Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2007-09-25, 21:14   #1
pimkie
Raczkowanie
 
Avatar pimkie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 44

Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem


Wiem, ze jest mnostwo takich watkow, przejrzalam wszystkie, ale jednak nie znalazlam wypowiedzi nikogo, kto czulby sie podobnie jak ja. Bardzo potrzebuje pomocy.
Moj pierwszy i jedyny chlopak zostawil mnie w grudniu. Bylismy razem cale liceum, najpierw jako przyjaciele (ale od poczatku widac bylo, co sie swieci), potem juz jako para. Odpowiadal mi pod kazdym wzgledem, uwielbialam go tak bardzo, ze moglabym go zjesc. Lubilam tez bardzo jego rodzicow i siostre. To byl naprawde cudowny czlowiek, odpowiedzialny,inteligent ny, zabawny. Mowil, ze bedzie ze mna do konca zycia. To bylo moje najwieksze marzenie, bo wiedzialam, ze jestem w stanie kochac go do konca zycia i ze zwyczajnie chce z nim byc na zawsze. To wielkie, szumne slowa, ale nie da rady napisac o tym inaczej. Chcialam spedzic z nim zycie.
W zeszlym roku skonczylismy liceum i i poszlismy na studia do innych miast. Przyjezdzalam co dwa tygodnie, wierzylam, ze wszystko sie uda, nie mialam watpliwosci. Niestety, nic sie nie udalo.
Zostawil mnie w dosc brutalny sposob, bo powiedzial mi, ze ze mna zrywa, przez telefon, kiedy przyjechalam do niego na weekend i zadzwonilam dowiedziec sie, dlaczego nie daje znaku zycia, skoro jestem na miejscu. Plakalam, blagalam, przez miesiac czolgalam sie przed nim z prosba, zeby mnie nie zostawial. Nie bede pisac, jak sie czulam, bo to chyba oczywiste.
Musze tez powiedziec, ze jestem typem placzki, czesto boczylam sie bez powodu (i nie pisze "bez powodu", bo teraz go idealizuje,tylko to ja mam drazliwy charakter w stosunku do wszytskich bliskich, mam czesto wahania nastrojow i czasem wszczynam klotnie bez zadnego powodu). Wiem, ze nie lubil tego we mnie, tolerowal to, bo cos do mnie czul. Kiedy wyjechalismy na studia, a ja ciezko to przezywalam i bylam jeszcze bardziej humorzasta niz zwykle, przestal to tolerowac.
W lutym, po dwoch i pol miesiacach milczenia, napisal mi, ze szkoda mu,ze stracil "najlepsza kolezanke" i chce znow byc ze mna w kontakcie. Poniewaz odmowilam, bo byloby to dla mnie zbyt bolesne, powiedzial, zebym dala mu szanse, zaprzyjaznimy sie od nowa i powoli znow cos z tego wyjdzie. Tak mnie czarowal, czarowal przez kilka tygodni, po czym znow mu sie odwidzialo i zamilkl na kolejne kilka miesiecy, a ja zostalam z sercem peknietym po raz drugi na pol. Po jakims czasie, niedawno, znow napisal smsa o glebokiej tresci: "Co u Ciebie?" Nie odpowiedzialam, bo po co, mimo ze przezylam to strasznie.
Do tej pory nie poradzilam sobie z tym rozstaniem i ciagle, mimo ze minelo juz dziesiec miesiecy, przerazliwie za Nim tesknie.

Mamy wspolnych znajomych (ale jego samego nie widuje i nie mam z nim kontaktu), wiec wiem, ze dobrze sobie radzi, zyje pelnia zycia. A ja codziennie placze. Po prostu nie umiem przestac go kochac. Nie widze u siebie zadnych szans na kolejna milosc, na ktorej mi zreszta nie zalezy, bo to nie samotnosci sie boje. Moja pamiec i cialo nalezy tylko do niego. Nie wyobrazam sobie bycia z kimkolwiek innym. Zaden mu nie dorowna.
Mam obsesje na jego punkcie, potrafie sto razy dziennie wchodzic na strone jego siostry i ogladac jej zdjecia, bo to JEGO siostra. Mysle o nim bez przerwy.
Nie chce pocieszenia, ze jeszcze kogos poznam, tylko chce wiedziec, czy Wam udalo sie zapomniec w podobnej sytuacji. Bo pewnie nie tylko ja tak kogos kocham.
Nie przestalo bolec ani troche. Jestem tym przerazona, ze dalej to wszystko tak boli i nic sie nie goi. Obawiam sie, ze te rany i milosc zostana we mnie na zawsze. To jest nie do zniesienia, a przeciez minelo dziesiec miesiecy - nie zawracalabym Wam glowy, gdyby rzecz dziala sie tuz po rozstaniu.
Dziekuje za pomoc.
pimkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-25, 21:25   #2
Monicoor
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 1 496
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

__________________
największa jędza w tym kurniku !!!

Edytowane przez Monicoor
Czas edycji: 2013-04-01 o 20:57
Monicoor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-25, 21:35   #3
laurka23
Zakorzenienie
 
Avatar laurka23
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 3 872
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Ja zostałam sama po 6 latach związku. Zdradził mnie, i nie potrafił się do tego przyznać, poprostu ograniczył kontakty pod pozorem ciężkiej pracy. W końcu zerwał przez telefon. Byłam strasznie zagubiona, nie wiedziałam dlaczego. O prawdziwym powodzie dowiedziałam się na 2 tygodnie przed jego ślubem - zrobił pannie dziecko. Wtedy resztki mojej miłości się wypaliły, a została złość i pogarda.

Najlepiej by było, gdybyś mogła zmienić numer telefonu, żeby nie wytrącał cię z równowagi każdym swoim smsem. Przestań też katować się i nie wchodź na stronę jego siostry. Staraj się wyrzucić go z głowy. Zajmij się sobą i swoimi pasjami. To minie. Nie zamykaj się na nową miłość.

Na pocieszenie powiem, że ja po tym wszystkim znalazłam swoją miłość, jestem szczęśliwa, teraz byłemu nie poświęcam ani jednej myśli.
laurka23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-25, 21:41   #4
kilianna
Zakorzenienie
 
Avatar kilianna
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 6 023
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Jest to dla Ciebie cięzka sytuacja bez wątpienia, tęsknisz za nim i ciągle masz jakiś kontakt z nim, nawet poprzez to oglądanie strony ze zdjęciami jego siostry. To też jest jakiś "kontakt" , bo fotki przywodzą Ci na myśl go w pewien sposób.
Sądzę, że właśnie tutaj tkwi problem, że Ty nie możesz go po prostu odciąć od swojego życia, on jest ciągle jego częścią. Myślę też, że w głębi serca nadal masz malutką nadzieję, że może jednak kiedyś się uda być znowu razem.
Myślę, że najlepiej byłoby uciąć jakikolwiek kontakt z nim, przestać oglądać te zdjęcia, nie pytaj znajomych o niego, nie odpisuj na sms-y i postaraj się dostrzec, że wokół Ciebie jest wiele innych osób, które także wypelnią Ci czas i życie . Niedługo zacznie się rok akademicki, poświęć się nauce, ale także znajdź czas na spotkania z przyjaciólmi z roku. Wyjdź do pubu, na imprezę, nie zamykaj się w 4 ścianach zbudowanych ze swojego smutku, bo to doprowadzi Cię jeszcze do głębokiej depresji
Rozumiem, był Ci bliski, jest nadal, znaliście się tyle czasu, ale skoro on potrafi radzić sobie bez Ciebie, pokaż, że i Ty potrafisz to robić.
TRzymam za Ciebie kciuki, Kochana, mam nadzieję, że niedługo nadejdą nowe, lepsze chwile w Twoim życiu
kilianna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-25, 22:05   #5
pimkie
Raczkowanie
 
