2017-11-06, 23:18 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 25
|
Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Hej
Piszę tu, żeby się po prostu wygadać, wyżalić... ponieważ nie mam komu. Ostatnio czuję się bardzo źle, są dni kiedy jest lepiej, ale zazwyczaj po prostu chodzę psychicznie zmęczona i zdołowana. Nic mnie nie cieszy... eh dobra przejdę do rzeczy: Więc tak: Mam 25 lat, partnera, dziecko i mieszkanie można powiedzieć, że moje. Narazie nie pracuję, bo małe dziecko no i nie mogę na razie iść do pracy proszę nie pytać czemu ( powody osobiste) , ale nie powiem bardzo bym chciała pracować, wyjść do ludzi jak to było jeszcze dwa trzy lata temu. Studia, praca, piękne życie... Na pieniądze nie narzekam, mam trochę oszczędności no i teraz mimo, że nie pracuję zawodowo mam za co żyć, oczywiście partnera wypłatę tez dzielimy na rachunki, jedzenie itp. jest ok. Jenak ostatnio z moim partnerem nie dogadujemy się, bardzo się różnimy, a nieraz po prostu kłócimy się o bzdury. Niestety zdarza się też wyzywanie, czasem mam wrażenie, że nie szanujemy się nawzajem... Później kilka godzin/ dni jest ok, ale nastepnie znów to samo. Czuję się całkowicie bezwartościowa i brzydka choć on zawsze mi mówi, że jestem ładna, za wyzwiska też prawie zawsze przeprasza choć nie raz mówi, że tez powinnam go przeprosić. Wiem, że to wygląda tak jakby mnie nie szanował no i tak jest, ale ja też nie jestem święta zdaje sobie z tego sprawę. Dużo rzeczy mnie po prostu dobija...może też trochę się na nim wyżywam? Nie wiem... On pracuje do 17tej, ja całe dnie w domu z dzieckiem, ciągle pracuję w domu- gotowanie, pranie, sprzątanie. Praktycznie całe dnie jestem sama. Mam kilka kolezanek z którymi czasami się spotkam na kawę czy wyjdziemy na spacer z dziećmi, ale teraz jesień zima to wiadomo, że będzie to coraz rzadziej. Mieszkam na wsi, do miasta z dzieckiem rzadko jeżdżę, bo wiadomo z 2 latkiem jechać na zakupy to łatwo nie jest... dawne kontakty prawie całkiem się urwały niestety. Może nie aż takie dawne, bo z kilkoma koleżankami widziałam się jeszcze kilka miesięcy temu, ale każdy ma swoje życie, nie piszemy codziennie czy co tydzień tylko raz na miesiąc albo rzadziej. Pewnie głównie przez dużą odległość, ale miałam kiedyś bliskie osoby, które mieszkały bardzo daleko ode mnie, a kontakt praktycznie codziennie. Jak się chce to można, ale jak ja teraz piszę po raz kolejny pierwsza do kogoś sms i odpisuje mi po kilku dniach albo wgl to już wątpię czy takie znajomości mają sens... Co do partnera... bez niego jestem nikim. Owszem mam koleżanki o których wspomniałam na początku postu, ale to z nim spędzam wieczory, weekendy, kiedy mamy możliwość gdzieś wyjść, pojechać to głównie do jego znajomych. Wychodzę z nim, jestem wśród ludzi, ale to tylko dzięki niemu. Nawet ostatnio na takiej naszej powiedzmy domówce byli tylko koledzy od niego, koleżankę zapraszałam z partnerem, ale nie przyszli, bo nie mieli opieki do dziecka więc nie mam pretensji. Wiem, że mając dziecko dużo spraw nie jest zależnych od nas- rodziców. Nie zawsze łatwo jest znaleźć pomoc. Jakiekolwiek imprezy ( urodziny, sylwester itp) spędzamy z jego znajomymi. Owszem to też są moi znajomi, lubię ich, ale jakbyśmy np zakończyli związek to automatycznie jestem sama, bo nie są to aż tacy moi bliscy znajomi, żebym sama się odezwała no i wszystkich znam od niego. Czasem jak się kłócimy i mam doła przez wszystko po raz kolejny to mam ochotę odezwać się do byłego albo dawnych kolegów, żeby po prostu z kimś się spotkać, pogadać. Czasem piszę z byłym chłopakiem, a bardziej z kolegą, bo byłam z nim krótko bardzo, ale jakoś nie mam odwagi się spotkać. Tak samo jeszcze z jedną osobą, umówiłam się z byłym po koleżeńsku, ale jakoś nie wiem czy jest sens się spotkać. Chociaż chciałabym mieć też jakiś kolegów, jakieś wsparcie tym bardziej, że tak naprawdę prawdziwej przyjaciółki nie mam ani żadnej siostry. No nikogo... Kiedyś jeszcze tak naprawdę będąc nastolatką dużo podróżowałam. Jeszcze kilka lat temu miałam plany wybrać się ponownie do Berlina i do Francji, ale zaszłam w ciążę. Smutne jest to, że raczej w najbliższych latach nigdzie już nie pojadę, a widząc te zdjęcia znajomych na fb gdzie to nie byli aż płakać mi się chce... nie zazdroszcze nikomu złośliwie, w wielu miejscach byłam już kilka razy, za moich czasów wyjazdów nie było fb, z resztą nie trzeba się całemu światu chwalić gdzie to się nie było, ale boli mnie to, że wiem, że