Dlaczego ludzie opuszczają Polskę?

[KaerbEmEvig]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;65333646]Subtelna różnica między 500+, a świadczeniami w tych innych państwach jest taka, że te inne państwa na to stać.[/QUOTE]

Polska pod względem transferów społecznych zajmuje ostatnie miejsce wśród państw UE i jedno z ostatnich wśród państw OBWE (gorzej jest np. w Chile czy Korei Południowej).

Odnoszę wrażenie, że osoby, które się tu wypowiadają i są za wyjazdem z Polski, żyją w jakimś matriksie, bo ich wypowiedzi nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

[Limonka2738]

Napisane przez CzerwonaArcyksiezniczka

Ja uważam, że w Polsce nie jest źle, jednak widzę po znajomych, mających rodziny, jak im się żyje tam - ludzie z przeciętnymi kwalifikacjami (praca biurowa, fizyczna) z dziećmi. W Polsce nie mieliby szans na taki standard.

Mam znajomego, który pracował w 7-Eleven, kiedy wyjechał na rok studiów do Stanów z jakiegoś tam programu dla studentów. Ja w tym samym czasie dorabiałam w Żabce.

On za miesięczną pensję wyżył i jeszcze kupił sobie PS3 (nie było czwórki wtedy). Ja odkładałam pół roku. Co prawda ja mam czwórkę, ale on tez

Nie mówię, że jadł kawior. Ale w imię czego mam harować na ten sam przedmiot 6 razy dłużej, bo zarabiam w złotówkach, a cena w sklepie jest przeliczana z dolarów/euro. To tylko taki przykład, ale to samo jest z telefonami, komputerami, czy nawet z masłem w sklepie.

---------- Dopisano o 19:59 ---------- Poprzedni post napisano o 19:52 ----------

Napisane przez thirky

dziwi mnie że używając języka ojczystego zwracasz świadomie uwagę na gramatykę i na jej "nieciekawość"

Jestem pasjonatką lingwistyki i zauważam.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez KaerbEmEvig

Polska pod względem transferów społecznych zajmuje ostatnie miejsce wśród państw UE i jedno z ostatnich wśród państw OBWE (gorzej jest np. w Chile czy Korei Południowej).

I co z tego? Jakoś nie widzę w tym argumentu za programem 500+

[MissChievousTess]

Napisane przez LightLeaf

Odniosę się do wypowiedzi w wątku, nie bezpośrednio tematu, bo przeczytałam wątek i coś mnie dziwi.

Jaka jest logika w zwiększaniu wynagrodzenia osobom, wykonujacym prostsze prace? Mam na myśli takie "zawody", które może wykonywać właściwie każdy, bez nauki, wysiłku intelektualnego, typu na przykład kasjerka.

A no taka, że tak pracuje 60%-80% danego społeczeństwa. To ci ludzie tworzą rynek wewnętrzny i gwarantują stabilność gospodarki, generują popyt na dobra i usługi, zapewniają odpowiednią dzietność, składki na systemy zdrowotne i emerytalne. Szczęścia życzę lekarzom i prawnikom w kraju, w którym kasjerki czy sprzątaczki i ich rodzin nie stać na składki zdrowotne, na wizytę u lekarza czy prawnika. Nie wielkimi i wybitnymi zdrowe społeczeństwo stoi, ale stabilnością życia większości szaraków. Bogate kraje to te, które od dawna doskonale to rozumieją. Bismarck żył wieki temu, a jakoś rozumiał. A potomstwo współczesnej polskiej inteligencji nie ogarnia? Jeśli tak to trudno nadal określać lekarzy i prawników jako inteligencję.

[KaerbEmEvig]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;65335541]I co z tego? Jakoś nie widzę w tym argumentu za programem 500+[/QUOTE]

Te biedniejsze państwa jakoś nie zbankrutowały. Już rozumiesz? W Chile też ludziom wciskano kit, że np. emerytury w systemie repartycyjnym to zło, ale jakoś ludzie nie dali się przekonać, więc musiano użyć karabinów, żeby im wyperswadować opór (nota bene w tym systemie zostały policja, wojsko i urzędnicy). Niedawno 1,5 mln Chilijczyków na ulicach miast żądało powrotu do tamtego systemu, bo w obecnym 2/3 osób w wieku emerytalnym nie ma emerytury (państwo wypłaca im zasiłek z państwowej sakwy). Wystarczyło kilka kryzysów na rynku kapitałowym, by wyzerować licznik. Na wprowadzeniu systemu zyskały tylko towarzystwa emerytalne, które pobierały 20-40% prowizji od wpłat - wpłat, nie zysków.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[LightLeaf]

