|
|||||||
| Notka |
|
| Forum ślubne Forum ślubne - zanim staniecie na ślubnym kobiercu, możecie tutaj podyskutować na tematy jak: suknie, stroje dla świadków, wybór wizażystki i fryzjerki itd. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1711 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 2 345
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
happy daj znać jak otworzy ci się filmik bo nie wiem czy go dobrze wysłałam...
---------- Dopisano o 11:10 ---------- Poprzedni post napisano o 11:00 ---------- dziewczyny może wy wiecie jak się zmniejsza filmik? chodzi o to, żeby go wysłać na poczte, filmik robiony aparatem
__________________
10.09.2011 Lecz kiedy wszystko już będzie spełnione, bądź dla mnie takim w jakiego dziś wierzę. |
|
|
|
|
#1712 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 2 849
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Spakowałaś tylko skrót do filmu, więc nie da się tego otworzyć. Musisz skompresować cały film
__________________
|
|
|
|
|
#1713 | ||||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 21 726
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
nadrabianie cz.II
Cytat:
piękne! ![]() Cytat:
![]() ![]() Cytat:
jeszcze raz gratuluję! ![]() my też :/ Cytat:
za zaproszenia, mi się podobają ![]() posłałam kamerzyście takie tytuły: E.S.Posthumus - Orannu Bruno Mars - Marry You Kim Taylor - I am You Bruno Mars - Just the way You are Ben Rector - White Dress nie wiem czy coś z nich wybierze, ale jeśli da od siebie coś innego to nie będę zła, bo ma dobry gust potwierdził to w filmiku dla rodziców ![]() mam nadzieję, że na dniach będziemy mogli odebrać film to wtedy napiszę co w końcu mamy na płycie
Edytowane przez JennyAniolek Czas edycji: 2011-09-17 o 11:22 |
||||
|
|
|
|
#1714 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 21 726
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Isabele, Kaska87, Elllmi, Malenstfo, Zaraza3, Dorbar, Morenica Drodzy Państwo Młodzi
niech się w życiu Wam powodzi, bądźcie zawsze zakochani, wzajemną miłością oczarowani. Pełni wiary i radości życzymy Wam wszelkiej pomyślności. Niech ten cudowny dzień na zawsze zostanie w Waszej pamięci jako najszczęśliwsza chwila, a miłość, radość i szczęście niech towarzyszą przez całe wspólne życie. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! |
|
|
|
|
#1715 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 2 345
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
![]() Dziękuję za piosenki o te mi chodziło!
__________________
10.09.2011 Lecz kiedy wszystko już będzie spełnione, bądź dla mnie takim w jakiego dziś wierzę. |
|
|
|
|
|
#1716 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 21 726
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
![]() nie ma sprawy, oby się przydały
|
|
|
|
|
|
#1717 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 6 187
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Yh pokazałam zdjęcia jeszcze nie skończonej sukni na wątku sukien ślubnych o tutaj -> https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=541138&page=29
z tego co czytam to chyba się nie będzie nikomu podobać poza mną i moją mamą no trudno
__________________
M M |
|
|
|
|
#1718 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 2 345
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
__________________
10.09.2011 Lecz kiedy wszystko już będzie spełnione, bądź dla mnie takim w jakiego dziś wierzę. |
|
|
|
|
|
#1719 | ||
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
pogoda super, tylko bez nerwów![]() super wszystko sie udało![]() Cytat:
__________________
Bo to JA jestem najważniejsza ! ! ! regeneruję włosy - start 11.11.11 Ewka i nie tylko - 25 kg |
||
|
|
|
|
#1720 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 24 494
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
na początku jak lecą nasze zdjęcia i wstęp to jest aż 6 piosenek do wyboru
ale jest tam na pewno All Greens "Let's stay together" i Savage "Only you" na życzenia pod kościołem też do wyboru piosenki Kenny G. i Enya a na tort "Tylko ty i ja" Dżem nie pamiętam jakie więcej podawaliśmy ale wszystkie są przez nas wybrane jedynie chyba pod błogosławieństwo coś sam podłożył ale to napisaliśmy że ma to zrobić bo nie mamy pomysłu za relację Edytowane przez T'ai Czas edycji: 2011-09-17 o 12:56 |
|
|
|
|
#1721 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Gryfino
Wiadomości: 1 282
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Dzisiejszym PMkom wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!!
