Jak go stracić? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2008-06-04, 07:58   #1
suazi
Przyczajenie
 
Avatar suazi
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 14

Jak go stracić?


Nie wiem czy taki wątek już był, troszkę szukałam i nie znalazłam, ale mogłam przeoczyć. Nie wiem czy kogoś zainteresuje, czy ktoś pomoże, czy ktoś robił podobnie...Muszę jednak napisać, czuję ogromną potrzebę.

Z moim TŻ jestem rok z przerwą. Zerwałam z nim ponieważ nie mogłam znieść tego, ze denerwował się o każde moje wyjście z domu bez niego, o to, ze nie mam czasu, że nie mogę z nim być codziennie...bardzo się o to kłócił, bardzo się smuciłam. Jednak głównym powodem było to, że czułam, ze mogę go zdradzić, że jest ktoś, do kogo mnie ciągnie, ciągnie od trzech lat. Przez kogo zrywałam z każdym chłopakiem. W każdym chłopaku szukałam tego kogoś, w żadnym nie znalazłam. Nie chciałam TŻa skrzywdzić.
W każdym razie, po dwóch miesiącach wróciliśmy do siebie. Bardzo mi go było żal, tęskniłam do niego, pisał ze mną i był taki cudowny, taki jak w początkach naszej znajomości - romantyczny, tajemniczy, czuły, słodki, ale i bardzo ironiczny, namiętny...Pomyślałam, że zrozumiał, zmienił conieco, że będzie tak, jak na początku naszego związku. I było, mimo wielu głupich kłótni. Ostatnimi czasy jednak zaczęło się sypać. Kłóci się o to, że wychodzę z mamą czy chcę się pouczyć. Powiedział, że mama i szkoła są dla mnie ważniejsze, bardziej to kocham. Nie dociera do niego, ze nie można tego w ogóle porówynwać. Złości się również kiedy jadę dorabiać paznokcie żelowe - "po co je robisz? nie podobają mi się takie, wolę zwykłe, naturalne, a nie jak u jakiejś słodkiej idiotki...". Kiedy nie wiedząc już co powiedzieć odpowiedziałam, że robię je, bo moje są zbyt słabe i kurche, ląmią się i wstyd mi z takimi rekami, a te dodają mi pewności siebie, zdenerwował się, że to wszystko przez to, że nie jem...(choruję na ed). Wścieka się także o zakupy, kiedy jadę po ubrania lub meble nie może tego naprawdę zrozumieć...boli mnie to kłótnie mnie dobijają. Płacze całymi nocami, rano budze się opuhcnięta i zmęczona, zniechęcona do wszystkiego. Nie moge mu tez powiedzieć, ze mi się to nie podoba, zawsze w takich momentach mi przerywa, zaczynha swoje wywody, jest okropnie inteligentny i umie latwo zamknąć mi usta. Poza tym ja nie chcę się kłócić, bo na koniec, kiedy widać, zę jest mi straszliwie przykro, on zaczyna płakać i obrzucac siebie błotem, mówi, ze to jego wina, że jest do niczego, ze wsyzstko zepsuł, że mogę z nim zerwać...te słowa ranią. Jestem wściekła, bo nikt mnie nie przytuli, ja muszę utulić jego i udawać radosną i mówić "nic się nie stało, już dobrze". A potem w domu wypłakuję się do poduszki czy wanny. Nie, stało się za dużo. Ale okłamywałam się. Zrzucałam winę na mamę, wiele rzeczy, wszystko psuło mi humor, ale nie on. Aż pojaswił się chłopak, ten, przez którego tyle razy zrywałam. Myślę, że zdradzam mojego TŻa myślami, ale fizycznie tego nei zrobię. Nie będę się raczej wiązała z tym chłopakiem, bo nie wiem co mam o nim myśleć, ale dotarło do mnie,że nie umiem żyć bez niego z kimś, chyba muszę zostać sama, żeby nie ranić innych, a przede wsyzstkim siebie...żeby było sprawiedliwie.
Tylko, że jeśli ja zerwę, to odbije się to na mnie. Wszyscy jego znajomi (w tym i moi, w tym ludzie ktorych lubię) odwróca się ode mnie, bo to ja jemu złamię zycie, bo on będzie się chciał zabić, bo zy ja wiem czy tego nie zrobi? Jest zdolny do naprawdę wielu rzeczy...i przyszło mi do głowy, że postaram się pokazać mu jaka naprawdę jestem, rpzestać ulegać i przyjeżdzać do niego, kiedy on chce, zająć się sobą, wychodzić ze znajomymi bez niego (nie robiłam tego..), planować coś, nawet jesli się mu nie podoba. I już trudno, specjalnie na wakacje nigdzie nie jadę, żeby być obok niego, choć on całe dnie pracuje...i może nie bedziemy już razem rpzez wakacje, moze gdy poczuje, że nie jestem jego lalką, to zerwie...i zajmę się sobą, układaniem życia...i gdzieś tam jest we mnei nadzieja, że może w końcu ten drugi chłopak, nie mój TŻ, ale ten który otworzył i oczy slowami "dziewczyny, kiedy was spotkaliśmy na mieście stwierdziły, że ejsteś dla niego za ładne. kobieto to gnojek" powie "jestem gotowy, może nie umiem dorosnąć, ale chcę być wiecznym chłopcem obok ciebie, bo nie umiem od kiedy się poznaliśmy dac ci spokoju, bo co rusz nasze drogi się schodzą, bo nie muszą się schodzić, bo robimy to specjalnie. daj rękę". Wiem, jestem niesprawiedliwa...ale źle mi się tak żyję, źle mi się będzie żyło, jeżeli to ja zerwę.

