NERWICA NATRĘCTW, inne nerwica

[Brook]

mam pytanie do tych co brały Xanax ew.Lexotan- mam wystapienie publiczne musze cos na zajeciach przeczytac oczywiscie boje si tego cholernie jako ze mam fobie chce wziac cwiartke Xanaxu ale czy bede kontaktowac? jak zareagowalyscie na to 1 raz i ile wzielyscie

[byliczka]

Brook nie łykaj żadnych leków tylko pomyśl przed tym że tylu ludzi ma gorzej niż ty! I że dasz sobie radę. Spróbuj zwalczyć to sama a nie truć się

[śpiąca_królewna]

Napisane przez Brook

mam pytanie do tych co brały Xanax ew.Lexotan- mam wystapienie publiczne musze cos na zajeciach przeczytac oczywiscie boje si tego cholernie jako ze mam fobie chce wziac cwiartke Xanaxu ale czy bede kontaktowac? jak zareagowalyscie na to 1 raz i ile wzielyscie

Ja brałam go 3 miesiące, ale efekty czułam dopiero w 2 tygodniu. Zażywałam najmniejszą dawkę, jedną dziennie. Nie wiem, czy jednorazowa dawka da Ci jakiś efekt , ponieważ psychotropy nie działają od razu. Myślę, że powinnaś zapytać lekarza. Być może i zadziała, ale ja nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na to pytanie.

[śpiąca_królewna]

Napisane przez byliczka

Brook nie łykaj żadnych leków tylko pomyśl przed tym że tylu ludzi ma gorzej niż ty! I że dasz sobie radę. Spróbuj zwalczyć to sama a nie truć się

Ech, jak ja Ci zazdroszczę tego podejścia...

[Brook]

ale to sa benzo ktore ma sie brac je wlasnie w atakach paniki podobno dzialaja do 15 min

antydepresanty dzialaja dopiero po tygodniach

[Lena_20]

Napisane przez śpiąca_królewna

To są natrętne myśli. Też takie mam. Do tego np. jak jestem na którymś piętrze budynku, boję się, że nagle podłoga się zawali lub sufit spadnie mi na głowę. Nierealne, a jednak istnieje w umyśle.
Jak sobie radzisz, Leno, z lękami?

dokladnie.. do tego jeszcze lek wysokosci...brr..
A jak sobie radze? Juz tyle lat to mam,ze gdy przychodza to zajmuje mysli czyms innym,staram sie o tym nie myslec.. Skupiam sie na czym innym,robie cos,cokolwiek.. Albo siedze i przeczekuje.. No i oczywiscie leki,15 minut i odpadam.. Juz sie nauczylam z tym zyc,niestety lub stety..

Napisane przez byliczka

Lena każdy się tego boi. Ale niektórzy mają na tym puncie obsesję. Ja również bardzo się boję śmierci. Nawet nie tak swojej jak moich bliskich. I jak pisałam wyszukuję sobie choroby począwszy od raka kończąc na sepsie. Nawet teraz pisząc to pomyślałam że nie mam pewności że już nie mam raka. Ale jak o tym nie myślę to mam spokój.

to moze ty masz nerwice hypohondryczną? znam to wyszukiwanie sobie chorób.. ile ja juz ich mialam.. z rakiem wlacznie..

[lara152]

Ojj ale sie tu rozpisalyscie.Niestety nie mam czasu wszystkiego preczytac.

Slowa, ze Bog daje nam na ramiona taki krzyz, ktory zdolamy usniesc, powiedziala mi moja wychowawczyni(katechetka) na kilka dni przed moja ucieczka z domu. Wiedziala o wszystkim. Czesto powtarzalam je sobie.

Czy jestem silna? Byc moze. Mam wsparcie, mam dla kogo zyc. Mimo wielu chwil zalamania (w ciagu tych niecalych 5 lat przeszlam 4 depresje) zawsze ktos przy mnie byl. I tego Wam z calego serca zycze...