P.S. Macie fajną pogodę, nie za gorąco, nie za zimną- idealną ![]() Rock piękne zdjęcia ślubne
__________________
![]() |
|
|
|
|
#1722 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
__________________
Bo to JA jestem najważniejsza ! ! ! regeneruję włosy - start 11.11.11 Ewka i nie tylko - 25 kg |
|
|
|
|
|
#1723 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Tychy
Wiadomości: 5 987
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
Cytat:
jest inna niż wszystkie, nie widziałam jeszcze takiej. z czego jest ta góra zrobiona? |
||
|
|
|
|
#1724 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 6 187
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
ręcznie
__________________
M M |
|
|
|
|
|
#1725 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: :)
Wiadomości: 2 298
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Harmider zaczął się już od poniedziałku. Szaleńczo siedziałam po nocach żeby zrobić winietki, pudło na życzenia, żeby ogarnąć nasze mieszkanko (mieli w nim spać goście), zaplanować zakupy, odbiory, dowozy etc. Do tego oczywiście praca, praca, praca… Wolne miałam od czwartku, więc generalnie miałam trochę więcej czasu na ślubne sprawy. No i od czwartku zacznę…
Czwartek Rano szaleńcze zakupy, ostatnia przymiarka i odbiór sukni, depilacja, fryzura próbna. Spotkanie z panią kierownik z hotelu w celu dogrania ostatecznie wszystkich szczegółów Dokończyłam winietki, zrobiliśmy wstępne usadzenie gości i zastała nas głucha noc J Stres niesamowity, bo chciałam jeszcze dokupić parę rzeczy, ale w rezultacie z przemęczenia z nich zrezygnowałam (m.in. z herbacianego mixa, z regulaminu zabawy weselnej, z tablicy z usadzeniem gości). Na szczęście w czwartek przyszły tablice rejestracyjne i mój zapasowy welon- gdyby paczki nie dotarły, to bym chyba palpitacji serca się nabawiła… Piątek Stres osiągnął maximum! Od rana ganianie i zwożenie rzeczy do hotelu (de facto zaczęliśmy ok. 11, a skończyliśmy przed 23). W międzyczasie poszłam na pazury, pojechaliśmy do kancelarii podpisać papiery, na miasto po pończoszki, wsuwki etc. Popołudniu zaczęli zjeżdżać się goście, więc i Nimi musieliśmy się zająć i ich rozlokować. Na 18 poszliśmy do spowiedzi i uwaga- księdza nie było, zostaliśmy zaproszeni w sobotę na 7 rano. Masakra jakaś. A ja sobie zaplanowałam, że chociaż w dzień własnego ślubu spróbuję się wyspać… Wieczorem (a w zasadzie w nocy) pazurki u stóp, przygotowanie rzeczy do wzięcia do apartamentu na wesele i poprawiny, spakowanie nagród na konkursy itp. Dzień zakończył się dla mnie o 2 w nocy… ---------- Dopisano o 21:23 ---------- Poprzedni post napisano o 21:21 ---------- Sobota/Niedziela Tak zwane zmęczenie materiału… Pobudka po 6, na 7 spowiedź i tak się zaczął ślubny dzień. Rano pomogłam ogarnąć rodzicom mieszkanko, odebrałam kwiaty do włosów z kwiaciarni i na 10 pojechałam do fryzjera. Stresu brak. Nawet jak zobaczyłam, że mój bukiet ślubny i kwiat we włosy są różowe, a nie fioletowe zareagowałam na to uśmiechem. No bo co ja mogłam. O ile w czwartek czy piątek mogłam się czymś stresować, mogłam coś zmienić, to w tym dniu już moje nerwy nie miały najmniejszego sensu. Czyli podsumowując- uśmiech pełną gębą. U fryzjera czekała na mnie już „ufryzowana” moja