Problem z rozmienianiem banknotów powyżej 20 pln

[_ema_]

Napisane przez kukurukku

Skoro wymaga sie od sprzedawczyn, by sobie 'zorganizowaly drobne' to klient tez niech sobie zorganizuje

No to chyba grzecznie pytam - jak?
Bo sklepy jakoś organizują, czy to z banku, czy z najbliższym proboszczem się umawiają na tacowe, nie wiem, nie prowadzę sklepu. Więc grzecznie zapytuję- gdzie ten klient ma sobie drobne zorganizować? Konkretnie.
Tylko odpowiedzi 'niech rozmieni w innym sklepie' sobie odpuść

[201708160922]

Napisane przez madebyvirginia

Ktos wspomnial nie czekanie na klienta, ktory sie pakuje, a kasowanie nastepnego. Prosta metoda jest po prostu pakowanie, a potem placenie. Caly czas tak robie i nie musze sie zastanawiac, czy nie pomyle zakupow. Wyjatek stanowia sytuacje, gdy ktos za mna ma np. tylko butelke wody.

Co do wydawania, gdy pracowalam w sklepie mielismy kategoryczny zakaz rozmieniania. Nie ze wzgledu na drobne, a na liczne oszustwa i falszywe banknoty.

Przeszkadza Ci, jak Twoje herbatniki dotkna czyjegos makaronu?*

*ironia

To ma sens

A powiedzcie mi, dlaczego nie zostawia sie wiecej kasy w sklepie? Tzn.jeszcze wiecej drobnych? Jestem przekonana, ze moznaby tak zrobic, ze na koniec dnia nie oddaje sie samych banknotow. Nie mowie, ze ma byc to trzymane w kasie, ale moze na zapleczu?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201712111032]

Napisane przez _ema_

No to chyba grzecznie pytam - jak?
Bo sklepy jakoś organizują, czy to z banku, czy z najbliższym proboszczem się umawiają na tacowe, nie wiem, nie prowadzę sklepu. Więc grzecznie zapytuję- gdzie ten klient ma sobie drobne zorganizować? Konkretnie.
Tylko odpowiedzi 'niech rozmieni w innym sklepie' sobie odpuść

Nie wiem jak, tak jak nie wiem jak ja mam to zrobić, kiedy całe drobne już wyjdą?
A że pojawiają się głosy 'zorganizuj sobie', to myślę, że może się to też odnieść do klienta. A JAK to trzeba zapytać te mądrale od 'zorganizowania'.

Napisane przez CzasKomety

Przeszkadza Ci, jak Twoje herbatniki dotkna czyjegos makaronu?*

*ironia

To ma sens

A powiedzcie mi, dlaczego nie zostawia sie wiecej kasy w sklepie? Tzn.jeszcze wiecej drobnych? Jestem przekonana, ze moznaby tak zrobic, ze na koniec dnia nie oddaje sie samych banknotow. Nie mowie, ze ma byc to trzymane w kasie, ale moze na zapleczu?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Powiem Ci tak, mnie kasiorę zostawia szefowa, czasami coś dowiezie. Najczęściej to wystarcza, ja jeszcze zawsze proszę np. o końcówkę i jest ok. Ale zdarzają się dni, że szefowa ma lichy koniec dnia z drobniakami i automatycznie startuję z tym rano. Naprawdę, bardzo różnie bywa.

[_ema_]

Napisane przez kukurukku

Nie wiem jak, tak jak nie wiem jak ja mam to zrobić, kiedy całe drobne już wyjdą?
A że pojawiają się głosy 'zorganizuj sobie', to myślę, że może się to też odnieść do klienta. A JAK to trzeba zapytać te mądrale od 'zorganizowania'.

