Związek bez przyszłości.

[Mimiko]

Napisane przez kalor

btw, BEZPOTSTAWNIE (łącznie)

Sorry, kalor, ale musiałam skoro poprawiasz innych

BEZPODSTAWNIE

[Fortuna1]

Napisane przez TakaSamaInna

Tylko w takim wypadku kiedy miałby mieć czas chociaż po nosie się podrapać? Pracy nie może rzucić z dnia na dzień, bo za coś żyć trzeba, w weekend studia, a kurs kiedy? W nocy? Przecież nie musi mieć super pracy podczas studiowania. Skończy studia i znajdzie coś lepszego. Może potem i prawko zrobi, bo nie będzie musiał opłacać studiów i będzie mieć czas przygotować się do egzaminu czy zrobić jazdy. Chłopak i tak sobie radzi, bo mógłby studiować dziennie, mieć pieniądze od rodziców i obiadki w słoiczkach. Nie mówię, że to coś złego, ale wymaganie od faceta by w na tym etapie miał mieszkanie, samochód, robił prezenty i fundował wycieczki jest trochę nie na miejscu. Zwłaszcza, że autorka nie ma pojęcia jak to jest samemu się utrzymać. Swoją drogą skoro oczekuje, że facet będzie jej to fundował to czemu sama nie zafundowała jemu tej wycieczki? Przecież "ją stać".

Mimo wszystko podtrzymuje to co napisałam. Od czegoś trzeba zacząć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez Fortuna1

Mimo wszystko podtrzymuje to co napisałam. Od czegoś trzeba zacząć.

No i zaczął, od samodzielnego utrzymywania się i pójścia na studia.

[Mojwa]

Napisane przez Fortuna1

Mimo wszystko podtrzymuje to co napisałam. Od czegoś trzeba zacząć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A czym jest robienie studiow?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Fortuna1

Mimo wszystko podtrzymuje to co napisałam. Od czegoś trzeba zacząć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

przy takich odpowiedziach się zastanawiam, jaka jest twoja tygodniowa aktywność zawodowa. etat pracy fizycznej + studia zaoczne = zmęczenie psychiczne i fizyczne. jeśli człowiek nie ma czasu na odpoczynek to jest dętka nie do życia. jak w takim przypadku wcisnąć jeszcze jakieś kursy? ja jestem naprawdę ciekawa, czy sama stosujesz się do swoich rad, czy pierdzisz w stołek 8h dziennie i na tym kończy się twoja aktywność.

[kazleto]

Napisane przez wejherka1234

kazleto
nie mam ale mało która dziewczyna ma jakiś samochód. Natomiast większość facetów ma już przynajmniej prawko po 18 zrobione. On tego nie ma mając 24. W dodatku jego koledzy też to zauważają i nie uważają tego za normalne w tym wieku nie mieć jakiegokolwiek auta i prawka i nie podoba im się to, że gdy się spotykają to oni go zawsze wożą. Od faceta zawsze wymagało się więcej niż od kobiety więc nie trafiony argument.

Skoro twoim argumentem jest, że wszyscy twoi koledzy już mają samochód, moim bedzie: wszystkie moje koleżanki w twoim wieku też. Sory, nadal to przypał że nie masz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[limonka1983]

Napisane przez kazleto

Skoro twoim argumentem jest, że wszyscy twoi koledzy już mają samochód, moim bedzie: wszystkie moje koleżanki w twoim wieku też. Sory, nadal to przypał że nie masz

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jak Autorka tak zachwyca się kolegami, to może do którego z nich warto "uderzyć"?

[201803290936]

Nie zawracać sobie wzajemnie tyłków. Ani to wielka miłość, ani chyba w ogóle miłość. Facet Ci nie imponuje, słusznie, czy niesłusznie - zależy od subiektywnych kryteriów oceny. Po co to ciągnąć? Żeby mieć status "w związku" na fejsbuczku?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez wejherka1234

Ja po prostu chce aby facet był ambitny i miał potencjał na przyszłość a nie aby był sponsorem. Mnie stać na wycieczki, ciuchy i imprezy, stać mnie na wynajmowanie mieszkania. Więc nie wymagam od faceta aby za mnie płacił, mało tego nie chciałabym naciągać żadnego faceta ani wymagać aby mnie "utrzymywał", jestem w stanie sama o siebie zadbać.

