Odpieluszkowe zapalenie mózgu

[Miramej]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;46623229]Może to źle ujęłam, ale generalnie chodzi mi o sytuacje, w których ja na coś nie pozwalam, czegoś nie robię, a moja mama na przykład robi i ciężko mi ją przegadać. Np. to, co już pisałam - mama strasznie cuduje przy karmieniu Małego, daje mu zabawki, wszystko co chce, a ja potem zostaję sama z dzieckiem, które się nie umie skupić na jedzeniu, choć wcześniej nie było tego problemu.
Smak czekolady również już poznał, nie powiem za czyją sprawą...

Jakieś tam wielce zagrażające sytuacje to nie są, ale jak proszę o robienie tak, jak ja chcę, to daje mi do zrozumienia, że jestem wyrodna, bo nie chcę dać dziecku czekoladki. Ile to się nasłuchałam, że daję dziecku dietetyczną kaszkę (jaglankę bezmleczną) i dlatego jest taki chudy

Z drugiej strony w znakomitej większości spraw się zgadzamy, na szczęście w kwestiach zasadnicznych, typu chodzik.[/QUOTE]

Tu bardziej chodzi o nieprzestrzeganie zasad, niż o konsekwencję, w temacie której zgadzam się z vixen.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

No być może źle się wyraziłam
Kiepsko sypiam od jakichś... 11 miesięcy
(żartuję, nawet nie jest tak źle).

[brumek]

Też uważam, że słynne konsekwencje, które wszędzie wymienia się jako podstawę skutecznego rodzicielstwa i lepszą odmianę kar, są mocno przereklamowane. Często tak właśnie rodzice nazywają coś, co w istocie jest karą albo tłumaczą tym swój ośli upór i ślepe brnięcie w jakieś zakazy dla zasady.

[Luba]

A ja jestem wielką zwolenniczką "konsekwencji"
I tak, jestem konsekwentna, ale u mnie to znaczy coś innego niż "konsekwentnie nie pozwolę ci zaznać smaku czekolady do 15 roku życia".
Ja po prostu jak coś obiecam (dobrego czy złego) to to spełniam, jak mówię: najpierw posprzątaj ciuchy a potem siadaj do książki, to tego się trzymam i nie ma "że ja tylko jedną stronę przeczytam". Jak twierdzę, że pójdziemy do kina, to pójdziemy.
Konsekwencja to przecież: "logiczna ciągłość w działaniu, wytrwałość w dążeniu do czegoś". I ja jestem właśnie logiczna i wytrwała w wymaganiu od siebie i od dzieci.
Ale też ja, powiem od razu, ja tego nie "nadużywam". Czyli jeśli wiem, że wyjscie do kina jest problematyczne, to od razu to mówię. I nparawdę staram się nie rzucać słów na wiatr, spełniam konsekwentnie to co mówię ale niezmiervie rzadko stawiam coś "na ostrzu noża".
Bo tak właściwie ta "konsekwencja" nie jest nam potrzebna tak co chwila

Poza tym konsekwencje to też "następstwo, rezultat czegoś" ale to nie jest, moim zdaniem, kara tylko logiczne następstwo czyichś działan. Dziecka czy moich. Tyle tylko, że dziecku trzeba najpierw to wszytsko wiele razy wytłumaczyć, a nie robic coś, czego ja nie znoszę: gdy rodzice ciągle czegoś zabraniają i grożą dzieciom i nazwaja to byciem konsekwentnym lub pokazywaniem co to są konsekwencje.
"nie właz tam, bo pójdziesz do kojaca" tjjjjjaaaaa, i potem faktycznie malec ląduje w kojcu, a rodzic jak paw, bo on konsekwentnie postąpił.
Paskudne zachowanie i nie ma nic wspólnego z konsekwencją a wiele z lekkim znęcaniem się

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Luba

I tak, jestem konsekwentna, ale u mnie to znaczy coś innego niż "konsekwentnie nie pozwolę ci zaznać smaku czekolady do 15 roku życia".

