Ekskluzywny Klub "Stojące nad grobem" dla minimum ćwierćwiecznych. Cz. III

[Malla]

Zastanawia mnie, skąd wyciągnęłaś takie wnioski, że on nic nie robi dla niej. Życie naukowca na kontraktach to niestety życie na walizkach

[mww]

Napisane przez Malla

Wychowałam się na kablówce, Czubównie i Tik-Taku, wtedy nie było tak odmóżdżających seriali jak "Hannah Montana", a na MTV leciała muzyka zamiast reality shows.

Napisane przez olla74

. Mamy za sobą Podroż za 1 uśmiech, Tolka Banana, Wakacje z duchami itp .Ale też Moje wielkie greckie wesele,Zakazany owoc. Chcę im pokazać Qvo vadis, Pan Tadeusz i takie tam..
I też wychowałąm się na Teleranku, Piątku z pANKRACYM tIK taKU, fASoLKACH ITD, ITP

No własnie, ale teraz nie ma juz tak wspaniałych programów.... a w bajkach jest więcej przemocy i nienawiści niż w normalnym filmie

Kasza - jesteś daleko od TZ'ta i inaczej patrzysz na całą sytuację... zaczynasz tęsknić za stabilizacją życiową i zastanawiasz się jak długo będziecie na walizkach.....

[dzinek]

Napisane przez Malla

Zastanawia mnie, skąd wyciągnęłaś takie wnioski, że on nic nie robi dla niej. Życie naukowca na kontraktach to niestety życie na walizkach

Mnie zastanawia gdzie Ty widzisz ze ja wyciagnelam takie wnioski.
Odpowiedzialm tylko jaka jest jeszcze mozliwa opcja, i nie jest ona jedyna ,tylko jedna z wielu.

[kurczak Wolf]

Hej kobity

Biedronko - no dzieciaki fajne, tylko skąd ja mam te siwe włosy?

Dla mnie święta zaczynają się wraz z pierwszymi taktami piosenki ekologicznej "Las Krismas"

Kasza... nic nie napiszę... muszę pomyśleć...

U mnie TV funkcjonuje - ale wybiórczo - no i moc mają te magiczne kwadraciki z lewego górnego rogu. Funkcjonuje u nas tekst: "wyjdź, to jest film dla dorosłych" - i wcale to nie oznacza, że matka ogląda film przyrodniczy Po prostu Młoda wie, że mogą być sceny, których nie zrozumie albo ją wystraszą...

Badymka - ucz się ucz... bo nauka to potęgi klucz... a jak juz zdobędziesz ten klucz, to może uda Ci się otworzyć kajdanki, którymi familia przykuła Cię do zlewozmywaka

[Malla]

Dzinku - Ale zasugerowałaś i to mnie zastanawia. Myślałam, że są szczęśliwi, ale może coś mi ostatnio umknęło, bo siedzę na forum głównie w pracy i nie czytam uważnie. Nie nadążam za Wami i nie wiem, czy coś faktycznie się nie działo, co ominęłam.

[dzinek]

Napisane przez kurczak Wolf

Hej kobity
U mnie TV funkcjonuje - ale wybiórczo - no i moc mają te magiczne kwadraciki z lewego górnego rogu. Funkcjonuje u nas tekst: "wyjdź, to jest film dla dorosłych" - i wcale to nie oznacza, że matka ogląda film przyrodniczy Po prostu Młoda wie, że mogą być sceny, których nie zrozumie albo ją wystraszą...

bardzo madrze
Uwielbiam to okreslenie "film przyrodniczy"

Napisane przez Malla

Dzinku - Ale zasugerowałaś i to mnie zastanawia. Myślałam, że są szczęśliwi, ale może coś mi ostatnio umknęło, bo siedzę na forum głównie w pracy i nie czytam uważnie. Nie nadążam za Wami i nie wiem, czy coś faktycznie się nie działo, co ominęłam.

