Co wybrać? Przeczytajcie proszę;(

[EgriBikaver]

Hej wszystkim. Wiem ze dlugie ale prosze przeczytajcie bo nie wiem co robic, jestem w zyciowej rozterce;( A więc tak.

Skończyłam w czerwcu tego roku studia w Łodzi - psychologię. W lipcu wyszłam za mąż, po ślubie przeprowadziliśmy się z mężem do Olsztyna. Nie mogę znaleźć pracy w zawodzie już prawie pół roku. Nie ma etatów, ale na 85% mam pracę w szpitalu od stycznia tyle że na 1/2 etatu ale dobre i na początek to, oby zdobyć doświadczeni w zawodzie. Mamy mieszkanie służbowe męża za 560 zł bez dodatowych opłat, 2 pokojowe. Jak sie przeprowadzilismy do Olsztyna to maz zarabial 1800 zł, wiec jak na miasto nie tak zle. Ale ostatanio u niego w firmie byla duza redukcja etatow, on zostal w firmie ale zdegradowali jego stanowisko i teraz zarabia tylko 1100 zl. Wiec jest ciezko, ja pewnie na ta 1/2 etatu zarobie 700-800 zl. Odechciewa mi sie juz tak zyc, od 1 do 1, bez zadnych perspektyw, bez szansy pomyslenia o swoim dzieciaczku bo za co go utrzymac?

Moi rodzice mieszkaja w okolicach Łomży (woj podlaskie, ok 100 km od Olsztyna). Oni mieszkaja w swoim domu i utrzymuja sie z wynajmu lokali. Dodatkowo buduja teraz niewielki domek. Dom juz stoi, nie ma jeszcze dachu ale wszystkie sciany juz sa. Jest to dom w miejscowosci wypoczynkowej, nad rzeka, piekny krajobraz, lasy, laki, pola, cisza, Jest to bardzo fajny, nieduzy domek, idealny dla rodziny z 2 dzieci.

Rodzice martwia sie ze klepiemy z meze biede. I moga mi oddac ten domek ktory buduja. Wzielibysmy 100 tys kredytu, wykonczyli go i mieli sliczny domek (koszt robocizny odpada, moj tata sam postawil te 2 domy, ten tez stawia sam, umie zrobic wszystko, oczywiscie moj maz i brat mu pomagaja w budowie ). W Olsztynie przez kilka lat pewnie nas nie bedzie stac nawet na to zeby ktos dal nam kredyt na male mieszkanie w bloku. Co do pracy, to w naszej rodzinnej miejscowosci mysle ze i mi i mezowi mozna by bylo zalatwic. Meza ojciec (moj tesc jest przewodniczacym rady miasta, a moj wujek jest burmistrzem, wiec znajomosci sa i to dobre.

Co mi radzicie? Zostac w Olsztynie czy przerowadzic sie na wies do domku nad rzeka? Czy jest sens zeby mlode malzenstwo przenosilo sie do malej miescowosci? Nie ma kin pubow itd. Do miejscowosci 100 tys mieszkancow jest 34 km, nie tak daleko. Ale szczerze, teraz nie stac nas nawet na kino;( I co myslicie?

[Jenna__]

Jak ja bym chciała mieszkać na wsi, w domku nad rzeką. Cisza, spokój, własny dom. Ale Ty sama powinnaś wiedzieć, co wolisz. Każdy z nas ma inny charakter, temperament, czego innego potrzebuje do szczęścia.

[6roove]

wybrałabym dom na wsi, skoro piszesz, że praca się znajdzie, pytanie tylko jakie masz priorytety? chcesz pracować w zawodzie? czy wystarczy w ogole jakas praca? chcesz miec dzieci "od zaraz"?
kino można sobie urządzić w domu, posiedziec ze znajomymi, miec swój kawałek ogródka itp.
wiesz, ja cisnę się w kawalerce i z chęcią wzięłabym ten domek na wsi, ale ja mam inną sytuację, tu mam dobrą pracę i zbieram na mieszkanie, więc jeszcze trochę przeżyję w tej ciasnocie

[cava]

Zostałabym w Olsztynie i próbowała budować swoją karierę zamiast wisieć na łasce rodziców i ich znajomych.
Nie macie dochodów a kredyt na 100 tysięcy chcecie brać?!