I tu moje pytanie, czy to według Was takie paskudne? Czy to naprawdę ja jestem winna? Czy może jednak on nie jest ok? Czy Wam kiedyś coś podobnego się zdarzyło, albo chociaż przeszlo Wam przez myśl? To nie jest "jak stracić chłopaka w 10 dni", to jest walka...i on mnie nie kocha, on kocha mnie mieć.
suazi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 08:07   #2
byliczka
Zakorzenienie
 
Avatar byliczka
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Cracow
Wiadomości: 9 876
Dot.: Jak go stracić?

Według mnie paskudnym jest nie powiedzieć mu wprost tego co czujesz. W końcu po roku bycia razem należy mu się szczerość prawda? A tak to chłopina będzie siebie obwiniać że coś jest nie tak. A tak to ty chcesz zwalić winę rozstania na niego. Skoro jesteś w związku to jesteś odpowiedzialna, a skoro jesteś odpowiedzialna to miej odwagę wziąć odpowiedzialność za zerwanie a nie obarczaj nim Bogu ducha winnego chłopaka. Myślisz tylko o sobie: BO ZNAJOMI SIĘ OD CIEBIE ODWRÓCĄ. Nie rozumiem jak można być tak egoistycznym. Ale z drugiej strony nie daj się więzić, bo to co on z Tobą robi to paranoja ..
__________________

Edytowane przez byliczka
Czas edycji: 2008-06-04 o 08:57
byliczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 08:48   #3
caelum
Rozeznanie
 
Avatar caelum
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
Dot.: Jak go stracić?

Cytat:
Napisane przez suazi Pokaż wiadomość
Nie wiem czy taki wątek już był, troszkę szukałam i nie znalazłam, ale mogłam przeoczyć. Nie wiem czy kogoś zainteresuje, czy ktoś pomoże, czy ktoś robił podobnie...Muszę jednak napisać, czuję ogromną potrzebę.

Z moim TŻ jestem rok z przerwą. Zerwałam z nim ponieważ nie mogłam znieść tego, ze denerwował się o każde moje wyjście z domu bez niego, o to, ze nie mam czasu, że nie mogę z nim być codziennie...bardzo się o to kłócił, bardzo się smuciłam. Jednak głównym powodem było to, że czułam, ze mogę go zdradzić, że jest ktoś, do kogo mnie ciągnie, ciągnie od trzech lat. Przez kogo zrywałam z każdym chłopakiem. W każdym chłopaku szukałam tego kogoś, w żadnym nie znalazłam. Nie chciałam TŻa skrzywdzić.
W każdym razie, po dwóch miesiącach wróciliśmy do siebie. Bardzo mi go było żal, tęskniłam do niego, pisał ze mną i był taki cudowny, taki jak w początkach naszej znajomości - romantyczny, tajemniczy, czuły, słodki, ale i bardzo ironiczny, namiętny...Pomyślałam, że zrozumiał, zmienił conieco, że będzie tak, jak na początku naszego związku. I było, mimo wielu głupich kłótni. Ostatnimi czasy jednak zaczęło się sypać. Kłóci się o to, że wychodzę z mamą czy chcę się pouczyć. Powiedział, że mama i szkoła są dla mnie ważniejsze, bardziej to kocham. Nie dociera do niego, ze nie można tego w ogóle porówynwać. Złości się również kiedy jadę dorabiać paznokcie żelowe - "po co je robisz? nie podobają mi się takie, wolę zwykłe, naturalne, a nie jak u jakiejś słodkiej idiotki...". Kiedy nie wiedząc już co powiedzieć odpowiedziałam, że robię je, bo moje są zbyt słabe i kurche, ląmią się i wstyd mi z takimi rekami, a te dodają mi pewności siebie, zdenerwował się, że to wszystko przez to, że nie jem...(choruję na ed). Wścieka się także o zakupy, kiedy jadę po ubrania lub meble nie może tego naprawdę zrozumieć...boli mnie to kłótnie mnie dobijają. Płacze całymi nocami, rano budze się opuhcnięta i zmęczona, zniechęcona do wszystkiego. Nie moge mu tez powiedzieć, ze mi się to nie podoba, zawsze w takich momentach mi przerywa, zaczynha swoje wywody, jest okropnie inteligentny i umie latwo zamknąć mi usta. Poza tym ja nie chcę się kłócić, bo na koniec, kiedy widać, zę jest mi straszliwie przykro, on zaczyna płakać i obrzucac siebie błotem, mówi, ze to jego wina, że jest do niczego, ze wsyzstko zepsuł, że mogę z nim zerwać...te słowa ranią. Jestem wściekła, bo nikt mnie nie przytuli, ja muszę utulić jego i udawać radosną i mówić "nic się nie stało, już dobrze". A potem w domu wypłakuję się do poduszki czy wanny. Nie, stało się za dużo. Ale okłamywałam się. Zrzucałam winę na mamę, wiele rzeczy, wszystko psuło mi humor, ale nie on. Aż pojaswił się chłopak, ten, przez którego tyle razy zrywałam. Myślę, że zdradzam mojego TŻa myślami, ale fizycznie tego nei zrobię. Nie będę się raczej wiązała z tym chłopakiem, bo nie wiem co mam o nim myśleć, ale dotarło do mnie,że nie umiem żyć bez niego z kimś, chyba muszę zostać sama, żeby nie ranić innych, a przede wsyzstkim siebie...żeby było sprawiedliwie.
Tylko, że jeśli ja zerwę, to odbije się to na mnie. Wszyscy jego znajomi (w tym i moi, w tym ludzie ktorych lubię) odwróca się ode mnie, bo to ja jemu złamię zycie, bo on będzie się chciał zabić, bo zy ja wiem czy tego nie zrobi? Jest zdolny do naprawdę wielu rzeczy...i przyszło mi do głowy, że postaram się pokazać mu jaka naprawdę jestem, rpzestać ulegać i przyjeżdzać do niego, kiedy on chce, zająć się sobą, wychodzić ze znajomymi bez niego (nie robiłam tego..), planować coś, nawet jesli się mu nie podoba. I już trudno, specjalnie na wakacje nigdzie nie jadę, żeby być obok niego, choć on całe dnie pracuje...i może nie bedziemy już razem rpzez wakacje, moze gdy poczuje, że nie jestem jego lalką, to zerwie...i zajmę się sobą, układaniem życia...i gdzieś tam jest we mnei nadzieja, że może w końcu ten drugi chłopak, nie mój TŻ, ale ten który otworzył i oczy slowami "dziewczyny, kiedy was spotkaliśmy na mieście stwierdziły, że ejsteś dla niego za ładne. kobieto to gnojek" powie "jestem gotowy, może nie umiem dorosnąć, ale chcę być wiecznym chłopcem obok ciebie, bo nie umiem od kiedy się poznaliśmy dac ci spokoju, bo co rusz nasze drogi się schodzą, bo nie muszą się schodzić, bo robimy to specjalnie. daj rękę". Wiem, jestem niesprawiedliwa...ale źle mi się tak żyję, źle mi się będzie żyło, jeżeli to ja zerwę.