Problem w tym, że sklep obraca codziennie ogromnymi ilościami drobnych, więc zorganizowanie sobie ich nie jest niewykonalne - zależy wyłącznie od dobrej woli osób zarządzających sklepem. Natomiast normalny śmiertelnik nie ma żadnej możliwości rozmienienia pieniędzy w inny sposób niż sklep. Po prostu nie ma i kropka.
Dlatego nie złoszczę się na pani proszące o drobne, staram się jak mogę nie utrudniać sprzedawczyniom, ale wymaganie ode mnie, że mam sobie drobne zorganizowac to jakieś nieporozumienie. To nie jest mój obowiązek, bo ja nie mam fizycznej możliwości zorganizowania ich.
I tak jak staram się być wyrozumiała wobec kasjerek, to zaczynam mieć po tym wątku wrażenie, że panie kasjerki mają strasznie roszczeniowe podejście i każdy klient z setką w ręku to dla nich burak.
Więc proszę, nie będę burakiem jesli usłyszę konkretną poradę - ema, idź do banku takiego i takiego i tam rozmień, albo przy ulicy takiej i takiej jest punkt wymiany pieniędzy i tak rozmieniają, czy jeszcze inne cuda. Wtedy prosze bardzo - jak przyjdę ze stówą, to traktujcie mnie jak chama. Ale jak to się nie wydarzy - poproszę o identyczne zrozumienie dla mnie, osoby która dostaje wyłącznie grube nominały.
Bo inaczej mam wrażenie, że wymaga się od konsumenta cudów, dosłownie.

[201712111032]

Napisane przez _ema_

Problem w tym, że sklep obraca codziennie ogromnymi ilościami drobnych, więc zorganizowanie sobie ich nie jest niewykonalne - zależy wyłącznie od dobrej woli osób zarządzających sklepem. Natomiast normalny śmiertelnik nie ma żadnej możliwości rozmienienia pieniędzy w inny sposób niż sklep. Po prostu nie ma i kropka.
Dlatego nie złoszczę się na pani proszące o drobne, staram się jak mogę nie utrudniać sprzedawczyniom, ale wymaganie ode mnie, że mam sobie drobne zorganizowac to jakieś nieporozumienie. To nie jest mój obowiązek, bo ja nie mam fizycznej możliwości zorganizowania ich.
I tak jak staram się być wyrozumiała wobec kasjerek, to zaczynam mieć po tym wątku wrażenie, że panie kasjerki mają strasznie roszczeniowe podejście i każdy klient z setką w ręku to dla nich burak.
Więc proszę, nie będę burakiem jesli usłyszę konkretną poradę - ema, idź do banku takiego i takiego i tam rozmień, albo przy ulicy takiej i takiej jest punkt wymiany pieniędzy i tak rozmieniają, czy jeszcze inne cuda. Wtedy prosze bardzo - jak przyjdę ze stówą, to traktujcie mnie jak chama. Ale jak to się nie wydarzy - poproszę o identyczne zrozumienie dla mnie, osoby która dostaje wyłącznie grube nominały.
Bo inaczej mam wrażenie, że wymaga się od konsumenta cudów, dosłownie.

Ja u siebie nie mam na co dzień 'ogromnych ilości drobnych' a nawet jeśli i kliku ludzi zapłaci mi grubymi pieniędzmi to drobne się kończą, więc jedyne co mogę zrobić to biegać po osiedlu i rozmieniać - co też czynię ALE jak już mówiłam w okolicy wypłat każdy sklep ma z tym problem i albo nie mają albo nie chcą rozmieniać. Wtedy ja też nie mam ŻADNEJ możliwości rozmienienia pieniędzy.
I nie, nie uważam za buraków czy chamów ludzi ze stówami

[DiamondDust]

Mi sie wydaje,ze w Polsce zwyczajnie brakuje ilosciowo monet Ipieniedzy o malych nominalach.Zwyczajnie rzad musialby doprodukowac ,ale przeciez oni sie takimi ☠☠☠☠☠☠☠ami nie zajmuja...

[bzyczka1]

w Czechach kiedyś spotkałam się z kartką, że każda kwota z końcówką niepełną będzie zaokrąglana do pełnych dziesiątek. Też jakiś sposób na te małe końcówki typu 8gr.

