Mój TŻ zastanawia sie czy chce ze mna być

[Aggie125]

Napisane przez tala

TŻ powie tamtej lasce, że daje szansę naszemu związkowi.. Ale nie chce słyszeć o zmianie pracy choć ona tam jest.. Mówi, żebym skupiła się na nas, nie myślała o tamtej bo skoro on daje nam szansę tzn że tamta się nie liczy..
Ale ja nie wiem czy potrafię żyć z myślą że oni sa w jednym miejscu, jak trzeba to ja podwozi.. i co? Nie będzie na nią patrzył tym wzrokiem jak wtedy gdy się z nią całował? Nie wierzę.. Boję się cholernie.

Czyli ratuje związek, ale z pracy to zrezygnować nie chce?
Ja bym wymogła aby poniósł konsekwencje swojego czynu i nie zgodziłabym się, aby dalej tam pracował I o jakim podwożeniu mowa? Pardon, w obecnej sytuacji nie ma mowy o podwożeniu - jeśli facet chce ratować związek, to owa "koleżanka" znika z jego zycia na zawsze, zero pogaudszek czy podwożenia.

[Rena]

Napisane przez tala

Facetowi, który był dla mnie przez ten czasu taki cudowny, chcę zaraz powiedzieć, że daję szansę mojemu zwiążkowi.

A pomyslalas o tym jak on sie bedzie z tym czuc? Tylko pytam...

[tala]

Napisane przez Rena

A pomyslalas o tym jak on sie bedzie z tym czuc? Tylko pytam...

Nie przestaje o tym myśleć.. I trafiłam na Skarb - "ten drugi" choc to brzydko brzmi, powiedzial, że będzie na mnie czekał bo czuje że jestem brakującym elementem jego życia..
Ale co.. chce dać sznasę temu gadowi, który nie wiem czy potrafi się zmienić..

Załamka.

[pyssia29]

Napisane przez tala

Dziewczyny.. jakas masakra psychiczna..
Stwierdziliśmy z TŻtem, że damy sobie szansę bo po tylu latach to nie może sie rozpaść od tak sobie.

Facetowi, który był dla mnie przez ten czasu taki cudowny, chcę zaraz powiedzieć, że daję szansę mojemu zwiążkowi.
TŻ powie tamtej lasce, że daje szansę naszemu związkowi.. Ale nie chce słyszeć o zmianie pracy choć ona tam jest.. Mówi, żebym skupiła się na nas, nie myślała o tamtej bo skoro on daje nam szansę tzn że tamta się nie liczy..
Ale ja nie wiem czy potrafię żyć z myślą że oni sa w jednym miejscu, jak trzeba to ja podwozi.. i co? Nie będzie na nią patrzył tym wzrokiem jak wtedy gdy się z nią całował? Nie wierzę.. Boję się cholernie.

I prawidlowo jak dajecie sobie szanse...ze on w koncu sie zdecydowal na to aby cos postanowic w koncu... zmiana pracy ? hmm nie wiem co o tym sadzic... ale raczej bym nie kazala mu zmieniac pracy. Chociaz bedziesz wiedziec czy dalej tego nei ciagnie albo czy znow tego nie zrobi... czy calkowicie skresla tamta kobiete... a moze powinnas z nim jechac aby z nia porozmawiac i dac jej tez do zrozumienia ze jestescie razem zeby tez nie probowala tam nic teges... kobiety tez sa wredne wiesz tez ciezko by mi bylo zyc z mysla ze sa w jednym miejscu ze w ogole sie natykaja na siebie... podwózka? odrazu powiedz NIE! jakbym sie dowiedziala ze jakas panienka siedziala na moim miejscu w aucie to sama bym siadla w auto i pojechala do niej aby powiedzec jej pare slow... a jemu to nie wiem co bym zrobila wrrr zadne podwozki ...a co on taxi ? niech sobie tamta znajdzie innego pana do podwozek... Całowanie.. to ja juz bym w ogole chyba bym dala obydwu do sluchu ze jeszcze tu jestem JA [oczywiscie mowie jakby to bylo u mnei ale chodzi o ciebie] ... Nie daj mu sie tez...pokaz mu ze cie zranil... super ze ratujecie zwiazek ale niech on sie teraz postara...bo jednak wyszlo szydlo z worka ze to jednak druga kobieta byla rozpadkiem waszego zwiazku a nie jego jakies wachania... wachania to najwyzej miedzy jedna a druga ... Pamietaj ze to i on i ona sa winni...

