Konflikt o święta

[Mareek26]

Witam!
Nie mogę dogadać się z moją dziewczyną w kwestii świąt.
Jestem bardzo rodzinny...tak jak cała moja rodzina. Dziewczyna taka nie jest...a dokładnie nie czuje potrzeby bycia w święta ze swoją rodziną i woli być w tym czasie ze mną. Niestety jej planem jest byśmy spędzili ten czas sami w mieszkaniu co kompletnie mi nie pasuje.
Chciałbym pojechać do mojego rodzinnego domu (oczywiście najlepiej z nią)...ale ona tego nie chcę.
Sytuacja wygląda tak, że mój tata pracujący za granicą nie miał możliwości przylecieć do kraju i nie chciałbym aby moja mama spędzała wraz z młodszym rodzeństwem ten czas sama...tym bardziej że jest jej przykro z myślą że taty nie będzie.
To kompletnie nie rusza mojej dziewczyny która twierdzi, że nie będzie z kimś kto chcę w domu rodzinny zastąpić tate... i twierdzi, że jej nie szanuje bo wybieram ich.
Czy ja źle myślę? Czy też uważacie, że jest coś złego w tym, że chcę spedzić święta z najblizszymi?

[Adrianna_8]

Po pierwsze - Twoja mama nie jest sama, tylko z rodzeństwem. Po drugie - powinniście wspólnie obgadać, jak pogodzić wasze preferencje, jeśli planujecie kontynuować ten związek.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ninanina88]

Napisane przez Mareek26

Witam!
Nie mogę dogadać się z moją dziewczyną w kwestii świąt.
Jestem bardzo rodzinny...tak jak cała moja rodzina. Dziewczyna taka nie jest...a dokładnie nie czuje potrzeby bycia w święta ze swoją rodziną i woli być w tym czasie ze mną. Niestety jej planem jest byśmy spędzili ten czas sami w mieszkaniu co kompletnie mi nie pasuje.
Chciałbym pojechać do mojego rodzinnego domu (oczywiście najlepiej z nią)...ale ona tego nie chcę.
Sytuacja wygląda tak, że mój tata pracujący za granicą nie miał możliwości przylecieć do kraju i nie chciałbym aby moja mama spędzała wraz z młodszym rodzeństwem ten czas sama...tym bardziej że jest jej przykro z myślą że taty nie będzie.
To kompletnie nie rusza mojej dziewczyny która twierdzi, że nie będzie z kimś kto chcę w domu rodzinny zastąpić tate... i twierdzi, że jej nie szanuje bo wybieram ich.
Czy ja źle myślę? Czy też uważacie, że jest coś złego w tym, że chcę spedzić święta z najblizszymi?

Ja myślę, że oboje macie rację i oboje jej nie macie. Kontakty z rodziną to jeden z elementów,który dobrze jakby był w związku dopasowany. Jak nie jest to ciagle ktoś musi isc na kompromisy, ktorych pi jakimś czasie ma się dosyć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Nie pasujecie do siebie w dość ważnej kwestii. Trudno tu o kompromis, który nie będzie potem stawał kością w gardle. Niestety, ale jeżeli ludziom nie jest po drodze w takich sprawach, to trzeba pomyśleć o pożegnaniu się.

[Gosia_Pacia]

To nie kwestia racji lub jej braku. Macie po prostu inne potrzeby w fundamentalnej dla pary kwestii. Będzie Wam bardzo trudno (wiem z doświadczenia). Ten temat będzie się przekładał na wszystko, jeśli zostaniecie razem - w tym na ślub lub jego brak, miejsce zamieszkania, ewentualne przeprowadzi za granice, a przede wszystkim sposób wychowania ewentualnych dzieci... Ty będziesz chciał na przykład żeby wychowywały się z dziadkami, a dziewczyna nie i co wtedy... do przemyślenia i przedyskutowania. Ty prawdopodobnie będziesz chciał wiele rzeczy robić razem ze swoją rodzina lub mieszkać blisko, ona będzie się czuła ograniczona tym i sfrustrowana.

