![]() |
#1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Mondello
Wiadomości: 324
|
Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Witam!
Wiem, że zakładanie nowego tematu przy okazji pisania pierwszego postu nie jest najlepiej widziane - z drugiej strony, Wizaż zaczęłam przęglądać jakiś czas temu i mam wrażenie, że to częsta praktyka w dziale Intymne. Ponieważ nie piszę tu o jednym, konkretnym problemie, tylko muszę podjąć kilka dość poważnych decyzji życiowych i byłabym wdzięczna za wszelkie porady, pytania i zwrócenie mi uwagi na rzeczy, które mi umykają. W związku z tym nie chcę komuś mieszać w jego wątku i zakładam własny. Po pierwsze, mam obecnie szesnaście lat. I to może zdziwić kogoś, kto zajrzy do mojego profilu. Rejestrując się na Wizażu niestety popełniłam typowy dla siebie błąd i wcisnęłam nie tą cyferkę, co trzeba. Urodziłam się 27.12.1994, a nie 1995. Daty urodzenia zmienić nie można, a nie wiem, czy warto zawracać administratorowi głowę czyms tak mało istotnym. W zwiążku z tym po prostu ukryłam datę urodzenia i wiek. Ale gdyby ktoś na to trafił, to uprzedzam o tym błędzie, żeby nie było niejasności. Póltora roku temu moi rodzice zginęli w wypadku. Nie za bardzo chciałabym się o tym rozpisywać, w każdym razie, od tego czasu opiekę nade mną przejął mój starszy o jedenaście lat brat i jego żona. To akurat nie jest żadnym problemem, mimo sporej różnicy wieku zawsze byliśmy bardzo kochającym się i zżytym rodzeństwem, jego żonę też bardzo lubię, więc nie ma między nami jakichś tarć. Finansowo też nie jest źle, może nie tak dobrze, jak za życia rodziców, ale z jednej strony mój brat już skończył studia, aplikację i pracuje ( a tata jeszcze za życia pomógł mu i jego dwójce przyjaciół w otworzeniu kancelarii, żeby nie było tak, że ojciec i syn pracują w jednym miejscu), żona mojego brata też pracuje, obydwoje sprzedali dom, w którym mieszkali i wprowadzili się do domu gdzie mieszkałam ja i z rodzicami, no i tata był ubezpieczony. No, w każdym razie, ani nie latamy prywatnymi odrzutowcami na swoje własne wyspy, ale też nie głodujemy, nie musimy jakoś straszliwie oszczędzać na wszystkim i pojechać na urlop dwa razy w roku tez możemy. Ot, taka typowa klasa średnia . ( przepraszam, za tak dokładny opis, żeby mój post był zrozumiały postanowiłam nie pisać wszystkiego na początku, tylko powoli rozwijać konkretne myśli - a kwestia naszych finansów jeszcze w tym poście wróci). Żeby ten post wyglądał lepiej , będę w jego dalszej części używać pierwszej litery imienia zamiast wiecznie pisać "mój brat" itd. Tak więc braciszek zostanie literką A, jego żona P, a wspólnik i wieloletni przyjaciel mojego brata M. Koniec pierwszej dygresji... Tu powinnam obiecać , że więcej ich nie będzie, ale znając mnie... Lepiej Wam tego nie będę obiecywać... Wracając do tematu: ponieważ w takim wieku, w jakim ja wylądowałam pod opieką brata, dziwnie już byłoby zmieniać łączące nas relacje z tych pomiędzy rodzeństwem na takie bardziej rodzic- dziecko, więc w zasadzie zostałam w tym naszym małym, dziwnym gospodarstwie domowych potraktowana jak dorosła. Mam pełnomocnictwo do jego karty i do karty P, nie mam jakichś ograniczeń w kwestii godzin powrotów do domu. No ogólnie mam takie prawa w domu jak ich dwoje, mam tylko pamiętać poza nim, że o ile rodziców trudno pozbawić prawa do dziecka, to np. brat może je stracić dużo łatwiej. No więc muszę o tym pamiętać, że na niektóre zachowania, które moim rówieśnikom uszły by na sucho nie mogę sobie pozwolić ( zwłaszcza, że nie mam dziadków, tylko już taką mocno- dalszą rodzinę i miałabym wtedy naprawdę poważne kłopoty). Co nie jest dla mnie jakimś dramatem, jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do klubów czy barów czy na ostro zakrapiane domówki przed śmiercią rodziców i nie ciągnie mnie dzisiaj. A o kieliszek wina do kolacji zawsze moge w domu poprosić. Jedyne, co mi teraz przeszkadza, to to, że jako ponownie jako kierowca zasiądę w samochodzie dopiero w wieku osiemnastu lat, a zawsze kochałam samochody i byłam nieoficjalnie nauczona jeździć, duzo szybciej, niż wolno. No , ale trudno, nic z tym nie zrobimy i musże przeboleć. No więc sytuację domową mam bardzo wygodną dla siebie. Chodze do szkoły, ale nikt mi tam do lekcji nie zagląda ( z tym, że ja ogólnie lubię się uczyć, zwłaszcza tych przedmiotów, które mnie interesują i nigdy nie miałam jakichś problemów w szkole), mogę korzystać z domowego budżetu jak chcę ( w granicach rozsądku, oczywiście, ale też, żadnych numerów im nie robię, jak mnie już najdzie na jakieś większe książkowe czy ciuchowe zakupy to dzwonie, mówię, co znalazłam i pytam, jak wygląda kupno tego w tym miesiącu ). I chyba bedę pierwszą nastolatką, która się poskarży - chodzi o to, że często źle się czuję, korzystając z tych pieniędzy jak mi sie podoba, a równocześnie nic nie dokładając do domowego budżetu. Rozumiem, że w tej chwili w żaden sposób nie mogłabym dorzuć takiej kwoty, jak A, no ale chciałabym dawać chociaż cokolwiek. Z jednej strony takie prace tradycyjnie kojarzone z nastolatkami jak udzielanie korepetycji czy zajmowanie się dziećmi odpadają, bo to jest jest tak naprawdę szara strefa. Gdyby mnie ktoś nakrył, to nie dość, że można by to wykorzystać przeciwko mojemu mieszkaniu z A i P, to jeszcze z racji na jego zawód mógłby miec nieciekawie. Tzn, nigdy nie słyszałam, żeby sie ktoś przyczepił, że licealistki udzielają korepetycji i sie nie rozliczają. Ale różne cuda się dzieją. Zbyt łatwo sie przeziębiam, żeby roznosic ulotki, więc inne prace