Ile oszczędzacie / wydajecie pieniędzy na miesiąc?

[Ilena]

każdy kiedyś się o tym przekonuje .. I na pewno nie oszczędzała bym ba prądzie i wodzie ;/ nie wiem w ogóle skąd ci taki pomysł się wziął przecież nie napisałam że oszczędzam na czym się da tylko że kupuje rzeczy mi potrzebne i nie wydaje zbędnie kasy

ja nie jadam w fast foodach więc problem wydawania kasy na takie jedzenie mam z głowy
nie piję też alkoholu bo nie lubię .. myślę że na te dwie rzeczy ludzie najwięcej wydają a mi te pieniążki leżą i czekają na jakiś pomysł

wiem ile kosztują rachunki oraz produkty spożywcze i chemia .. głupia nie jestem często robię zakupy

[rewelka111]

a propos alkoholu i tekstu "nie kupuję bo nie lubię". Zauważyłam, że osoby niepijące nie mają w ogóle wyczucia taktu w tej sprawie. Wracam do wspomnianej przeze mnie koleżanki sknery. Byłyśmy z na warsztatach architektonicznych we Florencji razem z gromadką osób, no i jak to w Toskanii, co wieczór zasiadaliśmy do stołu przy winku i ciasteczkach na przegryzkę. Co wieczór również przychodziła ona, nigdy nie pomyślała nawet o kupnie czegokolwiek, nie wiem, wychodziła z założenia, że ciastka same się pieką, a wino leje z kranu. FAKT wypijała każdego dnia może lampkę wina polaną każdemu na samym początku i kilka ciastek. jednak jej brak wyczucia zauważał chyba każdy poza nią. Bo jak się idzie na wieczór z winem (podkreślam tanim winem) to nawet gdy ma się wypić lampkę albo wcale to wino się przynosi, jak się idzie na domówkę, czy inną zakrapianą imprezę to chyba nie ja jedna przynoszę wódkę mimo, że nie pije, jak moi rodzice jeżdżą na rodzinne imprezy to też zawsze tą wódkę stawiają choć oboje mogę jej nawet nie tknąć.

Jeśli nie mam racji to wyprowadźcie mnie z błedu... ;d

[pumas]

Napisane przez rewelka111

a propos alkoholu i tekstu "nie kupuję bo nie lubię". Zauważyłam, że osoby niepijące nie mają w ogóle wyczucia taktu w tej sprawie. Wracam do wspomnianej przeze mnie koleżanki sknery. Byłyśmy z na warsztatach architektonicznych we Florencji razem z gromadką osób, no i jak to w Toskanii, co wieczór zasiadaliśmy do stołu przy winku i ciasteczkach na przegryzkę. Co wieczór również przychodziła ona, nigdy nie pomyślała nawet o kupnie czegokolwiek, nie wiem, wychodziła z założenia, że ciastka same się pieką, a wino leje z kranu. FAKT wypijała każdego dnia może lampkę wina polaną każdemu na samym początku i kilka ciastek. jednak jej brak wyczucia zauważał chyba każdy poza nią. Bo jak się idzie na wieczór z winem (podkreślam tanim winem) to nawet gdy ma się wypić lampkę albo wcale to wino się przynosi, jak się idzie na domówkę, czy inną zakrapianą imprezę to chyba nie ja jedna przynoszę wódkę mimo, że nie pije, jak moi rodzice jeżdżą na rodzinne imprezy to też zawsze tą wódkę stawiają choć oboje mogę jej nawet nie tknąć.

Jeśli nie mam racji to wyprowadźcie mnie z błedu... ;d

Masz racje
Ja tez malo pije, a zawsze przynosze jakis alkohol plus cos do jedzenia, nigdy nie jestem na krzywke.

[imaginativa_ultravioleta]

Hmm a gdzie imprezy, alkohol? Co to za życie, kiedy ciągle się pracuje i zarabia po to, aby przeżyć?