I tu moje pytanie, czy to według Was takie paskudne? Czy to naprawdę ja jestem winna? Czy może jednak on nie jest ok? Czy Wam kiedyś coś podobnego się zdarzyło, albo chociaż przeszlo Wam przez myśl? To nie jest "jak stracić chłopaka w 10 dni", to jest walka...i on mnie nie kocha, on kocha mnie mieć.
Paskudne jest to jak TŻ Ciebie traktuje. Zerwaliście bo on miał problem z tym, że wychodzisz gdzieś bez niego, potem wróciliście do siebie a on robi to samo. Nie możesz wychodzić bez niego, nie możesz robić sobie paznokci, nie możesz kupować sobie ubrań czy mebli (no tego to już całkowicie nie rozumiem). Kłoci się z Tobą niemal o wszystko a potem robi z siebie ofiarę i tak Tobą manipuluje, że w efekcie czujesz się winna. Powtórzę jeszcze raz - to jest potworna manipulacja!
Moim zdaniem nie pozostało nic innego tylko rozstać się z nim. Jak to znajomi odtwórcą się od Ciebie? A on to niby nie niszczy Ci życia takim zachowaniem. Moja droga co to za znajomi? Zabije się?! no proszę Cię, chyba sama w to nie wierzysz. Poprzednio rozstaliście sie i jakoś żył sobie nie podcinał.

Ostatnie zdanie jest chyba niczym objawienie - on kocha Cię mieć - to nie ma nic wspólnego z miłością.
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą.

G.G. Márquez
caelum jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 09:02   #4
mahusia
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 51
Dot.: Jak go stracić?

Wybacz, suazi, ale to jakas paranoja. Przeczytalam Twoj post dwa razy i nadal nie rozumiem o co chodzi ?! Kochasz go (TZ), czy nie ?! Chcesz z nim byc, czy nie? Skoro nie, to ... o co chodzi?! Nie znam Cie i nie chce niesprawiedliwie oceniac, ale cala ta sytuacja jest dla mnie conajmniej niepowazna. Zwiazek zbudowany na klamstwach, wzajemnym obwinianiu sie, ciaglej kontroli, lzach, klotniach, wyrzutach, grozbach, to nie jest cos, co warto ciagnac, tym bardziej, ze na horyzoncie jest ktos trzeci, kto - suma sumarum - jeszcze bardziej wszystko maci! Proponuje usiasc i sie sama przed soba gleboko zastanowic, czego tak wlasciwie chcesz. Jesli to ten "trzeci", to nie marnuj czasu, nerwow, uczuc i zaufania TZ, jak juz napisala byliczka zachowaj sie odpowiedzialnie. Potrafisz?
mahusia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 09:06   #5
biia
Wtajemniczenie
 
Avatar biia
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 2 984
Dot.: Jak go stracić?

Dziewczyno unieszczęśliwiasz siebie i jego! chyba lepiej powiedziec mu prawdę chociaż zeby miec czyste sumienie. od razu się lepiej poczujesz. a kiedys na pewno spotkasz tego, ktory jest ci przeznaczony, bo to chyba nie jest aktualny skoro nie jestes z nim szczesliwa.
biia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 09:28   #6
suazi
Przyczajenie
 
Avatar suazi
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 14
Dot.: Jak go stracić?