Napisane przez MissChievousTess

A no taka, że tak pracuje 60%-80% danego społeczeństwa. To ci ludzie tworzą rynek wewnętrzny i gwarantują stabilność gospodarki, generują popyt na dobra i usługi, zapewniają odpowiednią dzietność, składki na systemy zdrowotne i emerytalne. Szczęścia życzę lekarzom i prawnikom w kraju, w którym kasjerki czy sprzątaczki i ich rodzin nie stać na składki zdrowotne, na wizytę u lekarza czy prawnika. Nie wielkimi i wybitnymi zdrowe społeczeństwo stoi, ale stabilnością życia większości szaraków. Bogate kraje to te, które od dawna doskonale to rozumieją. Bismarck żył wieki temu, a jakoś rozumiał. A potomstwo współczesnej polskiej inteligencji nie ogarnia? Jeśli tak to trudno nadal określać lekarzy i prawników jako inteligencję.

Mam wrażenie, że pobieżnie przeczytałas moja wypowiedź.

To, że większość społeczeństwa zarabia pracując w takich zawodach nie oznacza, że mają dostać nagle 4 k na rękę, przy nie zmieniających się wynagrodzeniach w pozostałych zawodach, bo Pani Basia z Żabki by chciała na Karaiby lecieć, bo jej się należy. To zwyczajnie nie fair - nie to, że by chciała jechać, tylko żeby za taką pracę zwiększać wynagrodzenie, a pozostałym pracującym nie. Widzisz różnice?

Pomijając fakt, ze w stosunku do innych Państw chociażby wakacje są dla nas drogie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Nie mamy się co produkować. KaerbEmEvig i tak lepiej wie, że skoro Chile, które ma związek z Polską w sumie nie wiem jaki, nie zbankrutowało, to pińćset plus z pewnością jest wporzo.

[KaerbEmEvig]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;65337466]Nie mamy się co produkować. KaerbEmEvig i tak lepiej wie, że skoro Chile, które ma związek z Polską w sumie nie wiem jaki, nie zbankrutowało, to pińćset plus z pewnością jest wporzo.[/QUOTE]

Ty serio masz problem z czytaniem ze zrozumieniem. Że też Ci nie wstyd.

[Limonka2738]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

A to prawda. Ale nie ma powodu dla którego nie miałabym z Londynu przylecieć do dentysty raz na rok.

Po prostu częściej korzystam z towarów, a z usług raz na rok?

Nie ma wymarzonej krainy mlekiem i miodem płynącej, ale będę szukać takiej, w której mi będzie dobrze.

[samotny_t]

Napisane przez Limonka2738

Po prostu częściej korzystam z towarów, a z usług raz na rok?

No to już jest hit . Wizażanka korzysta z usług raz do roku. Raz do roku jest dzień, kiedy korzysta się z usług, do wyboru, do koloru:
- komunikacja miejska
- komunikacja pozamiejska
- fryzjer
- lekarz
- dentysta
- Internet
- telefon
- naprawa czegokolwiek
- kosmetyczka
- przegląd auta
Ale tylko raz w roku

[MuchaLibre]

Napisane przez KaerbEmEvig

Te biedniejsze państwa jakoś nie zbankrutowały. Już rozumiesz? W Chile też ludziom wciskano kit, że np. emerytury w systemie repartycyjnym to zło, ale jakoś ludzie nie dali się przekonać, więc musiano użyć karabinów, żeby im wyperswadować opór (nota bene w tym systemie zostały policja, wojsko i urzędnicy). Niedawno 1,5 mln Chilijczyków na ulicach miast żądało powrotu do tamtego systemu, bo w obecnym 2/3 osób w wieku emerytalnym nie ma emerytury (państwo wypłaca im zasiłek z państwowej sakwy). Wystarczyło kilka kryzysów na rynku kapitałowym, by wyzerować licznik. Na wprowadzeniu systemu zyskały tylko towarzystwa emerytalne, które pobierały 20-40% prowizji od wpłat - wpłat, nie zysków.