Jeśli to przytyk w stronę mojej wypowiedzi to wybacz, ale nie sądzę, że 11-miesięczne dziecko ledwo znające pięć warzyw na krzyż powinno się delektować Milką.
Jak będzie starsze, to owszem, ale nie chcę doprowadzić do sytuacji, że Młody mi nie zje obiadu, bo czekoladka lepsza.
Co do reszty wypowiedzi, to jak przeważnie - zgadzam się w teorii, choć na temat swoich doświadczeń w tej materii wypowiem się za jakiś czas dopiero.

[Luba]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;46624753]Jeśli to przytyk w stronę mojej wypowiedzi to wybacz, ale nie sądzę, że 11-miesięczne dziecko ledwo znające pięć warzyw na krzyż powinno się delektować Milką.
Jak będzie starsze, to owszem, ale nie chcę doprowadzić do sytuacji, że Młody mi nie zje obiadu, bo czekoladka lepsza.
Co do reszty wypowiedzi, to jak przeważnie - zgadzam się w teorii, choć na temat swoich doświadczeń w tej materii wypowiem się za jakiś czas dopiero.[/QUOTE]

Wybacz,to tylko skojarzenie czekoladowe.
nie miała to być złośliwostka

A co do reszty
Ale przecież to od Ciebie zależy czy on zje obiad czy czekoladkę i ja raczej podchodziłam do tego tak, że czekolada czy słodycze owszem, ale konsekwentnie po obiedzie czy na deser. Ja rozumiem, że ktoś twierdzi, że czekolada jest zła dla zębów itd. ale nie dawać dlatego, że dziecko będzie wolało czekoladę od obiadu? no będzie wolało, ale od tego jest rodzic, żeby właśnie nauczyć dziecko, że czekolada super ale nie zamiast drugiego dania.
Powiem Ci szczerze, że takiego podejścia nie rozumiem.
Jasne, że nie teraz, bo mały jest za mały na czekoladę, zgadzam się z Tobą.

Ja tam nie wiem, dzieci nasze spokojnie jadły słodycze, oglądały telewizję, miały dostęp do kompa, oczywista od jakiegoś tam wieku wszystko ale bez spinki. I spokojne, miłe dzieciaki, żadnych problemów z nimi nie było.
Czy Wy czasem nie wariujejcie od tych rozkminek kiedy na co pozwolić, czego stanowczo zabronić, co zamknąć na kłodkę a co jeść samemu pod kołdrą, zeby dzieci nie wykitrały, że to jadalne? Bo ja się cieszę, że jak moje dzieci były małe to nie byłam zmuszona do takich rozkminek, bo ja to serio bym do głowy dostała

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Tylko, że mój Mały jest jeszcze za Mały, żeby zrozumieć, że jak ładnie zje obiadek, to będzie deser
Ale teraz jestem na to szczególnie przewrażliwiona, bo moje dziecko konsekwentnie od kilku dni odmawia posiłków, więc temat drażliwy

[wika82]

Napisane przez Luba

A ja jestem wielką zwolenniczką "konsekwencji"
I tak, jestem konsekwentna, ale u mnie to znaczy coś innego niż "konsekwentnie nie pozwolę ci zaznać smaku czekolady do 15 roku życia".
Ja po prostu jak coś obiecam (dobrego czy złego) to to spełniam, jak mówię: najpierw posprzątaj ciuchy a potem siadaj do książki, to tego się trzymam i nie ma "że ja tylko jedną stronę przeczytam". Jak twierdzę, że pójdziemy do kina, to pójdziemy.
Konsekwencja to przecież: "logiczna ciągłość w działaniu, wytrwałość w dążeniu do czegoś". I ja jestem właśnie logiczna i wytrwała w wymaganiu od siebie i od dzieci.
Ale też ja, powiem od razu, ja tego nie "nadużywam". Czyli jeśli wiem, że wyjscie do kina jest problematyczne, to od razu to mówię. I nparawdę staram się nie rzucać słów na wiatr, spełniam konsekwentnie to co mówię ale niezmiervie rzadko stawiam coś "na ostrzu noża".
Bo tak właściwie ta "konsekwencja" nie jest nam potrzebna tak co chwila