Troszkę macie racji, ale troszkę nie. On jest tyranem, ja się go boję, ja się boję o niego. Ma probelmy ze sobą, nie dobralismy się najlepiej. Ja wychodzę z anoreksji, on z jakiegoś ogromnego dołka, kilka miesięcy temu opowiedziałam mu o tym, że byłam molestowana, a kilka dni temu on powiedział mi, że też był...Czasem myślę, że on wymyśla sobei te wszystkie tragedie, żeby skupić całą uwagę na nim, ale po chwili zaczynam się obwiniać, ze jak tak mogłam...ten trzeci nie jest tu problemem, powiedziałam sobie jasno, że nie będę z nim. Ale dała i ta sytuacja, rozmowa z nim do zrozumienia, że nasz związek nie jest dobry, że nie da się go poprawić, bo TŻ nie słucha. I nie moge z nim zerwać, bo naprawdę ma źle w głowie, może nic nie zrobi, ale mnie może zniszczyć. Ostatnio wyjechałam na kilka dni, pokłóciliśmy się przez tel, zadzwonił po jakims czasie, że połknął 8 tabletek valium, tydzień wczesniej ja rzeczywiście połknęłam zbyt dużo przeciwbólowych tabletek zupełnie przez pomyłkę...przeraziłam się, mówiłam mu, że ma jechac na pogotowie i tak dalej, że dzwonię do jego rodziny, po kilkunastu minutach wyubchł smiechem i powiedział, że chciał rozładować sytuację...najgorsze jest to, że wiem, że nie chciał, że nie przyznałby się, ale wystraszyłam go, ze zadzwonię do rodziców, a ja powiedziałam to tylko temu, zeby go sprawdzić, bo domyślałam się, iż nic nie łykał...
Wiem, to brzmi cholernie idiotycznie, ale nie umiem się z tego wyplątać, czasem myślę, że to przemoc psychiczna...że ten lęk...że to tak jak u kobiet bitych, które boją się przyznać jak jest i boją się skończyć z facetem, żeby nie zrobił im krzwydy. Ja też się boję, boję się o moją duszę, o moje myśli, o moje życie. Jestem zbyt słaba. Nie mogę po prostu przyjśc i powiedzieć "ten związek nie ma szans, nie mogę już z tobą być, mam dość.".
suazi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 09:36   #7
Catarina71
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: dębICa/NaPolI
Wiadomości: 289
GG do Catarina71
Dot.: Jak go stracić?

Cytat:
Napisane przez suazi Pokaż wiadomość
Troszkę macie racji, ale troszkę nie. On jest tyranem, ja się go boję, ja się boję o niego. Ma probelmy ze sobą, nie dobralismy się najlepiej. Ja wychodzę z anoreksji, on z jakiegoś ogromnego dołka, kilka miesięcy temu opowiedziałam mu o tym, że byłam molestowana, a kilka dni temu on powiedział mi, że też był...Czasem myślę, że on wymyśla sobei te wszystkie tragedie, żeby skupić całą uwagę na nim, ale po chwili zaczynam się obwiniać, ze jak tak mogłam...ten trzeci nie jest tu problemem, powiedziałam sobie jasno, że nie będę z nim. Ale dała i ta sytuacja, rozmowa z nim do zrozumienia, że nasz związek nie jest dobry, że nie da się go poprawić, bo TŻ nie słucha. I nie moge z nim zerwać, bo naprawdę ma źle w głowie, może nic nie zrobi, ale mnie może zniszczyć. Ostatnio wyjechałam na kilka dni, pokłóciliśmy się przez tel, zadzwonił po jakims czasie, że połknął 8 tabletek valium, tydzień wczesniej ja rzeczywiście połknęłam zbyt dużo przeciwbólowych tabletek zupełnie przez pomyłkę...przeraziłam się, mówiłam mu, że ma jechac na pogotowie i tak dalej, że dzwonię do jego rodziny, po kilkunastu minutach wyubchł smiechem i powiedział, że chciał rozładować sytuację...najgorsze jest to, że wiem, że nie chciał, że nie przyznałby się, ale wystraszyłam go, ze zadzwonię do rodziców, a ja powiedziałam to tylko temu, zeby go sprawdzić, bo domyślałam się, iż nic nie łykał...
Wiem, to brzmi cholernie idiotycznie, ale nie umiem się z tego wyplątać, czasem myślę, że to przemoc psychiczna...że ten lęk...że to tak jak u kobiet bitych, które boją się przyznać jak jest i boją się skończyć z facetem, żeby nie zrobił im krzwydy. Ja też się boję, boję się o moją duszę, o moje myśli, o moje życie. Jestem zbyt słaba. Nie mogę po prostu przyjśc i powiedzieć "ten związek nie ma szans, nie mogę już z tobą być, mam dość.".
Według mnie on nadaje sie na leczenie ,a jesli nie odrazu na leczenie to przynajmniej psycholog .Powiedz mu ,ze ty tego potrzebujesz i zeby z toba poszedł .Wez go pod włos teraz ty troche nim manipuluj .
__________________
Catarina71 Życie jest piękne jak żyć się umie Pięć kilo mniej------i prawo jazdy------mój cel
Catarina71 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2008-06-04, 09:51   #8
caelum
Rozeznanie
 
Avatar caelum
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
Dot.: Jak go stracić?

Cytat:
Napisane przez suazi Pokaż wiadomość
Troszkę macie racji, ale troszkę nie. On jest tyranem, ja się go boję, ja się boję o niego. Ma probelmy ze sobą, nie dobralismy się najlepiej. Ja wychodzę z anoreksji, on z jakiegoś ogromnego dołka, kilka miesięcy temu opowiedziałam mu o tym, że byłam molestowana, a kilka dni temu on powiedział mi, że też był...Czasem myślę, że on wymyśla sobei te wszystkie tragedie, żeby skupić całą uwagę na nim, ale po chwili zaczynam się obwiniać, ze jak tak mogłam...ten trzeci nie jest tu problemem, powiedziałam sobie jasno, że nie będę z nim. Ale dała i ta sytuacja, rozmowa z nim do zrozumienia, że nasz związek nie jest dobry, że nie da się go poprawić, bo TŻ nie słucha. I nie moge z nim zerwać, bo naprawdę ma źle w głowie, może nic nie zrobi, ale mnie może zniszczyć. Ostatnio wyjechałam na kilka dni, pokłóciliśmy się przez tel, zadzwonił po jakims czasie, że połknął 8 tabletek valium, tydzień wczesniej ja rzeczywiście połknęłam zbyt dużo przeciwbólowych tabletek zupełnie przez pomyłkę...przeraziłam się, mówiłam mu, że ma jechac na pogotowie i tak dalej, że dzwonię do jego rodziny, po kilkunastu minutach wyubchł smiechem i powiedział, że chciał rozładować sytuację...najgorsze jest to, że wiem, że nie chciał, że nie przyznałby się, ale wystraszyłam go, ze zadzwonię do rodziców, a ja powiedziałam to tylko temu, zeby go sprawdzić, bo domyślałam się, iż nic nie łykał...
Wiem, to brzmi cholernie idiotycznie, ale nie umiem się z tego wyplątać, czasem myślę, że to przemoc psychiczna...że ten lęk...że to tak jak u kobiet bitych, które boją się przyznać jak jest i boją się skończyć z facetem, żeby nie zrobił im krzwydy. Ja też się boję, boję się o moją duszę, o moje myśli, o moje życie. Jestem zbyt słaba. Nie mogę po prostu przyjśc i powiedzieć "ten związek nie ma szans, nie mogę już z tobą być, mam dość.".
Rzeczywiście nie miałam racji to nie manipulacja to już jest znęcanie się psychiczne.
Ile Ty masz lat? Ile on ma lat?