Nie słonko, Ciebie na nic nie stać - masz ogromne szczęście, że to Twoich rodziców stać na sponsorowanie Ci nie tylko możliwości poświęcenia się studiom w 200%, ale i na te wszystkie ekstra przyjemności. Wyrzekanie w tym momencie na faceta, że "jego nie stać na wakacje", podczas gdy w przeciwieństwie do Ciebie on pracuje i zarabia jest wręcz kuriozalne.

wcale nie zazdroszczę koleżankom. Po prostu nie chcę aby mój facet odstawał na tle innych tak znacząco.

Co Cię w ogóle obchodzą faceci koleżanek? Myślałam, że człowiek wiąże się z partnerem dla niego samego, a nie dla tego jak ten "wypada" na tle innych

Od rodziców też kasy nie chcę i nigdy o nic ich nie prosiłam. Gdyby była tak potrzeba to sama bym się utrzymywała i zmieniła kierunek na mniej wymagający oraz poszła do pracy. Ale rodzice sami zaoferowali mi pomoc i zadeklarowali się opłacić mi studia bo ich na to stać i chcą dla mnie jak najlepiej. Sami powiedzieli że wolą abym zrobiła sobie wymarzony kierunek z ich pomocą niż poszła od razu do byle jakiej pracy, sami stwierdzili że na pracę mam jeszcze czas i żebym przez te 5 lat solidnie się uczyła i wyciągnęła ze studiów ile się da.

Chyba nie zdajesz sobie sprawy, że jesteś w BARDZO uprzywilejowanej sytuacji, w dodatku bez ŻADNEJ zasługi ze swojej strony. Jedyną normalną odpowiedzią na taki podarunek losu jest wdzięczność i wykorzystanie szansy w 200%. Osobom - znakomitej większości studentów - które takiego szczęścia nie mają i ogarniają studia i pracę, żeby na samą możliwość studiowania zarobić nie masz prawa powiedzieć jednego złego słowa.

A co do twojego faceta - to chyba wiesz, że zawód informatyk i ogólnie IT to najbardziej prestiżowy zawód obecnie? Najwyższe zarobki, możliwość pracy z domu, pracodawcy bijący się między sobą o pracowników powiedz mi gdzie takie rzeczy są spotykane w innych branżach? Wychodząc za swojego partnera pracującego już jako informatyk miałaś świadomość że jest ambitny i wkrótce będzie zarabiał duże pieniądze. Twój partner nie pracował na magazynie za marne grosze więc to jest zupełnie inna sytuacja bo każdy wie, że w informatyce jest kasa więc kwestia jego zarobków to była tylko kwestia czasu.

Oj, a tu taka niespodzianka

Świetnie to ruda ujęłaś - niektórzy wychodzą za mąż za mężczyznę, a nie za jego portfel.

Kolejny raz powtarzam - studiuję medycynę. To nie jest kierunek taki jak kulturoznawstwo czy europeistyka, że nie trzeba nic robić i się zdaje.

Tak tak, tylko medycyna to prawdziwe studia

nie mam ale mało która dziewczyna ma jakiś samochód. Natomiast większość facetów ma już przynajmniej prawko po 18 zrobione. On tego nie ma mając 24.

Od faceta zawsze wymagało się więcej niż od kobiety więc nie trafiony argument.

Paradne, no naprawdę. Nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Słabo się robi od Twoich podwójnych standardów. Nie wiem czy zauważyłaś, ale mamy XXI wiek, w którym całkiem sporo się zmieniło, więc to nietrafiony [piszemy łącznie] argument. Nie mówiąc już o tym, że takie pierdzielenie jak to pogrubione oznacza brak szacunku wobec obu płci to raz, oraz stawia kobietę w pozycji niższej od mężczyzny - i tu na własne życzenie - to dwa.

