Nasze blogi kosmetyczne - cz. VIII

[Takajakaya]

Napisane przez Hexxana

Wiesz, rozumiem początki ale nie lata.... chciałabyś z kimś być czy tylko bywać? bo jest to ogromna różnica i szczerze w życiu nie chciałabym mieć takiego partnera

Moja koleżanka zawsze mówiła, że jak będzie miała męża, to lepiej żeby mieszkali osobno, bo nie wiadomo czy by go zniosła ciągle. Wiem, dziwne, ale niektórzy tak mają

[moniak85]

Napisane przez Takajakaya

To zależy czy szybko schną, czy dobrze się farbują, czy dużo wody "piją".. Co nieco o tym wspominałam - TUTAJ.

Na dole posta znajdziesz jeszcze linki do wizażu i bloga Czarownicującej, która dużo pisze na ten temat.

Napisane przez tova1

Tak pokrótce włosy o dużej porowatości to takie, które szybko mozna zmoczyć, bardzo szybko schną, farbę do włosów chłona jak gąbka, tak samo odżywki i maski do włosów, ale po spłukaniu ich woda średnio widać efekty tej odżywki. A i szyko tracą kolor.
A te o niskiej porowatości (tym słuzy olej kokosowy) to generalnie włosy zdrowe, czyli gładkie, błyszczące, wolno schną, wolniej łapią wodę, gorzej się farbują.

hmmm... nie farbuję włosów a resztą ciężko mi ocenić - chyba mam o średniej porowatości

---------- Dopisano o 14:46 ---------- Poprzedni post napisano o 14:43 ----------

Napisane przez kaarooo

Hmmm... polecasz portal? Bo ja poszukuję jakiegoś gdzie będę mogła kupić ten olej kokosowy

portal jak portal zamówiłam tam dlatego, że miałam kiedyś próbkę serum nawilżającego, które bardzo mi podpasowało więc zamówiłam serum a przy okazji olejek migdałowy do ocm, hydrolat z kwiatów dzikiej pomarańczy i olej kokosowy olej jest świetny, smaruję nim też tyłek moje Wiki jak tu mi dziewczyny podpowiedziały i w tym celu też sprawdza się świetnie

[Patalus]

a na blogu makijaż Bora Bora, czyli pomysł Trust

[Takajakaya]

Napisane przez moniak85

hmmm... nie farbuję włosów a resztą ciężko mi ocenić - chyba mam o średniej porowatości

Chyba jeszcze jest metoda, że gdy weźmiesz do ręki kosmyk to te o małej porowatości opadają w dół - są ciężkie, a te o duże (jak moje, suche) sterczą w bezruchu. Nie wiem czy zrozumiale to napisałam

[Hexxana]

Napisane przez Takajakaya

Moja koleżanka zawsze mówiła, że jak będzie miała męża, to lepiej żeby mieszkali osobno, bo nie wiadomo czy by go zniosła ciągle. Wiem, dziwne, ale niektórzy tak mają

Wydaje mi się, że związek polega na wielu rzeczach min. wzajemnym dopasowaniu i akceptacji siebie.
Wiem, że ludzie mają różne podejście ale nie wyobrażam sobie być z kimś tylko na wybrane okazje, to było dobre jak miałam naście lat i lubiłam przygody

[emememsik]

Hexx, ale Ty sobie nie wyobrażasz, a innym to pasuje. Ludzie są różni, dla mnie nie ma w tym nic dziwnego. Nie chcesz takiego partnera, to szukasz innego.

[Hexxana]

Napisane przez emememsik

Hexx, ale Ty sobie nie wyobrażasz, a innym to pasuje. Ludzie są różni, dla mnie nie ma w tym nic dziwnego. Nie chcesz takiego partnera, to szukasz innego.

Dlatego to wyrażenie własnego zdania Poza tym mówimy o dwóch różnych rzeczach- bycia z kimś a szukaniem.

[Malwina_89]

Napisane przez Hexxana

Wydaje mi się, że związek polega na wielu rzeczach min. wzajemnym dopasowaniu i akceptacji siebie.
Wiem, że ludzie mają różne podejście ale nie wyobrażam sobie być z kimś tylko na wybrane okazje, to było dobre jak miałam naście lat i lubiłam przygody

otóż to - skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, to się tak zachowujmy, a nie jak parka z artykułu - w okolicach trzydziestki i randki z doskoku

[zoila]

Napisane przez Malwina_89

otóż to - skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, to się tak zachowujmy, a nie jak parka z artykułu - w okolicach trzydziestki i randki z doskoku

Każdy żyje jak lubi. Nie wszyscy w wieku 30 lat muszą być ustatkowanymi ludźmi z dwójką dzieci i kredytem hipotecznym .

