"Będziesz Tatą"-W jaki sposob poinformowałyście swoch TŻ o tym ze zostana tatusiami??

[jagda22]

W jaki sposob poinformowałyście swoich TŻ o tym ze zostana tatusiami???

Nie znalazlam innego takie watku wiec go zakladam...

Mój TZ...zareagowal placzem i wrzaskiej Udalo sie!!!(o ciąże staraliśmy się prawie Rok od pornienia)

[Cosmaaaaaaa]

Co prawda nie jestem ani nie bylam w ciazy i nie mialam jeszcze okazji poinformowac wlasnego TZ ze bedzie tatusiem, ale uwielbiam czytac/sluchac o takich reakcjach wiec czekam tez niecierpliwie na opowiesci

[irsin]

To musze opowiedziec od poczatku bo wczesniejsze rzeczy maja znaczenie.

Bylam u TZ (dostal fajna prace za granica wiec na jakis czas rozdzielilismy sie) i bylo wpsaniale, po moim powrocie zaczely sie klotnie - 1 juz w dzien po moim przylocie do PL - strasznie mnie zawiodl, naprawde.
Za pare dni poklocilismy sie jeszcze bardziej, mielismy powazna rozmowe - mysle, ze gdyby jedno z nas bylo bardziej zawziete juz ne bylibysmy razem.
Pogodzilismy sie, uzgodnilismy troche rzeczy itp.
Za kilka dni okazalo sie, ze spozniaja mi sie te dni
Powiedzialam o tym TZ i on zareagowal od razu bardzo pozytywnie, robilam testty, wysylalam mu zdjecia, bylam u lekarza- zdawalam relacje, on sie bardzo cieszyl, mowil o sobie tata, wszystkim opowiadal,ze bedzie mial niespodzianke.
I nadszedl dzien badania gin. i okazalo sie, ze jestem w ciazy - zadzwonilam do niego i ... ucieszyl sie jeszcze bardziej
Powiedzial wszystkim swoim kolegom, zaczal sie sto razy bardziej martwic o mnie, pisze o sobie "tato" i na Dzien Kobiet pomylil sie myslac ,ze to Dzien Mamy i wyslal mi rano sms" wszystkiego najlepszego moja mamo"

Cieszymy sie, ze informacja o ciazy przyszla do nas juz po akcjach z kloceniem sie

Jedyne czego mi szkoda i TZ rowniez to to, ze przezywamy to wszystko na odleglosc, ale w chwili obecniej nie mozna inaczej - bo podpisal kontrakt itp.

Moi rodzice jeszcze nie wiedza, wie tylko mama TZ, ktora jest bardzo mloda i bardzo sie cieszy, ze bedzie babcia

[Miira]

Ja zrobiłam mężowi niespodziankę i napisałam na ziarnku fasoli "Cześć tatusiu". Fasolkę schowałam do tylnej kieszeni spodni i czekałam, aż mąż wróci z pracy. Jak wrócił położyliśmy się na łóżku i poprosiłam go by sięgnął do mojej kieszeni (ale nie wyciągał) i zagadnął co tam jest TŻ mysli, myśli, próbuje zgadnąć aż w końcu mówi "fasolka?". Ja się uśmiechnęłam, on wyciągnął, popatrzył się na mnie i z wielkim uśmiechem "naprawdę?", "naprawdę?" Ja kiwałam głową i pokazałam mu test ciążowy Ucieszył się baaaaaaardzo ale zrobiliśmy jeszcze jeden dla pewności
To niesamowite gdy można zobaczyć swoją ukochaną osobę w takim stanie szczęścia

[aa2]

ja tez jestem łakoma takich opowieści
ja byłam w ciąży i już raz oznajmiałam mojemu tż o fasolce ale to nie była niespodzianka bo w sumie podejrzewalismy że jestem więc były nici z zaskoczenia-niestety straciłam tą dzidzie
a teraz jak kiedyś wznowimy starania to chciałabym własnie od razu mu nie mówić tylko własnie jakaś niespodziankę mu zrobić mam już mały plan ale musze to udoskonalić i mam nadzieję że pomogą wasze opowieści powiem że pomysł z fasolą bardzo mi sie podoba

