|
|
#121 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 5 317
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
W moim otoczeniu (kuzyni, szwagrowie) zajmują się normalnie dzieckiem od urodzenia. Jak ojciec nie potrafi zająć się maluchem to powinien się nauczyć, naprawdę w kołysaniu, przewijaniu, karmieniu czy zabawianiu dziecka nie ma żadnej filozofii i uważam, że tłumaczenie "bo facet nie potrafi" to tylko dobra wymówka dla nich.
__________________
|
|
|
|
|
|
#122 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 592
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
A jednak ,co pokazywał obrazek w pierwszym poście ,nie ma stereotypu o zahukanym tatusiu ,z wiszącymi mu u nóg dzieciątkami a o mamach i owszem. Gdyby na obrazku był facet ,pewnie nie załapałbym nawet o co chodzi?To się zmienia i młodzi ojcowie ,częściej niż kiedyś angażują się w pieluchy,karmienie itd. ale to wciąż mniejszość,choćby dlatego ,że częściej pracują zawodowo poza domem ,bo to mamy od porodu zostają z dzieckiem.
Nie zgodzę się ,z którąś z wizażanek, że gdyby tatuś dotykał brzucha ,mówił do dziecka i był przy porodzie( oksytocyna), to od razu byłoby bardzo z nim związane. Mój mąż ciągle dotykał brzucha,mówił do niego czule ,puszczał muzykę a mała w nocy i tak się darła jak opętana ,kiedy ją brał na ręce,bo mleczne cycki sa cieplejsze i inaczej pachną niż mężowskie.W dzień ok ,w nocy nie i basta. I w imię partnerstwa mogłabym patrzeć jak się pół nocy męczy,żeby ją uspokoić ,no bo jak to ,mogę ja to może i on. Niestety ,to tak nie działa. |
|
|
|
|
#123 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 178
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
coś w temacie z przymrużeniem oka http://joemonster.org/art/31835
__________________
Cytat:
nevena.pl
|
|
|
|
|
|
#124 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 284
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#125 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 2 198
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
Poza tym ok - ojciec nie chce/nie może zająć się dzieckiem, więc niech robi to mama, ale partner w międzyczasie może ogarnąć inne rzeczy "okołodomowe" - może zrobić pranie, ugotować coś na następny dzień, przygotować kolację, odkurzyć, umyć łazienkę... Bo w praktyce często wygląda to tak, że wieczorem po ukołysaniu dziecka do snu na kobietę czekają jeszcze np. brudne gary w zlewie, bo nikt nie zlitował się nad nimi i ich nie umył. O taką pomoc też chodzi. |
|
|
|
|
|
#126 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 583
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#127 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 412
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Większość pań nie potrafi zająć się swoim pierworodnym. Oczywiście instynkt im każe się zająć płaczącym dzieckiem (najlepiej samej zapłakać z bezsilność
) ale nie potrafią się za to zabrać. Więc... muszą się po prostu nauczyć. Skoro mamusia może się nauczyć to tatuś też może. Inna kwestia to dać te dziecko pod opiekę dla tatusia. Ile kobiet boi się odejść nawet od łóżka nie mówiąc o zostawieniu pod opieką taty dziecka. Kiedy ten facet ma się nauczyć jak "mama wie najlepiej". Może to brak rodzin wielopokoleniowych jest też tego przyczyną. Wtedy chociaż kobiety miały kontakt z dziećmi.