[Krystal_26]

Jak dziewczyna Ci zabrania odwiedzić rodzinę nawet w święta, to jest toksyczna i lepiej ja zostaw. To nie jest coś przy czym można iść na kompromis.

[Overcooked]

Następnym razem wprost komunikuj swoje potrzeby. Chcesz spędzić święta z rodziną bo TY masz taką potrzebę spędzania świąt z rodziną (nawet gdyby twój ojciec był na miejscu, jak nie ma to tylko dodatkowa cegiełka). Z pierwszego postu wychodzisz na osobę która pokazuje że nie ma sprecyzowanych preferencji i wybiera w danej sprawie "dla kogoś", stawia się w pozycji komu zrobić lepiej i potrzebuje do tego argumentów za i przeciw: dziewczynie co chce wspólnego weekendu i będzie jej smutno samej w domu czy matce co będzie jej smutno bo wśród rodziny zabraknie jednorazowo dwóch osób. No nie, chcesz z rodziną to chcesz z rodziną i podłoże twoich preferencji jest wewnętrzne. Jak zaczynasz wymieniać komu smutniej to twój wybór blednie ponieważ dziewczyna sama, a matka wśród swoich. To że dziewczyna zachowuje się toksycznie to swoją drogą, może w innych sytuacjach (może też z kimś innym) ci się przyda do jaśniejszego stawiania granic.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Overcooked

Następnym razem wprost komunikuj swoje potrzeby. Chcesz spędzić święta z rodziną bo TY masz taką potrzebę spędzania świąt z rodziną (nawet gdyby twój ojciec był na miejscu, jak nie ma to tylko dodatkowa cegiełka). Z pierwszego postu wychodzisz na osobę która pokazuje że nie ma sprecyzowanych preferencji i wybiera w danej sprawie "dla kogoś", stawia się w pozycji komu zrobić lepiej i potrzebuje do tego argumentów za i przeciw: dziewczynie co chce wspólnego weekendu i będzie jej smutno samej w domu czy matce co będzie jej smutno bo wśród rodziny zabraknie jednorazowo dwóch osób. No nie, chcesz z rodziną to chcesz z rodziną i podłoże twoich preferencji jest wewnętrzne. Jak zaczynasz wymieniać komu smutniej to twój wybór blednie ponieważ dziewczyna sama, a matka wśród swoich. To że dziewczyna zachowuje się toksycznie to swoją drogą, może w innych sytuacjach (może też z kimś innym) ci się przyda do jaśniejszego stawiania granic.

Serio? Chłopak chce tylko spędzić święta z rodziną. Nie wiem po co robić mu aż taką psychoanalizę. Sytuację można sprowadzić do jednego: dziewczyna używa szantażu emocjonalnego strasząc chłopaka rozstaniem jak ten nie zachowa się jak ona chce. Wniosek: dziewczyna jest toksykiem. Co zrobić: rzucić toksyka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Overcooked]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89188730]Serio? Chłopak chce tylko spędzić święta z rodziną. Nie wiem po co robić mu aż taką psychoanalizę. Sytuację można sprowadzić do jednego: dziewczyna używa szantażu emocjonalnego strasząc chłopaka rozstaniem jak ten nie zachowa się jak ona chce. Wniosek: dziewczyna jest toksykiem. Co zrobić: rzucić toksyka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Tak serio, ludzie co potem pchają się w ramiona kolejnego i kolejnego toksyka pytając wszystkich wokół "czy mam prawo czuć x, czy moje zdanie jest normą, czy może to odwrotnie i on uciekając chce wymusić na niej konkretne zachowanie, a czy kolejna dziewczyna to też i mam już uciekać" nie biorą się znikąd. Tej dziewczynie raczej nagle nie odbiło tylko przesuwała granicę wcześniej. Lepiej umieć nie dawać się wciągać w manipulacyjne gierki, a nie orientować się gdy ktoś odpali grubą akcję z szantażowaniem i dopiero wtedy się ewakuować.

