Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 6.

[Heroldin]

Napisane przez Bananalama

Nie widzę problemu, by poprosić daną osobę, by łaskawie zdjęła z siedzenia swoją torbę, bo ja chcę tam usiąść .

Ano właśnie ! W czym więc problem ?! I nie o "łaskawość" tu raczej chodzi. To rzecz normalna. Dlatego też dziwi mnie zdziwienie, ba - irytacja, że ktoś ośmiela się torbę / siatkę na wolnym siedzeniu położyć.

[truskawkowestudio]

W PKSie nigdy nic nie jadłam... w ogóle PKSem jechałam w życiu hmm... może max 5 razy. Byli tacy, którzy mieli jakieś ale do zapachu pora. Życie, ja nie lubiłam, jak śmierdzieli fajkami po przerwie w zajęciach. Jakoś na nich się krzywo nie gapiłam, Wolałam zjeść taką sałatkę z pora, niż hamburgera z maca.

Co do wożenia tobołów. Ja jak widzę osobę wożącą toboły na krześle i jest tłok, to pytam, czy można usiąść. Osoba się peszy i zdejmuje. Kiedyś sama woziłam mega wielki plecak turystyczny na krześle, bo podłoga była strasznie ubłocona. Jednakże, jak się robił tłok w autobusie, to pytałam ludzi, czy chcą usiąść i brałam mój mega wielki toboł na kolana... to nic, że był raz tyle większy niż ja . Nie każdy chciał siadać, jak widział "małą dziewczynkę" i wielki plecak. No, ale zawsze wolałam zaproponować. Tak samo, jak miałam kilka przystanków do przejechania i w autobusie widziałam ciężarną kobitkę, której nikt nie chciał ustąpić miejsca. Zazwyczaj osoby, którym proponowałam miejsce, robiły oczy jak 5zł ze zdziwienia. Widocznie mało życzliwości nas dotyka na co dzień

[WhiteCherry]

ja nie mam problemów z 'przepraszaniem', jeśli chcę usiąść, ktoś siedzi np. po zewnętrznej stronie, a miejsce przy oknie jest wolne. Ustępuje mi, siadam, wszystko cacy.
nigdy nie kładę zakupów/torby na siedzeniu obok, ale jeśli by się tak zdarzyło, to jestem chyba na tyle rozgarnięta, że jeśli jadę w autobusie, w którym wszystkie miejsca są zajęte i coraz więcej ludzi wchodzi do autobusu - nie czekam, aż ktoś łaskawie mnie poprosi o zdjęcie torby, tylko od razu sama to miejsce udostępniam.

[makaron91]

A mnie to dziwi, spotkałam na tyle upierdliwe osoby, że tych tobołów wziąć nie chciały i jeszcze miały wielkie pretensje, że ktoś chce usiąść na miejscu, gdzie siedzą zmęczone torby.
Miejsce do siedzenia to miejsce do siedzenia a nie miejsce na bagaż. Ja mam zawsze torbę/plecak przy nogach albo na kolanach, żeby ktoś mógł usiąść.

[siarka40]

Napisane przez truskawkowestudio

Ja mam taką internetową koleżankę, z którą wymieniamy się rewelacjami na równie obrzydliwe tematy . Nie widzę w tym niczego złego. Czasem ciężko się dogadać z lekarzem, osobą znajomą, albo własną mamą.

ja powiem tak - wlasnie miedzy innymi dlatego zwe pewne osoby moimi przyjaciolkami/przyjaciolmi, ze moge z nimi swobodnie poruszyc kazdy temat.

Napisane przez Shinn

Dziwi mnie to, ze kiedy temperatura na dworze sięgała 20 stopni, u mnie w pracy wszystkie grzejniki grzały, że trzeba było je zakręcać, bo nie dało się wysiedzieć. Dziś jest zimno, a grzejniki zakręcone. Nie ważne, że wiele osób siedzi w bluzach i kurtkach- trzeba oszczędzać

mysle, ze osoby zajmujace sie ogrzewaniem bezposrednio, nie maja wplywu na decyzje podjete odgornie - ktorych z kolei sie raczej nie podejmuje z dnia na dzien, w zaleznosci od aury.

