Dziewczyna po wielu latach związku zostawiła mnie znikąd

[TandooriMa]

Cześć,

Kilka dni temu zostawiła mnie dziewczyna z którą byłem 6 lat w związku. Byłem w szoku - wydawałoby się że jesteśmy szczęśliwi, okazywaliśmy sobie czułość, tulimy się do snu, żartujemy ze sobą, nic mi nie mówiło, ani nie dawało znaków, że nagle dowiem się, że zostaję singlem.

Koniec końców, po wielu prośbach dowiedziałem się, że powodem był brak oświadczyn, oraz to, że jej koleżanka pojechała właśnie do Madrytu, a my nic tylko siedzimy w domu.

Prawda jest taka, że faktycznie mało wyjeżdżamy, byliśmy w zeszłym roku nad morzem, a dwa lata temu w Turcji i w Czechach, i nic nawet nie planowałem na ten rok. Byłem zajęty budowaniem firmy po kilkanaście godzin dziennie, i nadal to robię - staram się dać z siebie wszystko póki jestem w miarę młody i jestem w stanie to zrobić. Robiłem to wszystko dla niej, bo chciałem aby w przyszłości m0gła wieść dobre życie. Codziennie jej też gotowałem, a ona za to sprzątała. Gdyby dała mi znać, że coś jest nie tak, zrobiłbym dla niej wszystko, włącznie z przeniesieniem mojej firmy na drugi plan oraz zarabianiem pieniędzy na wakacje tu i teraz.

Czuję się połamany na 1000 kawałków, i w sumie nie wiem czego oczekuję pisząc do ludzi których nie znam na forum którego nie czytam - chyba po prostu łudzę się, że coś sprawi że poczuję się lepiej. Kocham ją, ale nie wiem czy kiedykolwiek bym mógł jej ponownie zaufać - zresztą, z tego co mi mówiła odchodząc jak zapytałem czy coś mogę zrobić aby zmieniła zdanie, to dowiedziałem się, że decyzja jest finalna.

To tyle.

[ISCWP]

Pogódź się z tym, ona na 99% ma innego i miała go ustawionego długo przed rozstaniem z Tobą. Jeśli nie olewałeś jej totalnie, tylko rozwijałeś firmę, ale mimo wszystko byłeś dla niej dobry to z czasem bedziesz się cieszył, że tak wyszło. Kobiety niestety nie myślą logicznie, najpierw chcą gotowy produkt, faceta z sukcesami, sylwetka, kasa, a potem jak wejdą z nim w związek, to im przeszkadza, że on czas poświęca na zarabianie pieniędzy i treningi. To już inne pokolenie kobiet, nie wspierające i będące kompanem w życiu dla faceta (gdzie kiedyś faceci to byli dupki w dużo większym stopniu niż dzisiaj), a strasznie roszczeniowe. Im się od życia należy i jak Ty jej tego nie dasz, czego ona chce w danym momencie, to znajdzie jakiegos adoratora, który jej to będzie dawał - przynajmniej przez rok-dwa, dopóki motylki nie miną. To trudne, ale postaraj się zapomnieć, bo ona już nie ma do Ciebie żadnego szacunku.

[bierna_sosna]

Napisane przez ISCWP

Pogódź się z tym, ona na 99% ma innego i miała go ustawionego długo przed rozstaniem z Tobą. Jeśli nie olewałeś jej totalnie, tylko rozwijałeś firmę, ale mimo wszystko byłeś dla niej dobry to z czasem bedziesz się cieszył, że tak wyszło. Kobiety niestety nie myślą logicznie, najpierw chcą gotowy produkt, faceta z sukcesami, sylwetka, kasa, a potem jak wejdą z nim w związek, to im przeszkadza, że on czas poświęca na zarabianie pieniędzy i treningi. To już inne pokolenie kobiet, nie wspierające i będące kompanem w życiu dla faceta (gdzie kiedyś faceci to byli dupki w dużo większym stopniu niż dzisiaj), a strasznie roszczeniowe. Im się od życia należy i jak Ty jej tego nie dasz, czego ona chce w danym momencie, to znajdzie jakiegos adoratora, który jej to będzie dawał - przynajmniej przez rok-dwa, dopóki motylki nie miną. To trudne, ale postaraj się zapomnieć, bo ona już nie ma do Ciebie żadnego szacunku.

Ale mizoginistyczny wysryw

Akurat spierdzielenie nie ma płci. Tak samo potrafią zachować się faceci jak i kobiety. Inna sprawa, że też pytanie jak realnie ona odbierała tę sytuację. Jeżeli 6 lat przekreśliła to znaczy, że realnie coś jej nie grało w związku. Nie mówię, że może coś było nie tak od Twojej strony.. Może miała inną wizję przyszłości?

[miami_drink]

Jeżeli dziewczyna nie komunikowała ci tego (a ty po prostu tego nie zauważyłes) i wybrała nagle taką opcję to albo zwyczajnie coś jest z nią nie tak, albo po prostu znalazła kogoś na boku i znudziła się jej proza w długoletnim związku.