prędko nie będę tam, a mogłabym. Mogłabym gdyby nie mój upór na pewne sprawy. Od lat siedzę na wsi i tak naprawdę sama tego chciałam. Wcześniej dużo jeździłam z rodzicami lub kolonie/obozy, ze znajomymi czy z obecnym facetem to głównie morze, jeziora, ewentualnie większe miasta w naszym kraju. Od lat nie byłam już w górach czy za granicą. Poznawałam nieodpowiednie osoby i wolałam czas spędzać z nimi niż wyjazdy nawet samotnie czy z rodzicami. Teraz już to minęło, mogę pomarzyć o jakiś wycieczkach, wcześniej fakt rodzice fundowali kolonie/ wycieczki. Osobiście teraz mnie nawet na to nie stać, bo mam dużo innych wydatków i celów. Też wydaje mi się i widzę, że te osoby co podróżują nie mają dzieci, rodziny. Więc albo jedno albo drugie... tak mi się tylko wydaje oczywiście...chyba, że jest możliwość wyjechać gdzieś z małym dzieckiem i odpocząć? może są tu takie osoby. jeśli tak to bardzo proszę o kontakt bo ja np nie wyobrażam sobie wyjazdu z partnerem i z dzieckiem np nad morze na weekend bez moich rodziców. Gdy jest dwójka dzieci to co innego, bo jednak zabawią się razem, jest zupełnie inaczej. oczywiście to zależy jaki wiek. My mamy jedno dziecko. Moja córka jest bardzo żywą osóbką, ciągle trzeba pilnować więc jak już gdzieś jeździmy to wszyscy razem i zazwyczaj osobno idziemy zjeść obiad. Poza tym na dzień dzisiejszy ( tak jak wcześniej wspomniałam) nie stać mnie na dalekie podróże, to co mogę muszę odkładać na remont mieszkania no i kilka innych celów. Przepraszam, że tak chaotycznie i jest o wszystkim i o niczym ale chciałam się po prostu wyżalić no i zapytać w sumie jak dalej żyć? Czy warto być w tym związku? Jednak mając dziecko rozstać się nie jest tak łatwo, o tyle dobrze, że ślubu nie mamy, ale i tak to nie jest takie proste. Nie chodzi tylko o mnie, ale przede wszystkim o dziecko. Przy córce rzadko się kłócimy, widzi nas jako szczęśliwych to i Ona jest szczęśliwa. Znam osoby co wychowywały się same albo w patologicznych rodzinach i widzę różnicę między człowiekiem, który wychował się w normalnej rodzinie, a rodzinie dysfunkcyjnej. Chcę dać dziecku to co najlepsze. Poza tym jak się wziąć w garść? Nie myśleć o tym, że mam źle skoro mam tak naprawdę lepiej niż nie jedna osoba w tym wieku? tylko, że to siedzenie w domu i każdy dzień taki sam z krótką przerwą to po prostu dobija. Moje koleżanki są przyzwyczajone do tego mając dziecko siedzą w domu, ale ja wcześniej zawsze studia, praca dorywcza, jakieś wyjazdy. Ciągle coś, a teraz... tylko siedzę choć tak naprawdę pracuję na pełen etat. Chciałabym coś innego, chcę się wybrać na studia podyplomowe no, ale nie stać mnie póki co dlatego chcąc nie chcąc jestem skazana na siedzenie w domu. Może są tu jakieś młode Mamy, które też siedzą w domu i chciałyby popisać np mailowo? Albo mamy starszych dzieci, które doradzą jak przeżyć ten czas aż dziecko pójdzie do przedszkola? I czy miałyście koleżanki, towarzystwo czy czułyście się po prostu same?No, bo ja się czuję mimo wszystko po prostu sama... Mam nadzieję, że ktoś się odezwie i przepraszam, że taki długi post Edytowane przez Nadia9290 Czas edycji: 2017-11-06 o 23:19 |
2017-11-06, 23:52 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Rozumiem, ze bycie caly czas w domu z dzieckiem jest trudne, ale piszesz tak jakby dziecko samo sie przytrafilo. Ja gdybym wiedziala, ze chce duzo zwiedzac to zabezpieczalabym sie nawet podwojnie. Kazdy sam podejmuje wybory. Chociaz oczywiscie mozna podrozowac z dzieckiem ludzie jezdza tak nawet za granice. O co sie tak klocicie z partnerem?
|
2017-11-07, 03:06 | #3 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
A na tej wsi innych kobiet-matek nie ma? Bo rodzina mojego TŻ'ta mieszka na wsi i tam babskie życie towarzyskie kwitnie. Jakieś wieńce na dożynki razem całe wsie wyplatają itp. Może Ci to nie w smak, ale są koła gospodyń wiejskich właśnie po to by samotne matki na wsi nie czuły się jak Ty. Są jakieś gminne albo wiejskie domy kultury, kółka i kluby rolnicze itp. Jest np. wspólne skubanie fasoli, darcie pierza, klecenie masła itp. Bywa, że jest fajnie jak np. na potrzeby plebanii czy kogoś tam wszystkie gospodynie spotykają się na pieczenie ciast czy jak u kogoś pół wsi w jeden dzień wspólnie robi makaron na cały rok. Rozumiem, że jak ja jesteś z miasta i myślisz o życiu towarzyskim kategoriami mieszczucha, ale wiesz wieś nie pustynia. Ciut inaczej to życie towarzyskie tam działa, ale jak się dobrze poszuka to też jest.
