|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 17
|
Muszę się wygadać...
Witam wszystkie Wizażanki
postanowiłam się komuś wyżalić bo zaczynam sobie psychicznie jak i fizycznie z tym wszystkim nie dawać rady. Ale wszystko po kolei:Razem z tż mamy po 23 lata i nadal studiujemy. Parę tygodni temu dowiedziałam się, że będziemy mieli dziecko. W tej całej historii to jedna z nielicznych pozytywnych stron tego wszystkiego. Powiedzieliśmy od razu rodzicom. Wiadomo. Był czas zmartwień ale i nadzieji, że damy sobie radę z tym wszystkim. Mój Tzt miał znaleźć sobie pracę, ja również, ale jeśli nie znalazłabym to nic złego by się nie stało. Tak przynajmniej mówił mój chłopak. Wiadomo zaręczyny były przyśpieszone( i tak miało do nich dojść w najbliższym czasie) oraz plany o ślubie także. No i pojawił się pierwszy problem. Razem z Tz obgadaliśmy sprawę, że chcielibyśmy najpierw ślub cywilny(żeby uregulować jakieś normy prawne) a później po urodzeniu dziecka kościelny. Na co rodzice mojego tzta stwierdzili, że u nich w rodzinie tak nie ma i tak nie będzie. W wyniku czego musimy załatwiać konkordat w przeciągu 3 miesięcy" żeby nie było widać brzucha". Mój tz pod wpływem ich zdania zmienił swoje co mnie bardzo zabolało. Nie miałam wyjścia musiałam się zgodzić na przyśpieszony obórt spraw. Napomknę, że moi rodzice są bardziej wyrozumiali i liczą się z naszym zdaniem i wysłuchują nas- niejako chcą nam dać wolną rękę, żebyśmy stali się zupełnie samodzielni. Drugi problem to kwestia mieszkania. Tż mieszka z rodzicami w dużym domu, ale mieszka z nimi jeszcze jego starsza siostra z mężem a niedługo także z synkiem. Jest strasznie wściekła, że będziemy mięli na górze razem z nimi współną łazienkę. Jest znana z tego, że nie wie co komu wypada powiedzieć. Ostatnio stwierdziła, że nie będę miała już czasu żeby siedzieć cały czas przed lustrem( chociaż ja do tych lasek nie należę)a do tego ona będzie chudnąć(niedługo rodzi) a ja będę tyć- jakby to było najważniejsze. Poza tym kuchnia jest wspólna. Umiem i lubię gotowac, ale moja przyszła szwagierka uważa ,że nie ,tak samo jak teściowa. Chociaż ostatnio im ugotowałam obiad i byli zachwyceni. Jestem osobą raczej skrytą i zamkniętą w sobie więc nie potrafię się rozkoszować nad tym co zrobię. Po prostu przechodzę nad tym do porządku dziennego bo dla mnie to coś normalnego. Według mnie gotowanie nie jest najważniejsze, a dla nich jest. Czasami czuję się jakby sobie szykowali mnie na sprzataczkę i kucharkę. Powiedziałam Tżtowi, że najlepiej żebyśmy może wynajęli coś swojego. Sam nawet zaproponował, żebyśmy zamieszkali u mnie. Rodzice z przyjemnością oddaliby nam dwa pokoje. Ale po jakimś czasie jego rodzice stwierdzili, że trzeba by było zrobić remont( przebić sćianę, zrobić podłogę itp.) więc tą kasę można by wydać na umeblowanie już gotowych pokoi u nich. W sumie się zgodziliśmy bo wiadomo wolimy wydac na razie na dziecko i niezbędne meble. Przygotowania do ślubu jakieś papierki załatwianie spraw też jest na mojej głowie bo mój Tz nawet się nie ruszy i nie pomysli, ze szybko trzeba to załatwić. Wszytsko ja mu muszę mówić. Jest to dość irytujące. Jeśli chodzi o pracę to moi przyszli teściowie mają firmę. Moja szwagierka musiała odejść ze stanowiska w dziale handlowym. Oczywiście stanowisko zaproponowali mi a ja nie miałam szansy odmowić. Po prostu telefon, od kiedy możesz zaczynać i koniec. Jest to bardzo poważne stanowisko. Faktury, paragony, wprowadzanie towaru do komputer, kontakt z kilentami(często wściekłymi i niezadowolonymi) składanie zamówień, obracanie dużą kasą a wszytsko się musi zgadzać. Sęk w tym, że ja się na tym w ogóle nie znam, bo mam wykształcenie w zupełnie innym kierunku. Jest to dla mnie duży stres. Tak duży, że od kilku dni źle się czułam. Dostałam nawet biegunki i silnych bóli w dole brzucha. Nie przespałam pół nocy. Postanowiłam tego nie bagatelizowac i poszłam do mojej pani ginekolog. Powiedziałam jej wszytsko, że ostatnio żyje w stresie. Szczerze z nią porozmawiałam. Z dzieckiem na szczęście jest na razie wsyztko ok. ale jeśli bóle zaczną się nasilać dostanę leki na podtrzymanie ciąży. Dostałam natychmiast zwolnienie na dwa tygodnie, żebym sobie odpoczęła i troszkę się odstresowała a do tego serię leków. Mój tz powiedział, że jego rodzicom powiem że to jest bardzo