mama i Piotr- fotograf. Fryzurka- cudo tworzyła się ok. półtorej godziny i o 12 ruszyliśmy z Piotrem do makijażystki. Makijaż również rewelacja! I jedno i drugi wytrzymało aż do niedzieli wieczorem bez uszczerbku. Do domu odwiózł mnie tato, który oniemiał na mój widok. Zajechaliśmy jeszcze do salonu po bolerko (awaryjnie) i podjechaliśmy pod blok. Akurat przyjechał mój TŻ naszą ślubną furą, którą mieliśmy ozdobić. Gały mi wyszły z orbit, bo takiego auta, to ja nie widziałam wcześniej (jakieś BMW z 2010 roku). TŻ natomiast oniemiał na mój widok J Przyczepiliśmy ozdoby, buzi buzi, ja do domu powoli się ogarniać, a On po kwiatuchy. O 14 miał zacząć się ubierać ze świadkiem (moim bratem) i fotografem. Ja w tym czasie zjadłam pierwszy posiłek tego dnia w postaci kanapki. Nic więcej nie zdołałam przełknąć, ale nie ze stresu, a bardziej z podniecenia, że to JUŻ. Piotr wrócił do mnie ok. 14:30, poczekaliśmy chwilkę, aż moja świadkowa skończy malować moją mamę i zaczęliśmy się ubierać. Na szczęście poszło całkiem szybko, bo jak się okazało coś się komuś pomieszało i o 15:20 miałam już dom pełen ludzi (a mieli być u mnie o 15:45!). Tak więc stoję już ubrana w sukni, robimy foty, aż tu słyszę harmoszkę. Ja na zegarek, na świadkową i w śmiech. Wpadają moi przystojniacy (TŻ takie ciacho, że szok) z kwiatuszkami i aż przystanęli z wrażenia jak zobaczyli mnie i świadkowi. Cały czas powtarzali, że wyglądamy bombowo, a TŻ mi ciągle na ucho szeptał, że jestem Jego księżniczką. Wpadli też teściowie, chrzestni i dzidek TŻ i zaczęło się nerwowo robić, bo trzeba było czekać na moich chrzestnych, którzy mieli być o 15:40 J Zabroniłam płakać, kazałam się cieszyć, mama wyskoczyła z ciastem i trochę atmosfera się rozluźniła. Przybyli wszyscy i zaczęło się błogosławieństwo. Błogosławili nas rodzice, chrzestni i dziadkowie. Mojemu tacie (największy twardziel ze zgromadzonych), złamał się głos i stanęły łzy w oczach, ale jakoś wytrzymał. Musieliśmy przetrzymać wszystkich do 16, bo o tej porze miała przybyć niespodzianka, którą sami sobie sprawiliśmy, a mianowicie eskorta 10 motocyklistów. Słysząc ich i widząc z okna jak nadjeżdżają zaczęliśmy wychodzić. Standardowo pod klatką pierwsza brama (mój genialny brat rozdał wszystkie cukierki na pierwszej bramie i przy kolejnych wyskakiwał z kasy i dawał dzieciom kasę na słodycze). Doszliśmy do auta, Basia (świadkowa) pomogła mi się do niego zapakować w sukni i ruszyliśmy. Rodzice mieli przykaz żeby poprowadzić auta gości do Kościoła, a my zrobiliśmy rundkę po mieście (mieliśmy w końcu masę czasu). Śmiechom w aucie nie było końca- stwierdziliśmy, że zabieramy auto i od razu uciekamy w podróż poślubną :P Dotarliśmy do Kościoła, wyszedł po nas ksiądz i zaczęliśmy z uśmiechami na twarzy iść do ołtarza. Msza była piękna, pięknie zaśpiewała nam znajoma (a jak zaczęła Ale Maria przy komunii, to aż mnie za serce ścisnęło), był Hymn o miłości i piękne kazanie skierowane po części do nas. Przysięga gładko, bez zająknięcia z uśmiechem na twarzy, aczkolwiek serce waliło mi jak oszalałe. TŻ początkowo nie patrzył na mnie, bo twierdził, że jak mi spojrzy w oczy, to ja się rozkleję. Ale jak już spojrzał, to zauważyłam Jego szkliste oczka (oczywiście się tego