I nawet jak szczególnie religijna nie jesteś to nie byłoby pójść z Twoim problemem do miejscowego księdza i zapytać gdzie tu się kobiety takie jak Ty spotykają. Bo Kościół kobietami stoi i kto jak kto, ale miejscowy Ksiądz na pewno wie, gdzie te gospodynie domowe można znaleźć by sobie ich pomoc i aktywność przy Kościele zorganizować. Pociesz się, że jak urzędnik czy ankieter na wsi chce coś załatwić to też leci na początek do Księdza i do urzędu gminy, ewentualnie do domu wójta czy sołtysa. I bywa, że wójt, sołtys albo ktoś kto wszystko wie w urzędzie to też jakaś kobitka, a to już dobry początek by trafić po nitce do kłębka. ---------- Dopisano o 04:06 ---------- Poprzedni post napisano o 03:59 ---------- Cytat:
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894 |
|
2017-11-07, 05:41 | #4 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 831
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
'Bez niego jestem nikim' - przestań sobie wmawiać takie bzdury. Powiedział ci to kiedykolwiek, czy sama sobie to wkręciłaś tylko dlatego, że obecnie masz kontakt głównie z jego znajomymi ? W ogóle nie wiem skad przekonanie, że tylko posiadanie znajomych czyni nas 'kimś'. Serio ? To akurat najmniej znaczaca kategoria bliskich osób, najbardziej powierzchowna. Dzisiaj sa, jutro może ich nie być. Wydaje mi się, że twoje uczucie do chłopaka się wypaliło, stąd to przekonanie o miałkości życia i niechęć do tego, że masz kontakty głównie w jego gronie znajomych. Inaczej cieszyłoby cię, że masz życie poza domem i je dzielisz z chłopakiem.
Teraz jesteś znudzona monotonią życia, bo koncentruje się ono głównie wokół dziecka, ale z drugiej strony, to naturalne skoro jest ono jeszcze takie małe. Wiecznie małe nie będzie. Moim zdaniem powinnaś się zastanowić nad jakością swojego związku, nad uczuciami do chłopaka i pogadać z nim szczerze o tym co cię tak w tym życiu uwiera. Dziecka nie oddasz, ale może możesz tak przeorganizować opiekę nad nim, że częściej będziesz miała czas dla siebie. Może chłopak powinien się bardziej włączyć w opiekę nad nim ? Musisz też jednsk pewne zmiany w swoim życiu zaakceptować, zmienić podejście. Np. do rzadszych kontaktów ze swoimi znajomi, którzy - jak piszesz - też już są rodzicami. No zaszły ważne zmiany w waszym życiu, pojawiły się dzieci, to i zmienił się też styl tego życia. Nie jesteście już beztroskimi gówniarzami, tylko rodzicami, nie ma tyle wolnego czasu co kiedyś. Musisz to zrozumieć i zaakceptować zamiast spalać się na wspomnienie dawnego stylu życia. Jak dzieci podrosną, to i styl życia się zmieni. W każdym razie będzie większa szansa na to. Wrócisz do pracy to odżyjesz towarzysko. Teraz bym się skupiła przede wszystkim na związku, bo tam jest chyba główne źródło twojego niezadowolenia ? |
2017-11-07, 06:44 | #5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 750
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Macintosh i MissChievousTess napisały już właściwie wszystko, ale ja chciałbym Ci zwrócić uwagę jeszcze na kilka drobnych spraw.
To, kim jesteś, w żaden sposób nie zależy od tego co robisz, z iloma znajomymi się spotykasz, gdzie jeździsz albo ile masz dzieci czy w jakim związku jesteś. Zobacz, że zarówno kilka lat temu, jak i teraz cały czas po prostu byłaś. Zmieniają się okoliczności, zmieniają się emocje, zmieniają się myśli w głowie a Ty po prostu jesteś. Niezmienna. Traktując siebie jako zbiór zdarzeń w sobie i na zewnątrz, niestety nie możesz uciec od porównywania. Wtedy to jeździłam, spotykałam się, teraz jestem sama, znudzona, nie widzę celu... Twoje cierpienie bierze się więc z tego, że utożsamiasz się z tymi doświadczeniami i emocjami, które Cię spotykały i spotykają (byłam szczęśliwa, teraz nie jestem). Samego porównywania nie da się "wyrugować" ot tak. Umysł działa tak, jak działa i nic na to się nie poradzi. Trzeba jednak wykonać pewną pracę aby zauważyć fakt, że nasze doświadczenia nas nie opisują. Przdatną techniką może być uważność. Dzielenie czasu na najdrobniejsze kawałki i poświęcanie tym kawałkom maksimum uwagi. Takim kawałkiem może być moment, w którym np smarujesz chleb masłem, albo dotykasz dziecka, albo podlewasz kwiaty, albo cokolwiek. Dziel ten czas na najdrobniejsze chwile a zauważysz, że w każdej takiej chwili masz w zasadzie wszystko, czego Ci potrzeba. Jeśli zaś pojawia się jakaś tęsknota czy inna nieprzyjemna emocja, to dlatego, że pojawił się umysł, który wybiegł w przeszłość lub przyszłość. I to w istocie również jest OK, pod warunkiem, że tak jak pozwalasz masłu rozsmarowywać się równo po kromce chleba i dokładnie widzisz co się z tym masłem dzieje, tak pozwolisz temu smutkowi czy żalowi również pobyć w sobie a potem patrzeć, jak się rozpuszcza pod wpływem Twego ciepła. I wcale nie musisz teraz, natychmiast rozwiązywać żadnych problemów pod tytułem: czy ja mam być dalej w tym związku albo co zrobić ze swoim życiem albo nawet "jak wziąć się w garść". Daj sobie pożyć prostymi chwilami, bo przecież (wszyscy to doskonale wiemy) czy siedzisz z drinkiem na urlopie na Kanarach, czy pijesz wodę z kubka w przerwie między doczyszczaniem piekarnika, w danej chwili po prostu trzymasz szkło w dłoni. |
2017-11-07, 08:01 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 521
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Twoje lata ma AŻ 2 lata, czemu jeszcze nie jest jeszcze w żłobku? Bo mogłoby być tam spokojnie przynajmniej od roku.
