Rozstanie z facetem XXXI

[Tatty Teddy]

Napisane przez badbadlady

Tatty, wysłałaś to już? jeśli jeszcze nie, to się powstrzymaj i jeszcze raz to przemyśl…

Tak, wysłałam. Impuls. List przemyślałam i co? Popłakał, popłakał i jeden wielki ....! On mnie nie kocha i nigdy nie kochał, gdyby kochał to by mnie nie zostawił. Nie będę mieć nad nim litości bo on nade mną nie miał, na ulicy na kolanach go błagałam, żeby mnie nie zostawiał i to dosłownie. Wiem - okropne upokorzenie, ale wtedy byłam chora i byłam w desperacji, był ostatnią rzeczą, której depresja na tamtą chwilę mi nie zabrała.

---------- Dopisano o 15:55 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

Napisane przez Malla

Tatty - Po co te kolejne wiadomości? Histeryzujesz jak nastolatka.
Zemsta najlepiej smakuje schłodzona

Nie chcę się na nim mścić. Po prostu nie chcę żeby się ze mną kontaktował co prędzej czy później by zrobił. Histeryzuję? Mało powiedziane. Jestem wściekła!

[Malla]

Tatty, pousuwaj przekleństwa, bo Elve już Ci zwracała uwagę, że zamiana pojedynczych znaków jest wciąż niezgodna z regulaminem.

Na razie jesteś na rollercoasterze. Wściekłość, mega żal... co będzie wieczorem?

[Tatty Teddy]

Jest też drugi powód. Moim zdaniem to naprawdę zły człowiek. Jest wrażliwy, ale skutecznie potrafi w sobie tą wrażliwość stłumić. Nie chcę żeby mnie cokolwiek łączyło z takimi ludźmi bo jest mi po prostu wstyd. I myślcie sobie co chcecie kochane, ale zdania tym razem nie zmienię. To koniec.

[Lovemes]

Tatty Teddy odpisał Ci coś? Zobaczysz,że jeszcze odpisze. Znając zycie po takiej ostrej wiadomości napisze Ci że to Twoja wina i jaka to Ty jesteś zła itd. Być może zacznie Cię obrażać. Ale prosze Cie wiecej do niego nie pisz i się nie odzywaj!!! Wiesz co najbardziej boli? Olanie. Mnie tak olano a też prosiłam,żeby nie zostawiał. Na szczęscie nie upokorzyłam się tak jak ty i nie blagałam na kolanach. Ale i tak żałuje ze jeszcze go prosiłam. Bo jest draniem i takiego człowieka nie chce znać. Nie mam z nim żadnego kontaktu od rozstania czyli ponad 3 miesięcy i już czuje że zyje. Jest o wiele lepiej, nie tęsknie za nim i poznałam ciekawych chłopaków, a nie takich pajaców co wodę z mózgu robią, co nie wiedzą czego chcą. To kochają , a za minutę już nie. OLEJ GO!!!!

[Malla]

Równie dobrze może się za miesiąc odezwać z pytaniem, czy przyjedzie na weekend...

[jelonki]

Napisane przez Tatty Teddy

Jest też drugi powód. Moim zdaniem to naprawdę zły człowiek. Jest wrażliwy, ale skutecznie potrafi w sobie tą wrażliwość stłumić. Nie chcę żeby mnie cokolwiek łączyło z takimi ludźmi bo jest mi po prostu wstyd. I myślcie sobie co chcecie kochane, ale zdania tym razem nie zmienię. To koniec.

Mam nadzieję, że tak będzie.
Czasem Was podczytuję, jak mam mniej roboty i nadziwić się Twojej postawie nie mogę

[Tatty Teddy]

Pamiętacie jak ostrzegałyście mnie przed tym, żeby nie zostawiać w weekend tego listu bo może mnie wyśmiać wkurzyć się itp itd? Tak czy owak źle zareagować? Dałam mu ten list bo wiedziałam... Fakt, nie myślałam, że się rozpłacze... Ale wiedziałam, że ewentualnie to niczego nie pogorszy. Dlatego mówię Wam bo go znam na wylot. NIE ODEZWIE SIĘ. Jestem tego pewna w 100%. A co będzie wieczorem? Obejrzę jakiś fajny film, a w przyszłym tyg biorę się do działania

[k_aterina567]