Tak naprawdę macie bardzo dobry start- bardzo tanie mieszkanie, mąż ma pracę a ty masz szansę zaczepić się na pół etatu.
To nie wyklucza szukania prac lepiej płatnych, przez co wasze pensje powinny rosnąć.

IMO- lepiej budować własne życie i własną niezależność niż utknąć na odludziu z domem na karku (wiecie w ogóle ile kosztuje utrzymanie i ogrzanie domu czy to też rodzice mają Wam płacić?)

Jestem tez matką 2 dzieci- i BARDZO cenie sobie luksus życia w mieście gdzie jest o wiele lepsza dostępność (i wybór przede wszystkim a nie 1 i tyle)do przedszkoli, szkół, zajęć dodatkowych itp. tego sie nei docenia jak dziecko jest małe albo w planach, natomiast jak wchodzi w wiek szkolny to jest podstawa.
To ze dzieci wolą mieszkać na wsi bo tam mają świerze powietrze i piękne krajobrazy to mit- moje by chyba uciekły z domu jakbym im zaproponowała przeprowadzkę do domku z miastem.


Moje zdanie jest takie- takie mamy czasy, ze łatwiej jest dorobić się w mieście niż w pięknych okolicznościach przyrody- przeprowadzić się na łaskę rodziców zawsze jeszcze zdążycie. Bierz te pół etatu i oboje szukajcie aktywnie posad lepiej płatnych.
I trzeba sobie zdawać sprawę, ze swój majątek, karierę, drogę życiową się buduje latami a nie się ma na życzenie zaraz po skończeniu studiów. Dajcie sobie szansę zamiast od pierwszych niepowodzeń podkulać ogonek i uciekać do mamusi.

[kennedy]

A w lomzy znajdziecie prace? bo ja nie to nie warto sie pakowac w kredyt...

[201605020943]

Napisane przez kennedy

A w lomzy znajdziecie prace? bo ja nie to nie warto sie pakowac w kredyt...

Zgadzam się, w Olsztynie masz o wiele większą szanse znaleźć pracę. Domek kusi, ale bez sensu brać kredyt kiedy nie będziecie mieli go z czego spłacić.

[_chocolate]

Napisane przez kennedy

A w lomzy znajdziecie prace? bo ja nie to nie warto sie pakowac w kredyt...

Oboje mają w perspektywie państwowe posadki, więc i kredyt też dostaną. Jednym słowem, spokojne i wygodne życie. Co do pubów, kin, to zależy jaki tryb życia ktoś prowadzi. Jedni lubią miasto, inni są domatorami.

[cava]

Napisane przez _chocolate

Oboje mają w perspektywie państwowe posadki, więc i kredyt też dostaną. Jednym słowem, spokojne i wygodne życie. Co do pubów, kin, to zależy jaki tryb życia ktoś prowadzi. Jedni lubią miasto, inni są domatorami.

Moze i państwowe, ale czy mają w planach jakąkolwiek prace biurową i być moze ostarcyzm społeczny do końca życia?
Małe miasto- wszyscy będą wiedzieć dlaczego oni dostali pracę.

ja jestem domatorką, a w życiu bym się poza miasto nie wyprowadziła żeby siedzieć jak gęś w błocie przez większą część roku a w zimę sama śnieg odwalać żeby z bramy do domu wejść czy z powrotem.
Co ma jedno do drugiego w ogóle?

Wychowałam się w domu z ogrodem i wszelkie owe wątpliwe radości znam dobrze i wiem jedno- nigdy więcej. lato w Polsce trwa 3 miesiace, reszta roku to zimno, błoto, śnieg i męka pańska.