Nie wiem, jak kobiety wytrzymują czekając aż dziecko pójdzie do przedszkola, bo większość nie czeka. To Twój wybór. Nie chcesz podawać powodów dla których nie chcesz iść do pracy - dobra, Twoja sprawa. Ale jeśli ciągle piszesz ,,jeździłabym po świecie, ale mnie NIE STAĆ", ,,poszłabym na podyplomówkę, ale mnie NIE STAĆ", to co można Ci innego doradzić oprócz tego, że musisz sobie na to zarobić? Mamy Ci napisać, że spadnie Ci z nieba? 15 lat masz czy jak? Masz już DUŻE dziecko, które spokojnie można oddać komuś w opiekę, ale łatwiej się użalać. Wiadomo, że życie się zmienia po urodzeniu dziecka, ale to że czekasz z powrotem do pracy, aż dziecko pójdzie do przedszkola, to jakiś Twój wyjątkowy ekscentryczny pomysł.. Wymyślisz jakąkolwiek wymówkę z du... byle nic nie zrobić. Nie da się z dzieckiem podróżować? Uśmiałam się. Moi znajomi (którzy już wcześniej byli zapalonymi podróznikami) zabrali w wakacje swoje niespełna roczne dziecko na miesięczny trip po Bałkanach, jednocześnie z laptopami pod ręką, bo prowadzą własny biznes. Znajoma z pracy zostawiła paromiesięczne dziecko z partnerem na tydzień i pojechała ze znajomymi na narty. Ale jasne, siedź dalej i płacz jak to nic sie przecież nie da. Odejść od beznadziejnego partnera i przeprowadzić się do większego miasta też się nie da - w końcu przywiązano Cię do kaloryfera, prawda? Edytowane przez Azhaar Czas edycji: 2017-11-07 o 08:03 |
2017-11-07, 10:30 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Azhaar no i wlasnie o to mi chodzilo z narzekaniem autorki. Wyszukuje powody na nie a do tego sama narzeka jakby to ze dziecko jest na swiecie nie zalezalo od niej. Chyba typ osoby, ktora nie widzi, ze to ona odpowiada za swoje decyzje, ale zawsze bedzie jej zle.
Co do chlopaka to pewnie faktycznie o to sie kloca. |
2017-11-07, 11:13 | #8 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 25
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
Właśnie ja znam sporo kobiet co siedzą w domu aż dziecko pójdzie do przedszkola. Niektóre wgl nie dają i odradzają, bo dziecko zachoruje... (to dla mnie jest przesada) dziecko w przedszkolu się lepiej rozwija i wgl, znam też większość w sumie dziewczyn, które gdy dziecko ma 2, 3 lata rodzą kolejne dziecko no i tak zwlekają z tym pójściem do pracy. Ja nie jestem z takich osób, jak mała pójdzie do przedszkola to będę chciała iść do pracy, a jak dalej nie będę mogła to chociaż wiem, że będę miała więcej czasu dla siebie, będę mogła np spokojnie zapisać się na prawo jazdy. Podziwiam Twoich znajomych jeśli chodzi o podróżowanie no, ale jak prowadzą własny biznes to raczej bardziej ich stać niż przeciętnych ludzi, poza tym między dzieckiem które ma niespełna rok, nie chodzi jeszcze, a biegający wszędzie 2-latek jest spora róznica. No i każde dziecko jest inne. W sumie poczekam te parę lat i wtedy wybiorę się z córką w jakieś ciekawe miejsce. Wyprowadzić się do miasta nie chcę, przede wszystkim dlatego, że to jest moje mieszkanie, nie mojego partnera no i mimo wszystko chce tu żyć. Latem jest zupełnie inaczej no i poza tym czas mija, dziecko rośnie tylko to wszystko leci tak powoli... ---------- Dopisano o 12:13 ---------- Poprzedni post napisano o 12:06 ---------- Cytat:
Jedyną atrakcją to wyjazd do miasta z dzieckiem na jakąś salę zabaw albo zakupy. Dziecko też nie zawsze mam z kim zostawić właśnie. |
||
2017-11-07, 12:03 | #9 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Jak chcesz tam żyć, to nie narzekaj. Życie to sztuka wyboru. Sama się tam zamknęłaś i nie chcesz wyleźć. Chcesz mieć pieniądze na coś dodatkowego? No niestety trzeba je zarobić, na pół etatu albo na ćwierć etatu, jak się nie da na cały. Dziecko też warto puścić do innych dzieci, żeby nabyło umiejętności społecznych i nawet zachorowało, bo dzięki temu nabierze odporności. Nie widzę też przeciwwskazań do podróżowania z dzieckiem, moja koleżanka z dwójką kilkulatków jeździła na safari, dzieci były zachwycone, że zobaczyły żyrafę.
|
2017-11-07, 12:14 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 10 668
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Nie czytałam odpowiedzi, końcówkę wątku też po łebkach, ale....
Jak zwykle pisze, że dziecko może wywrocic wszystko do góry nogami i można nie mieć na nic czasu, tak Ty chyba za bardzo w to wierzysz. Z dzieckiem można wyjechać na weekend i odpocząć, jeździłam z takim maluchem, potem z kilkulatka i niemowlakiem, będę z kilku latkiem, dwulatka i niemowlakiem. Bez przesady, że ludzie z dziećmi nie odpoczywają. Czy u Ciebie na wsi, w bliskiej okolicy nie ma innych mam? To nie to samo co koleżanki z dawnych lat, ale... drogi się ludziom czasem rozchodzą. Czy badalas tarczyce? Słyszałaś o poporodowym zapaleniu tarczycy? Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2017-11-07, 13:20 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
No wlasnie tam na wsi nie ma innych mam? Mozna by tez pogadac
|
2017-11-07, 13:30 | #12 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894 |
|
2017-11-07, 13:44 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 121
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Można też wynająć dla dziecka nianię.