Poza tym konsekwencje to też "następstwo, rezultat czegoś" ale to nie jest, moim zdaniem, kara tylko logiczne następstwo czyichś działan. Dziecka czy moich. Tyle tylko, że dziecku trzeba najpierw to wszytsko wiele razy wytłumaczyć, a nie robic coś, czego ja nie znoszę: gdy rodzice ciągle czegoś zabraniają i grożą dzieciom i nazwaja to byciem konsekwentnym lub pokazywaniem co to są konsekwencje.
"nie właz tam, bo pójdziesz do kojaca" tjjjjjaaaaa, i potem faktycznie malec ląduje w kojcu, a rodzic jak paw, bo on konsekwentnie postąpił.
Paskudne zachowanie i nie ma nic wspólnego z konsekwencją a wiele z lekkim znęcaniem się

Ja tak zostałam wychowana.
Nie miałyśmy z siostrą kar, kary znam tylko z opowieści kolegów. Klapsy, bicie - to samo.
Dla mnie te odwiedziny są też normalne, moi rodzice przyjechali by i z drugiego końca Polski, ale w rodzinie męża to nie jest oczywiste.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Luba]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;46625201]Tylko, że mój Mały jest jeszcze za Mały, żeby zrozumieć, że jak ładnie zje obiadek, to będzie deser
Ale teraz jestem na to szczególnie przewrażliwiona, bo moje dziecko konsekwentnie od kilku dni odmawia posiłków, więc temat drażliwy [/QUOTE]

Ale jak będziesz zawsze dawała mu najpierw obiad a potem deser, to będzie to dla niego normalne. Serio. Jasne, może próbowac zmieniac kolejność , ale w tym momencie właśnie spokojnie i konsekwentnie trzymasz się swojej kolejności.

Mój starszy był niejadkiem. Przez jakiś czas przeżywałam, a potem za namową teściowej olałam temat. To znaczy on miał dobre wyniki wszystkie, więc mogłam.

[karolca]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;46625201]Tylko, że mój Mały jest jeszcze za Mały, żeby zrozumieć, że jak ładnie zje obiadek, to będzie deser
Ale teraz jestem na to szczególnie przewrażliwiona, bo moje dziecko konsekwentnie od kilku dni odmawia posiłków, więc temat drażliwy [/QUOTE]
Moja też, choć trochę starsza. Zapewne przez dokuczający upał, młoda wolała "słodycze od babci", skubnęła trochę obiadu dla zasady i poszła żywić się słodkościami, które potajemnie schowała w torebce.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Karolca, tylko mój miał w sobotę gorączkę, potem z kolei za niską temperaturę, teraz już jest OK, pogodny, roześmiany, ale jak podchodzę z miską kaszki czy obiadku...
Pakuje też palce do buzi (cztery albo pięć lub obie rączki). Boję się zwalać wszystko na zęby, ale może to to.. A może faktycznie upał..
Sama nie wiem. Mógłby już zacząć mówić :P

[wika82]

Haha, a przypomniało mi się, jak wujek stwierdził w odniesieniu do swojej 7 miesięcznej wnuczki, że mówić nie potrafi, ale wydaje polecenia tak jak umie.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[hje]

Napisane przez Luba

Moi też przejechali 120 kilometrów, ja pewnie tez przejadę kiedyś tyle ile będzie trzeba. no ludzie, to wnuk, dziecko dziecka, wezcie przestancie, jakie to ozm, to normalne zachowanie.

Moi rodzice, mimo że mieli 30 km, nie przyjechali, bo stwierdzili, że przecież i tak za dwa dni wyjdziemy i zobaczą małą w domu Za to na następny dzień teściowa była

[wika82]

Napisane przez hje

Moi rodzice, mimo że mieli 30 km, nie przyjechali, bo stwierdzili, że przecież i tak za dwa dni wyjdziemy i zobaczą małą w domu Za to na następny dzień teściowa była

Moi zapowiedzieli się jeszcze z krótką wizyta na dzień dziecka, a potem już spokojnie czekają, aż będą mogli pobyć z wnukiem dłużej czyli, aż my przyjedziemy sobie do nich nad morze, co by się nie kisić w mieście.