[szprotka_]

uprawianie nepotyzmu ma bardzo krótkie nogi, zwłaszcza na wsiach i w małych miastach (inna sprawa, że się w tedy podpada pod jakiś paragraf). a co jak kontrola przyjdzie? wesoło nie będzie.

ja bym została w Olsztynie. może i na wsi byście mieli domek, ale kredytu na 100 tys. to wy nie dostaniecie przy takich zarobkach. a co ze szkołą dla tych wymarzonych dziatek, albo przedszkolami?

[Barbarita1986]

Musisz z mężem poważnie rozważyć wszelkie za i przeciw. Jeśli realnie nie macie szans na godne życie i obecna sytuacja jest tak kiepska jak opowiadasz szczerze rozważyłabym przeprowadzkę na wieś.
Ja z koli należę do kategorii osób, które za nic w świecie nie wyobrażają sobie życia w mieście cenie sobie spokój, cisze i własne miejsce na ziemi, własny dom to zupełnie inny komfort życia niż ciasnota w kawalerce.
Macie szanse na pracę (znajomości faktycznie na wyższym szczeblu więc myślę, że nie będziecie mieć jakichkolwiek problemów z zatrudnieniem).
Cava w mniejszych miejscowościach nie ma czegoś takiego jak ostracyzm na porządku dziennym jest, że w budżetówce zatrudnione są rodziny i najbliżsi.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez EgriBikaver

Hej wszystkim. Wiem ze dlugie ale prosze przeczytajcie bo nie wiem co robic, jestem w zyciowej rozterce;( A więc tak.

Skończyłam w czerwcu tego roku studia w Łodzi - psychologię. W lipcu wyszłam za mąż, po ślubie przeprowadziliśmy się z mężem do Olsztyna. Nie mogę znaleźć pracy w zawodzie już prawie pół roku. Nie ma etatów, ale na 85% mam pracę w szpitalu od stycznia tyle że na 1/2 etatu ale dobre i na początek to, oby zdobyć doświadczeni w zawodzie. Mamy mieszkanie służbowe męża za 560 zł bez dodatowych opłat, 2 pokojowe. Jak sie przeprowadzilismy do Olsztyna to maz zarabial 1800 zł, wiec jak na miasto nie tak zle. Ale ostatanio u niego w firmie byla duza redukcja etatow, on zostal w firmie ale zdegradowali jego stanowisko i teraz zarabia tylko 1100 zl. Wiec jest ciezko, ja pewnie na ta 1/2 etatu zarobie 700-800 zl. Odechciewa mi sie juz tak zyc, od 1 do 1, bez zadnych perspektyw, bez szansy pomyslenia o swoim dzieciaczku bo za co go utrzymac?

Moi rodzice mieszkaja w okolicach Łomży (woj podlaskie, ok 100 km od Olsztyna). Oni mieszkaja w swoim domu i utrzymuja sie z wynajmu lokali. Dodatkowo buduja teraz niewielki domek. Dom juz stoi, nie ma jeszcze dachu ale wszystkie sciany juz sa. Jest to dom w miejscowosci wypoczynkowej, nad rzeka, piekny krajobraz, lasy, laki, pola, cisza, Jest to bardzo fajny, nieduzy domek, idealny dla rodziny z 2 dzieci.

Rodzice martwia sie ze klepiemy z meze biede. I moga mi oddac ten domek ktory buduja. Wzielibysmy 100 tys kredytu, wykonczyli go i mieli sliczny domek (koszt robocizny odpada, moj tata sam postawil te 2 domy, ten tez stawia sam, umie zrobic wszystko, oczywiscie moj maz i brat mu pomagaja w budowie ). W Olsztynie przez kilka lat pewnie nas nie bedzie stac nawet na to zeby ktos dal nam kredyt na male mieszkanie w bloku. Co do pracy, to w naszej rodzinnej miejscowosci mysle ze i mi i mezowi mozna by bylo zalatwic. Meza ojciec (moj tesc jest przewodniczacym rady miasta, a moj wujek jest burmistrzem, wiec znajomosci sa i to dobre.