Edytowane przez Stookrotka Czas edycji: 2015-04-30 o 10:04 |
|
|
|
|
#128 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 108
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
Właśnie. Do dziś pamiętam szoki w jakim byłam po porodzie. Dali mi jakieś UFO i zrób z nim tu coś.Instynkt swoje robi, owszem. Pomaga trochę, daje takiego wewnętrznego kopa, niezwykły imperatyw który powoduje że człowiek mimo ze często po porodzie wcale jeszcze nie jest w swoim dziecku zakochany, a wręcz się go trochę boi wręcz, to jednak ma potrzebę opiekować się "tym czymś" odgadywać potrzeby dziecka zamiast uciec z krzykiem. Miałam głowę wypełnioną teorią wyczytana w książkach, + wewnętrzne przeświadczenie ze przecież ludzkość "jakoś sobie z tym radzi od zawsze, to przecież sroce z pod ogona nie wypadłam", jakieś tam drobne doswiadczenai z códzymi dziećmi (ale przewijać czy kapać nigdy nie miałam ochoty/okazji) I jakoś szło. Położne pomogły na początku przy karmieniu, ubieraniu i przewijaniu. Podgladałąm bardziej doswiadczone matki na sali. W domu, pierwszą kąpiel dziecka to sąsiadka nam zrobiła- wykąpała pokazując jak trzymać, jak ogarnąć z sensem. Wielka skarbnicą bardzo pomocnych tricków, sposobów, oszustw, były właśnie wszystkie starsze kobiety. Słuchałam co gadają, jak mi się wydawało z sensem to praktykowałam i te "światłocmiące" sposoby NAPRAWDĘ często działają. Można być najmądrzejszą w całej wsi, ale można też sobie uzmysłowić, że świat się nie skłąda z samych wrednych idiotek, tylko te nasze babcie, matki, sąsiadki- odchowały z powodzeniem często kilkoro dzieci i zwyczajnie mają doswiadczenie a nie na złosc gadają. I tak to szło od teorii do praktyki. Kobieta i mężczyzna muszą sie tak samo nauczyć opieki nad dzieckiem, a ojciec tak samo ma instynkt tacierzyński jak matka macierzyński. Kwestia chęci i poczucia obowiązku wobec własnego dziecka. ważne jest też, żeby nie dać sie wkręcić w odgórnie narzucone trendy. Matka nie musi od razu po porodzie lecieć do pracy czy na fitnes bo tak w gazetce napisali ze współczesna kobieta musi wychodzić. Jedna musi inna nie chce. Trzeba słuchać siebie i dziecka. Ja np. przez bite około 3 miesiące po porodach, kompletnie nie miałam potrzeby wychodzić z domu bez dziecka. Instynkt był tak silny, ze to czego potrzebowałam, to być z dzieckiem cały czas i mieć święty spokój.. I co z tego? Miałam potrzebę to siedziałam z dzieckiem a nie na siłę robiłam co ktoś uważał ze powinnam. Jakoś wszyscy byli zadowoleni, spokojni i nie żałuję ani jednego dnia z tego czasu.
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
|
|
|
|
#129 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 4 774
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Alma,
|
|
|
|
|
#130 |
|
:)
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 1 461
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;51228558]No jak patrze na siebie i moja siostre, kuzynow, kuzynki, to tak. Nie moja wina, ze rodzice nie uczyli tego od poczatku dzieciaka i nieszczescie gotowe. Nam zawsze powtarzano co nam wolno, a czego nie i zadne z nas nie wpadlo na durny pomysl bawienia sie kuchenka, gniazdkami z pradem itp. Niektorzy rodzice sa malo zapobiegawczy, a dzieci niedopilnowane.[/QUOTE]
No ale chyba uczyli was czego nie wolno, wlasnie w momentach, gdy próbowaliście to zrobić? Co oznacza, ze jednak do pewnego momentu mieli na was oko i podejmowaliście czasami nierozsądne działania, które były przerwane przez rodzicow/opiekunów --> poświęcali czas na pilnowanie was. Jezeli sie mylę to napisz proszę, jak ta nauka wygladała ?
Edytowane przez pikdaria Czas edycji: 2015-04-30 o 10:07 |
|
|
|
|
#131 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 4 774
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Alma, to nie do końca jest tak jak piszesz. Mąż mój miał kochająca matkę i która dbała o swoje dzieci. I uczyła wszystkich zasad bezpieczeństwa ale mój mąż był takim dzieckiem który za żadne skarby nie chciał się nauczyć że rąk do piecyka gazowego się nie wkłada. Ile się ona z nim nawalczyla to jej.
