studia zaoczne gorsze od dziennych?

[Velvetrope]

Z perspektywy pracodawcy mogę jedynie powiedzieć, że to czy ktoś jest po studiach dziennych czy zaocznych ma znaczenie w przypadku niektórych kierunków.
O ile mogę do biura jako asystentkę zatrudnić osobę po studiach zaocznych lub studiującą, o tyle już na stanowisko "specjalistyczne" takiej osoby nie zatrudnię, ale wszystko zależy od branży. W mojej się takie osoby nie sprawdzają ze względu na mniejszą wiedzę w stosunku do osób studiujących dziennie, co miałam okazję sprawdzić kilka razy.

[vita9]

Tak czytam niektóre wypowiedzi w różnych wątkach, że na studiach zaocznych jest ciężej, bo studenci pracują i nie mają czasu na naukę itd.
Fajnie, tylko że na studiach dziennych często spędza się całe dnie na uczelni, przykładowo ja w tym semestrze praktycznie codziennie siedzę od 9 do 20, niekiedy mam okienka, na każde zajęcia muszę przygotowana i nikogo z prowadzących ćwiczenia nie obchodzi to, że do domu wrócę o 21 i jestem padnięta. Praca trwa 8 godzin, zatem studenci zaoczni mają jeszcze mnóstwo czasu, żeby się pouczyć, poczytać notatki itd.

Sama dorabiałam w I semestrze, całe ferie spędziłam w pracy i bardziej od pracy, męczace jest dla mnie codzienne siedzenie na kilkugodzinnych wykładach, na których trzeba się skupić, notować, a potem dochodzą okienka, a jak wychodzę o 20 z zajęć, to nie wiem jak się nazywam.

Byłam kiedyś po wpis u ćwiczeniowcy na dyżurze dla studentów zaocznych i oni mi również mówili, że my dzienni mamy łatwiej, bo mamy codziennie wykłady itd. Ja się z tym nie zgadzam, zresztą czesto zaoczni mają "taryfe ulgową", bo pracują, bo mają rodzinę.
Co więcej, akurat na tym dyżurze zaoczni poprawiali kolokwium z prawa rzymskiego i przeraziłam się ich wiedzą.
Rozmawiali między sobą "Kto jest dyktator?" , "Aaaa, nie wiem, może o to nie zapyta".
Zresztą, gdzie tu jest sprawiedliwość. Ktoś poświęcił dużo czasu na naukę do matury ,dostał się na dzienne prawo z wynikami powyżej 80 %, dużo pracy w to włożył, a student zaoczny jest przyjmowany z wynikami niższymi, bo po prostu za studia płaci. Uważam, że niektóre kierunki powinny odbywać się tylko w trybie dziennym.

[agulinda01]

Taki temat to tylko sprzeczanie się zupełnie bezsensowne o to kto ma gorzej. Prawda jest taka, że wszystko zależy od uczelni i kierunku. Wybierając studia zaoczne sama miałam nadzieję, że będzie mi łatwiej i będę miała dużo czasu wolnego, a prawda jest taka że praktycznie każdy dzień muszę spędzać na czytaniu kilkudziesięciu stron na każde ćwiczenia + oczywiście trzeba zrobić jeszcze prezentacje i referaty. I szczerze, wkurza mnie generalizowanie że zaoczne studia polegają tylko na tym że płacisz, musisz wysiedzieć na wykładach i zdajesz. Dużo osób poodpadało u mnie już po pierwszym semestrze bo fizycznie nie byli w stanie pogodzić pracy i całego przygotowywania się na zjazdy. A ilość materiału, cóz u mnie jest tak że część robimy na zjazdach, ale zdecydowaną większość trzeba przerobić samemu, uganiając się za książkami których nie ma praktycznie w żadnej bibliotece. A mam dwie znajome na dziennych, które śmieją się ze mnie, jak widzą ile mam do nauczenia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