Avatar pimkie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 44
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Dzieki, Dziewczyny. Bardzo trudno mi sobie z tym poradzic.
Nie, nie utrzymujemy ze soba kontaktu, napisal do mnie tylko ten jeden raz, mysle, ze moze sumienie go ruszylo albo sobie nagle przypomnial o mnie. Wiem, ze dla niego juz nie istnieje. Ale owszem, przyznaje, resztki nadziei mam, choc wcale jej nie chce, bo ona nie daje mi zapomniec.
Nie pytam o niego znajomych, na poczatku robilam to bez przerwy (ale tylko tych zaufanych), teraz juz nie chce wiedziec. Czasem ktos cos powie, jak to w towarzystwie, wiec stad wiem, ze radzi sobie (beze mnie) swietnie. Wciagnelo go zycie studenckie.
W trakcie roku akademickiego mam duzo zajec, uwielbiam swoje studia, wiec wydawaloby sie, ze czasu na rozpamietywanie tez powinno byc mniej, ale ten bol siedzi we mnie caly czas, caly czas mam to wszystko gdzies w glowie. Potrafi zakluc w kazdej chwili.
Na poczatku zamknelam sie w tym calym smutku i spedzalam wiekszosc czasu samotnie, dopiero od kilku miesiecy buduje jakies nowe znajomosci, nawiazuje kontakty z ludzmi z uczelni i to troszke pomaga. Ale zadna znajomosc nie jest dla mnie choc w czastce tyle warta, co przyjazn (pomijajac juz milosc) z nim.
pimkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 08:24   #6
olbka
Zadomowienie
 
Avatar olbka
 
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: z pięknego miasta :)
Wiadomości: 1 342
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

wiesz, tak to juz jest, ze faceci (niektorzy) to dupki, i tchorze do tego. Boja sie odpowiedzialnosci, tego ze jak cos obiecali to wypadaloby dotrzymac obietnicy... Sam fakt, ze nie ma odwagi cywilnej sie spotkac tylko pisze jakies bzdurne smsy jest potwierdzeniem tego, ze jest tchorzem totalnym. I mozesz mu to napisac, smsem oczywiscie. Jesli Cie wkurzy. A najlepiej to mu napisz ze nie chcez juz z nim utrzymywac kontaktu i zmieniasz nr telefonu, zeby zniknal z Twojego zycia. I wiem, ze to cholernie trudne jest... I wiem jak boli, i wiem, jak sie czuje czlowiek. Ale uwierz mi, z kazdym dniem bedzie odrobinke lepiej, az wreszcie odwaznie wyjdziwsz do ludzi, i wtedy poczujesz ulge, ze ten rozdzial juz masz za soba zamkniety i mozesz zaczac zycie od nowa...
olbka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 08:34   #7
Lulu.
Rozeznanie
 
Avatar Lulu.
 
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: .
Wiadomości: 914
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Głowa do góry . Już nic nie dopisze,bo dziewczyny dobrze radza
__________________
Ubrania :
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=207295

Dokładka !

27.09 ! .
Lulu. jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2007-09-26, 09:04   #8
iwciunia
Zakorzenienie
 
Avatar iwciunia
 
Zarejestrowany: 2003-11
Wiadomości: 3 178
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Cytat:
Napisane przez pimkie Pokaż wiadomość
Wiem, ze jest mnostwo takich watkow, przejrzalam wszystkie, ale jednak nie znalazlam wypowiedzi nikogo, kto czulby sie podobnie jak ja. Bardzo potrzebuje pomocy.
Moj pierwszy i jedyny chlopak zostawil mnie w grudniu. Bylismy razem cale liceum, najpierw jako przyjaciele (ale od poczatku widac bylo, co sie swieci), potem juz jako para. Odpowiadal mi pod kazdym wzgledem, uwielbialam go tak bardzo, ze moglabym go zjesc. Lubilam tez bardzo jego rodzicow i siostre. To byl naprawde cudowny czlowiek, odpowiedzialny,inteligent ny, zabawny. Mowil, ze bedzie ze mna do konca zycia. To bylo moje najwieksze marzenie, bo wiedzialam, ze jestem w stanie kochac go do konca zycia i ze zwyczajnie chce z nim byc na zawsze. To wielkie, szumne slowa, ale nie da rady napisac o tym inaczej. Chcialam spedzic z nim zycie.
W zeszlym roku skonczylismy liceum i i poszlismy na studia do innych miast. Przyjezdzalam co dwa tygodnie, wierzylam, ze wszystko sie uda, nie mialam watpliwosci. Niestety, nic sie nie udalo.
Zostawil mnie w dosc brutalny sposob, bo powiedzial mi, ze ze mna zrywa, przez telefon, kiedy przyjechalam do niego na weekend i zadzwonilam dowiedziec sie, dlaczego nie daje znaku zycia, skoro jestem na miejscu. Plakalam, blagalam, przez miesiac czolgalam sie przed nim z prosba, zeby mnie nie zostawial. Nie bede pisac, jak sie czulam, bo to chyba oczywiste.
Musze tez powiedziec, ze jestem typem placzki, czesto boczylam sie bez powodu (i nie pisze "bez powodu", bo teraz go idealizuje,tylko to ja mam drazliwy charakter w stosunku do wszytskich bliskich, mam czesto wahania nastrojow i czasem wszczynam klotnie bez zadnego powodu). Wiem, ze nie lubil tego we mnie, tolerowal to, bo cos do mnie czul. Kiedy wyjechalismy na studia, a ja ciezko to przezywalam i bylam jeszcze bardziej humorzasta niz zwykle, przestal to tolerowac.
W lutym, po dwoch i pol miesiacach milczenia, napisal mi, ze szkoda mu,ze stracil "najlepsza kolezanke" i chce znow byc ze mna w kontakcie. Poniewaz odmowilam, bo byloby to dla mnie zbyt bolesne, powiedzial, zebym dala mu szanse, zaprzyjaznimy sie od nowa i powoli znow cos z tego wyjdzie. Tak mnie czarowal, czarowal przez kilka tygodni, po czym znow mu sie odwidzialo i zamilkl na kolejne kilka miesiecy, a ja zostalam z sercem peknietym po raz drugi na pol. Po jakims czasie, niedawno, znow napisal smsa o glebokiej tresci: "Co u Ciebie?" Nie odpowiedzialam, bo po co, mimo ze przezylam to strasznie.
Do tej pory nie poradzilam sobie z tym rozstaniem i ciagle, mimo ze minelo juz dziesiec miesiecy, przerazliwie za Nim tesknie.