Trzy - "prawko na osiemnastkę" to popularny prezent. Nie znam osiemnastolatka, który sobie to sam zafundował więc co do tej mitycznej "większości facetów" to ich zasługa w tym raczej żadna.

To w ogóle jakiś dramat takie przykładanie miarki do człowieka, którego podobno się kocha, i porównywanie jak wypada na tle innych.


Uwolnij tego biednego Zgredka i zapoluj na jakiegoś kolegę ze studiów - przecież to takie zagłębie ambicji i fantastycznych zarobków po studiach. Po co szukać gdzieś dalej?

[megamag]

Abstrahując do krytykowania autorki, to tak się zastanawiam, czy znam kogokolwiek, kto był spełniał jej wymagania. Chyba tylko jakieś dziecko bogatych rodziców. Ktoś biedny z domu raczej nie ma szans, bo jednak studiowanie dziennie "ambitnego" (w cudzysłowie, bo mądrzy ludzie wiedzą, że to ludzie są ambitni, a nie kierunki, można być super ambitną i zaradną osobą studiującą politologię i śmierdzącym leniem na medycynie) kierunku i posiadanie w młodym wieku mieszkania i samochodu raczej się wyklucza.

Mój mąż w wieku 24 lat raczej by jej nie spasował. Bo ok, niby studiował uważany za ambitny kierunek na polibudzie, ale to miało swoje konsekwencje. Nie miał czasu pracować, więc musiał się utrzymać tylko za stypendium socjalne plus naukowe, a to oznacza mieszkanie w trzyosobowym pokoju w akademiku i żywienie się produktami marki Tesco. Można się domyślić, że nie chodził często po kinach, teatrach i kawiarniach. I na kurs prawa jazdy nie było go stać. A na wakacje to jeździł, ale do Anglii zmywać gary.

Ja, gdybym była facetem, też bym się raczej nie spodobała. I tak uważam, że byłam na uprzywilejowanej pozycji, bo mnie na dziennych na licencjacie utrzymywali rodzice i mogłam chodzić na praktyki i staże, dzięki którym szybko dostałam pracę w zawodzie (moja koleżanka na przykład nie mogła, bo popołudniami i w weekendy sprzątała ludziom w domach, żeby się utrzymać, była z wielodzietnej rodziny i rodzice nie mogli jej pomóc). Magisterkę robiłam zaocznie i to z humanistycznego kierunku, więc w ogóle nierokujący debil. Kawalerkę niby wynajmowałam i samochód miałam, ale kawalerka w stylu Gierka, a samochód stary, wstyd się na mieście pokazać. No i pensja nie powalała, więc liczyłam fundusze przed każdym zakupem.

Nie będę tu opisywała losów znajomych, ale te początki jakoś tak z reguły u znanych mi ludzi tak marnie wyglądały.

Kiedy czytałam posty autorki cały czas przypominał mi się pewien komiks, który świetnie wyjaśnia, dlaczego uprzywilejowani ludzie nie wiedzą, że są uprzywilejowani, i obwiniają innych o to, że oni nie są.
http://www.upworthy.com/a-short-comi...-ive-ever-seen

[kejtiCe]

Ja się tak zastanawiam, jakie niby kursy miałby zrobić Tz autorki?
Weekendowe kursy są płatne, a w tygodniu raczej nikomu po pracy nie chciałoby się chodzić dodatkowo jeszcze uczyć (jeśli w ogóle jakieś takie kursy są też darmowe).

Poza tym ja jestem tą mityczną osobą, która pracuje na cały etat, studiuje zaocznie i robi weekendowe kursy.
Droga Autorko, gwarantuję Ci, że jakby Twój Tz poszedł w tę samą stronę to przez jakiś czas miałby (jeszcze) mniej pieniędzy niż ma teraz, dużo mniej czasu na bycie Twoim misiaczkiem i zero czasu i CHĘCI na chodzenie do kawiarni i do teatru. Wbrew pozorom tych weekendów w miesiącu wcale nie jest aż tak dużo i rzadko zdarza się tak, że kurs i studia są w inny weekend. Większa część przypadków jest taka, że zajęcia się nakładają, więc co wtedy? Zaległości na studiach i nadrabianie w domu po pracy? Olaboga, a kiedy czas dla Ciebie?