[nicRu]

Widzę, że ciągnie się temat związków Osobiście widziałam różne pary, nawet takie mieszkające poza weekendami w zupełnie różnych miastach (kwestia pracy). Sama nie wiem jak ułożę sobie życie, chciałabym spróbować mieszkania samodzielnego, bo póki co mieszkam wciąż z rodzicami Nie wiem, czy zniosłabym z kolei mieszkanie z teściami... Wiem, że czasem ciężko o własne lokum, szczególnie gdy kogoś tak jak mnie skręca na myśl "kredyt"... Dodatkowo jestem z tych ludzi, którzy potrzebują przestrzeni i własnego kąta i nie wytrzymałabym przebywania non stop w jedną osobą - nawet w mieszkaniu musiałabym mieć jakiś swój "azyl"

---------- Dopisano o 15:38 ---------- Poprzedni post napisano o 15:36 ----------

Zoila, zgadzam się z Tobą Dopóki nikt nie narzuca mi swoich poglądów i mnie nie krzywdzi, to niech żyje jak chce. Równie dobrze można powiedzieć, ze skoro głupie jest bycie ze sobą od czasu do czasy gdy ma się 30 na karku, to durne jest mieszkanie ze sobą i bawienie się w dom, gdy ma się lat 20 Każdy powinien żyć tak, by mieć komfort psychiczny

[enn_]

Napisane przez Malwina_89

otóż to - skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, to się tak zachowujmy, a nie jak parka z artykułu - w okolicach trzydziestki i randki z doskoku

Nie wiedziałam, ze osobę dorosłą cechuje przymusowe udawanie kogoś innego, tylko dlatego, że w pewnym wieku tak należy.
Szczerze mówiąc dla mnie ktoś dorosły to osoba która m.in. świadomie podejmuje różne decyzje i nie kieruje się przy tym czymś co ktoś kiedyś uznał, że jest "właściwe". Jeśli ci ludzie są szczęśliwi i nikomu taka relacja nie przeszkadza, to moim zdaniem jest to w 100% ok.
Żyjmy i dajmy żyć innym.

[kaarooo]

Napisane przez Hexxana

Wiesz, rozumiem początki ale nie lata.... chciałabyś z kimś być czy tylko bywać? bo jest to ogromna różnica i szczerze w życiu nie chciałabym mieć takiego partnera

Ja to ja, aktualnie też zyje osobno z moim męzem i co? Mam się z tego powodu powiesić? Jeżeli ktoś woli takie bycie ze sobą, mieszkanie z rodzicami, to kurczę sprawa tych dwóch osób, oni traktują związek inaczej, czy mieszkanie razem przed ślubem to jakaś norma i wyznacznik związku? Że jak osobno to nie jest na poważnie? Mają czas, mimo wszystko, będą chcieli oboje zrobić ten krok to zrobią. Może jedno z nich nie czuje się gotowe, nie czuje, że to ten partner, że może to przyjść z czasem, co w tym złego? Jeżeli komuś nie odpowiada taka osoba, to po co z nią jest? Czemu ktoś musi się dostosowywać do "wizji świata" tej drugiej osoby? Kompromisy też są ważne Tym bardziej że np. w tym artykule podany jest przykład faceta, który nie chciał iść na wynajęte, bo ma "swoje". Szczerze? Też bym wolała takie coś, nawet gdybym rodziców nie lubiła. Lepiej tak i uzbierać na własne, niż komuś. Jak jest taka możliwość, to czemu z tego nie skorzystać? Ty tego nie zrobisz, ktoś inny też nie, ale ten trzeci już tak Za obopólną zgodą, to gdzie tu jakaś krzywda? Jedni czują taką potrzebę, inni inną

Napisane przez moniak85

portal jak portal zamówiłam tam dlatego, że miałam kiedyś próbkę serum nawilżającego, które bardzo mi podpasowało więc zamówiłam serum a przy okazji olejek migdałowy do ocm, hydrolat z kwiatów dzikiej pomarańczy i olej kokosowy olej jest świetny, smaruję nim też tyłek moje Wiki jak tu mi dziewczyny podpowiedziały i w tym celu też sprawdza się świetnie

A ceny jak? Rozejrzę się tam

[emememsik]

Napisane przez Hexxana

Dlatego to wyrażenie własnego zdania Poza tym mówimy o dwóch różnych rzeczach- bycia z kimś a szukaniem.

Jesteś z kimś, nie odpowiada Ci związek, rozstajecie się i szukasz dalej. Tak to chyba od "zawsze" działa.

[Hosenka*]

Napisane przez Malwina_89

otóż to - skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, to się tak zachowujmy, a nie jak parka z artykułu - w okolicach trzydziestki i randki z doskoku

Nie zgadzam się. Jeżeli obu stronom to odpowiada, lub nie mają innej możliwości, to czemu nie?
Niech każdy układa swoje życie jak chce, a nie inaczej bo rzekomo "wypada".

W wieku 28 lat mieszkałam jeszcze z rodzicami, nigdy nie byłam zwolenniczką mieszkania z facetem przed ślubem (nie na zasadzie że wypada czy nie), nigdy o tym nie myślałam, nie chciałam i zdania nie zmienię.
Teraz mieszkam z mężem i wcale nie mam poczucia, typu: "szkoda, że przed ślubem nie zamieszkaliśmy razem" (ba, po ślubie 5 miesięcy mieszkaliśmy z moimi rodzicami w bloku ).