Co mi radzicie? Zostac w Olsztynie czy przerowadzic sie na wies do domku nad rzeka? Czy jest sens zeby mlode malzenstwo przenosilo sie do malej miescowosci? Nie ma kin pubow itd. Do miejscowosci 100 tys mieszkancow jest 34 km, nie tak daleko. Ale szczerze, teraz nie stac nas nawet na kino;( I co myslicie?

w chwili obecnej studiuje w olsztynie, wiec jestem troche na biezaco.

primo - mowisz o wzieciu kredytu na 100tys, zeby wykonczyc domek, ale kto wam go da? i przede wszystkim - z czego splacicie?

dlaczego nie poszukasz pracy nie w zawodzie? zeby cokolwiek dorobic, nawet te 600zl miesiecznie. caly czas sie pojawiaja ogloszenia, ze potrzeba osob do pracy na sluchawkach. niby masakra, ale jak sie pojawiaja problemy finansowe to trzeba sobie radzic... ja bym sie na razie nie wyprowadzala tylko sprobowala WSZELKICH mozliwosci, zeby pozniej sobie nie pluc w brode, ze w sumie nawet nie probowalam.

[cava]

Napisane przez Barbarita1986

własny dom to zupełnie inny komfort życia niż ciasnota w kawalerce.

Ale mieszkania w mieście to nie tylko kawalerki przecież.
Oni teraz mieszkają w 2pokojowym mieszkaniu które ich kosztuje 560 zł i nic więcej.
Poza tym co to za komfort mie kredyt wzięty na remont nie swojego domu + utrzymanie tego domu z w najlepszym wypadku 2 urzędniczych pensji w niewielkim miasteczku. raczej kokosów to tam zarabiać nie będą, a na pewno nie od razu. Ze pracę dostaną, to nie znaczy że dobrze płatną.
Moim zdaniem, skończy się to na biedowaniu na łasce rodziców a za jakiś czas na pretensjach do siebie i świata o pogrzebane szanse na fajną rozwojowa pracę i możliwośc kariery.
Jak pisałam- rodzice domu nie zeżrą, zawsze tam jeszcze zdązy autorka watku się przeprowadzić.
Ale wypadałoby chociaż spróbowac powalczyć, bo nie ma tak w życiu, ze pieczone gołabki same wpadają do gabki.


Cava w mniejszych miejscowościach nie ma czegoś takiego jak ostracyzm na porządku dziennym jest, że w budżetówce zatrudnione są rodziny i najbliżsi.

Trochę grozą powiało.

[_chocolate]

si

Napisane przez cava

Moze i państwowe, ale czy mają w planach jakąkolwiek prace biurową i być moze ostarcyzm społeczny do końca życia?
Małe miasto- wszyscy będą wiedzieć dlaczego oni dostali pracę.

ja jestem domatorką, a w życiu bym się poza miasto nie wyprowadziła żeby siedzieć jak gęś w błocie przez większą część roku a w zimę sama śnieg odwalać żeby z bramy do domu wejść czy z powrotem.
Co ma jedno do drugiego w ogóle?

Wychowałam się w domu z ogrodem i wszelkie owe wątpliwe radości znam dobrze i wiem jedno- nigdy więcej. lato w Polsce trwa 3 miesiace, reszta roku to zimno, błoto, śnieg i męka pańska.

Opierałam się wyłącznie na własnych obserwacjach, a obserwuję, że osoby, które wolą domek pod miastem preferują też spędzanie wolnego czasu w domu. A osoby, które wolą miasto lubią też spędzać wolny czas na mieście, choć oczywiście i w miastach są osoby, które wolą siedzieć w mieszkaniu.

Ja kocham miasto , ale wychowałam się w domu za miastem i zdaję sobie sprawę, że ma to wiele plusów - nie masz sąsiadów i nad i pod i obok za ścianą (a z tego nieraz są problemy), jest wielka (w porównaniu z mieszkaniem) powierzchnia do dyspozycji, ogród, taras, budzisz się przy śpiewie ptaków i takie tam. Największy minus dla mnie to sprzątanie (chyba że jest gosposia). Oczywiście jest dużo więcej roboty ze wszystkim, ale takie prace w ogrodzie, remonty, koszenie trawy też mogą być na swój sposób relaksujące, odmóżdżające, dające satysfakcję (nie mówię, że dla każdego).