Malla to nie byla sugestia, ale luzna mysl, wlasnie po to aby zastanowic.
Zadna z nas nie pisze tutaj calej historii, tylko fragmenty, wiec nie mozna zakladac ze ktos jest szczesliwy czy nie,czy mu taka sytuacja czy zycie odpowiada czy nie?, mozna tylko przypuszczac.
Sprawy zwiazkowo-sercowe to "delikatna" materia.
No chyba ze ktos bezposrednio pisze ze jest h******

Edit: Malla jakis naukowiec to Twoja niespelniona milosc? [ absolutnie nie jest to jakis przytyk czy cos w tej kwestii,.Tylko mnie zastanawia Twoja reakcja bronienia interesow pana, nie Kaszy?]

[Malla]

Dzinek - nie, parę postów wyżej wspominałam o koleżance, której mąż jest profesorem, stąd nawiązanie. Kasza zawsze jawiła mi się jako szczęśliwa z TŻ, więc sugestie, że coś może być nie tak, burzą obraz jej grobu na moim cmentarzyku

[dzinek]

i co ta kolezanka jest szczesliwa? a jej maz jest szczesliwy? z tego co Ci mowia
Malla To nie sugestie, no ale skoro tak to dzis odbierasz Twoja wola, EOT oki?

[Malla]

On jest bardzo apodyktyczny, ona robiła karierę w zawodzie, ale rzuciła ją dla podtrzymywania domowego ogniska. Są szczęśliwi, ale to nie jest model szczęścia, który do mnie przemawia, bo on jej prawie na nic nie pozwala, a ona mu się poddaje.

[dzinek]

Malla pogadamy o tym za kilka lat.
Dobranoc

[agusia8524]

Dobry moje kochane
Wpadłam zapewnić o swojej miłości i śledzeniu losów Waszych

Kasza nawet nie wiesz jak bliskie są/były mi Twoje rozterki, może nie do końca identyczne tematycznie, ale w podobnym tonie..., rozpiszę się w week, teraz lecę pisać scenariusz na hospitację

I pytanie zasadnicze, znacie może kogoś kto ma do oddania/adopcji/ew sprzedania świnki morskie?

[Kasza Manna]

Dzinku i Mallo, obie macie rację. Dzinek, bo chciałabym, żeby TŻ "dał z siebie coś więcej" (głównie w kwestii formalnej, stabilizacyjnej). Malla ma, bo jestem z nim szczęśliwa (tzn go kocham i świetnie się rozumiemy, jak łyse, stare konie ), ale nie jestem szczęśliwa z sobą w tym życiu. Ostatni rok (Napletkowy) był pełen napięć po części finansowych, a po części egzystencjalnych (chcę choć trochę pewności i stabilizacji ), więc to nie jest tylko sielski i anielskie życie. Dziękuję za próbę zrozumienia. Smucą mnie bardzo momenty autorefleksji, bo nie chcę się z nim rozstawać, a z drugiej strony ... No właśnie. Czekam i czekam, a zmiany (obiecywane) nie nadchodzą. Możecie przewertować wszystkie części Grobowca, ile to już planów było... :/

Dziadek od 2 dni w szpitalu, ma jakieś poranne ataki, do tego tomografia pokazała, że wycięty guz odrósł większy, no i pojawił się drugi. Brat tydzień temu był w PL, chociaż się z dziadkiem widział. Ja jestem bez kasy, sprawdzę bilety na po świętach... Oby nie było za późno

[mww]

Kasza - dla dziadka


Dzień dobry

Kurczak - i to jest zdrowe podejście, a nie.... no dobrze, możesz oglądać, ale jak będziesz się bała to pójdziesz spać... jaaaasne... jak dziecko zobaczy jakąś straszną scenę to akuuurat położy się i spokojnie zaśnie

Za 7,5 koniec pracy

[Malla]

Od rana mam elektryków w domu, ciekawe, czy będę miała do czego wracać po pracy Kotek przestraszony leży pod szafą, bo wiercą i stukają.

Napisane przez dzinek

Malla pogadamy o tym za kilka lat.