Mamy wspolnych znajomych (ale jego samego nie widuje i nie mam z nim kontaktu), wiec wiem, ze dobrze sobie radzi, zyje pelnia zycia. A ja codziennie placze. Po prostu nie umiem przestac go kochac. Nie widze u siebie zadnych szans na kolejna milosc, na ktorej mi zreszta nie zalezy, bo to nie samotnosci sie boje. Moja pamiec i cialo nalezy tylko do niego. Nie wyobrazam sobie bycia z kimkolwiek innym. Zaden mu nie dorowna.
Mam obsesje na jego punkcie, potrafie sto razy dziennie wchodzic na strone jego siostry i ogladac jej zdjecia, bo to JEGO siostra. Mysle o nim bez przerwy.
Nie chce pocieszenia, ze jeszcze kogos poznam, tylko chce wiedziec, czy Wam udalo sie zapomniec w podobnej sytuacji. Bo pewnie nie tylko ja tak kogos kocham.
Nie przestalo bolec ani troche. Jestem tym przerazona, ze dalej to wszystko tak boli i nic sie nie goi. Obawiam sie, ze te rany i milosc zostana we mnie na zawsze. To jest nie do zniesienia, a przeciez minelo dziesiec miesiecy - nie zawracalabym Wam glowy, gdyby rzecz dziala sie tuz po rozstaniu.
Dziekuje za pomoc.
Hmmm... Po przeczytaniu tego co napisałaś, myślę, że jesteś wspaniałą, wrażliwą osobą i mamy ze sobą wiele wspólnego Chciałabym Ci napisać, że wszystko będzie dobrze, bo kiedyś zapomnisz... ale myślę, że nie uda Ci się zapomnieć. Obym się myliła i obym tylko ja była takim ciężkim przypadkiem
Nawet jeśli nie uda się zapomnieć, możesz poświęcić się czemuś innemu, możesz jakoś 'zamaskować' ból, życzę Ci z całego serca żebyś spotkała kogoś przy kim przestaniesz czuć poryw serca do byłego Ważne jest to, że nie masz już nim kontaktu, powinnaś teraz postarać się nie przypominać sobie w każdej wolnej chwili o nim, nie oglądać zdjęć, probować nie tęsknić, albo wybrać inną metodę, która w moim przypadku podziałała (niestety nie na długo ) - znienawidzić Znajdź w nim jakieś cechy które Cię drażniły, przypomnij sobie smutne momenty i je wyolbrzymiaj... To trudne i może wydawać się absurdalne, ale efektywne... Życzę Ci powodzenia
iwciunia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 09:27   #9
201710120930
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 4 741
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Pamiętam jeden mój związek ,który jak się rozleciał to myślałam ,że oszaleję. Nawet tabletki uspokajające brałam.
Minęło tyle lat i już nie mądruję tylko ciągle mam w pamięci ten bół.
I wiem-o maj got- do jakich głupot kobieta moze sie posunąć .
Aż wstyd pisać ale codziennie rano wstawałam i patrzyłam przez firankę -bo wiedziałam,ze ON o tej i o tej porze pójdzie .
Rózne rzeczy robiłam -masochizm!!Rozdrapywanie rany wciąż i wciąż .Ale jedno trzeba mi przyznać -dobre aktorstwo i ..zaciętość.
Z dnia na dzień 'zniknęłam ' z mojego miasta /wspolnych knajp,miejsc / a przypadkowo przechodząć obok NIEGO nawet mi powieka nie drgnęła .
Raz spotkaliśmy sie w tlumie ,widzieliśmy się ponad setkami głow -och jaki ja mam perlisty śmiech i potrafię być czarująca dla nowo poznanego faceta
Po czasie nawet mi sie wydawalo ,ze chce do mnie wrocić / np przypadkowe (?) powroty tym samym /moim !/ autobusem /
NIE.

Od tamtego czasu sobie obiecałam,ze jak w związku ktos będzie zraniony to na pewno nie ja .I tak było.
Ale upłynęło troche wody .Ktoś mnie zmienił
I wiem,że nie o to chodzi . O cynizm,zawziętość itp
Życie jest za krotkie na takie przepychanki
Chociaż w ekstremalnych warunkach za siebie nie ręczęAle to chyba nikt ?

I masz rację autorko -odetnij się ,nie szukaj z nim kontaktu !!!
Napiszę Ci coś co wszyscy w tym stanie kazali by mi sobie wlozyć w... ---czas leczy rany.

Wspaniały z niego doktor .Najlepszy.

A dla Ciebie to powinno być kopniakiem ,ze on sobie tak wspaniale radzi / kto to wie zresztą /
I nie szukaj winy w sobie ,w rzekomych humorach .
Chłopak zmienił środowisko zasmakował innego życia/ nie lepszego /i może postanowił sie wyszaleć .I może postapił z Toba fair ? -jakby tak z innej strony popatrzeć . Nie jedzie 'na dwa fronty '
Żyj a nie rycz mała
201710120930 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 09:36   #10
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Myślę, że poznał inną dziewczynę. Albo planuje sobie "poużywać" na studiach. Teraz takie czasy, ze faceci ciągle szukają nie wiadomo czego. A on z pewnością jest za młody na jakieś ostateczne decyzje. Poza tym widzisz chyba, że przez to jak się zachowuje teraz to wcale taki wspaniały nie jest. Brakuje mu jaj moim zdaniem Jesteście jeszcze oboje bardzo młodzi. Teraz wydaje Ci się to niemożliwe ale na pewno spotkasz kogoś kogo też pokochasz całym serduchem. Masz tyle czasu przed sobą...
Ściskam Cię serdecznie
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 09:54   #11
yeah
Zadomowienie
 
Avatar yeah
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 1 809
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

myślałam, ze tę obesję zmieszaną z tęsknotą to tylko ja mam...............
pimkie, tak bardzo Cię rozumiem najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak ciężko normalnie funkcjonować.
yeah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 10:11   #12
kilianna
Zakorzenienie
 
Avatar kilianna
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 6 023
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Cytat:
Napisane przez pimkie Pokaż wiadomość
Dzieki, Dziewczyny. Bardzo trudno mi sobie z tym poradzic.
Nie, nie utrzymujemy ze soba kontaktu, napisal do mnie tylko ten jeden raz, mysle, ze moze sumienie go ruszylo albo sobie nagle przypomnial o mnie. Wiem, ze dla niego juz nie istnieje. Ale owszem, przyznaje, resztki nadziei mam, choc wcale jej nie chce, bo ona nie daje mi zapomniec.
Nie pytam o niego znajomych, na poczatku robilam to bez przerwy (ale tylko tych zaufanych), teraz juz nie chce wiedziec. Czasem ktos cos powie, jak to w towarzystwie, wiec stad wiem, ze radzi sobie (beze mnie) swietnie. Wciagnelo go zycie studenckie.
W trakcie roku akademickiego mam duzo zajec, uwielbiam swoje studia, wiec wydawaloby sie, ze czasu na rozpamietywanie tez powinno byc mniej, ale ten bol siedzi we mnie caly czas, caly czas mam to wszystko gdzies w glowie. Potrafi zakluc w kazdej chwili.
Na poczatku zamknelam sie w tym calym smutku i spedzalam wiekszosc czasu samotnie, dopiero od kilku miesiecy buduje jakies nowe znajomosci, nawiazuje kontakty z ludzmi z uczelni i to troszke pomaga. Ale zadna znajomosc nie jest dla mnie choc w czastce tyle warta, co przyjazn (pomijajac juz milosc) z nim.
Jesteś na dobrej drodze! Widzę, że faktycznie chcesz o nim zapomnieć i uporać się ze swoim bólem. Bardzo dobrze,że nie pytasz już o niego znajomych, bo to i tak do niczego nie doprowadzi, a tylko rozdrapie rany.

