Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III - Strona 83 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-01-17, 21:24   #2461
Pia Gizela
Zadomowienie
 
Avatar Pia Gizela
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 120
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Czytam Was od dawna i postanowiłam się wtrącić.

Jak to jest, że gdy chcę zrobić coś w kierunku samorozwoju to NAGLE dostaję jakiegoś adhd i szoruję cały dom oraz bardzo dużo gotuję? Dzisiaj, zamiast kończyć pracę, umyłam całą kuchnię (pozmywałam bieżące gary, wyciągnęłam z szafek wszystko i przeogranizowałam, umyłam wszystkie szafki 2 razy , wszystkie talerze, kubki, kubeczki, kieliszki, szklaneczki ). zlew lśni, podłoga to samo - można się przeglądać. to samo z lampą w kuchni w pokoju umyłam meble, wyciągnęłam ciuchy i wszystkie uprasowała. do tego zrobiłam dzisiaj 2daniowy obiad, podwieczorek i większą kolację. w łazience wymyłam nawet kaloryfery i bojler, i mało nie spadłam z krzesła myjąc płytki przy suficie

Wkurza mnie to strasznie. Bo nie jest tak, że nic nie robię. Ciągle coś robię tylko nie to, co potrzeba. Coś, z czego nie mam wymiernych korzyści DLA SIEBIE.

Jest po 22, wstałam po 8 i dopiero teraz tak naprawdę usiadłam. I po co to? Nie mieszkam w syfie, było czysto. Nie musiałam tyle pichcić. Musiałam pisać pracę

Ale pochwalę się - udało mi się napisać email (taaaak, to przecież takie wymagające zajęcie. zajęło mi to może z 2 minuty ) do szkoły jezykowej czy mogę zmienić kurs wracam do angielskiego i robię certyfikat Drugi język - muszę go sobie sama uporządkować w głowie bo dużo umiem ale nic konkretnego

Któraś z dziewczyn wspomniała o pisaniu rzeczy, które zrobiła danego dnia. Może się i u mnie sprawdzi, bo jak cokolwiek sobie zaplanuję (nawet zakup głupich spodni) - to mi nie wychodzi.

I odkryłam dlaczego zaczęłam się tak przejmować sobą, w negatywnym znaczeniu. Odkąd na studiach ludzie zauważali i komentowali moje wyniki. Dostałam 5 - kujon, nie mam życia. Dostałam 2 - cooo, uczyć Ci sie nie chciało? Jeszcze te 5 lat temu bym ich zrównała z ziemią (pyskata byłam w liceum, i to bardzo. ciągle lądowałam na dywaniku u dyrektora - jako jedyna chyba osoba w szkole miałam średnią powyżej 5.0 a zachowanie dostateczne ) a na studiach zaczęłam źle odbierać towarzystwo, jakaś niezdrowa rywalizacja, uczucie że większość mi źle życzy, itd. Nie myślałam o tym, żeby dla siebie się nauczyć czy że przedmiot łatwy to 5 może wpaść, tylko o tym co szanowne towarzystwo powie Stłamsili mnie ludzie na studiach, i to bardzo..

A najgorsze jest w tym wszystkim to, że nauka mi przychodziła łatwo. Gdybym troszkę spięła tyłek to mogłabym być druga-trzecia na roku a tak to co, nic. Słyszałam, że to z zazdrości takie gadanie. Że jestem ładna, obrotna (lubiłam organizować konferencje, załatwiałam wiele spraw mimo że starostą nie byłam itd.) i szybko się uczę. Zabrakło mi chyba 'jaj', żeby robić swoje. Gdy inni wkuwali do egzaminu bity tydzień, mi wystarczało 10 godzin żeby dostać 4.
__________________


Edytowane przez Pia Gizela
Czas edycji: 2013-01-17 o 21:33
Pia Gizela jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 11:21   #2462
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Pia Gizela Pokaż wiadomość
Czytam Was od dawna i postanowiłam się wtrącić.

Jak to jest, że gdy chcę zrobić coś w kierunku samorozwoju to NAGLE dostaję jakiegoś adhd i szoruję cały dom oraz bardzo dużo gotuję? Dzisiaj, zamiast kończyć pracę, umyłam całą kuchnię (pozmywałam bieżące gary, wyciągnęłam z szafek wszystko i przeogranizowałam, umyłam wszystkie szafki 2 razy , wszystkie talerze, kubki, kubeczki, kieliszki, szklaneczki ). zlew lśni, podłoga to samo - można się przeglądać. to samo z lampą w kuchni w pokoju umyłam meble, wyciągnęłam ciuchy i wszystkie uprasowała. do tego zrobiłam dzisiaj 2daniowy obiad, podwieczorek i większą kolację. w łazience wymyłam nawet kaloryfery i bojler, i mało nie spadłam z krzesła myjąc płytki przy suficie

Wkurza mnie to strasznie. Bo nie jest tak, że nic nie robię. Ciągle coś robię tylko nie to, co potrzeba. Coś, z czego nie mam wymiernych korzyści DLA SIEBIE.

Jest po 22, wstałam po 8 i dopiero teraz tak naprawdę usiadłam. I po co to? Nie mieszkam w syfie, było czysto. Nie musiałam tyle pichcić. Musiałam pisać pracę

Ale pochwalę się - udało mi się napisać email (taaaak, to przecież takie wymagające zajęcie. zajęło mi to może z 2 minuty ) do szkoły jezykowej czy mogę zmienić kurs wracam do angielskiego i robię certyfikat Drugi język - muszę go sobie sama uporządkować w głowie bo dużo umiem ale nic konkretnego

Któraś z dziewczyn wspomniała o pisaniu rzeczy, które zrobiła danego dnia. Może się i u mnie sprawdzi, bo jak cokolwiek sobie zaplanuję (nawet zakup głupich spodni) - to mi nie wychodzi.

I odkryłam dlaczego zaczęłam się tak przejmować sobą, w negatywnym znaczeniu. Odkąd na studiach ludzie zauważali i komentowali moje wyniki. Dostałam 5 - kujon, nie mam życia. Dostałam 2 - cooo, uczyć Ci sie nie chciało? Jeszcze te 5 lat temu bym ich zrównała z ziemią (pyskata byłam w liceum, i to bardzo. ciągle lądowałam na dywaniku u dyrektora - jako jedyna chyba osoba w szkole miałam średnią powyżej 5.0 a zachowanie dostateczne ) a na studiach zaczęłam źle odbierać towarzystwo, jakaś niezdrowa rywalizacja, uczucie że większość mi źle życzy, itd. Nie myślałam o tym, żeby dla siebie się nauczyć czy że przedmiot łatwy to 5 może wpaść, tylko o tym co szanowne towarzystwo powie Stłamsili mnie ludzie na studiach, i to bardzo..

A najgorsze jest w tym wszystkim to, że nauka mi przychodziła łatwo. Gdybym troszkę spięła tyłek to mogłabym być druga-trzecia na roku a tak to co, nic. Słyszałam, że to z zazdrości takie gadanie. Że jestem ładna, obrotna (lubiłam organizować konferencje, załatwiałam wiele spraw mimo że starostą nie byłam itd.) i szybko się uczę. Zabrakło mi chyba 'jaj', żeby robić swoje. Gdy inni wkuwali do egzaminu bity tydzień, mi wystarczało 10 godzin żeby dostać 4.
Cześć

To co opisujesz ze sprzątaniem to chyba syndrom "wszystko albo nic", znam to Wczoraj np. na kolację przychodziła do nas babcia tż, kupiłam ciasto i miałam zrobić pesto z indykiem, spoko by starczyło. A jak weszłam do kuchni, to jeszcze z rozpędu machnęłam sałatkę (tą o której ostatnio pisała Cindy), zupę pomidorową i tiramisu misternie posypane ziarenkami granatu (które mogłam jedynie spróbować bo cały styczeń postanowiłam nie jeść słodyczy). A przecież mam całą listę rzeczy, które chciałabym osiągnąć dla siebie i cały ten czas mogłam spożytkować bardziej rozwojowo. Jak mam zrobić coś szybko i byle jak, to strasznie się męczę i jak tylko mogę, to tego nie robię, nieważne czy jest to uczenie się, prasowanie czy coś.

Bardzo możliwe, że gadanie Twoich znajomych na studiach to zazdrość Kojarzę sporo osób z moich studiów, które obgadywały "kujonów", udawały super imprezowiczów, a potem z egzaminów dostawały 5 i następowała gadka w stylu "nie wiem jak to możliwe, przecież ja się nic nie uczyłam" (taa, jasne). Pamiętam też kilka sytuacji, kiedy ktoś z moich znajomych zrobił coś bardzo mi nie na rękę, z czego potem jakoś dziwnie się tłumaczył i fakt, że mi zazdrościł był chyba najbardziej oczywistym wytłumaczeniem, tylko strasznie ciężko mi jest uwierzyć, że jestem osobą której można czegokolwiek zazdrościć Wiem że to łatwo mówić, ale powinnaś ustalić swoje priorytety i się ich trzymać. Sprawiłoby Ci przyjemność bycie w czołówce na roku i wiesz że umiesz to osiągnąć? No to zupełnie nie ma sensu tego nie zrobić.

Ostatnio w klubie pisałam o dziwnym wpływie snu na moje dzienne działania. Dziś znowu trochę tak miałam. Najpierw śniła mi się Dilayla i jej synek - wyglądałaś ślicznie i bardzo mądrze mówiłaś i strasznie się cieszyłam, że Cię odwiedziłam Potem byłam w pewnym miejscu i o godzinie, o której zupełnie nie powinnam tam być i wiedziałam, że jeśli nie wrócę do domu na czas, to stanie się coś strasznego, no więc zaczęłam wracać, musiałam przedostać się na drugą stronę Wisły, poszłam na tramwaj, ale okazało się, że most jest zamknięty i nic nie jeździ. Wtedy podszedł do mnie jakiś koleś i powiedział, że myślał że chcę popełnić samobójstwo, no bo wlazłam na ten zamknięty most. Powiedziałam mu, że muszę jak najszybciej przedostać się na drugą stronę i wtedy on zaproponował, że mnie przewiezie swoim kajakiem. Reszta to był już jakiś czysty surrealizm - wpłynęliśmy pod most i tam był tunel, trochę jak od metra tylko dużo węższy, a trochę jak ten podziemny pojazd Gumisiów (pamiętacie?) albo rura którą się zjeżdża do basenu i nie było tam wody - strasznie długo nim jechaliśmy, z zawrotną prędkością i po strasznych serpentynach, ja cały czas w stresie, że jest już tak późno - po czym wypłynęliśmy na pełne słońce i w ogóle rajską lagunę i okazało się, że jesteśmy w Grecji. I zadzwonił telefon i się obudziłam i przez dobre parę minut nie byłam sobie w stanie przypomnieć która "warstwa" tego snu to już był sen, czy naprawdę widziałam się z Di czy nie i co najgorsze zupełnie nie mogłam sobie przypomnieć gdzie i o której i w jakich okolicznościach położyłam się spać poprzedniego wieczoru
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 12:03   #2463
Dilayla
Zadomowienie
 
Avatar Dilayla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 235
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Sciągnełam Cie myślami...wczoraj znów czytałam sztuke prostoty i myślałam o Tobie przez pewien czas to moze jakas dziwna noc była?bo ja się obudziłam i wystraszyłam ze nawilzacz sie popsuł bo go właczyłam na noc a on wyłączony....działa ale zebym go wyłaczała w nocy to nie pamiętam...a no i nie piłam nic zeby nie kojarzyć.....

zamierzam sie ufarbowac...akcja cięzka bo rozjasniacz musze położyc a poźniej farbę i pomimo krótkich włosów nie chce mi sie.....
__________________
„…to żaden powód nic nie robić tylko dlatego,
że nie można zrobić wszystkiego…”


Edytowane przez Dilayla
Czas edycji: 2013-01-18 o 12:05
Dilayla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 13:48   #2464
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez grey_cat Pokaż wiadomość
Powodzenia, trzymam kciuki!
Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość

Żywiec, Żywiec, Żywiec
DO PRZODU!!!
czyli myślę i przesyłam pozytywne fluidy na jutro
Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Powodzenia!
Spokojnej głowy, spokojnego snu, życzliwej atmosfery, daru wymowy i na koniec zadowolenia i ulgi.
Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość

Trzymam kciuki
Bardzo bardzo Wam dziękuję, chyba dzięki Waszym pozytywnym fluidom udało mi się obronić. Spałam 3 godziny, jak zwykle wszystko robiłam na ostatnią chwilę. Wyszłam z obrony z prawie płaczem i załamana, że nie odpowiedziałam dobrze na żadne zadane pytanie. Po mnie był jeszcze kolega, więc musiałam czekać na wynik. To było straszne. Niemniej jednak obroniłam się na 4 Jestem przeszczęśliwa, ta kobieta była dla mnie miła, aczkolwiek momentami się trochę irytowała. Ale po wszystkim wyszła, pogratulowała mi jeszcze raz, powiedziała, że szkoda, że nie pociągnęłam tej pracy dalej i nie rozbudowałam jej. Zrobiło mi się naprawdę miło, bo miałam wrażenie na tej obronie, że mają mnie za ostatniego głąba.

