Problem z mobilizacją i organizacją czasu

[Moolla]

Cześć wszystkim

Szukam jakiejś porady dotyczącej mobilizacji i organizacji czasu. Niby wszędzie można się natknąć na jakieś wskazówki, ale niestety nie znalazłam niczego, co by zadziałało w moim przypadku. Postaram się pisać dość składnie i zwięźle żebyście mogły przez to przebrnąć

1. Kiedy mam coś do zrobienia zawsze odkładam to na ostatnią chwilę i strasznie się ociągam. zawsze obiecuję sobie, że następnym razem będzie lepiej, ale niestety na obietnicach się kończy.

2. Mam problemy z nauką. Jestem na studiach, a ciągle mam wrażenie, że nie potrafię się uczyć. Nie mogę się skupić, każda bzdura odrywa nie od notatek/książek. Potrafię cały dzień siedzieć i "wkuwać", a nie nauczyć się prawie nic. Nie wiem jak zwiększyć swoją efektywność, nie mogę znaleźć takiego sposobu na naukę, który ułatwiłby mi to wszystko.

3. Samorealizacja/jakieś hobby itd. Niestety nie interesuje się niczym (wiem jak to brzmi, ale rzeczywiście tak jest). Brakuje mi jakiejś pasji, czegoś co oderwałoby mnie od uczelni, pracy i byłoby takie "moje". Jak poradzić sobie ze słomianym zapałem do wszystkiego? Dlaczego zawsze wydaje mi się, że chcę coś robić, a tak naprawdę nie robię nic w kierunku osiągnięcia jakiegoś celu/marzenia itd.

Starałam się pisać skrótowo, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Czy któraś z Was miała podobne podejście do takich spraw i sobie z tym poradziła? Co jest dla was motywujące, mobilizujące, co Was nakręca do działania? Wydaje mi się, że chciałabym tyle w sobie zmienić, nie odpowiada mi moja postawa w tych aspektach, ale moje działanie końćzy się właśnie na tym "chciałabym"

[Damayanti]

dwa pierwsze punkty - jakbym czytała o sobie.
nie ma chyba złotych rad, trzeba po prostu siąść i zrobić.

a co do hobby - to samo się znajdzie.
musisz próbować nowych rzeczy.mnie koleżanka zabrała kilka lat temu na żagle i od tej pory wsiąkłam

[Reiraa]

Ja nie mam z tym problemu przez mój charakter. Muszę mieć wszystko poukładane i dopięte na ostatni guzik, bo inaczej jestem chora

Zawsze dzień wcześniej planuje co mam następnego dnia zrobić i staram się tego planu trzymać.

[Moolla]

Napisane przez Damayanti

a co do hobby - to samo się znajdzie.
musisz próbować nowych rzeczy.mnie koleżanka zabrała kilka lat temu na żagle i od tej pory wsiąkłam

Mam nadzieję, że kiedyś się znajdzie. Ale jego brak teraz, kiedy miałabym na coś czas (nie mam rodziny i jakichś poważnych zobowiązań) jest strasznie dołujący. Tym bardziej, że w moim środowisku jest sporo osób, które mają prawdziwe pasje.

Reiraa - próbowałam kiedyś sobie tak wszystko planować - zadziałało to na jakieś dwa tygodnie, jakiś drobiazg zepsuł moje plany i nie mogłam ponownie się wkręcić.

[Panna Mia]

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=587351

[Moolla]

Napisane przez Panna Mia

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=587351

Zaglądałam tam już kilka razy i wątek jest bardzo pomocny i inspirujący, ale jednocześnie nie odnosi się do wszystkich moich 'problemów'. Ale i tak dzięki

[deszczowypies]

Może spróbuj uczyć się z kimś? Najlepiej przystojnym, będziesz miała motywację

[MarekT]

Moolla. Głowa do góry, nie jesteś w tym szaleństwie sama.

[InkluzjaOstateczna]

Napisane przez Moolla

Cześć wszystkim

Szukam jakiejś porady dotyczącej mobilizacji i organizacji czasu. Niby wszędzie można się natknąć na jakieś wskazówki, ale niestety nie znalazłam niczego, co by zadziałało w moim przypadku. Postaram się pisać dość składnie i zwięźle żebyście mogły przez to przebrnąć

1. Kiedy mam coś do zrobienia zawsze odkładam to na ostatnią chwilę i strasznie się ociągam. zawsze obiecuję sobie, że następnym razem będzie lepiej, ale niestety na obietnicach się kończy.

