NERWICA NATRĘCTW, inne nerwica

[Brook]

hmm ja mialam wieksze zaintersowanie chlopacami jakos dziecko niz teraz mialam wiecej kolegow bylam chlopaczara nawet z wiekiem zmienilo sie wszytsko zero kolegow same kolezanki
a facetami przestalam sie interesowac bo i oni nie zwracali uwagi na mnie

potem matka we mnie ten lek wyowala a do dzis NIE wiem czy jestem hetero czy homo czy bi

a ostanio nawet czy nie jestem aseksualna i to nie s amysli natretne...

[intransitive]

wróciłam zaraz nadrobię zaległości.
zgrywam fotki, więc może jakieś wrzucę na photobucket.
było cudnie, a i z natrętami i wiele, wiele lepiej. dotarłam do sedna swoich problemów, ale o tym później. no i TŻtowi powiedziałam o owym sednie
ide czytać co tam naskrobałyście

[intransitive]

okej,juz przeczytałam
wszystkie się przedstawiałyście, więc i ja sie przedstawie.
u mnie się zaczęło od myśli, że przestanę kochać swojego TŻ
później , że mogę go zdradzić
a później, że jestem les (widzę coraz więcej nas z tymi natrętami... chętnie bym je zamieniła na coś innego )
podczas wyjazdu doszłam do wniosku, że... skoro mi takie myśli przyszły do głowy podczas bycia z TŻ (wcześniej też czasem miałam, ale przechodzily po paru dniach) to przyczyna musi leżeć w istocie naszego związku, może też w TŻ. Przykra prawda, ale prawda... Więc powiedziałam to TŻ. I doszliśmy do wniosku, że
- on jest bardzo nerwowy, często się unosi, a ja, jako osoba z osobowością bardzo zależną, sie przystosowywałam do niego, zaczęłam być strachliwa jak zbity piesek
- poza tym, przez to, że bardzo go kocham, boję się go stracić, zaczęłam się zmieniać w niego... bo boję się być sobą. Życie mnie tak doświadczyło, że bycie sobą nie popłaca. Miałam duże problemy z rówieśnikami, potem kilka razy faceci mnie baaardzo skrzywdzili. Poza tym, jako dziecko, zostałam prawie napadnięta przez jakiegoś pedofila, ale uciekłam.

No i stwierdziłam, że moje myśli to wewnętrzny bunt przeciwko TŻ. Bo zaczęłam tracić siebie, swój charakter. Przestałam być sobą po prostu. Odkąd doszliśmy do tego wniosku, jestem o wiele spokojniejsza i daję sobie radę. Nie będzie od razu 100% poprawy, ale czuję, że to początek końca mojej choroby

Aha, poza tym jestem DDA, moja matka jest alkoholiczką, co też, moim zdaniem, miało wpływ na rozwinięcie się u mnie lęku przed byciem les...

[Karla1983]

No to pieknie Fajnie ze doszlas do sedna problemow, do zrodla tego co czujesz, skad to sie wzielo itp. To pewnie w duzym stopniu pomoze pozbyc sie tych natretnych mysli, nie dajacych normalnie funkcjonowac..... A przynajmniej pomoze zrozumiec siebie i latwiej zaakceptowac i zmienic cos, na czym nam zalezy.

Boze, ja nie jestem dzieckiem alkoholikow , kurcze mam taka fajna porzadna rodzinke, swietnych rodzicow- to dla mnie podstawa calego mojego swiata- i siostre z ktora rozumiem sie coraz lepiej, i nerwice natrectw....... ale jak czytam o Waszych myslach ktore sa w glowie prawie 24 h na dobe to chyba juz wole swoje natrectwa , to sprawdzanie czy drzwi zamkniete, gaz wylaczony , woda zakrecona- zwlaszcza ze dopadaja mnie one tylko wieczorami kiedy ide spac. W ciagu dnia mam swiety spokoj.....

Dziewczyny- ja jutro mam przeprawe z moim facetem- umowilismy sie na decydujaca rozmowe- woz albo przewoz..... Albo sie pobieramy albo sie rozchodzimy. Tylko ze ja chyba sama juz nie wiem czego chce..... Mam metlik w glowie bo i tak zle i tak nie dobrze......

[intransitive]

Napisane przez Karla1983

No to pieknie Fajnie ze doszlas do sedna problemow, do zrodla tego co czujesz, skad to sie wzielo itp. To pewnie w duzym stopniu pomoze pozbyc sie tych natretnych mysli, nie dajacych normalnie funkcjonowac..... A przynajmniej pomoze zrozumiec siebie i latwiej zaakceptowac i zmienic cos, na czym nam zalezy.