Napisane przez Tatty Teddy

Pamiętacie jak ostrzegałyście mnie przed tym, żeby nie zostawiać w weekend tego listu bo może mnie wyśmiać wkurzyć się itp itd? Tak czy owak źle zareagować? Dałam mu ten list bo wiedziałam... Fakt, nie myślałam, że się rozpłacze... Ale wiedziałam, że ewentualnie to niczego nie pogorszy. Dlatego mówię Wam bo go znam na wylot. NIE ODEZWIE SIĘ. Jestem tego pewna w 100%. A co będzie wieczorem? Obejrzę jakiś fajny film, a w przyszłym tyg biorę się do działania

Oj Tatty Teddy
czytam parę dni to co tu piszecie ale nie komentuje Musze Ci powiedzieć ( a raczej napisać), że ja wiele głupot narobiłam po rozstaniu ale Ty chyba bijesz nas wszystkie Myślę, że na tym email-u definitywnie powinnaś zakończyć kontakt.. Naprawdę da się bez nich żyć!! Ja to już wiem a tak samo prosiłam, błagałam, płakałam... pod wpływem impulsu raz mowiłam, że kocham a drugim razem, że nie chce znać...ale to nic nie zmienia... Oprócz tego, że to my sie poniżamy...a nie ma sensu tego robić...

Ja juz nie mam żadnego kontaktu 2 czy 3 tyg (szczerze juz nawet nie licze) a od 2 tyg ŻYJĘ własnym życiem... nie myślę o nim, nie tęsknie... tak jakby go nie było... a przez 5 miesiecy ryczałam i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.... Naprawdę przychodzą te lepsze dni!!!
Trzymam kciuki, żebyś i Ty to w końcu zrozumiała... z resztą wszystkim dziewczynom tutaj tego życzę

[Nat Hol]

Napisane przez Tatty Teddy

Jest też drugi powód. Moim zdaniem to naprawdę zły człowiek. Jest wrażliwy, ale skutecznie potrafi w sobie tą wrażliwość stłumić. Nie chcę żeby mnie cokolwiek łączyło z takimi ludźmi bo jest mi po prostu wstyd. I myślcie sobie co chcecie kochane, ale zdania tym razem nie zmienię. To koniec.

Oby

Jeśli odczuwałaś potrzebę wysłania takiego maila to dobrze, że go wysłałaś, ale nie wysyłaj już nic więcej, bo takie "łzawe" listy niczego nie zmienią.

Poza tym popatrz jakie dajesz mu sprzeczne sygnały, najpierw wręczasz list w którym piszesz, że musisz zasłużyć, że będziesz czekać a po kilku dniach przesyłasz email, który jest w zupełnie innym tonie.

Rozumiem, że odczuwasz sprzeczne emocje, złość, żal potem tęsknotę, że go nie lubisz, nie kochasz a za chwilę twierdzisz, że to wielka miłość, ale najlepiej po prostu przepracować to w sobie i nie informować go przy każdej zmianie nastawienia o swoich uczuciach, bo po co?

Po prostu trzymaj się tego, że nie jest to odpowiedni chłopak dla Ciebie, że zostawił Cię, a tym samym podjął decyzję, że nie chce z Tobą być, nie chce Tobie pomóc.
W świetle tych wydarzeń nie powinnaś z nim radośnie spędzać czasu, ponieważ Tobie nie przyniesie to niczego pozytywnego, a w tej sytuacji należy myśleć o sobie i swoim szczęściu.

Kurczowe trzymanie się wspomnień nie jest dobrym rozwiązaniem, usilne zabieganie o uwagę także nie, plany zemsty, ukarania go też nie uważam za cokolwiek wnoszącą.

[Tatty Teddy]

Napisane przez k_aterina567

Oj Tatty Teddy
czytam parę dni to co tu piszecie ale nie komentuje Musze Ci powiedzieć ( a raczej napisać), że ja wiele głupot narobiłam po rozstaniu ale Ty chyba bijesz nas wszystkie Myślę, że na tym email-u definitywnie powinnaś zakończyć kontakt.. Naprawdę da się bez nich żyć!! Ja to już wiem a tak samo prosiłam, błagałam, płakałam... pod wpływem impulsu raz mowiłam, że kocham a drugim razem, że nie chce znać...ale to nic nie zmienia... Oprócz tego, że to my sie poniżamy...a nie ma sensu tego robić...