Napisane przez Bananalama

Nie widzę problemu, by poprosić daną osobę, by łaskawie zdjęła z siedzenia swoją torbę, bo ja chcę tam usiąść. Nie mogę długo stać, więc walczę o to, by się nie przewrócić w autobusie

racja, acz przyznam, ze ja, o ile w pustym srodku lokomocji "rozkladam sie" z torbami po sasiednich siedzeniach, tak juz w przypadku, gdy obok ktos stoi, torbe przezornie sciagam .

[WhiteCherry]

Napisane przez makaron91

A mnie to dziwi, spotkałam na tyle upierdliwe osoby, że tych tobołów wziąć nie chciały i jeszcze miały wielkie pretensje, że ktoś chce usiąść na miejscu, gdzie siedzą zmęczone torby.
Miejsce do siedzenia to miejsce do siedzenia a nie miejsce na bagaż. Ja mam zawsze torbę/plecak przy nogach albo na kolanach, żeby ktoś mógł usiąść.

no właśnie, ja już na tyle chamstwa napatrzyłam się w mpk...
zazwyczaj prośby wiążą się z głośnym westchnieniem, przewracaniem oczami, co poniektórzy mają nawet przygotowaną umoralniającą przemowę
to ja się nie dziwię, że niektórzy wolą postać niż użerać się z jakimiś pańciami.

miejsce siedzące to miejsce siedzące a nie schowek na bagaż. O ile w pustym autobusie to przejdzie, o tyle nie rozumiem idei zajmowania takiego miejsca torbami w godzinach szczytu, gdy autobus pęka w szwach. No, ale niektórzy się nie domyślą i trzeba ich prosić o zwolnienie miejsca.

[truskawkowestudio]

No tak, jakby zdjęcie bagażu z siedzenia groziło spadnięciem korony z głowy, armagedonem, powodzią, przebiegunowaniem Ziemi i płaczem szczeniaczków .

[gazowane lody]

ale czy na prawdę trzeba się prosić o zdjęcie torby skoro w autobusie jest tłok? dziwi mnie że ktoś jest tak mało domyślny że m0że jakaś osoba chciałaby jednak usiąść ale np nie będzie się prosić bo np nie chce się kłócić w autobusie pełnym ludzi.. albo ktoś jest nieśmiały i nie podejdzie się zapytać.. no na litość.. różni są ludzie.. to że WY byście podeszły i poprosiły (sic! nie wiedziałam że o miejsce siedzące trzeba się prosić!) to nie znaczy że ktoś nieśmiały zrobiłby to samo.. a mimo to jemu też należy się miejsce siedzące..

[siarka40]

Napisane przez gazowane lody

ale czy na prawdę trzeba się prosić o zdjęcie torby skoro w autobusie jest tłok? dziwi mnie że ktoś jest tak mało domyślny że m0że jakaś osoba chciałaby jednak usiąść ale np nie będzie się prosić bo np nie chce się kłócić w autobusie pełnym ludzi.. albo ktoś jest nieśmiały i nie podejdzie się zapytać.. no na litość.. różni są ludzie.. to że WY byście podeszły i poprosiły (sic! nie wiedziałam że o miejsce siedzące trzeba się prosić!) to nie znaczy że ktoś nieśmiały zrobiłby to samo.. a mimo to jemu też należy się miejsce siedzące..

tu sie akurat z Toba zgadzam. dlatego napisalam wyzej, ze sama anektuje dodatkowe miejsce na torbe w autobusie/tramwaju/pociagu jedynie wtedy, gdy sa inne miejsca wolne. a nawet w takiej sytuacji, jesli ktos stanie akurat obok siedzenia z moja torba, to ja sciagam, bo zwyczajnie zle bym sie czula nie robic tego.

[alkaxy]

Napisane przez gazowane lody

ale czy na prawdę trzeba się prosić o zdjęcie torby skoro w autobusie jest tłok? dziwi mnie że ktoś jest tak mało domyślny że m0że jakaś osoba chciałaby jednak usiąść ale np nie będzie się prosić bo np nie chce się kłócić w autobusie pełnym ludzi.. albo ktoś jest nieśmiały i nie podejdzie się zapytać.. no na litość.. różni są ludzie.. to że WY byście podeszły i poprosiły (sic! nie wiedziałam że o miejsce siedzące trzeba się prosić!) to nie znaczy że ktoś nieśmiały zrobiłby to samo.. a mimo to jemu też należy się miejsce siedzące..

