Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie... - Strona 9 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2015-08-07, 12:54   #241
kasia5266
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 1 951
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Jeżeli nie ma jakiegokolwiek pożądania to nie ma co mówić o związku. Chociaż w dawnych czasach wiele ludzi wiązało się ze sobą z rozsądku i jakoś tam sobie żyli. Niektórzy mieli nawet po 5-6 dzieci. Zapewne chcąc je mieć musieli się tak poświęcać jak autorka wątku.
kasia5266 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-07, 13:23   #242
efflorescence
Rozeznanie
 
Avatar efflorescence
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 810
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Obudź się dziewczyno, masz prawie 37 lat i piszesz, że chcesz mieć dzieci, a jednocześnie cały wątek o facecie.
Jeśli naprawdę zależy Ci na zostaniu matką, to czy Ci się to podoba czy nie musisz się pospieszyć. Facet? Może będzie dobrym ojcem, może nie, na to nigdy nie masz gwarancji, nawet gdy związek jest idealny pod każdym względem. Miłość swojego życia możesz spotkać w każdym wieku i nie, wcale nie jest tak, że po ciąży nie masz już szans kogoś sobą zainteresować, życie jest nieprzewidywalne. Jedyne czego można być pewnym, to faktów biologicznych, a te są nieubłagane. I jeśli masz jako takie pojęcie o in vitro to powinnaś wiedzieć, że wcale nie jest to takie proste. Zajmij się tym, co pilne, a na resztę będzie jeszcze czas.
__________________
Cytat:
Napisane przez katarzynka1978 Pokaż wiadomość
A rozważania typu "czy mój okaże się wyjątkiem?" mają taką samą wartość jak "czy trafię w lotto?"

Cytat:
Napisane przez misorpresa Pokaż wiadomość
Dlaczego uważasz, że to troll? Bo tobie się to nie przydarzyło i twoim koleżankom również? Naprawdę solidny argument.
efflorescence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 09:56   #243
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez kasia5266 Pokaż wiadomość
Jeżeli nie ma jakiegokolwiek pożądania to nie ma co mówić o związku. Chociaż w dawnych czasach wiele ludzi wiązało się ze sobą z rozsądku i jakoś tam sobie żyli. Niektórzy mieli nawet po 5-6 dzieci. Zapewne chcąc je mieć musieli się tak poświęcać jak autorka wątku.
Mi sie wydaje,ze nie masz racji.
Po jakims czasie,nawet jak na siłe wychodzisz za mąż o ile dwie osoby nie są naszpikowane masą planów to może być z tego nawet miłość. Wchodzisz w związek i jestes w malzenstwie,wiesz ze masz męża. Ludzie zyja ze soba codziennie,staraja sie dogadać w pewnych kwestiach. Jezeli facet traktuje dobrze kobietę, imponuje jej to i ona wchodzi w ten związek z sercem.
Mi sie wydaje,ze kiedys ludzie nie starali sie skupiac na swoich potrzebach w 100 procentach tylko na tym,zeby rodzina istniała,zeby wychować dzieci, były całkiem inne priorytety. Dzisiaj kazdy chce być szczęśliwy i na to patrzy przede wszystkim, a kiedys ludziom duzo złych rzeczy się przytrafiało i starali się po prostu przetrwać.

Kiedyś było inne podejście całkowicie, może jakiś procent istnieje ludzi i na pewno , którzy robili coś na siłę, ale wspólne cele/dążenia i życie codziennie zbliżają ludzi.

Ja uwazam,że zeby w kimś się zakochać nie potrzeba stosu rzeczy, które ktoś musi spełnić. Wazne zeby okazywał uczucia, kochał, starał się być pomocny, życ w życiu rodziny, miał szacunek do żony i dzieci i dbał zwyczajnie,troszczył się. Wtedy większość kobiet chciałaby takiego faceta,zwyczajnego.A kiedyś było ich więcej niż dzisiaj, gdzie światem rządzi kasa i lans.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 11:00   #244
Hibiku
Zakorzenienie
 
Avatar Hibiku
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Mi sie wydaje,ze nie masz racji.
Po jakims czasie,nawet jak na siłe wychodzisz za mąż o ile dwie osoby nie są naszpikowane masą planów to może być z tego nawet miłość. Wchodzisz w związek i jestes w malzenstwie,wiesz ze masz męża. Ludzie zyja ze soba codziennie,staraja sie dogadać w pewnych kwestiach. Jezeli facet traktuje dobrze kobietę, imponuje jej to i ona wchodzi w ten związek z sercem.
Mi sie wydaje,ze kiedys ludzie nie starali sie skupiac na swoich potrzebach w 100 procentach tylko na tym,zeby rodzina istniała,zeby wychować dzieci, były całkiem inne priorytety. Dzisiaj kazdy chce być szczęśliwy i na to patrzy przede wszystkim, a kiedys ludziom duzo złych rzeczy się przytrafiało i starali się po prostu przetrwać.

Kiedyś było inne podejście całkowicie, może jakiś procent istnieje ludzi i na pewno , którzy robili coś na siłę, ale wspólne cele/dążenia i życie codziennie zbliżają ludzi.

Ja uwazam,że zeby w kimś się zakochać nie potrzeba stosu rzeczy, które ktoś musi spełnić. Wazne zeby okazywał uczucia, kochał, starał się być pomocny, życ w życiu rodziny, miał szacunek do żony i dzieci i dbał zwyczajnie,troszczył się. Wtedy większość kobiet chciałaby takiego faceta,zwyczajnego.A kiedyś było ich więcej niż dzisiaj, gdzie światem rządzi kasa i lans.
Znasz choć jedną parę, która wzięła ślub na siłę, bez uczuć, bez pożądania i jest szczęśliwa i spełniona? Osobiście - nie słyszałam o ani jednej. Ok, kojarzę jedną, która twierdzi że jest szczęśliwa, szkoda że jednocześnie pan był damskim bokserem z różnymi towarzyszkami na boku.
Jak dla mnie to co opisujesz w ostatnim akapicie (starać się być pomocny, mieć szacunek, dbać, troszczyć się, okazywać uczucia) to opis typowego friendzone, zakochanego kumpla, nie widzę najmniejszego powodu żeby się zakochiwać tylko dlatego, że ktoś okazuje nam uwagę. I również nie znam ani jednej pary, gdzie druga strona zakochała się z takiego powodu (poza desperatkami które rzucały się na byle chłopa który okazał im uwagę). Znam trochę ludzi, którzy mieszkali ze sobą jako współlokatorzy przez wiele lat, dłużej niż wiele małżeństw, musieli dogadywać się w kwestii codzienności, załatwiać wspólnie wiele spraw i... nigdy nie pojawiło się żadne większe uczucie. Obawiam się że jest raczej jakiś niewielki procent par które weszły w taki związek i się w sobie zakochały, większość po prostu jest z sobą z przyzwyczajenia. Zobacz ile jest par, które weszły w związek zakochane, chciały się starać, ale nic z tego nie wyszło - dlaczego związki które nie zaczęły się od chęci stworzenia tej relacji miałyby w tej kwestii być jakkolwiek lepsze?
Hibiku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 11:01   #245
MissScareAll
Zakorzenienie
 
Avatar MissScareAll
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Wawa i okolice
Wiadomości: 9 778
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Mi sie wydaje,ze nie masz racji.
Po jakims czasie,nawet jak na siłe wychodzisz za mąż o ile dwie osoby nie są naszpikowane masą planów to może być z tego nawet miłość. Wchodzisz w związek i jestes w malzenstwie,wiesz ze masz męża. Ludzie zyja ze soba codziennie,staraja sie dogadać w pewnych kwestiach. Jezeli facet traktuje dobrze kobietę, imponuje jej to i ona wchodzi w ten związek z sercem.
Mi sie wydaje,ze kiedys ludzie nie starali sie skupiac na swoich potrzebach w 100 procentach tylko na tym,zeby rodzina istniała,zeby wychować dzieci, były całkiem inne priorytety. Dzisiaj kazdy chce być szczęśliwy i na to patrzy przede wszystkim, a kiedys ludziom duzo złych rzeczy się przytrafiało i starali się po prostu przetrwać.

Kiedyś było inne podejście całkowicie, może jakiś procent istnieje ludzi i na pewno , którzy robili coś na siłę, ale wspólne cele/dążenia i życie codziennie zbliżają ludzi.

Ja uwazam,że zeby w kimś się zakochać nie potrzeba stosu rzeczy, które ktoś musi spełnić. Wazne zeby okazywał uczucia, kochał, starał się być pomocny, życ w życiu rodziny, miał szacunek do żony i dzieci i dbał zwyczajnie,troszczył się. Wtedy większość kobiet chciałaby takiego faceta,zwyczajnego.A kiedyś było ich więcej niż dzisiaj, gdzie światem rządzi kasa i lans.
Masz dużo racji
__________________
MissScareAll jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 11:12   #246
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
(...)
Mi sie wydaje,ze kiedys ludzie nie starali sie skupiac na swoich potrzebach w 100 procentach tylko na tym,zeby rodzina istniała,zeby wychować dzieci, były całkiem inne priorytety. Dzisiaj kazdy chce być szczęśliwy i na to patrzy przede wszystkim, a kiedys ludziom duzo złych rzeczy się przytrafiało i starali się po prostu przetrwać.

Kiedyś było inne podejście całkowicie, może jakiś procent istnieje ludzi i na pewno , którzy robili coś na siłę, ale wspólne cele/dążenia i życie codziennie zbliżają ludzi.
(...)
Heh, tak a propos tematu: obecnie bawiąc na wsi na wakacjach, codziennie obserwuję co z tych "wartości" pt. nasze szczęście nie ważne (wiele małżeństw oczywiście z woli rodziców, bo hektary, bo on dobra partia, bo ona będzie dobrą synową), harujmy dla dzieci, żeby miały lepiej. Dzieci mieszkania / domy pokupowane, a i tak ciągłe kłótnie o majątek, bo za mało, a starzy rodzice niech spadają na drzewo, bo i tak wszystko źle, bo za mało dali. I taki historii jest multum. I moja ponad 80-letnia ciocia mi wczoraj powiedziała, że to bardzo dobrze, że ludzie teraz inaczej to załatwiają, że "żona się chce tulić do męża ot tak, dla przyjemności ". Jak człowiek nie zadba za życia o własne szczęście, to się go i na starość nie doczeka.