[maharet1092]

Mi niestety nie starcza na przyjemności.Kupuję tylko rzeczy niezbędne i potrzebne.W tym roku wykończyła nas zima,wydatki na ogrzewanie,wodę i prąd(wiadomo więcej ciuchow na sobie to prania więcej).Oszczędzać jest dobrze,byleby z głową,bo czasami oszczędzając na jednym więcej się wydaje na coś innego(np nie kupisz ciepłej kurtki,przeziębisz się i więcej wydasz na leki).

[froggio]

witaj w klubie ja jeszcze bede splacal zime do lipca . . . . w sumie caly sezon kosztowal 6k

[maharet1092]

Ja dopiero tydzień temu skończyłam ogrzewać.Bo u mnie wcześniej było 8-10 stopni,nie dało się wytrzymać bez włączania pieca.

[Coma_]

Napisane przez imaginativa_ultravioleta

Hmm a gdzie imprezy, alkohol? Co to za życie, kiedy ciągle się pracuje i zarabia po to, aby przeżyć?

Hmm, chyba nie dla każdego "życie" = imprezy i alkohol
- nie mierz wszystkich swoją miarą.
Każdy ma na pewno jakieś przyjemności z życia mimo oszczędzania, mogą to być: sport, książki, rodzina itp.

[pumas]

Coma, to byl tylko przyklad

[Coma_]

Napisane przez pumas

Coma, to byl tylko przyklad

A skąd wiesz ? Jak widzę jeden na cały wątek (chyba) post jednej osoby, to nie wygląda mi to na przykład

poza tym wkurza mnie to podejście wielu osób do imprezowania lub jego braku. Sama sobie pójdę czasem na imprezę (powiedzmy raz/dwa w miesiącu)... ale... ostatnio w pracy rozmawialiśmy o oszczędzaniu (powiedziałam, że ja zbieram na szkołę, która sporo kosztuje) i kolega zaczął mnie pytać jak ja sobie radzę, ile płacę za to i za to, i jak w ogóle mogę tyle oszczędzić? Przeżył wielki szok (dodam, że to taki warszawski dupek jak ja mówię - synek mamusi mieszkający z rodzicami, którzy opłacają mu zaoczne drogie studia) gdy mu wszystko powiedziałam. Zrobił się taki ambitny, że zaczął wyliczać moje przychody i wydatki, oszczędności! No ale mu wybaczam, lubię go, poza tym pracujemy razem już ponad rok....
Po podliczeniu kosztów postawił zasadnicze pytanie: a kiedy/za ile imprezujesz? Ale jak to, prawie w ogóle? Kolejny ciężki szok. Inni oczywiście uczestniczyli w tej rozmowie i nikt mnie nie "wsparł"

Konkluzja jest taka: większość osób (studentów) których znam posiada filozofię: praca = przymus, zarobić = wydać, relaks = impreza (tylko!), oszczędzanie = coś niezrozumiałego.

Taki mały off na temat imprez i oszczędzania, może i trochę nt. podejścia do tego młodych ludzi. Co o tym sądzicie?

[rewelka111]

Ja wiele nie imprezuje, wole domówki bądź wyjścia na piwko ze znajomymi by posiedzieć przy stole i porozmawiać o dupie marynie, ale tańce hulanki swawole to dla mnie rzadkość. Może to dlatego, że w weekendy pracuje... a może dlatego, że jestem z Politechniki

[1985SiWA]

ooo kurcze, jak widze te kwoty ok 7 tys na miesiąc to nie wiem jak mozna sie nie wyrobic w miesiac za taka sumke ale prawda jest ze apetyt rosnie w miare jedzenia

[pumas]

