Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu.

[aer]

Napisane przez invisible_01

No to super! Nie wiedziałam, że sierściuszki mogą mieć taki pozytywny wpływ Jako OZM mogę podać rodziców, którzy oddają zwierzaka jeszcze przed urodzeniem się dziecka, bo dziecko może mieć alergię. Wiele takich historii słyszałam, mam też przykład w rodzinie i nie wiem, czy to przesadne dbanie o dziecko (bo przecież może nie mieć żadnej alergii i dziecko jak najbardziej może wychowywać się z psiakiem czy kotem), czy zwykłe wygodnictwo i znalezienie dobrej wymówki.

Moja przyjaciółka miała podobną sytuację - ma kotkę już dość długo - jeszcze od czasów nastoletnich (coś koło 10 lat). Jakiś czas temu przyjaciółka zaszła w ciążę. Dla niej i jej męża problemu nie ma oczywiście kot jako członek rodziny zostaje z nimi.
Jej teściowa oczywiście - olaboga co to będzie! kot roznoszą choróbska, mają toksoplazmozę, liżą masło, wysysają oddech niemowlęciu, sikają dziecku do łóżka i drapią dzieciaki itd.
Były o to gwiezdne wojny (co z tego, iż ciężarna się denerwuje ): przyjaciółka, że kotka zostaje, teściowa że trzeba oddać.

Kiedyś przyjaciółki dłużej nie było w domu - wraca - kota nie ma. Teściowa do niej, że oddała kotkę do schroniska...

[201712071518]

Napisane przez aer

Moja przyjaciółka miała podobną sytuację - ma kotkę już dość długo - jeszcze od czasów nastoletnich (coś koło 10 lat). Jakiś czas temu przyjaciółka zaszła w ciążę. Dla niej i jej męża problemu nie ma oczywiście kot jako członek rodziny zostaje z nimi.
Jej teściowa oczywiście - olaboga co to będzie! kot roznoszą choróbska, mają toksoplazmozę, liżą masło, wysysają oddech niemowlęciu, sikają dziecku do łóżka i drapią dzieciaki itd.
Były o to gwiezdne wojny (co z tego, iż ciężarna się denerwuje ): przyjaciółka, że kotka zostaje, teściowa że trzeba oddać.

Kiedyś przyjaciółki dłużej nie było w domu - wraca - kota nie ma. Teściowa do niej, że oddała kotkę do schroniska...

i tu by się przydała maczeta

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Napisane przez aer

Kiedyś przyjaciółki dłużej nie było w domu - wraca - kota nie ma. Teściowa do niej, że oddała kotkę do schroniska...

Natychmiast bym zasuwała do tego schroniska po kota, a teściową pogoniła i nie wiem, czy miałaby jeszcze kiedykolwiek wstęp do mojego domu, serio. Choćbym się miała barykadować.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez aer

Moja przyjaciółka miała podobną sytuację - ma kotkę już dość długo - jeszcze od czasów nastoletnich (coś koło 10 lat). Jakiś czas temu przyjaciółka zaszła w ciążę. Dla niej i jej męża problemu nie ma oczywiście kot jako członek rodziny zostaje z nimi.
Jej teściowa oczywiście - olaboga co to będzie! kot roznoszą choróbska, mają toksoplazmozę, liżą masło, wysysają oddech niemowlęciu, sikają dziecku do łóżka i drapią dzieciaki itd.
Były o to gwiezdne wojny (co z tego, iż ciężarna się denerwuje ): przyjaciółka, że kotka zostaje, teściowa że trzeba oddać.

Kiedyś przyjaciółki dłużej nie było w domu - wraca - kota nie ma. Teściowa do niej, że oddała kotkę do schroniska...

To chyba najgorszy przykład z tego wątku...

