Rady dla studentek - o studiach, mieszkaniu, codzienności

[kate_rossi]

Napisane przez Ally83

Zaliczeniem kończą się ćwiczenia, a egzaminem wykłady Do średniej nie liczą się oceny z ćwiczeń, tylko z wykładów, ewentualnie z fakultetów.

Książki są w bibliotece wydziałowej/uczelnianej/innej . Na początku semestru dostaje się rozpiskę zajęć z danego przedmiotu i tam są podane lektury. Czasem jest tak, że jedna książka jest na całą uczelnię i wtedy się hurtem kseruje ze znajomymi . To nie jest tak, że do danego przedmiotu jest jedna książka (ale też może tak być), jest wiele, na każde ćwiczenia może to być inna książka (spoko, nie cała, lecz wybrane strony, ale tych może być dużo).
Przydadzą się kolorowe mazaki/zakreślacze, żeby podkreśłać w notatkach/kserówkach to, co najważniejsze.

o ja! jak znam siebie to zanim sie zorietuje to tych ksiazek juz nie bedzie!no coz trzeba bedzie zaczac byc bardziej zorganizowanym, ehhh

[spray]

Napisane przez Ally83

Czasem jest tak, że jedna książka jest na całą uczelnię i wtedy się hurtem kseruje ze znajomymi

generalnie dużo się kseruje. Latanie do ksero to chleb powszedni. Punkty ksero przy uczelniach pracują zawsze pełną parą i raczej nie grozi im plajta
Jest nawet taki dowcip:
idzie dwóch studentów, patrzą, a na ziemi jakaś kartka.
-stary, co to jest?
-nie wiem, ale kserujemy!

Kto studiował ten wie o co chodzi

No i sprawa obecności. Jest to rzecz zależna w 100% od wykładowcy. Czasem jej nie sprawdza i w żadnen sposób nie egzekwuje nieprzygotowań, czasem wymaga 100% obecności i nie ma zmiłuj. Wtedy uratować może tylko zwolnienie lekarskie. Inne nie są uznawane. No chyba, ze się zdażyła jakaś przykra sytuacja losowa.

[natii4]

Spray dobrze mówi-ksero to podstawa. Czasami takie zawrotne sumy idą na kserowanie,że znam takich, którzy pokupuwali sobie własne-ponoć taniej wychodzi I poza tym jest szybciej,bo nie czarujmy się,że książki w całości kserują wszyscy niezależnie od kierunku czy roku,bo inaczej sie nie da

[asia_z]

no ja za 3 lata studiów kupiłam jedną książke - do analizy matematycznej zawsze wszystko xerowałam, bo w sumie wychodzi taniej. (książki do informatyki są strasznie drogie... zresztą do czego nie są... ).
na początku też nosiłam zeszycik do każdego przedmiotu osobny, a teraz mam jeden gruby zeszyt formatu B5 i sobie go dziele na tyle części ile mam przedmiotów i spokojnie mi starcza

[dottta]

Jak już wcześniej było napisane - wszystko zależy od wykładowców i uczelni. U nas tylko pierwszy rok ma OFICJALNĄ inauguracje - po części oficjalnej trwa niesłychanie dłuuugi i nudny wykład profesora z filozofii bądź socjologii Kolosy są zwykle raz w semestrze a reszta - różnie. Czasem ktoś kogoś podpytuje - ale zwykle z materiału który akurat mamy przygotowany Egzaminy to też często wielka ściema - zależy jak wykładowcy się chce długo siedzieć - i czy wogóle Najważniejsze to dobrać sobie fajną ekipę i będzie ok I nie martw się bo 99% osób z pierwszego roku będzie tak samo zestresowana jak ty Pozdrawiam

[spray]

aha, na początku wysiedzenie całego wykładu, który trwa 1,5 godziny będzie graniczyło z cudem. Człowiek po szkole przyzwyczajony jest do 45 minutowych lekcji, a tu ma wytrzymać drugie tyle.. eh. Potem się ludzie przyzwyczajają i jeśli się czasem trafiają laboratoria 45 minutowe, to ledwo się student rozpakuje, już sie zajęcia kończą

[mamba]

Napisane przez spray

aha, na początku wysiedzenie całego wykładu, który trwa 1,5 godziny będzie graniczyło z cudem. Człowiek po szkole przyzwyczajony jest do 45 minutowych lekcji, a tu ma wytrzymać drugie tyle.. eh. Potem się ludzie przyzwyczajają i jeśli się czasem trafiają laboratoria 45 minutowe, to ledwo się student rozpakuje, już sie zajęcia kończą

Co tam 1,5 godziny - większość moich wykładów trwa 5 godz. lekcyjnych i odbywają się zwykle wieczorami. To jest dopiero hardcore!!