A wiesz czym się różni dług publiczny jawny od długu niejawnego? I dlaczego ten drugi jest wszędzie znacznie wyższy, sięgający regularnie po kilkaset % PKB w poszczególnych krajach? A co do Chile polecam artykuł:
http://www.rp.pl/artykul/1128603-Chi...alem.html#ap-1

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[KaerbEmEvig]

Napisane przez MuchaLibre

A wiesz czym się różni dług publiczny jawny od długu niejawnego? I dlaczego ten drugi jest wszędzie znacznie wyższy, sięgający regularnie po kilkaset % PKB w poszczególnych krajach? A co do Chile polecam artykuł:
http://www.rp.pl/artykul/1128603-Chi...alem.html#ap-1

Nie rozmawiam z anarcho-kapitalistami. To jak rozmowa z fanatykami religijnymi. Miłego dnia, ale z daleka ode mnie z tym kultem.

[Limonka2738]

Napisane przez samotny_t

No to już jest hit . Wizażanka korzysta z usług raz do roku. Raz do roku jest dzień, kiedy korzysta się z usług, do wyboru, do koloru:
- komunikacja miejska
- komunikacja pozamiejska
- fryzjer
- lekarz
- dentysta
- Internet
- telefon
- naprawa czegokolwiek
- kosmetyczka
- przegląd auta
Ale tylko raz w roku

Samochód, tata naprawia go sam, bo jest z wykształcenia mechanikiem, większość napraw w domu potrafię ogarnąć sama, a z tatą to już w ogóle, nie chadzam do fryzjera, obcinam się sama, u kosmetyczki byłam raz i nigdy więcej, korzystam z najtańszego abonamentu do telefonu (nie dzwonię chyba, że muszę, a telefon robi mi raczej za zegarek). Do dentysty chodzę raz dwa lata dostać zapewnienie, że wszystko ok.

Jedyne co, to Internet. Nie mierz wszystkich swoja miarą. No i lekarz, ale nigdy mi się nie zdarzyło potrzebować większego zabiegu, a w razie czego zaryzykuję.

Jasne, jak usiądziesz i będziesz marudzić, to wszystko jest źle i nie tak, nieważne gdzie zamieszkasz. Kwestia gustu, co kto woli mieć tańsze. Ja nie wydaję pieniędzy na kosmetyczki, tipsy i solarium, nie wiszę z psiapsiółkami na telefonie, tylko kupuję gry, gadżety i elektronikę - ergo bardziej mnie interesuje zakup towarów niż usług. Moim jedynym wydatkiem stałym, który można nazwać usługą, jest subskrypcja WoWa, która w przeliczeniu na zarobki jest o wiele droższa w Polsce (12,99 euro w systemie miesięcznym, płacę 62zł). Edycja kolekcjonerska Legionu - 50 euro kontra 300zł. Koszulka - 200zł z przesyłką kontra 25 euro. Ceny gier również nieporównywalne czy filmów. Ściągam filmy ze Stanów czy z Wielkiej Brytanii tylko dlatego, że mówię po angielsku i napisów polskich nie potrzebuję, a nawet z przeliczeniem złotówek na dolary/funty wychodzę taniej niż jeśli miałabym kupić w Polsce.

Plus nikt mi nie wynagrodzi ceny dojazdu na Comic Con czy Blizzcon, gdybym tak na oba chciała się wozić co roku. Więc nie wmawiaj mi, że w Polsce życie, które lubię wieść i wiodę jest tańsze.

Ale tak, jeśli ktoś planuje rodzinę, potrzebuje dużej ilości usług, to owszem, to nie jest dla niego.

W dalszym ciągu niedługo nie będę mogła usunąć ciąży z gwałtu, więc wolę już nawet dopłacić, byle być jak najdalej.

[samotny_t]

Napisane przez Limonka2738

Samochód, tata naprawia go sam, bo jest z wykształcenia mechanikiem, większość napraw w domu potrafię ogarnąć sama, a z tatą to już w ogóle, nie chadzam do fryzjera, obcinam się sama, u kosmetyczki byłam raz i nigdy więcej, korzystam z najtańszego abonamentu do telefonu (nie dzwonię chyba, że muszę, a telefon robi mi raczej za zegarek). Do dentysty chodzę raz dwa lata dostać zapewnienie, że wszystko ok.

Jedyne co, to Internet. Nie mierz wszystkich swoja miarą. No i lekarz, ale nigdy mi się nie zdarzyło potrzebować większego zabiegu, a w razie czego zaryzykuję.

Ale to już korzystasz częściej niż raz w roku Po prostu nie da się korzystać z usług raz w roku, chyba że to życie w dzikiej pustelni

[MuchaLibre]

Napisane przez KaerbEmEvig

Nie rozmawiam z anarcho-kapitalistami. To jak rozmowa z fanatykami religijnymi. Miłego dnia, ale z daleka ode mnie z tym kultem.

