Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ - Strona 83 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-12-08, 10:38   #2461
dale_cooper
Raczkowanie
 
Avatar dale_cooper
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 36
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Zawsze zastanawiałam się czy brak szacunku jest niewybaczalny, czy można przymknąć oko, powiedzieć TŻ, co jest nie tak, a potem o tym zapomnieć. Ja skłaniam się ku tej pierwszej opcji, choć dalej z nim jestem. Zdążył już mnie nazwać głupią, idiotką, p.. kłamczuchą itp.

Po każdym takim wyskoku, strasznie się obrażam. On ma charakter bardzo wybuchowy i nie potrafi zrozumieć, że jeśli miota w gniewie przekleństwami (niekoniecznie w moją stronę, ale kłócąc się ze mną), to mnie to boli, bo nie chce ze mną rozmawiać. Przedrzeźnia mnie, wyśmiewa (gdy w jego mniemaniu nie mam żadnych argumentów, tylko zachowuję się jak dziecko)... a u mnie takie rzeczy zawsze kończą się płaczem. Nie potrafię na niego reagować inaczej, wiem, że to moja wina, próbowałam z tym walczyć, ale się nie da. Nie mogę znieść tego, że osoba, która mówi, że mnie kocha... tak mnie traktuje. Było już ciskanie w ziemię gazetami, rzucanie na ulicy siatki z zakupami "Nie zasługujesz na nic, co dostałaś ode mnie"... przy chwilowym rozstaniu: "Zrobię ci na uczelni takie piekło, że sama stąd odejdziesz" (co i tak było pustą groźbą, bo i tak by tego nie zrobił).

Mówi często, że mi nie zależy. Bo po kłótni (np. skończonej wyzwaniem mnie od idiotek) nie padnę mu w ramiona i nie powiem, żebyśmy jechali do niego na seks na zgodę. A ja nie umiem, muszę sobie wyjaśnić, że tylko tak mówił, że tak nie myśli (tak właśnie tłumaczy wybuchy złości). Dla mnie to nie jest wytłumaczenie, bo do osoby, którą się kocha, tak się po prostu NIE MÓWI. I np. jak się o coś sfochuje, to muszę iść za nim, biec, tłumaczyć, prosić i wyjaśniać... bo inaczej czeka mnie tyrada o tym, że mi nie zależy. A jak on mi powie coś niemiłego, coś, co mnie obraża - to jak mam chcieć z nim rozmawiać? Zazwyczaj wtedy zabieram swoje rzeczy i idę na przystanek zalana łzami, ale to on mnie wtedy dogania, jeszcze pociśnie we mnie, żeby się lepiej poczuć, a potem przeprasza. Mówi, że to wszystko jego wina... a po x czasu mówi, że to ja się nigdy nie umiem przyznać do błędu.

Nie wiem co z tym zrobić, nie jestem szczęśliwa w tym związku, choć momentami bywa bardzo miło. Ale kiedy nawet tygodnia nie można wytrzymać bez kłótni? On oczywiście potem mówi, że to wszystko moja wina. Że jestem nieznośna i że jestem jędza. A ja w to zaczynam wierzyć, bo już się wykańczam przy nim psychicznie. Jednocześnie chcę, żeby było dobrze, ale potem jak wychodzi ostra kłótnia, już mi nie zależy i pragnę tylko tego, żebyśmy nie byli razem. Ale on nie chce i w końcu mnie przekonuje, żeby spróbować jeszcze raz... Studiujemy razem, mamy tych samych znajomych, dlatego rozstania zawsze były krótkometrażowe, a ja się łamałam.

Jestem strasznie zagubiona, a on mi w tym wszystkim wcale nie pomaga. Przez to, że cały czas (na uczelni, w czasie wolnym) byliśmy razem, strasznie się od niego uzależniłam. Zauważyłam tendencję, że przez związek staję się zniewolona (w przeszłości też tak było), słabsza i mniej zaradna. Kiedy byłam wolna po 2 letnim byłym związku poczułam wiatr we włosach, od razu pojawiło się grono absztyfikantów, którzy mnie bardzo dowartościowywali, zabierali na kawę, miałam dużo czasu i mogłam go pożytecznie wykorzystywać. Teraz jestem zawieszona pomiędzy nim, a studiami. Spotykam się z przyjaciółką, znajomymi czasami...

A jednocześnie nie chciałabym być sama. On zawsze, każdą kłótnię tak odwraca, że to ja czuję się jak główny winowajca. Mówi, że przez to nie chcę, żeby było od razu dobrze, bo się obwiniam, sama się karzę... (jakby mnie nie obwiniał, to by tak nie było, a poza tym - NIE UMIEM być milutka i wesoła po tym jak nazwie mnie idiotką :\).

Przepraszam za chaotyczność,
tak, chciałam się po prostu uzewnętrznić.
Miło czytać, że niektórym z Was się udało i zawalczyłyście o swoje szczęście samej, albo u boku innego faceta. Jesteście bardzo silne i dzielne, bo to strasznie trudna sprawa. Może i kiedyś ja do tego dojrzeję
__________________
jestem kobietą.
listopad 2010 CG, zapuszczam, dbam o włosy i paznokcie!

55 . 54 . 53 . 52 . 51

8 min stretch/abs/buns/arms/legs (6x w tyg.)
4 dzień/ 30.


tutaj bloguję,
a tu popełniam rękodzieło
dale_cooper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-08, 13:18   #2462
Milky_quartz
Zadomowienie
 
Avatar Milky_quartz
 
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: Z roznych miejsc:)
Wiadomości: 1 950
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Dale cooper - właściwie sama sobie odpowiedziałaś co powinnaś zrobić. NIE JESTEŚ z nim szczęśliwa i nie będziesz... takiego traktowania i wyzywania po prostu nie da się zapomnieć, już zawsze pozostaną rysy w pamięci, te słowa, którymi Cię obrzuca, to nigdy nie pozwoli Ci być z nim szczęśliwą i czuć się spełnioną w związku. Pamiętam, jak mi było głupio, kiedy po steku takich wyzwisk wracałam do niego, coraz bardziej tracąc poczucie własnej wartości. W związku powinnaś czuć się szczęśliwsza, niż gdy byłaś sama!!! Inaczej nie ma to sensu.. Sama piszesz, że grono podrywaczy bardziej Cię dowartościowywało niż Twój własny facet. Kochana, zostaw to i nie oglądaj się, znajomymi nie przejmuj... wszystko się ułoży, na pewno nie stracisz swoich przyjaciół, a na początku po prostu się nie spotykaj z nimi jesli będzie też Twój obecny - mam nadzieję że niedługo były - facet.
Milky_quartz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-08, 13:50   #2463
Karena 73
Kobieta z klasą
 
Avatar Karena 73
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Dale cooper
Witaj
Zrób sobie zestawienie: po jednej stronie wypisz sobie jakie korzyści masz z tego związku i jakie przyjemności spotykają Cię z tym facetem, bez czego trudno będzie się obejść a z drugiej wszystkie negatywne sprawy kojarzące się z tym facetem.
Moje pierwsze małżeństwo było dla mnie bardzo toksyczne. Trwało tylko 5 lat, a on co pół roku ogłaszał separację, na którą ja oczywiście biernie się zgadzałam. Po 2 tygodniach mu przechodziło i tak w kółko ( nawet osobne półki w lodówce wtedy mieliśmy - kiedy sobie to przypomnę to śmieję się do łez). Po 5 latach ogłosił kolejną separację, a ja sobie postanowiłam , że ta będzie ostatnia i wniosłam sprawę o rozwód. Przychodził jeszcze do mnie do pracy i próbował mnie namawiać na zmianę decyzji ale ja przysięgłam sobie, że nie będę się bawić w jego gierki i moja decyzja będzie ostateczna, i tak się stało. Najgorsze jest kiedy daje się kolejną lub kolejne szanse wtedy szacunku jest coraz mniej, bo on wtedy wie, że wszystko wybaczysz i pozwala sobie coraz bardziej.
Teraz po latach nie żałuję niczego. Nawet tego nieudanego małżeństwa, bo wiem, że właśnie ten związek nauczył mnie najwięcej - bez niego nie byłam teraz tak pewna siebie. Teraz to ja stawiam warunki i jeżeli komuś się coś nie podoba wolna droga. Nie trzymam już nikogo na siłę, chcesz innej? idź i niech Ci będzie dobrze, ja sobie poradzę ale pamiętaj nie ma powrotu.
I wiesz co? To działa bardziej niż trzymanie kogoś na smyczy, kontrola telefonu itd. W tej chwili nie martwię się co robi mój mąż kiedy nie ma go w domu, a niech robi co chce w końcu podobno jest dorosły. Zna konsekwencje swojego ewentualnego postępowania, bo jasno mu powiedziałam. Wie co może stracić i ma wolny wybór.
Jestem teraz silna i znam swoją wartość, ale bez złych doświadczeń dalej byłabym głupiutką gąską dlatego naprawdę niczego w moim życiu nie żałuję, tak po prostu miało być.
Dziewczyny więc głowa do góry i zdrowy egoizm.
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać.
Karena 73 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-08, 18:17   #2464
kimi1000
Zakorzenienie
 
Avatar kimi1000
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 164
GG do kimi1000
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez d0lcevita Pokaż wiadomość
to prawda będac z kimś nie zmieni sie i szkoda czasu tez w to nie wierzę

natomaist może się zmienić....gdy jest sam, traci coś to jest szansa, że dostrzeże w sobie ze cos robi złego i cos zmieni....
ale podkreslam - jest szansa, bo nie każdy ma zdolność autorefleksji
Mój eks nie ma skłonności do autorefleksji, z tego co słyszę i co robi...

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Dale cooper
Witaj
Zrób sobie zestawienie: po jednej stronie wypisz sobie jakie korzyści masz z tego związku i jakie przyjemności spotykają Cię z tym facetem, bez czego trudno będzie się obejść a z drugiej wszystkie negatywne sprawy kojarzące się z tym facetem.
Moje pierwsze małżeństwo było dla mnie bardzo toksyczne. Trwało tylko 5 lat, a on co pół roku ogłaszał separację, na którą ja oczywiście biernie się zgadzałam. Po 2 tygodniach mu przechodziło i tak w kółko ( nawet osobne półki w lodówce wtedy mieliśmy - kiedy sobie to przypomnę to śmieję się do łez). Po 5 latach ogłosił kolejną separację, a ja sobie postanowiłam , że ta będzie ostatnia i wniosłam sprawę o rozwód. Przychodził jeszcze do mnie do pracy i próbował mnie namawiać na zmianę decyzji ale ja przysięgłam sobie, że nie będę się bawić w jego gierki i moja decyzja będzie ostateczna, i tak się stało. Najgorsze jest kiedy daje się kolejną lub kolejne szanse wtedy szacunku jest coraz mniej, bo on wtedy wie, że wszystko wybaczysz i pozwala sobie coraz bardziej.
Teraz po latach nie żałuję niczego. Nawet tego nieudanego małżeństwa, bo wiem, że właśnie ten związek nauczył mnie najwięcej - bez niego nie byłam teraz tak pewna siebie. Teraz to ja stawiam warunki i jeżeli komuś się coś nie podoba wolna droga. Nie trzymam już nikogo na siłę, chcesz innej? idź i niech Ci będzie dobrze, ja sobie poradzę ale pamiętaj nie ma powrotu.
I wiesz co? To działa bardziej niż trzymanie kogoś na smyczy, kontrola telefonu itd. W tej chwili nie martwię się co robi mój mąż kiedy nie ma go w domu, a niech robi co chce w końcu podobno jest dorosły. Zna konsekwencje swojego ewentualnego postępowania, bo jasno mu powiedziałam. Wie co może stracić i ma wolny wybór.
Jestem teraz silna i znam swoją wartość, ale bez złych doświadczeń dalej byłabym głupiutką gąską dlatego naprawdę niczego w moim życiu nie żałuję, tak po prostu miało być.
Dziewczyny więc głowa do góry i zdrowy egoizm.
Bez moich doświadczeń nie byłabym tą osobą, jaką jestem.
__________________
Co nas nie zabije to nas wzmocni.

Pamiętaj dziewczyno, jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować. więc przestań tu siedzieć jak ten ostatni osioł z telefonem w ręce tylko idź i zapomnij o nim i przestań się łudzić .


kimi1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-08, 21:35   #2465
d0lcevita
Zakorzenienie
 
Avatar d0lcevita
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 3 432
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Dale cooper
Witaj
Zrób sobie zestawienie: po jednej stronie wypisz sobie jakie korzyści masz z tego związku i jakie przyjemności spotykają Cię z tym facetem, bez czego trudno będzie się obejść a z drugiej wszystkie negatywne sprawy kojarzące się z tym facetem.
Moje pierwsze małżeństwo było dla mnie bardzo toksyczne. Trwało tylko 5 lat, a on co pół roku ogłaszał separację, na którą ja oczywiście biernie się zgadzałam. Po 2 tygodniach mu przechodziło i tak w kółko ( nawet osobne półki w lodówce wtedy mieliśmy - kiedy sobie to przypomnę to śmieję się do łez). Po 5 latach ogłosił kolejną separację, a ja sobie postanowiłam , że ta będzie ostatnia i wniosłam sprawę o rozwód. Przychodził jeszcze do mnie do pracy i próbował mnie namawiać na zmianę decyzji ale ja przysięgłam sobie, że nie będę się bawić w jego gierki i moja decyzja będzie ostateczna, i tak się stało. Najgorsze jest kiedy daje się kolejną lub kolejne szanse wtedy szacunku jest coraz mniej, bo on wtedy wie, że wszystko wybaczysz i pozwala sobie coraz bardziej.
Teraz po latach nie żałuję niczego. Nawet tego nieudanego małżeństwa, bo wiem, że właśnie ten związek nauczył mnie najwięcej - bez niego nie byłam teraz tak pewna siebie. Teraz to ja stawiam warunki i jeżeli komuś się coś nie podoba wolna droga. Nie trzymam już nikogo na siłę, chcesz innej? idź i niech Ci będzie dobrze, ja sobie poradzę ale pamiętaj nie ma powrotu.
I wiesz co? To działa bardziej niż trzymanie kogoś na smyczy, kontrola telefonu itd. W tej chwili nie martwię się co robi mój mąż kiedy nie ma go w domu, a niech robi co chce w końcu podobno jest dorosły. Zna konsekwencje swojego ewentualnego postępowania, bo jasno mu powiedziałam. Wie co może stracić i ma wolny wybór.

