Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.2

[ciri15]

Napisane przez Finlora

Dziwi mnie, że w sklepie mięsnym pracownice dotykają wędliny/mięsa gołymi rękami - skąd ja mam wiedzieć czego dotykały wcześniej i czy umyły ręce?

Dziwi mnie że w sklepie gdzie jest i mięso i wędliny i ser sprzedawczynie kroją to wszystko w plasterki jednym nożem.

[Lady in Blue]

Napisane przez ciri15

Dziwi mnie że w sklepie gdzie jest i mięso i wędliny i ser sprzedawczynie kroją to wszystko w plasterki jednym nożem.

Albo w jednej krajalnicy

[Sherezada]

Napisane przez 1000days

W łazience w gabinecie ginekologa mam fartuszek tylko na tyłek, fartuszek na całe ciało, "kapcie" i nawet ocieplacze na łydki. Na NFZ

kurcze to chyba ja mam tylko takiego pecha do ginekologów? nawet jak idę prywatnie to zazwyczaj lipa jest

[violonczelistka]

Dziwi mnie stosunek uczniów do pedagoga szkolnego. Zazwyczaj uważają, ze jest to osoba niefajna a wizytę w gabinecie traktują jako przykry pobyt na tzw. dywaniku. Pedagodzy nie krzyczą, nie stawiają jedynek, myślę, ze są też sprawiedliwsi od nauczycieli, a jednak w 90 % nielubiani. Moj brat nawet nie potrafi wyjaśnić dlaczego nie lubi swojej pedagożki. Odpowiada ,,bo jest głupia" a czemu ? ,,Bo tak ". Ktoś inny twierdzi, że pedagog spowodował u niego traumę. Ja tam nigdy nic nie miałam do pedagożek, przez całe lata w podstawówce, gimnazjum i LO uważałam ich za potrzebych i pomocnych ludzi.

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ----------

Druga sprawa także związana ze szkołą. Dziwi mnie to, że kiedy mówię komuś ,, spotkałam moją byłą nauczycielkę z LO, pogadałyśmy sobie " i jestem przy tym zadowolona ten ktoś robi mine jakby spotkał mnie jakiś pech, ze musiałam zamienić kilka zdań z przedstawicielem grona pedagogicznego

[matyldaaaa]

Napisane przez Ivy123

Heh i pamiętam taką sytuacje, no z 10 lat temu się działa, byłam z mamą w sklepie z firankami, obrusami itd.Mam poprosiła o pokazanie jakiegoś obrusika, który był jakoś z tyłu rozwieszony, a sprzedawczyni do mamy mego chamsko ''a kupi go pani?, bo jak nie to nie będę pokazywać, tylko by wszystkie chciały oglądać, a potem nie kupują!!!''.Szybko stamtąd wyszłyśmy.

Chyba byłaś w tym samym sklepie co ja też z 10 lat temu. Moja matka spytała grzecznie sprzedawczynie czy może zobaczyć firankę, a ona na to, że dopiero jak ją kupi to będzie mogła sobie ją rozpakować i obejrzeć Oczywiście wyszłyśmy czym prędzej

[Mgiełka91]

Napisane przez Finlora

Dziwi mnie, że w sklepie mięsnym pracownice dotykają wędliny/mięsa gołymi rękami - skąd ja mam wiedzieć czego dotykały wcześniej i czy umyły ręce?

Tiaaa, albo lepiej: na jedną rękę ma założoną rękawiczkę, a na drugą nie. Zagadka: Którą ręką ekspedientka weźmie wędlinę? Oczywiście tą gołą

[Mags1983]

Napisane przez violonczelistka

Dziwi mnie stosunek uczniów do pedagoga szkolnego. Zazwyczaj uważają, ze jest to osoba niefajna a wizytę w gabinecie traktują jako przykry pobyt na tzw. dywaniku. Pedagodzy nie krzyczą, nie stawiają jedynek, myślę, ze są też sprawiedliwsi od nauczycieli, a jednak w 90 % nielubiani. Moj brat nawet nie potrafi wyjaśnić dlaczego nie lubi swojej pedagożki. Odpowiada ,,bo jest głupia" a czemu ? ,,Bo tak ". Ktoś inny twierdzi, że pedagog spowodował u niego traumę. Ja tam nigdy nic nie miałam do pedagożek, przez całe lata w podstawówce, gimnazjum i LO uważałam ich za potrzebych i pomocnych ludzi.

