Nowotwór u bliskiej osoby.

[cotynato]

Napisane przez Dagunia

Moja mama podczas pierwszej operacji poznała jedną dziewczynę z mojego miasta i tak się trzymały razem. Tamta była młoda(przed 30) chemie znosiła wręcz niemożliwie dobrze. Potrafiła po podaniu iść na balety i bawić się Jak moja mama ledwo dawała rade podnieść głowę to tamta latała na 8 godz zakupy. Fakt że niestety już nie żyje, ale pierwszy raz widziałam żeby ktoś tak rewelacyjnie przechodził chemioterapie.

O kurcze. To faktycznie nieźle... Mój tato po chemii musiał swoje odespać.

A jakiego miała raka ta dziewczyna? Biedna

[1=4c2ea920fcf0cb3d39288a6 c961f1efcc2286102_684b5c0 01d1f4;33511215]u mnie siostra tez źle znosiła chemie którą miała za pierwszym razem.


moja siostra ma 20 naświetlań. Tez jeździ codziennie oprócz weekendów. Czuje sie na szczescie dobrze. Jedyne na co narzeka czasami to na bole głowy, naswietlana ma klatke piersiowa i ma bardzo ciasna maskę na twarz i właśnie od niej te bóle. Lekarza uprzedzali ze może mieć problemy z przełykaniem ale jak na razie na szczęście nic takiego nie wystąpiło.

Trzymam kciuki żeby u Twojego taty było lepiej, bo w końcu ile można z tym świństwem walczyć[/QUOTE]
Wiesz co. Nie chcę Cię straszyć, ale u mojego Taty skutki naświetlania wychodzą stopniowo co jakiś czas. Teraz mamy ok 2-3 miesiące od naświetleń a tato ma obolały cały język i okolice. Myślałam, że to może grzybica czy coś, ale okazuje się, że to po naświetlaniu.

Napisane przez hoppipolla

wow, to faktycznie, rewelacyjnie ją znosiła. ja się cieszyłam, że tata nie wymiotuje i ma ochotę na jakiś spacer czy coś.



akurat mój tata leżał 7 tygodni w szpitalu, bo miał naświetlania plus chemię, strasznie długo..

niestety walczymy z jednym z gorszych świństw jakie mogło się trafić, mam nadzieję, że będziemy walczyć jak najdłużej.

A przypomnisz jakie?

My walczymy z nie dającym nadziei rakiem płuc, który już sam w sobie zabija masę ludzi a tu jeszcze przerzuty do mózgu, nadnerczy, podobno nawet wątroby

[Dagunia]

Cotko ale najważniejsze, że walczycie... nie wolno tracić nadzieji

Ta dziewczyna o której pisałam miała raka piersi -wyleczonego, ale pojawiły się przerzuty.

[hoppipolla]

Napisane przez cotynato

O kurcze. To faktycznie nieźle... Mój tato po chemii musiał swoje odespać.

A jakiego miała raka ta dziewczyna? Biedna


Wiesz co. Nie chcę Cię straszyć, ale u mojego Taty skutki naświetlania wychodzą stopniowo co jakiś czas. Teraz mamy ok 2-3 miesiące od naświetleń a tato ma obolały cały język i okolice. Myślałam, że to może grzybica czy coś, ale okazuje się, że to po naświetlaniu.

A przypomnisz jakie?

My walczymy z nie dającym nadziei rakiem płuc, który już sam w sobie zabija masę ludzi a tu jeszcze przerzuty do mózgu, nadnerczy, podobno nawet wątroby

Tata choruje na glejaka wielopostaciowego IV. Jest to pierwotny nowotwór złośliwy mózgu.
Niestety, jeszcze nie słyszałam o chorym, który zostałby wyleczony, ale trzeba starać się 'wyciągnąć' jak najwięcej z życia.
9 miesięcy bez wznowy to dobry wynik, powinniśmy się cieszyć, ale wiadomo - to zawsze jest za mało.

[Dagunia]

Dziewczyny a wy robiłyście sobie badanie genetyczne ?

[hoppipolla]

Napisane przez Dagunia

Dziewczyny a wy robiłyście sobie badanie genetyczne ?

choroba mojego taty nie jest dziedziczna, ale na pewno będę lepiej siebie obserwowała.

[cotynato]

Napisane przez Dagunia

Dziewczyny a wy robiłyście sobie badanie genetyczne ?

Ja odkąd widzę jak wygląda przebieg takiej choroby mam ochotę się przebadać od a do z. Szkoda, że to nie takie łatwe i tanie.

[Dagunia]

Napisane przez cotynato

Ja odkąd widzę jak wygląda przebieg takiej choroby mam ochotę się przebadać od a do z. Szkoda, że to nie takie łatwe i tanie.