[Klarissa]

Napisane przez Luba

Ja tam nie wiem, dzieci nasze spokojnie jadły słodycze, oglądały telewizję, miały dostęp do kompa, oczywista od jakiegoś tam wieku wszystko ale bez spinki. I spokojne, miłe dzieciaki, żadnych problemów z nimi nie było.
Czy Wy czasem nie wariujejcie od tych rozkminek kiedy na co pozwolić, czego stanowczo zabronić, co zamknąć na kłodkę a co jeść samemu pod kołdrą, zeby dzieci nie wykitrały, że to jadalne? Bo ja się cieszę, że jak moje dzieci były małe to nie byłam zmuszona do takich rozkminek, bo ja to serio bym do głowy dostała

A nie myślałaś nigdy, że po prostu takie ci się fajne dzieci udały, z takim fajnym charakterem? Że wychowywać je było stosunkowo łatwo, bo same z siebie były podatne na dobre wzorce?

Ja się coraz częściej nad tym zastanawiam gdy sobie porównuję zachowania mojego synka do córki z tego samego etapu życia. Tak stwierdzam, że chyba guzik miało znaczenie co i jak robię, ona po prostu była z natury spokojna, potrafiła się skupić, była mało wymagająca i dobrze się dostosowywała do panujących warunków, nadal taka jest, oczywiście teraz miewa swoje fochy, ale to inny temat. A mój synek jest taki, że całe otoczenie się musi do niego dostosować i wtedy jest zadowolony, a jak jest nie po jego myśli to się wścieka i zachowuje poniżej krytyki, nawet jak na takie małe dziecko to awantury urządza w sposób brzydki, pomijam wrzaski, ale jest i rzucanie się na ziemię, i szczypanie i inne takie.

No i tak się zastanawiam nad sobą i swoim rodzeństwem czy rodzeństwem tż-ta, też niby wszyscy wychowywani podobnie, niektórzy mają charaktery podobne, a niektórzy kompletnie inne... (tzn. porównuje siebie i swoje rodzeństwo oraz tż z jego rodzeństwem ).

[Luba]

Napisane przez Klarissa

A nie myślałaś nigdy, że po prostu takie ci się fajne dzieci udały, z takim fajnym charakterem? Że wychowywać je było stosunkowo łatwo, bo same z siebie były podatne na dobre wzorce?

Ja się coraz częściej nad tym zastanawiam gdy sobie porównuję zachowania mojego synka do córki z tego samego etapu życia. Tak stwierdzam, że chyba guzik miało znaczenie co i jak robię, ona po prostu była z natury spokojna, potrafiła się skupić, była mało wymagająca i dobrze się dostosowywała do panujących warunków, nadal taka jest, oczywiście teraz miewa swoje fochy, ale to inny temat. A mój synek jest taki, że całe otoczenie się musi do niego dostosować i wtedy jest zadowolony, a jak jest nie po jego myśli to się wścieka i zachowuje poniżej krytyki, nawet jak na takie małe dziecko to awantury urządza w sposób brzydki, pomijam wrzaski, ale jest i rzucanie się na ziemię, i szczypanie i inne takie.