dla młodzieży odpadają. W zasadzie to nawet coś sobie znalałam, co i bardzo mi się podoba i na pewno może mi sie przydać. Otóż, ja się wybieram na archeologię, interesowałam sie tym w zasadzie od zawsze, kiedys jako gimnazjalistka wpadłam na szalony pomysł i po przeczytaniu książki pewnego pana wysłałam do niego ogromna listę pytań. Za bardzo nie liczyłam na odpowiedź, ale ją dostałam, a po pewnym czasie poznałam kolegów i koleżanki tego pana z instytutu. No i od zeszłego roku coś im tam troche pomagam, na rzie może nie robie tego, co by mi sie marzyło, ale segregowałąm im rzeczy w archiwum, jak mieli lekcje dla młodzieży to byłam "konsultatką w sprawie programu gimnazjum i liceum). Póki co, robię to bezpłatnie i tak będzie do moich osiemnastych urodzin. Potem mam od razu wyrobić NIP i zaczną mi cos tam płacić, w czasie studiów będę siebie u nich wielokrotnie stażować, a potem powiedzieli, że zobaczymy, jesli po studiach nadal będzie mi sie u nich podobać tak jak teraz, to oni chętnie zobaczą mnie w zespole. To z jednej strony sprawi, że po skończeniu studiów nie będę świecić oczami, że trudno znaleźć pracę, ale z drugiej strony, nie do końca rozwiązuje mi problem teraz. Skoro nie mogę zarabiać, to chciałabym przejąć lwią część obowiązków w domu. Ale z tym też nie jest tak łatwo. Lubię i potrafie gotować, ale szkoła i ten instytut powodują, że w tygodniu prawie nie mam na to czasu. A mój brat też to lubi, P zresztą też i tak łatwo sobie tego nie dadzą zabrać. Mogłabym sprzatać. Tylko, że póki co raz w tygodniu przychodzi do nas sprzątać pani gosposia, nikt z niej nie chce rezygnować, bo jest bardzo dokładna i można ją zostawić samą w domu. W tygodniu oczywiście czasem sie coś przetrze czy odkurzy, ale trudno o jakieś poważniejsze czyszczenie bez dublowania jej. A jeżeli z niej zrezygnujemy, a mnie się trafi jakiś wymagający większego zaangazowania okres w szkole, to będzie nieciekawie. W zakupach mogę pomagać, ale teraz, kiedy nie mogę prowadzić, to zawsze będzie tylko pomoc. A nie dam rady daleko iść pieszo ze zgrzewką wody na przykład. Cóż, chyba tylko prasowanie mi zostało. Zabawne, bo akurat tylko tego obowiązku w domu nie lubię... macie jakiekolwiek inne pomysły? Druga sprawa to... Hmm, pamiętacie jak na początku tego postu napisałam, że mojego brata będę nazywać A, jego żonę P , a jego wspólnika z pracy i przyjaciela z dzieciństwa M. No więc właśnie. Mój brat całe zycie miał takiego najlepszego przyjaciela - kiedyś lisko siebie mieszkaliśmy i tak chłopcy się poznali, kiedy mój brat miał chyba sześć, a M pięć lat. Potem poszli razem do szkoły, tam M z piewszej klasy przeskoczył do trzeciej i dalej szli juz razem, przez liceum, te same studia, a po pewnym czasie dobrali sobie jeszcze jednego kolege nieco starszego i dzięki pomocy mojego taty wystartowali jako wspólnicy w kancelarii. Ja zawsze bardzo kochałam braciszka i kręciłam sie blisko niego. Uwielbiałam dotrzymywac im towarzystwa- narysować słoneczko na któregoś pracy domowej, pochować im książki czy wpaść do sklepu krzycząć "A oni wcale nie mają osiemnastu lat" i uciec z piskiem, kiedy próbowali sami kupić pierwsze piwo. W zasadzie to M zawsze mi się w jakis sposób podobał, chociaż kiedy miałam trzy lata, to po prostu imponowało mi to, że mógł mi kupić czekoladę i dać , kiedy rodzice nie widzieli, kiedy miałam sześć lat, było moim wielkim bohaterem, bo jakiś dzieciak w szkole non stop ciągnął mnie za włosy i szturchał na przerwach i sie poskarżyłam, to A i M któregoś dnia mnie odebrali i bardzo grzecznie poprosili kolegę, żeby się ode mnie odczepił. Nie, nic mu nie zrobili, ale jak miał tam siedem lat, a tu nade mną roztoczali opiekę szesnasto i siedemnostolatek, to ja mu sie nie dziwię, że zrezygnował. Potem oni zaczęli sie spotykac z dziewczynami, a ja nadal w czasie wolnym włóczyłam sie z nimi, jednej dziewczyny M nie lubiłam , więc wsypałam jej mając dziewięć lat soli do herbaty - no coż, potem nastapił po prostu bardzo długi okres, kiedy oni juz stawali się dorośli, a ja byłam jeszcze w całoście dzieckiem. To się powoli zaczęło zmieniać koło moich piętnastych urodzin. Troche wcześniej on się rozstał z dziewczyną i tym razem nie pojawiła sie kolejna. Z drugiej strony, mój brat sie ożenił, a ich spotkania we dwójke zmieniły sie na spotkanie we trójkę, no bo P bardzo często też była obecna. I troszkę chyba ze względu na to, żeby i oni mogli sobie pogadać o wszystkim i żeby ona się nie nudziła, do tego towarzystwa znowu dołączyłam ja. I tak chodziliśmy sobie wspólnie po kinach, teatrach, knajpach czy parkach czy przesiadywaliśmy nawzajem u siebie w domu. Tak jak A i P byli parą, tak i relacja pomiędzy M a mną zaczęła się powoli zmieniać - już nie byłam tylko młodszą siostrą jego brata. Nie byliśmy też parą w pełnym tego słowa znaczeniu, bo na to z kolei ja byłam jeszcze za młoda. Staliśmy sie takimi dobrymi przyjaciółmi powoli dryfującymi w stronę bycia razem - z jednej strony on juz wyraźne mówił innym zainteresowanym nim kobietą, że jest w związku, z drugiej, chodzilismy sobie razem do kina, na lody, gadaliśmy o wszystkim i o niczym, ale na inne płaszczyzny ten związek jeszcze nie wszedł. Pewnie by się to powoli zmieniało w miarę, jak ja bym dorastała, ale tak naprawdę tę troszkę sielankową sytuację przerwał wypadek rodziców. Tak naprawdę nie wyobrażam sobie, jak i mój brat i ja przeżylibyśmy bez P i bez M właśnie. Najpierw w o ogóle nie wierzyłam, co sie stało, potem jak jechalismy to ktoś zadzwonił, że mama żyje, tylko jest na sali operacyjnej, jak