---------- Dopisano o 12:12 ---------- Poprzedni post napisano o 12:08 ----------

Cytat:
Napisane przez Hibiku Pokaż wiadomość
Znasz choć jedną parę, która wzięła ślub na siłę, bez uczuć, bez pożądania i jest szczęśliwa i spełniona? Osobiście - nie słyszałam o ani jednej. Ok, kojarzę jedną, która twierdzi że jest szczęśliwa, szkoda że jednocześnie pan był damskim bokserem z różnymi towarzyszkami na boku.
Jak dla mnie to co opisujesz w ostatnim akapicie (starać się być pomocny, mieć szacunek, dbać, troszczyć się, okazywać uczucia) to opis typowego friendzone, zakochanego kumpla, nie widzę najmniejszego powodu żeby się zakochiwać tylko dlatego, że ktoś okazuje nam uwagę. (...)
Ja tak myślałam o swoich dziadkach (babcia była zaręczona z innym, ale moja prababcia, niezła zgaga tak nawiasem mówiąc, wręcz na złość zadecydowała, że wyjdzie za innego) - że zeswatani na siłę, a miłość była. I co? I dopiero teraz się dowiaduję, że babcia całe życie tęsknie za tamtym patrzyła, on za nią zresztą też, dziadek, szczególnie pod koniec życia, był mega zazdrosny i się ciągle kłócili, nawet zdarzało mu się babcię śledzić, bo "pewnie idzie do tamtego, bo to jej prawdziwa miłość". Babcia mówiła mojej mamie, że mogła uciec z tamtym, do matki miała ogromny żal.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 14:08   #247
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Hibiku Pokaż wiadomość
Znasz choć jedną parę, która wzięła ślub na siłę, bez uczuć, bez pożądania i jest szczęśliwa i spełniona? Osobiście - nie słyszałam o ani jednej. Ok, kojarzę jedną, która twierdzi że jest szczęśliwa, szkoda że jednocześnie pan był damskim bokserem z różnymi towarzyszkami na boku.
Jak dla mnie to co opisujesz w ostatnim akapicie (starać się być pomocny, mieć szacunek, dbać, troszczyć się, okazywać uczucia) to opis typowego friendzone, zakochanego kumpla, nie widzę najmniejszego powodu żeby się zakochiwać tylko dlatego, że ktoś okazuje nam uwagę. I również nie znam ani jednej pary, gdzie druga strona zakochała się z takiego powodu (poza desperatkami które rzucały się na byle chłopa który okazał im uwagę). Znam trochę ludzi, którzy mieszkali ze sobą jako współlokatorzy przez wiele lat, dłużej niż wiele małżeństw, musieli dogadywać się w kwestii codzienności, załatwiać wspólnie wiele spraw i... nigdy nie pojawiło się żadne większe uczucie. Obawiam się że jest raczej jakiś niewielki procent par które weszły w taki związek i się w sobie zakochały, większość po prostu jest z sobą z przyzwyczajenia. Zobacz ile jest par, które weszły w związek zakochane, chciały się starać, ale nic z tego nie wyszło - dlaczego związki które nie zaczęły się od chęci stworzenia tej relacji miałyby w tej kwestii być jakkolwiek lepsze?
Bardzo idziesz w stronę która mi się nie podoba,bo za chwilę przeinaczysz cały sens tego co napisałam
Po 1 całkowicie nie o to mi chodziło, przeinaczyłaś kontekst i od razu nawet wystarczy rzucić okiem,że wymieniłaś parę rzeczy,a za tym kryje się multum innych.
Ja napisałam o dwoch osobach wolnych od różnych kartek, w których ktoś ma być taki jaki chcemy, wolnych od dzisiejszego podejścia ( czyli ma być pożadanie od wejscia, ma być ładny od wejścia, ma być mądry ... itd itd.)
Uważam zwyczajnie,że często jakoś te podejście zawodzi, jakoś ludzie nie znajdują swoich ideałów, ciągle szukają kogoś innego,albo motylków,albo po kilku latach małżeństwa stwierdzają ,że to nie to i tak w nieskończoność.
Ja nie jestem za czymś takim, od razu z góry mówię, więc opisałaś zwyczajnie podejście dla mnie pt szukam kogoś wspaniale pasującego do mnie, jeżeli pewne kryteria out to do widzenia.

Jednakże schodzę z tematu.
Więc tak jak napisałam, chodziło mi o to,że ludzie dawali sobie szansę, nie wstawiali kogoś w ramki "bo taki ma być,a jak nie to ..", tylko starali się razem szukać wspólnego języka, wspólnej zgody, jakoś mamy ojców, matki i dziadków i jakoś rodziny były trwalsze, nie przekona mnie argument, ze kiedys nie było rozwodów i ludzie byli nieszczęsliwsi itd itd. Jakoś dzisiaj z dzisiejszymi poglądami też nie widzę,żeby ogromne szczęście panowało w naszym społeczeństwie, bez względu na to, co myślę, ludzie spędzają czas na kłotniach, dochodzenia ciągle do własnego "JA" itd.

Kazdy może mieć swoje poglądy, tak jak napisałam, mocno przeinaczyłaś sprawę, jak chodzi Ci o dzisiaj ,tak znam dużo tak par,bardzo dużo. Bo co mi z pożądania jak widzę niektóre pary to jak się kłocą to połowy nagle plaży nie ma w okolicy,bo nikt ich nie może słuchać. I biorą śluby. Albo słyszę "wychodzę za mąż,bo to dobra partia,lepszej nie znajdę" itd. Jakoś nie spotykam takiej wielkiej liczby par, którzy naprawdę się dogadują,szanują, dbają o siebie i nie jest to chwilowy kaprys i zauroczenie a taka powazna miłość z ogromnym szacunkiem sorry.

Wystarczy oblukać nawet te forum,gdzie masz 30 tysięcy osób dziennie i masa wpisów, ludzi zagubionych w życiu, wcale nie powiedziałabym wariatów,a zagubionych, nie tylko w uczuciach a w życiu.

Także pogląd ,że musi być wszystko od wejścia mnie specjalnie nie przekonuje,bo uważam,że charakter przede wszystkim.
Jezeli kogos nie cierpisz,to trudno zawiązać związek,to jasne i oczywiste.Tak samo jest jasne,że ktoś Ci się podoba,to coś próbujesz.
Jednak są rożni ludzie,roznie zawiazuja zwiazki, sa przypadki osób ktorzy nie maja szansy na milosc podam najprostszy przykład. Masz kobietę, która ma mocny charakter i charakter podobny jej się podoba a zaden facet tego pokroju jej nie chce,albo nie zwraca na nią uwagi,albo uważa,że taki związek nie ma racji bytu( to proste, zaden facet nie lubi jak kobieta obok niego potrafi coś powiedzieć i zabłysnąć lepiej niż on sam ) i co? ma być sama do końca życia według Twojej teorii?
Ja na miejscu takiej osoby wolałabym spróbować nawet ze spokojniejszym charakterem niż rezygnować ze związku WCALE i skazywać się na życie w samotności.

A jak już mówisz o przykładach to jak widzę moich rodziców to nie uważam ,że pałali do siebie wielką miłością na wejsciu, są chłodni w okazywaniu uczuć, można powiedzieć,że jakoś się zgadali charakterami i jakoś te 27 lat pożycia im mija i nikt nie wybiera się nigdzie.

Nie lubię jak wrzuca się każdego do worka- TY MUSISZ TAK ZROBIĆ,BO KTOŚ Z WIZAZU tak uważa. Sorry, można mieć różne poglądy.

---------- Dopisano o 15:08 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Heh, tak a propos tematu: obecnie bawiąc na wsi na wakacjach, codziennie obserwuję co z tych "wartości" pt. nasze szczęście nie ważne (wiele małżeństw oczywiście z woli rodziców, bo hektary, bo on dobra partia, bo ona będzie dobrą synową), harujmy dla dzieci, żeby miały lepiej. Dzieci mieszkania / domy pokupowane, a i tak ciągłe kłótnie o majątek, bo za mało, a starzy rodzice niech spadają na drzewo, bo i tak wszystko źle, bo za mało dali. I taki historii jest multum. I moja ponad 80-letnia ciocia mi wczoraj powiedziała, że to bardzo dobrze, że ludzie teraz inaczej to załatwiają, że "żona się chce tulić do męża ot tak, dla przyjemności ". Jak człowiek nie zadba za życia o własne szczęście, to się go i na starość nie doczeka.

---------- Dopisano o 12:12 ---------- Poprzedni post napisano o 12:08 ----------



Ja tak myślałam o swoich dziadkach (babcia była zaręczona z innym, ale moja prababcia, niezła zgaga tak nawiasem mówiąc, wręcz na złość zadecydowała, że wyjdzie za innego) - że zeswatani na siłę, a miłość była. I co? I dopiero teraz się dowiaduję, że babcia całe życie tęsknie za tamtym patrzyła, on za nią zresztą też, dziadek, szczególnie pod koniec życia, był mega zazdrosny i się ciągle kłócili, nawet zdarzało mu się babcię śledzić, bo "pewnie idzie do tamtego, bo to jej prawdziwa miłość". Babcia mówiła mojej mamie, że mogła uciec z tamtym, do matki miała ogromny żal.
Hm.Znowu niestety przeinaczony kontekst.
Ja nie mówię o dzisiejszych rodzicach a o rodzicach kiedyś. OGROMNA różnica.
Dzisiejsi rodzice dla mnie nie mają zdrowego podejścia do dzieci. Kiedys to się robilo wiele zeby dzieciom zapewnić PODSTAWY czyt. jedzenie,coś do ubrania. A dzisiaj się zapewnia w większosci niepotrzebne zabawki, rzeczy które sami powinni sobie zdobyć i rozpieszcza się je do granic możliwości. Zapewnia się wszystko- zamiast czasu.
Całkowicie nie to
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3

Edytowane przez Clemence
Czas edycji: 2015-08-08 o 14:13
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2015-08-08, 14:58   #248
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość

(...)

Hm.Znowu niestety przeinaczony kontekst.
Ja nie mówię o dzisiejszych rodzicach a o rodzicach kiedyś. OGROMNA różnica.
Dzisiejsi rodzice dla mnie nie mają zdrowego podejścia do dzieci. Kiedys to się robilo wiele zeby dzieciom zapewnić PODSTAWY czyt. jedzenie,coś do ubrania. A dzisiaj się zapewnia w większosci niepotrzebne zabawki, rzeczy które sami powinni sobie zdobyć i rozpieszcza się je do granic możliwości. Zapewnia się wszystko- zamiast czasu.
Całkowicie nie to
Ale ja w żaden sposób nie piłam do Twojej wypowiedzi. To było na zasadzie "dopisku", a nie jakiejś polemiki. Ale skoro już o tym piszesz, to "kiedyś" niekoniecznie było lepiej. Dzieci niestety również niejako rozpieszczano, nie zabawkami, ale np. właśnie tym "na swoje nie patrzmy, ważne, żebym dzieciom majątek zostawić". Tak źle i tak niedobrze. Najzdrowsze podejście to takie, aby dać dzieciom postawy, wartości i możliwość uczenia się (zawodu, czy studiowania). A resztę niech sobie dziecko zapewni samo i niech nie czeka na "majątki" w spadku.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 15:56   #249
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Doris1981 Pokaż wiadomość
Ale ja w żaden sposób nie piłam do Twojej wypowiedzi. To było na zasadzie "dopisku", a nie jakiejś polemiki. Ale skoro już o tym piszesz, to "kiedyś" niekoniecznie było lepiej. Dzieci niestety również niejako rozpieszczano, nie zabawkami, ale np. właśnie tym "na swoje nie patrzmy, ważne, żebym dzieciom majątek zostawić". Tak źle i tak niedobrze. Najzdrowsze podejście to takie, aby dać dzieciom postawy, wartości i możliwość uczenia się (zawodu, czy studiowania). A resztę niech sobie dziecko zapewni samo i niech nie czeka na "majątki" w spadku.
Spoko chciałam tylko dopowiedzieć, że nie chodziło mi o dzisiejszych rodziców, żeby nie było ze popieram nieróbstwo i lenistwo dzisiejszych dzieci. Mam zawód który raczej traktuje o czymś innym

Wiesz,zalezy też gdzie, opieram się nieco na swojej rodzinie. Owszem było podejście o ktorym piszesz,ale nie,że rodzina się zarzynała" ze tak to nazwę- w mojej rodzinie.
Kiedyś ogolnie nie było pieniędzy i był większy szacunek do tego,co się miało. Mój tata dostał spadek po rodzicach, owszem, racja. Z tym,że on poszedł na swoje bardzo wcześnie, do tego wspierał moją babcię finansowo. Nie liczył,że będzie miał od nich cokolwiek,sam zapracował na wszystko. Kiedy moja babcia zmarła,to przepisała na ojca i rodzinę wszystko co miała,ale wtedy zarówno mój ojciec jak i reszta mieli już swoje mieszkania i auta, nie czekali i nie liczyli na ojca i matkę.Poleżą sobie a rodzice im wszystko oddadzą z oklaskami. Nigdy. Moj ojciec jest bardzo pracowity.
Przynajmniej ja bazuję tutaj na swojej rodzinie,bo o innych nie chciałabym się tutaj wypowiadać,bo zwyczajnie nie wiem Zbyt głęboki temat
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3

Edytowane przez Clemence
Czas edycji: 2015-08-08 o 15:59
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 15:59   #250
Hibiku
Zakorzenienie
 
Avatar Hibiku
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Bardzo idziesz w stronę która mi się nie podoba,bo za chwilę przeinaczysz cały sens tego co napisałam
Po 1 całkowicie nie o to mi chodziło, przeinaczyłaś kontekst i od razu nawet wystarczy rzucić okiem,że wymieniłaś parę rzeczy,a za tym kryje się multum innych.
Ja napisałam o dwoch osobach wolnych od różnych kartek, w których ktoś ma być taki jaki chcemy, wolnych od dzisiejszego podejścia ( czyli ma być pożadanie od wejscia, ma być ładny od wejścia, ma być mądry ... itd itd.)
Uważam zwyczajnie,że często jakoś te podejście zawodzi, jakoś ludzie nie znajdują swoich ideałów, ciągle szukają kogoś innego,albo motylków,albo po kilku latach małżeństwa stwierdzają ,że to nie to i tak w nieskończoność.
Ja nie jestem za czymś takim, od razu z góry mówię, więc opisałaś zwyczajnie podejście dla mnie pt szukam kogoś wspaniale pasującego do mnie, jeżeli pewne kryteria out to do widzenia.

