|
|
#2371 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
A mnie jakoś do tych eksów nie ciągnie.
Chociaż może przez grzeczność wypada? Namieszałyście mi teraz.
|
|
|
|
#2372 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
E tam, ja byłabym zaskoczona i naprawdę zszokowana, gdyby którykolwiek z moich eksów pomyślał o tym sam z siebie, zamiast czekać na moje życzenia jako pierwsze, albo po prostu olać temat.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
#2373 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 1 228
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
.
|
|
|
|
|
#2374 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
W sumie chyba racja.
nie będę nikomu do tyłka włazić, szczególnie,że z żadnym z nich w ciągu roku kontaktów nie trzymam. ;p
|
|
|
|
#2375 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: Trzy metry nad niebem.
Wiadomości: 2 624
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Tak.
Spotkaliśmy się w parku,w sumie ta pogoda przedstawiała nasze wyrazy twarzy,zimne i obce.oddał 1000zł.za 2 tyg. odda 500zł.jak tylko go zobaczyłam to beczałam całe to krótkie spotkanie.on przytulił mnie kilka razy mówił że oboje to zepsuliśmy,że wie że mnie skrzywdził,że byłam najważniejszą kobietą i podobne tego typu teksty.nawet nie słuchałam bo sama miałam milion mysli.na końcu powiedział że musi mieć czas,że muszę mu dać czas.i wraz z końcem tego zdania się rozeszliśmy,każde w swoją strone.szłam po mieście cała zaryczana aż ludzie się gapili na mnie jak na idiotkę. |
|
|
|
#2376 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-05
Lokalizacja: Somewhere over the rainbow ;)
Wiadomości: 1 300
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
dziękuję za odpowiedź
![]() Ja do exa się nie odezwę, życzeń nie wyślę, bo jest niewierzący, więc nie mam z tym problemu akurat. Ale i tak pewnie nic bym nie napisała pierwsza, jestem chyba zbyt dumna..
__________________
Najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest godność. |
|
|
|
#2377 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Ja też jestem niewierząca, a mimo to odpowiadam na życzenia i sama życzę komuś, komu lubię i kocham wesołych świąt - mimo, że dla mnie nie mają one wymiaru religijnego.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
#2378 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-05
Lokalizacja: Somewhere over the rainbow ;)
Wiadomości: 1 300
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
innym znajomym oczywiście odpisuję na życzenia, ale jemu...? nie chcę mieć z nim kontaktu w ogóle. Dzień po rozstaniu miał dziewczynę, a mi życzył żebym 'spierdalała do innego' więc swoje życzenia dla mnie może sobie w tyłek wsadzić.
__________________
Najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest godność. |
|
|
|
|
#2379 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 807
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Zaczęło się bajecznie. Poznałam go przez naszego wspólnego znajomego. Miałam wtedy 18 lat, on 21. Kilka spotkań, zaproszenie na 18stkę koleżanki, świetna zabawa i poszło. Zakochałam się bardzo szybko i mocno. On inteligentny, zabawny, potrafił wysłuchac, rozbawić. Dojrzały jak na swój wiek, mający to "coś". Wpadłam jak śliwka, po uszy i do końca. Było cudownie, motyle w brzuchu, niesamowita tęsknota i radość z każdej chwili. Trwało to pół roku. Jego wyjazd za granicę i moje odkrycie... Tknęta przeczuciem włamałam się na jego maile i odkryłam, że mimo "szczęśliwego" jak twierdził związku żywo flirtuje z dziewczynami na różnych portalach... Były tam ich zdjęcia, obrzydliwe słodzenie i podryw. Nawet nie wiecie, co poczułam. Całą noc przepłakałam, napisałam mu list w