[Ewelinka13]

Witajcie Dziewczynki! U nas też podejrzewaliśmy, że jestem w ciąży bo okres mi się spóźniał, ale zrobiłam jeden test i wyszedł negatywny. Za dwa dni powtórzyłam, choc to było strasznie po namowach męża bo myślałam, że po prostu to stresowe opóźnienie. Tak więc pobiegliśmy do apteki kupić test, a byliśmy na zakupach wtedy. Mąż wypakowywał zakupy z samochodu a ja szybko poleciałam do mieszkania (4 piętro :-/) robić teścik. Zanim mąż zwlókł wszystkie torby na górę, ja już wiedziałam, że jestem w ciąży. W progu rzucił więc wszystko co miał w rękach i zaczęliśmy skakać z radości. Oczywiście mąż o mało mieszkania nie zdemolował z radości, a ja jak do mnie dotarło, że będę mamą stałam blado zielona jak ściana i byłam w totalnym szoku. Mąż zaraz złapał za telefon i zadzwonił do naszych mam i tak zaczął się okres najwspanialszej radości w naszym życiu. I tak mam nadzieje będzie do lipca . Pozdrawiam i przesyłam buziaczki!

[Vedma]

Zaraz po zrobieniu testu wykupilam wczasy na Wyspach Kanaryjskich, o ktorych marzylismy, ale jakos nie moglismy sie zdecydowac. Nic nie mowilam TZowi, ale dziecko bylo planowane i chyba sie troche domyslal Trzy dni pozniej wyfrunelismy z deszczowego Londynu do slonecznego Lanzarote i po cudownym obiedzie poszlismy na spacer na plaze. Doszlismy az do kranca wiatrochronu, nie chcialam, zeby platali sie nam pod nogami jacys przypadkowi turysci Potem zalowalam, bo jak w koncu wydusilam z siebie, ze jestem w ciazy i TZ bedzie tata, to on zaczal z radosci skakac po tych wielkich kamieniach i balam sie, ze mi wpadnie do morza Coz moge dodac - to byl baaardzo udany urlop

[gosiaizbyszek]

U nas niespodzianki nie było bo Tż był przy robieniu testu więc od razu mógł cieszyć oczy widokiem różowej kreseczki

[pszczolka87]

my z moim mężem się od ok.2 lat nie zabezpieczaliśmy za specjalnie, nie planowaliśmy mieć dzieci jeszcze, ale stwierdzilismy że jak się zdarzy to będziemy również bardzo szczęśliwi.. w sumie to mój mąż chciał dziecko, ale ja jeszcze odkładłm tą decyzję na później.. ze względu na to że antykoncepcji jako takiej nie było, to yło ilka akcji kiedy na myślałam że jetsem w ciąży no i okazywało się żejednak nie....
Az w końcu.. poczułam że tym razem napewno jestem, jakoś czułam to poprostu , nie potrafię tego określić... mój mąż oczywiście powiedział że jak zwykle sobie coś wmawiam i że napewno nie jestem, ale poszedł po test... zrobiłam test a on miał odczytać wynik... ja się bałam, chociaż nie wiem czemu... i po jego minie wiedziałam już jaki jest wynik, nie musiał nic mówić.. taks szeroko się chyba nigdy nie uśmiechał hehe... przytulił mnie i powiedział że zostaniemy rodzicami, cieszył się jak głupi z resztą do tej pory- jest 19 tydzień ciąży on traktuje mnie jak księżniczkę, i mówi do mnie w liczbie mnogiej hehe

[bella7]

Napisane przez aa2

ja tez jestem łakoma takich opowieści
ja byłam w ciąży i już raz oznajmiałam mojemu tż o fasolce ale to nie była niespodzianka bo w sumie podejrzewalismy że jestem więc były nici z zaskoczenia-niestety straciłam tą dzidzie
a teraz jak kiedyś wznowimy starania to chciałabym własnie od razu mu nie mówić tylko własnie jakaś niespodziankę mu zrobić mam już mały plan ale musze to udoskonalić i mam nadzieję że pomogą wasze opowieści powiem że pomysł z fasolą bardzo mi sie podoba

aa2 u nas było identyczniei bardzo żałuje, że się stało jak stało...

