Raz a dobrze - sprzwdzanie, przeszukiwanie, testowanie partnera

[rembertowa]

Napisane przez Ballantines_1

Chyba każdy związek przeżywa gorsze dni, kryzysy. I to już nasza decyzja, co z tym zrobimy. A jeśli facet zaczyna oszukiwać i pocieszać się u innej, to chyba kobieta na to wpływu nie ma, nie wiedziała, jak facet się zachowa przecież w takiej sytuacji. No chyba, że idąc tym tokiem myślenia jeśli związek nie jest cudowny i bezproblemowy to zaczynamy się pakować? Nie raz zdrada jest efektem kryzysu wywołanego różnymi czynnikami, a nie beznadziejną jakością związku przez X czasu. I ja mówię tutaj o pierwszym przypadku i tylko w nim jestem za sprawdzaniem i kontrolowaniem, oczywiście nie notorycznym i z konkretnych powodów. Nie chodziło mi raczej o beznadziejne przypadki związków, gdzie tak na prawdę i tak już nie żyją razem, ale obok siebie.

jeżu pigmejski, boru liściasty. Dużo tych truizmów masz na podorędziu? Tak, każdy związek przechodzi gorsze i lepsze momenty - tyle tylko, że wystarczy wiedzieć, z kim się wchodzi w ów związek, żeby nie uznawać za default, że kryzys kończy się zdradą. Owszem, kryzysy kończą się zdradą, ale wtedy problemem, na litość Bożenki, jest nierozwiązany kryzys, brak zainteresowania dla siebie i swoich problemów nawzajem, brak wsparcia, a nie to, czy zawodnik puknął Krysię z księgowości. Bo jak ją pukał, to związek już nie istniał w kształcie, który mógłby mnie interesować.

Bo w dobrym związku kryzysy się opanowuje, nad kryzysami się pracuje. Bo w dobrym związku nie trzeba szukać pocieszenia w łóżku Kachny zza rogu, tylko ma się je w wersji podstawowej na miejscu.

I jeśli zdarzy się coś już tak wielce dramatycznego, że się inaczej nie da, coś tak dogłębnie rujnującego nas i związek, że się zacznie takie głupoty wyrabiać, to sorry, ale tylko naprawdę szczera idiotka rzuci się szukać dowodów na wiarołomność partnera, a nie rozwiązań tego, że już siedzą po dwóch stronach emocjonalnego oceanu.

[madana]

A teraz rozumiem, bo ja swojego "obgadać/przegadać" nie odnosiłam li tylko do zdrady, tylko do w ogóle rzeczy w związku, które uwierają, nie pasują, coś jest nie tak- muszę rozmawiać. Tak mam.
W przypadku zdrady akurat mam wyjątkowo jasne i klarowne zdanie.

[201604181004]

rembertowa jak to pięknie brzmi gdy o tym piszesz.
jak to brzydko wygląda gdy ty wcielasz to w życie

---------- Dopisano o 18:08 ---------- Poprzedni post napisano o 18:07 ----------

Napisane przez madana

A teraz rozumiem, bo ja swojego "obgadać/przegadać" nie odnosiłam li tylko do zdrady, tylko do w ogóle rzeczy w związku, które uwierają, nie pasują, coś jest nie tak- muszę rozmawiać. Tak mam.
W przypadku zdrady akurat mam wyjątkowo jasne i klarowne zdanie.

a no to tutaj się zgadzamy.
ale o problemach ogólnie nie lubię rozmawiać. nie lubię tematu toczyć, ciągnąć, jest problem to się go rozwiązuje, a jak się go nie da rozwiązać to kilka wyjść: pozbyć się go, zapomnieć o nim, albo rozejść sie w swoją stronę.