Jesteś z nim rok i pojawiają się sytuacje, które powodują, że dostaję gęsiej skórki.
Masz problemy z anoreksją, jesteś słaba i ciężko Ci się z nim rozstać. Masz przyjaciół? Siostry? A może możesz porozmawiać o wszystkim z mamą? Jeśli tak to zrób to i poproś o wsparcie.

Myślę też, że Ty i on potrzebujecie pomocy psychologa (jeśli z takowej jeszcze nie korzystasz). Molestowanie i anoreksja to bardzo poważne problemy, z którymi ciężko poradzić sobie własnymi siłami. Twoje poczucie winy, unikanie stawieniu czoła problemowi, łatwość z jaką pozwalasz mu na krytykowanie siebie, godzenie się na jego karygodne zachowanie i wreszcie odczuwany przez Ciebie strach, ból i cierpienie mogą być wynikiem anoreksji (a z pewnością anoreksja sprzyja takim zachowaniom). Dlatego radzę gorąco - poproś innych o pomoc. Poproś o pomoc najbliższych, powiedz jak sie czujesz i nie ukrywaj tego. Zgłoś się również do psychologa. Trzymam kciuki i ściskam!
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą.

G.G. Márquez
caelum jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 09:52   #9
suazi
Przyczajenie
 
Avatar suazi
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 14
Dot.: Jak go stracić?

Już mówiłam, ale on na to "ja sobie poradzę, to chwilowe, to ta zima...ty lepiej się zajmij swoimi problemami zdrowotnymi kochanie, to ty musisz chodzic do psychologa".
Ja chodzę, chodzę co dwa tygodnie...ale on nie pójdzie, już tyle razy namawiałam i nic. Prosiłam i nic. Tłumaczyłam, ze taka rozmowa może pomóc, że na pewno nie zaszkodzi...nie, bo jego zdaniem on nie ma problemu, to tylko stan depresyjny, ale wysżło słońce i będzie dobrze.
Tracę siły.
suazi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 10:00   #10
marysienka332211445566
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 48
Dot.: Jak go stracić?

Cytat:
Napisane przez suazi Pokaż wiadomość
Nie wiem czy taki wątek już był, troszkę szukałam i nie znalazłam, ale mogłam przeoczyć. Nie wiem czy kogoś zainteresuje, czy ktoś pomoże, czy ktoś robił podobnie...Muszę jednak napisać, czuję ogromną potrzebę.

