Przyszłe młode mamusie do 23 roku życia część V i 1/2 ;)

[KarlaNobody]

a ja wczoraj gadalam z TZtem... tak mnie wkurza jego gadka że on mnie kocha ale nie będziemy razem...dostało mu się wczoraj. i odrazu jakiś inny się zrobił heh dziwnie

---------- Dopisano o 10:38 ---------- Poprzedni post napisano o 09:27 ----------

macie jakieś ciekawe sposoby na suszenie prania w mieszkaniu? bo boję się że zwykła suszarka dała radę w życiu nie mieszkala w bloku i może to głupie pyt heh

[martynka89]

Napisane przez martita_891

martynka 10 kg to Twoim zdaniem mało do zrzucenia? Matka karmiąca powinna dostarczać wartościowych składników odżywczych a nie ciastek i słodkich soków...chcesz od maleńkości tuczyć dziecko? Zajadanie smutków to niekoniecznie dobry pomysł.

aguuoo no ja właśnie się zastanawiam teraz nad 3-kołowym, właśnie recaro ma fajny model

muffinka i teraz brzuszek się pewnie rozkręcił z rozmiarami i będzie rósł już ładnie Jest już całkiem spory

Biorac pod uwage, to ze jestem po porodzie dopiero 2 tygodnie i juz zlecialam ponad 10 kg to nastepne 10 kg, ktore wlasnie trace wydaje mi sie malo. Jeszcze nie widzialam, zeby komus z wagi spadlo 20 kg w dwa tygodnie. Chyba bym musiala nic nie jesc.
Smutkow nie zajadam i dziecka nie tucze, po prostu jem wszystko na co mam ochote. Na samych warzywkach i owocach pewnie juz bym miala kolejne 5 kilo mniej a pozniej co? Szpital z powodu niedozywienia? Jeszcze chwilami czuje sie slaba po porodzie wiec po samych owocach i warzywkach pewnie bym miala takie zawroty glowy, ze z domu bym wyjsc nie mogla.
Jak masz taka przemiane materii, ze karmiac piersia wystarczaly ci owoce i warzywa to gratuluje ale moj organizm ma takie zapotrzebowanie, ze pewnie zaliczalabym chodniki po wyjsciu z domu.

aguuoo hormony pewnie ci szaleja. Tez czasem dopadaly mnie nerwy bez powodu. Najgorzej mialam pod koniec ciazy bo nie dosc, ze hormony to jeszcze dziecko ciagle sie rozpychalo, przez co budzilam sie w nocy a w dzien nie wiedzialam czy siedziec czy lezec bo mala wiercila mi nogami pod zebrami co czasami mocno bolalo. Ale idzie przezyc

Karla ja uzywam suszarke do suszenia prania bo nie mam sznura na pranie na zewnatrz. Oprocz tego mam pralko-suszarke, podsuszam troche w niej pranie a pozniej wieszam na suszarke. Na drugi dzien pranie suche. Ale jak nie wlacze suszenia i wywiesze pranie odrazu po odwirowaniu to niestety schnie dwa albo trzy dni.

[KarlaNobody]

muszę kupić nowa pralkę i tak to wezmę odrazu z opcja suszenia czy jakoś tak ;-)

[martynka89]

Napisane przez KarlaNobody

muszę kupić nowa pralkę i tak to wezmę odrazu z opcja suszenia czy jakoś tak ;-)

Zapytaj w sklepie o pralko-suszarke. Mozna sobie nia wysuszyc pranie idealnie ale nie wiem ile musi sie suszyc do konca. Ja nastawiam na pol godziny, czasem na troche dluzej a pozniej wywieszam na suszarke do prania bo zauwazylam, ze jak sie za dlugo przetrzyma w suszarce pranie to strasznie sie gniecie.

[muffinka90]

Napisane przez martita_891

muffinka i teraz brzuszek się pewnie rozkręcił z rozmiarami i będzie rósł już ładnie Jest już całkiem spory

Teraz to rośnie w oczach, musze zacząć się częściej smarować, żeby za bardzo nie wywaliło rozstępów.