dojechaliśmy, to sie okazało, że to jakaś bzdura była, żadne z rodziców nie przeżyło wypadku. A musiał iść rozpoznać ciała, M z nim tam poszedł, mnie na szczęście nie kazali, zresztą i tak nie byłabym w stanie tego oglądać, wiem, jak raczej nie jestem histeryczką to wtedy sytuacja mnie przerosła. Następne dwa tygodnie pamiętam jak przez mgłę, mój brat niby próbował funkcjonować normalnie, ale niezbyt mu to szło, P jakoś próbowała mu pomóc i załatwiała formalności, wydzwaniała w mojej sprawie i próbowała ustalić, jak będa wyglądać formalności w związku z opieką nade mną, ja dwa tygodnie przeleżełam i w zasadzie tak non stop albo płakałam, albo wymiotowałam albo sie darłam, że ja wcale nie chcę śródków uspokojających. M praktycznie cały ten czas spędził u nas w domu, a większość tego w moim pokoju, bo trochę strach było spuścic mnie z oczu - tzn, nawet nie miałam jakichś samobójczych pomysłów, ale albo wyłam, a jak się jednak udawało wcisnąć mi jakieś leki, to podobno kiepsko na nie reagowałam, bo zamiast spać zaczynałam mieć bardzo głupie pomysły. Nie umiem sobie wyobrazić tego czasu bez niego i bez P, chyba ani ja , ani mój brat nie dalibyśmy rady. ( tu przecięłam, bo cały post był zbyt długi, by się zmieścić, w każdym razie, zapraszam do drugiej częsci, która jest bezpoścrednią kontynuacją ) |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Mondello
Wiadomości: 324
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Potem była cała masa zmian, sprzedaż domu A i P, jakieś próby ułożenia sobie naszego życia na nowo. Od wypadku wszyscy dookoła jakby tak kompletnie przyjęli do wiadomości, że my jesteśmy razem, natomiast ja byłam jakby częściowo otoczona jakąś taką woalką, która bardzo powoli znikała i powoli jakoś dochodziłam do siebie. No i trochę tak jak z tymi finansami domowymi, coraz bardziej widzę, że to się zrobił taki związek, w którym on daje , a ja biorę i nic poza tym. To było oczywiste wtedy, po śmierci rodziców, natomiast teraz zaczynam się czuć, jakbym go po prostu wykorzystywała - trzeba mnie gdzieś zawieźć, on mnie zawozi, trzeba mnie odebrać ze szkoły ( liceum wybrałam jeszcze przed śmiercią rodziców, wtedy wydawało sie idealne, bo chociaż jest położone bardzo daleko od mojego domu, to moja mama pracowała blisko i miała mnie odwozić i zabierać, potem A i P poprosili, żebym nie decydowała sie juz na inną szkołę tylko poszła tam, zazwyczaj odbiera mnie której z nich, a jak nie mogą, mam brać taksówkę ( dojazd autobusami zajmuje prawie dwie godziny, a ja kiepsko znoszę zimno i w zeszłym roku taka podróż zima przpłaciłam zapaleniem płuc). No w każdym razie ( mówiłam, ja bez dygresji nie potrafię ) tu mnie gdzieś zawiezie, przywiezie, jak jesteśmy u mnie w domu, a ja się zajmę jakimś gotowaniem to natychmiast mam pomocnika od ciężkiej i brudnej roboty, u siebie mi po prostu do żadnych prac domowych nie daje się dotknąć - nawet jak kiedyś przez tydzień w zasadzie u niego mieszkałam, jak A i P wyjechali. A jeżeli mam gorszy dzień i potrzebuję pogadać, to wiem, że jeżeli mu o tym powiem, to natychmiast po pracy przyjedzie do mnie, bez względu na swoje wcześniejsze plany. Z jednej strony, to czuje się z tym świetnie, bo wiem, że jestem kochana, wysłuchana i bardzo bezpieczna. Z drugiej strony czasem sobie myślę , że to troche nieuczciwe, bo teraz, mając szesnaście lat nie jestem w stanie być dla niego taka podporą, jaką on jest dla mnie - tzn - oczywiście, gdyby cos sie stało zrobiłabym wszystko co w mojej mocy, zeby mu pomóc, ale bądźmy uczciwi - szesnastoletnia dziewczyna może znacznie mniej niż dwudziestosześcioletni mężczyzna. Nie moge nigdzie go zawieżć, nawet, kiedy coś mu kupuję, to tak naprawdę kupuję za pieniądzę brata i jego żony. Czasem mam wrażenie, jakbym bawiła się w dorosłośc w najgorszy z możliwych sposóbów... Ale też czuję, że strata rodziców w wieku piętnastu lat jest takim jakimś kamieniem milowym i po tym nie da sie już wrócić do dzieciństwa - nie zrozumcie mnie źle, bardzo lubię i szanuje moich kolegów z klasy na przykład. Ale już chyba nie potrafię się identyfikować z ich problemami - nie boję sie matury ( uczę się, robię testy, nie powinnam mieć problemu z potrzebnymi mi przedmiotami, na matematyce muszę sie skoncentrować, zeby nie zrobić jakiegoś głupiego błędu rachunkowego czy właśnie, nie mnienić czwórki na piatkę czy minusa na plus i będzie dobrze). A jesli będę pisała z czterdziestostopniową gorączką, złamie nogę idąc na maturę czy nie trafię kompletnie w klucz - napisze w następnych terminie. Byłoby mi przykro, ale nie umiem tego porzeżywać tak jak moi koledzy ( bardzo często zresztą przeżywanie matury nie idzie u nich w parze z jakimkolwiek przygotowywaniem sie do niej...) Trudno mi też się wypowiadać, kiedy ktos narzeka na to, że ma małe kieszonkowe czy musi wracać do domu o 21. Bo te problemy u mnie po prostu nie istnieją. I chyba już nie umiałabym się cofnąć do tych czasów, w których istniały. Chociaż czasami bym chciała. Z jednej strony ( tak wiem, nadużywam tej konstrukcji zdania) to w tej chwili marzy mi sie przede wszystkim jakaś stabilizacja po tym wszystkim, co się działo w ostanich latach, z drugiej, to powinien być ten moment , kiedy będę miała miała ochotę się wyszaleć, latać z imprezy na imprezę, mieć piętnastu chłopaków innego co tydzień i miliard planów na życie i żadnego nie realizować. Tylko, że wcale tego nie chcę. I tak się tylko zastanawiam, czy ja jakoś nie wiedząc o tym przeskoczyłąm dziesięć lat , czy po prostu jestem wyjątkowo wadliwą szesnastolatką.