Teraz wiem, że to totalnie nie mój kierunek i że go nie czuję. Rozmyślałam o magisterce drugiej tam, ale dzisiaj stwierdziłam, że nie ma sensu. Teraz czeka mnie kolejna obrona w lipcu, ale niestety już po francusku, a nie po polsku. No i ten tydzień zapowiada się hardkorowo. Rozkład jazdy: Pon- egzamin z angielskiego, wt- zaliczenie francuski, śr - poprawa kolokwium z czasów, czw - poprawa gramatyki opisowej, pt - egzamin z francuskiego.
Następny tydzień pewnie zapowiada się podobnie. Byle do ferii

Jeszcze raz dziękuję za Wasze kciuki

Jeśli chodzi o moją prokrastynację to w dalszym ciągu nie oddałam książki do biblioteki, którą wypożyczyłam do biblioteki i nie podbiłam nic do obiegówki
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 14:22   #2465
Dilayla
Zadomowienie
 
Avatar Dilayla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 235
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Gratulacje !!!!

ps.wiedziałam,że dasz rade

młody zasnoł mam juz rozjasnione włosy i nałozoną płomienna iskre...za kilka minutek zmywam....ooo i paznokcie pomalowałam odrazu lepiej sie czuję a oczekuję na @ więc palma mi bije
__________________
„…to żaden powód nic nie robić tylko dlatego,
że nie można zrobić wszystkiego…”

Dilayla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 14:42   #2466
Lilith890502
Zakorzenienie
 
Avatar Lilith890502
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Lbn
Wiadomości: 3 824
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Hej dziewczyny,
ja dziś choć baaaaaardzo mi się nie chciało zawalczyłam z kątem (właściwie wielkim składowiskiem dupereli), było trochę ciężko bo wywaliłam ze 3 wory do śmieci, ale jest tak pięknie teraz jestem z siebie dumna

Żywiec gratuluję z całego serca
__________________
My

Szczęście to sposób patrzenia na świat

Daniel
Lilith890502 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 15:57   #2467
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 326
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Rudyard Kipling (d. 1936), a writer and winner of the Nobel Prize in Literature, he once wrote

"we're all islands shouting lies to each other across seas of misunderstanding."

How true it is, huh ?

Zywiec- gratulacje Fajnie, ze kobieta-demon okazala sie przyjazna dusza
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-01-18, 20:48   #2468
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Któregoś ranka stwierdziłam, że jeśli nie znajdę czegoś, co da natychmiastowy efekt, to cały dzień się rozejdzie na niewiadomoczym. A jeśli ten natychmiastowy efekt nastąpi, to może nada rytm reszcie czynności. Szukałam czegoś nieomal dziecinnie prostego. I znalazłam - paśnik dla sikorek "orzechowy". Obczajenie go zajęło ptaszorom 2,5 dnia, ale teraz śmigają aż miło. Szkoda, że nie mam jakiegoś fajnego sprzętu w domu, żeby im fotki porobić.



Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
To nie dobrze . Ale wiesz jak jest - reakcja łańcuchowa działa niestety. Skoro Ty nic nie robisz, to i mnie motywacja spada, żeby do tego usiąść. Niby powinnam się ogarnąć sama dla siebie, jednak aż tyle samozaparcia na dzień dzisiejszy nie posiadam .

Mama kazała mi po prostu łykać, więc jakiś traumatycznych wspomnień odnośnie Padmy nie mam . Aczkolwiek do dnia dzisiejszego wolę wypić morszczyn niż dotknąć cokolwiek z czarnego bzu, maliny czy aronii . Jako dziecko zazwyczaj na herbacie z dodatkiem soku z któregoś z powyższych dostawałam antybol etc. i miłością nie pałam .

Tak, rozcieńczam dany olejek ze zwykłą wodą - wlewam do opakowania po Radicalu w sprayu i psikam jak najwyżej idąc przez cały pokój. Dodatkowo w sklepie blat i wszystko w około przecieram nierozcieńczonym olejkiem. W domu zaś raz w tygodniu myję wszystkie powierzchnie płynem z dodatkiem chloru, a następnie druga wodą z olejkiem właśnie .
Już się poprawiłam, czytam trochę w pociągu czytanek. Ale nie wiem, jak to ugryźć od strony metodyki, merytoryki. Nie zdecydowałam się jeszcze na prowadzenie zeszytu, tylko z łapię wzrokiem literki i twardości-miękkości niezwyczajne dla mnie próbuję odtwarzać.

Podstępnie poprosiłam mamę o wybadanie cen Padmy w okolicy jej pracy. Może jeśli sama nie dam rady sobie kupić, otrzymam jakieś rodzicielskie wsparcie. Eh, a chciałoby się być bardziej niezależnym.

Jeszcze jedno pytanie o dezynfekcję - stężenie. Ok. 5% będzie w porządku?



Cytat:
Napisane przez Lilith890502 Pokaż wiadomość
Cindy gratuluję
Czerwiec wspaniale motywujący post jak ja bym chciała, żeby tak wyglądał mój dzień
ja w dniu dzisiejszym niestety nie mam czym się pochwalić oprócz tego, co konieczne i póki co wytrwałości dalszej w ćwiczeniach
Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Czerwiec, zazdroszczę dnia i cieszę się, że podzieliłaś się tym z Nami .
Dziękuję za miłe słowa. Ostatnio było takich kilka, ale że ganiałam bez laptopa, to nie dałam rady naskrobać kolejnych relacji. Ogólnie cieszę się, jak mnie prawdziwe życie odciąga od komputera, więc i tym razem potraktowałam to jako pozytyw.
(Są też wyniki: jedna reklamacja już rozpatrzona pomyślnie, a jedna czeka.)



Żywiec, gratki! Chyba wszystkie odetchnęłyśmy z radością.


I Lilith, też należą Ci się brawa. To kawał roboty.
__________________
- Underground nuclear testing in China, and, hey! Your perfume!
- My perfume? I'm not wearing any perfume.
- Oriental blend, tangerines, castorium...
- I showered before I came here.
- ... maybe a little myrrh. Opium. You're wearing Opium.
- I got it, didn't I? Yeah.

Edytowane przez czerwieclipiec
Czas edycji: 2013-01-18 o 20:52
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 21:34   #2469
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Żywieczdrój, gratulejszyn Mimo, że nie zachodziłam tu od weekendu, to dziś w drodze do pracy pomyślałm właśnie o Tobie i też zacisnęłam kciuki.
Niech ta 4 będzie pozytywnym, motywacyjnego do dalszej pracy kopem.

---------- Dopisano o 22:34 ---------- Poprzedni post napisano o 22:34 ----------

Nadrabiam...
Wycytowałam te fragmenty, które są mi szczególnie bliskie (przerobiłam je / doszłam do podobnych wniosków lub właśnie to robię)

Cytat:
Napisane przez Cindy28 Pokaż wiadomość
Wizualizacja rzeczy, które robię - a przynajmniej robiłabym, gdybym : tutaj następuje długa lista wszystkich sprawności, których nie posiadam i raczej nie są w moim zasięgu. Następnie powrót do szarej rzeczywistości, utyskiwanie nad tym dlaczego nie zapisano mnie odpowiednio wcześnie albo - w ogóle na pewne zajęcia i brak z mojej strony działań jakichkolwiek, by stan ten zmienić .
Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Ja właśnie nigdy nie fantazjowałam o tym, co bym mogła robić itp.
Chodziło mi o to, że ostatni czas był dla mnie treningiem samopoznania, określiłam czego chcę, jakie są mniej więcej moje zasoby itp... Różne wariacje na temat planów uskuteczniałam... Krótkoterminowe, długoterminowe itp.
Teraz czas wyjść z siebie i wejść w czynności...
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Jak bede akurat potrzebowala planu, to go sporzadze, ale stale prowadzenie list, ktorych i tak nie realizuje - zaczyna mnie dobijac.
(...)
Koniec ze stawianiem sobie wyzwan i biczowaniem siebie, ze znowu sie nie udalo!
Chyba to niewlasciwy wpis na watku o prokrastynacji, bo wszystkie tu chcemy sie motywowac, inspirowac, zagrzewac do walki...
A ja - poddaje sie - rzucam planer w kat. Ale robie to z ogromna ulga i wewnetrznym spokojem.
Stawiam wlasnie na spokoj wewnetrzny (nie mylic z letargiem i depresja). I na lagodne, wyrozumiale postepowanie wobec siebie. Do tej pory stalam nad soba z batem w reku i biczowalam sie myslami.
(...) Paradoksalnie pozwala mi ta postawa zrobic o wiele wiecej, niz robilam wypelniajac skrupulatnie plan dnia. Bo albo robie cos z pasja, albo zwisa mi to i powiewa i wole nie robic nic.
Eksperymentuje z tym dopiero od poczatku roku, nie wiem, co z tego wyjdzie. Wiem jedno - u mnie motywacja bierze sie z serca, ze srodka, a nie jest skutkiem zewnetrznych powinnosci, zakazow i nakazow oraz chceci pokazania innym, ze spelniam wymagania. Pewnie u innych ludzi jest inaczej - o czym swiadczy blog Edyty. I chwala im za to! Ale ja tak po prostu nie umiem i... nie chce.

Zrozumialam, ze moja niechec do dzialania i jego odwlekanie nie jest przyczyna braku samoakceptacji, ale jej skutkiem.
Chce zaczac od podstaw - od zbudowania mocnego poczucia wlasnej wartosci i godnosci...
Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Bardzo jest mi bliskie to, co napisałaś.
Tylko trzeba oddzielić dwie rzeczy: swój własny rozwój i to, co motywowane swoim wyborem a powinności, wynikające np. z pracy. Niezależnie od staranności jej wyboru - nie wszystko i nie zawsze będzie budziło entuzjazm, pasję, pobudzało od środka. Tu potrzebny jest dobry system organizacyjny.
W innych kwestiach: samopoznanie i akceptacja, zrozumienie siebie i swojego funkcjonowania to podstawa - zamiast wizji idealnej lub powinnościowej. Wtedy jest napęd wewnętrzny.
Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Zgadzam sie Emilko. Ja zaczelam ten moj "rozwoj" od zlej strony i dopiero teraz to widze. Czuje sie, jakbym probowala wprawic pojazd zwany motywacja na wszelkie sposoby w ruch, zapominajac, ze nalezaloby po prostu wlac w niego paliwo.
Ja wiem, ze nawet osoby z ogomnymi zasobami milosci wlasnej maja chwile znudzenia, zniechecenia jak rowniez braku motywacji - to wszystko jest ludzkie i zrozumiale.
Natomiast mnie brakuje ciagle poczucia sensu w tym, co robie, bo ja najzwyczajniej po prostu siebie... nie lubie!
Jak wiec moge chciec sie rozwijac - taki marny robak jak ja nie zasluguje na to, zeby poswiecac mu czas i wysilek, prawda?
Podprogowo siebie nie cenie, nie lubie, nie uwazam ani za atrakcyjna ani godna uwagi. Panna Nikt.
Dlatego nie jestem w stanie dzialac - brak mi szacunku do samej siebie, nie zalezy mi na sobie. Nie wypelniam powinnosci wobec siebie, jakze wiec mam wypelniac je wobec swiata wewnetrznego?
Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Ale tak, pewne rzeczy należy zaakceptować - tylko po to, żeby oczyścić sobie psychikę i nie łoić sobie samemu skóry za to, że znów nie wyszło...może lepiej nie mówić sobie, że totalnie nie ma się na coś szans, to raczej nie jest budujące. Ale można by zaakceptować to, że coś przychodzi nam wolniej i trudniej niż komuś innemu. Albo, że mam inne zasady i priorytety, więc może nigdy nie będę taka jak moja rowieśniczka, która teraz ma nie wiadomo ile...ja mam z tym problem.