Jestem teraz silna i znam swoją wartość, ale bez złych doświadczeń dalej byłabym głupiutką gąską dlatego naprawdę niczego w moim życiu nie żałuję, tak po prostu miało być.
Dziewczyny więc głowa do góry i zdrowy egoizm.
bardzo madre słowa
gratuluje
pogrubione- sama tak robie i mój ex o tym wiedział chociażby z tego względu że mu mówiłam że do exa exa nie wrócę....
mimo to nie potraktował tego powaznie, zlekcewazył sobie mnie
nawet jak zrozumie to raczej będzie już za późno

Cytat:
Napisane przez kimi1000 Pokaż wiadomość
Mój eks nie ma skłonności do autorefleksji, z tego co słyszę i co robi...
widzisz kimi mój ma, zwłąszcza jak zostaje sam ...nie będe oszukiwac że nie, dużo sie już nauczył...ależ ile można... przeicez to nie moje dziecko
w sumie to juz widzę że mu rura mięknie....ale to i tak dla mnie za mało...nadal to nie to co uważam że powinno być więc go nie chce

oczywiscie on chbya mysli że to nie jest koniec....przeicez w pn jak weszystkie żale z siebie wyrzucił to potem napisał że tak naprawę to marzy o tym żeby mnie przytulic .....ja milczłąam
potem mnie przeprosił (nadal w smsie)...nadal milcząłam......a nastrwpnego dnia zadzwonił z przeprosinami na domowy (komórki bym nie odebrała) ....po 3 minutowej rozmowie niby wie że to koniec, ale mysle że nie dotarło, bo miedzy nami nieraz już tak było....zreszta jak się godzilismy to sam mówił że dużo mu to daje jak zostaje sam...i do niego wtedy tyle dociera...i dociera nie powiem że nie...ale im dalej w las....tym wiecej drzew....nawet jak juz sie czegoś nauczył to i tak zawsze coś nowego i nowego....a mnie już brak sił.....
i chbya on mysli że bedzie tak jak dotychczas....tymczasem we mnie coś pękło...mam dość i nawet nie mam ochoty tego tłumaczyc ....po prostu go już nie cche .....z ex exem też tak miałam.....chciałam chciałąm...a nagle powiedizłam dość i tyle .....
__________________
"Wiem,że jak każda kobieta,mam więcej siły niż na to wygląda"
/Evita

Edytowane przez d0lcevita
Czas edycji: 2010-12-08 o 22:34
d0lcevita jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-09, 21:16   #2466
cigi
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 748
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Witam dziewczyny;
Nie przeczytalam calego watku, bo nie bardzo mam na to czas w natloku obowiazkow (malenka coreczka) i problemow. Powiem tylko, ze troche zszokowana jestem, ze jest Was kobietek uzerajacych sie z takimi typami TYLE.
Ja mam watpliwosci, czy tacy normalni faceci, ktorym nie mozna zarzucic za wiele istnieja...
Mam zle doswiadczenia. Nie chce ich w tej chwili opisywac. Moze wkrotce.
Powiem tylko jedno.
Kiedy dostrzegacie, ze wasz ukochany staje sie do Was niemily, ze brak mu do Was szacunku, dajcie mu szase. Jedna, lub dwie. Porozmawiajcie z nim bardzo powaznie. Jesli to nie dziala, nie zostawajcie z nim. Nie ludzcie sie, ze sie zmieni. Tak nie bedzie. Jesli jest idealny, a nie mozecie sie w czyms dogadac, moze warto poddac sie jakiemus rodzajowi terapii, po prostu pogadac o tym razem z osoba trzecia, obiektywna. Jesli uzywa wulgarnych slow, obraza Was, czy dochodzi do rekoczynow nie daj Boze, wtedy nawet tej szansy mu nie dawajcie.
Nie mowcie sobie, ze nie dacie rady bez niego, ze jest taki dobry w miedzyczasie itd. Im szybciej to skonczycie tym lepiej, tym silniejsze bedziecie. Dacie sobie rade doskonale, odnajdziecie swoje pasje, piekno swiata. Bedzie bolalo. Ale minie! To pewne. Zeby zabic bol szydelkujcie cale dnie, pozerajcie ksiazki, biegajcie, przekopujcie ogrodek. Wymeczcie sie, nie myslcie. Zacznijcie wychodzic do ludzi, poszukajcie zajec.
Dziewczyny,
nie czekajcie, az przyjdzie na swiat Wasze dziecko.
Powiem tak, z narodzinami dziecka sie dojrzewa i swiat i spojrzenie nan zmienia sie.
I jesli wtedy pozostajecie w zlym zwiazku dochodzi Wam jeden bardzo powazny problem. BARDZO powazny; Dobro i przyszlosc Waszego dzieciatka. I wtedy to wszystko nie jest juz takie proste i nieskomplikowane. Nie mozna po prostu sobie pojsc....
cigi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-12, 12:05   #2467
madame29
Raczkowanie
 
Avatar madame29
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 39
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

hej Dziewuchy, to znowu ja, sledze wątek cały czas....
coz moge napisac.......

jest taki cycyat Paulo Coelho
"Wszystko co zdarza się raz, może się już nie
przydarzyć nigdy więcej, ale to, co zdarza się dwa razy, zdarzy się na
pewno po raz trzeci."


Opisywałam swoją sytuację juz we wczesniejszych postach. Wczoraj TŻ zachował sie bardzo (BARDZO!) nie fair w stosunku do mojej kolezanki, - nie do mnie, ale do kolezanki, po czym poszedl do baru, i mial czelnosc dzis powiedziec mi ze to ja wybrałam ją - bo zostalam z nią w domu zeby dziewczyne pocieszyc - niz jego - bo nie polazlam z nim do jakiegos baru na kolejne z rzędu piwo... z jego znajomymi


juz wiem ze on sie nie zmieni
dlatego nie szukam pomocy, nie prosze juz o to zebyscie mi cos doradziły, bo wiem ze on sie nie zmieni...
dziwię się tylko ze w tym tkwie, ale wydostanę się,
takim osobom jak ja potrzebny jest wystarczająco uderzający bodziec zeby zerwac relacje, i to co cię łaczy z facetem, - dla mnie narzeczonym...

jestem głupia bo czekam, aż zdarzy sie cos po czym powiem kategoryczne NIE!
bo teraz wybaczam, glupio wybaczam, a mimo to wiem ze cos takiego sie powtórzy. To co zdarzylo sie wczoraj nie trafiło bezposrednio do mnie, on bardzo zle zachowal sie w stosunku do mojej kolezanki. Strasznie ją obraził. Wywalił brudy przy znajomych po ktorych ona sie rozpłakała i od dzis nie utrzymuja ze soba kontaktów.

A faceta przeciez poznaje sie po tym jak zachowuje sie wobec innych...

Kazdej ktora ma taki problem powiedzialabym, spierzaj od niego bo sie nie zmieni, tylko bedzie poglębiał twoj bol psychiczny, (niestety - czasem i fizyczny) ale sama nie potrafie odejsc..

tymbardziej ze gosc do mnie mowi ze jak nie ty to zadna, ale dlaczego w takim razie nie dba o te nasze relacje, o zwiazek?? -- bo wydaje mu sie ze juz mnie ma i moze mna manipulowac i robic co chce. (tak mi sie wydaje)

załosne... tym ktore sa w krotkim zwiazku , doradzam-->uciekac, bo po kilku latach jest juz trudniej ...

---------- Dopisano o 13:05 ---------- Poprzedni post napisano o 12:58 ----------

a obiecywał poprawe, obiecywał ze bedzie juz tylko dobrze...
ze takie cos sie nie powtorzy

po wczorajszym zachowaniu , zauwazyłam, ze on po prostu nie toleruje MOICH znajomych, ci ktorzy powiedzą słowo przeciko niemu są przez niego eliminowani...

obiecywal poprawe wobec mnie, ale skoro zachowuje sie nie tak w stosunku do moich znajomych to chyba tez cos nie hallo..

patrząc na moj ziwązek widzę ze ... nerwowosc i agresje powinno sie leczyc
wg mnie to choroba.
madame29 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-12-12, 12:08   #2468
ilo16na
Zakorzenienie
 
Avatar ilo16na
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 17 871
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

I ja powracam na ten watek..
Tyle madrych rad tu dostalam ale wciaz mi zalezy..nadal sie nie wyprowadzilam(zdaje sobie sprawe ze zle robie) ale zalezy mi na nim..
Chore to co powiem:ale nie wiem jakby moj swiat wygladal bez niego..Moze dlatego ze on byl moim przyjacielem/chlopakiem w jednym.
Ostatnio jak z nim rozmawialam on powiedzial ze nie wie czy chce za mna byc...-nie wiem czy mozna cos gorszego uslyszec..
Nie wiem czy widzialyscie film "Gorzkie gody" Polanskiego
-ona osiagnela dno ja mam wrazenie ze tez do niego rownam..
(przeczytajcie sobie chociaz opisy filmu)
Zyciowy film..

NA psychologii na studiach ostatnio mialam o osobowosci-ze czlowiek rodzi sie z danym charakterem i nie ZMIENI SIE! Napewno nie pod wplywem innej osoby.. musi sam tego chciec -my nie damy rady ich zmienic.. Charakter/osobowosc to rzecz stala.
Takie to prawdziwe- a do mnie samej to nie dociera..
__________________
Pisz do mnie tylko Ilona.

  • "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"

ilo16na jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-12, 12:36   #2469
kimi1000
Zakorzenienie
 
Avatar kimi1000
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 164
GG do kimi1000
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

madame29 taaa, jak nie ty, to żadna inna, zaniedbujesz go, bo wybierasz koleżanki, związek sie psuje, bo ty go zaniedbujesz. Skąd ja to znam...
Tak, on Tobą manipuluje, bo dajesz się nabrać na jego piękne słowa. Popatrz na to, co robi, a nie na to co mówi.

Nie chcesz odejść, widocznie za mało miałaś jeszcze upokorzeń.


Cytat:
Napisane przez d0lcevita Pokaż wiadomość
bardzo madre słowa
gratuluje
pogrubione- sama tak robie i mój ex o tym wiedział chociażby z tego względu że mu mówiłam że do exa exa nie wrócę....
mimo to nie potraktował tego powaznie, zlekcewazył sobie mnie
nawet jak zrozumie to raczej będzie już za późno



widzisz kimi mój ma, zwłąszcza jak zostaje sam ...nie będe oszukiwac że nie, dużo sie już nauczył...ależ ile można... przeicez to nie moje dziecko
w sumie to juz widzę że mu rura mięknie....ale to i tak dla mnie za mało...nadal to nie to co uważam że powinno być więc go nie chce

oczywiscie on chbya mysli że to nie jest koniec....przeicez w pn jak weszystkie żale z siebie wyrzucił to potem napisał że tak naprawę to marzy o tym żeby mnie przytulic .....ja milczłąam
potem mnie przeprosił (nadal w smsie)...nadal milcząłam......a nastrwpnego dnia zadzwonił z przeprosinami na domowy (komórki bym nie odebrała) ....po 3 minutowej rozmowie niby wie że to koniec, ale mysle że nie dotarło, bo miedzy nami nieraz już tak było....zreszta jak się godzilismy to sam mówił że dużo mu to daje jak zostaje sam...i do niego wtedy tyle dociera...i dociera nie powiem że nie...ale im dalej w las....tym wiecej drzew....nawet jak juz sie czegoś nauczył to i tak zawsze coś nowego i nowego....a mnie już brak sił.....
i chbya on mysli że bedzie tak jak dotychczas....tymczasem we mnie coś pękło...mam dość i nawet nie mam ochoty tego tłumaczyc ....po prostu go już nie cche .....z ex exem też tak miałam.....chciałam chciałąm...a nagle powiedizłam dość i tyle .....
Mnie by sie też nie chciało wchodzić w jakieś relacje z kimś, komu musiałabym tłumaczyć pewne rzecz, któe dla mnie byłyby oczywista. Nie chciałbym się wiązać z kimś, kto miałby inne poglądy na funkcjonowanie związku. Szkoda mojego czau i nerwów.
Może dlatego odpowiada mi M, bo mamy identyczne poglądy na zachowanie niezależności, poczucia własnej wartości, podobne obawy.
__________________
Co nas nie zabije to nas wzmocni.

Pamiętaj dziewczyno, jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować. więc przestań tu siedzieć jak ten ostatni osioł z telefonem w ręce tylko idź i zapomnij o nim i przestań się łudzić .


kimi1000 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-12, 12:58   #2470
ston3d
Zadomowienie
 
Avatar ston3d
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 538
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Dolcevita, twarda babka z Ciebie

---------- Dopisano o 13:58 ---------- Poprzedni post napisano o 13:56 ----------

Cytat:
Napisane przez ilo16na Pokaż wiadomość
I ja powracam na ten watek..
Tyle madrych rad tu dostalam ale wciaz mi zalezy..nadal sie nie wyprowadzilam(zdaje sobie sprawe ze zle robie) ale zalezy mi na nim..
Chore to co powiem:ale nie wiem jakby moj swiat wygladal bez niego..Moze dlatego ze on byl moim przyjacielem/chlopakiem w jednym.
Ostatnio jak z nim rozmawialam on powiedzial ze nie wie czy chce za mna byc...-nie wiem czy mozna cos gorszego uslyszec..
Nie wiem czy widzialyscie film "Gorzkie gody" Polanskiego
-ona osiagnela dno ja mam wrazenie ze tez do niego rownam..
(przeczytajcie sobie chociaz opisy filmu)
Zyciowy film..