[ColourTheSmallOne]

Widocznie po prostu uczucie w niej wygaslo, tak bywa. Możliwe, ze to, ze tyle czasu poświęcałeś karierze na to wpłynęło, ale teraz już nie ma co się nad tym zastanawiać. Skoro decyzja z jej strony jest ostateczna, to nic nie możesz zrobić. Skup się teraz na sobie.

---------- Dopisano o 12:24 ---------- Poprzedni post napisano o 12:22 ----------

Napisane przez ISCWP

Pogódź się z tym, ona na 99% ma innego i miała go ustawionego długo przed rozstaniem z Tobą. Jeśli nie olewałeś jej totalnie, tylko rozwijałeś firmę, ale mimo wszystko byłeś dla niej dobry to z czasem bedziesz się cieszył, że tak wyszło. Kobiety niestety nie myślą logicznie, najpierw chcą gotowy produkt, faceta z sukcesami, sylwetka, kasa, a potem jak wejdą z nim w związek, to im przeszkadza, że on czas poświęca na zarabianie pieniędzy i treningi. To już inne pokolenie kobiet, nie wspierające i będące kompanem w życiu dla faceta (gdzie kiedyś faceci to byli dupki w dużo większym stopniu niż dzisiaj), a strasznie roszczeniowe. Im się od życia należy i jak Ty jej tego nie dasz, czego ona chce w danym momencie, to znajdzie jakiegos adoratora, który jej to będzie dawał - przynajmniej przez rok-dwa, dopóki motylki nie miną. To trudne, ale postaraj się zapomnieć, bo ona już nie ma do Ciebie żadnego szacunku.

Taa jasne. Chyba jakaś kobieta cie skrzywdziła Może nie wybieraj materialistek na partnerki. Mnie np. to zwisa, czy facet ma sukcesy i wielka karierę. Ważniejszy jest dla mnie czas razem i jakby facet żył tylko swoim biznesem, to tez bym nie chciała takiego związku, bo po co mi? "Rozwijałeś firmę, ale nie olewałeś totalnie" - no jeszcze tego by brakowało xd Wielka łaska, ze facet nie olewa własnej dziewczyny. Tak ma wyglądać związek? To może ożeń się z ta twoja firma i pieniędzmi, i wszyscy będą zadowoleni

Kilkanaście godzin dziennie poświęcane biznesowi to strasznie dużo. "Żeby ona mogla wieść w przyszłości dobre życie" - a dla niej to w ogóle było ważne? Możliwe, ze wcale tego nie oczekiwała, tylko wy faceci macie jakieś ambicje i przenosicie to na kobiety, kiedy większość kobiet wcale nie chce bycia utrzymanka czy tam ZoNa BiZneSMeNa. No ale po co słuchać swojej kobiety, lepiej wymyślać jakieś teorie znikąd.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez ColourTheSmallOne

No ale po co słuchać swojej kobiety, lepiej wymyślać jakieś teorie znikąd.

W punkt

[ISCWP]

Dobrze, że Ciebie to nie interesuje. Jednak jestem przekonany, że autor postu dowie się prędzej czy później, że jego ex od razu poszła do innego. Która kobieta mająca odrobinę empatii w sobie przejdzie z czułości w związku do rozstania podając za powód takie pierdoły? Jeszcze po tylu latach?
Ponadto drogie Panie, w związku nie jesteście pępkiem świata. Trzeba oczekiwać czegoś od partnera, ale szanować też jego ambicje i plany. A z tego co autor napisał, to Pani sobie złapała lepszego absztyfikanta i zostawiła obecnego jak tylko poczuła się pewniej

[rejczeI]

No niekonicznie. To jest perspektywa autora. Wiele było wątków gdzie jak się okazywało dziewczyna jasno komunikowała co jej nie pasuje, facet i tak nic z tym nie robił. Po czasie jak w koncu odchodziła następował zryw i wdrażanie zmian, tylko, że ona miała to już po prostu gdzieś. Jej perspektywa może być taka że dawno dawała komunikaty że czuje się w tym związku samotna, on to zbywał i koncentrował się na pracy. Ona przestała się dopraszać i dała sobie spokój, jemu się zdawało, że ok, unormowało się. Ona przez ten czas zbierała się do decyzji żeby odejść, w koncu zdecydowała się i zrobiła to, a dla chłopaka szok.
Brak oświadczyn np. po 6 latach jako powód rozstania to też klasyk. W jej mniemaniu to nie jest coś o co ona chciała się dopraszać, jemu się nie paliło, więc uznała że dość czekania.

[Aelora]

Napisane przez ColourTheSmallOne

Kilkanaście godzin dziennie poświęcane biznesowi to strasznie dużo. "Żeby ona mogla wieść w przyszłości dobre życie" - a dla niej to w ogóle było ważne? Możliwe, ze wcale tego nie oczekiwała, tylko wy faceci macie jakieś ambicje i przenosicie to na kobiety, kiedy większość kobiet wcale nie chce bycia utrzymanka czy tam ZoNa BiZneSMeNa. No ale po co słuchać swojej kobiety, lepiej wymyślać jakieś teorie znikąd.