[madana]

Napisane przez tyene

A dodam, że ja mam parcie na ślub, pierścionek i bobasa i wcale tego nadmiernie nie ukrywam. I z cała premedytacją oświadczam, że będę panną młodą robiąca scrapbooka z wszystkimi momentami przygotowań, jakkolwiek słodkopierdzące o ohydne to jest. I będzie och ach, i najpiękniejszy dzień mojego życia. Tylko wiecie co? Ja doskonale wiem, że szanuję siebie bardziej niz och ach co ludzie powiedzią i pierścionek za 3000 zł. Szanuję siebie i szanuję małżeństwo na tyle, by wiedzieć, że te wszystkie rzeczy, których pragnę, nie mogą być silniejsze niż rozsądek i dobry wybór wspólnika. Bo dla mnie ważne jest, z kim będę przed tym ołtarzem stać, kto mi wręczy ten wymarzony pierścionek i z kim będę pozować na zdjęciach ślubnych, które potem w ilości 500 wrzucę na facebooka. :P To jest dla mnie najważniejsze.

- no ale to jest oczywiste, ALE często właśnie tamte rzeczy przesłaniają "dobry wybór wspólnika"

[201712111032]

Szperajac w telefonie/fb czy innych rzeczach mojego chlopaka w poszukiwaniu CZEGOS czulabym sie tragicznie. To ponizajace, nawet gdybym cos znalazla mialabym uklucie w sercu, ze sie znizylam do tego poziomu. Jak dziewczyny pisaly na wstepie: cos jest nie tak to sie rozmawia a nie grzebie po kieszeniach, to takze wielkie swinstwo. Gdybym przylapala mojego faceta, jak przeszukuje moje rzeczy 'bo cos podejrzewa' to z bolem serca ale zakonczylabym ten zwiazek. Tak sie nie robi a jak komus nie ufasz to nie jestes z nim w zwiazku a nie robisz wszystko, by znalezc powod, dlaczego mu nie ufasz
Czasamimam wrazenie, ze baby bardzo lubia utrudniac sobie zycie.

[tyene]

Napisane przez madana

- no ale to jest oczywiste, ALE często właśnie tamte rzeczy przesłaniają "dobry wybór wspólnika"

I wtedy się traci. Najmniej kilkaset zł za rozwód za obopólną zgodą. Najbardziej za całą emocjonalną i okropną traumę i inne patole, jakie są konsekwencją takiego wyboru. I ludzie muszą zrozumieć, że irracjonalnie to można założyć niebotycznie wysokie szpile na imprezę i wracać boso, a nie wychodzić za mąż za pajaca, bo "ładnie" i "sukienka" i "och ach". Bo tu cena jest duża. I może być wręcz ogromna.

[201604220918]

Napisane przez drabineczka

ale to nie chodzi nawet o samodzielność, każda kobieta w szczęśliwym (według niej) małżeństwie gdy dowiaduje się o zdradzie ma ochotę rwać sobie włosy z głowy. jesteś ewenementem po którym spłynie do jak po kaczce, no ale ja tam bym ryczała.

To "według niej" jest tutaj kluczowe.
A czy ja napisałam, że by to po mnie spłynęło jak po kaczce? Oczywiście, że nie. Ale skoro już się stało, to się nie odstanie przecież, nie widzę powodu dla którego miałabym tracić rozum dla nic niewartego kretyna, zwłaszcza mając na głowie dzieci i inne zobowiązania, które trzeba przecież rozsądnie podzielić. W takiej sytuacji nie ma czasu ani miejsca na miotanie się niczym ryba wyjęta z wody.

Jak się mój były puścił, to też mi było przykro, byłam w szoku, czułam się oszukana itd. A miało być tak pięknie, miał być ślub i ogóle czego to miało nie być. Mimo wszystko cieszę się, że nie grzebałam: a co by było gdybym niczego nie znalazła, a on i tak robiłby swoje? To by dopiero uśpiło moją czujność, męczyłabym się z wyrzutami sumienia a on by się nadal świetnie bawił. Dlatego uważam, że trzeba wyłożyć kawę na ławę a nie bawić się w podchody.

[201604181004]

Napisane przez dialectic

A czy ja napisałam, że by to po mnie spłynęło jak po kaczce? Oczywiście, że nie. Ale skoro już się stało, to się nie odstanie przecież, nie widzę powodu dla którego miałabym tracić rozum dla nic niewartego kretyna, zwłaszcza mając na głowie dzieci i inne zobowiązania, które trzeba przecież rozsądnie podzielić. W takiej sytuacji nie ma czasu ani miejsca na miotanie się niczym ryba wyjęta z wody.