NA psychologii na studiach ostatnio mialam o osobowosci-ze czlowiek rodzi sie z danym charakterem i nie ZMIENI SIE! Napewno nie pod wplywem innej osoby.. musi sam tego chciec -my nie damy rady ich zmienic.. Charakter/osobowosc to rzecz stala.
Takie to prawdziwe- a do mnie samej to nie dociera..
Ależ smęcisz, szukasz wymówek, robisz z siebie męczennicę. Tylko po co?
ston3d jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-12, 13:05   #2471
ilo16na
Zakorzenienie
 
Avatar ilo16na
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 17 871
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez ston3d Pokaż wiadomość
Dolcevita, twarda babka z Ciebie

---------- Dopisano o 13:58 ---------- Poprzedni post napisano o 13:56 ----------



Ależ smęcisz, szukasz wymówek, robisz z siebie męczennicę. Tylko po co?
Uzaleznienie i przyzwyczajenie do 2 osoby.. i dlatego ze ta 2 osoba kiedys obiecywala zlote gory..
I ze nie mam sie gdzie wyprowadzic(a tu mam dach za darmo)aczkolwiek znalazlam jedna ciekawa propozycje mieszkania (m.studenckie)
__________________
Pisz do mnie tylko Ilona.

  • "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"

ilo16na jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-12-23, 09:45   #2472
dale_cooper
Raczkowanie
 
Avatar dale_cooper
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 36
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Przez dwa tygodnie było tak fantastycznie, że już uwierzyłam w to, że może być między nami dobrze. Było naprawdę idealnie. Ale znów poszło o to samo. Oglądaliśmy film (byłam strasznie niewyspana i zmęczona) i mi się oczy same zamykały, bo wczoraj robiłam coś do późnej nocy. Kiedy skończyliśmy film, to poprosił mnie, żebym mu zrobiła masaż. Powiedziałam, że ok, tylko za chwilę, żebyśmy chwilę poleżeli, bo naprawdę czułam się super w cieple, z lego ramieniem, które mnie obejmuje. No ok... Odliczył trzy minuty, a potem się zaczął wściekać, że on zawsze spełnia wszystkie moje zachcianki, a ja nie mogę mu zrobić 5 minutowego masażu, żadnej jednej rzeczy, że jestem egoistką i nic z siebie nie daję, że nawet jak oglądamy serial, który on ściągnie (który bardzo lubię), to ja śpię... To powiedziałam, że ok, niech mi powie gdzie ma olejek do masażu. I on oczywiście, że już mu się odechciało. Na co ja, że oczywiście nic nie znaczy to, że się kochaliśmy 40 min temu i było bardzo dobrze, że ładnie się przygotowałam na ten wieczór, że mamy cały wieczór dla siebie, kupiłam tokaj na naszą "wigilię", że zrobiłabym ten masaż dosłownie za chwilę, gdyby wszystkiego nie chciał mieć na TERAZ. On na to odpowiedział, że jak idziemy przez miasto i go proszę, żeby mnie pocałował, to mnie całuje, nawet kiedy nie ma na to ochoty. I w łóżku tak samo, nawet jeśli nie ma ochoty, to i tak mnie pieści. Ja uważałam, że nie ma sprawy, bo za chwilę bym to zrobiła.

No i on się obraził. Ja nigdy nie wiem jak się wobec tego zachować... no to on zaczął coś sprawdzać na komputerze, a ja poprosiłam, żeby mi sprawdził autobus do domu... I już właściwie nie pamiętam, co on mówił potem, bo sama nie wierzyłam. Pamiętam, że powiedział, że za chwilę mnie uderzy w ryj, że jestem niezrównoważona psychicznie, że powinien zadzwonić do mojej matki i powiedzieć, że ma niezrównoważoną córkę, że nie używam mózgu...

Poczułam się jak uderzona obuchem w głowę, bo rozmowa rozmową, ale jak można tak mówić do swojej dziewczyny (tym bardziej, że niemal każda kłótnia była o to samo - bo powiedział, że jestem głupia, że jestem idiotką i pier.. kłamczuchą) godzinę po tym, jak się z nią kochało i mówiło "kocham Cię"? Wiem, że ma trudny charakter, ale bez przesady.

Jego odpowiedź na takie coś: że to ja go sprowokowałam milczeniem, że on tego nienawidzi, i że zawsze jak się kłócimy, to doprowadzę go do stanu, że już nad sobą nie panuje, palnie coś głupiego, a potem kłótnia schodzi na inny tor i na to jaka to ja jestem z nim nieszczęśliwa, bo mówi takie rzeczy... które tak naprawdę dla niego nie mają żadnego znaczenia, że przecież i tak by tego nie zrobił.

Powiedziałam, że to dość i że cały czas się historia powtarza. Że powinien sobie znaleźć dziewczynę, na której rzucanie mięsem nie będzie robiło wrażenia... bo na mnie robi. Nawet jak mi robi przykrość, to zazwyczaj mówi: "tak, popłacz się jeszcze, oczywiście, taka jest zawsze twoja odpowiedź", co jest jeszcze gorsze. Powiedziałam, ze mój facet nie będzie mnie obrażał i że widocznie jego czas się skończył, że nie pasujemy do siebie i niech sobie poszuka kogoś innego... potem był jego płacz, furia, itp. Ale serce mi się strasznie kroiło, jak na niego patrzyłam. Potem pojechaliśmy z jego kolegami do sklepu kupić prezenty, dostałam od niego różę... z dopowiedzeniem "to tak na święta, nie na przeprosiny, żeby nei było, że daję kwiatki tylko na przeprosiny".

NIE WIEM
jestem równocześnie spokojna (bo przez święta nie będę się z nim widzieć),
a z drugiej rozbita, bo się trochę o niego boję, jest strasznie wybuchowy i może sobie coś zrobić. Powiedziałam, że porozmawiamy o tym po świętach.

Przepraszam za długi wstęp i chaos, ale musiałam to napisać, chociaż żeby lepiej się poczuć psychicznie.
__________________
jestem kobietą.
listopad 2010 CG, zapuszczam, dbam o włosy i paznokcie!

55 . 54 . 53 . 52 . 51

8 min stretch/abs/buns/arms/legs (6x w tyg.)
4 dzień/ 30.


tutaj bloguję,
a tu popełniam rękodzieło
dale_cooper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-23, 10:05   #2473
miriuri
Raczkowanie
 
Avatar miriuri
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 445
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez dale_cooper Pokaż wiadomość
a potem się zaczął wściekać, że on zawsze spełnia wszystkie moje zachcianki, a ja nie mogę mu zrobić 5 minutowego masażu, żadnej jednej rzeczy, że jestem egoistką i nic z siebie nie daję, że nawet jak oglądamy serial, który on ściągnie (który bardzo lubię), to ja śpię (...)

On na to odpowiedział, że jak idziemy przez miasto i go proszę, żeby mnie pocałował, to mnie całuje, nawet kiedy nie ma na to ochoty. I w łóżku tak samo, nawet jeśli nie ma ochoty, to i tak mnie pieści. (...)

No i on się obraził. (...)

Pamiętam, że powiedział, że za chwilę mnie uderzy w ryj, że jestem niezrównoważona psychicznie, że powinien zadzwonić do mojej matki i powiedzieć, że ma niezrównoważoną córkę, że nie używam mózgu...(...)

Jego odpowiedź na takie coś: że to ja go sprowokowałam milczeniem, że on tego nienawidzi, i że zawsze jak się kłócimy, to doprowadzę go do stanu, że już nad sobą nie panuje, palnie coś głupiego(...)

dostałam od niego różę... z dopowiedzeniem "to tak na święta, nie na przeprosiny, żeby nei było, że daję kwiatki tylko na przeprosiny".
1. Robi Ci wyrzuty o byle g.wno. Sprawia, że czujesz się winna, chociaż, jeżeli Twoja relacja jest prawdziwa, nie masz żadnej winy.

2. Tak naprawdę nie chce cię całować ani pieścić, robi to, bo Ty chcesz. Ja bym nie mogła być w takim związku.

3. Obraża się jak mała dziewczynka.

4. Obraża cię, jest chamem. Grozi, że cię uderzy.

5. Usprawiedliwia swoje chamskie zachowanie i zerowy szacunek do ciebie tym, że go "sprowokowałaś". Kto wie, jak cię kiedyś będzie lał to też pewnie dlatego, że go sprowokowałaś.

6. Wielce jaśniepan wysilił się na kwiatek z uroczymi świątecznymi "życzeniami".

Podsumowując krótkie podsumowanie:

No, ale TY NIE WIESZ.

Zostań z nim, jeżeli uważasz, że jesteś nic nie warta, lubisz jak się ktoś nad tobą znęca, lubisz być czyimś podnóżkiem i masz zadatki na ofiarę psychicznych manipulacji, które, skoro już mówi, że cię uderzy, w prostej drodze mogą zaprowadzić do karcenia fizycznego. Bo w takim układzie idealnie do siebie pasujecie Ale, skoro ci wystarczy jak dwa tygodnie jest spoko i facet ci powie, że cię kocha, to co my możemy na to poradzić?

Forum jest głupie z jednego względu - dziewczyna się wygada, uspokoi i nic nie zrobi. Gdyby chociaż nosiła w sobie niewyrzuconą na zewnątrz złość, to może by ją to przekonało do jakiegoś działania. A tak? Pozamiatane, bo emocje już w części zeszły.

Bardzo szkoda, dale cooper, że sobie nie zdajesz sprawy, jak cudowny może być związek oparty na miłości, szacunku, zaufaniu - które zdarzają się częściej niż przez dwa tygodnie raz na jakiś czas.
__________________
a w e s o m e !
miriuri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-23, 23:18   #2474
aiki102
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 104
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Miałem już tu nie pisać, ale życzenia to przecież co innego, zatem:

Niech się spełni,
by Wasze oczy nigdy już nie gasiły bólu. W łzach, nawet w zasięgu ręki nie dostrzegą miłości.
Zmień to.
W jedną łzę zrodzoną z planów, szeptów i wspólnych oddechów. Czułości dłoni i tęsknoty spotkania. Szczęścia.

Życzy Wam facet, który rozpoznał Miłość i nie pozwolił jej odejść.
__________________
Et si tu n'existais pas
Dis-moi pourquoi j'existerais
aiki102 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-23, 23:37   #2475
HotterThanFire
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 12 065
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

subskrypcja..:P
HotterThanFire jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-25, 13:22   #2476
ilo16na
Zakorzenienie
 
Avatar ilo16na
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 17 871
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

EHh podjelam ostateczna decyzje..dowiedzialam sie czegos co mnie utwierdzilo w tym-ze sie wyprowadzam.
Sadze ze sama tez bede umiala zyc..
Ehh specjalnie sie nie zalamuje nawet.. nie bede ryczec..nie ma po co.
Mam inne mieszkanie na oku i bede sie tam kontaktowac a jakby sie nie udalo to szukam innego
__________________
Pisz do mnie tylko Ilona.

  • "Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"

ilo16na jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-07, 13:31   #2477
sylwiar89
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 19
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cześć dziewczyny. Prosiłabym o rade, co mam zrobić.
Mam narzeczonego którego bardzo kocham, niestety nam sie naprawde nie układa.
Ciągle sie kłócimy i nie potrafimy sie dogadać. Mamy razem dwuletnie dziecko i mieszkamy u moich rodziców, ja pracuje a on chwilowo jest bezrobotny.Bardzo sie mecze w tym związku. On jest tak strasznie zazdrosny o mnie ze nie pozwala mi sie umalować, moge tylko pomalować rzęsy, najlepiej gdybym ubierała sie w łachmany. Gdy jestem w pracy to na wyglądzie mi nie zależy, ale studiuję i na uczelni chciałabym jakoś w miare wyglądać, niestety przez niego nie moge i czuje sie obrzydliwa. Byłam kiedyś ładną dziewczyną a teraz czuję sie jak jedna z najbrzydszych.
Gdy byłam w ciązy uderzył mnie po raz pierwszy, teraz sie to bardzo żadko zdaża, ale szantażuje mnie i mówi że jak go zostawie to i tak nigdy nikogo sobie nie znajde bo z takim brzydactwem nikt nie chciałby być.Najgorsze jest to ze mamy już wpłaconą zalicze na sale weselną i że cała nasza rodzina wie o ślubie i wszyscy sie cieszą. gdy jest dobrze to naprawde chcem tego ślubu, ale gdy sie kłócimy to mam ochote gdzuieś uciec i juz nigdy nie wrócić do dmu, jestem pomiatana przez niego i wykorzystywana. gdy nie mam ochty uprawiać z nim seksu to sie kłocimy (ale mi seks nie sprawia przyjemności wiec tego nie mam ochoty robić). kiedyś przez niego chciałam sie zabić bo powiedział zezrujnuje mi zycie i ze nigdy nie zobacze dziecka, ale mnie odratowali, czasami tego zeałuje że wtedy ta próba sie nie powiodła.Aha zapomniałam napisać, ze kiedyś poznałam innego chłaopaka i sie spotkałam z nim bedąc z narzeczonym (pocałowałam go tylko, do niczego poważniejszego nie doszło)mój narzeczony sie o tym dowiedział i od tej pory mam jeszcze gorzej w związku. nie wiem co mam zrobic, chciałabym to wszystko zakończyć ale boje sie ze odbierze mi dziecko, ze bedzie mnie szantażował. Boje sie tez ze rodzina sie zawiedzie na mnie, ze juz slub miał byc w lipcu, aja z nim zrywam...gdy jest dobrze, gdy sie nie kłócimy o naprawde jestem szcześliwa..ale niestety żadko bywają takie dni gdzie sie nie kłocimy
__________________
Ślubuję 09.07.2011
sylwiar89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-07, 13:40   #2478
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez sylwiar89 Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny. Prosiłabym o rade, co mam zrobić.
Mam narzeczonego którego bardzo kocham, niestety nam sie naprawde nie układa.
Ciągle sie kłócimy i nie potrafimy sie dogadać. Mamy razem dwuletnie dziecko i mieszkamy u moich rodziców, ja pracuje a on chwilowo jest bezrobotny.Bardzo sie mecze w tym związku. On jest tak strasznie zazdrosny o mnie ze nie pozwala mi sie umalować, moge tylko pomalować rzęsy, najlepiej gdybym ubierała sie w łachmany. Gdy jestem w pracy to na wyglądzie mi nie zależy, ale studiuję i na uczelni chciałabym jakoś w miare wyglądać, niestety przez niego nie moge i czuje sie obrzydliwa. Byłam kiedyś ładną dziewczyną a teraz czuję sie jak jedna z najbrzydszych.
Gdy byłam w ciązy uderzył mnie po raz pierwszy, teraz sie to bardzo żadko zdaża, ale szantażuje mnie i mówi że jak go zostawie to i tak nigdy nikogo sobie nie znajde bo z takim brzydactwem nikt nie chciałby być.Najgorsze jest to ze mamy już wpłaconą zalicze na sale weselną i że cała nasza rodzina wie o ślubie i wszyscy sie cieszą. gdy jest dobrze to naprawde chcem tego ślubu, ale gdy sie kłócimy to mam ochote gdzuieś uciec i juz nigdy nie wrócić do dmu, jestem pomiatana przez niego i wykorzystywana. gdy nie mam ochty uprawiać z nim seksu to sie kłocimy (ale mi seks nie sprawia przyjemności wiec tego nie mam ochoty robić). kiedyś przez niego chciałam sie zabić bo powiedział zezrujnuje mi zycie i ze nigdy nie zobacze dziecka, ale mnie odratowali, czasami tego zeałuje że wtedy ta próba sie nie powiodła.Aha zapomniałam napisać, ze kiedyś poznałam innego chłaopaka i sie spotkałam z nim bedąc z narzeczonym (pocałowałam go tylko, do niczego poważniejszego nie doszło)mój narzeczony sie o tym dowiedział i od tej pory mam jeszcze gorzej w związku. nie wiem co mam zrobic, chciałabym to wszystko zakończyć ale boje sie ze odbierze mi dziecko, ze bedzie mnie szantażował. Boje sie tez ze rodzina sie zawiedzie na mnie, ze juz slub miał byc w lipcu, aja z nim zrywam...gdy jest dobrze, gdy sie nie kłócimy o naprawde jestem szcześliwa..ale niestety żadko bywają takie dni gdzie sie nie kłocimy
Musisz zdac sobie z czegos sprawe, on zneca sie nad Toba psychicznie i fizycznie. Jaka masz pewnosc, ze nie bedzie bil waszego dziecka? Dla dobra swojego i malca uciekaj od niego. Na poczatku jest ciezko, ale uwierz mi dasz rade. Nagraj go, zeby miec dowod w sadzie. Nie boj sie dziecka Ci nie odbierze. Nie sluchaj go, bo jego slowa nic nie znacza.