[pytajnik]

Ja mam pytanko czy z rozbieniem notatek nadazy sie w miare?? bo w liceum mialam takiego nauczyciela ze co 2 slowo zdazylo sie napisac w najlepszym wypadku. A wiadomo ze na pcozatku nie zna sie nikogo dobrze i nie wiadomo od kogo brac notatki .

[tripka]

Napisane przez Thai

tak fajnie się to czyta , że aż zachciało mnie się już iśc na studia chociaż mam jeszcze 2 lata czasu

a mnie wręcz odwrotnie...po tym co czytma jestem lekko przerażona

[asia_z]

to też zależy od prowadzącego, ale w większości wypadków sie nadąża. raz tylko miałam wykłady z Architektury komp. i pan doktor tylko slajdy co 3 minuty zmieniał żeby zdążyć z wykładem. to trzeba było pisać skrótami i bardzo szybko żeby zdążyć, ale przynajmniej sie teraz wyćwiczyłam. z kolei niektórzy wykładowcy dyktują studentom co mają pisać.

[myszka_maj]

dziewczyny wpisujcie swoje doswiadczenia i wspomnienia z poczatków studiow. nam "pierwszakom" (po raz kolejny nim jestem ) to naprawde pomaga. no i przyszle studentki tez zachecam do opisywania swoich wrazen na niecale 2 tygodnie przed "ważnym pierwszym dniem nowego etapu życia pozdrawiam

[myszka_maj]

nikt nie chce juz pisac.... ?

[malena18]

Ja w tym roku zaczynam polonistykę na UW.Strasznie się cieszę z jednej strony, to jest to,co kocham i co mnie interesuje. Z drugiej boję się barrdzo,jestem po prostu zielona jeśli chodzi o samo studiowanie. Nie dość,że nie znam UW,to nie znam Warszawy. Mam nadzieję,że się jakoś wkręcę w ten mechanizm i nie wylecę po 1 sesji..

[kaszellek]

a ja zaczynam na UW animację społeczno-kulturalną.. i dziękuję za wszystkie rady i Wasze wspomnienia bo trochę mnie te studia przerażają, mnóstwor zeczy, których chwilowo nie rozumiem, jak dla mnie skomplikowane zapisywanie się na zajęcia.. brrr.... ale wierzę, że to wszystko jest do ogarnięcia- od poniedziałku dni adaptacyjne, więc będzie dobrze

[Elwinga]

Napisane przez malena18

Ja w tym roku zaczynam polonistykę na UW.Strasznie się cieszę z jednej strony, to jest to,co kocham i co mnie interesuje. Z drugiej boję się barrdzo,jestem po prostu zielona jeśli chodzi o samo studiowanie. Nie dość,że nie znam UW,to nie znam Warszawy. Mam nadzieję,że się jakoś wkręcę w ten mechanizm i nie wylecę po 1 sesji..

Napisane przez kaszellek

a ja zaczynam na UW animację społeczno-kulturalną.. i dziękuję za wszystkie rady i Wasze wspomnienia bo trochę mnie te studia przerażają, mnóstwor zeczy, których chwilowo nie rozumiem, jak dla mnie skomplikowane zapisywanie się na zajęcia.. brrr.... ale wierzę, że to wszystko jest do ogarnięcia- od poniedziałku dni adaptacyjne, więc będzie dobrze

Spokojnie. Tyle ludzi sobie radzi, i Wy sobie poradzicie.

Z mojego doświadczenia najlepiej jest znaleźć kogoś ze starszych lat z tego samego kierunku i wypytać go o wszystko, co Wam przyjdzie do głowy - sporo rzeczy wygląda różnie w zależności od miasta, uczelni, wydziału i czasu studiowania. A na to dzielenie się ogólnymi wspomnieniami na forum niewiele pomoże. Co nie znaczy, że zniechęcam do dzielenia się wspomnieniami!

[myszka_maj]

coś czuje że wątek umiera śmiercią naturalną....... poradzicie coś????