To dobrze,że lubisz swoje studia, łatwiej Ci będzie wciągnąć się w wir nauki i poświęcić zajęciom innym niż oglądanie fot jego siostry. A jeszcze wyjdzie Ci to wszystko na dobre, bo będziesz się tak świetnie uczyła, że dostaniesz stypendium naukowe
Również cieszę się, że nie unikasz kontaktów z innymi ludźmi! To bardzo dobrze! Pamiętaj, że czas leczy rany (przekonałam się na swojej skórze, mimo że czas ten był i dla mnie ogromnie bolesny i trudny), a ludzie, którzy do tej pory wydawali Ci się obcy i dalecy, mogą Ci dać naprawdę dużo pozytywnych emocji i przeżyć
Pozdrawiam
kilianna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 10:19   #13
neitka
Zadomowienie
 
Avatar neitka
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 1 964
GG do neitka
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

U mnie minęło dwa lata, zanim zapomniałam. Ale zapomniałam, całkowicie. I nie wracam już do tego. Nie odcięłam się nigdy, bo nie umiałam. Jestem szczęśliwa z kimś innym. Innym od niego i lepszym, mimo, że tamtem był tak 'idealny'. Czasem tylko boli, że tak długo kochałam kogos kto mnie nie chciał, straciłam czas, dałam soba pomiatać. Ale to też przechodzi. Powodzenia.

Rozumiem Cię i nie mam innych słów, (to banalne) że to, co teraz tak bardzo boli, kiedys przerodzi sie w tym silniejsze uczucie do kogoś, kto na nie zasłuży.
__________________
I will marry melody...


neitka
neitka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 12:04   #14
yeah
Zadomowienie
 
Avatar yeah
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 1 809
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Cytat:
Napisane przez neitka Pokaż wiadomość
U mnie minęło dwa lata, zanim zapomniałam. Ale zapomniałam, całkowicie. I nie wracam już do tego. Nie odcięłam się nigdy, bo nie umiałam. Jestem szczęśliwa z kimś innym. Innym od niego i lepszym, mimo, że tamtem był tak 'idealny'. Czasem tylko boli, że tak długo kochałam kogos kto mnie nie chciał, straciłam czas, dałam soba pomiatać. Ale to też przechodzi. Powodzenia.

Rozumiem Cię i nie mam innych słów, (to banalne) że to, co teraz tak bardzo boli, kiedys przerodzi sie w tym silniejsze uczucie do kogoś, kto na nie zasłuży.
a u mnie ciągnie to się już szósty rok i nic mi jeszcze nie pomogło, co więcej ON ostatnio sobie o mnie przypomniał, po dwóch latach milczenia i w sumie się cieszę, ale też bardzo martwię
i żaden, który w międzyczasie się napatoczył nie był taki jak ON.
yeah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 15:07   #15
pimkie
Raczkowanie
 
Avatar pimkie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 44
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Cytat:
Napisane przez olbka Pokaż wiadomość
Sam fakt, ze nie ma odwagi cywilnej sie spotkac tylko pisze jakies bzdurne smsy jest potwierdzeniem tego, ze jest tchorzem totalnym. I mozesz mu to napisac, smsem oczywiscie.
Kiedy w marcu zostawil mnie po raz drugi (ja to tak traktuje, wg niego nic mi nie obiecywal, ale to nieprawda, mowil mi takie rzeczy, ze mialam prawo wierzyc, ze bedziemy znow razem), napisalam mu, ze go nienawidze i ze straszne z niego bydle. To byl ostatni raz, gdy sie do niego odezwalam. Wtedy ten agresywny sms przyniosl mi tylko chwilowa ulge, ale teraz sie ciesze, ze to zrobilam. Niech wie (choc nie sadze, zeby jeszcze o tym pamietal).
Cytat:
Nawet jeśli nie uda się zapomnieć, możesz poświęcić się czemuś innemu, możesz jakoś 'zamaskować' ból
Iwciuniu, bardzo sie staram caly czas miec jakies zajecie i nie rozpamietywac, ale wystarczy najdrobniejsze skojarzenie, a serce mi peka. Niewiele przez te dziesiec miesiecy bylo momentow, gdy zapomnialam o nim calkowicie, gdzies tam w srodku mam go caly czas. Kiedy zostaje sama choc na chwile, od razu zaczynam o nim myslec, rano po przebudzeniu i wieczorem przed zasnieciem mysle i marze o nim zawsze. Wspominam chwile z nim, wyobrazam sobie, ze nadal jestesmy razem, wyobrazam sobie, ze cos mu opowiadam i nawet wiem, jaki bylby jego komentarz. Wcale tego nie chce, ale czasami jest to silniejsze ode mnie. Dlatego nazywam to juz obsesja.
Cytat:
Znajdź w nim jakieś cechy które Cię drażniły, przypomnij sobie smutne momenty i je wyolbrzymiaj... To trudne i może wydawać się absurdalne, ale efektywne...
Moj problem polega tez na tym, ze w trakcie naszego bycia razem niewiele rzeczy mnie w nim draznilo. Jesli juz, to raczej jakies pojedyncze wydarzenia, a nie konkretna cecha. Znienawidzic moge go tylko za to, ze mnie zostawil. Tlumacze tez sobie, ze skoro to zrobil i dobrze mu sie z tym zyje, ze skoro swietnie sie bawi z nowymi kolegami, to musi to byc juz inny czlowiek, nie ten, ktorego pokochalam i ze prawdopodobnie nie zakochalabym sie juz w nim, gdybym dopiero teraz go poznala.
Cytat:
Z dnia na dzień 'zniknęłam ' z mojego miasta /wspolnych knajp,miejsc / a przypadkowo przechodząć obok NIEGO nawet mi powieka nie drgnęła .
Łajko, ja tez zniknelam, kiedy przyjezdzam do domu, unikam wspolnych miejsc, poczatkowo unikalam tez znajomych (prawie wszystkich mamy wspolnych i prawie wszyscy studiuja w jednym miescie z nim), ale to bledne kolo, bo siedzac samotnie w domu, caly czas tylko ryczalam i rozpamietywalam. Mieszkamy przez wiekszosc czesc roku w roznych miastach, wiec szanse na spotkanie sa minimalne. On nigdy nie byl ze mna w Warszawie, "nie zdazyl" mnie odwiedzic, wiec niby nie mamy tu wspolnych wspomnien, ale jednak wiele miejsc mi sie z nim kojarzy, a raczej ze smutkiem i cierpieniem po rozstaniu.
Cytat:
Chłopak zmienił środowisko zasmakował innego życia/ nie lepszego /i może postanowił sie wyszaleć
Cytat:
Myślę, że poznał inną dziewczynę. Albo planuje sobie "poużywać" na studiach.
Dziewczyny innej nie poznal (z tego, co wiem), ale tez mysle, ze postanowil sie jeszcze wyszalec. Nigdy bym sie tego po nim nie spodziewala. Kiedy odchodzil, powiedzial, ze jestem jego pierwsza i ostatnia dziewczyna,ale po prostu nie moze ze mna byc, doszedl do wniosku, ze to nie ma sensu. Stad wnioskuje, ze chcial byc wolny, sprobowac zycia. Ale ja wiem, ze w koncu kogos pozna i bardzo sie tego boje.
Kilianno, Neitko, dziekuje za wsparcie. Yeah, co to znaczy "przypomnial mi o sobie"? I czy po szesciu latach nadal czujesz cos do niego, czy po prostu pamietasz o nim i o tym, co Ci zrobil?
Wybaczcie, ale nie nauczylam sie jeszcze cytowac kilku osob w jednym poscie, zaraz poszukam, jak to sie robi. Dzieki, ze jestescie.
pimkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 15:12   #16
olbka
Zadomowienie
 