Dobrze podsumowane, zauważyłam że sporo facetów tak tłumaczy brak czasu dla partnerki, tylko w praktyce to dalej są ICH firmy, ICH biznesy, ICH mieszkania, a partnerka i tak nic nie ma z tej ciężkiej pracy poza tym, że facet wiecznie jest zajęty. Szczerze jeszcze nie spotkałam sytuacji, żeby w tego typu związku mężczyzna osiągnął to co chciał i powiedział "wreszcie zapewniłem nam godziwy poziom życia", zawsze to jakiś odległy cel za którym trzeba ciągle gonić.
Zgadzam się, że kobieta/związek to nie pępek świata, ale jeśli w drugą stronę partner jest zupełnie pochłonięty swoją pracą to coś jest wyraźnie nie halo. Jak nie masz czasu dla drugiej osoby, to może w danym momencie związek nie jest dla Ciebie.
Jeśli parze nie zależy na małżeństwie to zupełnie ok, ale jeśli rozmawiali o tym i mają zbieżne cele to odwlekanie tego przez 6 lat nie rokuje dobrze i dziewczyna mogła pomyśleć, że nigdy się nie doczeka.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez rejczeI

No niekonicznie. To jest perspektywa autora. Wiele było wątków gdzie jak się okazywało dziewczyna jasno komunikowała co jej nie pasuje, facet i tak nic z tym nie robił. Po czasie jak w koncu odchodziła następował zryw i wdrażanie zmian, tylko, że ona miała to już po prostu gdzieś. Jej perspektywa może być taka że dawno dawała komunikaty że czuje się w tym związku samotna, on to zbywał i koncentrował się na pracy. Ona przestała się dopraszać i dała sobie spokój, jemu się zdawało, że ok, unormowało się. Ona przez ten czas zbierała się do decyzji żeby odejść, w koncu zdecydowała się i zrobiła to, a dla chłopaka szok.
Brak oświadczyn np. po 6 latach jako powód rozstania to też klasyk. W jej mniemaniu to nie jest coś o co ona chciała się dopraszać, jemu się nie paliło, więc uznała że dość czekania.

Zgadzam się w stu procentach. Zresztą już sam fakt, że facet jest zajęty budowaniem firmy kilkanaście godzin dziennie, wskazuje, że tam już nie było miejsca na nic innego. Jakby mój związek wyglądał tak, że po sześciu latach facet wychodzi przykładowo o 8:00, a wraca o 22:00, w ogóle nie robi kroków w kierunku założenia rodziny (ślub), przestaje się starać (kiedyś chociaż wyjeżdżaliśmy raz w roku, teraz nie), to po co byłby mi taki facet i taki związek?

[skara]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Zgadzam się w stu procentach. Zresztą już sam fakt, że facet jest zajęty budowaniem firmy kilkanaście godzin dziennie, wskazuje, że tam już nie było miejsca na nic innego. Jakby mój związek wyglądał tak, że po sześciu latach facet wychodzi przykładowo o 8:00, a wraca o 22:00, w ogóle nie robi kroków w kierunku założenia rodziny (ślub), przestaje się starać (kiedyś chociaż wyjeżdżaliśmy raz w roku, teraz nie), to po co byłby mi taki facet i taki związek?

Też tak uważam. Facet dostaje obsesji na punkcie pieniędzy i jeszcze sobie wmawia, że robi to dla nich. Podczas gdy kobieta wolałaby mieć mniej pieniędzy, ale spędzać jakościowy czas z facetem. Bo kasy do grobu nie zabierzesz, młodość, zdrowie i energia nie wrócą. Potrzebna jest równowaga między pracą a czasem dla partnera.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Co to w ogóle znaczy "budowanie firmy (kilkanaście godzin dziennie)"? Eufemizm na zapier... na budowie całymi dniami, czy co? Bo ani załatwianie czegoś w urzędach nie trwa tyle i nie robi się tego codziennie, ani klienci nie wymagają, aby ich obsługiwać od 6 rano do 20 wieczorem, chyba że się jest sklepem. No chyba, że biznes nie idzie, bo się nie trafiło w rynek, ale wtedy to można pracować i 24 h na dobę i nic z tego. Człowiek po kilku godzinach pracy nie jest już produktywny, więc niezła bajeczka lub po prostu bardzo niezdrowy, a wręcz głupi stosunek do pracowania. Zapier... to nie jest wcale coś godnego pochwały i klękajcie narody i kobiety. Pracować warto przede wszystkim mądrze i w sposób zorganizowany.