Kwestia własnych poglądów, a nie "dorosłości".

Inną sprawą jest, jeśli ktoś wprost twierdzi, że woli mieszkać z rodzicami, bo tak mu wygodniej, ma wszystko pod nosem i nie musi sam nic robić.

[nicRu]

Napisane przez kaarooo

Ja to ja, aktualnie też zyje osobno z moim męzem i co? Mam się z tego powodu powiesić? Jeżeli ktoś woli takie bycie ze sobą, mieszkanie z rodzicami, to kurczę sprawa tych dwóch osób, oni traktują związek inaczej, czy mieszkanie razem przed ślubem to jakaś norma i wyznacznik związku? Że jak osobno to nie jest na poważnie? Mają czas, mimo wszystko, będą chcieli oboje zrobić ten krok to zrobią. Może jedno z nich nie czuje się gotowe, nie czuje, że to ten partner, że może to przyjść z czasem, co w tym złego? Jeżeli komuś nie odpowiada taka osoba, to po co z nią jest? Czemu ktoś musi się dostosowywać do "wizji świata" tej drugiej osoby? Kompromisy też są ważne Tym bardziej że np. w tym artykule podany jest przykład faceta, który nie chciał iść na wynajęte, bo ma "swoje". Szczerze? Też bym wolała takie coś, nawet gdybym rodziców nie lubiła. Lepiej tak i uzbierać na własne, niż komuś. Jak jest taka możliwość, to czemu z tego nie skorzystać? Ty tego nie zrobisz, ktoś inny też nie, ale ten trzeci już tak Za obopólną zgodą, to gdzie tu jakaś krzywda? Jedni czują taką potrzebę, inni inną


A ceny jak? Rozejrzę się tam

Nieee, masz czekac aż powiesi Cie ktoś, kto ma odmienne poglądy Nie jestem fanką związków na odległość, ale czasami sa one nieuniknione ze względów materialnych chociażby.

Sądzę, że po skończeniu studiów i tak pomieszkam pewnie dwa lata z rodzicami, bo mam tutaj przestrzeń i dzięki temu może będe miała możliwość odlożyć jakieś pieniądze zamiast od razu rzucać się na kredyty czy życie "od 1 do 1". To też jakiś przejaw rozsądku, który wiąże się z dojrzałością. Miłością nie opłaciłabym mieszkania, nie kupiła leków ani się nie najadła Wpierw chcę mieć pewność, że nie będę musiała się martwić o kwestie materialne

[Hexxana]

Napisane przez kaarooo

Ja to ja, aktualnie też zyje osobno z moim męzem i co? Mam się z tego powodu powiesić? Jeżeli ktoś woli takie bycie ze sobą, mieszkanie z rodzicami, to kurczę sprawa tych dwóch osób, oni traktują związek inaczej, czy mieszkanie razem przed ślubem to jakaś norma i wyznacznik związku? Że jak osobno to nie jest na poważnie? Mają czas, mimo wszystko, będą chcieli oboje zrobić ten krok to zrobią. Może jedno z nich nie czuje się gotowe, nie czuje, że to ten partner, że może to przyjść z czasem, co w tym złego? Jeżeli komuś nie odpowiada taka osoba, to po co z nią jest? Czemu ktoś musi się dostosowywać do "wizji świata" tej drugiej osoby? Kompromisy też są ważne Tym bardziej że np. w tym artykule podany jest przykład faceta, który nie chciał iść na wynajęte, bo ma "swoje". Szczerze? Też bym wolała takie coś, nawet gdybym rodziców nie lubiła. Lepiej tak i uzbierać na własne, niż komuś. Jak jest taka możliwość, to czemu z tego nie skorzystać? Ty tego nie zrobisz, ktoś inny też nie, ale ten trzeci już tak Za obopólną zgodą, to gdzie tu jakaś krzywda? Jedni czują taką potrzebę, inni inną


A ceny jak? Rozejrzę się tam

Chodziło mi oto, że nie chciałabym w taki sposób żyć i kimś takim być. Bo o ile to jest dobre na jakiś czas to nie przez lata. Sama wiem czym jest rozłąka i oddzielne mieszkanie więc patrzę na to z własnego punkyu widzenia

Przykład tego drugiego faceta ma owszem pewne plusy bo ma "swoje" a raczej rodziców tylko problem leży też w tym, że takie wygodnictwo punktuje w przyszłości tym, że dostajesz w swoje ręce *Pana i władcę* a nie partnera na którego możesz liczyć w razie potrzeby.

Em, nie zrozumiałyśmy się. W artykule jest mowa o związkach a nie szukaniu.

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:55 ----------

Napisane przez Hosenka*

Nie zgadzam się. Jeżeli obu stronom to odpowiada, lub nie mają innej możliwości, to czemu nie?
Niech każdy układa swoje życie jak chce, a nie inaczej bo rzekomo "wypada".