Edit; Tym bardziej nie bierz z nim slubu, bo wtedy bedziesz codziennie chodzila ze sliwa pod okiem.

Edytowane przez Merys
Czas edycji: 2011-01-07 o 13:42
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-09, 12:11   #2479
madame29
Raczkowanie
 
Avatar madame29
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 39
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez dale_cooper Pokaż wiadomość
Przez dwa tygodnie było tak fantastycznie, że już uwierzyłam w to, że może być między nami dobrze. Było naprawdę idealnie. Ale znów poszło o to samo. Oglądaliśmy film (byłam strasznie niewyspana i zmęczona) i mi się oczy same zamykały, bo wczoraj robiłam coś do późnej nocy. Kiedy skończyliśmy film, to poprosił mnie, żebym mu zrobiła masaż. Powiedziałam, że ok, tylko za chwilę, żebyśmy chwilę poleżeli, bo naprawdę czułam się super w cieple, z lego ramieniem, które mnie obejmuje. No ok... Odliczył trzy minuty, a potem się zaczął wściekać, że on zawsze spełnia wszystkie moje zachcianki, a ja nie mogę mu zrobić 5 minutowego masażu, żadnej jednej rzeczy, że jestem egoistką i nic z siebie nie daję, że nawet jak oglądamy serial, który on ściągnie (który bardzo lubię), to ja śpię... To powiedziałam, że ok, niech mi powie gdzie ma olejek do masażu. I on oczywiście, że już mu się odechciało. Na co ja, że oczywiście nic nie znaczy to, że się kochaliśmy 40 min temu i było bardzo dobrze, że ładnie się przygotowałam na ten wieczór, że mamy cały wieczór dla siebie, kupiłam tokaj na naszą "wigilię", że zrobiłabym ten masaż dosłownie za chwilę, gdyby wszystkiego nie chciał mieć na TERAZ. On na to odpowiedział, że jak idziemy przez miasto i go proszę, żeby mnie pocałował, to mnie całuje, nawet kiedy nie ma na to ochoty. I w łóżku tak samo, nawet jeśli nie ma ochoty, to i tak mnie pieści. Ja uważałam, że nie ma sprawy, bo za chwilę bym to zrobiła.

No i on się obraził. Ja nigdy nie wiem jak się wobec tego zachować... no to on zaczął coś sprawdzać na komputerze, a ja poprosiłam, żeby mi sprawdził autobus do domu... I już właściwie nie pamiętam, co on mówił potem, bo sama nie wierzyłam. Pamiętam, że powiedział, że za chwilę mnie uderzy w ryj, że jestem niezrównoważona psychicznie, że powinien zadzwonić do mojej matki i powiedzieć, że ma niezrównoważoną córkę, że nie używam mózgu...

Poczułam się jak uderzona obuchem w głowę, bo rozmowa rozmową, ale jak można tak mówić do swojej dziewczyny (tym bardziej, że niemal każda kłótnia była o to samo - bo powiedział, że jestem głupia, że jestem idiotką i pier.. kłamczuchą) godzinę po tym, jak się z nią kochało i mówiło "kocham Cię"? Wiem, że ma trudny charakter, ale bez przesady.

Jego odpowiedź na takie coś: że to ja go sprowokowałam milczeniem, że on tego nienawidzi, i że zawsze jak się kłócimy, to doprowadzę go do stanu, że już nad sobą nie panuje, palnie coś głupiego, a potem kłótnia schodzi na inny tor i na to jaka to ja jestem z nim nieszczęśliwa, bo mówi takie rzeczy... które tak naprawdę dla niego nie mają żadnego znaczenia, że przecież i tak by tego nie zrobił.

Powiedziałam, że to dość i że cały czas się historia powtarza. Że powinien sobie znaleźć dziewczynę, na której rzucanie mięsem nie będzie robiło wrażenia... bo na mnie robi. Nawet jak mi robi przykrość, to zazwyczaj mówi: "tak, popłacz się jeszcze, oczywiście, taka jest zawsze twoja odpowiedź", co jest jeszcze gorsze. Powiedziałam, ze mój facet nie będzie mnie obrażał i że widocznie jego czas się skończył, że nie pasujemy do siebie i niech sobie poszuka kogoś innego... potem był jego płacz, furia, itp. Ale serce mi się strasznie kroiło, jak na niego patrzyłam. Potem pojechaliśmy z jego kolegami do sklepu kupić prezenty, dostałam od niego różę... z dopowiedzeniem "to tak na święta, nie na przeprosiny, żeby nei było, że daję kwiatki tylko na przeprosiny".

NIE WIEM
jestem równocześnie spokojna (bo przez święta nie będę się z nim widzieć),
a z drugiej rozbita, bo się trochę o niego boję, jest strasznie wybuchowy i może sobie coś zrobić. Powiedziałam, że porozmawiamy o tym po świętach.

Przepraszam za długi wstęp i chaos, ale musiałam to napisać, chociaż żeby lepiej się poczuć psychicznie.
Dobra, dale_cooper , jestem praktycznie w identycznej sytuacji co Ty, jesli miałabym dawac rade dziewczynie ktora opisuje takie sytuacje to powiedzialabym zeby dala sobie spokoj, bo to nie jest milosc tylko cos w rodzaju toksycznego niezdrowego związku, obie strony (teoretycznie) sie kochaja, ale w praktyce wyglada to tak jakby jedna ze stron chiala drugą poniżyć, pokazac kto rzadzi w zwiazku. Ja nienawidze czegos takiego! nienawidze pokazywania tego kto tu ma wiekszą władze!! Nienawidze bo sama jestem w podobnym zwiazku, jestem rozbita. U mnie wygląda to tak ze albo caly czas sie kłocimy (drobne sprzeczki), albo jest cudownie, fantastycznie, miło, jak w bajce kurcze, po czym nadchodzi tornado! Kłotnie, wyzwiska, i to taki zaklęty krąg. Moj facet tez ma (czasami) pretensje o to ze zasypiam czasem podczas fajnego filmu, ktory ON sciągnął!(co jest dla mnie niezrozumiałe-jak mozna miec pretensje o takie cos(?).
W klotni, ileż to razy jest zbyt wylewny, wypowiada słowa ktore mnie bolą, epitety lecą takie ze az wstyd tu pisac (to ja go oczywiscie zawsze prowokuje do klotni, przez co jestem po***ana, chora idt...)
a kiedy zaczynam płakac, bo juz mi cos w srodku pęka, to niestety słysze: "i co znowu ryczysz???" (to takie smutne bo mysle sobie wtedy ze moje łzy juz nic dla niego nie znacza..)
Npisalas "Pamiętam, że powiedział, że za chwilę mnie uderzy w ryj, że jestem niezrównoważona psychicznie" - uważaj! moj TŻ tez tak mowil, mowil"jakbym cie nie kochał to bym ci przyłożył(czy cos takiego)" no i stało sie - uderzyl mnie,(zreszta juz wczesniej opisywalam moja sytuacje) wiec mam nadzieje ze nigdy nie zaznasz czagos takiego ale uważaj na takie pseudo ostrzezenia. Pamietam ze kiedys jak moj facet wkurzyl sie na cos przy mojej kolezance, to walnął piescia w sciane! moja kumpela powiedziala mi rano: uwazaj na siebie, uwazaj zeby ta ręka nie znalazla sie przypadkiem na twojej twarzy.. a ja wtedy dalabym sobie ta reke uciąć ze w zyciu mnie nie uderzy! (zreszta kiedys obiecalam sobie ze jak facet mnie uderzy-to do wiedzenia)jednak to nie jest takie proste jakby sie moglo wydawac. PO tym co zrobil kajał sie, przepraszal, no i dalam mu ta szansę, ale wiem jaki ma charakter i sama nie wierze w to ze sie zmieni, nie wierze, moze juz nawet nie chce zeby sie zmienił, bo gdzies w srodku chce podswiadomie troche sie uwolnic, bo to nie moge juz znosic tych huśtawek nastrojów, tych wyzwisk i upokorzen w moja strone, ja tak nie potrafie, wolę miec stabilny zwiazek pelen szacunku, a do tego nam niestety daleko;/

ja tez sie rozwlekłam tu ale tez chce to wszystko z siebie wyrzucic.

---------- Dopisano o 13:10 ---------- Poprzedni post napisano o 12:08 ----------

Cytat:
Napisane przez sylwiar89 Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny. Prosiłabym o rade, co mam zrobić.
Mam narzeczonego którego bardzo kocham, niestety nam sie naprawde nie układa.
Ciągle sie kłócimy i nie potrafimy sie dogadać. Mamy razem dwuletnie dziecko i mieszkamy u moich rodziców, ja pracuje a on chwilowo jest bezrobotny.Bardzo sie mecze w tym związku. On jest tak strasznie zazdrosny o mnie ze nie pozwala mi sie umalować, moge tylko pomalować rzęsy, najlepiej gdybym ubierała sie w łachmany. Gdy jestem w pracy to na wyglądzie mi nie zależy, ale studiuję i na uczelni chciałabym jakoś w miare wyglądać, niestety przez niego nie moge i czuje sie obrzydliwa. Byłam kiedyś ładną dziewczyną a teraz czuję sie jak jedna z najbrzydszych.
Gdy byłam w ciązy uderzył mnie po raz pierwszy, teraz sie to bardzo żadko zdaża, ale szantażuje mnie i mówi że jak go zostawie to i tak nigdy nikogo sobie nie znajde bo z takim brzydactwem nikt nie chciałby być.Najgorsze jest to ze mamy już wpłaconą zalicze na sale weselną i że cała nasza rodzina wie o ślubie i wszyscy sie cieszą. gdy jest dobrze to naprawde chcem tego ślubu, ale gdy sie kłócimy to mam ochote gdzuieś uciec i juz nigdy nie wrócić do dmu, jestem pomiatana przez niego i wykorzystywana. gdy nie mam ochty uprawiać z nim seksu to sie kłocimy (ale mi seks nie sprawia przyjemności wiec tego nie mam ochoty robić). kiedyś przez niego chciałam sie zabić bo powiedział zezrujnuje mi zycie i ze nigdy nie zobacze dziecka, ale mnie odratowali, czasami tego zeałuje że wtedy ta próba sie nie powiodła.Aha zapomniałam napisać, ze kiedyś poznałam innego chłaopaka i sie spotkałam z nim bedąc z narzeczonym (pocałowałam go tylko, do niczego poważniejszego nie doszło)mój narzeczony sie o tym dowiedział i od tej pory mam jeszcze gorzej w związku. nie wiem co mam zrobic, chciałabym to wszystko zakończyć ale boje sie ze odbierze mi dziecko, ze bedzie mnie szantażował. Boje sie tez ze rodzina sie zawiedzie na mnie, ze juz slub miał byc w lipcu, aja z nim zrywam...gdy jest dobrze, gdy sie nie kłócimy o naprawde jestem szcześliwa..ale niestety żadko bywają takie dni gdzie sie nie kłocimy
Sylwio, zgadzam sie zupełnie z Merys, to juz jest przemoc i fizyczna i psychiczna, moj narzeczony tez mnie uderzył, i od razu mi ochota na ślub mineła! teraz ma ostatnia szansę. A mi poki co do slubu się po tym incydencie nie spieszy w ogole! Dla dobra Twojego i dziecka, przemysl sprawę ze slubem, przeciez mozesz powiedziec rodzicom co cię gnębi, przeciez skoro u nich mieszkacie na pewno masz w nich oparcie. Ja powiedzialam mamie ze moj TŻ ma dosc trudny charakter, wiec powiedziala zebym wszystko dobrze przemyslala, bo slub to nie zabawa, nie powiedzialam ze mnie uderzyl bo juz dawno kazalaby mi od niego odejsc.

