Czy da się uratować ten związek czy to już koniec? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-11-06, 12:23   #1
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61

Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?


Nowe konto. Podaje tutaj sporo szczegolow, wiec w razie czego nie chce aby ktos powiazal mnie z poprzednimi postami.

Mam tendencje do rozwlekania... Jak za dlugie, to niech ktos stresci, bo ja nie umiem, musze opowiedziec cala historie wrac z watkami pobocznymi. I tak opisalam to dosyc pobieznie

Od 15 r.z. do tej pory bylam w zwiazkach (mam 27 lat).

Zwiazek z A zaczal sie kiedy mialam 15 lat. Bylismy razem 7 lat. On zakonczyl ten zwiazek bo nie byl juz pewien swoich uczuc. Po zerwaniu wyszlo na jaw, ze nie byl wobec mnie do konca szczery - mial konta na portalach randkowych, calowal sie z jakas dziewczyna i mowil jej, ze miedzy nami koniec i ze mnie nie kocha (o czym ja dowiedzialam sie oczywiscie ostatnia...). Wczesniej dawal mi juz powody do podejrzen, ale zawsze tak mnie potrafil urobic i odwrocic sytuacje, ze zaczynalam obwiniac sama siebie i nic z tym nie zrobilam - mistrz manipulacji po prostu!

Tuz po rozstaniu weszlam w kolejny zwiazek z B - na poczatku mialo byc bez zobowiazan jako "odreagowanie" rozstania z A, ale po kilku miesiacach spotkan stwierdzilismy, ze sprobujemy zwiazku i jestesmy (bylismy?) razem 5 lat.

Na poczatku spotykalismy sie bez zobowiazan, ale dosyc szybko zaczelismy sie spotykac codziennie, w koncu zamieszkalismy razem. Przez rok-dwa bylo nam razem dobrze - nie klocilismy sie, wychodzilismy razem, ale tez czesto po prostu siedzielismy razem w domu i bylo dobrze. W tamtym momencie mu ufalam, nie dawal mi zadnych powodow, aby bylo inaczej. Nie czulam tez potrzeby, zeby go kontrolowac czy sprawdzac (jak z A.). Seks byl super. Bylam szczesliwa, nie potrzebowalam niczego wiecej. Oby tak dalej.

Po pewnym czasie ja zdecydowalam, ze chce zmienic prace i wiazalo sie to z przeprowadzka dosyc daleko od miejsa, gdzie zylismy. On podjal decyzje, ze pojedzie ze mna. Szybko znalazl tez prace, ale miedzy nami zaczelo sie sypac kompletnie.

1. Zaczelo sie od seksu, a raczej od jego braku. Wczesniej uprawialismy seks kilka razy w tygodniu, czesto codziennie. Zaczelo sie to robic coraz rzadziej, raz na tydzien albo na dwa. Najdluzszy okres bez seksu to trzy miesiace. Pierwsza czerwona lampka. Probowalam rozmawiac, znalezc przyczyne, ale on sie zloscil, ze go naciskam, ze on czuje presje i przez to nie ma ochoty. Ja sie zloscilam, plakalam. Zaczelam flirtowac z kolega z pracy i pozniej powiedzialam o tym B. Myslalam, ze moze to cos zmieni, ale pogorszylam sprawe.

2. Po pewnym czasie seks sie poprawil, tzn. ustabilizowala sie czestotliwosc do srednio raz w tygodniu. Zaakceptowalam, choc i tak prosilam, aby zrobil badania czy zmienil nieco styl zycia na zdrowszy (bo domyslam sie ze to byla przyczyna), ale nic z tym nie robil i tylko wkurzal sie, kiedy zaczynalam temat seksu.

3. Zaczely sie problemy z alkoholem. Wiedzialam od zawsze, ze lubi piwo i nie mialam nic przeciwko, sama lubie. Jednak zaczely sie problemy w zwiazku z tym - po pracy prawie codziennie zostawal dluzej pic z kolegami. Oboje duzo pracowalismy, wiec wolne dni chcialam spedzac razem, ale on coraz czesciej wybieral towarzystwo z pracy. Druga czerwona lampka. Kiedy kolejny raz wrocil juz naprawde mocno wstawiony (trzecia lampka...), poklocilismy sie bardzo. Prosilam go zeby sobie odpuscil troche ten alkohol, szczegolnie na tygodniu, kiedy codziennie trzeba chodzic do pracy. Wtedy zrobil mi awanture, ze ja chce go na sile zmienic w kogos kim nie jest, ze on lubi zyc tak jak jest i jemu to nie przeszkadza, nie chce niczego zmieniac. Bylismy blisko rozstania wtedy, ale jakos doszlismy do porozumienia - mial po prostu nie wracac wstawiony do domu.

4. Sytuacja sie poprawila, przestal wracac pijany, seks jako-tako dawal rade. Myslalam, ze bedzie dobrze. Jednak od problemow z alkoholem, zaczelam nieraz go sprawdzac - czy przypadkiem nie dawal gdzies znowu w palnik z kolegami zamiast byc w pracy, jak twierdzil. Zauwazylam ktoregos razu, ze w wiadomosciach, ze w "ostatnio wybieranych numerach" (w jakims starym telefonie byla opcja, ze przy wysylaniu wiadomosci pokazywalo numery na ktore sie ostatnio wysylalo sms) byl numer dziewczyny z jego pracy. ALE w skrzynce nie bylo z nia wiadomosci... Zapytalam go wiec dlaczego usuwa wiadomosci z kolezankami . Probowal robic ze mnie idiotke, ze nie wie o co chodzi (a mam na to alergie przez zwiazek z A, ktory tak samo robil ze mnie kretynke). W koncu wyszlo, ze to niby tylko kolezanka, ale nie chcial zebym sie zloscila i usunal. (To ile tych czerwonych lampek juz bylo?). Wyjasnilismy, ze skoro kolezanka i niewinne wiadomosci, to ma nie usuwac, bo to budzi podejrzenia. Powiedzialam, ze chce zeby po prostu byl szczery ze mna. Ja za to mialam przestac go sprawdzac. Deal.

5. Kilka miesiecy bylo dobrze. Pytalam go ze dwa razy czy utrzymuje kontakt z ta dziewczyna. Za kazdym razem mowil, ze nie, bo ona sie przeprowadzila gdzies dalej i przestali utrzymywac kontakt. Zapewnial mnie, ze obiecalismy sobie szczerosc i jak bedzie z nia pisal, to mi powie, na pewno nie bedzie tego ukrywal. Ahaaa....

6. Piec dni temu. Wrocil z pracy wstawiony. Twierdzi, ze pil z kolegami pod praca. Zona jego kolegi z pracy jednak napisala do mnie, ze byla jakas impreza u jednej z dziewczyn z pracy. Nie powiedzial mi o imprezie.