[madziwnia]

Ja tez pierwsza ciąże straciłam w 10 tyg a dowiedziała sie o niej w dniu imienin swoich 22 lipca 2008. obudziałm T. o 5 rano trzymając w trzesących sie dłonaich test. i tak sie trzesłam że nie zajarzył co trzymam.. dopieor po chwili.. mina bezcenna!
Terimn porodu był na 27 marca 2009

Teraz jestem w 37 tyg ciązy o ciązy dowiedziałam się kilka dni przed swoimi imieninami w lipcu 2009 i wierzcie lub nie... termin mam na 27 marca! nawet dzień prawdopodobnego zapłodnienia sie nałozył na siebie... tak musiało być czekalismy równy rok równy!!!!!!!!!!!

Ale tym razem nie powiedziałm odrazu T.
był plan.... kupiłam miesiąc wczesniej na allegro spiochy z napisem "Kocham mojego Tatę"
Wieczorkiem jak T. wrćił z pracy zaproponowałam mu zebysmy nad kanał czyt. rzekę u nas... pojechali na rybki.. bo on zagorzały wędkarz... więc sama propozycja sprawiłam mu radość.. kupiłam sobie redsa dla niepoznaki bo on chciał piwo...
i tak siedzimy... zarzucamy wedki zachód słonca nad morzem widac było... i mówie do t. " mam cos dla ciebie" a on odrazu że " cio ciuciu?" bo kocha słodycze i myslął że w szarej papierowej torbie są cukierki...
Zagląda a tam body z tym napisem i 4 testy ciążowe....
Nie krzyczał nie skakał.. ja tez nie bo juz wiedzielismy ze ciąza może sie skonczyc w kazdej chwili jak poprzednio... ale ten błysk w mokrych oczach i ten spokój na twrazy mówiły same za siebie.. Przytulił i tak chwilke w milczeniu siedzielismy. Ale na rybach rzadne sie juz skupic nie mogło... pojechalismy do domku z drżącymi serduchami...

Tyle.. a Nasza Michalinka w kazdej chwili może pojawic sie na swiecie.. no chyba że bedzie terminowa -27 marca...

[mlmFM]

mój racjonalista nie chciał wierzyć - tym bardziej ze test wyszedł bardzo słabo [on drugiej kreseczki nie mógł dojrzeć], zrobiłam test z krwi - powiedziałam mu że jestem umówiona na kolejny mies do gina [kolejka], ale wynik wskazuje ciążę - był zszokowany, nadal nie dowierzał [bo to jeszcze nie potwierdzone] ale stwierdził, że kocha mnie jeszcze bardziej... i tydzień później prywatnie zrobione USG potwierdziło ciążę - koniecznie chciał być przy tym badaniu i bardzo się wzruszył jak zobaczył.... 4tyg pęcherzyk [bo maleństwa jeszcze nie było widać]

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Z pracy zadzwoniłam, by kupił test. Wpadłam do domu, poleciałam robić teścior, i w szoku z łazienki się darłam:
-teeeeeeeeeeeee, jestem w ciąąąąąąąążyyy!

A małż, nie przerywając jedzenia obiadu, mało przytomnie odpowiedział:
-poważnie? fajnie.

I jadł dalej


Dopiero po chwili do niego dotarło

[mlmFM]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17779882]Z pracy zadzwoniłam, by kupił test. Wpadłam do domu, poleciałam robić teścior, i w szoku z łazienki się darłam:
-teeeeeeeeeeeee, jestem w ciąąąąąąąążyyy!