Nadal mówię: ty. A są kobiety które potrafą wybaczyć zdradę, są mężczyźni którzy żałują i są małżeństwa które chodzą na terapię dla par i starają się naprawić związek.
I nie nazwałabym ich frajerami czy inaczej

[201604220918]

Napisane przez drabineczka

Nadal mówię: ty. A są kobiety które potrafą wybaczyć zdradę, są mężczyźni którzy żałują i są małżeństwa które chodzą na terapię dla par i starają się naprawić związek.
I nie nazwałabym ich frajerami czy inaczej

Ależ ja ich nie nazywam frajerami, ani też nie potępiam; niech robią tak, jak uważają za słuszne, bo to oni, a nie ja, będą ponosić konsekwencje swoich czynów.

[magbeth]

Raz w zyciu, przez przypadek, dowiedzialam sie a raczej ujrzalam na wlasne oczy, ze moj byly mial dostep do jednego z moich kont i bezczelnie z tego faktu korzystal.
Kanalia w zywe oczy mi wmawiala, ze to nie tak jak mysle (sic!) a potem bronila sie zrzucajac wine na mnie.
Czulam sie fatalnie po tym odkryciu i zastosowalam potem zwielokrotnione srodki ostroznosci mailwo/komorkowej, ktore stosuje do dzis. Trudno mi opisac to uczucie, ale bylo naprawde fatalne, bezposrednio po odkryciu faktu prawie zwymiotowalam z obrzydzenia i duzo wody uplynelo zanim sobie to poukladalam. Bo nie rozumiem, dlaczego ktokolwiek ma prawo uzurpowac sobie wtargniecie w moja prywatnosc.
Dlatego sama nikogo nie sprawdzalam i sprawdzac nie mam zamiaru. Gdyby mnie intuicja gryzla i grzmiala na alarm, pojde z otwarta przylbica i zapytam wprost. Bo co, cale zycie jak ta zmija z ukrycia? Cel nie zawsze uswieca srodki.

[201604181004]

Napisane przez dialectic_chaos

Ależ ja ich nie nazywam frajerami, ani też nie potępiam; niech robią tak, jak uważają za słuszne, bo to oni, a nie ja, będą ponosić konsekwencje swoich czynów.

no tak. ja wiem. ale toć ci tłumaczę dlaczego niektóre kobiety mimo wszystko miotają się.

[201604220918]

Napisane przez drabineczka

no tak. ja wiem. ale toć ci tłumaczę dlaczego niektóre kobiety mimo wszystko miotają się.

Wypadałoby jednak rozgraniczyć rozterki z powodu, że ma się dzieci i zobowiązania finansowe i rozstanie to nie takie hop-siup (takie jestem w stanie zrozumieć) od upartego trzymania się gaci misiaczka, bo ja go kocham i on się zmieni (tego, mimo szczerych chęci, nie ogarniam).

[201604181004]

Napisane przez dialectic_chaos

Wypadałoby jednak rozgraniczyć rozterki z powodu, że ma się dzieci i zobowiązania finansowe i rozstanie to nie takie hop-siup (takie jestem w stanie zrozumieć) od upartego trzymania się gaci misiaczka, bo ja go kocham i on się zmieni (tego, mimo szczerych chęci, nie ogarniam).

ale niektórzy nawet jak nie mają dzieci i zobowiązań finansowych to dają sobie szanse. inni nie. niektórzy mają dzieci i zobowiązania i nie dają sobie szansy. wszystko za-le-ży

[rembertowa]

Napisane przez drabineczka

ale niektórzy nawet jak nie mają dzieci i zobowiązań finansowych to dają sobie szanse. inni nie. niektórzy mają dzieci i zobowiązania i nie dają sobie szansy. wszystko za-le-ży

ale przecież nie rozmawiamy o zasadności lub bezzasadności dawania sobie szans - rozmawiamy o tym, że niektóre sposoby powzięcia wiedzy o zdradzie są równie dla związku destrukcyjne, jak owa zdrada, równie niemoralne, obrzydliwe i z dobrym związkiem niemające wspólnego.