Argument ad personam zawsze na czasie

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[fashionaddicted]

Ale dodaj ze na aplikacji ogolnej w szkole gdzie pozniei wybiera sie aplikacje sedziowska lub prokuratorska.

Aplikant adwokacki nie dostaje zadnych pieniedzy, nie ma ubepieczenia. Czesc aplikantow zarabia grosze w kancelariach podczas aplikacji. Ba placi ok 6000zl za rok+ comiesieczna skladka na rade plus dojazdy na zajecia cotygodniowe.
Trzy lata aplikacji z egzaminami kosztuja aplikanta ponad 20tysiecy zlotych.
Gdy zostanie adwokatem, nie moze pracowac nigdzie, nie moze ten byc adwokatem na etacie, moze tylko zalozyc wlasna dzialanosc gospodarcza, gdy normalny czlowiek na otwarcie moze gdzies indziej zarbiac, mlody adwokat nie.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Szybkobiegacz]

Miałem okazję pomieszkiwać w paru państwach Europy, a także Stanach. Aktualnie mieszkam w Polsce i bardzo możliwe, że zostanę tu na zawsze. Doceniam zalety innych krajów - np. świetny klimat Portugalii, gdzie mieszkałem czy niesamowite przestrzenie i wolność USA. Doskonale rozumiem wady, o których mówicie, czyli pazerny i wszędobylski kościół, kiepski nastrój społeczny w polityce, szowinizm. Też mi to przeszkadza.

Tym niemniej, wiele zależy od tego, jakimi osobami człowiek się otacza. Tak się złożyło, że wśród znajomych nie mam nacjonalistów, rasistów, tradycjonalistów czy chamów. Takie znajomości od razu ucinam. Znam za to masę inteligentnych, tolerancyjnych, dowcipnych i otwartych na świat Polaków. Nigdzie na świecie nie spotykałem masowo ludzi tak dobrze wykształconych, tak dobrze orientujących się w świecie, tak młodych duchem, elastycznych, zaradnych. I coś, co jest nie do przecenienia: dorastanie we wspólnym kręgu kulturowym, wspólnota językowa, rozumienie się bez słów, wspólne dowcipy, wspólne kody kulturowe. W język obcym jest to bardzo trudne do osiągnięcia i tego najbardziej mi zawsze brakowało.

Wbrew powszechnym narzekaniom większość moich znajomych dobrze sobie radzi w polskich realiach. Często ciężką pracą, no i są to ludzie zwykle sporo po 30-tce. Da się przyzwoicie żyć i w Polsce, chociaż wszyscy zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie u nas występują, często wymaga to długiej pracy, nie wszyscy żyją na poziomie, jaki łatwiej uzyskaliby na Zachodzie.

Nie podoba mi się agresja przebijająca się z niektórych postów. Zarzucanie "pazerności" komuś, kto wyjeżdża za granicę czy zarabia więcej niż my albo absurdalne pomysły ograniczające prawa obywatelskie. mi nie przeszkadza,że ktoś zarabia 100 tysięcy miesięcznie, niech zarabia. Weźcie jednak pod uwagę, że w internecie jest dużo więcej frustratów niż w realnym życiu. Ostatnio po raz pierwszy usłyszałem w realnym życiu teksty, jakie tu się często przebijają - o pazerności kobiet, jak to lecą na kasę itd. Mówił to w rozmowie telefonicznej dość normalnie wyglądający gość w Warsie w PKP. Byłem w takim szoku, że aż obejrzałem go dokładnie. W życiu codziennym takich psychopatów nie ma zbyt wielu, ukrywają się, a jeśli są, to często dzieciaki, które dorastają i łagodzą potem poglądy. W praktycznym życiu w Polsce nie miałem nigdy problemów nawet z osobami popierającymi konserwatywne opcje polityczne. Na co dzień Polacy olewają spory polityczne, politykę mają głęboko gdzieś, dobrze się bawią ze sobą- taki jest trend dominujący wśród tzw normalnych ludzi.

W sobotniej "Wyborczej" był bardzo dobry tekst o Januszach i Grażynach. Linkuję dla tych, którzy mają dostęp. Doskonała analiza i podoba mi się to, co ktoś tu już napisał: że za dużo narzekamy. Niech każdy mieszka, gdzie chce, ale nie ma co nadmiernie narzekać i pluć na Polskę. To kraj, który ma wady i zalety, jak każdy inny. Jeśli ktoś pisze, że nienawidzi Polski czy polskiego języka, to znaczy, że ma problem ze sobą. Tak samo, gdy nadmiernie narzeka na polskie buractwo, Sebiksy itd. Te zjawiska występują wszędzie na świecie i o tym m.in. jest ten linkowany tekst. Polska ma swoje wady, ale jej klimat nie jest wcale najgorszy do życia, mamy piękne krajobrazy i przyrodę, w wielu aspektach całkiem liberalne prawo, no i decydująca jest dla mnie wspólnota kulturowa. Dowodem jest zresztą fakt, że rozmawiamy tu po polsku, na polskim forum.