Znam siebie, znam na wylot swoje słabości...nawet te pozytywne cechy trochę ogarniam świadomością. Ale nie potrafię powiedzieć co lubię, czego chcę od życia, według jakich ja właściwie żyję zasad - bo coś często mi się zmieniają Gdybym chociaż to ułożyła sobie w głowie, to już poczułabym się lepiej. Tylko, że nie potrafię tego określić.

Jak ludzie to robią, że wiedzą i czują się z tym pewnie...może to trochę jak z dojrzewaniem - u jednych szybciej, u innych wolniej, a chcesz czy nie, to samo przyjdzie?
Też się zastanawiam jaka jestem, gdzie kończę się i zaczynam prawdziwa ja, ta z którą muszą żyć w wewnętrznej zgodzie, a co jest tylko przyzwyczajeniem, odruchem, reakcją, itp itd, czyli generalnie tym wszystkim, co mogę i powinnam zmieniać.
Pamiętam tekst z dzieciństwa "ale jesteś", gdy nie spełniło się jakiejś prośby koleżanki. Później, w reakcji obronnej (bo przecież nie asertywnej) powtarzałam jak mantrę "jestem jaka jestem i już się nie zmienię", kurczę, nawet w to uwierzyłam. A przecież się zmieniałam, zmieniam i chcę zmienić jeszcze bardziej (hmm, tak mi przyszło właśnie do głowy czy ta chęć zmian będzie niekończąca się, czy też osiądę na jakichś laurach temacie zmian), niestety wiele zmian nie zawsze było świadomych.

Jak ludzie to robią - ha, też ostatnio wałkuję ten temat, i wydaje mi się że to jednak trochę inaczej niż jak z dojrzewaniem, bo ono "dopadnie" każdego, a taka świadomość siebie chyba jednak nie jest aż tak powszechna. Mam wrażenie, że część ludzi żyje bo żyje, nie zastanawiając się głębiej nad tym zyciem. Wypełniają swoje obowiązki, mają radości, nawet osiągną sukces, dzięki sprzyjającym okolicznościom. Być może gdyby się nad tym bardziej zastanowili to doszliby do wniosku, że nie są w pełni szczęśliwi, ale skoro nie zdają sobie z tego sprawy, to to chyba też jest jakaś forma szczęścia.
Wydaje mi się, że jest to jakaś wynikowa tego co nam niesie życie - wychowania, charakteru, różnych sytuacji, które nas spotykają i na które musimy reagować, umiejętności wyciągania wniosków z własnych i cudzych błędów.
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-01-18 o 21:39
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 22:15   #2470
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Żywiec - serdeczne gratulacje! Fajnie, że już masz to z głowy i żadna hydra Cię nie pożarła

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Jak ludzie to robią - ha, też ostatnio wałkuję ten temat, i wydaje mi się że to jednak trochę inaczej niż jak z dojrzewaniem, bo ono "dopadnie" każdego, a taka świadomość siebie chyba jednak nie jest aż tak powszechna. Mam wrażenie, że część ludzi żyje bo żyje, nie zastanawiając się głębiej nad tym zyciem. Wypełniają swoje obowiązki, mają radości, nawet osiągną sukces, dzięki sprzyjającym okolicznościom. Być może gdyby się nad tym bardziej zastanowili to doszliby do wniosku, że nie są w pełni szczęśliwi, ale skoro nie zdają sobie z tego sprawy, to to chyba też jest jakaś forma szczęścia.
Wydaje mi się, że jest to jakaś wynikowa tego co nam niesie życie - wychowania, charakteru, różnych sytuacji, które nas spotykają i na które musimy reagować, umiejętności wyciągania wniosków z własnych i cudzych błędów.
Czasem myślę, że wolałabym w taki właśnie sposób...a później zdaję sobie sprawę, że jednak nie Wolę być świadoma tego wszystkiego - nawet jeśli mnie to martwi, stresuję, to jednak chcę sobie zdawać sprawę z tego co jest nie tak, a co jest tak i że może...może jednak da się czasem robić inaczej

Najgorsze we mnie jest to...że jestem bardzo mało entuzjastyczna. Nie wiem czy czujecie tak jak ja, wydaje mi się, że jestem najbardziej markotną osobą na świecie. To nie jest tak, że chodzę smutna czy coś. Ale większość osób cieszy się jak coś może zainicjować, zorganizować, jak coś się dzieje, jak może się w coś fajnego zaangażować. A mnie nic takiego nie kręci Z jednej strony brakuje mi właśnie takich bodźców - bo taki entuzjazm działa po prostu pobudzająco. A ja do wszystkiego podchodzę tak, jakby to była najgorsza kara...najpierw coś chcę, próbuję. A później już mi się wszystkiego odechciewa i nadchodzi markotność.

Istnieje jednak pewne prawdopodobieństwo, że tego się nie da zmienić, bo może tak właśnie wygląda ta najbardziej ugruntowana część mojego charakteru (w gruncie rzeczy nigdy nie lubiłam czegokolwiek organizować...jedyne co organizowałam to własną 18tkę, ale na szczęście na spółę z koleżankami - inaczej pewnie by się nie odbyła ). Mam jakiś taki uraz, że jak coś zorganizuję, to to się na pewno nie powiedzie. Że jak się zaangażuje...to cały projekt upadnie Więc się nie angażuje, bo i po co - i tak to działa również w życiu. Bo i własnym celom czy planom stawiam takie same warunki.

Przeczytałam nie tak dawno u Pasterskiego na blogu chyba, że praktycznie zawsze zaniżamy swoje możliwości. Więc jeśli stawiamy sobie cel, to napiszmy go sobie...a później przemnóżmy to razy 2...a później jeszcze razy 2. Wtedy to będzie odpowiedni cel. Taki, który w rzeczywistości jesteśmy albo w stanie osiągnąć albo chociaż znaleźć się bardzo blisko osiągnięcia go. Wydało mi się to mądre. I zauważyłam, że ja stawiam sobie cele maksymalnie zaniżone - każde ponad moimi możliwościami określam jako: "absolutnie nie do zrobienia never ever"

Trochę popłynęłam, wiem...chyba naprawdę powinnam pisać dziennik jakiś, bo jednak gdy się tak pisze, to sporo się w głowie rozjaśnia. Już nawet dotarłam do tego skąd mi się wziął uraz do organizowania imprez
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 22:39   #2471
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Mam zamiar dalej sie rozwijac, ale skupiac sie przy tym bardziej na leczeniu przyczyn moich dolegliwosci a nie ich skutkow. Nie widze sensu, zeby dalej poruszac sie w znanym schemacie: najpierw stawiam sobie cele a potem sama je sabotuje. A dlaczego to robie? Bo najwyrazniej zle sie do tego zabieram. Ponizej opisalam te procesy Emilce. Wydaje mi sie, ze Ty tez cierpisz na podobna dolegliwosc – w sumie nie wiesz, czego chcesz, ale na wszelki wypadek dotkliwie i wytrwale biczujesz sie, bo tego nie robisz !

Emilko, pokladam wiele nadziei w sztuce uwaznosci oraz przebywaniu w magicznym tu i teraz. Zauwazylam, ze przez wiekszosc czasu jestem nieobecna myslami i bardziej reaguje na bodzce anizeli swiadome przezywam zycie. Ja nie mysle, moje mysli "sie mysla" same, mam nad nimi ograniczona kontrole. I nie zauwazam, ze wiekszosc mysli, ktore pojawiaja sie w mojej glowie to cos w stylu: "Jestes nie dosc dobra". Moje stare toksyczne myslowe nawyki dopadaja mnie na kazdym kroku a ja ich nie rejestruje.
Ostatnio przylapalam sie na tym wczoraj, moze opowiem o tym. Przyszlam do pracy i od progu opowiedzialam koledze pewna zabawna (przynajmniej dla mnie) anegdotke. (...) Dlaczego nie pomyslalam zle o nim (Ale bufon!) tylko o sobie? Czemu nie zareagowalam (Eeeeeej, mowie do ciebie!)? Ano dlatego, ze rzadza mna na codzien mechanizmy, ktorych wcale sobie nie uswiadamiam. Jaka jest prawda o tej sytuacji? Tylko taka, ze weszlam do pomieszczenia, opowiedzialam historie, ale nie znalazlam oddzwieku, ktorego sie spodziewalam. I nie wnikam dlaczego, bo przyczyn moglo byc wiele i to takich niekoniecznie zwiazanych ze mna. To co moge zrobic, to przejac odpowiedzialnosc tylko za swoje uczucia i reakcje, bo na reakcje innych nie mam przeciez wplywu. Ale najczesciej tego nie robie. Rzadza mna stare schematy myslenia i dzialania, ktorych sobie przez wiekszosc czasu nie uswiadamiam. Dzialam jak robot zaprogramowany na program... autodestrukcji!
Sadze, ze jezeli uda mi byc tu i teraz w kontakcie z sama soba to przestane wegetowac a zaczne zyc.
Jakbym siebie czytała, tylko że ja dopiero chciałam to wszystko spisać
A właśnie to porównanie oświeciło mnie w drodze z pracy
Cytat:
Pomysl z zapisywaniem osiagniec a nie planow wydaje mi sie fajna metoda. Z reszta zaczelysmy juz z tym eksperymentowac - przypominam o pomysle Halimy w klubie na wypisywanie pozytywnych zdarzen w zyciu i uzasadnianie ich wlasna kompetencja.
Ja potrzebuję akurat spisać plany, bo o ile pozytywne i optymistyczne podejście uskuteczniam całkiem nieźle (bo inaczej bym się chyba załamała ) to zaczynam być przytłoczona ilością spraw, którym powinnam poświęcić uwagę, by 1) żyć tu i teraz oraz 2) uporządkować bałagan, którego narobiłam w życiu. Coraz bardziej czuję, że mam w głowie kreatywny chaos. Tzn. faza kreatywności chyba już się zakończyła, pozostał chaos, który wypadałoby ogarnąć.

Jak napisałam (lub napiszę poniżej, bo odpowiadam na raty) kluczowa wg mnie jest świadomość celu. Problem tylko taki, z tego co zaobserwowałam na sobie, że nie wiem jak tę świadomość celu wzbudzić i rozwijać. Kurczę, wszystkie pozytywne zmiany w mojej głowie po prostu zaszły same. Tzn. wiem, że nie same, że to ja je wypracowałam, ale jednak mało świadomie, żeby nie powiedzieć podświadomie, ale to byłoby nadużyciem (a może nie? może moja podświadomość jest dużo mądrzejsza niż mi się wydaje???).

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Tak samo jak na odchudzanie są bardzo proste recepty (mniej żreć, więcej się ruszać, ew. przebadać hormony), tak na prokrastynację też są proste recepty jak sądzę - wiedziec co jest do zrobienia i po co -i robic to.
Myślę, że świadomość celowości ma tu kluczowe znaczenie. meaningfulness ?

Komputer z internetem mnie zjadły.

