Czy sa tutaj tez mamy dzieci starszych?

[Klara02]

I ja pozdrawiam Serducho

[aniuafen]

Napisane przez Boz

Anufen Jakby mój syn zrobił taki pojazd kosmiczny jak Błażej to bym sie w kółko chwaliła ............

Boz- wielkie dzięki za miłe słowa Ja ze swej strony powiem szczerze ze do tej pory jestem pod wrazeniem faktu ze Twój Janek w zanim poszedł do szkoły już przeczytał sam całego Harry'ego Pottera...
Kazdy nasz brzdąc ma wiele własnych wyjątkowych zdolności i jestem przekonana ze własnie chwalenie tych zdolności jest czymś absolutnie naturalnym. Choć nie ulega wątpliwości ze jest to miłe i naturalne do momentu dopóki nie robimy z tego "targów", ale na szczęscie nam wszystkim tu jest daleko do tego Dlatego tak lubię wizazowe mamuski
Ze swej strony zauwazam równiez ze dzieciaki fantastycznie się zmieniają i po latach z trójkowego ucznia moze z powodzeniem wyrosnąc genialny inżynier i mam na to wiele dowodów, tak samo jak mam dowody na to ze zbyt duża łatwość przyswajania wiedzy w szkole ( wysokie IQ) rozleniwia -
A z bałaganem w pokoju u swojego syna chyba walczy kazda mama Ja już czasem wymiękam jak sobie coś mój syn wymysli.... Zawsze obiecuje ze posprząta a potem twierdzi ze jest "smiertelnie zmęczony" i nie da rady. Ciekawe jak to będzie z córą
Ja cały czas martwię się jak to będzie w szkole - w zerówce w dalszym ciągu nie wiadomo jak sobie daje radę , Pani wypowiada się niejednoznacznie. Poza tym obawiam sie agresji w szkole podstawowej - pamietam jak bardzo zmienił sie mój chrzesniak jak poszedł do szkoły - zamknął się w sobie, stał sie agresywny i ... smutny. Opowiadał mi mrozące krew w zyłach historie o "koceniu" pierwszoklasistów i takie tam. Ta podstawówka tu ma moją złą opinię, ale czy warto dawać go do innej tylko z tego powodu? Do następnej ( notabene do której nalezymy administracyjnie zresztą) musiałby dojezdzac autobusem, tu go dowozimy autem. On nie chce słyszeć o zmianie kolegów - ma tu w koncu trochę znajomych od 3 lat - z przedszkola. Mieszkamy w duzym oddaleniu więc te znajomości nie przenoszą sie na dom. Mówię Wam horrory mi się snią o tej szkole - ostatnio z moją sympatią z podstawówki w roli głownej -oszaleć mozna Skąd on mi się wziął w ogóle?? Macie jakies doswiadczenia z Waszymi dzieciakami - przeniesieniem lub nie znajomości w szkole? Odnajdywaniu się w nowym srodowisku?
Pozdrawiam mamuski

[aga_xy]

Aniuafen a czy Twój syn skarzy sie na tą szkołę? Bo ja zdecydowałabym się na przeniesienie,ale tylko wtedy, kiedy widziałabym,że rzeczywiście coś złego się dzieje. Opinia o szkole ...wiesz w każdej szkole są łobuzy i takie dzieci,które do czegoś dążą i robią coś ciekawego. Najważniejsze, jakie towarzystwo wybiera Twój syn, na to zwróciłabym uwagę. Nie ma chyba takiej szkoły, do której chodzą same super dzieci, bo nawet te dowożone do "elitarnych" szkół prywatnych, często -gęsto mają wiele problemów ze sobą, narkotykami, agresją. Ważne jest abyśmy my mamy miały świadomość w jakim środowisku obraca się nasze dziecko i mogły w miarę szybko reagować.