Możesz sprecyzować? Bo kompletnie nie wiem, o co Ci chodzi.

Prosiłam, byś sprecyzowała, co znaczy, że Kasza ma wiele opcji i że jej TŻ musi dać coś z siebie. Odpowiadasz enigmatycznie sugerując, że mam niespełnioną miłość naukowca

Napisane przez dzinek

czekanie jest jedna z opcji, niekoniecznie na znalezienie pracy przez TZ

Napisane przez Malla

Dzinku, jakie są jeszcze opcje wykluczające rozłąkę?

Napisane przez dzinek

Takie ze Tz da cos z siebie.

OK, gość musi wreszcie ustalić, jak ma wyglądać ich dalsza przyszłość, bo wypada, by jego partnerka wiedziała na czym stoi, zamiast bujać się bezsensownie po świecie. Ślub niewiele zmieni, bo są już stałym związkiem. Według mnie wypada wspólnie zastanowić się, co oboje mają robić w życiu, by nie spełniała się tylko jedna strona związku, inaczej mole zeżrą Kaszę.

Czy możesz przestać być tak tajemnicza i napisać coś więcej? Co może zrobić Kasza, by wyjść z martwego punktu? Co ma TŻ dać z siebie?

[Kasza Manna]

Malla, "ustalić" to już ustala od kilku lat (stąd plany postdoc blablabla). Mam dość tylko luźnego ustalania, wbrew pozorom ten niby nieważny ślub by coś zmienił, bo jednak jest to jakiś krok naprzód w związku (dla mnie). Inaczej jest też ze wzgl. formalnych - nawet niepracująca żona pracującego człowieka ma ubezpieczenie, co za granicą jest ważne (i w PL też). Przykłady można mnożyć.

Kaszę zjedzą mole, a wcześniej wysmarka się na śmierć (bez łez co prawda )

[Malla]

Kasza - i kiedy masz zamiar mu to wygarnąć? Ubezpieczenie to konkretny argument.


Dziewczyny, do mnie musicie jasno i konkretnie, bo wizażuję w pracy w trakcie rozmowy z jednym klientem, pisaniem maila do drugiego i testowaniem aplikacji jednocześnie

[Kasza Manna]

Malla, wygarnęłam już sporą "kupkę", zwłaszcza na początku roku, przed wyjazdem do Napletka. To wszystko już było, nic nowego.

[Sephinrot]

dzień dobry

informuję,że pałam chęcią mordu na mężu, oświadczył mi właśnie, że zamierza jutro malować ściany w kuchni, którą ja wczoraj wysprzątałam, i tak cała moja robota psu w du... ,zabiję noooo

Kasza za dziadka

Agusia wpisz w googlach "świnki do adopcji" mnóstwo jest. Zdecydowałaś się jednak?

[Malla]

Napisane przez Kasza Manna

Malla, wygarnęłam już sporą "kupkę", zwłaszcza na początku roku, przed wyjazdem do Napletka. To wszystko już było, nic nowego.

Chyba czas odświeżyć tę kupkę, niech zapachnie należycie

Z tego wszystkiego ominęłam dziadka. Kurczę, niefajnie, że się kolejny guz zrobił Leczenie, leczenie i jeszcze raz leczenie! I kciuki

[olla74]