Mógłbym mieszkać za granicą, ale ponieważ mam tu rodzinę, znajomych, dobrze się czuję, wybieram Polskę. Moja wymarzona sytuacja to na starość posiadanie dwóch domów: jednego w Polsce, gdzie siedziałbym od wiosny do jesieni, drugiego w Portugalii na spędzanie zimy

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[adult90]

Napisane przez Szybkobiegacz

Miałem okazję pomieszkiwać w paru państwach Europy, a także Stanach. Aktualnie mieszkam w Polsce i bardzo możliwe, że zostanę tu na zawsze. Doceniam zalety innych krajów - np. świetny klimat Portugalii, gdzie mieszkałem czy niesamowite przestrzenie i wolność USA. Doskonale rozumiem wady, o których mówicie, czyli pazerny i wszędobylski kościół, kiepski nastrój społeczny w polityce, szowinizm. Też mi to przeszkadza.

Tym niemniej, wiele zależy od tego, jakimi osobami człowiek się otacza. Tak się złożyło, że wśród znajomych nie mam nacjonalistów, rasistów, tradycjonalistów czy chamów. Takie znajomości od razu ucinam. Znam za to masę inteligentnych, tolerancyjnych, dowcipnych i otwartych na świat Polaków. Nigdzie na świecie nie spotykałem masowo ludzi tak dobrze wykształconych, tak dobrze orientujących się w świecie, tak młodych duchem, elastycznych, zaradnych. I coś, co jest nie do przecenienia: dorastanie we wspólnym kręgu kulturowym, wspólnota językowa, rozumienie się bez słów, wspólne dowcipy, wspólne kody kulturowe. W język obcym jest to bardzo trudne do osiągnięcia i tego najbardziej mi zawsze brakowało.

Wbrew powszechnym narzekaniom większość moich znajomych dobrze sobie radzi w polskich realiach. Często ciężką pracą, no i są to ludzie zwykle sporo po 30-tce. Da się przyzwoicie żyć i w Polsce, chociaż wszyscy zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie u nas występują, często wymaga to długiej pracy, nie wszyscy żyją na poziomie, jaki łatwiej uzyskaliby na Zachodzie.

Nie podoba mi się agresja przebijająca się z niektórych postów. Zarzucanie "pazerności" komuś, kto wyjeżdża za granicę czy zarabia więcej niż my albo absurdalne pomysły ograniczające prawa obywatelskie. mi nie przeszkadza,że ktoś zarabia 100 tysięcy miesięcznie, niech zarabia. Weźcie jednak pod uwagę, że w internecie jest dużo więcej frustratów niż w realnym życiu. Ostatnio po raz pierwszy usłyszałem w realnym życiu teksty, jakie tu się często przebijają - o pazerności kobiet, jak to lecą na kasę itd. Mówił to w rozmowie telefonicznej dość normalnie wyglądający gość w Warsie w PKP. Byłem w takim szoku, że aż obejrzałem go dokładnie. W życiu codziennym takich psychopatów nie ma zbyt wielu, ukrywają się, a jeśli są, to często dzieciaki, które dorastają i łagodzą potem poglądy. W praktycznym życiu w Polsce nie miałem nigdy problemów nawet z osobami popierającymi konserwatywne opcje polityczne. Na co dzień Polacy olewają spory polityczne, politykę mają głęboko gdzieś, dobrze się bawią ze sobą- taki jest trend dominujący wśród tzw normalnych ludzi.

W sobotniej "Wyborczej" był bardzo dobry tekst o Januszach i Grażynach. Linkuję dla tych, którzy mają dostęp. Doskonała analiza i podoba mi się to, co ktoś tu już napisał: że za dużo narzekamy. Niech każdy mieszka, gdzie chce, ale nie ma co nadmiernie narzekać i pluć na Polskę. To kraj, który ma wady i zalety, jak każdy inny. Jeśli ktoś pisze, że nienawidzi Polski czy polskiego języka, to znaczy, że ma problem ze sobą. Tak samo, gdy nadmiernie narzeka na polskie buractwo, Sebiksy itd. Te zjawiska występują wszędzie na świecie i o tym m.in. jest ten linkowany tekst. Polska ma swoje wady, ale jej klimat nie jest wcale najgorszy do życia, mamy piękne krajobrazy i przyrodę, w wielu aspektach całkiem liberalne prawo, no i decydująca jest dla mnie wspólnota kulturowa. Dowodem jest zresztą fakt, że rozmawiamy tu po polsku, na polskim forum.