Ja juz nie mam żadnego kontaktu 2 czy 3 tyg (szczerze juz nawet nie licze) a od 2 tyg ŻYJĘ własnym życiem... nie myślę o nim, nie tęsknie... tak jakby go nie było... a przez 5 miesiecy ryczałam i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.... Naprawdę przychodzą te lepsze dni!!!
Trzymam kciuki, żebyś i Ty to w końcu zrozumiała... z resztą wszystkim dziewczynom tutaj tego życzę

Wiem, jestem głupiutkim misiem Tym razem już naprawdę nie odpiszę, zresztą nie będę miała na co bo zobaczycie, że on nie napisze, może za kilka miesięcy spyta co tam słychać, ale mam nadzieję, że po tym czasie ułożę sobie życie z kimś innym.

---------- Dopisano o 16:36 ---------- Poprzedni post napisano o 16:34 ----------

Napisane przez Nat Hol

Po prostu trzymaj się tego, że nie jest to odpowiedni chłopak dla Ciebie, że zostawił Cię, a tym samym podjął decyzję, że nie chce z Tobą być, nie chce Tobie pomóc.
W świetle tych wydarzeń nie powinnaś z nim radośnie spędzać czasu, ponieważ Tobie nie przyniesie to niczego pozytywnego, a w tej sytuacji należy myśleć o sobie i swoim szczęściu.

Zgadzam się! I chciałabym żeby wszystkie dziewczyny doszły do takiego samego wniosku jak ja bo ja straciłam na to prawie rok, trochę za długo

[k_aterina567]

Tatty Teddy a ile Ty masz lat?

[Katka20]

Napisane przez Katka20

Tatty, człowiek myśli po czasie o tym jak wszystko wygląda. Każdy mądrzejszy po czasie.
Natomiast ja też myślałam i wierzyłam ze mój związek jest Za☠☠☠isty itd a okazało się ze nie, że mój facet nie wytrzymał ze mną bo mi tak odpieprzalo, Dysfunkcyjna rodzina i tyle w temacie, nieprzepracowane uczucia wyszły na wierzch. W końcu nad tym pracuje i jakoś zaczyna to mieć ręce i nogi w końcu. Niech te ręce i nogi się utrzymają. Każda z nas wie w głębi serca jaki jest/był jej zwiazek. Ale na trzeźwo potrzeba czasu żeby cokolwiek oceniać.

u


A ja się nie wpatruje w daty w podpisie
Poza tym napisałam że po spotkaniu z nin jestem spokojna, i jak powrót to fajnie no ale na innych zasadach, albo rozwód i z tym się pogodze..

[Tatty Teddy]

Napisane przez k_aterina567

tatty teddy a ile ty masz lat?

22

---------- Dopisano o 19:08 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------

Źle się czuję. Fizycznie, psychicznie. Nie pamiętam już kiedy się czułam tak źle Chociaż nie, pamiętam, mieszkałam wtedy z ex, nie zgadzałam się z jakąś jego decyzją, podniósł głos, ja też i wtedy wstał do mnie i podszedł jakby chciał mnie uderzyć, a ja się przestraszyłam, wpadłam w panikę i miałam atak duszności bolesnej tzw. przedzawał. I teraz czuję się tak samo. Ostatnie dni to skrajne emocje, a dzisiaj bardzo się zdenerwowałam i ciężko mi się oddycha, drętwieją mi palce, kołacze mi się serce

[Katka20]

Napisane przez Tatty Teddy

22

---------- Dopisano o 19:08 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------


Źle się czuję. Fizycznie, psychicznie. Nie pamiętam już kiedy się czułam tak źle Chociaż nie, pamiętam, mieszkałam wtedy z ex, nie zgadzałam się z jakąś jego decyzją, podniósł głos, ja też i wtedy wstał do mnie i podszedł jakby chciał mnie uderzyć, a ja się przestraszyłam, wpadłam w panikę i miałam atak duszności bolesnej tzw. przedzawał. I teraz czuję się tak samo. Ostatnie dni to skrajne emocje, a dzisiaj bardzo się zdenerwowałam i ciężko mi się oddycha, drętwieją mi palce, kołacze mi się serce

Przejdzie to, zawsze przechodzi..

[Tatty Teddy]

Napisane przez Katka20

Przejdzie to, zawsze przechodzi..