[aniuafen]

Jeszcze do niej nie chodzi- pójdzie w przyszłym roku bo teraz jest w zerówce która miesci sie w budynku przedszkola, którego dyrektorka jest nowa i przedszkole jest super. Opinia moja wynika z zaangazowania nauczycieli -np w tej która mi sie nie podoba na przerwie nie uswiadczysz nauczyciela na korytarzu, w klasach 4-6 jest bardzo niski poziom z przedmiotów scisłych. Wg opinii gimnazjalistów osoby które przychodziły do ich gimnazjum z tamtej mniejszej wiejskiej szkoły ( którą bardziej "uwazam") byli lepiej "nauczeni", przygotowani, szczególnie własnie z przedmiotów scisłych. No i ogólne wrazenie tamta szkoła ma lepsze jak sie wchodzi - przyszłam o coś zapytać od razu ktos do nie podszedł pyta czego szukam itd,schludnie, czysto, szkoła jest jasna przestronna, a tu jak np sie dzwoni to ktoś się zgłasza Halo!! (okazuje sie ze dyrektor ale sie oczywiscie nie przedstawia), jak weszłam to syf na holu jakby wieki nikt nie sprzątał, ciemno, zanim kogos znalazłam kto mógłby mi udzielic informacji sporo sie naszukałam, a pani była wyjątkowo niemiła. Ale być moze jestem uprzedzona, ale kompletnie nie wiem jak merytorycznie miałabym dokonać porównań... Wyniki testów minimalnie swiadczą lepiej na korzysc tej przeze mnie uwazanej za lepszą szkoły, ale to są minimalne róznice.
Z drugiej strony dzieci z tej zerówki do której chodzi w większości pojdą do tej "niefajnej" szkoły, boję się ze bedzie bardzo tęsknił i będzie to dla niego jakaś trauma. Mnie w szkole przeniesli do innej klasy i bardzo to przezyłam ( w 4 klasie). Jest szansa ze w tym roku ma zmienic sie dyrektor, budują nową halę sportową odremontowali elewację więc moze coś się zmieni. Na pewno będę w trójce klasowej ale jak dyrektor jest niechętny ( a ten jest bardzo, taki ..ech szkoda słow) to nic się nie zrobi. W dlaszym ciągu czekam na Wasze rady dziewczyny - ciekawa jestem co sądzicie. Dzięki Aga!!! Masz na pewno dużo racji, rozsądnie mówisz.

[aga_xy]

Wiesz w tej sytuacji masz ciężki orzech do zgryzienia,z jednej strony widzisz,że szkoła nie "teges" , a zdrugiej masz tą nieszczęsną tęsknotę za kolegami. Zastanowiłam się co ja bym zrobiła na Twoim miejscu i uważam, że pozwoliłabym synowi zostać w tym znanym srodowisku. Jeżeli jest taki na "anty" to nie przenosiłabym go na siłę.Oczywiście jeżeli uważasz,że Ci koledzy są naprawdę warci tego,żeby dalej się z nimi zadawał.
Wiesz moze jednak nie jest tak źle w tej szkole? Sama piszesz, ze coś się rusza, czasami to tak wygląda, bo dzielnica nie taka jak sobie marzymy, bo coś tam innego, a okazuje się,że szkoła oferuje dużo więcej niż widac z zewnątrz. A na wyniki testów nie patrz, juz się o tym przekonałam,żeby je porównywać,należałoby jeszcze ujednolicić głowy sprawdzających, bo ocena tej części testu, która nie polega na zaznaczaniu odp. jest w dalszym ciągu dość subiektywna. Niektóre szkoły mówią o tym otwarcie, to co dla jednego jest genialne, w szkole obok może już być na porządku dziennym.

[Klara02]

Aniuafen, ja tez mysle, ze poslanie syna do "tej" szkoly to nie jest taki zly pomysl. Bedzie w grupie kolegow co da mu poczucie pewnosci. I Tobie. Nawet jesli w najblizszym otoczeniu ktos "podskoczy" to nie bedzie anonimowy. A jesli ktos z innej klasy bedzie lobuzem, to Twoj syn nie bedzie sam, bo ma obok kolegow z zerowki.

