Grażyna i Janusz choinki szukają i na kolejki w sklepach już narzekają - cz. 7

[NattiTt]

Nie fair jak kasjerka weźmie torebkę pierwsza i o 7.02 już nie ma? A co jak pani Zosia przyjdzie o 7.01 i zwinie ci ją wcześniej? To jest już fair bo Zosia szybciej biega?

[Pani_Mada]

Napisane przez neskarta

W Polsce dalej jest takie zasciankowe myslenie, ze bogacz ma wygladac na bogacza. W rzeczywistosci takim ludziom nie zalezy na wygladzie i potrafia isc w dresach po nowe Lambo. Ciagle spotykam sie z tym jak ekspedientka mowi "o, mam cos tam ale to drogie" - dziwi sie pozniej, ze ktos jednak kupil i nie plakal, ze drogo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

ja tam często, gdy pokazywałam asorytment, zaczynałam od średniej-niskiej półki cenowej. i szłam w górę, komunikując gdzieś przy okazji, że teraz mówię o droższych rzeczach. nie dlatego że po wyglądzie sugerowałam się zamożnością. tylko żeby się nie nagadać jak głupia bez potrzeby jeśli się potem okaże, że klient ma ustalony jakiś niewysoki limit cenowy gardło ma się jedno - klientów dziesiątki

[anulus17]

Napisane przez Pani_Mada

też tak uważam. tak samo powinno się obsługiwać osobę, która (kulturalnie) pyta o 5-pak skarpetek, jak osobę która (również kulturalnie) kupuje torebkę za 1000zł.
z resztą, z opowiadań koleżanek, które pracowały w droższych butikach, zazwyczaj okazuje się, że Ci co chcą wydać naprawdę kupę kasy, na pierwszy rzut oka wcale nie wyglądają na takich

Tutaj się zgodzę, pracuje w sklepie z artykułami do domu między innymi typu porcelana mały sprzet noze czy garnki i często jak wydaje mi się żeby tymi kilentowi zaproponować coś z tańszego asortymentu to oni najczęściej biorą te najdroższe. Ale każdego klienta obsługuje tak samo

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[neskarta]

Napisane przez Pani_Mada

ja tam często, gdy pokazywałam asorytment, zaczynałam od średniej-niskiej półki cenowej. i szłam w górę, komunikując gdzieś przy okazji, że teraz mówię o droższych rzeczach. nie dlatego że po wyglądzie sugerowałam się zamożnością. tylko żeby się nie nagadać jak głupia bez potrzeby jeśli się potem okaże, że klient ma ustalony jakiś niewysoki limit cenowy gardło ma się jedno - klientów dziesiątki

W tym nie widzę nic złego. Jednak często obsługa mówi dosłownie "to jest drogie to nie pokazuje" albo "Pana na to nie stać". Co innego gdy ktoś powie, że ma droższe i czy chcesz zobaczyć albo po prostu w jakim przedziale cenowym szukasz. Grażynowaniem jest ocenianie czy kogoś na coś stać i tak wprost o tym mówić.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez neskarta

W tym nie widzę nic złego. Jednak często obsługa mówi dosłownie "to jest drogie to nie pokazuje" albo "Pana na to nie stać". Co innego gdy ktoś powie, że ma droższe i czy chcesz zobaczyć albo po prostu w jakim przedziale cenowym szukasz. Grażynowaniem jest ocenianie czy kogoś na coś stać i tak wprost o tym mówić.

O tak. Kilka razy usłyszałam, ze to kosztuje x, wiec nie pokazuje nawet. To ja wtedy dziękuję ładnie i mówię ze wprawdzie budżet mam wiekszy, ale skoto tak to idę do konkurencji.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[Pani_Mada]

Napisane przez neskarta

W tym nie widzę nic złego. Jednak często obsługa mówi dosłownie "to jest drogie to nie pokazuje" albo "Pana na to nie stać". Co innego gdy ktoś powie, że ma droższe i czy chcesz zobaczyć albo po prostu w jakim przedziale cenowym szukasz. Grażynowaniem jest ocenianie czy kogoś na coś stać i tak wprost o tym mówić.

ja przez takie ocenianie (ale to może w mojej głowie siedzi tylko) zaprzestałam zakupów w Sephorze. za każdym razem jak wchodziłam czułam ten oceniający wzrok i wręcz słyszałam myśli "wystarczy Ci dziewczynko kieszonkowego? " wyglądam bardzo młodo i często nie jestem brana poważnie

[Ingel]