Rozumiem - faktycznie w pełnym autobusie torebka na jedynym wolnym siedzeniu jest nie halo. Ale według mnie robicie z tego za dużo aferę, bo: jak jest miejsce od okna to też taka osoba nie siada, bo musiałby poprosić? Naprawdę tych kilka słów jest takich ciężkich do wymówienia? Pozatym z tymi siedzącymi i stojącymi ludźmi jest różnie - ja jeżdżę trasą gdzie conajmniej połowa miejsc siedzących w tramwaju jest wolnych, a zawsze część ludzi stoi. Jak ktoś się nie rozgląda co przystanek po miejscach to można nawet nie zauważyć, że już siedzące są pełne.

[makaron91]

Tak jeszcze z innej beczki- dziwią mnie osoby, które proszą o pomoc w czymś tam nie raz i nie dwa, dziękują i wychwalają pod niebiosa osobę, która pomóc zechciała, ale gdy przyjdzie czas na "rewanż" to już tylko wielkie pretensje, wyzwiska i "czemu mi to wyliczasz"

Miałam taką koleżankę do niedawna, która musiała coś załatwić w większym mieście, a ze nie potrafi się w nim w ogóle odnaleźć, to poprosiła, żebym z nią pojechała i jej pomogła dotrzeć tam gdzie trzeba i ogólnie- żeby sama nie jechała. Jechałam tak 3 razy w jednym tygodniu, były to wyprawy od 8 rano do godziny 19, gdzie ja nic nie załatwiłam dla siebie, tylko pomagałam pozałatwiać jej sprawy. Nie chciało mi się, ale myślę- ok, kiedyś pomoże mi jak coś się stanie.

Nadeszła chwila, gdzie tym razem to ja musiałam coś załatwić (to było w ostatni piątek) i pytam się jej czy mogłaby pojechać ze mną. Ona na to, że w piątek nie bardzo, bo coś tam musi zrobić, ale w poniedziałek pojedzie ze mną. Ok. Piszę do niej w niedzielę pod wieczór czy jedzie jutro ze mną, a ona że jej się nie chce.... Bo była w sobotę i niedzielę w szkole i nie chce się jej jeszcze w poniedziałek jechać Dodam, że reszte tygodnia siedzi w domu. Wkurzyłam się i powiedziałam, że mi się też nie chciało z nią tyle jeździć i załatwiać jej sprawy, ale okej, skoro nie mogę na nią liczyć to pojadę sama. A ona zaczela mowic, ze jej to wytykam, wyliczam, ze zachowuje sie jak dziecko i ze jak ja chcę to ona w czwartek jedzie to mogę się z nią zabrać.
Dziwi mnie jak można się tak zachować...

[WhiteCherry]

Napisane przez alkaxy

Rozumiem - faktycznie w pełnym autobusie torebka na jedynym wolnym siedzeniu jest nie halo. Ale według mnie robicie z tego za dużo aferę, bo: jak jest miejsce od okna to też taka osoba nie siada, bo musiałby poprosić? Naprawdę tych kilka słów jest takich ciężkich do wymówienia? Pozatym z tymi siedzącymi i stojącymi ludźmi jest różnie - ja jeżdżę trasą gdzie conajmniej połowa miejsc siedzących w tramwaju jest wolnych, a zawsze część ludzi stoi. Jak ktoś się nie rozgląda co przystanek po miejscach to można nawet nie zauważyć, że już siedzące są pełne.

no dobra, ale siadanie po 'zewnętrznej' stronie można jeszcze zrozumieć, np. starsza osoba siada od tej strony, bo np. nie jest taka szybka i sprawna i nie chce się dodatkowo przeciskać od strony okna gdy będzie wysiadać itp. (kiedyś jechałam w tak zapchanym autobusie, że osoba od zewnętrznej strony nie miała gdzie stanąć, by przepuścić tę osobę od strony okna ), ja też czasami zajmuję 'zewnętrzne' miejsce, jeśli jadę max. 3 przystanki, a nie chce mi się akurat stać ale to jednak zupełnie inna sytuacja niż celowe zajmowanie miejsca torbami w sytuacji, gdy w autobusie tłok. W przypadku pierwszym zajmujesz jedno miejsce dla siebie, w drugim - dwa i jeszcze trzeba Cię prosić o łaskawe zwolnienie miejsca, bo sama się nie domyślisz. I o to tu się rozchodzi.