[pyssia29]

Napisane przez tala

Nie przestaje o tym myśleć.. I trafiłam na Skarb - "ten drugi" choc to brzydko brzmi, powiedzial, że będzie na mnie czekał bo czuje że jestem brakującym elementem jego życia..
Ale co.. chce dać sznasę temu gadowi, który nie wiem czy potrafi się zmienić..

Załamka.

Dlatego tak jak mowilam niech tam pracuje gdzie pracowal... chociaz bedziesz wiedziala czy znow nie powroca jego wachania ..

Wiesz w zyciu wiele razy tak sie zdaza ze na naszej drodze staje dwoch mezczyzn a ty nei wiesz ktorego wybrac...z tym jestes baardzo dlugo a drugi cie zachwycil...pokazal prawdziwego mezczyzne... i zazwyczaj wygrywa ten z dluzszym stazem...a wiesz dlaczego ? bo zazwyczaj wiekszosc kobiet po tylu latach boi sie zmian...

[Rena]

Napisane przez tala

Nie przestaje o tym myśleć.. I trafiłam na Skarb - "ten drugi" choc to brzydko brzmi, powiedzial, że będzie na mnie czekał bo czuje że jestem brakującym elementem jego życia..
Ale co.. chce dać sznasę temu gadowi, który nie wiem czy potrafi się zmienić..

Załamka.

Ale Ty piszesz o swoich odczuciach. A ja sie pytam, czy wyobrazasz sobie jego. Ze jego to na 100% zwyczajnie boli.

[tala]

Napisane przez Rena

Ale Ty piszesz o swoich odczuciach. A ja sie pytam, czy wyobrazasz sobie jego. Ze jego to na 100% zwyczajnie boli.

Wobrażam, wiem, że boli. Strasznie mi źle z tym co mu zrobiłam. Ale czasu nie cofnę.

[Rena]

Napisane przez tala

Wobrażam, wiem, że boli. Strasznie mi źle z tym co mu zrobiłam. Ale czasu nie cofnę.

Powiedz mu chociaz, zeby nie czekal.

[Beatka212]

jej dziewczyno ty jesteś taka młoda, z tego co piszesz to mezczyźni sie za tobą krecą, czasem mam wrazenie ze sama sobie komplikujesz życie...

teraz dajecie sobie spowrotem szanse...na jak długo?? weźmiecie ślub? a jak za rok mu znowu odwali?

tyle mężczyzn dookoła, jeśli nie jestes pewna czy to ten na 100? ktoremu MOZESZ ZAUFAĆ to po co to wszystko? ja bym takiemy facetowi już nie potrafiła zaufać, a przecież zmierzacie do tego aby spędzic ze soba całe życie... jak dla mnie to on już pokazał swoje oblicze

[ashlix]

Taaaa... A za jakiś tydzień/miesiąc/rok/5 lat/10 lat on znów powie, że chce "odpocząć", bo pozna jakąś fajną "koleżankę". U mnie po pierwszym razie facet nie miałby szans. Szkoda Twojego czasu na kogoś kto ma wątpliwości czy Cię kocha... Naprawdę... Ale jak widać raz u Ciebie nie wystarczy... Tylko czekać na drugi... Smutna prawda niestety... Kobieta zawsze myśli, że z nią będzie inaczej, mimo że to typowa sytuacja ...

[tala]

Rena powiedzialam. Powiedziałam, że ja nie chcę żeby robił coś z mojego powodu, że ma się zająć sobą. Że przecież nie zachowałam się fair i niech sie na mnie nie ogląda. To powiedział, że tak łatwo o mnie nie zapomni.

Beatka212.. i w zasadzie Ashlix bo Wasze wypowiedzi są podobne, strasznie się tego boję..
Boje się tez tego, że on nie powiedział jeszcze tamtej dziewczynie. Ma to niby zrobic dziś, umowić sie i powiedzieć że chce naprrawiac związek ze mną. Ale mówi do mnie przez telefon: to może Ty na spokojnie zostań sobie jeszcze dziś u rodzicow bo mówiłaś że musisz cos do szkoły zrobić.

Ale dlaczego? ja chce żeby on jej powiedział a potem wrócił do naszego domu gdzie będę ja, a nie na spokojnie będę spać u rodziców.
Cholera.. chyba sama się nakręcam na nie..