Jesli macie oboje rodzicow, to naprawde macie dla kogo zyc.
Ja mam tylko mame. Ojciec o mnie 'walczy' (probuje mnie przekupywac i umawiac sie ze mna na kawki),ale ja nie zdolam mu tego zapomniec. Znam jego oblude...

Mama zastepouje mi ojca. Jest wspaniala.
Czesto placze,jak widze usmiechniete dziewczynki/dzieci ze swoimi ojcami.
Ja tego nie doswiadczylam i prawdopodobnie nie doswiadcze...

Pozdrawiam i zycze dobrej nocy

[śpiąca_królewna]

Napisane przez Brook

ale to sa benzo ktore ma sie brac je wlasnie w atakach paniki podobno dzialaja do 15 min

antydepresanty dzialaja dopiero po tygodniach

Hmm, sama już nie wiem. Naprawde różnicę poczułam dopiero po dwóch tygodniach. Zapytaj lekarza. Ewentualnie farmaceutę. :P



Czy myślicie, że nerwicę można pokonać raz na zawsze?

[byliczka]

Bo trzeba byś twardym a nie miętkim. Myślę że problem tkwi w tym że właśnie z takim podejściem jak ja potrafią sobie to jakoś przegadać, a osoby niepewne siebie coraz bardziej się w to wgłębiają i ich lęki stają się jeszcze gorsze

Mam klaustrofobie i hipochondrię i na pewno ten lęk przed wymiotami. Ale ćóż. Life goes on

A co do tego czy można ją pokonać raz na zawsze.. Myślę że w stanach dużego stresu i tak powróci choćby na chwilę.

[śpiąca_królewna]

Napisane przez byliczka

Bo trzeba byś twardym a nie miętkim. Myślę że problem tkwi w tym że właśnie z takim podejściem jak ja potrafią sobie to jakoś przegadać, a osoby niepewne siebie coraz bardziej się w to wgłębiają i ich lęki stają się jeszcze gorsze

Mam klaustrofobie i hipochondrię i na pewno ten lęk przed wymiotami. Ale ćóż. Life goes on

A co do tego czy można ją pokonać raz na zawsze.. Myślę że w stanach dużego stresu i tak powróci choćby na chwilę.

Nie jest to proste dla kogoś, kto boryka się z minimalnym poczuciem własnej wartości. Wmawianie sobie, że naprawdę jestem warta zainteresowania, nie pomagało, nie pomaga, nie wiem, czy pomoże. Dlatego chodzę do psychologa...

Może jeżeli pokonasz hipochondrię, klaustrofobię i emetofobię - lęk przed wymiotowaniem, wszystko minie.
Ja jednak mam gdzieś głęboko w sercu iskierkę nadziei, że to się skończy i pokonam nerwicę raz na zawsze.

[och]

Napisane przez Lena_20

na czy polegaja moje lęki? To jest skomplikowane.. Najpierw zaczyna sie atak nerwicy wegetatywnej...wtedy zaczynam sie bac,ze cos mi sie stanie,ze umre,bo czuje sie okropnie,jakbym schodzila na zawal.. Generalnie boje sie smierci.. Czasem boje sie gdy jade autem,ze bedzie wypadek.. Ogolnie tego,ze mnie albo komus bliskiemu sie cos stanie.. Do tego natretne mysli..

Jakbym siebie widziała

[Brook]

a ja nie wiem o czym mam gadac na mojej terapii... serio narzekam ciagle ale czy na tym ona ma polegac jak ja nie zaczne tematu to jest ciszaaaaaaaaaaaaa:rolleye s:

[Lena_20]

Napisane przez Brook

a ja nie wiem o czym mam gadac na mojej terapii... serio narzekam ciagle ale czy na tym ona ma polegac jak ja nie zaczne tematu to jest ciszaaaaaaaaaaaaa:rolleye s:

bo masz isc sie tam wygadac,co Ci lezy na sercu.. jaki masz problem,opowiadasz o tym.. potem ewentualnie ona zadaje pytania

[Brook]

no tak tylko problem w tym ze ja mam zycie skopane i skoro ona mi go nie zmieni a ja nie potrafie to po co wogole mam tam chodzic,nie zawsze mam jakis problem " dzisiejszy" do rozwiazania i obgadania

[Lena_20]

Napisane przez Brook

no tak tylko problem w tym ze ja mam zycie skopane i skoro ona mi go nie zmieni a ja nie potrafie to po co wogole mam tam chodzic,nie zawsze mam jakis problem " dzisiejszy" do rozwiazania i obgadania

dokladnie mam ten sam problem i w sumie tez nie bardzo wiem o czym mam gadac jak nie mam o czym...

