni otwiera, bo przecież rączki się zmęczą. Mówię o tym że PUP-y nie pomagają w znalezieniu pracy a jeżeli już to w przypadku mojej miejscowości jest to daleko i jest utrudniony dojazd. Pal licho jak ktoś ma samochód, fakt tutaj większość osób ma, ale są tacy którzy tego nie mają więc mają spory problem dojechać do miasta X oddalonego o 35 km gdzie jadą dwa PKS-y na dzień (w dodatku w tygodniu). Mówię też że jest inne miasto w podobnej odległości i jakoś autobusów jest więcej i tam jest możliwy dojazd dogodniejszy. Tyle że tu jest taki absurd że to miasto nie jest naszym miastem powiatowym (do powiatowego gdzie wiekszość ludzi musi jezdzić załatwiać różne formalności jest dojazd koszmarny).
Mi nigdy PUP nie zaproponował pracy, zawsze znalazłam sobie ją sama, czy to w przypadku pracy czy w przypadku stażu.
Więc nie zarzucaj komuś lenistwa, tym bardziej że pisałam kilka razy jedno a to samo

Napisane przez wika82

Ale Renatka nie pisała o sobie.
No, litości..

Widocznie czytanie ze zrozumieniem też boli i czasem nawet studia i kariery tego nie uczą
[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56869286]Ja raz jechałam w busie z dziewczyną z dwójką czy trójką dzieci, która rozmawiała z koleżanką i była oburzona, że jej w up zaproponowali pracę :P[/QUOTE]

Ahh, takie też znam. Typowa Karyna której się do pracy nie opłaca chodzić, bo tu dostanie jakżeby inaczej z państwa alimenty na dzieciaki plus rodzinne, plus jakiś tam dodatek jeszcze - to na choinkę jej się męczyć z pracą jak tu taaaaaki ogrom obowiązków przy dzieciach.

Napisane przez Mijanou

A tu się zgadzam.

Paranoja polega na tym, że w sumie tylko część petentów PUPów to osoby autentycznie szukające pracy. Część przychodzi jedynie po pieczątkę, by utrzymać świadczenia i prawa do zasiłków.

PUPy powinny przede wszystkim aktywizować zawodowo petentów. A tymczasem co oferują? Jakieś dziwaczne szkolenia, rzadko kiedy przydatne i tak naprawdę nie podnoszące żadnych kwalifikacji. Czyli działania pozorowane.

Nie aktualizują także ofert, którymi dysponują. Najchętniej chyba przybijają pieczątki.

Otóż to. Szkolenia mają takie że się odechciewa Z 5 lat temu jak się zarejestrowałam po szkole od razu to musiałam jezdzić na kurs EFEKTYWNEGO SZUKANIA PRACY Na takie dyrdymały to kasa jest oczywiście. A co na tym "uczą" ? Jak napisać CV i odpowiadać na pytania na rozmowie kwalifikacyjnej
Musiałam jezdzić miesiąc codziennie 35 km (gdzie wtedy na szczęście chociaż busik jezdził - bo prawka nie miałam jeszcze) na dwie godziny, potem czekać kolejne 2 albo 3 godziny na busa powrotnego. To już bym wtedy wolała jakiś kurs florystki czy kas fiskalnych, ogrodnictwa, pielenia czy bug wie czego. Tyle że PUP za to cudowne szkolenia wypłacał stypendium i zwrot za dojazdy. Potem jeszcze proponowali mi ten kurs ze dwa razy, ale jak pytałam o inne zwykłe kursy - odpowiedź NIE MA. Albo "będzie za dwa tyg nabór, proszę się zgłosić i oglądać na www na bieżąco, gdy się zgłaszałam nigdy nie wysłali na żadne szkolenie. Z dotacją już pisałam jak było.

Dla mnie ten przybytek jest zbędny, tylko trzeba płacić X panią w okienkach a i tak efektów zero

[Mijanou]

Napisane przez Renatka_2108

Widocznie czytanie ze zrozumieniem też boli i czasem nawet studia i kariery tego nie uczą

Zielone winogrona, Renatko, zielone winogrona (La Fontaine)

[20160901857]

Napisane przez Renatka_2108

Kolejna mundra która nie czyta wszystkich postów a zarzuca komuś lenistwo







Czytaj proszę każde słowo które ktoś napisał.

Ileż mam razy tłumaczyć to co już tłumaczyłam?