[White_Dove]

Napisane przez wejherka1234

White_Dove tak się składa że studiuję medycyne. Jeśli myślisz, że wystarczy przyjśc i posiedzieć to zapraszam, wyleciałabyś po 1 semestrze. Medycyna to jeden z najtrudniejszych i wymagających kierunków, wiec jeżeli twierdzisz, że łatwo jest go pogodzić z pracą to widocznie masz małe pojęcie w tym temacie.

Nie rozsmieszaj mnie. Nie nie wyleciałabym. Sadzisz że jestes jakas wybitna? Czy co? Ja skonczyłam kierunek inżynierski, tez nie był łatwy i jakos nie wyleciałam. No ale wiadomo jest medycyna długo długo nic i same socjologie.
Irytujace jest to ze za kazdym razem podkreslasz jaki to masz ciezki kierunek itd, ale SAMA taki wybrałas to po co w kółko gadasz jaki on ciezki i wymagający. Żenada.

Tak czytam to co piszesz i az mi nie dobrze. Rozstan cie sie. Lepiej mu bedzie bez ciebie. Skoro twój kierunek taki suuuper to chyba sama tez bedziesz miała z niego hajs wiec co patrzysz na niego? Nie masz zielonego pojecia o zyciu a najwiecej wymagasz.

---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:32 ----------

Napisane przez wejherka1234

Od faceta zawsze wymagało się więcej niż od kobiety więc nie trafiony argument.

Chyba według twoich bzdurnych pogladów.


Wiesz a co do tych wykładów to jednak na nich tylko słuchasz i notujesz a nie zapie.przasz fizycznie jak twoj chłopak.

[Fortuna1]

Napisane przez skazana_na_bluesa

przy takich odpowiedziach się zastanawiam, jaka jest twoja tygodniowa aktywność zawodowa. etat pracy fizycznej + studia zaoczne = zmęczenie psychiczne i fizyczne. jeśli człowiek nie ma czasu na odpoczynek to jest dętka nie do życia. jak w takim przypadku wcisnąć jeszcze jakieś kursy? ja jestem naprawdę ciekawa, czy sama stosujesz się do swoich rad, czy pierdzisz w stołek 8h dziennie i na tym kończy się twoja aktywność.

Oczywiście, że tak. Przez parę lat studiowałam zaocznie, pracowałam na pełny etat, wieczorami robiłam dorywcza pracę, a pod koniec studiów jeszcze do tego wszystkiego broniłam mgr w zaawansowanej ciąży

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Capucin]

Pomijając skrajny materializm autorki zastanawiam się czy mimo wszystko nie ma trochę racji?

Na moje męskie oko to z jej facetem jest rzeczywiście coś nie halo. Oczywiście autorka nie ma prawa wymagać czegokolwiek od niego i poniżać go na forum ale facet nie jest zbyt zaradny. Teraz jest tyle ofert pracy, możliwości szczególnie w dużym mieście, że znalezienie dobrej pracy nie jest jakiś ewenementem na skalę światową. Choćby na głupiej słuchawce słyszałem że można zarobić coś koło 2500 na pełen etat w jakimś korpo, gdzie wymagany jest tylko język angielski na poziomie B2 około 3000 i wcale nie trzeba umieć nie wiadomo czego. Nie widzę nic złego w tym, że studiuje i mieszka w pokoju z obcymi ludźmi, nie każdego musi być stać na wynajem lub kupno mieszkania. Ale z drugiej strony najtańsze kawalerki trochę bardziej na skraju miasta cenami mogą być zbliżone do ceny pokoju chociaż wiadomo standard nie powala. To już zależnie od preferencji.