Napisane przez violonczelistka

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ----------

Druga sprawa także związana ze szkołą. Dziwi mnie to, że kiedy mówię komuś ,, spotkałam moją byłą nauczycielkę z LO, pogadałyśmy sobie " i jestem przy tym zadowolona ten ktoś robi mine jakby spotkał mnie jakiś pech, ze musiałam zamienić kilka zdań z przedstawicielem grona pedagogicznego

Ja niestety uważam odwrotnie, ale pewnie dlatego, ża Ci, których znałam kompletnie nie mili pojęcia o pracy pedagoga.

Przykład? Wchodzi pedagog na lekcję do swojego kolegi nauczyciela i mowi przy całej klasie: Ty, X, wiesz, że Kowalski chciał popełnić samobójstwo?" No sorki ale chyba pedagog powinien być dyskretny i pomóc uczniowi a nie rozgłaszać wszem i wobec o jego problemach i próbie samobójczej....

[violonczelistka]

Napisane przez Mags1983

[B]

Ja niestety uważam odwrotnie, ale pewnie dlatego, ża Ci, których znałam kompletnie nie mili pojęcia o pracy pedagoga.

Przykład? Wchodzi pedagog na lekcję do swojego kolegi nauczyciela i mowi przy całej klasie: Ty, X, wiesz, że Kowalski chciał popełnić samobójstwo?" No sorki ale chyba pedagog powinien być dyskretny i pomóc uczniowi a nie rozgłaszać wszem i wobec o jego problemach i próbie samobójczej....

Ten przykład to taki serio z życia wzięty ? Pytam, bo cos mi się nie chce wierzyć, ze pedagog, osoba po odpowiednich studiach nie potrafi zachować dyskrecji do tego stopnia aby mówic przy wszystkich o próbie samobójczej któregoś z uczniów..

[201604190949]

To, że ktoś skończył odpowiednie studia nie oznacza, że nadaje się do zawodu. Wszędzie spotkasz ludzi głupich. W jednej szkole miałam fajną psycholog, była na prawdę spoko. W drugiej miałam pedagog, która nie powinna w ogóle pracować z ludźmi.

[Torina]

Mnie dziwi zachowanie jednej przyjaciółki.

Spotykamy się ostatnio dość rzadko - raz na 3 tygodnie, a teraz wyprowadziłam się do innego miasta. W każdym razie miałyśmy okazję się widzieć niedawno (umawiałyśmy się na zakupy i jakieś jedzenie, więc to nie było przypadkowe spotkanie).
Wiedziała, że mam problemy z Tż a naw et się mnie o to nie zapytała, tylko ciągle nawijała o swoim nowym chłopaku.
A najbardziej było irytujące, jak non stop chodziła z telefon i wyglądąło to tak:
dźwięk smsa - odpisywała na smsa - dźwięk raportu dostarczenia i tak w kółko. Po pewnym czasie przestało mi się chcieć z nią rozmawiać.

[violonczelistka]

Napisane przez Torina

Mnie dziwi zachowanie jednej przyjaciółki.

Spotykamy się ostatnio dość rzadko - raz na 3 tygodnie, a teraz wyprowadziłam się do innego miasta. W każdym razie miałyśmy okazję się widzieć niedawno (umawiałyśmy się na zakupy i jakieś jedzenie, więc to nie było przypadkowe spotkanie).
Wiedziała, że mam problemy z Tż a naw et się mnie o to nie zapytała, tylko ciągle nawijała o swoim nowym chłopaku.
A najbardziej było irytujące, jak non stop chodziła z telefon i wyglądąło to tak:
dźwięk smsa - odpisywała na smsa - dźwięk raportu dostarczenia i tak w kółko. Po pewnym czasie przestało mi się chcieć z nią rozmawiać.