poważna sprawa, żeby nie robili problemów co do zwolnienia. Sam miał mieszane uczucia co do kobiety w ciąży, która pracuje . Nie chciał żebym chodziła do pracy. Ja jednak chciałam pracować takie było założenie tylko nie koniecznie na tak poważynym stanowisku i nie koniecznie u nich. W obcego czułabym się swobodniej i na pewno nie wziąłby mnie od razu do tak odpowiedzialnej pracy. Kiedy przyjechaliśmy wczoraj do domu tzta obsiadła mnie jego mama i siostra oraz sam tzt. Nagle zmienił zanie. Stwierdzili, że skoro mogę chodzić i nic mi nie jest to mogę przyjść w poniedziałek do pracy, a leki na podtrzymanie ciąży to nic strasznego. Siostra stwierdziła że „co toto ja mam takie w brzuchu” więc mogę harować.. Tż stwierdził, że jak mi się coś stanie to odwiezie mnie do domu Mama Tz zrobiła mi łaskę, że w ogóle pozwoliła mi zostać w domu dwa dni. Ona pracowała cała ciążę, tylko, że czuła się doskonale i miała wykształcenie w tym kierunku. Przeprosiłam ją, że tak wyszło bo gdybym wiedziała to zaczęłabym te dwa tygodnie później i nie mieliby takich przeze mnie problemów. Wyciągnęli do mnie rękę fakt. Tylko, ze nie pozostawili mi prawa wyboru. Wiem, że powinnam im być wdzięczna i jestem... tylko nie mimo wszystko.Ja się naprawdę dziewczyny do tego nie nadaję. Jeśli coś mi się nie podoba to mam chyba prawo o tym powiedzieć. Mój Tż od razu robi tragedię i mówi,że to hormony. Czułabym się jednak lepiej gdyby miał pracę, zdałby zaległe egzaminy i przede wszytskim w pewnych kwestiach stał po mojej stronie a nie twierdził później, że mówił to pode mnie kiedy coś ustalaliśmy. Niejako czuję się wtedy oszukana i okłamywana. Mam wrażenie jakby on planował współną przyszłość z rodzicami a nie ze mną. Gdyby nie ja to do tej pory nie mielibyśmy załatwionych kościołów i różnych spraw. Za dużo jest na mojej głowie a on siedzi sobie w domu na kompie i twierdzi, ze mu się to należy bo on jeszcze nie wie co chce robić. Przed kilkoma tygodniami nie był taki. Był pełen entuzjazmu i optymizmu. Naprawde był dla mnie oparciem. Pocieszał mnie, że będzie wszystko dobrze a teraz widzę ,że to były zbędne słowa. Jego matka stwierdziła, że jest zagubiony i musi sobie to wszytsko poukładać bo spadło to na niego nagle. Przepraszam bardzo… a ja to co?? Tak ja mam się wszystkim zajmować a on niech sobie siedzi w domu. Na pewno utrzymamy rodzinę za moje 900 złotych. Nawet na lekarza pożycza od mamy. Tylko z czego my później pooddajemy?? On o tym nie myśli. Staram się zaciskać zęby i jakoś to przetrwać. Pracować muszę –nie musze ale później w okresie po porodzie będę otrzymywać pieniązki od Zusu. Dla jego rodziny tylko to się liczy. Ciągle słyszę: pieniądze, pieniądze, zasady i, że u nich tak nie ma. Oparcie mam w mojej mamie. Ona naprawdę dała mi wolną rękę i popiera moje pomysły, pociesza mnie. Jednak z nią ślubu brać nie będę. Nie lubie gdy ktoś stawia mnie w sytuacjach gdzie nawet nie mogę odmówić. Gdzie ktoś stawia mnie pod ścianą. Mam ochotę uciec stąd z dzieckiem i już nie wracać. Strasznie mocno kocham mojego Tzta, ale czuję, że on bardziej się liczy ze swoja rodziną niż ze mną. Nie interesuje ich czego ja chcę. Są oni przeciwko mnie. A chyba tak nie powinno być…. Rozmawiać rozmawiałam. Nie raz. To nic nie daje. Nie jestem także rozpieszczoną księżniczką, bo w życiu nie miałam kolorowo i musiałam rezygnować z wielu rzeczy. Nigdy się u mnie nie przelewało. Pracy się nie boję i wiem, że poradziałabym sobie gdyby mój Tż stał za mną mięlibyśmy wolną rękę i nikt nie narzucałby nam swojego zdania. Nie mamy już po 15 lat a tak się właśnie czuję... Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale musiałam się wygadać... |
|
|
|
#2 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 589
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
Jak to nie możesz odmowić? Mówisz prosto z mostu, że nie bedziesz pracowac, bo dziecko jest ważniejsze, albo poszukasz jakiejs innej pracy w ktorej nie bedziesz sie stresować i musza się z tym pogodzić. Na Twoim miejscu wolałabym wydac pieniadze na remont u Twoich rodziców niz mieszkać pod jednym dachem z taka teściowa i szwagierką. Pogadaj z Tz. Niech ruszy swój królewski tyłek i zajmie się chociaz przygotowaniami do ślubu. Tak poza tym moim zdaniem taki pospiech ze ślubem, bo dziecko w drodze to kiepski pomysł.