Nie bronie osób leniwych które nie chcą pracować, sama takich znam darmozjadów i nóż się w kieszeni otwiera, bo przecież rączki się zmęczą. Mówię o tym że PUP-y nie pomagają w znalezieniu pracy a jeżeli już to w przypadku mojej miejscowości jest to daleko i jest utrudniony dojazd. Pal licho jak ktoś ma samochód, fakt tutaj większość osób ma, ale są tacy którzy tego nie mają więc mają spory problem dojechać do miasta X oddalonego o 35 km gdzie jadą dwa PKS-y na dzień (w dodatku w tygodniu). Mówię też że jest inne miasto w podobnej odległości i jakoś autobusów jest więcej i tam jest możliwy dojazd dogodniejszy. Tyle że tu jest taki absurd że to miasto nie jest naszym miastem powiatowym (do powiatowego gdzie wiekszość ludzi musi jezdzić załatwiać różne formalności jest dojazd koszmarny).

Mi nigdy PUP nie zaproponował pracy, zawsze znalazłam sobie ją sama, czy to w przypadku pracy czy w przypadku stażu.

Więc nie zarzucaj komuś lenistwa, tym bardziej że pisałam kilka razy jedno a to samo







Widocznie czytanie ze zrozumieniem też boli i czasem nawet studia i kariery tego nie uczą





Ahh, takie też znam. Typowa Karyna której się do pracy nie opłaca chodzić, bo tu dostanie jakżeby inaczej z państwa alimenty na dzieciaki plus rodzinne, plus jakiś tam dodatek jeszcze - to na choinkę jej się męczyć z pracą jak tu taaaaaki ogrom obowiązków przy dzieciach.







Otóż to. Szkolenia mają takie że się odechciewa Z 5 lat temu jak się zarejestrowałam po szkole od razu to musiałam jezdzić na kurs EFEKTYWNEGO SZUKANIA PRACY Na takie dyrdymały to kasa jest oczywiście. A co na tym "uczą" ? Jak napisać CV i odpowiadać na pytania na rozmowie kwalifikacyjnej

Musiałam jezdzić miesiąc codziennie 35 km (gdzie wtedy na szczęście chociaż busik jezdził - bo prawka nie miałam jeszcze) na dwie godziny, potem czekać kolejne 2 albo 3 godziny na busa powrotnego. To już bym wtedy wolała jakiś kurs florystki czy kas fiskalnych, ogrodnictwa, pielenia czy bug wie czego. Tyle że PUP za to cudowne szkolenia wypłacał stypendium i zwrot za dojazdy. Potem jeszcze proponowali mi ten kurs ze dwa razy, ale jak pytałam o inne zwykłe kursy - odpowiedź NIE MA. Albo "będzie za dwa tyg nabór, proszę się zgłosić i oglądać na www na bieżąco, gdy się zgłaszałam nigdy nie wysłali na żadne szkolenie. Z dotacją już pisałam jak było.



Dla mnie ten przybytek jest zbędny, tylko trzeba płacić X panią w okienkach a i tak efektów zero

No straszne to, że musiałaś jeździć na kurs. Ale kaska ze stypendium pewnie nie śmierdziała, co?

Sama masz problem z liczeniem i poprawną pisownią (co to jest "płacić panią"? Pani to waluta, czy jak?), więc już może zluzuj majty z tym czytaniem ze zrozumieniem.

[Renatka_2108]

Napisane przez nouvelle90

No straszne to, że musiałaś jeździć na kurs. Ale kaska ze stypendium pewnie nie śmierdziała, co?

Sama masz problem z liczeniem i poprawną pisownią (co to jest "płacić panią"? Pani to waluta, czy jak?), więc już może zluzuj majty z tym czytaniem ze zrozumieniem.

Owszem zamiast tej kasy ze stypendium wolałabym iść do pracy w pełnym wymiarze a nie marnować parę godzin na chodzenie bez celu i czekanie na autobus.