Ludzie zakochani zachowują się w taki własnie głupi sposób. Oczywiście nie wszyscy, ale Twoja przyjaciółka należy do tej gorszej połowy.
Mnie z kolei denerwuje jak dziewczyna zbiera na imprezę swego TŻta, migdali się z nim, przytula, tańczy z nim i zaniedbuje swoją koleżanką, z którą również przyszła. Sprawia, ze kumpela czuje sie jak typowa przyzwoitka. I tu sprawdza sie stwierdzenie, ze kiedy na horyzoncie pojawia się facet przyjaźń schodzi na dalszy plan.

---------- Dopisano o 15:30 ---------- Poprzedni post napisano o 15:23 ----------

Tak z innej beczki. Dziwi mnie zachowanie uczniów szkoły średniej w autousach. Wsiadają na dworu, a na sąsiednich siedzeniach kładą swoje placaki po to by zająć miejsce koleżance/koledze wsiadającym na kolejnym przystanku. Po drodze wsiadaja starsi ludzie, którzy przez takie coś zwyczajnie nie maja gdzie usiąść . Przecież z kolezanką można pogadac też w innej sytuacji, a kultura nakazuje zwolnić miejsca osobie starszej.
Kiedyś jechałam busem, dużo osob stało, scisk był niesamowity, a na fotelu siedział sobie chłopak, który na sąsiednim miejscu obok siebie położył swoją torbę . Ludzie stoja obok niego, a on siedzi jak jakiś panicz. Nie raczy położyć torby na podłodze lub na kolanach i przesunąć się. Już mnie kusiło żeby zwyczajnie zwrócić mu uwagę. Niech się chłopak naje trochę wstydu i na przyszłość pomysli.

A jesli chodzi ustępowanie miejsca osobom starszym to zauwazyłam iż w miejskich tramwajach mlodzież praktycznie zawsze wstaje, a starsze osoby siedzą. Natomiast w autobusach kursujących przez wsie to młodziez siedzi, a dorośli stoją. Dziwne ... Wstydza się przed znajomymi, że ustępują miejsca czy co ?

[yousuck]

Ja myślę, że nie chce im się stać po prostu

[Naciaaa1991]

Napisane przez violonczelistka

Dziwi mnie stosunek uczniów do pedagoga szkolnego. Zazwyczaj uważają, ze jest to osoba niefajna a wizytę w gabinecie traktują jako przykry pobyt na tzw. dywaniku. Pedagodzy nie krzyczą, nie stawiają jedynek, myślę, ze są też sprawiedliwsi od nauczycieli, a jednak w 90 % nielubiani. Moj brat nawet nie potrafi wyjaśnić dlaczego nie lubi swojej pedagożki. Odpowiada ,,bo jest głupia" a czemu ? ,,Bo tak ". Ktoś inny twierdzi, że pedagog spowodował u niego traumę. Ja tam nigdy nic nie miałam do pedagożek, przez całe lata w podstawówce, gimnazjum i LO uważałam ich za potrzebych i pomocnych ludzi.

Druga sprawa także związana ze szkołą. Dziwi mnie to, że kiedy mówię komuś ,, spotkałam moją byłą nauczycielkę z LO, pogadałyśmy sobie " i jestem przy tym zadowolona ten ktoś robi mine jakby spotkał mnie jakiś pech, ze musiałam zamienić kilka zdań z przedstawicielem grona pedagogicznego

Pierwsze - a mnie to w ogóle nie dziwi, nie znam osoby, która uważałaby, że nasza pani pedagog w liceum była kompetentna... Wystarczyło pójść do niej z jakąś sprawą, a zaraz nasza wychowawczyni wszystko wiedziała i brała na spytki. No przepraszam, chyba nie na tym polega praca pedagoga. Rozumiem, że się kumpluje z moją wychowawczynią, ale to ją nie upoważnia do tego żeby wszystko rozgadywać. Tym bardziej, że to nie była kwestia próby samobójczej lub innych bardzo poważnych, na granicy życia i śmierci spraw. Więc wypadałoby to zostawić dla siebie i pomóc jak można najlepiej. Ale nieeee...