Albo inaczej: szpiegowanie, testowanie, przeszukiwanie, sprawdzanie, jest po prostu formą zdrady.

[201604220918]

Napisane przez rembertowa

ale przecież nie rozmawiamy o zasadności lub bezzasadności dawania sobie szans - rozmawiamy o tym, że niektóre sposoby powzięcia wiedzy o zdradzie są równie dla związku destrukcyjne, jak owa zdrada, równie niemoralne, obrzydliwe i z dobrym związkiem niemające wspólnego.

Albo inaczej: szpiegowanie, testowanie, przeszukiwanie, sprawdzanie, jest po prostu formą zdrady.

Dobre podsumowanie

[201604181004]

Napisane przez rembertowa

Albo inaczej: szpiegowanie, testowanie, przeszukiwanie, sprawdzanie, jest po prostu formą zdrady.

Albo inaczej: to tylko według rembertowej. Tak jak według niektórych porno to zdrada. Według innych nie. Tadadadada,

[rembertowa]

Napisane przez drabineczka

Albo inaczej: to tylko według rembertowej. Tak jak według niektórych porno to zdrada. Według innych nie. Tadadadada,

Słownik Języka Polskiego PWN ma do powiedzenia na temat hasła "zdrada" trzy rzeczy:
1. «działanie na szkodę narodu, kraju itp.»
2.«niedochowanie wierności małżeńskiej lub partnerskiej»
3. «odstąpienie od jakichś zasad, wartości, idei»

Naruszenie prywatności, celowe złamanie tajemnicy korespondencji, tajne podchody dla przetestowania wierności, czy co tam jeszcze tu się pojawiły za pomysły, jak najbardziej spełniają punkt numer trzy. Te wszystkie manewry są też kłamstem, oszustwem i fundamentalną nieuczciwością wobec partnera, który nie wie, że jest poddawany takiemu badaniu. Są zwyczajnym sprzeniewieżeniem się uczciwości, którą zdaje się recytuje się w przysiędze ślubnej. No ale może większość czyni to bez zrozumienia.

[201604181004]

Napisane przez rembertowa

Słownik Języka Polskiego PWN ma do powiedzenia na temat hasła "zdrada" trzy rzeczy:
1. «działanie na szkodę narodu, kraju itp.»
2.«niedochowanie wierności małżeńskiej lub partnerskiej»
3. «odstąpienie od jakichś zasad, wartości, idei»

Naruszenie prywatności, celowe złamanie tajemnicy korespondencji, tajne podchody dla przetestowania wierności, czy co tam jeszcze tu się pojawiły za pomysły, jak najbardziej spełniają punkt numer trzy. Te wszystkie manewry są też kłamstem, oszustwem i fundamentalną nieuczciwością wobec partnera, który nie wie, że jest poddawany takiemu badaniu. Są zwyczajnym sprzeniewieżeniem się uczciwości, którą zdaje się recytuje się w przysiędze ślubnej. No ale może większość czyni to bez zrozumienia.

To jest przezabawna jak bardzo starasz się innym narzucić swoje standardy

[201604220918]

Napisane przez drabineczka

Albo inaczej: to tylko według rembertowej. Tak jak według niektórych porno to zdrada. Według innych nie. Tadadadada,

Ja też tak uważam, jest nas już z rembertową 2

Takie rzeczy wypada chyba ustalić na początku związku, nie sądzisz? Z tym że mało kto się ucieszy na propozycję "kochanie, co ty na to, żebyśmy od jutra regularnie sprawdzali swoją korespondencję"
Takie sprawdzanko w tajemnicy, żeby zaspokoić swoją ciekawość, bez zgody partnera na takowe działanie jest moim zdaniem zdradą i koniec.

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:48 ----------

Napisane przez drabineczka

To jest przezabawna jak bardzo starasz się innym narzucić swoje standardy

Odnoszę dziwne wrażenie, że jedyną osobą narzucającą swoje standardy w tej dyskusji jesteś ty.