[_ema_]

Napisane przez bzyczka1

w Czechach kiedyś spotkałam się z kartką, że każda kwota z końcówką niepełną będzie zaokrąglana do pełnych dziesiątek. Też jakiś sposób na te małe końcówki typu 8gr.

W Polsce to by przeszło tylko, jakby tą przyjemność sponsorował klient
Sto razy już usłyszałam 'może być bez grosika?', ale jeszcze nigdy nie było tak, żebym nie dopłaciła grosika. Jak kiedyś sprzedawczyni miała mało drobnych i z jej winy [bo miała wydać, ale nie chciała ich marnować] wzięła ode mnie chyba 5gr za mało to NAKAZAŁA mi jutro oddać Trochę załosne biorąc pod uwagę, ale już tych grosików u niej zostawiłam. Pomijam fakt, że sama bym te 5 groszy odniosła przy najbliższych zakupach, a zostało mi wręcz nakazane, że ma to być JUTRO, plus malownicze przewracanie oczami.
Dlatego nie wierzę, żeby jakikolwiek sklep chciał sobie grosiki ucinać, jakby trzeba było czasem w dół zaokrąglić.

[Varga]

Napisane przez DiamondDust

Mi sie wydaje,ze w Polsce zwyczajnie brakuje ilosciowo monet Ipieniedzy o malych nominalach.Zwyczajnie rzad musialby doprodukowac ,ale przeciez oni sie takimi ☠☠☠☠☠☠☠ami nie zajmuja...

Mennica Polska jest rządem?
Wiele niskich nominałów ginie tutaj https://www.google.pl/search?q=skarb...1%3B1000%3B750

[GrumpyCat]

To ja miałam odwrotną sytuację w lumpeksie Było wszystko po 2zł i wybrałam sobie jakąś tam koszulkę do spania i dałam dziewczynie 1zł + 50gr + 20gr + resztę w żółciakach (tak chciałam się ich pozbyć z portfela jestem zua) na co ona do mnie czy nie mam może całych, bo tych żółtych nikt od niej nie weźmie i nie przyjmie, że to nie pieniądz itp Mnie zatkało ale moja mama wkroczyła do akcji, nieźle jej dała popalić :P

---------- Dopisano o 10:51 ---------- Poprzedni post napisano o 10:49 ----------

W ogóle była na mnie zła już jak zobaczyła że wybieram drobne a nie dałam jej w jednej monecie 2zł chociaż widziała że mam

[_ema_]

Napisane przez GrumpyCat

Mnie zatkało ale moja mama wkroczyła do akcji, nieźle jej dała popalić :P

Za co? Za to, że dziewczyna grzecznie poprosiła o grubsze?
Boże, następnym razem może zrobisz komuś awanturę jak Cię o godzinę zapyta?

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Z moich osobistych obserwacji: często widuję drobne na poczcie. Również kilkakrotnie widziałam jak ktoś na poczcie przynosił worek drobnych (odliczonych) i płacił za coś, a może je zmieniał na grubsze? Zdarzyło mi się też, że widziałam, że ktoś na poczcie rozmieniał stówę.

Ale nie wiem, czy często tak jest i w sumie z jakiego powodu poczta pełni rolę mini banku dla potrzebujących

[GrumpyCat]

Napisane przez _ema_

Za co? Za to, że dziewczyna grzecznie poprosiła o grubsze?
Boże, następnym razem może zrobisz komuś awanturę jak Cię o godzinę zapyta?

Nie, nie poprosiła grzecznie

[Selfish Girl]

Ja zrozumiałam, że dziewczyna nazwała grosze, że to nie są pieniądze....

[GrumpyCat]

Może nawet jeszcze kiedyś ten lumpeks odwiedzę tylko wybiorę coś droższego i opróżnię skarbonkę z żółciakami zebranymi w dniu ślubu

---------- Dopisano o 11:01 ---------- Poprzedni post napisano o 10:59 ----------

Napisane przez Selfish Girl

Ja zrozumiałam, że dziewczyna nazwała grosze, że to nie są pieniądze....