[Mitsukki]

Napisane przez agulinda01

Taki temat to tylko sprzeczanie się zupełnie bezsensowne o to kto ma gorzej. Prawda jest taka, że wszystko zależy od uczelni i kierunku. Wybierając studia zaoczne sama miałam nadzieję, że będzie mi łatwiej i będę miała dużo czasu wolnego, a prawda jest taka że praktycznie każdy dzień muszę spędzać na czytaniu kilkudziesięciu stron na każde ćwiczenia + oczywiście trzeba zrobić jeszcze prezentacje i referaty. I szczerze, wkurza mnie generalizowanie że zaoczne studia polegają tylko na tym że płacisz, musisz wysiedzieć na wykładach i zdajesz. Dużo osób poodpadało u mnie już po pierwszym semestrze bo fizycznie nie byli w stanie pogodzić pracy i całego przygotowywania się na zjazdy. A ilość materiału, cóz u mnie jest tak że część robimy na zjazdach, ale zdecydowaną większość trzeba przerobić samemu, uganiając się za książkami których nie ma praktycznie w żadnej bibliotece. A mam dwie znajome na dziennych, które śmieją się ze mnie, jak widzą ile mam do nauczenia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Ja na dziennych też mam mnóstwo roboty po zajęciach. Też muszę kwitnąć w bibliotece i szukać książek, których nigdzie nie ma. Prezentacje i referaty również mam

[cherry_flamme]

Napisane przez vita9

Tak czytam niektóre wypowiedzi w różnych wątkach, że na studiach zaocznych jest ciężej, bo studenci pracują i nie mają czasu na naukę itd.
Fajnie, tylko że na studiach dziennych często spędza się całe dnie na uczelni, przykładowo ja w tym semestrze praktycznie codziennie siedzę od 9 do 20, niekiedy mam okienka, na każde zajęcia muszę przygotowana i nikogo z prowadzących ćwiczenia nie obchodzi to, że do domu wrócę o 21 i jestem padnięta. Praca trwa 8 godzin, zatem studenci zaoczni mają jeszcze mnóstwo czasu, żeby się pouczyć, poczytać notatki itd.

Sama dorabiałam w I semestrze, całe ferie spędziłam w pracy i bardziej od pracy, męczace jest dla mnie codzienne siedzenie na kilkugodzinnych wykładach, na których trzeba się skupić, notować, a potem dochodzą okienka, a jak wychodzę o 20 z zajęć, to nie wiem jak się nazywam.

Byłam kiedyś po wpis u ćwiczeniowcy na dyżurze dla studentów zaocznych i oni mi również mówili, że my dzienni mamy łatwiej, bo mamy codziennie wykłady itd. Ja się z tym nie zgadzam, zresztą czesto zaoczni mają "taryfe ulgową", bo pracują, bo mają rodzinę.
Co więcej, akurat na tym dyżurze zaoczni poprawiali kolokwium z prawa rzymskiego i przeraziłam się ich wiedzą.
Rozmawiali między sobą "Kto jest dyktator?" , "Aaaa, nie wiem, może o to nie zapyta".
Zresztą, gdzie tu jest sprawiedliwość. Ktoś poświęcił dużo czasu na naukę do matury ,dostał się na dzienne prawo z wynikami powyżej 80 %, dużo pracy w to włożył, a student zaoczny jest przyjmowany z wynikami niższymi, bo po prostu za studia płaci. Uważam, że niektóre kierunki powinny odbywać się tylko w trybie dziennym.

Też studiuję prawo i też dziennie Nie mam znajomych, którzy teraz studiują zaocznie (prawo), ale byłam kiedyś po wpis z prawoznawstwa z zaocznymi studentami administracji, którzy akurat mieli z tego egzamin. Pytania były o wiele łatwiejsze, więc można stwierdzić, ze faktycznie mają łatwiej.