---------- Dopisano o 18:51 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------

Napisane przez rembertowa

Słownik Języka Polskiego PWN ma do powiedzenia na temat hasła "zdrada" trzy rzeczy:
1. «działanie na szkodę narodu, kraju itp.»
2.«niedochowanie wierności małżeńskiej lub partnerskiej»
3. «odstąpienie od jakichś zasad, wartości, idei»

Naruszenie prywatności, celowe złamanie tajemnicy korespondencji, tajne podchody dla przetestowania wierności, czy co tam jeszcze tu się pojawiły za pomysły, jak najbardziej spełniają punkt numer trzy. Te wszystkie manewry są też kłamstem, oszustwem i fundamentalną nieuczciwością wobec partnera, który nie wie, że jest poddawany takiemu badaniu. Są zwyczajnym sprzeniewieżeniem się uczciwości, którą zdaje się recytuje się w przysiędze ślubnej. No ale może większość czyni to bez zrozumienia.

I tu jest pies pogrzebany; jeśli się dwie dorosłe osoby umówiły na sprawdzanie, to czemu nie? Ich sprawa. Gorzej, jeśli jedna osoba podejmuje w związku decyzje za oboje, i nie tylko zdrad się to tyczy.

[Chatul]

Ja jestem przeciwna wystawianiu drugiej osoby na próbę i potajemnemu przetrzepywaniu jej rzeczy, które uznawane są za prywatne.
Zaufanie do partnera jest dla mnie jedną z kluczowych spraw. Nie wyobrażam sobie bycia z kimś, komu nie ufam. A w przypadku zachwiania zaufania (co już jest w moim mniemaniu sygnałem alarmowym, że w związku jest coś nie tak), to rozwiązaniem jest rozmowa. W takiej rozmowie jak najbardziej może dojść do pokazania telefonu, komputera czy innych prywatnych rzeczy, ale przez ich właściciela. Nie wyobrażam sobie potajemnego szperania w cudzych rzeczach, jeśli nie chodzi o podejrzenie, że np. grozi nam niebezpieczeństwo ze strony ich właściciela.

Uważam zresztą, że często takie przeszukiwanie rzeczy drugiej osoby niewiele daje. Jak się znajdzie dowód winy, to można mówić o jakimś rozwiązaniu sprawy, ale co jak się niczego nie znajdzie? Zaufanie wróci? No nie, nie wróci. Będą kolejne i kolejne próby przeszukiwania rzeczy drugiej osoby, nawet jeśli jest ona niewinna.
Coś takiego nie ma sensu. Można się zwyczajnie wykończyć w związku bez zaufania.

Z drugiej strony, muszą być powody, by w ogóle zaufać drugiej osobie. Nie zaakceptowałabym sytuacji, w której jestem w pokoju partnera, on np. wyszedł do sklepu, a ja nie mogę sięgnąć sobie po plastry, wyjąć z półki książki, która mnie zainteresowała itp.. Podobnie byłoby w przypadku, gdybym nie miała nawet szansy dotknąć telefonu partnera czy zobaczyć, co robi na komputerze. Jestem przeciwna czytaniu prywatnej korespondencji drugiej osoby czy przeszukiwaniu jakichkolwiek jej rzeczy z powodu braku zaufania, ale też uważam, że nadmierne ukrywanie wszystkiego przed partnerem jest zwyczajnie podejrzane. I nie dałabym rady być z kimś, kto drży, gdy sprawdzam godzinę na jego telefonie.

[ARAKSJEL]

Napisane przez dialectic_chaos

I tu jest pies pogrzebany; jeśli się dwie dorosłe osoby umówiły na sprawdzanie, to czemu nie? Ich sprawa. Gorzej, jeśli jedna osoba podejmuje w związku decyzje za oboje, i nie tylko zdrad się to tyczy.

Sprawdzanie to chyba złe słowo ,ciekawe jak by miała wyglądać argumentacja takiej umowy .