Napisane przez KarlaNobody

macie jakieś ciekawe sposoby na suszenie prania w mieszkaniu? bo boję się że zwykła suszarka dała radę w życiu nie mieszkala w bloku i może to głupie pyt heh

Ja mam zwykłą suszarke, teraz stawiam na balkonie to schnie szybko, a zima w mieszkaniu, jak dobrze odwirowane to tragedii nie ma, trzy dni nigdy nic mi nie schło, dwa góra jak jakieś jeansy piore. Tylko wietrzyć trzeba często, bo para na oknach osiada zimą, ale świeże powietrze nikogo jeszcze nie zabiło

[martynka89]

muffinka a na ile obrotow wrzucasz pranie do odwirowania? Bo ja na 800 nastawiam i wtedy wlasnie jeansy mi schna 3 dni a bluzy i inne tego typu rzeczy dwa dni, z reszta nawet glupie spiochy schna dwa dni jak nie wrzuce na suszenie. Zazdroszcze balkonu bo sama bym chetnie pranie na zewnatrz wywiesila.

[muffinka90]

O kurcze, to mi dałaś teraz, mam jakieś dwa przyciski, jedne na więcej obrotów drugie na mniej, mam na na większe, ale nie pamiętam ile to. Gniecie się wszystko tragicznie, ale od czego jest żelazko, za to zwykłe koszulki itd jeden dzień, a teraz na balkonie słońce świeci, to cieńsze rzeczy schną, zanim drugie pranie się wypierze.

[KarlaNobody]

jak dobrze odwiruje to nie będzie tragedii z suszenie z tego co widzę ;+)

[martynka89]

Napisane przez muffinka90

O kurcze, to mi dałaś teraz, mam jakieś dwa przyciski, jedne na więcej obrotów drugie na mniej, mam na na większe, ale nie pamiętam ile to. Gniecie się wszystko tragicznie, ale od czego jest żelazko, za to zwykłe koszulki itd jeden dzień, a teraz na balkonie słońce świeci, to cieńsze rzeczy schną, zanim drugie pranie się wypierze.

A to mozesz miec na 1000 albo 1200. Ja wszystko wrzucam na 800 bo raz na 1000 wrzucilam koszulki i bluzy i mi sie dziwnie powykrecaly na jedna strone (tak jak by byly troche krzywo zeszyte po jednej stronie) i teraz juz sie boje tak wirowac.
Ale nie ma to jak suszenie prania na zewnatrz. Wczesniej wynajmowalam mieszkanie z podworkiem i tam mialam sznur na pranie. Schlo jakies 6 godzin (bluzy, bluzki itp), tylko jeansy musialy wisiec od rana do wieczora. A teraz nie mam ani balkonu ani podworka wiec musze w domu wszystko wieszac.

[aguu00]

Martita, aha, mi się wydają one nie poręczne ale w sumie nie wiem nigdy takiego nie prowadziłam.

Karla, Co do prania to dowiedz się czy nie ma gdzieś tam w bloku suszarni gdzie możesz powiesić pranie, ja prałam 1200 obrotów i zazwyczaj do wieczora miałam już suche ale to zależy od tego co pierzesz.

Martynka, możliwe, że to hormony potrafię sie obudzić w nocy i zrobić awanturę rodzicom że są za głośno czy coś.. smieje się że jeszcze mają ze mną dobrze bo działa we mnie hormon szczęścia czy jakoś tak. Jednak jest to męczące.
O właśnie, to ładnie tracisz na wadze.. A jak mała? Daje Ci popalić?

Ja dopiero wstałam tak się wierciłam w nocy, że nie wiem. Ej to raczej głupie pytanie ale nie boicie się że zmiażdżycie sobie brzuch czy coś.. ;x że jak się w nocy jakoś przekręcicie to że może coś się dziecku stać?

[martynka89]

Napisane przez aguu00

Martita, aha, mi się wydają one nie poręczne ale w sumie nie wiem nigdy takiego nie prowadziłam.

Karla, Co do prania to dowiedz się czy nie ma gdzieś tam w bloku suszarni gdzie możesz powiesić pranie, ja prałam 1200 obrotów i zazwyczaj do wieczora miałam już suche ale to zależy od tego co pierzesz.

Martynka, możliwe, że to hormony potrafię sie obudzić w nocy i zrobić awanturę rodzicom że są za głośno czy coś.. smieje się że jeszcze mają ze mną dobrze bo działa we mnie hormon szczęścia czy jakoś tak. Jednak jest to męczące.
O właśnie, to ładnie tracisz na wadze.. A jak mała? Daje Ci popalić?