Napisane przez Coma_

A skąd wiesz ? Jak widzę jeden na cały wątek (chyba) post jednej osoby, to nie wygląda mi to na przykład

poza tym wkurza mnie to podejście wielu osób do imprezowania lub jego braku. Sama sobie pójdę czasem na imprezę (powiedzmy raz/dwa w miesiącu)... ale... ostatnio w pracy rozmawialiśmy o oszczędzaniu (powiedziałam, że ja zbieram na szkołę, która sporo kosztuje) i kolega zaczął mnie pytać jak ja sobie radzę, ile płacę za to i za to, i jak w ogóle mogę tyle oszczędzić? Przeżył wielki szok (dodam, że to taki warszawski dupek jak ja mówię - synek mamusi mieszkający z rodzicami, którzy opłacają mu zaoczne drogie studia) gdy mu wszystko powiedziałam. Zrobił się taki ambitny, że zaczął wyliczać moje przychody i wydatki, oszczędności! No ale mu wybaczam, lubię go, poza tym pracujemy razem już ponad rok....
Po podliczeniu kosztów postawił zasadnicze pytanie: a kiedy/za ile imprezujesz? Ale jak to, prawie w ogóle? Kolejny ciężki szok. Inni oczywiście uczestniczyli w tej rozmowie i nikt mnie nie "wsparł"

Konkluzja jest taka: większość osób (studentów) których znam posiada filozofię: praca = przymus, zarobić = wydać, relaks = impreza (tylko!), oszczędzanie = coś niezrozumiałego.

Taki mały off na temat imprez i oszczędzania, może i trochę nt. podejścia do tego młodych ludzi. Co o tym sądzicie?

Bo nie jestem zgryzliwa i nie doszukuje sie wszedzie ataków, podstepów itp. Dla mnie rownie dobrze w tej wypowiedzi moglyby byc podroze i ksiazki - obojetne - wazne, ze nie pracuje sie tylko na podstawowe potrzeby, ale tez na przyjemnosci !!!!!

Odnosnie imprez - teraz juz duzo mniej imprezuje w stylu, ktory preferowalam kiedys -od klubu do klubu, w kazdym zostawione co najmniej 50 zl, taxowka do domu, cos do jedzenia w miedzy czasie itd. Na taki wypad pozwalam sobie raz w miesiacu - w sumie nieswiadomie, po prostu tego juz nie potrzebuje - a kalkulujac, to mocno nadrszarpywalo moj budzet, wiec tym lepiej. Teraz wole kolacje ze znajomymi, grille, posiadówy itd.

Nie jestem juz studentka, wiec wiekszosc otaczajacych mnie ludzi tez nie studiuje, dlatego i podejscie jest inne, choc kazde z nas wyznaje jedna zasade - zyje sie raz, zarabiamy po to, zeby wydawac nie tylko na podstawowe potrzeby, ale tez na mase przyjemnosci, a przy tym wszystkim majac troche oszczednosci na czarna godzine. I to jest to

[Coma_]

Napisane przez pumas

Bo nie jestem zgryzliwa i nie doszukuje sie wszedzie ataków, podstepów itp. Dla mnie rownie dobrze w tej wypowiedzi moglyby byc podroze i ksiazki - obojetne - wazne, ze nie pracuje sie tylko na podstawowe potrzeby, ale tez na przyjemnosci !!!!!

Żeby nie było: nie jestem zgryźliwa i nie doszukuję się wszędzie ataków, podstępów itp.
A z resztą się jak najbardziej zgadzam. Tak, większość moich znajomych to studenci, może dlatego słyszę tylko takie opinie nt. spędzania czasu wolnego.

[pumas]

Napisane przez Coma_

Żeby nie było: nie jestem zgryźliwa i nie doszukuję się wszędzie ataków, podstępów itp.
A z resztą się jak najbardziej zgadzam. Tak, większość moich znajomych to studenci, może dlatego słyszę tylko takie opinie nt. spędzania czasu wolnego.

Coma_ - imprezowanie jest takie "trendy" - moze dlatego kazdy student tak o tym opowiada! A w gruncie rzeczy ciuła kazdy groz, zeby wypic browara za 4 zl w promocji, ale w klubie! Znalam tez i takich... lansiarzy :P

[imaginativa_ultravioleta]

Napisane przez Coma_

Hmm, chyba nie dla każdego "życie" = imprezy i alkohol
- nie mierz wszystkich swoją miarą.
Każdy ma na pewno jakieś przyjemności z życia mimo oszczędzania, mogą to być: sport, książki, rodzina itp.