którym zapewniałam o swoim uczuciu i to, że będę czekać... O 5 rano pojechałam na dworzec by się pożegnać. Wrócił po 3 tygodniach. Wszystko dusiłam w sobie i starałam się cieszyć każdym dniem po rozłące. Walczyłam ze sobą do momentu, gdy pojawiły się pierwsze kłótnie. Wypominał mi różne rzeczy i pękłam. Wykrzyczałam mu w twarz, że wiem o wszystkim. Co usłyszałam w zamian? Że jakim prawem weszłam na jego poczty?! Chciałam się wtedy rozstać ale mnie przepraszał, niemal płakał, błagał i prosił. Uwierzyłam w jego obietnice i zostałam. Minął ponad rok. Sielanka trwała, wspólne wakacje, wycieczki, romantyczne spotkania. Aż do dnia, gdy trafiłam całkiem przypadkiem na kolejne poczty, skype... Ostry flirt z koleżanką, która pożyczała jego bratu pieniądze. Tekst, że pokazywała mu już piersi... Spotkanie, awantura pełna pretensji, kolejne zarzuty w moją stronę, jakby to wszystko było moją winą. Czułam się podle, samoocena na podłodze... Znowu zostałam. Uparcie wierzyłam, że ta miłość jest tego warta. Warta mojego poświęcenia. Po 3 latach oświadczyny, byłam pewna, że na tym etapie na pewno nam się uda bo przecież mieliśmy być do końca! Rodzice nam dopingowali, znowu zapanowała harmonia. Układało się, sprawdzałam jego maile, nie miałam nic do zarzucenia. Wyjazd na mazury jednak wszystko zmienił. Trochę ze znajomymi imprezowaliśmy, wiadomo, jezioro, impreza i co? Awantura. Już nawet nie pamiętam o co chodziło ale finał był taki, że wykrzyczał mi przy wszystkich "spier$%^" w twarz. Zabrałam klucz do domku, siedziałam tam po czym on przyszedł i po kłótni zabrał mi pierścionek. Największym szokiem było to, że zamiast wpaść w dół, rozpaczać i przeżywać - poczułam ulgę... Taki wewnętrzny spokój. Złość i nerwy przechodziły powoli a ja jedyne o czym pomyślałam to "w końcu spokój...". Z każdym kolejnym nerwowo wypalanym papierosem napawałam się ciszą wokół i błogą ulgą. I wtedy coś we mnie pękło. Nie spodziewałam się kompletnie tego, co czułam. To było dla mnie zupełnie coś nowego, nieznanego, zapomnianego. Cały związek martwiłam się, że znów coś znajdę, że znów o czymś nie wiem, a tu nagle moje troski pękły jak bańka mydlana i uśmiechałam się na samą myśl o tym, że w końcu nie muszę się bać. Nie wiem jak to się stało, że znów przyjęłam pierścionek, nie pamiętam nawet co mówił, mechanicznie założyłam go na palec ale to już nie było to samo. Stałam się oschła na codzień i w łóżku, zarzucał mi bierność, obojętność i brak tego ognia z mojej strony. W tym stanie tkwiłam pół roku. Coś w środku kazało mi być z nim bo MOŻE mi przejdzie, MOŻE będzie jak kiedyś, MOŻE... Wypaliłam się. Miłość i przywiązanie pozostało. Rozum kazał mi uciekać. Jaki jest sens bycia z kimś, komu się nie ufa? Jak mogę być z osobą, której nie do końca wierzę, po cichu nadal sprawdzam, jestem dociekliwa? Jak mogę cieszyć się z kolejnych kroków w związku skoro nadal tkwię w tym samym miejscu? Nie potrafię iść dalej. Jakaś część mnie nadal pamięta i żadne jego słowa i czyny nie złagodziły tego bólu. Skrzywdził mnie, psychicznie byłam wrakiem bo pomimo mojego wielkiego zaangażowania nie otrzymywałam tego w zamian. Mieliśmy tygodniową przerwę, zero kontaktu, całkowite odcięcie się. Przeszłam ją bez szwanku. Nawet niewiele tęskniłam, owszem, myślałam o nim, martwiłam się jak sobie radzi ale zabrakło tej refleksji. Odpoczęłam psychicznie, fizycznie i cieszyłam się, że mam czas dla siebie. Wczoraj przyjechał, pytał co może jeszcze zrobić. Miałam odruch by się przytulić, przeprosić i jakoś to lepić od nowa ale rozum chyba wygrał. Oddałam pierścionek, ostatnie przytulenie, pocałunek, który łudząco przypominał mi nasz pierwszy. Stwierdził, że rozumie, że to jego wina, że mam nie przepraszać i odjechał...