Wybaczcie, nie cytuje, bo dużo się działo. Burza mózgów.
Kasz ma kołotrzydziestkowe wahania. Nadszedł na niĄ CZAS ABY ZDECYDOWAĆ CO DALEJ Z ŻYCIEM(sorki za caps lock) Znam taki dylematy chyba większośc kobiet je ma (czas-często w urodziny, ślub znajomej, chrzciny dziecka w rodzinie , święta, przeprowadzki, odejścia osób bliższych )Takie chwilę są potrzebne.Dają perspektywę i oddech.I obojętne co się postanowi,życie trwa dalej. Warto tylko ,żeby zbytnio nie żałować podjętej decyzji.Jak masz związek z na dystans (km nie uczuć) to jakoś łątwiej myśleć o sobie.Kasza przeanalizuj jak byś się czuła gdyby Twoje życie miało wyglądać jak dotychczas przez następne 5 lat, czy dasz radę , czy chcesz, czy się poświęcisz, co będzie ważne. Potem zrób symulację mózgową np pełnej samodzielności i związku z kimś innym czy jestes w stanie o tym w ogóle myśleć czy to nie wchodzi w gręJak będziesz coś wiedzieć to wyłuszcz wnioski Tż-wi i powiedz ,że nadszedł czas na decyzję , w prawo lub lewo ,razem lub osobno, wspólne budowanie czy życie obok siebie. I wiem,że nie jest łątwo.Myśl sobie powoli . My -związek staruch- jesteśmy z Toba wirtualnie na razie.Udanych przemyśleń.
Życzę Ci abys zobaczyła się z Dziadkiem.
Reszta całusy ile kto potrzebuje.

[dzinek]

Malla kompletnie sie nie rozumiemy w tej materii. Nic nikomu nie sugeruje, mowie tylko to co mysle.
Nie moge napisac co Kasza ma zrobic bo nia nie jestem i nie kocham jej TZ, ona sama musi sobie jasno postawic co jest dla niej najwazniejsze na ta chwile i jak to zorganizowac.
Kasza oswiadcz sie moze, z zarezerwoawanym terminem teoretycznie, i zobaczysz reakcje. _ to nie jest, co masz zrobic w swoim zwiazku ale Ci to moze pozwolic okreslic na czym stoisz
dla dziadka idla Ciebie (zobacz Wizzaira)

[Malla]

Olla - byłam w podobnej, "okołotrzydziestkowej " sytuacji 2 lata temu, ale zdecydowaliśmy się na rozstanie, a raczej on zdecydował. To był etap, gdy on chciał kupić mieszkanie, a ja nie (i nie mogłam, bo bym kredytu nie dostała ze względu na brak umowy), ale ślubu nie chciał, bo po co.

[DariaKom]

Kasza, trzymam kciuki, żeby Ci się udało zobaczyć z dziadkiem, no i za samego dziadka.
Co do związkowych problemów, trudno mi się odnieść... w zasadzie nie wiem co Ci napisać na to wszystko...mam nadzieję, że się poukłada tak że obojgu Wam będzie dobrze.


Spadam się dopakowywać, jutro z rana jedziemy z Majatorem do mojej mamy do Bydgoszczy już na święta, ale będę Was czasem podglądać, jak nikt nie będzie widział
Bądźcie grzeczne i miłego weekendu wszystkim!

I'll be back

[kurczak Wolf]

Kasza - w pierwszej kolejności - mam nadzieję, że uda Ci się zobaczyć z dziadkiem jak najszybciej... a ktoś nie może Cię wspomóc finansowo - na ten bilet??? Może Tż?

W kwestii TŻ-ta - tak móżdżyłam i wypadło na to, że przechodzisz typowy dla większości kobiet w naszym wieku pęd ku stabilizacji. Z jakiegos powodu Twój facet nie...
Jeżeli sugerowałaś to TŻ-owi wielokrotnie - to przyznam szczerze - nie rozumiem braku podjęcia konkretnych kroków z jego strony.
Mówisz, że znacie się, jak łyse konie... a czy nie jest tak, że Wasz związek ewoluował z czasem w układ kumpelski? No a wiadomo - najlepsi kumple - jacy by nie byli - nie planują wspólnej przyszłości i dożycia razem późnej starości...
Myślę też - że naszły Cię teraz wzmożone myśli na ten temat, bo zostało nadszarpnięte poczucie szczęścia. Póki miałaś stały bodziec w postaci Twojego Tż-eta, Twoje osobiste niepowodzenia nieco bledły - rekompensowane przez - bądź co bądź - spokojny i w miarę stabilny emocjonalnie związek. Teraz natomiast - kiedy zabrakło tego bodźca - doszły do głosu Twoje pragnienia.
Teraz pojawia się pytanie. Czy będziesz szczęśliwsza, kiedy zaczniesz się realizować zawodowo kosztem związku? Czy ważniejsza jest dla Ciebie stabilizacja zawodowa czy życiowa (w sensie - ślub). No i pytanie roku - dlaczego Twój facet unika hajtnięcia się, skoro i tak zakładacie, że będziecie razem - a wzięcie ślubu załatwiłoby nie tylko kwestie formalne (jak chociażby ubezpieczenie czy kwestie spadkowe) ale też dałoby Ci to, czego potrzebujesz emocjonalnie.
No i na koniec - to może nie będzie zbyt miłe z mojej strony - ale uważam, że Twój Tż zachowuje się raczej egoistycznie - lub jak kto woli - krótkowzrocznie. Skoro realizuje się zawodowo (i finansowo) - co wpływa na Twój brak stabilizacji i rozwoju zawodowego, to musi mieć świadomość, że jak tak sobie będziecie dalej zyli - i nie daj Boże - coś by mu się stało - to Ty zostajesz z gołą

