Egzamin ustny-w jakiej kolejnosci odpowiadac na pytania?

[czapeczkaelfa]

To pytanie troche z dziedziny psychologii
Jesteś na egzaminie ustnym, losujesz zestaw 3 pytan, na jedno umiesz odpowiedziec z łatwością, na drugie średnio, na trzecie bardzo słabo. W jakiej kolejności odpowiesz na nie, tak żeby zrobić najlepsze wrażenie na egzaminatorze?

Może istnieje jakaś teoria jak należy odpowiadać? Były przeprowadzone takie badania?


Nie ukrywam, że do założenia tego wątku zainspirowała mnie wizja sesji zbliżającej się niuchronnie wraz z okropnym ustnym egzaminem, którego panicznie się boję..

[biiibiii]

fajny temat podjęłaś,
moze dowiemy sie czegos cieawego ?

Jesli chodzi o mnie to sie nie zdazylo, zebym nie umiałą odpoweidzieć na jakies pytanie na egzaminie (odpukąc, mam nadzieje ze sie nie zdaży )
ale chyba odpowiedziałabym najpierw na to na które umiem średnio, potem na te na któe odpowiedz jest mi raczej nie znana, a na koniec zostawiłąbym to ktore przyjdzie mi z łatwością.

Nie zaryzykowałabym odpowiadania na pytanie na ktore odpowwiedzi prawie nie znam, bo bałabym sie ze mnie ne dopusci do dalszej wypowiedzi, mysle ze moja opcja bylaby skutecza.
dodajac jeszcze sprawianie wrazenia ze wiem o czym mowie (zwlaszcza przy pytaniu na ktore nie mam pojecia) powinno sie udać i zalka powinna być

Tez mnie czeka jeden ustny wiec mam nadzieje, ze moze dziewcxzyny maja jakies lepsze pomysły niz moj

[Steniorinka]

dokładnie nie wiem, ale wydaje mi sie, że pytanie, na które najlepiej potrafisz odpowiedzeć powinnać zostawić na koniec
może sugerująć sie tym sławetnym pierwszym wrazeniem rozpocząć od pytania 'średniego'?
nie znam sie na tym, ale myśle, że taka kolejność zrobiłaby na mnie najlepsze wrażenie
więc moim zdaniem:

1. pytanie, na które średnio znasz odpowiedź
2. pytanie, na które nie potrafisz odpowiedzieć
3. pytanie, które w ogóle nie sprawia Ci trudności

życze powodzenia na sesji!

[czapeczkaelfa]

Hm..a jak się prawie nie zna odpowiedzi na pytanie to lepiej przyznac, ze "na to nie umiem odpowiedziec" czy gadac cokolwiek, udajac, że ma się pojecie o czym się mówi?

[Steniorinka]

widze, że biiibiii myśli tak samo, wiec moze coś w tym jest

[Steniorinka]

co do tego, to moim zdaniem 'lanie wody' zawsze sie sprawdza, wiec udawaj ze cos wiesz

[czapeczkaelfa]

Napisane przez Steniorinka

widze, że biiibiii myśli tak samo, wiec moze coś w tym jest

Hm..chyba faktycznie ta opcja wydaje się najrozsądniejsza.. Dzieki wielkie!

[kamuha]

Również jestem za tą opcją.
Podobno to co w jakiejś dłuższej wypowiedzi znajduje się w środku pamięta się najsłabiej

[rambo]

Wyżej podana kolejność, całkiem do mnie przemawia

Napisane przez czapeczkaelfa

Hm..a jak się prawie nie zna odpowiedzi na pytanie to lepiej przyznac, ze "na to nie umiem odpowiedziec" czy gadac cokolwiek, udajac, że ma się pojecie o czym się mówi?