W mieszkaniu wystarczy godzinka, żeby wszystko ogarnąć, to jest po prostu cudowne.



I tak, w mniejszych miejscowościach nepotyzm w urzędach to na pewno nie powód do ostracyzmu. Niestety.

[201803290936]

Autorko wątku, co na to wszystko Twój mąż? Jaką pracę mielibyście dostać po przeprowadzeniu się? Na ile pewną? Czy ta praca będzie nadal pewna po kolejnych wyborach, gdy władze miasta się (może) zmienią? Czy Twoje rodzeństwo - wspomniałaś, że masz brata, kogoś więcej? - godzi się na taki podział kasy od rodziców (niby ich sprawa na kogo i ile wydają, ale wiesz jak jest - każde dziecko chce dostać mniej więcej "po równo")? Czy policzyliście dokładnie, że tyle (100 tys. wzięte na kredyt) będzie kosztowało wykończenie domu? Czy ten dom ma fajny układ pokoi, jak jest ogrzewany etc.? Czy jesteś przywiązana do życia w mieście, czy naprawdę widzisz siebie w spokojnym domku nad rzeką (wiadomo, w takim przypadku nie będziecie wychodzić gdzieś zbyt często)? Czy macie widoki na posiadanie dwóch samochodów (zakładając, że oboje macie prawo jazdy)?

[m_moni]

Ja bym brała dom. Ale... zostańcie w Olsztynie dopóki nie odbędziecie "rozmów kwalifikacyjnych" w Łomży i dopóki nie będzie na Was czekać pewna praca. Budowę domu też trzeba zakończyć, więc poczekałabym z przeprowadzką do wiosny, chyba że lubicie mieszkać z rodzicami (tragiczne dla małżeństwa!). A kredyt możecie dostać mając pracę, ale dopiero jak dom będzie w stanie deweloperskim. W innym przypadku banki nie udzielą Wam kredytu.
Jeżeli zależy Wam na dziecku, to tym bardziej mieszkanie przy rodzicach jest wygodniejsze, bo zawsze mogą się nim zaopiekować, a za opiekunkę trzeba zapłacić.

[niusia_87]

Wszystko fajnie, ale za co chcecie spłacić ten kredyt? Masz szanse na prace w okolicach tego domku i Twój mąż również? Bo jak macie daleko dojeżdżać, to i tracicie czas i pieniądze (czy paliwo, czy tam co innego). Wszystko trzeba robić z głową, a nie napalić się i mówić sobie jakoś to będzie.
Trzeba mierzyć siły na zamiary

[madana]

Przy tych dochodach nie stać was na kredyt 100 tysięcy; pomijam, że zdecydowałabym się, gdybym miała pewną pracę po przenosinach i zapisany notarialnie dom - żadne tam: to przecież rodzice, nie oszukają itp.

[eish]

Napisane przez EgriBikaver

Hej wszystkim. Wiem ze dlugie ale prosze przeczytajcie bo nie wiem co robic, jestem w zyciowej rozterce;( A więc tak.

Skończyłam w czerwcu tego roku studia w Łodzi - psychologię. W lipcu wyszłam za mąż, po ślubie przeprowadziliśmy się z mężem do Olsztyna. Nie mogę znaleźć pracy w zawodzie już prawie pół roku. Nie ma etatów, ale na 85% mam pracę w szpitalu od stycznia tyle że na 1/2 etatu ale dobre i na początek to, oby zdobyć doświadczeni w zawodzie. Mamy mieszkanie służbowe męża za 560 zł bez dodatowych opłat, 2 pokojowe. Jak sie przeprowadzilismy do Olsztyna to maz zarabial 1800 zł, wiec jak na miasto nie tak zle. Ale ostatanio u niego w firmie byla duza redukcja etatow, on zostal w firmie ale zdegradowali jego stanowisko i teraz zarabia tylko 1100 zl. Wiec jest ciezko, ja pewnie na ta 1/2 etatu zarobie 700-800 zl. Odechciewa mi sie juz tak zyc, od 1 do 1, bez zadnych perspektyw, bez szansy pomyslenia o swoim dzieciaczku bo za co go utrzymac?