[Momo]

Aniuafen ja myślę,że Twojemu synowi nie stanie się wielka krzywda,jak straci kilku kolegów.On jest dopiero w zerówce i podejrzewam,że nie wszystkie przyjażnie z tego okresu przetrwają lata.
Mój syn miał też w zerówce kilku dobrych kolegów.Niestety okazało się ,że podczas podziału na klasy pierwsze,dzieci zostały "wymieszane".Skutkiem tego nie ma w klasie ani jednego.
Jednak nie przeżywa tego bardzo.Zresztą w szkole już nie ma czasu na wspólną zabawę - mogą pogadać tylko na przerwie.

[aniuafen]

Dzięki dziewczyny za rady Duzo o tym rozmyslam ostatnio - zobaczymy co zrobię, ale skłaniam się do zmiany szkoły. Mam na razie taki plan zeby znajomości szkolne przełozyć na pozaszkolne - będzie wymagało to mojego duzego zaangazowania bo dzieciaki są z okolicznych wiosek a do jego ulubionego kolegi jest 10 km, ale dzięki temu znajomości przetrwaja jesli zmienimy szkołę. Drugi element planu to - musze to zuzgodnić z dyrektorem tamtej szkoły ale mysle ze się uda - to powiedzmy w maju i czerwu jeden dzien w tygodniu w tamtej szkole normalnie na zajęciach. Dzięki temu szybciej się moze zaklimatyzuje a zmiana nei będzie takim szokiem.
Co Wy na takie pomysły? Maja sens? Czy np zrezygnowac z tej drugiej częsci planu? W koncu Momo ma rację - po zerówce i tak sie dzieci wymieszają.
Buziaki

[moee]

Napisane przez aniuafen

Dzięki dziewczyny za rady Duzo o tym rozmyslam ostatnio - zobaczymy co zrobię, ale skłaniam się do zmiany szkoły. Mam na razie taki plan zeby znajomości szkolne przełozyć na pozaszkolne - będzie wymagało to mojego duzego zaangazowania bo dzieciaki są z okolicznych wiosek a do jego ulubionego kolegi jest 10 km, ale dzięki temu znajomości przetrwaja jesli zmienimy szkołę. Drugi element planu to - musze to zuzgodnić z dyrektorem tamtej szkoły ale mysle ze się uda - to powiedzmy w maju i czerwu jeden dzien w tygodniu w tamtej szkole normalnie na zajęciach. Dzięki temu szybciej się moze zaklimatyzuje a zmiana nei będzie takim szokiem.
Co Wy na takie pomysły? Maja sens? Czy np zrezygnowac z tej drugiej częsci planu? W koncu Momo ma rację - po zerówce i tak sie dzieci wymieszają.
Buziaki

niunia powiem tak.. dzieciaki w tym wieku co Twoj maluch sa ze tak powiem jak male gąbeczki, zobaczysz ze po dwoch pierwszych dniach w nowej szkole bedzie miał juz duzo kolegów , a buzia to mu sie nie bedzie zamykac jak bedzie opowiadal co robil z pawlem, piotrkiem czy kims innym
Moja Paula zmieniala trzy razy szkole, teraz ostatnio zostawila kolezanke najlepsza na drugim koncu warszawy i wiedziala ze sama nie bedzie mogla jechac do niej etc.. skonczylo sie na tym ze zawiozlam ja na noc do niej kilka razy, ona byla u pauli kilka razy i.. kontakt sie urwal bo Paula ma inna najlepsza koleżanke jak i tamta dziewczynka
Wiec poobserwuj synka jak pojdzie do szkoly, moze wcale nie bedzie potrzebowal kontaktu ze starszymi kolegami jak pozna nowych

[aga_xy]

Moee wielkooka kobieto,świetny avatar!