Jeśli się wie cokolwiek, to można spróbować zrobić pewną minę i powiedzieć to cokolwiek, tonem który udaje, że wyczerpał temat

A jeśli się nie ma o czymś pojęcia, to z drugiej strony nie warto chyba robić z siebie głupka.
No pomyślcie jak w oczach takiego egzaminatora, wygląda człowiek, który plącze się między 'oczywistymi' informacjami i zwyczajnie gada głupoty.
Lanie wody sprawdza się tylko w niektórych przypadkach

[lapus]

elf, jako że ustnych dużo mam za sobą, to ja robię tak: o ile kolejność odpowiadania jest dowolna, najpierw odpowiadam na pytanie które znam super, albo na to, które znam średnio. tak czy tak, po dwóch pytaniach 3 zawsze się uzbiera.

[m.a.r.t.a]

Powinno się zaczynać od pytania, które najbardziej nam pod pasowało, żeby zrobić "dobre pierwsze wrażenie", później stopniowo wybierać te, które nie za bardzo nam podeszły. Na studiach podczas sesji miałam raz ustny egz i właśnie taką technikę zastosowałam.
Przy udzielaniu odpowiedzi na pierwsze pytanie buzia mi sie nie zamykała, mogłabym mówić i mówić, podczas drugiego profesor przerwał mi w połowie mówiąc: "Widzę, że wie Pani o co chodzi" a przy trzecim chciał usłyszeć tylko dwa zdania (na moje szczęście)

[sylwónia]

Metoda moja sprawdzona ze skutkiem pozytywnym na conajmniej 2 egzaminach (dwie czwórki )
1. Pytanie , na które znam odpowiedź. Mówię długo,wyczerpująco, nawet o niezupełnie istotnych szczegółach. To tak jak z wymienianiem zalet produktu na ulotce reklamowej , dużo o niczym ,a jednak człowiek się łapie na ilość tych wypunktowanych bajerów :P
Zresztą moim zdaniem chodzi tu o dobre pierwsze wrażenie. I z reguły egzaminatorzy się "zakotwiczają" na tym pierwszym wrażeniu, że jesteś przygotowana.
2. Pytanie na które umiem średnio
3. Pytanie na które nie znam odpowiedzi. Z reguły robię tak że powtarzam to pytanie swoimi słowami, próbuję wejść w dyskusję z egzaminujacym, czy ja aby napewno dobrze zrozumiałam sens tego pytania i wtedy z reguły dostaję jakieś wskazówki. Co pozwala mi wybrnąć z sytuacji ( albo tez i nie, no ale w końću odpowiedziałam ładnie na 2 pytania, więc coś mi sie należy )

Ogólnie mówię dużo, niekoniecznie ściśle trzymając się tematu i z obserwacji własnych odnotowuje, że nawet trochę wodolejstwa lepiej wpływa na ocenę niż siedzenie i milczenie, a egzaminujący musi każde słowo siłą wyciskać z naszych ust

No i tyle ode mnie. Nawet jeśli istnieją jakieś psychologiczne przesłanki by postępować inaczej raczej się nie zmienię , bo źle na tym nie wychodzę

[biiibiii]

Napisane przez m.a.r.t.a

Powinno się zaczynać od pytania, które najbardziej nam pod pasowało, żeby zrobić "dobre pierwsze wrażenie", później stopniowo wybierać te, które nie za bardzo nam podeszły. Na studiach podczas sesji miałam raz ustny egz i właśnie taką technikę zastosowałam.
Przy udzielaniu odpowiedzi na pierwsze pytanie buzia mi sie nie zamykała, mogłabym mówić i mówić, podczas drugiego profesor przerwał mi w połowie mówiąc: "Widzę, że wie Pani o co chodzi" a przy trzecim chciał usłyszeć tylko dwa zdania (na moje szczęście)

No właściwie też prawda ! Jesli sie trafi na egzaminatora ktory zadowli sie wyczerupującymi albo prawie wyczerpującymi odpowiedziami na 2 pierwsze pytania to 3 moze juz nie drążyć

ale z koleii jesli jednak dojdzie do tego 3 i sie zatniemy juz nie bedzie kolorowo.
No, ale na 2 pierwsze odpowiedzielismy wiec zal i tak bedzie, jedynie ocena moze byc niższa

Tak czy siak ja sie zna odp na 2 pytania to nie ma tragedii i technika moze byc rozna, gorzej jak sie nie zna zadne, w tedy to juz jakas cudowna technika potrzebna a i ta niewiele pomoze