Teraz siedzę w domu, walczę ze sobą by być twarda. On nie pisze i może to i lepiej. Zawsze mi powtarzał, że miłość to nie wszystko. Kiedyś się z tego śmiałam, a teraz nabrało to nowego znaczenia i zrozumiałam, że miał rację... Dziękuję dla wytrwałych za przeczytanie. Krytykujcie, chwalcie, co Wam się tylko podoba... Nie wiem co czuję. Boli mnie, że go skrzywdziłam, ale bolało by mnie bardziej gdybym została... |
|
|
|
#2380 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
niezbyt tu pasują.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
#2381 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 625
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
![]() co można zrobic to żyć dalej swoim zyciem, mam w swoim otoczeniu historie, ze ludzie wracali do siebie po tygodniach rozłąki, bo jednak zyc bez siebie nie potrafią, ale wiesz nie ma reguły. Na pewno nie można siedziec przy telefonie i czekać, bo człowiek zwariuje. |
|
|
|
|
#2382 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
[1=1999a18a2ffdaccef542471 663304a63305f1c5c;3826276 0]Zaczęło się bajecznie. Poznałam go przez naszego wspólnego znajomego. Miałam wtedy 18 lat, on 21. Kilka spotkań, zaproszenie na 18stkę koleżanki, świetna zabawa i poszło. Zakochałam się bardzo szybko i mocno. On inteligentny, zabawny, potrafił wysłuchac, rozbawić. Dojrzały jak na swój wiek, mający to "coś". Wpadłam jak śliwka, po uszy i do końca. Było cudownie, motyle w brzuchu, niesamowita tęsknota i radość z każdej chwili. Trwało to pół roku. Jego wyjazd za granicę i moje odkrycie... Tknęta przeczuciem włamałam się na jego maile i odkryłam, że mimo "szczęśliwego" jak twierdził związku żywo flirtuje z dziewczynami na różnych portalach... Były tam ich zdjęcia, obrzydliwe słodzenie i podryw. Nawet nie wiecie, co poczułam. Całą noc przepłakałam, napisałam mu list w którym zapewniałam o swoim uczuciu i to, że będę czekać... O 5 rano pojechałam na dworzec by się pożegnać. Wrócił po 3 tygodniach. Wszystko dusiłam w sobie i starałam się cieszyć każdym dniem po rozłące. Walczyłam ze sobą do momentu, gdy pojawiły się pierwsze kłótnie. Wypominał mi różne rzeczy i pękłam. Wykrzyczałam mu w twarz, że wiem o wszystkim. Co usłyszałam w zamian? Że jakim prawem weszłam na jego poczty?! Chciałam się wtedy rozstać ale mnie przepraszał, niemal płakał, błagał i prosił. Uwierzyłam w jego obietnice i zostałam. Minął ponad rok. Sielanka trwała, wspólne wakacje, wycieczki, romantyczne spotkania. Aż do dnia, gdy trafiłam całkiem przypadkiem na kolejne poczty, skype... Ostry flirt z koleżanką, która pożyczała jego bratu pieniądze. Tekst, że pokazywała mu już piersi... Spotkanie, awantura pełna pretensji, kolejne zarzuty w moją stronę, jakby to wszystko było moją winą. Czułam się podle, samoocena na podłodze... Znowu zostałam. Uparcie wierzyłam, że ta miłość jest tego warta. Warta mojego poświęcenia. Po 3 latach oświadczyny, byłam pewna, że na tym etapie na pewno nam się uda bo przecież mieliśmy być do końca! Rodzice nam dopingowali, znowu zapanowała harmonia. Układało się, sprawdzałam jego maile, nie miałam nic do zarzucenia. Wyjazd na mazury jednak wszystko zmienił. Trochę ze znajomymi imprezowaliśmy, wiadomo, jezioro, impreza i co? Awantura. Już nawet nie pamiętam o co chodziło ale finał był taki, że wykrzyczał mi przy wszystkich "spier$%^" w twarz. Zabrałam klucz do domku, siedziałam tam po czym on przyszedł i po kłótni zabrał mi pierścionek. Największym szokiem było to, że zamiast wpaść w dół, rozpaczać i przeżywać - poczułam ulgę... Taki wewnętrzny spokój. Złość i nerwy przechodziły powoli a ja jedyne o czym pomyślałam to "w końcu spokój...". Z każdym kolejnym nerwowo wypalanym papierosem napawałam się ciszą wokół i błogą ulgą. I wtedy coś we mnie pękło. Nie spodziewałam się kompletnie tego, co czułam. To było dla mnie zupełnie coś nowego, nieznanego, zapomnianego. Cały