No i a propos tej wadliwości właśnie. Świadomie zdecydowałam się nie pisać na samym początku, bo chciałam , żebyście najpierw wyrobiły sobie pogląd o całej sprawie, bez tego faktu. Nie zdziwiło Was troszkę, że jednak ani moi rodzice nie protestowali, ani teraz nikogo nie szokuje, że ja tydzień siedzę u M? W świecie pełnym nastoletnich ciąż i wykorzystywania seksualnego? No więc, ja w ciążę zajść nie mogę, a wykorzystać mnie też do końca nie za bardzo można, bo ja właśnie odrobinkę wadliwa jestem. Urodziłąm się z zespołem Morrisa ( gdyby to komuś coś mówiło to CAIS). Nie chcę się tu wdawać w szczegóły, bo ani to istotne dla sprawy, ani dla mnie przyjemne - więc szczegóły mogę ewnetualnie podać na privie - istotne jest to, że urodziłam się bez jajników, jajowodów, macicy i ze szczątkową pochwą. Jestem całkowicie bezpłodna, ale może dlatego, że wiedziałam o tym od zawsze nie jest to dla mnie jakimś wielkim nieszczęściem. M o całej sprawie wiedział od zawsze - on i A razem dorastali, rodzice sie przyjaźnili - i jemu to nie przeszkadza. Teoretycznie zawsze możemy adoptować, chociaż w praktyce ja mogę przed trzydziestką mieć zaawansowaną osteoporozę ze względu na brak hormonów ( cały czas przyjmuję hormony , coś w stylu tych, które daje się, żeby opóźnić menopauzę, no, ale mimo wszytsko większość chorych na to sie przed tą ospeoporozą nie obroni). Więc raczej zamierzamy cieszyć się życiem. A ja mam tylko cichą nadzieję, że jak ktoś mając dwadzieściasześć lat mówi, że własne dzieci nie są mu do szczęścia niezbędne, to już mu sie to nie zmieni. Ale tak naprawdę moim podstawowym problemem w tej chwili, ( i to to chyba zainsporowało mnie do założenie konta i napisania tego posta) jest ta moja krótka pochwa. Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy hmm... można ją przedłużyć. Ale to nie jest zabieg tak prosty, jak przedłużenie włosów na przykład. Tzn, sam zabieg nie jest skomplikowany, wiem, że po pierwsze wykonuje się laparoskopię, a później w tym miejscu gdzie ta pochwa ma być umieszcza taką kulkę, i codziennie przez siedem dni skraca się sznurki przy tej kulce , a ona wbija sie wgłąb ciała tworząc właśnie taką sztuczną pochwę. Potem trzeba to samemu mechanicznie rozszerzać, albo regularnie współżyć, żeby to nie zanikło z powrotem. Więc sam zabieg nie jest ani jakoś szczególnie trudny czy niebezpieczny. Jest za to potwornie bolesny i wiele osób nie wytrzymuje bólu i rezygnuje w trakcie. A ja mam bardzo niski próg wytrzymałości bólu. Wiedziałam, że kiedyś, kiedy będę w związku będę musiała pójść na tę operację. Tylko, że to zawsze było "kiedyś" , więc jakoś mnie to nie przerażało. Tylko, że teraz już w zasadzie od dwóch lat jestem w związku. Na początku byłam po prostu dużo za młoda na seks, potem był wypadek i kompletnie o tym nie myślałam, teraz to już w zasadzie chciałabym zacząć, tylko panicznie boję się tego zabiegu. I znajduję fantastyczne wymówki, żeby na niego nie pójść ( tzn, M kompletnie mnie nie naciska, w ogóle nie ma takiego tematu, chociaż podejrzewam, że wcale mu się ta dwuletnie abstynencja seksualna tak bardzo nie podoba - to ja jestem mistrzynia wymówek przed samą sobą). Kiedy rozmawiałam z moim lekarzem powiedział mi ogólnie, że to idealny moment, żeby robić, że robi się to w tym wieku i że nie ma problemu z terminem operacji, żebym okresliła miesiąc w którym chciałabym to robić i wtedy robimy - tylko nie powinno to byc podczas największych upałów. Szczerze mówiąc, po raz pierwszy będąc u lekarza miałam nadzieję, że mi powie, że po osiemnastce mogę zacząć ustalać termin a na właściwy termin czeka sie trzy lata. Ale chyba nie ma na to wiele chętnych. I nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o to, że nie czuję się gotowa na seks, nie czuję się gotowa na ból podczas tego zabiegu. Boję się, czy nie wymięknę w trakcie. I nie mam pojęcia, czy to, co oni mi zrobią, będzie hmm... działać tak, jak powinno. I mam dylemat. Bardzo dobrym terminem na ten zabieg byłby styczeń przyszłego roku. Poszłabym do szpitala tuż po Nowym Roku, zabieg byłby w pierwszym tygodniu stycznia, potem tydzień tego rozciągania, a potem zaczynają się ferie szkolne, czyli miałabym dwa tygodnie, żeby dojść do siebie - mam się podobno szykować na miesiąc wyjęty z życiorysu. To niby bardzo dobry termin - tylko, że strasznie bliski. Tylko, że potem bardzo długo nie ma dobrych terminów. Będzie wiosna i szkoła, potem lata i upały, potem jesień i początek ostatniej klasy liceum, potem znowu zima i ferie, ale już tuż przed maturą, jakbym miała mieć jakieś powikłania, to nie warto. Wiosna - matura, czekanie na wyniki. Potem upały. Potem początek studiów, lepiej nie brać urlopu w pierwszym semestrze. Ani roku. Czyli w zasadzie, albo zrobię to teraz, albo za trzy lata. Wiem, że wystarczy, że