|
|
|
|
|
#132 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 108
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;5122901 8]Alma, to nie do końca jest tak jak piszesz. Mąż mój miał kochająca matkę i która dbała o swoje dzieci. I uczyła wszystkich zasad bezpieczeństwa ale mój mąż był takim dzieckiem który za żadne skarby nie chciał się nauczyć że rąk do piecyka gazowego się nie wkłada. Ile się ona z nim nawalczyla to jej.[/QUOTE]
Może powinna dać raz wsadzić te łapy, pod kontrolą. Czasami trzeba dziecku pozwolić sie oparzyc, żeby na reszte życia był spokój i nie trzeba było nad nim 24/24 siedzieć bo sie zwyczajnie nie da. Owszem, kilkulatek, potrafi zrobic głupotę. Ale też jest juz na tyle ogarniety i sprytny, ze jak zaplanuje coś, to zrobi bo NIE upilnujesz. 7 letnie dziecko to już ten wiek, ze samo myśli a nie ze się nad nim stoi i to do takiego stopnia, ze nawet do WC nie da sie wyjść. Przedszkolaki/wczesna podstawówka i same już do sklepu skoczą, na plac zabaw pójdą i przez ulice przejdą i wiedzą co to prąd i co gorące. Ja jeszcze nawiąże do tych lekcji. Ja nie sprawdzałam. Nie dlatego ze jestem wyrodna, ale dlatego ze o to prosiła wychowawczyni mojej starszej córki. dziecko miało odrabiać samo i przynosić tak jak odrobiło, od sprawdzania jest nauczycielka. Tylko wtedy nauczycielka jest w w stanie określić, jakie postępy dziecko robi, jak sobie radzi z materiałem, czy wymaga pomocy, douczania. Mnie sie to zgadzało z tym czego mnie rodzice nauczyli, ze moja nauka to moja sprawa. Po pomoc sie przychodzi jak się nie wie jak zrobić, nie rozumie. Moje córki bardzo szybko załapały system i bardzo szybko zaczęły wracać do domu ze świetlicy z odrobionymi lekcjami bo chciały w domu mieć luz. Owszem, na samym początku trzeba czuwać, nauczyć jak się spakować, wypracować schematy postępowania (kiedy te lekcje odrabiać) przypomnieć na wszelki wypadek: spakuj się, sprawdź, weź kanapkę. Ale nie ingerować za bardzo jeśli nie ma konieczności. A jak jest, też tylko wspomagać, a nie zaciemniać obraz nauczycielowi.
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
|
|
|
#133 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 583
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#134 |
|
:)
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 1 461
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;51229359]No normalnie, na wakacje zostawalam z 2 lata starsza siostra w domu. Ona miala 6-7 lat i sie mna "opiekowala". Zanim to sie zaczelo, to mielismy cala instrukcje typu "nie wlaczajcie czajnika, w dzbanku jest woda, mozecie ja pic/nie dotykajcie kuchenki/nie podlaczajcie nic do kontaktu/mozecie poogladac sobie bajki na video/nie otwierajcie obcym/drzwi zawsze zamkniete na klucz" itp. Przeciez tu mowa o dzieciach 5-7 letnich, wiadomo ze taki roczniak, dwulatek może ładować palce tam gdzie nie trzeba i wtedy potrzeba go naprostowac, ale dziecko szkolne? Powinno mieć wpojone już jakieś reguły i zakazy.[/QUOTE]
Teraz rozumiem. Wiesz, jedno dziecko załapie reguły mając dwa lata inne mając siedem, jeszcze inne udaje sie ułożyć majac dopiero dziesięć lat. A jeszcze inni zostają nieokrzesani do konca zycia. I jakos nie lubie stwierdzeń, ze ktos powinien/niepowinien byc jakis w określonym wieku. natomiast rozumiem co miałaś na mysli
|
|
|
|
|
#135 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
[1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;51229359]No normalnie, na wakacje zostawalam z 2 lata starsza siostra w domu. Ona miala 6-7 lat i sie mna "opiekowala". Zanim to sie zaczelo, to mielismy cala instrukcje typu "nie wlaczajcie czajnika, w dzbanku jest woda, mozecie ja pic/nie dotykajcie kuchenki/nie podlaczajcie nic do kontaktu/mozecie poogladac sobie bajki na video/nie otwierajcie obcym/drzwi zawsze zamkniete na klucz" itp. Przeciez tu mowa o dzieciach 5-7 letnich, wiadomo ze taki roczniak, dwulatek może ładować palce tam gdzie nie trzeba i wtedy potrzeba go naprostowac, ale dziecko szkolne? Powinno mieć wpojone już jakieś reguły i zakazy.[/QUOTE]
Miałam wypadek samochodowy jak wracałam ze szkoły. Wpojono mi że jak przechodzę przez jezdnie to należy spojrzeć w lewo, w prawo i znów w lewo - ale i tak spojrzałam tylko w prawo i weszłam na jezdnię. Dobrze że przeżyłam i bez trwałych uszkodzeń. Więc należy dziecko uczyć i mieć nadzieję że uchroni się je przed wypadkiem. Pewności nie ma. |
|
|
|
|
#136 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 673
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Patrząc na to jak ja byłam wychowywana, a jak teraz się wychowuje dzieci pod kloszem nie odstępując ich na krok, to chyba ten obrazek z góry pasuje.