__________________
"Z uśmiechem traktuj siebie, swoje niedociągnięcia, swoją duchową nieporadność. Miej poczucie humoru." Hume G.B.
|
|
|
|
|
#3 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 1 125
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
![]() Pierwsze co to dobrze, że macie oparcie w rodzicach ![]() Ja bym jednak u rodziców Twoich zamieszkała, bez żadnego remontu (czy on naprawdę jest aż tak bardzo konieczny?). Nie rozumiem też tej kwestii ze ślubem. No ale widocznie ciągle panuje co u niektorych zasada, że dziecko to musi się po ślubie urodzić, no bo pewnie "co ludzie powiedzą". Jednak nie Ty sama ze sobą ten ślub bierzesz, niechże przyszły pan młody wykaże się jakaś inicjatywą... Skoro masz ewentualność zagrożenia ciąży to pracę sobie odpuść. Do tego powoduj u Ciebie ona jedynie stres, więc nie wyobrażam sobie narażac dziecka świadomie na niebezpieczeństwo. No i na koniec- musisz przeprowadzić powazną rozmowę ze swoim chłopakiem. Niech sobie uświadomi, że w tym momencie jesteście odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale także za tą małą istotkę, która się niedługo na świecie pojawi. I że niepoważne jest ustalanie czegoś z Tobą, by później zmienić zdanie przy rodzicach. Wasze decyzje powinny byc spójne i wiążące.
__________________
"Każda miłość kobiety do mężczyzny i odwrotnie ma w sobie nienawiść. Bo człowiek jest związany z kimś, kogo kocha, i to mu odbiera cząstkę wolności: nie może być inaczej. A mając za złe utratę własnej wolności, usiłuje drugiego zmusić do tego, aby się swej wyrzekł całkowicie." James Jones |
|
|
|
|
#4 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 25 976
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
Nic na siłę. To, że dziecko w drodze nie znaczy jeszcze, że musicie brać ślub. A patrząc obiektywnie to nawet nie powinniście - jeszcze żoną nie jesteś a już Tobą rodzina męża rządzi, to co dopiero będzie po ślubie? w nim też dużego oparcia nie masz ![]() Nie lepiej zamieszkać u Twoich rodziców? co z tego, że warunki trochę gorsze? święty spokój jest bezcenny - zwłaszcza, że bierzesz teraz leki na podtrzymanie ciąży.
__________________
Edytowane przez Fresa Czas edycji: 2009-08-07 o 12:38 |
|
|
|
|
#5 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 2 410
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
![]() Trafiłaś na dość toksycznych ludzi. Dodatkowo, sama przyznajasz, że masz słaby charakter i nie umiesz się postawić, kiedy trzeba. Niestety, bez astertywności zginiesz między takimi ludźmi. Nie widzę innego wyjścia jak JEDYNIE wyprowadzić się, rozpocząć życie na swoim zdala od teściów i szwagierki. Pewnie się od was odwrócą, albo zbuntują Twojego narzeczonego przeciwko Tobie, ale masz do wyboru albo być popychadłem i wiecznie manipulowaną synową bez prawa do własnego zdania, albo sama decydować o swoim życiu. Wybór należy do Ciebie. Ich zachowanie wobec Twojej zagrożonej ciąży jest dla mnie niedopuszczalne. W głowie mi się wręcz nie mieści. |
|
|
|
|
#6 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 159
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Zupełnie podporządkowałaś się rodzicom przyszłego męża i jeżeli nie powiesz stop to będzie coraz gorzej. Najgorsze wg. mnie co możesz zrobić to zamieszkać u nich. Zamieszkaj ze swoimi rodzicami będziesz bezpieczna i poprawi się Twoje samopoczucie.