[alkaxy]

WhiteCherry, ja nie widzę różnicy między proszeniem kogoś o zdjęcie torby, a proszeniem o wpuszczenie na miejsce od okna . W ogóle z tego co czytam inaczej odbieram takie sytuacje - jak widzę czyjąś torbę na fotelu to nie zakładam, że zrobił to złośliwie, tylko jak chcę usiąść to pytam czy mogę, a jak nie chcę siadać to stoję i nie rozkminiam dalej czemu tam jest siatka.

[WhiteCherry]

Napisane przez alkaxy

WhiteCherry, ja nie widzę różnicy między proszeniem kogoś o zdjęcie torby, a proszeniem o wpuszczenie na miejsce od okna . W ogóle z tego co czytam inaczej odbieram takie sytuacje - jak widzę czyjąś torbę na fotelu to nie zakładam, że zrobił to złośliwie, tylko jak chcę usiąść to pytam czy mogę, a jak nie chcę siadać to stoję i nie rozkminiam dalej czemu tam jest siatka.

ale postaw się teraz w sytuacji nie tej osoby, która stoi i prosi, tylko tej która siedzi i zajmuje dodatkowe miejsce torbami ;-) serio jadąc zatłoczonym autobusem pierwsze co robisz, to kładziesz zakupy na siedzeniu obok i nie potrafisz się domyślić, że to miejsce z powodzeniem mogłaby zająć jakaś osoba? bo ja przezornie biorę torby na kolana/pod nogi, a nie czekam jak mnie ktoś poprosi o zwolnienie miejsca.

jak was czytam to jedyny obrazek jaki mam przed oczami, to taki:
http://img2.demotywatoryfb.pl/upload...la1433_600.jpg

http://zosia5.samosia.pl/e00a32d0084...annn95_500.jpg

[Duszaniola]

Napisane przez WhiteCherry

ale postaw się teraz w sytuacji nie tej osoby, która stoi i prosi, tylko tej która siedzi i zajmuje dodatkowe miejsce torbami ;-) serio jadąc zatłoczonym autobusem pierwsze co robisz, to kładziesz zakupy na siedzeniu obok i nie potrafisz się domyślić, że to miejsce z powodzeniem mogłaby zająć jakaś osoba? bo ja przezornie biorę torby na kolana/pod nogi, a nie czekam jak mnie ktoś poprosi o zwolnienie miejsca.

jak was czytam to jedyny obrazek jaki mam przed oczami, to taki:
http://img2.demotywatoryfb.pl/upload...la1433_600.jpg

http://zosia5.samosia.pl/e00a32d0084...annn95_500.jpg

Wiesz co, jeżdżę prawie, że od początku pętli, więc przeważnie da się usiąść. Przeważnie jeżdżę ze słuchawkami na uszach do tego coś czytam i nieraz jak się wciągnęłam w akcję to nie ogarnęłam, że w tramwaju się tłum zrobił. Na szczęście nie kładę nic koło siebie i nikt mnie nie ma za okropną zołzę

[siarka40]

Napisane przez alkaxy

WhiteCherry, ja nie widzę różnicy między proszeniem kogoś o zdjęcie torby, a proszeniem o wpuszczenie na miejsce od okna .

zartujesz chyba. przeciez w pierwszym przypadku sila rzeczy komus sie wygoda "zmniejsza" (bo zakladam, ze trzyma dlatego torbe na siedzeniu obok, ze jest to wygodniejsze niz trzymanie jej na kolanach albo obok nog), natomiast w tym drugim przypadku kompletnie NIC sie dla tej osoby nie zmienia, bo ona nadala zajmuje tyle miejsca ile wczesniej, a jedynie wpuszcza osobe na WOLNE miejsce obok niej.