7. Cztery dni temu. Nastepnego dnia sprawdzilam jego telefon. Znalazlam dodatkowe konto na fb - zalogowalam sie. Zalozyl je tylko po to, aby pisac z tymi (bylymi juz, bo sie przeprowadzily gdzies) kolezankami z pracy. Mial to konto od kilku miesiecy. Wiadomosci byly raczej typu co slychac, wymiana jakichs newsow, nic zlego. Ale kilka wiadomosci bylo innych: "stesknilem sie, kiedy przyjedziesz? ", "-dzisiaj dzien przytulania! - przyjedz, to sie przytulimy!", "zalozylem nowe konto, zeby moja nie byla zazdrosna", "teraz nie bardzo moge gadac, bo z moja siedze", "przyjechalbym do ciebie, ale moja mnie nie pusci", "moja pojechala do kina, to moge zadzwonic", "moze wyslesz jakas fotke jak sie opalasz?"... W tych wiadomosciach wciaz nalegal, zeby te dziewczyny z nim porozmawialy z kamerka wlaczona, koniecznie chcial je widziec. Z wiadomosci tez wywnioskowalam, ze kilka dni temu faktycznie nie pil pod praca z kolegami, tylko byli u innej kolezanki i dzwonili do jednej z tych dziewczyn. Wyszlo tez, ze zawsze jak jezdzil do lub z pracy, to dzwonil to jednej z nich. Mi zawsze mowil, ze dzwoni do domu... Nie wiem ile jeszcze takich klamstw bylo, ale przypuszczam, ze duzo wiecej.

No po prostu szlag mnie trafil na miejscu, zagotowalam sie. Powtorka z rozrywki. Jak wrocil kazalam mu sie wytlumaczyc i wyprowadzic. Olal mnie, powiedzial ze nie bedzie gdzies po nocy lazil i poszedl spac. Oczywiscie poklocilismy sie, wszystko poszlo w strone tego, ze ja go znowu sprawdzam i mu nie ufam. Powiedzial, ze jak mam problem, to ja sie moge wyprowadzic. Zaczal mi wymyslac, ze ja na pewno taka swieta jestem i wypomnial ten flirt z kolega sprzed poltora roku. Nastepnego dnia tylko zapytal, czy sobie ma szukac pokoju, odpowiedzialam, ze tak i na tym nasza komunikacja sie zakonczyla. Nadal jest w mieszkaniu, musimy spac razem, ale nie rozmawiamy ze soba.

Nie jestem zla za same glupie wiadomosci, tylko za klamstwa i proby zrobienia ze mnie idiotki, zlamanie pewnej obietnicy. Wiem, ze ja ze swojej strony tez obietnice zlamalam (ze go nie bede sprawdzac), ale czuje, ze mialam ku temu powod. I ciesze sie, ze to zrobilam - inaczej wciaz by mnie oklamywal, a ja bym sie pewnie nigdy nie dowiedziala.

Jest mi przykro, ze on przeszedl nad tym do porzadku dziennego, jakby bylo mu wszystko jedno. Liczylam, ze bedzie sie staral to wyjasnic, naprawic, ale nic w tym kierunku nie robi.

Zawsze ja bylam pierwsza, zeby wyciagnac reke do zgody. On chyba nigdy tego nie zrobil, po zadnej klotni. Zawsze to ja pierwsza miekne, przytulam sie do niego i zaczynam rozmowe.

Czuje, ze teraz tez jestem bliska, zeby to zrobic, ale tlumacze sobie, ze nie chce za pare miesiecy przezywac tego samego. Final bedzie taki, ze on bedzie sie coraz lepiej ukrywal, a ja coraz bardziej go sprawdzac. Nie chce tak zyc, nie chce sie tak meczyc.

Oczywiscie widze w tej calej sytuacji rowniez swoja wine, w zwiazku z nadmierna kontola. Probowalam to zmienic i nie kontrolowalam go dopoki nie dal mi ku temu powodow. Ale rowniez nie jestem swieta, to prawda. Wiem, ze wina zawsze lezy po obu stronach.


Nie mam co ze soba zrobic. Spimy razem (nie ma innej mozliwosci, chyba ze zaczne spac w pracy...), ja szukam mieszkania, on tez mial zaczac czegos szukac, ale ciezko cos znalezc na juz. Nie przeprowadze sie do hotelu ze wszystkimi swoimi rzeczami z mieszkania. Nie mam mozliwosci powrotu do domu rodzinnego. Mam znajomych tutaj, ale tez nie zwale sie komus do mieszkania z kilkunastoma pudlami swoich rzeczy... Zwlaszcza, ze wiekszosc ma swoje rodziny.

W nocy ja chce tylko, zeby sie do mnie przytulil i przeprosil, zebysmy zaczeli jeszcze raz. Mysle, ze wtedy dalabym sie poniesc emocjom i chcialabym zebysmy wrocili do siebie. Ale rozum podpowiada, ze to juz nigdy nie bedzie tak, jak bylo kiedys. Wymieniam sobie wszystkie jego wady i staram sie sobie przetlumaczyc, ze i tak nie pasowalismy do siebie (on stal sie jeszcze bardziej piwkujacym kanapowcem, ja staram sie zmienic tryb zycia na bardziej aktywny; on nie chcial ze mna podrozowac, ja kilka razy w ciagu roku jezdzilam sama za granice... i wiele innych), ze on mnie ciagnal w dol. Moja rodzina tez mi powtarza, ze bez niego odzyje, ze byl mi kula u nogi.


Nie wiem czego oczekuje, musialam sie wygadac... Prosze o jakies madre slowa (i streszczenie )

Edytowane przez sadnovember
Czas edycji: 2017-11-06 o 12:24
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 12:46   #2
Wiraccocha
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 134
GG do Wiraccocha
Dot.: Czy da sie uratowac ten zwiazek czy to juz koniec?

To rozstaliście się w końcu czy nie? Moim zdaniem facet do odstawki.
Wiraccocha jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 12:50   #3
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da sie uratowac ten zwiazek czy to juz koniec?

Cytat:
Napisane przez Wiraccocha Pokaż wiadomość
To rozstaliście się w końcu czy nie? Moim zdaniem facet do odstawki.
Powiedzialam mu, ze ma sie wyprowadzic. Dla mnie to znaczy, ze sie rozstajemy, ale oficjalnie slowa "miedzy nami koniec" nie padly. Oboje szukamy czegos, zeby sie wyprowadzic, ale zadne z nas nie ma sie gdzie podziac, wiec w efekcie mieszkamy razem, ale nie rozmawiamy. Mysle, ze on liczy na to, ze ja kolejny raz wyciagne reke na zgode i mi przejdzie...
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 13:02   #4
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 270
Dot.: Czy da sie uratowac ten zwiazek czy to juz koniec?