__________________
Najwięcej powiedzą o mnie Ci, którzy mnie nie znają |
|
|
|
#7 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Dziękuje dziewczyny za słowa wsparcia
Nie nie biorę jeszcze lekarstw na podtrzymanie ciąży, ale jeśli będzie utrzymywała się taka sytuacja to będę brać. Mój Tż chce pracować tylko, że na chceniu się kończy. Ślub chcemy wziąć i chcieliśmy już wcześniej tylko dla nas a przynajmniej dla mnie to wszystko dzieje się za szybko Inaczej sobie to wyobrażaliśmy.Remont jest konieczny. Powtarzam im i jemu cały czas, że dla mnie dziecko jest najważniejsze, ale ich przyćmiewa perspektywa otrzymywania przez 6 mies 800 zł z zusu po urodzeniu dziecka. Nie jestem aż taką materialistką. Ich motto: ciąża to nie choroba. Oczywiscie, że nie. Dla mnie to wyjątkowy i piękny stan tylko, że chyba wszyscy o tym zapominają. AAA i szwagierka z matką stwierdziły, że lekarka przesadziła z tym zwolnieniem i teraz i tak nie ma odwrotu, bo już jestem zatruniona. Dla mnie to jakaś paranoja. |
|
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
|
|
#8 |
|
Zadomowienie
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Biedna
współczuję takiej sytuacji. Wiesz co powiedz im otwarcie, że dziecko jest najważniejsze i nie możesz bagatelizować zaleceń lekarza, Czemu to ty musisz pracować a twój TŻ siedzi na tyłku jak książe i słucha tylko rad i nowych pomysłów mamusi co do WASZEGO dalszego życia!Pogadaj najpierw z Nim. Poiwedz mu o wszytstkim jak sie czujesz, co o tym wszystkim myślisz, spróbuj mu otworzyć oczy na pewne sytuacje. I zrób wszystko by mieszkać u Twoich rodziców! Remont narazie nie potrzebny. Wyobrażasz sobie zycie pod jednym dachem z teściową i siostrą tż? jak one już się tak zachowują to co będzie potem? Potem będą chciały tobą rządzić oraz wtrącać się w wychowanie dziecka. I wiesz co, widać że jesteś naprawdę fajna kobitka, robisz wszystko by każdemu dogodzić ale najpierw kochana zrób abyś ty miała najlepiej. Nie daj sie! żebyś w przyszłości wieczorami nie płakała w poduchę. Bo twój TŻ za bardzo ulega wpływom matki! Asertywności kochana i pogadaj z Nimi co do tej pracy! nie męcz się! Achaaa.. Co do twoich rodziców. Jak rodzice Tż tak gadają i ty masz im ulegać... to może niech twoi też pogadają z Nimi. Przecież masz zalecenia doktora, też widzą co się dzieje. I chcą dla Ciebie jak najlepiej. Ale wszystko na spokojnie..
__________________
13.08.2010- Razem 09.2011- Zaręczyny 29.06.2013- Ślub 12.03.2015 II Kreski |
|
|
|
#9 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 8 259
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Uwazam, ze nie powinniscie mieszkac z tesciami, za bardzo wami komenderują.
Bardzo dobrze,ze Cie zatrudnili w swojej firmie. Musisz przepracowac 30 dni i po tym czasie mozesz isc na chorobowe. Jestes na chorobowym, boisz sie o stan dziecka, nie chodz do pracy, nie daj sie zmuszac. Co tzn,ze Cie odwiezie do domu, jak Ci sie cos stanie??? A sam w domu bąki zbija ....Do konca ciazy ciągnij chorobowe i tyle, jak masz sie u nich wykanczac. Nie popieram takiego praktykowania, ale w Waszej sytuacji, w której Tz nie pracuje, Ty tez nie masz własnych dochodów, jak sobie wyobrazacie utrzymanie siebie i dziecka? Zasiłek chorobowy i macierzynski, to nie sa duze kwoty, ale choc dla dziecka na cos wystarczy. POtem mozesz wrocic do pracy, poszukac nowej, isc na wychowawczy, co uwazasz. Edytowane przez Gwiazdeczka1978 Czas edycji: 2009-08-07 o 13:04 |
|
|
|
#10 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: ♥
Wiadomości: 6 330
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Na Twoim miejscu nie zgodziłabym sie na mieszkanie u tesciow. skoro juz teraz TZ nie stoi po twojej stronie, poźniej bedzie juz tylko gorzej. Najwazniejsze jest teraz dobro dziecka, a w sytuacjach stresowyc, ktorych, wiadomo, pod dostatek bedziesz miec u tesciow, na pewno dziecko dobrze rozwijac sie nie bedzie. Zamieszkajcie u Ciebie. Lepiej biednie i w skromniejszych warunkach, niż w luksusowych wnętrzach, ale siedzac w kącie, bo nitk z Twoim zdaniem nie bedzie sie liczył.
|
|
|
|
#11 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: CairnLand
Wiadomości: 16 888
|
Re: Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
A po drugie to nie wiem czego sie boisz. Pojdziesz do pracy, zdobedziesz doswiadczenie, jakis pieniadz zarobisz. A jak bedziesz sie zle czula to pojdziesz na zwolnienie. W kazdej chwili mozesz odejsc. No ale wydaje mi sie ze to nie chodzi o ten rodzaj pracy ktora masz wykonywac ale o ludzi z jakimi masz pracowac. Szczerze to tez nie chcialabym aby ktos moje zycie za mnie ukladal Najpierw niech TZ poczuje sie odpowiedzialny za swoja rodzine a nie liczy na twoj zasilek . Ty masz inne zmartwienia w obecnej sytuacji.