Boze, ja nie jestem dzieckiem alkoholikow , kurcze mam taka fajna porzadna rodzinke, swietnych rodzicow- to dla mnie podstawa calego mojego swiata- i siostre z ktora rozumiem sie coraz lepiej, i nerwice natrectw....... ale jak czytam o Waszych myslach ktore sa w glowie prawie 24 h na dobe to chyba juz wole swoje natrectwa , to sprawdzanie czy drzwi zamkniete, gaz wylaczony , woda zakrecona- zwlaszcza ze dopadaja mnie one tylko wieczorami kiedy ide spac. W ciagu dnia mam swiety spokoj.....

Dziewczyny- ja jutro mam przeprawe z moim facetem- umowilismy sie na decydujaca rozmowe- woz albo przewoz..... Albo sie pobieramy albo sie rozchodzimy. Tylko ze ja chyba sama juz nie wiem czego chce..... Mam metlik w glowie bo i tak zle i tak nie dobrze......

To normalne , że masz mętlik w głowie w końcu to decydująca rozmowa.
A czemu tak źle i tak niedobrze? Dlaczego nie możecie po prostu być ze sobą, bez ślubu?

Co do rodziny, to zazdroszczę, naprawdę Do tego stopnia, że nabrałam wrogości wobec takich rodzin Masz naprawdę duże szanse na wyleczenie, zwłaszcza, że nie męczą Cię natręty cały dzień. Najważniejsze w tej chorobie jest dojście do przyczyny. U Ciebie był to chyba wyjazd, prawda? Może spróbujesz to jeszcze jakoś głębiej przemyśleć... Może coś jest nie w porządku w związku?


P.S. dodałam 2 nowe fotki z wyjazdu jedna z serii tych na których "nic-nie-widać-ale-fajne-tło" a druga już normalna

[Brook]

karla wlasnie czego woz albo przewoz?

jaki wyjazd byl powodem nn?

[intransitive]

Napisane przez Brook

jaki wyjazd byl powodem nn?

bo z tego co pamiętam Karla pisała , że wyjechała na studia do Berlina i wtedy się zaczęła NN

[Karla1983]

Dokladnie, to byl wyjazd na studia do Berlina. Dzis z taka nostalgia wspominam czasy kiedy nic mi nie bylo , a czy drzwi sa zamkniete to mnie akurat tyle interesowalo co zeszloroczny snieg...

A co do zwiazku.... Ksiazke bym tu napisala..... nazbieralo sie przez 6 lat.... Ja nie wiem, nie chce juz takiego zwiazku. Facet jest dorosly i chyba mozna od niego oczekiwac konkretnej decyzji. Dzis zyjemy sobie dniem dzisiejszym malo myslac o przyszlosci. A ja czuje.... jak czas przecieka mi miedzy palcami jak woda, jak mija rok za rokiem i nic sie nie zmienia...
To nie jest tak ze mam focha i postanowilam pomeczyc go slubem. Ja zwyczajnie nie potrafie juz zyc w takim ukladzie- chce wiedziec na czym stoje, zaczac myslec powaznie o zyciu... Jak bedzie tak dalej to obudze sie z reke w nocniku za kolejne 6 lat, bedac juz po 30-stce.
Ciezko to opisac w kilku slowach, zeby Was nie zanudzic przydlugim postem- takie sa moje odczucia, mam prawie 25 lat, Michal 28-najwyzszy czas i pora. Ja juz nie moge sluchac " Ja bardzo chce zebys za mnie wyszla, ale zobacz jaka jest sytuacja, nie ma pieniedzy, moze najpierw pomyslimy o mieszkaniu.... " . Takie gadanie sytuacji nie zmieni. Michal nie chce przyjac do wiadomosci ze rodzice moga nam finansowo pomoc w organizacji wesela- jego zdaniem to my musimy nazbierac pieniedzy i wyprawic wesele a rodzice maja sie tylko dobrze bawic. Ja nie chce wcale naciagac na to rodzicow, ale wiem ze sama nie podolam finansowo. My jako mlodzi ludzie zarabiamy tyle ze starcza na biezace wydatki, a i to bez zadnych rewelacji. Moe sobie wiec na to wesele kolejnych 10 lat odkladac....
Kiedys taki wolny zwiazek mi odpowiadal, nie chcialam wychodzic za maz, a teraz chce. I chcialabym urodzic za jakis czas dziecko. Nie moge myslec o tym jak juz bedzie za pozno.....