Dodatkowo argument, że nie może dostać się na staże? W większości staże są płatne, bezpłatne staże to juz chyba tylko u jakiegoś janusza można spotkać a na studiach zaocznych to chyba nawet łatwiej o staż ponieważ mało kto chce zatrudniać na 3/5 etatu i mało kto chce tak pracować na dziennych. Staż na pełen etat brzmi dużo lepiej.

A z autem to rzeczywiście trochę lipa. Nie znam żadnego faceta, który w takim wieku by nie miał auta, tutaj może tak ładnie się dziewczyny wypowiadają ale w moim kręgu bardzo nie przychylnie patrzy się na takiego faceta. W naszym kraju niestety przyjęło się, że "prawdziwy facet ma auto" i auto jest jakimś tam wyznacznikiem zaradności u faceta z którym nie do końca się zgadzam. Ale ten brak to jednak przez większość będzie odbierany jako wada a nie zaleta nie zależnie co byście tutaj pisały.

Gdybym był kobietą to raczej nie przychylnie spojrzałbym na chłopaka autorki bo wydaje mi się, że mimo wszystko facet szuka wymówek i mu wygodnie nic nie zmienić no bo przecież "studiuje". Sam fakt studiowania z rozwojem kariery zawodowej ma moim zdaniem mało wspólnego. W dzisiejszych czasach magistra może zrobić każdy a studia tylko na niewielu kierunkach mogą pomóc w znalezieniu pracy dobrej. Cała rzesza studentów beznadziejnych kierunków pracy w zawodzie nie znajdzie. Więc za parę lat chłop po studiach może się zdziwić, że bez doświadczenia i umiejętności papier ze studiów nic mu nie da . Ale w sumie do tej pory nie wiem co on studiuję więc to tylko takie moje gdybanie.

[Ksiegowa85]

Napisane przez White_Dove

Nie rozsmieszaj mnie. Nie nie wyleciałabym. Sadzisz że jestes jakas wybitna? Czy co? Ja skonczyłam kierunek inżynierski, tez nie był łatwy i jakos nie wyleciałam. No ale wiadomo jest medycyna długo długo nic i same socjologie.
Irytujace jest to ze za kazdym razem podkreslasz jaki to masz ciezki kierunek itd, ale SAMA taki wybrałas to po co w kółko gadasz jaki on ciezki i wymagający. Żenada.

Tak czytam to co piszesz i az mi nie dobrze. Rozstan cie sie. Lepiej mu bedzie bez ciebie. Skoro twój kierunek taki suuuper to chyba sama tez bedziesz miała z niego hajs wiec co patrzysz na niego? Nie masz zielonego pojecia o zyciu a najwiecej wymagasz.

---------- Dopisano o 11:35 ---------- Poprzedni post napisano o 11:32 ----------


Chyba według twoich bzdurnych pogladów.


Wiesz a co do tych wykładów to jednak na nich tylko słuchasz i notujesz a nie zapie.przasz fizycznie jak twoj chłopak.

Tak sobie próbuje przypomnieć jak to wyglądało jak moi znajomi studiowali medycynę...część z nich z tego co pamiętam pracowała/dorabiała sobie(plus imprezowała), więc albo w przeciągu kilku lat studia medyczne stały się trudniejsze, albo autorka wątku nie jest wybitna, jeśli miała problem, żeby pogodzić jedno z drugim.

Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka

[kalor]

Napisane przez Mimiko

Sorry, kalor, ale musiałam skoro poprawiasz innych

BEZPODSTAWNIE

Prawda, walnęłam

[felixindahouz]

Napisane przez megamag

http://www.upworthy.com/a-short-comi...-ive-ever-seen

Wspaniały komiks! Bardzo fajnie pokazane, jak te różnice się nawarstwiają. Trudne sytuacje życiowe po prostu "stopują" ludzi. I być może tak też jest w przypadku faceta Autorki. Fakt, tak jak Capucin napisał, to czym on się zajmuje to nie jest szczyt marzeń, szczególnie przy dzisiejszych możliwościach. Ale nie znamy jego wykształcenia, jak daleko ma do dużego miasta gdzie są siedziby korpo.

