![]() |
#1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Witajcie. Może mi tutaj ktoś coś poradzi bo już nie radzę sobie sama z sobą i moim związkiem. Mojego obecnego partnera poznałam kiedy lizałam rany po zakończeniu poprzedniego bardzo toksycznego związku. Wiem, że to brzmi jak banał ale tak właśnie było, byłam strasznie samotna i zrozpaczona a on był przyjacielem i pocieszycielem. Najpierw byliśmy tylko przyjaciółmi (chyba od razu wrzuciłam go do kategorii friendzone) a potem dołączyliśmy do tego różne czynności o charakterze seksualnym (najczęściej wzajemną masturbację). Pełny stosunek był niezmiernie rzadko a jak był to sprawiał mi ból, więc coraz bardziej go unikałam. Przez pierwsze dwa lata znajomości nasz związek mogę określić jako "friends with benefits". Dopiero potem zaczęliśmy się nazywać „parą”. W sumie przez te prawie 7 lat naszego bycia razem pełny stosunek seksualny mieliśmy może 30 razy. A może nawet mniej. Wiem, że to strasznie rzadko ale po pierwsze bałam się, że zajdę z nim w ciążę (a nie chciałam bo nigdy nie odczułam na 100% że to tzw. TEN facet) a po drugie nigdy nie byłam dostatecznie podniecona żeby seks nie był bolesny. Jak już do stosunku dochodziło, to było to na zasadzie "na siłę", "bo tak trzeba", mimo że sucho i boli (wspomagaliśmy się lubrykantami). Głównie ja zmuszałam się do stosunków bo mi się wydawało, że bez tego nie jesteśmy prawdziwą parą. Może problem tkwi w tym, że chyba nigdy się w nim tak naprawdę nie zakochałam, z tą całą sławną chemią, itp. Przez te 7 lat niesamowicie się do siebie przywiązaliśmy i on jest najbliższym mi człowiekiem na świecie (bliższym o wiele niż najbliższa rodzina) ale brak poczucia, że go naprawdę kocham sprawił, że przez większość związku nie byłam szczęśliwa, chodziłam do psychologów, zastanawiałam się czy z nim zerwać czy zostać. Zerwaliśmy chyba dwa albo trzy razy ale po miesiącu-dwóch wracaliśmy do siebie. Zawsze to ja inicjowałam i zerwania i powroty. On jest bardzo bierny i nie podejmuje żadnych kategorycznych decyzji. Pamiętam, że wiele razy szukałam w internecie informacji czy taki związek bardziej z przyjacielem niż z pożądaniem ma szansę przetrwać i być szczęśliwy. Znajdowałam podzielone opinie. Mnóstwo ludzi twierdzi, że "z przyjacielem jest spokojniej i pewniej a chemia i tak kiedyś znika, ważniejszy jest szacunek, zaufanie itp" albo "małżeństwa z rozsądku są trwalsze niż te z wielkiej miłości", albo „na starość i tak nie będziecie uprawiać seksu a będziecie dla siebie wsparciem i przyjaciółmi i to jest najważniejsze”.