W wieku 28 lat mieszkałam jeszcze z rodzicami, nigdy nie byłam zwolenniczką mieszkania z facetem przed ślubem (nie na zasadzie że wypada czy nie), nigdy o tym nie myślałam, nie chciałam i zdania nie zmienię.
Teraz mieszkam z mężem i wcale nie mam poczucia, typu: "szkoda, że przed ślubem nie zamieszkaliśmy razem" (ba, po ślubie 5 miesięcy mieszkaliśmy z moimi rodzicami w bloku ).

Kwestia własnych poglądów, a nie "dorosłości".

Inną sprawą jest, jeśli ktoś wprost twierdzi, że woli mieszkać z rodzicami, bo tak mu wygodniej, ma wszystko pod nosem i nie musi sam nic robić.

I w tym tkwi sedno.

Mieszkałam z paroma facetami *przed ślubem* i to właśnie była najlepsza szkoła życia Uchroniło przed kilkoma pomyłkami obie strony jednak każdy patrzy na to inaczej.

[Malwina_89]

Napisane przez enn_

Nie wiedziałam, ze osobę dorosłą cechuje przymusowe udawanie kogoś innego, tylko dlatego, że w pewnym wieku tak należy.
Szczerze mówiąc dla mnie ktoś dorosły to osoba która m.in. świadomie podejmuje różne decyzje i nie kieruje się przy tym czymś co ktoś kiedyś uznał, że jest "właściwe". Jeśli ci ludzie są szczęśliwi i nikomu taka relacja nie przeszkadza, to moim zdaniem jest to w 100% ok.
Żyjmy i dajmy żyć innym.

Nie napisałam nic o przymusowym udawaniu kogoś innego ani o tym, co jest właściwe, a co nie, to jest mój punkt widzenia i moje zdanie Osobiście uważam, że jeżeli planuje z drugą osobą przyszłość, to w pewnym momencie po prostu trzeba się ustatkować i przestać żyć na garnuszku rodziców (bo może i taka osoba zarabia, ale nie jest na swoim, tylko na rodziców). Inna kwestia, jeżeli kogoś zmusiła sytuacja do mieszkania z rodzicami, wiadomo, że różnie jest, trzeba przekalkulować wszystko w obecnych czasach.

Napisane przez Hosenka*

Nie zgadzam się. Jeżeli obu stronom to odpowiada, lub nie mają innej możliwości, to czemu nie?
Niech każdy układa swoje życie jak chce, a nie inaczej bo rzekomo "wypada".

W wieku 28 lat mieszkałam jeszcze z rodzicami, nigdy nie byłam zwolenniczką mieszkania z facetem przed ślubem (nie na zasadzie że wypada czy nie), nigdy o tym nie myślałam, nie chciałam i zdania nie zmienię.
Teraz mieszkam z mężem i wcale nie mam poczucia, typu: "szkoda, że przed ślubem nie zamieszkaliśmy razem" (ba, po ślubie 5 miesięcy mieszkaliśmy z moimi rodzicami w bloku ).

Kwestia własnych poglądów, a nie "dorosłości".

Inną sprawą jest, jeśli ktoś wprost twierdzi, że woli mieszkać z rodzicami, bo tak mu wygodniej, ma wszystko pod nosem i nie musi sam nic robić.

I również nie wspomniałam nic o "wypadaniu". Tak, kwestia własnych poglądów i w związku z tym dla mnie dorosłości. A to, co pogrubiłam, to dla mnie już przesada i wygodnictwo.

[enn_]

Napisane przez Malwina_89

Nie napisałam nic o przymusowym udawaniu kogoś innego ani o tym, co jest właściwe, a co nie, to jest mój punkt widzenia i moje zdanie Osobiście uważam, że jeżeli planuje z drugą osobą przyszłość, to w pewnym momencie po prostu trzeba się ustatkować i przestać żyć na garnuszku rodziców (bo może i taka osoba zarabia, ale nie jest na swoim, tylko na rodziców). Inna kwestia, jeżeli kogoś zmusiła sytuacja do mieszkania z rodzicami, wiadomo, że różnie jest, trzeba przekalkulować wszystko w obecnych czasach.

Przepraszam zmyliło mnie "skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, to się tak zachowujmy". Muszę przyznać, że również to, co teraz pogrubiłam jest dla mnie mylące.
Mówisz, że nie napisałaś nic o udawaniu kogoś innego, a napisałaś. Nie tymi słowami, ale to, co próbujesz przekazać w swoich postach jest z tym równoznaczne. W świetle tego, co piszesz albo zachowujemy się tak, jak czujemy, że jest dla nas właściwe - i wtedy wg. Ciebie jest to niedojrzałe, albo zachowujemy się tak jak na 20, 30 czy 40 latków w związku przystało i wtedy wg. Ciebie jest git, ale tak naprawdę mamy dwójkę ludzi, która oszukuje się, że tak jest dla nich najlepiej.
Ja też mam "swoje zdanie" na wiele tematów, ale wydaje mi się, że kwestia tego, co należy a czego nie należy robić w związku jest na tyle prywatna i indywidualna, że czyjekolwiek "moje zdanie" zupełnie nie ma znaczenia i nie powinno nikogo interesować.