[ColourTheSmallOne]

Napisane przez rejczeI

No niekonicznie. To jest perspektywa autora. Wiele było wątków gdzie jak się okazywało dziewczyna jasno komunikowała co jej nie pasuje, facet i tak nic z tym nie robił. Po czasie jak w koncu odchodziła następował zryw i wdrażanie zmian, tylko, że ona miała to już po prostu gdzieś. Jej perspektywa może być taka że dawno dawała komunikaty że czuje się w tym związku samotna, on to zbywał i koncentrował się na pracy. Ona przestała się dopraszać i dała sobie spokój, jemu się zdawało, że ok, unormowało się. Ona przez ten czas zbierała się do decyzji żeby odejść, w koncu zdecydowała się i zrobiła to, a dla chłopaka szok.

W sumie ja tak zakończyłam mój pierwszy kilkuletni związek. Wiele razy komunikowałam facetowi, co mi nie pasowało, zawsze było "Masz rację, popracuję nad tym", poprawa była może przez dwa tygodnie, a potem dalej to samo Stwierdziłam, że facet ma w *upie to co mówię, ale nie chciałam jeszcze kończyć związku i zagrzałam zęby. Zachowywałam się, jakby wszystko było normalnie, no bo co miałam robic, jak widziałam, że facet i tak nie zamierza nic zmienić? W końcu mi się ulało i zerwałam, bo ile można się o coś prosić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Piotrek95]

Napisane przez ISCWP

Pogódź się z tym, ona na 99% ma innego i miała go ustawionego długo przed rozstaniem z Tobą. Jeśli nie olewałeś jej totalnie, tylko rozwijałeś firmę, ale mimo wszystko byłeś dla niej dobry to z czasem bedziesz się cieszył, że tak wyszło. Kobiety niestety nie myślą logicznie, najpierw chcą gotowy produkt, faceta z sukcesami, sylwetka, kasa, a potem jak wejdą z nim w związek, to im przeszkadza, że on czas poświęca na zarabianie pieniędzy i treningi. To już inne pokolenie kobiet, nie wspierające i będące kompanem w życiu dla faceta (gdzie kiedyś faceci to byli dupki w dużo większym stopniu niż dzisiaj), a strasznie roszczeniowe. Im się od życia należy i jak Ty jej tego nie dasz, czego ona chce w danym momencie, to znajdzie jakiegos adoratora, który jej to będzie dawał - przynajmniej przez rok-dwa, dopóki motylki nie miną. To trudne, ale postaraj się zapomnieć, bo ona już nie ma do Ciebie żadnego szacunku.

Jak powiedzieć, że jest się stulejarskim piwniczakiem bez mówienia, że jest się stulejarskim piwniczakiem

[rejczeI]

Poza tym jak zakładasz związek, i oboje się nazywa, macie wspólne spojrzenie, że chcecie tego ślubu; i dla ciebie (niby dla was) to ważne, i kij z tym, że inni ci mówią, że małżeństwo to gwarant niczego; to jak mijają lata, ty coś tam próbujesz gadać, ale zarazem nie jakoś strasznie napierająco bo nie chcesz potem się czuć że wymusiłaś i wyjęczałaś ten pierścionek i ślub; progresu zero, to frustracja narasta.

Autor się nawet nie oświadczył, nie miał czasu, nie dojrzał, ją już dawno roznosiło że ciągle na tym samym levelu; to poważna przeszkoda. Wręcz szacun dla dziewczyny że umiała pozostać wierna swoim oczekiwaniom i zakonczyć związek zamiast gotować się jak przysłowiowa żaba i rezygnować z własnych marzeń Bo Go Kocham.


Z jej punktu to i tak o kilka lat za długo mu dała czasu, ona mogła czuć się gotowa np. już od 2 i cierpliwie czekać chociaż na te oświadczyny. Nie następowały to zabrała mandżur i nara.Ciekawe tu jest też to, że w sumie nie chciała powiedzieć, dlaczego odchodzi, autor wymusił to w koncu po którymś razie, tak, jakby zupełnie już dała sobie spokój i nawet nie chciało jej się wyjaśniać i uważać, że on zasługuje na wyjaśnienie. Taki zlew to raczej prezentujesz wobec kogoś kto naprawdę doprowadził cię poza skraj cierpliwości.

[Monia284]

Napisane przez ColourTheSmallOne

W sumie ja tak zakończyłam mój pierwszy kilkuletni związek. Wiele razy komunikowałam facetowi, co mi nie pasowało, zawsze było "Masz rację, popracuję nad tym", poprawa była może przez dwa tygodnie, a potem dalej to samo Stwierdziłam, że facet ma w *upie to co mówię, ale nie chciałam jeszcze kończyć związku i zagrzałam zęby. Zachowywałam się, jakby wszystko było normalnie, no bo co miałam robic, jak widziałam, że facet i tak nie zamierza nic zmienić? W końcu mi się ulało i zerwałam, bo ile można się o coś prosić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To prawda. Każdy ma swoją granice. Ja zazwyczaj miałam bardzo duża cierpliwość do facetów, bo jak kogoś kocham to wiele umiałam znieść, ale jednak też jak dawałam już nawet nie 3 szanse a tysiące szans to i u mnie cierpliwej w tej kwestii przychodził taki moment że mówiłam dość zrywałam i raczej wtedy już powrotu nie było. Ktoś tak już nagrabił że nie było już do czego wracać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ColourTheSmallOne]