2. Mam problemy z nauką. Jestem na studiach, a ciągle mam wrażenie, że nie potrafię się uczyć. Nie mogę się skupić, każda bzdura odrywa nie od notatek/książek. Potrafię cały dzień siedzieć i "wkuwać", a nie nauczyć się prawie nic. Nie wiem jak zwiększyć swoją efektywność, nie mogę znaleźć takiego sposobu na naukę, który ułatwiłby mi to wszystko.

3. Samorealizacja/jakieś hobby itd. Niestety nie interesuje się niczym (wiem jak to brzmi, ale rzeczywiście tak jest). Brakuje mi jakiejś pasji, czegoś co oderwałoby mnie od uczelni, pracy i byłoby takie "moje". Jak poradzić sobie ze słomianym zapałem do wszystkiego? Dlaczego zawsze wydaje mi się, że chcę coś robić, a tak naprawdę nie robię nic w kierunku osiągnięcia jakiegoś celu/marzenia itd.

Starałam się pisać skrótowo, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Czy któraś z Was miała podobne podejście do takich spraw i sobie z tym poradziła? Co jest dla was motywujące, mobilizujące, co Was nakręca do działania? Wydaje mi się, że chciałabym tyle w sobie zmienić, nie odpowiada mi moja postawa w tych aspektach, ale moje działanie końćzy się właśnie na tym "chciałabym"

Spoko, mam tak samo. Po prostu jesteśmy żałośni. Trzeba sobie z tym jakoś poradzić. ;P

[monius9]

Napisane przez Moolla

Cześć wszystkim

Szukam jakiejś porady dotyczącej mobilizacji i organizacji czasu. Niby wszędzie można się natknąć na jakieś wskazówki, ale niestety nie znalazłam niczego, co by zadziałało w moim przypadku. Postaram się pisać dość składnie i zwięźle żebyście mogły przez to przebrnąć

1. Kiedy mam coś do zrobienia zawsze odkładam to na ostatnią chwilę i strasznie się ociągam. zawsze obiecuję sobie, że następnym razem będzie lepiej, ale niestety na obietnicach się kończy.

2. Mam problemy z nauką. Jestem na studiach, a ciągle mam wrażenie, że nie potrafię się uczyć. Nie mogę się skupić, każda bzdura odrywa nie od notatek/książek. Potrafię cały dzień siedzieć i "wkuwać", a nie nauczyć się prawie nic. Nie wiem jak zwiększyć swoją efektywność, nie mogę znaleźć takiego sposobu na naukę, który ułatwiłby mi to wszystko.

3. Samorealizacja/jakieś hobby itd. Niestety nie interesuje się niczym (wiem jak to brzmi, ale rzeczywiście tak jest). Brakuje mi jakiejś pasji, czegoś co oderwałoby mnie od uczelni, pracy i byłoby takie "moje". Jak poradzić sobie ze słomianym zapałem do wszystkiego? Dlaczego zawsze wydaje mi się, że chcę coś robić, a tak naprawdę nie robię nic w kierunku osiągnięcia jakiegoś celu/marzenia itd.

Starałam się pisać skrótowo, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Czy któraś z Was miała podobne podejście do takich spraw i sobie z tym poradziła? Co jest dla was motywujące, mobilizujące, co Was nakręca do działania? Wydaje mi się, że chciałabym tyle w sobie zmienić, nie odpowiada mi moja postawa w tych aspektach, ale moje działanie końćzy się właśnie na tym "chciałabym"

na 1 punkt - nie mam rady, mimo, że mam dokładnie tak samo. no, chyba że mój prywatny ranking energetyków i innych pobudzaczy to byłaby rada
2 - ja sobie z niską efektywnością *poradziłam* tak, ze... jak wiem, że nic z tego nie będzie, to się nawet nie zabieram a jak już jest ten czas że muszę - metodą małych nagród. jeszcze ta strona do końca i papierosek. jeszcze jeden wykład i idę coś zjeść. jeszcze dwa tematy i pół godziny drzemki. w tej sesji nawet zaczęłam wypróbowywać metodę: jeden rozdział nauki - jeden rozdział z książki którą wolałabym czytać zamiast się uczyć.