Napisane przez _Tinkerbell

A co to za różnica za ile kupuje? Rozumiem, że jakby chciała kupić futro z norek za 20 tysięcy to wszyscy mają skakać, a jak za 50 zł to mogą ją mieć w dupie?
Pracownicy są od tego, żeby w miarę możliwości pomagać klientom. NIE od lizania im dupy, ale jeśli ktoś podchodzi i kulturalnie o coś prosi, to obowiązkiem pracownika jest pomoc klientowi. Nie mówię tu o grazach, które specjalnie męczą pracowników, ale o zwykłych, normalnych relacjach. Np. Jeśli widzę że na sklepie nie ma ruchu, to podchodzę i pytam o bluzkę z wystawy czy brakujący rozmiar. Grzecznie, miło, kulturalnie (czy mogłabym prosić o pokazanie tej bluzki?) a nie "pokaż bluzkę z wystawy bo ci za to płacą". I to, czy chcę kupić skarpety za 5 zł czy futro za 20 kafli nie powinno zmieniać stosunku obsługi do mnie jako klienta.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

Oczywiscie, zgadzam sie, jak sama zauwazylas - w miare mozliwosci. Ja tam widze znaczna roznice miedzy kupowaniem bluzki za 5 dych w H&M, gdzie jest milion ludzi, 3 laski na sklep - a kupowaniem futra u Prady, gdzie tak, babeczki skacza wokol Ciebie - szacunek i pomoc klientowi oczywiscie, w obu (w kazdym) sklepie, ale standart obslugi jest inny. Wymaganie, aby obluga skakala wokol, zdejmowala cuchy z manekina, przetrzepywala magazyn, a najlepiej niech w tym czasie jeszcze sprzatala sklep i kasowala(mowie tu o duzych sieciowkach, nie malych butikach) - to dla mnie grazynizm.
Inny przyklad Grazyny na zakupach: Graza nie miala odliczonej kwoty na zakupy, chciala zaplacic w Reserved, z samwego rana po otwarciu sklepu. Kasjerka odmowila sprzedazy, argumentujac tym, iz nie ma kasy na wydanie reszty - co jest zgodne z prawem, gdyz to klient ma miec odliczona kwote. Grazyna zlozyla propozycje nie do odrzucenia - mianowicie kasjerka ma wyjsc ze sklepu i pochodzic po innych sklepach, na pewno ktos ma rozmienic Po kolejnej odmowie, Graza zamiescila wpis na fejsie, jakie to straszne, ze ja to osobiscie zabolalo, ze dla niej to jest nielogiczne, ze ona PLACI I WYMAGA, i Reserved STRACIL KLIENTA. Dla mnie to kwintesencja Grazyny

[201803111829]

Napisane przez Pani_Mada

ja tam często, gdy pokazywałam asorytment, zaczynałam od średniej-niskiej półki cenowej. i szłam w górę, komunikując gdzieś przy okazji, że teraz mówię o droższych rzeczach. nie dlatego że po wyglądzie sugerowałam się zamożnością. tylko żeby się nie nagadać jak głupia bez potrzeby jeśli się potem okaże, że klient ma ustalony jakiś niewysoki limit cenowy gardło ma się jedno - klientów dziesiątki

Byłam kiedyś w Pigmencie. Poprosiłam o pomoc Panią, mówię, że mama nauczycielka, używa dużo kredy, ciągle myje ręce, więc ma suche i szukam dobrego kremu do rąk, do 15 zł.
Pani wzięła pierwszy lepszy krem z półki, który był akurat na wyciągnięcie jej ręki, nawet się nie rozejrzała za innymi i zaczęła mi go zachwalać jako super hiper nowość, zahebistosc. Nawet się nie zasugerowala budżetem, bo od razu poleciała z kremem 2x droższym. I opis kremu "LEKKI krem ble ble ble", który ona mi zachwalała jako ciężki, mocno nawilżający.
Od tamtej pory za nic nie wierzę babeczkom w sklepie, jak chcę coś kupić to dowiaduję się sama i kupuję.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[myszka197]