Jednakże schodzę z tematu.
Więc tak jak napisałam, chodziło mi o to,że ludzie dawali sobie szansę, nie wstawiali kogoś w ramki "bo taki ma być,a jak nie to ..", tylko starali się razem szukać wspólnego języka, wspólnej zgody, jakoś mamy ojców, matki i dziadków i jakoś rodziny były trwalsze, nie przekona mnie argument, ze kiedys nie było rozwodów i ludzie byli nieszczęsliwsi itd itd. Jakoś dzisiaj z dzisiejszymi poglądami też nie widzę,żeby ogromne szczęście panowało w naszym społeczeństwie, bez względu na to, co myślę, ludzie spędzają czas na kłotniach, dochodzenia ciągle do własnego "JA" itd.

Kazdy może mieć swoje poglądy, tak jak napisałam, mocno przeinaczyłaś sprawę, jak chodzi Ci o dzisiaj ,tak znam dużo tak par,bardzo dużo. Bo co mi z pożądania jak widzę niektóre pary to jak się kłocą to połowy nagle plaży nie ma w okolicy,bo nikt ich nie może słuchać. I biorą śluby. Albo słyszę "wychodzę za mąż,bo to dobra partia,lepszej nie znajdę" itd. Jakoś nie spotykam takiej wielkiej liczby par, którzy naprawdę się dogadują,szanują, dbają o siebie i nie jest to chwilowy kaprys i zauroczenie a taka powazna miłość z ogromnym szacunkiem sorry.

Wystarczy oblukać nawet te forum,gdzie masz 30 tysięcy osób dziennie i masa wpisów, ludzi zagubionych w życiu, wcale nie powiedziałabym wariatów,a zagubionych, nie tylko w uczuciach a w życiu.

Także pogląd ,że musi być wszystko od wejścia mnie specjalnie nie przekonuje,bo uważam,że charakter przede wszystkim.
Jezeli kogos nie cierpisz,to trudno zawiązać związek,to jasne i oczywiste.Tak samo jest jasne,że ktoś Ci się podoba,to coś próbujesz.
Jednak są rożni ludzie,roznie zawiazuja zwiazki, sa przypadki osób ktorzy nie maja szansy na milosc podam najprostszy przykład. Masz kobietę, która ma mocny charakter i charakter podobny jej się podoba a zaden facet tego pokroju jej nie chce,albo nie zwraca na nią uwagi,albo uważa,że taki związek nie ma racji bytu( to proste, zaden facet nie lubi jak kobieta obok niego potrafi coś powiedzieć i zabłysnąć lepiej niż on sam ) i co? ma być sama do końca życia według Twojej teorii?
Ja na miejscu takiej osoby wolałabym spróbować nawet ze spokojniejszym charakterem niż rezygnować ze związku WCALE i skazywać się na życie w samotności.

A jak już mówisz o przykładach to jak widzę moich rodziców to nie uważam ,że pałali do siebie wielką miłością na wejsciu, są chłodni w okazywaniu uczuć, można powiedzieć,że jakoś się zgadali charakterami i jakoś te 27 lat pożycia im mija i nikt nie wybiera się nigdzie.

Nie lubię jak wrzuca się każdego do worka- TY MUSISZ TAK ZROBIĆ,BO KTOŚ Z WIZAZU tak uważa. Sorry, można mieć różne poglądy.

---------- Dopisano o 15:08 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------


Hm.Znowu niestety przeinaczony kontekst.
Ja nie mówię o dzisiejszych rodzicach a o rodzicach kiedyś. OGROMNA różnica.
Dzisiejsi rodzice dla mnie nie mają zdrowego podejścia do dzieci. Kiedys to się robilo wiele zeby dzieciom zapewnić PODSTAWY czyt. jedzenie,coś do ubrania. A dzisiaj się zapewnia w większosci niepotrzebne zabawki, rzeczy które sami powinni sobie zdobyć i rozpieszcza się je do granic możliwości. Zapewnia się wszystko- zamiast czasu.
Całkowicie nie to
A ty dokumentnie przekręcasz to, o czym ja pisałam. Nikt nigdy nie napisał że od początku wszystko musi być idealnie i doskonale dopasowane - w związku jest masa miejsca na kompromisy i dogadywanie się, ale są wady i WADY. Nad jednymi się pracuje i dogaduje, od innych ucieka się jak najdalej.
Mówiłam o związkach - moich dziadków, ich znajomych i bliskich, poprzednich pokoleniach w rodzinie mojego partnera, albo moich znajomych. Nie słyszałam o ani jednej parze, która potrafiła być naprawdę szczerze szczęśliwa (a nie grała szczęśliwą) wchodząc w związek bez uczucia. Żadnej kobiecie nie imponowało to, że mężczyzna ją traktuje z szacunkiem, a na pewno nie na tyle by taką osobę pokochać. Mówię o ludziach poznających się w czasie wojny, albo w bardzo poważnej biedzie, w czasach gdy społeczne zasady były inne - miłość nie opiera się na trendach, tylko na mechanizmach wbudowanych w gatunek ludzki od zarania dziejów. Zdarzają się przypadki gdzie uczucie w takich warunkach się rodzi - ale w oparciu o dziesiątki przykładów uważam, że sam szacunek, chęć współpracy, budowanie czegoś razem w większości przypadków nie tworzy nic ponad dobrą współpracę i przyzwyczajenie. Współcześnie ludzie też pracują nad związkami, szukają rozwiązań i porozumienia - jeśli pewne warunki są spełnione.

Swoją drogą... opierasz się na cudownych stereotypach. Zachowujesz się jakby były dwie opcje - kiedyś ludzie nie mieli wymagań i miłość mogła się stworzyć tak uo, bo jest szacunek, a dziś ludzie wybrzydzają i rzucają wszystkich bez sensu. Prawda jest taka że zawsze - wtedy i dziś - była masa ludzi, którzy byli nieszczęśliwi. Teraz mają większe możliwości (prawno społeczne) wyegzekwowania swojego szczęścia, ale to nie zmienia faktu że istnieją te same problemy co zawsze - ludzie sami nie wiedzą czego chcą, mają problemy z sobą i tworzeniem relacji, są niedojrzali. I tak będzie zawsze, do samego końca świata - bo nawet z najlepszych narzędzi trzeba umieć efektywnie korzystać.
Twój przykład "osoby która nie ma szansy na miłość" jest totalną bzdurą. Dlaczego ta kobieta ma nie mieć szansy na szczęście? Zdanie " to proste, zaden facet nie lubi jak kobieta obok niego potrafi coś powiedzieć i zabłysnąć lepiej niż on sam" sprawdza się tylko w przypadku niedojrzałych i zakompleksionych bubków... a chyba nie na takim mężczyźnie wspomnianej kobiecie zależy? Normalnemu mężczyźnie raczej nie powinno przeszkadzać że jego partnerka jest błyskotliwa, niby dlaczego? Z resztą... jeśli ktoś ma wygórowane wymagania - przecież nad nimi można pracować. Można szukać genezy swoich preferencji i wiele rzeczy w sobie samym zmienić.
Hibiku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 17:14   #251
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Hibiku Pokaż wiadomość
A ty dokumentnie przekręcasz to, o czym ja pisałam. Nikt nigdy nie napisał że od początku wszystko musi być idealnie i doskonale dopasowane - w związku jest masa miejsca na kompromisy i dogadywanie się, ale są wady i WADY. Nad jednymi się pracuje i dogaduje, od innych ucieka się jak najdalej.
Mówiłam o związkach - moich dziadków, ich znajomych i bliskich, poprzednich pokoleniach w rodzinie mojego partnera, albo moich znajomych. Nie słyszałam o ani jednej parze, która potrafiła być naprawdę szczerze szczęśliwa (a nie grała szczęśliwą) wchodząc w związek bez uczucia. Żadnej kobiecie nie imponowało to, że mężczyzna ją traktuje z szacunkiem, a na pewno nie na tyle by taką osobę pokochać. Mówię o ludziach poznających się w czasie wojny, albo w bardzo poważnej biedzie, w czasach gdy społeczne zasady były inne - miłość nie opiera się na trendach, tylko na mechanizmach wbudowanych w gatunek ludzki od zarania dziejów. Zdarzają się przypadki gdzie uczucie w takich warunkach się rodzi - ale w oparciu o dziesiątki przykładów uważam, że sam szacunek, chęć współpracy, budowanie czegoś razem w większości przypadków nie tworzy nic ponad dobrą współpracę i przyzwyczajenie. Współcześnie ludzie też pracują nad związkami, szukają rozwiązań i porozumienia - jeśli pewne warunki są spełnione.

Swoją drogą... opierasz się na cudownych stereotypach. Zachowujesz się jakby były dwie opcje - kiedyś ludzie nie mieli wymagań i miłość mogła się stworzyć tak uo, bo jest szacunek, a dziś ludzie wybrzydzają i rzucają wszystkich bez sensu. Prawda jest taka że zawsze - wtedy i dziś - była masa ludzi, którzy byli nieszczęśliwi. Teraz mają większe możliwości (prawno społeczne) wyegzekwowania swojego szczęścia, ale to nie zmienia faktu że istnieją te same problemy co zawsze - ludzie sami nie wiedzą czego chcą, mają problemy z sobą i tworzeniem relacji, są niedojrzali. I tak będzie zawsze, do samego końca świata - bo nawet z najlepszych narzędzi trzeba umieć efektywnie korzystać.
Twój przykład "osoby która nie ma szansy na miłość" jest totalną bzdurą. Dlaczego ta kobieta ma nie mieć szansy na szczęście? Zdanie " to proste, zaden facet nie lubi jak kobieta obok niego potrafi coś powiedzieć i zabłysnąć lepiej niż on sam" sprawdza się tylko w przypadku niedojrzałych i zakompleksionych bubków... a chyba nie na takim mężczyźnie wspomnianej kobiecie zależy? Normalnemu mężczyźnie raczej nie powinno przeszkadzać że jego partnerka jest błyskotliwa, niby dlaczego? Z resztą... jeśli ktoś ma wygórowane wymagania - przecież nad nimi można pracować. Można szukać genezy swoich preferencji i wiele rzeczy w sobie samym zmienić.
Nie przekonuje mnie Twoja wypowiedź bo nie napisałaś nic konkretnego Szczególnie w części 1,dlatego nie wiem z czym mam polemizować.

Dzisiaj ludzie okropnie wybrzydzają i dbają w większości o własny interes no i nie odróżniają masy rzeczy, chociażby - czym jest miłość a czym jest zauroczenie i nie ma znaczenia czy jesteś mądra, wykształcona czy mieszkasz całe życie na wsi z brakiem dostępu do edukacji. Człowiek nie rozumie w 100 proc swoich emocji ,nawet naukowcy tego nie rozumieją, więc dla mnie jak ktoś ma pewność co do siebie ok, skoro tak uważa.Widać,że masa ludzi nie ma do wielu rzeczy pewności więc nie odwoływałabym się do wszystkich.Mówisz o większych możliwościach które fakt -widać czarno na białym- jakos niewiele zmienily w życiu człowieka. Jest internet, jest komórka a ludzi samotnych jakoś przybywa. I to są przecież badania. Rozwodów rownież przybywa. Jest źle i tyle.