[chwast]

To są sprawy, w których trzeba się zgrać. Wy się tutaj nie zgrywacie i NIE MA rozwiązania. To zawsze będzie problem.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[d5f2b1fe262415f84dead746c1bee8c0d6ac2850_6340b0400d0a7]

Napisane przez Overcooked

Tak serio, ludzie co potem pchają się w ramiona kolejnego i kolejnego toksyka pytając wszystkich wokół "czy mam prawo czuć x, czy moje zdanie jest normą, czy może to odwrotnie i on uciekając chce wymusić na niej konkretne zachowanie, a czy kolejna dziewczyna to też i mam już uciekać" nie biorą się znikąd. Tej dziewczynie raczej nagle nie odbiło tylko przesuwała granicę wcześniej. Lepiej umieć nie dawać się wciągać w manipulacyjne gierki, a nie orientować się gdy ktoś odpali grubą akcję z szantażowaniem i dopiero wtedy się ewakuować.

Zgadzam się. Tutaj problemem są nie tylko odmienne preferencje, co spędzania czasu z rodziną. Nawet jeśli ta relacja się rozpadnie (a bardzo prawdopodobne, bo żadne rozwiązanie konfliktu nie zadowoli w pełni obu stron) to zarówno autor, jak i jego dziewczyna powinni popracować nad sobą, bo istnieje spore ryzyko, że zaraz powtórzą scenariusz z kimś innym.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

twoja dziewczyna nie powinna na tobie wymuszac zostawania w domu w swieta bo ona tak chce
ja rowniez nie jestes osoba wielce swiateczna i nie przepadam za rodzinnymi spedami ale nigdy nie zabranialam robic tego mojemu mezowi
odwiedziny matki w swieta nie sa zadnym wykroczeniem ,partnerka zalatuje toksyna ,moim zdaniem powinniscie sie rozstac skoro nie mozecie wypracowac kompromisu

[Pedro94]

Napisane przez Ellen_Ripley

Nie pasujecie do siebie w dość ważnej kwestii. Trudno tu o kompromis, który nie będzie potem stawał kością w gardle. Niestety, ale jeżeli ludziom nie jest po drodze w takich sprawach, to trzeba pomyśleć o pożegnaniu się.

A ja myślę że zakończenie związku z tego powodu że dwa razy w roku ma się inny pomysł na spędzenie czasu to jest bardzo infantylne. Można się dogadać bardzo prosto, np w jedne święta zrobić to co chce jedna osoba a w drugie to co druga. Kwestia rozmów

[Overcooked]

Napisane przez Pedro94

A ja myślę że zakończenie związku z tego powodu że dwa razy w roku ma się inny pomysł na spędzenie czasu to jest bardzo infantylne. Można się dogadać bardzo prosto, np w jedne święta zrobić to co chce jedna osoba a w drugie to co druga. Kwestia rozmów

Dokładnie. Albo od razu zaplanować interesujące aktywności i z góry spędzać osobno. Te kilka dni czasu wolnego to nie dziecko czy miejsce zamieszkania gdzie fizycznie nie da się stworzyć rozwiązania więc związek to bezsensowne męczenie tyłka albo całkowite podporządkowanie któreś strony.

Nie ma wątpliwości że ta dziewczyna to full toksyk, ale nawet u niej powodem było to że spędza święta samotnie i szantażowała chłopaka żeby ją zabawiał w tym czasie, a nie podejście do rodzinności nie do pogodzenia i nie zakaz jeżdżenia do rodziny per se.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Pedro94

A ja myślę że zakończenie związku z tego powodu że dwa razy w roku ma się inny pomysł na spędzenie czasu to jest bardzo infantylne. Można się dogadać bardzo prosto, np w jedne święta zrobić to co chce jedna osoba a w drugie to co druga. Kwestia rozmów

To się potem mnoży, bo i okazje zaczynają się mnożyć. Tu nie chodzi o to, że on jedzie a ona nie i luz, tylko o to, że on chce, aby ona stała się rodzinna (bo z właściwą dziewczyną pewnie odwiedzałby rodzinę nawet częściej) a ona, żeby on nie jeździł. Nie dogadają się. To nie jest kwestia rozmów a innych wizji, z czego ona chce swoją forsować.