powiem M, że nie jestem gotowa i sprawa zniknie na te trzy lata - tyle, że to będzie w zasadzie pięć lat bez seksu od początku związku. To już zaczyna być trochę torturowanie jego, a ja będę sobie w tym czasie tworzyć coraz większą fobię, jak strasznie sie boję tego zabiegu. I cały czas otwartym pytaniem będzie, co, jeśli się nie uda. Co, jeśli nigdy nie będę w stanie normalnie uprawiać seksu. Nie chcę czekać tych trzech lat, bo się psychicznie wykończę. Z drugiej strony, czasem już wykręcam numer do lekarza, żeby potwierdzić, że tak, styczeń mi pasuje. Ale zawsze rezygnuję. I tu pewnie pod koniec postu powinno pojawić się jakieś najważniejsze pytanie, ale takiego nie ma. Będę wdzięczna, jeśli któraś z Was chciałaby sie odnieść do tej sytuacji albo poszczególnych części tego postu, czekam na jakieś porady, pytania , informacje o czym zapomniałam i na co jeszcze powinnam zwrócić uwagę. A może jednak zadam pytanie na koniec: skoro już nie moge wrócić do dzieciństwa, to jak wejśc w tę dorosłość szczęsliwie, rozsądnie i w zgodzie ze sobą?I jak się ustosunkować do tego zabiegu - brać byka za rogi czy jeszcze zaczekać? Dziękuję! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 80
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
przeczytałam od A do Z i nie umiem uwierzyć, że posta napisała tak młoda dziewczyna. Kurcze jest w Tobie tyle dojrzalosci, ze az trudno w to wszystko uwierzyc. Ja jestem 5 lat starsza od Ciebie, a jestem pewna, ze nie poradzilabym sobie z tym wszystkim tak doskonale jak Ty... Jestem pelna podziwu dla Twojej osoby, zwlaszcza, ze wokół tyle pustych dziewczyn, które myślą tylko o tym żeby się napić czy pójść na imprezę i zabawić. Musiałaś szybko dorosnąć w związku ze śmiercią rodziców, ale na szczęście masz przy sobie osoby, które równie mocno Cię kochają, jak ŚP. Rodzice..
Pytasz w zasadzie o zabieg, więc odpowiem, co ja o tym myślę. Może i nie jest to najlepszy wiek na pierwszy raz i tego typu rzeczy, jednak jesteś już ze swoim chłopakiem 2 lata i jeśli czujesz się gotowa na to i chcesz, by to on był tym jedynym, to moze i to jest odpowiedni moment. Jest takie powiedzenie "co masz zrobić jutro, zrób zaraz" i ja bym właśnie tak na Twoim miejsscu postąpiła. I tak przed tym zabiegiem nie uciekniesz, więc wydaje mi się, że lepiej wykonać go jak najwcześniej i mieć go za sobą, niż czekać w nieskończoność, zresztą sama mówisz, że później może być problem bo wiosna, upały, potem znów coś itd... Ja bym nie zwlekała i zapisała się na zabieg. To chyba wszystko co chciałam napisać. Trzymaj się i powodzenia, a decyzja należy do Ciebie ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
ciarki mnie przechodzą na samą myśl o takiej operacji...ale skoro i tak kiedyś to zrobisz to może faktycznie lepiej zrobić to teraz, w pasującym terminie. teoretycznie po skończeniu liceum masz 4 miesiące wakacji, a studiując - 3 miesiace, ale skoro wysokie temperatury odpadają, to chyba lepszego terminu nie bedzie.
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 3
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Hej! Często odwiedzam wizaż, chciaż raczej nie zabieram głosu na forum. Przeczytałam twoje posty od deski do deski i muszę przyznać, że wydajesz się być osobą bardzo dojrzałą i poukładaną. Jestem tylko kilka lat starsza, ale w twoim wieku miałam pstro w głowie. Z tego co piszesz można wywnioskować, że odnalazłaś się w nowej sytuacji i za to cię podziwiam. Co do operacji to hmm... oczywiście to twoja prywatna decyzja, ale ja chyba bym się na nią zdecydowała. Może nie koniecznie dla tż, a dla samej siebie. Na pewno nie zamierzam ględzić, że jesteś za młoda, że nie wiadomo czy to ten męzczyna albo, że powinnaś się wstrzymać, bo bla bla bla... Gdy byłam w drugiej liceum uprawiałam seks i z tym chłopakiem jestem po dzień dzisiejszy, razem mieszkamy i kochamy się. Dlatego chciałabym cię uczulić na ewentualne "dobre rady" - nigdy nie wiemy jak się nasze życie potoczy dalej,a odpowiedzialności za nasze wybory nikt za nas nie poniesie. Wydaje mi się, że już wkroczyłaś w dorosłość i to całkiem gładko, a przede wszystkim rozsądnie. Fakt, masz jeszcze dużo czasu przed sobą, jesteś młoda, ale tak jak piszesz - to byłby najlepszy moment,ze względu na czas i okoliczności. Matura, studia, praca-później może nie być tyle czasu, by przez to przejść bez zawalania innych rzeczy. Intymna sfera naszego życia jest bardzo ważna i warto by było o nią zadbać po to, by później móc bez obaw w nią wkroczyć. Jak długo twałby ten ból po operacji? Może jedyne nad czym powinnaś się zastanowić to czy ewentualne odłożenie tego zabiegu spowodowane byłoby bólem czy może innymi sferami życia, np. strachem przed wkroczeniem na kolejny etap? Presją? Tak czy inaczej życzę ci podjęcia decyzji zgodnie z samą sobą.