[Karla1983]

[quote=intransitive;864683 5]


P.S. dodałam 2 nowe fotki z wyjazdu jedna z serii tych na których "nic-nie-widać-ale-fajne-tło" a druga już normalna

Obejrzalam fotki Cute...

[vesna84]

Napisane przez intransitive

okej,juz przeczytałam
wszystkie się przedstawiałyście, więc i ja sie przedstawie.
u mnie się zaczęło od myśli, że przestanę kochać swojego TŻ
później , że mogę go zdradzić
a później, że jestem les (widzę coraz więcej nas z tymi natrętami... chętnie bym je zamieniła na coś innego )
podczas wyjazdu doszłam do wniosku, że... skoro mi takie myśli przyszły do głowy podczas bycia z TŻ (wcześniej też czasem miałam, ale przechodzily po paru dniach) to przyczyna musi leżeć w istocie naszego związku, może też w TŻ. Przykra prawda, ale prawda... Więc powiedziałam to TŻ. I doszliśmy do wniosku, że
- on jest bardzo nerwowy, często się unosi, a ja, jako osoba z osobowością bardzo zależną, sie przystosowywałam do niego, zaczęłam być strachliwa jak zbity piesek
- poza tym, przez to, że bardzo go kocham, boję się go stracić, zaczęłam się zmieniać w niego... bo boję się być sobą. Życie mnie tak doświadczyło, że bycie sobą nie popłaca. Miałam duże problemy z rówieśnikami, potem kilka razy faceci mnie baaardzo skrzywdzili. Poza tym, jako dziecko, zostałam prawie napadnięta przez jakiegoś pedofila, ale uciekłam.

No i stwierdziłam, że moje myśli to wewnętrzny bunt przeciwko TŻ. Bo zaczęłam tracić siebie, swój charakter. Przestałam być sobą po prostu. Odkąd doszliśmy do tego wniosku, jestem o wiele spokojniejsza i daję sobie radę. Nie będzie od razu 100% poprawy, ale czuję, że to początek końca mojej choroby

Aha, poza tym jestem DDA, moja matka jest alkoholiczką, co też, moim zdaniem, miało wpływ na rozwinięcie się u mnie lęku przed byciem les...

witaj kochana!! cieszę się, że wyjazd się udał, czytam to co napisałaś i dużo spraw dotyczy i mnie...też mam osobowość zależną i wydaje mi się że kocham mojego Tż "za bardzo" i zatraciłam w tym wszystkim siebie

btw...mój Tż wyjeżdża w tym tygodniu do Szwecji, do pracy...

Napisane przez Karla1983

Dokladnie, to byl wyjazd na studia do Berlina. Dzis z taka nostalgia wspominam czasy kiedy nic mi nie bylo , a czy drzwi sa zamkniete to mnie akurat tyle interesowalo co zeszloroczny snieg...

A co do zwiazku.... Ksiazke bym tu napisala..... nazbieralo sie przez 6 lat.... Ja nie wiem, nie chce juz takiego zwiazku. Facet jest dorosly i chyba mozna od niego oczekiwac konkretnej decyzji. Dzis zyjemy sobie dniem dzisiejszym malo myslac o przyszlosci. A ja czuje.... jak czas przecieka mi miedzy palcami jak woda, jak mija rok za rokiem i nic sie nie zmienia...
To nie jest tak ze mam focha i postanowilam pomeczyc go slubem. Ja zwyczajnie nie potrafie juz zyc w takim ukladzie- chce wiedziec na czym stoje, zaczac myslec powaznie o zyciu... Jak bedzie tak dalej to obudze sie z reke w nocniku za kolejne 6 lat, bedac juz po 30-stce.
Ciezko to opisac w kilku slowach, zeby Was nie zanudzic przydlugim postem- takie sa moje odczucia, mam prawie 25 lat, Michal 28-najwyzszy czas i pora. Ja juz nie moge sluchac " Ja bardzo chce zebys za mnie wyszla, ale zobacz jaka jest sytuacja, nie ma pieniedzy, moze najpierw pomyslimy o mieszkaniu.... " . Takie gadanie sytuacji nie zmieni. Michal nie chce przyjac do wiadomosci ze rodzice moga nam finansowo pomoc w organizacji wesela- jego zdaniem to my musimy nazbierac pieniedzy i wyprawic wesele a rodzice maja sie tylko dobrze bawic. Ja nie chce wcale naciagac na to rodzicow, ale wiem ze sama nie podolam finansowo. My jako mlodzi ludzie zarabiamy tyle ze starcza na biezace wydatki, a i to bez zadnych rewelacji. Moe sobie wiec na to wesele kolejnych 10 lat odkladac....
Kiedys taki wolny zwiazek mi odpowiadal, nie chcialam wychodzic za maz, a teraz chce. I chcialabym urodzic za jakis czas dziecko. Nie moge myslec o tym jak juz bedzie za pozno.....

