UWAŻAJCIE przy kupowaniu cukierków na wagę!

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez skazana_na_bluesa

tak sobie tłumacz. jest mnóstwo pasożytów, które nie są trawione w żołądku, a uaktywniają się dopiero w jelitach i wędrują po różnych narządach. wystarczy przejrzeć jakąkolwiek książkę do parazytologii.

Się zastanawiam, czy to możliwe, żeby teraz nie uczyli na biologii np. o tasiemcu uzbrojonym ? Poraża mnie stopień ignorancji u młodych ludzi. Ja, tych prawie 20 lat tamu, byłam tego uczona już w podstawówce. A teraz dla wielu to szok, że istnieje włosień i tasiemiec uzbrojony

[phideaux]

Przeczytałam cały wątek I zastanawiam się, ile kilogramów robaków ja już zjadłam, zważywszy, że nigdy nie sprawdzam, co jest w rozgryzionym batoniku/czekoladce itd Nie mam po prostu zwyczaju łamania na pół i zaglądaniu do środka, tak samo owoce zawsze jem żywiołowo Pewnie zaoszczędziłam sobie już sporo traum ;-)

Zabiłyście mnie tymi Michałkami. Ja je uwielbiam. ;-)

edit: Ogólnie to jak się popracuje w jakiejkolwiek gastronomii i zobaczy, co można robić z jedzeniem, można się zrazić na bardzo długo do jedzenia na mieście. Ja np. już nawet lodów nie jadam, chyba że w miejscach, do których mam zaufanie. Czy słuszne, to sprawa dyskusyjna Ale ogólnie nigdy nie masz pewności, czy nie zjesz czegoś przeterminowanego, czegoś, co spadło na podłogę lub było dotykane dawno nie umytymi rękami....

Ja nie jestem bardzo ''obrzydliwa'', zdaję sobie sprawę, że jedząc na mieście nigdy nie wiem do końca, co jem. W sumie to się nigdy nie wie, chyba, że ma się swoje gospodarstwo, ogródek itd.

[GOśka T.]

Napisane przez mineralka bez gazu

Moja babcia jak robiła dżem wkladala tez wszystkie robale jak leci. Nawet jak widziala to nie wyciagala.

jestes pewna ,że widziała choc w sumie to białka trochę,zawsze to smaczniejsze bo cóż może zrobic taki maluszek

Napisane przez tworazka

Sliwki szczegolnie dokladnie zawsze obejrze, bez zjedzeniem. Nie tylko cukierki, czesto widzi sie nadpite picia, opakowania po bagietkach czy nadszarpniete membrany od kremow czy masel do ciala.

dokładnie tak, albo leżące nadgryzione bułki przy lodówkach, jogurty nadpite przy słodyczach..... ludzie chyba się nie nauczą...

Napisane przez phideaux

edit: Ogólnie to jak się popracuje w jakiejkolwiek gastronomii i zobaczy, co można robić z jedzeniem, można się zrazić na bardzo długo do jedzenia na mieście. Ja np. już nawet lodów nie jadam, chyba że w miejscach, do których mam zaufanie. Czy słuszne, to sprawa dyskusyjna Ale ogólnie nigdy nie masz pewności, czy nie zjesz czegoś przeterminowanego, czegoś, co spadło na podłogę lub było dotykane dawno nie umytymi rękami....

Ja nie jestem bardzo ''obrzydliwa'', zdaję sobie sprawę, że jedząc na mieście nigdy nie wiem do końca, co jem. W sumie to się nigdy nie wie, chyba, że ma się swoje gospodarstwo, ogródek itd.