A Ty Katka jak myślisz, wrócicie ze sobą do męża? Mąż to jednak poważniejsze niż chłopak

---------- Dopisano o 19:22 ---------- Poprzedni post napisano o 19:16 ----------

Myślę, że nie powinnyśmy tu wypłakiwać oczu tylko jakoś fajnie organizować sobie czas, jak nie znajdę sobie jakiegoś zajęcia to chyba zwariuję

[Jutrzenka_]

Napisane przez Tatty Teddy

22

---------- Dopisano o 19:08 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------

Źle się czuję. Fizycznie, psychicznie. Nie pamiętam już kiedy się czułam tak źle Chociaż nie, pamiętam, mieszkałam wtedy z ex, nie zgadzałam się z jakąś jego decyzją, podniósł głos, ja też i wtedy wstał do mnie i podszedł jakby chciał mnie uderzyć, a ja się przestraszyłam, wpadłam w panikę i miałam atak duszności bolesnej tzw. przedzawał. I teraz czuję się tak samo. Ostatnie dni to skrajne emocje, a dzisiaj bardzo się zdenerwowałam i ciężko mi się oddycha, drętwieją mi palce, kołacze mi się serce

Ale słuchaj, to nawet nie on Ci funduje taką huśtawkę. To Ty ją sobie fundujesz. Wahasz się, zmieniasz zdanie, lecisz na skrzydłach waitru do faceta, który jest egoistą i materialistą, słuchasz jak mówi, że Cię nie kocha, po czym dajesz mu list z wyznaniami, potem pozwalasz się pieścić i całować, potem wracasz do domu, zmieniasz zdanie, piszesz maila...

Daj sobie sama czas na uporządkowanie uczuć. I skup się na sobie, a nie pisaniu do niego. Niech se myśli co chce.

[dziubecek16]

Czy to jest naprawdę możliwe, żeby odkochać się, zapomnieć ? Bo jakoś w to nie wierzę, że tak się da jeśli się bardzo mocno kocha kogoś ?

[Tatty Teddy]

Napisane przez dziubecek16

Czy to jest naprawdę możliwe, żeby odkochać się, zapomnieć ? Bo jakoś w to nie wierzę, że tak się da jeśli się bardzo mocno kocha kogoś ?

Też dołączam się do pytania

[badbadlady]

Napisane przez dziubecek16

Czy to jest naprawdę możliwe, żeby odkochać się, zapomnieć ? Bo jakoś w to nie wierzę, że tak się da jeśli się bardzo mocno kocha kogoś ?

jest możliwe, ja w to bardzo mocno wierzę i ta wiara pozwala mi przetrwać. bardzo kochałam swojego poprzedniego ex (tzn. tego, z którym byłam wcześniej niż z "obecnym byłym"), byłam z nim trzy lata (podobnie jak z obecnym byłym) i też rozstałam się z nim z rozsądku.
nie jadłam, nie spałam, wymiotowałam, myślałam, że to się nigdy nie skończy, że już zawsze będę smutna.
skończyło się po około pół roku - pomógł w tym kolejny facet (będący teraz byłym), ale sądzę, że nawet gdyby nie on, męki potrwałyby maksymalnie parę miesięcy dłużej.
dzisiaj myślę o tym ex wyłącznie z sentymentem, mimo że po rozstaniu zrobił mi dużo niefajnych rzeczy, mój obecny-były musiał interweniować i ogólnie atmosfera zrobiła się tak ciężka, że nie mamy już nawet żadnego kontaktu.
pocieszam się własną historią, bo jestem przekonana, że skoro udało mi się wyleczyć z tamtego, wyleczę się i z tego. podobnie, jak Wy dziewczyny.

[euphora721]

A ja się w miarę ogarniam. Tylko mi nadal szkoda. Wczoraj zamieniliśmy ze sobą kilka zdań, dziś też. Liczę na to, że niedługo wrócimy do siebie. Złożyłam już podania na studia. Na jakąkolwiek uczelnię mnie przyjmą to i tak jestem w Warszawie Trochę nie rozumiem mojego eks....

---------- Dopisano o 20:09 ---------- Poprzedni post napisano o 20:06 ----------

Tatty, tak czytam to wszystko co piszesz i aż mnie serce boli, Tobie chyba najbardziej życzę żeby się wszystko ułożyło. Polecam obejrzenie filmu, który wstawiłam chyba na stronie 76 albo 77

---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

Na prawdę nie mogę go zrozumieć w tym momencie. Mówi mi, że mnie kocha, że tęskni. Widzę, że się martwi o mnie, ale po mimo tego rozstaliśmy się. Ciężko mu beze mnie, ale ze mną też. Może on potrzebuje jakiejś przerwy? A może po prostu kłamał, że mnie kocha. Ale to jest nie możliwe bo to było takie szczere, łzy miał w oczach jak wychodziłam. Stwierdził, że nie wykluczone, że niedługo znów będziemy razem. . . zrozum tu faceta...