No dosłownie tak powiedziała

[_ema_]

Napisane przez GrumpyCat

No dosłownie tak powiedziała

Straszne Faktycznie, należała jej się awantura.

[GrumpyCat]

Napisane przez _ema_

Straszne Faktycznie, należała jej się awantura.

Tak należała się, jakaś gówniara będzie się mnie czepiać że jej płacę drobnymi a ja mam grzecznie robić co każe rzeczywiście Gdyby mi normalnym tonem powiedziała to może bym tak zrobiła.

[Selfish Girl]

W Polsce płaci się każdym nominałem i jeżeli sprzedawca odmawia przyjęcia to mozna wytoczyć sprawę w sądzie i piszę to serio. A jak oceniła, że grosze to nie SĄ PIENIĄDZE to już może być grubsza sprawa.

[Lemmy is God]

Serio wam te kasjerki robią awantury o brak drobnych? Mi się to nigdy nie zdarzyło, nie spotkałam się też z tym by panie przewracały oczami czy robiły dziwne miny na widok grubszego banknotu. I ja wiem i one też wiedzą że często nie ma jak wydać z takiego banknotu i jest to spory kłopot, do tego nikt nie robi tego na złość.

I paniom w sklepach jestem winna multum grosików, one mi zresztą też W sumie jestem chyba na zero.

[ellish]

Napisane przez _ema_

Za co? Za to, że dziewczyna grzecznie poprosiła o grubsze?

Tez kiedys naskoczylam na babke, ktora takim samy tekstem do mnie rzucila. Tylko, ze dzien wczesniej wydala mi groszowkami

---------- Dopisano o 11:55 ---------- Poprzedni post napisano o 11:53 ----------

Napisane przez Lemmy is God

Serio wam te kasjerki robią awantury o brak drobnych? Mi się to nigdy nie zdarzyło, nie spotkałam się też z tym by panie przewracały oczami czy robiły dziwne miny na widok grubszego banknotu. I ja wiem i one też wiedzą że często nie ma jak wydać z takiego banknotu i jest to spory kłopot, do tego nikt nie robi tego na złość.

I paniom w sklepach jestem winna multum grosików, one mi zresztą też W sumie jestem chyba na zero.

nie oddajesz?
Ja znowu mam tak, ze w ten sam dzien musze oddac nawet kilka groszy, bo inaczej bym nie zasnela
A mam tak, bo mam kuzynke, ktora pracuje w sklepie. I jak brakuje chociazby zlotowki na koniec dnia, to musi ze swoich oddac. Od tej pory nie bede naciagac biedne sprzedawczynie.

[201604181004]

przezabawne "klient niech sobie załatwi sam jak taki mądry" a ja się pytam - kto na takim gadaniu straci? chyba logiczne że sklepiki zawsze można iść do marketu i zapłacić karta nawet od dwóch złotych i wszelkie panie z warzywniaka albo osiedlowego co czują się jak królowe na włościach i "rozmień to pan gdzieś przeca nie mam" stracą najbardziej.
gdzie czasy "nasz klient nasz pan" skoro takie problemy z wydawaniem reszty

[jag_na]

Napisane przez madebyvirginia

Ktos wspomnial nie czekanie na klienta, ktory sie pakuje, a kasowanie nastepnego. Prosta metoda jest po prostu pakowanie, a potem placenie. Caly czas tak robie i nie musze sie zastanawiac, czy nie pomyle zakupow.

a to bardzo dobry pomysł jest, od dzisiaj będę tak robiła.

[GrumpyCat]

Napisane przez jag_na

a to bardzo dobry pomysł jest, od dzisiaj będę tak robiła.

Ja czasem tak robię - zniecierpliwione spojrzenie kasjerki i osoby w kolejce za mną bezcenne W biedronce swojego czasu było praktykowane, że kasjer nie brał się za kolejną osobę póki poprzednia się nie zpakowała, ale coś zanika to ostatnio a szkoda...