Drugie - hm, może po prostu te osoby nie wspominają tego nauczyciela miło i dlatego dziwią się, że mogłaś zamienić z nim choć jedno zdanie, bo on przecież jest be

[mc266]

Napisane przez violonczelistka

Ludzie zakochani zachowują się w taki własnie głupi sposób. Oczywiście nie wszyscy, ale Twoja przyjaciółka należy do tej gorszej połowy.
Mnie z kolei denerwuje jak dziewczyna zbiera na imprezę swego TŻta, migdali się z nim, przytula, tańczy z nim i zaniedbuje swoją koleżanką, z którą również przyszła. Sprawia, ze kumpela czuje sie jak typowa przyzwoitka. I tu sprawdza sie stwierdzenie, ze kiedy na horyzoncie pojawia się facet przyjaźń schodzi na dalszy plan.

Skąd ja to znam Częto spotykam się ze znajomymi w gronie: ja, moja koleżanka, jej chłopak i jeszcze jedna koleżanka. Po jakimś czasie oni zaczynają się migdalić jak by mnie i tej drugiej koleżanki nie było. No szlag mnie wtedy trafia

---------- Dopisano o 19:11 ---------- Poprzedni post napisano o 19:08 ----------

Napisane przez Finlora

Dziwi mnie, że w sklepie mięsnym pracownice dotykają wędliny/mięsa gołymi rękami - skąd ja mam wiedzieć czego dotykały wcześniej i czy umyły ręce?

i tymi samymi rękami biorą pieniądze

[Finlora]

Napisane przez mc266

i tymi samymi rękami biorą pieniądze

O tym nie pomyślałam Pamiętam, że kiedyś w jednym sklepie widziałam, że była jedna babka tylko od liczenia na kasie i przyjmowania pieniędzy. Ale to dawno było

[Ivy123]

Napisane przez matyldaaaa

Chyba byłaś w tym samym sklepie co ja też z 10 lat temu. Moja matka spytała grzecznie sprzedawczynie czy może zobaczyć firankę, a ona na to, że dopiero jak ją kupi to będzie mogła sobie ją rozpakować i obejrzeć Oczywiście wyszłyśmy czym prędzej

Hehe możliwe. Teraz myślę, że taka sytuacja nie miałaby miejsca.

[violonczelistka]

Napisane przez Naciaaa1991

Pierwsze - a mnie to w ogóle nie dziwi, nie znam osoby, która uważałaby, że nasza pani pedagog w liceum była kompetentna... Wystarczyło pójść do niej z jakąś sprawą, a zaraz nasza wychowawczyni wszystko wiedziała i brała na spytki. No przepraszam, chyba nie na tym polega praca pedagoga. Rozumiem, że się kumpluje z moją wychowawczynią, ale to ją nie upoważnia do tego żeby wszystko rozgadywać. Tym bardziej, że to nie była kwestia próby samobójczej lub innych bardzo poważnych, na granicy życia i śmierci spraw. Więc wypadałoby to zostawić dla siebie i pomóc jak można najlepiej. Ale nieeee...

Drugie - hm, może po prostu te osoby nie wspominają tego nauczyciela miło i dlatego dziwią się, że mogłaś zamienić z nim choć jedno zdanie, bo on przecież jest be

Nie, nie, ta osoba nawet nie znała nauczyciela

[carpaibex]

Osobiscie kocham pedagogow (po studiach pedagogicznych oczywiscie), ktorzy uwazaja, ze sa ekspertami w wychowywaniu dzieci, bowiem na studiach pedagogicznych naczytali sie bardzo madrych pedagogicznych ksiazek na ten temat. Kocham takich.

[201801022117]

Napisane przez violonczelistka

Dziwi mnie stosunek uczniów do pedagoga szkolnego. Zazwyczaj uważają, ze jest to osoba niefajna a wizytę w gabinecie traktują jako przykry pobyt na tzw. dywaniku. Pedagodzy nie krzyczą, nie stawiają jedynek, myślę, ze są też sprawiedliwsi od nauczycieli, a jednak w 90 % nielubiani. Moj brat nawet nie potrafi wyjaśnić dlaczego nie lubi swojej pedagożki. Odpowiada ,,bo jest głupia" a czemu ? ,,Bo tak ". Ktoś inny twierdzi, że pedagog spowodował u niego traumę. Ja tam nigdy nic nie miałam do pedagożek, przez całe lata w podstawówce, gimnazjum i LO uważałam ich za potrzebych i pomocnych ludzi.