Moi rodzice mieszkaja w okolicach Łomży (woj podlaskie, ok 100 km od Olsztyna). Oni mieszkaja w swoim domu i utrzymuja sie z wynajmu lokali. Dodatkowo buduja teraz niewielki domek. Dom juz stoi, nie ma jeszcze dachu ale wszystkie sciany juz sa. Jest to dom w miejscowosci wypoczynkowej, nad rzeka, piekny krajobraz, lasy, laki, pola, cisza, Jest to bardzo fajny, nieduzy domek, idealny dla rodziny z 2 dzieci.

Rodzice martwia sie ze klepiemy z meze biede. I moga mi oddac ten domek ktory buduja. Wzielibysmy 100 tys kredytu, wykonczyli go i mieli sliczny domek (koszt robocizny odpada, moj tata sam postawil te 2 domy, ten tez stawia sam, umie zrobic wszystko, oczywiscie moj maz i brat mu pomagaja w budowie ). W Olsztynie przez kilka lat pewnie nas nie bedzie stac nawet na to zeby ktos dal nam kredyt na male mieszkanie w bloku. Co do pracy, to w naszej rodzinnej miejscowosci mysle ze i mi i mezowi mozna by bylo zalatwic. Meza ojciec (moj tesc jest przewodniczacym rady miasta, a moj wujek jest burmistrzem, wiec znajomosci sa i to dobre.

Co mi radzicie? Zostac w Olsztynie czy przerowadzic sie na wies do domku nad rzeka? Czy jest sens zeby mlode malzenstwo przenosilo sie do malej miescowosci? Nie ma kin pubow itd. Do miejscowosci 100 tys mieszkancow jest 34 km, nie tak daleko. Ale szczerze, teraz nie stac nas nawet na kino;( I co myslicie?

radziłabym się trochę zastanowić nad chwaleniem się znajomościami z przewodniczącym rady i burmistrzem konkretnego miasta i możliwością załatwienia pracy przez tychże...nigdy nie wiadomo do kogo taka informacja trafi! i radzę też edytować post

[Elfia4]

Napisane przez eish

radziłabym się trochę zastanowić nad chwaleniem się znajomościami z przewodniczącym rady i burmistrzem konkretnego miasta i możliwością załatwienia pracy przez tychże...nigdy nie wiadomo do kogo taka informacja trafi! i radzę też edytować post

Zgadzam się z tobą. Podawanie zbyt wielu szczegółów może być ryzykowne. Nie wiadomo, czy nie przeczyta tego ktoś z tej miejscowości czy okolic i nie skojarzy osób, nazwisk i sytuacji.
Zresztą pewnie korzystając z map google sama byłabym w stanie szybko wytypować gminę, o której mowa

Swoja drogą, jeśli wujek i teść są tak ustawieni i wpływowi, to się dziwię, że teraz nie wykorzystali swoich koneksji, żeby ustawić dzieci w dużym mieście Chyba, że ich możliwości nie wykraczają poza rogatki miasta.

A tak na poważnie, to szukałabym pracy w najbliższym większym mieście, a nie w gminie, gdzie rządzi rodzinka. Te 34 km zawsze można dojeżdżać. Wielu moich znajomych tyle dojeżdża, albo do mojego miasta, albo z mojego miasta do innego większego. Ewentualnie można tam wynająć jakąś kawalerkę. Dom możecie wykończyć i niekoniecznie w nim mieszkać - potraktujcie go jako dom letniskowy, który możecie też wynajmować jeśli miejscowość rodzinna jest atrakcyjna turystycznie. W ten sposób można zarobić na pokrycie części kosztów utrzymania domu i rat kredytu.
Praca w rodzinnej miejscowości to ostateczność - układ polityczny może się zmienić i co jeśli oboje zostaniecie bez pracy? Ryzykowne, lecz pewnie kuszące, żeby pójść na gotowe.