Lekcji sama pilnowałam (przez to miałam poczucie obowiązku od małego). Do taty szłam tylko z trudnym zadaniem z matematyki, czy fizyki (bo tata inżynier). Mama tylko w 1 klasie sprawdzała moje postępy w nauce i tyle. Do sklepu chodziłam sama, na plac zabaw razem z innymi dzieciakami, latało się od małego samemu. Normalnie nikt aż tak się nie przejmował, ale chyba to były inne czasy. Oczywiście babcia też od czasu do czasu się mną zajmowała. Moja mama mówi, że byłam nie nudzącym dzieckiem, sama potrafiłam się sobą zająć, jedynie dużo jadłam (patrząc teraz na moja figurę aż niemożliwe, ha ha). Może w wychowywaniu dzieci trzeba wrzucić na luz troszkę, bo jak patrzę na te panikujące mamy dookoła to czasami aż przesada. Teraz jak dziecko idzie do piaskownicy to strach - bo piasek brudny, bo pobrudzi się, bo inne dzieci itd... zasłyszane. Ile ja zjadłam pisaku i zdrowa
|
|
|
|
|
#137 | ||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 583
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
Cytat:
|
||
|
|
|
|
#138 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 1 244
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Ja jestem zdania, że niektóre matki mają patologiczną potrzebę bycia cały czas przy dziecku i tworzą taką chorą relację robiąc krzywdę dziecku. Dziecko samo z siebie nie potrzebuje być cały czas przy matce i jeśli ona da mu szanse wspaniale potrafi się sobą zająć przynajmniej na chwilę.. Ale matki uczą wyręczania, ciągle na rękach/u mamy spódnicy, albo kupić masę świecących zabawek, włączyć youtube/głupkowatą bajkę, dać tablet do zabawy i wtedy rura do kibla bo dziecko na 5 sekund zawiesi oko...
Jestem nauczycielem w przedszkolu, mam grupę 25 dzieci 2,5-4 lata i po miesiącu, dwóch większość potrafi samo skorzystać z toalety, samo zjeść nie brudząc się, samo się ubrać i rozebrać... Matki nie wierzą, nawet zdarza się, że proszą o nagranie filmu jak ich dziecko je, czy przebiera samo spodnie... " Bo w domu jak popuści to trzeba przebrać, nie ma szans, że choć majtki samo ściągnie...ale jak to Pani nie wyciera mu pupy jak majtki czyste, w domu jak zrobi kupkę to chusteczką nawilżaną wycieram" ![]() Także jak słyszę, że ktoś stracił życie/przestał być kobietą po urodzeniu 1 dziecka to wiem, że albo jest za przeproszeniem niedojdą życiową, albo właśnie jedną z tych fiśniętych mamusiek, które nie odcięły pępowiny. Piszę tu o pełnych rodzinach, gdzie dziecko ma oboje zdrowych rodziców. ---------- Dopisano o 18:41 ---------- Poprzedni post napisano o 18:34 ---------- [1=b82ed09e83d6cc96f3cec4b 39c6008ed9e8c5acd_5dd3308 25eb9e;51235758]Jasne, że nie ma, tak samo jak wieloletni kierowca nie ma pewności, że spowoduje wypadek. Jesteśmy tylko ludźmi. Ale uważam, że nie ma co demonizować, a że co dzieciaka do kibla nie zabrać, otworzy okno i wypadnie. Jak się dziecko pewnych rzeczy uczy, to większe prawdopodobieństwo, że czegoś tam nie zrobi. Dzieci ogólnie robią dużo głupich rzeczy, ja np. potrafiłam zniknąć, siedzieć kilka godzin u sąsiadki, która robiła mi jakiegoś potworka z włóczki, nie powiedziałam mamie, a ona z płaczem mnie szukała po mieście. Ale to przekonanie, że jak wyjdziesz na minutę do WC, to dziecko wyskoczy przez okno to dla mnie gruba przesada. Ja ostatnio gadałam z moim facetem się zastanawiałam czy dalej jest tak, że dzieci na podwórku w przedszkolu piją kompot z używanych wcześniej szklanek? U nas było tak, że nalewano kompot, jakieś dziecko piło, odkładało szklankę (było ich na stoliku kilkanaście), a potem następne dziecko przybiegalo i piło z tej samej My mamy jednorazowe kubeczki: pijesz- wyrzucasz. Nie możemy tez dawać dzieciom niewyparzonych sztućców czy talerzyków. Nie wiem jak jest w innych placówkach, ale myślę, że w dzisiejszych czasach takie coś się już nie zdarza... Nawet jakby gdzieś tak było to wątpię, że na tyle jawnie, by rodzic o tym wiedział