Avatar olbka
 
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: z pięknego miasta :)
Wiadomości: 1 342
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Pimkie, to w takim razie mi sie wydaje, ze jesli bedzie szalal, ale nie spotka TAK WSPANIALEJ KOBIETY JAK TY, to pewnie bedzie chcial wrocic. Ale to moze byc tylko zludna nadzieja i tyle... A Ty musisz zaczac zycie na nowo, jesli jestescie sobie pisani, to bedziecie ze soba jeszcze, jesli nie, to pewnie spotkasz kogos wartego Twoich uczuc. I dobrze ze mu napisalas, ze jest budlakiem... Szkoda, ze wyzwalas go tak lagodnie
__________________
Nadzieja umiera ostatnia...

http://www.suwaczki.com/tickers/km5supjyv0nppsj9.png

Kasia
olbka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 15:26   #17
qathe
Wtajemniczenie
 
Avatar qathe
 
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: o już byś chciała wiedzieć :)
Wiadomości: 2 166
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Cytat:
Napisane przez pimkie Pokaż wiadomość
Wiem, ze jest mnostwo takich watkow, przejrzalam wszystkie, ale jednak nie znalazlam wypowiedzi nikogo, kto czulby sie podobnie jak ja. Bardzo potrzebuje pomocy.
Moj pierwszy i jedyny chlopak zostawil mnie w grudniu. Bylismy razem cale liceum, najpierw jako przyjaciele (ale od poczatku widac bylo, co sie swieci), potem juz jako para. Odpowiadal mi pod kazdym wzgledem, uwielbialam go tak bardzo, ze moglabym go zjesc. Lubilam tez bardzo jego rodzicow i siostre. To byl naprawde cudowny czlowiek, odpowiedzialny,inteligent ny, zabawny. Mowil, ze bedzie ze mna do konca zycia. To bylo moje najwieksze marzenie, bo wiedzialam, ze jestem w stanie kochac go do konca zycia i ze zwyczajnie chce z nim byc na zawsze. To wielkie, szumne slowa, ale nie da rady napisac o tym inaczej. Chcialam spedzic z nim zycie.
W zeszlym roku skonczylismy liceum i i poszlismy na studia do innych miast. Przyjezdzalam co dwa tygodnie, wierzylam, ze wszystko sie uda, nie mialam watpliwosci. Niestety, nic sie nie udalo.
Zostawil mnie w dosc brutalny sposob, bo powiedzial mi, ze ze mna zrywa, przez telefon, kiedy przyjechalam do niego na weekend i zadzwonilam dowiedziec sie, dlaczego nie daje znaku zycia, skoro jestem na miejscu. Plakalam, blagalam, przez miesiac czolgalam sie przed nim z prosba, zeby mnie nie zostawial. Nie bede pisac, jak sie czulam, bo to chyba oczywiste.
Musze tez powiedziec, ze jestem typem placzki, czesto boczylam sie bez powodu (i nie pisze "bez powodu", bo teraz go idealizuje,tylko to ja mam drazliwy charakter w stosunku do wszytskich bliskich, mam czesto wahania nastrojow i czasem wszczynam klotnie bez zadnego powodu). Wiem, ze nie lubil tego we mnie, tolerowal to, bo cos do mnie czul. Kiedy wyjechalismy na studia, a ja ciezko to przezywalam i bylam jeszcze bardziej humorzasta niz zwykle, przestal to tolerowac.
W lutym, po dwoch i pol miesiacach milczenia, napisal mi, ze szkoda mu,ze stracil "najlepsza kolezanke" i chce znow byc ze mna w kontakcie. Poniewaz odmowilam, bo byloby to dla mnie zbyt bolesne, powiedzial, zebym dala mu szanse, zaprzyjaznimy sie od nowa i powoli znow cos z tego wyjdzie. Tak mnie czarowal, czarowal przez kilka tygodni, po czym znow mu sie odwidzialo i zamilkl na kolejne kilka miesiecy, a ja zostalam z sercem peknietym po raz drugi na pol. Po jakims czasie, niedawno, znow napisal smsa o glebokiej tresci: "Co u Ciebie?" Nie odpowiedzialam, bo po co, mimo ze przezylam to strasznie.
Do tej pory nie poradzilam sobie z tym rozstaniem i ciagle, mimo ze minelo juz dziesiec miesiecy, przerazliwie za Nim tesknie.

Mamy wspolnych znajomych (ale jego samego nie widuje i nie mam z nim kontaktu), wiec wiem, ze dobrze sobie radzi, zyje pelnia zycia. A ja codziennie placze. Po prostu nie umiem przestac go kochac. Nie widze u siebie zadnych szans na kolejna milosc, na ktorej mi zreszta nie zalezy, bo to nie samotnosci sie boje. Moja pamiec i cialo nalezy tylko do niego. Nie wyobrazam sobie bycia z kimkolwiek innym. Zaden mu nie dorowna.
Mam obsesje na jego punkcie, potrafie sto razy dziennie wchodzic na strone jego siostry i ogladac jej zdjecia, bo to JEGO siostra. Mysle o nim bez przerwy.
Nie chce pocieszenia, ze jeszcze kogos poznam, tylko chce wiedziec, czy Wam udalo sie zapomniec w podobnej sytuacji. Bo pewnie nie tylko ja tak kogos kocham.
Nie przestalo bolec ani troche. Jestem tym przerazona, ze dalej to wszystko tak boli i nic sie nie goi. Obawiam sie, ze te rany i milosc zostana we mnie na zawsze. To jest nie do zniesienia, a przeciez minelo dziesiec miesiecy - nie zawracalabym Wam glowy, gdyby rzecz dziala sie tuz po rozstaniu.
Dziekuje za pomoc.
Też tak miałam pierwsza miłość-wieelka :/ Mówił,że kocha ja też,lecz ja mówiłam prawde on nie.Leczyłam się przez ok.pół roku.Skasowałam całe archiwum na gg,wykasowałam zdięcia,lecz nie mogłam niestety wyrzucić z głowy jego.Też miałam na jego punkcie swojego rodzaju obsesje.Myślałam przez te 6 miesięcy o nim jako o absolutnym idealne.Najpiękniejszy,na jśmieszniejszy,najlepszy. Albo on albo nikt.Nie wierzyłam,że znajde kogoś wspanialszego od niego...