[moee]

Napisane przez aga_xy

Moee wielkooka kobieto,świetny avatar!

dzieki agus a cos mnie na zmiany naszlo

[serducho]

A wiec i ja pozwole sobie wtracic moje"3 grosze".Moim zdaniem dzieci w tym wieku szybko poznaja nowych kolegow,szybko sie aklimatyzuja.Chodzic do szkoly tylko dlatego,ze tam sa dawni koledzy...?Podam Ci przyklad-w szkole podstawowej,gdzie chodzil moj syn byl pewien chlopak w klasie.Spokojny,dobrze sie uczyl,nikomu nie "zawadzal",a jednak dzieci z klasy (z pewnymi wyjatkami)uwziely sie na niego.Chlopak nie mial spokoju,bo nosil okulary,byl mniejszy,i nie mial duzej sily przebicia.Ostatnio spotkalam jego mame,i mowi mi,ze jej syn odzyl!W nowej szkole jest tylko on jeden,nie ma nikogo ze starej szkoly,i jej syn po prostu calkiem sie zmienil na pozytywne!U mojego syna jest tak,ze ze starej szkoly jest ich w sumie 6 znowu w nowej klasie,i kiedys byli dobrymi kolegami a teraz mamy powazne problemy z dokuczaniem.Mysle wiec,ze trzeba dobrze pomyslec,wszystkie za i przeciw.

[aniuafen]

Kazde 3 grosze bardzo wazne dla mnie I z kazde bardzo dziekuję Szczególnie własnie od osób które już doswiadczyły takich zmian ze swoimi dziećmi.
Moj Błazej kiedy powiedzmy jestesmy gdzies na wyjeździe czy też na "kulkach" czy jeszcze gdzieś bez problemu nawiązuje znajomości i bawi się z innymi dziecmi, natomiast w szkole ponoć nie za bardzo z tym jest. Błazej twierdzi ze on nie chce się bawić z chłopakami bo oni bawią się czołgami i bombami a on za tym nie przepada A jak jest naprawde nikt nie wie. Często bawi sie sam. W sumie po przemysleniu wydaje mi się ze przydałoby mu sie odświezyc środowisko, choc jak mu raz powiedziałam ze w nowej szkole pozna inne dzieci to sie popłakał bo on będzie tesknił za tymi dziecmi i ze on nie chce poznawac nowych. Serce mi po prostu zmiękło. Chyba za wczesnie z tym się wyrwałam...
Na razie doszłam do wniosku ze trzeba poczekać, a po nastepnych wakacjach powinno się bez problemu udać zaaklimatyzowac w nowym otoczeniu. Tym bardziej ze tamta szkoła ma dobrą atmosferę, przyjazną. Jakiekolwiek próby przygotowania go na tę zmianę przyniosą chyba odwrotny skutek. A od myslenia głowa mnie już boli Ostatnio doszłąm do wniosku ze duzy wpływ na obie szkoły mają... wybory samorządowe, tu szkolnictwo czy ZOZ to silne zaplecze polityczne w którym kazde szkolne wydarzenie urasta do rangi wydarzenia społecznego na którym politycy budują swoją polityczną siłę. Koszmarek
W kazdym razie dzieki za Wasze opinie

[serducho]

Czytam tak,jakbys o moim synu pisala-bomby,czolgi.....,moj syn wolal wyciagac glisdy z ziemi;-)!Trzymam kciuki i wierze,ze znajdziesz odpowiednie rozwiazanie!