[Nemezja]

Napisane przez m.a.r.t.a

Powinno się zaczynać od pytania, które najbardziej nam pod pasowało, żeby zrobić "dobre pierwsze wrażenie", później stopniowo wybierać te, które nie za bardzo nam podeszły. Na studiach podczas sesji miałam raz ustny egz i właśnie taką technikę zastosowałam.
Przy udzielaniu odpowiedzi na pierwsze pytanie buzia mi sie nie zamykała, mogłabym mówić i mówić, podczas drugiego profesor przerwał mi w połowie mówiąc: "Widzę, że wie Pani o co chodzi" a przy trzecim chciał usłyszeć tylko dwa zdania (na moje szczęście)

To też mój sposób
Coby dobre wrażenie na początek zrobić,najpierw zabrałabym się za pytanie najłatwiejsze,potem za średnie,a na koniec za to najgorsze.Zazwyczaj przy dobrym początku przymykają oko na dalsze potknięcia,albo wystarczy na temat trzeciego powiedzieć cokolwiek

[Izaluka]

Napisane przez Nemezja

To też mój sposób
Coby dobre wrażenie na początek zrobić,najpierw zabrałabym się za pytanie najłatwiejsze,potem za średnie,a na koniec za to najgorsze.Zazwyczaj przy dobrym początku przymykają oko na dalsze potknięcia,albo wystarczy na temat trzeciego powiedzieć cokolwiek

Ja podobnie

Tylko u mnie przeważnie trzeba mówić wg. kolejności z kartki.

[Fioletto]

najlepiej pamięta się początek i koniec wypowiedzi, więc najtrudniejsze pytanie dobrze jest upchnąć w środek.

metoda od najłatwiejszego do najgorszego pytania może się sprawdzić, o ile egzaminator "odpuści" już przy początkowym słowotoku.

w innym razie uwidaczniająca się podczas odpowiedzi "tendencja spadkowa" może mieć skutek w postaci średniej, lub kiepskiej oceny.

[201701160947]

Na początku zawsze zaczynam od tego tematu, który najbardziej mi podpasował.

[Alvesta]

widać trzeba trochę znać egzaminatora
ale ja stawiałabym na technikę
1. te na które jestem obkuta
2. te na które jestem słabo przygotowana
3.... i średnio

jestem takiego zdania jak Fioletto.

[201701160947]

Napisane przez Fioletto

najlepiej pamięta się początek i koniec wypowiedzi, więc najtrudniejsze pytanie dobrze jest upchnąć w środek.

metoda od najłatwiejszego do najgorszego pytania może się sprawdzić, o ile egzaminator "odpuści" już przy początkowym słowotoku.

w innym razie uwidaczniająca się podczas odpowiedzi "tendencja spadkowa" może mieć skutek w postaci średniej, lub kiepskiej oceny.

Napisane przez Alvesta

widać trzeba trochę znać egzaminatora
ale ja stawiałabym na technikę
1. te na które jestem obkuta
2. te na które jestem słabo przygotowana
3.... i średnio

jestem takiego zdania jak Fioletto.

W sumie może i jest to całkiem niezła taktyka.

Ale fakt faktem,że dobrze jest znać egzaminatora, no chyba, że to nasz pierwszy egzamin.

[Fioletto]

fakt faktem najlepszą taktyką jest świetne przygotowanie

[Sunny20]

Napisane przez Alvesta

widać trzeba trochę znać egzaminatora
ale ja stawiałabym na technikę
1. te na które jestem obkuta
2. te na które jestem słabo przygotowana
3.... i średnio

Zgadzam się, że dużo zależy od egzaminatora i formy egzaminu.
Ja pamiętam, że przed maturą nauczyciele wpajali nam taki system jaki przyjęła Alvesta, sprawdziło się

[201701160947]

Napisane przez Fioletto

fakt faktem najlepszą taktyką jest świetne przygotowanie

No to na pewno, ale nie zawsze udaje się być świetnie przygotowanym, dlatego warto mieć jednak jakieś koło ratunkowe.