Czego oczy nie widzą,..... Bo jak nie widzisz obróbki, sposobu przyrządzania,przygotowyw ania potrawy to większe prawdopodobieństwo ,że to zjesz. A kto ci powie,"kotlecik spadł na ziemie ale go podnieślismy "otrzepaliśmy" i włożyliśmy pani/panu na talerz.Albo" opłukaliśmy kiełbaskę,sałatkę wykładamy,damy na promocje bo nie dokońca to świeże. A wiadomo człowiek jest łasy na promocje i nie zawsze zastaanawia się nad tym,czemu jest promocja
I nie ukrywajmy nie zawsze tez sprawdzamy terminy ważności produktów. A czasem nawet i to nie uchroni nas przed "gratisami"w środku.

[GrumpyCat]

Troszkę mięska nie zaszkodzi powiadacie :P Załóżmy, że zjadłyśmy już w życiu dużą garść białych wijących maluszków, gdyby tą samą dużą garść samych żyjątek podstawić pod nos to też zjadłybyście bez problemu?

[Mijanou]

Napisane przez madzia0007

A ja kiedyś pracowałam na produkcji pewnej polskiej firmy kosmetycznej gdzie daty ważności na przeterminowanych sloiczkach kremów były zmywane zmywaczem do paznokci i nabijano nowe a pózniej takie eleganckie kosmetyki trafiały do świątecznych zestawów.

Dlatego z zasady nie kupuję żadnych świątecznych zestawów kosmetycznych żadnej firmy. Nie twierdzę, że przebijanie dat to powszechna praktyka w przemyśle kosmetycznym, ale kosmetyki z zestawów mają z reguły krótszą datę ważności niż kupowane oddzielnie za pełną cenę.

[kasztanka3]

Już NIGDY nie tknę michałków

[Jeannee]

Przeczytałam cały wątek i mam przed sobą czekoladę Wedla

Szczerze mówiąc jakoś mnie to nie dziwi za specjalnie... Ciekawa jestem ile razy już zjadłam te robaki, a nie wiedziałam...
Najbardziej mną wstrząsnął sok z linku który wrzuciła jamestown Hardcor
A tak to spoko.

Pracując w sklepie spożywczym nie jedno się naoglądałam- zmywanie dat ważności zmywaczem i nabijanie nowych- norma. Wciskanie przeterminowanych chipsów, batonów itp dzieciom- było na porządku dziennym. W końcu dziecko nie szuka daty, a nawet jakby szukało, to daty nie ma, bo zmyta zmywaczem.
Dalej- sprzedaż ciast, ciastek na wagę, które leżały 2-3 tygodnie Nie, nie żartuję, klienci nie raz przychodzi ze zwrotem z "pyskiem"- wcale się nie dziwię.
Sklep dalej istnieje, głównie dzięki temu, że w pewnej firmie pracownicy dostają kartki na jedzenie tzw bony, które mogą wykupić tylko w tym jednym, jedynym sklepie Taaak, właściciele są cwani i mają układy

A ja w jedzeniu nic hardcorowego nie znalazłam, raczej takie standardy:
- włosy czyjeś w jedzeniu na mieście
- pleśń
- pajęczyny w ryżu
- kawałek chrząstki chyba w jedzeniu na mieście

A tak to nic

[aer]

U mnie w domu zawsze sprawdza się owoce przed zrobieniem przetworów.

Na widok robaka w jedzeniu pewnie bym nie pobiegła do łazienki ani krzyknęła z wrażenia nauczona doświadczeniem za dzieciaka, gdzie setki razy znajdowałam je w orzechach/malinach/śliwkach etc.

Co do koncernu kosmetycznego - nie tylko Bielenda jest z KRK - Barwa też.

I wy tak narzekacie a w Chinach robaki to przysmak

baj de łej - nie wiem czy wiecie, ale w Wawie w zeszłym roku otworzyła się restauracja z owadami, gdzie można wszamać np. szarańczę, jedwabnika, mącznika młynarka czy świerszcza - niestety nie wiem czy nadal istnieje.