[Bananalama]

Napisane przez aer

Moja przyjaciółka miała podobną sytuację - ma kotkę już dość długo - jeszcze od czasów nastoletnich (coś koło 10 lat). Jakiś czas temu przyjaciółka zaszła w ciążę. Dla niej i jej męża problemu nie ma oczywiście kot jako członek rodziny zostaje z nimi.
Jej teściowa oczywiście - olaboga co to będzie! kot roznoszą choróbska, mają toksoplazmozę, liżą masło, wysysają oddech niemowlęciu, sikają dziecku do łóżka i drapią dzieciaki itd.
Były o to gwiezdne wojny (co z tego, iż ciężarna się denerwuje ): przyjaciółka, że kotka zostaje, teściowa że trzeba oddać.

Kiedyś przyjaciółki dłużej nie było w domu - wraca - kota nie ma. Teściowa do niej, że oddała kotkę do schroniska...

no i jak to się skończyło?

[aer]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;47310547]Natychmiast bym zasuwała do tego schroniska po kota, a teściową pogoniła i nie wiem, czy miałaby jeszcze kiedykolwiek wstęp do mojego domu, serio. Choćbym się miała barykadować.[/QUOTE]

Jasne - kotka została odzyskana tego samego dnia. Teściowa mieszkała z nią bo miała pomagać jej w czasie ciąży (mąż pracował za granicą), ale po tym została eksmitowana.

[ciri15]

Napisane przez aer

Moja przyjaciółka miała podobną sytuację - ma kotkę już dość długo - jeszcze od czasów nastoletnich (coś koło 10 lat). Jakiś czas temu przyjaciółka zaszła w ciążę. Dla niej i jej męża problemu nie ma oczywiście kot jako członek rodziny zostaje z nimi.
Jej teściowa oczywiście - olaboga co to będzie! kot roznoszą choróbska, mają toksoplazmozę, liżą masło, wysysają oddech niemowlęciu, sikają dziecku do łóżka i drapią dzieciaki itd.
Były o to gwiezdne wojny (co z tego, iż ciężarna się denerwuje ): przyjaciółka, że kotka zostaje, teściowa że trzeba oddać.

Kiedyś przyjaciółki dłużej nie było w domu - wraca - kota nie ma. Teściowa do niej, że oddała kotkę do schroniska...

Boże... Co ta dziewczyna zrobiła?
Czegoś takiego to nawet OZM bym nie nazwala, bardziej rzuca się tu w oczy układanie innym osobom życia wg własnego widzimisię.

[Bananalama]

Napisane przez aer

Jasne - kotka została odzyskana tego samego dnia. Teściowa mieszkała z nią bo miała pomagać jej w czasie ciąży (mąż pracował za granicą), ale po tym została eksmitowana.

i dobrze tak tej durnej babie. Jakim trzeba być frędzlem, żeby z buciorami wchodzić w decyzje dorosłych ludzi.

[ciri15]

Napisane przez aer

Jasne - kotka została odzyskana tego samego dnia. Teściowa mieszkała z nią bo miała pomagać jej w czasie ciąży (mąż pracował za granicą), ale po tym została eksmitowana.

uff...

[aer]

Napisane przez ciri15

Boże... Co ta dziewczyna zrobiła?
Czegoś takiego to nawet OZM bym nie nazwala, bardziej rzuca się tu w oczy układanie innym osobom życia wg własnego widzimisię.

Wiesz, dopóki przyjaciółka nie była w ciąży teściowa na kotkę nie zwracała uwagi, dopiero jak zaszła zwierzak zaczął przeszkadzać.
No to chyba raczej OZM (?)

[ciri15]

Napisane przez aer

Wiesz, dopóki przyjaciółka nie była w ciąży teściowa na kotkę nie zwracała uwagi, dopiero jak zaszła zwierzak zaczął przeszkadzać.
No to chyba raczej OZM (?)

Trochę tak, ale jednak to drugie też się bardzo wyraźnie dało we znaki i chyba bardziej za to bym się wkurzyła na miejscu tej dziewczyny. Nieważne z czego to wynika.