[dziubecek16]

Napisane przez badbadlady

jest możliwe, ja w to bardzo mocno wierzę i ta wiara pozwala mi przetrwać. bardzo kochałam swojego poprzedniego ex (tzn. tego, z którym byłam wcześniej niż z "obecnym byłym"), byłam z nim trzy lata (podobnie jak z obecnym byłym) i też rozstałam się z nim z rozsądku.
nie jadłam, nie spałam, wymiotowałam, myślałam, że to się nigdy nie skończy, że już zawsze będę smutna.
skończyło się po około pół roku - pomógł w tym kolejny facet (będący teraz byłym), ale sądzę, że nawet gdyby nie on, męki potrwałyby maksymalnie parę miesięcy dłużej.
dzisiaj myślę o tym ex wyłącznie z sentymentem, mimo że po rozstaniu zrobił mi dużo niefajnych rzeczy, mój obecny-były musiał interweniować i ogólnie atmosfera zrobiła się tak ciężka, że nie mamy już nawet żadnego kontaktu.
pocieszam się własną historią, bo jestem przekonana, że skoro udało mi się wyleczyć z tamtego, wyleczę się i z tego. podobnie, jak Wy dziewczyny.

I naprawdę nie czujesz już kompletnie nic do tego poprzedniego exa ? Jak o nim pomyślisz, nie żałujesz, że się rozstaliście, nie myślisz, że jeszcze się Wam mogło ułożyć ?

Ja sobie nie potrafię tego wyobrazić, że kiedyś przestanę go kochać, wydaje się mi że po nim, już nigdy nikogo tak nie pokocham i chyba nawet nie chcę mieć nikogo innego. Ale może tak jak mówisz, z czasem się to zmieni.. Nie wiem, narazie jeszcze jesteśmy razem, ale ja coraz więcej myślę o zerwaniu
Dziś straszny dzień jest.. Jak było dobrze, tak dziś cały dzień ryczę..

[ivy_chance]

Ja dzisiaj odesłałam mu pocztą jego rzeczy, które miałam + wszystko co od niego dostałam.
Po ostatnim spotkaniu z nim nawet nie chce go widzieć żeby mu to oddać osobiście.

[Tatty Teddy]

Napisane przez ivy_chance

Ja dzisiaj odesłałam mu pocztą jego rzeczy, które miałam + wszystko co od niego dostałam.
Po ostatnim spotkaniu z nim nawet nie chce go widzieć żeby mu to oddać osobiście.

Ale będzie miał minę...

[badbadlady]

Napisane przez dziubecek16

I naprawdę nie czujesz już kompletnie nic do tego poprzedniego exa ? Jak o nim pomyślisz, nie żałujesz, że się rozstaliście, nie myślisz, że jeszcze się Wam mogło ułożyć ?

Ja sobie nie potrafię tego wyobrazić, że kiedyś przestanę go kochać, wydaje się mi że po nim, już nigdy nikogo tak nie pokocham i chyba nawet nie chcę mieć nikogo innego. Ale może tak jak mówisz, z czasem się to zmieni.. Nie wiem, narazie jeszcze jesteśmy razem, ale ja coraz więcej myślę o zerwaniu
Dziś straszny dzień jest.. Jak było dobrze, tak dziś cały dzień ryczę..

do tego poprzedniego? nic. naprawdę. to było ok. 4 lata temu, miałam z nim 'życie jak w Madrycie', traktował mnie jak księżniczkę i był mega pantoflarzem. zdecydowałam o rozstaniu, bo był też przy okazji skrajnie leniwy, niezaradny (a w zasadzie bezradny) i nieodpowiedzialny. ale nie było to łatwą decyzją, rozstanie się odbyło z płaczem, przytuleniami itp.

potem obrócił miłość w nienawiść i zaczął lansować się z coraz to nowymi laskami (z pierwszą chyba 3 dni po rozstaniu!), wypisywać głupoty do moich znajomych, ja to ignorowałam, w końcu zwyzywal mnie od k… i wtedy już do akcji wkroczył obecny-były. a zatem naprawdę miałam co przeżywać po tym rozstaniu…

a teraz - nic nie czuję, a już na pewno nic destrukcyjnego. w sumie życzę mu powodzenia, zachował się jak szczeniak, ale w sumie był takim zranionym szczeniakiem właśnie. mam nadzieję, że w międzyczasie zmądrzał. w trakcie tych jego podbojów "na pocieszenie" znalazł też w końcu dziewczynę, z którą z tego co wiem jest do dziś i podejrzewam, że będzie z tego ślub. życzę im szczęścia. szczerze.