Łatwe i niedrogie Idziesz do poradni genetyki - rejestrujesz się i rozmawiasz z lekarzem. Mówisz o wszystkich zachorowaniach na raka w swojej rodzinie i on decyduje na jaką mutacje genu Cię przebadać. Ja miałam chyba 3 razy pobieraną krew na różne mutacje i płaciłam tylko za jadno pobranie ( chyba 40 zł). Plus jest taki, że jak wyjdzie Ci jakaś mutacja to jesteś pod opieką poradni i masz okreslone badania za darmo i nie czeka się na nie jak w normalnym szpitalu po kilka mc tylko zazwyczaj jak się rejestrujesz to czekasz góra 2-3 tyg.
Polecam każdemu wizytę w takiej poradni.

[cotynato]

O proszę. Tyle, że nie wiem czy ja się załapię bo w mojej rodzinie poza tatą raka nie miał chyba nikt. A ten rak płuc to nie wiem czy nie przez fajki, które palił 40 lat po paczkę dziennie. Wtedy też wezmą mnie pod uwagę?
A w sumie jeszcze Tato Mamy miał raka prostaty.

[Dagunia]

Napisane przez cotynato

O proszę. Tyle, że nie wiem czy ja się załapię bo w mojej rodzinie poza tatą raka nie miał chyba nikt. A ten rak płuc to nie wiem czy nie przez fajki, które palił 40 lat po paczkę dziennie. Wtedy też wezmą mnie pod uwagę?
A w sumie jeszcze Tato Mamy miał raka prostaty.

Lekarz z którym będziesz rozmawiała rozrysuje sobie wszystko i jeśli stwierdzi, że te nowotwory nie są dziedziczne to krwi nie będą pobierać, a Ty chociaż troszkę sie uspokoisz

[garfieldek]

Mój wujek jest właśnie w szpitalu na 4 chemie, która znosi bardzo dobrze, prawie żadnych skutków ubocznych, jedynie zaraz PO jest troche zmeczony..

Nie wiadomo, jak dalej leczenie bedzie wygladac.. Prawdopodobnie naswietlania, lub chemie (o ile bedzie w PL dostepna!!!!) a moze nic nie beda robic..

Narazie zyjemy z dnia na dzien, wyniki krwi ostatnie byly jak na chemie dosc dobre, moze tez dlatego, ze bierze duzo suplementow jest taki silny, bo normalnie pracuje i jest bardzo pogodnie nastawiony do choroby..

[Inspiracyjna]

Napisane przez Dagunia

Łatwe i niedrogie Idziesz do poradni genetyki - rejestrujesz się i rozmawiasz z lekarzem. Mówisz o wszystkich zachorowaniach na raka w swojej rodzinie i on decyduje na jaką mutacje genu Cię przebadać. Ja miałam chyba 3 razy pobieraną krew na różne mutacje i płaciłam tylko za jadno pobranie ( chyba 40 zł). Plus jest taki, że jak wyjdzie Ci jakaś mutacja to jesteś pod opieką poradni i masz okreslone badania za darmo i nie czeka się na nie jak w normalnym szpitalu po kilka mc tylko zazwyczaj jak się rejestrujesz to czekasz góra 2-3 tyg.
Polecam każdemu wizytę w takiej poradni.

zainteresowało mnie to, o czym piszesz. Szczególnie że po śmierci taty przyśniły mi się guzki w okolicy piersi, nie wierze w takie "senne przesłania" ale lepiej się przebadać muszę wybrać się do takiej poradni.

[NiKaNu]

Dziewczyny a ja mam pytanie - czy któraś z Was słyszała o miodach LifeMel? Moja mam miała odjętą pierś i przyjmuje chemię z tabletkach. Wiemy, że będzie przyjmowała ja już zawsze, ale mocno osłabilo to jej odporność. byle przeziębienie ciągnie się tygodniami. Ostatnio jak była na kontroli i lekarz wspomniał coś tych miodach. Podobno są wytwarzane w specyficzny sposób i są polecane osobom naświetlanym lub biorącym chemię, bo mocno poprawiają odporność. Miody są drogie, dlatego szukam informacji....

[Dagunia]

Napisane przez NiKaNu

Dziewczyny a ja mam pytanie - czy któraś z Was słyszała o miodach LifeMel? Moja mam miała odjętą pierś i przyjmuje chemię z tabletkach. Wiemy, że będzie przyjmowała ja już zawsze, ale mocno osłabilo to jej odporność. byle przeziębienie ciągnie się tygodniami. Ostatnio jak była na kontroli i lekarz wspomniał coś tych miodach. Podobno są wytwarzane w specyficzny sposób i są polecane osobom naświetlanym lub biorącym chemię, bo mocno poprawiają odporność. Miody są drogie, dlatego szukam informacji....

Szczerze ? Dla mnie wszystkie miody/ziółka/kory to pic na wode. Jak mama chorowała to ciotka jakąś "cudowną" kore przyniosła którą się zaparza niby. Jak czytałam na necie to ludzie się zabijają o nią, a u nas leży.

Ja jestem za naturalnymi sposobami i mama takie stosowała czyli kapusta kiszona, sok z buraków, sok z selera. Dla wzmocnienia jak nie jadła nic to piła nutridrinki.