związek martwiłam się, że znów coś znajdę, że znów o czymś nie wiem, a tu nagle moje troski pękły jak bańka mydlana i uśmiechałam się na samą myśl o tym, że w końcu nie muszę się bać. Nie wiem jak to się stało, że znów przyjęłam pierścionek, nie pamiętam nawet co mówił, mechanicznie założyłam go na palec ale to już nie było to samo. Stałam się oschła na codzień i w łóżku, zarzucał mi bierność, obojętność i brak tego ognia z mojej strony. W tym stanie tkwiłam pół roku. Coś w środku kazało mi być z nim bo MOŻE mi przejdzie, MOŻE będzie jak kiedyś, MOŻE... Wypaliłam się. Miłość i przywiązanie pozostało. Rozum kazał mi uciekać. Jaki jest sens bycia z kimś, komu się nie ufa? Jak mogę być z osobą, której nie do końca wierzę, po cichu nadal sprawdzam, jestem dociekliwa? Jak mogę cieszyć się z kolejnych kroków w związku skoro nadal tkwię w tym samym miejscu? Nie potrafię iść dalej. Jakaś część mnie nadal pamięta i żadne jego słowa i czyny nie złagodziły tego bólu. Skrzywdził mnie, psychicznie byłam wrakiem bo pomimo mojego wielkiego zaangażowania nie otrzymywałam tego w zamian. Mieliśmy tygodniową przerwę, zero kontaktu, całkowite odcięcie się. Przeszłam ją bez szwanku. Nawet niewiele tęskniłam, owszem, myślałam o nim, martwiłam się jak sobie radzi ale zabrakło tej refleksji. Odpoczęłam psychicznie, fizycznie i cieszyłam się, że mam czas dla siebie. Wczoraj przyjechał, pytał co może jeszcze zrobić. Miałam odruch by się przytulić, przeprosić i jakoś to lepić od nowa ale rozum chyba wygrał. Oddałam pierścionek, ostatnie przytulenie, pocałunek, który łudząco przypominał mi nasz pierwszy. Stwierdził, że rozumie, że to jego wina, że mam nie przepraszać i odjechał...
Teraz siedzę w domu, walczę ze sobą by być twarda. On nie pisze i może to i lepiej. Zawsze mi powtarzał, że miłość to nie wszystko. Kiedyś się z tego śmiałam, a teraz nabrało to nowego znaczenia i zrozumiałam, że miał rację... Dziękuję dla wytrwałych za przeczytanie. Krytykujcie, chwalcie, co Wam się tylko podoba... Nie wiem co czuję. Boli mnie, że go skrzywdziłam, ale bolało by mnie bardziej gdybym została...[/QUOTE] Wszystko co pogrubiłam świadczy i o jego niedojrzałości (w czym niby był taki dojrzały?) i o Twoim poświęceniu, uczepiłaś się tego faceta trochę na siłę, zupełnie jakbyś uparła się, że to ostatni facet na świecie. Tymczasem ulga jaką poczułaś, powinna być ostatnią rzeczą. I była pierwszą zdrową rzeczą, sposobem w jaki zareagowałaś - więc kompletnie nie rozumiem, dlaczego dalej udawałaś przed samą sobą, że wszystko jest w porządku i postanowiłaś pociągnąć to dalej... Podczas gdy dla wielu dziewczyn wystarczyłyby maile i flirciki, teksty o piersiach, do tego by to wszystko zakończyć - dla mnie wiarygodność faceta skończyłaby się w tym miejscu. Tacy faceci jak on przeważnie nie wyrastają z takiej formy dowartościowywania się.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
#2383 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Shanaya, a ja Ci gratuluję, bo miałaś w sobie na tyle siły, żeby to skończyć, a niestety niewiele kobiet potrafi odejść z tak toksycznych związków. Teraz jest czas dla Ciebie, na odbudowanie tej podniszczonej psychiki. Powoli wszystko wróci do normy i kiedy przyjdzie odpowiednia chwila to poznasz jakiegoś wartościowego faceta
|
|
|
|
#2384 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Ale wcale nie musiało dochodzić do tego - z tego co Shanaya pisze, było mnóstwo okazji, by zakończyć to wcześniej.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
#2385 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
ulicznica, lepiej późno niż wcale, a powszechnie wiadomo, że z miłości człowiek jest w stanie dużo znieść. Było co było, ważne,żeby teraz układało się lepiej
|
|
|
|
#2386 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: tam gdzie nikt mnie nie znajdzie....