Z moim TŻ jestem rok z przerwą. Zerwałam z nim ponieważ nie mogłam znieść tego, ze denerwował się o każde moje wyjście z domu bez niego, o to, ze nie mam czasu, że nie mogę z nim być codziennie...bardzo się o to kłócił, bardzo się smuciłam. Jednak głównym powodem było to, że czułam, ze mogę go zdradzić, że jest ktoś, do kogo mnie ciągnie, ciągnie od trzech lat. Przez kogo zrywałam z każdym chłopakiem. W każdym chłopaku szukałam tego kogoś, w żadnym nie znalazłam. Nie chciałam TŻa skrzywdzić.
W każdym razie, po dwóch miesiącach wróciliśmy do siebie. Bardzo mi go było żal, tęskniłam do niego, pisał ze mną i był taki cudowny, taki jak w początkach naszej znajomości - romantyczny, tajemniczy, czuły, słodki, ale i bardzo ironiczny, namiętny...Pomyślałam, że zrozumiał, zmienił conieco, że będzie tak, jak na początku naszego związku. I było, mimo wielu głupich kłótni. Ostatnimi czasy jednak zaczęło się sypać. Kłóci się o to, że wychodzę z mamą czy chcę się pouczyć. Powiedział, że mama i szkoła są dla mnie ważniejsze, bardziej to kocham. Nie dociera do niego, ze nie można tego w ogóle porówynwać. Złości się również kiedy jadę dorabiać paznokcie żelowe - "po co je robisz? nie podobają mi się takie, wolę zwykłe, naturalne, a nie jak u jakiejś słodkiej idiotki...". Kiedy nie wiedząc już co powiedzieć odpowiedziałam, że robię je, bo moje są zbyt słabe i kurche, ląmią się i wstyd mi z takimi rekami, a te dodają mi pewności siebie, zdenerwował się, że to wszystko przez to, że nie jem...(choruję na ed). Wścieka się także o zakupy, kiedy jadę po ubrania lub meble nie może tego naprawdę zrozumieć...boli mnie to kłótnie mnie dobijają. Płacze całymi nocami, rano budze się opuhcnięta i zmęczona, zniechęcona do wszystkiego. Nie moge mu tez powiedzieć, ze mi się to nie podoba, zawsze w takich momentach mi przerywa, zaczynha swoje wywody, jest okropnie inteligentny i umie latwo zamknąć mi usta. Poza tym ja nie chcę się kłócić, bo na koniec, kiedy widać, zę jest mi straszliwie przykro, on zaczyna płakać i obrzucac siebie błotem, mówi, ze to jego wina, że jest do niczego, ze wsyzstko zepsuł, że mogę z nim zerwać...te słowa ranią. Jestem wściekła, bo nikt mnie nie przytuli, ja muszę utulić jego i udawać radosną i mówić "nic się nie stało, już dobrze". A potem w domu wypłakuję się do poduszki czy wanny. Nie, stało się za dużo. Ale okłamywałam się. Zrzucałam winę na mamę, wiele rzeczy, wszystko psuło mi humor, ale nie on. Aż pojaswił się chłopak, ten, przez którego tyle razy zrywałam. Myślę, że zdradzam mojego TŻa myślami, ale fizycznie tego nei zrobię. Nie będę się raczej wiązała z tym chłopakiem, bo nie wiem co mam o nim myśleć, ale dotarło do mnie,że nie umiem żyć bez niego z kimś, chyba muszę zostać sama, żeby nie ranić innych, a przede wsyzstkim siebie...żeby było sprawiedliwie.
Tylko, że jeśli ja zerwę, to odbije się to na mnie. Wszyscy jego znajomi (w tym i moi, w tym ludzie ktorych lubię) odwróca się ode mnie, bo to ja jemu złamię zycie, bo on będzie się chciał zabić, bo zy ja wiem czy tego nie zrobi? Jest zdolny do naprawdę wielu rzeczy...i przyszło mi do głowy, że postaram się pokazać mu jaka naprawdę jestem, rpzestać ulegać i przyjeżdzać do niego, kiedy on chce, zająć się sobą, wychodzić ze znajomymi bez niego (nie robiłam tego..), planować coś, nawet jesli się mu nie podoba. I już trudno, specjalnie na wakacje nigdzie nie jadę, żeby być obok niego, choć on całe dnie pracuje...i może nie bedziemy już razem rpzez wakacje, moze gdy poczuje, że nie jestem jego lalką, to zerwie...i zajmę się sobą, układaniem życia...i gdzieś tam jest we mnei nadzieja, że może w końcu ten drugi chłopak, nie mój TŻ, ale ten który otworzył i oczy slowami "dziewczyny, kiedy was spotkaliśmy na mieście stwierdziły, że ejsteś dla niego za ładne. kobieto to gnojek" powie "jestem gotowy, może nie umiem dorosnąć, ale chcę być wiecznym chłopcem obok ciebie, bo nie umiem od kiedy się poznaliśmy dac ci spokoju, bo co rusz nasze drogi się schodzą, bo nie muszą się schodzić, bo robimy to specjalnie. daj rękę". Wiem, jestem niesprawiedliwa...ale źle mi się tak żyję, źle mi się będzie żyło, jeżeli to ja zerwę.

I tu moje pytanie, czy to według Was takie paskudne? Czy to naprawdę ja jestem winna? Czy może jednak on nie jest ok? Czy Wam kiedyś coś podobnego się zdarzyło, albo chociaż przeszlo Wam przez myśl? To nie jest "jak stracić chłopaka w 10 dni", to jest walka...i on mnie nie kocha, on kocha mnie mieć.
Witaj
Rozumiem Cię doskonale. Też coś takiego przeszłam. Był to bardzo toksyczny związek, a ja byłam zbyt młoda i zbyt niedoświadczona, żeby potrafić tak po prostu odejść. Facet zabraniał mi wyjść z domu, nawet do sklepu po zakupy, bo już widział w tym coś dla niego niezrozumiałego, po co ja tam idę? Jak mogę tak po prostu mieć ochotę na ciastka?? I stosował dokładnie tą samą taktykę manipulacji. Najpierw się piekli jak to ja jestem zła i niedobra bo zobiłam coś co mu nie pasowało, a jak ja miękłam, płakałam bądź po prostu przestałam się bronić przed jego zarzutami, on zaczynał płakać użalać się nad sobą, jak to on wszystko potrafi zepsuć, jaki to jest zły i niedobry jak to wszyscy muszą przez niego cierpieć. Samobójstwem też mnie straszył. I to bardzo perfidnie. Dzwonię do niego, pytam co porabia, a on że właśnie idzie się powiesić i się rozłącza i wyłącza telefon. A ja zonk. Martwię się, płaczę nie wiem gdzie jest, dzwonię do wszystkich znajomych, w końcu ktoś mi daje numer do jego kumpla, z którym możliwe że on jest. I co się okazuje? On pije piwo z kumplem i bawi się dobrze. A mi później mówi, że czemu ja płaczę przecież on sobie w końcu nic nie zrobił. Takich historii było wiele.
Nie napiszę Ci co masz zrobić ale napiszę co ja zrobiłam. Ja byłam od niego kompletnie uzależniona. Moja rodzina to zauważyła i na szczęście miałam wielkie wsparcie w mamie. Poradziła mi żebym powoli rozluźniała relacje. Tzn żebym mniej pisała, mniej miała czasu dla niego. I wówczas gdy ja nie miałam tego czasu dla niego mama mi znajdowała przeróźne zajęcia, żebym o nim nie myślała. I rosłam w siłę przez to, że byłam rzadziej z nim w kontakcie. Zaczęłam robić różne przyjemne rzeczy dla samej siebie już bez wyrzutów sumienia. I nadszedł ten cudowny dzień, gdy po prostu napisałam mu zwięźle że nie chce go widzieć i zmieniłam numer telefonu. Możecie sobie mówić, że to ucieczka była, że to nieodpowiedzialne, że trzeba w cztery oczy zrywać i wytłumaczyć dlaczego. Teoretycznie tak. Ale ja się bałam- jego domniemanej śmierci samobójczej, tego że mi coś zrobi, że mnie skrzywdzi psychicznie.
Z perspektywy czasu wiem, że bardzo dobrze że nie próbowałam ratować tego związku. O ile mi wiadomo ten koleś miał po mnie kilka dziewczyn. I wszystkie od niego uciekły. Czyli błędne koło i historia się powtarza.
A teraz jestem szczęśliwa
Pozdrawiam i życzę Ci powodzenia
A i jeszcze coś. Po tej akcji mojej zmiany numeru telefonu większość znajomych się ode mnie odwróciła. Zostali przy mnie ci prawdziwi, na których zawsze mogę polegać.
__________________
marysienka332211445566 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 10:01   #11
kaska6969
Raczkowanie
 