bardzo podobna sytuacja u mnie, ja 24 on 28 lat...
jego zdaniem mamy czas, najpierw musimy się "ustawić"
a ja bym chciała do wszystkiego dojśc wspólnie, a nie tak jak teraz kazdy na swój rachunek...dlaczego faceci maja takie podejście??

[Surimi]

Witaj Intransitvekurcze dziewczyny to faceci maja chore podejscie do zycia bo ich zdaniem slub to pętla na szyii a nam przeciez tylko zalezy zeby byc razem i cieszyc sie nasza miloscia i mioec dzieckoehh dajmy sobie spokoj woz albo przewoz swieta racja

[vesna84]

Intransitive, super focie

[intransitive]

Napisane przez vesna84

Intransitive, super focie

dzięki Karla & Vesna!
a co do tego wyjazdu, to może Ci to dobrze zrobi?
Na długo wyjeżdża? Może nabierzesz dystansu do Waszego związku. Może Ty zaczęłaś się zmieniać w niego dlatego, że chciałaś żeby jeszcze bardziej Cię pokochał i żeby chciał się z Tobą ożenić?
Ja wczoraj doszłam do ważnego wniosku - zaczęłam się bać tego co skrzywdziło by TŻ, czyli w sumie przejęłam niejako jego lęki (raczej nie wyrażał obawy o te sprawy zbyt często ale samo "dobrze, że Ty taka nie jesteś" wystarczyło żeby mi wpadł natręt o les. Z natrętów o zdradzie i niekochaniu zawsze się potrafiłam otrząsnąć, ale to mnie przerosło, bo kto mi da w sumie 100% odpowiedź? Teraz już wiem, że wszystkie te natręty są z tej samej paki ). Może Ciebie też to dotyczy?Najpierw lęk przed tabletką gwałtu - i tym co mogło się po tym stać - coś co zraniło by bardzo Twojego TŻ. Teraz natręty o byciu les?

[vesna84]

Napisane przez intransitive

dzięki Karla & Vesna!
a co do tego wyjazdu, to może Ci to dobrze zrobi?
Na długo wyjeżdża? Może nabierzesz dystansu do Waszego związku. Może Ty zaczęłaś się zmieniać w niego dlatego, że chciałaś żeby jeszcze bardziej Cię pokochał i żeby chciał się z Tobą ożenić?
Ja wczoraj doszłam do ważnego wniosku - zaczęłam się bać tego co skrzywdziło by TŻ, czyli w sumie przejęłam niejako jego lęki (raczej nie wyrażał obawy o te sprawy zbyt często ale samo "dobrze, że Ty taka nie jesteś" wystarczyło żeby mi wpadł natręt o les. Z natrętów o zdradzie i niekochaniu zawsze się potrafiłam otrząsnąć, ale to mnie przerosło, bo kto mi da w sumie 100% odpowiedź? Teraz już wiem, że wszystkie te natręty są z tej samej paki ). Może Ciebie też to dotyczy?Najpierw lęk przed tabletką gwałtu - i tym co mogło się po tym stać - coś co zraniło by bardzo Twojego TŻ. Teraz natręty o byciu les?

coś w tym jest..jedzie na początku na 3 miesiace, potem okaże się czy będzie praca..

[intransitive]

Napisane przez vesna84

coś w tym jest..jedzie na początku na 3 miesiace, potem okaże się czy będzie praca..

dasz radę! poza tym masz nas!
a 3 miesiące w ogóle bez niego będziesz? czemu z nim nie pojedziesz?

[vesna84]

Napisane przez intransitive

dasz radę! poza tym masz nas!
a 3 miesiące w ogóle bez niego będziesz? czemu z nim nie pojedziesz?

póki co mam stała pracę tutaj, muszę jakoś zarabiać.

[witchwq]

Kurcze, co jest, jakis wirus na zwiazki, pogoda, cisnienie czy co? Moj zwiazek tez na ostrzu noza. A u mnie lzy i emocjonalna pustka.