3 - Damayanti dobrze gada - próbuj nowych rzeczy. może gotowanie typu kuchnia japońska, może jakieś DIY, może jakiś sport właśnie, może fotografia, może zwiedzanie opuszczonych fabryk, może podróżowanie stopem, a może rowerem. nawet jak ostatecznie niczym się nie zajarasz na poważnie - przynajmniej ciekawie spędzisz czas

[Madia]

Napisane przez monius9

na 1 punkt - nie mam rady, mimo, że mam dokładnie tak samo. no, chyba że mój prywatny ranking energetyków i innych pobudzaczy to byłaby rada
2 - ja sobie z niską efektywnością *poradziłam* tak, ze... jak wiem, że nic z tego nie będzie, to się nawet nie zabieram a jak już jest ten czas że muszę - metodą małych nagród. jeszcze ta strona do końca i papierosek. jeszcze jeden wykład i idę coś zjeść. jeszcze dwa tematy i pół godziny drzemki. w tej sesji nawet zaczęłam wypróbowywać metodę: jeden rozdział nauki - jeden rozdział z książki którą wolałabym czytać zamiast się uczyć.

Heh, mam tak samo jak Wy no może bez punktu 3 bo coś tam robię co mnie wkręca.

Ja muszę chyba zacząć tę metodę tak serio to stosować, przestać sobie pobłażać bo coraz bardziej mnie dołuje, że niby mam wyznaczone cele a potem i tak nic z nich nie wychodzi.

[belzebubka]

Co do punktu pierwszego - może spróbuj zapisywać na kartce, co musisz zrobić i zawieś w widocznym miejscu, żeby drażniła? Dla świętego spokoju zrobisz co trzeba, żeby ją wyrzucić i żeby nie chodziła po głowie myśl: "jeszcze tyle do zrobienia".

[lara]

Napisane przez Moolla

2. Mam problemy z nauką. Jestem na studiach, a ciągle mam wrażenie, że nie potrafię się uczyć. Nie mogę się skupić, każda bzdura odrywa nie od notatek/książek. Potrafię cały dzień siedzieć i "wkuwać", a nie nauczyć się prawie nic. Nie wiem jak zwiększyć swoją efektywność, nie mogę znaleźć takiego sposobu na naukę, który ułatwiłby mi to wszystko.

- metoda "małych nagród", jak pisały dziewczyny - po każdym przerobionym temacie rób sobie jakąś przyjemność, a na koniec obiecaj sobie wyjście do kina czy nowy ciuch

- mnie najłatwiej było, kiedy opowiadałam na głos (nawet sobie samej) to czego się nauczyłam. Oczywiście wszystko zależy od materiału... Może pomóc uczenie się "od ogółu do szczegółu", czyli np. wypisujesz sobie na karteczkach podstawowe informacje (dajmy na to skrótowe definicje, datę ważnego wydarzenia+najważniejszą postać) a potem próbujesz je opisywać coraz dokładniej

[Puchatek0807]

2 pierwsze punkty - mam tak samo jak Ty
lipa straszna
też mnie odciąga od nauki byle co.. mam ost słabą koncentrację, czasem siedzę i czytam jedno z 15 minut
widzę, że więcej nas jest - chociaż tyle

[Friese]

Polecam artykuł:
Jak osiągnąć cel - motywacja "od" i "do"

[Black Rainbow]

Napisane przez monius9

a jak już jest ten czas że muszę - metodą małych nagród. jeszcze ta strona do końca i papierosek. jeszcze jeden wykład i idę coś zjeść. jeszcze dwa tematy i pół godziny drzemki. w tej sesji nawet zaczęłam wypróbowywać metodę: jeden rozdział nauki - jeden rozdział z książki którą wolałabym czytać zamiast się uczyć.

U mnie to nie działa, bo zawsze ale to ZAWSZE skrócę te dwie strony do jednej, albo przeczytam rozdział "po łebkach", byle tylko przyspieszyć nagrodę. W efekcie te nagrody rozpraszają mnie jeszcze bardziej niż powiedzenie sobie kategorycznie, że muszę się uczyć.

Przede wszystkim pomaga mi uczenie się na głos i podkreślanie tekstu na kolorowo. Najpierw czytam notatki cicho (raz lub dwa) zaznaczając ważniejsze partie materiału. Później czytam raz głośno i tłumaczę to sobie, a następnie powtarzam na głos (oczywiście zerkając czasem do notatek) to co zapamiętałam.

Nauka w ten sposób zawsze się u mnie sprawdza. Tylko to chyba zależy jeszcze jaki kierunek (jeśli mówimy o studiach) studiujemy. Ja studiowałam historię

[Fishy279]

Jeżeli masz również problem z organizacją czasu, pamięcią krótkotrwałą, gubieniem, wpadaniem na różne rzeczy i te kłopoty utrzymywały się od zawsze i masz przez to spore problemy to może być to nierozpoznane ADHD :P jest też typ bez nadruchliwości, tylko z brakiem uwagi

[Madia]

Napisane przez Black Rainbow

U mnie to nie działa, bo zawsze ale to ZAWSZE skrócę te dwie strony do jednej, albo przeczytam rozdział "po łebkach", byle tylko przyspieszyć nagrodę. W efekcie te nagrody rozpraszają mnie jeszcze bardziej niż powiedzenie sobie kategorycznie, że muszę się uczyć.