ALE: mój kuzyn skończył (7 lat temu) prawo zaocznie i dzisiaj ma bardzo dochodową kancelarię, którą założył dzięki znajomościom zdobytym podczas pracy (oczywiście za darmo) w kancelariach w czasie tych 5 lat studiów. Prawnik musi jeszcze zdać egzamin na aplikację, który jest taki sam dla wszystkich, a nie trudniejszy dla dziennych, łatwiejszy dla zaocznych

Ja studiuję dziennie, ale mam taki plan, ze na uczelni jestem 2 razy w tygodniu i to w takich ''normalnych godzinach np. 9-15. Chodze z róznymi grupami, więc dzięki temu nie mam okienek i wszystko mam w jednym ciągu, ale i tak czuję sie jakbym studiowała zaocznie:rolleyes

Dużo moich znajomych poprzenosiło się na 4 rok na zaoczne, żeby lepiej przygotować się do zawodu, czyli siedzieć w kancelariach Wszyscy dobrze na tym wyszli.

A tak w ogóle, to jesteśmy w tym samym wieku (chyba)

[vita9]

Napisane przez cherry_flamme

Też studiuję prawo i też dziennie Nie mam znajomych, którzy teraz studiują zaocznie (prawo), ale byłam kiedyś po wpis z prawoznawstwa z zaocznymi studentami administracji, którzy akurat mieli z tego egzamin. Pytania były o wiele łatwiejsze, więc można stwierdzić, ze faktycznie mają łatwiej.

ALE: mój kuzyn skończył (7 lat temu) prawo zaocznie i dzisiaj ma bardzo dochodową kancelarię, którą założył dzięki znajomościom zdobytym podczas pracy (oczywiście za darmo) w kancelariach w czasie tych 5 lat studiów. Prawnik musi jeszcze zdać egzamin na aplikację, który jest taki sam dla wszystkich, a nie trudniejszy dla dziennych, łatwiejszy dla zaocznych

Ja studiuję dziennie, ale mam taki plan, ze na uczelni jestem 2 razy w tygodniu i to w takich ''normalnych godzinach np. 9-15. Chodze z róznymi grupami, więc dzięki temu nie mam okienek i wszystko mam w jednym ciągu, ale i tak czuję sie jakbym studiowała zaocznie:rolleyes

Dużo moich znajomych poprzenosiło się na 4 rok na zaoczne, żeby lepiej przygotować się do zawodu, czyli siedzieć w kancelariach Wszyscy dobrze na tym wyszli.

A tak w ogóle, to jesteśmy w tym samym wieku (chyba)

Myśle, ze to też wiele zależy od ludzi, bo wiadomo są ci co olewają na dziennych, i są ci którzy się przykładają do nauki na zaocznych, ja napisałam ogólnie, co na ten temat myślę

Nie studiuję prawa, tylko administrację Oczywiście z prawoznawstwa mieliśmy ten sam materiał, co prawo. Facet, z którym mieliśmy ćwiczenia z tego przedmiotu, powiedział, że z prawa zaocznego kompletnie nic nie umieli, nie mieli o czym dyskutować, bo ludzie nawet jednego rozdziału z książki nie przeczytali, co więcej, sporo osób z zaocznego prawa nie zaliczyło pierwszego kolokwium - z norm itd, więc najprostsze podstawy.

Ja uważam, że jednak przez te dwa tygodnie między zjazdami da się przeczytać lub też opanować zadany materiał i wbrew pozorom, jest to więcej czasu, niż mają dzienni. A praca - według mnie to tylko usprawiedliwianie się,bo trzeba pamiętać, że spora grupa studentów dziennych również pracuje, do tego dochodzą codzienne zajęcia, więc jakby nie było, bardziej mają zapełniony czas.
Jak byłam po wpis u tych zaocznych z prawa rzymskiego, jedna dziewczyna stwierdziła, że po co w ogóle przychodziła na te poprawę, mogła iść na imprezę tak więc, nie tylko dzienni imprezują do upadłego.