Avatar kaska6969
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Rodem z Warmii :)
Wiadomości: 271
Dot.: Jak go stracić?

Z takimi problemami jakie oboje macie i z tym, że on znęca się nad Tobą psychicznie nie ma co dalej ciągnąć tego toksycznego związku. Najlepiej by było jakbyś zasięgnęła rady psychologa on może Ci pomóc psychicznie się ze wszystkim uporać. Warto spróbować. Swoją drogą na Twoim miejscu też bałabym się chyba z nim zerwać bo z takimi nigdy nic nie wiadomo i nie chodzi mi tutaj, że może sobie zrobić krzywdę ale Tobie. Różnie to bywa więc bądź ostrożna. Może wcale to nie jest taki głupi pomysł, żeby spróbować go zniechęcić do siebie....choć to może potrwać. Ciężka sprawa...
Ile macie lat?
__________________
Dopóki walczysz-jesteś zwycięzcą...
kaska6969 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2008-06-04, 10:35   #12
caelum
Rozeznanie
 
Avatar caelum
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 721
Dot.: Jak go stracić?

Bardzo się cieszę, że chodzisz do psychologa. Dzielna i mądra z Ciebie dziewucha .
Ja bym posłuchała tego co on do Ciebie mówi - żebyś zatroszczyła się właśnie o siebie.
Tylko, że ja rozumiem to dość dosadnie - rozstań się z nim. Dlatego bo to toksyczny związek, niszczy Ciebie a nie Ci pomaga. Biorąc tez pod uwagę Twoje problemy - łatwiej będzie Ci poradzić sobie z chorobą bez niego niż z nim.
Może będzie Ci łatwiej podjąć decyzję i zrobić to jeśli porozmawiasz o swoich uczuciach związanych z nim i Waszym związkiem z psychologiem?
__________________
Stań się lepszym człowiekiem. I zanim poznasz kogoś upewnij się, że znasz siebie i że nie będziesz chciał być taki jak on chce, ale będziesz sobą.

G.G. Márquez
caelum jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 12:27   #13
charlottenland
Raczkowanie
 
Avatar charlottenland
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 110
Dot.: Jak go stracić?

Mezczyzni zachowujaccy sie jak Twoj TŻ powinni ustawowo podlegac leczeniu!
Jak mozna tak ranic, tyranizowac ukochana! Boje sie o Ciebie Mysle, ze bez ZDECYDOWANEJ interwencji kogos z zewnatrz nie uwolnisz sie od tej sieci klamstw, manipulacji i od tego chorego osaczenia
__________________
Czas skończyć z czekaniem na nieoczekiwane prezenty od życia i samemu zacząć tworzyć życie.

Lew Tołstoj




charlottenland jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 14:53   #14
suazi
Przyczajenie
 
Avatar suazi
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 14
Dot.: Jak go stracić?

on ma 20, ja 17. Rozmawiałam z psycholog, ona stawia sprawę jasno "zerwać", jednak nie moge tak od razu, myślę, ze zerwę ja, ale najpierw chcę się odsunąć, dać mu coś do zrozumienia, żeby to nei był szok...a może sam mnie rzuci jak okaże się, ze jestem kimś zupełne innym, że mam swoje zajęcia, potrzeby, zanjomych, poglądy. On chce być moim mężem i już wiem przez to jak on postrzega pewne sprawy. Nie zgadza się broń Boże, żebym zarabiała więcej niż on, ale najlepiej gdybym w ogóle nie rpacowała tylko wychowywała dzieci. Kiedy się sprzeciwiłam, on powiedział "chcesz być taka światowa jak twoja matka? i żeby twoje dzieci miały takie problemy jak ty?". Nie, nie chcę. Ale chcę coś osiągnąć, poczuć, ze umiem o siebie zadbać, coś zrobić, zdobyć. Chcę czuć się spełnioną...Wiem, ze z nim nie mogę. Wiem, że jest naprawdę wspaniałym mężczyzną, ale nie przy mnie. Ode mnie się uzależnił, dla mnie jest wspaniały kiedy spełniam "warunki".
Dziękuję Wam, podniosłyście mnie na duchu, nie czuję się już tak winna i egoistyczna. Będę relacjonować co i jak...na razie on nie zdał kolejny raz prawka i sie nie odzywa, i jestem pewna, ze dowiem się, iż to moja wina, bo wczoraj się z nim pokłóciłam...i wyprowadziłąm go z równowagi. Ech. Trzeba naprawdę dużo czasu, żeby kogoś poznać:/
suazi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 18:35   #15
Engelchen
Raczkowanie
 
Avatar Engelchen
 
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 489
Dot.: Jak go stracić?