A małż, nie przerywając jedzenia obiadu, mało przytomnie odpowiedział:
-poważnie? fajnie.

I jadł dalej


Dopiero po chwili do niego dotarło [/QUOTE]

niezły agent

[Mysia1234]

My o dzidzie się staraliśmy, nie myslelismy ze uda się tak szybko... 1wszy cykl staran...
Kiedy mój bardzo punktualny okres zaczął się spózniac kupiłam w sobote test, tz przyjechał po mnie (byłam w pracy) mówie ze kupiłam test i bede w domku robic... Po powrocie do domu zniknełam od razu w wc zrobiłam co musiałam... i II kreseczki były widoczne od razu... Ale ze było napisane odczytac wynik po 5 min wiec wyszłam z wc i mowie do tzta zeby za 5 min zobaczył... Poszedł do toalety wziął test i mówi a co to znaczy jak są II kreseczki?? No to mówie ze jestem w ciązy... Jego mina, oczy, usmiech... nie zapomne do końca zycia Strasznie się cieszył a zarazem niedowiezał ze tak szybko sie udało

[Darianna25]

Napisane przez Miira

Ja zrobiłam mężowi niespodziankę i napisałam na ziarnku fasoli "Cześć tatusiu". Fasolkę schowałam do tylnej kieszeni spodni i czekałam, aż mąż wróci z pracy. Jak wrócił położyliśmy się na łóżku i poprosiłam go by sięgnął do mojej kieszeni (ale nie wyciągał) i zagadnął co tam jest TŻ mysli, myśli, próbuje zgadnąć aż w końcu mówi "fasolka?". Ja się uśmiechnęłam, on wyciągnął, popatrzył się na mnie i z wielkim uśmiechem "naprawdę?", "naprawdę?" Ja kiwałam głową i pokazałam mu test ciążowy Ucieszył się baaaaaaardzo ale zrobiliśmy jeszcze jeden dla pewności
To niesamowite gdy można zobaczyć swoją ukochaną osobę w takim stanie szczęścia

Super pomysł.

Napisane przez pszczolka87

my z moim mężem się od ok.2 lat nie zabezpieczaliśmy za specjalnie, nie planowaliśmy mieć dzieci jeszcze, ale stwierdzilismy że jak się zdarzy to będziemy również bardzo szczęśliwi.. w sumie to mój mąż chciał dziecko, ale ja jeszcze odkładłm tą decyzję na później.. ze względu na to że antykoncepcji jako takiej nie było, to yło ilka akcji kiedy na myślałam że jetsem w ciąży no i okazywało się żejednak nie....
Az w końcu.. poczułam że tym razem napewno jestem, jakoś czułam to poprostu , nie potrafię tego określić... mój mąż oczywiście powiedział że jak zwykle sobie coś wmawiam i że napewno nie jestem, ale poszedł po test... zrobiłam test a on miał odczytać wynik... ja się bałam, chociaż nie wiem czemu... i po jego minie wiedziałam już jaki jest wynik, nie musiał nic mówić.. taks szeroko się chyba nigdy nie uśmiechał hehe... przytulił mnie i powiedział że zostaniemy rodzicami, cieszył się jak głupi z resztą do tej pory- jest 19 tydzień ciąży on traktuje mnie jak księżniczkę, i mówi do mnie w liczbie mnogiej hehe

No właśnie to się po prostu cuje.