U mnie też system nagród się nie sprawdza.

Podobnie jak rzekome wejście w nawyk jakiejś czynności po robieniu jej codziennie przez jakiś czas. Niby ładnie ale nawet jeśli mi się uda wytrwać i z jakiegoś powodu, nawet niezależnego ode mnie, przestanę to robić przez dzień dwa, to od nowa muszę się zmuszać. Nie wiem, może staram się przekonywać do rzeczy które nie leżą w mojej naturze czy co?

[Moolla]

Napisane przez Madia

U mnie też system nagród się nie sprawdza.

Podobnie jak rzekome wejście w nawyk jakiejś czynności po robieniu jej codziennie przez jakiś czas. Niby ładnie ale nawet jeśli mi się uda wytrwać i z jakiegoś powodu, nawet niezależnego ode mnie, przestanę to robić przez dzień dwa, to od nowa muszę się zmuszać. Nie wiem, może staram się przekonywać do rzeczy które nie leżą w mojej naturze czy co?

Ja mam właśnie tak samo. Ale chyba nie jest możliwe, że wszystko co wiąże się z jakimkolwiek wysiłkiem jest wbrew naszej naturze. Chyba aż tak źle nie może być. Czasami mi się wydaje, że nawet jak przez X czasu coś robię i niby się do tego przyzwyczaję, to tak naprawdę i tak i tak się zmuszam.

[doriiska]

U mnie z nauką było tak, że najpierw czytałam materiał, potem podkreślałam na kolorowo lub robiłam sobie małe notatki na kartce tak "łopatologicznie" jakieś wykresy, strzałki, rysunki.

A do samej motywacji.. ciężko zazwyczaj mówie, że im szybciej zaczne tym szybciej będzie z głowy, bo tak to nade mną "wisi" i ciągle myślę, że jeszcze czegoś nie zrobiłam.

[LoieFuller]

Napisane przez Black Rainbow

U mnie to nie działa, bo zawsze ale to ZAWSZE skrócę te dwie strony do jednej, albo przeczytam rozdział "po łebkach", byle tylko przyspieszyć nagrodę. W efekcie te nagrody rozpraszają mnie jeszcze bardziej niż powiedzenie sobie kategorycznie, że muszę się uczyć.

Przede wszystkim pomaga mi uczenie się na głos i podkreślanie tekstu na kolorowo. Najpierw czytam notatki cicho (raz lub dwa) zaznaczając ważniejsze partie materiału. Później czytam raz głośno i tłumaczę to sobie, a następnie powtarzam na głos (oczywiście zerkając czasem do notatek) to co zapamiętałam.

Nauka w ten sposób zawsze się u mnie sprawdza. Tylko to chyba zależy jeszcze jaki kierunek (jeśli mówimy o studiach) studiujemy. Ja studiowałam historię

Ja mam identyczny system nauki. Sprawdza się od lat i zgadzam się, wszystko zależy od kierunku studiów. Wszelkie definicje i pamięciówki muszę powtarzać na głos, inaczej nie zapamiętam. Gdybym studiowała medycynę, chyba straciłabym głos po I semestrze .

Co do innych kwestii - mi czasem pomagają wszelkie motywacyjne blogi, które podczytuje z rana np. http://lifeskillsacademy.blogspot.com/, dają takie pozytywnego, motywacyjnego kopa. I honorowe miejsce w moim pokoju zajmuje tablica korkowa na której mam poprzyczepiane tysiące karteczek, map myśli, planów itp. Znajomi są pod wrażeniem, jaka to jestem zmotywowana i zorganizowana, szkoda, że połowy z tych rzeczy nie robię :P (w tej kwestii trochę patologiczny ze mnie przypadek). Ale polecam notes, kolorowe karteczki itp. Po prostu trzeba się zmuszać do roboty, satysfakcja jest po zrobieniu zaplanowanej rzeczy nie do opisania . I ważny jest też twój rytm pracy i całego dnia. Ja jestem rannym ptaszkiem, jeśli mam coś ważnego do zrobienia wstaje z rana i to robię, jeśli zaśpię czy mam coś innego do roboty, później jestem rozbita i odkładam to w nieskończoność. Jeśli coś danego dnia zawalę, to następnego dnia wstaję wcześnie rano (nawet o 5.00 - wiem, wiem) i to nadrabiam. Życzę powodzenia w tej jakże ciężkiej walce