Wiadomości: 75
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Witajcie.
Dziewczyny, minęły już 23 dni od rozstania a ja ciągle mam wrażenie, że to było wczoraj. Jak zapomnieć o miłości swojego życia? Tak bardzo boli. Mam wrażenie ,że z każdym dniem jest coraz gorzej.
|
|
|
|
#2387 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 807
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Masz 100% rację. Widzę w sobie z tamtego okresu ogromną naiwność, kompletny brak dojrzałości, ślepy upór w dążeniu do... sama teraz nie wiem czego. Tak bardzo wmawiałam sobie, że chce by było dobrze, że w końcu w to uwierzyłam. Uwierzyłam, że jestem wyjątkowa bo w końcu nam się udało, było tak, jak chciałam. Owszem, miałam chwile gdy znów się bałam ale zaraz te myśli zastępowałam tymi lepszymi, podnoszącymi na duchu. Wiem, jestem kretynką. Jestem nienormalna, każda inna normalna dziewczyna kopnęłaby go w zadek, dokładnie jak to napisałaś. Moja niska samoocena wyła ale ja się starałam. Z uporem maniaka brnęłam w to bagno dalej i nie potrafiłam przyznać się do porażki, bo strach nadal wracał.
|
|
|
|
#2388 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
meggi84, 23 dni to zdecydowanie za mało,żeby się odkochać i zapomnieć. Brutalna prawda jest taka, że zajmuje to o wiele, wiele więcej czasu.
Spróbuj zająć się sobą. Akurat święta to dużo pracy jest ![]() No,a poza tym to znajomi, którzy potrafią odciągnąć chociaż na chwilę od szarych myśli. |
|
|
|
#2389 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 1 228
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Shanaya, gratulacje, że odeszłaś
. Po długim czasie, ale dałaś radę wyrwać się, to pokazuje jak silną kobietą jesteś . Powinnaś tylko dostać małego kopa za to, że jeszcze się obwiniasz, ze go skrzywdziłaś. Takich ludzi nie da się skrzywdzić, oni są zbyt gruboskórni i bezuczuciowi.
|
|
|
|
#2390 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Shanaya no i po co to samobiczowanie?
![]() Grunt to to, że już zakończyłaś ten związek, miejmy nadzieję bezpowrotnie. popełniamy błędy, gubimy drogi, zdarza się, jesteśmy tylko ludźmi. Teraz wiesz czego oczekujesz w związku od faceta i musisz patrzeć w przyszłość, a to co było zostawić daleko za sobą.
|
|
|
|
#2391 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Zrobiłaś sobie tak naprawdę piękny prezent na święta i resztę życia tym rozstaniem ( o ile wyciągniesz właściwe wnioski i będziesz umiała postawić następnym razem granice). On ma więcej opcji awaryjnych w internecie - na tyle dużo, by nie cierpieć po Tobie. Ktoś kto kocha i komu niczego w związku nie brakuje, nie robi takich cyrków.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." Edytowane przez ulicznica Czas edycji: 2012-12-23 o 12:55 |
|
|
|
|
#2392 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 511
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
![]() [1=1999a18a2ffdaccef542471 663304a63305f1c5c;3826276 0]Zaczęło się bajecznie. Poznałam go przez naszego wspólnego znajomego. Miałam wtedy 18 lat, on 21. Kilka spotkań, zaproszenie na 18stkę koleżanki, świetna zabawa i poszło. Zakochałam się bardzo szybko i mocno. On inteligentny, zabawny, potrafił wysłuchac, rozbawić. Dojrzały jak na swój wiek, mający to "coś". Wpadłam jak śliwka, po uszy i do końca. Było cudownie, motyle w brzuchu, niesamowita tęsknota i radość z każdej chwili. Trwało to pół roku. Jego wyjazd za granicę i moje odkrycie... Tknęta przeczuciem włamałam się na jego maile i odkryłam, że mimo "szczęśliwego" jak twierdził związku żywo flirtuje z dziewczynami na różnych