Czyli tak naprawdę nie szukacie lokum żeby się wyprowadzić, bo jemu się nie chce i liczy że Ci przejdzie i dalej będzie z Tobą mieszkał i obrabial inne za plecami. A ty liczysz na to że się zmieni albo sklamie że się zmieni, przytuli cię, przeprosi i wrocicie do udawania że wasze wspólne życie jest ok. Ale nie jest ok i już nie będzie. Facet Cię nie kocha, nie tak zachowuje się partner, nie można mu ufać, nie oferuje Ci nic, ani wierności ani zaufania, dużo pije - powinnam podjąć "męska decyzję" i się rozstać i sama wyprowadzić, skoro on nie chce. Nie będziesz już z nim szczęśliwa.

Z jednego związku weszlas w drugi o takim samym schemacie. Nie masz porównania jak wygląda dobry związek. To co wy tworzycie to nie jest dobry związek. W ogóle w tym momencie to bardziej przypomina układ niż związek.
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 13:08   #5
Nymerth
Rozeznanie
 
Avatar Nymerth
 
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 594
Dot.: Czy da sie uratowac ten zwiazek czy to juz koniec?

Nie wiem co chcesz ratować. Po co komu związek z oszustem? On się nie zmieni.
Nymerth jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 13:48   #6
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da sie uratowac ten zwiazek czy to juz koniec?

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;78579516]Czyli tak naprawdę nie szukacie lokum żeby się wyprowadzić, bo jemu się nie chce i liczy że Ci przejdzie i dalej będzie z Tobą mieszkał i obrabial inne za plecami. [/QUOTE]

Nie wiem, czy on szuka mieszkania. Pewnie poprzestal na tym, ze popytal kolegow. Ja przegladam ogloszenia, ale nieruchomosci tutaj sa bardzo drogie do wynajmu. Znalazlam jedna agencje nieruchomosci dzisiaj, maja dosyc budzetowe studia na wynajem w okolicach mojego miejsca pracy. Mam otwarty formularz, zeby wyslac do nich, ale mam poczucie, ze to bedzie juz ostatecznosc, ze nie ma odwrotu.

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;78579516] A ty liczysz na to że się zmieni albo sklamie że się zmieni, przytuli cię, przeprosi i wrocicie do udawania że wasze wspólne życie jest ok. Ale nie jest ok i już nie będzie. Facet Cię nie kocha, nie tak zachowuje się partner, nie można mu ufać, nie oferuje Ci nic, ani wierności ani zaufania, dużo pije - powinnam podjąć "męska decyzję" i się rozstać i sama wyprowadzić, skoro on nie chce. Nie będziesz już z nim szczęśliwa. [/QUOTE]

Napisalas dokladnie to, co podpowiada mi zdrowy rozsadek. Powtarzam sobie, ze mooooze jesli oboje sie postaramy i cos zmienimy, to moze sie uda, ale gdzies z tylu glowy mi siedzi ta swiadomosc, ze to juz nie bedzie to. Ze za duzo sie wydarzylo, zeby moglo znowu byc normalnie. Nie chce go trzymac przy sobie na sile i nie chce juz sluchac wiecej klamstw.
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 13:57   #7
januszpolak
Zakorzenienie
 
Avatar januszpolak
 
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Przecież ten facet jest beznadziejny. Zdradza Cię, okłamuje, w dodatku jest już na prostej drodze do alkoholizmu. Ratuj siebie a nie ten "związek".
januszpolak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 14:17   #8
bozenowykotek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-04
Wiadomości: 125
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Ty tego nie widzisz z boku, bo w tym tkwisz. Ale ja widze to jako osoba postronna. Moja poszla do kina to zadzwonie? Przyjechalbym,ale moja mnie nie pusci? Zalozylam konto,bo moja jest zazdrosna? On nie traktuje Cie jak kobiete,tylko jak matke..co ma jakas okazje to robi ile moze,rozmawia,wypisuje,os zukuje. Widocznie zadna nie jest taka glupia i d#upy mu jeszcze nie dala ,bo uwierz ze by z checia skorzystal. Jestes juz duza. Pogon dziada i daj sobie szanse na szczesliwe zycie,zwiazek z kims kto bedzie dla Ciebie dobry a nie z takim psem ogrodnika.

Przykro mi,sama bylam w podobnym,mega tokstcznym zwiazku. Po 2 latach od rozstania bylam innym czlowiekiem i w zyciu bym sobie teraz nie pozwolila na takie traktowanie. Walcz o siebie i nie daj mu sie zbajerowac. A będzie Cie bajerowac,bo mu z Tobą wygodnie, tansze zycie,pewnie ugotujesz i wypierzesz a on jak uczniak za dupami. Daj sobie spokoj..
bozenowykotek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 14:26   #9
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Cytat:
Napisane przez januszpolak Pokaż wiadomość
Przecież ten facet jest beznadziejny. Zdradza Cię, okłamuje, w dodatku jest już na prostej drodze do alkoholizmu. Ratuj siebie a nie ten "związek".
Z alkoholizmem sie zgadzam. Bedac z nim ja tez zaczelam duzo wiecej pic, np. w srodku tygodnia, po pracy, przed telewizorem. Skoro on tak robil to wydawalo mi sie to normalne i tak czesto razem spedzalismy wieczory (jeszcze przed klotniami).

To nie jest tak, ze jest totalnie beznadziejny we wszystkim. Bylo nam bardzo dobrze do momentu, kiedy wszystko sie zaczelo sypac, po przeprowadzce. Mam wrazenie, ze w nowej pracy po prostu poznal facetow, dla ktorych piwkowanie po pracy (a chyba nawet i w pracy sie zdarzalo, ale nie ejstem pewna!) i oszukiwanie dziewczyn czy zon to norma. Ale skoro odpowiada mu takie towarzystwo, to tylko o nim swiadczy.

---------- Dopisano o 14:26 ---------- Poprzedni post napisano o 14:21 ----------

Cytat:
Napisane przez bozenowykotek Pokaż wiadomość
Ty tego nie widzisz z boku, bo w tym tkwisz. Ale ja widze to jako osoba postronna. Moja poszla do kina to zadzwonie? Przyjechalbym,ale moja mnie nie pusci? Zalozylam konto,bo moja jest zazdrosna? On nie traktuje Cie jak kobiete,tylko jak matke..co ma jakas okazje to robi ile moze,rozmawia,wypisuje,os zukuje. Widocznie zadna nie jest taka glupia i d#upy mu jeszcze nie dala ,bo uwierz ze by z checia skorzystal. Jestes juz duza. Pogon dziada i daj sobie szanse na szczesliwe zycie,zwiazek z kims kto bedzie dla Ciebie dobry a nie z takim psem ogrodnika.