[iza73]

Aniuafen-Twoje dziecko niechce zmian bo poprostu nie wie co go czeka,boi sie nowosci-jak kazdy,nawet dorosla osoba.Mysle jednak ze szybko sie zaaklimatyzuje.Jezeli chodzi o moje doswiadczenia ze zmianami to u starszego syna rozdzielili zerowke,tak ze "wyladowal" w pierwszej klasie tylko z kilkoma starymi kolegami.Wiekszosc to byli nieznajomi.Z tym ze nieznani to oni byli tylko pierwszego dnia,pamietam ze juz na drugi dzien nie mogl sie doczekac spotkania z nimi.I wlasciwie ci "starzy"poszli w odstawke.Cieszyl sie bo wniesli oni do klasy cos innego,ciekawego,o czym innym rozmawiali,odrazu zaprzyjaznil sie z jednym chlopcem z tych nowych i pierwsze zajecia spedzili razem gadajac caly czas!Dzieci w tym wieku szybko nawiazuja przyjaznie,a jezeli nauczycielka ma dobre przygotowanie pedagogiczne to pomoze WSZYSTKIM dzieciom czuc sie dobrze w nowej klasie.Jeszcze jedno co chcialam dodac,ja zanim poslalam dziecko do szkoly,bylam w niej w czasie wakacji na "wycieczce zapoznawczej" z dzieckiem.Bardzo sie wtedy cieszyl,chodzilismy sobie razem po szkole,zwiedzalismy wszystkie zakamarki,ogladalismy prace dzieci wywieszone na scianach.Bardzo spodobala mu sie wtedy szkola,zaznajomil sie chociazby z rozmieszczeniem klas,korytarzy,nawet ubikacje zwiedzilismy(prosze sie nie smiac!)Duzo mu to dalo bo gdy przyszedl na rozpoczecie roku szkolnego,bylo znajomo.Niewiem czy Ty pokazywalas dziecku nowa szkole,ale moze warto byloby sie tam wybrac,oczywiscie mama musi miec usmiech na twarzy!

[Momo]

Dziewczyny muszę się Wam pochwalić - mój syn zdobył Kartę Pływacką!
Jestem z niego bardzo dumna,bo wiem ile pracy w to włożył.
W tamtym roku,gdy zapisywałam go na basen, strasznie bał sie wody.Nawet kąpiel w wannie była problemem,bo wystarczyła kropla wody na twarzy i już wołał ręcznik.Miałam wątpliwości czy dobrze robię wysyłając go na pływanie,szczególnie,że po paru lekcjach był kryzys - płakał,że się boi i nie chce chodzić.
Ale porozmawiałam z nim oraz z instruktorką o jego lęku przed wodą.I powolutku ,bo na pokonanie pierwszego stopnia nauki zajęło mu prawie rok - udało się
Teraz ma prawie 8 lat - pływa kraulem,nurkuje ,uczy się żabki i co najważniejsze wody się nie boi ,a basen polubiłI ma świetną kondycję,bo żeby zdobyć kartę musiał przepłynąć 8 długości dużego basenu!

[linijka]

Momo gratuluję Tobie i synkowi
Mojego Kube tata pływać nauczył, bo swego czasu był ratownikiem i nurkiem, ale teraz to pewno nie zmieściłby się już w żadną piankę (tata oczywiście, nie syn )
A takie lęki jak miał Twój synek to mam ja niestety. Baaaardzo chciałam się nauczyć pływać, ale strach jest tak silny, że gdy woda sięga do piersi to zaczynam się dusic. Podejrzewam, że mały się szybciej nauczy, ech
Pozdrawiam

[moee]

Napisane przez Momo

Dziewczyny muszę się Wam pochwalić - mój syn zdobył Kartę Pływacką!
Jestem z niego bardzo dumna,bo wiem ile pracy w to włożył.
W tamtym roku,gdy zapisywałam go na basen, strasznie bał sie wody.Nawet kąpiel w wannie była problemem,bo wystarczyła kropla wody na twarzy i już wołał ręcznik.Miałam wątpliwości czy dobrze robię wysyłając go na pływanie,szczególnie,że po paru lekcjach był kryzys - płakał,że się boi i nie chce chodzić.
Ale porozmawiałam z nim oraz z instruktorką o jego lęku przed wodą.I powolutku ,bo na pokonanie pierwszego stopnia nauki zajęło mu prawie rok - udało się
Teraz ma prawie 8 lat - pływa kraulem,nurkuje ,uczy się żabki i co najważniejsze wody się nie boi ,a basen polubiłI ma świetną kondycję,bo żeby zdobyć kartę musiał przepłynąć 8 długości dużego basenu!