[201803080934]

Napisane przez drabineczka

Grin wiesz doskonale że motasz się w tej dyskusji

motam się? konkretnie i prosto idę do jednego wytyczonego celu dowiedzenia się jak to jest z tym sprawdzaniem.
do tej pory były odpowiedzi na moje pytania, teraz nagle ci pytanie przestało pasować i zaczynasz się wymigiwać od odpowiedzi.

zaczęłyśmy od sprawdzania czy partner nas nie zdradza, sama wymyśliłaś przykład okłamania w innej kwestii.

i doskonale widzę teraz, że trafiłam w niewygodny punkt, bo odpowiedź na to pytanie potwierdziłaby moje przekonanie, że sprawdzenie partnera raz, skutkuje w prawie 100% sprawdzaniem go już zawsze, dopóki nie znajdzie się tego, czego się szuka.
pierwsze podejrzenia będą budzić następne, a brak dowodów na nieszczerość spowoduje dalsze zadręczanie się, a nie uspokoi.

dowiedziałam się czego chciałam niemniej, będę śledzić dyskusję.


edit. tak mi przyszło jeszcze do głowy, że właśnie dlatego zakończyłabym związek z facetem, jeśli odkryłabym, że mnie sprawdza. bo już nigdy bym mu nie zaufała, zawsze zastanawiałabym się czy przypadkiem znowu mi gdzieś w rzeczach nie grzebie.

[201604220918]

Napisane przez ARAKSJEL

Sprawdzanie to chyba złe słowo ,ciekawe jak by miała wyglądać argumentacja takiej umowy .

Nie wiadomo, pewnie jakieś frazesy o potrzebie stałego upewniania się o wierności albo coś w tym stylu

Gdybym coś takiego usłyszała, pewnie nie złapałabym dobrze zakrętu, tak szybko bym uciekała.

[201604181004]

Napisane przez Grin

motam się? konkretnie i prosto idę do jednego wytyczonego celu dowiedzenia się jak to jest z tym sprawdzaniem.
do tej pory były odpowiedzi na moje pytania, teraz nagle ci pytanie przestało pasować i zaczynasz się wymigiwać od odpowiedzi.

zaczęłyśmy od sprawdzania czy partner nas nie zdradza, sama wymyśliłaś przykład okłamania w innej kwestii.

i doskonale widzę teraz, że trafiłam w niewygodny punkt, bo odpowiedź na to pytanie potwierdziłaby moje przekonanie, że sprawdzenie partnera raz, skutkuje w prawie 100% sprawdzaniem go już zawsze, dopóki nie znajdzie się tego, czego się szuka.
pierwsze podejrzenia będą budzić następne, a brak dowodów na nieszczerość spowoduje dalsze zadręczanie się, a nie uspokoi.

dowiedziałam się czego chciałam niemniej, będę śledzić dyskusję.


edit. tak mi przyszło jeszcze do głowy, że właśnie dlatego zakończyłabym związek z facetem, jeśli odkryłabym, że mnie sprawdza. bo już nigdy bym mu nie zaufała, zawsze zastanawiałabym się czy przypadkiem znowu mi gdzieś w rzeczach nie grzebie.

Tak grin, przejrzałaś mnie na wylot. Znasz już moją duszę i osobowość

Ależ ja od początku mówię i wcale tego nie ukrywam moja droga, że jeśli mam złe przeczucia, sprawdzę i nic nie znajdę, to sprawdzę drugi raz. Przecież nikt tego tutaj przed tobą nie ukrywa i nie przeczy że jest inaczej, napisałam jedynie że w niektórych sytuacjach po nie znalezieniu niczego dałabym sobie spokój. Przytoczyłam przykład z wychodzeniem i błędną oceną sytuacji, napisałam też że jeśli byłaby to intryga i romans z terapeutką to bym w to uwierzyła i moja czujność byłaby uśpiona. Nie wiem gdzie ty tu widzisz unikanie niewygodnych pytań, bo póki co jedyna niewygodna rzecz w tej dyskusji to mój fotel którego nie mogę podwyższyć
Dlategoż właśnie napisałam ci, że się motasz. Bo wydaje mi się że dość jasno i wyczerpująco i niejednokrotnie odpowiedziałam ci na zadane pytanie.
A gdyby facet mnie sprawdził, nie zakończyłabym związku. Zastanowiłabym się co zrobiłam takiego że to zrobił, czy daję mu powody do obaw oraz czy postępuję fair. No chyba że nagle ujawniłaby się u niego jakaś choroba psychiczna w stylu syndromu Otella, ale wiadomo, póki rozum mam to rozgraniczam co jest sprawdzeniem ze strachu a co jest manią prześladowczą