Przykro mi,sama bylam w podobnym,mega tokstcznym zwiazku. Po 2 latach od rozstania bylam innym czlowiekiem i w zyciu bym sobie teraz nie pozwolila na takie traktowanie. Walcz o siebie i nie daj mu sie zbajerowac. A będzie Cie bajerowac,bo mu z Tobą wygodnie, tansze zycie,pewnie ugotujesz i wypierzesz a on jak uczniak za dupami. Daj sobie spokoj..
Dzieki za te slowa! Nie myslalam o tym nigdy, ze moglby mnie zdradzic fizycznie. Ale faktycznie te teksty sugeruja co innego. Gdyby tylko mial okazje "wyrwac sie" bezkarnie, mysle, ze chetnie by skorzystal... Ciekawe czy nic sie nie dzialo, kiedy ja sama jezdzilam na wakacje... No i to namawianie dziewczyn, zeby wlaczyly kamerki, bo chce je zobaczyc... Brrr, az mnie to obrzydza
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 14:29   #10
MissChievousTess
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 327
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Po co ratować związek z alkoholikiem? Kula u nogi do końca życia Ci potrzebna?
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894
MissChievousTess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 14:34   #11
HolaPaola
Raczkowanie
 
Avatar HolaPaola
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 75
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Cytat:
Napisane przez sadnovember Pokaż wiadomość
Nowe konto. Podaje tutaj sporo szczegolow, wiec w razie czego nie chce aby ktos powiazal mnie z poprzednimi postami.

Mam tendencje do rozwlekania... Jak za dlugie, to niech ktos stresci, bo ja nie umiem, musze opowiedziec cala historie wrac z watkami pobocznymi. I tak opisalam to dosyc pobieznie

Od 15 r.z. do tej pory bylam w zwiazkach (mam 27 lat).

Zwiazek z A zaczal sie kiedy mialam 15 lat. Bylismy razem 7 lat. On zakonczyl ten zwiazek bo nie byl juz pewien swoich uczuc. Po zerwaniu wyszlo na jaw, ze nie byl wobec mnie do konca szczery - mial konta na portalach randkowych, calowal sie z jakas dziewczyna i mowil jej, ze miedzy nami koniec i ze mnie nie kocha (o czym ja dowiedzialam sie oczywiscie ostatnia...). Wczesniej dawal mi juz powody do podejrzen, ale zawsze tak mnie potrafil urobic i odwrocic sytuacje, ze zaczynalam obwiniac sama siebie i nic z tym nie zrobilam - mistrz manipulacji po prostu!

Tuz po rozstaniu weszlam w kolejny zwiazek z B - na poczatku mialo byc bez zobowiazan jako "odreagowanie" rozstania z A, ale po kilku miesiacach spotkan stwierdzilismy, ze sprobujemy zwiazku i jestesmy (bylismy?) razem 5 lat.

Na poczatku spotykalismy sie bez zobowiazan, ale dosyc szybko zaczelismy sie spotykac codziennie, w koncu zamieszkalismy razem. Przez rok-dwa bylo nam razem dobrze - nie klocilismy sie, wychodzilismy razem, ale tez czesto po prostu siedzielismy razem w domu i bylo dobrze. W tamtym momencie mu ufalam, nie dawal mi zadnych powodow, aby bylo inaczej. Nie czulam tez potrzeby, zeby go kontrolowac czy sprawdzac (jak z A.). Seks byl super. Bylam szczesliwa, nie potrzebowalam niczego wiecej. Oby tak dalej.

Po pewnym czasie ja zdecydowalam, ze chce zmienic prace i wiazalo sie to z przeprowadzka dosyc daleko od miejsa, gdzie zylismy. On podjal decyzje, ze pojedzie ze mna. Szybko znalazl tez prace, ale miedzy nami zaczelo sie sypac kompletnie.

1. Zaczelo sie od seksu, a raczej od jego braku. Wczesniej uprawialismy seks kilka razy w tygodniu, czesto codziennie. Zaczelo sie to robic coraz rzadziej, raz na tydzien albo na dwa. Najdluzszy okres bez seksu to trzy miesiace. Pierwsza czerwona lampka. Probowalam rozmawiac, znalezc przyczyne, ale on sie zloscil, ze go naciskam, ze on czuje presje i przez to nie ma ochoty. Ja sie zloscilam, plakalam. Zaczelam flirtowac z kolega z pracy i pozniej powiedzialam o tym B. Myslalam, ze moze to cos zmieni, ale pogorszylam sprawe.

2. Po pewnym czasie seks sie poprawil, tzn. ustabilizowala sie czestotliwosc do srednio raz w tygodniu. Zaakceptowalam, choc i tak prosilam, aby zrobil badania czy zmienil nieco styl zycia na zdrowszy (bo domyslam sie ze to byla przyczyna), ale nic z tym nie robil i tylko wkurzal sie, kiedy zaczynalam temat seksu.

3. Zaczely sie problemy z alkoholem. Wiedzialam od zawsze, ze lubi piwo i nie mialam nic przeciwko, sama lubie. Jednak zaczely sie problemy w zwiazku z tym - po pracy prawie codziennie zostawal dluzej pic z kolegami. Oboje duzo pracowalismy, wiec wolne dni chcialam spedzac razem, ale on coraz czesciej wybieral towarzystwo z pracy. Druga czerwona lampka. Kiedy kolejny raz wrocil juz naprawde mocno wstawiony (trzecia lampka...), poklocilismy sie bardzo. Prosilam go zeby sobie odpuscil troche ten alkohol, szczegolnie na tygodniu, kiedy codziennie trzeba chodzic do pracy. Wtedy zrobil mi awanture, ze ja chce go na sile zmienic w kogos kim nie jest, ze on lubi zyc tak jak jest i jemu to nie przeszkadza, nie chce niczego zmieniac. Bylismy blisko rozstania wtedy, ale jakos doszlismy do porozumienia - mial po prostu nie wracac wstawiony do domu.

4. Sytuacja sie poprawila, przestal wracac pijany, seks jako-tako dawal rade. Myslalam, ze bedzie dobrze. Jednak od problemow z alkoholem, zaczelam nieraz go sprawdzac - czy przypadkiem nie dawal gdzies znowu w palnik z kolegami zamiast byc w pracy, jak twierdzil. Zauwazylam ktoregos razu, ze w wiadomosciach, ze w "ostatnio wybieranych numerach" (w jakims starym telefonie byla opcja, ze przy wysylaniu wiadomosci pokazywalo numery na ktore sie ostatnio wysylalo sms) byl numer dziewczyny z jego pracy. ALE w skrzynce nie bylo z nia wiadomosci... Zapytalam go wiec dlaczego usuwa wiadomosci z kolezankami . Probowal robic ze mnie idiotke, ze nie wie o co chodzi (a mam na to alergie przez zwiazek z A, ktory tak samo robil ze mnie kretynke). W koncu wyszlo, ze to niby tylko kolezanka, ale nie chcial zebym sie zloscila i usunal. (To ile tych czerwonych lampek juz bylo?). Wyjasnilismy, ze skoro kolezanka i niewinne wiadomosci, to ma nie usuwac, bo to budzi podejrzenia. Powiedzialam, ze chce zeby po prostu byl szczery ze mna. Ja za to mialam przestac go sprawdzac. Deal.

5. Kilka miesiecy bylo dobrze. Pytalam go ze dwa razy czy utrzymuje kontakt z ta dziewczyna. Za kazdym razem mowil, ze nie, bo ona sie przeprowadzila gdzies dalej i przestali utrzymywac kontakt. Zapewnial mnie, ze obiecalismy sobie szczerosc i jak bedzie z nia pisal, to mi powie, na pewno nie bedzie tego ukrywal. Ahaaa....