ja kiedyś w Sephorze chciałam przetestować perumy o których przeczytałam
pytam " gdzie stoją perfumy marki x", na to ekspedientka " nie ma, nie prowadzimy tej marki " ja się też może niezbyt mądrze zapytałam "ale dlaczego" , ekspedientka na to "to jest bardzo droga marka, nikt by tego nie kupił" no to ja się pytam " a ile takie perfumy kosztują" na to Pani, " Bardzo durzo", ja dopytyję " to w jakim przedzile cenowym?" na co Pani mnie zmierzyła wzrokiem i mówi " Bardzo drogie, nie było by Pani stać "
Tego samego dnia byłam w aptece, miałam kupić balsam do ciała, upatrzony wcześniej Wchodzę i mówię " poproszę balsam x firmy Y. Na co Pani do mnie "Ale to bardzo drogie jest, a niewartę swojej ceny. Polecam, balsam a firmy B, o wiele lepszy, a 3 razy tańszy"
No serio załapałam doła, że wyglądam jak jakać bida... Od tej pory chodzę do galerii w pełnym makijaży, dobrze ubrana i a markową torebką

Kiwdyś usłyszałam w restauracji ( bardzo drogiej eleganckiej i jak myślałam - na poziomie ), pytanie klienta do kelnerki " ile kosztyje drink taki i taki ", Pani podała kwotę i pyta " podać?", na co klient " Nie dziękuję" Na co kelnerka " a co, za drogo/",...- no szczęka mi do podłogi opadła

[201803111829]

Napisane przez Ingel

Inny przyklad Grazyny na zakupach: Graza nie miala odliczonej kwoty na zakupy, chciala zaplacic w Reserved, z samwego rana po otwarciu sklepu. Kasjerka odmowila sprzedazy, argumentujac tym, iz nie ma kasy na wydanie reszty - co jest zgodne z prawem, gdyz to klient ma miec odliczona kwote. Grazyna zlozyla propozycje nie do odrzucenia - mianowicie kasjerka ma wyjsc ze sklepu i pochodzic po innych sklepach, na pewno ktos ma rozmienic Po kolejnej odmowie, Graza zamiescila wpis na fejsie, jakie to straszne, ze ja to osobiscie zabolalo, ze dla niej to jest nielogiczne, ze ona PLACI I WYMAGA, i Reserved STRACIL KLIENTA. Dla mnie to kwintesencja Grazyny

Wstyd się przyznać, ale ja właśnie tak robiłam, bo tak kazał szef. Że to ja mam mieć kasę, i ja mam wyjść rozmienic. No a szef mój Pan, to chodziłam. To była tylko kwiaciarnia, nie było za bardzo co ukraść.
A z jego strony januszyzmem było nie zapewnienie żadnej kasetki na pieniądze i kasę z utargu z np. Cały tydzień trzymaliśmy w lodówce w słoiku po drzemie. Kilka tysięcy w słoiku

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[ridja devojka]

Kultura osobista obowiązuje niezależnie od tego czy chodzi o kupno rzeczy za 5 zł czy za 50.000. Dotyczy to i sprzedawcy i klienta.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Bossana]

Napisane przez myszka197

ja kiedyś w Sephorze chciałam przetestować perumy o których przeczytałam

pytam " gdzie stoją perfumy marki x", na to ekspedientka " nie ma, nie prowadzimy tej marki " ja się też może niezbyt mądrze zapytałam "ale dlaczego" , ekspedientka na to "to jest bardzo droga marka, nikt by tego nie kupił" no to ja się pytam " a ile takie perfumy kosztują" na to Pani, " Bardzo durzo", ja dopytyję " to w jakim przedzile cenowym?" na co Pani mnie zmierzyła wzrokiem i mówi " Bardzo drogie, nie było by Pani stać "

Tego samego dnia byłam w aptece, miałam kupić balsam do ciała, upatrzony wcześniej Wchodzę i mówię " poproszę balsam x firmy Y. Na co Pani do mnie "Ale to bardzo drogie jest, a niewartę swojej ceny. Polecam, balsam a firmy B, o wiele lepszy, a 3 razy tańszy"

No serio załapałam doła, że wyglądam jak jakać bida... Od tej pory chodzę do galerii w pełnym makijaży, dobrze ubrana i a markową torebką



Kiwdyś usłyszałam w restauracji ( bardzo drogiej eleganckiej i jak myślałam - na poziomie ), pytanie klienta do kelnerki " ile kosztyje drink taki i taki ", Pani podała kwotę i pyta " podać?", na co klient " Nie dziękuję" Na co kelnerka " a co, za drogo/",...- no szczęka mi do podłogi opadła

A wypowiadałaś się w ten sam sposób jak piszesz?