jestescie tacy mlodzi....
w tym wieku powinno sie czerpac radosc ze zwiazkow (co ja pisze, zawsze oczywiscie)
zwiazki powinny byc spontaniczne, piekne a nie naszpikowane gierkami psychicznymi, znecaniem sie i tyranstwem
on cie niszczy
rzuc go w cholere, otrzasnij sie z tego
Engelchen jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-04, 18:43   #16
onemi
Rozeznanie
 
Avatar onemi
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 723
Dot.: Jak go stracić?

ja skonczylabym ten zwiazek i wcale nie ze wzgledu na tego drugiego chlopaka ktory ciagle siedzi Ci w glowie. To chory zwiazek! zeby nie mozna bylo nigdzie wyjsc, nawet z mama!! bo zaraz fochy strzela? no sorry ale on przegina i to ostro.. to jakies ubezwlasnowolnienie..kazd y ma swoje zycie, swoje male przyjemnosci i obowiazki.. ktore wcale nie musza przeszkadzac w zwiazku, on tego widocznie nie rozumie. Jakby sam nie mial swojego normalnego zycia, tylko praca i Ty a co z reszta? dla mnie to jest nieco zalosne z jego strony.
Jak go zniechecic do siebie? nie wiem, ale ja na Twoim miejscu przestalabym sie znim cackac i walczyla o swoja niezaleznosc. Moze sama mu "zbrzydniesz" ale najlepiej powiedz mu jasno i dosadnie co o tym myslisz. Powinnas byc uczciwa to zawsze wychodzi na dobre.

Cytat:
Napisane przez suazi Pokaż wiadomość
pokłóciliśmy się przez tel, zadzwonił po jakims czasie, że połknął 8 tabletek valium, tydzień wczesniej ja rzeczywiście połknęłam zbyt dużo przeciwbólowych tabletek zupełnie przez pomyłkę...przeraziłam się, mówiłam mu, że ma jechac na pogotowie i tak dalej, że dzwonię do jego rodziny, po kilkunastu minutach wyubchł smiechem i powiedział, że chciał rozładować sytuację...najgorsze jest to, że wiem, że nie chciał, że nie przyznałby się, ale wystraszyłam go, ze zadzwonię do rodziców, a ja powiedziałam to tylko temu, zeby go sprawdzić, bo domyślałam się, iż nic nie łykał....
to jest obrzydliwe z jego strony!!!! Jak bedzie Cie straszyl ze cos sobie zrobi..nie reaguj bo to zwykla manipulacja i branie Cie na litosc !!!!!!! Wybuchnal smiechem...daj spokoj on nic sobie nie zrobi specjalnie tak Ci wmawia.


UWazam, ze waszym glownym porblemem jest ograniczanie Twojej przestrzeni. On manipuluje Toba jak tylko chce, zna Twoje slabe punkty i wykorzystuje to. Powinnas przestac sie nim przejmowac i reagowac na te niby desperackie zachowania, bo tak naprawde to tylko takie straszenie!
ZOSTAW GO! szkoda Twojego cennego czasu i nerwow. A znajomi?co powiedza? daj spokoj...walcz o swoje zycie, nie przejmuj sie i nie wmawiaj sobie "glupot"

A jesli chodzi o tego drugiego chlopaka, to jesli cos ma sie wydarzyc, to sie wydarzy, predzej czy pozniej.
__________________
"Szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek"


Od 5.01.2010 :
66,7kg wrrrr 65..64..63..62..61..60..59..58..57.. i -->
onemi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-06-05, 12:07   #17
Zuziku
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Prague
Wiadomości: 1 371
GG do Zuziku
Dot.: Jak go stracić?

tak sobie czytam i bylam w bardzo podobnej sytuacji.
nie uda Ci sie go do siebie zrazic, bo po prostu jego nie obchodzi Twoje zachowanie tak dlugo jak ma Cie na wlasnosc, wiec "stracic go" sie raczej nie uda...
jedyna mozliwosc to szczerze mu powiedziec ze nie chcesz miec juz z nim nic wspolnego, zaciac zeby i przecierpiec to.
oczywiscie- wiekszosc Waszych wspolnych znajomych obroci sie przeciwko Tobie,bo przeciez biedak zostal porzucony i teraz tak cierpi i ma depresje, a Ty taka zadowolona z siebie i nie chcesz do niego wrocic mimo ze on tak cierpi,
ale jednak naprawde warto sie uwolnic z takiej klatki, jezeli czujesz, ze facet wysysa z Ciebie cale zycie
ja mialam o tyle nieciekawa sytuacje, ze wszystkie moje przyjaciolki na poczatku nie traktowaly tego powaznie i nie mialam w nich wsparcia "haha i tak na pewno za tydzien do siebie wrocicie, jak zwykle", tak samo rodzina strasznie go lubila, bo przeciez sprawial wrazenie takiego aniolka... + chodzil ze mna na treningi, mimo trwalej kontuzji, od tak popatrzec na nas, a ja nie chcialam rezygnowac ze swojej pasji, cala grupa nastawila sie przeciwko mnie kiedy widzieli jak on cierpi a jak mnie to nie obchodzi.

w kazdym razie- najlepiej zerwij z nim od razu, jezeli potrzebujesz jakiegos impulsu, to poczekaj na niego- na pewno nie bedzie dlugo do nastepnej awantury o nic
jezeli sprobujesz go do siebie zniechecic, to prawdopodobnie to nic nie da, tylko jeszcze bardziej znieprzyjemni Ci zycie, do tego stopnia, ze az odechce Ci sie z nim zrywac i przechodzic przez cos gorszego...
znalezc wsparcie, jak najwiecej wsparcia i finito
powodzenia i jestesmy wszystkie z Toba!
__________________
moja rozprawa liczy całe... 0 stron
Zuziku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:02.