6. Piec dni temu. Wrocil z pracy wstawiony. Twierdzi, ze pil z kolegami pod praca. Zona jego kolegi z pracy jednak napisala do mnie, ze byla jakas impreza u jednej z dziewczyn z pracy. Nie powiedzial mi o imprezie.

7. Cztery dni temu. Nastepnego dnia sprawdzilam jego telefon. Znalazlam dodatkowe konto na fb - zalogowalam sie. Zalozyl je tylko po to, aby pisac z tymi (bylymi juz, bo sie przeprowadzily gdzies) kolezankami z pracy. Mial to konto od kilku miesiecy. Wiadomosci byly raczej typu co slychac, wymiana jakichs newsow, nic zlego. Ale kilka wiadomosci bylo innych: "stesknilem sie, kiedy przyjedziesz? ", "-dzisiaj dzien przytulania! - przyjedz, to sie przytulimy!", "zalozylem nowe konto, zeby moja nie byla zazdrosna", "teraz nie bardzo moge gadac, bo z moja siedze", "przyjechalbym do ciebie, ale moja mnie nie pusci", "moja pojechala do kina, to moge zadzwonic", "moze wyslesz jakas fotke jak sie opalasz?"... W tych wiadomosciach wciaz nalegal, zeby te dziewczyny z nim porozmawialy z kamerka wlaczona, koniecznie chcial je widziec. Z wiadomosci tez wywnioskowalam, ze kilka dni temu faktycznie nie pil pod praca z kolegami, tylko byli u innej kolezanki i dzwonili do jednej z tych dziewczyn. Wyszlo tez, ze zawsze jak jezdzil do lub z pracy, to dzwonil to jednej z nich. Mi zawsze mowil, ze dzwoni do domu... Nie wiem ile jeszcze takich klamstw bylo, ale przypuszczam, ze duzo wiecej.

No po prostu szlag mnie trafil na miejscu, zagotowalam sie. Powtorka z rozrywki. Jak wrocil kazalam mu sie wytlumaczyc i wyprowadzic. Olal mnie, powiedzial ze nie bedzie gdzies po nocy lazil i poszedl spac. Oczywiscie poklocilismy sie, wszystko poszlo w strone tego, ze ja go znowu sprawdzam i mu nie ufam. Powiedzial, ze jak mam problem, to ja sie moge wyprowadzic. Zaczal mi wymyslac, ze ja na pewno taka swieta jestem i wypomnial ten flirt z kolega sprzed poltora roku. Nastepnego dnia tylko zapytal, czy sobie ma szukac pokoju, odpowiedzialam, ze tak i na tym nasza komunikacja sie zakonczyla. Nadal jest w mieszkaniu, musimy spac razem, ale nie rozmawiamy ze soba.

Nie jestem zla za same glupie wiadomosci, tylko za klamstwa i proby zrobienia ze mnie idiotki, zlamanie pewnej obietnicy. Wiem, ze ja ze swojej strony tez obietnice zlamalam (ze go nie bede sprawdzac), ale czuje, ze mialam ku temu powod. I ciesze sie, ze to zrobilam - inaczej wciaz by mnie oklamywal, a ja bym sie pewnie nigdy nie dowiedziala.

Jest mi przykro, ze on przeszedl nad tym do porzadku dziennego, jakby bylo mu wszystko jedno. Liczylam, ze bedzie sie staral to wyjasnic, naprawic, ale nic w tym kierunku nie robi.

Zawsze ja bylam pierwsza, zeby wyciagnac reke do zgody. On chyba nigdy tego nie zrobil, po zadnej klotni. Zawsze to ja pierwsza miekne, przytulam sie do niego i zaczynam rozmowe.

Czuje, ze teraz tez jestem bliska, zeby to zrobic, ale tlumacze sobie, ze nie chce za pare miesiecy przezywac tego samego. Final bedzie taki, ze on bedzie sie coraz lepiej ukrywal, a ja coraz bardziej go sprawdzac. Nie chce tak zyc, nie chce sie tak meczyc.

Oczywiscie widze w tej calej sytuacji rowniez swoja wine, w zwiazku z nadmierna kontola. Probowalam to zmienic i nie kontrolowalam go dopoki nie dal mi ku temu powodow. Ale rowniez nie jestem swieta, to prawda. Wiem, ze wina zawsze lezy po obu stronach.


Nie mam co ze soba zrobic. Spimy razem (nie ma innej mozliwosci, chyba ze zaczne spac w pracy...), ja szukam mieszkania, on tez mial zaczac czegos szukac, ale ciezko cos znalezc na juz. Nie przeprowadze sie do hotelu ze wszystkimi swoimi rzeczami z mieszkania. Nie mam mozliwosci powrotu do domu rodzinnego. Mam znajomych tutaj, ale tez nie zwale sie komus do mieszkania z kilkunastoma pudlami swoich rzeczy... Zwlaszcza, ze wiekszosc ma swoje rodziny.

W nocy ja chce tylko, zeby sie do mnie przytulil i przeprosil, zebysmy zaczeli jeszcze raz. Mysle, ze wtedy dalabym sie poniesc emocjom i chcialabym zebysmy wrocili do siebie. Ale rozum podpowiada, ze to juz nigdy nie bedzie tak, jak bylo kiedys. Wymieniam sobie wszystkie jego wady i staram sie sobie przetlumaczyc, ze i tak nie pasowalismy do siebie (on stal sie jeszcze bardziej piwkujacym kanapowcem, ja staram sie zmienic tryb zycia na bardziej aktywny; on nie chcial ze mna podrozowac, ja kilka razy w ciagu roku jezdzilam sama za granice... i wiele innych), ze on mnie ciagnal w dol. Moja rodzina tez mi powtarza, ze bez niego odzyje, ze byl mi kula u nogi.


Nie wiem czego oczekuje, musialam sie wygadac... Prosze o jakies madre slowa (i streszczenie )

Przykro mi to mówić ale jak dla mnie tutaj nie ma czego ratować.
Zaangażowania z jego strony nie ma żadnego. Poczuł się bezpiecznie więc zaczął pozwalać sobie na więcej, jak widać nie ma nawet zamiaru się wyprowadzać.
Nie wiem czemu obwiniasz siebie za to że go sprawdzałaś, gdyby był uczciwy i nie miał niczego do ukrycia to nie usuwał by wiadomości i nie zakładałby nowego konta na facebooku, szczególnie po tym jak powiedziałaś że pisanie z koleżanką Ci nie przeszkadza.
I te jego teksty do koleżanek, porażka...
Dla mnie samą czerwoną lampką byłby ten alkohol i tekst o tym że próbujesz go zmieniać, bo przecież on nie widzi niczego złego w regularnym upijaniu się.