Malla - w kwestii Twoich znajomych - może ta kobieta potrzebuje właśnie takiego układu. Ludzie są tak różnie skonstruowani, że mnie już naprawdę niewiele dziwi. Być może zajmowanie się domem daje jej tak naprawdę większą satysfakcję niż "kariera" zawodowa. Wiesz, jak to jest... nie może być tak, że są sami kierownicy - ktoś musi byc kierowany

[Kasza Manna]

Ano, jak łyse konie, trochę to może w bardziej partnerski (bez fajerwerków) związek się zmieniło, ale staż też robi swoje, 4,5 roku to nie kilka miesięcy i motyle w brzuchu.
Dzinku, w pewnym sensie już mu się oświadczałam (czy raczej oświadczałam, że "mam Ci się oświadczyć, żeby w końcu do czegoś faktycznie doszło?"). TŻ zawsze argumentował, że nie ma kasy (moja mama zaoferowała, że ślub nam zorganizuje i opłaci (tak jej zależy ), więc argument TŻa, gdyby faktycznie chciał, jest nietrafiony).
Wszystko ciągle kręci się wokół kasy i braku stabilizacji (rozumiem, że w momencie, gdy mieszka się np. w Napletku, to kasa potrzebna jest na loty do PL itd, ale mówiłam mu wielokrotnie, że jak dla mnie to wystarczy cywil, bez wesela, może obiad gdzieś dla najbliższej rodziny. Nie zależy mi na fecie, to nie w moim stylu.). Rozumiem, że od marca miał długi zaciągnięte przez nasz przyjazd do N. i dopiero teraz z nich wyszedł. Ale mimo to jakiś żal zostaje.
Tak ogólnie, to życie z TŻem jest ciągle na etapie hmmm.. studenckim? Rozumiecie pewnie, o co chodzi. Zależności względem promotorów, mieszkanie nie "na swoim", trochę tu, trochę tam. Powroty do domu rodzinnego itd. Stąd moje głupie uczucie, że mam 28lat, a ciągle jakaś taka jestem... nieułożona.
Wiecie, nawet nie chodzi mi o to, żeby kontynuować coś związanego z moim wystudiowanym zawodem, w Dzinkowie też mogę iść do szkoły, uczyć się dalej języka, robić coś, co da mi lepszą pracę i większą satysfakcję. Wkurza mnie tylko to, że znów blokuję się na myśl o np. rozpoczęciu jakiegoś kursu przez myśl - jeśli TŻ się wiosną obroni i zdecyduje wyjechać do pracy do jednego z bardziej uniwersyteckich miast (na O.), to pewnie znów muszę rzucić swoje nowe życie i znajomych (których nie miałam okazji mieć przez przez ostatni dłuuuuuugi czas mieszkania w Napletku) i jechać do niego.
Czy jestem kurą domową przywiązaną do swojego gospodarza? Na pewno byłam nią w N., ale co jest teraz? Sama nie wiem.
To nie jest tak, że dopiero teraz mnie "wzięło" na stabilizację. To jest temat przewodni co najmniej 2 ostatnich lat.