Ja dopiero wstałam tak się wierciłam w nocy, że nie wiem. Ej to raczej głupie pytanie ale nie boicie się że zmiażdżycie sobie brzuch czy coś.. ;x że jak się w nocy jakoś przekręcicie to że może coś się dziecku stać?

Oj mnie tez tak wszystko draznilo jak wieczorem chcialo mi sie spac a ktos gadal.
Co do wagi to zaraz musze sie zwazyc z ciekawosci bo juz ze 3 dni nie wchodzilam na wage A mala grzeczna na ogol ale dzisiaj od rana cos marudna. Moze to wina pogody chociaz cisnienie niskie to powinna spac.
Pospala 20 minut w hustawce takiej na baterie ale ja wyjelam, zeby sie do bujania nie przyzwyczaila za bardzo i sie obudzila mala maruda. Teraz lezy w wozku i sobie gada. Mialam wyjsc do sklepu, to by sobie pospala na dworze ale w dwie strony mam 3 mile do przejscia a chmury takie wisza, ze nie wiem czy burzy nie bedzie wiec boje sie na razie wychodzic z domu.

Co do brzucha i spania, to nie masz sie czym martwic, nic dziecku nie zrobisz. Ja spalam az do porodu na boku i to tak mocno na bok przekrecona, ze troche mi brzuch przyciskalo ale dziecko jest tak chronione przez wody, ze krzywda mu sie nie stanie.

[KarlaNobody]

też tak sypiam i wszystko jest ok

[aguu00]

Aha, to dobrze, w sumie innego wyjścia do spania nie wiedzę.

Martynka, moje dziecko to chyba będzie musiało pokochać deszcz.. tu cały czas pada aż sie boje jak to będzie.

[martynka89]

Napisane przez aguu00

Aha, to dobrze, w sumie innego wyjścia do spania nie wiedzę.

Martynka, moje dziecko to chyba będzie musiało pokochać deszcz.. tu cały czas pada aż sie boje jak to będzie.

Kilka dni temu bylam z mala na dworze i nas zlapala straszna ulewa, zalozylam folie na wozek ale zapomnialam torbe od wozka wrzucic na dol do kosza i wisiala na raczce. Na drugi dzien przyszla polozna i chciala czerwona ksiazeczke. Dalam jej ta ksiazeczke a ona sie mnie zapytala czy przypadkiem nic mi sie w torbie nie wylalo bo ksiazeczka mi zamokla, ja sie zastanawialam jak to mozliwe, bo przeciez nic mi sie w torbie nie wylalo i w koncu zajarzylam, ze torba musiala przemoknac na wylot Ale tylko dolna krawedz ksiaseczki zamokla bo ksiazeczka jest wlozona w gumowa okladke. Teraz juz pilnuje i jak zaczyna padac to torbe do kosza wrzucam pod wozek. U mnie tez pogoda sie zmienia jak w kalejdoskopie, ostatnio kilka razy jak wychodzilam z domu to bylo goraco i ubieralam sie w cienkie rzeczy a po godzinie lapal mnie deszcz. Ale pociesze cie, ze mimo takiej pogody potrafimy z mala przesiedziec po za domem nawet 4 godziny jak mam duzo spraw do zalatwienia.

[aguu00]

Napisane przez martynka89

Kilka dni temu bylam z mala na dworze i nas zlapala straszna ulewa, zalozylam folie na wozek ale zapomnialam torbe od wozka wrzucic na dol do kosza i wisiala na raczce. Na drugi dzien przyszla polozna i chciala czerwona ksiazeczke. Dalam jej ta ksiazeczke a ona sie mnie zapytala czy przypadkiem nic mi sie w torbie nie wylalo bo ksiazeczka mi zamokla, ja sie zastanawialam jak to mozliwe, bo przeciez nic mi sie w torbie nie wylalo i w koncu zajarzylam, ze torba musiala przemoknac na wylot Ale tylko dolna krawedz ksiaseczki zamokla bo ksiazeczka jest wlozona w gumowa okladke. Teraz juz pilnuje i jak zaczyna padac to torbe do kosza wrzucam pod wozek. U mnie tez pogoda sie zmienia jak w kalejdoskopie, ostatnio kilka razy jak wychodzilam z domu to bylo goraco i ubieralam sie w cienkie rzeczy a po godzinie lapal mnie deszcz. Ale pociesze cie, ze mimo takiej pogody potrafimy z mala przesiedziec po za domem nawet 4 godziny jak mam duzo spraw do zalatwienia.

trzeba sobie radzić w trudnych warunkach ja muszę właśnie sprawdzić swoją folie, bo nie wiem czy nie będę musiała kupić nowej.