wypiera) i ociupinkę głos mi się załamał, ale twardo do końca wszystko powiedziałam. Zakładanie obrączek z przygodą- TŻ się „zawiesił” w trakcie mówienia formułki, bo skupiał się na tym, żeby umieścić obrączkę na moim palcu, a ta jak na złość nie chciała wejść. Ale twardy był i po chwili miałam GPS na palcu J Najlepsze na końcu było. Ksiądz, już bez mikrofonu mówi do TŻ: „Możesz pocałować Pannę Młodą...” ja już się nastawiam z dziubkiem, a ten kończy „…w rękę”. My w śmiech, Kościół w śmiech, bo podobno wyglądało to tak jakby mój już MĄŻ się speszył i uciekł przed moim buziakiem (a nikt nie słyszał, że ksiądz dodał o tej ręce). Reszta Mszy minęła szybko. Zaskoczyło nas (negatywnie) jedynie to, że organista chyba się zawiesił i na koniec smęcił jakąś nutę i nie zagrał nam marsza. Tak więc staliśmy z dobre dwie, trzy minuty jak ciołki, czekając aż w końcu go zagra, a tu dupa, więc stwierdziliśmy, że czas wychodzić. Czas ten jednak przydał się fotoreporterom, bo flesze błyskały non stop (a teraz nie mogę od ludzi zdjęć wydębić). Przy wyjściu z Kościoła wystrzeliły tuby z płatkami róż i serduszkami i zaczęły się życzenia. Nie kłamiąc trwały z dobre 20-30 minut. Wszyscy, którzy podchodzili życzyli nam abyśmy zawsze byli tacy radośni i uśmiechnięci jak tego dnia, a ja praktycznie od każdego usłyszałam, że wyglądam bajkowo i cudownie w całej okazałości. Tylu komplementów to ja w ciągu całego życia nie słyszałam. A nieskromnie powiem, że i tak właśnie się czułam. Czułam się za✂✂✂iście piękną i wyjątkową Panną Młodą u boku boskiego Pana Młodego. Poganiani przez naszych motocyklistów („delikatnie” gazowaniem dawali znać, że życzenia cza kończyć), grzecznie pozbieraliśmy grosiaki i ruszyliśmy na kolejną rundę po mieście, aby w tym czasie goście mogli dotrzeć do hotelu. Przy samym hotelu spotkała nas miła niespodzianka- brama zorganizowana przez kolegów z drużyny mojego TŻ przebranych w drużynowe koszulki. TŻ dostał piankową piłeczkę i musiał pokazać, że umie strzelać gole do bramki utworzonej przeze mnie i Basię. Był gol, były i kolejne bramy. Jedna przez znajome rodziców TŻ, kolejna przez kolegów TŻ. Posypały się flachy i dotarliśmy już z buta pod hotel. Przywitali nas gazujący motocykliści ustawieni w półkolu (mówię Wam, co za efekt!), rodzice z chlebem, Mąż przeniósł mnie przez próg i zostaliśmy zaproszeni na szampanowi toast. Wszyscy usadowili się i czekaliśmy na główny posiłek. W międzyczasie skoczyliśmy z TŻ na górę do hotelu zaprosić na obiad mamę naszej znajomej, która opiekowała się dzidzią. A że już tam byliśmy to chcieliśmy wypróbować jak nam się tańczy… I tu zonk. TŻ deptał mi po sukni, nie mógł wyczuć kroków itp. Zapadła zatem decyzja- spontan. I tak też zrobiliśmy. Po obiedzie kolejny toast, słodzenie i zostaliśmy zaproszeni na parkiet. Goście utworzyli kółeczko a my w tany. Po cichu mówiliśmy sobie co z układu wykorzystamy i w sumie ze dwa kroki wpletliśmy w nasz taniec. Wszyscy mówili, że było pięknie i dziwili się jak mówiliśmy, że to nie tak miało być. No i pierwszym tańcem rozpoczęliśmy zabawę weselną. Słodziliśmy milion razy (nawet na leżąco), milion razy śpiewano na naszą cześć sto lat i było po prostu cudnie. Początkowo bałam się tańczyć (bo skoro TŻ deptał uważając…), ale