Tak jak napisała Pumas - to był tylko przykład. Można równie dużo wydawać na gadżety np. rolki czy gry komputerowe. Chodzi o to, żeby wykorzystać życie, a nie wiecznie odkładać, a potem na starość stwierdzić, że nie wykorzystało się tego życia tak, jakby się chciało ;]
I nie próbuj być złośliwa szufladkując mnie od razu zdaniem 'nie mierz wszystkich swoją miarą'. Nie żyję tylko dla imprezy, ale skoro jest to dla Ciebie tak drażliwy temat albo lubisz przyczepiać etykietki to się nie dziwię.

[witch_18]

Napisane przez pumas

Nie jestem juz studentka, wiec wiekszosc otaczajacych mnie ludzi tez nie studiuje, dlatego i podejscie jest inne, choc kazde z nas wyznaje jedna zasade - zyje sie raz, zarabiamy po to, zeby wydawac nie tylko na podstawowe potrzeby, ale tez na mase przyjemnosci, a przy tym wszystkim majac troche oszczednosci na czarna godzine. I to jest to

Ja studentką jeszcze jestem,ale mam takie samo podejście.Imprezy od czasu do czasu owszem,ale nie poświęcając na nie pół wypłaty.Podobnie z oszczędzaniem - zawsze warto coś zaoszczędzić,ale też nie po to spędzam znaczną część życia w pracy,żeby nie mieć z tego żadnych przyjemności typu kupno książki czy wyjście do kina.

[Coma_]

Napisane przez imaginativa_ultravioleta

Tak jak napisała Pumas - to był tylko przykład. Można równie dużo wydawać na gadżety np. rolki czy gry komputerowe. Chodzi o to, żeby wykorzystać życie, a nie wiecznie odkładać, a potem na starość stwierdzić, że nie wykorzystało się tego życia tak, jakby się chciało ;]
I nie próbuj być złośliwa szufladkując mnie od razu zdaniem 'nie mierz wszystkich swoją miarą'. Nie żyję tylko dla imprezy, ale skoro jest to dla Ciebie tak drażliwy temat albo lubisz przyczepiać etykietki to się nie dziwię.

Nie lubię i nie jest drażliwy, ale w sumie... tak - to było złośliwe,
dlatego przyznaję się i przepraszam

[joaa12]

Napisane przez theoneandonly

To dziwne, bo np z ostatnich badań wynika,że średnia warszawska pensja wynosi ponad 5000 zł
Ale najlepiej to jest tylko narzekać Trzeba trochę uwierzyć w siebie i swoje możliwości

Akurat takie średnie do mnie nie przemawiają gdyż nie są miarodajne. zbyt duża wypłata u kilku ludzi i już średnia się podnosi - takie badania nie są miarodajne. Poza tym - możesz iść do pierwszego lepszego sklepu i zapytać ile zarabia przeciętny człowiek.

[elpii]

Napisane przez Ilena

ale czy ja nic nie wydaję ?
mam stałe comiesięczne wydatki .. a tak poza nimi to wszystko mam w domu i nic mi nie potrzeba
mądre wydawanie bardziej mi się kojarzy z przemyślanym lokowaniem pieniędzy w rzeczy które są nam potrzebne.. a większość ludzi kupuje zbędne rzeczy które tak naprawdę są tylko kolejną rzeczą w ich kolekcji np. buty, biżuteria, torebki .. ja nie mam takich problemów ze sobą dlatego też mniej wydaje .. nigdy jakoś nie czułam takiej siły wewnętrznej kup to .. ja potrafię wydawać pieniądze tylko na rzeczy mi potrzebne

Zazdroszcze Ci ja kiedys mialam duzo pieniedzy i wszystko wydawalam na ciuchy,ksiazki, i inne tam takie bzdety ktore czesto walały sie po katach. teraz jak pomysle ile ja stracilam to az sie lapie za glowe..

[maharet1092]

Jak kiedyś miałam więcej to więcej wydawałam,oże i kupowałam rzeczy zbędne,ale nie żałuję.Cieszyłam się życiem,a nie martwiłam czy mi na żarcie starczy.