Jestem rocznik '92, może faktycznie jesteśmy w tym samym wieku

[cherry_flamme]

Napisane przez vita9

Myśle, ze to też wiele zależy od ludzi, bo wiadomo są ci co olewają na dziennych, i są ci którzy się przykładają do nauki na zaocznych, ja napisałam ogólnie, co na ten temat myślę

Nie studiuję prawa, tylko administrację Oczywiście z prawoznawstwa mieliśmy ten sam materiał, co prawo. Facet, z którym mieliśmy ćwiczenia z tego przedmiotu, powiedział, że z prawa zaocznego kompletnie nic nie umieli, nie mieli o czym dyskutować, bo ludzie nawet jednego rozdziału z książki nie przeczytali, co więcej, sporo osób z zaocznego prawa nie zaliczyło pierwszego kolokwium - z norm itd, więc najprostsze podstawy.

Ja uważam, że jednak przez te dwa tygodnie między zjazdami da się przeczytać lub też opanować zadany materiał i wbrew pozorom, jest to więcej czasu, niż mają dzienni. A praca - według mnie to tylko usprawiedliwianie się,bo trzeba pamiętać, że spora grupa studentów dziennych również pracuje, do tego dochodzą codzienne zajęcia, więc jakby nie było, bardziej mają zapełniony czas.
Jak byłam po wpis u tych zaocznych z prawa rzymskiego, jedna dziewczyna stwierdziła, że po co w ogóle przychodziła na te poprawę, mogła iść na imprezę tak więc, nie tylko dzienni imprezują do upadłego.

Jestem rocznik '92, może faktycznie jesteśmy w tym samym wieku

W tym samym

[agulinda01]

Napisane przez Mitsukki

Ja na dziennych też mam mnóstwo roboty po zajęciach. Też muszę kwitnąć w bibliotece i szukać książek, których nigdzie nie ma. Prezentacje i referaty również mam

Dlatego właśnie napisałam, że wszystko zależy od punktu siedzenia. Wcale nie twierdze, że któraś ma lepiej czy gorzej chciałam tylko zaznaczyć, że studia zaoczne wbrew powszechnej opinii wcale nie są taki proste i przyjemne

[fleuuur]

Moim zdaniem powinno się jednak rozgraniczać studia dzienne od zaocznych - chociażby pisac w cv- a się tego nie robi, tak samo na dyplomach nie ma trybu studiów a powinien być. W dzisiejszych czasach na studia stacjonarne jakaś rekrutacja jakby nie było obowiązuje, a na studia niestacjonarne przyjmują wszystkich, często w procesie rekrutacji jest napisane- do wyczerpania miejsc, nieograniczona liczba miejsc. Na większości kierunków niestacjonarnych materiał jest okrojony,m wiec student opuszcza je z mniejszą ilością wiedzy. Oczywiście sa kierunki na które i stacjonarni i zaoczni mogą uczęszczać razem, np. prawo na UJ

[Sesja]

Napisane przez fleuuur

Moim zdaniem powinno się jednak rozgraniczać studia dzienne od zaocznych - chociażby pisac w cv- a się tego nie robi, tak samo na dyplomach nie ma trybu studiów a powinien być. W dzisiejszych czasach na studia stacjonarne jakaś rekrutacja jakby nie było obowiązuje, a na studia niestacjonarne przyjmują wszystkich, często w procesie rekrutacji jest napisane- do wyczerpania miejsc, nieograniczona liczba miejsc. Na większości kierunków niestacjonarnych materiał jest okrojony,m wiec student opuszcza je z mniejszą ilością wiedzy. Oczywiście sa kierunki na które i stacjonarni i zaoczni mogą uczęszczać razem, np. prawo na UJ

U mnie była taka sama rekrutacja jak na dzienne a materiału tyle samo..
Nie uogólniaj