[vesna84]

Napisane przez witchwq

Kurcze, co jest, jakis wirus na zwiazki, pogoda, cisnienie czy co? Moj zwiazek tez na ostrzu noza. A u mnie lzy i emocjonalna pustka.

aż tak źle Witch?

[witchwq]

Napisane przez vesna84

aż tak źle Witch?

Juz nawet nie wiem czy to "zle". Mazenia, sny, lęki, rzeczywistosc - wszystko mi sie pomieszalo i juz nie wiem co jest prawdziwe, a co nie.
Nie, to nie pustka, cos czuje, wiec nie jest zle. Tylko ze nawet nie umiem tego nazwac.
A zwiazek... Watpie, by sie zakonczyl, zadne z nas nie ma dosyc sily by powiedziec "koniec" i sie wyprowadzic. Bedziemy tak trwac obok siebie i udawac rodzine, ktorej tak bardzo chcialam

[vesna84]

Napisane przez witchwq

Juz nawet nie wiem czy to "zle". Mazenia, sny, lęki, rzeczywistosc - wszystko mi sie pomieszalo i juz nie wiem co jest prawdziwe, a co nie.
Nie, to nie pustka, cos czuje, wiec nie jest zle. Tylko ze nawet nie umiem tego nazwac.
A zwiazek... Watpie, by sie zakonczyl, zadne z nas nie ma dosyc sily by powiedziec "koniec" i sie wyprowadzic. Bedziemy tak trwac obok siebie i udawac rodzine, ktorej tak bardzo chcialam

wiem jak to jest jak rzeczywiśtośc miesza się z lękami... to bardzo niefajne uczucie. jest sie wtedy totalnie skolowanym, ja bałam się nawet własnego cienia

Witch, masz rodzine , cudowne dzieciaczki i faceta którego wybrałaś. masz o co walczyć i co ratować.

[witchwq]

vesna, walczylam przez 7 lat. Z roznymi przeciwnosciami, innymi kobietami, z nim samym. Mam dosyc. Nie chce cale zycie walczyc, bo jemu sie to podoba. Nie jestem facetem, to ON powinien walczyc o mnie.

[vesna84]

Napisane przez witchwq

vesna, walczylam przez 7 lat. Z roznymi przeciwnosciami, innymi kobietami, z nim samym. Mam dosyc. Nie chce cale zycie walczyc, bo jemu sie to podoba. Nie jestem facetem, to ON powinien walczyc o mnie.

masz racje Witch, on powinien sie postarać.

[intransitive]

Napisane przez vesna84

masz racje Witch, on powinien sie postarać.

święta racja bo jak narazie, to chyba Ty jestes facetem w tym związku, a związek powinien być partnerski

[witchwq]

W sumie, to ponoc kobieta ma dbac o "ognisko rodzinne"... Nie wiem, wszystko mi sie miesza, nie wiem co myslec, nie wiem co czuje... popelnilam wiele bledow. najchetniej to bym gdzies uciekla, ale tak tez sie nie da.

[_Kasia23_]

Cześć laski, ja chwilowo tylko się witam, bo mam full roboty.
I znó mnie złapało...
A wczoraj wieczorem to miałam masakrę, ale melduje- szczególnie Surimi - że nie piłam wczoraj

Aha Intransitive witaj , miło poznać

Hmmm a gdzie Wy macie swoje fotki, bo to coś o czym nie wiem jak narazie

[vesna84]

parę stronek dalej jest link do naszego albumu. hasełko tylko na pw.

[_Kasia23_]

vesna dziękuję, zaraz postaram się odnaleźć, no i prosiłabym o h. na priva

A jak tam dzisiaj dzionek u ciebie?

[_Kasia23_]

wichwq przestań walczyć nie rób nic, próbowałaś kiedyś?
Może wtedy coś go ruszy, jeśłi nie to może nie warto się męczyć tak dalej.
Zawsze dwie strony muszą coś dać, coś brać, z czegoś rezygnować, coś poświecać, iść na kompromisy i walczyć, ale obie strony.
U mnie też różowo zawsze nie było, bywało gorzej, ale jednak "zwyciężyliśmy my razem", ale teraz wiem że chciały tego dwie strony.

[_Kasia23_]

Fajnie Was widzieć, też oczywiście coś od siebie wrzucę.

Nic nie chcę mówić, ale surimi wyobrażałam sobie jako blondi a Brook jako brunetkę ehheheh

[Surimi]

heh Kasiu dobrze sobie wyobrazalas bo taka bylam teraz wracam do blondu wlasnie scielam te czrne kudlyi ciesze sie ze nie pijesz a witch nie poddawaj sie olej go