A z tego co wiem na wizażu nie wypomina się błędów ortograficznych A osądzanie i nazywanie kogoś leniem bez przeczytania innych wypowiedzi bądz czytanie i wybieranie zdań nie zwracając uwagi na inne to chyba niezbyt w porządku

[201606270916]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56878196]No wiesz, ale jak masz zaznaczyć, czy skonczyłaś gimnazjum czy liceum i nie jesteś tego pewna, bo wprawdzie gimnazjum skonczyłaś, ale w liceum jesteś, to ja zaczynam wątpić. To naprawdę nie były żadne skomplikowane formularze [/QUOTE]

A ja nie zaczynam. Są różni ludzie i różne formularze, widziałam takie gdzie w rubryce wykształcenie było do wyboru student :P nie wspominając o watpliwosciach typu gimnazjum to wykształcenie podstawowe czy gimnazjalne

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Krolowa Julianna

A ja nie zaczynam. Są różni ludzie i różne formularze, widziałam takie gdzie w rubryce wykształcenie było do wyboru student :P nie wspominając o watpliwosciach typu gimnazjum to wykształcenie podstawowe czy gimnazjalne

No dobrze już dobrze, taka ze mnie zołza, a oni wszyscy byli tacy ogarnięci. Czepiam się, a oni wszyscy mieli mistrzowskie cv. Tylko nie wiem, skąd się biorą potem ci ludzie, którzy przychodzą na rozmowy kwalifikacyjne w trampkach.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

mój szef nauczył się już na wejście pytać tych skierowanych z urzędu pracy czy chcą pracować czy po prostu po pieczątkę przyszli... a praca w miejscu, gdzie w pół godziny dojdzie się z centrum miasta, ewentualnie autobusy jeżdżą co kawałek, więc nie ma wymówki typu "słaby dojazd". po prostu niektórym jest wygodnie nie pracować i nie ma co udawać, że wcale tak nie jest.

[201701300929]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56888506]No dobrze już dobrze, taka ze mnie zołza, a oni wszyscy byli tacy ogarnięci. Czepiam się, a oni wszyscy mieli mistrzowskie cv. Tylko nie wiem, skąd się biorą potem ci ludzie, którzy przychodzą na rozmowy kwalifikacyjne w trampkach.[/QUOTE]

haha
mnie rozwalaja w CV zdjecia, ktore sa wyciete z jakiej plazy/imprezy czy wyjasnia na miasto- niby tylko twarz ale jednak widac to morze w tle i ,ze dziewczyna ma na ramionach paseczki od stroju kapielowego - a takich kwiatkow mialam sporo i to od ludzi mlodych, po studiach, wiec jednak nie ma co miec za wielkich oczekiwan od ludzi bez wyksztalcenia

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;5689074 1]mój szef nauczył się już na wejście pytać tych skierowanych z urzędu pracy czy chcą pracować czy po prostu po pieczątkę przyszli... a praca w miejscu, gdzie w pół godziny dojdzie się z centrum miasta, ewentualnie autobusy jeżdżą co kawałek, więc nie ma wymówki typu "słaby dojazd". po prostu niektórym jest wygodnie nie pracować i nie ma co udawać, że wcale tak nie jest.[/QUOTE]

no niestety. Ale tez jednak czasem jest ciezko znalezc ta prace-moj szef w poprzedniej firmie mimo naprawde fajncyh CV od ludzi ok 30-40 lat z doswiadzceniem, wolal zatrudniac studentow bo sam mowil,ze tamci to za duze wymagania maja! prace na umowe by chcieli i ze 3 tysiace! to on woli studenta na zlecenie...
a potem placz,ze taki student niestety sobie nie radzi tak samo dobrze jak taki pracownik

[201606270916]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56888506]No dobrze już dobrze, taka ze mnie zołza, a oni wszyscy byli tacy ogarnięci. Czepiam się, a oni wszyscy mieli mistrzowskie cv. Tylko nie wiem, skąd się biorą potem ci ludzie, którzy przychodzą na rozmowy kwalifikacyjne w trampkach.[/QUOTE]

Ale serio myślisz że stąd że nie wiedzą że tak się przyjęło żeby ubrać się elegancko i jak im pani w UP powie że mają się wbić w garsonkę to tak zrobią? Chodząc do szkoły od 7 do 18 roku życia przegapili ludzi ubranych na galowo na rozpoczęcia i zakończenia roku czy egzaminy więc trzeba im to powiedzieć?

Pewne rzeczy nie są kwestią wiedzy lub niewiedzy tylko wyborów. Przecież wiadomo że od seksu można zajść w ciążę a ludzie twierdzą że to wpadka

Sebix usłyszawszy od pani Grażyny z urzędu pracy że ma rozmowę i musi się elegancko ubrać dalej może uznać że czyste ubranie i trampki będą w porządku. Przecież poprzednie trzy prace na budowie dostał będąc w przepoconym stroju roboczym i w życiu nie potrzebował żadnego CV. Poza tym nie będzie nosił żadnego garnituru bo nie, na egzamin gimnazjalny poszedł w wyjściowym dresie i go nie wyrzucił nikt.