Myśmy sie starali 18 miesięcy i już laparoskopia nade mna wisiała ale jeszcze miałam antybiotyk i potem miała być laparoskopia.
Już coś czułam i od 3 dni męczyła mnie zgaga więc raco w niedziele zrobiłam test.Mąż mnie jeszcze do pracy zawiózł a sam pojechał z kolegami realizować swoje wojenne hobby. Jakbym mu powiedziała to by pewnie nie pojechał ale chciałam aby ten raz pojechał bo drugi taki wyjazd (jak się okazało) trafił się dopiero po 5 miesiacach.
Jeszcze rano pstrykałam zdjęcie komórką w łazience tego testu.
Wieczorem maż do mnie zadzwonił że wraca. To ja mu mmsa z trescia "Czekamy na Ciebie tatusiu" +zdjęcie testu. Zaraz oddzwonił z pytaniem czy to na pewno i kolejne 2 godziny czekania na niego były dla mnie najdłuższe w zyciu.
Przyjechał z kwiatami -do tej pory nie wiem gdzie w niedziele kupił je o 18.00- i ze łzami w oczach.
Nie wiem czemu ale zawsze wiedziałam, ze taka bedzie właśnie jego reakcja.

[bella7]

kobietki, pięknie

[carolinascotties]

wspanialy watek

[hecate]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;17779882]
-teeeeeeeeeeeee, jestem w ciąąąąąąąążyyy!

A małż, nie przerywając jedzenia obiadu, mało przytomnie odpowiedział:
-poważnie? fajnie.

I jadł dalej

[/QUOTE]

Ale sie usmialam

[Anusia479]

To i ja opowiem swoją historię.
My się jakos uporczywie nie staraliśmy o dzidziusia,ale nie zabezpieczaliśmy się z myślą,żeby mały się pojawił.
Okres mi się spóźniał 2 tygodnie,ale że nie miałam idealnie regularnuch miesiączek to nie kupowałam testu,chociaż ja czułam,że jestem w ciąży,nie wiem jak to opisać ale czułam.
Pojechaliśmy raz na zakupy i mówię do męża,żeby poszedł kupić test ciążowy to zrobię w końcu. Wróciliśmy do domku,on gdzieś wyszedł a ja miałam zrobić test na drugi dzień rano,ale nie wytrzymałam i zrobiłam pod jego nieobecność. Nie musiałam czekać nawet min jak wyskoczyły 2 kreseczki. Napisałam mężowi wtedy sms,żeby kupił 2 test,bo jeden to nie będzie wiarygodny jak będę rano robiła. To on przyszedł do domku,a ja potajemnie zrobiłam drugi. Oczywiście też wyskoczyły piękne dwie kreseczki. Zapakowałam je w ozdobną torebeczkę i mówię do męża mam coś dla Ciebie i dałam mu. On otworzył z niedowierzaniem,że robiłam testy i się pyta co oznaczają dwie kreseczki to ja mu mówię,że ciążę. Mina jego była bezcenna. Wstał,przytulił mnie i się popłakał. Za dwa dni pojechaliśmy do lekarza i był to 6 tydzień. Mam zdjęcie z usg mojej fasolki. Od tamtej pory mąż oszalał i dbał o mnie przesadnie. Teraz jestem 37 tyg ciąży,mąż towarzyszy mi na wizytach na usg a testy wiszą w pokoiku małego w tej ozdobnej torebeczce. A dodam jeszcze,że na usg potwierdzające ciąże pojechaliśmy 6 sierpnia a to dzień urodzin mojego mężato taki mu prezencik zrobiłam.

[jagda22]

Napisane przez carolinascotties

wspanialy watek

A dziekuje dziekuje

Dziewczyny extra wasze opowiesci az sie poplakalam...:pros i:

[Izumi]

Napisane przez madziwnia

Ja tez pierwsza ciąże straciłam w 10 tyg a dowiedziała sie o niej w dniu imienin swoich 22 lipca 2008. obudziałm T. o 5 rano trzymając w trzesących sie dłonaich test. i tak sie trzesłam że nie zajarzył co trzymam.. dopieor po chwili.. mina bezcenna!
Terimn porodu był na 27 marca 2009

Teraz jestem w 37 tyg ciązy o ciązy dowiedziałam się kilka dni przed swoimi imieninami w lipcu 2009 i wierzcie lub nie... termin mam na 27 marca! nawet dzień prawdopodobnego zapłodnienia sie nałozył na siebie... tak musiało być czekalismy równy rok równy!!!!!!!!!!!