portalach... Były tam ich zdjęcia, obrzydliwe słodzenie i podryw. Nawet nie wiecie, co poczułam. Całą noc przepłakałam, napisałam mu list w którym zapewniałam o swoim uczuciu i to, że będę czekać... O 5 rano pojechałam na dworzec by się pożegnać. Wrócił po 3 tygodniach. Wszystko dusiłam w sobie i starałam się cieszyć każdym dniem po rozłące. Walczyłam ze sobą do momentu, gdy pojawiły się pierwsze kłótnie. Wypominał mi różne rzeczy i pękłam. Wykrzyczałam mu w twarz, że wiem o wszystkim. Co usłyszałam w zamian? Że jakim prawem weszłam na jego poczty?! Chciałam się wtedy rozstać ale mnie przepraszał, niemal płakał, błagał i prosił. Uwierzyłam w jego obietnice i zostałam. Minął ponad rok. Sielanka trwała, wspólne wakacje, wycieczki, romantyczne spotkania. Aż do dnia, gdy trafiłam całkiem przypadkiem na kolejne poczty, skype... Ostry flirt z koleżanką, która pożyczała jego bratu pieniądze. Tekst, że pokazywała mu już piersi... Spotkanie, awantura pełna pretensji, kolejne zarzuty w moją stronę, jakby to wszystko było moją winą. Czułam się podle, samoocena na podłodze... Znowu zostałam. Uparcie wierzyłam, że ta miłość jest tego warta. Warta mojego poświęcenia. Po 3 latach oświadczyny, byłam pewna, że na tym etapie na pewno nam się uda bo przecież mieliśmy być do końca! Rodzice nam dopingowali, znowu zapanowała harmonia. Układało się, sprawdzałam jego maile, nie miałam nic do zarzucenia. Wyjazd na mazury jednak wszystko zmienił. Trochę ze znajomymi imprezowaliśmy, wiadomo, jezioro, impreza i co? Awantura. Już nawet nie pamiętam o co chodziło ale finał był taki, że wykrzyczał mi przy wszystkich "spier$%^" w twarz. Zabrałam klucz do domku, siedziałam tam po czym on przyszedł i po kłótni zabrał mi pierścionek. Największym szokiem było to, że zamiast wpaść w dół, rozpaczać i przeżywać - poczułam ulgę... Taki wewnętrzny spokój. Złość i nerwy przechodziły powoli a ja jedyne o czym pomyślałam to "w końcu spokój...". Z każdym kolejnym nerwowo wypalanym papierosem napawałam się ciszą wokół i błogą ulgą. I wtedy coś we mnie pękło. Nie spodziewałam się kompletnie tego, co czułam. To było dla mnie zupełnie coś nowego, nieznanego, zapomnianego. Cały związek martwiłam się, że znów coś znajdę, że znów o czymś nie wiem, a tu nagle moje troski pękły jak bańka mydlana i uśmiechałam się na samą myśl o tym, że w końcu nie muszę się bać. Nie wiem jak to się stało, że znów przyjęłam pierścionek, nie pamiętam nawet co mówił, mechanicznie założyłam go na palec ale to już nie było to samo. Stałam się oschła na codzień i w łóżku, zarzucał mi bierność, obojętność i brak tego ognia z mojej strony. W tym stanie tkwiłam pół roku. Coś w środku kazało mi być z nim bo MOŻE mi przejdzie, MOŻE będzie jak kiedyś, MOŻE... Wypaliłam się. Miłość i przywiązanie pozostało. Rozum kazał mi uciekać. Jaki jest sens bycia z kimś, komu się nie ufa? Jak mogę być z osobą, której nie do końca wierzę, po cichu nadal sprawdzam, jestem dociekliwa? Jak mogę cieszyć się z kolejnych kroków w związku skoro nadal tkwię w tym samym miejscu? Nie potrafię iść dalej. Jakaś część mnie nadal pamięta i żadne jego słowa i czyny nie złagodziły tego bólu. Skrzywdził mnie, psychicznie byłam wrakiem bo pomimo mojego wielkiego zaangażowania nie otrzymywałam tego w zamian. Mieliśmy tygodniową przerwę, zero kontaktu, całkowite odcięcie się. Przeszłam ją bez szwanku. Nawet niewiele tęskniłam, owszem, myślałam o nim, martwiłam się jak sobie radzi ale zabrakło tej refleksji. Odpoczęłam psychicznie, fizycznie i cieszyłam się, że mam czas dla siebie. Wczoraj przyjechał, pytał co może jeszcze zrobić. Miałam