Muszę tu wspomnieć również że nie wiem jak to jest mieć stosunek z mężczyzną ,którego się pragnie. W moim poprzednim związku też był z tym kłopot, myślę, że głównie dlatego, że z poprzednim facetem również byłam bardzo niepewna i byłam z nim bardziej z lęku przed samotnością niż z jakiegoś mocnego uczucia. Więc seks też kulał i był niezmiernie rzadki. Niestety wiem co tracę bo uczucie podniecenia i pożądania pojawia się u mnie... w snach. Nigdy na jawie nie byłam tak podniecona tak jak czasem w snach, z jakimiś nieznajomymi mężczyznami albo platonicznymi miłościami z przeszłości. Czasem budzę się z takiego snu i czuję realnie to podniecenie i wtedy wiem że w takim stanie stosunek na pewno byłby czymś wspaniałym i przyjemnym. i tęsknie za tym bardzo. Z obecnym partnerem to mamy bardziej takie mechaniczne zaspokajanie się, nie ma mowy o jakichś przyjemnych odczuciach "połączenia duchowego" itp. Czuję, że mnie coś omija. Oprócz tego przez 7 lat zastanawiam się tylko "kocham go czy lubię" i nie umiem podjąć decyzji ani o zerwaniu permanentnym ani o ślubie. Mam prawie 36 lat i zdaję sobie sprawę że to ostatni dzwonek na dziecko (o ile już nie jest za późno). Tymczasem tkwię w jakimś impasie i kręcę się w kółko. Zapomniałam też wspomnieć że przez ostatnie 3 lata widywaliśmy się tylko w weekendy z powodu prac w różnych miastach. Pół roku temu był jakiś przełom - wróciliśmy do siebie miesiąc po zerwaniu i poczułam jakby pierwszy raz w tym naszym związku, że nie mam już wątpliwości czy chcę z nim być ( a może to była tylko adrenalina po powrocie do siebie). W każdym razie stwierdziłam, że już nie mam wątpliwości i zaczęliśmy się starać o dziecko, co polegało na mniej więcej 3 stosunkach na miesiąc (w dni płodne wyznaczone testami owulacyjnymi). Stosunki bez żadnego podniecenia, czułam się jak na badaniu ginekologicznym. Czasami nie byłam w ogóle nawilżona naturalnie więc używaliśmy żeli. 5 miesięcy starań i nic. Po tych 5 miesiącach starań podjęłam decyzję że rzucam pracę i przeprowadzam się z powrotem do mojego partnera żeby nam się wygodniej starało o dziecko. I co? W zaledwie kilka dni po przeprowadzce (jak już poczułam, że klamka zapadła) poczułam znowu te znajome wątpliwości, które sprawiły że w najbliższe dni płodne wcale nie chciałam się już starać o dziecko bo znowu nie byłam pewna czy chcę z nim być całe życie . Myślałam, że to z powodu stresu i zmian w życiu ale mija już czwarty miesiąc od powrotu a ja nadal nie umiem się zdecydować na współżycie w dniach płodnych, ba, na współżycie w ogóle.. W pozostałe dni jest tak jak wcześniej - mechaniczna wzajemna masturbacja, nieudane próby stosunków albo stosunki takie, że ja tylko czekam żeby już skończył. Co nas trzyma razem? Wielka przyjaźń, przywiązanie, poczucie, że jesteśmy dla siebie najbliższymi ludźmi na świecie, poleganie na sobie, podobne poczucie humoru, fajne spędzanie czasu, przytulanie, zaufanie, głęboka zażyłość. Jednym słowem mamy prawie wszystko co związek mieć powinien, oprócz chemii i oprócz pewności że kocham.. Niestety ciągle czuję że COŚ MNIE GNIECIE W ŚRODKU I COŚ JEST BARDZO NIE TAK W MOIM ŻYCIU i nie umiem zaplanować niczego nawet kilka miesięcy do przodu. Mieliśmy brać ślub, już nie jestem tego pewna (nie pierwszy raz zresztą) a wiadomości o ślubach lub ciążach koleżanek wywołują u mnie niesamowite poczucie nieszczęścia i frustracji. I tak sobie rozważam - co lepsze? Zrealizować potrzebę macierzyństwa i tęsknić sobie po cichu za tą wymarzoną miłością i chemią (mając u boku fajnego przyjaciela) czy zostawić to w cholerę i postawić wszystko na jedną kartę - być może nie uda mi się już zostać matką ale może jeszcze mam szansę na satysfakcjonujący związek? Taki bez wątpliwości. Tylko z drugiej strony człowiek nie jest gatunkiem monogamicznym i każda chemia kiedyś ulatuje, po kilku latach najczęściej a skoro tak jest to może jednak lepszym pomysłem jest zostać z moim partnerem i po prostu zaakceptować że chemii nie ma... Tylko ja się łapię nawet na tym, że jak on mi mówi, że ładnie wyglądam albo że mam piękną figurę, itp. to wcale mnie te komplementy nie cieszą. Nie mam ochoty ładnie dla niego wyglądać, co