Cytat:
Z rzeczy, które praktykuję, nieregularnie niestety, są pewne wykłady dla samej siebie - w oparciu o czytane książki, przemyślenia, tworzę nagranie 40 minutowe, czy to zestaw pozytywnych zdań, czy to zestaw oparty na hipnozie Ericksona, czy wreszcie ostatnio - pod wpływem książki E.Berne "Dzień dobry i co dalej." Jestem na str. 304. Najnowsze nagranie - mające na razie formę pisemną - zawiera mnóstwo zdań będących przyzwoleniami. Doświadczyłam kilkakrotnie na terapii odmiany powodowanej użyciem zwrotów - nie musi już pani robić czegos tam, albo robienie czegoś tam jest w porządku. Myślę, że kompulsy tak się unieważnia - przez przyzwolenie na to, by ich już nie musieć uskuteczniać. Książka sugeruje, że wszelkie skrypty są oparte na rodzicielskich nakazach, zakazach, a wygrywające sa wtedy, gdy rodzic da odpowiednie przyzwolenie lub wiele przyzwoleń - na samodzielne działanie, na kierowanie się własna intuicją, inteligencją, na bycie w porządku. I w sumie nie musi byc to rodzic, ale ktoś z autorytetem w oczach dziecka - na przykład terapeuta, którego tym autorytetem obdarzymy. Próbować nie zaszkodzi. Karmić podświadomość czymś przemyślanym nie zaszkodzi. Wiele taka zabawa nie kosztuje. Nagrania słucham przy myciu naczyń lub przy zasypianiu - ew. przy bezsennych nocach - nie zdarzają mi się ostatnio.
a to sobie wynotowałam w oryginale do późniejszego zrozumienia.

Cytat:
Napisane przez Pia Gizela Pokaż wiadomość
I odkryłam dlaczego zaczęłam się tak przejmować sobą, w negatywnym znaczeniu. Odkąd na studiach ludzie zauważali i komentowali moje wyniki. (...) źle odbierać towarzystwo, jakaś niezdrowa rywalizacja, uczucie że większość mi źle życzy, itd. (...)
Skoro alfa i omega jest zarówno alfą, jak i omegą, to jej wpływu nie można przecenić, jest jak ryba - wpływa na wszystko.
Zastanawiam się na ile rzeczywisty wpływ mieli komentujący ludzie, a na ile Twój odbiór tej sytuacji. Nie wiem czy wymyśliłam, czy gdzieś kiedyś przeczytałam, że nasze działania nie są reakcją na świat, tylko na to jak my ten świat odbieramy.

jakże prawdziwe:
Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
Rudyard Kipling (d. 1936), a writer and winner of the Nobel Prize in Literature, he once wrote

"we're all islands shouting lies to each other across seas of misunderstanding."
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-01-19 o 11:56
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-01-18, 22:59   #2472
grenouillette
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 169
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć, uff! Piątek!

Cytat:
Napisane przez Pia Gizela Pokaż wiadomość
I odkryłam dlaczego zaczęłam się tak przejmować sobą, w negatywnym znaczeniu. Odkąd na studiach ludzie zauważali i komentowali moje wyniki. Dostałam 5 - kujon, nie mam życia. Dostałam 2 - cooo, uczyć Ci sie nie chciało? Jeszcze te 5 lat temu bym ich zrównała z ziemią (pyskata byłam w liceum, i to bardzo. ciągle lądowałam na dywaniku u dyrektora - jako jedyna chyba osoba w szkole miałam średnią powyżej 5.0 a zachowanie dostateczne ) a na studiach zaczęłam źle odbierać towarzystwo, jakaś niezdrowa rywalizacja, uczucie że większość mi źle życzy, itd. Nie myślałam o tym, żeby dla siebie się nauczyć czy że przedmiot łatwy to 5 może wpaść, tylko o tym co szanowne towarzystwo powie Stłamsili mnie ludzie na studiach, i to bardzo..
Powiem tak: mądrzy ludzie będą cieszyć się z Twoich sukcesów, a inni, wyśmiewający... nimi przejmować się nie warto To Twoje życie, Twoje oceny, Twoja satysfakcja! Nikt nie lubi osób mówiących jak mało się uczyły, a jak dobrze im poszło - bo najczęściej to tylko poza na luzaka, a jednocześnie czasami osoby uczciwie przyznające się do dużego nakładu pracy mogą poczuć się źle, jako nie dość zdolne, błyskotliwe itp. Czytając Ciebie mam wrażenie, że chcesz, ale się boisz - uczyć zarówno za dobrze, jak i zbyt źle. Cokolwiek jednak nie zrobisz (albo nawet nie zrobisz, tylko zadecyduje los/przypadek.sympatia prowadzącego itp.) zawsze zmienisz swoje położenie i zawsze może to być przedmiotem plotek. A skoro ludzie zawsze mogą gadać, to czy nie lepiej, żeby przy tym chociaż realizować własne marzenia?

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Wiem że to łatwo mówić, ale powinnaś ustalić swoje priorytety i się ich trzymać. Sprawiłoby Ci przyjemność bycie w czołówce na roku i wiesz że umiesz to osiągnąć? No to zupełnie nie ma sensu tego nie zrobić.
Tygrysek powiedziała wszystko, co i ja myślę, a nawet więcej! Zaś z tym cytatem podpisuję się moimi ropusimi łapkami na tygrysim piśmie

Jeśli chodzi o sny... Niedawno miałam jeden, który do tej pory wywołuje we mnie lęk. Śniło mi się, że szłyśmy z babcią odwiedzić jej siostrę (swoją drogą, ta ciocia już kilka lat nie żyje) i po drodze mijał nas kondukt żałobny z trumną. Dziwna była też atmosfera tego snu. Rano przebudziłam się mocno zaniepokojona i teraz, jak go wspominam, też czuję się dziwnie

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Niemniej jednak obroniłam się na 4 Jestem przeszczęśliwa, ta kobieta była dla mnie miła, aczkolwiek momentami się trochę irytowała. Ale po wszystkim wyszła, pogratulowała mi jeszcze raz, powiedziała, że szkoda, że nie pociągnęłam tej pracy dalej i nie rozbudowałam jej. Zrobiło mi się naprawdę miło, bo miałam wrażenie na tej obronie, że mają mnie za ostatniego głąba.

Jeśli chodzi o moją prokrastynację to w dalszym ciągu nie oddałam książki do biblioteki, którą wypożyczyłam do biblioteki i nie podbiłam nic do obiegówki
Gratuluję!!!To cudowna (choć chyba przez nas wszystkie wyczuwana ) wiadomość Cieszę się szczególnie z tego, iż Straszna Pani pokazała ludzką twarz.

PS. Żywiec, ten post o książce jest rozbrajający. Właśnie zdobyłaś wyższe wykształcenie, pokonałaś upiora, dałaś radę, zamknęłaś pewien etap swojego życia, a Ty dzisiaj sobie jakąś książkę wyrzucasz Wszyscy znamy Twoje zamiłowanie do porządku itp., ale naprawdę - dzisiaj nie jest czas, aby psuło to radość z miłego wydarzenia

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Podstępnie poprosiłam mamę o wybadanie cen Padmy w okolicy jej pracy. Może jeśli sama nie dam rady sobie kupić, otrzymam jakieś rodzicielskie wsparcie. Eh, a chciałoby się być bardziej niezależnym.
Heh, czasami robię podobnie i zawsze konkluzja jest podobna jak u Ciebie. Ja chyba coraz pilniej potrzebuję jakiejś pracy

Z miłych rzeczy - byłam dzisiaj u babci (tej od snu), złożyć wcześniejsze życzenia i ucieszyłam się, jak zobaczyłam ją całą i zdrową. Dodatkowo, jakkolwiek dla Was to absurdalnie zabrzmi, dostałam od niej rosół na jutro i już się cieszę, że siedząc sama nad obiadem, poczuję się jakoś tak rodzinnie. Dla mnie takie dawane obiadki to taka przenośna forma miłości w słoiku - uwielbiam tak obdarowywać i być obdarowywana (póki co to drugie bardziej, bo nie umiem gotować ). Swoją drogą, śmieszą mnie opowieści o przyjezdnych "słoikach", bo ja i babcia mieszkamy jedynie w różnych dzielnicach miasta, a i tak wracając od niej wyglądam jak ilustracje owych prześmiewczych tekstów. A teraz biorą się za dalsze Wam odpisywanie
grenouillette jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-18, 23:03   #2473
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Najgorsze we mnie jest to...że jestem bardzo mało entuzjastyczna. Nie wiem czy czujecie tak jak ja, wydaje mi się, że jestem najbardziej markotną osobą na świecie. To nie jest tak, że chodzę smutna czy coś. Ale większość osób cieszy się jak coś może zainicjować, zorganizować, jak coś się dzieje, jak może się w coś fajnego zaangażować. A mnie nic takiego nie kręci Z jednej strony brakuje mi właśnie takich bodźców - bo taki entuzjazm działa po prostu pobudzająco. A ja do wszystkiego podchodzę tak, jakby to była najgorsza kara...najpierw coś chcę, próbuję. A później już mi się wszystkiego odechciewa i nadchodzi markotność.

Istnieje jednak pewne prawdopodobieństwo, że tego się nie da zmienić, bo może tak właśnie wygląda ta najbardziej ugruntowana część mojego charakteru (w gruncie rzeczy nigdy nie lubiłam czegokolwiek organizować (...) Mam jakiś taki uraz, że jak coś zorganizuję, to to się na pewno nie powiedzie. Że jak się zaangażuje...to cały projekt upadnie Więc się nie angażuje, bo i po co - i tak to działa również w życiu. Bo i własnym celom czy planom stawiam takie same warunki.
Kocurko, też uważałam się za osobę markotną, to się chyba nazywa pesymizm I też myślałam, że to ta prawdziwa ja. Teraz widzę, że rodzi się optymizm, jasne spojrzenie, z którym czuję się dobrze, który jest mi całkiem przyjemnie powitać i który chcę pielęgnować. I jak to pogodzić? Jedyne wytłumaczenie jest takie, że to jednak nie byłam ta prawdziwa ja . To było reakcja, wynik mojego błędnego widzenia świata, uczuć, których sobie nie uświadamiałam, a które swoje źródło miały gdzieś w dzieciństwie (przynajmniej kupuję takie wyjaśnienie, jest ono całkiem racjonalne).
Co do organizowania - też uważam, że nie jestem fanką organizowania czegoś. Po prostu nie kręci mnie to. Niemniej zrobienie jakiegoś projektu, w którym nie muszę być w centrum uwagi (choć z drugiej strony lubię, jak mnie doceniają), zorganizowanie pracy - sobie lub innym już mnie kręci. Tak, wiem że to trochę bez sensu .

Cytat:
Przeczytałam nie tak dawno u Pasterskiego na blogu chyba, że praktycznie zawsze zaniżamy swoje możliwości. Więc jeśli stawiamy sobie cel, to napiszmy go sobie...a później przemnóżmy to razy 2...a później jeszcze razy 2. Wtedy to będzie odpowiedni cel. Taki, który w rzeczywistości jesteśmy albo w stanie osiągnąć albo chociaż znaleźć się bardzo blisko osiągnięcia go. Wydało mi się to mądre. I zauważyłam, że ja stawiam sobie cele maksymalnie zaniżone - każde ponad moimi możliwościami określam jako: "absolutnie nie do zrobienia never ever"

Trochę popłynęłam, wiem...chyba naprawdę powinnam pisać dziennik jakiś, bo jednak gdy się tak pisze, to sporo się w głowie rozjaśnia. Już nawet dotarłam do tego skąd mi się wziął uraz do organizowania imprez
a te zaniżone cele to chyba strefa komfortu. Jest bezpieczna, problem tylko, że nie wychodząc z niej nie wzniecimy w sobie entuzjazmu płynącego z pokonywania przeszkód.