Widzisz,nie do końca tak uważam w kwestii zdania że facet powinien się cieszyć ,że ma błyskotliwą dziewczynę, chyba nie mialaś nigdy do-czynienia z osobami naprawdę charakternymi..( nie chodzi o to,że nie masz racji ,tylko o to jak jest). Z moich obserwacji i wlasnego doświadczenia, nawet poczytaj wpisy nie na tym forum,NA WIELU forach, gdzie kobiety gdy mają coś do powiedzenia, są wykształcone, potrafią - jakoś nie za specjalnie znajdują kogoś o podobnym charakterze, potrafią być piękne i narzekają ,że nie mają nikogo,są same. Przeciez ten problem nawet jest poruszany często w różnych piśmidłach, ksiązkach itd, nie raz o tym czytałam. Oficjalne stanowisko - męzczyzni boją się takich kobiet. Wedlug mnie to prawda, facet nie lubi jak się go przyćmiewa. Jak ktoś ma taki charakter,nie lubi być przyćmiewany, lubi mieć coś do powiedzenia, lubi być na świeczniku można powiedziec i szczerze to dwie takie osoby razem .. nieco to wróży katastrofę. Niejeden przykład znam, możesz powiedzieć buraka, nie wiem,nie będę oceniać, faceta pewnego siebie,fajnego z boku,dziwaka, przystojnego. Nie znalazł sobie dziewczyny wygadanej pewnej siebie,tylko cichą myszę i slyszalam jak kiedys mówił ,ze związek z osobą podobną jak on nie wyjdzie,bo był z taką dziewczyną i nie wypaliło. Nie spotkalam jeszcze pary o tak samo silnych osobowościach razem, co nie znaczy- tak jak podałam przykład, że jednej osobie z pary nie podoba się ktoś, kto ma swoje zdanie.
Nie wiem,nie oceniałabym tego jak Ty, że ktoś jest zakompleksiony, ktoś ma taki charakter, że lubi być w centrum uwagi. A szczerze dwie osoby w centrum uwagi jednak nie będą. Przykład też mojego ojca. Podejrzewam,że chętnie znalazłby kobietę bardziej pewną siebie,ze swoim zdaniem ( moja mama to cicha myszka ) tylko nie wiem ile by pożyli razem,bo ojciec to 100 proc uparciuch, jego zdanie zawsze na wierzchu itd. Także ja mam inne doświadczenia w tej materii.

Dlatego nie wydaje mi się wcale,że to takie proste biorąc pod uwagę podany przykład. Bo jednak to,że komuś się podoba założmy mocny i zdecydowany charakter,to nie oznacza,że da sobie radę z kłotniami i ciąglymi dyskusjami ( nie sądzę,że dwa zacięte charaktery będą się zawsze dogadywały, nieżyciowe i niewiarygodne). Bo jednak charakter konkretny wiąże się z wieloma cechami, np "zawsze mam rację". Można pisać książkę,że się powinno to czy tamto,ale są osoby które rzadko idą na kompromis, szczególnie widzę w zaciętych charakterach,zawsze ktoś uważa,że ma rację i nie chce ustąpić. Stąd dla mnie dwa takie w jednym związku to moglaby być katastrofa.
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3

Edytowane przez Clemence
Czas edycji: 2015-08-08 o 17:20
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-08-08, 21:57   #252
kaja008
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 14
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

O matko, długość tego wątku przeszła moje wszelkie oczekiwania. Moim zdaniem autorce jest po prostu wygodnie w takiej sytuacji. A że trochę pocierpi podczas seksu, to co tam. Najwyżej wyleje swoje żale na wizażu. Kobieto, ocknij się! Masz 36 lat i myślenie nastolatki. Kocha, nie kocha, być z nim czy nie. Masakra. Czy nie czujesz się jak szmata, kiedy on próbuje się do ciebie zbliżyć? Z resztą co to za facet? Jak on to wszystko wytrzymuje przez tyle lat? Seks z przymusu..brr.. Na pewno czuje twoją niechęć. Jestem o 10 lat od ciebie młodsza i bym zostawiła swojego faceta, gdyby mi robił takie jazdy. Bo ile można? Szczególnie, że minęło tyle lat a wy nie macie żadnych postępów? Tutaj nie czekaj na nic innego bo się nic nie wydarzy więcej. Bądź dorosłą i poważną osobą i podejmij wreszcie decyzję. Miałaś 7 lat i żadnych wniosków. Późno się obudziłaś. Ale nie to mnie irytuje. Wkurza mnie, że obudziłaś się i nic dalej nie robisz z tym fantem. Tylko wylewasz swoje gorzkie żale. Dorośnij wreszcie. Bo zachowujesz się jak mała dziewczynka, która musi się wszystkich wypytać i nie potrafi podjąć decyzji bez konsultacji z innymi. Pomocy radzę szukać u specjalistów. I szukaj do skutku takiego psychologa, który rzeczywiście ci pomoże.
kaja008 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 22:10   #253
paulaa245
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 4
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez kaja008 Pokaż wiadomość
O matko, długość tego wątku przeszła moje wszelkie oczekiwania. Moim zdaniem autorce jest po prostu wygodnie w takiej sytuacji. A że trochę pocierpi podczas seksu, to co tam. Najwyżej wyleje swoje żale na wizażu. Kobieto, ocknij się! Masz 36 lat i myślenie nastolatki. Kocha, nie kocha, być z nim czy nie. Masakra. Czy nie czujesz się jak szmata, kiedy on próbuje się do ciebie zbliżyć? Z resztą co to za facet? Jak on to wszystko wytrzymuje przez tyle lat? Seks z przymusu..brr.. Na pewno czuje twoją niechęć. Jestem o 10 lat od ciebie młodsza i bym zostawiła swojego faceta, gdyby mi robił takie jazdy. Bo ile można? Szczególnie, że minęło tyle lat a wy nie macie żadnych postępów? Tutaj nie czekaj na nic innego bo się nic nie wydarzy więcej. Bądź dorosłą i poważną osobą i podejmij wreszcie decyzję. Miałaś 7 lat i żadnych wniosków. Późno się obudziłaś. Ale nie to mnie irytuje. Wkurza mnie, że obudziłaś się i nic dalej nie robisz z tym fantem. Tylko wylewasz swoje gorzkie żale. Dorośnij wreszcie. Bo zachowujesz się jak mała dziewczynka, która musi się wszystkich wypytać i nie potrafi podjąć decyzji bez konsultacji z innymi. [B]Pomocy radzę szukać u specjalistów. I szukaj do skutku takiego psychologa, który rzeczywiście ci pomoże.
Żaden psycholog nie powie nikomu wprost co ma zrobić. Stara się jedynie naprowadzić pacjenta na najlepsze dla niego rozwiązanie. I to on sam ma dojść do wniosku co zrobić. Założę się, że każdy psycholog do którego autorka chodziła próbował to zrobić na różne sposoby, ale bez skutku.Bo ona wie swoje.
paulaa245 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 22:33   #254
kaja008
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 14
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Też racja. Ale może dobrze, żeby znalazła psychologa który pomoże uporać jej się z przeszłością. Jeśli dobrze pamiętam, to z tego co pisała na początku seksuolog za wiele nie pomógł w tym temacie. Co tu dużo mówić- albo rybki, albo akwarium. Czy da się mieć udany związek z przyjacielem? Moim zdaniem tak. Pod warunkiem, że rozwiąże się swoje problemy i nauczą się swoich ciał/potrzeb seksualnych/intymności. Obawiam się, że u nich jest już za późno. To powinno być zrobione w pierwszym roku trwania związku. Ona zapomniała powiedzieć mu "pomóż mi, sama sobie nie poradzę", a on nawet nie zapytał, czy wszystko gra.
kaja008 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-08, 22:45   #255
paulaa245
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 4
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

No właśnie jego postawa też mnie dziwi. Trwa w tym związku i nie chce nic zmienić. Tak jakby dla niego ten seks również był mało istotny. Zgadzam się, że w ciągu pierwszego roku bycia razem powinni oboje zacząć działać w tym kierunku. I albo się uda, albo się rozstajemy. Teraz to już jest związek patologiczny. Autorka od jakiegoś czasu już się nawet nie udziela w tym wątku.
paulaa245 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2015-08-08, 23:16   #256
haaltia
Przyczajenie
 
Avatar haaltia
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Stabroek
Wiadomości: 13
GG do haaltia
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

przeczytałam pierwszy wpis. i na jego podstawie poradzę jedno i będzie to porada skierowana do omawianego faceta. brzmi ona: uciekaj od niezdecydowanej panny jak najdalej! dziękuję za uwagę.
haaltia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-09, 02:19   #257
haaltia
Przyczajenie
 
Avatar haaltia
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Stabroek
Wiadomości: 13
GG do haaltia
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

i: dla dobra tego mężczyzny - daj mu spokój. nie jest czymś fajnym być oszukiwanym, nie jest fajnym być niepożądanym.

na początek polecam psychiatrę, który zajmie się manią zmyślania.

aha. ani to przyjaźń, ani kochanie.
haaltia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-09, 13:17   #258
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez haaltia Pokaż wiadomość
i: dla dobra tego mężczyzny - daj mu spokój. nie jest czymś fajnym być oszukiwanym, nie jest fajnym być niepożądanym.

na początek polecam psychiatrę, który zajmie się manią zmyślania.

aha. ani to przyjaźń, ani kochanie.
Fajny masz avek [sorry za odbiegniecie od tematu ;p]

---------- Dopisano o 14:13 ---------- Poprzedni post napisano o 14:10 ----------

Cytat:
Napisane przez kaja008 Pokaż wiadomość
Też racja. Ale może dobrze, żeby znalazła psychologa który pomoże uporać jej się z przeszłością. Jeśli dobrze pamiętam, to z tego co pisała na początku seksuolog za wiele nie pomógł w tym temacie. Co tu dużo mówić- albo rybki, albo akwarium. Czy da się mieć udany związek z przyjacielem? Moim zdaniem tak. Pod warunkiem, że rozwiąże się swoje problemy i nauczą się swoich ciał/potrzeb seksualnych/intymności. Obawiam się, że u nich jest już za późno. To powinno być zrobione w pierwszym roku trwania związku. Ona zapomniała powiedzieć mu "pomóż mi, sama sobie nie poradzę", a on nawet nie zapytał, czy wszystko gra.
Chociazby zacznijmy od tego ze ten zwiazek powinien byc udany plus to co mówisz. UDANY.Jak wypala się zauroczenie do gościa i widzisz,ze z kims sie nie dogadujesz,sa ciagle awantury i masa innych zachowan to to jest dramat okropny.
Jeszcze bardziej rozumiem chec sprobowania zwiazku z przyjacielem,to nawet normalne,bo ludzie często (jak napisalam wyzej) nie potrafią ocenić swoich uczuć, to nie powinno się czegoś ciągnąć w nieskończoność,to nie ma sensu.

Wiecie jednak co mnie dziwi najbardziej?
Ze Autorka załozyla 2 wątki na ten temat,wiele osób jej mowi zwyczajnie co ma zrobić.. ale nikt jej nie przekonuje i nadal próbuje zajść w ciążę na siłę.. i nic z tego poki co nie wynika..

ciekawi mnie ,co ten przyjaciel wie o jej uczuciach i co on W OGOLE wie..