gorsza, nie mam ochoty ładnie się ubrać i wyjść na ulicę, żeby nie☠ przyciągać wzroku innych mężczyzn. Bo wiem z doświadczenia, że jak na mnie spojrzy jakiś inny facet, który mi się wizualnie podoba to od razu odzywają się te wstrętne wątpliwości i zastanawiam się jakby to było z innym, czy byłabym szczęśliwsza a potem mam wyrzuty sumienia...Więc chodzę po ulicy byle jak ubrana i się "cieszę" że nie mam pokus... Powinnam jeszcze wspomnieć, że jak byłam nastolatką to byłam molestowana przez członka rodziny. Dotykał mnie po pośladkach, udach w nocy, jak spałam. Był to dla mnie olbrzymi stres ale nikomu o tym nie powiedziałam wtedy, wstydziłam się, byłam może 12-13 letnim wystraszonym dziewczątkiem. Powtórzyło się to kilka razy. Także moja inicjacja seksualna z pierwszym partnerem pozostawia dużo do życzenia - bałam się pierwszego razu więc wypiłam za dużo wina przed i..urwał mi się film a gdy się ocknęłam zostałam opier.....ona, że jestem nienormalna i powinnam iść do psychiatry. Oraz rzucił we mnie poduszką i nie odzywał się aż do następnego dnia. Wiem, że to mogło wpłynąć na moje postrzeganie seksu. Rozmawiałam o tym z wieloma psychologami, również z seksuologiem. Ale błagam, jeżeli pomoc seksuologa ma polegać tylko na wysłuchaniu mojej historii i pokiwaniu głową oraz zadawaniu pytać "jak się wtedy czułaś, co się później z nim stało, itp itd" to naprawdę mnie szkoda na to kasy. Chodziłam do seksuologa całe 3 miesiące - z tego o molestowaniu rozmawialiśmy tylko na 1 spotkaniu a na reszcie o normalnych codziennych sprawach, czyli taka zwykła rozmowa jak z psychologiem. Nie widzę, żeby jakoś właściwie zajął się ten seksuolog moim molestowaniem - zresztą nie wiem jakie w takich przypadkach stosuje się terapie. Ale na pewno wysłuchanie mnie i pogadanie o tym na 1 spotkaniu nic nie dało. Zraziłam się więc i do wszelkiej maści terapeutów i do seksuologów, a ile u nich zostawiłam kasy wolę nawet nie liczyć. Zdaję sobie sprawę, ze pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny, że wychowałam się bez miłości matki, z nieobecnym ojcem, teraz pewnie zbieram tego żniwo. Cóż, może po postu muszę zaakceptować że mnie jest dane nie mieć szczęśliwego związku, dzieci oraz nie wiedzieć czym jest dobry seks. Może muszę się z tym pogodzić i trudno. Jeden rodzi się bez nóg, inny ma tak skopane życie od małego, że potem nie umie szczęśliwie żyć. Nie wiem czy zerwanie z obecnym partnerem jest dobrym pomysłem – po ostatnim zerwaniu wytrzymałam bez niego tylko miesiąc, serce mi się rwało z tęsknoty za nim ale w seksie nie poprawiło się po powrocie nic. A potem jeszcze wątpliwości wróciły, wątpliwości pod tytułem „CZY TO NA PEWNO TEN”. Ale jak wyobrażam go sobie z inną kobietą to jestem strasznie zazdrosna, że nie będzie go już w moim życiu, że nie będę dla niego najważniejsza. Mówiłam mu wiele razy o tych wątpliwościach. Co do seksu, to powiedział, że się z tym pogodził i woli życie ze mną bez seksu niż życie beze mnie i (być może) seks z kimś innym. A może ja wszystko za bardzo analizuję i powinnam się cieszyć z tego co mam i nie szukać dziury w całym? Zaakceptować, że nie można mieć wszystkiego? Że jeśli jest głęboka duchowa więź to należy się z tego cieszyć i przestać rozmyślać o chemii i namiętności? Ale co zrobić kiedy co kilka dni (a czasem codziennie)pojawia się ta uporczywa niemiła myśl i pytanie w głowie „powinnam za niego wyjść czy nie?” i obawa,że jak już za niego wyjdę, to gdzie, kiedyś, potem zakocham się w kimś i naprawdę poczuję jak to jest i rozwalę sobie małżeństwo ![]() Ale z drugiej strony...jest tyle momentów, w którym czuję do niego tyle ciepłych uczuć, chcę się do niego przytulać, całować go , wyściskać. Nie wiem sama, mam mętlik w głowie i już naprawdę tracę nadzieję, że to się kiedyś rozwiąże... Przepraszam za tak długi post ale chciałam to wszystko dokładnie opisać. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 643
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Mysle, ze w Twojej głowie siedzi dużo z przeszłości i jeszcze nie pogodziłaś się z tym co się stało kiedyś. Może poszukaj jakiegoś sprawdzonego psychologa na forach, ktory naprawde, by Ci pomogl?