A co do kwestii mieszkaniowej... Może pomyśl nad tym, które z takich codziennych rzeczy ich irytują, chociaż wykonują je bez szemrania, np. ktoś nie lubi wycierania albo kogoś innego szlag trafia jak musi coś załatwić na poczcie lub w urzędzie (ja osobiście nie cierpię wynoszenia śmieci). Mogłabyś spróbować ich wyręczyć w bardzo prozaicznych obowiązkach, a na pewno byłoby to wyrazem sympatii. Pozdrawiam ciepło!!! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
o rany, w połowie zaczęłam czytać po łebkach, naćkałaś tak dużo kompletnie zbędnych informacji, że nie licz na mega duży odzew, bo nie sądzę by wielu osobom w ogóle chciało się to czytać
![]() po pierwsze - ten kumpel twojego brata powinien znaleźć sobie dorosłą kobietę, a dziecko [czyli ciebie] zostawić w spokoju. po drugie - robisz z igły widły jeśli chodzi o zajmowanie się domem i pracowanie. masz 16 lat, ucz się i sprzątaj po sobie. jak każdy normalny dzieciak w tym wieku. po trzecie - na operacjach się nie znam, ale nie powinnaś patrzeć na to pod kątem tego swojego M., bo mogę się założyć, że z tobą i tak rodziny nie założy. a po czwarte - następnym razem wywal te wszystkie nieistotne detale, będziesz miała większy odzew. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
oczywiście powinnaś podjąć decyzję o operacji przez wzgląd na siebie, nie na faceta - masz ochotę na seks, zrób to. ale bez tej pochwy też możesz miec udane zycie seksualne ![]()
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Magiczna kraina Narnia, gdzieś na Latarnianym Pustkowiu...:)
Wiadomości: 6 518
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Też nie wiem po, co tu tyle nieistotnych informacji. Napisałaś historię swojego życia chyba;p
A odnośnie tego o co pytasz. To też uważam podobnie jak Grin, że nie powinnaś patrzeć na to przez pryzmat swojego faceta. Bo jakoś sobie nie wyobrażam, żeby facet w wieku 26 lat, jeśli dobrze doczytałam miał zamiar ułożyć sobie życie z 16-latką. Bez urazy, może akurat się mylę ![]() ![]() Po drugie jeżeli lekarze uważają, że teraz jest dobry moment to idź na tą operację. Miej to już za sobą. Ale ja mam wrażenie, że chcesz tego w dużym stopniu też dlatego, bo Twój facet potrzebuje seksu. ![]() ![]()
__________________
![]() Edytowane przez syklamen Czas edycji: 2011-09-26 o 20:01 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 9 813
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Fakt, że jesteś bardzo dojrzała jak na swój wiek, ale nie zapominaj, że dalej masz tyle lat ile masz. Zabieg bym zrobiła, właśnie po to, żeby mieć go z głowy. Ale co do Twojego chłopaka, to jakoś średnio podoba mi się robienie z Ciebie dorosłej (także przez Twojego brata) głównie dlatego, że jesteś bezpłodna. Pozwól sobie na bycie dzieckiem. Angażowanie się w ten związek to trochę zły pomysł. Jednak dzieli Was tak naprawdę wiele.
__________________
nazywaj mnie Vill |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
![]() ![]() ale ludzie sa różni.
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Magiczna kraina Narnia, gdzieś na Latarnianym Pustkowiu...:)
Wiadomości: 6 518
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
No właśnie. A mi się wydaje, że autorka patrzy na to przede wszystkim przez pryzmat swojego faceta, tak jak napisałam ![]() Ma 16 lat i odniosłam wrażenie, że już jakoś tam myśli o założeniu rodziny z tym facetem. No nie wiem...może to tylko takie wrażenie ![]()
__________________
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
![]() ja tam myślę o dzieciach - chciałabym je mieć najwcześniej mając 27-28 lat, czyli uff mam jeszcze czas ![]() ja odniosłam bardzo podobne, jak nie identyczne, wrażenie. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: gdzieś tam........
Wiadomości: 3 604
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
1. Od kiedy klasa srednia moze pozwolic sobie na wakacje 2 razy w roku i gosposie?
![]() 2. Dla chcacego nic trudnego, jakbys chciala to bez problemu pomoglabys w domu, albo znalazla jakas dorywcza prace. 3. O czym dziewczyna 14letnia moze rozmawiac z facetem 25 letnim? Nawet jezeli jest bardzo dojrzala i madra, jest jeszcze dzieckiem. 4. Opercacje jak najbardziej mozesz zrobic, ale nie ze wzgledu na owego faceta. On jest doroslym mezczyzna, ty nastolatka. 5. Co do pracy w instytucie, nie badz taka pewna, za rok moga znalezc inna osobe i zostanie tylko rozczarowanie. Masz jeszcze czas, na prace, stale zwiazki, mieszkanie z facetem. Poki co ucz sie, spotykaj z kolezankami i korzystaj z mlodosci. 6. Przepraszam, ale nie przebrnelam przez caly post, dlatego moga pojawic sie jakies niejasnosci. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
![]()
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild Edytowane przez marchewkowe pole Czas edycji: 2011-09-26 o 20:21 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: z Nibylandii
Wiadomości: 885
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Bardzo fajnie się Ciebie czyta choć twojej historii już nazwać "fajną" nie można. Jesteś bardzo dojrzałą i silną osobą i wiele już przeżyłaś jak na te nieszczęsne 16 lat.....