[5f42baaf55c99c9383de422acc0cb88e1da365bd_65628aba0b01a]

Napisane przez ewalucja

tez chce takie spotkanie bez lansu w Warszawie

Ja tak mam że jak czytam o innych spotkaniach bloggerek to tak mnie zżera od środka na zasadzie "Jenyyy czemu ja nie mogę mieszkać w mieście X", następne spotkanie i "Jenyyy czemu nie mogę mieszkać w mieście Y" i tak dalej Najchętniej zrobiłabym bloggerkowe tournee po Polsce

Napisane przez Hexxana

Widziałam, że wszystkie zadowolone i promienne Super, można zrobić spotkanie bez lansu

Oj z takimi wspaniałymi dziewczynami nie dało się inaczej, wcześniej rozmawiałam na żywo tylko z Bogusią a i tak się czułam z dziewczynami jakbyśmy się kopę lat znały
Ale też się cieszę, że spotkanie było na luzie, mogłyśmy się wszystkie nagadać, a tak jak jest za duży tłok to robią się grupki i nie ma szans wszystkich poznać Na spotkaniu tym pierwszym co zorganizowała innooka też oczywiście było świetnie, jako miłe wprowadzenie do świata bloggerek Ale teraz chyba wolę takie kameralne Albo ze stopniowo powiększającą się "ekipą", bo jak za dużo nowych ludzi na raz to się krępuję

Napisane przez _polly_

No to u nas mieszkał kiedyś były przyjaciel TŻ. Miał być ok miesiąc, żeby miał czas na znalezienie sobie czegoś. Użerałam się z tym pasożytem 9 miesięcy. Przez niego się kłóciłam z tż..
Nie robił zakupów, wyżerał wszystko i nie mówił jak się skończył np. cukier.
Śmiał się z tego, że z wypłaty mu zostawało 200-300zł na życie, bo reszta to szła na kredyty.
A jak już mu dałam ostateczny termin na wyprowadzkę, to na następny dzień już miał mieszkanie.
Ale i tak skończył u mamusi.
A to chłop, 27lat. I dzieli pokój z bratem.

O jeny, nic tylko kopnąć w 4 litery takiego Dziwię się TŻ-owi że na to pozwalał, pewnie był zamroczony ówczesną "przyjaźnią"

Napisane przez Rodzynka1989

No wiadomo, organizm jest wyczerpany. Ale kilka dni i wrócisz do siebie
Co do artykułu - po pierwszych dwóch zdaniach się śmiałam na głos

przeczytałam "orgazm"

Napisane przez zoila

A ja się przeziębiłam. Siedzę i nie mogę wydobyć z siebie dźwięku. W dodatku jestem zła, bo niczego nie mogę połknąć... Buuu

Ojej biedna, zdrowiej

Napisane przez emememsik

Tak naprawdę to nie trzeba podawać źródła, pomysł nie jest chroniony prawnie.

Ależ miałam super weekend. A teraz powrót do rzeczywistości.

No nie trzeba, chyba że ktoś opatentuje Ale opatentowany makijaż to nie przejdzie
Trust, niestety trzeba się z tym liczyć, w sumie nie jest to nic takiego strasznego - też mam na kompie tryliony zdjęć makijaży i czasami robię coś podobnego nie pamiętając nawet skąd ja to ściągnęłam X miesięcy temu
Inspiracja to nie plagiat

Napisane przez Rodzynka1989

Heh, Orli
Też zawsze doceniam uroki mojego domku o nocy spędzonej u TŻ Jego pokój jest najgorszym pokojem w całym domu - zimą można tam zamarznąć, tak ma zimno, a latem nie ma czym oddychać bo jest tak duszno i gorąco

Och, a ja wprost przeciwnie. Będąc tak w temacie mieszkania z rodzicami/ z partnerem - ja mieszkam jeszcze z rodzicami. Mojej mamie jest zawsze ciepło, a mi zawsze zimno. Efekt jest taki, że mieszkanie jest na tyle wyziębione, że nawet teraz śpię w polarowej piżamie i dzisiaj była moja pierwsza noc bez skarpetek w tym roku... A zimą to się owijam w koc, grubą kołdrę, polarowa piżama i jeszcze czasem jakiś sweter... A z kolei mój TŻ totalnie ciepłolubny, zupełnie jak ja - u niego zimą mogę spać w krótkich spodenkach i jakiejś zwykłej bluzeczce na ramiączkach i mi gorąco... Dlatego u niego mi super

[5f42baaf55c99c9383de422acc0cb88e1da365bd_65628aba0b01a]