[ashlix]

Napisane przez tala

Rena powiedzialam. Powiedziałam, że ja nie chcę żeby robił coś z mojego powodu, że ma się zająć sobą. Że przecież nie zachowałam się fair i niech sie na mnie nie ogląda. To powiedział, że tak łatwo o mnie nie zapomni.

Beatka212.. i w zasadzie Ashlix bo Wasze wypowiedzi są podobne, strasznie się tego boję..
Boje się tez tego, że on nie powiedział jeszcze tamtej dziewczynie. Ma to niby zrobic dziś, umowić sie i powiedzieć że chce naprrawiac związek ze mną. Ale mówi do mnie przez telefon: to może Ty na spokojnie zostań sobie jeszcze dziś u rodzicow bo mówiłaś że musisz cos do szkoły zrobić.

Ale dlaczego? ja chce żeby on jej powiedział a potem wrócił do naszego domu gdzie będę ja, a nie na spokojnie będę spać u rodziców.
Cholera.. chyba sama się nakręcam na nie..

Nakręcasz się, bo podświadomie wiesz, że to nie ma sensu, mimo że chciałabyś, żeby miało...

[pani ćma]

Napisane przez ashlix

Nakręcasz się, bo podświadomie wiesz, że to nie ma sensu, mimo że chciałabyś, żeby miało...

niestety, zgadzam sie z tym.

ja bym juz nie chciala takiego zwiazku, dla mnie to pozbawione sensu...

[201803290936]

Napisane przez ashlix

Nakręcasz się, bo podświadomie wiesz, że to nie ma sensu, mimo że chciałabyś, żeby miało...

Napisane przez pani ćma

niestety, zgadzam sie z tym.

ja bym juz nie chciala takiego zwiazku, dla mnie to pozbawione sensu...

Jak wyżej.

Odgrzanego kotleta się da zjeść, może smakować, ale kotlet, który się najpierw zamroziło, potem odgrzało, ale w sumie nie do końca - to już nie zasmakuje tak naprawdę, naprawdę. Myślę, że tego typu związki są jak te nieszczęsne kotlety.

Co innego, gdyby w nim nastąpił jakiś przełom - w nim, w związku - przeskoczyła by iskra, facet by pokazał charakter, krzyknął "chcę walczyć!". A tutaj było bardziej Twoje główkowanie, łażenie za nim, jego "myślenie". Troszkę chęci mu przyjdzie, Ty będziesz stawała na głowie, potem chęć odejdzie. Może jakaś terapia by tu coś dała, ale z drugiej strony na ile skuteczne są takie "małżeńskie" terapie - średnio.

[tala]

Właśnie dostalam kurierem przesyłke do pracy. Od nie-TŻta. Choc jest bardzo daleko, w Irlandii, przysłal mi plytę "Ona i On", bo kojarzy nam sie ze wspólnie spędzonymi chwilami. I do tego kartka z wierszem..

[201803290936]

Napisane przez tala

Właśnie dostalam kurierem przesyłke do pracy. Od nie-TŻta. Choc jest bardzo daleko, w Irlandii, przysłal mi plytę "Ona i On", bo kojarzy nam sie ze wspólnie spędzonymi chwilami. I do tego kartka z wierszem..

Coś czuję, że jak z nim nie spróbujesz, to zawsze będziesz tego żałowała - ale może się mylę. Nie ma gwarancji, że się uda, ale warto próbować nowych rzeczy w życiu, skoro te stare zawiodły i nie dają oparcia. Nigdy nie ma gwarancji, że się uda, że wyjdzie, ale masz tyle doświadczenia - wiesz czego nie robić w związku. Zastanów się, czy - w oparciu o te doświadczenia - nie warto zbudować czegoś całkiem nowego. Nie bój się tego.

[Mirianka]

Napisane przez tala

Ale dlaczego? ja chce żeby on jej powiedział a potem wrócił do naszego domu gdzie będę ja, a nie na spokojnie będę spać u rodziców.
Cholera.. chyba sama się nakręcam na nie..

Heh, a czy przypadkiem on nie chce się "pożegnać" w Waszym domu z tamtą?? mnie by szlag trafił, jak to "on daje Wam szanse"??

