Ślub kościelny osoby transseksualnej

[Mijanou]

Napisane przez ruda_beksa

Dokładnie, więc osoba transseksualna może przysięgać przed chrześcijańskim Bogiem na kobiercu ślubnym. Tylko nie w kościele katolickim.

A że Kościół Katolicki nie posiada monopolu na Pana Boga, jak najbardziej taka osoba może przysięgać przed Bogiem

A tak sobie myslę, że Panu Bogu religia jest obojętna i nie o wyznawaną religię kiedyś wszyscy będziemy pytani.

[PoPoo]

Napisane przez Mijanou

A że Kościół Katolicki nie posiada monopolu na Pana Boga, jak najbardziej taka osoba może przysięgać przed Bogiem

A tak sobie myslę, że Panu Bogu religia jest obojętna i nie o wyznawaną religię kiedyś wszyscy będziemy pytani.

Raczej religia nie jest obojętna bogu

[Mijanou]

Napisane przez PoPoo

Raczej religia nie jest obojętna bogu

Bardziej chodzi mu chyba o wiarę, niż o religię. Czy to ważne, w jaki sposób go czcimy?
No ale dura lex, sed lex. Skoro prawo kanoniczne w kościele katolickim zabrania udzielania ślubów osobom transseksualnym to jeśli się jest Katolikiem to trzeba to szanować.

[ruda_beksa]

Napisane przez Mijanou

A że Kościół Katolicki nie posiada monopolu na Pana Boga, jak najbardziej taka osoba może przysięgać przed Bogiem

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez PoPoo

Raczej religia nie jest obojętna bogu

To raczej nie ma większego znaczenia, czy w kościele stoi konfesjonał i wisi obraz Maryi, czy nie.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83779801]Ale jak jakaś osoba jest transseksualna to i tak średnio należy do Kościoła.
[/QUOTE]

Co za BS.

[Mijanou]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;83779801]Ale jak jakaś osoba jest transseksualna to i tak średnio należy do Kościoła.

[/QUOTE]
Przykro mi, ale chyba nie masz słuszności, biorąc pod uwagę, że poprzez chrzest w wieku niemowlęcym taka transseksualna osoba została włączona bez udziału własnej woli do kościoła, czy sobie tego życzyła, czy nie (to znaczy trudno wymagać od niemowlęcia podejmowania tego typu decyzji). I nic nie można na to poradzić. Nawet ja, jako apostata, w teorii nadal jestem katolikiem, tyle że obłożonym anatemą (klątwą kościelną) bo sakramenty, według prawa kanonicznego są :"niezmywalne i nieodwracalne". Nie da się w 100% wymiksować z katolicyzmu. Statystycznie rzecz biorąc-nadal jestem katolikiem i bardzo mi z tym źle.

Idąc tym tokiem rozumowania, skoro kościół katolicki wyraża zgodę na przyjmowanie na swoje łono niemowląt (czyli bez udziału świadomej woli zainteresowanej osoby) to powinien się liczyć z tym, że częśc tych osób będzie miało w przyszłości inna orientację seksualną niż ta, którą kościół nakazuje. I znaleźć miejsce dla takich osób wśrod wiernych. Lub nie chrzcić ludzi bez udziału ich świadomej woli. Z tego punktu widzenia wolę niektóre wyznania protestanckie, w których chrzest jest świadomym aktem woli świadomej tego kroku osoby.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Mijanou

Nawet ja, jako apostata, w teorii nadal jestem katolikiem, tyle że obłożonym anatemą (klątwą kościelną) bo sakramenty, według prawa kanonicznego są :"niezmywalne i nieodwracalne". Nie da się w 100% wymiksować z katolicyzmu. Statystycznie rzecz biorąc-nadal jestem katolikiem i bardzo mi z tym źle.

Przykro mi z Twojego powodu, ale przecież to kompletnie inna kwestia w ogóle niezwiązana z tematem. Ty nie chcesz być katoliczką - i o ile 'teologicznie' możesz nią być ze względu na nieusuwalne znamię chrztu, o tyle pod wszystkimi innymi względami, włączając w to prawo kościelne i statystyki powinnaś być nieuwzględniana.