[martynka89]

Napisane przez aguu00

trzeba sobie radzić w trudnych warunkach ja muszę właśnie sprawdzić swoją folie, bo nie wiem czy nie będę musiała kupić nowej.

Mi w jednym miejscu kot folie podrapal (w sumie jedno rozdarcie od pazura) ale w takim miejscu, ze nie przecieka bo na boku. Do mojego wozka dodatki sa tak drogie, ze pewnie bym musiala za uzywana dac ze 20 funtow o nowej nie wspominajac. No ale oczywiscie o tym nie pomyslalam jak wozek kupowalam.

[aguu00]

Napisane przez martynka89

Mi w jednym miejscu kot folie podrapal (w sumie jedno rozdarcie od pazura) ale w takim miejscu, ze nie przecieka bo na boku. Do mojego wozka dodatki sa tak drogie, ze pewnie bym musiala za uzywana dac ze 20 funtow o nowej nie wspominajac. No ale oczywiscie o tym nie pomyslalam jak wozek kupowalam.

Ja nie mogę patrzeć na mój wózek, chociaż już się z nim pogodziłam w sumie na zimę mi lepszy nie potrzebny. A tatuś będzie szczęśliwy, że jednak go będę używać.

Jestem z siebie dumna, bo wreszcie udało mi się nagrać jak skacze mi brzuch. Zawsze jak brałam telefon dziecko przestawało się ruszać.

[KarlaNobody]

a moja mała jest jakas wstydliwa ;-) bo jak ktoś chce poczuć jak kopie i przykłada rękę to odrazu się uspokaja a tak to kopie aż brzuch skacze

[martynka89]

Napisane przez aguu00

Ja nie mogę patrzeć na mój wózek, chociaż już się z nim pogodziłam w sumie na zimę mi lepszy nie potrzebny. A tatuś będzie szczęśliwy, że jednak go będę używać.

Jestem z siebie dumna, bo wreszcie udało mi się nagrać jak skacze mi brzuch. Zawsze jak brałam telefon dziecko przestawało się ruszać.

A jaki masz wozeczek?

Moj teraz spisuje sie rewelacyjnie, wogole nie czuje, ze pcham wozek dopuki nie zaladuje do kosza pod wozkiem kilku kilogramow zakupow. Jest zgrabny wiec wszedzie sie miesci i w autobusach nie ma problemow bo nawet jak stoja dwa szerokie wozki to moj sie wcisnie. Zastanawiam sie tylko jak bedzie sie nim jezdzilo jak snieg spadnie.

Karla z moja mala mialam tak samo, kopala jak szalona, bylo widac jak brzuch mi skacze a jak ktos przylozyl reke to momentalnie spokoj.

[aguu00]

Nie mam pojęcia co to za wózek, tata dostał go od sąsiada, nie mogę w sumie narzekać bo jest jak nowy ale i tak mi się nie podoba.

U mnie jest tak że jak ktoś już chce popatrzeć to zero ruchu, dlatego jestem z siebie dumna. Jak dotknąć to tylko ja, bo inaczej to też spokój.. Można poczuć się wyjątkowo.

Tak się dziś zastanawiam, kiedy powinnam zacząć się pakować do szpitala? W ogólnie nie wiem jak mam się za to zabrać.

[martynka89]

Napisane przez aguu00

Nie mam pojęcia co to za wózek, tata dostał go od sąsiada, nie mogę w sumie narzekać bo jest jak nowy ale i tak mi się nie podoba.

U mnie jest tak że jak ktoś już chce popatrzeć to zero ruchu, dlatego jestem z siebie dumna. Jak dotknąć to tylko ja, bo inaczej to też spokój.. Można poczuć się wyjątkowo.

Moze wozeczek sie okaze wygodny w uzyciu. No i zawsze jakies koszta odpadaja. Mozesz sobie kupic w to miejsce lepsza spacerowke bo gondoli w sumie dlugo sie nie uzywa.