[czapeczkaelfa]

Napisane przez silva

No to na pewno, ale nie zawsze udaje się być świetnie przygotowanym, dlatego warto mieć jednak jakieś koło ratunkowe.

I poza tym nawet jak jest się świetnie przygotowanym, to czasem jakieś pytanie potrafi zaskoczyć. Nie da się przewidzieć wszystkiego co może egzaminatorowi przyjść do głowy

[lapus]

pomijając tutaj oczywiście niesprawiedliwe ocenianie u mnie na jednym egzaminie trzeba było odpowiedzieć 3/3 bo jak się odpowiedziało 2/3, to 2 w indeksie

[czapeczkaelfa]

Napisane przez lapus

pomijając tutaj oczywiście niesprawiedliwe ocenianie u mnie na jednym egzaminie trzeba było odpowiedzieć 3/3 bo jak się odpowiedziało 2/3, to 2 w indeksie

Brrr... Koszmar jakiś!

[nutka85]

Ja bym zaczęła od pytania, które umiem najlepiej...

Potem to, które umiem troszkę mniej...

Nie zaczęłabym od pytań, w których nie czuję się mocna...
Co mi po dobrym wrażeniu na sam koniec, skoro przy pierwszym pytaniu nie wydusze z siebie więcej niż 4-5 zdań i egzaminator powie "Do zobaczenia następnym razem"

Więc zaczynam od tego co umiem najbardziej.
tak robiłam podczas swojej sesji. Jak zaczęłam gadać na pierwsze pytanie, to pani prof mi powiedziała, że widzi, że się przyłożyłam i że wiem o czym mówię i na następne pytania, po dwóch zdaniach mi przerywała

PS. Nie lubię ustnych egzaminów, bardzo się denerwuję przy ustnych odpowiedziach.
Ale dochodze do wniosku, że to jeden z najbardziej sprawiedliwych "sprawdzianów"...

Należę do tych, którzy nie umieja ściągać. I czasami szlag mnie trafia, jak ja się sumiennie uczę i dostaje 4, a koleżanka tuż przed egzaminem kseruje moje notatki z pomniejszeniu, ściągnie i dostaje 5.
Więc chociaż denerwuję się przy odpowiedziach i wcześniej okropnie, to uważam, że takie egzaminy są najbardziej s[rawiedliwe. A Wy co o tym sądzicie?

Przepraszam Autorkę za off topa, mam nadzieje, że się nie gniewasz.
Ale jakby Ci przeszkadzało, to daj znac, a usunę tą część wypowiedzi w postu

[czapeczkaelfa]

Napisane przez nutka85

Ja bym zaczęła od pytania, które umiem najlepiej...

Potem to, które umiem troszkę mniej...

Nie zaczęłabym od pytań, w których nie czuję się mocna...
Co mi po dobrym wrażeniu na sam koniec, skoro przy pierwszym pytaniu nie wydusze z siebie więcej niż 4-5 zdań i egzaminator powie "Do zobaczenia następnym razem"

Więc zaczynam od tego co umiem najbardziej.
tak robiłam podczas swojej sesji. Jak zaczęłam gadać na pierwsze pytanie, to pani prof mi powiedziała, że widzi, że się przyłożyłam i że wiem o czym mówię i na następne pytania, po dwóch zdaniach mi przerywała

PS. Nie lubię ustnych egzaminów, bardzo się denerwuję przy ustnych odpowiedziach.
Ale dochodze do wniosku, że to jeden z najbardziej sprawiedliwych "sprawdzianów"...

Należę do tych, którzy nie umieja ściągać. I czasami szlag mnie trafia, jak ja się sumiennie uczę i dostaje 4, a koleżanka tuż przed egzaminem kseruje moje notatki z pomniejszeniu, ściągnie i dostaje 5.
Więc chociaż denerwuję się przy odpowiedziach i wcześniej okropnie, to uważam, że takie egzaminy są najbardziej s[rawiedliwe. A Wy co o tym sądzicie?