Myślę że na niektórych stanowiskach CV, strój na rozmowę i wykształcenie to rzeczy zupełnie nieistotne (wręcz śmieszne jest czasem przesadzanie z rekrutacją na niskie stanowiska). Przecież chcąc zatrudnić tynkarza szuka się kogoś kto umie tynkować, nie kogoś kto ma najładniejszą czcionkę w CV i najlepiej wyprasowany garnitur. Znajomi z firmą robiącą posadzki by prawie nikogo nie zatrudnili gdyby oceniali czy ktoś broń boże nie przyszedł w trampkach. W pewnych branżach/na pewnych stanowiskach największą rolę odgrywają umiejętności i chęć do pracy a pracowników jest niedobór. Zapewne niektórych to boli że po studiach i w garsonce, z CV na grubym papierze, mają problem ze znalezieniem pracy a Sebix w trampkach dostał od ręki za dwie minimalne na rękę. Trudno, nie zmienia to faktu że da się tak dostać pracę.

Wiadomo że elegancki ubiór jest opcją bezpieczniejszą ale to nie oznacza że jak ktoś się ubierze inaczej to mu się nie uda. Do międzynarodowej korpo ze ścisłym dress code się raczej nie dostanie, ale widocznie tam nie startuje. Do sklepów odzieżowych na rozmowy padają rady żeby ubrać się podobnie do ekspedientek w danym sklepie - po Croppie to w garsonkach raczej nie chodzą. Czasem ktoś przychodzi gdzieś tylko zanieść CV, ubrany jak na co dzień a okazuje się że rozmowę z kierownikiem na "od ręki". Świat nie jest czarno-biały To nie tak jak piszą w poradnikach masz trampki=spadaj na drzewo szukamy poważnych pracowników.

Pomijając że poradniki sprawiają wrażenie jakby były pisane dla debili. Komu nie zależy i tak nie przeczyta a komu zależy będzie czytać i poczuje się jak idiota "dowiadując się" tak niezwykle tajnych informacji o eleganckim ubiorze i przyjściu na czas

---------- Dopisano o 14:27 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------

Napisane przez Nocna Nimfa

haha
mnie rozwalaja w CV zdjecia, ktore sa wyciete z jakiej plazy/imprezy czy wyjasnia na miasto- niby tylko twarz ale jednak widac to morze w tle i ,ze dziewczyna ma na ramionach paseczki od stroju kapielowego - a takich kwiatkow mialam sporo i to od ludzi mlodych, po studiach, wiec jednak nie ma co miec za wielkich oczekiwan od ludzi bez wyksztalcenia



no niestety. Ale tez jednak czasem jest ciezko znalezc ta prace-moj szef w poprzedniej firmie mimo naprawde fajncyh CV od ludzi ok 30-40 lat z doswiadzceniem, wolal zatrudniac studentow bo sam mowil,ze tamci to za duze wymagania maja! prace na umowe by chcieli i ze 3 tysiace! to on woli studenta na zlecenie...
a potem placz,ze taki student niestety sobie nie radzi tak samo dobrze jak taki pracownik

Mnie w ogóle rozwalają zdjęcia w CV. To moim zdaniem zbędny element.

Ale mistrzostwem świata są sesje biznesowe. I pół firmy ma na jej stronie takie zdjęcie w jednej z dwóch póz z przewagą pierwszej:
http://www.fotomuszak.pl/wp-content/...10/DSC6568.jpg
http://marcinmizerski.com/wp2/wp-con...owa-p-9946.jpg


---------- Dopisano o 14:28 ---------- Poprzedni post napisano o 14:27 ----------

Znaczy to jeszcze ujdzie jak to są jakieś pojedyncze zdjęcia gdzieś. Ale jak spora część załogi ma identyczne zdjęcia w takich samych "tak bardzo profesjonalnych pozach" to już się robi śmiesznie.