wypracowałam sobie sposób i jak było mniej osób na parkiecie, to ją puszczałam, a jak więcej, to delikatnie przytrzymywałam. Mimo wszystko bez szycia sukni się nie obeszło, ale to na dobre mi wyszło, bo podczepiłyśmy kawałek tiulu wyżej i nie majtał się po ziemi. Kolejne ciepłe danie, podziękowania dla rodziców, tort i uwaga. Zostaliśmy wszyscy poproszeni o wyjście na zewnątrz. My z Mężem na siebie, ale nic, idziemy. Pomyśleliśmy w pewnej chwili, że to coś co wymyślił Hotel. Wyszliśmy do takiego sporego ogródka hotelowego (swoją drogą nawet nie wiedzieliśmy że coś takiego tam jest). Przywitał nas młody chłopak, który wcześniej robił bramę z kolegami TŻ (i wtedy wspomniał: „Do zobaczenia później”, ale nie zwróciliśmy na to nawet uwagi) i zaczął swój pokaz. Pokaz miotania ogniami. Cudowna muzyka, wszechogarniająca ciemności i ogniste pochodnie i kule- cudo po prostu. Na sam koniec swojego pokazu złożył nam życzenia i powiedział, że znalazł się w tym miejscu dzięki zaproszeniu pani Ewy, którą poprosił o wystąpienie- to była moja mama. To Ona przygotowała nam taką niespodziankę, o której jak się okazało nie wiedział nikt- nawet rodzice TŻ i mój tato. Następnie prześmiewcze oczepiny i dalsza część zabawy. Powiem Wam szczerze, że cieszę się, że Piotr pojechał po 1, bo mniej więcej od tej pory moje zmęczenie osiągnęło apogeum, ale starałam się dzielnie trzymać. Chociaż na zdjęciach robionych przez moją mamę to widać, ale takie zdjęcia zostają w domu i nikt ich nie zobaczy J Przednia zabawa nakręcana przez dwuosobową orkiestrę (która super rozkręcała towarzystwo podchodząc do stołów) skończyła się o 5 rano. Wymęczeni, ale szczęśliwi poszliśmy do apartamentu i od razu padliśmy jak kawki. Ale za to urządziliśmy sobie poślubny poranek. Na szybkości skorzystaliśmy z jacuzzi (które de facto nie działało) i zeszliśmy na poprawiny, które również były udane. Byli na nich prawie wszyscy goście z wesela, co nas zdziwiło. Były i tańce, ale ja pasowałam, bo moje stópki po ślubnych butach nie nadawały się do niczego L Impreza skończyła się o 16, zaczęliśmy powoli zbierać rzeczy, pojechaliśmy na trochę do rodziców TŻ, do moich aż w końcu po 22 dotarliśmy do naszego mieszkanka. Usiedliśmy, poczytaliśmy życzenia, pooglądaliśmy to co dostaliśmy, ogarnęliśmy się i zrobiliśmy sobie cuuuuuuuuudowną noc poślubną ---------- Dopisano o 21:23 ---------- Poprzedni post napisano o 21:23 ---------- Dodam jeszcze, że w ciągu wesela i na poprawinach słyszałam same pozytywne opinie odnośnie naszego wesela. Nawet osoba, która zwraca uwagę na wszystkie detale powiedziała, że wszystko było dopracowane jak należy. Światowi Warszawiacy nie mogli się nachwalić nas, obsługi hotelowej i samego hotelu. Całe grono osób mówiło, że było to najlepsze wesele na jakim kiedykolwiek byli. Do dnia dzisiejszego dzwonią osoby i gratulują nam wszystkiego. A co najważniejsze- my sami jesteśmy zadowoleni ze wszystkiego i nic byśmy nie zmienili (chyba nawet tego nieudanego tańca też nie), mimo, że po podliczeniu kosztów wesele oczy wyszły nam z orbit. Było bosko i cudownie i było to wszystko warte każdych pieniędzy! A jutro śmigamy na plener. Póki co mam zdjęcia słabej jakości, na których nas średnio widać, więc nie uraczę Was nimi. Jak zdobędę coś konkretnego, to na pewno się podzielę.