Ten temat to też dobry morał dla ludzi - aby być wdzięcznym za to co się ma i co się osiągnęło - często dzięki pomocy, której nie doceniamy, a bez której...byłoby dużo gorzej.

Takich ludzi jak Autorka nazywam per "bananowe dzieci". Czyli mają $$$ od rodziców i myślą, że są super. Gardzę bardzo mocno takimi ludźmi. Oby ten temat skłonił do refleksji na temat swojego stanu materialnego.

[adult90]

Napisane przez felixindahouz

Wspaniały komiks! Bardzo fajnie pokazane, jak te różnice się nawarstwiają. Trudne sytuacje życiowe po prostu "stopują" ludzi. I być może tak też jest w przypadku faceta Autorki. Fakt, tak jak Capucin napisał, to czym on się zajmuje to nie jest szczyt marzeń, szczególnie przy dzisiejszych możliwościach. Ale nie znamy jego wykształcenia, jak daleko ma do dużego miasta gdzie są siedziby korpo.

Ten temat to też dobry morał dla ludzi - aby być wdzięcznym za to co się ma i co się osiągnęło - często dzięki pomocy, której nie doceniamy, a bez której...byłoby dużo gorzej.

Takich ludzi jak Autorka nazywam per "bananowe dzieci". Czyli mają $$$ od rodziców i myślą, że są super. Gardzę bardzo mocno takimi ludźmi. Oby ten temat skłonił do refleksji na temat swojego stanu materialnego.

Gardzisz? Wow... nie lepiej powiedzieć coś w stylu 'nie zadaję się z tą grupą społeczną"?
Przecież autorka nie powiedziała, że gardzi swoim chłopakiem, lecz ma pewne przemyślenia i rozgląda się za kimś kto jest na podobnym levelu finansowym co jej rodzina z której pochodzi. Po prostu nie da się połączyc ludzi którzy żyją innymi życiami.

[felixindahouz]

Masz rację, ciężko połączyć ludzi z różnych sfer. Ona też do niego nie ma szacunku, nie łudź się, że jest inaczej. Ja nic nie mam do ludzi, którzy pochodzą z bogatych rodzin, acz ich podejście jest często odmiennie. Oczywiście mowa o normalnych, świadomych swojej sytuacji i zachowujących przy tym zdrowy rozum. Mam takich znajomych też. Autorka do takich nie należy. To jest przykład osoby, która uważa, że "jej się należy" i uważa, że z tego tytułu jest lepsza, chociaż tak naprawdę ona sama nie ma nic (wszystko co ma zawdzięcza rodzicom). Takiej postawy nie popieram i nie szanuję.

[ruda_beksa]

Napisane przez felixindahouz

Takich ludzi jak Autorka nazywam per "bananowe dzieci". Czyli mają $$$ od rodziców i myślą, że są super. Gardzę bardzo mocno takimi ludźmi. Oby ten temat skłonił do refleksji na temat swojego stanu materialnego.

Nikt nie wybiera, w jakiej rodzinie się urodził, więc moim zdaniem nie ma co gardzić. Jeśli ktoś miał zapewnione wszystko, ale zna wartość pieniądza, traktuje innych z szacunkiem i ma dystans to siebie, ok. Powiedziałabym, że większość bardzo uprzywilejowanych osób, które znam, ma świadomość tego, że wystartowali z lepszej pozycji, a jak byli młodsi, to odczuwali nawet pewien wstyd. Ale tu już dużo zależy od rodziców - jak są mądrzy, to wpoją dziecku normalne wartości, jak są nowobogackimi januszami, to przekażą dziecku przeświadczenie o własnej doskonałości.

edycja: ups, teraz przeczytałam twój wpis powyżej. ale nie zgadzam się, że ciężko połączyć ludzi z różnych sfer, jeśli poziom intelektu i ambicji jest porównywalny.

Napisane przez adult90

Przecież autorka nie powiedziała, że gardzi swoim chłopakiem, lecz ma pewne przemyślenia i rozgląda się za kimś kto jest na podobnym levelu finansowym co jej rodzina z której pochodzi. Po prostu nie da się połączyc ludzi którzy żyją innymi życiami.