__________________
Raz królewna złotowłosa cudny miała sen, że splatała złote włosy, złociste jak len. I przyszedł do niej grajek, na skrzypcach zaczął grać i mówi: Pójdź, królewno konwalie ze mną rwać. Pójdź, pójdź... Edytowane przez dziad kalwaryjski Czas edycji: 2015-04-30 o 19:49 |
|
|
|
|
#139 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 6 583
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
dziad kalwaryjski, kiedyś znajoma mojej mamy opiekowała się 2-letnim chłopcem i jego mama i babcia wszystko mu miksowały na papkę, bo twierdziły, że on nie potrafi dobrze przeżuwać. Popłakały się ze szczęścia, jak ta opiekunka nauczyła go przeżuwać pokarmy
|
|
|
|
|
#140 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 1 244
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Mówię, chorzy ludzie robią krzywdę dzieciom pod przykrywką robienia mu dobrze... Tym samym chorym ludziom CZASEM się to nudzi i wtedy płaczą, że straciły X lat życia... Dziecko trzeba uczyć nie tylko bycia samodzielnym, ale także czerpania radości z bycia samodzielnym. Wtedy ma się na pewno więcej czasu dla siebie, a dziecko na pewno nie czuje się odrzucone i łatwiej mu w przyszłości.
__________________
Raz królewna złotowłosa cudny miała sen, że splatała złote włosy, złociste jak len. I przyszedł do niej grajek, na skrzypcach zaczął grać i mówi: Pójdź, królewno konwalie ze mną rwać. Pójdź, pójdź... |
|
|
|
|
#141 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 069
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
Edytowane przez madana Czas edycji: 2015-05-01 o 12:31 |
|
|
|
|
|
#142 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: z pieknego kraju
Wiadomości: 758
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#143 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 14 671
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
We wrześniu urodze dziecko i to o czym jest mowa w 1 poście to coś, czego się najbardziej obawiam. Zmęczenia, braku czasu, tego ze cały świat skupi się tylko na dziecku. Większość wypowiedzi tutaj mnie jednak pociesza, że nie jest tak źle. Dziś jestem przyzwyczajona do wielu zajęć poza pracą i obawiam się, że braknie mi czasu na to, co lubię. Wierzę jednak, że to właśnie od nas samych zależy (w większości) to, jak wygląda nasze życie, czy mamy czas na pasje czy stajemy się robotami: praca-dom-dziecko. Wierzę, że przy dwojgu zaangażowanych rodzicach i chęciach da się wygospodarować czas na swoje pasje czy odpoczynek, relaks. Widziałam piękne przykłady mam, które mając mdłe dzieci zsuwaja na siłownię, piszą magisterki i doktoraty, podróżują i pięknie wyglądają
wydaje mi się ze kluczowe aspekty to: normalny partner, chęci, determinacja a da się pozostać sobą a nie tylko o wyłącznie mamą ![]() Wysłano z szajsunga, który wie lepiej.
__________________
|
|
|
|
|
#144 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 382
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Czesto to jak wyglada nasze zycie na poczatku z dzieckiem (dopoki dziecko nie nauczy sie samo bawic misiami itd czyli mniej wiecej do 6mies) zalezy nie tylko od nas ale i od samego dziecka. Jedne dzieci spokojnie poleza same, inne zaraz placza czy sie irytuja strasznie.