[Tatty Teddy]

Napisane przez dziubecek16

I naprawdę nie czujesz już kompletnie nic do tego poprzedniego exa ? Jak o nim pomyślisz, nie żałujesz, że się rozstaliście, nie myślisz, że jeszcze się Wam mogło ułożyć ?

Ja sobie nie potrafię tego wyobrazić, że kiedyś przestanę go kochać, wydaje się mi że po nim, już nigdy nikogo tak nie pokocham i chyba nawet nie chcę mieć nikogo innego. Ale może tak jak mówisz, z czasem się to zmieni.. Nie wiem, narazie jeszcze jesteśmy razem, ale ja coraz więcej myślę o zerwaniu
Dziś straszny dzień jest.. Jak było dobrze, tak dziś cały dzień ryczę..

Ej, nie myśl tak, jeśli on nie będzie zabiegał o kontakt to nie ma za kim tęsknić i płakać, nie będziesz musiała nawet zrywać, związek rozpadnie się samoistnie. Przynajmniej nie będziesz sobie wyrzucać, że to Ty zerwałaś, a mogłaś nie zrywać bo może to, bo może tamto

---------- Dopisano o 20:28 ---------- Poprzedni post napisano o 20:25 ----------

Napisane przez euphora721

A ja się w miarę ogarniam. Tylko mi nadal szkoda. Wczoraj zamieniliśmy ze sobą kilka zdań, dziś też. Liczę na to, że niedługo wrócimy do siebie. Złożyłam już podania na studia. Na jakąkolwiek uczelnię mnie przyjmą to i tak jestem w Warszawie Trochę nie rozumiem mojego eks....

---------- Dopisano o 20:09 ---------- Poprzedni post napisano o 20:06 ----------

Tatty, tak czytam to wszystko co piszesz i aż mnie serce boli, Tobie chyba najbardziej życzę żeby się wszystko ułożyło. Polecam obejrzenie filmu, który wstawiłam chyba na stronie 76 albo 77

---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

Na prawdę nie mogę go zrozumieć w tym momencie. Mówi mi, że mnie kocha, że tęskni. Widzę, że się martwi o mnie, ale po mimo tego rozstaliśmy się. Ciężko mu beze mnie, ale ze mną też. Może on potrzebuje jakiejś przerwy? A może po prostu kłamał, że mnie kocha. Ale to jest nie możliwe bo to było takie szczere, łzy miał w oczach jak wychodziłam. Stwierdził, że nie wykluczone, że niedługo znów będziemy razem. . . zrozum tu faceta...

Cieszę się, że wróciłaś w sumie miałam pytać co tam słychać, ale nie wiedziałam czy siedzisz na wątku kiedy będziesz miała wyniki na uczelni?

[Ka87]

Dziewczyny wracam jak bumerang do tego wątku. Sama nie wiem czy do końca się do niego nadaję. Moja historia nie była typowym związkiem, nie było żadnych obietnic na przyszłość. Jednak rok spotykania się sprawił, że z początkowej przyjaźni, fascynacji, zrodziło się coś więcej. Kiedy się spotykaliśmy było cudownie, rozmawialiśmy, nie unikaliśmy kontaktów fizycznych, nie wstydziliśmy się chodzić za rękę przy znajomych. Potem mogliśmy się nie widzieć nawet tydzień, taki układ pasował nam obojgu. Do czasu. Ja poczułam coś więcej. Powiedziałam mu, że chcę czegoś więcej. On nie chciał. Wiem, że to brzmi jak tysiąc podobnych historii, wiem jestem naiwna, wiem że z czasem będzie lepiej jak urwę kontakt i przestanę tkwić w tej toksycznej znajomości. Wszystko wiem, tylko jedyna rzecz to, że naprawdę chcę tylko żeby był mam już dość przepłakanych wieczorów, jak wziąć się w garść, może pisanie pozwoli mi się zdystansować. Pozdrawiam Was wszystkie