Ale tym razem nie powiedziałm odrazu T.
był plan.... kupiłam miesiąc wczesniej na allegro spiochy z napisem "Kocham mojego Tatę"
Wieczorkiem jak T. wrćił z pracy zaproponowałam mu zebysmy nad kanał czyt. rzekę u nas... pojechali na rybki.. bo on zagorzały wędkarz... więc sama propozycja sprawiłam mu radość.. kupiłam sobie redsa dla niepoznaki bo on chciał piwo...
i tak siedzimy... zarzucamy wedki zachód słonca nad morzem widac było... i mówie do t. " mam cos dla ciebie" a on odrazu że " cio ciuciu?" bo kocha słodycze i myslął że w szarej papierowej torbie są cukierki...
Zagląda a tam body z tym napisem i 4 testy ciążowe....
Nie krzyczał nie skakał.. ja tez nie bo juz wiedzielismy ze ciąza może sie skonczyc w kazdej chwili jak poprzednio... ale ten błysk w mokrych oczach i ten spokój na twrazy mówiły same za siebie.. Przytulił i tak chwilke w milczeniu siedzielismy. Ale na rybach rzadne sie juz skupic nie mogło... pojechalismy do domku z drżącymi serduchami...

Tyle.. a Nasza Michalinka w kazdej chwili może pojawic sie na swiecie.. no chyba że bedzie terminowa -27 marca...

cholercia... aż mi się oczy zamokrzyły .
....

[Guuusiaa]

jagda22 muszę ci pogratulować założenia wspaniałego wątku miło sie czyta historie dziewczyn jak to wasi Tż byli zaskoczeni



Gdy okaże sie że jestem w ciąży to mam zamiar oznajmić to w jakiś fajny sposób mojemu Tż więc może coś od was zgapię

[wewiora]

super watek piszcie wiecej dziewczyny to cos napewno podłapie klask i:

[mabi84]

Napisane przez Cosmaaaaaaa

Co prawda nie jestem ani nie bylam w ciazy i nie mialam jeszcze okazji poinformowac wlasnego TZ ze bedzie tatusiem, ale uwielbiam czytac/sluchac o takich reakcjach wiec czekam tez niecierpliwie na opowiesci

ja też
gratuluję autorce wątku super pomysłu wzruszające historie

ja też jeszcze nie byłam i nie jestem w ciąży ale mam za sobą jeden test ciążowy emocje były takie że choc minęło 1,5roku to my wciąż to wspominamy z błyskiem w oku.Wtedy akurat wynik nas ucieszył. Poczekałam aż Tż do mnie przyjedzie bo chciałam żeby był przy mnie w tej chwili. Poczekał w pokoju aż wyjdę z łazienki. Oboje mieliśmy chęc się rozpłakac z tych emocji takie chwile bardzo zbliżają
Wiem że gdyby teraz test wyszedł pozytywnie to i ja i Tż nie powstrzymalibyśmy wzruszenia czekam na tą chwilę...odległą niestety

---------- Dopisano o 12:44 ---------- Poprzedni post napisano o 12:29 ----------

Dodam jeszcze że miałam kilka pomysłów jak tu poinformowac Tż o ewentualnej ciąży/bardzo bym już chciała zostac mamą i te tematy interesują mnie od zawsze/
myślę że sposób przekazania takiej informacji trochę by zależał od tego kiedy bym się sama o tym dowiedziała?
My dopiero w marcu za 3 lata zaczniemy się starac o bobasa gdyby nam się udało odrazu to miałabym dla Tża najpiękniejszy prezent pod choinkę
ale jak sobie pomyślę że ja zobaczę 2 kreseczki dopiero za 3 lata to płakac mi się chce

[Heksa]