Napisane przez Monia284

To prawda. Każdy ma swoją granice. Ja zazwyczaj miałam bardzo duża cierpliwość do facetów, bo jak kogoś kocham to wiele umiałam znieść, ale jednak też jak dawałam już nawet nie 3 szanse a tysiące szans to i u mnie cierpliwej w tej kwestii przychodził taki moment że mówiłam dość zrywałam i raczej wtedy już powrotu nie było. Ktoś tak już nagrabił że nie było już do czego wracać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tak. I przypomniało mi się, że też wtedy facet był zdziwiony, że jak to, tak nagle zrywam i czemu nic nie mówiłam, nie próbowałam rozmawiać. Stary, przez prawie cały związek ci coś komunikowałam, a ty to olewałeś, więc jakie nagle?
Niektóre kobiety też nie chcą się zachowywać tak, żeby wyjść na taką, co cały czas jęczy i truje *upę, więc jak nic się nie zmienia to po prostu próbuje się to zaakceptować, do tego przychodzi moment zrozumienia, że po prostu nasz facet nigdy nie zmieni tego o co prosiłysmy. Co nie znaczy, że jest się szczęśliwa i nie myśli o rozstaniu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez ColourTheSmallOne

Tak. I przypomniało mi się, że też wtedy facet był zdziwiony, że jak to, tak nagle zrywam i czemu nic nie mówiłam, nie próbowałam rozmawiać. Stary, przez prawie cały związek ci coś komunikowałam, a ty to olewałeś, więc jakie nagle?
Niektóre kobiety też nie chcą się zachowywać tak, żeby wyjść na taką, co cały czas jęczy i truje *upę, więc jak nic się nie zmienia to po prostu próbuje się to zaakceptować, do tego przychodzi moment zrozumienia, że po prostu nasz facet nigdy nie zmieni tego o co prosiłysmy. Co nie znaczy, że jest się szczęśliwa i nie myśli o rozstaniu.

Zresztą, takie "nie słyszenie" co się mówi zdarza się i wśród przyjaciół, czy dobrych znajomych. Mówi się komuś ileś razy "tak mi nie rób, nie traktuj w ten sposób", a ta osoba dalej swoje. I potem wielkie zdziwko, że koniec znajomości, ale jak to, jak możesz.

[rejczeI]

No niestety, dokładnie. A już to, że od pewnego momentu nie masz ochoty powtarzać się jak zdarta płyta i nawet już sama uważać siebie za upierdliwe jęczące marudzące babsko, więc dajesz sobie siana widząc że i tak krew w piach, co nie znaczy, że coś cię przestaje wkurzać i albo rzeczywiście się z tym godzisz i olewasz, albo wprost przeciwnie, klasyk.

[pseudofeministka]

Napisane przez rejczeI

No niekonicznie. To jest perspektywa autora. Wiele było wątków gdzie jak się okazywało dziewczyna jasno komunikowała co jej nie pasuje, facet i tak nic z tym nie robił. Po czasie jak w koncu odchodziła następował zryw i wdrażanie zmian, tylko, że ona miała to już po prostu gdzieś. Jej perspektywa może być taka że dawno dawała komunikaty że czuje się w tym związku samotna, on to zbywał i koncentrował się na pracy. Ona przestała się dopraszać i dała sobie spokój, jemu się zdawało, że ok, unormowało się. Ona przez ten czas zbierała się do decyzji żeby odejść, w koncu zdecydowała się i zrobiła to, a dla chłopaka szok.
Brak oświadczyn np. po 6 latach jako powód rozstania to też klasyk. W jej mniemaniu to nie jest coś o co ona chciała się dopraszać, jemu się nie paliło, więc uznała że dość czekania.

Zgadzam sie z tym!

---------- Dopisano o 12:51 ---------- Poprzedni post napisano o 11:14 ----------

Napisane przez Aelora

Dobrze podsumowane, zauważyłam że sporo facetów tak tłumaczy brak czasu dla partnerki, tylko w praktyce to dalej są ICH firmy, ICH biznesy, ICH mieszkania, a partnerka i tak nic nie ma z tej ciężkiej pracy poza tym, że facet wiecznie jest zajęty. Szczerze jeszcze nie spotkałam sytuacji, żeby w tego typu związku mężczyzna osiągnął to co chciał i powiedział "wreszcie zapewniłem nam godziwy poziom życia", zawsze to jakiś odległy cel za którym trzeba ciągle gonić.
Zgadzam się, że kobieta/związek to nie pępek świata, ale jeśli w drugą stronę partner jest zupełnie pochłonięty swoją pracą to coś jest wyraźnie nie halo. Jak nie masz czasu dla drugiej osoby, to może w danym momencie związek nie jest dla Ciebie.
Jeśli parze nie zależy na małżeństwie to zupełnie ok, ale jeśli rozmawiali o tym i mają zbieżne cele to odwlekanie tego przez 6 lat nie rokuje dobrze i dziewczyna mogła pomyśleć, że nigdy się nie doczeka.