[chwast]

Mmmm jeśli istnieje to mój tż będzie zachwycony, za 2 tyg będzie w warszawie na duuużo dni XD

[GrumpyCat]

Chwast zamów mu to https://www.youtube.com/watch?v=z1_A...9RLsBII8laZI5A

[I am Rock]

Napisane przez Mijanou

Dlatego z zasady nie kupuję żadnych świątecznych zestawów kosmetycznych żadnej firmy. Nie twierdzę, że przebijanie dat to powszechna praktyka w przemyśle kosmetycznym, ale kosmetyki z zestawów mają z reguły krótszą datę ważności niż kupowane oddzielnie za pełną cenę.

Eeee, u mnie stoi jeszcze nietknięty micel Kolastyny ze świątecznego zestawu - termin ważności o9.2016

[Candy_lips]

Masakra po prostu, że firma niby tak znana robi coś takiego i tak wielokrotnie Stanowczo już dawno powinni coś z tym zrobić.

Przyznam, że nie łamałam cukierków na pół, teraz zacznę. No i Michałków już raczej nie tknę. Trują nas na każdym kroku Ok, robaki może jeszcze nie zaszkodzą, ale samo to, że są jest karygodne. Skoro nie mają tu oporów, to na pewno jeszcze robią wiele rzeczy, by oszukać konsumentów np właśnie oszukiwanie na datach ważności.. a zjedzenie nieświeżego jedzenia jest już szkodliwe dla zdrowia Wychodzi na to, że co by człowiek nie robił, to nie ma wpływu na to co je... Można niby niektóre rzeczy robić samemu, ale wtedy przecież trzeba tak samo kupić produkty do zrobienia tego i nie wiadomo co z tymi produktami zrobili, czy są ok tak naprawdę. Przeraża mnie to, bardzo, a Was?

Ja nie znalazłam czegoś takiego w jedzeniu, ale nie przełamywałam, więc nie wiadomo co ja tam jadłam, bleee... Coś strasznego Raz jednak w serku na kanapki Delicate z Biedronki miałam dużą pleśń. A wcześniej tak nie widziałam, więc okropny widok. Był już krótki termin ważności, ale było jeszcze ważne. Moim zdaniem to oznacza, że może coś oszukali z datą ważności. Owszem, skład tego serka jest prosty i takie niby szybciej mogą się psuć, ale dla mnie i tak coś nie tak. Od tej pory nie kupuję już tego serka, po prostu mam obrzydzenie, miałabym tylko tamtą wizję w głowie tej pleśni w nim, więc nie.

---------- Dopisano o 15:35 ---------- Poprzedni post napisano o 15:28 ----------

Napisane przez Jeannee

Przeczytałam cały wątek i mam przed sobą czekoladę Wedla

Szczerze mówiąc jakoś mnie to nie dziwi za specjalnie... Ciekawa jestem ile razy już zjadłam te robaki, a nie wiedziałam...
Najbardziej mną wstrząsnął sok z linku który wrzuciła jamestown Hardcor
A tak to spoko.

Pracując w sklepie spożywczym nie jedno się naoglądałam- zmywanie dat ważności zmywaczem i nabijanie nowych- norma. Wciskanie przeterminowanych chipsów, batonów itp dzieciom- było na porządku dziennym. W końcu dziecko nie szuka daty, a nawet jakby szukało, to daty nie ma, bo zmyta zmywaczem.
Dalej- sprzedaż ciast, ciastek na wagę, które leżały 2-3 tygodnie Nie, nie żartuję, klienci nie raz przychodzi ze zwrotem z "pyskiem"- wcale się nie dziwię.
Sklep dalej istnieje, głównie dzięki temu, że w pewnej firmie pracownicy dostają kartki na jedzenie tzw bony, które mogą wykupić tylko w tym jednym, jedynym sklepie Taaak, właściciele są cwani i mają układy

A ja w jedzeniu nic hardcorowego nie znalazłam, raczej takie standardy:
- włosy czyjeś w jedzeniu na mieście
- pleśń
- pajęczyny w ryżu
- kawałek chrząstki chyba w jedzeniu na mieście