Mógłbym mieszkać za granicą, ale ponieważ mam tu rodzinę, znajomych, dobrze się czuję, wybieram Polskę. Moja wymarzona sytuacja to na starość posiadanie dwóch domów: jednego w Polsce, gdzie siedziałbym od wiosny do jesieni, drugiego w Portugalii na spędzanie zimy

Najlepszy post na wątku, wreszcie!
Wspaniale ujęte w słowa, chwała bogu że przemykają w czeluściach internetu jednostki takie jak Ty, o takim myśleniu i inteligencji.
Zgadzam się ze wszystkim co napisałeś Domyślam się z jakiego otoczenia pochodzisz, jakimi ludzmi się otaczasz.
Dzięki, że mogłam pośród tego marudzenia i żółci, przeczytać Twój racjonalny, błyskotliwy i bardzo mądry post. Oby dane mi było obracać się cały czas wśród ludzi o takiej mentalności jak Ty.
Kocham mój kraj i pozytywnie patrzę w przyszłość

[BadLife]

Dorzucam swoje powody:

1. Świat jest ogromny, różnorodny i piękny. Zawsze będę miała sentyment do miejsca w którym się urodziłam, ale to nie oznacza, że mam zostać w nim na zawsze. Zwłasza jeśli są miejsca, które odpowiadają mi bardziej np. pod względem estetycznym czy kulturowym.

2. Jak większość osób tu wspomniała - mieszanie się Kościoła w politykę i życie świeckie.

3. 500+. Rozumiem, że w innych krajach też jest socjal i utrzymywanie cudzych dzieci...ALE - jest też lepszy start na to, żeby mieć własne. Ja płacę na rodziny z 2+ dzieci, a samej mnie nie stać nawet na jedno, co mnie po prostu wku...wia. Jak ktoś chce spłodzić więcej dzieci to niech bierze na siebie konsekwencję ich utrzymania.

4. Śmieszne emerytury za które nie da się przeżyć.

5. Obecny rząd, który wcale nie jest lepszy od poprzedniego.. Ludzie głosują głównie na dwie partie polityczne, bo ,,i tak nikt inny nie wygra".

6. Wszechobecna hipokryzja. Idealni katolicy (i nie tylko) po rozwodach; po zdradach i kochający swoich bliźnich (ale oprócz gejów, lesbijek, ateistów, feministek i chu...wie kogo jeszcze). Tak to: jesteśmy katolikami...Papież jest na szczycie Kościoła! Ale...jak już powie coś, co akurat się nie spodoba (np. że nie wolno ustalać cenników za sakramenty) to ,,yyy...papież miał coś innego na myśli". Wszędzie są hipokryci, ale w Polsce jest to bardzo widoczne.

7. Niskie kary dla kryminalistów (morderstwa, defraudacje, pobicia), a wysokie dla drobnych cwaniaczków (posiadanie marihuaen).

[KontrowersyjnaBaba]

Napisane przez Szybkobiegacz

Miałem okazję pomieszkiwać w paru państwach Europy, a także Stanach. Aktualnie mieszkam w Polsce i bardzo możliwe, że zostanę tu na zawsze. Doceniam zalety innych krajów - np. świetny klimat Portugalii, gdzie mieszkałem czy niesamowite przestrzenie i wolność USA. Doskonale rozumiem wady, o których mówicie, czyli pazerny i wszędobylski kościół, kiepski nastrój społeczny w polityce, szowinizm. Też mi to przeszkadza.

Tym niemniej, wiele zależy od tego, jakimi osobami człowiek się otacza. Tak się złożyło, że wśród znajomych nie mam nacjonalistów, rasistów, tradycjonalistów czy chamów. Takie znajomości od razu ucinam. Znam za to masę inteligentnych, tolerancyjnych, dowcipnych i otwartych na świat Polaków. Nigdzie na świecie nie spotykałem masowo ludzi tak dobrze wykształconych, tak dobrze orientujących się w świecie, tak młodych duchem, elastycznych, zaradnych. I coś, co jest nie do przecenienia: dorastanie we wspólnym kręgu kulturowym, wspólnota językowa, rozumienie się bez słów, wspólne dowcipy, wspólne kody kulturowe. W język obcym jest to bardzo trudne do osiągnięcia i tego najbardziej mi zawsze brakowało.