Edytowane przez KarolinaK Czas edycji: 2009-08-07 o 13:18 |
|
|
|
|
#12 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Z betonowej dzungli ...
Wiadomości: 4 608
|
Dot.: Muszę się wygadać...
A czemu Twoja tesciowa nie zatrudnila wlasnego synka ?!?! Przeciez i tak sie nudzi, siedzi w domu i nie wie co z soba poczac. A o firmie rodzicow na pewno ma wieksze pojecie niz Ty. Nie rozumiem tego "zmuszania" Ciebie do pracy. Na Twoim miejscu nie dalabym soba tak manipulowac
|
|
|
|
#13 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Mój Tż jest człowiekiem pewnym siebie, zaradnym i do tego ma kwalifikacje do dobrej pracy np w branży informatycznej. Dlatego chciałabym aby teraz sobie poszukał pracy tym bardziej że przeglądał parę ofert i są naprawdę świetne. Ja miałam pracować lub nie. Miałam sobie poszukać pracy jeśli już bym bardzo chciała ale to tylko, żeby mi się nie nudziło w domu. Jednak jego rodzice zadecydowali za mnie. Nawet ich nie prosiłam o to. Trudno mi było odmówić... bo tak naprawdę postawili mnie przed faktem dokonanym. Mam niby tam przepracować 3 miesiące, ale już wiem, że są plany przedłużenia mi pracy. "Wszytsko zalezy od Ciebie" ale tak na dobrą sprawę jesli nie przyjmę oferty to zostanę uznana za śmierdzącego lenia.
Dzwonił mój Tż- szczerze porozmawialiśmy i zrozumiał pewne rzeczy. Na wieczór będzie wysyłał CV. Powiedział żebym martwiła się tylko o naszego dzidziusia. A ja właśnie martwię się o zależność od jego rodziców. On tez nie chce być od nich zależny- mółby isć pracować do taty ale woli poszukać sam. Z mieszkaniem naprawdę nie mamy wyjścia dziewczyny. Będziemy jak najszybciej chcieli stanąć finansowo na nogi żeby się wyprowadzić albo do moich rodziców albo na swoje. Z moim Tż wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale z jego rodzicami nie. Jestem na nich skazana. To są ludzie strasznie rozszczeniowi. Tutaj dają ale potrafią także wygadać. Nie chcę wyjść za cżłowieka niewdzięcznego, ale męczy mnie ta sytuacja. |
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 192
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Z tego co napislas przychodza mi na mysl pewne wnioski.
Po pierwsze wydaje mnie sie,ze Twoj TZ narazie jest jeszcze oszolomiony cala sytuacja.Wiadomo,ze dziecko wiele zmienia.Ma wokol siebie doradcow-rodzine i nie wiadomo co oni "mieszaja-doradzaj" mu w glowie.Mozliwe,ze Twoj TZ w jakis sposob obawia sie,ze jesli twardo wyrazi swoje zdanie w pewnych kwestiach to rodzina go "zlinczuje"i popsuja sie jego stosunki z nia. Wspomnialas,ze maja firme a wiec jakies zabezpieczenie finansowe jest a jesli TZ wejdzie w konflikt z rodzina i zostanie "na lodzie" to mozliwe,ze sie boi,ze sam sobie nie poradzi. Poza tym powinnas WYRAZNIE,grzecznie i stanowczo wyrazac swoje zdanie i jesli czujesz,ze nie chcesz pracowac to powiedz to.Tu chodzi teraz nie tylko o Ciebie ale i o dziecko.A jesli mama znerwicowana to i dziecko w brzuszku tez. Mysle,ze bedzie dobrze.narazie sa emocje. Radze pogadac z TZ tak zeby to on teraz byl bardziej zaangazowany we wszystko bo Ty sobie musisz odpuszczac.MUSISZ!Cokolwi ek to oznacza. Twoja tesciowa i szwagierka niech nie porownuja siebie do Ciebie w ciazy bo kazda kobieta inaczej ja "znosi". Glowa do gory! |
|
|
|
#15 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Z betonowej dzungli ...
Wiadomości: 4 608
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Troche asertywnosci w stosunku do szanownych tesciow!
Nie moze byc tak, ze beda Toba kierowac jak im sie podoba a Ty ze spuszczona glowa bedziesz postepowac wedle ich planu. Ja rozumiem, ze czasami ciezko jest powiedziec "NIE", ale to Twoje zycie, Twoj dzidzius, Twoje zdrowie ... Zastanow sie porzadnie zanim bedzie za pozno. |
|
|
|
#16 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 192
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
|
|
|
|
|
#17 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Muszę się wygadać...