Też myślałam o dzienniku, tzn. pamiętnik czeka, aż znów coś naskrobię, niemniej takie ogólne przemyślenia mogę pisać tu, zaletą jest możliwość rozmowy, która powoduje kolejne przemyślenia, wnioski.
__________
Właśnie odczułam głód. o kurczę, już jutro. dobranoc.
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-01-18 o 23:11
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 07:07   #2474
Dilayla
Zadomowienie
 
Avatar Dilayla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 235
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Witam w sobotni poranek!
och jakze jest pięknie u mnie za oknem...sypie śnieg
Dziś prawdopodobnie czeka mnie trening na Mr.ER jestem juz podekscytowana i nie mogę sie doczekac a nastapi to dopiero ok 14:30 ale juz mam projekt jak go ubiorę(białe owijki +biały czaprak ) i w ogóle jaki będzie piękny ,szkoda ze nie mam nikogo co by fotkę zrobił...
Oprocz tego normalne zajęcia...
-ścielenie łóżek
-ogólne ogarnięcie
-śniadanko (camembert ze smazonym bananem)
-sklep (kupic cos na dzien babci)
Zyczę wszystkim udanej i owocnej soboty
__________________
„…to żaden powód nic nie robić tylko dlatego,
że nie można zrobić wszystkiego…”

Dilayla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 09:23   #2475
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Żywiec


GRATULACJE

To naprawdę świetna informacja, że udało Ci się dokończyć projekt pt studia.Myślę, że masz powody by być z siebie dumną

Jeszcze raz gratuluję no i powodzenia na egzaminach na filologii, dasz radę
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 09:47   #2476
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
-śniadanko (camembert ze smazonym bananem)
mmm, brzmi smakowicie ale i intrygująco, podasz pokrótce sposób przygotowania?
ja właśnie skończyłam śniadanko lecznicze - chlebek z serkiem i czosnkiem

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Natomiast mnie brakuje ciagle poczucia sensu w tym, co robie, bo ja najzwyczajniej po prostu siebie... nie lubie!
Ałć, też tak myślałam. Ale ostatnio doszłam do wniosku (nb po lekturze Waszych wcześniejszych postów), że to nie jest prawda. Ja po prostu nie lubię jakichś tam swoich zachowań, a na te mam przecież wpływ, nie jestem bezwolną kukiełką, która się dzieje poza jakąkolwiek własną kontrolą. Zastanawia mnie fakt, że zauważenie tej różnicy było dla mnie odkryciem, podczas gdy hasło "nie krytykuj dziecka tylko jego zachowanie" wybrzmiewa mi w głowie ilekroć widzę sytuację będącą jego zaprzeczeniem. Niska samoocena.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Cytat:
Mam wrażenie, że część ludzi żyje bo żyje, nie zastanawiając się głębiej nad tym zyciem. Wypełniają swoje obowiązki, mają radości, nawet osiągną sukces, dzięki sprzyjającym okolicznościom. Być może gdyby się nad tym bardziej zastanowili to doszliby do wniosku, że nie są w pełni szczęśliwi, ale skoro nie zdają sobie z tego sprawy, to to chyba też jest jakaś forma szczęścia.
Czasem myślę, że wolałabym w taki właśnie sposób...a później zdaję sobie sprawę, że jednak nie Wolę być świadoma tego wszystkiego - nawet jeśli mnie to martwi, stresuję, to jednak chcę sobie zdawać sprawę z tego co jest nie tak, a co jest tak i że może...może jednak da się czasem robić inaczej
Tylko wiesz, "myślę, że wolałabym" nie ma w tym przypadku zastosowania, za późno, mleko się wylało , Ty już wiesz, że coś jest nie tak, tylko może jeszcze nie wiesz co jest nie tak.. Poza tym to raczej nie jest zależne od naszej woli, trzeba to zaakceptować i odnaleźć swoją ścieżkę, taką która uwzględni nie tylko to czego byśmy chcieli, ale też to jakie mamy warunki początkowe. (Tak, ostatnie zdanie skutecznie wbijam sobie do głowy, zaakceptować, a nie się szarpać i próbować osiągnąć coś co dla mnie może być nieosiągalne)

Chciałabym Wam polecić jeden wpis na stronie http:// produktyw nie.pl/ 3190/dosyc/ - czyżby rzecz była w tym, że nie sposób utrzymać nie gasnącego zaangażowania przez nieskończenie długi czas? Potrzeba odpocząć, poluzować trochę wewnętrzne cugle, a wtedy znów nabierze się wiatru w żagle?
(w żadnym wypadku nie polecam całości strony, imo jest tam za dużo wszystkiego, i momentami za bardzo trąci mi to coachingiem)

Ale przy okazji jeszcze jeden tekścik, który dzięki tej stronie znalazłam (choć innego autora), a który staram się stosować:
Co dla Ciebie oznacza równowaga pomiędzy życiem a pracą?
"Dla mnie to balans, zmiana oraz koncentracja. Balans czyli wiem, że każda z tych sfer jest ważna i wiem, że na każdą z nich muszę znaleźć odpowiednią ilość czasu. Zmiana - wiem, że raz będzie to więcej czasu dla rodziny, mniej dla pracy, innym razem odwrotnie, dzięki czemu nie spinam się, że musi to być dokładnie tyle i tyle czasu na każdą sferę. Koncentracja - jak jestem w pracy to w 100% skupiam się na pracy, a jak w domu, to w 100% na rodzinie."
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 13:18   #2477
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
"Dla mnie to balans, zmiana oraz koncentracja. Balans czyli wiem, że każda z tych sfer jest ważna i wiem, że na każdą z nich muszę znaleźć odpowiednią ilość czasu. Zmiana - wiem, że raz będzie to więcej czasu dla rodziny, mniej dla pracy, innym razem odwrotnie, dzięki czemu nie spinam się, że musi to być dokładnie tyle i tyle czasu na każdą sferę. Koncentracja - jak jestem w pracy to w 100% skupiam się na pracy, a jak w domu, to w 100% na rodzinie."
L_ka wow, ale cytat........ dla mnie cholernie na czasie.
balans, zmiana, koncentracja

a w ogóle to witaj
zauważyłam już kiedyś, że mądrze piszesz.

Ja też chcę przepis na camembert z bananem Di./wczoraj wchłaniałam do winka camembert+awokado w kawałeczkach, z grubo mielonym pieprzem; całość lekko podgrzana

---------- Dopisano o 14:14 ---------- Poprzedni post napisano o 14:06 ----------

Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
Żywiec


GRATULACJE

To naprawdę świetna informacja, że udało Ci się dokończyć projekt pt studia.Myślę, że masz powody by być z siebie dumną

Jeszcze raz gratuluję no i powodzenia na egzaminach na filologii, dasz radę
Żywiec
Podpisuję się pod tymi gratkami 4 kopytkami, (fajnie to ujęła lasub - "projekt pt. studia" - nie męczarnia,koszmar,"coś co albo skończę, albo mnie wykończy" tylko PROJEKT - podjęłaś się, wykonałaś, możesz być dumna!).

Azali pozwolisz waćpanna, że się na poczet Twego sukcesu kulturalnie poalkoholizuję wieczorem w zacnym towarzystwie person dobranych?

---------- Dopisano o 14:18 ---------- Poprzedni post napisano o 14:14 ----------

przyszłam tu z zamiarem posmęcenia, ale ten "balans, zmiana i koncentracja" dały mi odp na niezadane pytanie.
Przyszła u mnie zmiana z pracy na dom - dziś od rana miotam się i sprzątam. ale za bardzo się miotam, denerwuje, za duzo chcę... i myślę o pracy....
więc dziś:
-urywam mysli o pracy (wszelkie!)
-cieszę się rodziną

i co dalej? nie zdążę ze wszystkimi planami, nie wiem co wybrać.

Edytowane przez Aper
Czas edycji: 2013-01-19 o 13:16
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 13:33   #2478
tigrinha
Zadomowienie
 
Avatar tigrinha
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Żywiec -

GRATULACJE!!!!!

Strasznie się cieszę

Dziewczynki, nie mam teraz czasu pisać, ale zerknijcie plis do klubu na spotkania i dajcie znać jak się zapatrujecie na mój pomysł
tigrinha jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 15:39   #2479
grey_cat
Raczkowanie
 
Avatar grey_cat
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: Londyn
Wiadomości: 183
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Zywiec - gratulacje!! Swietna robota

Ja bylam u znajomych we Wrocku i wrocilam przeziebiona... Juz wczoraj cos sie lekko niewyraznie czulam, a dzisiaj katar, lekki kaszel i troche mnie gardlo boli. Chwilowo pracuje nad notatkami z chemii, a potem chyba sie poloze wczesniej.

Milego weekendu
grey_cat jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 16:14   #2480
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Kobietki - jesteście cudowne! Nawet nie wiecie jak mi miło to wszystko czytać. Super mieć takie dobre dusze choćby na wizażu "obok siebie"

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
Gratulacje !!!!

ps.wiedziałam,że dasz rade

młody zasnoł mam juz rozjasnione włosy i nałozoną płomienna iskre...za kilka minutek zmywam....ooo i paznokcie pomalowałamodrazu lepiej sie czuję a oczekuję na @ więc palma mi bije
Dzięki za wiarę
Metamorfoza z blondu na rudy?

Cytat:
Napisane przez Lilith890502 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny,
ja dziś choć baaaaaardzo mi się nie chciało zawalczyłam z kątem (właściwie wielkim składowiskiem dupereli), było trochę ciężko bo wywaliłam ze 3 wory do śmieci, ale jest tak pięknie teraz jestem z siebie dumna

Żywiec gratuluję z całego serca
Dziękuję
Najważniejsze to się zebrać w sobie i zacząć, teraz możesz przejść do działania w takim uporządkowanym zakątku

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość

Zywiec- gratulacje Fajnie, ze kobieta-demon okazala sie przyjazna dusza
Też się cieszę, choć początkowo odpowiedziała mi tak ozięble dzień dobry, że myślałam, że to mój koniec

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Żywiec, gratki! Chyba wszystkie odetchnęłyśmy z radością.
Miło, że nie przeżywałam tego sama tylko byłyście razem ze mną duchem
Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Żywieczdrój, gratulejszyn Mimo, że nie zachodziłam tu od weekendu, to dziś w drodze do pracy pomyślałm właśnie o Tobie i też zacisnęłam kciuki.
Niech ta 4 będzie pozytywnym, motywacyjnego do dalszej pracy kopem.
Cieszę się bardzo i bardzo dziękuję, przydały się!!!!

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Żywiec - serdeczne gratulacje! Fajnie, że już masz to z głowy i żadna hydra Cię nie pożarła


Najgorsze we mnie jest to...że jestem bardzo mało entuzjastyczna. Nie wiem czy czujecie tak jak ja, wydaje mi się, że jestem najbardziej markotną osobą na świecie. To nie jest tak, że chodzę smutna czy coś. Ale większość osób cieszy się jak coś może zainicjować, zorganizować, jak coś się dzieje, jak może się w coś fajnego zaangażować. A mnie nic takiego nie kręci .Z jednej strony brakuje mi właśnie takich bodźców - bo taki entuzjazm działa po prostu pobudzająco. A ja do wszystkiego podchodzę tak, jakby to była najgorsza kara...najpierw coś chcę, próbuję. A później już mi się wszystkiego odechciewa i nadchodzi markotność.
Dziękuję
Mam podobnie - narzekam ciągle na wszystko i z organizowaniem imprez jest u mnie identycznie.

Cytat:
Napisane przez grenouillette Pokaż wiadomość

Gratuluję!!!To cudowna (choć chyba przez nas wszystkie wyczuwana) wiadomość Cieszę się szczególnie z tego, iż Straszna Pani pokazała ludzką twarz.