[NiKaNu]

no właśnie chodzi o ten, że ten miód nie jest taki do końca naturalny, bo jest produkowany przez specjalnie karmione pszczoły, które dostają jakąś dziwną mieszankę ziół. Producent podaje, że to właścnie sprawia, że miody dobrze działają. Widziałam, ze robili z nimi nawet badania kliniczne na oddziałach onkologii...

[hoppipolla]

niestety dziś na konsultacjach lekarz powiedział, że guz jest nieoperacyjny.

[Dagunia]

Napisane przez hoppipolla

niestety dziś na konsultacjach lekarz powiedział, że guz jest nieoperacyjny.

a może konsultacja u innego lekarza ?

Mówił co dalej ? Chemia ? Naświetlania ?

[cotynato]

A ten nóż gramma czy jak to się nazywa?

Mój tato cały czas mówi, że już niedługo umrze

[Dagunia]

Napisane przez cotynato

A ten nóż gramma czy jak to się nazywa?

Mój tato cały czas mówi, że już niedługo umrze

To taki etap - próba pogodzenia się z tym... On sam musi się oswoić ze śmierciąi chce Was też. Tylko że dla Niego jeszcze nie jest na to czas ! On musi walczyć... Nie może się poddać

[garfieldek]

Dziewczny, a słyszałyście o preparatach dr Ratha? Ja nawet zakupiłam książkę, bo koleś ciekawie wszystko tłumaczy na podstawie przeprowadzonych doświadczeń. Mój wujek stosuje te wszystkie zalecane suplementy, no i zobaczymy... Cieszy mnie, że jest radosny i pełny sił, choć dopiero co skończył chemię. Wiem, że może to być złudne, ale nadzieja zawsze musi być !!!!

Niestety, statystyki przy raku płuc są nieubłagane, w przypadku stadium IIIb tylko 1% przezywa 5 lat, ale ja wierze, że nam się uda

aha, oprócz tego bierze też pestki moreli gorzkiej, ktore sprowadzam z niemiec

[LadyBeatta]

czesc wszystkim przegladalam wizaz i trafilam na ten watek. Ja z powodu raka stracilam "tylko " przyjaciolke, minal juz ponad rok od jej smierci. a ja dalej nie umiem sie z tym pogodzic- dziewczyna zmarla miesiac przed swoimi 24 urodzinami miala raka esicy, nie wiem, czy nie z jakimis przerzutami- nie lubila za bardzo rozmawiac o medycznych szczegolach choroby. a ja w zyciu sie nie spodziewalam, ze przegra ta walke

[garfieldek]

dziewczyny, co u was?

my czekamy na wyniki tomografu pluc, jak chemia pomogla, a pozniej chyba naswietlania beda....

[hoppipolla]

u nad udało się zakwalifikować tatę na cyber knife w Gliwicach.
w poniedziałek będzie miał robiony rezonans i maskę, a pod koniec maja zostanie przyjęty na oddział.

[garfieldek]

a co to takiego te cyber knife?

[Inspiracyjna]

Napisane przez LadyBeatta

czesc wszystkim przegladalam wizaz i trafilam na ten watek. Ja z powodu raka stracilam "tylko " przyjaciolke, minal juz ponad rok od jej smierci. a ja dalej nie umiem sie z tym pogodzic- dziewczyna zmarla miesiac przed swoimi 24 urodzinami miala raka esicy, nie wiem, czy nie z jakimis przerzutami- nie lubila za bardzo rozmawiac o medycznych szczegolach choroby. a ja w zyciu sie nie spodziewalam, ze przegra ta walke

każda strata boli. pamietam jak brat od przyjaciólki zmarł, niby obcy człowiek a po głowie krążyły myśli chyba przez dwa lata... pogodzić się trudno, ale trzeba mieć nadzieję, że jeszcze kiedys się spotkamy...

[hoppipolla]

Napisane przez garfieldek

a co to takiego te cyber knife?

http://www.io.gliwice.pl/stronaZRT/CyberKnife.html tutaj można poczytać.

przypadek mojego taty nie kwalifikuje się do ponownej operacji chirurgicznej, dlatego zaproponowali nam taki sposób leczenia.

[cotynato]

Mam nadzieję, że u was lepiej niż u nas.
Raczysko nas pokonało

[4c2ea920fcf0cb3d39288a6c961f1efcc2286102_684b5c001d1f4]

Napisane przez cotynato

Mam nadzieję, że u was lepiej niż u nas.
Raczysko nas pokonało

bardzo mi przykro

[_vixen_]

Szczere wyrazy wspolczucia... trzymaj sie.

[moniczorek]

Napisane przez cotynato

Mam nadzieję, że u was lepiej niż u nas.
Raczysko nas pokonało

Przykro mi Cotka Trzymaj się....
Wyrazy współczucia !

[Dagunia]

Napisane przez cotynato

Mam nadzieję, że u was lepiej niż u nas.
Raczysko nas pokonało

Strasznie mi przykro... Najważniejsze, że tata walczył i Filipek dziadka poznał Trzymaj się