Poza miastem na wsi gdzie jest wysoki % bezrobocia, to może być naprawdę niewielki koszt. Ja mam 2 dzieci i pewnych poruszonych tu kwestii nie ogarniam, jak np. niemożności wyjechania z chodzącym już 2 latkiem gdziekolwiek, albo konieczności jedzenia przez rodziców każde samemu obiadu na wyjeździe, bo ... dziecko Dziecko jak najczęściej powinno jeść posiłki z obojgiem rodziców, uczy się poprzez naśladownictwo i zachowania i nowych smaków, socjalizuje, widzi ze ma rodzinę (!), ze są jakieś wspólne rytuały, wspólne zajęcia, zmniejsza to tez ryzyko powstawania na późniejszym etapie ewentualnych zaburzeń odżywiania
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
2017-11-07, 16:26 | #14 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
Ten trend modlenia się nad dzieckiem 24/7 przyszedł do nas z zachodu, to się zaczęło w Stanach Zjednoczonych. Nie zostawiaj dziecka samego ani na chwilę, wszędzie je zawieź i odbierz, zrób mu osobny obiad, bo nie będzie jadło tego co dorośli. Tak można wykończyć i siebie i dziecko. Dziecko, bo się nie rozwija, tylko siedzi jak w klatce, a matkę, bo zrobiła sobie z macierzyństwa więzienie i już nie może w nim wytrzymać. |
|
2017-11-07, 20:16 | #15 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
Gdybym mogła, dałabym pierwszego lajka dla posta na wizazu |
|
2017-11-08, 10:35 | #16 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 9 831
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
Tak to zwykle idzie w tej alegorii o twardych i niezłomnych naszych babkach - heroinach i wyrobnicach. Cytat:
Moja matka też jeździła do pracy PKSem, ale z każdym z trojga dzieci była w domu do ukończenia przez nie trzech lat (albo jakoś w tych okolicach). Potem dziecko do przedszkola, a mama z powrotem do pracy. Dzieci jeździły same do szkoły komunikacją miejską, nikt im nie robił za darmowy transport i służbę oraz osobnych obiadów. Nie wiem skąd przekonanie, że poświęcenie malutkiemu dziecku maksimum uwagi, wiąże się potem z jego niezaradnością i mamejstwem. Uważam, że jest wręcz przeciwnie i wskazują nawet na to wyniki badań psychologów. Dziecko, które rozwija się przez pierwsze lata życia głównie w domu i pod opieką stałego, znanego mu dobrze i kochającego opiekuna, w późniejszym życiu jest bardziej zaradne, pewne siebie i silne psychicznie. Jak dla mnie żłobek to smutna konieczność, nie zostawiłabym tam dziecka jeżeli nie byłaby to ostateczność. Dziecko w pierwszych latach życia bezwzględnie potrzebuje stałej opieki mamy. Robienie z dwuletniego maleństwa 'odchowanego, dużego dzieciaka', to jakieś nieporozumienie. To już trzeba mieć zerowe pojęcie o psychologii rozwojeowej, żeby stawiać takie śmiałe tezy. Od razu zaznaczę, że pozostawanie przez dziecko pod opieką mamy nie musi się wiązać z brakiem kontaktu z innymi dziećmi, czy członkami rodziny. Nie oznacza kiszenia się matki i dziecka w czterech ścianach. |
||
2017-11-08, 12:01 | #17 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 62
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Nie kumam jaki jest problem z wyjazdem z dzieckiem nad morze? córka miała pół roku pojechalismy ze sląska nad morze czyli kawał drogi. Spacerowalismy jedlismy obiady w restauracji chodzilismy po sklepach itd a nasza córka aniokiem akurat nie jest.. na obiad chodzimy wspolnie, najwyzej jemy na zmiane a teraz córka jej juz razem z nami... jedynym minusem było to ze o 18 musielismy siedziec w pokoju bo córka spała. Ale nie wyobrazam sobie z tego powodu musiec jechac na wczasy z rodzicami no bez jaj
|
2017-11-08, 12:24 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 64
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Hej musisz sobie zorganizować zajęcie.
W mieście nie masz inaczej - jeśli sama tego nie zorganizujesz to też będziesz siedzieć w mieszkaniu, oglądać telewizję i internet a wychodzić tylko na zakupy. Gdy każdy ma rodzinę to bardzo się rozluźniają znajomości - w mieście też. Każdy skupia się na swoim domu, pracy. Ja uważam, że na wsi ludzie się prędzej zintegrują bo spędzają dużo czasu w tym samym środowisku i mają więcej czasu wolnego. Sąsiadki mają o czym rozmawiać (plotkować). Można iść do sklepu i porozmawiać z jedną i tą samą sprzedawczynią za każdym razem. Prędzej znajdziesz też młode dziewczyny, które też zajmują się dziećmi z którymi mogłabyś się spotkać. U znajomych obserwuje, że w samotności w tym okresie życia bardzo pomaga rodzina - to taki fajny czas kiedy Twoja mama może pomóc Ci przy dziecku i wzajemnie zapewnicie sobie towarzystwo. Jeśli nie zamierzasz iść do pracy to nie widzę przewagi miasta nad wsią. |
2017-11-08, 13:08 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 12 833
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Oj nie zgadzam się. To na wsi jest więcej pracy niż w mieście
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2017-11-08, 17:48 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 168
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Moim zdaniem wyrządzasz krzywdę i sobie i dziecku.