[Ballantines_1]

Napisane przez rembertowa

jeżu pigmejski, boru liściasty. Dużo tych truizmów masz na podorędziu? Tak, każdy związek przechodzi gorsze i lepsze momenty - tyle tylko, że wystarczy wiedzieć, z kim się wchodzi w ów związek, żeby nie uznawać za default, że kryzys kończy się zdradą. Owszem, kryzysy kończą się zdradą, ale wtedy problemem, na litość Bożenki, jest nierozwiązany kryzys, brak zainteresowania dla siebie i swoich problemów nawzajem, brak wsparcia, a nie to, czy zawodnik puknął Krysię z księgowości. Bo jak ją pukał, to związek już nie istniał w kształcie, który mógłby mnie interesować.

Bo w dobrym związku kryzysy się opanowuje, nad kryzysami się pracuje. Bo w dobrym związku nie trzeba szukać pocieszenia w łóżku Kachny zza rogu, tylko ma się je w wersji podstawowej na miejscu.

I jeśli zdarzy się coś już tak wielce dramatycznego, że się inaczej nie da, coś tak dogłębnie rujnującego nas i związek, że się zacznie takie głupoty wyrabiać, to sorry, ale tylko naprawdę szczera idiotka rzuci się szukać dowodów na wiarołomność partnera, a nie rozwiązań tego, że już siedzą po dwóch stronach emocjonalnego oceanu.

Dla Ciebie widać świat jest czarno-biały, nie ma żadnych odcieni szarości. Albo związek jest doskonały, albo nie ma go w ogóle. Wybacz, ale nie jestem w stanie stwierdzić, z kim dokładnie się wiążę, no chyba, że weszłabym w związek po ponad roku spotykania się. Już nie wspomnę o stanie zauroczenia, gdzie generalnie idealizuje się drugą osobę Czytając Twoje wypowiedzi, odnoszę wrażenie, że masz niezwykle poukładany świat. Ja biorę pod uwagę różne opcje, emocje im towarzyszące i tak dalej. Szczerze? Ja w żadnym związku nie byłam i pewnie nie będę pewna, że dokładnie wiem z kim się związałam i że ta osoba jest ze mną absolutnie szczera no i generalnie zawsze będzie kolorowo i nic mnie nie zaskoczy. Człowiek to tylko człowiek. I dlatego, mając wątpliwości do człowieka, który żyje razem ze mną, po prostu zweryfikowałabym to.

Napisane przez dialectic_chaos

Ja też tak uważam, jest nas już z rembertową 2

Takie rzeczy wypada chyba ustalić na początku związku, nie sądzisz? Z tym że mało kto się ucieszy na propozycję "kochanie, co ty na to, żebyśmy od jutra regularnie sprawdzali swoją korespondencję"
Takie sprawdzanko w tajemnicy, żeby zaspokoić swoją ciekawość, bez zgody partnera na takowe działanie jest moim zdaniem zdradą i koniec.

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:48 ----------



Odnoszę dziwne wrażenie, że jedyną osobą narzucającą swoje standardy w tej dyskusji jesteś ty.

---------- Dopisano o 18:51 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------



I tu jest pies pogrzebany; jeśli się dwie dorosłe osoby umówiły na sprawdzanie, to czemu nie? Ich sprawa. Gorzej, jeśli jedna osoba podejmuje w związku decyzje za oboje, i nie tylko zdrad się to tyczy.