---------- Dopisano o 14:17 ---------- Poprzedni post napisano o 14:13 ----------

Cytat:
Napisane przez kaja008 Pokaż wiadomość
O matko, długość tego wątku przeszła moje wszelkie oczekiwania. Moim zdaniem autorce jest po prostu wygodnie w takiej sytuacji. A że trochę pocierpi podczas seksu, to co tam. Najwyżej wyleje swoje żale na wizażu. Kobieto, ocknij się! Masz 36 lat i myślenie nastolatki. Kocha, nie kocha, być z nim czy nie. Masakra. Czy nie czujesz się jak szmata, kiedy on próbuje się do ciebie zbliżyć? Z resztą co to za facet? Jak on to wszystko wytrzymuje przez tyle lat? Seks z przymusu..brr.. Na pewno czuje twoją niechęć. Jestem o 10 lat od ciebie młodsza i bym zostawiła swojego faceta, gdyby mi robił takie jazdy. Bo ile można? Szczególnie, że minęło tyle lat a wy nie macie żadnych postępów? Tutaj nie czekaj na nic innego bo się nic nie wydarzy więcej. Bądź dorosłą i poważną osobą i podejmij wreszcie decyzję. Miałaś 7 lat i żadnych wniosków. Późno się obudziłaś. Ale nie to mnie irytuje. Wkurza mnie, że obudziłaś się i nic dalej nie robisz z tym fantem. Tylko wylewasz swoje gorzkie żale. Dorośnij wreszcie. Bo zachowujesz się jak mała dziewczynka, która musi się wszystkich wypytać i nie potrafi podjąć decyzji bez konsultacji z innymi. Pomocy radzę szukać u specjalistów. I szukaj do skutku takiego psychologa, który rzeczywiście ci pomoże.
Zachowanie młodszej siostry,bo nie rozwiązała swoich problemów z dzieciństwa. Ja już napisałam,że zamiast teraz analizować ciążę czy jej brak,czy faceta - powinna odsunąć wszystko i zająć się tym,żeby swoje problemy emocjonalno-psychiczne rozwiązać.
Mamy skutki problemów z przeszłosci,więc zaczęłabym od przyczyny,bo rozwiązywanie skutów bez zaglądnięcia w powody.. moze sie skonczyc jeszcze gorzej..
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-09, 13:42   #259
Hibiku
Zakorzenienie
 
Avatar Hibiku
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Dzisiaj ludzie okropnie wybrzydzają i dbają w większości o własny interes no i nie odróżniają masy rzeczy, chociażby - czym jest miłość a czym jest zauroczenie i nie ma znaczenia czy jesteś mądra, wykształcona czy mieszkasz całe życie na wsi z brakiem dostępu do edukacji. Człowiek nie rozumie w 100 proc swoich emocji ,nawet naukowcy tego nie rozumieją, więc dla mnie jak ktoś ma pewność co do siebie ok, skoro tak uważa.Widać,że masa ludzi nie ma do wielu rzeczy pewności więc nie odwoływałabym się do wszystkich.Mówisz o większych możliwościach które fakt -widać czarno na białym- jakos niewiele zmienily w życiu człowieka. Jest internet, jest komórka a ludzi samotnych jakoś przybywa. I to są przecież badania. Rozwodów rownież przybywa. Jest źle i tyle
Kiedyś ludzi samotnych tylu nie było, bo ich zeswatano albo byli w relacjach w których wypada być. To nie znaczy że nie czuli się samotni W ZWIĄZKACH. Jest źle - wtedy też było. Sądzisz, że ludzie nagle zaczeli być egoistyczni? A kiedyś nie bili, nie wykorzystywali, nie gwałcili w związkach, nie udawali szczęśliwych tak naprawdę kisząc się w toksyku? Ludzie byli tak samo egoistyczni jak są teraz. Masz jakiekolwiek badania na temat tego czy kiedyś ludzie byli szczęśliwsi niż teraz? Obawiam się, że na taki temat nie da się stworzyć żadnych dowodów.
Cytat:
Widzisz,nie do końca tak uważam w kwestii zdania że facet powinien się cieszyć ,że ma błyskotliwą dziewczynę, chyba nie mialaś nigdy do-czynienia z osobami naprawdę charakternymi..( nie chodzi o to,że nie masz racji ,tylko o to jak jest)
A może to ty nie miałaś do czynienia z ludźmi uczciwymi i pewnymi siebie?
Cytat:
Z moich obserwacji i wlasnego doświadczenia, nawet poczytaj wpisy nie na tym forum,NA WIELU forach, gdzie kobiety gdy mają coś do powiedzenia, są wykształcone, potrafią - jakoś nie za specjalnie znajdują kogoś o podobnym charakterze, potrafią być piękne i narzekają ,że nie mają nikogo,są same. Przeciez ten problem nawet jest poruszany często w różnych piśmidłach, ksiązkach itd, nie raz o tym czytałam. Oficjalne stanowisko - męzczyzni boją się takich kobiet. Wedlug mnie to prawda, facet nie lubi jak się go przyćmiewa. Jak ktoś ma taki charakter,nie lubi być przyćmiewany, lubi mieć coś do powiedzenia, lubi być na świeczniku można powiedziec i szczerze to dwie takie osoby razem .. nieco to wróży katastrofę. Niejeden przykład znam, możesz powiedzieć buraka, nie wiem,nie będę oceniać, faceta pewnego siebie,fajnego z boku,dziwaka, przystojnego. Nie znalazł sobie dziewczyny wygadanej pewnej siebie,tylko cichą myszę i slyszalam jak kiedys mówił ,ze związek z osobą podobną jak on nie wyjdzie,bo był z taką dziewczyną i nie wypaliło. Nie spotkalam jeszcze pary o tak samo silnych osobowościach razem, co nie znaczy- tak jak podałam przykład, że jednej osobie z pary nie podoba się ktoś, kto ma swoje zdanie.
Nie wiem,nie oceniałabym tego jak Ty, że ktoś jest zakompleksiony, ktoś ma taki charakter, że lubi być w centrum uwagi. A szczerze dwie osoby w centrum uwagi jednak nie będą. Przykład też mojego ojca. Podejrzewam,że chętnie znalazłby kobietę bardziej pewną siebie,ze swoim zdaniem ( moja mama to cicha myszka ) tylko nie wiem ile by pożyli razem,bo ojciec to 100 proc uparciuch, jego zdanie zawsze na wierzchu itd. Także ja mam inne doświadczenia w tej materii.
To że ktoś woli związać się z osobą spokojniejszą nie oznacza, że nie chce mieć błyskotliwej partnerki. Ja jestem nieśmiała, związałam się z jednostką lepiej radzącą sobie w dużym towarzystwie, z kolei w małym towarzystwie to ja częściej rzucam błyskotliwe komentarze (i jakoś nikomu to nie przeszkadza). Człowiek ma masę cech które muszą ze sobą współgrać, często się uzupełniać, sprowadzenie wszystkiego do "bycia charakternym" to dramatyczne uproszczenie. Znam zarówno pary bardziej zamknięte w sobie, bardzo otwarte i takie mieszane, znam masę osób zamkniętych w sobie i otwartych które nie potrafią stworzyć związku z różnych przyczyn.


Cytat:
Dlatego nie wydaje mi się wcale,że to takie proste biorąc pod uwagę podany przykład.
Jak dla mnie to ty dramatycznie upraszczasz, bo problem jest dużo bardziej złożony niż to do czego sprawę sprowadziłaś.
Cytat:
Bo jednak to,że komuś się podoba założmy mocny i zdecydowany charakter,to nie oznacza,że da sobie radę z kłotniami i ciąglymi dyskusjami ( nie sądzę,że dwa zacięte charaktery będą się zawsze dogadywały, nieżyciowe i niewiarygodne). Bo jednak charakter konkretny wiąże się z wieloma cechami, np "zawsze mam rację". Można pisać książkę,że się powinno to czy tamto,ale są osoby które rzadko idą na kompromis, szczególnie widzę w zaciętych charakterach,zawsze ktoś uważa,że ma rację i nie chce ustąpić. Stąd dla mnie dwa takie w jednym związku to moglaby być katastrofa.
Dlatego warto pomyśleć nie tylko co nam się podoba, ale w jakiej relacji czujemy się dobrze i (tak jak pisałam wcześniej) nad swoimi preferencjami pracować. To że komuś podobają się osoby, które w bliższych kontaktach okazują się np. przemocowcami, nie oznacza, że byłaby szczęśliwa w takim związku, ani że nie może być szczęśliwa wcale - bo może przestawić sobie priorytety i odkryć, że jednak jest inna droga.
Hibiku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-09, 17:44   #260
zlotniczanka
plum plum
 
Avatar zlotniczanka
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez paulaa245 Pokaż wiadomość
No właśnie jego postawa też mnie dziwi. Trwa w tym związku i nie chce nic zmienić. Tak jakby dla niego ten seks również był mało istotny. Zgadzam się, że w ciągu pierwszego roku bycia razem powinni oboje zacząć działać w tym kierunku. I albo się uda, albo się rozstajemy. Teraz to już jest związek patologiczny. Autorka od jakiegoś czasu już się nawet nie udziela w tym wątku.
Autorka pisała, że chłop mega bierny. Ja myślę, że tam się dobrało dwoje mentalnych dzieci, które uwiesiły się na sobie nawzajem.
__________________
May the Force be with You!

zlotniczanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-09, 20:20   #261
AsiaPo
Mama Land
 
Avatar AsiaPo
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 704
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Rety! Litości!
Ja wszystko rozumiem, to, że jest Ci wygodnie, to, że jak się rozstajecie to tęsknisz (7 lat związku! ), nawet wątpliwości i pytania rozumiem, ALE!
Poznawszy mojego obecnego TŻ, a niedługo już Męża, zapomniałam co oznacza słowo "wątpliwość". OK, zdarza się mechaniczny seks, bo nie mam dnia, nie mogę się wczuć, a trawa jest zbyt zielona, ale od pierwszych chwil razem CZUŁAM KAŻDYM FRAGMENTEM CIAŁA, ŻE TO JEST TO. Co wiecej w perspektywie nadchodzącego ślubu zapytałam moją Mamę jak to jest po 24 latach małżeństwa. Czy nadal czują do siebie pociąg? Czy nadal potrzebują czasu tylko dla siebie? Czy nadal tak samo się kochają, czy też te uczucie się zmieniło?
Dostałam prostą odpowiedź: jest dokładnie tak samo.

To Ci powinno dać wiele do myślenia.

Osobiście nie potrafiłabym żyć w związku, w którym nie czuję sie dobrze. Nie jest to w porządku względem Ciebie samej. Miej do siebie tyle szacunku i zdecyduj się na jedno.

A dziecko nie jest rozwiązaniem problemów. I widzi, że rodzice się nie kochają (bo relacja Was łącząca nie jest miłością). Jak ma później stworzyć dobrze działającą rodzinę, skoro ta, z której pochodzi jest dysfunkcyjna?
AsiaPo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-09, 21:25   #262
rockandrollqueen
Zadomowienie
 
Avatar rockandrollqueen
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Bardzo idziesz w stronę która mi się nie podoba,bo za chwilę przeinaczysz cały sens tego co napisałam
Po 1 całkowicie nie o to mi chodziło, przeinaczyłaś kontekst i od razu nawet wystarczy rzucić okiem,że wymieniłaś parę rzeczy,a za tym kryje się multum innych.
Ja napisałam o dwoch osobach wolnych od różnych kartek, w których ktoś ma być taki jaki chcemy, wolnych od dzisiejszego podejścia ( czyli ma być pożadanie od wejscia, ma być ładny od wejścia, ma być mądry ... itd itd.)
Uważam zwyczajnie,że często jakoś te podejście zawodzi, jakoś ludzie nie znajdują swoich ideałów, ciągle szukają kogoś innego,albo motylków,albo po kilku latach małżeństwa stwierdzają ,że to nie to i tak w nieskończoność.
Ja nie jestem za czymś takim, od razu z góry mówię, więc opisałaś zwyczajnie podejście dla mnie pt szukam kogoś wspaniale pasującego do mnie, jeżeli pewne kryteria out to do widzenia.
spoko, ale jak to Twoje filozofowanie od siedmiu boleści odnosi się do sytuacji autorki wątku? widać wyraźnie, że ona jest nieszczęśliwa i nie ma sensu ciągnąć tego związku, a Ty tu pitu pitu o tym jakie to czasy zue i jak to ludzie zmieniają partnerów jak rękawiczki, bo coś tam się nie podoba.