Do szpitala pakuje sie zazwyczaj 4 do 6 tyg przed porodem. Ja spakowalam torbe tak ogolnie dwa mies wczesniej a pozniej tylko dopakowywalam, to co jeszcze bylo potrzebne. Ale powiem ci odrazu daruj sobie szlafrok i tego typu rzeczy, ja swojego nawet z torby nie wyjelam bo w szpitalu jest bardzo cieplo, caly czas chodzilam w koszulach z krotkim rekawem i i tak goraco mi bylo. Z podkladami tez radze nie przesadzac, wziasc tylko 2 albo 3 paczki, w razie czego poprosic mame zeby dowiozla. Ja wzielam tyle, ze nawet polowy nie zuzylam i tylko niepotrzebnie to wszystko wloklam. Klapki polecam zabrac tylko takie pod prysznic, bo bez sensu brac "przysznicowe" i zwykle. Trzy komplety ubran dla dziecka trzeba miec na pewno bo zdarza sie ze dziecko sie "osika" przy zmianie pieluchy. Mi mala osikala sie dwa razy w szpitalu. Polecam majtki jednorazowe- super sprawa.

[aguu00]

Napisane przez martynka89

Moze wozeczek sie okaze wygodny w uzyciu. No i zawsze jakies koszta odpadaja. Mozesz sobie kupic w to miejsce lepsza spacerowke bo gondoli w sumie dlugo sie nie uzywa.

Do szpitala pakuje sie zazwyczaj 4 do 6 tyg przed porodem. Ja spakowalam torbe tak ogolnie dwa mies wczesniej a pozniej tylko dopakowywalam, to co jeszcze bylo potrzebne. Ale powiem ci odrazu daruj sobie szlafrok i tego typu rzeczy, ja swojego nawet z torby nie wyjelam bo w szpitalu jest bardzo cieplo, caly czas chodzilam w koszulach z krotkim rekawem i i tak goraco mi bylo. Z podkladami tez radze nie przesadzac, wziasc tylko 2 albo 3 paczki, w razie czego poprosic mame zeby dowiozla. Ja wzielam tyle, ze nawet polowy nie zuzylam i tylko niepotrzebnie to wszystko wloklam. Klapki polecam zabrac tylko takie pod prysznic, bo bez sensu brac "przysznicowe" i zwykle. Trzy komplety ubran dla dziecka trzeba miec na pewno bo zdarza sie ze dziecko sie "osika" przy zmianie pieluchy. Mi mala osikala sie dwa razy w szpitalu. Polecam majtki jednorazowe- super sprawa.

ok, dziękuje teraz zacznę kupować jakieś rzeczy, bo nawet koszuli nie mam. ;x

Co do wózka, to właśnie mam zamiar zainwestować w spacerówkę.

[martita_891]

martynka zdaje się, że nie rozumiesz na czym polega racjonalne odżywianie...bo nie na jedzeniu wyłącznie warzyw i owoców. Pierwsze kilogramy zawsze łatwo schodzą, reszta to zazwyczaj te nadprogramowe z ciąży i trzeba się pomęczyć, nie wiem nie musiałam się męczyć z czymś takim ale słyszę od koleżanek, że tak jest.

[martynka89]

Napisane przez martita_891

martynka zdaje się, że nie rozumiesz na czym polega racjonalne odżywianie...bo nie na jedzeniu wyłącznie warzyw i owoców. Pierwsze kilogramy zawsze łatwo schodzą, reszta to zazwyczaj te nadprogramowe z ciąży i trzeba się pomęczyć, nie wiem nie musiałam się męczyć z czymś takim ale słyszę od koleżanek, że tak jest.