PS. Żywiec, ten post o książce jest rozbrajający. Właśnie zdobyłaś wyższe wykształcenie, pokonałaś upiora, dałaś radę, zamknęłaś pewien etap swojego życia, a Ty dzisiaj sobie jakąś książkę wyrzucasz Wszyscy znamy Twoje zamiłowanie do porządku itp., ale naprawdę - dzisiaj nie jest czas, aby psuło to radość z miłego wydarzenia

Dla mnie takie dawane obiadki to taka przenośna forma miłości w słoiku - uwielbiam tak obdarowywać i być obdarowywana (póki co to drugie bardziej, bo nie umiem gotować ). Swoją drogą, śmieszą mnie opowieści o przyjezdnych "słoikach", bo ja i babcia mieszkamy jedynie w różnych dzielnicach miasta, a i tak wracając od niej wyglądam jak ilustracje owych prześmiewczych tekstów. A teraz biorą się za dalsze Wam odpisywanie
Dziękuję bardzo
Mam podobnie ze słoikami Przed obroną tata akurat był w Łodzi i miał mi przywieźć buty na obronę, bo nie wzięłam z domu. Oprócz kotletów, pierogów i prawdziwego soku z jabłek miałam wsunięty święty obrazek w pudełko do butów, który zostawił ksiądz po kolędzie i mama mi go wrzuciła na szczęście na obronę. Aż mi łezka poleciała ze wzruszenia

Co tam książka, ja nie mam oni zapłacone za dyplom, ani obiegówki podbitej ani zdjęć, a najpóźniej w poniedziałek powinnam to dostarczyć. Ale chyba nie cofną mi obrony jak dostarczę później prawda? Zeszło mi z głowy jedno to teraz się będę przejmować książką i obiegówką

Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
Żywiec


GRATULACJE

To naprawdę świetna informacja, że udało Ci się dokończyć projekt pt studia.Myślę, że masz powody by być z siebie dumną

Jeszcze raz gratuluję no i powodzenia na egzaminach na filologii, dasz radę
Dziękuję , bardzo się cieszę, że to już za mną. To była straszna męka dla mnie i na szczęście nie muszę już nic mieć z tym wspólnego

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość




Żywiec
Podpisuję się pod tymi gratkami 4 kopytkami, (fajnie to ujęła lasub - "projekt pt. studia" - nie męczarnia,koszmar,"coś co albo skończę, albo mnie wykończy" tylko PROJEKT - podjęłaś się, wykonałaś, możesz być dumna!).

Azali pozwolisz waćpanna, że się na poczet Twego sukcesu kulturalnie poalkoholizuję wieczorem w zacnym towarzystwie person dobranych?
A pewnie! Pij śmiało Tzn. teraz to już pewnie po
Ale dla mnie te studia to była droga przez mękę.

Cytat:
Napisane przez tigrinha Pokaż wiadomość
Żywiec -

GRATULACJE!!!!!

Strasznie się cieszę



Dziękuję!!!!!

Jestem tak naładowana pozytywną energią, wczoraj znajomi mi zrobili imprezę niespodziankę, cieszyłam się jak dziecko. Spałam 3 godziny przed obroną, wróciłam, dzień wcześniej mój TŻ z kimś namiętnie rozmawiał na fb i się wkurzyłam, bo nic nie chciał mi powiedzieć. Później zadzwoniła koleżanka i mówiła, że już się z TŻ umówiła, że przyjdziemy do nich i napijemy się czegoś. Ja byłam zła, bo byłam strasznie zmęczona, nie chciało mi się wychodzić, żeby posiedzieć we czwórkę, wolałam odespać. Ale TŻ mnie ciągnął, najpierw poszliśmy na obiad, wypiliśmy po 2 drinki, położyłam się na chwilę i TŻ mnie wyciągnął do tej koleżanki, bo nie wypada i koniec. Ja tam wchodzę a tu wszyscy wyskakują z gratulacjami, dostałam kwiaty, bransoletkę z prawdziwych pereł, po prostu aż zaniemówiłam! Nie wiedziałam, że mam przyjaciół i że są jednak jeszcze tacy ludzie na świecie. Odzyskałam wiarę w ludzi
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 19:07   #2481
grenouillette
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 169
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć!

Cytat:
Napisane przez Dilayla Pokaż wiadomość
Witam w sobotni poranek!
och jakze jest pięknie u mnie za oknem...sypie śnieg
Dziś prawdopodobnie czeka mnie trening na Mr.ER jestem juz podekscytowana i nie mogę sie doczekac a nastapi to dopiero ok 14:30 ale juz mam projekt jak go ubiorę(białe owijki +biały czaprak ) i w ogóle jaki będzie piękny ,szkoda ze nie mam nikogo co by fotkę zrobił...
Oprocz tego normalne zajęcia...
-ścielenie łóżek
-ogólne ogarnięcie
-śniadanko (camembert ze smazonym bananem)
-sklep (kupic cos na dzien babci)
Zyczę wszystkim udanej i owocnej soboty
Super plany na sobotę - mam nadzieję, że udało się je w pełni zrealizować i nawet zakup prezentu poszedł bez problemu

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Ałć, też tak myślałam. Ale ostatnio doszłam do wniosku (nb po lekturze Waszych wcześniejszych postów), że to nie jest prawda. Ja po prostu nie lubię jakichś tam swoich zachowań, a na te mam przecież wpływ, nie jestem bezwolną kukiełką, która się dzieje poza jakąkolwiek własną kontrolą. Zastanawia mnie fakt, że zauważenie tej różnicy było dla mnie odkryciem, podczas gdy hasło "nie krytykuj dziecka tylko jego zachowanie" wybrzmiewa mi w głowie ilekroć widzę sytuację będącą jego zaprzeczeniem. Niska samoocena.
To prawda. Okrutna prawda, ponieważ nie pozwala się zasłonić ową bezwolnością, a tym samym wymusza wzięcie na barki odpowiedzialności za swoje życie, wybory itp. Idzie mi to jak po grudzie...

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Kobietki - jesteście cudowne! Nawet nie wiecie jak mi miło to wszystko czytać. Super mieć takie dobre dusze choćby na wizażu "obok siebie"

Dziękuję bardzo
Mam podobnie ze słoikami Przed obroną tata akurat był w Łodzi i miał mi przywieźć buty na obronę, bo nie wzięłam z domu. Oprócz kotletów, pierogów i prawdziwego soku z jabłek miałam wsunięty święty obrazek w pudełko do butów, który zostawił ksiądz po kolędzie i mama mi go wrzuciła na szczęście na obronę. Aż mi łezka poleciała ze wzruszenia
Żywiec, a Ty nie wiesz jak miło się Ciebie czyta Widać prawdziwą radość, a ta się udziela nawet, kiedy zupełnie nad bezpośrednio nie dotyka A historia z obrazkiem jest wzruszająca i dla mnie, bo sama nie raz podobne rzeczy znajdowałam i zawsze, zawsze mnie rozczulały

Co u mnie? Nawał pracy, nawał myśli. Pewnie będę musiała ograniczyć rozrywki, a zabrać się za solidną pracę. Chcę popchnąć kilka spraw do przodu jak najszybciej, dlatego dzisiaj planuję siedzieć tak długo, aż będę usypiać na siedząco Planuję jednak wyjście (wyjścia?) do teatru w najgorętszym sesyjnym okresie, więc mam nadzieję, że nie popadłam jeszcze ani w naukową, ani bumelancką skrajność

Postanowiłam również, inspirując się Waszymi postami (a głównie Lasub ) dokładnie sobie wszystko zaplanować. Zrobiłam porządki (ale nie takie prokrastynacyjne, z myciem okien i odsuwaniem szaf ), wyciągnęłam kalendarz i zrobiłam tabelkę w Excelu. Działam, póki co.

Pomyślałam też, że "kto jak nie ja?"
grenouillette jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 20:23   #2482
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez grey_cat Pokaż wiadomość
Zywiec - gratulacje!! Swietna robota

Ja bylam u znajomych we Wrocku i wrocilam przeziebiona... Juz wczoraj cos sie lekko niewyraznie czulam, a dzisiaj katar, lekki kaszel i troche mnie gardlo boli. Chwilowo pracuje nad notatkami z chemii, a potem chyba sie poloze wczesniej.

Milego weekendu
Dziękuje
Powiedz co u Ciebie, jak się trzymasz?
Pewnie, odpocznij, i polecam czosnek na przeziębienie

Cytat:
Napisane przez grenouillette Pokaż wiadomość
Cześć!

Żywiec, a Ty nie wiesz jak miło się Ciebie czyta Widać prawdziwą radość, a ta się udziela nawet, kiedy zupełnie nad bezpośrednio nie dotyka A historia z obrazkiem jest wzruszająca i dla mnie, bo sama nie raz podobne rzeczy znajdowałam i zawsze, zawsze mnie rozczulały

Co u mnie? Nawał pracy, nawał myśli. Pewnie będę musiała ograniczyć rozrywki, a zabrać się za solidną pracę. Chcę popchnąć kilka spraw do przodu jak najszybciej, dlatego dzisiaj planuję siedzieć tak długo, aż będę usypiać na siedząco Planuję jednak wyjście (wyjścia?) do teatru w najgorętszym sesyjnym okresie, więc mam nadzieję, że nie popadłam jeszcze ani w naukową, ani bumelancką skrajność

Postanowiłam również, inspirując się Waszymi postami (a głównie Lasub ) dokładnie sobie wszystko zaplanować. Zrobiłam porządki (ale nie takie prokrastynacyjne, z myciem okien i odsuwaniem szaf ), wyciągnęłam kalendarz i zrobiłam tabelkę w Excelu. Działam, póki co.

Pomyślałam też, że "kto jak nie ja?"
Naprawdę? Cieszę się, że zostaję tak odbierana. Przyznam się szczerze, że myślałam, że nie darzycie mnie sympatią, bo trochę rzadko się udzielam, mam jedynie takie zrywy, nie odnoszę się do wszystkich postów i czasem mam wrażenie, że potrafię tylko jęczeć i narzekać na te studia zamiast wziąć się do roboty. Tym bardziej takie słowa i Wasze wsparcie jest dla mnie cenne
Teatr to fajna odskocznia, bardzo dawno nie byłam i chciałabym pójść. Marzy mi się też zobaczyć na żywo balet Jezioro Łabędzie Póki co szykuję się w Łodzi na 3 koncerty w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że plany wypalą.

Przypomniałaś mi o mojej tabelce w excelu. Dawno tam nic nie wpisywałam. W trakcie sesji raczej bazgrolę sobie w kalendarzu
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 21:53   #2483
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Hej dziewczyny

Przeczytałam dzisiaj książkę Nepomuckiej.CudoLekka, przyjemna, ironiczna,obsceniczna w niektórych momentach.Połknęłam ja w 2,5 godziny.Dobrze, że kolejna dopiero będzie 31 stycznia...(sesja)
Załatwiłam sprawę z byłą uczelnią-uwolniłam się od nich wreszcie...
Teraz pozostaje mi zapłacić tylko za różnice programowe na obecnej uczelni i od lutego przechodzę na tryb płacenia za czesne(aż dziwne bo od października płaciłam za czesne+ ZAWSZE coś ekstra...).

Pchnęłam parę tematów z hiszpańskiej gramatyki do przodu-o drogi Boże...zaczynam rozumieć czasy przeszłe
Z francuskiego udało mi się zrobić stronę bierną.

Wreszcie znalazłam też fajną książkę do opisówki i jutro zaczynam ryć...
Zarejestrowałam się na portalu NBP i zamierzam odbyć parę szkoleń(ale to dopiero w II połowie lutego) z zakresu ekonomii.

A teraz lecę spać bo jutro czeka mnie pracowity dzień.Zresztą chyba cały miesiąc mnie taki czeka...

Dobranoc
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-19, 23:59   #2484
czerwieclipiec
Zadomowienie
 
Avatar czerwieclipiec
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: jesień
Wiadomości: 1 112
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Uskuteczniam nawet nie małe kroki, tylko takie dreptanie w kółko. Za dużo wgapiam się w monitor. I zupełnie mijam się z zaplanowanymi działaniami.
A poza tym chrupię sobie dmuchany amarantus, czytam książkę i został jeszcze jeden najlepszy na świecie faworek od babci. Jest nieźle.