Napisane przez Soso

Dzisiaj miałam leniwy dzień, więc i czas dla siebie, zaczęłam maziać się zieloną maseczką po twarzy, przez myśli przeszła refleksja, że może listonosz nadejść i za sekundę dzwonek na domofon, szybka decyzja, zmywam czy udaję, że mnie nie ma i potem jade na pocztę Zmyłam, co za marnowanie produktu, a listonosz i tak nie przyniósł tego, co chciałam

U mnie na blogu seria Oeaparol Hydrasense , zappraszam

Haha, ostatnio miałam podobnie więc znam Twój ból Miałam grubą warstwę bambino na brodzie (skóra mi się łuszczy po maści, chciałam ją szybko zregenerować albo chociaż zmiękczyć do peelingu, coś strasznego ) a mama dzwoni domofonem żebym jej pomogła wnieść rzeczy na górę, a ja sprint do łazienki, zmywanie no i na dół
Mieszkam w bloku, więc paradowanie z bambino na twarzy po osiedlu to kiepski pomysł

Napisane przez Rodzynka1989

Jeśli chodzi o wietrzenie, to ja mam 24h/dobę otwarte okno przez prawie cały rok (w zimie jak są mrozy -20 stopni to tylko otwieram kilka razy dziennie na kilkanaście minut).
A takie ceramiczny nawilżacz powietrza też u mnie na kaloryferze wisi

Ojjj nie mogłybyśmy razem wynajmować mieszkania, nie wytrzymałabym

Napisane przez nicRu

Zoila, zgadzam się z Tobą Dopóki nikt nie narzuca mi swoich poglądów i mnie nie krzywdzi, to niech żyje jak chce. Równie dobrze można powiedzieć, ze skoro głupie jest bycie ze sobą od czasu do czasy gdy ma się 30 na karku, to durne jest mieszkanie ze sobą i bawienie się w dom, gdy ma się lat 20 Każdy powinien żyć tak, by mieć komfort psychiczny

Polać jej !
Mam takie samo zdanie na ten temat - dopóki ktoś się nie wtrynia w moje życie, w żaden sposób mi nie wadzi - niech sobie żyje jak chce, to jego sprawa, jego życie, nie mój biznes. Nikt nie ma prawa narzucać komuś, jak ma żyć, bo gadać to łatwo, a przejąć czyjegoś cierpienia się nie da - każdy jest odpowiedzialny za samego siebie, sam "przeżywa swoje życie" (jakkolwiek głupio to brzmi) i sam musi znosić swoje cierpienia i smutki. Można wyrazić swoją opinię, doradzić komuś ze swojej perspektywy - oczywiście że tak. Ale kulturalnie, zachowując dystans do tego.

To jest oczywiste, że ja mogę mieć inne zdanie na ten temat, ocenić w myślach że sama bym tak nie zrobiła bo cośtam, ale co mi do tego jak żyje ktoś inny?

Napisane przez Hosenka*

Nie zgadzam się. Jeżeli obu stronom to odpowiada, lub nie mają innej możliwości, to czemu nie?
Niech każdy układa swoje życie jak chce, a nie inaczej bo rzekomo "wypada".

W wieku 28 lat mieszkałam jeszcze z rodzicami, nigdy nie byłam zwolenniczką mieszkania z facetem przed ślubem (nie na zasadzie że wypada czy nie), nigdy o tym nie myślałam, nie chciałam i zdania nie zmienię.
Teraz mieszkam z mężem i wcale nie mam poczucia, typu: "szkoda, że przed ślubem nie zamieszkaliśmy razem" (ba, po ślubie 5 miesięcy mieszkaliśmy z moimi rodzicami w bloku ).

Kwestia własnych poglądów, a nie "dorosłości".

Inną sprawą jest, jeśli ktoś wprost twierdzi, że woli mieszkać z rodzicami, bo tak mu wygodniej, ma wszystko pod nosem i nie musi sam nic robić.

Ważne, żeby się dobrze czuć ze swoim życiem, ja też nie chcę jeszcze zamieszkać ze swoim z TŻ z bardzo wielu różnych powodów - rodzinno-zdrowotnych, finansowych itd. Na razie tego nie potrzebujemy. Ale za kilka lat jak najbardziej

Każdy z nas jest inny i ma prawo do życia w taki sposób, jaki chce - byle nie wchodzić w drogę innym. Nie lubię wścibskich ludzi, którzy wtryniają nosa w nie swoje sprawy - skoro tak dobrze wiedzą, co uczyni mnie szczęśliwszą, sprawi że będzie mi się dobrze żyło, to może niech przejmą też moje smutki gratis?

ufff, nadrobiłam

[emememsik]

Napisane przez Hexxana

Em, nie zrozumiałyśmy się. W artykule jest mowa o związkach a nie szukaniu.

Ale przecież ja właśnie o związkach piszę.