Ilez to ja razy chodzilam do ubikacji z corka na rekach czy nie jadlam normalnej kanapki tylko wszystko podgryzalam z osobna :-P szczegolnie gdy meza nie bylo. Rozne sa sytuacje w zyciu i rozne sa dzieci. Niektore zajma sie soba od malenkosci a niektore sa bardzo absorbujace i niestety, chcac nie chcac musimy sie wiecej zajmowac dzieckiem niz bysmy tego chcieli. Macierzynstwo to nie kolorowa bajka. Bo sa i dobre chwile np ze dziecko ladnie spi w nocy ale sa i te gorsze jak to ze w dzien dziecko niechetnie spi (robi ze 3-4 drzemki po 30min) i samo zostawac nie chce :-P Grunt to nastawic sie na najgorsze i potem sie mile rozczarowac, niz nastawic sie pozytywnie i sie rozczarowac negatywnie
|
|
|
|
|
#145 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 699
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Myślę, że dużo zależy od dziecka. Jedne chcą tylko jeść, spać i spokoju. Drugie ciągłej obecności innych ludzi, głównie mamy.
Ja mam jedno dziecko. Początki były cudowne i przerażające zarazem. Oprócz ciągłego niewyspania najbardziej przytlaczala mnie odpowiedzialność. Odkąd mam dziecko zmieniłam zdanie na temat wczesnego macierzyństwa. Wcześniej myślałam sobie tak: ok, ma tak młodo dziecko, odchowa i potem luz a jeszcze młoda będzie. Teraz uważam, ze wczesne macierzyństwo poprzez tę odpowiedzialność za życie innej istoty zabiera dużo z tej młodzieńczej niefrasobliwosci a tego nie da się odzyskać. Ja urodziłam córkę mając 27 lat i psychicznie byłam gotowa na to, ze moje życie się zmieni. Jest zupełnie inaczej ale przy tym naprawdę fajnie. Byłam przygotowana na to, ze dziecko płacze i wymaga uwagi i tyle. Ale co do tego oblicza macierzyństwa np. w mediach to uważam, ze jest zaklamane, fakt. Mama z dzieckiem siedzą zawsze na jasno ubrani na białych meblach, uśmiechnięci... taaa Albo szkoła rodzenia. Pokazali nam na lalce pozycję w jakich przystawic dziecko do piersi ale nikt nie powiedział jak sutki mogą boleć na początku. Jak sobie z tym radzić. Albo z nawałem mleka. Wszystko słodko i cukierkowo-przystawiasz, dziecko pije a Ty czytasz książkę... No na pewno Mam żal o to. Zawsze wolę się nastawić na ciężki bój a później się pozytywnie zdziwić niż takie coś. W macierzynstwie wkurza mnie też wtykanie nosa w nie swoje sprawy przez innych. Jeśli będę potrzebowała rady to sama zapytam. Moje dziecko jest naprawdę fajne. Towarzyskie, wygadane, usmiechniete. A że od dwóch lat nie przespałam całej nocy? Nie można mieć wszystkiego.
|
|
|
|
|
#146 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 382
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
|
|
|
|
|
#147 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 1
|
Dot.: Prawdziwe oblicze macierzyństwa
Witam Czytelników i Piszących,
wszystko zależy od stanu zdrowia (kobiety i dziecka), otoczenia (pomocne czy natrętne), ogólnie pojętej sytuacji życiowej (pieniądze, praca, mieszkanie)... z pewnością cierpliwość i trzymanie emocji na wodzy pomaga w tym, żeby opiekować się dzieckiem, ale uczyć samodzielności i wychowywać, bez względu na powyższe... u mnie było bardzo dużo gorszych dni, nieprzespane miesiące, tż ciągle w pracy (12-16h), frustracja z bezsenności i przemęczenia, przedłużone powracanie do formy (przy kp i w ciąży musiałam leki odstawić). Ale odkąd dziecko siedziało i potrafiło bawić się samo to zostawiałam je same w pokoju, żeby zjeść czy coś zrobić, na etapie 10-11mcy potrafiło spokojnie pół godziny bawić się w kojcu, gdy ja byłam w kuchni czy łazience. Różnie bywa, ale moim zdaniem trzeba konsekwentnie wprowadzać zasady, samemu się ich trzymać i raczej powinno się udawać "utrzymać dzieci na wodzy", tak by później się za nie nie wstydzić, czy nie martwić jak sobie poradzą w życiu |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:02.




W moim otoczeniu (kuzyni, szwagrowie) zajmują się normalnie dzieckiem od urodzenia. Jak ojciec nie potrafi zająć się maluchem to powinien się nauczyć, naprawdę w kołysaniu, przewijaniu, karmieniu czy zabawianiu dziecka nie ma żadnej filozofii i uważam, że tłumaczenie "bo facet nie potrafi" to tylko dobra wymówka dla nich.






?