jedno jest dla mnie nie do końca jasne.....Czy aby na pewno to co Was łączy z M. jest związkiem? bo z Twojej opowieści nie do końca to wynika.....raz piszesz niby przyjaciele, potem , że jednak związek....pytam bo to dość istotne czy ta relacja między wami dla Was obojga jest jasno określona..... jeśli tak, oboje kochacie się i chcecie być ze sobą mimo różnicy wieku i Twojej choroby,( niestety to , że 26 letni męzczyzna teraz mówi , że na własnych dzieciach mu nie zależy wcale nie oznacza , że to się nie zmieni bo tak jak 16 latka dojrzewa i zmienia się tak samo jest z dorosłym, z biegiem czasu tez może zmienić swoje poglądy) godzicie się na wszystkie konsekwencje tego co może wyniknąć z tego związku, zarówno ,że będziecie razem jak i na fakt , że kiedyś może Wasz związek się rozpaść to zdecydowałabym się na tą operacje i to własnie jak najszybciej, sama mówisz , że w teorii styczeń to najlepszy czas na to.....seks jest dopełnieniem związku, ja osobiście sobie związku bez niego nie wyobrażam dlatego zrobiłabym to ale ze względu na SIEBIE nie faceta..... jesteś dziś bardziej dorosłą niż dzieckiem, miałaś przyspieszony kurs dorastania.... co do wkładu w budżet rodzinny....uważam , że nie powinnaś się zadręczać tym , że nie jesteś w stanie wesprzeć choćby symbolicznie, swojego brata......ja bym skupiła się nad pomocą tym archeologom, to może być solidna podstawa Twojej przyszłej kariery zawodowej , to może być sposób na spełnienie Twoich marzeń.....jak skończysz 18 lat to będzie Ci o wiele łatwiej o pracę, choćby dodatkową i wtedy możesz pomyśleć o wspomożeniu brata..... życzę Ci siły i obyś nie żałowała podjętych decyzji
__________________
"But you didn't have to cut me off Make out like it never happened And that we were nothing I don't even need your love But you treat me like a stranger"... Edytowane przez shirleyyy Czas edycji: 2011-09-26 o 20:26 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Nie dałam rady tego przeczytać: za dużo, za rozwlekle. Pewnie można to byłoby napisać krótsze o połowę, a byłoby czytelniejsze.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Bydgoszczy wiejskie okolice :)
Wiadomości: 1 326
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
A ja tam nie mam nic przeciwko takiej długości postu. Piszesz ładnym językiem, miło się czyta
![]() ![]() Jeśli chodzi o operację- z dawnego charakteru nadal została mi chęć do podejmowania wyzwań, więc ja bym szła. Piszesz, że wiele kobiet rezygnowało w trakcie- dlaczego Ty masz do nich należeć? ;> poza tym, tak sobie myślę- jeśli Cię to zmotywuje, to ludzie gorsze rzeczy robią ze swoim ciałem- wydłużanie nóg, operacje plastyczne... Gdzie okres wałki z bólem jest dłuższy, a tu to tylko tydzień. I chyba lepiej tak myśleć, niż aż tydzień ![]() ![]() Jeśli chodzi o zarobki- jak dla mnie najłatwiejszym sposobem na to jest stanie na promocjach. Choć jest to walka z nudą i trochę godzin trzeba wyrobić, to jednak te 400- 500zł na pewno by Cię urządzało ![]() ![]()
__________________
Przeniosłam się na nowe konto ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 9 813
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
![]() Cytat:
__________________
nazywaj mnie Vill |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Przylądek Zieleni
Wiadomości: 6 764
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Detale akurat są fajne, czasami warto wiedzieć, że po drugiej stronie kabla internetowego jest człowiek, a nie maszyna...
![]() Czy w związku ze swoja chorobą odczuwasz pociąg fizyczny do swojego M.? Czy myśląc o operacji rozważasz jedynie przyjemność partnera, czy też bierzesz pod uwagę także swoja przyjemność? Bezpłodnością się nie martw - nie każda osoba musi wydać owoc, każde życie może być równie piękne i spełnione. Zresztą istnieją adopcje, z czego bardzo dobrze zdajesz sobie sprawę. Wierzę, że są dzieci, które rodzą się bardziej dorosłymi niż dziećmi (sama w wieku 15 lat byłam bardzo dojrzałym dzieckiem, kiedy koledzy i koleżanki zajmowali się bzdurami, ja, z racji pracy mojej cioci, pomagałam redagować listy do ministerstwa ![]() ![]() Trochę się dziwię M., że jawnie zainteresował się 14-latką. Może to prawdziwe uczucie, musisz zobaczyć, czy przetrwa próbę czasu... Nie wierz ludziom, którzy Ci zagwarantują, że na pewno nie lub na pewno tak. Tego nikt nie wie, Wy sami wykreujecie swoją rzeczywistość... Znajdź czas na zrobienie czegoś do jedzenia, upiecz ciasto, prasowanie sobie daruj. Posprzątaj swój pokój. Będzie taki czas, że zaczniesz na siebie zarabiać. Spokojnie ![]()
__________________
Edytowane przez dzustam Czas edycji: 2011-09-26 o 20:39 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Nie ma sensu mowic, zeby autorka cieszyla sie z dziecinstwa, bo ona od dawna juz go nie ma. Dziewczyna jest mloda, widac, ze zakochana, wiec mysli, ze bedzie z nim na zawsze. Bedac w zwiazku z facetem raczej nie planuje sie rychlego konca
![]() Ale wracajac do Twojego pytania, lepiej miec to juz za soba. Czekajac z tym, mozesz tylko poglebic swoj strach. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
![]()
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
![]() dziewczyna 16 lat, 1,5 roku temu straciła rodziców i przeszła pod opiekę 10 lat starszego brata i jego żony. mają kasę, ale ona źle się czuje, że nie może dorzucić się do budżetu. 26letni kolega jej brata, notabene obecny w jej życiu od jej pieluch, `związał się` z nią dwa lata temu, jak ona miała lat 14, a on 24. autorka choruje na zespół morrisa i chce się poddać operacji przedłużenia pochwy, żeby móc zacząć uprawiać seks ze swoim 10lat starszym chłopakiem. i główne pytanie brzmi: czy poddawać się temu zabiegowi. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#24 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
![]() Jeśli chodzi o Ciebie autorko, ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego wszystkiego co tutaj opisałaś. Ty sama może tylko tak piszesz, ale podziwiam Cię bo wydajesz mi się bardzo silną osobą czego bardzo Ci zazdroszczę. Co do Twojego problemu, tego z operacją. Cóż, myślę, że powinnaś udać się na zabieg jak najwcześniej, lepiej mieć to za sobą, z resztą tak jak napisałaś dłuższe oczekiwanie wzmagałoby tylko strach i tak dalej... Ból owszem pewnie będzie ogromny (ja się nie znam ale Ty pewnie tak więc wierzę na słowo) ale prędzej czy później chyba i tak będziesz chciała to zrobić prawda? Nie rób tego dla M. tylko dla siebie, to zdrowsze podejście. Rozumiem, że znasz go wiele lat i zbliżyliście się do siebie, ale tak naprawdę to chyba nie jest taki oficjalny związek. Może jemu jest z Tobą dobrze i tak dalej, ale traktuje to... nieco inaczej niż Ty. Nie angażuj się jakoś specjalnie tzn mam na myśli nie ukłądaj sobie w myślach przyszłości z nim, bo jemu może się wszystko odmienić (to z dziećmi też) Pozdrawiam ![]() Edytowane przez chwast Czas edycji: 2011-09-26 o 20:43 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Magiczna kraina Narnia, gdzieś na Latarnianym Pustkowiu...:)
Wiadomości: 6 518
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
No mi się właśnie też tak wydaje. Przecież dziewczyna w wieku 14 lat to jeszcze dziecko, a nie kobieta. Dopiero co dojrzewa. A trudno mi jakos sobie wyobrazić żeby 24-letni w tamtym momencie facet zdecydował się na związek z nią, bo facet w tym wieku ma swoje potrzeby. Raczej obstawiałabym że po prostu autorka przechodziła trudny okres, bo wiadomo śmierć rodziców i obok niej był on, a ona szukała akurat oparcia. A jako, że M był przyjacielem rodziny to im pomagał. Ale nie wiem, co mówi sam M o ich związku, bo tego chyba autorka nie napisała ![]()
__________________
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 631
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
hmm. bardzo mi przykro, że w tak młodym wieku doświadczyłaś już tyle złego od życia. ale co do postu: gdybyś tak naprawdę chciała jakoś pomóc w domu to znalazłabyś na to sposób, Twoja relacja z tym facetem jest toksyczna ( z Twojej strony ;p) (i jak na mój gust trochę dziwna, ale może i tak się zdarza w życiu), a styczeń, jak sama widzisz, wydaje się być najlepszą porą na operację
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
oesu, przebrnelam przez tak dlugiego posta.