---------- Dopisano o 13:11 ---------- Poprzedni post napisano o 13:10 ----------

http://werkastefcia.bloog.pl/id,3284...l?ticaid=6b91c nawet ciekawy artykół

Edytowane przez madame29
Czas edycji: 2011-01-09 o 12:13
madame29 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-01-09, 12:25   #2480
pinaczekolada
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 24
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez dale_cooper Pokaż wiadomość
Przez dwa tygodnie było tak fantastycznie, że już uwierzyłam w to, że może być między nami dobrze. Było naprawdę idealnie. Ale znów poszło o to samo. Oglądaliśmy film (byłam strasznie niewyspana i zmęczona) i mi się oczy same zamykały, bo wczoraj robiłam coś do późnej nocy. Kiedy skończyliśmy film, to poprosił mnie, żebym mu zrobiła masaż. Powiedziałam, że ok, tylko za chwilę, żebyśmy chwilę poleżeli, bo naprawdę czułam się super w cieple, z lego ramieniem, które mnie obejmuje. No ok... Odliczył trzy minuty, a potem się zaczął wściekać, że on zawsze spełnia wszystkie moje zachcianki, a ja nie mogę mu zrobić 5 minutowego masażu, żadnej jednej rzeczy, że jestem egoistką i nic z siebie nie daję, że nawet jak oglądamy serial, który on ściągnie (który bardzo lubię), to ja śpię... To powiedziałam, że ok, niech mi powie gdzie ma olejek do masażu. I on oczywiście, że już mu się odechciało. Na co ja, że oczywiście nic nie znaczy to, że się kochaliśmy 40 min temu i było bardzo dobrze, że ładnie się przygotowałam na ten wieczór, że mamy cały wieczór dla siebie, kupiłam tokaj na naszą "wigilię", że zrobiłabym ten masaż dosłownie za chwilę, gdyby wszystkiego nie chciał mieć na TERAZ. On na to odpowiedział, że jak idziemy przez miasto i go proszę, żeby mnie pocałował, to mnie całuje, nawet kiedy nie ma na to ochoty. I w łóżku tak samo, nawet jeśli nie ma ochoty, to i tak mnie pieści. Ja uważałam, że nie ma sprawy, bo za chwilę bym to zrobiła.

No i on się obraził. Ja nigdy nie wiem jak się wobec tego zachować... no to on zaczął coś sprawdzać na komputerze, a ja poprosiłam, żeby mi sprawdził autobus do domu... I już właściwie nie pamiętam, co on mówił potem, bo sama nie wierzyłam. Pamiętam, że powiedział, że za chwilę mnie uderzy w ryj, że jestem niezrównoważona psychicznie, że powinien zadzwonić do mojej matki i powiedzieć, że ma niezrównoważoną córkę, że nie używam mózgu...

Poczułam się jak uderzona obuchem w głowę, bo rozmowa rozmową, ale jak można tak mówić do swojej dziewczyny (tym bardziej, że niemal każda kłótnia była o to samo - bo powiedział, że jestem głupia, że jestem idiotką i pier.. kłamczuchą) godzinę po tym, jak się z nią kochało i mówiło "kocham Cię"? Wiem, że ma trudny charakter, ale bez przesady.

Jego odpowiedź na takie coś: że to ja go sprowokowałam milczeniem, że on tego nienawidzi, i że zawsze jak się kłócimy, to doprowadzę go do stanu, że już nad sobą nie panuje, palnie coś głupiego, a potem kłótnia schodzi na inny tor i na to jaka to ja jestem z nim nieszczęśliwa, bo mówi takie rzeczy... które tak naprawdę dla niego nie mają żadnego znaczenia, że przecież i tak by tego nie zrobił.

Powiedziałam, że to dość i że cały czas się historia powtarza. Że powinien sobie znaleźć dziewczynę, na której rzucanie mięsem nie będzie robiło wrażenia... bo na mnie robi. Nawet jak mi robi przykrość, to zazwyczaj mówi: "tak, popłacz się jeszcze, oczywiście, taka jest zawsze twoja odpowiedź", co jest jeszcze gorsze. Powiedziałam, ze mój facet nie będzie mnie obrażał i że widocznie jego czas się skończył, że nie pasujemy do siebie i niech sobie poszuka kogoś innego... potem był jego płacz, furia, itp. Ale serce mi się strasznie kroiło, jak na niego patrzyłam. Potem pojechaliśmy z jego kolegami do sklepu kupić prezenty, dostałam od niego różę... z dopowiedzeniem "to tak na święta, nie na przeprosiny, żeby nei było, że daję kwiatki tylko na przeprosiny".

NIE WIEM
jestem równocześnie spokojna (bo przez święta nie będę się z nim widzieć),
a z drugiej rozbita, bo się trochę o niego boję, jest strasznie wybuchowy i może sobie coś zrobić. Powiedziałam, że porozmawiamy o tym po świętach.

Przepraszam za długi wstęp i chaos, ale musiałam to napisać, chociaż żeby lepiej się poczuć psychicznie.


Jak ja to wszystko doskonale znam !! Zachowania jakie opisałaś, tzn obwinianie Ciebie, jesteś psychiczna, ciągłe wyrzuty o płacz i egoizm, bo nic dla niego nie robisz, podczas gdy się wypruwasz...
Wszystko to przeszłam! Któraś z wizażanek zauważyła wcześniej, że niektóre negatywne zachowania stają się po czasie normą ! - jest to święta prawda.
Ratuj siebie i swoje poczucie wartości, bo uznasz nie dlugo, że takie jest Twoje życie i że jest to normalne. W żadnym wypadku!! Skoro widzisz co się dzieje i boli Cię to, to znak, że część Ciebie nie chce tak bytować, bo to nie jest normalny związek.
Ja doprowadziłam siebie do takiego stanu, że mój mózg ,,wyrzucał" złe chwile , to jak Misio mnie dusił, bluzgał, jak podbił mi oko.Na drugi dzień byłam w stanie robić mu obiad . To wszystko, to mój rozum chronił mnie przed krzywdą, jakiej doswiadczyłam.
Teraz Jestem na to wszystko oschła , dlatego już nie muszę lamentować nad tym, że się do mnie nie odzywa.
Rozumiem też, jak ciężko jest nie walczyć o ,, związek" kiedy tyle czasu było tak dobrze, bo przecież KOCHAMY.
Tylko że to nie jest miłość i życzę Ci, żebyś miała na tyle siły, żeby zacząć żyć normalnie.
Odczuwałam ten sam ból - Jak to, godzinę wcześniej mnie kochał, teraz jestem dla niego tępą krową, szmatą, dziwką i wiele innych epitetów. W głowie mi się to nie mieściło, do czasu aż zauważyłam , że na tej znajomości zależy tylko mi, bo dla delikwenta byłąm tylko zabawką seksualną . Moje łaknące miłości serce i ciągle wspominające pierwszy rok ,,jak to było cudownie " wypaczyło mi obraz realny i rzeczywisty stan rzeczy.
Sednem mojej wypowiedzi jest to, że szkoda waszej czułości na kogoś, kto odwzajemnia ją tylko powierzchownie i nie łudźcie się, że jest inaczej i że się zmieni, bo ręczę za to ja i kilkanaście wizażanek , które przeszły to , co ja i więcej.
Powiem więcej - jeśli nie jesteście wstanie podjąć decyzji - udajcie się nawet do psychologa- to nie znaczy że jest z wami coś nie tak. To pomoże wam zobaczyć prawdę i odbudować swoje JA a w przyszłości być wyczulonym na wszelkie oznaki Misiowania.
Im dalej przesuniesz granice , tym dalej on będzie posuwał się w poniżaniu Ciebie, co do tego nie ma wątpliwości.
Nie mówię, że będzie łatwo. Zaręczę jednak, że będzie łatwiej, niż być z tyranem.

Życzę wam wszystkim powodzenia i wytrwałości w podejmowanych decyzjach.
Przepraszam również za chaotyczność mojej wypowiedzi, bo tak wiele chcę wam przekazać Pamiętajcie - warto.
A dla zabiciia czasu chodzę na aerobik - czuję się bardziej sexi i pewna siebie a na pewno znajdzie się ktoś, kto deceni mnie taką, jaka jestem , bo zasługuję na wiele od życia !
Powodzenia ;*
pinaczekolada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-09, 19:46   #2481
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

cholerra - to jest pierwszy wątek, który TAK DUŻO mi dał - a jestem dopiero na 19 stronie. Dał mi tak dużo, że niech was jasny gwint - dziewczyny, kocham was!
Cytat:
Napisane przez Nealinne Pokaż wiadomość
Dziewczyny, zauważcie, że większość wizażanek, które uwolniły się od takiego toksycznego misia zaraz po nim spotkały tego odpowiedniego faceta! Może taka jest kolej rzeczy więc nas czeka to samo? Rzucajcie miśki w chole*ę żeby szybciej spotkać tego jedynego
szczerze mówiąc też zauważyłam tą prawidłowość i daje mi ona siły - że nie jestem skazana na takich szmaciarzy, jak ten 'misio' mój. Bo teraz, dość niedługo po rozstaniu, powiedzmy że jest tego dopiero tydzień czy coś - jest mi po prostu wstyd, że na niego trafiłam, nawet nie wiem, jak to napisać, żeby to zrozumiale było: jest mi wstyd, że go do siebie przyciągnęłam, że mnie takie chwile musiały spotkać z nim. Ale z drugiej strony - widzę to - że jeśli się to w końcu ukróci, to człowiek zaczyna widzieć w końcu, czego chce w związku. Na pewno nie jest to pomiatanie przez niedojrzałego głąba. Jest to dla mnie oczywiste, że ci 'misiowie' są niedojrzali, że chcą w związku złotych gór, partnerki idealnej, prawdziwej bałogłowy - ale jak tylko spojrzeć na że tak powiem posag takiego misia, i co on jest zdolny wnieść do związku --- takie pomiatanie, brak szacunku dla kogoś - to ja się dziwię, że oni znajdują sobie partnerki.

Tym bardziej jest mi wstyd, i złość mnie bierze, bo jak np spojrzę na swojego brata, który jest tak zarąbistym człowiekiem, a z nikim nie jest, natomiast tacy szmaciarze znajdują kogoś - to jest to dla mnie szokująca niesprawiedliwość!!!

Kiedyś spiszę i swoje przeżycia tutaj, ale na razie idę czytać dalej, bo tyle tu postów trafiłam, które powinnam sobie wydrukować i powiesić obecnie na ścianie, że zaraz pokój byłby cały obklejony Sigfa, dzięki za wątek!
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-10, 11:44   #2482
sailormaary
Zadomowienie
 
Avatar sailormaary
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Żary/Zielona Góra
Wiadomości: 1 965
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez dale_cooper Pokaż wiadomość
Zawsze zastanawiałam się czy brak szacunku jest niewybaczalny, czy można przymknąć oko, powiedzieć TŻ, co jest nie tak, a potem o tym zapomnieć. Ja skłaniam się ku tej pierwszej opcji, choć dalej z nim jestem. Zdążył już mnie nazwać głupią, idiotką, p.. kłamczuchą itp.

Po każdym takim wyskoku, strasznie się obrażam. On ma charakter bardzo wybuchowy i nie potrafi zrozumieć, że jeśli miota w gniewie przekleństwami (niekoniecznie w moją stronę, ale kłócąc się ze mną), to mnie to boli, bo nie chce ze mną rozmawiać. Przedrzeźnia mnie, wyśmiewa (gdy w jego mniemaniu nie mam żadnych argumentów, tylko zachowuję się jak dziecko)... a u mnie takie rzeczy zawsze kończą się płaczem. Nie potrafię na niego reagować inaczej, wiem, że to moja wina, próbowałam z tym walczyć, ale się nie da. Nie mogę znieść tego, że osoba, która mówi, że mnie kocha... tak mnie traktuje. Było już ciskanie w ziemię gazetami, rzucanie na ulicy siatki z zakupami "Nie zasługujesz na nic, co dostałaś ode mnie"... przy chwilowym rozstaniu: "Zrobię ci na uczelni takie piekło, że sama stąd odejdziesz" (co i tak było pustą groźbą, bo i tak by tego nie zrobił).

Mówi często, że mi nie zależy. Bo po kłótni (np. skończonej wyzwaniem mnie od idiotek) nie padnę mu w ramiona i nie powiem, żebyśmy jechali do niego na seks na zgodę. A ja nie umiem, muszę sobie wyjaśnić, że tylko tak mówił, że tak nie myśli (tak właśnie tłumaczy wybuchy złości). Dla mnie to nie jest wytłumaczenie, bo do osoby, którą się kocha, tak się po prostu NIE MÓWI. I np. jak się o coś sfochuje, to muszę iść za nim, biec, tłumaczyć, prosić i wyjaśniać... bo inaczej czeka mnie tyrada o tym, że mi nie zależy. A jak on mi powie coś niemiłego, coś, co mnie obraża - to jak mam chcieć z nim rozmawiać? Zazwyczaj wtedy zabieram swoje rzeczy i idę na przystanek zalana łzami, ale to on mnie wtedy dogania, jeszcze pociśnie we mnie, żeby się lepiej poczuć, a potem przeprasza. Mówi, że to wszystko jego wina... a po x czasu mówi, że to ja się nigdy nie umiem przyznać do błędu.

Nie wiem co z tym zrobić, nie jestem szczęśliwa w tym związku, choć momentami bywa bardzo miło. Ale kiedy nawet tygodnia nie można wytrzymać bez kłótni? On oczywiście potem mówi, że to wszystko moja wina. Że jestem nieznośna i że jestem jędza. A ja w to zaczynam wierzyć, bo już się wykańczam przy nim psychicznie. Jednocześnie chcę, żeby było dobrze, ale potem jak wychodzi ostra kłótnia, już mi nie zależy i pragnę tylko tego, żebyśmy nie byli razem. Ale on nie chce i w końcu mnie przekonuje, żeby spróbować jeszcze raz... Studiujemy razem, mamy tych samych znajomych, dlatego rozstania zawsze były krótkometrażowe, a ja się łamałam.

Jestem strasznie zagubiona, a on mi w tym wszystkim wcale nie pomaga. Przez to, że cały czas (na uczelni, w czasie wolnym) byliśmy razem, strasznie się od niego uzależniłam. Zauważyłam tendencję, że przez związek staję się zniewolona (w przeszłości też tak było), słabsza i mniej zaradna. Kiedy byłam wolna po 2 letnim byłym związku poczułam wiatr we włosach, od razu pojawiło się grono absztyfikantów, którzy mnie bardzo dowartościowywali, zabierali na kawę, miałam dużo czasu i mogłam go pożytecznie wykorzystywać. Teraz jestem zawieszona pomiędzy nim, a studiami. Spotykam się z przyjaciółką, znajomymi czasami...