---------- Dopisano o 11:40 ---------- Poprzedni post napisano o 11:35 ----------

Napisane przez Overcooked

Dokładnie. Albo od razu zaplanować interesujące aktywności i z góry spędzać osobno. Te kilka dni czasu wolnego to nie dziecko czy miejsce zamieszkania gdzie fizycznie nie da się stworzyć rozwiązania więc związek to bezsensowne męczenie tyłka albo całkowite podporządkowanie któreś strony.

Nie ma wątpliwości że ta dziewczyna to full toksyk, ale nawet u niej powodem było to że spędza święta samotnie i szantażowała chłopaka żeby ją zabawiał w tym czasie, a nie podejście do rodzinności nie do pogodzenia i nie zakaz jeżdżenia do rodziny per se.

Ale czasami nie da się pogodzić "rodzinności" z jej brakiem. Jednak wiele mocno rodzinnych osób nie chce ciągle odwiedzać rodziny samotnie, gdy partner w domu. Nawet jeżeli nie ma toksyczności w tle. Jeżeli stronie rodzinnej to nie przeszkadza, to oki, luz, natomiast jeżeli tak, to bardzo często jest to potem jedna z przyczyn rozstania, bo prowadzi to do frustracji, że ktoś się nie może razem z partnerem realizować w dosyć ważnej dla siebie kwestii. Chodzi mi o to, że nie ma się co czarować, że wszystko się da rozwiązać rozmową i kompromisem. To nie wynagrodzi wszystkiego.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez Ellen_Ripley

To się potem mnoży, bo i okazje zaczynają się mnożyć. Tu nie chodzi o to, że on jedzie a ona nie i luz, tylko o to, że on chce, aby ona stała się rodzinna (bo z właściwą dziewczyną pewnie odwiedzałby rodzinę nawet częściej) a ona, żeby on nie jeździł. Nie dogadają się. To nie jest kwestia rozmów a innych wizji, z czego ona chce swoją forsować.

wiesz on nie napisal ze chcialby zeby ona byla bardziej rodzinna
napisal tylko ze chcialby pojechac do rodzicow -najlepiej z nia (ale nie koniecznie z nia)nie zarzucil jej tego ze ona z nim jechac nie chce
to ona narzuca mu swoja wizje spedzania swiat,nie wystarczy jej to ze on jej ze soba nie ciagnie i akceptuje to ze ona chce zostac w domu ,oczekuje natomiast ze i on zrezygnuje ze swoich potrzeb i dostosuje sie do jej wizji spedzania swiat czyli siedzenia z nia w domu
do tego stosuje jakis szantaz emocjonalny twierdzac ze on jej nie szanuje i wybiera ich
zalosne zagrywki z jej strony
moim zdaniem wlasnie dlatego powinien sie z nia rozstac,bo nie ma w niej checi do kompromisu i dlatego ze ona probuje wpedzic go w poczucie winy

[Ellen_Ripley]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;89188953]wiesz on nie napisal ze chcialby zeby ona byla bardziej rodzinna
napisal tylko ze chcialby pojechac do rodzicow -najlepiej z nia (ale nie koniecznie z nia)nie zarzucil jej tego ze ona z nim jechac nie chce
to ona narzuca mu swoja wizje spedzania swiat,nie wystarczy jej to ze on jej ze soba nie ciagnie i akceptuje to ze ona chce zostac w domu ,oczekuje natomiast ze i on zrezygnuje ze swoich potrzeb i dostosuje sie do jej wizji spedzania swiat czyli siedzenia z nia w domu
do tego stosuje jakis szantaz emocjonalny twierdzac ze on jej nie szanuje i wybiera ich
zalosne zagrywki z jej strony
moim zdaniem wlasnie dlatego powinien sie z nia rozstac,bo nie ma w niej checi do kompromisu i dlatego ze ona probuje wpedzic go w poczucie winy[/QUOTE]