Ja bym nie brnęła dalej w taki związek, nawet jeżeli będzie trudno się rozstać, nie wyobrażam sobie żeby związek polegał na ciągłym sprawdzaniu partnera i ukrywaniu prawdy
HolaPaola jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 14:39   #12
bozenowykotek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-04
Wiadomości: 125
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Niewazne co my tutaj napiszemy na forum. Musisz miec tak olsnienie i decyzje,ze Ty nie chcesz miec takiego zwiazku/takiego zycia.

Teraz bierzecie sie na foszki,ja nie bede szukac mieszkania,a wez Ty sie wyprowadz. Przekomarzacie sie jak zawsze i to sprawia wrazenie,ze sie ulozy. Ty w nocy marzysz ,zeby Cie utulil i zeby przeszlosc przestala istniec a on marzy,zebys go nie przylapywala na dziadostwie i dala juz swiety spokoj. Musisz po prostu chciec zyc inaczej,miec lepszy zwiazek.

Bez takiego wewnętrznego postanowienia pogodzicie sie w gora 2 tygodnie i dalej bedziecie chowac tego trupa do szafy. Idz na spacer,do kawiarni sama i pomysl nad tym. Wez odpowiedzialnosc za ta decyzje i przejmij kontrolę nad tym co sie dzieje. On sie nie zmieni,Ty go nie zmienisz. Mozesz zmienic tylko to co z tym zrobisz. Czy to akceptujesz jak do tej pory czy probujesz samodzielnego zycia bez dupka obok.
bozenowykotek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 15:05   #13
Candy_lips
Zakorzenienie
 
Avatar Candy_lips
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 011
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Moim zdaniem zbyt dlugo bylas w zwiazkach i to z facetami, ktorzy sie do zwiazku nie nadaja. W jednego zwiazku weszlas w kolejny, nie wybralas rozsadnie partnera. Trzeba czasem pobyc samej i dowiedziec czego sie chce. Nie brac byle kogo, bo bez urazy, ale mozna z kims byc i oszukiwac sie, ze to zawsze cos, ze jest sie do kogos przytulic, ale to za malo. Lepiej poczekac dluzej i wybrac faceta, ktory nie ma uzaleznien (uzaleznic sie mozna na kazdym etapie zycia, ale wiadomo o co chodzi), ktory jest szczery i Cie szanuje. Inaczej masz zwiazek jak teraz pelen bolu. No a sygnaly, ze cos jest nie tak zawsze jakies sa, nie mozna po prostu udawac, ze ich nie ma. Wasz zwiazek jak sama zaczynasz widziec nie ma sensu. On nie jest wobec Ciebie szczery, nie probowal nawet poznac Cie z kolezankami, wszystko robi za Twoimi plecami. Moze nie bylo jeszcze zdrady fizycznej, ale emocjonalna jak najbardziej i coraz bardziej sie od Ciebie oddalal. Jestescie nie ze soba, a obok siebie i on nie chce tego zmieniac. Do tego problem. Tu nie ma czego ratowac. Pobadz sama, po czasie zobaczysz, ze to potrzebne.
Candy_lips jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 15:06   #14
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Cytat:
Napisane przez HolaPaola Pokaż wiadomość
Ja bym nie brnęła dalej w taki związek, nawet jeżeli będzie trudno się rozstać, nie wyobrażam sobie żeby związek polegał na ciągłym sprawdzaniu partnera i ukrywaniu prawdy
Dokladnie to samo mysle. Wiem, ze byloby dobrze pare miesiecy, a pozniej znowu jakis fakap i powtorka, jak na karuzeli... Nie rozumiem tego, bo powiedzialam, ze nie przeszkadzaja mi normalne, kolezenskie rozmowy. No ale najwidoczniej nie byly do konca takie niewinne, skoro czul potrzebe ich ukrywania...

Cytat:
Napisane przez bozenowykotek Pokaż wiadomość
Ty w nocy marzysz ,zeby Cie utulil i zeby przeszlosc przestala istniec a on marzy,zebys go nie przylapywala na dziadostwie i dala juz swiety spokoj.
Dopiero jak ktos inny to napisze, to zdaje sobie sprawe, jakie to naiwne i absurdalne...

Edytowane przez sadnovember
Czas edycji: 2017-11-06 o 15:18
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 15:08   #15
Candy_lips
Zakorzenienie
 
Avatar Candy_lips
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 011
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Mialo byc do tego problem z alkoholem. No i on tego nie chce zmieniac wiec to bedzie narastac.
Candy_lips jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 16:38   #16
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 518
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Problemu z koleżankami by nie było, gdyby:

a) facet regularnie w tym samym czasie uprawiał z Tobą seks. Masz jakąś pewność, że w ciągu trzech miesięcy abstynencji był Ci wierny? Ja bym się bała, że na Messengerze, smsach oraz telefonach się nie skończyło,

b) nie zakładał fałszywego konta na FB i nie wysyłał z niego wiadomości do koleżanek za Twoimi plecami ,

c) treść jego wiadomości była inna. Po przeczytaniu, jak mój facet prosi inną dziewczynę o włączenie kamerki internetowej, uciekłabym,

d) facet miał do Ciebie odrobinę szacunku.
Po przeczytaniu całości mam wrażenie, że to taki typ, który "musi" zdradzać i okłamywać swoją dziewczynę/żonę, pić i nie wracać z pracy prosto do domu, bo inaczej nie czułby się prawdziwym mężczyzną i nie byłby famfa-ramfa przy kolegach. Ani mu nic nie wytłumaczysz, ani go nie upilnujesz. Zresztą po co?
On Cię zdradzi ze wszystkim, co się rusza. Okłamie i oszuka jeszcze wiele razy.

e) gdybyście byli 30 lat po ślubie i byłoby Ci wszystko jedno. Pomyśl: skoro już teraz taki jest, to jaki będzie po ślubie? Zacznie Cię szanować? Stanie się uczciwy, prawdomówny i szczery? Zlikwiduje wszystkie fake konta? Już nie będzie mówił: "moja zrobiła to, moja zrobiła tamto"? Taaaaaaaa...
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 17:15   #17
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;78585426]
Po przeczytaniu całości mam wrażenie, że to taki typ, który "musi" zdradzać i okłamywać swoją dziewczynę/żonę, pić i nie wracać z pracy prosto do domu, bo inaczej nie czułby się prawdziwym mężczyzną i nie byłby famfa-ramfa przy kolegach. Ani mu nic nie wytłumaczysz, ani go nie upilnujesz. Zresztą po co?
On Cię zdradzi ze wszystkim, co się rusza. Okłamie i oszuka jeszcze wiele razy. [/QUOTE]

To tez mnie zastanawia - ile jeszcze takich klamstw bylo? Bo ja wywnioskowalam tych kilka z tych rozmow. Jak czesto musial mnie oklamywac, skoro z samych wiadomosci moglam juz tyle wywnioskowac? Ile razy byl "na piwie z kolegami", a tymczasem dzwonil do tych lasek? Co sie dzialo w pracy i po pracy, kiedy te dziewczyny tam pracowaly, bo wtedy tez wychodzili na imprezy??
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 18:09   #18
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 689
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Kopnij go w dupe!