No i tak się zastanawiam nad sobą i swoim rodzeństwem czy rodzeństwem tż-ta, też niby wszyscy wychowywani podobnie, niektórzy mają charaktery podobne, a niektórzy kompletnie inne... (tzn. porównuje siebie i swoje rodzeństwo oraz tż z jego rodzeństwem ).

no żart jakiś, to mój i męża geniusz sprawił, że są fajne

Ja uważam, że człowiek rodzi się "jakiś", nie jest białą kartą, którą rodzice zapisują dopiero. Ale jednocześnie wierzę, że rodzice mają wpływ na dziecko, czasem ono łatwiej ten wpływ przyjmuje a czasem trzeba się bardziej wysilić, mysmy się tez musieli wysilić przy drugim dziecku.
I, żeby mnie ktoś zle nie zrozumiał, ja przez wpływ rozumiem jakieś tam delikatne formowanie czy zmiany a nie łamanie charakteru i całkowite przemeblowanie w głowie.
nasze dzieci są całkiem różne jeśli chodzi o charaktery, ale obydwoje jak na razie fajni.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Luba

Ja tam nie wiem, dzieci nasze spokojnie jadły słodycze, oglądały telewizję, miały dostęp do kompa, oczywista od jakiegoś tam wieku wszystko ale bez spinki. I spokojne, miłe dzieciaki, żadnych problemów z nimi nie było.
Czy Wy czasem nie wariujejcie od tych rozkminek kiedy na co pozwolić, czego stanowczo zabronić, co zamknąć na kłodkę a co jeść samemu pod kołdrą, zeby dzieci nie wykitrały, że to jadalne? Bo ja się cieszę, że jak moje dzieci były małe to nie byłam zmuszona do takich rozkminek, bo ja to serio bym do głowy dostała

Dopiero teraz doczytałam ten fragment.
Ja z Tobą pogadam o tym za parę lat.
Na chwilę obecną uważam, że niektóre rzeczy powinien uważać za niejadalne.
Ostatnio byłam w parku, wstąpiliśmy do takiej budy parkowej na frytki. Była tam parka z dzieckiem w podobnym wieku. Jakież było moje zdziwienie, gdy facet ugryzł frytkę i resztę dał dziecku. I kolejną i kolejną...
Na frytki na niewiadomojakstarym oleju i niewiadomojakiejjakości przyjdzie czas, tak samo, jak na parę innych rzeczy.
Uważam, że nie należy przeginać w żadną stronę - ani same zakazy, ani absolutna wolność.

[karolca]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;46625904]Karolca, tylko mój miał w sobotę gorączkę, potem z kolei za niską temperaturę, teraz już jest OK, pogodny, roześmiany, ale jak podchodzę z miską kaszki czy obiadku...
Pakuje też palce do buzi (cztery albo pięć lub obie rączki). Boję się zwalać wszystko na zęby, ale może to to.. A może faktycznie upał..
Sama nie wiem. Mógłby już zacząć mówić :P[/QUOTE]
Jak zacznie to na początku wcale łatwiej nie jest
A może wszystko się nałożyło i jest jak jest.

[rousse]

Jechałam windą z kobietą z wózkiem spacerowym. W wózku dziewczynka na oko 4 letnia ( pełnosprawna, wózek pewnie to ,żeby się królewna nie zmęczyła). Dziewczynka cały czas obrażona, strzela miny, wierzga i w końcu mówi "mama jest gupia" Na to matka do niej, (bynajmniej nie zaskoczona) "ojej źle się spało?"
Było mi nawet żal tej kobiety bo widziałąm jak jej było głupio, że dziecko tak się zachowuje, ale w sumie nie powinno mi być żal, bo sama sobie to wychowała

---------- Dopisano o 15:28 ---------- Poprzedni post napisano o 15:26 ----------

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;46633884] Jakież było moje zdziwienie, gdy facet ugryzł frytkę i resztę dał dziecku. I kolejną i kolejną... [/QUOTE]

[0d75851a92bcdb93dfbf170261c847a0f1cef222]

wpis przeniesiony na drugi temat odpieluszkowy

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Dziś w Lidlu widziałam matkę z dzieckiem w wózku i drugim, na oko 5-6 latkiem, jeżdżącym po sklepie.. rowerkiem 4-kołowym. Nawet go nie prowadził, siedział sobie i jeździł.