__________________
Kubuś ex-aparatka ![]() góra- 30.06.10- 17.11.11 dół- 01.09.10- 26.08.11 koszt leczenia- 6225 zł |
|
|
|
|
#1727 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
__________________
Bo to JA jestem najważniejsza ! ! ! regeneruję włosy - start 11.11.11 Ewka i nie tylko - 25 kg |
|
|
|
|
|
#1729 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 1 996
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
za relacje Piekne zdjecia Zas mi laptop nawalił i nie mam ograniczony dostep do neta Wczorajszym PM kom wszystkiego dobrego
__________________
02.07.2001 24.12.2008 ![]() 12.11.2011 ![]() 19.09.2015 http://www.rodzice.pl/suwaczki/showticker/21309 |
|
|
|
|
#1730 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 2 849
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Szprotka super relacja. Fajnie jest być żoną, prawda?
__________________
|
|
|
|
|
#1731 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 4 328
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
szprotka super relacja gratuluję
|
|
|
|
|
#1732 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 6 187
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Szprotka świetna relacja
gratulacje
__________________
M M |
|
|
|
|
#1733 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 38
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Hej dziewczyny! Mam pytanie odnośnie tub strzelających platkami róż - czy któraś z Was się orientuje ile takich 50-60cm tub wystarczy? Planuje kupić coś takiego do strzelania pod kościołem i na pierwszy taniec, tylko nie mam pojęcia ile ich kupić... Tak się zastanawiam, czy pod kościół wystarczą powiedzmy 3-4 tuby, i potem na taniec dwie, ale kompletnie się w tym nie orientuje...
Jesli któraś z Was może mi pomóc to proszę o odpowiedź. Pozdrawiam
__________________
........Być spadającą gwiazdą w czyichś marzeniach i spełniać każde życzenie...... |
|
|
|
|
#1734 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
__________________
Bo to JA jestem najważniejsza ! ! ! regeneruję włosy - start 11.11.11 Ewka i nie tylko - 25 kg |
|
|
|
|
|
#1735 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 2 849
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
My mieliśmy dwie i w zupełności wystarczyły. Pewnie wszystko zależy od wiatru
__________________
|
|
|
|
|
#1737 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 21 726
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
![]()
|
|
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#1738 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: Tarnobrzeg
Wiadomości: 973
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
hej Piękne
![]() wczoraj wróciliśmy z Majorki. Fajnie było ale wiadomo - tydzien zleci ... Teraz czas na małżenskie obowiązki i bycie żoną na pełny etat. Podsyłam Wam focioszka. Humor mi się dzisiaj zepsuł ... Dzwoniła siostra cioteczna, że siostra mojego taty zmarła. Chyba poczekała dla nas, że wytrzymała na nasz ślub i podróż na Majorkę ... |
|
|
|
|
#1739 | |||
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: :)
Wiadomości: 2 298
|
Dot.: Tak to ja.. wymarzona żona Twa - Panny Młode 2011 cz. 36!