1. nie przejmuj sie tymi obowiazkami domowymi - skoro macie gosposie to niech tak zostanie. nie odbieraj tej kobiecie mozliwosci dodatkowego zarobku. jestes w takim wieku, ze powinnas pomagac w miare mozliwosci w domu, a przede wszystkim masz sie uczyc. 2. czy te operacje chcesz zrobic dla siebie czy dla M.? odczuwasz pociag fizyczny do niego? operacje powinnas zrobic tylko i wylacznie dla siebie, nie ze wzgledu na faceta. zastanow sie dobrze, czy chcesz w ogole tej operacji. jesli tak - im szybciej sie zdecydujesz, tym lepiej.
__________________
-27,9 kg ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#28 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 8 665
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Przeczytałam chyba ten najdłuższy post na wizażu już wcześniej. Postanowiłam jednak trochę dłużej pomyśleć nad Twoją sytuacją. Straciłaś rodziców dość niedawno, ledwie półtora roku (o ile dobrze pamiętam), zastanawiałam się, czy miałaś i masz opiekę psychologa? Wbrew pozorom nawet najlepszy brat A., życzliwa szwagierka P. i M. nie jest w stanie zapewnić Ci pomocy, a nie oszukując się- jesteś jeszcze naprawdę młoda, a taka strata Rodziców to wielka trauma.
Co do samego aspektu szkoły, matury- jak się dowiedziałam o poważnych, bądź co bądź, chorobach moich Rodziców- też przeszłam przez właśnie maturę jak przez coś najprostszego, najbanalniejszego w świecie, oszczędziło mi to wiele stresu. Co do ewentualnego dokładania do budżetu- przecież nie macie ciężkiej sytuacji finansowej, a Twój brat nie zajął się Tobą dlatego, że nie miał się Tobą kto zająć, tylko dlatego, że Cię kocha i jest Twoim bratem- nie powinnaś mieć więc absolutnie wyrzutów sumienia!! Co do samej operacji.. techniczna strona jest dla mnie absolutnie niezrozumiała. Ale tak od siebie chciałabym się Ciebie zapytać, czy jesteś pewna swojej decyzji o operacji w tym kontekście, że bez niej Twoje życie seksualne nie będzie w przyszłości istniało? (nie mam wiedzy merytorycznej...) Czy jesteś pewna M. jako partnera- czy nie jest raczej tak, że jak napisała któraś Wizażanka- jesteś dla niego młodszą siostrą? (chociaż z tego, co wywnioskowałam, rozmawialiście z M. o seksie, cytuję za Tobą: tzn. M kompletnie mnie nie naciska, w ogóle nie ma takiego tematu, chociaż podejrzewam, że wcale mu się ta dwuletnie abstynencja seksualna tak bardzo nie podoba - to ja jestem mistrzynia wymówek przed samą sobą)? Zamierzasz już współżyć? Wiesz, ja nikomu w łóżko nie zaglądam, ale zastanawiam się, czy jesteś na to gotowa (myślę, że Twoja sytuacja rodzinna i ta narzucona przez sytuację dorosłość nie ma wpływu na to, czy jesteś gotowa na współżycie)? Czy byłaś na to gotowa 2 lata temu? Ja osobiście widzę tutaj zbyt wiele wątpliwości.. czy nie lepiej z tym jeszcze poczekać? Czy konsultowałaś swój przypadek z innym lekarzem? Jaka była jego opinia? Pozdrawiam |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
ja mam jeszcze pytanie do Autorki watku: czy swoje obecne/przyszłe życie seksualne wiążesz tylko i wylącznie z rekonstrukcją pochwy, czy próbowałaś/zamierzasz próbowac innych form aktywności seksualnej?
bo wiesz że zawsze może się okazać że nic nie czuć, albo co gorsza -boli. nie piszę tego oczywiście żeby zniechęcić do operacji, tylko wydaje mi się że ważne jest zebyś nie opierała swojej seksualności na pochwie czy jej braku.
__________________
be my only, be the water where i'm wading/you're my river running high, run deep run wild |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
|
Dot.: Dom, mężczyzna, operacja - moje rozważania
Cytat:
Nie wiem,mi to prawie zalatuje prowo, albo masz naprawdę talent i powinnaś zająć sę pisaniem. W kazdym razie jestes dzieckiem.. jakbys nie była dorosła w głowie. Nie wiem kto Ci też naopowiadał,ze seks musisz zacząć w tej chwili ![]() Nie wiem tez czemu lekarz powiedział iz w tej chwili jest to odpowiednia pora,bo przeciez bedziesz musiala czesto uprawiac seks po tej operacji czy tam w trakcie.. Dziwne jest to dla mnie. Poza tym masz naprawdę dobrą sytuacje skoro jak dla mnie- tak cxzesto jezdzicie na wakacje. Pomimo,ze mi się wydaje iz nie ejstem biedna, w zimę i w lato nie jeźdzę na wolne. Powinnaś zająć się własnie robieniem doświadczenia. Macie kogos ko wam pomaga[kolejny koszt] takze nie rob nic na siłę.Rodzice tez Ci by pomagali byloby podobnie. Jak nie chcesz wydawac kasy rob im np cos wlasnoręcznie,a duzo nie wydasz. Jak dla mnie powinnas pomyslec.. bo majac 14 lat i związek.. jak dla mnie jestes i jeszcze będziesz dzieckiem- bez urazania itp ![]() ---------- Dopisano o 23:06 ---------- Poprzedni post napisano o 23:04 ---------- oesu, przebrnelam przez tak dlugiego posta. ja juz myslalam ze padne ![]()
__________________
> and I'm like... and I'm like... and I'm like... 'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !
<3 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:30.