Podpisuje się pod prawie każdą wypowiedzią w tym wątku. Moja ciocia dopiero po urodzeniu dziecka poszła do pracy, przemęczyła się kilka miesięcy jeżdżąc busem, ale zarobiła sobie na prawo jazdy właśnie po to by móc z nim jeździć samochodem, znalazła żłóbek,żeby ona mogła pójść do pracy i mieszka z dzieckiem sama, bo wujek pracuje za granicą i jest w domu rzadko, w tej rodzince są jeszcze dwa duże psy Ja ją podziwiam, dobra babka z niej i to przykład, że jak się chce to szuka się okazji, jak nie chce, to wymówki. Edytowane przez Darli Czas edycji: 2017-11-08 o 17:49 |
2017-11-08, 18:57 | #21 |
Catleesi Morza Kocimiętki
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 978
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Mnie uderzyło to, że autorka zamiast pisać do swoich dawnych znajomych i z nimi starać się odbudować kontakt, pisze do swojego byłego... Byłabyś szczęśliwa, gdyby Twój facet pisał do swoich byłych? Pożalić się, spotkać "koleżeńsko"?
Masz zdrowe dziecko. Stać Was na to, żebyś nie pracowała, tylko zajmowała się domem. Doceń co masz i przestań szukać problemów na siłę. Na wszystko masz odpowiedź. Wszystko jest be. Wyjdź z przeszłości i zacznij żyć!! |
2017-11-08, 19:07 | #22 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”. |
|
2017-11-08, 21:31 | #23 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Moim zdaniem to Ty sama nie wiesz czego chcesz.
Może byś się rozstała a może nie. Może partner jest zły a może dobry. Każdy dorosły jest zalatany, on jakoś zajomych ma, Ty jakoś nie. Ty znajomych nie masz, to wypisujesz do eksów (co to ma być w ogóle ) W sumie to byś pojechała na wycieczkę ale do miasta z dzieckiem no to nie. W sumie to rodzice fundowali wycieczki. W sumie pracować za bardzo nie chcesz, ale byś chciala. W sumie to na wycieczki cię nie stać ale jako 25latka masz swoje mieszkanie i oszczędności co nie jest najsłabszym wynikiem. W sumie to warunki są no ale na wsi. Kurczę, dziewczyno. Gdzie zamieszkasz to wiedziałaś. Niepotrzebnie wpakowałaś się w dorosłość przez duże d, no ale dziecko już jest. Może masz zaniedbaną depresję poporodową. Poczytaj o tym , czy ten problem Cię nie dotyczy. Określ co sama chcesz, jakiś plan, i co możesz zrobić. Jak dla mnie przebywanie w domu z 2latkiem to nie jest nic dziwnego ani jeszcze nic co musiałoby ryć psychikę, w znaczeniu, to nie jest koniec świata. Ale dla niektórych osób to za długo więc faktycznie chyba raczej powinnaś dażyć do zmiany proporcji i poszukać czegoś jeszcze niż tylko bycie na wychowawczym. Ile masz do tego miasta i jakie możliwości dotarcia do niego? Możesz się przeprowadzic i chciałabyś czy nie możesz lub/i nie chcesz. Jak dla mnie sama musisz określić jakie to miałyby być zmiany i jak można do nich dążyc. Facet ci magicznie życia nie odmieni. On też ma swoje problemy, marzenia, chcenia. Tez by chcial mieć fajny związek a nie marudną kobietę której mało co pasuje. |
2017-11-08, 22:20 | #24 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 2 522
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;7863642 1]Zapomniałaś dodać, że rodziły w kartoflisku albo między krowimi plackami na polu, po czym zbierały się do kupy i dalej szły pielić.
Tak to zwykle idzie w tej alegorii o twardych i niezłomnych naszych babkach - heroinach i wyrobnicach. I dla odmiany przegięcie w drugą stronę. Moja matka też jeździła do pracy PKSem, ale z każdym z trojga dzieci była w domu do ukończenia przez nie trzech lat (albo jakoś w tych okolicach). Potem dziecko do przedszkola, a mama z powrotem do pracy. Dzieci jeździły same do szkoły komunikacją miejską, nikt im nie robił za darmowy transport i służbę oraz osobnych obiadów. Nie wiem skąd przekonanie, że poświęcenie malutkiemu dziecku maksimum uwagi, wiąże się potem z jego niezaradnością i mamejstwem. Uważam, że jest wręcz przeciwnie i wskazują nawet na to wyniki badań psychologów. Dziecko, które rozwija się przez pierwsze lata życia głównie w domu i pod opieką stałego, znanego mu dobrze i kochającego opiekuna, w późniejszym życiu jest bardziej zaradne, pewne siebie i silne psychicznie. Jak dla mnie żłobek to smutna konieczność, nie zostawiłabym tam dziecka jeżeli nie byłaby to ostateczność. Dziecko w pierwszych latach życia bezwzględnie potrzebuje stałej opieki mamy. Robienie z dwuletniego maleństwa 'odchowanego, dużego dzieciaka', to jakieś nieporozumienie. To już trzeba mieć zerowe pojęcie o psychologii rozwojeowej, żeby stawiać takie śmiałe tezy. Od razu zaznaczę, że pozostawanie przez dziecko pod opieką mamy nie musi się wiązać z brakiem kontaktu z innymi dziećmi, czy członkami rodziny. Nie oznacza kiszenia się matki i dziecka w czterech ścianach.[/QUOTE] Absolutnie popieram. |