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:00 ----------

Druga sprawa także związana ze szkołą. Dziwi mnie to, że kiedy mówię komuś ,, spotkałam moją byłą nauczycielkę z LO, pogadałyśmy sobie " i jestem przy tym zadowolona ten ktoś robi mine jakby spotkał mnie jakiś pech, ze musiałam zamienić kilka zdań z przedstawicielem grona pedagogicznego

Mam pytanie- korzystałaś kiedyś z pomocy pedagoga szkolnego?

[carpaibex]

Pedagog w mojej szkole jest mistrzowski po prostu. Po studiaxh pedagogicznych oczywisxie, czyli o mlodziezy wie niemal wszystko. Nadmiernie uzywa wyrazen typu : spoko, w porzo, pewka, choc w rozmowach z gronem pedagogicznym juz nie bardzo. Edy kolezanka zle sie czula i prosila pielegniarke o zwolnienie z reszty lekcji, fachowo stwierdzil, bo w koncu jest po studiach pedagogicznych, ze symuluje, bo chce zdazyc na autobus.

[bura kocurka]

Ja tam na przykład nie mam pojęcia jak wyglądał pedagog szkolny w żadnej z moich szkół Nawet nie wiem czy on coś serio robił, bo jakoś od nikogo nie słyszałam, żeby tam szedł (ale mogłam nie słyszeć, więc ok), ale większość nawet nie wiedziała gdzie znajduje się jego gabinet
Szczerze mówiąc jakbym miała pójść do takowego z problemem, to zwyczajnie bałabym się, że rozgada to jakiemuś nauczycielowi, z którym się kumpluje (tak jak to któraś przytoczyła) - a tego bym nie dała rady ścierpieć

[violonczelistka]

Napisane przez FreakChic

Mam pytanie- korzystałaś kiedyś z pomocy pedagoga szkolnego?

Tak korzystałam To była bardzo miła wizyta. Pedagożka zrobiła mi herbatkę, poczęstowała czekoladką i rozmawialiśmy o moim problemie. Mogłam liczyć na dyskrecję z jej strony. Była bardzo miła, ciepła, serdeczna, pogodna. Do dzisiaj uśmiecha się do mnie na ulicy Wyjątkowa kobieta. To mój autorytet. Kiedy skończę studia chciałabym być taka jak ona

[201801022117]

Napisane przez violonczelistka

Tak korzystałam To była bardzo miła wizyta. Pedagożka zrobiła mi herbatkę, poczęstowała czekoladką i rozmawialiśmy o moim problemie. Mogłam liczyć na dyskrecję z jej strony. Była bardzo miła, ciepła, serdeczna, pogodna. Do dzisiaj uśmiecha się do mnie na ulicy Wyjątkowa kobieta. To mój autorytet. Kiedy skończę studia chciałabym być taka jak ona

To jeden pedagog. A reszta? Jak rozumiem, korzystałaś z pomocy tylko tej jednej osoby?

[violonczelistka]

Napisane przez FreakChic

To jeden pedagog. A reszta? Jak rozumiem, korzystałaś z pomocy tylko tej jednej osoby?

Tak. Właściwie była tez pedagożka z poradni. To była mniej ciepła i serdeczna, ale nie była też niemiła i współpraca przebiegała bez problemów

Aczkolwiek uważam, że stwierdzienie ,,pedagożka jest sprawcą mojej traumy" jest grubo przesadzone. Tym bardziej jeśli wypowiedział je ktoś, dla którego problemem jest nie tyle zachowanie pedagoga co kontakt z nim i odpowiadanie na osobiste pytania.

[carpaibex]

Moim zdaniem wolimy rozmawiac o swoich problemach z osobami, ktore sa juz zaufane (rodzice czy przyjaciele). Wiadomo, ze szkolny pedagog czy psycholog bedzie bardziej obiektywny, ale mimo to js tez wole rozmawiac z osoba, dla ktorej moj problem nie bedzie wyrwany z kontekstu.