A tak to nic

O kurczę, skoro takie zachowania w sklepach to wręcz norma, to pewnie obrzydziło Cię to do kupowania w sklepach? Ja nie wiem po tym jak spokojnie bym kupowała dalej. Jednak, jakie jest wyjście? Pewne produkty kupować trzeba, ale skoro norma to takie oszustwo, to nie wiemy co kupujemy No i pewnie nieświadomie siebie trujemy To, że chemia to jedno, wiadomo, też można wybrać bez chemii, ale to, że zmieniają daty i np coś jest nieświeże to dla mnie okropność, to już jest trucie ludzi na maksa... Nie mogłaś np nasłać sanepid jak już tym nie pracowałaś? Chociaż piszesz, że mają układy, więc to nie daje nic pewnie, ech.

---------- Dopisano o 15:39 ---------- Poprzedni post napisano o 15:35 ----------

Napisane przez rousse

Czemu nikt z Wawelem dol tej pory nic nie zrobił, skoro to są już stałe ich numery

"koleżanki z Krakowa, robaczki z Wawelu"

No właśnie... Znana firma i coś takiego...

[Jeannee]

Napisane przez Candy_lips

Masakra po prostu, że firma niby tak znana robi coś takiego i tak wielokrotnie Stanowczo już dawno powinni coś z tym zrobić.

Przyznam, że nie łamałam cukierków na pół, teraz zacznę. No i Michałków już raczej nie tknę. Trują nas na każdym kroku Ok, robaki może jeszcze nie zaszkodzą, ale samo to, że są jest karygodne. Skoro nie mają tu oporów, to na pewno jeszcze robią wiele rzeczy, by oszukać konsumentów np właśnie oszukiwanie na datach ważności.. a zjedzenie nieświeżego jedzenia jest już szkodliwe dla zdrowia Wychodzi na to, że co by człowiek nie robił, to nie ma wpływu na to co je... Można niby niektóre rzeczy robić samemu, ale wtedy przecież trzeba tak samo kupić produkty do zrobienia tego i nie wiadomo co z tymi produktami zrobili, czy są ok tak naprawdę. Przeraża mnie to, bardzo, a Was?

Ja nie znalazłam czegoś takiego w jedzeniu, ale nie przełamywałam, więc nie wiadomo co ja tam jadłam, bleee... Coś strasznego Raz jednak w serku na kanapki Delicate z Biedronki miałam dużą pleśń. A wcześniej tak nie widziałam, więc okropny widok. Był już krótki termin ważności, ale było jeszcze ważne. Moim zdaniem to oznacza, że może coś oszukali z datą ważności. Owszem, skład tego serka jest prosty i takie niby szybciej mogą się psuć, ale dla mnie i tak coś nie tak. Od tej pory nie kupuję już tego serka, po prostu mam obrzydzenie, miałabym tylko tamtą wizję w głowie tej pleśni w nim, więc nie.

---------- Dopisano o 15:35 ---------- Poprzedni post napisano o 15:28 ----------



O kurczę, skoro takie zachowania w sklepach to wręcz norma, to pewnie obrzydziło Cię to do kupowania w sklepach? Ja nie wiem po tym jak spokojnie bym kupowała dalej. Jednak, jakie jest wyjście? Pewne produkty kupować trzeba, ale skoro norma to takie oszustwo, to nie wiemy co kupujemy No i pewnie nieświadomie siebie trujemy To, że chemia to jedno, wiadomo, też można wybrać bez chemii, ale to, że zmieniają daty i np coś jest nieświeże to dla mnie okropność, to już jest trucie ludzi na maksa... Nie mogłaś np nasłać sanepid jak już tym nie pracowałaś? Chociaż piszesz, że mają układy, więc to nie daje nic pewnie, ech.

---------- Dopisano o 15:39 ---------- Poprzedni post napisano o 15:35 ----------



No właśnie... Znana firma i coś takiego...