[myszka197]

no raczej tak...
sugerujesz, że za głupio pytałam i wzieli mnie za niedorozwinietą

---------- Dopisano o 18:39 ---------- Poprzedni post napisano o 18:32 ----------

przeczytałam raz jeszcze swój post - wiem, że jest dużo błędów orto, ale coś wcisnęłam, że zamieniło mi słownik na angielski - każde słowo podkreśla na czerwono jako błąd, że rzeczywiste błędy trudo wyłapać. Jak wróci TZ to mi naprawi

[Bossana]

Napisane przez myszka197

no raczej tak...

sugerujesz, że za głupio pytałam i wzieli mnie za niedorozwinietą

Ilość błędów /literówek oraz niechlujstwo językowe w twojej poprzedniej wypowiedzi przekracza wszelkie dopuszczalne normy.
Sama święta nie jestem i błędy popełniam, ale czytając ciebie oczy i zęby bolały.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Ingel

Wymaganie, aby obluga skakala wokol, zdejmowala cuchy z manekina, przetrzepywala magazyn

Co jest nienormalnego w prośbie o przymierzenie bluzki z manekina (zakładając, że w sklepiej nie ma już tego rozmiaru rzecz jasna) czy w sprawdzeniu dla klienta czy danej rzeczy nie ma w magazynie?

Nie raz i nie dwa pracownicy nie tylko sprawdzali czy danej rzeczy nie ma na stanie w tym konkretnym sklepie, ale dzwonili też do innych w mieście, żebym nie musiała latać od sasa do lasa (inicjatywa miłych pań, nie na moją prośbę).

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7920681 6]Co jest nienormalnego w prośbie o przymierzenie bluzki z manekina (zakładając, że w sklepiej nie ma już tego rozmiaru rzecz jasna) czy w sprawdzeniu dla klienta czy danej rzeczy nie ma w magazynie?

Nie raz i nie dwa pracownicy nie tylko sprawdzali czy danej rzeczy nie ma na stanie w tym konkretnym sklepie, ale dzwonili też do innych w mieście, żebym nie musiała latać od sasa do lasa (inicjatywa miłych pań, nie na moją prośbę).[/QUOTE]

w niektórych sklepach pracownicy nie mogą rozbierać wystaw. zdarzyło mi się widzieć w kilku informację na kartce (a w kilku panie informowały), że towar z wystawy dostępny będzie dopiero po zmianie aranżacji. odgórne zarządzenie, którego klienci często nie mogą pojąć.

[siarka40]

Napisane przez Pani_Mada

w niektórych sklepach pracownicy nie mogą rozbierać wystaw. zdarzyło mi się widzieć w kilku informację na kartce (a w kilku panie informowały), że towar z wystawy dostępny będzie dopiero po zmianie aranżacji. odgórne zarządzenie, którego klienci często nie mogą pojąć.

Też się z tym parę razy spotkałam.

[ruda_beksa]

Napisane przez myszka197

Tego samego dnia byłam w aptece, miałam kupić balsam do ciała, upatrzony wcześniej Wchodzę i mówię " poproszę balsam x firmy Y. Na co Pani do mnie "Ale to bardzo drogie jest, a niewartę swojej ceny. Polecam, balsam a firmy B, o wiele lepszy, a 3 razy tańszy"
No serio załapałam doła, że wyglądam jak jakać bida... Od tej pory chodzę do galerii w pełnym makijaży, dobrze ubrana i a markową torebką

Ja przyjęłabym to za super poradę, a nie za komentarz że "wyglądam jak bida". O wiele lepiej kupić coś lepszego a tańszego niż drogi badziew.

[Pani_Mada]

Napisane przez ruda_beksa

Ja przyjęłabym to za super poradę, a nie za komentarz że "wyglądam jak bida". O wiele lepiej kupić coś lepszego a tańszego niż drogi badziew.

dokładnie. zastanowiłabym się bardziej gdyby zachwalanie szło w drugą stronę.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

w niektórych sklepach pracownicy nie mogą rozbierać wystaw. zdarzyło mi się widzieć w kilku informację na kartce (a w kilku panie informowały), że towar z wystawy dostępny będzie dopiero po zmianie aranżacji. odgórne zarządzenie, którego klienci często nie mogą pojąć.

To zupełnie osobna kwestia - absolutnie tego nie neguję.

Tyle, że w poście oburzonej wizażanki nie było ani słowa na ten temat. Można było wywnioskować, że taka prośba klienta to grażynizm sam w sobie, bo przychodzi taki po jakiś biedaciuch i oczekuje "bógwiczego".