Przepraszam Autorkę za off topa, mam nadzieje, że się nie gniewasz.
Ale jakby Ci przeszkadzało, to daj znac, a usunę tą część wypowiedzi w postu

Nie no skąd, oczywiście, że się nie gniewam!
Zwłaszcza, że mam tak samo jak Ty- też nie umiem sciągać i często mam poczucie niesprawiedliwości, jak widzę, że ludzie, którzy się zupełnie nic do egzaminu nie uczyli, zaliczają go bez problemu, bo schowają podręcznik pod ławką, czy spisza wszystko z milionów ściag pochowanych sprytnie w rękawach
Egzaminy ustne są najbardziej obiektywne, ale też najbardziej stresujące, ja zawsze umieram ze strachu jak czekam pod sala na swoją kolej.

[sylwónia]

Egzaminy ustne też nie są do końca sprawiedliwe, bo niestety wiele osób zbyt mocno się stresuje i nawet umiejąc dużo nie potrafi tego przekazać. To jest taki PR na małą skalę, niestety, bardzo ważna jest też kwestia nie tylko tego co mówisz, ale i jak mówisz. Dobierania słownictwa, formułowania zgrabnie myśli. I niestety co nie powinno sie zdarzać ,ale wciąż sie zdarza humoru egzaminującego, faktu po kim odpowiadasz, czy po kims słabym, czy obkutym na blachę. Ludzie są tylko ludźmi i obiektywna ocena nigdy w grę nie wchodzi.

Najbardziej obiektywną formą sprawdzania wiedzy z jaką sie dotąd spotkałam był test harvardzki ( choć ponoć na Harvardzie nikt o nim nie słyszał, w Polsce sie tylko taka nazwa przyjęła ) . Egzamin w formie zdań (30,50) z których połowa jest prawdziwa i tę połowę należy zaznaczyć na TAK, a za zaznaczenie fałszywej jest -1pkt. Nie ma ryzyka że ktoś coś wystrzela. Nie ma ryzyka że ktoś oceni nieobiektywnie, bo punktacja jest prosta 1 pkt albo -1pkt. Ściągi też raczej pomagają w niewielkim stopniu, bo to egzamin na myślenie bardziej. Więc jesli wyeliminuje się porozumiewanie między sobą , to dla mnie to jest bardzo obiektywne.

[Bulinka.]

ja do tej pory miałam jeden egzamin ustny z historii społeczno-gospodarczej Europy
miałam 3 pytania
Wybrałam jako pierwsze pytanie na które byłam obkuta. gadałam gadałam i aż sama byłam zdziwiona, że tyle wiem.
2 pytanie nie wiedziałam dokładnie, ale dyskutowałam z egzaminatorem na ten temat udając, że wszystko wiem i od dziwo wiedziałam więcej iż myslałam, że umiem.
3 pytanie najgorsze. wiedzialam tylko jeno zdanie na ten temat. mialam podac kilka przykladow czegos tam. Zaczelam moje ratujace 1 zdanie slowami pewnymi siebie z usmiechem na twarzy: Można wyliczać wiele przykładów, ale moim zdaniem najistotniejszymprzykłade m jest Polska (...) i egzaminator mi przerwał po jednym przykladzie na szczescie
dobra ściema to połowa sukcesu

[your Angel]

Słyszałam o związanej z tym teorii

Najpierw powinno się odpowiedzieć na pytanie, na temat którego ma się "średnie" pojęcie, następnie na to, o którym się wie najmniej a na koniec to, o którym się wie najwięcej

Udowodniono, że słuchacze najbardziej zapamiętuja i zwracają uwagę na to, o czym się mówi na samym początku i na końcu. "Środek" w większości im umyka i niewiele z niego pamiętają. Ważne jest, żeby zrobić dobre wrażenie na początku i jeszcze lepsze na końcu Tak więc zgodnie z ta teorią odpowiedź na to pytanie:

Napisane przez czapeczkaelfa

Hm..a jak się prawie nie zna odpowiedzi na pytanie to lepiej przyznac, ze "na to nie umiem odpowiedziec" czy gadac cokolwiek, udajac, że ma się pojecie o czym się mówi?

Mówić cokolwiek, byle mniej więcej związnego z tematem, jak najmadrzejszymi słowami i z pewnością w głosie