[felixindahouz]

ruda, ale o tym właśnie mówię Jak ktoś ma wpojone dobre wartości i jest świadomy i wdzięczny za dobry start, to wszystko jest ok Autorka jednak jest typowym bananowcem, przedstawicielem nowobogackiej rodziny. Ona nie docenia wysiłku i starań, bo i sama nigdy tego robić nie musiała. Ją interesuje efekt końcowy, czyli kasa. Innymi słowy: inny chłopaczek bananowiec, który ma ajfona, swoje rurki i lśniący samochód za kasę rodziców - jest super, bo "ma". Kij z tym, że samemu nie miałby nic, bo jest rozpieszczonym bachorem. A facet Autorki tyra naprawdę ciężko na swój los. I jakkolwiek pewnie mógłby nieco efektywniej pracować (niekoniecznie magazyn, ale jak już mówiłem - nie znamy jego sytuacji) - takiego człowieka szanuję niesamowicie za niezwykle włożony trud, którego większość z nas nigdy nie zazna i nie zrozumie. Ale dla Autorki to się nie liczy, bo hajs się nie zgadza...

A połączyć ludzi z różnych sfer jest ciężko właśnie dlatego, że mentalność jest inna...Dziewczyna z bogatego domu, nawet z dobrymi wartościami - prawie nigdy nie zwiąże się z facetem, który nie reprezentuje jej poziomu. Nikt nie chce spaść z wysokiego konia. Takie historie owszem zdarzają się, ale niezwykle rzadko. I głównie w amerykańskich filmach. Życie mówi coś innego.

[ewerthon]

Napisane przez wejherka1234

Wiem że to co powiem może źle zabrzmi ale jak czasami patrzę na mojego chłopaka i na innych to widzę jak bardzo on odstaje od reszty, jak mało jest zaradny.

Dawno tutaj nie wchodziłem, ale jak przeczytałem ten pierwszy głupi wpis to aż się musiałem zalogować.

Autorko - nie masz pojęcia o życiu. Ten człowiek ma pełne prawo być zmęczonym po 10 godzinach pracy fizycznej, jeśli tego nie rozumiesz, to znaczy, że nigdy nie pracowałaś fizycznie tak długi czas.

Idiotyzmem jest nazywanie tego chłopaka mało zaradnym. Skoro mieszka u kogoś, a nie u rodziców, ciężko pracuje i całe pieniądze przeznacza, żeby się rozwinąć (a studia przecież po to są), to nie można go krytykować w ten sposób. Znam masę ludzi, kobiet, mężczyzn w podobnym wieku bez żadnych ambicji życiowych. Jedyną atrakcją i sensem życia dla tych osób jest oglądanie TV czy picie piwa. Twój chłopak jest zgoła inny, skoro chodzi na te studia, to znaczy, że chce coś zrobić ze swoim życiem.


Daj mu spokój, nie zasługujesz na niego. Wartościowa dziewczyna go doceni.

[xenon88]

Po przeczytaniu tytułu wątku pomyślałam, że będę czytać o patologiach typu bicie, psychiczne znęcanie albo mieszkanie z teściami A tu egzaltacja level hard Wybacz Autorko, ale póki co, masz ego napompowane do granic możliwości, bo studiujesz NAJTRUDNIEJSZY KIERUNEK WE WSZECHŚWIECIE i dostajesz piniondze od starych, więc w sumie nie martwisz się niczym poza nauką (fajnie, niewielu młodych ludzi ma takie ułatwienie życiowe jak zamożni i hojni rodzice). Żyjesz w swoim świecie - w sumie to nic złego. Niestety uważasz przy tym, że świat Twojego chłopaka jest gorszy od Twojego. A przynajmniej ja to tak widzę.

Nie chcę nikogo urazić, ale studenci medycyny są nieco podobni do studentów prawa. Podejście w stylu: zdobywam boską wiedzę i możecie mi naskoczyć. Nie mówię, że wszyscy tak mają, ale istnieje taka grupa osób.