[newmoongirl]

Napisane przez bzyczka1

w Czechach kiedyś spotkałam się z kartką, że każda kwota z końcówką niepełną będzie zaokrąglana do pełnych dziesiątek. Też jakiś sposób na te małe końcówki typu 8gr.

Czesi zaokrąglają (przynajmniej w sklepach, w których zdarzało mi się kupować, tak było), ale w Czechach wycofano z obiegu halerze, więc chyba tak czy siak muszą zaokrąglać .

edit: nie muszą, bo w takim wypadku ceny mają chyba bez "groszowych" końcówek. Sorry, wyłączyłam myślenie

[Aniela88]

Napisane przez kukurukku

Skoro wymaga sie od sprzedawczyn, by sobie 'zorganizowaly drobne' to klient tez niech sobie zorganizuje

Nie ma dobrego wyjscia. Takie sytuajce z brakiem drobnych zdarzaja sie i beda sie zdarzac. Tu nie chodzi o to, by zlikwidowac problem, bo chyba nie da sie tego zrobic, tylko o zrozumienie OBU STRON a nie fochy, chamstwo i obrazanie sie na siebie. Tylko o to.
Kiedy mam drobne, zawsze rozmieniam. Kiedy mam kryzys, zebram o drobne, nawet te najdrobniejsze (dla mnie to chore, ze sprzedawcy moze sie nie chciec liczyc, ja zawsze wyliczam z mila checia).
Co do zblizeniowek zawsze pytam czy pin czy zblizeniowo.

Takze koniec koncow nie ma sie co denerwowac, klient, sprzedawca tez czlowiek, zazwyczaj nikt nikomu ma zlosc nie chce zrobic, to po prostu sila wyzsza.

Dokładnie. Zgadzam się, że obustronne zrozumienie to podstawa. Ja zawsze jak mam to rozmieniam, nieważne czy innemu pracownikowi galerii, czy przypadkowej osobie. Ale jak nie mam, to zawsze grzecznie informuję.

Z kolei trochę się dziwię jak ktoś przynosi mi garść drobniaków i mnie za to przeprasza, albo pyta czy może zapłacić drobnymi. Ja jestem wtedy w siódmym niebie, że będę miała zapas (serio, niewiarygodne dla nie jest, że ktoś pracujący na kasie może się krzywić na drobniaki, a widocznie klienci musieli się spotkać z tym w innych sklepach).

Inna sprawa jest z grubymi. Często pytam o drobniejsze, wiadomo, ale jak klient nie ma to rozumiem, zawsze staram się coś wykombinować (chyba, że naprawdę nie mam, to przecież nie wyczaruję. Wtedy przepraszam i staram się załagodzić sytuację).

Z mojego doświadczenia wiem z kolei, że to klienci często mają problem z tym, że „takie pieniądze to nie pieniądze”. Przykład:
początek dnia, mam w kasie same 100, 10 i bilon. Pani kupuje coś za klika zł i płaci 100 zł. Pytam czy może będzie drobniej, w odpowiedzi odwarknięcie odmowne, więc przystępuję do wydawania tym co mam, czyli ponad 90 zł w dziesiątkach i w bilonie, a pani z fochem i gulem „no drobniej już pani nie miała?!” . W sumie miałam, mogłam dać piątkami i dwójkami .
Albo koleżanka mając sam bilon w kasie wydała tak panu z 50 zł. Najwyraźniej nastąpiła obraza majestatu, bo pan się obraził, tych pieniędzy już nie chciał i kazał anulował zakup.

Pan kupuje drobiazg i daje 50 zł. Proszę o drobne i informuję, że mam sam bilon i czy nie będzie to problem. Odpowiedź z furią w głosie: „NO BĘDZIE PROBLEM”.
Mi jako klientowi byłoby wstyd robić takie sceny, bo jest to dla mnie totalne buractwo. Wiadomo, że kasjer nie robi nikomu na złość wydając tak a nie inaczej, a pieniądz to pieniądz.