A co do slubu i tego faceta za duzo watpliwosci, za duzo pytan. czujesz sie po prostu przy nim bezpiecznie, boisz sie, ze mozesz juz kogos takiego nie spotkac, jest Ci z nim dobrze, znasz go dlugo, wiesz, ze jest dobrym czlowiekiem, ale to nie wystarcza, bo właśnie nie ma tego czegos, tej chemi, milosci. mysle, ze jesli za niego wyjdziesz bedziesz bardzo nieszczesliwa za pare lat, bo bedziesz miala przyjaciela u boku, nie milosc Twojego zycia... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 268
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Zacznij od siebie. Daj sobie jakiś czas, tak jak mowi _Summer_ znajdź naprawdę dobrego psychologa, bo przeszłość widać, że dalej Cie dreczy. Postaraj sie odnaleźć w sobie entuzjazm, optymizm i powalcz z nadmiernym myśleniem...
Co do partnera... Wydaje mi się, ale to tylko moje zdanie. Jak odejdziesz może być tak, że naprawde bedzie Ci go brakować, mimo, że poznasz innego w sferze seksu będzie niesamowicie, a w tych normalnych dziedzinach życia zupelna klapa. 7 lat to sporo czasu, znacie się i to tak jakby hm, wywalić członka rodziny . Postaraj sie spojrzeć na wszystko bardziej optymistycznym okiem, bo im dłużej sie zastanawiasz, naturalne jest to, ze masz więcej wątpliwości. I wtedy wszystko, mimo, ze zle nie jest, taki obraz daje w Twojej głowie. Spróbujcie jakiegoś innego seksu. Może zrób kolacje, ubierz się ładnie, dla siebie, rozluznijcie się, zobacz jakie zrobisz na nim wrażenie i na bank bedzie zachwycony. Poczujesz sie dobrze sama ze soba, poczujesz sie piekna, porzadana. Nie myśl od razu o łóżku jako o "czekaniu aż skończy" pomysł o tym jak o... Hm może nowej przygodzie? Poznawaniu swojego ciała? A najlepiej najpierw spróbuj poznać je sama byś mogła go pokierować co Ci sprawia przyjemność a czego unikac. Może pomysl lekko denny, ale wypisz na kartce plusy i minusy bycia z nim i zakończenia związku i zycia bez niego. ![]() Dodam, że każdy czlowiek ma wątpliwości, nawet jesli gdzies ktos przysłowiowo "tam na górze" wie, że jest przy nas ten ideał, ten jedyny, to w nas te wątpliwości będą. ---------- Dopisano o 01:05 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:56 ---------- Musisz zajrzeć w głąb siebie i zobaczyć co tam siedzi ![]()
__________________
"Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu." ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]()
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 57
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Sa rozne zwiazki te oparte bardziej na przyjazni, i te oparte na namietnosci. Fajnie jak jest jedno z drugim. Ciezko powiedziec czy wina jest w Tobie , w problemach z seksem czy w partnerze. Pewnie jedno i drugie.A partner wie o molestowaniu? Moze wprowadzcie w zwiazek wiecej emocji, spedzajcie ciekawiej czas, pozniej zaplanujcie fajna noc wlozku, powiedz czego oczekujesz , jakich pieszczot.Zadbajcie o nastroj i powoli bez pospiechu cieszcie sie sobą nawzjem.