Szczerze to nie zniechęciłam się, bo jeść coś trzeba... Stało się to dla mnie normalne, ale np.
- nie kupuję ryb na wagę- makreli, matiasów na wagę tylko w paczkach
- nie kupuję sałatek na wagę
- nie kupuję ciast- teściowa mi piecze albo piekę sama
- nie kupuję żelków na wagę, migdałów, orzechów, cukierków itp. Bo ta waga to są produkty przeterminowane
- nie jem mięsa- mycie w ludwiku i inne atrakcje

Sanepid był nie raz, ale tak jak mówiłam- są uklady. Poza tym szefostwo zawsze wiedziało kiedy dokładnie przyjdzie sanepid i wtedy te przeterminowane produkty trafiały np. do samochodu szefa na ten dzień, po to by następnego dnia znów trafiały na półki.

Nie raz dostałam z☠☠☠kę za to:
- spadło ciastko typu anyżki, bezy, kostka piernikowa na podłogę- chciałam wyrzucić, ale trzeba było z powrotem do sprzedaży dać
- wyrzuciłam zgnite warzywa- źle, bo trzeba było je odcinać/ wykrawać/ obierać tak długo aż nie były całkowicie do wyrzucenia
- klient się pyta czy ciasto jest świeże, mówiłam, że nie i nie raz bym wyleciała z roboty, ale jak można traktować 2 tygodniowe ciasto jako świeże?

To był mały osiedlowy sklep

[Candy_lips]

Rozumiem. No tak, to prawda, że coś jeść trzeba... Ja michałków już nie kupię, bo faktycznie widzę, że dużo takich sytuacji już mieli. Raz jeszcze czy dwa to bym mogła jakby było , ale skoro sporo razy to jest dla mnie obrzydliwe i dobra firma nie powinna do tego dopuszczać, bo inaczej przecież zrażają klientów - wiadomo, że czasem robaki po prostu dostaną się, czasem się nie uniknie, ale producenci powinni pomyśleć o jakimś rozwiązaniu skoro tak się nie dzieje, a nie.... A skoro o tym wiem, to nie ruszę już ich, za bardzo bym obrzydzona była. Macie rację, cukierków na wagę też nie warto kupować, bo to różnie z nimi może być.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez skazana_na_bluesa

tak sobie tłumacz. jest mnóstwo pasożytów, które nie są trawione w żołądku, a uaktywniają się dopiero w jelitach i wędrują po różnych narządach. wystarczy przejrzeć jakąkolwiek książkę do parazytologii.

No i co z tego, że jest ich mnóstwo. W ogóle jest, ale w naszym klimacie jest ich śmiesznie mało w trudno je tak po prostu złapać w życiu codziennym.

[chwast]

Napisane przez GrumpyCat

Chwast zamów mu to https://www.youtube.com/watch?v=z1_A...9RLsBII8laZI5A

na słodko raczej by się nie skusił

---------- Dopisano o 17:01 ---------- Poprzedni post napisano o 17:00 ----------

ja np lubię michałki i nie zdarzył mi się nigdy robaczywy bo nigdy nie wsadzam całego na raz do buzi tylko mam na 3-4 razy ;p

---------- Dopisano o 17:03 ---------- Poprzedni post napisano o 17:01 ----------

i z drugiej strony nie wiem jak można kupowac ciasta w sklepach osiedowych czy piotrach i pawłach itd..... co innego jakaś tam maleńka osiedlowa piekareńka, która jest prywatna i prowadzi baba którą od zawsze znasz, ale takie zdarzają się rzadko.

ble ble ble

[Krutynianka]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;48517606]Bielenda jest z Krakowa. Pewnie o niej mowa.[/QUOTE]

[Darkoz]

Całe szczęście nic takiego mi się chyba nie przytrafiło, pomijając śliwki, które zawsze kroję na pół i traktuję z nieufnością.
Choco ma rację, nie ma co niepotrzebnie panikować. No chyba że się znalazło szczura lub karalucha, ale włos, pająk, pazur itd. raczej wynikają z niedopatrzenia jakiegoś Xińskiego i wszędzie się to może zdarzyć. Nie zrezygnowałabym z ulubionej marki przez jeden taki przypadek, pewnie tylko na jakiś czas straciłabym apetyt na dany produkt.