[vesna84]

Witajcie dziewczyny.

ja jak wchodzę do mojej terapeutki, to pierwsze pytanie jakie mi zadaje brzmi; No i jak tam?? jak sie pani czuje, co z emocjami?? scenariusz zawsze sie powtarza i mówię jej hmmm...bywało lepiej...

Gorzej zreszta też przez pierwsze terapie, siedziałam zapłakana, a ona podawała mi husteczki.
Teraz już na terapi nie płaczę. opowiadam jej o wszystkich moich natrętach i lekach, nic nie ukrywam choćby to było wstydliwe czy straszne, ona interpretuje moje słowa i dochodzi do pewnych wniosków, mówi mi o nich, zdaje pytania pomocnicze...naprawdę to równa babka.

[byliczka]

A pomagają Wam te terapie?

[vesna84]

Napisane przez byliczka

A pomagają Wam te terapie?

powiem szczerze na początku nie wierzyłam w ich skutecznośc. trudno cokolwiek powiedzieć, czasami terapie trwają latami. Podstawą jest chyba uwierzyć w jej sens.

[śpiąca_królewna]

Napisane przez vesna84

opowiadam jej o wszystkich moich natrętach i lekach, nic nie ukrywam choćby to było wstydliwe czy straszne, ona interpretuje moje słowa i dochodzi do pewnych wniosków, mówi mi o nich, zdaje pytania pomocnicze...naprawdę to równa babka.

Dopiero wtedy terapia ma sens i przynosi rezultaty. Ja myślę, że jeśli ktoś nie radzi sobie sam, to naprawdę nie ma na co czekać. Z tego, co napisała Byliczka, świetnie radzi sobie sama z pokonywaniem lęków. Nie każdy tak jednak potrafi.

[vesna84]

dokładnie Byliczka jest doskonałym przykładem na osobę bardzo dobrze radzącą sobie z tą chorąbą. oby tak dalej!!trzymam kciuki.

Tak jak napisała śpiąca_królewna, nie wszyscy jednak potrafią poradzić sobie sami, a ta choroba jest strasznie przebiegła... ja nie dawałam sobie rady i chodzę na terapię, naprawdę to żaden wstyd.

[byliczka]

Dzięki dziewczyny, ale czasem mam stracha że kiedyś przyjdzie taki moment że nawet ten mój zdrowy rozsądek zawiedzie. Ale mam nadzieję że jednak nie dojdzie do tego

[claymore]

Napisane przez śpiąca_królewna

Czytałyśmy, dostałaś odpowiedzi, że to zapewne nerwica natręctw. A co z nerwicą trzeba zrobić, wynika z całego naszego wątku. ;P

Rzeczywiście w takim razie przepraszam coś mi umknęło. Ech nie chce mi się już nic z tym robić, jestem zmęczona już tymi psychologami. Na razie w sumie jakoś daję radę.....

[vesna84]

Napisane przez claymore

Na razie w sumie jakoś daję radę.....

cieszę się. ja musiałam jednak skorzystać z fachowej pomocy. moje natręctwa mnie osłabiają i nie pozwalają normalnie funkcjonować.. mam nadzieje, że powoli wyjdę z tego stanu. bo teraz nie potrafie się już z niczego cieszyć.

a co jeśli mi to nigdy nie przejdzie????

[śpiąca_królewna]

Napisane przez vesna84

cieszę się. ja musiałam jednak skorzystać z fachowej pomocy. moje natręctwa mnie osłabiają i nie pozwalają normalnie funkcjonować.. mam nadzieje, że powoli wyjdę z tego stanu. bo teraz nie potrafie się już z niczego cieszyć.

a co jeśli mi to nigdy nie przejdzie????