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Kazdy może mieć swoje poglądy, tak jak napisałam, mocno przeinaczyłaś sprawę, jak chodzi Ci o dzisiaj ,tak znam dużo tak par,bardzo dużo. Bo co mi z pożądania jak widzę niektóre pary to jak się kłocą to połowy nagle plaży nie ma w okolicy,bo nikt ich nie może słuchać. I biorą śluby. Albo słyszę "wychodzę za mąż,bo to dobra partia,lepszej nie znajdę" itd. Jakoś nie spotykam takiej wielkiej liczby par, którzy naprawdę się dogadują,szanują, dbają o siebie i nie jest to chwilowy kaprys i zauroczenie a taka powazna miłość z ogromnym szacunkiem sorry.
najwidoczniej masz złe wzorce w swoim środowisku. i tworzysz sobie teorie, rzucasz jakimiś sterotypami. bardzo mi przykro.

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
( to proste, zaden facet nie lubi jak kobieta obok niego potrafi coś powiedzieć i zabłysnąć lepiej niż on sam ) i co? ma być sama do końca życia według Twojej teorii?
Ja na miejscu takiej osoby wolałabym spróbować nawet ze spokojniejszym charakterem niż rezygnować ze związku WCALE i skazywać się na życie w samotności.
aha, rozumiem, że Ty wiesz najlepiej co woli KAŻDY mężczyzna. weź opanuj się, piszesz takie bzdury, że aż głowa boli.

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Nie przekonuje mnie Twoja wypowiedź bo nie napisałaś nic konkretnego Szczególnie w części 1,dlatego nie wiem z czym mam polemizować.
moim zdaniem, to była całkiem konkretna odpowiedź.

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Widzisz,nie do końca tak uważam w kwestii zdania że facet powinien się cieszyć ,że ma błyskotliwą dziewczynę, chyba nie mialaś nigdy do-czynienia z osobami naprawdę charakternymi..( nie chodzi o to,że nie masz racji ,tylko o to jak jest). Z moich obserwacji i wlasnego doświadczenia, nawet poczytaj wpisy nie na tym forum,NA WIELU forach, gdzie kobiety gdy mają coś do powiedzenia, są wykształcone, potrafią - jakoś nie za specjalnie znajdują kogoś o podobnym charakterze, potrafią być piękne i narzekają ,że nie mają nikogo,są same. Przeciez ten problem nawet jest poruszany często w różnych piśmidłach, ksiązkach itd, nie raz o tym czytałam.Oficjalne stanowisko - męzczyzni boją się takich kobiet. Wedlug mnie to prawda, facet nie lubi jak się go przyćmiewa.
w jakich piśmidłach, cosmopolitan? znów to samo, Ty wiesz jakiego typu kobiet boją się wszyscy mężczyźni. serio, to mam wrażenie, że sama życie znasz tylko z internetów i prasy "kobiecej".

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Chociazby zacznijmy od tego ze ten zwiazek powinien byc udany plus to co mówisz. UDANY.Jak wypala się zauroczenie do gościa i widzisz,ze z kims sie nie dogadujesz,sa ciagle awantury i masa innych zachowan to to jest dramat okropny.
Jeszcze bardziej rozumiem chec sprobowania zwiazku z przyjacielem,to nawet normalne,bo ludzie często (jak napisalam wyzej) nie potrafią ocenić swoich uczuć, to nie powinno się czegoś ciągnąć w nieskończoność,to nie ma sensu.
ja mam pytanie, czy Ty wiesz jak to jest być w udanym związku, w którym jest uczucie? widać, że nie bardzo, tworzysz sobie śmieszne teorie na podstawie tego, co ktoś tam gdzieś tam. albo tego co w internecie lub w jakimś czasopiśmie przeczytałaś, tak jakbyś sama w temacie była zupełnie zielona i nie wiedziała zbyt wiele o relacjach międzyludzkich.

Cytat:
Napisane przez AsiaPo Pokaż wiadomość
Rety! Litości!
Ja wszystko rozumiem, to, że jest Ci wygodnie, to, że jak się rozstajecie to tęsknisz (7 lat związku! ), nawet wątpliwości i pytania rozumiem, ALE!
Poznawszy mojego obecnego TŻ, a niedługo już Męża, zapomniałam co oznacza słowo "wątpliwość". OK, zdarza się mechaniczny seks, bo nie mam dnia, nie mogę się wczuć, a trawa jest zbyt zielona, ale od pierwszych chwil razem CZUŁAM KAŻDYM FRAGMENTEM CIAŁA, ŻE TO JEST TO. Co wiecej w perspektywie nadchodzącego ślubu zapytałam moją Mamę jak to jest po 24 latach małżeństwa. Czy nadal czują do siebie pociąg? Czy nadal potrzebują czasu tylko dla siebie? Czy nadal tak samo się kochają, czy też te uczucie się zmieniło?
Dostałam prostą odpowiedź: jest dokładnie tak samo.

To Ci powinno dać wiele do myślenia.

Osobiście nie potrafiłabym żyć w związku, w którym nie czuję sie dobrze. Nie jest to w porządku względem Ciebie samej. Miej do siebie tyle szacunku i zdecyduj się na jedno.

A dziecko nie jest rozwiązaniem problemów. I widzi, że rodzice się nie kochają (bo relacja Was łącząca nie jest miłością). Jak ma później stworzyć dobrze działającą rodzinę, skoro ta, z której pochodzi jest dysfunkcyjna?
i ja tak samo myślę
__________________
IT - programuj, dziewczyno!
rockandrollqueen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-10, 01:17   #263
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez rockandrollqueen Pokaż wiadomość
spoko, ale jak to Twoje filozofowanie od siedmiu boleści odnosi się do sytuacji autorki wątku? widać wyraźnie, że ona jest nieszczęśliwa i nie ma sensu ciągnąć tego związku, a Ty tu pitu pitu o tym jakie to czasy zue i jak to ludzie zmieniają partnerów jak rękawiczki, bo coś tam się nie podoba.



najwidoczniej masz złe wzorce w swoim środowisku. i tworzysz sobie teorie, rzucasz jakimiś sterotypami. bardzo mi przykro.



aha, rozumiem, że Ty wiesz najlepiej co woli KAŻDY mężczyzna. weź opanuj się, piszesz takie bzdury, że aż głowa boli.



moim zdaniem, to była całkiem konkretna odpowiedź.



w jakich piśmidłach, cosmopolitan? znów to samo, Ty wiesz jakiego typu kobiet boją się wszyscy mężczyźni. serio, to mam wrażenie, że sama życie znasz tylko z internetów i prasy "kobiecej".



ja mam pytanie, czy Ty wiesz jak to jest być w udanym związku, w którym jest uczucie? widać, że nie bardzo, tworzysz sobie śmieszne teorie na podstawie tego, co ktoś tam gdzieś tam. albo tego co w internecie lub w jakimś czasopiśmie przeczytałaś, tak jakbyś sama w temacie była zupełnie zielona i nie wiedziała zbyt wiele o relacjach międzyludzkich.



i ja tak samo myślę
Szczerze? eh bawią takie odpowiedzi, gdzie ktoś próbuje zabawnie ośmieszyć czyjś punkt widzenia.. widocznie brak Ci klasy. Trudno , wybacz, szkoda mi czasu na taką jałową dyskusję i dziecinne wyrzucanie "oj co Ty wiesz". Żaden poziom rozmowy, jak się uważasz za taki autorytet, jakimi rzucasz hasłami w stosunku do innych, to powodzenia. Nie ze mną ;]

---------- Dopisano o 02:17 ---------- Poprzedni post napisano o 02:16 ----------

Cytat:
Napisane przez Hibiku Pokaż wiadomość
Kiedyś ludzi samotnych tylu nie było, bo ich zeswatano albo byli w relacjach w których wypada być. To nie znaczy że nie czuli się samotni W ZWIĄZKACH. Jest źle - wtedy też było. Sądzisz, że ludzie nagle zaczeli być egoistyczni? A kiedyś nie bili, nie wykorzystywali, nie gwałcili w związkach, nie udawali szczęśliwych tak naprawdę kisząc się w toksyku? Ludzie byli tak samo egoistyczni jak są teraz. Masz jakiekolwiek badania na temat tego czy kiedyś ludzie byli szczęśliwsi niż teraz? Obawiam się, że na taki temat nie da się stworzyć żadnych dowodów. A może to ty nie miałaś do czynienia z ludźmi uczciwymi i pewnymi siebie?
To że ktoś woli związać się z osobą spokojniejszą nie oznacza, że nie chce mieć błyskotliwej partnerki. Ja jestem nieśmiała, związałam się z jednostką lepiej radzącą sobie w dużym towarzystwie, z kolei w małym towarzystwie to ja częściej rzucam błyskotliwe komentarze (i jakoś nikomu to nie przeszkadza). Człowiek ma masę cech które muszą ze sobą współgrać, często się uzupełniać, sprowadzenie wszystkiego do "bycia charakternym" to dramatyczne uproszczenie. Znam zarówno pary bardziej zamknięte w sobie, bardzo otwarte i takie mieszane, znam masę osób zamkniętych w sobie i otwartych które nie potrafią stworzyć związku z różnych przyczyn.


Jak dla mnie to ty dramatycznie upraszczasz, bo problem jest dużo bardziej złożony niż to do czego sprawę sprowadziłaś.

Dlatego warto pomyśleć nie tylko co nam się podoba, ale w jakiej relacji czujemy się dobrze i (tak jak pisałam wcześniej) nad swoimi preferencjami pracować. To że komuś podobają się osoby, które w bliższych kontaktach okazują się np. przemocowcami, nie oznacza, że byłaby szczęśliwa w takim związku, ani że nie może być szczęśliwa wcale - bo może przestawić sobie priorytety i odkryć, że jednak jest inna droga.
Wyraziłam swoje zdanie dwa razy, nie przekonasz mnie,ani ja Ciebie, więc myślę,że lepiej sobie darować dalszą dyskusję
Po prostu mamy całkiem inne zdania ( chociaż wydaje mi się,że się zgadzamy generalnie w poglądach,tylko dobór słów jest inny) więc szkoda czasu, bo zaczynamy zaśmiecać wątek
PS: Ostatni Twój akapit uważam za zamknięcie naszej dyskusji
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3

Edytowane przez Clemence
Czas edycji: 2015-08-10 o 06:57
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2015-08-10, 07:04   #264
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

W zasadzie to na koniec,bo nie ma dalszego wątku, to szczerze życzę Autorce powodzenia. Oby zrozumiała co trzeba i wyszła na prostą
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-10, 10:02   #265
rockandrollqueen
Zadomowienie
 
Avatar rockandrollqueen
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Szczerze? eh bawią takie odpowiedzi, gdzie ktoś próbuje zabawnie ośmieszyć czyjś punkt widzenia.. widocznie brak Ci klasy. Trudno , wybacz, szkoda mi czasu na taką jałową dyskusję i dziecinne wyrzucanie "oj co Ty wiesz". Żaden poziom rozmowy, jak się uważasz za taki autorytet, jakimi rzucasz hasłami w stosunku do innych, to powodzenia. Nie ze mną ;]
ehe, sorry, ale jeśli ktoś tu chce się tu uznawać za znawcę tematu, to raczej Ty. produkujesz dużo treści, mało konkretów + stereotypy, uproszczenia. wszystko zlepione w jedną wypowiedź, którą ciężko przeczytać (ze względu na formę i na treść). moje odpowiedz są krótkie, bo uprawiasz jakieś samozwańcze psychologowanie. widzę, że polemika z Tobą nie ma większego sensu, można napisać tylko prosto i konkretnie.
__________________
IT - programuj, dziewczyno!