[WhiteCherry]

Napisane przez Duszaniola

Wiesz co, jeżdżę prawie, że od początku pętli, więc przeważnie da się usiąść. Przeważnie jeżdżę ze słuchawkami na uszach do tego coś czytam i nieraz jak się wciągnęłam w akcję to nie ogarnęłam, że w tramwaju się tłum zrobił. Na szczęście nie kładę nic koło siebie i nikt mnie nie ma za okropną zołzę

ja też wsiadam na początkowym przystanku i też zazwyczaj coś czytam rano (notatki)

poza tym, o ile Ty nic nie kładziesz więc spoko, o tyle innej osobie ciężko byłoby się wytłumaczyć - nie dość, że zajmuje dodatkowe miejsce tobołami, to jeszcze słuchawki na uszach (i trzeba ją szturchać, żeby zareagowała ) + zaczytana, więc o bożym świecie zapomina. W takiej sytuacji tym bardziej powinna zostawić wolne miejsce, jeśli traci kontakt z rzeczywistością (dla własnego bezpieczeństwa też niech to robi - kieszonkowcy nie śpią ).

[mm444]

Treść usunięta

[BioIvO]

Napisane przez siarka40

zartujesz chyba. przeciez w pierwszym przypadku sila rzeczy komus sie wygoda "zmniejsza" (bo zakladam, ze trzyma dlatego torbe na siedzeniu obok, ze jest to wygodniejsze niz trzymanie jej na kolanach albo obok nog), natomiast w tym drugim przypadku kompletnie NIC sie dla tej osoby nie zmienia, bo ona nadala zajmuje tyle miejsca ile wczesniej, a jedynie wpuszcza osobe na WOLNE miejsce obok niej.

Powiedz to otyłej babci, która musi przepuścić grubego dziadka właśnie na to miejsce od okna

[monika1379]

Mojej mamy kolezanka, gdy widzi ze pani/pan nie trudni sie zdjac swoich siat z siedzen/ia, a gdy jest tlok, to podchodzi i grzecznie pyta, czy dana osoba skasowala bilet/y za te rzeczy. Podobno zawsze dziala.

[siarka40]

Napisane przez BioIvO

Powiedz to otyłej babci, która musi przepuścić grubego dziadka właśnie na to miejsce od okna

no, coz, w takiej sytuacji czy to bedzie miejsce od okna, czy nie, zaistnieje i tak problem, nieprawdaz?

[truskawkowestudio]

Napisane przez monika1379

Mojej mamy kolezanka, gdy widzi ze pani/pan nie trudni sie zdjac swoich siat z siedzen/ia, a gdy jest tlok, to podchodzi i grzecznie pyta, czy dana osoba skasowala bilet/y za te rzeczy. Podobno zawsze dziala.

Ja raz się nie spytałam, po prostu zaczęłam siadać . Ogólnie, to zazwyczaj pytam.

[coffee]

Napisane przez makaron91

Tak jeszcze z innej beczki- dziwią mnie osoby, które proszą o pomoc w czymś tam nie raz i nie dwa, dziękują i wychwalają pod niebiosa osobę, która pomóc zechciała, ale gdy przyjdzie czas na "rewanż" to już tylko wielkie pretensje, wyzwiska i "czemu mi to wyliczasz"

Miałam taką koleżankę do niedawna, która musiała coś załatwić w większym mieście, a ze nie potrafi się w nim w ogóle odnaleźć, to poprosiła, żebym z nią pojechała i jej pomogła dotrzeć tam gdzie trzeba i ogólnie- żeby sama nie jechała. Jechałam tak 3 razy w jednym tygodniu, były to wyprawy od 8 rano do godziny 19, gdzie ja nic nie załatwiłam dla siebie, tylko pomagałam pozałatwiać jej sprawy. Nie chciało mi się, ale myślę- ok, kiedyś pomoże mi jak coś się stanie.

Nadeszła chwila, gdzie tym razem to ja musiałam coś załatwić (to było w ostatni piątek) i pytam się jej czy mogłaby pojechać ze mną. Ona na to, że w piątek nie bardzo, bo coś tam musi zrobić, ale w poniedziałek pojedzie ze mną. Ok. Piszę do niej w niedzielę pod wieczór czy jedzie jutro ze mną, a ona że jej się nie chce.... Bo była w sobotę i niedzielę w szkole i nie chce się jej jeszcze w poniedziałek jechać Dodam, że reszte tygodnia siedzi w domu. Wkurzyłam się i powiedziałam, że mi się też nie chciało z nią tyle jeździć i załatwiać jej sprawy, ale okej, skoro nie mogę na nią liczyć to pojadę sama. A ona zaczela mowic, ze jej to wytykam, wyliczam, ze zachowuje sie jak dziecko i ze jak ja chcę to ona w czwartek jedzie to mogę się z nią zabrać.
Dziwi mnie jak można się tak zachować...