A jednocześnie nie chciałabym być sama. On zawsze, każdą kłótnię tak odwraca, że to ja czuję się jak główny winowajca. Mówi, że przez to nie chcę, żeby było od razu dobrze, bo się obwiniam, sama się karzę... (jakby mnie nie obwiniał, to by tak nie było, a poza tym - NIE UMIEM być milutka i wesoła po tym jak nazwie mnie idiotką :\).

Przepraszam za chaotyczność,
tak, chciałam się po prostu uzewnętrznić.
Miło czytać, że niektórym z Was się udało i zawalczyłyście o swoje szczęście samej, albo u boku innego faceta. Jesteście bardzo silne i dzielne, bo to strasznie trudna sprawa. Może i kiedyś ja do tego dojrzeję
Chyba wszystkie toksyczne związki są podobne do moich Ja teraz jestem w nowym związku i mam nadzieję, że lepiej się ułoży Dawno mnie tu nie było

---------- Dopisano o 12:44 ---------- Poprzedni post napisano o 12:34 ----------

Cytat:
Napisane przez dale_cooper Pokaż wiadomość
Przez dwa tygodnie było tak fantastycznie, że już uwierzyłam w to, że może być między nami dobrze. Było naprawdę idealnie. Ale znów poszło o to samo. Oglądaliśmy film (byłam strasznie niewyspana i zmęczona) i mi się oczy same zamykały, bo wczoraj robiłam coś do późnej nocy. Kiedy skończyliśmy film, to poprosił mnie, żebym mu zrobiła masaż. Powiedziałam, że ok, tylko za chwilę, żebyśmy chwilę poleżeli, bo naprawdę czułam się super w cieple, z lego ramieniem, które mnie obejmuje. No ok... Odliczył trzy minuty, a potem się zaczął wściekać, że on zawsze spełnia wszystkie moje zachcianki, a ja nie mogę mu zrobić 5 minutowego masażu, żadnej jednej rzeczy, że jestem egoistką i nic z siebie nie daję, że nawet jak oglądamy serial, który on ściągnie (który bardzo lubię), to ja śpię... To powiedziałam, że ok, niech mi powie gdzie ma olejek do masażu. I on oczywiście, że już mu się odechciało. Na co ja, że oczywiście nic nie znaczy to, że się kochaliśmy 40 min temu i było bardzo dobrze, że ładnie się przygotowałam na ten wieczór, że mamy cały wieczór dla siebie, kupiłam tokaj na naszą "wigilię", że zrobiłabym ten masaż dosłownie za chwilę, gdyby wszystkiego nie chciał mieć na TERAZ. On na to odpowiedział, że jak idziemy przez miasto i go proszę, żeby mnie pocałował, to mnie całuje, nawet kiedy nie ma na to ochoty. I w łóżku tak samo, nawet jeśli nie ma ochoty, to i tak mnie pieści. Ja uważałam, że nie ma sprawy, bo za chwilę bym to zrobiła.

No i on się obraził. Ja nigdy nie wiem jak się wobec tego zachować... no to on zaczął coś sprawdzać na komputerze, a ja poprosiłam, żeby mi sprawdził autobus do domu... I już właściwie nie pamiętam, co on mówił potem, bo sama nie wierzyłam. Pamiętam, że powiedział, że za chwilę mnie uderzy w ryj, że jestem niezrównoważona psychicznie, że powinien zadzwonić do mojej matki i powiedzieć, że ma niezrównoważoną córkę, że nie używam mózgu...

Poczułam się jak uderzona obuchem w głowę, bo rozmowa rozmową, ale jak można tak mówić do swojej dziewczyny (tym bardziej, że niemal każda kłótnia była o to samo - bo powiedział, że jestem głupia, że jestem idiotką i pier.. kłamczuchą) godzinę po tym, jak się z nią kochało i mówiło "kocham Cię"? Wiem, że ma trudny charakter, ale bez przesady.

Jego odpowiedź na takie coś: że to ja go sprowokowałam milczeniem, że on tego nienawidzi, i że zawsze jak się kłócimy, to doprowadzę go do stanu, że już nad sobą nie panuje, palnie coś głupiego, a potem kłótnia schodzi na inny tor i na to jaka to ja jestem z nim nieszczęśliwa, bo mówi takie rzeczy... które tak naprawdę dla niego nie mają żadnego znaczenia, że przecież i tak by tego nie zrobił.

Powiedziałam, że to dość i że cały czas się historia powtarza. Że powinien sobie znaleźć dziewczynę, na której rzucanie mięsem nie będzie robiło wrażenia... bo na mnie robi. Nawet jak mi robi przykrość, to zazwyczaj mówi: "tak, popłacz się jeszcze, oczywiście, taka jest zawsze twoja odpowiedź", co jest jeszcze gorsze. Powiedziałam, ze mój facet nie będzie mnie obrażał i że widocznie jego czas się skończył, że nie pasujemy do siebie i niech sobie poszuka kogoś innego... potem był jego płacz, furia, itp. Ale serce mi się strasznie kroiło, jak na niego patrzyłam. Potem pojechaliśmy z jego kolegami do sklepu kupić prezenty, dostałam od niego różę... z dopowiedzeniem "to tak na święta, nie na przeprosiny, żeby nei było, że daję kwiatki tylko na przeprosiny".

NIE WIEM
jestem równocześnie spokojna (bo przez święta nie będę się z nim widzieć),
a z drugiej rozbita, bo się trochę o niego boję, jest strasznie wybuchowy i może sobie coś zrobić. Powiedziałam, że porozmawiamy o tym po świętach.

Przepraszam za długi wstęp i chaos, ale musiałam to napisać, chociaż żeby lepiej się poczuć psychicznie.
Ale Ci fochy strzela... Bez przesady... o masaż... Nie obraź się, ale jest jakiś dziwny, tak to za zwyczaj robią kobiety:P No i robi to w bardzo wredny sposób. Też tak miałam, że mój były obarczał mnie winą za wszystko po kolei, to że stuknęłam koszykiem w supermarkecie gościa (czyli, że go podrywam) i foch... Krzyki i awantury...
sailormaary jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-23, 23:21   #2483
Mary Louu
Zakorzenienie
 
Avatar Mary Louu
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: pokój na pierwszym piętrze...
Wiadomości: 8 813
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Jak nie pójdziesz ze mną do Kościoła to nie będę się do Ciebie odzywał -po czym naprawdę przestał się odzywać. Dlatego ,że nie poszłam do Kościoła- dobra może i zrobiłam źle. Ale to nie powód aby przestać ze mną gadać.

Witam Was dziewczyny, mam nadzieję , że któraś tu jeszcze jest. Nie chciałam zakładać nowego wątku aby forum nie zaśmiecać. Ale mam ochotę , spakować swoje bagaże i wyjść z domu. Nie mam się nawet komu wyżalić.

Katolik jeden się znalazł. Seks to by uprawiał codziennie po dwa razy A za Kościół to się obraził. Wiecie , że jak od do mnie podchodzi to od 3 miesięcy chyba ( no z małymi wyjątkami jak mu uwagę zwróciłam) normalnie mnie nie przytulił !Zawsze podejdzie złapie mnie za pierś , klepnie po tyłku i obmacuje. Zaczyna to być obrzyyydliwe !!

Zaczynam go mieć dość. Przyszedł pytam: chcesz porozmawiać - Cisza , to pytam głośniej bo nie lubię jak ktoś na mnie leje.A on z tobą nie da się rozmawiać
No i się zastanawiam , kurcze , może rzeczywiście nie można ze mną pogadać. Ale nie. Ja zawsze dążę do rozmowy, tylko jak mi nic nie odpowiada na pytania albo mówi te swoje nic to mnie krew zalewa. Ile kłótni było między nami zawsze to ja dążyłam do zgody , rozmowy. On nigdy nie podejdzie , nie usiądzie i nie powie chciałbym z tobą pogadać, chociaż wiele razy go o to prosiłam. Siedział dwie godziny . oglądał mecz , potem utulił się spać i jesteśmy pokłóceni. Śpi sobie smacznie a ja w nocy nie będę mogła zasnąć myśląc o nas.

O co się czepia:

- no , nie wyglądasz źle ale byś mogła trochę schudnąć , kiedyś to byłaś szczuplejsza
to nic , że z prawie 70 kg schudłam do 63 i dalej chce schudnąć ) I to nic , że on jest chudy i też go proszę aby jadł więcej i trochę przytył ale go moje zdanie nie obchodzi.

- No dobra nie jem od 2 miesięcy słodyczy ( co jest dla mnie dużym wyrzeczeniem bo je uwielbiam) . Jako takiej diety nie mam wprowadzonej , ogólnie sobie ustaliłam czego nie jem (słodycze , makarony, ziemianki, białe pieczywo) i naprawdę od tych 2,5 miesiąca tego sumiennie pilnuje W czwartek miałam ciężkie zaliczenie na studiach- no i miałam ochotę na coś słodkiego kupiłam sobie deser czekoladowy bakomy.
A ten od razu na mnie krzywe miny robi jak na jakąś obłęmną krowę i pytanie czemu ja nie dbam o siebie, że to są słodycze i czemu to jem, jakim prawem. Takim prawem , że to moja sprawa , mój żołądek i nikt nie będzie mi się wtrącał. Obraził się na mnie, że się kłócę !!

- Dlaczego ja siedzę do późna , powinnam kłaść się wcześniej i wstawać o 6 rano , bo jak śpię do 10 to jestem leniwa !!! Nie mam co robić teraz, zaliczenia się skończyły więc chce odpocząć.

- Gotuję , przylezie , stoi przy garnkach i mnie instruuje co mam robić, a ja czuję się jak idiotka która nawet makaronu nie potrafi ugotować.

- Gdera , że powinnam ubierać się inaczej , że mam brzydkie ciuchy. To niech mi kupi coś. Mi ledwo starcza do pierwszego. Natomiast on , oprócz wypłaty, co trzy miesiące dostaje premie około 5.000.

Ale kiedyś był dla mnie inny , mógł mnie na rękach nosić , myślałam,że jest dobrym chłopakiem. Może dlatego , że był biedny i miał tylko 2 swetry które na zmianę nosił. A teraz nowa kurtka- 300. buty -300 , kompter i hego oczko w głowie - nowy samochód.
No fakt zaprosił mnie do kina ostatnio ale minę miał nieciekawą jak musiał za bilety 36 zł zapłacić i drugie tyle popcorn i cola.


Mam ochotę się spakować i odejść ale boję się. Kiedyś byłam pewna siebie , odważna, nie dałabym sobą sterować a teraz mam wrażenie że mną pomiata. Jesteś leniwa , jesteś leniwa , tylko to słyszę. Może i jestem ale jak mam ważną rzecz do zrobienia to doskonale sobie radzę.
Boję się , że jak od niego odejdę to zostanę sama, że nie będę potrafiła kogoś znaleźć. Przez ten związek z resztą czuję się nieatrakcyjna

Boję się , że go zostawię , on znajdzie sobie inną a ja będę cierpiała patrząc na ten związek. Raz już to przeżywałam. Kiedyś nam się nie wiodło i mimo , że był dla mnie bardzo dobry zostawiałam go, ogromnie przeżyłam to rozstanie nie mogłam jeść spać , uczyć się , siedzieć w domu , boję się że też tak będzie a to uczucie jest straszne.
Ale jak mogę z nim być kiedy on nie chce nawet ze mną rozmawiać

Edytowane przez Mary Louu
Czas edycji: 2011-01-23 o 23:24
Mary Louu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-01-24, 07:51   #2484
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Mary Louu Pokaż wiadomość
Jak nie pójdziesz ze mną do Kościoła to nie będę się do Ciebie odzywał -po czym naprawdę przestał się odzywać. Dlatego ,że nie poszłam do Kościoła- dobra może i zrobiłam źle. Ale to nie powód aby przestać ze mną gadać.

Witam Was dziewczyny, mam nadzieję , że któraś tu jeszcze jest. Nie chciałam zakładać nowego wątku aby forum nie zaśmiecać. Ale mam ochotę , spakować swoje bagaże i wyjść z domu. Nie mam się nawet komu wyżalić.

Katolik jeden się znalazł. Seks to by uprawiał codziennie po dwa razy A za Kościół to się obraził. Wiecie , że jak od do mnie podchodzi to od 3 miesięcy chyba ( no z małymi wyjątkami jak mu uwagę zwróciłam) normalnie mnie nie przytulił !Zawsze podejdzie złapie mnie za pierś , klepnie po tyłku i obmacuje. Zaczyna to być obrzyyydliwe !!

Zaczynam go mieć dość. Przyszedł pytam: chcesz porozmawiać - Cisza , to pytam głośniej bo nie lubię jak ktoś na mnie leje.A on z tobą nie da się rozmawiać
No i się zastanawiam , kurcze , może rzeczywiście nie można ze mną pogadać. Ale nie. Ja zawsze dążę do rozmowy, tylko jak mi nic nie odpowiada na pytania albo mówi te swoje nic to mnie krew zalewa. Ile kłótni było między nami zawsze to ja dążyłam do zgody , rozmowy. On nigdy nie podejdzie , nie usiądzie i nie powie chciałbym z tobą pogadać, chociaż wiele razy go o to prosiłam. Siedział dwie godziny . oglądał mecz , potem utulił się spać i jesteśmy pokłóceni. Śpi sobie smacznie a ja w nocy nie będę mogła zasnąć myśląc o nas.

O co się czepia:

- no , nie wyglądasz źle ale byś mogła trochę schudnąć , kiedyś to byłaś szczuplejsza
to nic , że z prawie 70 kg schudłam do 63 i dalej chce schudnąć ) I to nic , że on jest chudy i też go proszę aby jadł więcej i trochę przytył ale go moje zdanie nie obchodzi.

- No dobra nie jem od 2 miesięcy słodyczy ( co jest dla mnie dużym wyrzeczeniem bo je uwielbiam) . Jako takiej diety nie mam wprowadzonej , ogólnie sobie ustaliłam czego nie jem (słodycze , makarony, ziemianki, białe pieczywo) i naprawdę od tych 2,5 miesiąca tego sumiennie pilnuje W czwartek miałam ciężkie zaliczenie na studiach- no i miałam ochotę na coś słodkiego kupiłam sobie deser czekoladowy bakomy.
A ten od razu na mnie krzywe miny robi jak na jakąś obłęmną krowę i pytanie czemu ja nie dbam o siebie, że to są słodycze i czemu to jem, jakim prawem. Takim prawem , że to moja sprawa , mój żołądek i nikt nie będzie mi się wtrącał. Obraził się na mnie, że się kłócę !!