Dokladnie tak jest. Moim zdaniem faceci maja fisia na punkcie pieniedzy i pracy i jest to dosc powszechne, tak jakby oprocz tego nie bylo nic innego. Pogon za pieniadzem, gubi wszystkich. I tyle.

Moj byly byl w trakcie budowy i rozwijania firmy. Dla mnie mial malo czasu, bo musial zarabiac na budowe. Oczywiscie wszystko bylo robione dla nas Tylko, ze ja tego nie chcialam. To byly jego cele i jego plany. Juz nie wspominajac, ze nie mialam tytulu prawnego do nieruchomosci ani wplywu na projekt domu.

Gdy odeszlam, to bylo wielkie zaskoczenie i proba odzyskiwania mnie przez kolejne miesiace. Jak mowilam, rozmawialam, sygnalizowalam, to on nie traktowal tego powaznie.

Dlatgo ja rowniez uwazam, ze jezeli facet nie ma czasu, to nie powinien wchodzic w zadne relacje.

---------- Dopisano o 13:00 ---------- Poprzedni post napisano o 12:51 ----------

Napisane przez Ellen_Ripley

Co to w ogóle znaczy "budowanie firmy (kilkanaście godzin dziennie)"? Eufemizm na zapier... na budowie całymi dniami, czy co? Bo ani załatwianie czegoś w urzędach nie trwa tyle i nie robi się tego codziennie, ani klienci nie wymagają, aby ich obsługiwać od 6 rano do 20 wieczorem, chyba że się jest sklepem. No chyba, że biznes nie idzie, bo się nie trafiło w rynek, ale wtedy to można pracować i 24 h na dobę i nic z tego. Człowiek po kilku godzinach pracy nie jest już produktywny, więc niezła bajeczka lub po prostu bardzo niezdrowy, a wręcz głupi stosunek do pracowania. Zapier... to nie jest wcale coś godnego pochwały i klękajcie narody i kobiety. Pracować warto przede wszystkim mądrze i w sposób zorganizowany.

Wspolpracuje z przedsiebiorcami i zauwazylam, ze jak biznes zaczyna dobrze sie rozwijac, to Ci ludzie pracuja duzo wiecej, bo chca uzyskac jak najwiecej. To nie znaczy, ze interes nie idzie albo ze nie trafilo sie w rynek. Cena za usluge czy produkt tez jest ograniczona do pewnego pulapu. Natomiast wraz z "rozwojem" rosna potrzeby, wiec sa , kredyty , leasingi , wakacje itd. , apozniej trzeba zapierniczac zeby utrzymac poziom zycia i nie ma odwrotu.

[skara]

Napisane przez Ellen_Ripley

Co to w ogóle znaczy "budowanie firmy (kilkanaście godzin dziennie)"? Eufemizm na zapier... na budowie całymi dniami, czy co? Bo ani załatwianie czegoś w urzędach nie trwa tyle i nie robi się tego codziennie, ani klienci nie wymagają, aby ich obsługiwać od 6 rano do 20 wieczorem, chyba że się jest sklepem. No chyba, że biznes nie idzie, bo się nie trafiło w rynek, ale wtedy to można pracować i 24 h na dobę i nic z tego. Człowiek po kilku godzinach pracy nie jest już produktywny, więc niezła bajeczka lub po prostu bardzo niezdrowy, a wręcz głupi stosunek do pracowania. Zapier... to nie jest wcale coś godnego pochwały i klękajcie narody i kobiety. Pracować warto przede wszystkim mądrze i w sposób zorganizowany.

To kwestia wzięcia większej liczby zleceń. Ja też mogłabym pracować dwa razy tyle i zrobić dwa razy więcej albo część pracy zlecać i tylko nadzorować efekt końcowy. Tylko akurat dla mnie pieniądz ma wartość do pewnego momentu, jest środkiem do celu, nie celem samym w sobie. Dla kogoś, dla kogo jest celem, nigdy go nie będzie za dużo i zawsze będzie ważniejszy niż czas wolny i partner.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez skara

To kwestia wzięcia większej liczby zleceń. Ja też mogłabym pracować dwa razy tyle i zrobić dwa razy więcej albo część pracy zlecać i tylko nadzorować efekt końcowy. Tylko akurat dla mnie pieniądz ma wartość do pewnego momentu, jest środkiem do celu, nie celem samym w sobie. Dla kogoś, dla kogo jest celem, nigdy go nie będzie za dużo i zawsze będzie ważniejszy niż czas wolny i partner.