[Migotka8923]

Napisane przez stupid-girl

to jeszcze nic - żona znajomego z pracy podgrzewa swoim dzieciom coca-colę, żeby sobie gardełek nie poprzeziębiały

W jakim wieku dzieci?

Moja kolezanka pozwala swoim dzieciom bawic sie szklanymi figurkami
Twierdzi, ze jak sie rozwali to trudno, ale jak im szkielko w nogw czy gdzies wejdzie to szczegol

Sent from my GT-S5360 using Tapatalk 2

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Migotka8923

W jakim wieku dzieci?

Moja kolezanka pozwala swoim dzieciom bawic sie szklanymi figurkami
Twierdzi, ze jak sie rozwali to trudno, ale jak im szkielko w nogw czy gdzies wejdzie to szczegol

Sent from my GT-S5360 using Tapatalk 2

Po co takie coś w ogóle trzymać przy dzieciach, nie zrozumiem.

Właśnie to też jest jedno z prostszych rozwiązań według mnie. U mnie nie ma o takie rzeczy krzyków, płaczów ani niebezpieczeństwa, bo dziecko po prostu nie ma dostępu do takich przedmiotów. Na dolnych półkach mamy jedynie książki.
Nie rozumiem ludzi, którzy mają w domu muzeum, a potem non stop strofują dzieci, że tego nie wolno, że tamtego nie wolno.
To chyba odwrotność OZM.

[wika82]

Napisane przez invisible_01

No to super! Nie wiedziałam, że sierściuszki mogą mieć taki pozytywny wpływ Jako OZM mogę podać rodziców, którzy oddają zwierzaka jeszcze przed urodzeniem się dziecka, bo dziecko może mieć alergię. Wiele takich historii słyszałam, mam też przykład w rodzinie i nie wiem, czy to przesadne dbanie o dziecko (bo przecież może nie mieć żadnej alergii i dziecko jak najbardziej może wychowywać się z psiakiem czy kotem), czy zwykłe wygodnictwo i znalezienie dobrej wymówki.

Oddanie zwierzaka "profilaktycznie" jest okrucieństwem..!
Nasze koty olewają kompletnie dziecko, nawet się nie zbliżają, a mamy kotkę złośnicę i kocurka pieszczocha. Oba zgodnie mają w nosie dziecko.
Moja rodzina ma koty, rodzina męża nie znosi zwierząt. Też były kretyńskie teksty, że o mój bosze wygryzą dziecku grdykę. Dzięki Bogu widuję się z nimi raz na pół roku.

Na marginesie alergii, alergolodzy są zdania, że posiadanie psa/kota od urodzenia zwiększa prawdopodobieństwo na brak alergii w ogóle, nie tylko na sierść.
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[pendraiw]

Latanie za dzieckiem z talerzem w ręku, a gdy nadal nie chce jeść zupki to dawanie mu czekoladki, batonika czy ciasteczko,
......a bo skoro obiadu nie chce, niechże zje cokolwiek

[kisielova]

Na weselu, na którym ostatnio byliśmy kuzynka męża usiłowała udowodnić wszystkim, że jej niespełna czteromiesięczna pociecha doskonale potrafi sama siadać. Zarejestrowałam jakieś 15 razy, kiedy chciała sadzać małą na siłę. Ile razy faktycznie to zrobiła, nie wiem.
Nie wspomnę już o tym, jak się do niej zwracała - "mamunia psiniesie Kiniusi butelećkę, taaak.. Kińcia będzie cycała mlećko z butelećki"

Któraś pytała, czemu mam dwa i pół kota. A, bo jeden taki mały w porównaniu do pozostałych grubasów, że nie można nazwać go całym kotem.

[Bananalama]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;47311657]Po co takie coś w ogóle trzymać przy dzieciach, nie zrozumiem.