Edytowane przez rockandrollqueen
Czas edycji: 2015-08-10 o 10:03
rockandrollqueen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-11, 12:26   #266
Lyna_
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 29
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Bardzo idziesz w stronę która mi się nie podoba,bo za chwilę przeinaczysz cały sens tego co napisałam
Po 1 całkowicie nie o to mi chodziło, przeinaczyłaś kontekst i od razu nawet wystarczy rzucić okiem,że wymieniłaś parę rzeczy,a za tym kryje się multum innych.
Ja napisałam o dwoch osobach wolnych od różnych kartek, w których ktoś ma być taki jaki chcemy, wolnych od dzisiejszego podejścia ( czyli ma być pożadanie od wejscia, ma być ładny od wejścia, ma być mądry ... itd itd.)
Uważam zwyczajnie,że często jakoś te podejście zawodzi, jakoś ludzie nie znajdują swoich ideałów, ciągle szukają kogoś innego,albo motylków,albo po kilku latach małżeństwa stwierdzają ,że to nie to i tak w nieskończoność.
Ja nie jestem za czymś takim, od razu z góry mówię, więc opisałaś zwyczajnie podejście dla mnie pt szukam kogoś wspaniale pasującego do mnie, jeżeli pewne kryteria out to do widzenia.

Jednakże schodzę z tematu.
Więc tak jak napisałam, chodziło mi o to,że ludzie dawali sobie szansę, nie wstawiali kogoś w ramki "bo taki ma być,a jak nie to ..", tylko starali się razem szukać wspólnego języka, wspólnej zgody, jakoś mamy ojców, matki i dziadków i jakoś rodziny były trwalsze, nie przekona mnie argument, ze kiedys nie było rozwodów i ludzie byli nieszczęsliwsi itd itd. Jakoś dzisiaj z dzisiejszymi poglądami też nie widzę,żeby ogromne szczęście panowało w naszym społeczeństwie, bez względu na to, co myślę, ludzie spędzają czas na kłotniach, dochodzenia ciągle do własnego "JA" itd.

Kazdy może mieć swoje poglądy, tak jak napisałam, mocno przeinaczyłaś sprawę, jak chodzi Ci o dzisiaj ,tak znam dużo tak par,bardzo dużo. Bo co mi z pożądania jak widzę niektóre pary to jak się kłocą to połowy nagle plaży nie ma w okolicy,bo nikt ich nie może słuchać. I biorą śluby. Albo słyszę "wychodzę za mąż,bo to dobra partia,lepszej nie znajdę" itd. Jakoś nie spotykam takiej wielkiej liczby par, którzy naprawdę się dogadują,szanują, dbają o siebie i nie jest to chwilowy kaprys i zauroczenie a taka powazna miłość z ogromnym szacunkiem sorry.

Wystarczy oblukać nawet te forum,gdzie masz 30 tysięcy osób dziennie i masa wpisów, ludzi zagubionych w życiu, wcale nie powiedziałabym wariatów,a zagubionych, nie tylko w uczuciach a w życiu.

Także pogląd ,że musi być wszystko od wejścia mnie specjalnie nie przekonuje,bo uważam,że charakter przede wszystkim.
Jezeli kogos nie cierpisz,to trudno zawiązać związek,to jasne i oczywiste.Tak samo jest jasne,że ktoś Ci się podoba,to coś próbujesz.
Jednak są rożni ludzie,roznie zawiazuja zwiazki, sa przypadki osób ktorzy nie maja szansy na milosc podam najprostszy przykład. Masz kobietę, która ma mocny charakter i charakter podobny jej się podoba a zaden facet tego pokroju jej nie chce,albo nie zwraca na nią uwagi,albo uważa,że taki związek nie ma racji bytu( to proste, zaden facet nie lubi jak kobieta obok niego potrafi coś powiedzieć i zabłysnąć lepiej niż on sam ) i co? ma być sama do końca życia według Twojej teorii?
Ja na miejscu takiej osoby wolałabym spróbować nawet ze spokojniejszym charakterem niż rezygnować ze związku WCALE i skazywać się na życie w samotności.

A jak już mówisz o przykładach to jak widzę moich rodziców to nie uważam ,że pałali do siebie wielką miłością na wejsciu, są chłodni w okazywaniu uczuć, można powiedzieć,że jakoś się zgadali charakterami i jakoś te 27 lat pożycia im mija i nikt nie wybiera się nigdzie.
Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Mi sie wydaje ze trudno to ocenić jednoznacznie ,że to nie jest rokujące całkowicie.

Zobaczcie,często są przypadki ze ludzie jakos nie są idealni i widzą to,ale nie mogą się rozstać. Ja czasami mysle, ze trzeba sprobowac pozyc niepatrząc na takie wady.
Jezeli sie juz wtedy nie da tego zrobić to owszem rozejść się.

Bo tak naprawde to juz nie 1 przypadek, w którym nie ma idealnie,są wątpliwości duże ale zobaczcie ze to moze zależec od charakteru,od wyobrazenia osoby o relacji, od domu rodzinnego.
Są ludzie co wychodzą z domu maja trudne relacje z rodziną, naogladaja sie filmow jak facet i wszystko idealnie wyglada a tu przychodzi jakis Zenek,taki posredni, troche łysieje czy cos.. no czepił sie to ktos próbuje to poskładac,ale znowu nie jest jak w filmie i ktos moze zyc wyobrazeniem a tak naprawde ma miłość pod nosem i tego nie widzi;p

Czytalam ost o przypadku jak babka z facetem sie przyjaznili X lat, potem poznajdywali sobie pary, babka wziela slub ale tez oczywiscie chcieli zeby ich partnerzy sie przyjaznili no bo oni zrywac przyjazni nie chcieli.Po roku zwiazku malzenskiego okazalo sie ze tak sie zaprzyjaznili,ze mieli romans- tej babki mąż z dziewczyną przyjaciela.
No i co.. w koncu jakos Ci przyjaciele sie pozenili i sa 10 lat juz malzenstwem.

Mysle ze mieli podobne rozterki jak niektorzy tutaj czy to ma sens,czy cos sie nie rozpadnie itd. Nie wierze,ze kazdy tak wchodzi w jakas relacje nie bojąc się o nic calkowicie bo nie oszukujmy sie. Nagle to zmiana calego zycia,byc moze dzieci,nowe obowiazki..

Jasne np w tytułowym zwiazku to Autorka 7 lat zdecydowac sie nie moze, to powinna zdecydowac sama w glowie ze albo zaakceptuje goscia albo do widzenia. Po co się męczyć X lat.. Dla mnie to juz po 3-4 latach zwiazek zaczynja byc przechodzony jak ktos sie na slub nie decyduje,to moze to nie miec sensu,ile mozna czekac przeciez..
Clemence dużo jest mądrości w tym co piszesz. Często dwa mocne charaktery mogą ze sobą nie współgrać. Na mnie robią wrażenie pewni siebie, rozrywkowi , błyskotliwi faceci, podobni do mnie ale czy z takim byłabym w stanie ułożyć sobie życie? Ja jestem osobą wybuchową, manipuluję ludźmi (nawet nieświadomie), egoistka ze mnie straszna, lubię narzucać swoje zdanie, jestem też straszny leń i bałaganiarz. Byłam w takich związkach burzliwych i laliśmy się na ulicy tak to wyglądało. Albo trafiałam na drani z którymi nic nie zbudowałam, tylko zostałam wykorzystana i porzucona.
Moja mama ma za sobą dwa nieudane małżeństwa bo szła za "motylami", jeden - pijak znikł z jej życia bez słowa dosłownie a z drugim przeżyła wieloletnie piekło bo cały czas się kłócili, była przemoc , nic fajnego. (przez co mam spaczoną psychikę).
A teraz jest samotną kobietą po 50', strasznie zranioną.
Ojciec ma despotyczny charakter a matka z kolei nie da sobie w kaszę dmuchać... Nie byli dla siebie. Ale to on jest teraz w kolejnym związku małżeńskim bo znalazł kobietę, która jest uległa i woli popłakać w koncie niż nie dać sobie... mimo, że to wspaniała kobieta, naprawdę ale mi jej trochę szkoda że z nim jest i to znosi, podziwiam to. A mojej mamy mi szkoda bo straciła szanse na bycie szczęśliwą z kimś innym poprzez trwanie w toksycznym związku, z nadzieją że "on się zmieni", dawała mu wiele szans, każdą marnował, tylko na chwilę była poprawa.
Z partnerem nie ma opcji na takie coś, zawsze jedno ustąpi po jakimś czasie. Jest taki ciepły, normalny, nie zepsuty, nie ma wybujałego ego, troszczy się o innych, pomoże we wszystkim (nie tylko mi, on naprawdę wobec wielu ludzi taki jest). I to że mnie tak rozumie, we wszystkim. Ja normalna nie jestem, mam swoje 'porycie', jakieś głupie zagrywki czy zachowania, dla niego to jest zupełnie OK, inny by tego nie zrozumiał. Mogę mu nawet pół godziny opowiadać o kolorze włosów jaki bym chciała a on będzie słuchał i jeszcze doradzi. Można powiedzieć "skarb" który się pogubił trochę w życiu bo jest osobą uległą na wpływy innych i często trafiał na złych kompanów, mieszało mu się w głowie.
Wiecie... owszem zerwałam, ustawiłam wszystko i byłam pewna, że nie będzie odwrotu i powrotu. Po rozstaniu można powiedzieć, przez miesiąc byliśmy na stopie "wojennej", był mi całkowicie obojętny, irytował mnie itd. To, że się zbliżyliśmy ponownie - sama niewiem jak się stało bo ja tego nie chciałam, tylko poczułam. Ten wspólny wyjazd jakoś samoistnie zadziałał bo po nim zaczęłam chcieć być z nim bliżej (mimo, że tam mieliśmy spięcia), czułam się strasznie roztrzęsiona i przerażona myślą, że miśka nie będzie. Wąchałam jego poduszki i czułam ulgę. Owszem przed rozstaniem nie było go 2 miesiące i żyło mi się dobrze ale trzeba wziąć pod uwagę to, że byłam na niego zła, zaniedbał nas, byłam nim zawiedziona, straciłam kompletnie zaufanie do niego. Ogromne długi mnie przytłoczyły. To że inny "przyjaciel" się zbliżył jako główny doradca i pocieszyciel jeszcze bardziej zaszkodziło. Zdradziłam kilka razy w przeciągu 4 weekendów ale wtedy żyłam jak w transie. Tydzień w pracy i weekend szaleństwa na haju i tak w kółko, EUFORIA, a tak się nie da i nie na tym życie polega....jednak. Przysłoniło mi to wszystko co najważniejsze, a chyba nie tylko o to 'ruchanie' w życiu chodzi. Ocknęłam się w końcu dopiero jak szanowny "przyjaciel" przestał okazywać zainteresowanie takie jak wcześniej, przestał się witać w sms czy na messanger, nie interesowało go co u mnie, tylko wszystko się toczyło wokół niego bo On jest ☠☠☠☠a pępkiem świata. Przeszkadzało mi to. Duży kutas przesłonił mu świat kompletnie pewnie stąd te zachowania. Niemniej poznałam się na kumplu (którego znam 9 lat - śmieszne) z którym i tak nie miałam planów na związek itp. chodzi mi tylko o jakąś zdrową relację między ludźmi. oczywiste, że przyjaciele interesują się sobą. Nie ma przyjaźni jednostronnej więc kij mu w oczko... i olałam kontakty z nim całkowicie. Nie jest też tak, że skoro z "tamtym" nie wyszło to wracam do "starego" bo tak to może brzmieć. Ja w ogóle nie chciałam nic więcej z "tamtym", jak zaczęła się przedłużać przerwa pomiędzy naszymi spotkaniami zauważyłam, że kontakt z jego strony ucichł, co tłumaczył pracą (głupia wymówka ) Jeszcze fakt, że był kumplem mojego partnera i on się mu zwierzał z wielu rzeczy i ja też. (rozmawiałam o tym z partnerem) Więc tak jakby wykorzystał swoją pozycję pomiędzy nami i stał się wielkim pocieszycielem i doradcą. Obrzydliwe.
Nie jest też tak, że mój partner mnie nie kręci całkiem jak autorkę albo odczuwam bóle. Bo w jakiś tam sposób mnie podnieca choć nie jest to takie WOW rzucam się na Ciebie. Tak samo jak z 'kochaniem'. Czuję coś ale nie mam WOW, KOCHAM GO i SZALEJĘ, nie widzę poza nim świata. To on ma na mnie jazdę. Ogólnie DZIWNE to jest co czuję do niego i ciężko mi się samej jednoznacznie określić. Ponieważ czuję że coś czuję ale mnie coś też blokuje aby całkiem czerpać z tego radość, tylko non stop doszukuję się problemów.
A teraz to już w ogóle jestem zablokowana na siebie bo mam wyrzuty sumienia i czuję obrzydzenie do siebie.
Przed wyprowadzką miałam żal do siebie, do niego, że nam nie wyszło. I zastanawiając się nad tym wszystkim postanowiłam, że może spróbujemy jednak być razem dalej. Inne miasto (to przede wszystkim ucieczka z prowincji), moja rodzina na miejscu, nowe perspektywy. Jest gdzie wyjść, co porobić. Już nawet znalazł pracę za fajne pieniądze i nie taką, że będziemy siebie widzieć często ale będzie w rozjazdach, może to i lepiej. Wcześniej przebywaliśmy cały czas ze sobą bo nie pracował, w końcu się przejadło strasznie.
Ja nie umiem rozstać się w takich okolicznościach, z żalem, gniewem, obwinianiem siebie lub jego za taki stan rzeczy. Z myślami, że mogliśmy a nie zrobiliśmy. Wolę abyśmy teraz spróbowali to ułożyć, spłacić długi i normalnie pożyć z dala od tych wszystkich "doradców" od siedmiu boleści, fałszywych przyjaciół, plotkarzy, krętaczy i wtedy się określić. Porozmawiać, najwyżej się rozstać bo jeśli myślimy niejasno, w stresie itd. to nieraz decyzja może być błędna.
Tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że się nie oszukuję. Czas pokaże.
Lyna_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-11, 13:55   #267
rockandrollqueen
Zadomowienie
 