UrbanWarrior nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała się postawić. Powiedzieć co mi leży na sercu. Nawet to zrobiłam delikatnie,ale zawsze, ale mama stwierdziła, że widzi mnie w poniedziałek w pracy w doskonałej formie. Ręce mi opadają. Nie wiem czy mam nawet prawo iść na chorobowe. Czy mogę tego wymagać od pracodawcy jeśli takie są zalecenia lekarza?? Matka twierdzi, że nie ma odwrotu bo jestem zatrudniona. A może mówi tak bo musiała by płacić mi na chorobowym?? Naprawdę nie chcę nikomu sprawiać problemów i nawet nie chcę od nich pieniędzy, bo zdrowie dzidziusia jest dla mnie najważniejsze. Za jakiś czas moja zmiana będzie na godzinę 6. Dojeżdzam , więc będę musiała wstawać o 4:00. Wiem może przesadzam, ale chciałam znaleźć sobie pracę bliżej żeby nie tułc się znowu tym pociągiem o tak wczesnej porze.
|
|
|
|
#18 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 2 562
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Nie podoba mi się brak asertywności Twojego TŻ i brak wsparcia z jego strony. Rozumiem, że go kochasz i planowałaś z nim ślub już wcześniej, ale czy nie sądzisz, że w świetle ostatnich wydarzeń powinnaś to jeszcze raz przemyśleć?
Na Twoim miejscu poczekałabym ze ślubem dłuuugo - urodź dziecko, zobacz jak szanowny TŻ się sprawuje w roli ojca, czy jesteś w stanie wytrzymać z takimi teściami. I oczywiście zamieszkaj u rodziców. Niekoniecznie z TŻ. Ale to oczywiście tylko moje rady, co ja tam mogę wiedzieć. Powiem tylko, że ślub ze względu na dziecko (co z tego, że był planowany) to głupota. Dzieci rodzą się niezależnie od ślubu, wierz mi.
__________________
Muminki cię widzą. Muminki cię śledzą. Muminki cię znajdą, zabiją i zjedzą... ************************* *** Stultorum infinitus est numerus... |
|
|
|
#19 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 12 469
|
Dot.: Muszę się wygadać...
nmarylko,
nie zgadzaj sie na mieszkanie z przyszlymi tesciami! sama widzisz, ze juz teraz chca ukladac Wam zycie, a TZ zachowuje sie jak maly chlopczyk, ktory zawsze slucha mamy. wyprowadzcie sie do wlasnego mieszkanka lub do Twoich rodzicow. poza tym mam wrazenie, ze Twoj TZ jest w swoim domu traktowany jak krolewicz - "Ty pracujesz, a on sobie siedzi w domku, bo wszystko tak na niego spadlo i on biedny nie wie co chce robic" tak byc nie moze. a tak przy okazji, nie wiem czy mam racje, ale Ty chyba nie jestes do tego slubu przekonana..? jesli tak jest, to powiedz to wprost. slub mozna wziac jak urodzi sie dziecko, jak juz bedziesz gotowa. ewentualni przyszli tesciowie nie powinni tu miec nic do gadania. ---------- Dopisano o 14:38 ---------- Poprzedni post napisano o 14:35 ---------- Cytat:
nie pozwol szanownej przyszlej tesciowej rzadzic soba. im wczesniej sie jej postawisz, tym lepiej dla Ciebie. |
|
|
|
|
#20 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Muszę się wygadać...
karolynka90 jestem przekonana co do ślubu... Naprawdę
|
|
|
|
#21 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 150
|
Dot.: Muszę się wygadać...
UCIEKAJ!!! Nie daj sie wrobic w mieszkanie z tesciami skoro tacy sa. Moje zdanie jest takie ze najlepiej by bylo jakbyscie mieszkali sami, jesli was nie stac to lepiej u Twoich rodzicow, bo jak sama mowilas sa bardziej wyrozumiali.
To jest Wasz slub nie tesciow, wiec jak chcesz go po urodzeniu dziecka to nie powinnas byla sie godzic na inne wyjscie. Ja bym sie nie zgodzila. Nie powinnas pracowac przy zagrozeniu ciazy, a juz napewno nie tam, pamietaj dziecko najwazniejsze, nie tesciowa. Wez powiedz swojemu TZ ze mu nakopiesz do d** :P:P:P jak nie pusci spodnicy mamusi. Nie mozecie tam zyc skoro on jest taki ulegly w oboec rodzicow. Zadbaj o siebie, teraz to Ty jstes najwazniejsza w koncu nosisz Wasze dziecko!!!!!!!!! |
|
|
|
#22 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 2 562
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
__________________
Muminki cię widzą. Muminki cię śledzą. Muminki cię znajdą, zabiją i zjedzą... ************************* *** Stultorum infinitus est numerus... |
|
|
|
|
#23 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 12 469
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
![]() rany boskie, dziewczyno, ja na Twoim miejscu naprawde bym stamtad uciekala! jesli z nimi zamieszkacie, beda Was kontrolowac na kazdym kroku! chyba lepiej wynajac chociazby male mieszkanko, a nie musiec sie przejmowac tym, ze tesciom sie nie spodoba, ze polozylas szklanke w tym a nie w innym miejscu.. przeciez to chore. poza tym macie mozliwosc mieszkac u Twojej mamy - skorzystajcie z tej okazji. |
|
|
|
|
#24 |
|
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 576
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Nie daj się wrobić w mieszkanie z ludźmi, którzy tak Waszym życiem chcą rządzić. To się nie zmieni, będzie pewnie jeszcze gorzej. Remont, no trudno, jak trzeba zrobić to trzeba... Wolałabym zrobić remont a za to mieć później zapewniony spokój ducha a nie wieczne stresy.
|
|
|
|
#25 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 118
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Powiem tak - zastanów się, czy chcesz za niego wyjść.