Pomijając sytuację a której mówisz - co jest dla mnie oczywiste, natomiast jak najbardziej jestem w stanie uwierzyć w piekielnych klientów, których zrozumienie tego faktu przerasta - nie uważam, aby uprzejma prośba o zdjęcie ostatniej sztuki odzieży z manekina była nienormalna.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Bossana]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

No cóż, ciemna masa ze mnie, że z takiej wypowiedzi sensu wyłapać nie mogłam.

[I ona]

Napisane przez Bossana

No cóż, ciemna masa ze mnie, że z takiej wypowiedzi sensu wyłapać nie mogłam.

No już bez przesady.. nie sądze, aby ktokolwiek miał z tym problem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Bossana]

Ja mam z tym problem, mogę być Grażyną.

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7920738 6]To zupełnie osobna kwestia - absolutnie tego nie neguję.

Tyle, że w poście oburzonej wizażanki nie było ani słowa na ten temat. Można było wywnioskować, że taka prośba klienta to grażynizm sam w sobie, bo przychodzi taki po jakiś biedaciuch i oczekuje "bógwiczego".

Pomijając sytuację a której mówisz - co jest dla mnie oczywiste, natomiast jak najbardziej jestem w stanie uwierzyć w piekielnych klientów, których zrozumienie tego faktu przerasta - nie uważam, aby uprzejma prośba o zdjęcie ostatniej sztuki odzieży z manekina była nienormalna.[/QUOTE]

ja jestem w stanie zrozumieć to z prespektywy i klienta i sprzedawcy. bo o ile faktycznie zakazu rozbierania aranżacji nie ma, to sprzedawca ma obowiązek pokazać ubranie. ale rozumiem też frustrację sprzedawcy, jak jest zapierdziel, że nie wiadomo w co włożyć ręce, 4 klientów coś chce na raz, ktoś jeszcze pyta o rzecz z maekina, po czym weźmie do ręki i po 5 sekundach odda, bo to jednak nie ten kolor.
wiem, skrajne sytuacje. ale i tak lepsze niż jak klienci zaczynają sami rozbierać manekiny. takie akcje też widziałam

[myszka197]

przepraszaam , postaram się uważniej pisać i nie robić błędów

[Jamajka007]

Kończąc temat wykuionych artykułów w Lidlach i innych Biedronkach: czy kierownik sklepu nie ma wpływu na to, ile sztuk przyjedzie? bo wiedząc, że pracownicy mają zamiar wziąć coś dla siebie mógłby po prostu zamówić czegoś więcej = wiekszy utarg dla sklepu

Nienawidzę Grażyn (bo faceta nie widziałam w takiej stytuacji), które rzucają "ja tu będę za panią/panem w kolejce" i idą do sąsiedniego stoiska po zakupy

[Dobranka]

Napisane przez siarka40

Klientem jest również pracownik. A promocję organizuje sklep, nie jego pracownicy. Czyli jeśli caluśki towar z promocji kupią pracownicy, to oznacza, że albo promocja była wyśmienita, albo że za mało towaru sklep na nią wypuścił. Tak czy siak, taką akcję należy uznać za udaną.

W ogólniejszej perspektywie widzę tutaj grę relacji między podmiotem organizującym promocję/sprzedawcą a klientem. I w rolę sprzedawcy wchodzi sklep razem z pracownikami, którzy w idealnym założeniu powinni identyfikować się z cały projektem sklepu, z całym biznesem. Tak rozumiem ogólną perspektywę.

[siarka40]

Napisane przez Dobranka

W ogólniejszej perspektywie widzę tutaj grę relacji między podmiotem organizującym promocję/sprzedawcą a klientem. I w rolę sprzedawcy wchodzi sklep razem z pracownikami, którzy w idealnym założeniu powinni identyfikować się z cały projektem sklepu, z całym biznesem. Tak rozumiem ogólną perspektywę.

A co ma do rzeczy identyfikowanie się z projektem sklepu do bycia konsumentem?

[Dobranka]

Napisane przez siarka40

A co ma do rzeczy identyfikowanie się z projektem sklepu do bycia konsumentem?

No po jednej stronie gry jest „sklep” (wraz z kierownictwem i pracownikami – bo to ogólniejsza perspektywa, sklep to skrót, którego też używasz) a po drugiej stronie konsument. Więc z tej perspektywy nielogiczne jest, aby sprzedawca sam sobie sprzedawał. Mówiąc prościej - bez sensu jest, aby ktoś zrobił promocję i ją sam od siebie wykupił. Dopiero schodząc z tej teorii wdajemy się w "życiowe" niuanse, że sprzedawca może być także klientem.