[Tatty Teddy]

Napisane przez Ka87

Dziewczyny wracam jak bumerang do tego wątku. Sama nie wiem czy do końca się do niego nadaję. Moja historia nie była typowym związkiem, nie było żadnych obietnic na przyszłość. Jednak rok spotykania się sprawił, że z początkowej przyjaźni, fascynacji, zrodziło się coś więcej. Kiedy się spotykaliśmy było cudownie, rozmawialiśmy, nie unikaliśmy kontaktów fizycznych, nie wstydziliśmy się chodzić za rękę przy znajomych. Potem mogliśmy się nie widzieć nawet tydzień, taki układ pasował nam obojgu. Do czasu. Ja poczułam coś więcej. Powiedziałam mu, że chcę czegoś więcej. On nie chciał. Wiem, że to brzmi jak tysiąc podobnych historii, wiem jestem naiwna, wiem że z czasem będzie lepiej jak urwę kontakt i przestanę tkwić w tej toksycznej znajomości. Wszystko wiem, tylko jedyna rzecz to, że naprawdę chcę tylko żeby był mam już dość przepłakanych wieczorów, jak wziąć się w garść, może pisanie pozwoli mi się zdystansować. Pozdrawiam Was wszystkie

oj, uwierz, że pozwoli, gdyby nie ten wątek to teraz miesiącami tkwiłabym w czymś takim jak Ty, a myślę, że żadna szanująca się kobieta nie chce być tak traktowana, pisz jak najczęściej do nas

[euphora721]

Napisane przez Tatty Teddy

Ale będzie miał minę...

Ja mojemu nie zamierzam nic oddawać... Może kiedyś, ale wątpię.

---------- Dopisano o 20:37 ---------- Poprzedni post napisano o 20:36 ----------

Napisane przez Tatty Teddy

Ej, nie myśl tak, jeśli on nie będzie zabiegał o kontakt to nie ma za kim tęsknić i płakać, nie będziesz musiała nawet zrywać, związek rozpadnie się samoistnie. Przynajmniej nie będziesz sobie wyrzucać, że to Ty zerwałaś, a mogłaś nie zrywać bo może to, bo może tamto

---------- Dopisano o 20:28 ---------- Poprzedni post napisano o 20:25 ----------


Cieszę się, że wróciłaś w sumie miałam pytać co tam słychać, ale nie wiedziałam czy siedzisz na wątku kiedy będziesz miała wyniki na uczelni?

Jakoś w okolicach 8-10 lipca już powinnam wiedzieć.

[eN90]

Napisane przez Nat Hol

Tak sobie czytam co piszecie i nie mogę się powstrzymać żeby nie skomentować postawy Tatty Teddy

To jest naprawdę zadziwiające co piszesz.

Facet zostawił Cię w chwili kiedy miałaś depresję i najbardziej potrzebowałaś jego obecności, dalej komentujesz, że faceci po prostu tacy są.

Otóż nie są, mój mąż kiedy walczyłam z zaburzeniami lękowymi wspierał mnie i był ze mną, sprawiał, że naprawdę było mi dużo łatwiej, a trwało to długo, wciąż nie jest ze mną idealnie.
W najbardziej krytycznym momencie w ogóle nie chodziłam do pracy, siedziałam na kanapie i patrzyłam w sufit, ale nie wyobrażam sobie żeby mi mąż wtedy mówił, że muszę iść do pracy, karierę robić.
On był po prostu i powtarzał, że będzie dobrze, w jego oczach widziałam miłość mimo że byłam słaba, złamana, zapłakana i nie do życia.

Następnie nadmieniasz, że chcesz się starać, bo Wasze rozstanie to Twoja wina. Doprawdy uważasz, że depresja była Twoją winą?

Piszesz, że się zmienisz, że musisz na niego zasłużyć ( w ogóle nie adekwatne stwierdzenie w kontekście związku ), a on co będzie robił aby móc być z Tobą? Nic, bo Ty niczego nie wymagasz.

Naprawdę sądzisz, że taki związek ma jakąkolwiek szansę ( zakładając, że zdecyduje się do Ciebie łaskawie wrócić )?

Nie ma, bo w związku potrzebna jest równowaga, szacunek, wspólna praca nad nim, a z tego co piszesz tylko Ty masz zamiar się starać, zmieniać.

Nie wiem jak można tak zniekształcać rzeczywistość, jeśli chcesz się zmieniać to rób to, ale dla siebie a nie dla niego.