Właśnie to też jest jedno z prostszych rozwiązań według mnie. U mnie nie ma o takie rzeczy krzyków, płaczów ani niebezpieczeństwa, bo dziecko po prostu nie ma dostępu do takich przedmiotów. Na dolnych półkach mamy jedynie książki.
Nie rozumiem ludzi, którzy mają w domu muzeum, a potem non stop strofują dzieci, że tego nie wolno, że tamtego nie wolno.
To chyba odwrotność OZM.[/QUOTE]

Moja siostra jak do kogoś przychodzi, to ma w d. co robią dzieci. Ja biegam po chałupie i wyrywam dzieciom z rączek to, czym mogłyby sobie zrobić krzywdę czy właśnie szklane przedmioty. Pilnuję radia i tv. Siostra i szwagier se siedzą, no bo oni w gościach są. U mojego brata jest to samo. Oni siedzą, a brat i bratowa gonią za dzieciakami.
Szczytem wszystkiego było, jak młody (2 lata) wlazł mi do kuchni ze swoją mamą i wyciągał rączkę do gorącego garnka na gazie. W ostatniej chwili go złapałam i roztrzęsiona tym, co mogłoby się stać, kazałam siostrze zabrać dziecko, bo się poparzy. Na to ona "to co, jak się poparzy, to będzie już wiedział, żeby garów nie dotykać". KOSMOS.

[OYE]

Napisane przez Bananalama

Dzięki temu wątkowi będę ze sobą nosić ceraty do restauracji . Kiedyś byłam z siostrą w restauracji, gdzie przewijaka nie było. Siostra przewinęła dziecko w wózku. Po dokręceniu śrubek, które się trochę obluzowały w dziecięcej nóżce i doklejeniu urwanych włosów, dziecko było jak nowe, nikt nie ucierpiał .

tak naprawda ta cala dyskusja jest bezsensu, przeszlam pieluchy z dwojka dzieci, w kraju ktorym mieszkam to norma ze toalety sa przygotowane do dzieci, ale tez podrozujemy duzo, i nigdy nie bylam w takiej sytuacji ze nie mialam gdzie dziecka przebrac i musialo to byc na stole.

---------- Dopisano o 12:13 ---------- Poprzedni post napisano o 12:11 ----------

Napisane przez lucyohlucy

To moze moj post nie wywola kolejnej wojny

Historia z rodziny mojego Tz. Jego przyrodni brat i jego partnerka maja malego chlopca, maly ma ok poltora roku.

- Absolutnie NIE zostawia go z nikim oprocz babci malego.

- Wszystkie wyjscia rodzinne musza byc podporzadkowane im i malemu - np. urodziny taty mojego Tz (jego zona jest babcia o ktorej pisalam wyzej) musialy sie rozpoczac o 15 i trwac bardzo krotko. W dodatku, jubilat wyraznie mowil ze chce po prostu isc do pubu na drinki i poogladac mecz (grala jego druzyna). Oczywiscie rodzice malego nie mogli go z nikim zostawic wiec wymusili zmiane planow. Bylismy wiec w restauracji, dziecko bylo mega znudzone i nie dalo sie normalnie porozmawiac, bo ciagle nasz uwaga zwracana byla na dziecko. Jubilat tez byl niezbyt zadowolony...

- Rodzice malego chcieli jechac na wycieczke do Tasmanii. Oczywiscie - dziecko musi byc z nimi. ALE oni chca wychodzic wieczorami. Co wiec robia? Babcia musi jechac z nimi i opiekowac sie malym. Tak samo jezeli chca jechac do Melbourne na mecz. I na wycieczke do Hong-Kongu. Babcia ma miekkie serce i jezdzi, ale jest juz tym sfrustrowana, bo chce odpoczac. Na propozycje, zeby malego podrzucic do babci do domu na ten czas, reaguja histeria. Dziecko musi byc z nimi, no bo jak inaczej!!! Przez nich Tata mojego Tz i Babcia malego musza niejako organizowac sobie wakacje wokolo opiekowania sie malym :/ Na szczescie powoli sie buntuja, miarka przebrala sie w Hong Kongu:

- Babcia miala wielka migrene po locie. Spala w pokoju w mieszkaniu, ktore wynajmowali. Od poczatku bylo wiadomo, ze do tego pokoju maly wstepu nie ma, bo sa tam jakies wartosciowe ozdoby a maly jest w fazie psucia wszystkiego. Co zrobila mamusia? Po prostu podrzucila spiacej (!!!) babci dziecko jak gdyby nigdy nic. Matka dostala wielki OPR od babci i byl foch na reszte wycieczki

To chyba pomieszanie OZM (absolutne nierozstawanie sie z dzieckiem) i po prostu glupoty (podrzucanie babci dziecka itd)

Naprawde baardzo dziwni z nich rodzice.

nie tylko rodzice ale i reszta rodziny ktora pozwala na to by dziecko im zycie ukladalo

---------- Dopisano o 12:23 ---------- Poprzedni post napisano o 12:13 ----------

[1=b57b0c36aac5e3558a14a2d 0d269fc6e062f42ab_5d436f0 84516d;47307838]
Co do tematu, ja niestety znam tą przypadłość i nie dotyczy oczywiście każdego, ale niestety dla coraz większej liczy rodziców dziecko stało się jakby jedynym celem życia i z normalnych ludzi (na prawdę to nie jest tak, że ktoś był dziwny i jest potem dziwnym rodzicem) stają się przewrażliwionymi rodzicami.
Powiem szczerze, że najbardziej denerwują mnie dzieci na wakacjach. Nawet ostatnio szczerze mówiąc chciałam je już normalnie wysadzić w kosmos. Lecimy do ciepłych krajów, a samolot przepełniony maluchami w wieku od 3 miesięcy do lat 3 (bo chyba mają za darmo). Magia. Przez 10 godzin byłam kopana w fotel, szczypana, ciągnięta za włosy, oczywiście nie liczę wrzasków i płaczu, bo była to jedna wielka symfonia. Lot był nocny i nie zmrużyłam oka. Śmierdziało kupą, bo trzeba było zmienić na siedzeniu obok pieluchę. Tragedia. Same wakacje niestety również makabra. W hotelu było właśnie najwięcej dzieci niemieckich. Upał był niemiłosierny, a klima oczywiście niezdrowa dla dzieciaków, więc często wrzeszczały całą noc, wrzeszczały też na stołówce, a rodzice zachowywali się jak święte krowy. Dzieci srały i sikały gdzie się da (nawet widziałam w basenie z pełną pieluchą). Jak jechaliśmy na wycieczkę, to rodzice też wrzeszczeli w autokarze, żeby wyłączyć klimę, bo dziecko się pochoruje. Ogólnie to był jeden wielki koszmar. Do domu przyjechałam 100x bardziej zmęczona niż byłam. Nie były to oczywiście pierwsze takie dzieciate wakacje, ale na prawdę to co teraz się działo było przegięciem. Myślę, że to nie do końca OZM, ale po prostu głupota rodziców. Po co brać tak malutkie dzieciaki w ciepłe dalekie kraje...[/QUOTE]

PO to zeby tez mialy wakacje, dzieci tez lubia cieple kraje.

Na przyszlosc masz nauczke zeby wybrac hotel dla doroslych

Tydzien temu wrucilismy z wakacji na wyspach, pierw miala byc jamajka i hotel tylko dla doroslych ale jednak zrezygnowalismy z jamajki i wyspe ktora wybralismy nie ma hotelu tylko dla doroslych. Wyspa ma bardzo malo hotelow, takze wyboru zbytnio nie bylo. Dzieci sporo wszedzie bo okres wakacjny ale naprawde zero utrudniej.

Jeden przyklad glupoty z wakacji nie powiem ze OZM bo OZM mi sie raczej kojarzy jak matka przesadza zeby dziecku bylo dobrze, godzina 11 w nocy impreza na plazy, muzyka, alkohol, ogromne ognisko, sztuczne ogonie, a jakas matka probuje uspac dziecko na kocu. Chlopczyk mial moze 3 latka, glupota calkowita, to nie miejsce dla dziecka. Az mi szkoda tego dzieciaka bylo.