U Nas nie było to bardzo romantyczne... akurat wróciłam z Irlandii do Polski (TŻ tam mieszka), więc byliśmy oddzielnie. Okres trochę mi się spóźniał, miałam straszne problemy z utrzymaniem moczu. Powiedziałam o tym mężowi, że chyba jestem w ciąży.. bo i ten spóźniający się okres i to ciśnienie na pęcherz. On w sumie nic nie powiedział, potem pogooglował i stwierdził, że problemy z trzymaniem moczu to są na końcu ciąży a nie na początku i że za bardzo chcę i pewnie dlatego mi się okres spóźnia (to było po 1 miesiącu naszych starań). Ja tam wiedziałam swoje, kupiłam test ciążowy, zrobiłam... od razu 2 kreseczki (zatrzymałam go na pamiątkę). Pamiętam, że stałam w łazience, na zmianę płakałam i śmiałam się. Ponieważ TŻ był oddalony o jakieś 2000km to nie miałam jak przygotować mu niespodzianki, zresztą jestem tym typem baby która nie potrafi trzymać języka za zębami Zadzwoniłam, powiedziałam mu przez telefon. On był w wielkim szoku, był tak szczęśliwy, że wziął wolne na reszte dnia "z powodów rodzinnych", nie mógł tam usiedzieć spokojnie Kupił bilet lotniczy i był w Warszawie za 3 dni abyśmy mogli wspólnie powiedzieć moim rodzicom

[nel_a]

Wzruszyłam się
Pomysł z napisem na fasolce super

[lisek15]

Witam. U mnie było tak :
Wyjeżdżaliśmy z tż w listopadzie na tydzień do Francji autem. W dzień wyjazdu dostałam okres.(wtorek) Zaczęłam plamić. Oczywiście w czasie podróży plamiłam,ale nie dostałam takiego typowego okresu. Niestety tak się wszystko ułożyło,że musieliśmy na pilnie wracać do domu.(środa) Więc po kilkunastu godz jazdy. Wróciliśmy. Następnego dnia okres zanikł. W piątek mówię mojemu tż że coś jest nie tak, bo miałam okres tylko dwa dni,a on mi mówi,że jestem w ciąży (Fakt, że piersi i sutki bolały okropnie ). Powiedziałam,że jakby tak było to byłabym najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.W niedzielę powiedziałam tz że może on ma rację,że może jestem w ciąży bo coś tak dziwnie się czuję(siedziałam wtedy na kolankach u tż). Jak powiedziałam mu o tym to stwierdził, żebyśmy baby zlazły z niego bo jesteśmy ciężkie Było to bardzo miłe W poniedziałek rano zrobiłam test z moczu i wyszedł ujemny. Trochę się podłamałam,ale stwierdziłam,że pójdę na badanie z krwi ( tego samego dnia) i wykazał ciążę. Jak pokazałam tż wyniki badania to bardzo się ucieszył. Ja też.
Choć niestety dzieciątko nie utrzymało się to bardzo mile to wspominam. Mam nadzieję,ze jak się kiedyś jeszcze uda to będziemy równie szczęśliwi jak wtedy kiedy zobaczyliśmy wynik

A pomysł z fasolką rewelacyjny
Fajny wąteczek i super pomysł

[SugarbabyLove]

hmm u mnie to było tak że już wcześniej miałam objawy ciążowe mdłośći ból jajników i piersi mimo że okres miałam normalnie ale juz wtedy oboje podejżewaliśmy ciąże.. dopiero jak nastepna @ sie nie pojawiła i zrobiłam test.. jak wyszłam z łazienki on spytał : "i co?" a ja na to popłakana" bedziesz tatusiem"! a on " wiedziałem! będzie na pewno chłopak" i wyszedł chłopak hihi

---------- Dopisano o 11:56 ---------- Poprzedni post napisano o 11:52 ----------