Cytat:
bycie żoną jest cuuuudowneee! Cytat:
---------- Dopisano o 21:11 ---------- Poprzedni post napisano o 21:08 ---------- Cytat:
Gratuluję udanej podróży poślubnej. My na swoją musimy jeszcze poczekać, bo naszego kompana czeka poważny zabieg na kolano, rehabilitacja etc... Pewnie nie wcześniej jak w listopadzie uda nam się gdzieś wybrać.
__________________
Kubuś ex-aparatka ![]() góra- 30.06.10- 17.11.11 dół- 01.09.10- 26.08.11 koszt leczenia- 6225 zł |
|||
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum ślubne
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:28.
















Ale zapłacić za nią już będziemy musieli niestety...chyba, że się jeszcze dogadamy i może jakoś chociaż połowę zapłacimy. wkurza mnie takie podejście ludzi, ale cóż...Nie ma co się stresować...
pogoda super, tylko bez nerwów
się speszył i uciekł przed moim buziakiem (a nikt nie słyszał, że ksiądz dodał o tej ręce). Reszta Mszy minęła szybko. Zaskoczyło nas (negatywnie) jedynie to, że organista chyba się zawiesił i na koniec smęcił jakąś nutę i nie zagrał nam marsza. Tak więc staliśmy z dobre dwie, trzy minuty jak ciołki, czekając aż w końcu go zagra, a tu dupa, więc stwierdziliśmy, że czas wychodzić. Czas ten jednak przydał się fotoreporterom, bo flesze błyskały non stop (a teraz nie mogę od ludzi zdjęć wydębić). Przy wyjściu z Kościoła wystrzeliły tuby z płatkami róż i serduszkami i zaczęły się życzenia. Nie kłamiąc trwały z dobre 20-30 minut. Wszyscy, którzy podchodzili życzyli nam abyśmy zawsze byli tacy radośni i uśmiechnięci jak tego dnia, a ja praktycznie od każdego usłyszałam, że wyglądam bajkowo i cudownie w całej okazałości. Tylu komplementów to ja w ciągu całego życia nie słyszałam. A nieskromnie powiem, że i tak właśnie się czułam. Czułam się za✂✂✂iście piękną i wyjątkową Panną Młodą u boku boskiego Pana Młodego. Poganiani przez naszych motocyklistów („delikatnie” gazowaniem dawali znać, że życzenia cza kończyć), grzecznie pozbieraliśmy grosiaki i ruszyliśmy na kolejną rundę po mieście, aby w tym czasie goście mogli dotrzeć do hotelu. Przy samym hotelu spotkała nas miła niespodzianka- brama zorganizowana przez kolegów z drużyny mojego TŻ przebranych w drużynowe koszulki. TŻ dostał piankową piłeczkę i musiał pokazać, że umie strzelać gole do bramki utworzonej przeze mnie i Basię. Był gol, były i kolejne bramy. Jedna przez znajome rodziców TŻ, kolejna przez kolegów TŻ. Posypały się flachy i dotarliśmy już z buta pod hotel. Przywitali nas gazujący motocykliści ustawieni w półkolu (mówię Wam, co za efekt!), rodzice z chlebem, Mąż przeniósł mnie przez próg i zostaliśmy zaproszeni na szampanowi toast. Wszyscy usadowili się i czekaliśmy na główny posiłek. W międzyczasie skoczyliśmy z TŻ na górę do hotelu zaprosić na obiad mamę naszej znajomej, która opiekowała się dzidzią. A że już tam byliśmy to chcieliśmy wypróbować jak nam się tańczy… I tu zonk. TŻ deptał mi po sukni, nie mógł