Plus sesje Ă☠ la zapracowana business woman dla bezrobotnych od zawsze do cv. Wygląda moim zdaniem karykaturalnie.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ale mi zupełnie nie o to chodzi. Ja wiem, że są różne miejsca pracy i obowiązują w nich różne zasady (w tym dot. ubrań). Chodzi mi o to, że nawet młodzi, teoretycznie obyci ludzie, którzy mają dostęp do wiedzy na wyciągnięcie ręki (rzeczony komputer) nie umieją wypełnić podstawowych formularzy oraz ogarnąć tak prostych spraw, jak strój na rozmowę kwalifikacyjną. Czasami nie rozumieją nawet prostych pytań, jakie im się zadaje. Żyją po prostu w jakiejś dziwnej rzeczywistości, gdzie wiecznie ktoś robi coś za nich albo muszą robić coś wg jakiegoś schematu i jak mają chwilę pomyśleć samodzielnie, to jest problem.

[201606270916]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;5689074 1]mój szef nauczył się już na wejście pytać tych skierowanych z urzędu pracy czy chcą pracować czy po prostu po pieczątkę przyszli... a praca w miejscu, gdzie w pół godziny dojdzie się z centrum miasta, ewentualnie autobusy jeżdżą co kawałek, więc nie ma wymówki typu "słaby dojazd". po prostu niektórym jest wygodnie nie pracować i nie ma co udawać, że wcale tak nie jest.[/QUOTE]



---------- Dopisano o 15:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:30 ----------

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;56892411]Ale mi zupełnie nie o to chodzi. Ja wiem, że są różne miejsca pracy i obowiązują w nich różne zasady (w tym dot. ubrań). Chodzi mi o to, że nawet młodzi, teoretycznie obyci ludzie, którzy mają dostęp do wiedzy na wyciągnięcie ręki (rzeczony komputer) nie umieją wypełnić podstawowych formularzy oraz ogarnąć tak prostych spraw, jak strój na rozmowę kwalifikacyjną. Czasami nie rozumieją nawet prostych pytań, jakie im się zadaje. Żyją po prostu w jakiejś dziwnej rzeczywistości, gdzie wiecznie ktoś robi coś za nich albo muszą robić coś wg jakiegoś schematu i jak mają chwilę pomyśleć samodzielnie, to jest problem.[/QUOTE]

OK, niektórzy nie potrafią lub nie chcą i nic tego nie zmieni.

Za to nie uważałabym że każdy jest alfą i omegą i musi wiedzieć wszystko w pierwszym podejściu. I tak uważam że nawet najwyraźniej wykształcenie nie jest sprawą oczywistą przy sporach Grażyn czy osoba po gimnazjum ma wykształcenie gimnazjalne czy podstawowe oraz Krystyn twierdzących że kandydat do pracy nie ma wykształcenia wyższego tylko wyższe niepełne bo ma tylko licencjat Jeszcze jak widzą generalizujące podejście "młodzi są głupi i nie myślą bo czekają na gotowe" to już się im pewnie od razu odechciewa i strach osób z takim podejściem pytać o radę. A internet też pełen odpowiedzi w tym tonie swoją drogą.

A mi nie chodziło o stroj do pracy, tylko o strój na rozmowę. Nie wszędzie musi być elegancki.

Co do formularzy:

Można wygooglować i dalej mieć wątpliwości:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wykształcenie (dobra wiem wikipedia )
gdy masz taki formularz:
http://www.wz.wspa.pl/sites/default/...formularze.pdf - niezgodny z tym co wyżej to się zaczynasz plątać

Czasem są formularze z zaznaczeniem wykształcenie już posiadane + miejsce na wpisanie kontynuacji. Czasem wręcz w wykształceniu jest do wyboru np. student.

Jak formularz jest głupi to każdy będzie miał wątpliwości, szczególnie widząc go pierwszy raz na oczy.

Ja np. mam zawsze problem bo nigdy nie pamiętam tych dwóch rzeczy:
- nazwisko panieńskie - czy muszę wpisywać skoro dalej je noszę, odpowiedzi w internecie są różne od "trzeba wpisywać" do "nie trzeba" przez "jak wpiszesz to będzie wyglądało jakbyś wyszła za mąż za kogoś o tym samym nazwisku albo nie zmieniła nazwiska po ślubie"
- wpisywanie kogoś z rodziny i określanie relacji - bo nigdy nie wiem czy wpisując Krystynę mam pisać że jest moją matką czy że ja jestem jej córką
Proszę o podpowiedź jaki sposób myślenia ma mnie doprowadzić na właściwy trop, szczególnie w tym drugim przypadku. Bo nie wiem i dla mnie to domyślanie się co autor miał na myśli bo obie odpowiedzi mają sens tylko że w różny sposób mogą być zinterpretowane.