Napisane przez takasobie93

Bo jakbyś nie zauważyła, na jednej z poprzednich stron wyszło nieporozumienie wynikające właśnie ze złego nazewnictwa, stąd to wyjaśnienie. Idź pluć jadem gdzie indziej bo we mnie nie trafiłaś .

Nie widzisz, że wszyscy mają ubaw z twojego przemądrzałego tonu? I że dziewczyny jakoś dały radę się zrozumieć?

[madzia0007]

Napisane przez Krutynianka

A skąd wiesz?

[semprebambino]

Napisane przez Jeannee

Szczerze to nie zniechęciłam się, bo jeść coś trzeba... Stało się to dla mnie normalne, ale np.
- nie kupuję ryb na wagę- makreli, matiasów na wagę tylko w paczkach
- nie kupuję sałatek na wagę
- nie kupuję ciast- teściowa mi piecze albo piekę sama
- nie kupuję żelków na wagę, migdałów, orzechów, cukierków itp. Bo ta waga to są produkty przeterminowane
- nie jem mięsa- mycie w ludwiku i inne atrakcje

Sanepid był nie raz, ale tak jak mówiłam- są uklady. Poza tym szefostwo zawsze wiedziało kiedy dokładnie przyjdzie sanepid i wtedy te przeterminowane produkty trafiały np. do samochodu szefa na ten dzień, po to by następnego dnia znów trafiały na półki.

Nie raz dostałam z☠☠☠kę za to:
- spadło ciastko typu anyżki, bezy, kostka piernikowa na podłogę- chciałam wyrzucić, ale trzeba było z powrotem do sprzedaży dać
- wyrzuciłam zgnite warzywa- źle, bo trzeba było je odcinać/ wykrawać/ obierać tak długo aż nie były całkowicie do wyrzucenia
- klient się pyta czy ciasto jest świeże, mówiłam, że nie i nie raz bym wyleciała z roboty, ale jak można traktować 2 tygodniowe ciasto jako świeże?

To był mały osiedlowy sklep

Ale sanepid nie był zgłoszony wtedy przez ciebie, prawda? Warto jeszcze raz spróbować mimo wszystko. Chociaż z jednej strony cie rozumiem, u nas na osiedlu jest apteka gdzie babka starszym ludziom sprzedaje przeterminowane leki i też ma chyba jakieś układy bo dalej praktykuje, ludzie ją zgłaszali nie raz. Ja osobiście nie zgłaszałam ale byłam awanturę zrobić jak moja babcia przyniosła o pół roku przeterminowane tabletki na serce

[Atenya]

Napisane przez semprebambino

Ale sanepid nie był zgłoszony wtedy przez ciebie, prawda? Warto jeszcze raz spróbować mimo wszystko. Chociaż z jednej strony cie rozumiem, u nas na osiedlu jest apteka gdzie babka starszym ludziom sprzedaje przeterminowane leki i też ma chyba jakieś układy bo dalej praktykuje, ludzie ją zgłaszali nie raz. Ja osobiście nie zgłaszałam ale byłam awanturę zrobić jak moja babcia przyniosła o pół roku przeterminowane tabletki na serce

U mnie ktoś złożył skargę na sklep, bo trafiło mu się mięso z larwami Sanepid wkroczył, dostali grzywnę i sprawa miała trafić do sądu (nie wiem czy trafiła, cisza o tym jak na razie). W każdym razie zła reklama spowodowała, że niewiele osób tam teraz kupuje, a sanepid ciągle im siedzi na głowie, więc muszą się pilnować Warto zgłaszać takie rzeczy, może nawet nagłaśniać. Nie zawsze ma to określony skutek, ale warto próbować.