Takim zachowaniem stawiasz siebie na przegranej pozycji, bo pokazujesz, że może Ciebie mieć bez najmniejszego trudu, że porzucając Ciebie w krytycznym momencie zachował się w porządku, że wszystko to Twoja wina.

Człowiek, który kocha drugą osobę nie porzuca jej kiedy ta jest w depresji.
On Ciebie nie kochał wtedy i teraz także nie darzy Ciebie miłością.

Może oczywiście do Ciebie wrócić z wygody, z przyzwyczajenia, z poczucia, że jesteś w stanie mu wszystko wybaczyć, ale na pewno nie z miłości.

Przepraszam, że tak ostro, ale mi się ciśnienie podniosło jak czytałam co Ty piszesz.

Wszystkim udzielającym życzę znalezienia odpowiedniego i fajnego faceta

Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Eks też mnie zostawił poniekąd właśnie z tego powodu. I też leciałabym do niego a skrzydłach. Twój post uświadomił mi, jak ważną jestem sama dla siebie osobą, a tak to potrzebne w depresji.
Naprawdę dziękuję

[dziubecek16]

Napisane przez badbadlady

do tego poprzedniego? nic. naprawdę. to było ok. 4 lata temu, miałam z nim 'życie jak w Madrycie', traktował mnie jak księżniczkę i był mega pantoflarzem. zdecydowałam o rozstaniu, bo był też przy okazji skrajnie leniwy, niezaradny (a w zasadzie bezradny) i nieodpowiedzialny. ale nie było to łatwą decyzją, rozstanie się odbyło z płaczem, przytuleniami itp.

potem obrócił miłość w nienawiść i zaczął lansować się z coraz to nowymi laskami (z pierwszą chyba 3 dni po rozstaniu!), wypisywać głupoty do moich znajomych, ja to ignorowałam, w końcu zwyzywal mnie od k… i wtedy już do akcji wkroczył obecny-były. a zatem naprawdę miałam co przeżywać po tym rozstaniu…

a teraz - nic nie czuję, a już na pewno nic destrukcyjnego. w sumie życzę mu powodzenia, zachował się jak szczeniak, ale w sumie był takim zranionym szczeniakiem właśnie. mam nadzieję, że w międzyczasie zmądrzał. w trakcie tych jego podbojów "na pocieszenie" znalazł też w końcu dziewczynę, z którą z tego co wiem jest do dziś i podejrzewam, że będzie z tego ślub. życzę im szczęścia. szczerze.

Aha.. No cóż, na wszystko widać trzeba czasu, najgorsze są te bitwy myśli i wgl, bo ja z jednej strony chcę z nim być, ale z drugiej mam dość tego już czekania aż się odezwie, no i co z tego, że wróci do Polski, pogadamy i będzie wszystko dobrze, jak pojedzie z powrotem do Norwegi i od nowa się zacznie to samo ? To już wolę to od razu zakończyć.. Chyba, że na tej rozmowie naprawdę zobaczę, że tego żałuje i chce nadal być, a że on mnie nigdy nie okłamuje, tylko zawsze mówi prawdę to wiem, że powie od razu co i jak. A nawet jeśli nie bd chciał, to ja się o nic już nie będę prosiła, może to głupie ale moim zdaniem to facet powinien walczyć o kobietę a nie odwrotnie. Chociaż nie powiem, jak zaczeło się psuć to ja walczyłam o nas i wgl, starałam się wszystko naprawić, pokazać mu, że mnie kocha tylko ten wyjazd mu namącił w głowie, ale teraz już nie mam siły tak walczyć..

Napisane przez Tatty Teddy

Ej, nie myśl tak, jeśli on nie będzie zabiegał o kontakt to nie ma za kim tęsknić i płakać, nie będziesz musiała nawet zrywać, związek rozpadnie się samoistnie. Przynajmniej nie będziesz sobie wyrzucać, że to Ty zerwałaś, a mogłaś nie zrywać bo może to, bo może tamto

On mi raz powiedział, jak się psuć zaczeło, że nie chce tracić ze mną kontaktu. I wiem, że na pewno czasem by pisał, odzywał się, tyle że jeśli już nie bylibyśmy parą, to ja chyba bym tak nie chciała. Bo tylko wtedy bym nadzieje sobie robiła nie potrzebnie.

Boże, miłość niby taka piękna a tak skomplikowana