Mowa - o ile dobrze zrozumiałam - o osobie transseksualnej czy homoseksualnej, która w przeciwieństwie do Ciebie CHCE być katolikiem. KK takich osób nie wyrzuca z Kościoła (choć jak widać niektórzy wierni czy niewierni bardzo by sobie tego życzyli). Nie mogą przystępować do siedmiu sakramentów świętych - tak samo jak chociażby heteroseksualni rozwodnicy - ale to tylko (i aż) tyle. Mogą korzystać z sakramentaliów, uczestniczyć we mszy świętej i nabożeństwach, ba - nawet pełnić posługę liturgiczną.

Napisane przez Mijanou

częśc tych osób będzie miało w przyszłości inna orientację seksualną niż ta, którą kościół nakazuje. I znaleźć miejsce dla takich osób wśrod wiernych.

Dokładnie o tym mówię. Kościół nikogo nie wyrzuca. Pewne kwestie nie podlegają rozgrzeszeniu, ale jeżeli ktoś chce być katolikiem i jest ochrzczony to jak najbardziej może nim być i jest. Są duszparsterstwa takich osób (nie wiem czy w Polsce akurat transseksualnych, ale małżeństw niesakramentalnych na pewno) i nikt nie ma prawa odbierać im przynależności do Kościoła, którego czują się częścią.

[Mijanou]

Wiem, że istnieje w Pl duszpasterstwo osób np. po rozwodach ale z pewnością nie ma duszpasterstwa osób transseksualnych.

Co do reszty Twojego postu-jak najbardziej się zgadzam, że nikt takich osób nie wyrzuca z grona wiernych.

Wskazuję jedynie na pewna niekonsekwencję w udzielaniu sakramentów w kontekście chrztu niemowląt. Oczywiście, prawa nie zmienię i nie nawołuję do żadnej rewolucji (wbrew swojej naturze rewolucjonisty) ale uważam, że skoro chrzest udzielany jest wszystkim, jak leci, to małżeństwo też powinno. Zaznaczam, że to tylko moja opinia i nie mowię, że moja racja jest najmojsza.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Mijanou

Wiem, że istnieje w Pl duszpasterstwo osób np. po rozwodach ale z pewnością nie ma duszpasterstwa osób transseksualnych.

Co do Polski nie wiem na pewno. Przez chwilę pogooglałam i na typowe tego typu duszperstwo nie natrafiłam, natomiast na świecie już takie są. Nawet w Polsce są organizacje świeckich katolików (Wiara i Tęcza) zrzeszające osoby LGBTQ dla których ich tożsamość katolicka jest tak ważna jak płciowa/seksualna.

Osobiście przypuszczam, że w dłuższej perspektywie "nauczanie" w tej kwestii, jak również w kwestii antykonepcji (zapewne jeszcze szybciej) w końcu ulegnie zmianie (dodałabym z przekąsem - gdy ten beton otworzy się w końcu na Ducha Świętego).

Napisane przez Mijanou

Wskazuję jedynie na pewna niekonsekwencję w udzielaniu sakramentów w kontekście chrztu niemowląt. Oczywiście, prawa nie zmienię i nie nawołuję do żadnej rewolucji (wbrew swojej naturze rewolucjonisty) ale uważam, że skoro chrzest udzielany jest wszystkim, jak leci, to małżeństwo też powinno. Zaznaczam, że to tylko moja opinia i nie mowię, że moja racja jest najmojsza.

Rozumiem Twoje rozgoryczenie, jednak taka propozycja nie trzyma się kupy - chrzest nie jest "udzielany wszystkim jak leci", tylko - przynajmniej w teorii - na prośbę rodziców, którzy chcą wychować swoje dziecko w wierze. Stąd też co i rusz spotyka się funkcjonariuszy kościelnych odmawiających chrztu dziecku rodziców, którzy w świetle KPK nie są małżeństwem, argumentując to obawą, że dziecko nie będzie wychowywane w wierze.

Można debatować o granicach 'władzy rodzicielskiej', do czego rodzice mają prawo względem swojego dziecka, co wchodzi w zakres wychowania, a co jest pogwałceniem wolności odrębnej jednostki. Natomiast analogia do małżeństwa jest nietrafiona - o sakrament (którego sami sobie udzielą) występują ludzie dorośli, a nie ktoś w ich imieniu, kto - jak w przypadku chrztu - ma być niejako gwarantem, że ta łaska nie zostanie (z braku lepszego słowa pod ręką) zmarnowana.