A teraz? Nienawidze go i to bez cienia jakiegokolwiek uczucia które było we mnie kiedyś.Poprostu go nienawidze,bo zranił moje serce i sprawił,że obiecałam sobie,że już nigdy się nie zakocham,że nigdy już nikogo nie pokocham.I obietnicy dotrzymuje.Mężczyzn traktuje tylko jako zabawki.Jest to moja zemsta.I upajam się zwycięstwem.Jestem suką.Tak jest łatwiej...

Pozdrawiam cieplutko.Mam nadzieje,że CI się uda zapomnieć,a poźniej będzie już tylko lepiej.Nie przejmuj się kochana musisz sobie radzić i być silną kobitką
__________________
Jestesmy mlodzi,piekni,a kiedys bogaci



qathe jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 15:48   #18
sweetmelongirl
Raczkowanie
 
Avatar sweetmelongirl
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Bytom
Wiadomości: 347
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

pimkie wiem ze jest Ci ciezko,
ja wierzylam jak male dziecko w to co najlepsze, mimo ze bylam z moim chlopakiem zaledwie rok i miesiac - dla mnie to dlugo, bo zawsze konczylam zwiazki po kilku tygodniach. ALe czulam ze to jest to cos.
I uwierz - ze wiem co czlowiek czuje kiedy sie rozczaruje, bo myslal ze to juz tak zostanie do konca zycia...bedzie cudownie a tu jednak ... wielkie BOOM ... tak z nienacka.

Wiem co to znaczy, prosic - blagac... ja prosilam o druga szanse
i tez mam taki charakter - ze sie kloce, mam humorki - sam mi powiedzial dopiero teraz ze mu to przeszkadza, bo wczesniej chcial walczyc z tym.
I tak naprawde prosilam o ta szanse, czlowieka ktory juz pogrzebal nasz zwiazek, tylko nie wiem w ktorym momencie i z jakiego powodu.
Wczoraj bardzo mnie ponizyl - i tak stwierdzilam ze musze zapomniec o nim.

Wiadomo, kiedy jest sie z kims dlugo - nawet 5 miesiecy, 2lata, 5...czy 50 - to jest wielka krzywda i zaskoczenie... czuje sie tego kopniaka na tylku przez dluzszy czas.
Ja sie boje czy sobie poradze z tym, ale wierze ze ty jestes silna, mimo ze minelo juz troche czasu od tego - uwierz ze nie warto wracac do tego co bylo, i trzeba sobie zajac zycie czyms co jest wartosciowe i do czegos nas zaprowadzi

Ja mam manie ze musze codziennie ogladac zdjecia moje i exa... albo na jego konto na fotce wchodze i patrze w te oczy ktore jakby patrzyly na mnie i zadaje sobie pytanie A CZEMU TYS TAKI GUPI

3maj sie moja droga - masz w ludziach wsparcie, badz serdeczna dla innych - a odwdziecza ci sie z nawiazka inni i bedziesz miala cudownie w zyciu, bez jakiegos tam typka ktory ci ino nabalamucil
sweetmelongirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 18:23   #19
Asik_
Zakorzenienie
 
Avatar Asik_
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 3 288
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Powiem Ci tak, wiem ze ciezko w to uwierzyc ale gdy pozna sie kogos nowego tamta milosc poprostu sie wypali.
Najlepiej gdybys przebywala z ludzmi, jesli nawet nie chce Ci sie wychodzic wychodz!! Umawiaj sie z kolezankami z kimkolwiek byle by tylko nie siedziec w domu. Moze zaplanujcie jakas impreze, byle by bylo duzo ludzi i wesolo!! ja wiem jak takie rozstania bola i tak naprawde nie ma na ten bol recepty, czas leczyrany, poczekaj jeszcze kilka miesiecy sama zauwazysz ze juz nie myslsisz o nim jak kiedys.
Pewnie dlatego sie tak czujesz bo byl Twoja piuerwsza powazna miloscia i poza nim nie poznalas nikogo rownie fajnego. Ale na szczescie sa fajni ludzie i da sie ich poznac
Jesli chcesz polaczyc spotkanie sie z ludzmi z wypelnieniem wolnego czasu zapisz sie na cos Kurs , cokolwiek.
Asik_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 20:29   #20
pimkie
Raczkowanie
 
Avatar pimkie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 44
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Olbka, dziekuje za mily komplement, ale nie sadze, zeby on sie z Toba zgadzal. Gdyby mu na mnie zalezalo, to przede wszystkim nie zostawialby mnie, a po drugie probowalby utrzymac ze mna kontakt, a on tego nie potrzebuje. Gdyby kogokolwiek o mnie pytal, dowiedzialabym sie o tym. Niedawno mialam urodziny, liczylam, ze sie odezwie, ale sie przeliczylam. Dla niego jestem juz tylko wspomnieniem, a czas w tym przypadku dziala na moja niekorzysc. Pewnie, ze sie ciagle ludze i mam nadzieje, ze kiedys wroci, ale to nierealne. Przeraza mnie, ze jeszcze tyle bede musiala przezyc bez niego. Dlatego czasem ta nadzieja mi nawet pomaga, zeby nie zwariowac.
Gathe kochana, naprawde jest Ci tak latwiej? Ja bym tak nie umiala, czasem nawet wole byc ta porzucona, niz mialabym sama miec na sumieniu czyjas krzywde. U mnie ten bol spowodowal, ze poszlam w druga strone, skoro wiem, jak straszne moze byc cierpienie, obiecalam sobie, ze nigdy nikogo tak nie zranie. Nie wiem, czy mozliwa jest zmiana charakteru (a raczej: charakterku), ale wydaje mi sie, ze troche przez to wszystko spokornialam, juz nie jestem taka zlosnica.Cierpienie jest dobrym nauczycielem, ale czy zasluzylam na taka lekcje?
Cytat:
Ja sie boje czy sobie poradze z tym, ale wierze ze ty jestes silna, mimo ze minelo juz troche czasu od tego - uwierz ze nie warto wracac do tego co bylo, i trzeba sobie zajac zycie czyms co jest wartosciowe i do czegos nas zaprowadzi
Sweetmelongirl, zazwyczaj jestem konkretna osoba, ale w tym przypadku jestem calkowicie bezsilna. I co zrobic, jesli sie uwaza,ze wlasnie to, co bylo, bylo wartosciowe?
Cytat:
Najlepiej gdybys przebywala z ludzmi, jesli nawet nie chce Ci sie wychodzic wychodz!! Umawiaj sie z kolezankami z kimkolwiek byle by tylko nie siedziec w domu. Moze zaplanujcie jakas impreze, byle by bylo duzo ludzi i wesolo!!
Asik_, teraz juz mi latwiej wychodzic do ludzi (na poczatku bylo tragicznie, ciagle powstrzymywalam lzy), ale i tak dosyc czesto lapie mnie mysl, ze to nie to, nie moje miejsce, ze powinnam byc teraz z nim... Ze to z nim chce spedzac czas.
Dziekuje za rady i mile slowa, dzieki Wam lzej mi na duszy
pimkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 21:33   #21
sweetmelongirl
Raczkowanie
 