nie no.. prawdziwy facet bardzo dobrze zrobilas ze zapisalas syna na basen zeby lek jego przelamac no to peczniejesz z dumy na bank
gratuluje synkowi

Moja Paula nie wiem gdzie sie nauczyla plywac, ani kiedy jakos byla w zerowce jak nad jeziorem poszlam poplywac, a ona za mna , odwracam sie i zawalu malo nie dostalam badz sama sie utopilam jak ja zobaczylam ( na szczescie woda jeszcze nie byla gleboka, ale ja zakrywalo)jak ja nie zlapalam i do brzegu , tlumacze nie nie wolno na glebsza wode, ze ma wydzielono co i jak , przy okazji wszystkim opiernicz ktorzy nie dopilnowali i pozwolili jej wejsc za mna , a moja Paula skromnie " no przeciez umiem plywac " nie chciala powiedziec kto ja nauczyl etc( dla niej wtedy to bylo normalne ze plywa i podeszla do tego jakby plywala od niemowlaka ) ale podejrzewam ze to sprawka mojego taty bo on sie najwiecej podsmiewal wtedy ze mnie, plus wszedl do wody za mna i paula tyle ze Paula to mala kijanka od malego byla i z wody by nie wychodzila

[aniuafen]

Gratulacje dla małego pływaka! Basen toświetny pomysł moim zdaniem. Mój też -tak jak Paula Moee - był od dziecka "małą kijanką " ale pływać na serio nauczył go dopiero instruktor na basenie - chodzi od 1,5 miesiąca i też już przepływa basen na raz na pleckach. W zeszłym tygodniu zaczął pływanie żabką Skacze na główke i nurkuje po przedmioty - jak to zobaczyłam, szczególnie ten skok na głowke to oniemiałam. Ja zmusiłam sie do tego tylko kilka razy podczas kursu pływania na studiach - dziś mnie nikt do tego by nie zmusił Podobnie zresztą jak do parkowania tyłem w kopertę....

[Momo]

Linijko ja też nie umiem pływać i boję się wody
Moee masz szczęście ,że Twoja córcia jest taką rybką.Mnie troche zdrowia kosztowało patrzenie na "przytopki" Maćka na basenie.Żal mi go było,ale czasami "trza być twardym nie miętkim" Gdybym wtedy zrezygnowała,to być może on już zawsze bałby się wody.
Aniuafen mój syn skoczył na głowkę dopiero po kilku miesiącach kursu - tak się bał.Zazdrościłam tym mamom,których dzieci z taką łatwością pływały.
Na kursie od razu widać te dzieci - rybki i te bojące.Ale jednak warto dziecku pomóc w przełamaniu strachu.Chociaż wszystko i tak od niego zależy - to ono się męczy w tej wodzie.
Najgorsze jednak jest to,że mój synek postanowił nauczyć mnie pływać.Powiedział,że zaczniemy od brodzika

[aga_xy]

Momo i ode mnie przyjmijcie gratulacje!!! Masz powód do dumy z syna! Od brodzika ,no no,no.

[Momo]

Dziękuję Aga Już sie chyba wszystkim tą wiadomością pochwaliłam

[kitek75]

Napisane przez aga_xy

Macias lat 13 . Wita sie z Wami jego mama

Czesc!
No...to chyba ja tez zaliczam sie do mam starszych dzieci.... Moj Barti skonczyl 10 lat.
Pozdrawiam.

[aga_xy]

Napisane przez kitek75

Czesc!
No...to chyba ja tez zaliczam sie do mam starszych dzieci.... Moj Barti skonczyl 10 lat.
Pozdrawiam.