Szczerze, ja bym sobie darowała poza tym jak u mnie była sytuacja że skrzywdziłam mocno ówczesnego TZa jesli chodzi o kolegę z pracy (nie chciałam tego, wyszło kiepsko, TZ wybaczył) to pracę od razu rzuciłam, mimo naprawde b. wysokich zarobków...
Jesli chce się naprawdę odbudowywac trzeba stanąć na głowie

[tala]

Chyba powinnam to definitywnie zakończyć.
Myślałam, że skoro "pozałatwialiśmy" wczoraj swoje sprawy, to razem wrócimy do domu i będziemy robić wszytsko żeby było cudownie. On przyjechał do mnie wieczorem, po tym jak nie odzywał się cały dzień i powiedział, że dziś spotyka się z kolegą... Po tym jak się popłakałam, bo poczułam się rozdeptana butem powiedział, żebym dała mu jeszcze ten jeden dzień.
Miał zadzwonić rano, zadzwonił o 1, ale bez konkretów, potem ja zadzwoniłam zapytać czy ma zamiar się wogóle ze mną spotkać to powiedział, że oczywiście, że tak ale narazie jedzie do rodziców. Jest tam już ze 2 godziny więc napisałam przed chwilą smsa z pytaniem kiedy będzie, a on na to, że jeszcze siedzi sobie u rodziców i posiedzi tu jeszcze przynajmniej z godzinę.

No ja nie wiem.. czy ja jestem jakaś dziwna bo mam inne wyobrażenia na temat ratowania związku?!

[pani ćma]

tala - on sie najzwyczajniej w swiecie nie stara, tak jakby ci robil łaske i jakby bylo mu wszystko jedno.
a w wersje z kolega srednio wierze

chyba sama czujesz ze nie ma tu juz czego ratowac? z popiolu ognia nie wzniecisz.

[szugarbejb]

Napisane przez tala

No ja nie wiem.. czy ja jestem jakaś dziwna bo mam inne wyobrażenia na temat ratowania związku?!

Nie. Twój TŻ jest kretynem.

Ja tam kretynów nie lubię, niech z rodzicami siedzą. A Ty rób jak chcesz.

Sobota jest, nie poszłabyś czasem na imprezę ? Warszawianki, niech ją która wyciągnie !

[Rena]

Napisane przez tala

Chyba powinnam to definitywnie zakończyć.
Myślałam, że skoro "pozałatwialiśmy" wczoraj swoje sprawy, to razem wrócimy do domu i będziemy robić wszytsko żeby było cudownie. On przyjechał do mnie wieczorem, po tym jak nie odzywał się cały dzień i powiedział, że dziś spotyka się z kolegą... Po tym jak się popłakałam, bo poczułam się rozdeptana butem powiedział, żebym dała mu jeszcze ten jeden dzień.
Miał zadzwonić rano, zadzwonił o 1, ale bez konkretów, potem ja zadzwoniłam zapytać czy ma zamiar się wogóle ze mną spotkać to powiedział, że oczywiście, że tak ale narazie jedzie do rodziców. Jest tam już ze 2 godziny więc napisałam przed chwilą smsa z pytaniem kiedy będzie, a on na to, że jeszcze siedzi sobie u rodziców i posiedzi tu jeszcze przynajmniej z godzinę.

No ja nie wiem.. czy ja jestem jakaś dziwna bo mam inne wyobrażenia na temat ratowania związku?!

Pozbyl sie rywala z terytorium, wiec sie nie musi juz starac... brutalne, ale tak to wyglada. Zachowal sie jak pies ogrodnika.

[cotynato]

co za dziwny facet.
Chyba powinnaś pokazać mu że nie jest dla Ciebie najważniejszy ,
bo sobie facet nieźle pozwala...

[AgaMili]

Napisane przez tala

Chyba powinnam to definitywnie zakończyć.
Myślałam, że skoro "pozałatwialiśmy" wczoraj swoje sprawy, to razem wrócimy do domu i będziemy robić wszytsko żeby było cudownie. On przyjechał do mnie wieczorem, po tym jak nie odzywał się cały dzień i powiedział, że dziś spotyka się z kolegą... Po tym jak się popłakałam, bo poczułam się rozdeptana butem powiedział, żebym dała mu jeszcze ten jeden dzień.
Miał zadzwonić rano, zadzwonił o 1, ale bez konkretów, potem ja zadzwoniłam zapytać czy ma zamiar się wogóle ze mną spotkać to powiedział, że oczywiście, że tak ale narazie jedzie do rodziców. Jest tam już ze 2 godziny więc napisałam przed chwilą smsa z pytaniem kiedy będzie, a on na to, że jeszcze siedzi sobie u rodziców i posiedzi tu jeszcze przynajmniej z godzinę.

No ja nie wiem.. czy ja jestem jakaś dziwna bo mam inne wyobrażenia na temat ratowania związku?!