[ama4]

Mam dokładnie to samo. Chyba jedyne, co mi pomagało, to mówienie sobie, że muszę się pouczyć TYLKO przez 10 minut. A potem mam wybór - albo zrobić coś innego, albo uczyć się dalej. Zazwyczaj po 10 minutach się wciągałam i nawet nie patrzyłam na zegarek... Choć bywały i takie chwile, gdy po 10 minutach robiłam sobie przerwę i potem znowu siadałam. Znowu tylko na 10 minut. Mój mózg zdecydowanie lepiej działał w odpowiedzi na taki sygnał niż przerażany wizją kilkugodzinnego siedzenia nad książkami.

[201708160922]

Napisane przez MarekT

Moolla. Głowa do góry, nie jesteś w tym szaleństwie sama.

---------- Dopisano o 14:46 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------

Napisane przez inkluzjaostateczna

spoko, mam tak samo. Po prostu jesteśmy żałośni. Trzeba sobie z tym jakoś poradzić. ;p

:d

[doriiska]

ja polecam także ten blog http://helineth.blogspot.com/

Dziewczyna ma tyle samozaparcia, że po przeczytaniu aż się udziela

[Moolla]

Mnie denerwuje też to, że jak coś robię to chciałabym robić to perfekcyjnie i każde nawet małe potkniecie podcina mi skrzydła. A to jest błędne koło, bo wiadomo, że żeby dojść do perfekcji trzeba byś wytrwałym, sumiennym i cierpliwym. Taka ze mnie sztuczna perfekcjonistka - jak wiem, że nie będę w czymś świetna to wgl się za to nie biorę, nawet nie próbuję. Pewnie też w tym leży problem jeżeli chodzi o moje hobby, a raczej jego brak.

A co do waszych rad, to chyba spróbuję z tą tablicą korkową, może to coś pomoże Jak ktoś ma jeszcze jakieś pomysły to czekam

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez Damayanti

musisz próbować nowych rzeczy.mnie koleżanka zabrała kilka lat temu na żagle i od tej pory wsiąkłam

Mało znam osób, którym by się to nie spodobało, tak że polecam

[katarzyna990]

ciesz się wolnym czasem bo jak zajdziesz w ciąże to Ci się on skończy na kilka lat i nie będzie nawet chwili aby myśleć czy Ci się coś chce czy nie bo dziecko nie poczeka

[TenderHeartedGirl]

Świetnie Cię rozumiem autorko! Mam tak samo, tak od zawsze... Obecnie już wpadłam chyba w jakiś stan depresyjny z tego powodu. Już straciłam do siebie resztki szacunku.

[semelchen]

Napisane przez Moolla

Mnie denerwuje też to, że jak coś robię to chciałabym robić to perfekcyjnie i każde nawet małe potkniecie podcina mi skrzydła. A to jest błędne koło, bo wiadomo, że żeby dojść do perfekcji trzeba byś wytrwałym, sumiennym i cierpliwym. Taka ze mnie sztuczna perfekcjonistka - jak wiem, że nie będę w czymś świetna to wgl się za to nie biorę, nawet nie próbuję. Pewnie też w tym leży problem jeżeli chodzi o moje hobby, a raczej jego brak.

A co do waszych rad, to chyba spróbuję z tą tablicą korkową, może to coś pomoże Jak ktoś ma jeszcze jakieś pomysły to czekam

Moze poczytaj o 3 P's: procrastination, perfectionism and paralysis. Dodatkowo to, ze akurat czegos nie zrobimy, ale mamy wyrzuty sumienia, swiadczy idealnie o tym, ze nie jestesmy leniwe. Duzo zalezy tez od tego jak u nas w domu wszystko funkcjonowalo. Czy rodzice wspierali, nagradzali albo czy moze kazdy wysilek jednak nie byl wystarczajacy. Ja wiem, ze to nie jest teraz jakis mega ogromny problem, ale zawsze mozna isc pare razy na terapie i sprobowac zmienic myslenie o obowiazkach.

[czasoPrzestrzen]

Na każdą czynność, zwłaszcza nową, trzeba dać sobie odpowiednią ilość czasu. Jak coś zaczynamy robić to traktujmy się jak amatorzy, a nie mistrzowie świata. Każde działanie powinno być podparte brakiem oczekiwań.