Witaj! Z dziesięciolatkiem to na pewno się zaliczasz :-D,miło Cię poznać!!!
Zaglądaj do nas!
P.S.Momo świetny avatar

[Boz]

Napisane przez Momo

Linijko ja też nie umiem pływać i boję się wody
Moee masz szczęście ,że Twoja córcia jest taką rybką.Mnie troche zdrowia kosztowało patrzenie na "przytopki" Maćka na basenie.Żal mi go było,ale czasami "trza być twardym nie miętkim" Gdybym wtedy zrezygnowała,to być może on już zawsze bałby się wody.
Aniuafen mój syn skoczył na głowkę dopiero po kilku miesiącach kursu - tak się bał.Zazdrościłam tym mamom,których dzieci z taką łatwością pływały.
Na kursie od razu widać te dzieci - rybki i te bojące.Ale jednak warto dziecku pomóc w przełamaniu strachu.Chociaż wszystko i tak od niego zależy - to ono się męczy w tej wodzie.
Najgorsze jednak jest to,że mój synek postanowił nauczyć mnie pływać.Powiedział,że zaczniemy od brodzika

A mój należy do tych niczego nie bojących się. Skacze na główkę, pływa na głębokiej wodzie, zjeżdża na krechę z ogromna prędkością z każdej góry na rowerze i na nartach, włazi na każde drzewo marzy by latać z nami na paralotni...... I jestem tym przerażona, mam wrażenie że trochę lęku jest potrzebne, wymusza bezpieczne zachowania. Jacuś jeździ w kasku oglądał filmiki na temat zagrożeń związanych z nierozsądnym uprawianiem sportów. Ale i tak nie widzę by się tym zbytnio przejmował. Taki wiek wydaje mu się że jest niezniszczalny, wolałabym by się trochę bał.....

[aga_xy]

Napisane przez Boz

A mój należy do tych niczego nie bojących się. Skacze na główkę, pływa na głębokiej wodzie, zjeżdża na krechę z ogromna prędkością z każdej góry na rowerze i na nartach, włazi na każde drzewo marzy by latać z nami na paralotni...... I jestem tym przerażona, mam wrażenie że trochę lęku jest potrzebne, wymusza bezpieczne zachowania. Jacuś jeździ w kasku oglądał filmiki na temat zagrożeń związanych z nierozsądnym uprawianiem sportów. Ale i tak nie widzę by się tym zbytnio przejmował. Taki wiek wydaje mu się że jest niezniszczalny, wolałabym by się trochę bał.....

No skoro Wy latacie na paralotni (zazdroszczę i gratuluję odwagi) to co się dziwić.....ale rzeczywiście , trochę zdroworozsądkowego lęku by sie przydało.

[aniuafen]