[pumas]

Napisane przez elpii

Zazdroszcze Ci ja kiedys mialam duzo pieniedzy i wszystko wydawalam na ciuchy,ksiazki, i inne tam takie bzdety ktore czesto walały sie po katach. teraz jak pomysle ile ja stracilam to az sie lapie za glowe..

Ehh mam to samo. Jak pomysle, ze w wieku 19 lat juz kupowalam sobie blyszczyki za 100 zl... Jakie to bylo marnotrastwo pieniedzy !!!!!!!!! No ale teraz staram sie wydawac rozwazniej, zreszta podejscie mi sie zmienia, inne priorytety. Teraz bardziej cieszy mnie cos do domu niz kolejne ciuchy, ktorych mam po sam sufit i sukcesywnie wywoze i rozdaje.

[atsenka]

Wydatki (mieszkam w UK)
Wynajęcie pokoju- 95 funtów
Jedzenie- około 50 funtów
Dojazd do pracy- około 25 funtów
Impreza (nie w każdy tydzień)- około 20 funtów
Fryzjer- 60 funtów co 2 miesiące
Kosmetyczka- 20 funtów raz w miesiącu (tylko regulacja brwi + henna)
Do tego dochodzą ciuchy i kosmetyki, z tym że różnie to bywa, raz tracę więcej, raz mniej, zazwyczaj około 200 funtów miesięcznie, ale nie w każdym miesiącu coś kupuję, czasami poprostu nie mam na to czasu.

No i jak jestem w Polsce tracę sporo kasy (na sam bilet do Pl również), w szczególności lekarze (stomatolog, ginekolog, okulista)- około 300zł i soczewki- 800zł raz w roku, jakieś prezenty dla rodziny itp

[Martika_]

Napisane przez Coma_

Żeby nie było: nie jestem zgryźliwa i nie doszukuję się wszędzie ataków, podstępów itp.
A z resztą się jak najbardziej zgadzam. Tak, większość moich znajomych to studenci, może dlatego słyszę tylko takie opinie nt. spędzania czasu wolnego.

Napisane przez pumas

Coma_ - imprezowanie jest takie "trendy" - moze dlatego kazdy student tak o tym opowiada! A w gruncie rzeczy ciuła kazdy groz, zeby wypic browara za 4 zl w promocji, ale w klubie! Znalam tez i takich... lansiarzy :P

Napisane przez ry-bcia

ja jestem zdania, że nie ma sensu upychać w skarpetę bo i po co? a jak jutro umrę? trzeba żyć dniem dzisiejszym, cieszyć się tym co mamy i z tego korzystać.

Co do zasady się zgadzam - odkładanie dla samego odkładania nie ma żadnego sensu. Ale ogólnie warto mieć coś na "czarną" godzinę - czy to na niespodziewane wydatki czy na sytuacje kiedy np. nieoczekiwanie stracimy pracę. Sama mam koleżankę, która zarabia sporo, ale nie potrafi absolutnie nic odłożyć. Rozumiem, że pracuje, praca jest stała - ale wydawania kasy dla samego wydawania - też nie rozumiem....

Co do oszczędności mam też taką refleksję, że na każdym etapie życia ta potrzeba posiadania jakiejś kwoty "na zapas" jest inna. Pamiętam jak zaczynałam pracę to cieszyłam się z każdej stówki. Teraz mam sporo więcej, a i tak staram się żyć w miarę rozsądnie.

Z drugiej strony - no własnie - pracujemy, męczymy się, więc jakaś nagroda musi być Sama sobie często robię małe przyjemności - a to cienie do powiek, a to pomadka, a dodając do tego kosmetyki, jakiś ciuch to miesięcznie pewnie wychodzi niezła sumka.
Nie oceniajmy zakupów innych tak jednostronnie - wiadomo, każdy żyje inaczej, każdy na coś innego odkłada, każdy ma inne potrzeby. Znam takich , którzy wydają i po 400 zł na piwo, takich którzy potrafią wydać 170 zł na bilet na koncert, i takich , którzy składają na szkołę. Jeśli tylko te wydatki są jakoś przemyślane - staram się nie czepiać - choć niekoniecznie zrozumieć

[Pela- Iza]

powiem szczerze że jesteśmy narodem , który nie jest wyuczony w oszczędzaniu a to jest błąd. Żyjemy chwilą z dnia na dzień, ok dziś jesteśmy zdrowi i pracę mamy ale nie bierzemy po uwagę że coś może się stać i nie będziemy mogli zarabiać. I co wtedy? Co wtedy jak mamy wzięty kredyt na 30 lat?
Hmm ile będziemy mogli przeżyć miesięcy?