P.S. Kurczaku, to nie tak, że chcę się realizować zawodowo kosztem czegokolwiek, kosztem związku. Ja po prostu chcę mieć w końcu coś swojego, miejsce na ziemi, choćby na jakiś czas, ale swoje. Swoją pracę, znajomych, życie. Akurat całe moje życie ciągle się przeprowadzałam (od najmłodszych lat) i ogromnie brakuje mi już (stara jestem) małego przystanku. Ciągle jestem na walizkach, ciągle mam swoje rzeczy w domu mamy, tam zresztą ciągle wracam po kolejnych etapach życia z TŻem (a to napletki, a to hotele asystenckie itd). Męczy mnie to.

[Kasza Manna]

Cud. Powiedziałam TŻowi o dziadku i o tym, że chciałabym się wybrać do PL, ale mnie nie stać i zaoferował mi kupno biletu. Może nawet uda się wybrać taki termin, kiedy on jeszcze sam będzie w kraju.

[kurczak Wolf]

No to super Jeden problem z głowy

Słuchaj... a może ułóżcie sobie z Tż-etem jakiś plan długoterminowy... Bez szczegółów - ale taki ramowy - żebyscie wiedzieli do czego - i mniej więcej kiedy - będziecie dążyli... Tak wiesz - "czarno na białym"

A może Twój Tż chce duże wesele??? W sumie czym argumentuje takie ociąganie się z tym slubem? Bo z tego, co widzę - byłaś dość konkretna w tym temacie...

Przypomniał mi się przypadek koleżanki, która po wielu latach związku, dostawała już piany na ciągłe "nie teraz" swojego faceta. W końcu, kiedy dobiła do trzydziestki - powiedziała mu, że albo wóz albo przewóz, bo ona ma juz swoje lata i musi wiedzieć na czym stoi i że nie zamierza urodzić ewentualnego dziecka koło czterdziestki.
Oświadczył jej się dwa dni później - kiedy siedziała w wannie z maseczką na twarzy i odżywką na włosach i stwierdził, że miało to docelowo wygladac inaczej, ale skoro się uparła...

[Kasza Manna]

Kurczaku, ramowy jest od jakichś 2 lat (obrona TŻa, wyjazd, ślub "przy okazji"). Konkretów żądam (tak na serio) od jakiegoś roku, TŻ wszystko uzależnia od obrony itd.
On chce może ciut większe (żeby się babcia wybawiła itd ), tzn z tańcami, ale wszystko u niego jest bez żadnych szczegółów i ustaleń, więc nawet nie było okazji do przeforsowania tego czy owego.
Ja naciskałam czasem mniej, czasem bardziej (tzn czasem bardziej chciałam mieć dziecko przed 30tką, czasem mniej), ale na ślub od roku już mocno. Z dzieckiem chciałam czekać na moment, kiedy w końcu zamieszkamy gdzieś bardziej "u siebie", ale ten moment ciągle się przesuwa... I przesuwa... I przesuwa.

[kurczak Wolf]

No to może weź gęboki oddech... poczekaj spokojnie do tej obrony, skoro wiesz, że "przed" i tak nic się nie ruszy... nie stresuj się... a potem dziada za łeb i wlecz do ołtarza

z resztą, skoro chce, żeby się babcia wybawiła, to może niech weźmie pod uwagę, że kobieta nie ma już 30-tu lat (60-ciu pewnie też już nie...) i raczej niech się streszcza...

---
ps. a jakby się Doktorek bronił przed tym zaciąganiem pod ołtarz, to mu pociągnij z balkonika I niech Moc Coregatabs będzie z Tobą!

[Kasza Manna]

Yhhh, tylko że, wiesz, na tę obronę czekam już ze 2 lata. Niby powoli coś się krystalizuje, ale wciąż jest to odległe od rzeczywistości.
30 nie. Tylko 28