odruch by się przytulić, przeprosić i jakoś to lepić od nowa ale rozum chyba wygrał. Oddałam pierścionek, ostatnie przytulenie, pocałunek, który łudząco przypominał mi nasz pierwszy. Stwierdził, że rozumie, że to jego wina, że mam nie przepraszać i odjechał... Teraz siedzę w domu, walczę ze sobą by być twarda. On nie pisze i może to i lepiej. Zawsze mi powtarzał, że miłość to nie wszystko. Kiedyś się z tego śmiałam, a teraz nabrało to nowego znaczenia i zrozumiałam, że miał rację... Dziękuję dla wytrwałych za przeczytanie. Krytykujcie, chwalcie, co Wam się tylko podoba... Nie wiem co czuję. Boli mnie, że go skrzywdziłam, ale bolało by mnie bardziej gdybym została...[/QUOTE] Gratuluję rozsądku i odważnej decyzji ![]() Też tkwiłam w takim toksycznym związku, tylko krótszym. Był wymęczony do granic możliwości wiecznymi kłótniami, pretensjami, zawodami, rozstaniami i powrotami. Nie zliczę, ile łez przez niego wylałam. Teraz na zmianę odczuwam raz ulgę, raz tęsknotę, ale mam nadzieję, że to pierwsze przeważy. |
|
|
|
|
#2393 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-05
Lokalizacja: Somewhere over the rainbow ;)
Wiadomości: 1 300
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Nie rozumiem dlaczego większość osób po rozstaniu chce zapomnieć o ex.. Ja bym właśnie chciała go pamiętać do końca życia
nawet jeśli się nie układało, nawet jeśli był to patologiczny związek, to na pewno musiały być jakieś piękne chwile spędzone razem. I to właśnie będę pamiętać. Tylko, że ja jestem ogólnie wielką optymistką może dlatego mam takie podejście.Więc może zamiast zapominać, warto by było nauczyć się żyć bez niego? Sama nie wiem jak to wyjaśnić Ja staram się żyć tak, że nawet jak jestem w związku to dopuszczam do siebie taką możliwość, że może pójść coś nie tak i nie będziemy razem. Facet nie jest moim całym światem, jest jego bardzo istotną częścią, ale staram się nie uzależniać psychicznie od niego. To mnie zawsze prowadziło do jakiejś patologii, związków toksycznych, do tego też że potrafiłam być okropnym bluszczem
__________________
Najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest godność. |
|
|
|
#2394 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 10 807
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Zawsze byłam wrażliwa i delikatna. Czasem mam wrażenie, że te cechy były asem w jego rękawie, co często wykorzystywał. Z poważną miną stał przede mną i wysłuchiwał niewzruszony moich zarzutów po czym następowała lawina błagania, próśb i zapewnień.
Minęło od rozstania zaledwie kilkanaście godzin a ja jeszcze nie płakałam. Czuje, że się zbiera ale zaraz staram się myśleć o czymś innym. Jestem zła na siebie, na niego, na to, jak to wszystko się potoczyło za moim przyzwoleniem. Ostatnie pół roku, ten czas gdy stałam się obojętna sprawiło, że role trochę się odwróciły. On zaczął się starać bo chyba czuł, że zaczyna mnie tracić na serio. Powiedział mi, że zaczął szanować ten związek. Szkoda, że tak późno. Przeżył to, widziałam. Ale musiałam wystawić mu rachunek za ten związek, który nie miał przyszłości. Pracuje na czarno, nie garnął się do legalnej pracy a miał ku temu szanse i propozycje! Otrzymaliśmy propozycję mieszkania w domu jego cioci, która na pół roku wyjeżdża za granicę. I co? Nawet nie chciało mu się pojechać do niej na urodziny... Dochodzę powoli do wniosku, że człowiek, którego tak ślepo kochałam nie ma mi zbyt wiele do zaoferowania w zamian, brak inwencji i jakiegoś polotu, planowania zapaliło mi lampkę w głowie. |
|
|
|
#2395 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Hahaha!