Napisane przez Anusia479

To i ja opowiem swoją historię.
My się jakos uporczywie nie staraliśmy o dzidziusia,ale nie zabezpieczaliśmy się z myślą,żeby mały się pojawił.
Okres mi się spóźniał 2 tygodnie,ale że nie miałam idealnie regularnuch miesiączek to nie kupowałam testu,chociaż ja czułam,że jestem w ciąży,nie wiem jak to opisać ale czułam.
Pojechaliśmy raz na zakupy i mówię do męża,żeby poszedł kupić test ciążowy to zrobię w końcu. Wróciliśmy do domku,on gdzieś wyszedł a ja miałam zrobić test na drugi dzień rano,ale nie wytrzymałam i zrobiłam pod jego nieobecność. Nie musiałam czekać nawet min jak wyskoczyły 2 kreseczki. Napisałam mężowi wtedy sms,żeby kupił 2 test,bo jeden to nie będzie wiarygodny jak będę rano robiła. To on przyszedł do domku,a ja potajemnie zrobiłam drugi. Oczywiście też wyskoczyły piękne dwie kreseczki. Zapakowałam je w ozdobną torebeczkę i mówię do męża mam coś dla Ciebie i dałam mu. On otworzył z niedowierzaniem,że robiłam testy i się pyta co oznaczają dwie kreseczki to ja mu mówię,że ciążę. Mina jego była bezcenna. Wstał,przytulił mnie i się popłakał. Za dwa dni pojechaliśmy do lekarza i był to 6 tydzień. Mam zdjęcie z usg mojej fasolki. Od tamtej pory mąż oszalał i dbał o mnie przesadnie. Teraz jestem 37 tyg ciąży,mąż towarzyszy mi na wizytach na usg a testy wiszą w pokoiku małego w tej ozdobnej torebeczce. A dodam jeszcze,że na usg potwierdzające ciąże pojechaliśmy 6 sierpnia a to dzień urodzin mojego mężato taki mu prezencik zrobiłam.

super historia ! rewelacyjny pomysł żeby zapakować testy

[mlmFM]

Napisane przez Anusia479

To i ja opowiem swoją historię.
My się jakos uporczywie nie staraliśmy o dzidziusia,ale nie zabezpieczaliśmy się z myślą,żeby mały się pojawił.
Okres mi się spóźniał 2 tygodnie,ale że nie miałam idealnie regularnuch miesiączek to nie kupowałam testu,chociaż ja czułam,że jestem w ciąży,nie wiem jak to opisać ale czułam.
Pojechaliśmy raz na zakupy i mówię do męża,żeby poszedł kupić test ciążowy to zrobię w końcu. Wróciliśmy do domku,on gdzieś wyszedł a ja miałam zrobić test na drugi dzień rano,ale nie wytrzymałam i zrobiłam pod jego nieobecność. Nie musiałam czekać nawet min jak wyskoczyły 2 kreseczki. Napisałam mężowi wtedy sms,żeby kupił 2 test,bo jeden to nie będzie wiarygodny jak będę rano robiła. To on przyszedł do domku,a ja potajemnie zrobiłam drugi. Oczywiście też wyskoczyły piękne dwie kreseczki. Zapakowałam je w ozdobną torebeczkę i mówię do męża mam coś dla Ciebie i dałam mu. On otworzył z niedowierzaniem,że robiłam testy i się pyta co oznaczają dwie kreseczki to ja mu mówię,że ciążę. Mina jego była bezcenna. Wstał,przytulił mnie i się popłakał. Za dwa dni pojechaliśmy do lekarza i był to 6 tydzień. Mam zdjęcie z usg mojej fasolki. Od tamtej pory mąż oszalał i dbał o mnie przesadnie. Teraz jestem 37 tyg ciąży,mąż towarzyszy mi na wizytach na usg a testy wiszą w pokoiku małego w tej ozdobnej torebeczce. A dodam jeszcze,że na usg potwierdzające ciąże pojechaliśmy 6 sierpnia a to dzień urodzin mojego mężato taki mu prezencik zrobiłam.

wspaniały prezent
mój tez towarzyszy mi na usg - tyko na razie na jednym usg nie mógł być [praca], ale nadrabia później usg prywatnymi - sam pyta 'kiedy idziemy podejrzeć maluszka?' - i też mówi do mnie w liczbie mnogiej