Dziwi mnie pomaganie komuś jedynie licząc na własną korzyść.
Nie chciałaś jej pomagać - trzeba było nie pomagać, a nie wypominać i 'czekać na rewanż'. Nie rozumiem, jak można do kogoś powiedzieć 'nie chciało mi się ci pomagać, ale pomogłam, więc teraz ty MUSISZ mi pomóc'... Nie, wiesz, to nie jest tak. Koleżanka nie ma obowiązku Ci pomagać, bo Ty łaskawie z nią pojechałaś.

Bardziej przyczepiłabym się do tego, że nie dała Ci znać wcześniej, że w poniedziałek nie pojedzie, tylko powiedziała to dopiero w niedzielę wieczorem, po tym, jak sama chciałaś się upewnić.

[makaron91]

Napisane przez coffee

Dziwi mnie pomaganie komuś jedynie licząc na własną korzyść.
Nie chciałaś jej pomagać - trzeba było nie pomagać, a nie wypominać i 'czekać na rewanż'. Nie rozumiem, jak można do kogoś powiedzieć 'nie chciało mi się ci pomagać, ale pomogłam, więc teraz ty MUSISZ mi pomóc'... Nie, wiesz, to nie jest tak. Koleżanka nie ma obowiązku Ci pomagać, bo Ty łaskawie z nią pojechałaś.

Bardziej przyczepiłabym się do tego, że nie dała Ci znać wcześniej, że w poniedziałek nie pojedzie, tylko powiedziała to dopiero w niedzielę wieczorem, po tym, jak sama chciałaś się upewnić.

Nie wiem jak to skomentować nawet, poprostu ręce mi opadły
Zawsze jeździłyśmy razem, jak ona czegoś potrzebowała albo jeśli ja. Nie oczekuję tego, że za każdym razem ma ze mną jechać albo mi pomagać, bo ja jej pomogłam Chodzi mi o sam fakt jej podejścia do tego "nie chce mi się".
Źle zrozumiałaś mój poprzedni post, może był zbyt chaotyczny, bo byłam zdenerwowana. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz.

[coffee]

Napisane przez makaron91

Źle zrozumiałaś mój poprzedni post, może był zbyt chaotyczny, bo byłam zdenerwowana. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz.

Możliwe, ale z tego postu aż wali postawą roszczeniową i oburzeniem w stylu 'pomogłam, jak ona śmie się nie odwdzięczyć'.

No, ej. Patrz, jak to brzmi:

Napisane przez makaron91

Tak jeszcze z innej beczki- dziwią mnie osoby, które proszą o pomoc w czymś tam nie raz i nie dwa, dziękują i wychwalają pod niebiosa osobę, która pomóc zechciała, ale gdy przyjdzie czas na "rewanż" to już tylko wielkie pretensje, wyzwiska i "czemu mi to wyliczasz"

Miałam taką koleżankę do niedawna, która musiała coś załatwić w większym mieście, a ze nie potrafi się w nim w ogóle odnaleźć, to poprosiła, żebym z nią pojechała i jej pomogła dotrzeć tam gdzie trzeba i ogólnie- żeby sama nie jechała. Jechałam tak 3 razy w jednym tygodniu, były to wyprawy od 8 rano do godziny 19, gdzie ja nic nie załatwiłam dla siebie, tylko pomagałam pozałatwiać jej sprawy. Nie chciało mi się, ale myślę- ok, kiedyś pomoże mi jak coś się stanie.

Nadeszła chwila, gdzie tym razem to ja musiałam coś załatwić (to było w ostatni piątek) i pytam się jej czy mogłaby pojechać ze mną. Ona na to, że w piątek nie bardzo, bo coś tam musi zrobić, ale w poniedziałek pojedzie ze mną. Ok. Piszę do niej w niedzielę pod wieczór czy jedzie jutro ze mną, a ona że jej się nie chce.... Bo była w sobotę i niedzielę w szkole i nie chce się jej jeszcze w poniedziałek jechać Dodam, że reszte tygodnia siedzi w domu. Wkurzyłam się i powiedziałam, że mi się też nie chciało z nią tyle jeździć i załatwiać jej sprawy, ale okej, skoro nie mogę na nią liczyć to pojadę sama. A ona zaczela mowic, ze jej to wytykam, wyliczam, ze zachowuje sie jak dziecko i ze jak ja chcę to ona w czwartek jedzie to mogę się z nią zabrać.
Dziwi mnie jak można się tak zachować...