[Aimee_J]

Raz sprzedawcy odliczyłam wszystkie drobne jakie miałam - najgrubsze z tego było 50 groszy, a takich drobniaków miałam cały portfel - miejsca mi już brakowało. Ponieważ nikogo poza mną w sklepie nie było, to mogłam sobie pozwolić na takie wyliczanie na bieżąco, bo kolejka za mną się nie robiła. I tak pod koniec pół żartem - pół serio powiedziałam panu, że jemu się takie drobne pewnie przydadzą. W tym momencie nastąpiła autentyczna obraza majestatu i od tamtej pory pan złośliwie wydawał mi wszystko jak najdrobniej tylko miał.
Do dziś nie potrafię zrozumieć co ja takiego zrobiłam i czemu był gotów pozbyć się wszystkich drobnych byleby mi tylko zapchać portfel

[Aniela88]

Jak widać buraki zdarzają się po jednej i po drugiej stronie lady.

[201712111032]

Napisane przez Aniela88

Dokładnie. Zgadzam się, że obustronne zrozumienie to podstawa. Ja zawsze jak mam to rozmieniam, nieważne czy innemu pracownikowi galerii, czy przypadkowej osobie. Ale jak nie mam, to zawsze grzecznie informuję.

Z kolei trochę się dziwię jak ktoś przynosi mi garść drobniaków i mnie za to przeprasza, albo pyta czy może zapłacić drobnymi. Ja jestem wtedy w siódmym niebie, że będę miała zapas (serio, niewiarygodne dla nie jest, że ktoś pracujący na kasie może się krzywić na drobniaki, a widocznie klienci musieli się spotkać z tym w innych sklepach).

Inna sprawa jest z grubymi. Często pytam o drobniejsze, wiadomo, ale jak klient nie ma to rozumiem, zawsze staram się coś wykombinować (chyba, że naprawdę nie mam, to przecież nie wyczaruję. Wtedy przepraszam i staram się załagodzić sytuację).

Z mojego doświadczenia wiem z kolei, że to klienci często mają problem z tym, że „takie pieniądze to nie pieniądze”. Przykład:
początek dnia, mam w kasie same 100, 10 i bilon. Pani kupuje coś za klika zł i płaci 100 zł. Pytam czy może będzie drobniej, w odpowiedzi odwarknięcie odmowne, więc przystępuję do wydawania tym co mam, czyli ponad 90 zł w dziesiątkach i w bilonie, a pani z fochem i gulem „no drobniej już pani nie miała?!” . W sumie miałam, mogłam dać piątkami i dwójkami .
Albo koleżanka mając sam bilon w kasie wydała tak panu z 50 zł. Najwyraźniej nastąpiła obraza majestatu, bo pan się obraził, tych pieniędzy już nie chciał i kazał anulował zakup.

Pan kupuje drobiazg i daje 50 zł. Proszę o drobne i informuję, że mam sam bilon i czy nie będzie to problem. Odpowiedź z furią w głosie: „NO BĘDZIE PROBLEM”.
Mi jako klientowi byłoby wstyd robić takie sceny, bo jest to dla mnie totalne buractwo. Wiadomo, że kasjer nie robi nikomu na złość wydając tak a nie inaczej, a pieniądz to pieniądz.

Mnie też pytają czy mogą zapłacić takimi 'gnojkami' mnie to zawsze pasuje.

Co do wydania dużej sumy drobnymi, też mi się zdarzało i też czasami klienci nie są zbyt zadowoleni. Kiedyś babka do mnie tak bardzo nieuprzejmie 'co, pozbyła się pani drobniaków na koniec dniówki' a to był akurat dzień gdzie miałam bardzo grube i dużo bilonu. Nie dało się wydać inaczej.