[pytajnik]

ja wyjezdzam juz w to niedziele najgorsze to chyba to ze tutaj czesto goscic nie bede I wszystkim ktorzy zaczynaja studia, oraz tym ktorzy sa na wyzszych rokach zycze powodzenia w tym roku akademickim I jeszcze do rozpoczynajacych I rok jak pomyslicie ze nie dacie rady itp. to pomyslcie ze oprocz was jest kilka tysiecy innych osob na I roku ktore tez sie gupia wiec nie jestescie sami

[KOKAINA]

Napisane przez kate_rossi

(bede studiowac pedagogike resocjalizacyjna)

O, gdzie?? Nie Lublin przypadkiem?

[Szczepcio]

Napisane przez aga87

Jej.. studia.. Też zzaczynam w tym roku.
Na prywatnej uczelni - SWPS, dzienne, psychologia społeczna - Warszawa.
Czy jest ktos może z tej uczelni kto mógłby się ze mną podzielić wrażeniami?
Idę tam samiusieńka
Co do zeszytów, to na studiach raczej preferuje się chyba tzw. "kołozeszyty", zeby można było kartki wyrywać, by łatwiej się uczyć itp.

Ja studiuje na tej uczelni, tyle że we Wrocławiu
Co do zeszytów, to dobry wybór, też takie preferuje
No i przyszykuj się na duuuuuuuuuuuuużo ksera Książki, z których się uczymy są cholernie drogie, więc nawet nie opłaca się kupować.

[kamuha]

Też zaczynam studia w tym roku. Dokładnie w przyszła sobotę spotkaniem z dziekanem i szkoleniami BHP i bibliotecznym. troche mi ten wątek "rozjaśnił", co nie zmienia faktu, że im bliżej tym większe obawy "jak to będzie?". Cóż, wszystko wyjdzie w praniu Pocieszam sie jedynie tym, że nie będę jedyna z moim strachem, obawami i "nieznajomością tematu"

[Nektarynka]

Mi jakoś studia aż tak dobrze się nie kojarzą. No może z tym, że mam więcej wolnego czasu, nie zważając uwagi na sesję -ale to wiadomo Jeśli chodzi o zeszyty - tutaj w sumie jest dowolność. Ja preferuje 1 zeszyt mały do 2 przedmiotów -piszesz sobie z przodu i z tyłu. Próbowałam używać kartek A4 ale później je gubiłam i musiałam później od kogoś kserować :/ A najlepiej doczytuję się swojego pisma. Zeszyty są dla mnie najlepszym rozwiązaniem, jak się uczę to nie ma na biurku stosów kartek tylko leżę sobie z zeszytem w ręku. Wiadomo kserówki zawsze są, zwykle jak nie chce się chodzić na wykłady, ale wtedy szczególnie się ich pilnowało.
Co do obecności ... u nas pewna Pani mgr sprawdzała obecność co tydzień i to o 8:00 rano. Ciężko się wstawało, ale byłam zawsze i bardzo mi to pomogło, na egzaminie podwyższyła mi ocene, pewnie z 3 na 4, bo w sumie nie napisałam aż tak dużo, a egzam ciężki. No chyba, że napisałam rzeczy które wg niej były najważniejsze. Niektórzy sprawdzają od czasu do czasu, mowią o tym na początku. Jeden facet w ogole nie sprawdzał, ale na ostatnim wykładzie przed sesją puścił listę ... ot surprise, było zaledwie 18 osób Ale jakoś nie zauważyłam żeby później się sugerował obecnością. Chyba ćwiczenia są w końcu ważniejsze Ja polecam chdozić na wykłady .. sama robisz sobie notatki, wiesz co najważniejsze itp. Najlepiej najpierw poznać osoby na roku a później ewentualnie wykłady sobie odpuścić i grzecznie poprosić o noatatki
Co do osób ... grupa jest b. ważna. Różnych ludzi się spotyka. Ja w swojej grupie mam 3-4 osoby z którymi można sobie naprawdę świetnie pożartować, wymienić notatkami też a reszta? Kujony :/ Taka chora atmosfera panuje, ani troche optymizmu, ciągle tylko o nauce mówią itp. A osoby ze starszych roczników są bardzo otwarte, chwała Bogu Czasami potrafią kogoś zagadać i dają rady "pierwszakom". Ja na początku byłam z koleżanką w grupie więc było raźniej, ale szybko reszta grupy sie zgrała ( teraz jestem w innej gr, ponieważ po sesji zimowej mało osób zostało i rozbili nas :/ ).
Jak sobie jeszcze coś przypomnę z najważniejszych rzeczy to dopiszę. Od lipca jestem studentka 2 roku uffffff. Udało się z wielkim zaskoczeniem przejść szczęśliwie sesję. Jeszcze w to nie wierzę :|

P.S. To już moja 3 wiadomość. Ale na forum wizaz jestem juz długo i przed zalogowaniem się także odwiedzałam stronę.