[rousse]

Napisane przez Jeannee

Przeczytałam cały wątek i mam przed sobą czekoladę Wedla

Wedel to nie Wawel Z Wedlem nie było problemów, o ile nic w wątku nie przeoczyłam byłoby szkoda bo lubię ptasie mleczko

[semprebambino]

a ja jem cukierki czytając was i myślę czy coś w nich może być xd

[GrumpyCat]

Napisane przez semprebambino

a ja jem cukierki czytając was i myślę czy coś w nich może być xd

Ja dziś kupiłam w biedrze czekoladę belgijską, ona ma takie michałkowe nadzienie w środku i co gryza zaglądałam :P

[Krutynianka]

Napisane przez madzia0007

A skąd wiesz?

Tzw. pocztą pantoflową Od znajomej.

[Maggie_90]

Szczere przyznam, że kiedyś słyszałam o tych robaczkach w Michałkach... ale nie sądziłam, że takich przypadków było więcej jest mi totalnie niedobrze i chciałabym zacząć żyć powietrzem w tym momencie.

Mnie się zdarzyły tylko jakieś orzeszki z pajęczyną plus brokuł z larwami- które pięknie zaczęły wychodzić i pływać , kiedy zaczęłam go gotować.

[Candy_lips]

Napisane przez rousse

Wedel to nie Wawel Z Wedlem nie było problemów, o ile nic w wątku nie przeoczyłam byłoby szkoda bo lubię ptasie mleczko

Nie wiem czemu, ale przez jakiś czas czytając wątku też miałam w głowie, że to Wedel. Coś mi się pomyliło Mnie też by było szkoda wtedy, lubię Wedla.

[Mijanou]

Napisane przez GOśka T.

A ja ostatnio kupiłam troche cukierków na wagę na urodziny,nawet nie przyszło m ido głowy je sprawdzać.

No dobra kiedys słyszałam o tym,widziałam zdjecia,ale nie przyszło mi do głowy że to mnie moze spotkać. Trzeba bacznie obserwować co zjadamy,zanim włożymy do buzi

A tak apropo, za dzieciństwa czesto jedlismy czereśnie-wisnie,śliwki prosto z drzewa u babci i do głowy nie przyszło ,zeby sprawdzić czy nie ma"mięska"w nich.I tak przez wiele lat,dopóki ktoregoś razu nie zobaczyłam..niby małe to to,ale jednak...na pare chwil przeszła mi ochota na owoce.Potem zawsze sprawdzałam i robię to do dziś..


ja tez ostatnio widziałam jak dwie kobiety "degustowały" cukierki w markecie, a papierki(ze 3 sztuki) albo puste albo przegryzione ponownie wkładały do pojemników.Podeszłam do nich i zwróciłam uwagę,dyskretne to to nie było ale uprzejme, dziewczyna ważąca cukierki dopiero sie zainteresowała,bo akurat stała jej kierowniczka. A człowiek potem kupuje i w domu zauważy i potem psioczy na sklep i pracowników...Ludzie trochę kultury ...

Nie przeczę, że jest tak, jak mowisz. Mnie też szlag trafia, jak widzę, gdy ludzie nagniatają pomidory , macają winogronka itp.

No ale to nie ludzie wkladają do środka cukierka robaki, wiec tu pretensje do producenta lub sklepu sa uzasadnione.

[rousse]

Wczoraj w markecie widziałam wyprzedaż czekolad nadziewanych Wawel (tiki taki i takie tam). Nie skusiłam się.

[201803290936]

Dlatego preferuję cuksy z alkoholem - żaden robak nie ma szans.

---------- Dopisano o 11:10 ---------- Poprzedni post napisano o 11:09 ----------

Napisane przez rousse

Wczoraj w markecie widziałam wyprzedaż czekolad nadziewanych Wawel (tiki taki i takie tam). Nie skusiłam się.

Ja je ciągle w okolicznych sklepach widzę na wyprzedaży. Dobrze, że się nie skusiłam.