Tak, w tym przypadku rozstanie, bo ona mu stawia jakieś idiotyczne warunki i zakazy. Natomiast mając w pamięci ostatni wątek, gdzie panu niby nie przeszkadzał brak rodzinności dziewczyny, po czym nagle po zaręczynach nakaz, że ma z nim jeździć wpisałabym jednak to dość wysoko na liście rzeczy, w których lepiej się dogadywać. Skrajna rodzinność i jej brak to jednak coś o co najczęściej są kwasy. A nawet nie skrajna z czasem wiele par uwiera, szczególnie gdy są dzieci. Chodzi mi o to, że nie ma co zakładać, że we wszystkim się da wypracować kompromis. To rzecz mocno przereklamowana. Ważniejsze jest być szczerym ze sobą i swoimi potrzebami.

[d5f2b1fe262415f84dead746c1bee8c0d6ac2850_6340b0400d0a7]

Napisane przez Pedro94

A ja myślę że zakończenie związku z tego powodu że dwa razy w roku ma się inny pomysł na spędzenie czasu to jest bardzo infantylne. Można się dogadać bardzo prosto, np w jedne święta zrobić to co chce jedna osoba a w drugie to co druga. Kwestia rozmów

Infantylne to jest trzymanie się kurczowo relacji, w której pojawiają się zgrzyty i frustracje. Po co się gimnastykować z kompromisami jak można po prostu znaleźć osobę, która podziela nasze preferencje. Zwłaszcza, że rodzinność (lub jej brak) to nie są jakaś cechy z kosmosu.

[Overcooked]

Napisane przez Ellen_Ripley

Tak, w tym przypadku rozstanie, bo ona mu stawia jakieś idiotyczne warunki i zakazy. Natomiast mając w pamięci ostatni wątek, gdzie panu niby nie przeszkadzał brak rodzinności dziewczyny, po czym nagle po zaręczynach nakaz, że ma z nim jeździć wpisałabym jednak to dość wysoko na liście rzeczy, w których lepiej się dogadywać. Skrajna rodzinność i jej brak to jednak coś o co najczęściej są kwasy. A nawet nie skrajna z czasem wiele par uwiera, szczególnie gdy są dzieci. Chodzi mi o to, że nie ma co zakładać, że we wszystkim się da wypracować kompromis. To rzecz mocno przereklamowana. Ważniejsze jest być szczerym ze sobą i swoimi potrzebami.

No to w tamtym wypadku nie podejście do rodzinności a toksyczność typa który ciągnął narzeczoną było powodem ujowej sytuacji tamtej pary. Jak komuś uwiera że partner się dobrze bawi w spa zamiast np. tułać się pół Polski żeby spędzić akurat te 2 dni z jego rodziną to nie jest rodzinny tylko wymusza swoją wizję na partnerce wychodząc z założenia że jego sposób spędzania czasu jest oczywisty/nie chce się tłumaczyć nachalnej rodzince czemu jej nie ma. I co mają do tego dzieci. Ba z tego co pamiętam xfrida ma dwójkę dzieci i to że woli spędzać urlop bez męczenia się z rodziną męża na weselu wyjazdowym nie jest żadną ością w gardle małżeństwa tylko rozwiązaniem które im pasuje.

[Luxanna]

A dla mnie najciekawsze zdanie to jest to

Napisane przez Mareek26

To kompletnie nie rusza mojej dziewczyny która twierdzi, że nie będzie z kimś kto chcę w domu rodzinny zastąpić tate... i twierdzi, że jej nie szanuje bo wybieram ich.

Może i dziewczyna jest toksyczna, ale może i tu coś się kryje. Autorze, o co chodzi z tym tekstem? Może rzeczywiście za bardzo chcesz zastępować matce jej męża, a twojego ojca, którego nie ma?


A może po prostu źle zrozumiałam?