Czy ktoś ma osłonę finansową? 6- 12 miesięcznych wydatków
bezpieczeństwo finansowe? 100 x miesięczne wydatki
wolność finansową? 100 x cena marzeń

Jeżeli któraś z was przemyśli ten temat i ją czy jego zainteresuje z miłą chęcią odpowiem na wszystkie pytania
Służę radą i możliwością rozwoju pozdrawiam wszystkich

[maharet1092]

Napisane przez Pela- Iza

powiem szczerze że jesteśmy narodem , który nie jest wyuczony w oszczędzaniu a to jest błąd.

Może dlatego,że za mało zarabiamy,żeby coś odkładać.Polskie pensje zazwyczaj ledwo starczają na bieżące wydatki.

[Pela- Iza]

Poniekąd masz rację że nasze zarobki to głodowe pensje, ale jest tyle możliwości rozwoju na rynku że zaspokoją nie jedną kieszeń. tylko trzeba zmienić myślenie i podejście do życia ja przeszło rok temu jeszcze się sama zastanawiałam które rachunki są priorytetowe a które mogę zapłacić później, bo nie starczało nam pensji a zaznaczam mam rodzinę 3 osobową gdzie ja i mąż razem pracowaliśmy

[ry-bcia]

i co takiego zrobiłaś że teraz sie już nie zastanawiasz które rachunki są priorytetowe?

[Pela- Iza]

po pierwsze zaczełam się edukować finansowo są organizowane różne konferencje na ten temat po drugie zaczełam od kazdego przychodu odkładać 10% czyli jak zarobiłam 100 zł to 10 na konto oszczędnościowe jak uzbierala się konkretniejsza sumka to w coś bardziej konkretnego przelewałam kasę po trzecie robiłam listę zakupów przez to nie kupowałam zbędnych pierdół co kusiły promocjami itp to wszystko wprowadzałam małymi kroczkami ale na dłuższą metę dużo się zaoszczędziło

[inc0rrect]

Kiedyś byłam mistrzynią w odkładaniu, teraz coraz ciężej. Ale, że raczej mam małą sumkę do zarządzania, bo kieszonkowe rodziców to dbam o to by poprostu mniej wydać niż dostać

tzn mam coś odłożone i dbam o to, żeby miesięcznie nie wydać ponad 500zł, żeby nie szło z tych pieniędzy, a najlepiej mniej

dochód: 500zl miesiecznie
transport (mieszkam w malym miejsce, wzasadzie muszę dojezdzac do wiekszego miasta bo tam sie moje zycie toczy plus tramwaje w tym miejscie) - 240zl miesiecznie (jeszcze niedawno bylo ponad 300zl teraz nie jezdze codziennie )
telefon- 50zł na 3 miesiace
kosmetyki - około 150zł miesiecznie (staram sie by nie przekroczylo 200zl)
ubrania - nie stac mnie, od kilku miesiecy nie kupuje...
a reszta niestety- na rzeczy których nie zauważam, np kawa na miescie, jakies picie, pizza, piwo, drink w klubie, gazety, okazjonalne prezenty tutaj moglabym zacząć oszczędzac- np pić kawę w domu, a nie prawie codziennie wydawac na nią 10zl;/ w lepszym przypadku 7,50... Myślę też że zamiast szaleć z drinkami w pubie to mogłabym pić tylko piwo...

a że życie jest zaskakujące, coraz częściej muszę brać dodatkowo pieniadze z moich oszczędnosci i płacić za służbę zdrowia i badania a więc ostatnio wychodzę miesięcznie na minus nie plus