[EgriBikaver]

do Cave

kredyt 100 tys wezmiemy jesli sie zdecydujemy przeprowadzic i bedziemy mieli oboje prace. To ze domek jest na wsi nie znaczy ze jest na koncu swiata bez dostepu do edukacji. Moja siostra skaczyla medycyne na uniwerysytecie adama mickiewicza w poznaniu, brat skaczyl prawo na uw i robi aplikacje, ja psychologie wiec sa tu rowniez bardzo dobre szkoly np liceum na bernatowicza w Łomży, jedno z lepszych w Polsce.
Ile kosztuje utrzymanie,ogrzanie domu wiem. Do 20 r.z mieszkalam w domu. Moi rodzice maja 3 domu ale nie chcialam jeszcze bardziej rozwlekac. Jesli bedziemy oboje pracowac to nie ma problemu.

Wszystko zaley kto co woli. Dla mnie mieszkanie w bloku 50 mkw to klatka dla ludzi.

[EgriBikaver]

Napisane przez kennedy

A w lomzy znajdziecie prace? bo ja nie to nie warto sie pakowac w kredyt...

prace znajdziemy u siebie i to w zawodzie. nie prawda ze w olsztynie mamy wieksze mozliwosci. oboje z mezem ostro szukamy pracy i jedyne co jest to praca na sluchawce lub chodzenie po domach i sprzedawanie ubezpieczen. Moja mama placze ze nie po to mnie od malego ksztacila zebym teraz na sluchawce pracowala... Mnie tez to bardzo boli

[EgriBikaver]

6roove wybrałabym dom na wsi, skoro piszesz, że praca się znajdzie, pytanie tylko jakie masz priorytety? chcesz pracować w zawodzie? czy wystarczy w ogole jakas praca? chcesz miec dzieci "od zaraz"?


priorytety? praca w zawodzie. i taka praca czeka nas u nas. a tu szans nie ma. te 1/2 etatu jest wyproszona wrecz wyplakana po znajomosci przez mojego wuja. normalnie nie mam tu szansy na prace w zawodzie

[EgriBikaver]

Napisane przez Doris1981

Autorko wątku, co na to wszystko Twój mąż? Jaką pracę mielibyście dostać po przeprowadzeniu się? Na ile pewną? Czy ta praca będzie nadal pewna po kolejnych wyborach, gdy władze miasta się (może) zmienią? Czy Twoje rodzeństwo - wspomniałaś, że masz brata, kogoś więcej? - godzi się na taki podział kasy od rodziców (niby ich sprawa na kogo i ile wydają, ale wiesz jak jest - każde dziecko chce dostać mniej więcej "po równo")? Czy policzyliście dokładnie, że tyle (100 tys. wzięte na kredyt) będzie kosztowało wykończenie domu? Czy ten dom ma fajny układ pokoi, jak jest ogrzewany etc.? Czy jesteś przywiązana do życia w mieście, czy naprawdę widzisz siebie w spokojnym domku nad rzeką (wiadomo, w takim przypadku nie będziecie wychodzić gdzieś zbyt często)? Czy macie widoki na posiadanie dwóch samochodów (zakładając, że oboje macie prawo jazdy)?

maz tez nie wie co mamy robic. domek jest bardzo fajny. ogrzewany piecem i kominkiem. piwnica to piec i pokoj goscinny (tzw niski parter). parter to duzy salon z kominkiem, kuchni i lazienka. gora to 3 sypialnie, garderoba i wieksza lazienka.

jesli ja bym wziela ten domek to moja 2 rodzenstwa dostalaby do podzialu duzy dom na wsi i gospodarstwo (warte ok. 500 tys) wiec oni wyszliby na tym finansowo na tym lepiej. Zreszta moja siostra spi na pieniadzach.