Jestem w dokładnie takiej samej sytuacji... Nie daję sama rady, leki czasem zawodzą. Narazie mam 2 miesięczną przerwę w terapii i zmieniam psychologa. W życiu byłam już u 6.

Przejdzie, musimy wierzyć, że kiedyś się uwolnimy. Vesna, możesz napisać, jak wygląda Twoja terpia? Co Ci pomaga? Ja lubię 'zabawy', kiedy to zamieniam się miejscem z terapeutą, który opowiada o mojej sytuacji z mojej perspektywy, a ja bawię się w psychologa.

[vesna84]

Napisane przez śpiąca_królewna

Jestem w dokładnie takiej samej sytuacji... Nie daję sama rady, leki czasem zawodzą. Narazie mam 2 miesięczną przerwę w terapii i zmieniam psychologa. W życiu byłam już u 6.

Przejdzie, musimy wierzyć, że kiedyś się uwolnimy. Vesna, możesz napisać, jak wygląda Twoja terpia? Co Ci pomaga? Ja lubię 'zabawy', kiedy to zamieniam się miejscem z terapeutą, który opowiada o mojej sytuacji z mojej perspektywy, a ja bawię się w psychologa.

moja terapia, to taka rozmowa raczej, czasem mój monolog, czasami cisza. moja terapeutka bacznie mnie obserwuje, czy baie się rękami, czy włosami czy międlę husteczke w rękach, ona również interpretuje mowe ciała.
uśmiałam się kiedyś, ja jej powiedziałam; a jak jestem lesbijką?? a ona na to jest Pani jak dziecko, które pyta swoja mamę; mamo, a może jestem wielorybek??
pomogło ale tylko na chwile...

[Brook]

Ja lubię 'zabawy', kiedy to zamieniam się miejscem z terapeutą, który opowiada o mojej sytuacji z mojej perspektywy, a ja bawię się w psychologa. __________________

fajnei musi byc

ja mojej nei obczajam czasami jest mi niezrecznie i licze czas az sie skonczy...
rozmiesza mnei swoimi metaforami,albo łapie kubek albo co spokazuje jak dziecku

na nastepne spotkanie wejde i powiem " ze jak mam nie zrzedzic to nie mam pomyslu o czym mmay dzis rozmawiac"
czasami jest cisza a ja wtedy sobie postanawiam place wiec niech ona cos mowi

zauwazylam tez ze nie patrze wogole jej sie w twarz ani w oczy- najczesciej dlubie w paznkciach i na nie sie gapie godzine...
nie wiem czego? jak byscie to zinterpretowaly

[byliczka]

Ja to tak interpretuje że nie chodzisz tam chyba bo ci to pomaga tlyko chodzisz bo to uważasz za słuszne Swoją drogą super AV

[śpiąca_królewna]

Proste - terapeutka Ci nie odpowiada.

[intransitive]

zachowywalam się tak samo jak Ty, Brook
I ze swojej terapii zrezygnowałam.
Tobie vespa zazdroszczę terapeutki. Będę tutaj podglądać co ona Ci mówi, może mnie tez pomoże

[Lena_20]

Ja kiedy chodzilam do swojej terapeutki to ona mnie ciagnela za jezyk,zadawala mnostwo pytan...w sumie ja nic nie musialam kombinowac...jak by tu zaczac... bo w sumie walkowalysmy przeszlosc,nie terazniejszosc.. Nie to jaki mam teraz problem,bo ona wiedziala,caly czas jest ten sam,wiec bez sensu...Ona chciala znalezc przyczyne tego wszytskiego.. Bo jak to powiedziala,najlepiej zwalczyc najpierw przyczyne nizeli skutki,skutkami zajmiemy sie potem.. Takze rozmowa szla bardzo przyjemnie.
Teraz bede chodzic do nowego psych. i bedzie to facet.. Jakos tak glupio przed facetem...nie wiem jak ja to zniese..