W wersji pesymistycznej - rodzina będzie się wtrącać, ciągle będziesz nieszczęśliwa i zaszczuta przez 3 osoby (w tym faceta, który cię 'kocha', jeśli dobrze rozumiem). Masz świetnych rodziców, mogłabyś mieszkać z nimi, od niego dostawać alimenty i mieć pracę, która cię nie wykańcza psychicznie. Jeśli chcesz za niego wyjść, to może spróbuj przełożyć termin ślubu aż urodzi się dziecko? Po co ten pośpiech? Miałaś w ogóle chwilę dla siebie, kiedy usiadłaś i zastanowiłaś się, czy robisz to, bo chcesz, czy dlatego, że "(w jego rodzinie) tak wypada"? Nie rób nic na siłę. Może trzeba terapii szokowej, żeby coś się ruszyło. Twój facet zachowuje się jak dziecko, które nie umie sobie poradzić z życiem i prosi mamusię o radę w każdej sprawie. Poza tym 2 niemowlęta pod jednym dachem... to będzie masakra. Jedno zaśnie, drugie będzie wrzeszczeć, będziecie wszyscy wykończeni. Ale to już drugorzędna kwestia. A wersja optymistyczna... może być wtedy, kiedy za niego wyjdziesz, ALE uciekniesz z dala od tej rodziny. Na swoje. Ale najpierw trzeba tego faceta kopnąć w tyłek, żeby zaczął coś działać, a nie cały dzień siedzieć przy komputerze, bo nie wie, co chce w życiu robić (omg, zabawne... nie on jeden, ale inni chwytają się wszystkiego, co im wpadnie w ręce, byle coś robić). Zastanów się. I przede wszystkim dbaj o siebie, o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, nie haruj ponad swoje możliwości i nie ustawiaj się pod dyktando innych, oni nie przeżyją twojego życia za ciebie. Trzymam kciuki
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...3#post45174983 LUTY wymienię Edytowane przez BrigitteBardot Czas edycji: 2009-08-07 o 15:03 |
|
|
|
#26 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 316
|
Dot.: Muszę się wygadać...
ja na Twoim miejscu pogadałabym jeszcze raz z TŻ a jak to nic nie da SAMA wyprowadziła się do swoich rodziców i postawiła na swoim.. i tyle.. może wtedy cos zrozumie i przestanie słuchać mamusi. i na pewno nie zamieszkałabym z taką teściową i szwagierką
|
|
|
|
#27 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 1 125
|
Dot.: Muszę się wygadać...
A Twoi rodzice nie wiedzą, że jest tak jak jest? Może skoro rodzice TŻ decydują o wszystkim (zresztą z jakiej racji) to niech Twoi się wtrącą...
I nie możesz pozwalać wchodzić sobie na głowę. Jeśli teraz się nie sprzeciwisz to nie chcę wiedzieć, co będzie później...
__________________
"Każda miłość kobiety do mężczyzny i odwrotnie ma w sobie nienawiść. Bo człowiek jest związany z kimś, kogo kocha, i to mu odbiera cząstkę wolności: nie może być inaczej. A mając za złe utratę własnej wolności, usiłuje drugiego zmusić do tego, aby się swej wyrzekł całkowicie." James Jones |
|
|
|
#28 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-01
Wiadomości: 25 976
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
![]() Poza tym. Jesteś dorosła, wkrótce zostaniesz sama matką, a pozwalasz na to, żeby teściowa stawiała cię przed faktem dokonanym? co będzie dalej??? ![]() Cytat:
![]() (a twoi rodzice na pewno nie zostawiliby cię na pastwę losu, pomagaliby ci w czym by mogli)
__________________
|
||
|
|
|
#29 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 17
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Siedzę i ryczę. Nic już nie wiem. Mój Tż przyjechał. Chciałam z nim porozmawiać. Zaczęło się od tego, że oznajmnił, ze ma dzisiaj połowę kasy na ślub w kosciele. troszkę się zdziwiłam bo było mówione, ze za kościół płaci pan młody. Tylko sie zapytałam czemu się to zmieniło a on chwycił za telefon i do mamusi. Zrobił problem. A ja tylko zapytałam. Stać mnie na zapłacenie ślubu w kościele, tylko zdziwiło mnie to trochę.