Zrobione dziś:
* 15 min rozciągania się z piłką
* krótki tekst
* podlewanie kwiatów
* sałatka z domowymi suszonymi pomidorami i kiełkami słonecznika
* wprowadzenie kilku zmian w planowaniu aktualnych projektów
* szukanie rozwiązań na ustawienie wyżej i wygodniej laptopa na biurku
* ładowanie czytnika i wymiana plików
* obiad czyszczący lodówkę
* porządek w zakładkach przeglądarki (uff!)
* papierowe notatki z mądrych postów Cindy - będę miała kilka pytań...
* czytanie Pratchetta
__________________
- Underground nuclear testing in China, and, hey! Your perfume!
- My perfume? I'm not wearing any perfume.
- Oriental blend, tangerines, castorium...
- I showered before I came here.
- ... maybe a little myrrh. Opium. You're wearing Opium.
- I got it, didn't I? Yeah.
czerwieclipiec jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-20, 07:34   #2485
Dilayla
Zadomowienie
 
Avatar Dilayla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 235
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Póki co szykuję się w Łodzi na 3 koncerty w najbliższym czasie.
a jakie??

niestety z wczorajszych planow nic nie wyszlo...
dziś jadę do mr.er a na prezent zrobimy serce z masy solnej z odbitą rączką młodego...
__________________
„…to żaden powód nic nie robić tylko dlatego,
że nie można zrobić wszystkiego…”

Dilayla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-20, 13:23   #2486
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 645
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Aper Pokaż wiadomość
a w ogóle to witaj
zauważyłam już kiedyś, że mądrze piszesz.
hej
dzięki, to miłe, że tak uważasz, znaczy, że jest dla mnie nadzieja na przyszłość
niektóre teksty przemyśliwam godzinami i poprawiam w nieskończoność , a czasem jak idę na żywioł to mam wrażenie, że moja klepanina ma w sobie coś z grafomanii

Cytat:
Napisane przez grenouillette Pokaż wiadomość
To prawda. Okrutna prawda, ponieważ nie pozwala się zasłonić ową bezwolnością, a tym samym wymusza wzięcie na barki odpowiedzialności za swoje życie, wybory itp. Idzie mi to jak po grudzie...
Hmm, piszesz okrutna prawda, wymusza wzięcie odpowiedzialności. Patrz, jak różnie można na tę prawdę spojrzeć. Bo dla mnie ona jest budująca, a odpowiedzialność za swoje życie może i gdzieś tam wymuszona, ale jednak również budująca i satysfakcjonująca. Teraz. Pamiętam, że też wolałam zasłaniać się ową bezwolnością. Tylko że z czasem ten brak możliwości wpływu frustrował coraz bardziej. Było mi coraz gorzej, a ja nie wiedziałam dlaczego. Teraz myślę, że dlatego że dobrowolnie zrezygnowałam/ chciałam zrezygnować z tej odpowiedzialności. Kurczę, jest mi autentycznie lepiej, kiedy mam świadomość tej odpowiedzialności. Jak coś spie przę to wiem, że ok, spie przyłam, dokonałam złego wyboru, który wydał mi się lepszy/łatwiejszy/... Ale to ja dokonałam takiego wyboru. Źle oceniłam sytuację. Ponoszę konsekwencje. Uczę się na błędach. HA. Właśnie! Nauka i wyciąganie wniosków. Jeśli życie zależy ode mnie to jest ona możliwa. Jeśli dzieje się całkowicie poza mną to jest w dużej mierze nieprzewidywalne, a wtedy nijak nie mogę wyciągać wniosków i podejmować lepszych decyzji w przyszłości.
A tak jeszcze obrazowo: stoisz w środku grupy ludzi. Jeden z nich cię popycha. Nie spodziewając się niczego chwiejesz i "lecisz" na innych, ci też cię popychają. Na tyle mocno, że znów nie możesz ustać w miejscu i lecisz krok, dwa w nadanym kierunku. Następne ręce popychają cię znów w inną stronę.
I co, zamierzasz tak trwać? Jak długo? Czy nie lepiej nadać sobie jakiś kierunek (w sumie jakikolwiek, zawsze można go później zmienić) i próbować się go trzymać. Czyż nie łatwiej będzie wtedy ustać na nogach? Nawet jak ktoś zepchnie cię z wyznaczonego toru to nie zachwiejesz się aż tak bardzo jak na początku. Zmierzając dokądś jesteśmy wewnętrznie silniejsi niż stojąc w miejscu.

I tak jeszcze w kontekście jak i dlaczego (efekt drogi do i z pracy w tym tygodniu). Było o jak (choć teraz trochę bym zmieniła w tym co napisałam, ale sama nie wiem dokładnie co), teraz trochę dlaczego. Bo ja jestem taki zwierz, co to zawsze musi wiedzieć dlaczego. Najwyżej nie zrozumiem odpowiedzi, ale ta odpowiedź musi być. No dobra, dopuszczam jeszcze sytuację, że odpowiedź sobie gdzieś jest, ale nie jest warta tego bym ją zdobywała w nazbyt energochłonny sposób. Niemniej odpowiedź na to konkretne dlaczego jest bardzo ważna, bo dzięki niej mogę dostosować i zoptymalizować swoje odpowiedzi jak.

Cytat:
na leczeniu przyczyn moich dolegliwosci a nie ich skutkow.
Imo pro jest zespołem objawów, a nie jakąś osobną jednostką chorobową, coś jak zespół drażliwego jelita, którego przyczyny mogą być różne. Bo ja przynajmniej zwlekam z kilku różnych powodów. Są one ze sobą mniej lub bardziej powiązane, zależnie od sytuacji. Czasem jedne wynikają z drugich, a czasem wynikanie jest w odwrotną stronę.
1. Lenistwo. Tak, pierwszy i najważniejszy, często stanowi punkt wyjścia. Bo ciężko jest ruszyć tyłek z kanapy i zrobić coś tam. Bo muszę się ruszyć, a mi jest akurat tak wygodnie. Obiektywnie z resztą jest to jakaś wynikowa pierwszej zasady dynamiki - jeśli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym, po prostu muszę przyłożyć jakąś siłę, a zysk z przyłożenia tejże siły nie zawsze jest w moim mniemaniu wystarczający.
2. Logistyka. Bo dlaczego mam zrobić coś teraz, już i natychmiast, skoro lepiej będzie jak zrobię to później razem z tym, czy też owym. Wtedy sumaryczny czas i energia wydatkowane na te zadania będą mniejsze. Tylko tu wpadam w pułapkę nadmiaru myślenia. Bo lepiej najpierw to, czy tamto, a może jak dołożę jeszcze owo to będzie jeszcze sprawniej. A skoro w planach mam jeszcze coś innego, to po co najpierw robić to, skoro później po zrobieniu czegoś innego to będzie już nieprzydatne?
3. Lepiej. W sumie pewna odmiana logistyki. Czasem odkładam pewne sprawy, bo teraz nie mam czasu by zrobić je tak dobrze jakbym chciała, a łudzę się (tak, tak, łudzę się, nie ma co owijać w bawełnę, że myślę tak naprawdę), że później ten czas będę miała i zrobię to porządnie jak należy. Owszem, niekiedy takie myślenie jest jak najbardziej zasadne, ale często prowadzi do zaprzestania robienia czegokolwiek w celu dokończenia odłożonego zadania. W zasadzie wystarczy pamiętać, że lepsze jest wrogiem dobrego. I że wiele wystarczająco dobrych rzeczy znakomicie się sprawdza.
4. Niewiedza. Często nie wiem jak się do pewnych spraw zabrać. Nic. Najmniejszego pojęcia, nawet tyci, tyci wskazóweczki nie mam. Więc odkładam to, bo wiem, że próby rozwiązania problemu na siłę spełzną na niczym, stracę jedynie czas. Akurat tu problem się sam rozwiązuje. Krąży gdzieś w podświadomości (!!! o ile krąży, a nie że go wypchnę i tyle go widzieli) i po przespanej nocy, kilku dniach wpadam na pomysł od której strony się zabrać do tematu.
5. Wybory. Czasu mamy wszyscy tyle samo 24h/dobę, nie da się wyczarować więcej. Owszem, dobre zarządzanie czasem pozwala niejednokrotnie na jego zaoszczędzenie. Tylko że i tak trzeba dokonywać wyborów, bo po prostu nie da się zrobić miliona rzeczy, niekoniecznie naraz, nawet po kolei w czasie który jest nam dany. Niedostateczne zrozumienie tego rodzi dyskomfort i świadomość, że marnowania czas, a to po prostu rezultat dokonania złego wyboru przedmiotu działań. Tu pomaga mi odpowiedź na pytanie co chcę bardziej robić.
6. ...
mam świadomość, że czegoś tu brakuje, nie przypomnę sobie czego. Musi pokrążyć swoje i przesunąć się w kolejce myśli mających ujrzeć światło dzienne. Tak więc odkładam dokończenie listy z uwagi na pkt.4, niemniej pkt.3 uważam za pokonany.
6. Natręctwo. Takie małe, czasem krąży niepohamowana potrzeba zrobienia czegoś zupełnie innego niż powinnam. Jak wystarczająco długo krąży i przeszkadza to jej ulegam, tak jest łatwiej, mam w końcu wolną głowę.

---------- Dopisano o 14:23 ---------- Poprzedni post napisano o 14:13 ----------

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Naprawdę? Cieszę się, że zostaję tak odbierana. Przyznam się szczerze, że myślałam, że nie darzycie mnie sympatią, bo trochę rzadko się udzielam, mam jedynie takie zrywy, nie odnoszę się do wszystkich postów i czasem mam wrażenie, że potrafię tylko jęczeć i narzekać na te studia zamiast wziąć się do roboty. Tym bardziej takie słowa i Wasze wsparcie jest dla mnie cenne
Jestem trochę za krótko by Cię zdecydowanie lubić, czy też nie, ale nie mam najmniejszych negatywnych odczuć w Twoim kierunku. Myślę jednak, że nie powinnaś się tym przejmować, nawet jeżeli tak by było. Nie wszyscy muszą nas lubić, z resztą jak już tu ustaliłyśmy, nie zawsze same musimy się lubić .
A co do udzielania się i zrywów. Imo forum jest otwarte - dajesz tyle ile możesz, bierzesz tyle ile potrzebujesz. Jak widać, czasem coś, co nam się wydaje niczym, dla innego może okazać się skarbem (+ oczywiście cała skala wartości pośrednich)
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)

Edytowane przez L_ka
Czas edycji: 2013-01-20 o 15:18
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-20, 15:25   #2487
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć!

Żywiec, gratuluję sukcesu
Wspaniale, że już ten etap domknęłaś! Bardzo miłe świętowanie zaplanowali dla Ciebie przyjaciele-warto tą energią i pozytywnymi odczuciami karmić się jak długo się da


Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość


Istnieje jednak pewne prawdopodobieństwo, że tego się nie da zmienić, bo może tak właśnie wygląda ta najbardziej ugruntowana część mojego charakteru (w gruncie rzeczy nigdy nie lubiłam czegokolwiek organizować...jedyne co organizowałam to własną 18tkę, ale na szczęście na spółę z koleżankami - inaczej pewnie by się nie odbyła ).

Przeczytałam nie tak dawno u Pasterskiego na blogu chyba, że praktycznie zawsze zaniżamy swoje możliwości. Więc jeśli stawiamy sobie cel, to napiszmy go sobie...a później przemnóżmy to razy 2...a później jeszcze razy 2. Wtedy to będzie odpowiedni cel. Taki, który w rzeczywistości jesteśmy albo w stanie osiągnąć albo chociaż znaleźć się bardzo blisko osiągnięcia go. Wydało mi się to mądre. I zauważyłam, że ja stawiam sobie cele maksymalnie zaniżone - każde ponad moimi możliwościami określam jako: "absolutnie nie do zrobienia never ever"
Może właśnie taki jest zrąb Twojej osobowości... może zamiast organizowania, projektów makro, Twoją działką to projekty mikro... Jestem pewna, że warto tego szukać...