Witaj Kitek - koniecznie pokaż nam swojego Bartka Odwiedzaj nas często
Jejku Boz - ja tez chce na paralotnię Na razie Alicja malutka ale jak tylko podrośnie i nadal bedę mieć chęć i pieniądze to koniecznie musze spróbować. Widziałam w Olsztynie pod Częstochową ze tam często latają a to niedaleko od nas. Kiedys sprawdzałam to taki podstawowy kurs kosztował 700 zł.. Paralotnia prawie 3 tys. No ale na początek nie trzeba miec własnej - klub do szkolenia pożycza. No ale potem przydałoby się miec jesli myslałoby się o tym powazniej. Zimowe sporty tez tanie nie są - wyposażenie naszej rodziny to koszt minimum 5 tys zł. Plus koszty wyjazdu na śnieżne szaleństwo. Niestey co fajniejszy i ciekawszy sport to koszty koszty koszty...
Jesli chodzi o sporty to bardzo duzo zalezy od rodziców - nigdy nie byłam dobra w sporcie, bardzo zniechęcało mnie na wf-ie ze byłam najmniejsza i najsłabsza, a do tego miałam alergię na pot a serce chciało mi wyskoczyc przy najmniejszym wysiłku. To było okropne jak po wf-ie cała czerwona i ze swędzącą twarzą musiałam iśc jeszcze na lekcje - okropnośc brrr. Dopiero na studiach odkryłam basen ( u nas nie ma basenu) i co prawda też oczywiście skóra reagowała alergicznie ale jednak było to o wiele przyjemniejsze doświadczenie. Dlatego pomimo odległości do najbliższego basenu ( 40 km - powstał kilka lat temu) woże szkraba na zajęcia. W przyszłym roku chce go zapisać na Taekwondo - znacie może , macie doświadczenia? Chciałabym zeby nabrał pewności siebie, słyszałam ze ten sport to daje. Zreszta widze już jak basen na niego dobrze działa - psychicznie własnie. W przyszłym roku moze uda mu sie dostac do sekcji ( ma szansę) to basen 2x w tygodniu. Do tego te zajęcia. Prawie codziennie wyjazd. Do tego ta ilośc siedzenia nad lekcjami wspólnie i jeszcze jak sie patrzy na fakt ze praktycznie nie ma swietlic szkolnych z prawdziwego zdarzenia, albo czynne sa do 14 to rodzi sie pytanie jak rodzice którzy nie dysponuja dziadkami moga oboje pracowac do 16 -17? Nierealne moim zdaniem. Chyba tylko etat nauczyciela dawałby szanse się w tym odnaleźć. Zwazywszy ze mężczyźni z reguły mają wyzsze wynagrodzenia to zawodowa praca kobiety na normalnym etacie jest możliwa tylko przy pomocy dziadków. A to chyba nie powinno na tym polegac wydaje mi się. Albo się mylę może? Ponadto szukam od miesiąca opiekunki i jakoś chetnego do pracy nie ma Jak mówię - wszyscy pojechali do Irlandii Ale nie tylko - juz trzem dziewczynom zabronili tej pracy męzowie. No nie wiem, ale 400 zl na pół etatu z możliwością ze zabiera sie do pracy swoje dziecko przy zarobkach 1000 zł męża to chyba jest znaczące? Znowu dyskryminacja - nie bedziesz pracowała u kogoś na słuzbie.. Rany Julek!!
Alez się rozpisałam Pozdrawiam wszystkie mamusie

[nika672]

Aga, ale mój syn ma 17 lat!!! Ale moja córeczka ma 11lat, więc może bliżej tutaj wiekowo będę z mamami. Moja córka też uwielbia pływać, w ogóle moje dzieci są jakieś takie bardziej sportowo nastawione.
Pozdrawiam Was,teraz będę tu częściej zaglądać

[aga_xy]

Napisane przez nika672

Aga, ale mój syn ma 17 lat!!! Ale moja córeczka ma 11lat, więc może bliżej tutaj wiekowo będę z mamami. Moja córka też uwielbia pływać, w ogóle moje dzieci są jakieś takie bardziej sportowo nastawione.
Pozdrawiam Was,teraz będę tu częściej zaglądać

Fajnie! Sportowo nastawioną to ja mam chrześnicę, ale tak porządnie ! trenuje gimnastykę i juz w wieku 7 lat jest szykowana na wielkie zawody . Macias przechodził różne etapy, karate, strzelanie,ale nie zagrzał tam miejsca na długo, wszędzie ok. roku. Cóż......... Pływanie za to uwielbia! Podobnie jak większość dzieciaków tutaj. Zaglądaj tu Nika!

[Momo]

Kitek ,Nika witajcie dziewczyny
Mój mały pływak miał chwile zwątpienia - na jednej lekcji pływali non stop w płetwach (zrobił ok.30 basenów) i stwierdził,że się wypisuje
Pogadałam z nim i zawarliśmy umowę - obiecałam mu złoty medal za jego ciężką pracę.Nie wiem czy dobrze zrobiłam,ale kupiłam ten medal w sportowym i mu dałam.Ale się ucieszył!
Myślę,że potrzebował jakiegoś dopingu
Na basen chodzi nadal