wyczuć kroków itp. Zapadła zatem decyzja- spontan. I tak też zrobiliśmy. Po obiedzie kolejny toast, słodzenie i zostaliśmy zaproszeni na parkiet. Goście utworzyli kółeczko a my w tany. Po cichu mówiliśmy sobie co z układu wykorzystamy i w sumie ze dwa kroki wpletliśmy w nasz taniec. Wszyscy mówili, że było pięknie i dziwili się jak mówiliśmy, że to nie tak miało być. No i pierwszym tańcem rozpoczęliśmy zabawę weselną. Słodziliśmy milion razy (nawet na leżąco), milion razy śpiewano na naszą cześć sto lat i było po prostu cudnie. Początkowo bałam się tańczyć (bo skoro TŻ deptał uważając…), ale wypracowałam sobie sposób i jak było mniej osób na parkiecie, to ją puszczałam, a jak więcej, to delikatnie przytrzymywałam. Mimo wszystko bez szycia sukni się nie obeszło, ale to na dobre mi wyszło, bo podczepiłyśmy kawałek tiulu wyżej i nie majtał się po ziemi. Kolejne ciepłe danie, podziękowania dla rodziców, tort i uwaga. Zostaliśmy wszyscy poproszeni o wyjście na zewnątrz. My z Mężem na siebie, ale nic, idziemy. Pomyśleliśmy w pewnej chwili, że to coś co wymyślił Hotel. Wyszliśmy do takiego sporego ogródka hotelowego (swoją drogą nawet nie wiedzieliśmy że coś takiego tam jest). Przywitał nas młody chłopak, który wcześniej robił bramę z kolegami TŻ (i wtedy wspomniał: „Do zobaczenia później”, ale nie zwróciliśmy na to nawet uwagi) i zaczął swój pokaz. Pokaz miotania ogniami. Cudowna muzyka, wszechogarniająca ciemności i ogniste pochodnie i kule- cudo po prostu. Na sam koniec swojego pokazu złożył nam życzenia i powiedział, że znalazł się w tym miejscu dzięki zaproszeniu pani Ewy, którą poprosił o wystąpienie- to była moja mama. To Ona przygotowała nam taką niespodziankę, o której jak się okazało nie wiedział nikt- nawet rodzice TŻ i mój tato. Następnie prześmiewcze oczepiny i dalsza część zabawy. Powiem Wam szczerze, że cieszę się, że Piotr pojechał po 1, bo mniej więcej od tej pory moje zmęczenie osiągnęło apogeum, ale starałam się dzielnie trzymać. Chociaż na zdjęciach robionych przez moją mamę to widać, ale takie zdjęcia zostają w domu i nikt ich nie zobaczy J Przednia zabawa nakręcana przez dwuosobową orkiestrę (która super rozkręcała towarzystwo podchodząc do stołów) skończyła się o 5 rano. Wymęczeni, ale szczęśliwi poszliśmy do apartamentu i od razu padliśmy jak kawki. Ale za to urządziliśmy sobie poślubny poranek. Na szybkości skorzystaliśmy z jacuzzi (które de facto nie działało) i zeszliśmy na poprawiny, które również były udane. Byli na nich prawie wszyscy goście z wesela, co nas zdziwiło. Były i tańce, ale ja pasowałam, bo moje stópki po ślubnych butach nie nadawały się do niczego L Impreza skończyła się o 16, zaczęliśmy powoli zbierać rzeczy, pojechaliśmy na trochę do rodziców TŻ, do moich aż w końcu po 22 dotarliśmy do naszego mieszkanka. Usiedliśmy, poczytaliśmy życzenia, pooglądaliśmy to co dostaliśmy, ogarnęliśmy się i zrobiliśmy sobie cuuuuuuuuudowną noc poślubną 