[Hexxana]

[1=5f42baaf55c99c9383de422 acc0cb88e1da365bd_65628ab a0b01a;34778462]


Oj z takimi wspaniałymi dziewczynami nie dało się inaczej, wcześniej rozmawiałam na żywo tylko z Bogusią a i tak się czułam z dziewczynami jakbyśmy się kopę lat znały
Ale też się cieszę, że spotkanie było na luzie, mogłyśmy się wszystkie nagadać, a tak jak jest za duży tłok to robią się grupki i nie ma szans wszystkich poznać Na spotkaniu tym pierwszym co zorganizowała innooka też oczywiście było świetnie, jako miłe wprowadzenie do świata bloggerek Ale teraz chyba wolę takie kameralne Albo ze stopniowo powiększającą się "ekipą", bo jak za dużo nowych ludzi na raz to się krępuję
[/QUOTE]

Tak samo wypowiadały się dziewczyny po spotkaniu u Innookiej, że kameralnie przyjemniej
Mam okazję znać Słomkę, Stri, Simply i Kat więc nie dziwię się, że można poczuć się bez barier no i nagadać się nie można

[5f42baaf55c99c9383de422acc0cb88e1da365bd_65628aba0b01a]

Napisane przez Hexxana

Chodziło mi oto, że nie chciałabym w taki sposób żyć i kimś takim być. Bo o ile to jest dobre na jakiś czas to nie przez lata. Sama wiem czym jest rozłąka i oddzielne mieszkanie więc patrzę na to z własnego punkyu widzenia

Przykład tego drugiego faceta ma owszem pewne plusy bo ma "swoje" a raczej rodziców tylko problem leży też w tym, że takie wygodnictwo punktuje w przyszłości tym, że dostajesz w swoje ręce *Pana i władcę* a nie partnera na którego możesz liczyć w razie potrzeby.

Em, nie zrozumiałyśmy się. W artykule jest mowa o związkach a nie szukaniu.

---------- Dopisano o 14:57 ---------- Poprzedni post napisano o 14:55 ----------



I w tym tkwi sedno.

Mieszkałam z paroma facetami *przed ślubem* i to właśnie była najlepsza szkoła życia Uchroniło przed kilkoma pomyłkami obie strony jednak każdy patrzy na to inaczej.

Wiesz tak w gruncie rzeczy mam podobne zdanie odnośnie traktowania tej sprawy - również uważam za konieczne (w moim życiu, nie ogólnie ) mieszkanie razem przed ślubem, chociaż jakiś czas żeby się upewnić że będzie dobrze Jeśli ludzie do siebie pasują i jest im ze sobą dobrze, to takie zamieszkanie wcześniej nic nie zmieni już na gorsze, a czasami może wyjść gorzka prawda o drugiej osobie

[Malwina_89]

Napisane przez enn_

Przepraszam zmyliło mnie "skoro jesteśmy dorosłymi ludźmi, to się tak zachowujmy". Muszę przyznać, że również to, co teraz pogrubiłam jest dla mnie mylące.
Mówisz, że nie napisałaś nic o udawaniu kogoś innego, a napisałaś. Nie tymi słowami, ale to, co próbujesz przekazać w swoich postach jest z tym równoznaczne. W świetle tego, co piszesz albo zachowujemy się tak, jak czujemy, że jest dla nas właściwe - i wtedy wg. Ciebie jest to niedojrzałe, albo zachowujemy się tak jak na 20, 30 czy 40 latków w związku przystało i wtedy wg. Ciebie jest git, ale tak naprawdę mamy dwójkę ludzi, która oszukuje się, że tak jest dla nich najlepiej.
Ja też mam "swoje zdanie" na wiele tematów, ale wydaje mi się, że kwestia tego, co należy a czego nie należy robić w związku jest na tyle prywatna i indywidualna, że czyjekolwiek "moje zdanie" zupełnie nie ma znaczenia i nie powinno nikogo interesować.

Nieźle rozłożyłaś moją krótką wypowiedź na czynniki pierwsze (bez urazy oczywiście - ja sama bym nie wpadła na to, że mogłam tak zabrzmieć). Nie ma sensu tutaj już dalsza dyskusja, jeżeli się ze mną zgodzisz - każdy ma inne poglądy i nie powinno się ich dyskryminować na rzecz swoich

---------- Dopisano o 16:46 ---------- Poprzedni post napisano o 16:45 ----------

[1=5f42baaf55c99c9383de422 acc0cb88e1da365bd_65628ab a0b01a;34778736]Wiesz tak w gruncie rzeczy mam podobne zdanie odnośnie traktowania tej sprawy - również uważam za konieczne (w moim życiu, nie ogólnie ) mieszkanie razem przed ślubem, chociaż jakiś czas żeby się upewnić że będzie dobrze Jeśli ludzie do siebie pasują i jest im ze sobą dobrze, to takie zamieszkanie wcześniej nic nie zmieni już na gorsze, a czasami może wyjść gorzka prawda o drugiej osobie [/QUOTE]

I ja się z Tobą zgodzę

[nicRu]

Malwina_89 - oczywiście, że każdy ma swoje poglądy. Ale pomijając kwestie oczywiste (nie wolno zbijać, trzeba być uprzejmym by inni traktowali nas uprzejmie, nie wypada pójść na wesele w bikini) nie powinno się raczej w sprawach ocenianych zawsze subiektywnie i zależnych od poglądów właśnie używać stwierdzeń typu "trzeba", "należy", szczególnie tak osobistych jak związek osób trzecich Chyba wszystko poszło o tego typu stwierdzenia.