Mój TŻ wie, że jeśli nabiorę silnych podejrzeń, że jest wobec mnie nieszczery, to jak już pisałam niebo i ziemię przekopię, ale się dowiem. No chyba, że sam wiarygodnie mi to wytłumaczy. Nie uważam więc, żeby moje zachowanie było jakimś potajemnym spiskiem przeciw niemu

[201604181004]

Napisane przez ballantines

Dla Ciebie widać świat jest czarno-biały, nie ma żadnych odcieni szarości. Albo związek jest doskonały, albo nie ma go w ogóle. Wybacz, ale nie jestem w stanie stwierdzić, z kim dokładnie się wiążę, no chyba, że weszłabym w związek po ponad roku spotykania się. Już nie wspomnę o stanie zauroczenia, gdzie generalnie idealizuje się drugą osobę Czytając Twoje wypowiedzi, odnoszę wrażenie, że masz niezwykle poukładany świat. Ja biorę pod uwagę różne opcje, emocje im towarzyszące i tak dalej. Szczerze? Ja w żadnym związku nie byłam i pewnie nie będę pewna, że dokładnie wiem z kim się związałam i że ta osoba jest ze mną absolutnie szczera no i generalnie zawsze będzie kolorowo i nic mnie nie zaskoczy. Człowiek to tylko człowiek. I dlatego, mając wątpliwości do człowieka, który żyje razem ze mną, po prostu zweryfikowałabym to.

a widzisz, zgadzam się.
a podobno jestem jedyna w tej dyskusji co się z rembertową nie zgadza

[Mojwa]

Ufff, przebrnelam.

Najpierw odniose sie do odcinka "Zdrad" - o ile to ten sam, to w tamtym przyjaciolka tej zdradzonej naopowiadala o tym, ze ona go zdradza, nie dziwie sie, ze facetowi w takiej sytuacji puscily hamulce. I nie mialabym pretensji do nikogo, poza soba, gdyby facet mnie zdradzil podczas takiej prowokacji.

A ogolnie - nie chcialabym byc w zwiazku, w ktorym nie moge dotknac telefonu/komputera faceta. Ale nie uwazam, aby sprawdzanie bylo konieczne. Jezeli nie ufam facetowi to zadne przetrzepanie fejsa/maila tego zaufania NIE PRZYWROCI. Bo dopoki nic nie znajde bede miec wrazenie, ze cos pominelam, ze moze usunal czy cokolwiek.

Btw serio, nie zawsze zdrade widac, szczegolnie gdy byla jednorazowym wyskokiem.

wysłano z mojej Xperii SP

[201604220918]

Napisane przez Ballantines_1

Mój TŻ wie, że jeśli nabiorę silnych podejrzeń, że jest wobec mnie nieszczery, to jak już pisałam niebo i ziemię przekopię, ale się dowiem. No chyba, że sam wiarygodnie mi to wytłumaczy. Nie uważam więc, żeby moje zachowanie było jakimś potajemnym spiskiem przeciw niemu

No, mój TŻ też wie, że jeśli coś niedobrego się dzieje - wystarczy powiedzieć. Co by to nie było - wolę najgorszą prawdę od kombinacji i uciekania od problemu.

[ARAKSJEL]

Napisane przez dialectic_chaos

Nie wiadomo, pewnie jakieś frazesy o potrzebie stałego upewniania się o wierności albo coś w tym stylu

Gdybym coś takiego usłyszała, pewnie nie złapałabym dobrze zakrętu, tak szybko bym uciekała.

Ot i wszystko ,najlepszy partner to partner bez odchyłów .

[Ballantines_1]

Napisane przez dialectic_chaos

No, mój TŻ też wie, że jeśli coś niedobrego się dzieje - wystarczy powiedzieć. Co by to nie było - wolę najgorszą prawdę od kombinacji i uciekania od problemu.

No ale mało znam facetów, którzy wprost przyznali się na przykład do zdrady. Dlatego mając to najgorsze podejrzenie, nie uwierzyłabym na słowo. Nie mówię, że każde moje niepokoje od razu weryfikuję na jego fb, bo weszłam tam raz (mówię o aktualnym TŻ) przez dwa lata. Oczywiście, że zawsze najpierw pytam, ale kiedy czuję, że dalej kręci no to już nie ma zmiłuj