[201712071518]

Napisane przez Migotka8923

W jakim wieku dzieci?

Moja kolezanka pozwala swoim dzieciom bawic sie szklanymi figurkami
Twierdzi, ze jak sie rozwali to trudno, ale jak im szkielko w nogw czy gdzies wejdzie to szczegol

Sent from my GT-S5360 using Tapatalk 2

chyba jest między nimi 4-5 lat różnicy a na pewno robiła to od ''maleńkości" dopoki nie poszły do szkoły, nie zaczęły dostawac kieszonkowego za które mogły sobie kupić colę z lodówki w sklepie

[Karinio]

lucyohlucy,to u mnie w rodzinie podobnie.Podrzucanie co jakiś czas dzieciaków,bo chce się na zakupy jechać,bo to bo tamto.Teraz mój brat pantolfarz,wraz ze swą żoną i dwójką dzieciaków jadą nad morze.Jak myślisz,komu zaproponowali wyjazd,tak tak moim rodzicom.No,to jadą z nimi.

[Migotka8923]

Mój syn nie lubi coli, a ma 3 lata. Nigdy mu gazowanych rzeczy nie dawałam, a zwłaszcza coli. Dopiero niedawno dałam mu łyka, na szczęście mu to nie posmakowało

Za to mojej koleżanki półtora roczny syn litrami by mógł pić cole.

---------- Dopisano o 13:39 ---------- Poprzedni post napisano o 13:36 ----------

Napisane przez Karinio

lucyohlucy,to u mnie w rodzinie podobnie.Podrzucanie co jakiś czas dzieciaków,bo chce się na zakupy jechać,bo to bo tamto.Teraz mój brat pantolfarz,wraz ze swą żoną i dwójką dzieciaków jadą nad morze.Jak myślisz,komu zaproponowali wyjazd,tak tak moim rodzicom.No,to jadą z nimi.

Raz na jakiś czas można, ale nie non stop

Szczerze mi jako matce by było głupio komuś podrzucać mojego syna non stop dlatego "bo mi się chcę na zakupy jechać albo bo coś tam".
Stworzyli dwójkę dzieci niech ich pilnują

[201803111829]

a ja nie rozumiem, jak można z góry traktować swoich rodziców jako darmową opiekę do swoich dzieci. Jeśli chcą - to super, świetnie, tylko się cieszyć. ale podrzucanie "bo chcemy na zakupy" "bo do kina" "bo na wakacje", kiedy dziadkowie pracują, mają swoje zajęcia, czy po prostu nie są chętni do zajmowania się dziećmi... chore, z pewnością ozm.

[Fleur_D]

Byłam niedawno świadkiem dziwnej sytuacji z kobietą w ciąży w roli głównej. Udałam się do niewielkiego sklepu z donicami ogrodowymi, takimi dość dużymi, betonowymi. Przede mną była własnie kobieta w zaawansowanej ciąży, która poprosiła właściciela, żeby dał jej spory upust na donicę, ponieważ "jestem w ciąży, jak mi pan nie da, to panu myszy zjedzą". No z czymś takim się jeszcze nigdy nie spotkałam. Właściciel oczywiście odmówił, ona wyszła obrażona. Trzeba być bezczelnym, żeby coś takiego wymyślić.
Poza tym nie miałam styczności z dziwnymi rodzicami, na szczęście

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

A ja czasami zostawiam mamie dziecko i idę do sklepu.
Nie lubię go brać do supermarketów ani do pasaży handlowych, zwłaszcza teraz, gdy jest ogromna różnica temperatury między pomieszczeniem (klimatyzowanym), a dworem.
Co z tego, skoro mam OZM i prawie każde zakupy w 90% kończą się w sklepach/stoiskach dziecięcych

Ale teraz Młody nie chce zostawać z innymi i mam problem Sam nie chce, nie nastawiam go źle do nikogo