Wbrew powszechnym narzekaniom większość moich znajomych dobrze sobie radzi w polskich realiach. Często ciężką pracą, no i są to ludzie zwykle sporo po 30-tce. Da się przyzwoicie żyć i w Polsce, chociaż wszyscy zdajemy sobie sprawę z trudności, jakie u nas występują, często wymaga to długiej pracy, nie wszyscy żyją na poziomie, jaki łatwiej uzyskaliby na Zachodzie.

Nie podoba mi się agresja przebijająca się z niektórych postów. Zarzucanie "pazerności" komuś, kto wyjeżdża za granicę czy zarabia więcej niż my albo absurdalne pomysły ograniczające prawa obywatelskie. mi nie przeszkadza,że ktoś zarabia 100 tysięcy miesięcznie, niech zarabia. Weźcie jednak pod uwagę, że w internecie jest dużo więcej frustratów niż w realnym życiu. Ostatnio po raz pierwszy usłyszałem w realnym życiu teksty, jakie tu się często przebijają - o pazerności kobiet, jak to lecą na kasę itd. Mówił to w rozmowie telefonicznej dość normalnie wyglądający gość w Warsie w PKP. Byłem w takim szoku, że aż obejrzałem go dokładnie. W życiu codziennym takich psychopatów nie ma zbyt wielu, ukrywają się, a jeśli są, to często dzieciaki, które dorastają i łagodzą potem poglądy. W praktycznym życiu w Polsce nie miałem nigdy problemów nawet z osobami popierającymi konserwatywne opcje polityczne. Na co dzień Polacy olewają spory polityczne, politykę mają głęboko gdzieś, dobrze się bawią ze sobą- taki jest trend dominujący wśród tzw normalnych ludzi.

W sobotniej "Wyborczej" był bardzo dobry tekst o Januszach i Grażynach. Linkuję dla tych, którzy mają dostęp. Doskonała analiza i podoba mi się to, co ktoś tu już napisał: że za dużo narzekamy. Niech każdy mieszka, gdzie chce, ale nie ma co nadmiernie narzekać i pluć na Polskę. To kraj, który ma wady i zalety, jak każdy inny. Jeśli ktoś pisze, że nienawidzi Polski czy polskiego języka, to znaczy, że ma problem ze sobą. Tak samo, gdy nadmiernie narzeka na polskie buractwo, Sebiksy itd. Te zjawiska występują wszędzie na świecie i o tym m.in. jest ten linkowany tekst. Polska ma swoje wady, ale jej klimat nie jest wcale najgorszy do życia, mamy piękne krajobrazy i przyrodę, w wielu aspektach całkiem liberalne prawo, no i decydująca jest dla mnie wspólnota kulturowa. Dowodem jest zresztą fakt, że rozmawiamy tu po polsku, na polskim forum.

Mógłbym mieszkać za granicą, ale ponieważ mam tu rodzinę, znajomych, dobrze się czuję, wybieram Polskę. Moja wymarzona sytuacja to na starość posiadanie dwóch domów: jednego w Polsce, gdzie siedziałbym od wiosny do jesieni, drugiego w Portugalii na spędzanie zimy

Wiecie co jest najsmutniejsze ?
Że zaraz odezwą się "forumowe mądrości", które ten naprawdę mega tekst zaczną podważać...

[Lexie]

Napisane przez KontrowersyjnaBaba

Osoby niezaradne życiowo nie będą lepsze tylko dlatego, że pojadą za granicę, gdzie dostaną wszystko gotowe na tacy i od razu lepsze płace. A gdzie umiejętność doskonalenia swoich predyspozycji ? Dlaczego państwo ma wspierać słabe jednostki i do nich się dostosowywać zamiast wymagać od nich większego wkładu pracy ? Czy naprawdę ludzie są już tak leniwi, że nie chce im się włożyć większego wkładu w swój dorobek życiowy ?

Ale czemu każdy musi być zaradny, obrotny i ambitny? Gdyby wszyscy tacy byli, to by chyba społeczeństwo i gospodarka się sypnęły... Społeczeństwo składa się głównie z przeciętnych jednostek i jest to dobre. Normalne. Nie potrzebujemy tylko lekarzy, inżynierów i prawników, ale też fryzjerek, kasjerek, kierowców, sprzątaczy i tak dalej.