2017-11-09, 07:56 | #25 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 592
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Mnie uderzyła tęsknota i idealizowanie dawnego życia ,sprzed ciąży .Ono się już nie wróci , nie powtórzy i szukanie kontaktu z dawnymi kolegami czy chłopakiem tutaj nie pomoże . Szukasz tych emocji ,które były kiedyś a robisz to z nudy i monotonii. Rozpamiętujesz każde słowo partnera ,jakbyś szukała dowodu ,jaki jest zły. Warto ,żebyś sobie uświadomiła ,że nie dziecko cie ogranicza tylko ty sama.Warto ,żebys zrozumiała ,że jakość związku to zasługa obojga partnerów i jeśli nawet w tygodniu nie ma czasu ,w niedzielę możesz zadbać o podkręcenie "temperatury" ,o flirt możesz dbać codziennie i emocje wrócą i nie będziesz żałowała czegoś co " se ne wrati"
Edytowane przez robcia Czas edycji: 2017-11-09 o 08:00 |
2017-11-09, 23:21 | #26 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 25
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
No to może rzeczywiście się określę, a więc tak: z jednej strony rozstałabym się, ale nie wiem czy dam sobie radę sama, nie chodzi tylko o finanse, ale o wszystko m.in palenie w piecu, robota w domu, zakupy w mieście itp. ( nie mam prawa jazdy, a w naszym sklepie rzadko robię zakupy, jeździmy do miasta to zapełniamy cały zamrażalnik i spokojnie starczy na 2 tygodnie) poza tym w dzień jak np robię pranie czy idę po coś do sklepu jak braknie czy zapomne kupić wcześniej wszędzie muszę chodzić z dzieckiem, a to zajmuje dwa razy więcej czasu niż jak poszłabym sama. Gdy partner jest w domu mogę spokojnie wywiesić pranie, iść do sklepu czy nawet zjeść kolację. Poza tym raz jest dobry, raz nie, z tym ciężko mi się określić... Znajomych no ja za bardzo nie mam, mam bliskie koleżanki, widujemy się prawie codziennie na godzinę/dwie, ale dawne znajomości prawie całkiem się urwały no, a co do jakiś imprez to tylko z jego znajomymi, którzy są tez mi bliscy, jednak nie na tyle, żebym sama np umówiła się z nimi na piwo czy kawę. To są głównie spotkania raz na jakiś czas jak mamy możliwość. Wycieczki na razie chcąc nie chcąc muszę odpuścić, mam dużo innych wydatków, choć sama nie wiem co lepiej...ale to dłuższa historia, pewnie napiszę za jakiś czas no i tego mieszkania i całej reszty też to dotyczy. Co do depresji poporodowej to rzeczywiście poczytam o tym chociaż wątpię, żebym miała coś takiego. Całą ciążę ciężko znosiłam fizycznie ( ciągłe wymioty, zgagi i nie tylko na początku, ale cały czas) poród miałam w miarę szybki i dopiero jak urodziłam poczułam, że żyję, w końcu czułam się dobrze, tydzień później poszłam już na uczelnie i ze znajomymi na grilla, a dwa tygodnie później na urodziny w dyskotece. Nie piłam tam alkoholu, ale też nie karmiłam już piersią co 2 godziny, zazwyczaj używałam laktatora, w zapasie miałam mm. Moja rodzina jak i partnera bardzo mi pomagała, przez pierwszy miesiąc można powiedzieć cały czas ktoś był przy mnie, w sensie prawie wgl nie byłam sama w domu i jak coś miałam się kogo zapytać co i jak. Wcześniej nigdy nie miałam styczności z tak malutkim dzieckiem. No może kilka lat temu przez chwilę dziecko dalekiej kuzynki trzymałam na rękach, ale tak poza tym zero. Do miasta mam 25 km, ale nie chcę się tam przeprowadzić. Mieszkałam wcześniej w mieście no i mimo wszystko wolę wieś. Kiedy mamy jesień, zimę czy brzydką pogodę to nie ma różnicy, ale latem miasto i wieś to duża różnica oczywiście to tylko moje zdanie. |
|
2017-11-10, 00:09 | #27 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Wszystko siedzi w Twojej glowie. Troche przykre, ze sama nie wiesz czy chcesz byc z partnerem tylko kalkulujesz czy dalabys rade z piecem itp. Jak kobieta chce to da rade i to nie tylko z tym. Poza tym pisalas tak jakbys w ogole nie miala znajomych. Wtedy faktycznie jest ciezko. A tu sie okazuje ze prawie codziennie odwiedzaja kolezanki. To ma byc zle? Skoro to bliskie kolezanki to na samotnosc nie powinnas narzekac. Mysle ze bardziej narzekasz ze moglas nie miec jeszcze dziecka, a masz, ale czasu nie cofniesz podjelas takie wybory. Daj milosc dziecku, zastanow sie czego chcesz i jak cos Ci w zwiazku nie odpowiada to o tym mow. Twoj facet nie jest jasnowidzem i pewnie tez mu ciezko. Masz fajnych ludzi wokol docen to.
|
2017-11-10, 09:14 | #28 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Wiadomości: 1 567
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
A ja mam pytanie z innej beczki - czy Twój facet wie jak się czujesz? Rozmawiasz z nim na ten temat? Ale nie na zasadzie obwiniania tylko szczerze o tym, co czujesz. On może tego nie rozumieć.