[enn_]

Napisane przez Malwina_89

Nieźle rozłożyłaś moją krótką wypowiedź na czynniki pierwsze (bez urazy oczywiście - ja sama bym nie wpadła na to, że mogłam tak zabrzmieć). Nie ma sensu tutaj już dalsza dyskusja, jeżeli się ze mną zgodzisz - każdy ma inne poglądy i nie powinno się ich dyskryminować na rzecz swoich

Nie trzeba rozkładać Twojej wypowiedzi na czynniki pierwsze, żeby tak ją zrozumieć. Po prostu jedno wynika z drugiego.

Widzisz, właśnie o to chodzi, każdy ma inne poglądy. A Ty nie piszesz "ja bym nie była w stanie tak długo być w luźnym związku". Ty piszesz "moim zdaniem jest to niewłaściwe" - i w tym momencie odnosisz się już do bardzo prywatnej części czyjegoś życia. I tu nie ma znaczenia, że piszesz, że to jest "Twoim zdaniem" bo to jest równoznaczne z "moim zdaniem źle postępujesz" jeśli mowa o ludziach żyjących w inny niż Twój wymarzony sposób. I nie wmówisz mi, że to nie jest próba narzucenia komuś swojego sposobu życia.
Ja nie mam problemu z Twoimi poglądami samymi w sobie, dla mnie po prostu sposób w jaki je wyrażasz jest mocno nie w porządku.

[dimiti]

ojojoj jakie tematy szalejecie

zoila teraz to nie w wieku 30 lat trzeba miec dwojke dzieci i kredyt, ale tak ok 25 najlepiej bo wiesz to sa dobre lata na reprodukcje

[nicRu]

Nie zapominajmy, że oznaką dorosłości jest wzięcie kredytu, którego spłacanie odbywa się z pomocą rodziców Inaczej mozna zapomnieć o nazywaniu siebie dojrzałym


To ironia, gdyby ktoś nie pojął.

[Malwina_89]

Napisane przez nicRu

Malwina_89 - oczywiście, że każdy ma swoje poglądy. Ale pomijając kwestie oczywiste (nie wolno zbijać, trzeba być uprzejmym by inni traktowali nas uprzejmie, nie wypada pójść na wesele w bikini) nie powinno się raczej w sprawach ocenianych zawsze subiektywnie i zależnych od poglądów właśnie używać stwierdzeń typu "trzeba", "należy", szczególnie tak osobistych jak związek osób trzecich Chyba wszystko poszło o tego typu stwierdzenia.

Napisane przez enn_

Nie trzeba rozkładać Twojej wypowiedzi na czynniki pierwsze, żeby tak ją zrozumieć. Po prostu jedno wynika z drugiego.

Widzisz, właśnie o to chodzi, każdy ma inne poglądy. A Ty nie piszesz "ja bym nie była w stanie tak długo być w luźnym związku". Ty piszesz "moim zdaniem jest to niewłaściwe" - i w tym momencie odnosisz się już do bardzo prywatnej części czyjegoś życia. I tu nie ma znaczenia, że piszesz, że to jest "Twoim zdaniem" bo to jest równoznaczne z "moim zdaniem źle postępujesz" jeśli mowa o ludziach żyjących w inny niż Twój wymarzony sposób. I nie wmówisz mi, że to nie jest próba narzucenia komuś swojego sposobu życia.
Ja nie mam problemu z Twoimi poglądami samymi w sobie, dla mnie po prostu sposób w jaki je wyrażasz jest mocno nie w porządku.

Wiem, o co Wam chodzi. Tylko myślałam, że skoro napisałam coś ze swojego konta jest równoznaczne z tym, że wyrażam własną opinię. Wybaczcie, jeżeli uraziłam Was sposobem oraz słowami, w jakie ją ubrałam. Nigdy moim celem nie było narzucanie komukolwiek czegokolwiek. Studia nauczyły mnie wyrażać opinię nie na zasadzie - "ja bym tak zrobiła bądź nie", bardziej w formie bezosobowej - "tak należy, nie należy". Będę następnym razem bardziej uważała na to, co piszę, bo naprawdę nie chciałam nikogo urazić

[nicRu]

Nie urazilas, tylko napisałaś coś co zalezy od naprawdę wielu czynnikow (począwszy od tego jak kogoś wychowali rodzice, przez środowisko w jakim dorastal po chociażby stan materialny) w tym bardzo osobistych i z pewnością nie dla każdego zrozumiałych (bo niektóre rzeczy możemy sobie tylko wyobrażać) jako rzecz obiektywna, pewna i jedyna słuszną. A to jest akurat jeden z tych tematów, gdzie trudno większość rzeczy napisać jako pewnik i tu popełniłaś błąd