- Dlaczego ja siedzę do późna , powinnam kłaść się wcześniej i wstawać o 6 rano , bo jak śpię do 10 to jestem leniwa !!! Nie mam co robić teraz, zaliczenia się skończyły więc chce odpocząć.

- Gotuję , przylezie , stoi przy garnkach i mnie instruuje co mam robić, a ja czuję się jak idiotka która nawet makaronu nie potrafi ugotować.

- Gdera , że powinnam ubierać się inaczej , że mam brzydkie ciuchy. To niech mi kupi coś. Mi ledwo starcza do pierwszego. Natomiast on , oprócz wypłaty, co trzy miesiące dostaje premie około 5.000.

Ale kiedyś był dla mnie inny , mógł mnie na rękach nosić , myślałam,że jest dobrym chłopakiem. Może dlatego , że był biedny i miał tylko 2 swetry które na zmianę nosił. A teraz nowa kurtka- 300. buty -300 , kompter i hego oczko w głowie - nowy samochód.
No fakt zaprosił mnie do kina ostatnio ale minę miał nieciekawą jak musiał za bilety 36 zł zapłacić i drugie tyle popcorn i cola.


Mam ochotę się spakować i odejść ale boję się. Kiedyś byłam pewna siebie , odważna, nie dałabym sobą sterować a teraz mam wrażenie że mną pomiata. Jesteś leniwa , jesteś leniwa , tylko to słyszę. Może i jestem ale jak mam ważną rzecz do zrobienia to doskonale sobie radzę.
Boję się , że jak od niego odejdę to zostanę sama, że nie będę potrafiła kogoś znaleźć. Przez ten związek z resztą czuję się nieatrakcyjna

Boję się , że go zostawię , on znajdzie sobie inną a ja będę cierpiała patrząc na ten związek. Raz już to przeżywałam. Kiedyś nam się nie wiodło i mimo , że był dla mnie bardzo dobry zostawiałam go, ogromnie przeżyłam to rozstanie nie mogłam jeść spać , uczyć się , siedzieć w domu , boję się że też tak będzie a to uczucie jest straszne.
Ale jak mogę z nim być kiedy on nie chce nawet ze mną rozmawiać
Tutaj juz nawet nie chodzi tylko o to, ze nie chce z Toba rozmawiac, ale o to, ze traktuje Cie jak zwykle popychadlo. Czyzby pieniazki mu do glowy uderzyly? I nagle Ty jestes tylko "zwykla" baba ktora siedzi w domu. Pokaz mu pazury. Nie daj sie tak traktowac. Podstawowym bledem jest, ze kobiety robia cos "dla faceta i wbrew sobie". On ma gdzies to ze jest chudy jak patyk, wiec powiedz mu, ze bedziesz jadla co bedziesz chciala, a odchudzaj sie sama dla siebie. Ogolnie rzecz biorac, nie moglabym byc z takim czlowiekiem. Zwyczajnie przestalabym go kochac gdyby mnie tak traktowal. Troche wiary w siebie, to nie jest jedyny facet chodzacy po tej ziemi. Rozumiem, ze jest Ci ciezko. Wspomnienia, mile chwile. Ale to tylko i wylacznie wspomnienia. Spojrz co sie dzieje teraz, lepiej juz raczej nie bedzie skoro na Twoje pytania odpowiada, ze nie da sie z Toba rozmawiac? Coz to za burak. Miej szacunek do siebie i jesli nie chcesz odejsc, to chociaz nie pozwol mu na takie zachowania. Powiedz ze jak gotujesz to ma spieprzac albo sam sobie zaraz bedzie gotowal

Ogolnie dla mnie dziwne jest, ze facet zarabia KOKOSY jak na nasze warunki, a dziewczyna ledwo ma od pierwszego do pierwszego. Gdzie partnerstwo? Co to za zwiazek?
Jak on straci prace to bedziesz go utrzymywac? Pewnie tak. A jak Ty stracisz? To bedzie Ci wypominal KAZDY grosz ktory od niego dostalas. Chcesz tego? Dla mnie to zwykla gnida i tyran.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-24, 10:53   #2485
caroline2324
Zakorzenienie
 
Avatar caroline2324
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Wrocław:)
Wiadomości: 4 215
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Witam,

Jeszcze niedawno nie pomyślałabym, że dołączę do tego wątku.
Opiszę moją sytuację, a Wy mi powiedzcie czy przesadzam, bo zdaniem mojego tż tak. Jesteśmy razem 13 mies.

Pierwsza dziwna sytuacja miała miejsce na imprezie. Byliśmy jako para.
W pewnym momencie on zniknął mi z oczu i poszedł rozmawiać z jakąś dziewczyną. Usiedli sobie osobno przy stoliku (sami) i rozmawiają.
Mija 10 min, 15, 20. Zdążyłam pójść do wc, na dwór, zjeść.
Nadal rozmawiają. Ktoś do nich podchodzi, mówi coś, ale Tż nawet nie zwraca zbytnio uwagi. W końcu udało mi się złapać z nim kontakt wzrokowy i kiwnęłam głową, że ma w końcu wrócić. Nie zareagował.
Za chwilę znowu. To widać było, że się wkurzył i odpowiedział: "siedź tam, przecież masz koło siebie (imię wspólnego kolegi). Za jakiś czas wrócił i normalnie rozmawiał.

Potem było już tylko gorzej. Głupie kłótnie o nic, sztuczne problemy. Niegrzeczne teksty "czasami jak Ci coś przyjdzie do twojego głupiego łba, bierz szmatę i sprzątaj to natychmiast!!, nie mogę Cię już słuchać, dziwna jesteś, zastanów się nad sobą dziewczyno". Podczas pewnej kłótni po podobnych słowach wybiegłam z auta ze łzami w oczach, miałam nadzieję, że wybiegnie za mną, ale nie. Kucałam za autem na mrozie -17, ok. 15 min. W końcu wyszedł z auta z tekstem "przestań, wracaj do auta." wróciłam bo już nie mogłam z zimna. Przywitał mnie słowami "już skończyłaś się mazać?" zaczęłam się produkować co myślę o tym wszystkim dalej płacząc, a on wyciągnął jakieś papiery i zaczął czegoś szukać z lekkim uśmieszkiem na ustach, odpowiadając na moje słowa "tak, tak, no, yhm".

Byliśmy na jego studniówce. Ta sytuacja zabolała mnie najbardziej.
On chodzi do innej szkoły, ja nie znałam tam nikogo, bo to daleko od mojego miasta. Rozumiem, że chciał potańczyć z koleżankami, broń Boże mu tego nie zabraniałam, ale w pewnym momencie zostałam zupełnie sama przy stole, potrafił mnie zostawić nawet na 30 min samą.
Nie wiem, to normalne? Myślałam, że jeśli chłopak zaprasza dziewczynę to powinien właśnie nią się bardziej zajmować, a nie obtańczyć każdą koleżankę, bo ona chce. Co chwilę siedziałam praktycznie sama, osoby mi nieznane podchodziły do mnie i pytały czemu jestem sama i , ze mam do nich podejść. Już potem nawet wychodziłam z sali, bo nie mogłam znieść tego wzroku innych, że siedzę i zamulam a nawet nie wiem gdzie jest mój chłopak. Następnie on tańczył z koleżanką. Potem zrobił odbijanego i zatanczyl ze mną. Wrócilismy do stołu, a on "muszę jeszcze raz zatańczyć z tamtą, bo musimy dokończyć rozmowę." powiedziałam mu, że mnie to boli, że siedzę sama i , że ma mnie nie zostawiać samej, bardzo go prosiłam. Poszedł...
Nie wspomnę już o tym, że kiedy byłam smutna po tym wszystkim, kiedy szliśmy tańczyć, on kazał mi się wręcz na siłę uśmiechać do kamery, a potem powiedział, że wszystko sobie zmyślam, że nie ma problemu żadnego. Na koncu kiedy już wychodziliśmy też mnie zostawił samą, poszedł gadać z jakimiś dziewczynami, ja nawet nie widzialam kiedy odszedł ode mnie. Musiałam po niego dzwonić, bo stałam jak kołek ponad 10 min w tym korytarzu. Wczoraj szłam na spotkanie przygotowana do tego, aby zerwać. Jednak zobaczyłam jego łzy i odebrało mi to siły... Nie wyobrażam sobie niczego bez niego, ale z drugiej strony nie chcę być tak traktowana... Dać mu jeszcze jedną szansę czy lepiej uciekać od razu?
__________________

Nigdy nie byłeś i nigdy nie będziesz częścią mojego świata...
... jesteś jego całością.



Edytowane przez caroline2324
Czas edycji: 2011-01-24 o 11:03
caroline2324 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-24, 12:50   #2486
livin
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 347
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Dziewczyny proszę zgłoście się do psychologa....Z takiego uzależnienia od tych potworów same nie wyjdziecie (czego zresztą dajecie przykład).
Wiecie jak ja widzę opisywanych przez Was partnerów? Jako osoby CHORE PSYCHICZNIE, nikt normalny nie zachowuje się tak w stosunku do innej osoby. Ja też męczyłam się z osobą niezrównoważoną (nie partnerem) i wiem co to zanczy być poniżaną, obrażaną, molestowaną psychicznie. Doceńcie to, że możecie od nich uciec. I zrozumcie, że to nie jest miłość, może Wy ich kochacie, ale on Was nie i to nie ulega wątpliwości.
Aż krew mi się gotuje jak czytam o takim traktowaniu, ŻADEN CZŁOWIEK, ŻADNA ISTOTA nie zasługuje na takie poniżanie, zrozumcie to wreszcie.

Do dziewczyny, która ma 2letniego dzieciaczka; uciekaj dziewczyno, pomyśl o swoim dziecku jeśli je kochasz, nie bierz ślubu, nie patrz na opinie innych, ratuj przede wszysktim swojego dzieciaczka. Wiesz co się dzieje z dziecmi wyrastającymi w takich rodzinach? Wejdź na jakiekolwiek forum ddd/dda i poczytaj to co teraz przeżywają, kiedy są dorośli. Nie niszcz jego/jej przyszłości, daj mu szanse na wychowanie w normalnej (choć być może niepełnej, ale spokojnej) rodzinie.
Ja nie raz w swoim życiu musiałam wzywać policje, kiedy mieszkał ze nami ojciec. Bili się, kłócili, jako 5letnie dziecko pokonywałam trasy do babci na małym rowerku dziecinnym i prosiłam "babciu pomóż bo rodzice się pozbijają".
Wiesz kim dzisiaj jestem? Psychicznym wrakiem, mam napady lękowe, napady hipochondryczne, odnawiającą się depresje, nie mam poczucia własnej wartości, nie potrafię stworzyć związku, nowe kontakty międzyludzkie stnaowią bariere nie do przejścia, pakuje się w takie dołki, że to szkoda gadać, po to żeby zaraz znich wyjśći z powrotem w nie wpaść.
Nie pozwól żeby Twoje dziecko tak skończyło. Odejdź.

Edytowane przez livin
Czas edycji: 2011-01-24 o 12:51
livin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-24, 12:57   #2487
oOGloRiAaOo
Zadomowienie
 
Avatar oOGloRiAaOo
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Wejherowo
Wiadomości: 1 478
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Mary Louu Pokaż wiadomość
Jak nie pójdziesz ze mną do Kościoła to nie będę się do Ciebie odzywał -po czym naprawdę przestał się odzywać. Dlatego ,że nie poszłam do Kościoła- dobra może i zrobiłam źle. Ale to nie powód aby przestać ze mną gadać.

Witam Was dziewczyny, mam nadzieję , że któraś tu jeszcze jest. Nie chciałam zakładać nowego wątku aby forum nie zaśmiecać. Ale mam ochotę , spakować swoje bagaże i wyjść z domu. Nie mam się nawet komu wyżalić.

Katolik jeden się znalazł. Seks to by uprawiał codziennie po dwa razy A za Kościół to się obraził. Wiecie , że jak od do mnie podchodzi to od 3 miesięcy chyba ( no z małymi wyjątkami jak mu uwagę zwróciłam) normalnie mnie nie przytulił !Zawsze podejdzie złapie mnie za pierś , klepnie po tyłku i obmacuje. Zaczyna to być obrzyyydliwe !!

Zaczynam go mieć dość. Przyszedł pytam: chcesz porozmawiać - Cisza , to pytam głośniej bo nie lubię jak ktoś na mnie leje.A on z tobą nie da się rozmawiać
No i się zastanawiam , kurcze , może rzeczywiście nie można ze mną pogadać. Ale nie. Ja zawsze dążę do rozmowy, tylko jak mi nic nie odpowiada na pytania albo mówi te swoje nic to mnie krew zalewa. Ile kłótni było między nami zawsze to ja dążyłam do zgody , rozmowy. On nigdy nie podejdzie , nie usiądzie i nie powie chciałbym z tobą pogadać, chociaż wiele razy go o to prosiłam. Siedział dwie godziny . oglądał mecz , potem utulił się spać i jesteśmy pokłóceni. Śpi sobie smacznie a ja w nocy nie będę mogła zasnąć myśląc o nas.


O co się czepia:

- no , nie wyglądasz źle ale byś mogła trochę schudnąć , kiedyś to byłaś szczuplejsza
to nic , że z prawie 70 kg schudłam do 63 i dalej chce schudnąć ) I to nic , że on jest chudy i też go proszę aby jadł więcej i trochę przytył ale go moje zdanie nie obchodzi.

- No dobra nie jem od 2 miesięcy słodyczy ( co jest dla mnie dużym wyrzeczeniem bo je uwielbiam) . Jako takiej diety nie mam wprowadzonej , ogólnie sobie ustaliłam czego nie jem (słodycze , makarony, ziemianki, białe pieczywo) i naprawdę od tych 2,5 miesiąca tego sumiennie pilnuje W czwartek miałam ciężkie zaliczenie na studiach- no i miałam ochotę na coś słodkiego kupiłam sobie deser czekoladowy bakomy.
A ten od razu na mnie krzywe miny robi jak na jakąś obłęmną krowę i pytanie czemu ja nie dbam o siebie, że to są słodycze i czemu to jem, jakim prawem. Takim prawem , że to moja sprawa , mój żołądek i nikt nie będzie mi się wtrącał. Obraził się na mnie, że się kłócę !!