Wyprzedziłyście mnie! Bo właśnie chciałam Was dziś zapytać o życzenia świątczene. Sama nie wiem czy się odzywać... Wiadomo, każdej z nas sytuacja jest inna, więc też dylemat życzeniowy inny. Jak pamiętacie pewnie rozstałam się na początku listopada z moim ex. Ogólnie mówiąc z powodu innego podejścia do życia i przyszłości, aczkolwiek on wziął "winę" na siebie bo caly związek mi mówił że chce takiego życia jak ja, chciał ślubu (była data), dzieci...a potem w 2 dni zmienił zdanie i się rozwaliło wszystko. Miesiąc po związku mieliśmy b. dobry kontakt. Telefony, smsy, rozmowy, spotkania, nie jeden raz mi obiad ugotował, wspierał. Dwa tygodnie temu pstryk i stwierdził że każdy z nas ma swoje życie. Kontakt mamy spodaryczny, zdarzały się w jego czasie nieporozumienia. Ostatnio napisałam do niego w czwartek wiadomość, do dziś nie odpisał (inna sprawa że mógł nie wiedzieć co odpisać). Dziś w nocy "zlajkował" moje najnowsze zdjęcie profilowe na fb. Coś czuję, że się nie odezwie z życzeniami. I zastanawiam się czy mam to robić (po świętach się widzimy bo ma mi oddać klucze) czy iśc w zaparte i sie nie łamać. Zawsze miałam wrażenie że jednak jemu bardziej wypada złożyć życzenia (1) facet 2) zranił mnie 3) ostatni kontakt był z mojej strony). Ale sama nie wiem. Święta to święta.... Jak myślicie? |
|
|
|
#2396 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 4 354
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
pogubiona88, też nie ma co robić z tych życzeń wielkiego halo
Jeśli chcesz to napisz i złóż mu te życzenia. Zresztą skoro Was związek nie był jakiś toksyczny, a rozstanie gwałtowne, to nie widzę przeciwwskazań
|
|
|
|
#2397 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
#2398 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: tam gdzie nikt mnie nie znajdzie....
Wiadomości: 75
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
|
|
|
|
|
#2399 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
[1=1999a18a2ffdaccef542471 663304a63305f1c5c;3826354 8]Zawsze byłam wrażliwa i delikatna. Czasem mam wrażenie, że te cechy były asem w jego rękawie, co często wykorzystywał. Z poważną miną stał przede mną i wysłuchiwał niewzruszony moich zarzutów po czym następowała lawina błagania, próśb i zapewnień.
Minęło od rozstania zaledwie kilkanaście godzin a ja jeszcze nie płakałam. Czuje, że się zbiera ale zaraz staram się myśleć o czymś innym. Jestem zła na siebie, na niego, na to, jak to wszystko się potoczyło za moim przyzwoleniem. Ostatnie pół roku, ten czas gdy stałam się obojętna sprawiło, że role trochę się odwróciły. On zaczął się starać bo chyba czuł, że zaczyna mnie tracić na serio. Powiedział mi, że zaczął szanować ten związek. Szkoda, że tak późno. Przeżył to, widziałam. Ale musiałam wystawić mu rachunek za ten związek, który nie miał przyszłości. Pracuje na czarno, nie garnął się do legalnej pracy a miał ku temu szanse i propozycje! Otrzymaliśmy propozycję mieszkania w domu jego cioci, która na pół roku wyjeżdża za granicę. I co? Nawet nie chciało mu się pojechać do niej na urodziny... Dochodzę powoli do wniosku, że człowiek, którego tak ślepo kochałam nie ma mi zbyt wiele do zaoferowania w zamian, brak inwencji i jakiegoś polotu, planowania zapaliło mi lampkę w głowie.[/QUOTE] Traktowałaś te pół roku jako ostatnią szansę? A i tak wiedziałaś, jak to się skończy, tylko zamiast dokonywać zmiany, wolałaś się ubiczować do końca, i przy okazji zadać mu karę swoim chłodem i łaskawym powrotem, tak to widzę. Faktycznie, praca na czarno, dojrzałość jak ta lala A co do mieszkania razem - to chyba po prostu tego nie chciał ale o tym nie mówił, dlatego olał temat. Wnioski wyciągnęłaś właściwe, teraz tylko się ich trzymaj.
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
#2400 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 1 166
|
Dot.: Rozstanie z facetem, część XXV
Cytat:
Dziwnie się czuję... Już nie płaczę jak pierwsze 1,5 miesiaca codziennie, ale dalej jest pierwszą i ostatnią myślą...dalej ciągle myślę w ciągu dnia ... No i mam mega mieszane myśli... Od pozytywnych, do bardzo negatywnych. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:11.



Chociaż może przez grzeczność wypada? Namieszałyście mi teraz.


.