Tylko, że nie jest wprost napisane, iż chodzi o po prostu pracowanie, branie zleceń itd. tylko jakieś enigmatyczne "budowanie firmy". Samo w sobie znaczy to wszystko... i nic. Gdybym coś takiego słyszała od faceta, to w końcu uznałabym, że ma po prostu wygodną wymówkę, aby nie być w domu, ze mną.

[rejczeI]

budowanie firmy po kilkanaście godzin ale codziennie gotowanie. wieczorne przytulasy. cos tu dziwnie sie spina/nie spina. zdarzaja sie długie weekendy, majowki, mozna było cos w kierunku wyjazdu na pare dni pomyślec, tak samo oswiadczyć się mimo zapracowania.

[Bruma_w_Hogsmeade]

A czy wierzycie w to, że brak seksu w związku można jakoś naprawić? W sensie znam pełno sytuacji, że kobieta nie chce się kochać z mężczyzną (lub odwrotnie), ale nie słyszałam o czymś takim aby rozmowami czy jakimiś terapiami ktokolwiek to zmienił.
To a propos tego "nie słyszenia, że coś nam nie pasuje".

[Piotrek95]

Napisane przez Bruma_w_Hogsmeade

A czy wierzycie w to, że brak seksu w związku można jakoś naprawić? W sensie znam pełno sytuacji, że kobieta nie chce się kochać z mężczyzną (lub odwrotnie), ale nie słyszałam o czymś takim aby rozmowami czy jakimiś terapiami ktokolwiek to zmienił.
To a propos tego "nie słyszenia, że coś nam nie pasuje".

Ale nie chce się kochać od początku czy po jakimś czasie? Bo w wypalonych małżeństwach to raczej normalka

[Bruma_w_Hogsmeade]

Napisane przez Piotrek95

Ale nie chce się kochać od początku czy po jakimś czasie? Bo w wypalonych małżeństwach to raczej normalka

Po jakimś czasie.

[szynka_w_toscie]

Napisane przez Bruma_w_Hogsmeade

A czy wierzycie w to, że brak seksu w związku można jakoś naprawić? W sensie znam pełno sytuacji, że kobieta nie chce się kochać z mężczyzną (lub odwrotnie), ale nie słyszałam o czymś takim aby rozmowami czy jakimiś terapiami ktokolwiek to zmienił.

To a propos tego "nie słyszenia, że coś nam nie pasuje".

Ja tak miałam. Mój były przez ostatnie miesiące nawet nie chciał mnie przytulać.Czytałam, że może to mieć też podłoże zdrowotne (spadek testosteronu), ale jak zaproponowałam badania to nie chciał i się rozstaliśmy.
Więc moim zdaniem ma sens, jeżeli jest w tym jakiś głębszy powód, a nie zwykle wypalenie.

Wysłane z mojego Nokia G42 5G przy użyciu Tapatalka

[bierna_sosna]

Brak czasu, brak zainteresowania drugą osobą przez długi czas działał by na mnie w taki sposób, że nie czułabym się szczęśliwa. Jak wówczas mieć zdrowe relacje seksualne z drugą osobą, jak ta osoba nie interesuje się nami, ale na seks znajdzie czas i ochotę. Trochę jak traktowanie drugiego człowieka jak lalki do seksu. Nie podoba mi się taka wizja. Możliwe, że ona komunikowała prędzej, że chce czegoś więcej, ale Ty tego nie widziałeś. 6 lat związku to długi okres by podjąć decyzję, że chce się z tą osobą być do końca życia czy tam rozwodu. Na co jej informacja, że ty budujesz firmę dla niej i waszej przyszłości, jak ona dalej jest w stagnacji i nie ma nawet po tak długim tego symbolicznego pierścionka? Podzielam też opinię, że nie kasa jest ważna w związku.. tzn. jest by się utrzymać wspólnie, ale nie jest najważniejsza. Dziewczyna właśnie pokazała, że nie chodzi jej o Twoje pieniądze, a szukanie szczęścia dla siebie, skoro Ty jej tego nie dajesz.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez bierna_sosna

Brak czasu, brak zainteresowania drugą osobą przez długi czas działał by na mnie w taki sposób, że nie czułabym się szczęśliwa. Jak wówczas mieć zdrowe relacje seksualne z drugą osobą, jak ta osoba nie interesuje się nami, ale na seks znajdzie czas i ochotę. Trochę jak traktowanie drugiego człowieka jak lalki do seksu. Nie podoba mi się taka wizja. Możliwe, że ona komunikowała prędzej, że chce czegoś więcej, ale Ty tego nie widziałeś. 6 lat związku to długi okres by podjąć decyzję, że chce się z tą osobą być do końca życia czy tam rozwodu. Na co jej informacja, że ty budujesz firmę dla niej i waszej przyszłości, jak ona dalej jest w stagnacji i nie ma nawet po tak długim tego symbolicznego pierścionka? Podzielam też opinię, że nie kasa jest ważna w związku.. tzn. jest by się utrzymać wspólnie, ale nie jest najważniejsza. Dziewczyna właśnie pokazała, że nie chodzi jej o Twoje pieniądze, a szukanie szczęścia dla siebie, skoro Ty jej tego nie dajesz.