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Overcooked

No to w tamtym wypadku nie podejście do rodzinności a toksyczność typa który ciągnął narzeczoną było powodem ujowej sytuacji tamtej pary. Jak komuś uwiera że partner się dobrze bawi w spa zamiast np. tułać się pół Polski żeby spędzić akurat te 2 dni z jego rodziną to nie jest rodzinny tylko wymusza swoją wizję na partnerce wychodząc z założenia że jego sposób spędzania czasu jest oczywisty/nie chce się tłumaczyć nachalnej rodzince czemu jej nie ma. I co mają do tego dzieci. Ba z tego co pamiętam xfrida ma dwójkę dzieci i to że woli spędzać urlop bez męczenia się z rodziną męża na weselu wyjazdowym nie jest żadną ością w gardle małżeństwa tylko rozwiązaniem które im pasuje.

Chodzi mi o sytuacje, gdzie ktoś jednak jest rodzinny i sobie tą rodzinność wyobraża jako dzielenie jej z partnerem a nie że ma luz, to jadę sam, obojętne. U mnie również TŻ odwiedza swoich rodziców sam i generalnie nie jest zbyt rodzinny, nie mamy co chwilę jakichś imprez, zaproszeń itd. Akurat dzisiaj odwiedzimy teściów razem, bo sama chciałam. Ale znam też ludzi, którzy rodzinnie świętują coś co chwilę i tam nie ma, że to tamto - razem to razem. I takich partnerów, pod tym kątem szukają. Zgoda w tej kwestii jest jednak dość ważna. Dla mnie to jest na równi z podejściem do religijności lub jej braku.

[Overcooked]

Napisane przez Ellen_Ripley

Chodzi mi o sytuacje, gdzie ktoś jednak jest rodzinny i sobie tą rodzinność wyobraża jako dzielenie jej z partnerem a nie że ma luz, to jadę sam, obojętne. U mnie również TŻ odwiedza swoich rodziców sam i generalnie nie jest zbyt rodzinny, nie mamy co chwilę jakichś imprez, zaproszeń itd. Akurat dzisiaj odwiedzimy teściów razem, bo sama chciałam. Ale znam też ludzi, którzy rodzinnie świętują coś co chwilę i tam nie ma, że to tamto - razem to razem. I takich partnerów, pod tym kątem szukają. Zgoda w tej kwestii jest jednak dość ważna. Dla mnie to jest na równi z podejściem do religijności lub jej braku.

No to dla ciebie zgoda w tej kwestii jest ważna. Ale przypomnę że w 1 poście przedstawiłaś to jako sprawę gdzie trudno o kompromis i ość w gardle. To nie chodzi by znaleźć osobę gdzie będzie "luz obojętnie" - przecież skoro doszło do ustalania niecodziennej konfiguracji to bardziej wygląda to na "chcę pojechać do x bo czuję y i wolałbym razem z tobą bo zet, ale rozumiem że czujesz się a i wolisz opcję b". Nie ma co robić z świąt i wydarzeń których w PL jest mało do niewiadomo jakiego kompromisu na skalę jak pogodzić stereotypową wielką rodzinność w stylu muzułmańskim vs atomowa rodzinność 2+1 i odwiedzanie dwa razy w roku dziadków a kuzynów raz na kilka lat.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Overcooked

No to dla ciebie zgoda w tej kwestii jest ważna. Ale przypomnę że w 1 poście przedstawiłaś to jako sprawę gdzie trudno o kompromis i ość w gardle. To nie chodzi by znaleźć osobę gdzie będzie "luz obojętnie" - przecież skoro doszło do ustalania niecodziennej konfiguracji to bardziej wygląda to na "chcę pojechać do x bo czuję y i wolałbym razem z tobą bo zet, ale rozumiem że czujesz się a i wolisz opcję b". Nie ma co robić z świąt i wydarzeń których w PL jest mało do niewiadomo jakiego kompromisu na skalę jak pogodzić stereotypową wielką rodzinność w stylu muzułmańskim vs atomowa rodzinność 2+1 i odwiedzanie dwa razy w roku dziadków a kuzynów raz na kilka lat.