brak mi słów na takie akcje - niektórzy mężczyźni są niżej niż dno i wodorosty...
Znalazł sobie mamuśkę i hulaj dusza, związek bez przyszłości. Ratuj natychmiast godność i zerwij!
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 18:54   #19
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 27 815
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Ja to sie dziwie, ze Ty sie jeszcze pytasz zamiast w tym momencie pakować mu ciuchy
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 19:33   #20
White_Dove
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 4 634
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

No ale co ty chcesz ratowac? Facet ma cie w dupie. Nie ma czego ratować. Czy on cie w ogole kochał kiedykolwiek?
White_Dove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 21:40   #21
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;78589396]Ja to sie dziwie, ze Ty sie jeszcze pytasz zamiast w tym momencie pakować mu ciuchy [/QUOTE]

Problem jest taki, ze wynajmujemy mieszkanie razem i placimy po polowie. Nie bardzo moge mu wystawic walizke za drzwi, bo bedzie krecil afere u wlasciciela.

Cytat:
Napisane przez White_Dove Pokaż wiadomość
No ale co ty chcesz ratowac? Facet ma cie w dupie. Nie ma czego ratować. Czy on cie w ogole kochał kiedykolwiek?
W sumie to chyba troche zle sformulowalam temat. Wiem, ze nie ma czego ratowac. Potrzebuje tylko to przetrawic i dojrzec do podjecia decyzji o calkowitym rozstaniu. Chcialam poznac inny punkt widzenia.

Przez kilka dni chodzilam wsciekla i pewna, ze nie chce go wiecej widziec. Dzisiaj rano zaczelam sie zastanawiac, ze moze ja przesadzam... Ze moze jestem taka hetera, ze sie czepiam, dlatego on tak sie kryje ze wszystkim i klamie... Ale czytam to, co napisalam, czytam Wasze odpowiedzi tez i rozmawiam z rodzina i wszystko to mi mowi, ze trzeba to zakonczyc i isc dalej.
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 21:45   #22
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 270
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Koledzy nie definiują człowieka. Ten chłop ma taki charakter to pije i cię olewa. A ty go usprawiediwiasz, że może wpadł w złe towarzystwo.

Nie ma sensu go wybielac,że nie zawsze jest beznadziejnie, że czasem jest fajny. Toż to jest człowiek któremu nie można ufać. Rodzina ma rację, on cię tylko ciągnie w dół.
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 21:50   #23
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;78594956]Koledzy nie definiują człowieka. Ten chłop ma taki charakter to pije i cię olewa. A ty go usprawiediwiasz, że może wpadł w złe towarzystwo.

Nie ma sensu go wybielac,że nie zawsze jest beznadziejnie, że czasem jest fajny. Toż to jest człowiek któremu nie można ufać. Rodzina ma rację, on cię tylko ciągnie w dół.[/QUOTE]

Nie chcialam go usprawiedliwiac, daleko mi do tego. Zastanawiam sie jedynie nad przyczynami takiego zachowania - dlaczego to zaczelo wychodzic po przeprowadzce, a wczesniej tak nie bylo (przed przeprowadzka bylismy dwa lata razem i takich akcji nie odwalal - albo ja o nich nie wiedzialam, bo wtedy go nie sprawdzalam...).
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 22:13   #24
Candy_lips
Zakorzenienie
 
Avatar Candy_lips
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 011
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Pytasz czemu wczesniej taki nie byl wiesz 2 lata to nie jest tak dlugo. Czlowiek jest w stanie sie wtedy niezle ukrywac. Czesto sie wtedy spotykaliscie? Niezaleznie od tego to sa randki, on moze latwo pokazywac sie od dobrej strony, mogl byc zauroczony Toba a wtedy niektorzy faceci tez wydaja sie lepsi...a potem okazuje sie, ze jest inaczej. Nie bylo wiekszych spiec ktore czasem moga wynikac z mieszkania razem, nie bylo wiekszych rzeczy, ktore trzeba by ustalac.
Candy_lips jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 22:41   #25
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Cytat:
Napisane przez Candy_lips Pokaż wiadomość
Pytasz czemu wczesniej taki nie byl wiesz 2 lata to nie jest tak dlugo. Czlowiek jest w stanie sie wtedy niezle ukrywac. Czesto sie wtedy spotykaliscie? Niezaleznie od tego to sa randki, on moze latwo pokazywac sie od dobrej strony, mogl byc zauroczony Toba a wtedy niektorzy faceci tez wydaja sie lepsi...a potem okazuje sie, ze jest inaczej. Nie bylo wiekszych spiec ktore czasem moga wynikac z mieszkania razem, nie bylo wiekszych rzeczy, ktore trzeba by ustalac.
No wlasnie tez mieszkalismy razem przez te dwa lata... I nie bylo ani jednej takiej sytuacji... Ale, tak jak mowie, wtedy nie dawal mi zadnych powodow, zebym mu nie ufala, wiec go nie sprawdzalam. Moglo tak byc, ze bylo tak samo, a on sie tylko lepiej z tym kryl.
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-06, 23:52   #26
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 270
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Wiesz, to nie ma znaczenia dlaczego tak się nagle zmienił - nie ma co nad tym dumac. Bo co z tego, że kiedyś było spoko? Obecne zachowanie go skreśla bezdyskusyjnie. Nie wiem co jeszcze można dodać do tematu...
fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-07, 00:28   #27
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 27 815
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Co było a nie jest nie pisze sie w rejestr.

Skoro go wcześniej sprawdzałas to cos czułaś. Ale nie znalazłaś bo sie krył. Przestałaś sprawdzać to poczuł sie pewny


W życiu bym nie została z takim dupkiem.
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-07, 11:45   #28
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;78598661]Wiesz, to nie ma znaczenia dlaczego tak się nagle zmienił - nie ma co nad tym dumac. Bo co z tego, że kiedyś było spoko? Obecne zachowanie go skreśla bezdyskusyjnie. Nie wiem co jeszcze można dodać do tematu...[/QUOTE]

Masz racje, nie ma nad czym sie zastanawiac.

Im szybciej sie wyprowadze, tym lepiej, ale szukam juz czegos porzadnego, zeby zostac tam na dluzej. Nie ma zbyt wiele takich ofert w moim zakresie cenowym, ale na kilka odpowiedzialam dzisiaj.