Odnosnie do dziecka to tez ciezko cos doradzić. Nie wiem jak bardzo chcesz miec dziecko, ale jesli chcesz to zostalo Ci raptem kilka lat i w tym wieku kobiety zwyczajnie dluzej sie starac musza.Nie mozna sie motać w nieskonczoność, porozmawiajcie szczerze, Po trzecie za duzo analizy, pomysl jest dobrze, mam dobra osobe obok.Nie jestem samotna. I zajmij sie soba , znajdz ciekawe zajecie. Zazwyczaj duzo sie uklada -kiedy przestajemy cos tak analizować Edytowane przez zazdrosna222 Czas edycji: 2015-05-19 o 09:50 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]()
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Z takim facetem, jakiego autorka opisała, mogłabym jedynie spędzić miły wieczór na kanapie. Poprzytulać się , napić wina, a potem rozejść do własnych łóżek. Ale nie tworzyć na siłę związek, bo inni...
Mam koleżankę, która tak nienawidzi dotyku swojego męża, że zawsze czeka aż on zaśnie, nim się sama położy. Są ze sobą ładnych parę lat, dorobili się dwójki dzieci. Więc jak widać, można tkwić w czymś takim. Skóra cierpnie, jak facet dotyka, ale ma męża ![]() Gdybym ja miała przechodzić przez cos takiego, to wolałabym być sama. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Bardzo smutna historia. Autorko, ale Ty sama odpowiedziałaś. Tylko sama siebie nie chcesz posłuchać i zrobić ze swoim życiem niczego porządnego.
Problem nie leży w tym, czy być z partnerem czy nie. A raczej nie jego sedno. Twój problem podstawowy to to, czy zaufać sobie i zacząć siebie słuchać. Bo na razie to Ty usiłujesz siebie samą przekonać, że nie, nie ma sensu, jakieś androny Ci się plotą w główce. No i zagłuszasz głos rozsądku i brniesz w poczucie nieszczęścia i niezrealizowania. Wiesz, jaki był najlepszy dzień w moim życiu? Kiedy przestałam przedkładać wolę całe świata nad moją własną. Stań się sama podmiotem swojego życia, zacznij się liczyć sama ze sobą, dopuść do głosu swoje uczucia, przestań się zmuszać do rzeczy, które nie sprawiają Ci radości.
__________________
May the Force be with You!
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]() ---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:56 ---------- Cytat:
![]() |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]() brakuje jeszcze słowa: walka. To moje ulubione.
__________________
May the Force be with You!
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 2
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
hey..... mam taki sam problem a wiec jest nas wiecej...
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
"Na starość przecież nie będziecie uprawiać seksu" - to znaczy od kiedy?
Ile lat związku bez namiętnośći przed tobą, zanim wystarczy ci przyjaźń i nie będziesz śnić o namiętności? Ile lat niespełnienia i poczucia, że to nie to? Kiedy się pojawi ktoś, kto potrafi w tobie tę namiętność wzbudzić, przy kim poczujesz się kobietą, będziesz wiedzieć w czym różnica. Wtedy zdradzisz swojego partnera, albo, jeśli poczucie moralności ci nie pozwoli, będziesz totalnie nieszczęśliwa, że przegrałaś swoje życie. Rozważ to. Żyłam w związku w którym już skończyła się namiętność i nie potrafiłam odejść, bo po latach trudno sobie było wyobrazić życie bez faceta - przyjaciela, którym stał się mój ukochany wcześniej mężczyzna (a ja dla niego). Do czasu, aż poznałam kogoś, kto budził namiętność, był czuły i zapatrzony we mnie. Wtedy najpierw zdradzałam mojego partnera, a potem odeszłam do tego drugiego, bo różnica była jak między czarnym a białym. Przemyśl to sobie. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
myślałaś nad powrotem do seksuologa? Albo o terapii?