Pozdrawiam.

[kate_rossi]

Napisane przez KOKAINA

O, gdzie?? Nie Lublin przypadkiem?

nie - slupsk blisko domku

[Ally83]

Napisane przez spray

generalnie dużo się kseruje. Latanie do ksero to chleb powszedni. Punkty ksero przy uczelniach pracują zawsze pełną parą i raczej nie grozi im plajta
Jest nawet taki dowcip:
idzie dwóch studentów, patrzą, a na ziemi jakaś kartka.
-stary, co to jest?
-nie wiem, ale kserujemy!

Kto studiował ten wie o co chodzi

Znam go !

Napisane przez spray

No i sprawa obecności. Jest to rzecz zależna w 100% od wykładowcy. Czasem jej nie sprawdza i w żadnen sposób nie egzekwuje nieprzygotowań, czasem wymaga 100% obecności i nie ma zmiłuj. Wtedy uratować może tylko zwolnienie lekarskie. Inne nie są uznawane. No chyba, ze się zdażyła jakaś przykra sytuacja losowa.

Tak, nie ma czegoś takiego jak usprawiedliwnia od rodziców czy od samego siebie tylko lekarskie, no i wiadomo od wypadków losowych też (pogrzeb itp.). Jesteś dorosły, więc musisz brać odpowiedzialność za samego siebie i jak opuszczasz zajęcia, bo Ci się nie chce przyjść, to licz się z konsekwencjami.

Napisane przez natii4

Spray dobrze mówi-ksero to podstawa. Czasami takie zawrotne sumy idą na kserowanie,że znam takich, którzy pokupuwali sobie własne-ponoć taniej wychodzi I poza tym jest szybciej,bo nie czarujmy się,że książki w całości kserują wszyscy niezależnie od kierunku czy roku,bo inaczej sie nie da

Nieźle

Napisane przez pytajnik

Ja mam pytanko czy z rozbieniem notatek nadazy sie w miare?? bo w liceum mialam takiego nauczyciela ze co 2 slowo zdazylo sie napisac w najlepszym wypadku. A wiadomo ze na pcozatku nie zna sie nikogo dobrze i nie wiadomo od kogo brac notatki .

Nie zawsze da się radę zapisać wszystko, wtedy można uzupełnić notatki od kolegi/koleżanki. Czasem wykładowcy udostępniają bieżące wykłady studentom na dyskietkach/płytach.

I pamiętajcie, że sami musicie biegać za magistrami/doktorami hab./profesorami itp., żeby dostać potrzebne wpisy, o ile nie załapaliście się na nie na wykładach/ćwiczeniach. Zapiszcie sobie na początku semestru godziny konsultacji wykładowców/ćwiczeniowców, bo oni całymi dniami nie siedzą w swoich pokojach w oczekiwaniu, aż do nich przyjdziecie .

[xyoko]

Napisane przez spray

oj tak! Ja zawsze się zaczynałam uczyć za późno i zawsze zarywałam noce, tuż przed egzaminem. I standardowo mówiłam sobie: Boże, gdybym miała jeszcze JEDEN dzień dodatkowo..to bym zdązyła wyuczyć się wszystkiego na blachę.."

hehe.. u mnie to też niestety standard
A na kilku wykładach pod rząd, z krociutkimi przerwami pomiędzy, dalej czasem nie mogę wysiedzieć...

Wszystkie praktyczne informacje dziewczyny ci już chyba przekazały, więc tylko dodam: Niczym się nie martw, na pewno będzie super Powodzenia

[pytajnik]

Napisane przez Ally83

I pamiętajcie, że sami musicie biegać za magistrami/doktorami hab./profesorami itp., żeby dostać potrzebne wpisy, o ile nie załapaliście się na nie na wykładach/ćwiczeniach. Zapiszcie sobie na początku semestru godziny konsultacji wykładowców/ćwiczeniowców, bo oni całymi dniami nie siedzą w swoich pokojach w oczekiwaniu, aż do nich przyjdziecie .