Wydaje mi ze, ze on faktycznie mysli, ze i tym razem bedzie tak jak zawsze, czyli ja sie pofukam tydzien, a potem zmiekne, zaczne rozmowe, on na niby przeprosi i nawrzuca mi kolejnych klamstw. Dzisiaj w nocy chcial mnie przytulic, ale sie odsunelam. Jak patrze na niego i przypominam sobie te rozmowy to dochodze do wniosku, ze ja nie znam tego czlowieka, ze nie z takim sie zwiazalam...
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-08, 10:15   #29
sadnovember
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 61
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Wiem, ze zawracam d.pe, ale jest mi coraz gorzej... Przed pierwsze kilka dni bylam wsciekla, zdecydowana ze to koniec, szukalam mieszkan, wczoraj nawet jedno ogladalam. Bylam przygnebiona, fakt, ale bardziej zdenerwowana cala sytuacja i zmianami w zyciu.
Wczoraj wieczorem sie pierwszy raz pobuczalam i dzisiaj tez bucze od rana. Calkiem ta zlosc ze mnie zeszla i zostalo tylko buczenie. Dotarlo do mnie, ze czesto bylo miedzy nami fajnie i dobrze i ze juz tego nie bedzie. Zaczelam sie torturowac i ogladac wspolne zdjecia i jeszcze bardziej buczalam.
Myslalam sobie, ze moze jednak on cos bedzie chcial zmienic, przeprosic chociazby. Ale zachowuje sie tak, jakbym to ja jemu wielka krzywde wyrzadzila. Powiedzial mi, ze pod koniec roku sie wyprowadza i wraca do rodzinnej miejscowosci, ale do tego czasu chce mieszkac w obecnym mieszkaniu, bo nie bedzie czegos szukal na dwa miesiace niecale.
Wczoraj zapytalam go o jedna sytuacje, ktora miala miejsce kilka tygodni temu. Nie wracal z pracy baardzo dlugo i nie odbieral telefonow. Zona jego kolegi z pracy znowu mi napisala, ze miala byc jakas impreza. Jak w koncu sie dodzwonilam do niego wtedy, to zarzekal sie, ze w pracy musial zostac, na zadnej imprezie nie byl i w ogole nic nie wie o zadnej imprezie i oczywiscie padly slowa "przeciez obiecalismy sobie szczerosc - jak bede chcial isc na impreze to ci powiem". Wczoraj go o to zapytalam i najpierw mnie zaatakowal, ze "sprawdz sobie moj komputer albo telefon to sie dowiesz" a pozniej w koncu przyznal sie, ze wtedy tez klamal.
Powiedzial tylko, ze nic miedzy nim a tymi dziewczynami nie bylo oprocz rozmow, ale to zadne pocieszenie w obecnej sytuacji...

Jest mi tylko smutno i przykro i nie wiem, co zrobic ze soba, jak przetrwac ten czas. Nie mam wielu znajomych, zeby z nimi wychodzic, wiec w efekcie siedze w pracy albo w domu i bucze.
sadnovember jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-11-09, 03:36   #30
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 518
Dot.: Czy da się uratować ten związek czy to już koniec?

Cytat:
Napisane przez sadnovember Pokaż wiadomość
Wiem, ze zawracam d.pe, ale jest mi coraz gorzej... Przed pierwsze kilka dni bylam wsciekla, zdecydowana ze to koniec, szukalam mieszkan, wczoraj nawet jedno ogladalam. Bylam przygnebiona, fakt, ale bardziej zdenerwowana cala sytuacja i zmianami w zyciu.
Wczoraj wieczorem sie pierwszy raz pobuczalam i dzisiaj tez bucze od rana. Calkiem ta zlosc ze mnie zeszla i zostalo tylko buczenie. Dotarlo do mnie, ze czesto bylo miedzy nami fajnie i dobrze i ze juz tego nie bedzie. Zaczelam sie torturowac i ogladac wspolne zdjecia i jeszcze bardziej buczalam.
Myslalam sobie, ze moze jednak on cos bedzie chcial zmienic, przeprosic chociazby. Ale zachowuje sie tak, jakbym to ja jemu wielka krzywde wyrzadzila. Powiedzial mi, ze pod koniec roku sie wyprowadza i wraca do rodzinnej miejscowosci, ale do tego czasu chce mieszkac w obecnym mieszkaniu, bo nie bedzie czegos szukal na dwa miesiace niecale.
Wczoraj zapytalam go o jedna sytuacje, ktora miala miejsce kilka tygodni temu. Nie wracal z pracy baardzo dlugo i nie odbieral telefonow. Zona jego kolegi z pracy znowu mi napisala, ze miala byc jakas impreza. Jak w koncu sie dodzwonilam do niego wtedy, to zarzekal sie, ze w pracy musial zostac, na zadnej imprezie nie byl i w ogole nic nie wie o zadnej imprezie i oczywiscie padly slowa "przeciez obiecalismy sobie szczerosc - jak bede chcial isc na impreze to ci powiem". Wczoraj go o to zapytalam i najpierw mnie zaatakowal, ze "sprawdz sobie moj komputer albo telefon to sie dowiesz" a pozniej w koncu przyznal sie, ze wtedy tez klamal.
Powiedzial tylko, ze nic miedzy nim a tymi dziewczynami nie bylo oprocz rozmow, ale to zadne pocieszenie w obecnej sytuacji...

Jest mi tylko smutno i przykro i nie wiem, co zrobic ze soba, jak przetrwac ten czas. Nie mam wielu znajomych, zeby z nimi wychodzic, wiec w efekcie siedze w pracy albo w domu i bucze.
Bucz sobie do woli, Dziewczyno. Zostałaś wielokrotnie oszukana i zraniona, nie wiesz, na czym tak naprawdę stoisz (ściemnia z tym brakiem seksu z innymi czy nie ściemnia?)... To naturalne, że wylewasz z siebie mnóstwo różnych emocji w postaci buczenia. Ja kiedyś, jak przeczytałam, co mój eks wypisywał do mojej przyjaciółki, to dosłownie kładłam się na podłodze w pozycji embrionalnej i wyłam z rozpaczy. I to jeszcze po rozstaniu
Ja nie mogę, ale człowiek jest głupi, że marnuje choćby jeden dzień na żal po kimś, kto jest tego kompletnie nie wart

Ja Ci mówię: masz strasznie podłego faceta i gdybyś mieszkała gdzie indziej, nie widziała go przez parę tygodni i spojrzała na to wszystko z boku, sama dostrzegłabyś, że jedynym wyjściem jest uciekać od takiego fałszywego gnoma. Można sobie wmawiać, że to kompletny przypadek, że imprezy z dziewczynami z pracy zbiegały się z jego niewracaniem do domu, a wiadomości z prośbą o pokazanie się przed kamerką same się za Twoimi plecami wysłały, ale fakty są takie, że lepiej nie będzie.

Jak chcesz być zdradzaną żoną, jeszcze możesz go ładnie poprosić o szansę i wrócić. Bo widać, że on - zamiast widzieć swoje błędy i zachować się po ludzku i szczerze - raczej tylko zwietrzył szansę na pozbycie się kuli u nogi (stałej partnerki) i rozpoczęcie przygody życia z dziewczynami z Fejsika. Dlatego jest taki obcesowy, nie chce się przeprowadzać, robi z Ciebie wariatkę i się obraża.

Powtarzam: uciekaj.
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-12-18 18:06:12


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:35.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.