Ciekawą kwestię poruszyłaś odnośnie celów.
Ja mam rozbieżne odczucia w stosunku do samej siebie.
Z jednej strony okropnie dotkliwie odczuwam, że idę na łatwiznę, zbytnio optymalizuję aż do rezygnacji...
Z drugiej strony jak po czasie patrzę z boku, to widzę, że właściwie utrudniam sobie życie, decyduję się czasem na decyzje karkołomne, że moje plany minimum okazują się planami maksimum...
Co z tym zrobić, z uczuciami i niespójnością mojej wizji siebie?



Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość



Co dla Ciebie oznacza równowaga pomiędzy życiem a pracą?
"Dla mnie to balans, zmiana oraz koncentracja. Balans czyli wiem, że każda z tych sfer jest ważna i wiem, że na każdą z nich muszę znaleźć odpowiednią ilość czasu. Zmiana - wiem, że raz będzie to więcej czasu dla rodziny, mniej dla pracy, innym razem odwrotnie, dzięki czemu nie spinam się, że musi to być dokładnie tyle i tyle czasu na każdą sferę. Koncentracja - jak jestem w pracy to w 100% skupiam się na pracy, a jak w domu, to w 100% na rodzinie."
Mądre i celnie wyrażone

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Uskuteczniam nawet nie małe kroki, tylko takie dreptanie w kółko. Za dużo wgapiam się w monitor. I zupełnie mijam się z zaplanowanymi działaniami.
A poza tym chrupię sobie dmuchany amarantus, czytam książkę i został jeszcze jeden najlepszy na świecie faworek od babci. Jest nieźle.



* ładowanie czytnika i wymiana plików
Może masz coś do polecenia czytelniczego (czytnikowego)? Np. psychorozwojowego, albo z literatury pięknej?
Ja stworzyłam sobie na swoim czytniku swoistą bibliotekę, mam chyba z 250 książek, ale wciąż chętnie uzupełniam, żeby zawsze znaleźć coś dla siebie w danej chwili najodpowiedniejszego...

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
hej

Hmm, piszesz okrutna prawda, wymusza wzięcie odpowiedzialności. Patrz, jak różnie można na tę prawdę spojrzeć. Bo dla mnie ona jest budująca, a odpowiedzialność za swoje życie może i gdzieś tam wymuszona, ale jednak również budująca i satysfakcjonująca. Teraz. Pamiętam, że też wolałam zasłaniać się ową bezwolnością. Tylko że z czasem ten brak możliwości wpływu frustrował coraz bardziej. Było mi coraz gorzej, a ja nie wiedziałam dlaczego. Teraz myślę, że dlatego że dobrowolnie zrezygnowałam/ chciałam zrezygnować z tej odpowiedzialności. Kurczę, jest mi autentycznie lepiej, kiedy mam świadomość tej odpowiedzialności. Jak coś spie przę to wiem, że ok, spie przyłam, dokonałam złego wyboru, który wydał mi się lepszy/łatwiejszy/... Ale to ja dokonałam takiego wyboru. Źle oceniłam sytuację. Ponoszę konsekwencje. Uczę się na błędach. HA. Właśnie! Nauka i wyciąganie wniosków. Jeśli życie zależy ode mnie to jest ona możliwa. Jeśli dzieje się całkowicie poza mną to jest w dużej mierze nieprzewidywalne, a wtedy nijak nie mogę wyciągać wniosków i podejmować lepszych decyzji w przyszłości.
A tak jeszcze obrazowo: stoisz w środku grupy ludzi. Jeden z nich cię popycha. Nie spodziewając się niczego chwiejesz i "lecisz" na innych, ci też cię popychają. Na tyle mocno, że znów nie możesz ustać w miejscu i lecisz krok, dwa w nadanym kierunku. Następne ręce popychają cię znów w inną stronę.
I co, zamierzasz tak trwać? Jak długo? Czy nie lepiej nadać sobie jakiś kierunek (w sumie jakikolwiek, zawsze można go później zmienić) i próbować się go trzymać. Czyż nie łatwiej będzie wtedy ustać na nogach? Nawet jak ktoś zepchnie cię z wyznaczonego toru to nie zachwiejesz się aż tak bardzo jak na początku. Zmierzając dokądś jesteśmy wewnętrznie silniejsi niż stojąc w miejscu.
Bardzo mądrze piszesz!
Warto te treści na nowo przypominać, utrwalać, mimowolnie silniej przyswajać i w końcu uwewnętrzniać.

Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Imo pro jest zespołem objawów, a nie jakąś osobną jednostką chorobową, coś jak zespół drażliwego jelita, którego przyczyny mogą być różne. Bo ja przynajmniej zwlekam z kilku różnych powodów. Są one ze sobą mniej lub bardziej powiązane, zależnie od sytuacji. Czasem jedne wynikają z drugich, a czasem wynikanie jest w odwrotną stronę.
1. Lenistwo. Tak, pierwszy i najważniejszy, często stanowi punkt wyjścia. Bo ciężko jest ruszyć tyłek z kanapy i zrobić coś tam. Bo muszę się ruszyć, a mi jest akurat tak wygodnie. Obiektywnie z resztą jest to jakaś wynikowa pierwszej zasady dynamiki - jeśli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym, po prostu muszę przyłożyć jakąś siłę, a zysk z przyłożenia tejże siły nie zawsze jest w moim mniemaniu wystarczający.
2. Logistyka. Bo dlaczego mam zrobić coś teraz, już i natychmiast, skoro lepiej będzie jak zrobię to później razem z tym, czy też owym. Wtedy sumaryczny czas i energia wydatkowane na te zadania będą mniejsze. Tylko tu wpadam w pułapkę nadmiaru myślenia. Bo lepiej najpierw to, czy tamto, a jak dołożę jeszcze owo to będzie jeszcze sprawniej. A skoro w planach mam jeszcze coś innego, to po co najpierw robić to, skoro później po zrobieniu czegoś innego to będzie już nieprzydatne?
3. Lepiej. W sumie pewna odmiana logistyki. Czasem odkładam pewne sprawy, bo teraz nie mam czasu by zrobić je tak dobrze jakbym chciała, a łudzę się (tak, tak, łudzę się, nie ma co owijać w bawełnę, że myślę tak naprawdę), że później ten czas będę miała i zrobię to porządnie jak należy. Owszem, niekiedy takie myślenie jest jak najbardziej zasadne, ale często prowadzi do zaprzestania robienia czegokolwiek w celu dokończenia odłożonego zadania. W zasadzie wystarczy pamiętać, że lepsze jest wrogiem dobrego. I że wiele wystarczająco dobrych rzeczy znakomicie się sprawdza.
4. Niewiedza. Często nie wiem jak się do pewnych spraw zabrać. Nic. Najmniejszego pojęcia, nawet tyci, tyci wskazóweczki nie mam. Więc odkładam to, bo wiem, że próby rozwiązania problemu na siłę spełzną na niczym, stracę jedynie czas. Akurat tu problem się sam rozwiązuje. Krąży gdzieś w podświadomości (!!! o ile krąży, a nie że go wypchnę i tyle go widzieli) i po przespanej nocy, kilku dniach wpadam na pomysł od której strony się zabrać do tematu.
5. Wybory. Czasu mamy wszyscy tyle samo 24h/dobę, nie da się wyczarować więcej. Owszem, dobre zarządzanie czasem pozwala niejednokrotnie na jego zaoszczędzenie. Tylko że i tak trzeba dokonywać wyborów, bo po prostu nie da się zrobić miliona rzeczy, niekoniecznie naraz, nawet po kolei w czasie który jest nam dany. Niedostateczne zrozumienie tego rodzi dyskomfort i świadomość, że marnowania czas, a to po prostu rezultat dokonania złego wyboru przedmiotu działań. Tu pomaga mi odpowiedź na pytanie co chcę bardziej robić.
6. ...
mam świadomość, że czegoś tu brakuje, nie przypomnę sobie czego. Musi pokrążyć swoje i przesunąć się w kolejce myśli mających ujrzeć światło dzienne. Tak więc odkładam dokończenie listy z uwagi na pkt.4, niemniej pkt.3 uważam za pokonany.
Świetne uporządkowanie
Dodałabym do pierwszego postu - > Patri, dodaj
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-20, 16:31   #2488
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cześć!

Żywiec, gratuluję sukcesu
Wspaniale, że już ten etap domknęłaś! Bardzo miłe świętowanie zaplanowali dla Ciebie przyjaciele-warto tą energią i pozytywnymi odczuciami karmić się jak długo się da

Dziękuję

Kupiłam ten błonnik Foberon C co polecała Cindy i nie mogę go przełknąć... Nie wyobrażam wypić go całą szklankę z dwoma łyżeczkami tego "paskudztwa". A wiązałam z nim takie nadzieje
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-20, 17:10   #2489
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Dziękuję

Kupiłam ten błonnik Foberon C co polecała Cindy i nie mogę go przełknąć... Nie wyobrażam wypić go całą szklankę z dwoma łyżeczkami tego "paskudztwa". A wiązałam z nim takie nadzieje
Wyobrażenie zawsze może się zmienić... próbuj powoli.

---------- Dopisano o 18:10 ---------- Poprzedni post napisano o 18:02 ----------

Za mną przyjemny weekend, wczoraj - gotowanie i ucztowanie prawie do 1 w nocy. Pysznie i rozmownie
Dziś ucztowanie cd., ale już bez gości.

Mini tarty z kremem z mascarpone, wiśniami, migdałami i kakao wyszły obłędnie!

Rozpisałam koleżance jadłospis dietowy na cały tydzień.
Przez to sama zaczęłam rozważać przejście na II fazę SB na jakiś czas, np. na miesiąc. Ciężko, tłusto lub słodko ostatnio jadam plus o niewłaściwych porach... Jeszcze się zastanowię.

Czerwiec pisała ostatnio o zebraniu w formie papierowej informacji od Cindy. Ja też mam poczucie, że mnóstwo informacji mi umyka, ginie w wątku... To dobry sposób, by w miarę systematycznie przenosić sobie cenne treści w jakieś bardziej "stabilne", do skontrolowania miejsce.

Od piątku kiełkuje i dojrzewa we mnie gotowość do podjęcia się z całą mocą, chęcią, mobilizacją i dynamiką najstraszniejszej ze strasznych żab. Zmienia się moje podejście do tej kwestii, bo wałkuję je od dawna. Świętuję mentalny i emocjonalny sukces, ale tak naprawdę czekam na moment bycia w działaniu: dziś, jutro, w najbliższych dniach.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-01-20, 20:16   #2490
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Żywiec - przyjęcie niespodzianka brzmi cudownie Masz wspaniałych przyjaciół U mnie ta okazja przeszła jakoś cichcem jak zwykle...jedynie TŻ mi przyniósł kwiaty i słodkości

L-ka - absolutnie zakochałam się w tym jak piszesz i co piszesz Super mądre i trafne Też uważam, że ta punktowa rozpiska mogłaby trafić do pierwszego postu
Ja bym tam wstawiła od siebie perfekcjonizm i zawyżoną ambicję - chcę coś zrobić od razu świetnie. A boję się tego, że takie nie będzie (a wiadomo, że nie będzie...trudno, żeby wszystko nam od razu wychodziło genialnie ). I tak się martwię, że nie zrobię czegoś odpowiednio dobrze, że ostatecznie nie robię wcale, żeby żyć dalej złudzeniami, że "jakbym tylko chciała, to bym to zrobiła po prostu świetnie"

---------- Dopisano o 21:16 ---------- Poprzedni post napisano o 21:15 ----------

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Kupiłam ten błonnik Foberon C co polecała Cindy i nie mogę go przełknąć... Nie wyobrażam wypić go całą szklankę z dwoma łyżeczkami tego "paskudztwa". A wiązałam z nim takie nadzieje
To jaki to ma smak, potrafisz z czymś porównać? Bo zamierzałam kupić (tylko jak na razie nie znalazłam nigdzie...)
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-09-23 01:47:20


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:26.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.