Racjonalne odzywianie polega na jedzeniu wszystkiego. Nawet slodyczy. Trzeba tylko miec we wszystkim umiar i tyle.
Jak dla mnie to nawet polska dieta dla matek karmiacych jest nieracjonalna. Sama nasluchalam sie o jedzeniu po porodzie ryzu, gotowanego miesa i unikaniu wiekszosci owocow, smazonego, pieczonego i innych rzeczy. Ale w szpitalu zaraz po porodzie dostalam tosty z dzemem truskawkowym (przeciez truskawek niby nie mozna jesc odrazu tylko dopiero po jakims czasie), na obiad kalafior i ziemniaki z groszkiem, na kolacje kurczak z sosem zapiekany w ciescie francuskim a mojemu dziecku nie bylo kompeltnie nic. Zero problemow brzuszkowych i innych a zanim urodzilam nawet od wlasnej matki nasluchalam sie zeby omijac z daleka groszek, fasole, kalafior i inne wzdymajace rzeczy. Jednak juz w szpitalu przekonalam sie, ze nie potrzebuje zadnej diety ryzowo kurczakowej. Do dzis dnia wcinam wszystko, na co mam ochote i moje dziecko nie ma kolek, wzdec, alergii ani nic innego. Wogole na wyspach nie ma czegos takiego jak dieta dla matek karmiacych. Tutaj polozna pyta tylko o to, czy je sie owoce i warzywa i pije wystarczajaca ilosc wody, no i jeszcze pytala czy sie najadam bo czasem dzieci sa tak placzliwe, ze matki narzekaja, ze nie maja czasu sie najesc. A co do reszty nie obchodzi ich czy jem groszek, fasole lub owoce tropikalne bo sami to serwuja w szpitalu i nic nikomu nie jest.
I to jest wlasnie racjonalne odzywianie.

A co do gubienia kilogramow, to karmienie piersia je wspomaga. Przyklad mojej znajomej: pierwszego dziecka nie karmila piersia bo mialo alergie na mleko, miala problem ze zgubieniem kilogramow. Urodzila drugie dziecko, karmila piersia i z wagi zleciala bardzo szybko.

Moja najlepsza kolezanka, zawsze byla chuda, w ciazy nie zalowala sobie slodkosci, przytyla ponad 20 kg. W 2 miesiace po porodzie wazyla mniej niz przed zajsciem w ciaze, karmila piersia.

[KarlaNobody]

aguu jak Ty juz zaczynasz sie pakowac to moze i ja zaczne :P :P

dla siebie mam kosmetyczke do szpitala i jak na razie jedna pizame :P wiec szalu nie ma

[martynka89]

Napisane przez KarlaNobody

aguu jak Ty juz zaczynasz sie pakowac to moze i ja zaczne :P :P

dla siebie mam kosmetyczke do szpitala i jak na razie jedna pizame :P wiec szalu nie ma

Ja mialam dwie pizamy i dwie koszule. W pizamie rodzilam, a wlasciwie to w gorze od pizamy bo nie zdazylam sie w koszule przebrac (podlaczyli mi znieczulenie zanim poszlam do lazienki i polozna powiedziala, ze nie moge juz wstawac bo z tym znieczuleniem na 100% zalicze podloge). Pozniej przebralam sie w koszule i juz do wyjscia ze szpitala chodzilam tylko w koszulach bo sa praktyczniejsze.

[KarlaNobody]

ja wole miec jakies 4 koszule zeby nie bac sie ze ubrudze a nie mam w co sie przebrac itp heh

a jakies kosmetyki dla mamy do szpitala?

[martynka89]

Napisane przez KarlaNobody

ja wole miec jakies 4 koszule zeby nie bac sie ze ubrudze a nie mam w co sie przebrac itp heh

a jakies kosmetyki dla mamy do szpitala?

No ja jesli kiedys jeszcze bede rodzic, to juz nie bede brala pizam do szpitala tylko same koszule.

Z kosmetykow wzielam tylko podstawowe rzeczy czyli szampon, zel pod prysznic i krem do twarzy. Oprocz tego pasta i szczoteczka do zebow plus szczotka do wlosow- to byla cala zawartosc mojej kosmetyczki. Nic do malowania sie nie bralam bo nawet nie miala bym na to sily. W kazdej wolnej chwili odsypialam porod.

[KarlaNobody]

nie no o makijazu nie myslalam nawet :P

tylko cos specjalnego np do higiny intymnej czy cos jakies spcjalne masci... nie wiem do czego ale moze :P

[martynka89]

Napisane przez KarlaNobody

nie no o makijazu nie myslalam nawet :P

tylko cos specjalnego np do higiny intymnej czy cos jakies spcjalne masci... nie wiem do czego ale moze :P

Jezeli chodzi o tamte okolice po porodzie, to nie mialabym odwagi myc sie zelami do higieny intymnej itp. bo nie wiem, czy przypadkiem nie powodowalyby jeszcze gorszego pieczenia. Podmywalam sie zwyklym mydlem.