Też mi się wydaje, że tęsknisz za utraconym życiem. Ale tak jest jak ktoś nie do końca wie na co się decyduje zachodzące w ciążę. Teraz powinnaś znaleźć złoty środek, pomyśleć trochę o sobie. Wg mnie prawo jazdy bardzo by się przydało, w ogóle mieszkanie na wsi bez prawka to kiepski pomysł. I choćbyś miała je robić pół roku to bym robiła. Ogólnie zgadzam się z tym, co tu Zostało napisane. Mniej marudzenia, więcej działania. Wysłane z mojego SM-G389F przy użyciu Tapatalka
__________________
Niemożliwe jest tylko to, co sami takim uczynimy... |
2017-11-10, 21:53 | #29 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Też bym dostała na głowę, jakbym miała bite 2 lata nie pracować, tylko siedzieć w domu z dzieckiem i ewentualnie wyjść na zakupy. To nie jest zdrowe dla psychiki i jedyne co mogę Ci doradzić, to zamiana ról z partnerem. Niech on zostanie w domu, Ty wyjdź do pracy i do ludzi. Dodatkowo myślę, że nie jest zbyt dobre jeśli dziecko nie zbuduje mocnej więzi z ojcem, nie wiem jak wyglądają ich relacje na chwilę obecną, ale w tym wieku według mnie potrzebny jest równy kontakt obojga rodziców. Prawo jazdy możesz zrobić nawet w 2 miesiące, samochód już macie, w międzyczasie kiedy będziesz robić prawko poszukasz pracy, a Twój partner zrezygnuje ze swojej. Z tego co piszesz to macie jakieś oszczędności w razie czego, mieszkanie jest Twoje więc nikt Cię nie wyrzuci za zaleganie z czynszem. Dla mnie to jedyne rozsądne wyjście. Kiedy trochę zarobisz i odłożysz to ja bym na Twoim miejscu pojechała na wycieczkę, a partner niech zostanie z dzieckiem. Sytuacja w której się znajdujesz nie jest naturalna i nie daj sobie wmówić, że tak jest.
Edytowane przez januszpolak Czas edycji: 2017-11-10 o 21:56 |
2017-11-11, 12:26 | #30 | |||||
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Dziecko, dom, samotność... ciągle praca, a chęć czegoś nowego...
Cytat:
siedzę w domu i dostaję od tego na głowę. ale z dzieckiem zrobić cokolwiek to krzyż pański bo 2 x więcej czasu. więc zakupy raz na 2 tyg. no ale siedzę w domu i dostaję od tego na głowę. Cytat:
wybralaś życie na wsi, i fajnie, ale żeby nie myśleć o zrobieniu prawka zawczasu? ani nawet teraz? Cytat:
opieka nad dzieckiem męczy i absorbuje ale to nie powód byś spokojnie nie umiala ogarnąć obowiązków domowych. nie muszą być na wybitnie wysokim perfekcyjnym poziomie ale ugotowanie obiadu (też nie musi być codziennie, świat się nie zawali od zamówienia czy odgrzania pizzy albo zjedzenia kanapek), poukładanie rzeczy i wstawienie codziennie nawet prania, i to więcej niż jednego, to nie jest od razu jakaś wielka katorga. Nie wyrobilaś się z czymś, wielki halo, to będzie niesprzątnięte np. Cytat:
autorce to w ogóle coś się jeszcze chce ? jak dla mnie autorko marudzisz i tyle. zrob prawko, bądź mobilna. wyznacz jakieś cele, inne niż tylko zajmowanie się domem i dzieckiem, dąż do nich. prace domowe staraj się ogarniać na bieżąco by po przyjściu męża z pracy mieć czas bardziej dla was, dla siebie, a nie bujać się z praniem czy brakującymi zakupami. spisuj na kartce, co się konczy, będziesz to mieć pod kontrolą. was jest tylko trójka, w tym jedno małe dziecko, Ty nie pracujesz teraz zawodowo wcale i czasu masz dużo. dziel opiekę z mężem, nie wiś nad dzieckiem od rana do nocy bo się wykonczysz, ale mieć też na uwadze, że facet też potrzebuje trochę odskoczni od kieratu pracowego a nie tylko praca i po pracy drugi etat w domu z dzieckiem i nieszczęsliwą żoną w tle. ---------- Dopisano o 14:26 ---------- Poprzedni post napisano o 14:15 ---------- Cytat:
facet ma rzucić swoją pracę choć jego pensja jest istotna dla ich budżetu, bo ona mając 2latka nie potrafi się ogarnąć (teraz dopiero zwróciłam uwagę, że to już nie jest niemowlak). Co mają powiedzieć pracujące matki które do pracy wracają po roku lub połowie i to na etat a nie na pół. 2latek za chwilę może iść do przedszkola. to taki moment kiedy matka może planować powrot na rynek pracy a nie snuje kocopoły że nie może iść pracować, bo ma osobiste ''nie i już'', no ale w domu to jej się też nudzi. I serio, 3 osoby, w tym 2latek, i codziennie pranie? Jasne, maluch się upaprze, przebierasz, podsiknie, zmieniasz, ale chyba można przy karmieniu dziecka podłożyć mu pieluchę tetrową pod buzię by się pobrudziło na pieluchę a nie na bluzeczkę (taka szmatka jest większa niż najladniejsze nawet śliniaki), oraz notabene stosuje się pampersy a nie tetrowe pieluchy co każde zesikanie? z tetrową pieluchą matki kiedyś przewijały dziecko bez przerwy by się nie odparzyło, pampersy są po to by nie musiały robić przebieranek co 15 minut. Ja się nie dziwię szczerze mówiąc że przy takim nieco roszczeniowym podejściu i braku pomysłu na samą siebie, facet w końcu sam zaczyna mieć dość, i czuje się w tej sytuacji jak w pułapce , z kolei autorka czuje się nieszanowana przez męża. W mojej ocenie przy 2latku, nie pracując, można się zorganizować w miarę sensownie z pracami domowymi. Dbanie o zapełnienie lodówki czy zakup proszku do prania dla 3 osób to też nie jest wyprawa po złote runo i obkupienie się dla calej karawany , ma się czas i na obowiązki domowe i na jakiś spacer (chyba wlaśnie logiczne że wtedy się robi drobniejsze zakupy), i na jakąś kreatywną zabawę z maluchem (nie musi być to drogie, można np z pudełka kartonowego wziętego w sklepie wyciąć wymyśloną przez siebie zabawkę , skleić makietkę, i usiąść do wspólnego malowania, nie kosztuje nic - tyle co klej i plakatówki - a dla dziecka frajda). Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2017-11-11 o 12:49 |
|||||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:10.