[makaron91]

Napisane przez coffee

Dziwi mnie pomaganie komuś jedynie licząc na własną korzyść.
Nie chciałaś jej pomagać - trzeba było nie pomagać, a nie wypominać i 'czekać na rewanż'. Nie rozumiem, jak można do kogoś powiedzieć 'nie chciało mi się ci pomagać, ale pomogłam, więc teraz ty MUSISZ mi pomóc'... Nie, wiesz, to nie jest tak. Koleżanka nie ma obowiązku Ci pomagać, bo Ty łaskawie z nią pojechałaś.

Bardziej przyczepiłabym się do tego, że nie dała Ci znać wcześniej, że w poniedziałek nie pojedzie, tylko powiedziała to dopiero w niedzielę wieczorem, po tym, jak sama chciałaś się upewnić.

Sorry, ale jak przeczytałam Twoją wypowiedź to parsknęłam śmiechem.

Po pierwsze nie zrobiłam tego TYLKO ze względu na to, że może się zrewanżować... Jest/była moją koleżanką, zawsze sobie pomagałyśmy, ja bym nawet nie potrafiła jej takiego tekstu powiedzieć "Nie pomogę Ci, bo mi się nie chce" Z resztą pamiętam jej teksty jak mi dziękowała jak jechałyśmy chyba za drugim razem "nie wiem jak Ci się zrewanżuję, dzięki, bo ja nie ogarniam tego miasta, będziesz chciała gdzieś jechać albo coś załatwić to pojadę z Tobą" i wtedy pomyślałam- okej- jak coś się stanie to poproszę ją o pomoc.
Jeździłam z nią, chociaż mi się nie chciało bo jest moją koleżanką i chciałam jej pomóc. Ona będąc na moim miejscu odpowiedziała mi "nie, bo mi się nie chce"
Może zbyt chaotycznie napisałam tamten post, ale mam nadzieję, że teraz jest już wszytsko jasne.


Aha i dziwi mnie i jednocześnie śmieszy ocenianie kogoś po drugiej stronie monitora.

[coffee]

Napisane przez makaron91

Sorry, ale jak przeczytałam Twoją wypowiedź to parsknęłam śmiechem.

Po pierwsze nie zrobiłam tego TYLKO ze względu na to, że może się zrewanżować... Jest/była moją koleżanką, zawsze sobie pomagałyśmy, ja bym nawet nie potrafiła jej takiego tekstu powiedzieć "Nie pomogę Ci, bo mi się nie chce" Z resztą pamiętam jej teksty jak mi dziękowała jak jechałyśmy chyba za drugim razem "nie wiem jak Ci się zrewanżuję, dzięki, bo ja nie ogarniam tego miasta, będziesz chciała gdzieś jechać albo coś załatwić to pojadę z Tobą" i wtedy pomyślałam- okej- jak coś się stanie to poproszę ją o pomoc.
Jeździłam z nią, chociaż mi się nie chciało bo jest moją koleżanką i chciałam jej pomóc. Ona będąc na moim miejscu odpowiedziała mi "nie, bo mi się nie chce"
Może zbyt chaotycznie napisałam tamten post, ale mam nadzieję, że teraz jest już wszytsko jasne.

Pogrubiłam wyżej fragmenty, które w mojej interpretacji znaczą tyle, że oczekiwałaś pomocy jedynie ze względu na to, że Ty jej pomogłaś. Tak zabrzmiałaś, przecież oczywiste, że nie wiem, kim jesteście/byłyście dla siebie, jak długo się znacie, o czym rozmawiacie i podobne.
Wyraziłaś się tak, jak się wyraziłaś, jak zrozumiałam tak, jak zrozumiałam. Zdarzają się nieporozumienia.

[makaron91]

Napisane przez coffee

Pogrubiłam wyżej fragmenty, które w mojej interpretacji znaczą tyle, że oczekiwałaś pomocy jedynie ze względu na to, że Ty jej pomogłaś. Tak zabrzmiałaś, przecież oczywiste, że nie wiem, kim jesteście/byłyście dla siebie, jak długo się znacie, o czym rozmawiacie i podobne.
Wyraziłaś się tak, jak się wyraziłaś, jak zrozumiałam tak, jak zrozumiałam. Zdarzają się nieporozumienia.