Och, pięknie napisane, zgadzam się w stu procentach!

[NinkaEndorfinka]

Napisane przez TandooriMa

Cześć,

Kilka dni temu zostawiła mnie dziewczyna z którą byłem 6 lat w związku. Byłem w szoku - wydawałoby się że jesteśmy szczęśliwi, okazywaliśmy sobie czułość, tulimy się do snu, żartujemy ze sobą, nic mi nie mówiło, ani nie dawało znaków, że nagle dowiem się, że zostaję singlem.

Koniec końców, po wielu prośbach dowiedziałem się, że powodem był brak oświadczyn, oraz to, że jej koleżanka pojechała właśnie do Madrytu, a my nic tylko siedzimy w domu.

Prawda jest taka, że faktycznie mało wyjeżdżamy, byliśmy w zeszłym roku nad morzem, a dwa lata temu w Turcji i w Czechach, i nic nawet nie planowałem na ten rok. Byłem zajęty budowaniem firmy po kilkanaście godzin dziennie, i nadal to robię - staram się dać z siebie wszystko póki jestem w miarę młody i jestem w stanie to zrobić. Robiłem to wszystko dla niej, bo chciałem aby w przyszłości m0gła wieść dobre życie. Codziennie jej też gotowałem, a ona za to sprzątała. Gdyby dała mi znać, że coś jest nie tak, zrobiłbym dla niej wszystko, włącznie z przeniesieniem mojej firmy na drugi plan oraz zarabianiem pieniędzy na wakacje tu i teraz.

Czuję się połamany na 1000 kawałków, i w sumie nie wiem czego oczekuję pisząc do ludzi których nie znam na forum którego nie czytam - chyba po prostu łudzę się, że coś sprawi że poczuję się lepiej. Kocham ją, ale nie wiem czy kiedykolwiek bym mógł jej ponownie zaufać - zresztą, z tego co mi mówiła odchodząc jak zapytałem czy coś mogę zrobić aby zmieniła zdanie, to dowiedziałem się, że decyzja jest finalna.

To tyle.

Powiem tylko od siebie, ze... kobiety, szczegolnie w tak dlugim stazu zwiazku nie odchodza od tak.
1. Dawala Ci sygnaly juz wczesniej ale tego nie widziales.
2. Probowala z Toba rozmawiac.
3. Znalazla innego.

Taki przyklad: 6 miesiecy flitrowalam z facetem, doszlo do spotkania. Facet bardzo niezdecydowany, ,,bal sie'' relacji itd. poza tym bardzo nudny, nic innego nie chcial robic poza byciem w domu i lozkiem, mielismy razem raz gotowac ale wyszlo, ze ja wszystko sama robilam.
Pojawil sie w tym czasie inny, zdecydowany, wiedzial czego chce.
Partner, z ktorym jakis czas flitrowalam zaczal cos przeczuwac. Zaczal mnie blagac, zebym nie odchodzila i nagle zmienil zdanie... nagle mnie zapytal, czy chce byc jego dzieczyna? A ja mu juz wczesniej o tym mowilam, ze nie lubie niezdecydowania...
Odeszlam, ,,tak nagle'' jak Ty to opisujesz.
Z obecnym partnerem jestem 5 lat.
Kobiety juz o wiele wczesniej daja znaki, ze cos im nie pasuje. W obecnym zwiazku, jak cos mi nie gra to mowie o tym otwarcie. Nie wierze, ze nie zauwazyles lub, ze partnerka nie rozmawiala z Toba na ten temat.
Potrkatuj ten zwiazek, jako lekcje.

---------- Dopisano o 12:20 ---------- Poprzedni post napisano o 12:19 ----------

Napisane przez bierna_sosna

Brak czasu, brak zainteresowania drugą osobą przez długi czas działał by na mnie w taki sposób, że nie czułabym się szczęśliwa. Jak wówczas mieć zdrowe relacje seksualne z drugą osobą, jak ta osoba nie interesuje się nami, ale na seks znajdzie czas i ochotę. Trochę jak traktowanie drugiego człowieka jak lalki do seksu. Nie podoba mi się taka wizja. Możliwe, że ona komunikowała prędzej, że chce czegoś więcej, ale Ty tego nie widziałeś. 6 lat związku to długi okres by podjąć decyzję, że chce się z tą osobą być do końca życia czy tam rozwodu. Na co jej informacja, że ty budujesz firmę dla niej i waszej przyszłości, jak ona dalej jest w stagnacji i nie ma nawet po tak długim tego symbolicznego pierścionka? Podzielam też opinię, że nie kasa jest ważna w związku.. tzn. jest by się utrzymać wspólnie, ale nie jest najważniejsza. Dziewczyna właśnie pokazała, że nie chodzi jej o Twoje pieniądze, a szukanie szczęścia dla siebie, skoro Ty jej tego nie dajesz.

Bardzo trafnie opisane, popieram w 100%.