- Dlaczego ja siedzę do późna , powinnam kłaść się wcześniej i wstawać o 6 rano , bo jak śpię do 10 to jestem leniwa !!! Nie mam co robić teraz, zaliczenia się skończyły więc chce odpocząć.

- Gotuję , przylezie , stoi przy garnkach i mnie instruuje co mam robić, a ja czuję się jak idiotka która nawet makaronu nie potrafi ugotować.

- Gdera , że powinnam ubierać się inaczej , że mam brzydkie ciuchy. To niech mi kupi coś. Mi ledwo starcza do pierwszego. Natomiast on , oprócz wypłaty, co trzy miesiące dostaje premie około 5.000.

Ale kiedyś był dla mnie inny , mógł mnie na rękach nosić , myślałam,że jest dobrym chłopakiem. Może dlatego , że był biedny i miał tylko 2 swetry które na zmianę nosił. A teraz nowa kurtka- 300. buty -300 , kompter i hego oczko w głowie - nowy samochód.
No fakt zaprosił mnie do kina ostatnio ale minę miał nieciekawą jak musiał za bilety 36 zł zapłacić i drugie tyle popcorn i cola.


Mam ochotę się spakować i odejść ale boję się. Kiedyś byłam pewna siebie , odważna, nie dałabym sobą sterować a teraz mam wrażenie że mną pomiata. Jesteś leniwa , jesteś leniwa , tylko to słyszę. Może i jestem ale jak mam ważną rzecz do zrobienia to doskonale sobie radzę.
Boję się , że jak od niego odejdę to zostanę sama, że nie będę potrafiła kogoś znaleźć. Przez ten związek z resztą czuję się nieatrakcyjna

Boję się , że go zostawię , on znajdzie sobie inną a ja będę cierpiała patrząc na ten związek. Raz już to przeżywałam. Kiedyś nam się nie wiodło i mimo , że był dla mnie bardzo dobry zostawiałam go, ogromnie przeżyłam to rozstanie nie mogłam jeść spać , uczyć się , siedzieć w domu , boję się że też tak będzie a to uczucie jest straszne.
Ale jak mogę z nim być kiedy on nie chce nawet ze mną rozmawiać
Przeczytalam to i zastanowilam sie, czy nie pisalas o moim ex'ie Przez 2.5 roku przeżywałam kropka w kropkę to, co Ty.
Jakim prawem on obraża się o to, czy poszłaś do Kościoła? Kwestia wiary, czy jej braku jest dla mnie sprawą totalnie indywidualną a jakiekolwiek wymuszanie jej jest dla mnie poprostu śmieszne. To Twoje sumienie, nie jego i powinien to zrozumieć.
Jeżeli taki z niego katolik - odmów mu seksu ( rozumiem , ze nie jesteście małżeństwem) tym bardziej, ze jak napisalas niektore jego zachowania są dla Ciebie męczące.

O tym chyba juz sie pisało w tym wątku. On ma gdzieś to, co do niego mówisz, nie stara się a w dodatku uważa, że to W TOBIE jest jakiś problem.
Co do Twojego wyglądu - może niektóre z Was uznają, że przesadzam, ale uważam, że nie powinien komentować go w taki sposób lub wypominać drobnych przyjemności. Jeżeli chce, zebyś schudła - niech pójdzie z Tobą pobiegać. Nie masz jeść słodyczy ? Może on też przestanie je jeść? NA Twoim miejscu spróbowałabym mu to zaproponować. Nie wypominanie - a wspieranie.
Podsumowując - jeżeli uważasz, ze warto być z kimś bo kiedyś BYŁO Wam razem dobrze, lub widzisz jakieś szansy na poprawe w tym związku, to zostań z Nim. Jeżeli nie - uciekaj jak najdalej. Będę trzymała za Ciebie kciuki
__________________

poprostugloriaa.blogspot.com - sprawdź co znów zbroiłam..

Edytowane przez oOGloRiAaOo
Czas edycji: 2011-01-24 o 13:00
oOGloRiAaOo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-01-24, 13:53   #2488
Mary Louu
Zakorzenienie
 
Avatar Mary Louu
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: pokój na pierwszym piętrze...
Wiadomości: 8 813
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Dziękuję Wam dziewczyny za odpowiedzi. Macie chyba rację , że żyję wspomnieniami o tym jak kiedyś było cudownie. Nigdy nie podejrzewałam ,że on może się tak zmienić. Sądzę , że jet pewien siebie bo ma kasę. Ostatnio mnie wyśmiał , że nie mam nic - potem się tłumaczył że to żart był tak.
Czasami nie wiem czy sama nie przesadzam, czy nie nad interpretuje pewnych sytuacji. Też jestem wybuchowa, krzyczę ale kiedy słyszę ,że on nie ma o czym ze mną rozmawiać to reaguje w taki sposób.
Do tego jeszcze te macanie, nie potrafi kurcze podejść, przytulić pocałować. Tylko przylezie i wsadza mi rękę pod bluzkę i ma radochę z tego
A potem się dziwi , ze nie jestem dla niego czuła. Albo tekst , mały seks bez zobowiązań a potem będziesz mogła wrócić do swoich zajęć.

No i rozdzielił nasze wspólne naczynia przy zmywaniu: ty brudzisz więcej więc zmywasz swoje a ja będę zmywał po sobie
Bo ja ostatnio zmywałem dwa razy z rzędu i nie chciałbym czuć się wykorzystany.
A gdzie tu miejsce na partnerstwo? Wzajemną pomoc. No tak zmywał ale ja miałam ważne zaliczenie z przedmiotu z którego miałam warunek. Jeśli bym nie zaliczyła tego przedmiotu to miałabym kolejny rok w plecy. Ale dla niego to się nie liczy.
Nie chciałam go wykorzystywać ale marzyło mi się aby podszedł , powiedział: Usiądź spokojnie i się ucz , bo to dla Ciebie ważne zaliczenie a ja zrobię obiad , pozmywam.
Ale nie on pilnował kolejki zmywania oby tylko jego osóbka nie była wykorzystana

Edytowane przez Mary Louu
Czas edycji: 2011-01-24 o 13:54
Mary Louu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-24, 14:01   #2489
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Mary Louu Pokaż wiadomość
Dziękuję Wam dziewczyny za odpowiedzi. Macie chyba rację , że żyję wspomnieniami o tym jak kiedyś było cudownie. Nigdy nie podejrzewałam ,że on może się tak zmienić. Sądzę , że jet pewien siebie bo ma kasę. Ostatnio mnie wyśmiał , że nie mam nic - potem się tłumaczył że to żart był tak.
Czasami nie wiem czy sama nie przesadzam, czy nie nad interpretuje pewnych sytuacji. Też jestem wybuchowa, krzyczę ale kiedy słyszę ,że on nie ma o czym ze mną rozmawiać to reaguje w taki sposób.
Do tego jeszcze te macanie, nie potrafi kurcze podejść, przytulić pocałować. Tylko przylezie i wsadza mi rękę pod bluzkę i ma radochę z tego
A potem się dziwi , ze nie jestem dla niego czuła. Albo tekst , mały seks bez zobowiązań a potem będziesz mogła wrócić do swoich zajęć.

No i rozdzielił nasze wspólne naczynia przy zmywaniu: ty brudzisz więcej więc zmywasz swoje a ja będę zmywał po sobie
Bo ja ostatnio zmywałem dwa razy z rzędu i nie chciałbym czuć się wykorzystany.
A gdzie tu miejsce na partnerstwo? Wzajemną pomoc. No tak zmywał ale ja miałam ważne zaliczenie z przedmiotu z którego miałam warunek. Jeśli bym nie zaliczyła tego przedmiotu to miałabym kolejny rok w plecy. Ale dla niego to się nie liczy.
Nie chciałam go wykorzystywać ale marzyło mi się aby podszedł , powiedział: Usiądź spokojnie i się ucz , bo to dla Ciebie ważne zaliczenie a ja zrobię obiad , pozmywam.
Ale nie on pilnował kolejki zmywania oby tylko jego osóbka nie była wykorzystana
Nie no teraz mi szczeka opadla do samej ziemi. Tak masz racje, wasz zwiazek, to nie jest partnerstwo, bardziej mi to przypomina dwoje lokatorow. Z tego co widze polega to na zasadzie "jesli masz na kogos liczyc, to licz na siebie" smutne. Zapytaj sama siebie, za co Ty go kochasz "tu i teraz", a nie we wspanialej przeszlosci.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-24, 14:05   #2490
Dorix
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 195
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez caroline2324 Pokaż wiadomość
Witam,

Jeszcze niedawno nie pomyślałabym, że dołączę do tego wątku.
Opiszę moją sytuację, a Wy mi powiedzcie czy przesadzam, bo zdaniem mojego tż tak. Jesteśmy razem 13 mies.

Pierwsza dziwna sytuacja miała miejsce na imprezie. Byliśmy jako para.
W pewnym momencie on zniknął mi z oczu i poszedł rozmawiać z jakąś dziewczyną. Usiedli sobie osobno przy stoliku (sami) i rozmawiają.
Mija 10 min, 15, 20. Zdążyłam pójść do wc, na dwór, zjeść.
Nadal rozmawiają. Ktoś do nich podchodzi, mówi coś, ale Tż nawet nie zwraca zbytnio uwagi. W końcu udało mi się złapać z nim kontakt wzrokowy i kiwnęłam głową, że ma w końcu wrócić. Nie zareagował.
Za chwilę znowu. To widać było, że się wkurzył i odpowiedział: "siedź tam, przecież masz koło siebie (imię wspólnego kolegi). Za jakiś czas wrócił i normalnie rozmawiał.

Potem było już tylko gorzej. Głupie kłótnie o nic, sztuczne problemy. Niegrzeczne teksty "czasami jak Ci coś przyjdzie do twojego głupiego łba, bierz szmatę i sprzątaj to natychmiast!!, nie mogę Cię już słuchać, dziwna jesteś, zastanów się nad sobą dziewczyno". Podczas pewnej kłótni po podobnych słowach wybiegłam z auta ze łzami w oczach, miałam nadzieję, że wybiegnie za mną, ale nie. Kucałam za autem na mrozie -17, ok. 15 min. W końcu wyszedł z auta z tekstem "przestań, wracaj do auta." wróciłam bo już nie mogłam z zimna. Przywitał mnie słowami "już skończyłaś się mazać?" zaczęłam się produkować co myślę o tym wszystkim dalej płacząc, a on wyciągnął jakieś papiery i zaczął czegoś szukać z lekkim uśmieszkiem na ustach, odpowiadając na moje słowa "tak, tak, no, yhm".

Byliśmy na jego studniówce. Ta sytuacja zabolała mnie najbardziej.
On chodzi do innej szkoły, ja nie znałam tam nikogo, bo to daleko od mojego miasta. Rozumiem, że chciał potańczyć z koleżankami, broń Boże mu tego nie zabraniałam, ale w pewnym momencie zostałam zupełnie sama przy stole, potrafił mnie zostawić nawet na 30 min samą.
Nie wiem, to normalne? Myślałam, że jeśli chłopak zaprasza dziewczynę to powinien właśnie nią się bardziej zajmować, a nie obtańczyć każdą koleżankę, bo ona chce. Co chwilę siedziałam praktycznie sama, osoby mi nieznane podchodziły do mnie i pytały czemu jestem sama i , ze mam do nich podejść. Już potem nawet wychodziłam z sali, bo nie mogłam znieść tego wzroku innych, że siedzę i zamulam a nawet nie wiem gdzie jest mój chłopak. Następnie on tańczył z koleżanką. Potem zrobił odbijanego i zatanczyl ze mną. Wrócilismy do stołu, a on "muszę jeszcze raz zatańczyć z tamtą, bo musimy dokończyć rozmowę." powiedziałam mu, że mnie to boli, że siedzę sama i , że ma mnie nie zostawiać samej, bardzo go prosiłam. Poszedł...
Nie wspomnę już o tym, że kiedy byłam smutna po tym wszystkim, kiedy szliśmy tańczyć, on kazał mi się wręcz na siłę uśmiechać do kamery, a potem powiedział, że wszystko sobie zmyślam, że nie ma problemu żadnego. Na koncu kiedy już wychodziliśmy też mnie zostawił samą, poszedł gadać z jakimiś dziewczynami, ja nawet nie widzialam kiedy odszedł ode mnie. Musiałam po niego dzwonić, bo stałam jak kołek ponad 10 min w tym korytarzu. Wczoraj szłam na spotkanie przygotowana do tego, aby zerwać. Jednak zobaczyłam jego łzy i odebrało mi to siły... Nie wyobrażam sobie niczego bez niego, ale z drugiej strony nie chcę być tak traktowana... Dać mu jeszcze jedną szansę czy lepiej uciekać od razu?
Kochana, to są krokodyle łzy. Połóż na szali wszystkie swoje przykre doświadczenia i jego jedne jedyne łzy.

Zasługujesz na szacunek, którego on niestety Tobie nie okazuje. Masz rację co do swoich odczuć, bo nie tak to powinno wyglądać. Obce osoby zainteresowały się Tobą, a własny chłopak wolał towarzystwo innych dziewczyn. I jeszcze te raniące słowa, które tak łatwo mu się wypowiada. Czy tak zachowuje się ktoś, kto kocha?

Jeżeli mówi coś Tobie przykrego, to zapytaj się dlaczego to robi, o co mu chodzi i z czym ma problem. Nie rób sobie krzywdy wychodząc na mróz, bo jego to nie rusza. On pewnie uważa, że histeryzujesz bez powodu. A jeżeli nie chce rozmawiać, to odpuść w tym momencie.

Tak poza tym, to nie jest jedynym chłopakiem na świecie. Bez niego też sobie poradzisz. Czasami lepiej pobyć chwilę samej, niż dać się dołować i poniżać.
Dorix jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-08-15 12:57:27


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:45.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.