[Atomoowka]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;47810297]Dziś w Lidlu widziałam matkę z dzieckiem w wózku i drugim, na oko 5-6 latkiem, jeżdżącym po sklepie.. rowerkiem 4-kołowym. Nawet go nie prowadził, siedział sobie i jeździł.[/QUOTE]

Mój 2,5 latek ostatnio przejechał Biedronkę wzdłuż i wszerz dwa razy na rowerze zanim go dogoniłam.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

On jechał obok niej, więc pewnie za pozwoleniem.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[iizabelaa]

A co się działo wczoraj w ch w którym byłam ...
Szał, dzieci wszędzie, uwieszone na wieszakach, schowane pod wieszakami i kręcące nimi, krzyki na cały głos, bieganie między ludźmi w sklepie ...
matki zastawiające wózkami alejki


Najlepsze słyszałam jak jednak kobieta, jak mówiła do partnera z wiekiem rozczarowaniem w glosie, że koleżanka która przypadkiem spotkała nie zachwycała się jej dzieckiem.

Są ludzi którzy naprawdę myślą że wszyscy uważają ich dzieci za takie ładne jak oni.
Pomyślałam sobie że faktycznie omz istnieje

---------- Dopisano o 10:29 ---------- Poprzedni post napisano o 10:28 ----------

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;47947966]On jechał obok niej, więc pewnie za pozwoleniem.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.[/QUOTE]

Każde jest za pozwoleniem. Widocznie niektórzy nie pokazują dziecku od samego początku ze środki lokomocji zostawia się przed wejściem.

[0d75851a92bcdb93dfbf170261c847a0f1cef222]

Napisane przez iizabelaa

Najlepsze słyszałam jak jednak kobieta, jak mówiła do partnera z wiekiem rozczarowaniem w glosie, że koleżanka która przypadkiem spotkała nie zachwycała się jej dzieckiem.

Są ludzi którzy naprawdę myślą że wszyscy uważają ich dzieci za takie ładne jak oni.

w gronie moich bliższych i dalszych znajomych jest sporo małych dzieci. Większość rodziców uważa, że ich dziecko jest najpiękniejsze i wyjątkowe - wpierają to wszystkim, a niektórzy są na etapie zastanawiania się czy wysyłać je na castingi

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

[1=0d75851a92bcdb93dfbf170 261c847a0f1cef222;4795061 1]w gronie moich bliższych i dalszych znajomych jest sporo małych dzieci. Większość rodziców uważa, że ich dziecko jest najpiękniejsze i wyjątkowe - wpierają to wszystkim, a niektórzy są na etapie zastanawiania się czy wysyłać je na castingi [/QUOTE]
Miałam taką znajomą. Kiedyś się okazało, że to cudowne dziecko w wieku 5 lat robi kupę w majtki.

[ciri15]

Napisane przez iizabelaa

Najlepsze słyszałam jak jednak kobieta, jak mówiła do partnera z wiekiem rozczarowaniem w glosie, że koleżanka która przypadkiem spotkała nie zachwycała się jej dzieckiem.

[Glodomorek]

Napisane przez iizabelaa

Każde jest za pozwoleniem. Widocznie niektórzy nie pokazują dziecku od samego początku ze środki lokomocji zostawia się przed wejściem.

Serio zostawiłabyś rower wart 3 czy 4 stówy przed wejściem np do biedronki? Ja nie. Na szczęście nie mam tego dylematu, bo na zakupy chodzimy pieszo (mam blisko sklep).

[DudiBoy]

Napisane przez Glodomorek

Serio zostawiłabyś rower wart 3 czy 4 stówy przed wejściem np do biedronki? Ja nie. Na szczęście nie mam tego dylematu, bo na zakupy chodzimy pieszo (mam blisko sklep).

Ja po prostu zostawiłbym go w domu, a na spacer z rowerkiem wybrał się do lasu czy parku.

[ajah]

Napisane przez Glodomorek

Serio zostawiłabyś rower wart 3 czy 4 stówy przed wejściem np do biedronki? Ja nie. Na szczęście nie mam tego dylematu, bo na zakupy chodzimy pieszo (mam blisko sklep).

Chyba można sprzęt przed sklepem lub na zakupy wybrać się bez rowerka.