Bo moim zdaniem na dłuższą metę trudno tu o kompromis jeżeli jednej stronie zależy a drugiej to może doskwierać. W świeżym związku nie szukałabym na siłę kompromisu w tej materii, bo trudno tu o kompromis naprawdę komfortowy. Potem te kompromisy trzeba mnożyć i tak naprawdę po cichu nikt nie jest zadowolony.

[Overcooked]

Napisane przez Ellen_Ripley

Bo moim zdaniem na dłuższą metę trudno tu o kompromis jeżeli jednej stronie zależy a drugiej to może doskwierać. W świeżym związku nie szukałabym na siłę kompromisu w tej materii, bo trudno tu o kompromis naprawdę komfortowy. Potem te kompromisy trzeba mnożyć i tak naprawdę po cichu nikt nie jest zadowolony.

Tyle że dogadanie się w jakieś kwestii to nie zawsze kompromis gdzie obie strony tracą i są niezadowolone tylko właśnie dogadanie się. Jak facet ma ogromną potrzebę żeby partnerka ubrała się na daną okazję w x a nie w y albo w ogóle sama gdzieś idzie i czuje się przez to pokrzywdzony, a w razie "kompromisu" jest wiecznie niezadowolony to się go ocenia negatywnie. A takie wieczne niezadowolenie że łącznie 4 dni w roku nie przyciągnie partnerki do swoich rodziców bo to nie pasuje do jego wizji to nagle wszystko ok, no zrozumiałe, trzeba się dobierać pod tym kątem bo "wizja rodzinności" na którą największy wpływ mają czynniki zewnętrzne typu gdzie mieszka ta rodzina i atmosfera tworzona przez osoby na które nie ma się wpływu bo się ich nie wybrało.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez Mareek26

Witam!
Nie mogę dogadać się z moją dziewczyną w kwestii świąt.
Jestem bardzo rodzinny...tak jak cała moja rodzina. Dziewczyna taka nie jest...a dokładnie nie czuje potrzeby bycia w święta ze swoją rodziną i woli być w tym czasie ze mną. Niestety jej planem jest byśmy spędzili ten czas sami w mieszkaniu co kompletnie mi nie pasuje.
Chciałbym pojechać do mojego rodzinnego domu (oczywiście najlepiej z nią)...ale ona tego nie chcę.
Sytuacja wygląda tak, że mój tata pracujący za granicą nie miał możliwości przylecieć do kraju i nie chciałbym aby moja mama spędzała wraz z młodszym rodzeństwem ten czas sama...tym bardziej że jest jej przykro z myślą że taty nie będzie.
To kompletnie nie rusza mojej dziewczyny która twierdzi, że nie będzie z kimś kto chcę w domu rodzinny zastąpić tate... i twierdzi, że jej nie szanuje bo wybieram ich.
Czy ja źle myślę? Czy też uważacie, że jest coś złego w tym, że chcę spedzić święta z najblizszymi?

Gdyby moj ojciec przyleciał z zagranicy to tym bardziej bym chciala sie z nim sspotkac. Rozjezdzacie sie w istotnej kwestii.
Nie da sie tego pogodzic.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Ellen_Ripley

Tak, w tym przypadku rozstanie, bo ona mu stawia jakieś idiotyczne warunki i zakazy. Natomiast mając w pamięci ostatni wątek, gdzie panu niby nie przeszkadzał brak rodzinności dziewczyny, po czym nagle po zaręczynach nakaz, że ma z nim jeździć wpisałabym jednak to dość wysoko na liście rzeczy, w których lepiej się dogadywać. Skrajna rodzinność i jej brak to jednak coś o co najczęściej są kwasy. A nawet nie skrajna z czasem wiele par uwiera, szczególnie gdy są dzieci. Chodzi mi o to, że nie ma co zakładać, że we wszystkim się da wypracować kompromis. To rzecz mocno przereklamowana. Ważniejsze jest być szczerym ze sobą i swoimi potrzebami.