Avatar rockandrollqueen
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez Lyna_ Pokaż wiadomość
Clemence dużo jest mądrości w tym co piszesz. Często dwa mocne charaktery mogą ze sobą nie współgrać. Na mnie robią wrażenie pewni siebie, rozrywkowi , błyskotliwi faceci, podobni do mnie ale czy z takim byłabym w stanie ułożyć sobie życie? Ja jestem osobą wybuchową, manipuluję ludźmi (nawet nieświadomie), egoistka ze mnie straszna, lubię narzucać swoje zdanie, jestem też straszny leń i bałaganiarz. Byłam w takich związkach burzliwych i laliśmy się na ulicy tak to wyglądało. Albo trafiałam na drani z którymi nic nie zbudowałam, tylko zostałam wykorzystana i porzucona.
pytanie tylko, co ktoś rozumie poprzez "silny" charakter? to o czym piszesz, to jest osobowość toksyczna/wybuchowa, a jaki to ma związek z naprawdę silnym charakterem?

dla mnie osoba z silnym charakterem, to ktoś, kto wie czego chce i kim jest, jednocześnie jest przy tym stabilny emocjonalnie, świadomy siebie, swoich emocji, wartości, planów, pragnień itp.

a to co opisujesz to jakiś toksyk, i chyba to samo miała na myśli Clemence, pisząc o "silnym charakterze".

Cytat:
Napisane przez Lyna_ Pokaż wiadomość
Moja mama ma za sobą dwa nieudane małżeństwa bo szła za "motylami", jeden - pijak znikł z jej życia bez słowa dosłownie a z drugim przeżyła wieloletnie piekło bo cały czas się kłócili, była przemoc , nic fajnego. (przez co mam spaczoną psychikę).
A teraz jest samotną kobietą po 50', strasznie zranioną.
dlatego, że Twoja mama miała skłonność do pakowania się w toksyczne znajomości uważasz, że jakieś tam "motyle", zakochanie to niepotrzebna rzecz? uwierz mi, ze można być zakochanym i jednocześnie nie pakować się w bagno.

zresztą to już nie jest kwestia miłości, tylko tego, że ktoś ma takie skłonności do pakowania się w patologiczne relacje.

Cytat:
Napisane przez Lyna_ Pokaż wiadomość
Z partnerem nie ma opcji na takie coś, zawsze jedno ustąpi po jakimś czasie. Jest taki ciepły, normalny, nie zepsuty, nie ma wybujałego ego, troszczy się o innych, pomoże we wszystkim (nie tylko mi, on naprawdę wobec wielu ludzi taki jest). I to że mnie tak rozumie, we wszystkim. Ja normalna nie jestem, mam swoje 'porycie', jakieś głupie zagrywki czy zachowania, dla niego to jest zupełnie OK, inny by tego nie zrozumiał. Mogę mu nawet pół godziny opowiadać o kolorze włosów jaki bym chciała a on będzie słuchał i jeszcze doradzi. Można powiedzieć "skarb" który się pogubił trochę w życiu bo jest osobą uległą na wpływy innych i często trafiał na złych kompanów, mieszało mu się w głowie.
Wiecie... owszem zerwałam, ustawiłam wszystko i byłam pewna, że nie będzie odwrotu i powrotu. Po rozstaniu można powiedzieć, przez miesiąc byliśmy na stopie "wojennej", był mi całkowicie obojętny, irytował mnie itd. To, że się zbliżyliśmy ponownie - sama niewiem jak się stało bo ja tego nie chciałam, tylko poczułam. Ten wspólny wyjazd jakoś samoistnie zadziałał bo po nim zaczęłam chcieć być z nim bliżej (mimo, że tam mieliśmy spięcia), czułam się strasznie roztrzęsiona i przerażona myślą, że miśka nie będzie. Wąchałam jego poduszki i czułam ulgę. Owszem przed rozstaniem nie było go 2 miesiące i żyło mi się dobrze ale trzeba wziąć pod uwagę to, że byłam na niego zła, zaniedbał nas, byłam nim zawiedziona, straciłam kompletnie zaufanie do niego. Ogromne długi mnie przytłoczyły. To że inny "przyjaciel" się zbliżył jako główny doradca i pocieszyciel jeszcze bardziej zaszkodziło. Zdradziłam kilka razy w przeciągu 4 weekendów ale wtedy żyłam jak w transie. Tydzień w pracy i weekend szaleństwa na haju i tak w kółko, EUFORIA, a tak się nie da i nie na tym życie polega....jednak. Przysłoniło mi to wszystko co najważniejsze, a chyba nie tylko o to 'ruchanie' w życiu chodzi. Ocknęłam się w końcu dopiero jak szanowny "przyjaciel" przestał okazywać zainteresowanie takie jak wcześniej, przestał się witać w sms czy na messanger, nie interesowało go co u mnie, tylko wszystko się toczyło wokół niego bo On jest â˜☠â˜☠â˜☠â˜☠a pępkiem świata. Przeszkadzało mi to. Duży kutas przesłonił mu świat kompletnie pewnie stąd te zachowania. Niemniej poznałam się na kumplu (którego znam 9 lat - śmieszne) z którym i tak nie miałam planów na związek itp. chodzi mi tylko o jakąś zdrową relację między ludźmi. oczywiste, że przyjaciele interesują się sobą. Nie ma przyjaźni jednostronnej więc kij mu w oczko... i olałam kontakty z nim całkowicie. Nie jest też tak, że skoro z "tamtym" nie wyszło to wracam do "starego" bo tak to może brzmieć. Ja w ogóle nie chciałam nic więcej z "tamtym", jak zaczęła się przedłużać przerwa pomiędzy naszymi spotkaniami zauważyłam, że kontakt z jego strony ucichł, co tłumaczył pracą (głupia wymówka ) Jeszcze fakt, że był kumplem mojego partnera i on się mu zwierzał z wielu rzeczy i ja też. (rozmawiałam o tym z partnerem) Więc tak jakby wykorzystał swoją pozycję pomiędzy nami i stał się wielkim pocieszycielem i doradcą. Obrzydliwe.
Nie jest też tak, że mój partner mnie nie kręci całkiem jak autorkę albo odczuwam bóle. Bo w jakiś tam sposób mnie podnieca choć nie jest to takie WOW rzucam się na Ciebie. Tak samo jak z 'kochaniem'. Czuję coś ale nie mam WOW, KOCHAM GO i SZALEJĘ, nie widzę poza nim świata. To on ma na mnie jazdę. Ogólnie DZIWNE to jest co czuję do niego i ciężko mi się samej jednoznacznie określić. Ponieważ czuję że coś czuję ale mnie coś też blokuje aby całkiem czerpać z tego radość, tylko non stop doszukuję się problemów.
A teraz to już w ogóle jestem zablokowana na siebie bo mam wyrzuty sumienia i czuję obrzydzenie do siebie.
Przed wyprowadzką miałam żal do siebie, do niego, że nam nie wyszło. I zastanawiając się nad tym wszystkim postanowiłam, że może spróbujemy jednak być razem dalej. Inne miasto (to przede wszystkim ucieczka z prowincji), moja rodzina na miejscu, nowe perspektywy. Jest gdzie wyjść, co porobić. Już nawet znalazł pracę za fajne pieniądze i nie taką, że będziemy siebie widzieć często ale będzie w rozjazdach, może to i lepiej. Wcześniej przebywaliśmy cały czas ze sobą bo nie pracował, w końcu się przejadło strasznie.
Ja nie umiem rozstać się w takich okolicznościach, z żalem, gniewem, obwinianiem siebie lub jego za taki stan rzeczy. Z myślami, że mogliśmy a nie zrobiliśmy. Wolę abyśmy teraz spróbowali to ułożyć, spłacić długi i normalnie pożyć z dala od tych wszystkich "doradców" od siedmiu boleści, fałszywych przyjaciół, plotkarzy, krętaczy i wtedy się określić. Porozmawiać, najwyżej się rozstać bo jeśli myślimy niejasno, w stresie itd. to nieraz decyzja może być błędna.
Tak mi się wydaje. Mam nadzieję, że się nie oszukuję. Czas pokaże.
moim zdaniem cała ta historia świadczy o tym, że czegoś Ci brakuje w tym związku. sorry, ale zdrada to nie jest coś takiego, co można by zbagatelizować.

poza tym, to że w związku jest raczej spokojnie, nie znaczy też, że jest dobrze. być może masz porządnego faceta, którego nie doceniasz, bo potrzebujesz niezdrowych emocji. poza tym, widać, że to nie jest to, ale jest Ci wygodnie.
__________________
IT - programuj, dziewczyno!
rockandrollqueen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-11, 17:10   #268
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez rockandrollqueen Pokaż wiadomość
ehe, sorry, ale jeśli ktoś tu chce się tu uznawać za znawcę tematu, to raczej Ty. produkujesz dużo treści, mało konkretów + stereotypy, uproszczenia. wszystko zlepione w jedną wypowiedź, którą ciężko przeczytać (ze względu na formę i na treść). moje odpowiedz są krótkie, bo uprawiasz jakieś samozwańcze psychologowanie. widzę, że polemika z Tobą nie ma większego sensu, można napisać tylko prosto i konkretnie.
Och, Clemence jest specjalistką od stereotypów i uproszczeń, nie wiesz?
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-11, 17:29   #269
rockandrollqueen
Zadomowienie
 
Avatar rockandrollqueen
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 484
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

Cytat:
Napisane przez kalincia Pokaż wiadomość
Och, Clemence jest specjalistką od stereotypów i uproszczeń, nie wiesz?
zauważyłam
__________________
IT - programuj, dziewczyno!
rockandrollqueen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-11, 19:15   #270
Hibiku
Zakorzenienie
 
Avatar Hibiku
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...

rockandrollqueen, dzięki za wyręczenie mnie! Nie muszę już nic dodawać do twoich wypowiedzi
Hibiku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-09-15 11:33:50


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:36.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.