Napisane przez pendraiw

Latanie za dzieckiem z talerzem w ręku, a gdy nadal nie chce jeść zupki to dawanie mu czekoladki, batonika czy ciasteczko,
......a bo skoro obiadu nie chce, niechże zje cokolwiek

U mnie było: zjedz chociaż mięso

[OYE]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;47312719]A ja czasami zostawiam mamie dziecko i idę do sklepu.
[/QUOTE]

moje spedzaja u babci cale wakacje . Nie mam serca odmowic, babcia i dzieci szczesliwe

[201607141620]

O pani, która opacznie rozumie słowa "dać dziecku wszystko co najlepsze":
swojej 2-letniej córce na obiadki dawała to, co mała chciała - prawie codziennie zupki chińskie, co najmniej raz w miesiącu ostre skrzydełka z KFC, co drugi dzień po kubku coli plus masa słodyczy, chipsów.
Pani bardzo zdziwiona, że dziecko nerwowe, nie chce jeść normalnych obiadków, często jest smutne i boli je brzuszek.
Po dwóch latach dopiero wybrała się z córką do lekarza, by sprawdzić, co z tym brzuszkiem się dzieje.
Dziewczynka ma chorą wątrobę. Dietę ścisłą dostała. Mamusia miała pilnować, ale po miesiącu tak jej było żal córeczki, że przestała diety trzymać i dawaj dalej w słodycze, chipsy, zupki chińskie i ostre jedzenie. Tylko coli już jej nie podaje "bo niezdrowa"
Dziś, parę lat później, dziecko nadal czasem narzeka na ból brzucha, ale "skoro tak bardzo nie boli, to znaczy że może to jeść"

[201607111040]

Napisane przez golgie

Oczywiście,że tak.

Nawet jeśli kopanie w fotel byłoby dla dziecka komfortowe?

[invisible_01]

Napisane przez wika82

Też były kretyńskie teksty, że o mój bosze wygryzą dziecku grdykę.

Koleżanka mojej mamy powiedziała jej kiedyś, że koty wysysają ludziom duszę

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Bananalama

Moja siostra jak do kogoś przychodzi, to ma w d. co robią dzieci. Ja biegam po chałupie i wyrywam dzieciom z rączek to, czym mogłyby sobie zrobić krzywdę czy właśnie szklane przedmioty. Pilnuję radia i tv. Siostra i szwagier se siedzą, no bo oni w gościach są. U mojego brata jest to samo. Oni siedzą, a brat i bratowa gonią za dzieciakami.
Szczytem wszystkiego było, jak młody (2 lata) wlazł mi do kuchni ze swoją mamą i wyciągał rączkę do gorącego garnka na gazie. W ostatniej chwili go złapałam i roztrzęsiona tym, co mogłoby się stać, kazałam siostrze zabrać dziecko, bo się poparzy. Na to ona "to co, jak się poparzy, to będzie już wiedział, żeby garów nie dotykać". KOSMOS.

Chore. Moj brat jak byl maly poparzyl sobie szyje i brzuch. Na szczescie blizny nie zostaly ale dziecko strasznie sie nacierpialo. A moim rodzicom serce pękalo.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Fleur_D

Byłam niedawno świadkiem dziwnej sytuacji z kobietą w ciąży w roli głównej. Udałam się do niewielkiego sklepu z donicami ogrodowymi, takimi dość dużymi, betonowymi. Przede mną była własnie kobieta w zaawansowanej ciąży, która poprosiła właściciela, żeby dał jej spory upust na donicę, ponieważ "jestem w ciąży, jak mi pan nie da, to panu myszy zjedzą". No z czymś takim się jeszcze nigdy nie spotkałam. Właściciel oczywiście odmówił, ona wyszła obrażona. Trzeba być bezczelnym, żeby coś takiego wymyślić.
Poza tym nie miałam styczności z dziwnymi rodzicami, na szczęście

dobre, dobre...