Zgadzam się. Temat rodzinności to jedna z kluczowych kwestii. Gdyby nie głupie szantażyki tej dziewczyny to pewnie większość osób by stwierdziła że i on i ona mają po prostu inne potrzeby. Kwestia czy dziewczyna jest toksyczna to i tak drugorzędna sprawa bo nawet jakby nie była to tak skrajnych wizji spędzania czasu z rodziną nie pogodzą.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[KathyLeonia]

Napisane przez Mareek26

Witam!
Nie mogę dogadać się z moją dziewczyną w kwestii świąt.
Jestem bardzo rodzinny...tak jak cała moja rodzina. Dziewczyna taka nie jest...a dokładnie nie czuje potrzeby bycia w święta ze swoją rodziną i woli być w tym czasie ze mną. Niestety jej planem jest byśmy spędzili ten czas sami w mieszkaniu co kompletnie mi nie pasuje.
Chciałbym pojechać do mojego rodzinnego domu (oczywiście najlepiej z nią)...ale ona tego nie chcę.
Sytuacja wygląda tak, że mój tata pracujący za granicą nie miał możliwości przylecieć do kraju i nie chciałbym aby moja mama spędzała wraz z młodszym rodzeństwem ten czas sama...tym bardziej że jest jej przykro z myślą że taty nie będzie.
To kompletnie nie rusza mojej dziewczyny która twierdzi, że nie będzie z kimś kto chcę w domu rodzinny zastąpić tate... i twierdzi, że jej nie szanuje bo wybieram ich.
Czy ja źle myślę? Czy też uważacie, że jest coś złego w tym, że chcę spedzić święta z najblizszymi?

każdy ma swoje zdania odnośnie świąt i czasu z rodziną spędzonego.
powinniście porozmawiać o tym, bo związek to sztuka kompromisu.
nie może być tak że jednej stronie będzie dobrze a innej nie

[Rena]

Napisane przez Mareek26

To kompletnie nie rusza mojej dziewczyny która twierdzi, że nie będzie z kimś kto chcę w domu rodzinny zastąpić tate... i twierdzi, że jej nie szanuje bo wybieram ich.

Jak ona wprost mówi, ze nie chce z Toba być, to musisz sie pogodzić i rozstać. Co innego mamy Ci doradzić.

[Gruszzzka]

Też nie lubie takich rodzinnych kociolków. Swięta zawsze spędzalam z chlopakiem, ktory ma takie samo podejscie. Teraz jestem sama więc nawet wielkanoc wolalam spedzić sama i byl to dla mnie dzień jak codzień.
Ale gdyby moj chlopak byl rodzinny i lubilabym jego rodzine to bym z nim pojechala, chociaz nie na cala swieta, ale np na jedno popoludnie.
Jak ty chciales tam siedziec cale swieta to się dziewczynie nie dziwie że nie chcialo jej sę w tym babrać

Nie mogles tam pojechac tylko na jeden dzien a reszty czasu z nia spedzic? Oboje jestescie troche egoistyczi

Mialam kiedys wiele lat faceta ktory zolstawial mnie sama zawsze w swieta i mowil ze "swieta sa dla rodziny a my rodzina nie jestesmy"" tata mi mowi ze tam jest moja rodzina". Dopiero po paru latach doprosilam sie aby przyjechal na ostatni dzien swiat do mnie. Moja rodzinka go zapraszala w swieta, a ja tez nigdy nie otrzymalam zaproszenia, nawet jak juz bylismy narzeczenstwem. No i bylo mi w k*** przykro.

[Rena]

Napisane przez Gruszzzka

Mialam kiedys wiele lat faceta ktory zolstawial mnie sama zawsze w swieta i mowil ze "swieta sa dla rodziny a my rodzina nie jestesmy"" tata mi mowi ze tam jest moja rodzina". Dopiero po paru latach doprosilam sie aby przyjechal na ostatni dzien swiat do mnie. Moja rodzinka go zapraszala w swieta, a ja tez nigdy nie otrzymalam zaproszenia, nawet jak juz bylismy narzeczenstwem. No i bylo mi w k*** przykro.

To sie nazywa syndrom opuszczonego gniazda. Czesc rodzicow ma spory problem.