Tala powiedz mu ze widzisz ze sie wogole nie stara, ze to on powinien teraz o Ciebie zabiegac bo to on Cie zranil! Olej go prosze i pokaz ze masz godnosc bo facet zachowuje sie jak palant. Ja bym mu ostro powiedziala i zakonczyla taki zwiazek.

[havana]

Napisane przez szugarbejb

Nie. Twój TŻ jest kretynem.

Ja tam kretynów nie lubię, niech z rodzicami siedzą. A Ty rób jak chcesz.

Sobota jest, nie poszłabyś czasem na imprezę ? Warszawianki, niech ją która wyciągnie !

podpisuję się pod tym

[madie]

Coś mi się wydaje, że nie będziesz z nim szczęśliwa i choć może tych namiętnych powrotów do siebie faktycznie tylko w filmach szukać, to powinna być między Wami jakaś pozytywna energia, duże chęci, nadzieja , a tu wielka d***, jakieś to takie ze strachu chyba przed definitywnym końcem.

Bardzo nie podoba mi się postawa Twojego TŻ-a. Zachowuje się na prawdę beznadziejnie

[patbar]

Napisane przez tala

Chyba powinnam to definitywnie zakończyć.
Myślałam, że skoro "pozałatwialiśmy" wczoraj swoje sprawy, to razem wrócimy do domu i będziemy robić wszytsko żeby było cudownie. On przyjechał do mnie wieczorem, po tym jak nie odzywał się cały dzień i powiedział, że dziś spotyka się z kolegą... Po tym jak się popłakałam, bo poczułam się rozdeptana butem powiedział, żebym dała mu jeszcze ten jeden dzień.
Miał zadzwonić rano, zadzwonił o 1, ale bez konkretów, potem ja zadzwoniłam zapytać czy ma zamiar się wogóle ze mną spotkać to powiedział, że oczywiście, że tak ale narazie jedzie do rodziców. Jest tam już ze 2 godziny więc napisałam przed chwilą smsa z pytaniem kiedy będzie, a on na to, że jeszcze siedzi sobie u rodziców i posiedzi tu jeszcze przynajmniej z godzinę.

No ja nie wiem.. czy ja jestem jakaś dziwna bo mam inne wyobrażenia na temat ratowania związku?!

Podziwiam cie! Ja bym juz nie wytrzymala. Mysle, ze bardziej ty starasz sie ratowac ten zwiazek, a on wogole. Wiem, ze to strasznie boli, ale pokieruj sie teraz rozumem, nie sercem.

[agusiajnw]

Ja też miałam kiedyś gorszy moment z moim TŻem i uwierz mi że nie jesteś dziwna i ratowanie związku napewno tak nie wygląda

[Nati2707]

Przeczytałam tala.. nawet nie wiesz jak Cię doskonale rozumiem..czytałam to wszytsko i czułam się prawie tak jakbym o sobie czytala..nie potrafię radzić,bo sama sobie nei radze ze swoja sytuacja,czuje sie jakby mi pękło serce i cały świat się zawalił...caly czas mam nadzieję,która jest matką głupich..ALE To JEST ZBYT ŚWIEŻE,zebym nie myslała...chciałabym kiedys napisac tak jak napisała,któraś z dziewcząt, że kiedy zobaczył, że zobojętniałam wrócił z kwaiatami w zębach..oj tak bardzo bym tego chciala

[pyssia29]

Tala nie daj sie tak traktowac... skoro sie z toba umawia to niech z tobaspedzi ten czas a nei z kolega! najwidoczniej dla niego wazniejsi sa w tej chwili koledzy... a moze pojechal do kolegi pogadac o tym wszystkim i sie doradzic bo sam nie potrafi...zal. a teraz jeszcze do rodzicow...co kolega mu nie pomogl ? ;/ on w ogole sie nei stara...i powienien miec swoj rozum...a on w tej chwili zachowuje sie jak 15letni chlopak...masakra.

[tala]

W sobote mu powiedzialam, że ja juz nie chce mu dawac czasu, że już nie mam na to ochoty, i że czasu na zastanowienie więcej ode mnie nie dostanie za to swobody aż zbyt dużo.
Na co on powiedział, że co ja jestem taka agresywna, żebym sie tak negatywnie nie nastawiala itp, idt..
Ehh szkoda gadać. Teraz musze tylko jakoś logistycznie zaplanowac zabranie moich rzeczy i przed nami jeszcze wielka wojna o podzial tego co mamy wspólne.