Avatar sweetmelongirl
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Bytom
Wiadomości: 347
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Cytat:
Napisane przez pimkie Pokaż wiadomość
Sweetmelongirl, zazwyczaj jestem konkretna osoba, ale w tym przypadku jestem calkowicie bezsilna. I co zrobic, jesli sie uwaza,ze wlasnie to, co bylo, bylo wartosciowe?
rozumiem cie, rowniez bylam cale zycie konkretna (choc nie jestem stara jakas ) wiedzialam czego chce, stawialam NA SWOJE, nie bylam cieprliwa.
Z chwila kiedy czulam ze trace to co najwazniejsze - zmienil sie moj swiat, stalam sie slaba...cierpliwa... i w ogole nie ejstem soba. Chociaz tesknie za taka jaka bylam - bo wiem ze poradzilabym sobie z ta sytuacja.

Nie mam recepty - co nalezy robic, chyba trzeba zyc dalej.
Tak jak to moj ex powiedzial - kiedy stracilam szanse na bébé NIE NALEZY SIE PRZEJMOWAC - ZYCIE SIE DALEJ TOCZY

z jedne jstrony ma racje, ale jak tu sobie radzic kiedy tak wiele sie na glowe wali, i dla mnie osobiscie TO KONIEC SWIATA kiedy wiem, ze trudno bedzie sie pogodzic ze strata przez dlugi czas.

Chyba nic nam nie zostalo - jak wiara w siebie i SWOJE lepsze jutro (bo zawsze prosilam go by staral sie o NASZE lepsze jutro - zludzenia)
Kobiety sa silne w koncu to one przezywaja najwiekszy bol zawsze...

Pozdrawiam Cie! cieplutko.
sweetmelongirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-26, 22:22   #22
_Gosiaczek_
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 765
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Moje słowa pewnie niewiele tu poradzą, ale spróbować można.
Prawie 2 lata temu (matko ale ten czas leci!) zerwałam z ex'em. Zdradzał mnie, więc to rozstanie było poprostu koniecznością, nie chciałam tego lecz musiałam. Rok czasu chodziłam załamana, płakałam po kątach, wchodziłam na strony www jego i jego brata. Na moje nieszczęście posiadałam jego hasła do skrzynek mailowych i czytałam jego korespondencję (wiem to nielegalne, robiąc to było mi strasznie głupio – pomimo tego chęć jakiejkolwiek informacji na jego temat była silniejsza). Dołowałam się tak 12 miesięcy. To był koszmar, znajomi nie mogli już mnie słuchać. Wcale im sie nie dziwię bo poprostu użalałam się nad sobą. Któregoś dnia postanowiłam, że z tym zerwę. Znalazłam sobie zajęcie, któremu poświęcałam cały wolny czas, zaczęłam odnawiać zerwane kontakty. Jednym słowem zaczełam wychodzić do ludzi, nie musiałam długo czekać. Pojawił sie kolega, z którym uwielbiałam spędzać czas. On chciał być ze mną, ja z nim nie. Po byłym jakoś straciłam zaufanie do facetów, ale on dzielnie przy mnie trwał. Pewnie nie muszę pisać, że dzisiaj jest moim TŻ'etem
Chodzi o to byś odcięła się zupełnie od jakichkolwiek informacji dotyczących byłego. Ciągłe powroty w niczym tu nie pomoga, a wręcz zaszkodzą, bo rozdrapuje się rany.
Nie uda Ci się tego zrobić za pierwszym podejściem, ale przy kolejnych próbach zauważysz, że umiesz być bez niego szczęśliwa... ba nawet szczęśliwsza!
Wierze w Ciebie. Kobietki są bardzo silne Wiem to z własnego doświadczenia, ten smutek i pustka jest do zwalczenia, trzeba tylko samozaparcia
Trzymam kciuki
_Gosiaczek_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-27, 08:31   #23
olbka
Zadomowienie
 
Avatar olbka
 
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: z pięknego miasta :)
Wiadomości: 1 342
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Pimkie, napewno jestes Cudowna dziewczyna, i on po paru miesiacach - latach pewnie sie zorientuje, co stracił. I wtedy bedzie Ci mowil, ze jestes kobieta jego zycia i takie tam. To nie jest regula, ale to sie zdarza. Dosyc czesto, ja np tak mialam, okazalo sie, ze po 7 latach pamieta wszyskto co nas dotyczylo, kazde haslo, kazda rozmowe, kazdy pocalunek. Ale co z tego, jego czas juz minal i tyle. A ja jestem teraz Szczesliwa, ba, najszczesliwsza, mam swietnego faceta i czasami zachodze w glowe, jak ja moglam sie przez niego tak katowac... Przeszlam dluga droge, ale warto bylo. no a on mi ostatnio na gg napisal, ze ciagle o mnie mysli (mimo ze jest z kims od 3 lat ), ze wie, ze to bylo TO, ze nie jest szczesliwy ze swoja dziewczyna... Ze z nikim nie czul sie tak jak ze mna i co? i niech spada... nacierpialam sie przez niego niemozliwie, ale przejrzalam na oczy. I TY, Kochanie, tez pewnie sie otrzasniesz, wiem jak boli, wszystke wiemy, jak to strasznie boli... Ale tez wiemy, ze sie pozbierasz, jestes sliczna dziewczyna napewno i faceci beda sie o Ciebie kiedys zabijac jak im tylko pozwolisz...

__________________
Nadzieja umiera ostatnia...

http://www.suwaczki.com/tickers/km5supjyv0nppsj9.png

Kasia
olbka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-27, 12:34   #24
yeah
Zadomowienie
 
Avatar yeah
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 1 809
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

pimkie, kochana powiem Ci, że to tak nie do końca może być, że zapomniał. mi też tak się wydawało, że on o mnie zapomniał, mimo, że cały czas o nim myślalam i jak się okazało on musiał chyba pamiętać, skoro sam do mnie rękę wyciągnął. i to dopiero po dwóch latach. najgorszy jest żal....
yeah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-27, 17:33   #25
pimkie
Raczkowanie
 