Zgodzę się że są jednostki oporne na wszystko ale nie lubię generalizowania że "młodzi ludzie tak mają". A z tym ubiorem to myślę że nijak nie chodzi o brak wiedzy o tym jak wypada się ubrać tylko o to że ktoś po prostu tak nie chce - i to już jego problem. Tak jak pisałam chodząc ponad dziesięć lat do szkoły NIE DA SIĘ NIE WIEDZIEĆ że na pewne okazje wypada ubrać się bardziej elegancko niż na inne. To bardziej kwestia wyborów niż wiedzy. Wiadomo że przechodzi się na zielonym a ludzie przechodzą na czerwonym - na pewno dlatego że nie wiedzą bo nikt im nie napisał poradnika na ten remat

Z chęcią przeczytam wartościowy poradnik dotyczący rozmów kwalifikacyjnych. Wartościowy oznacza dla mnie:
1. bez rzeczy oczywistych (bądź punktualnie, ubierz się elegancko)
2. z przyznaniem że poruszone kwestie to widzimisię autora i nie jest to prawda objawiona i inni rekruterzy mogą uważać inaczej

Co do nierozumienia pytań, to ja odwrócę problem - niektórzy nie umieją ich zadawać, są nieprecyzyjne; a jak już do tego przychodzi dołożyć odpowiedzi do wyboru to robi się komedia na całego (wczoraj widziałam na facebooku ankietę do pracy dyplomowej dotyczącej nieważne czego - wtopa już w pierwszym pytaniu bo "u jakiej firmy korzystasz z usługi X?", można było wybrać tylko jedną odpowiedź bo na pewno każdy korzysta tylko z jednej firmy

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ale przecież nikt tutaj nie napisał, że wszyscy młodzi tak mają Ja w tamtej pracy spotkałam również całą rzeszę fajnych, ogarniętych ludzi z ambicjami. Ale na 8-godzinny dzień pracy zawsze zdarzył się jakiś buziaczek.pl. Choć nie, buziaczek nie był najgorszy. Miałam kiedyś jeden mail w stylu: jakieśsprośnehasło@.. Młoda dziewczyna. Dla mnie to porażka, no ale kwestia gustu.
A jak sama mam problem z formularzem (bo po tej stronie bywam zdecydowanie częściej), to zwyczajnie dopytuję w informacji urzędu, w którym składam papier. Już o wiele bardziej wolę to, niż potem kreślić po formularzu, bo pewnie różne urzędy różnie interpretują niektóre zapisy.

[Mijanou]

Napisane przez Renatka_2108

Owszem zamiast tej kasy ze stypendium wolałabym iść do pracy w pełnym wymiarze a nie marnować parę godzin na chodzenie bez celu i czekanie na autobus.

A z tego co wiem na wizażu nie wypomina się błędów ortograficznych A osądzanie i nazywanie kogoś leniem bez przeczytania innych wypowiedzi bądz czytanie i wybieranie zdań nie zwracając uwagi na inne to chyba niezbyt w porządku

Hm.... jakby Ci to wyjaśnić tak, żeby nie urazić?

Ujmę to tak: jeśli ktoś w jednej wypowiedzi utyskuje, że musi jeździć na szkolenia lub dojeżdżać do pracy to już innych postów takiej osoby w konkretnym wątku nie czytam ponieważ nie sądzę, że znajdę w nich coś odkrywczego poza czytaniem o kolejnych przeszkodach w podjęciu tejże pracy.
Czytanie takich postów jest jak dłubanie w uchu. Na początku niby fajnie ale po pewnym czasie pół czachy rozboli, więc dlaczego mam cierpieć?

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Krolowa Julianna

Mam też znajomych uparcie mylących nazwy kierunku, specjalności i wydziału - nie wiem, wybierają co najfajniej brzmi, czy nie widzą różnicy Mistrzem nad mistrzami jest jeden który gdyby faktycznie ukończył kierunek który rzekomo ukończył nie mógłby zrobić uprawnień które ma bo zamiast nazwy kierunku używa nazwy wydziału.