Ja jestem w tej komfortowej sytuacji ze bede studiowala na prywatnej a z tego co rozmawialam z osobami z mojej uczelni tam nie ma czegos takiego jak bieganie za profesorami, magistrami ..... oni ustalaja dyzury oglaszaja nawet do kazdego ze studentow wysylaja informacje na WD (Wirtualny Dziekanat ) - widizalam juz na swomim WD pare ogloszen wiec wiem jak to wyglada. I siedza tam gdzie mowia ze od tej do tej beda i mozna przyjsc po wpisy i sie idzie tam samo z zaliczeniami To chyba plus studiowania na prywatnej uczelni

[Nektarynka]

Ważne jest oczywiście zwracanie się Per Pani Mgr, Panie Profesorze itd. Niektórzy sami zwracają na to uwagę po przedstawieniu się

Kolokwium ... zazwyczaj jedno duże w ciągu semestru :/ Ale niektórzy dzielą materiał na 2 części-co mi bardziej odowiada. Kartkówki z jednego przedmiotu miałam co tydzień z zagadnień, które dopiero mieliśmy przerabiać, więc opracowywałam sobie je sama w domu. Ale o tym facetka powiedziała na pierwszych zajęciach. Innych wejściówek raczej nie było. Była możliwość poprawy mini sprawdzianików jeśli tak to nazwę i odbywało się to na konsultacjach. Warto sobie zapisać dni i godziny kiedy wykładowca ma czas dla studentów. Jeden gościu odpytywał na każdych ćwiczeniach z przerobionego materiału. Zapraszał daną osobę na środek i zaczynało się "recytowanie". Dużo było 2 wtedy, ale nie zauważyłam aby brał pod uwagę tego przy wystawianiu końcowej oceny, tylko najważniejsze koło.

[doduŚ]

Napisane przez misia_bella

Ehhhh.... studia jestem juz na piatym roku (kiedy to mineło )
Ja powiem tak
Najpiekniejszy okres w moim życiu!!!!!!!!! został mi juz tylko rok wiec nie mam zamiaru sie oszczedzac
W roku akademickim są tylko dwa smutne momęty:
1. sesja zimowa;
2. sesja letnia.
ale wszystko jest do przezycia. Ja radze integrowac sie z ludzmi od samego poczatku Wszystkimi. Z tymi ambitniejszymi (zawsze bedziesz miala dostęp do notatek) i z tymi imprezowymi leserami (bedziesz na kazdej imprezie).
To chyba tylko tyle. Jak mi sie cos przypomni to napisze
Pozdrawiam i zazdroszcze

the best rada,postaram sie dostosowac do tej rady

wogole dzieki Kochane za informowanie nas o urokach zycia studenckiego

Pozdrawia Was Studentka I roku

[beta-ina]

Ja pamiętam 1 dzień studiów.Przyjechałam do miasteczka akademickiego i za Chiny ludowe nie mogłam znalezc sali, w której mialy odbyc sie 1 zajęcia...pamiętam,że z matematyki. Strasznie się nalatałam w tą i z powrotem, pytałam obcych studentów..ale nie za bardzo się orientowali( w mojej byłej uczelni jest duuużo Katedr). Az w końcu trafiłam na taką samą sierotę jak ja ..i razem szukałyśmy.Pamiętam,że ta dziewczyna była bardzo miła i gadałysmy jakbysmy sie znały znacznie dłużej niz 5 min...żałuję,że nie wzięłam jej numeru telefonu, bo już nigdy potem jej nie spotkałam...

[kaszellek]

a ja tak trochę z innej beczki..
mój wspaniały wydział wywiesił właśnie listę szkoleń w BUW (taką z imienia i nazwiska).. przeleciałam ją góra-dół i na 191 osób jest tam aż 10 chłopa.. w tym jeden z egzotycznym nazwiskiem ech.. wesoło będzie, jak nic..

a i mam pytanie do studentek.. bo pisałyście o notowaniu w zeszytach z kolorowymi kartkami.. no, ale tam jest na ogół 4-5 kolorków, a przedmiotów na ogół więcej? co wtedy robicie? ciężki problem natury logistycznej hehe bo ja dziś się wyprawilam bo taki zeszyt.. i zwątpiłam
buziakiii!

[malina19]

szczerze to ja tez zaczynam sie denerwowac studiami jak to bedzie i wogole
ale naszczescie pierwsze zajceia mam 9 X)