[megamag]

Napisane przez xenon88

Nie chcę nikogo urazić, ale studenci medycyny są nieco podobni do studentów prawa. Podejście w stylu: zdobywam boską wiedzę i możecie mi naskoczyć. Nie mówię, że wszyscy tak mają, ale istnieje taka grupa osób.

Jak przeczytałam pierwszy post to od razu pomyślałam, że medycyna albo prawo. Te kierunki mają trochę pecha do takich ludzi z poczuciem elitaryzmu, którzy idą tam nie z zainteresowania daną dziedziną, a z powodu ego i chęci robienia kasy (czasem boleśnie spadają na ziemię, bo akurat w tych dziedzinach trzeba poczekać trochę dłużej na kasę niż w innych, a okresy aplikacji i rezydentury potrafią być bolesne). Akurat ludzi po prawie znam dużo więcej niż po medycynie i ci znajomi nieraz opowiadali, że takie perełki, które przychodzą już na pierwszym roku na wykładu z garniaku i z aktówką i ogólnie wyżej srają niż d...pę mają, to naprawdę nie była rzadkość.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Mnie za to interesuje inna kwestia. Autorka podkreśla, że facet nie powinien być oceniany tak samo jak kobieta, że wobec facetów stosuje się inne standardy: powinni być zaradni, mieć prawko, lepszą pracę, więcej zarabiać.



Czy ta sama kobieta - autorka w przyszłości - jako młoda lekarka będzie miała takie same podejście wobec facetów? - że to w porządku gdy lekarze zarabiają więcej niż lekarki tylko z powodu różnicy płci? Że może jest więcej lekarzy niż lekarek na wyższych stanowiskach? Że może facetom łatwiej się wybić? Mam nadzieję, że Autorka w przyszłości będzie to wszystko przyjmować z łatwością i nie marudzic nigdy na niesprawiedliwość płci, bo to chyba logiczne, że facet musi zarabiac więcej żeby wypełnić swój męski obowiązek posiadania m.in. prawka i samochodu.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Fortuna1

Oczywiście, że tak. Przez parę lat studiowałam zaocznie, pracowałam na pełny etat, wieczorami robiłam dorywcza pracę, a pod koniec studiów jeszcze do tego wszystkiego broniłam mgr w zaawansowanej ciąży

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

ale pracowałaś fizycznie po 10 h dziennie?

[adult90]

Napisane przez felixindahouz

A połączyć ludzi z różnych sfer jest ciężko właśnie dlatego, że mentalność jest inna...Dziewczyna z bogatego domu, nawet z dobrymi wartościami - prawie nigdy nie zwiąże się z facetem, który nie reprezentuje jej poziomu. Nikt nie chce spaść z wysokiego konia. Takie historie owszem zdarzają się, ale niezwykle rzadko. I głównie w amerykańskich filmach. Życie mówi coś innego.

Popieram w całej rozciągłości.

[Fortuna1]

Napisane przez skazana_na_bluesa

ale pracowałaś fizycznie po 10 h dziennie?

Nie, pracowałam umysłowo przez 8,5h. Ale to nie ma większego znaczenia. Czasem praca umysłowa może być bardziej wymagająca i męcząca niż fizyczna. Albo odwrotnie. Różnie bywa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Aborygeni5200]

Mój tż do ubiegłego roku nie miał własnego auta a ma olaboga ze 30 lat. Jak trzeba mu było gdzieś jechać to pożyczał od rodziców, do pracy jeździć nie musiał- pracuje zdalnie gdyż jest uwaga uwaga programistą. Sama widzisz autorko, nie ma co się jarać tą branżą IT bo tam też masa niezaradnych ciot bez własnych aut xd

[PatriziaIzabella]

Tak sie zastanawiam co to za cudowny kierunek, po którym czeka autostrada do sukcesów i "nagła poprawa sytuacji majątkowej"?
Chłopak jak dla mnie jest mega zaradny, a autorka wątku dostaje wszystko od rodziców i sie puszy...
Ciekawe co by powiedziała po dwóch miesiącach bez kasy od rodziców.