Avatar pimkie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 44
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Yeah, czyli nie mieliscie kontaktu przez dwa lata i teraz sie odezwal? Nie widzieliscie sie w ogole przez ten czas? I, wybacz, jesli pytanie jest zbyt osobiste, ale jak sobie radzilas przez te szesc lat? Mowisz, ze nie zapomnialas o nim, ale jak to wyglada? Bylas z kims na powaznie w tym czasie?
Olbka, czytalam o Twoich przezyciach na watku o porzuconych, rzeczywiscie, nigdy nie wiadomo, co moze sie zdarzyc. Ciesze sie, ze to juz dla Ciebie przeszlosc.
Gosiaczku, czytajac Twoj post, czulam, jakby ktos pisal o mnie. Jesli chodzi o grzebanie w jego prywatnosci, to tez mialam jego haslo do jego skrzynki i wlamywalam sie przez jakis czas. Czulam sie jak totalny smiec, wstydzilam sie strasznie, ale po prostu musialam choc w ten sposob dowiadywac sie, co sie z nim dzieje. Kazda taka akcje przyplacalam przeplakana noca, ze wstydu i bolu. Po jakims czasie zmienil haslo, za co w sumie jestem wdzieczna, bo nie wiem, czy sama z siebie potrafilabym przestac to robic.
Moi znajomi tez juz nie wiedza, jak mi pomoc, nie potrafia doradzic mi juz nic nowego.
Przed chwila udostepnil sie na gadu, mial jakis wesoly opis. Tak strasznie mi przykro i tak strasznie to wszystko boli. Nie ma sensu, zebym go wykasowala i nie dreczyla sie takimi rzeczami, bo znam jego numer na pamiec, po jakims czasie wklepalabym znowu. Tak bardzo chcialabym byc czescia jego zycia.
Caly dzien dzis o nim mysle. Strasznie mi go brakuje.
pimkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-27, 21:08   #26
extravaganza
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 188
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

pimkie, jakbym siebie czytala!!! przechodze wlasnie przez to samo!! kropka w kropke, dokladnie to samo...

wiem, co czujesz.....

wiem, ze jest ci ciezko....... mi tez.......... ja nadal wierze...;-(

trzymaj sie! musimy wierzyc, ze bedziemy jeszcze szczesliwe...
__________________
Усни, я буду рядом,
Всегда я буду рядом,
В жизни или в смерти...
Всё, что есть, поверь,
тебе.
Всё, что есть, отдам тебе.
extravaganza jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-27, 21:57   #27
pimkie
Raczkowanie
 
Avatar pimkie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 44
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

Witaj, Extravaganza, ja tez jeszcze wierze, ale staram sie zabijac w sobie te mysli, po dziesieciu miesiacach nadzieja nie ma juz sensu i tylko sie nakrecam. Chcialabym jutro obudzic sie o kilka lat starsza i zeby przez te przespane lata bol minal... I tak teraz czas mi mija w smutku, wiec duzo bym nie stracila, a wrecz przeciwnie.
Trzymaj sie cieplo. Jak bedziesz miala ochote, to mozesz tu z siebie wszystko wyrzucic, im wiecej nas, tym szybciej uwierzymy, ze takie rzeczy sie zdarzaja i to jeszcze nie koniec szczescia. Niby wszyscy mi to powtarzaja, ale nie ma w moim otoczeniu nikogo, kto stracilby kogos bliskiego i potem nie tylko podniosl sie do stanu normalnosci, ale byl jeszcze szczesliwy. Dlatego dziekuje za pomoc Wizazankom.
pimkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-28, 07:23   #28
yeah
Zadomowienie
 
Avatar yeah
 
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 1 809
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

pimkie, on był/jest moją pierwszą miłością, jeszcze taką, która pamięcią sięga początków liceum, a może i jeszcze wcześniej. Nigdy ze sobą nie byliśmy, chociaż mi się wydawało wtedy, że wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Błąd. W ciągu dwóch miesięcy wpadła jakaś panna i mi go zabrała, teoretycznie zabroniła mu się ze mną spotykać, ale tak naprawdę do końca nigdy prawdziwego powodu nie poznam. Chociaż myślę, że on się wtedy naprawdę w niej zakochał. Z pokorą zniosłam ten jego związek, który zresztą nie należał do najdłuższych (rok). Wtedy urwał ze mną kontakt... z perspektywy czasu jestem u niezmiernie wdzięczna, ja bym tego po prostu nie wytrzymała, a tak podjął decyzję za nas obydwoje. Ale ja z uporem maniaka śledziłam jego kroki, żeby chociaż popatrzeć, właziłam (i włażę) na strony, fora, na których wiem, że przebywa, oglądam fotki i się ekscytuję... zamęczałam znajomych pytaniami, opowieściami i fantazjami. A on milczał i nie dawał znaku życia. Ta cisza trwała dwa lata. Odezwał się na początku tego miesiąca. Stwierdził, że ‘traci kogoś niepowtarzalnego, typ człowieka, którego, już nigdy potem nie spotkał’ (to prawdziwa wylewność jak na jego oziębły charakter). Początkowo myślałam, że mam być w zamian za tamtą, ale z nią rozstał się w zeszłym roku, więc może jednak nie? generalnie to biję się ciągle z myślami, póki co i tak rok akademicki się zaczyna, więc nie będzie szansy na głębszy kontakt (różne miasta), myślałam ostatnio nawet o tym, żeby się do niego przenieść, ale to i tak dopiero w przyszłym roku udałoby się zrealizować, zresztą ja sama nie wiem. Szczerze mówiąc CZEKAŁAM na jego krok, na to, co usłyszałam, chociaż to wydawało mi się takie nierealne. A teraz? Mam mętlik w głowie.


Dlatego tak ciepło mi się zrobiło, jak przeczytałam, że nie tylko ja zmagałam się (chociaż ja chyba wciąż się z tym walczę), że nie tylko ja obsesyjnie myślę o nim, że nie potrafię się zdystansować do tego wszystkiego, cieszę się, że założyłaś ten wątek
yeah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-28, 09:12   #29
kamila2006
Zakorzenienie
 
Avatar kamila2006
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 4 897
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

milam podobna sytuacje. w skrocie opisałam ją w innym wątku. Tez wyidealizowałam sobie faceta. robil ze mna co chcial. kiedy wybaczylam mu zdrade i to ja łaziłam blagajac zeby wrocil wiedzial ze moze juz wszystko bo tak bardzo go kocham. kiedy odszedł cierpiałam ponownie jak ty. widuje go z inna udaje twarda a potem w domu znow placze w poduszke. dzis juz wiem. O MILOSC NIE MOZNA SIE PROSIC. bylam taka sama jak ty. humorzasta klotliwa typ placzki. ale z kims sie jest bo sie go kocha. na dobre i zle. skoro twoj chlopak nie umial tego zrozumiec to moze zrozumie inny? wiem brzmi to fatalnie INNY. ja nawet nie chce myslec o tych "innych" moze ta milosc sie wypalila jak w przypadku moego faceta? w takich przypadkach mysle sobie...lepiej wczesniej niz pozniej. czas jest zbyt cenny. A łez szkoda na faceta.
__________________

Biegam tydz: 2/10
Motywacja 100%

http://s7.suwaczek.com/200804173235.png



kamila2006 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-09-28, 09:22   #30
olbka
Zadomowienie
 
Avatar olbka
 
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: z pięknego miasta :)
Wiadomości: 1 342
Dot.: Nie umiem poradzic sobie z rozstaniem

: cmok:

ja zmagalam sie 7 lat... musial totalnie upasc w moich oczach i totalnie mnie zgnoic, zebym przestala do kochac... Ale teraz jestem z kims wartym uczuc, wartym kazdego opocałunku... i kazdego "kocham Cie". I wierze, ze Wy tez spotkacie tego Kogos... bo po prostu nie ma innej mozliwosci
__________________
Nadzieja umiera ostatnia...

http://www.suwaczki.com/tickers/km5supjyv0nppsj9.png

Kasia
olbka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:24.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.