Potem powiedziałam spokojnie co mi nie pasuje jeszcze raz. Powiedziałam, żeby puścił się w końcu kiecki matki i zaczął sam decydować o własnym życiu. Stwierdził, że nie pozwoli obrażać swojej matki Dodał, ze jego siostra miała plamienia w ciąży(na poczatku też zagrożona) i pracowała, a mi tak ciężko. Tylko że ja mu mówiłam, ze nie jest mi ciężko tylko nie chcę akurat pracować u nich a nie dano mi prawa wyboru. Powiedziałam w nerwach, że widocznie jego matka i siostra chcą dopuścić do tego co ona sama przeżywała. Wyszedł. Za chwilę zadzwonił telefon i jego mama oskarżyła mnie, ze jej syn musi w nerwach jechać samochodem. Stwierdziła, że jestem rozhisteryzowana i że w domu ciągle się mówi, że on słucha ich nie mnie, że to także ich sprawa i wyszło na to w końcu, że wyciągnęli pomocną dłoń a ja jestem niewdzięczna i leniwa. Wiecie jak się wtedy poczułam Powiedziałam jej spokojnie, że to są sprawy pomiędzy mną a nim, że ja chcę porozmawiać, a on robi z tego tragedię. Stwierdziłam także, że zmienia zdanie pod wpływem innych. Doszło do kwestii ślubu. Wyraziłam swoje zdanie na ten temat, że dziecko nie równa się ślubowi. Że czasami moze to przynieść więcej szkód niż pożytku. Ona zaznaczyła, że jej syn nie miałby wtedy ich błogosławieństwa bo oni są katolikami. Tylko, że takimi jak prawie wszyscy czyli do kościoła to tylko ew na wielkanoc.Wyszło na to, ze on im wszytsko powtarza o czym rozmawiamy. Mam tego dość. Ja nie skarżę moim rodzicom o naszych problemach. Nawet kiedy powie coś na moich, że coś mu nie pasuje to nie mówię im bo nie jestem intrygantką. Jestem osobą mało konfliktową. Nie lubię się kłócić i nienawidze problemów ale ja już nie daje rady powoli. Tak bardzo go kocham a wszytsko wskazuje na to, że biorąc z nim ślub skażę się na piekło w postaci toksycznych teściów. A i zapytałam czy naprawde remont duzo by nas wyniósł. Odp że ludzi w naszej sytuacji tak. A ja powiedziałam że nie zmaierzam mieszkać w Bóg wie jakich luksusach. Odparł, że on nie zmierza mieszkać w zimnie i bez ciepłej wody Akurat u mnie jest zawsze ciepła woda i ciepło zimą. Jedynie musielibyśmy zrobić podłogę w jednym pokoju i ew przebić drzwi do drugiego. W łazience moi rodzice wymieniliby wannę na większą oraz zrobili jakieś drobne poprawki i moglibyśmy mieszkać. Jak mi przykro, że on pod wpływem rodziców się tak zmienia. Dziewczyny siedze i płaczę. Wiem że to szkodzi dziecku i staram się nie przejmować, ale świat mi się wali na głowę. Pogubiłam się. Teraz czekam na kolejny telefon. Albo od niego albo od jego mamusi. Rodzice są jak najbardziej za mną i mama powiedziała, że ma już dość i zadzwoni sobie do jego mamy. Nie może patrzeć jak płacze po kątach. Widzi, że nikogo tak naprawdę nie obchodzę i nie obchodzi moje dziecko |
|
|
|
#30 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 6 589
|
Dot.: Muszę się wygadać...
Cytat:
![]() Za nic w świecie nie zgadzaj się na zamieszkanie z teściową. Nic dobrego z tego nie wyjdzie. Ja na Twoim miejscu zastanowiłabym się nad ślubem z facetm, ktory wszystko powtarza mamusi i nie ma swojego zdania...
__________________
"Z uśmiechem traktuj siebie, swoje niedociągnięcia, swoją duchową nieporadność. Miej poczucie humoru." Hume G.B.
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:28.



postanowiłam się komuś wyżalić bo zaczynam sobie psychicznie jak i fizycznie z tym wszystkim nie dawać rady. Ale wszystko po kolei:
Mama Tz zrobiła mi łaskę, że w ogóle pozwoliła mi zostać w domu dwa dni. Ona pracowała cała ciążę, tylko, że czuła się doskonale i miała wykształcenie w tym kierunku. Przeprosiłam ją, że tak wyszło bo gdybym wiedziała to zaczęłabym te dwa tygodnie później i nie mieliby takich przeze mnie problemów. Wyciągnęli do mnie rękę fakt. Tylko, ze nie pozostawili mi prawa wyboru. Wiem, że powinnam im być wdzięczna i jestem... tylko nie mimo wszystko.










współczuję takiej sytuacji. Wiesz co powiedz im otwarcie, że dziecko jest najważniejsze i nie możesz bagatelizować zaleceń lekarza, Czemu to ty musisz pracować a twój TŻ siedzi na tyłku jak książe i słucha tylko rad i nowych pomysłów mamusi co do WASZEGO dalszego życia!