Na szczęście maaało się trafia takich upierdliwych klientów. Zazwyczaj są zadowoleni, uśmiechnięci i cierpliwi chociaż dużo też daje podejście sprzedawcy - ktoś może być naburmuszony ale jak się uśmiechnę, zagadam to jakoś tak inaczej już ten człowiek reaguje.

[Kociaak]

Napisane przez CzasKomety

Przeszkadza Ci, jak Twoje herbatniki dotkna czyjegos makaronu?*

*ironia

To ma sens

A powiedzcie mi, dlaczego nie zostawia sie wiecej kasy w sklepie? Tzn.jeszcze wiecej drobnych? Jestem przekonana, ze moznaby tak zrobic, ze na koniec dnia nie oddaje sie samych banknotow. Nie mowie, ze ma byc to trzymane w kasie, ale moze na zapleczu?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Mnie dotyk cudzych herbatników zaczął przeszkadzać od momentu, w którym babka przede mną (ona się pakowała, a moje rzeczy były kasowane) próbowała zwiać z moją karkówką. Jak z kasjerką zaczęłyśmy ją wołać żeby oddała, bo to nie jej i za to nie zapłaciła, to udawała że nie słyszy. Pan ochroniarz pomógł jej usłyszeć apel

Co do drugiej części wypowiedzi- pracowałam w KFC, wieczorem drobnych mieliśmy od groma, ale szło wszystko do banku, a na następny poranek zostawiali nam grubsze pieniądze. Rano ludzie przychodzili rozmieniać i w koło macieju problem z drobnymi...

Napisane przez _ema_

Problem w tym, że sklep obraca codziennie ogromnymi ilościami drobnych, więc zorganizowanie sobie ich nie jest niewykonalne - zależy wyłącznie od dobrej woli osób zarządzających sklepem. Natomiast normalny śmiertelnik nie ma żadnej możliwości rozmienienia pieniędzy w inny sposób niż sklep. Po prostu nie ma i kropka.
Dlatego nie złoszczę się na pani proszące o drobne, staram się jak mogę nie utrudniać sprzedawczyniom, ale wymaganie ode mnie, że mam sobie drobne zorganizowac to jakieś nieporozumienie. To nie jest mój obowiązek, bo ja nie mam fizycznej możliwości zorganizowania ich.
I tak jak staram się być wyrozumiała wobec kasjerek, to zaczynam mieć po tym wątku wrażenie, że panie kasjerki mają strasznie roszczeniowe podejście i każdy klient z setką w ręku to dla nich burak.
Więc proszę, nie będę burakiem jesli usłyszę konkretną poradę - ema, idź do banku takiego i takiego i tam rozmień, albo przy ulicy takiej i takiej jest punkt wymiany pieniędzy i tak rozmieniają, czy jeszcze inne cuda. Wtedy prosze bardzo - jak przyjdę ze stówą, to traktujcie mnie jak chama. Ale jak to się nie wydarzy - poproszę o identyczne zrozumienie dla mnie, osoby która dostaje wyłącznie grube nominały.
Bo inaczej mam wrażenie, że wymaga się od konsumenta cudów, dosłownie.

Widziałam dzisiaj w POKu Leclerca, że przyjmują drobne bodaj 50gr-5zł na zamianę na grubsze, jedyny warunek jest taki, by pogrupować je nominałami
Może w innych supermarketach też tak jest?

[kaja2301]

Napisane przez drabineczka

przezabawne "klient niech sobie załatwi sam jak taki mądry" a ja się pytam - kto na takim gadaniu straci? chyba logiczne że sklepiki zawsze można iść do marketu i zapłacić karta nawet od dwóch złotych i wszelkie panie z warzywniaka albo osiedlowego co czują się jak królowe na włościach i "rozmień to pan gdzieś przeca nie mam" stracą najbardziej.
gdzie czasy "nasz klient nasz pan" skoro takie problemy z wydawaniem reszty

Dokładnie, juz pomine ceny w tych sklepikach.. Moj ulubiony ser w eclercu kosztuje 3,70 a w sklepie koło mojego domu 5,70, po prostu nic tylko tam kupować.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.