Rozumiem, cisze się, że już jest wszystko jasne.
Tak to jest jak się pisze w nerwach.

[alkaxy]

Napisane przez WhiteCherry

ale postaw się teraz w sytuacji nie tej osoby, która stoi i prosi, tylko tej która siedzi i zajmuje dodatkowe miejsce torbami ;-) serio jadąc zatłoczonym autobusem pierwsze co robisz, to kładziesz zakupy na siedzeniu obok i nie potrafisz się domyślić, że to miejsce z powodzeniem mogłaby zająć jakaś osoba? bo ja przezornie biorę torby na kolana/pod nogi, a nie czekam jak mnie ktoś poprosi o zwolnienie miejsca.

jak was czytam to jedyny obrazek jaki mam przed oczami, to taki:
http://img2.demotywatoryfb.pl/upload...la1433_600.jpg

http://zosia5.samosia.pl/e00a32d0084...annn95_500.jpg

Czytałaś moje posty? Bo chyba nie - pisałam w jakiej sytuacji ja jestem w tramwaju- jak jest w połowie pusty (jeżdżę tylko 1-2 razy w tygodniu na peryferyjnej trasie). Także nie wiem do kogo piszesz...
Pisałam, że rozumiem osoby, które położą torbę, a miejsc jest mało, bo trudno pewnie kontrolować na każdym przystanku ile jest miejsc wolnych, ew. nikt tym miejscem nie jest zainteresowany - wtedy też ta torba nie wadzi.
Nie lubię robienia wielkiego problemu z miejsc siedzących, bo to prowadzi to absurdów - miejsca są a wszyscy się boją usiąść czy też położyć coś na nich. W komunikacji może tego tak dużo nie jest, ale często widzę na poczcie/w przychodni. Kilka osób stoi, czas mija, a jak w końcu ktoś usiądzie to mamy zgorszone miny reszty, że on akurat usiadł. Skoro nikt nie siadał to jak dla mnie i torbę mógł położyć - co za różnica?

---------- Dopisano o 18:55 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------

Napisane przez siarka40

zartujesz chyba. przeciez w pierwszym przypadku sila rzeczy komus sie wygoda "zmniejsza" (bo zakladam, ze trzyma dlatego torbe na siedzeniu obok, ze jest to wygodniejsze niz trzymanie jej na kolanach albo obok nog), natomiast w tym drugim przypadku kompletnie NIC sie dla tej osoby nie zmienia, bo ona nadala zajmuje tyle miejsca ile wczesniej, a jedynie wpuszcza osobe na WOLNE miejsce obok niej.

Ja na to patrzyłam z punktu osoby proszącej - czy ma kogoś poprosić o wpuszczenia czy o zdjęcie torby na jedno wychodzi

[Gofrzyca]

Napisane przez siarka40

racja, acz przyznam, ze ja, o ile w pustym srodku lokomocji "rozkladam sie" z torbami po sasiednich siedzeniach, tak juz w przypadku, gdy obok ktos stoi, torbe przezornie sciagam ;).

bo ci poleci na drugi koniec autobusu
przepraszam ale muszę to napisać jak jeszcze studiowałam często jeździłam miejskim autobusami z jednego końca miasta na drugi, dosyć długo to trwało i różne kabarety widziałam, ale sytuacja ze zmęczona torebka pobiła wszystko. Wsiada sobie dziunia w mini, słuchawki na uszach, siada na miejscu, torebunia oczywiście na siedzeniu obok, za ileś tam przystanków wsiada spora grupa osób, dosyć mieszana bo i staruszki i licealiści. Przy owej dziuni staje starsza kobitka, chrząka, dziunia nic, chrząka drugi raz, dziunia spojrzała na nią, zrobiła głupią minę i nic, babka trzeci raz chrząka, laska pod nosem się szczerzy ale torebki nie zabiera. Kobitka czwarty raz nie chrząknęła tylko torebunia delikwentki poszybowała przez cały autobus na koniec. Mina dziuni bezcenna Śmiech w autobusie straszny, wręcz ryk