[Melanchton]

Nasz pedagog w LO był super, choć spotykać się z nim musiałam przymusowo

[Naciaaa1991]

Napisane przez Ivy123

Hehe możliwe. Teraz myślę, że taka sytuacja nie miałaby miejsca.

Co do pogrubionego - niestety, muszę Cię zmartwić...

Koleżanka stała na pasażu w hipermarkecie oglądając stoisko z kolczykami, opaskami, spinkami i innymi pierdółkami. Gdy nagle dziewczyna poprosiła o pokazanie jakiejś opaski, sprzedawczyni odburknęła: "ale będzie Pani (a może i bez tego "pani", nie pamiętam) kupować? bo jak nie, to ja nawet nie wyjmuję, nie ma po co, nie ma sensu". No także tego...
Ona oczywiście grzecznie odeszła, choć była nieźle wkurzona. Ja odpowiedziałabym pani, że tak, kupię na pewno, a potem z impetem odeszła od stoiska. A co, skoro ona może traktować klientów przedmiotowo, bo jej się dupki ruszyć nie chcę (stoisko 10x10, wiadomo, takie na pasażu, maleńkie)...

[201801022117]

Napisane przez violonczelistka

Tak. Właściwie była tez pedagożka z poradni. To była mniej ciepła i serdeczna, ale nie była też niemiła i współpraca przebiegała bez problemów

Aczkolwiek uważam, że stwierdzienie ,,pedagożka jest sprawcą mojej traumy" jest grubo przesadzone. Tym bardziej jeśli wypowiedział je ktoś, dla którego problemem jest nie tyle zachowanie pedagoga co kontakt z nim i odpowiadanie na osobiste pytania.

Niestety, prawda jest taka, że większość pedagogów w szkołach to osoby które nie powinny się tam znalezć. Ja mam baaardzo niemiłe wspomnienia związane z pedagogiem (jednym, miałam styczność z innymi, którzy też chyba na stanowisku znalezli się przypadkowo), i ja nie myślę że jest to stwierdzenie przesadzone. Możesz sobie uważać, jednak są ludzie, dla których to może być traumą, i ciężkim przeżyciem.

[BioIvO]

Napisane przez carpaibex

Osobiscie kocham pedagogow (po studiach pedagogicznych oczywiscie), ktorzy uwazaja, ze sa ekspertami w wychowywaniu dzieci, bowiem na studiach pedagogicznych naczytali sie bardzo madrych pedagogicznych ksiazek na ten temat. Kocham takich.

Żeby sie jeszcze jeden z drugim naczytał to by było dobrze.
Z przerażeniem obserwuje przyszłych pedagogów z lokalnej uczelnianej filii. Duża część przedmiotów jest zaliczana tylko na podstawie obecności, a zamiłowania do samokształcenia i do literatury przedmiotu u studentów jak na lekarstwo...Brakuje powołania w tym zawodzie.

[invisible_01]

Napisane przez violonczelistka

Aczkolwiek uważam, że stwierdzienie ,,pedagożka jest sprawcą mojej traumy" jest grubo przesadzone. Tym bardziej jeśli wypowiedział je ktoś, dla którego problemem jest nie tyle zachowanie pedagoga co kontakt z nim i odpowiadanie na osobiste pytania.

Mój kolega był w gimnazjum dręczony przez kolegów z naszej klasy (chodziliśmy do tej samej). Nie wiedział, co zrobić, kiedy kolejny raz zaczaili się na niego po szkole, więc poszedł po radę do pani pedagog. Chciał po prostu pogadać. Następnego dnia przyszła ona do nas na lekcję i powiedziała wszystkim, że mamy przestać dręczyć tego chłopaka (powiedziała dokładnie, kogo), bo on wczoraj był u niej i skarżył się na zachowanie kolegów, których wymieniła z imienia i nazwiska. Nie muszę chyba dodawać, że chłopak od tej chwili miał przerąbane. To, jak zachowała się pani pedagog sprawiło, że był bliski samobójstwa. Więc tak, dla niektórych pedagożka może być traumą.