Do dobrego seksu uczucie nei jest potrzebne, ale pociąg jak najbardziej. Można czuć silny pociąg do kogoś, kto nas w ogóle nie interesuje w innym aspekcie. Z poczuciem pociągu jest różnie - ja mam takiego znajomego, który mnie bardzo pociąga seksualnie, to czuję to jak tylko wchodzi do pomieszczenia (nie zawsze i nie wszędzie). Z moim ostatnim eks, z którym miałam bardzo udany seks, to pociąg się rodził stopniowo, ale później doszedł do etapu, że wystarczyło, że stanął blisko mnie, a miewałam na niego ochotę. Choć nie zawsze i nie wszędzie. Ale ja podtrzymuję swoje zdanie z wyżej, że jesteś osobą, która żyje w jako takim komforcie, ale dawno temu zaprzedała za to siebie. Że nie wiesz dokładnie czego chcesz od życia albo boisz się to wziąć.
__________________
May the Force be with You!
Edytowane przez zlotniczanka Czas edycji: 2015-05-25 o 15:28 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#16 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 | |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
To nie jest mozolne mizianie, żeby ci coś drgnęło. U was nie ma pożądania i nie będzie. To się wie od razu, od pierwszego dotyku. To nie jest umiejętność nabywana z czasem. Jeżeli coś, kiedyś "nie zaskoczyło", tym bardziej nie stanie się to teraz. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
![]() Ty najwyraźniej nie dajesz rady się odprężyć, po prostu odpłynąć pod wpływem czułego dotyku. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 | |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
I wiem, że w życiu bym nie zamieniła drugiego związku na ten pierwszy, choć ten drugi był koszmarny i na szczęście krótki. Mimo wszystko byłam z kimś, kogo autentycznie kochałam i to mi bardzo otworzyło oczy, nauczyło o sobie i swoich potrzebach więcej niż ten spokojny, przyjacielski układzik. Także seksualnych. Później byłam na terapii dda - polecam Ci także. Znalazłam u siebie schematy myślenia o związkach właśnie takie: jest dobrze, nie ma fajerwerków, ale ważne, że jest. Znalazłam motywy, które zamiatały moje potrzeby pod dywan, bo przecież jest dobrze, udawanie, że wszystko gra, bo przecież nie będę się czepiać o to, że jest dobry, ale jakiś niemrawy, że brakuje mi czegoś nie do nazwania? Ja nadal się trzymam wersji, że nie znasz siebie. Chwilowo zaprzeczasz sama sobie: najważniejsza dla Ciebie sfera życia to związek, ale jesteś w takim, który mocno kuleje.
__________________
May the Force be with You!
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 | |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
Inną sprawą jest otwarcie się na seks - nie wiem, czy w Polsce to jest powszechne i da się kogoś znaleźć, ale słyszałam o trenerkach seksualnych. Prowadzą zajęcia, uczące jak się stymulować, jak się otwierać itp. Indywidualne i grupowe, głównie dla kobiet, pewnie są też dla par.
__________________
May the Force be with You!
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
Złotniczanka, myślisz, że z tego mojego związku to nic nie będzie? |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#24 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
nie znam Was oboje, nie chcę stawiać diagnozy. Ale myślę, że może być coś za jakiś czas - fajna przyjaźń.
__________________
May the Force be with You!
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Ten też nie jest szczęśliwy. Pisałaś, czego pragniesz i co masz i to nie jest tożsame.
Pytalaś wcześniej, czy to nie jest tak, że w każdym związku namiętnośc mija. Może i tak. Ale wtedy, jeśli związek jest dobry to w sposób naturalny przechodzi przez kolejne stadia i niekoniecznie dochodzi do sytuacji kumpli. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#28 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
sama siebie próbujesz okłamać. trochę przykre.
__________________
-27,9 kg ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 116
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
No bo wszyscy wokolo mowia "namietnosc mija, po latach wazne zeby sie po prostu lubic", itp, itd
Jezeli macie jakies inne doswiadczenia i jestescie w zwiazku (albo w zwiazach) z dlugim stazem to piszcie, jak to jest u Was, wygasla namietnosc i co, czym sie wtedy jest jesli nie przyjaciolmi? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Od 7 lat nie wiem czy to przyjaźń czy kochanie...
Namietnosc mija, ale nie oznacza to, ze nie ma sie wcale i nigdy ochoty na swojego wieloletniego partnera. Poza tym jak dla mnie rozmowa z toba jest bezsensowna i bezproduktywna. Co mialam powiedziec to powiedzialam wczesniej.
__________________
-27,9 kg ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:16.