Ja się czasem spotykam ze sformułowaniem "studiowałem na wydziale x". I się zastanawiam, dlaczego to się jeszcze stosuje, przecież to nic nie mówi. Mój wydział to był wielki kombajn, były tam wszelkie pedagogiki, filozofia, historia, ochrona dziedzictwa kulturowego, politologia, stosunki, socjologia i nie wiem, co tam jeszcze Nie wiem jak miałabym zgadnąć o czym z grubsza ma pojęcie człowiek, który się tak określa.

Napisane przez Renatka_2108

tutaj większość osób ma, ale są tacy którzy tego nie mają więc mają spory problem dojechać do miasta X oddalonego o 35 km gdzie jadą dwa PKS-y na dzień (w dodatku w tygodniu). Mówię też że jest inne miasto w podobnej odległości i jakoś autobusów jest więcej i tam jest możliwy dojazd dogodniejszy. Tyle że tu jest taki absurd że to miasto nie jest naszym miastem powiatowym (do powiatowego gdzie wiekszość ludzi musi jezdzić załatwiać różne formalności jest dojazd koszmarny).

Ale gdzie w tym jest problem? Przecież możesz szukać pracy w tym drugim mieście, co z tego, że PUP masz w pierwszym.

Otóż to. Szkolenia mają takie że się odechciewa Z 5 lat temu jak się zarejestrowałam po szkole od razu to musiałam jezdzić na kurs EFEKTYWNEGO SZUKANIA PRACY Na takie dyrdymały to kasa jest oczywiście. A co na tym "uczą" ? Jak napisać CV i odpowiadać na pytania na rozmowie kwalifikacyjnej
Musiałam jezdzić miesiąc codziennie 35 km (gdzie wtedy na szczęście chociaż busik jezdził - bo prawka nie miałam jeszcze) na dwie godziny, potem czekać kolejne 2 albo 3 godziny na busa powrotnego. To już bym wtedy wolała jakiś kurs florystki czy kas fiskalnych, ogrodnictwa, pielenia czy bug wie czego. Tyle że PUP za to cudowne szkolenia wypłacał stypendium i zwrot za dojazdy. Potem jeszcze proponowali mi ten kurs ze dwa razy, ale jak pytałam o inne zwykłe kursy - odpowiedź NIE MA. Albo "będzie za dwa tyg nabór, proszę się zgłosić i oglądać na www na bieżąco, gdy się zgłaszałam nigdy nie wysłali na żadne szkolenie. Z dotacją już pisałam jak było.

Dla mnie ten przybytek jest zbędny, tylko trzeba płacić X panią w okienkach a i tak efektów zero

Zachowujesz się, jakby to było co najmniej 200 km, a nie 35. Wiadomo, że jak się mieszka na wsi, to dojazd do miasta to dla większości norma. To raczej normalna odległość.
Poza tym mogłaś sama znaleźć sobie kurs, który by ci odpowiadał i zwrócić się do urzędu o sfinansowanie go.
Bez kitu, tobie by chyba odpowiadało tylko gdyby praca była na twojej ulicy. Albo gdybyś mogła jeździć tam i z powrotem taksówką.

Napisane przez Renatka_2108

Owszem zamiast tej kasy ze stypendium wolałabym iść do pracy w pełnym wymiarze a nie marnować parę godzin na chodzenie bez celu i czekanie na autobus.

Mogłaś w ciągu tych 2 godzin pozanosić kilka CV.

Napisane przez Krolowa Julianna

- wpisywanie kogoś z rodziny i określanie relacji - bo nigdy nie wiem czy wpisując Krystynę mam pisać że jest moją matką czy że ja jestem jej córką

Ja bym wpisywała, że jest moją matką, bo odnosisz to do siebie, a nie do niej. Poza tym "jestem jej córką" mi się kojarzy trochę z powoływaniem się na wpływową mamę i jej kontakty.

[201604301943]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;56899376]Ja się czasem spotykam ze sformułowaniem "studiowałem na wydziale x". I się zastanawiam, dlaczego to się jeszcze stosuje, przecież to nic nie mówi. Mój wydział to był wielki kombajn, były tam wszelkie pedagogiki, filozofia, historia, ochrona dziedzictwa kulturowego, politologia, stosunki, socjologia i nie wiem, co tam jeszcze Nie wiem jak miałabym zgadnąć o czym z grubsza ma pojęcie człowiek, który się tak określa.
[/QUOTE]
U mnie na wydziale jeden kierunek tylko, o nazwie takiej jak wydział. Jakoś zawsze śmiesznie się czułam pisząc jedno i drugie w jakimś formularzu, bo takie masło maślane wychodziło.