Napisane przez LightLeaf

Mam wrażenie, że pobieżnie przeczytałas moja wypowiedź.

To, że większość społeczeństwa zarabia pracując w takich zawodach nie oznacza, że mają dostać nagle 4 k na rękę, przy nie zmieniających się wynagrodzeniach w pozostałych zawodach, bo Pani Basia z Żabki by chciała na Karaiby lecieć, bo jej się należy. To zwyczajnie nie fair - nie to, że by chciała jechać, tylko żeby za taką pracę zwiększać wynagrodzenie, a pozostałym pracującym nie. Widzisz różnice?

Może nie mieć 4k na rękę, ale tyle, ile pozwalałoby się przynajmniej w miarę normalnie utrzymać. I tu nie chodzi o Karaiby, tylko o normalne życie, dach nad głową, zakładanie rodziny.

Skoro nie każdy będzie zaradnym prawnikiem czy lekarzem, i celuje w te mniej ambitne prace, to co tu się dziwić, że sobie przekalkuluje gdzie bardziej mu się opłaca pracować na magazynie czy stać przy zmywaku? I wyjedzie?

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ale jak mają wybór, pracować za grosze, albo wcale, to nie dziwię się, że wybierają pracę. Mówi się, że trzeba być zaradnym, że doświadczenie jest ważne, no to starają się zdobyć i liczą, że za kilka lat będzie lepiej...

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Ja jestem zadziwiona z kolei tymi narzekaniami na Stany. A juz do reszty rozsmieszyl mnie tekst, ze zycie tam jest ciezkie. Perspektywa jest taka, ze jak ktos jest wyksztalcony, ambitny i pracowity to sobie poradzi bez problemu. Zwlaszcza w Stanach. Znam ludzi, ktorzy sa milionerami i dorobili sie tam ciezka praca (praca w korpo, nie wlasne biznesy). Rozumiem, ze nie kazdy ma takie mozliwosci i talent, ale pisanie jak tam zycie jest ciezkie jest doprawdy kuriozalne.

[KontrowersyjnaBaba]

Napisane przez Lexie

Społeczeństwo składa się głównie z przeciętnych jednostek i jest to dobre. Normalne. Nie potrzebujemy tylko lekarzy, inżynierów i prawników, ale też fryzjerek, kasjerek, kierowców, sprzątaczy i tak dalej.

Tylko na dłuższą metę (okres 100 -200 lat) to nie będzie skutkowało. Niedługo wg badań ma dojść do kolejner rewolucji przemysłowej kiedy o te zawody mają zostać zastąpione przez automaty,roboty i ,maszyny ogólnie.

Już teraz się to dzieje - zamiast kasjerek mamy kasy samoobsługowe a zamiast sprzątaczy - roboty sprzątajace.

[Lexie]

Napisane przez KontrowersyjnaBaba

Tylko na dłuższą metę (okres 100 -200 lat) to nie będzie skutkowało. Niedługo wg badań ma dojść do kolejner rewolucji przemysłowej kiedy o te zawody mają zostać zastąpione przez automaty,roboty i ,maszyny ogólnie.

Już teraz się to dzieje - zamiast kasjerek mamy kasy samoobsługowe a zamiast sprzątaczy - roboty sprzątajace.

Póki co, to żyjemy w teraźniejszości. Kas samoobsługowych jest niewiele, działają cholernie awaryjnie i zawsze stoi nad nimi co najmniej jeden pracownik do pomocy , i jakoś mocno wątpię, by wkrótce wszelkie takie zawody miały być zastąpione robotami.

W sumie lekarzy też można by robotami zastąpić. Precyzja większa, ręka nie zadrży, łapówki nie weźmie, nie zmęczy się i nie przyśnie, nie zapomni nic z tego, czego się nauczył, nie będzie miał złego dnia, bo pogoda nie taka, nie będzie grał roli jego charakter ani życie rodzinne ani w ogóle nic, poza serwisem technicznym oczywiście...

[samotny_t]

Napisane przez Lexie

W sumie lekarzy też można by robotami zastąpić. Precyzja większa, ręka nie zadrży, łapówki nie weźmie, nie zmęczy się i nie przyśnie, nie zapomni nic z tego, czego się nauczył, nie będzie miał złego dnia, bo pogoda nie taka, nie będzie grał roli jego charakter ani życie rodzinne ani w ogóle nic, poza serwisem technicznym oczywiście...

I nawet przeciętny robot zapewne będzie miał kwalifikacje wyższe niż większość polskich "lekarzy", którzy nawet felczerami nazywać się godni nie są.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta