|
|
#1 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Od razu zaznaczę, że posta tego piszę w celu wyżalenia się i przeczytania opinii osób, które może w mojej sytuacji dostrzegą coś pozytywnego(o ile w ogóle da się) albo po prostu coś, co pozwoli mi w inny sposób spojrzeć na sprawę.
Zacznę od początku. Przez parę lat chorowałam na depresję. Przyplątała się po drodze bulimia i samookaleczania. Zaczęłam pewne studia, ale rzuciłam je po prawie 3 latach. Potem poszłam do szkoły policealnej(którą ukończyłam w tym roku). Jakoś zaczęłam wychodzić na prostę i dorabiać sobie poprzez udzielanie korków. W zeszłym roku podjęłam studia zaoczne(które sama z góry opłaciłam). Zaczęłam też kolejny kierunek w szkole policealnej. Ze swoim Tż jestem od ponad 4 lat. Na początku było super, potem coraz bardziej wchodziliśmy w stan kryzysowy, ale udało się go przezwyciężyć. W lutym tego roku się zaręczyliśmy. Tż ma stałą pracę, ja cały czas dorabiam(chociaż teraz to nieco więcej niż dorabianie) korepetycjami. Na czym polega problem? W grudniu 2010 roku założyliśmy sobie konto oszczędnościowe. Z miesiąca na miesiąc jego stan rósł, aż w maju tego roku wyszło ponad 20tys złotych. Moi rodzice chcieli kupić dla mnie mieszkanie. 40% kwoty mieli zaoszczędzone i te pieniądze czekały sobie cierpliwie na lokacie. Kolejne 55% kwoty było u brata mojego ojca, który 2 lata temu pożyczył i zarzekał się, że pieniądze odda jeszcze w tym roku. 5% kwoty wyłożyliśmy z własnych oszczędności. Znaleźliśmy fantastyczne mieszkanie, które odpowiadało nam pod każdym względem. Brat mojego ojca zarzekał się, że pieniądze odda. Podpisaliśmy umowę przedwstępną i zapłaciliśmy 8400zł zadatku. Niestety musieliśmy prosić o przedłużenie terminu przekazania pieniędzy bo brat ojca zaczął się wykręcać. Pod koniec sierpnia ostatecznie rozwiązaliśmy umowę bo pomimo 5 miesięcznego terminu oczekiwania(a nawet dłuższego bo o tym, że brat ojca ma oddać pieniądze został poinformowany już w grudniu 2011 roku) pieniędzy nie dostaliśmy z powrotem. Straciliśmy zadatek i pieniądze, które poszły na koszty notarialne(w sumie 9400zł). Dzisiaj dzwoniłam do brata ojca z zapytaniem co dalej. Pieniądze(które miał oddać za zadatek) nadal do mnie nie dotarły i usłyszałam, że przelew(od jakiejś firmy) jeszcze do niego nie dotarł, więc i on nie mógł mi przekazać tych pieniędzy. Pieniądze z przetargów(w czerwcu powiedział, że jeśli ''nie skombinuje'' pieniędzy to właśnie dochody z przetargów pójdą na poczet długu)-okazało się, że nie może ich ruszyć bo jeśli to zrobi zagrozi to płynnością firmy. Jakaś firma zagraniczna była/jest zainteresowana kupnem udziałów w firmie mojego wuja, ale sprawy coraz bardziej się przedłużają(rozmowy z tą firmą trwają od maja). Zaoszczędzenie takich pieniędzy(u mnie przy nieregularnych dochodach, u Tż przy oddawaniu 1/4 pensji mamie) nie było dla nas łatwe. Nakręceni naiwnością(kiedy jeszcze wierzyliśmy, że wujo odda pieniądze) kupiliśmy też parę rzeczy do mieszkania(pościel,ręczni ki, garnki i patelnie). W sumie poszło prawie 1000 złotych na to.Oczywiście póki co leży i smętnie tylko wygląda... Chcieliśmy z Tż wziąć ślub w następnym roku, ale wcześniej zamieszkać ze sobą. Gdybyśmy mieli od samego początku perspektywę radzenia sobie samemu to z pewnością byśmy wcześniej podjęli decyzję zarówno o mojej stałej pracy jak i oszczędzaniu. Coraz częściej mam w sobie żal do losu. Wyjście z choroby było dla mnie dużym wyzwaniem i musiałam sporo energii włożyć w to, aby wrócić do zdrowego społeczeństwa. I kiedy wydawałoby się, że wszystko zaczyna się sensownie układać to los znowu zaczął nam robić przykre psikusy. Po drodze jeszcze ''przyplątała'' się choroba mojej mamy(niewydolność nerek), śmierć ojca Tż( z którym co prawda nie mieszkał, ale jednak zawsze ojciec) i bezrobocie jego mamy. Stąd pytanie i prośba o radę: jak dalej żyć i nie rozsypać się psychicznie? |
|
|
|
|
#2 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 560
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
Mnóstwo par zaczyna od zera i dorabia się, nie czeka (bo często nie ma na co) aż im coś skapnie od rodziców. Rozumiem zawód i żal, gdy były widoki na dostanie własnego lokum, ale z drugiej strony, jesteście dorośli i nie możecie opierać swojego wspólnego życia na tym, że ktoś wam coś da lub nie da. Twoi rodzice popełnili ogromny błąd pożyczając wujkowi dużą kwotę bez umowy i teraz za to płacą. Obawiam się, że pieniędzy mogą nie odzyskać długie lata. Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Wracając do pytania jak żyć: za swoje. Skoro stać was na ślub (założenie rodziny), powinno was być stać na wynajem wspólnego, choćby malutkiego, lokum. |
|
|
|
|
|
#3 | ||
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 1 720
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
Jasne, mieszkanie przeszło koło nosa, kasy możecie nie odzyskać nigdy.. . Ale: + jesteś zdrowa, uporałaś się z problemami + masz kochającego Tż, któy dba o bliskich (np. o mamę) + masz wykształcenie + możesz poszukać stałej pracy + macie pieniądze na życie, macie oszczędności Wiele młodych osób nie dostaje mieszkania od rodziców, a dają radę. Co więcej, nie czują się pokrzywdzeni. Cytat:
Ale przecież nie ma tragedii -przecież i tak nie zaczęłabyś zarabiać dużo wcześniej. A jeśli macie przez to opóźnienie 2,3 lat, to przecież nic strasznego. Oczywiście, przykre i uciążliwe, ale nie jest to powód do załamania się. |
||
|
|
|
|
#4 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
elsene
jak pisałam wyżej-gdybym od samego początku była świadoma, że nie mogę liczyć na żadną pomoc ze strony rodziców to bym powiedziała key.Największym problemem jest chyba to, że nie wiemy co mamy dalej robić. Nie chcemy wynajmować mieszkania bo wszystkie nasze oszczędności rozpłyną się w mgnieniu oka. Myśleliśmy bardziej o mieszkanie za odstępne albo o kredycie, ale mówiąc kolokwialnie, jeśli nie odzyskamy pieniędzy od wuja(zadatku) to jesteśmy na to za biedni po prostu. Umowa pożyczki była spisana. Co do ślubu to myśleliśmy o ślubie cywilnym i obiedzie dla najbliższych bo nie czujemy potrzeby hucznego weseliska na które byśmy musieli wziąć kredyt. Co do mieszkania jeszcze to mieliśmy pewne inne plany(studia magisterskie zaoczne Tż chociażby(, których nie dą się po prostu finansowo połączyć. Może gdzieś istnieją osoby, które studiują zaocznie( i on i ona) i wynajmują mieszkanie. Dla nas byłoby to awykonalne. Edytowane przez lasubmersion Czas edycji: 2012-09-15 o 22:51 |
|
|
|
|
#5 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 1 720
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Dobrze, że jest umowa. Ale różnie bywa -wujek uczciwy, szkoda narazić go na bankructwo.. . Z drugiej strony to wasza kasa. Z trzeciej, jak on nic nie będzie miał, to ta umowa na niewiele się przyda, bo po prostu nie będzie z czego ściągnąć należności.
Co macie robić? Przede wszystkim zaakceptować fakt, że jesteście w całkiem przeciętnej sytuacji pod względem mieszkania. Rozumiem wasz żal i rozczarowanie, ale to trochę tak jakbyście się zamartwiali, że nie wygraliście miliona w totka. Macie do wyboru mieszkanie osobno, wynajmowanie, może kredyt itp. Przemyślcie to, porozmawiajcie co jest dla was korzystniejsze. Nie tylko pod względem finansowym. Rozumiem, że ślub nie jest uzależniony od mieszkania? |
|
|
|
|
#6 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 44
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Ale przecież te pieniądze od wuja i tak nie są Wasze? Rozumiem, że liczyliście na to, ale stało się inaczej, jesteście dorośli, trzeba to przełknąć i do przodu. Pozytyw na pewno taki, że dużo się nauczyliście.
|
|
|
|
|
#7 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 7 821
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Wiesz co chyba trochę przesadzasz Twoim największym problemem jest to ,że nie "dostaniesz mieszkania " wybacz , ale nawet za nie byście nie płacili bo to pieniądze rodziców. Natomiast chyba nie zdajesz sobie sprawy co ile kosztuje 1000 zł na patelnie to kropla w morzu... to i tak się kiedyś przyda , więc stwierdzenie leży i się marnuje jest bez sensu 1000 zł to nie majątek. Żalisz się na los a sama trochę jesteś sobie winna zamiast ślepo polegać na kimś (wujek rodzice) może warto samemu działać ? nie wynajmiesz nic bo przepadną oszczędności ??? Halo jesteś dorosła- ludzie tak żyją wydają pieniądze na mieszkanie -nie dostają ich od rodziców- Ty żyłaś tą myślą wyszło jak wyszło i już nie wiesz co robić ?? dziecinne trochę. Wielu ludzi nie ma żadnej pomocy od rodziców- bierze ślub , kupuje mieszkanie na kredyt i żyje natomiast Ciebie boli że nikt Ci tych przyjemności nie sfinansuje. Masz problem faktycznie -żal Ci Twoich oszczędności bo wolisz czyjeś do tego nie potrafisz być samodzielna
|
|
|
|
|
#8 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Rozumiem wasz żal i rozczarowanie, ale to trochę tak jakbyście się zamartwiali, że nie wygraliście miliona w totka.
Z całym szacunkiem, ale te pieniądze nie zostały nabyte przez moich rodziców w ramach totka tylko poprzez oszczędzanie z przeciętnych pensji... Sprawa mieszkania to jedna rzecz, a sprawa okradzenia(bo na chwilę obecną nie mogę wyrażać się inaczej) moich rodziców. ---------- Dopisano o 23:06 ---------- Poprzedni post napisano o 23:00 ---------- Cytat:
Zdaję sobie świetnie sprawę z tego, co ile kosztuje bo parę miesięcy wcześniej robiliśmy rekonesans podczas którego okazało się, że nasze oszczędności(które uważaliśmy za fajną sumkę pieniędzy) starczają na niewiele więcej niż podstawowe rzeczy typu kanapa i pralka(bo część wyposażenia w mieszkaniu była). Co do działania-czy uważasz, że zarabianie i oszczędzanie nie jest samodzielnym działaniem? Z finansowanych przyjemności to mieszkanie. Zauważ proszę, że nie pisałam nic o finansowaniu ślubu czy mojej edukacji(bo uważam, że na to potrafię sobie sama zarobić, mieszkanie to ''nieco grubszy wydatek'' i raczej nie znam ludzi, którzy w wieku dwudziestukilku lat mają swoje-nie na kredyt mieszkanie) Gdyby mi tak żal było oszczędności to wolałabym mieszkać do końca życia z rodzicami i chować zaoszczędzone pieniądze w skarpetę. Edytowane przez lasubmersion Czas edycji: 2012-09-15 o 23:13 |
|
|
|
|
|
#9 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 44
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Nie bardzo rozumiem, czego teraz chcesz. Czekać na pieniądze, które wujek odda rodzicom, a których mogą jeszcze z 10 lat nie odzyskać? Plany się posypały, nie ma, naprawdę trzeba to przyjąć do wiadomości, a będzie łatwiej. Jesteście młodzi, na pewno sobie poradzicie.
|
|
|
|
|
#10 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Jak napisałam na początku-wątek założony bardziej po to, aby się wyżalić.
Nie wiem co będzie dalej-musimy razem z Tż i moimi rodzicami coś sensownego ustalić. Oddania pieniędzy za 10 lat nie bierzemy pod uwagę-raczej pozew jeśli w przeciągu 2-3 miesięcy nic się nie zmieni. Kiedy rozmawiałam ze znajomymi o tej sytuacji słyszałam komentarze ''ale to tylko pieniądze''. Jednak kiedy pytałam się jak oni by zareagowali w takiej sytuacji nagle ''tylko'' pieniądze urastały do naprawdę gigantycznego problemu. Ot, empatia ludzka. |
|
|
|
|
#11 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 7 821
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
nie robisz nic moje zdanie -oszczędzanie, zarabianie ale na co- dołożyć 20 tys do (szczelam ) 180 tysięcy , które dają rodzice ???!!!!!ale nie dadzą bo nie mają i co ? Wychodzisz z założenia ,że nie chcesz wynajmować bo Ci szkoda kasy ok natomiast wyobraź sobie ,że nie dostaniesz od NIKOGO pieniędzy na mieszkanie i co ? Praca i oszczędzanie to samodzielność nie żartuj ?? samodzielność to życie na własną rękę ( piszesz ,że jesteś samodzielna bo nie bierzesz od rodziców na edukację i życie-natomiast na mieszkanie możesz wziąć -samodzielność to życie bez oczekiwania , brania itp. od kogokolwiek-natomiast Tobie zawalił się świat bo perspektywa pieniążków od rodziców na mieszkanko prysła - TO WEDŁUG CIEBIE JEST SAMODZIELNOŚĆ ?
---------- Dopisano o 23:28 ---------- Poprzedni post napisano o 23:24 ---------- szokuje mnie Twoje podejście -jestem samodzielna bo nie biorę kasy od rodziców na szkołę i życie, ale jeśli nie dadzą mi pieniążków na mieszkanie to sobię nie poradzę , nie będę mieszkać z osobą którą kocham bo i jak mamy tylko dwadzieścia tysięcy to przecież nie będziemy nic wynajmować bo szkoda tych pieniędzy -gdybyśmy mogli kupić mieszkanie , ale nie kupimy bo rodzice nie mają a sami nie będziemy się wysilać -ludzie w dzisiejszych czasach liczą na rodziców i to jest niesamowicie przykre - na kogo liczyli nasi rodzice -NA SIEBIE KOCHANA , NA SIEBIE
__________________
Nowy wątek |
|
|
|
|
#12 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
lilkana
Nie podniecaj się kobieto,dobrze? ![]() Pomyliłaś się bo akurat chodziło o 150tys. Tak, nie chcę wynajmować i jest to moje święte prawo. Wolę mieć kredyt na 30 lat bo przynajmniej mam świadomość, że mogę inwestować i robić z tym mieszkaniem co zechcę. Są ludzie, którzy wolą mieć plazmę na ścianie i mieszkać w mieszkaniu z toaletą na korytarzu-również mają takie prawo. Napisałam jednak, że z taką oszałamiającą kwotą oszczędności to o kredyt będzie ciężko(chociaż i tak zamierzamy zebrać na ten temat informacje, żeby mieć punkt odniesienia). Nie zawalił mi się świat tylko mam dzisiaj gorszy nastrój po telefonie od wuja. Mam nadzieję, że jesteś bardzo zaradną osobą i sama zarobisz na swój ślub, edukację i mieszkanie nie biorąc ani grosza od rodziców. A zaoszczędzenie 20tys to pryszcz-każda wizażanka to potrafi bez kiwnięcia palcem .
Edytowane przez lasubmersion Czas edycji: 2012-09-15 o 23:33 |
|
|
|
|
#13 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 783
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Czy Ty jesteś dzieckiem?
Cytat:
Po 1 popelniliście mega błąd, że zabrnęliście w kupowanie mieszkania mając tylko około połowę kasy a druga na słowo u rodziny. Nie ma się pieniędzy to się nie kupuje, proste jak budowa cepa, no ale stało się i nie ma co teraz nad tym rozpaczać. Twoi rodzice pożyczyli bratu/szwagrowi, ok, zaryzykowali, dopóki tych pieniędzy nie odzyskają nie myśl o nich jak o Waszych. Super by było, żeby wuj dotrzymał słowa i dług zwrócił, dobrze, że macie umowę pożyczki, ale licz się z tym, że to może być proces x-czasu trwały więc w oparciu o te środki nie planuj życia. Śmierć ojca TZ to nie jest powód, abyś miała się załamywać. Fatalnie, że Twoja teściowa straciła pracę i choruje na nerki. Dobrze, jeśli ma męża, mają jakieś dochody. Ona też musi się jakoś wziąć w garść, jej problemy to nie są Twoje problemy. Krótko mówiąc, jedyny problem jaki masz to taki, że straciłaś 10 tyś, na pewno mega przykre, ale też nie powód, abyś uważała, że los Cię zgnoił. Nie Ty jedna masz w życiu mniej lub bardziej pod górę więc trzymaj się w karbach i tyle. |
|
|
|
|
|
#14 | |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 052
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
|
#15 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 783
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
A jak masz święte prawa do niechcenia rożnych rzeczy to się nad sobą nie użalaj, każdy by chciał mieć w życiu prosto, Ameryki nie odkryłaś. |
|
|
|
|
|
#16 | |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 052
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
nie wiem, jak mozesz porownywac finansowanie edukacji do finansowania mieszkania. przeciez to jest tak ogromna roznica w kosztach, ze szok.
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
|
#17 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 783
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#18 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Śmierć ojca TZ to nie jest powód, abyś miała się załamywać. Fatalnie, że Twoja teściowa straciła pracę i choruje na nerki. Dobrze, jeśli ma męża, mają jakieś dochody. Ona też musi się jakoś wziąć w garść, jej problemy to nie są Twoje problemy. Kurcze, przepraszam, ale chyba czytałeś/czytałaś to co napisałam bardzo pobieżnie... Po drodze jeszcze ''przyplątała'' się choroba mojej mamy(niewydolność nerek), śmierć ojca Tż( z którym co prawda nie mieszkał, ale jednak zawsze ojciec) i bezrobocie jego mamy. |
|
|
|
|
#19 |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 052
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
skoro tak ci sie marzy wlasne mieszkanie to moze zamiast kolejnych studiow... idz do pracy i kase za studia przeznacz na mieszkanie...?
__________________
-27,9 kg Edytowane przez skazana_na_bluesa Czas edycji: 2012-09-15 o 23:41 |
|
|
|
|
#20 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 305
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Rodzice chcą Ci kupić mieszkanie za gotówkę, a to jest życiowy luksus. Normalnie młodzi ludzie w tym kraju muszą brać kredyt na kilkadziesiąt lat albo wynajmować, jeśli chcą mieć własny kąt...Twój problem jest z gatunku "bo mama mi nie chce kupić lizaka"....
Jak uda się wyciągnąć coś od innych to jest miło, ale w życiu najlepiej liczyć na siebie, nie na innych.
__________________
|
|
|
|
|
#21 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Dla mnie to jest kradzież(na chwilę obecną).
Pieniądze miały zostać oddane w grudniu 2011 roku i nadal ich nie ma. Czy nie wiercimy dziury w brzuchu? Ciągłe telefonowanie to nie wiercenie w brzuchu? Nie oddaje długu w ratach bo ''już, zaraz, natychmiast'' zagraniczna firma miała wykupić udziały. Jednak jesteśmy wciąż zbywani i nasza cierpliwość powoli się kończy. Moi rodzice chcą dać wujowi wybór:albo spłata w ratach albo idziemy do sądu bo chyba inaczej już się tego nie da rozwiązać. chocolate a czy ja gdzieś napisałam, że OKROPNI RODZICE mi podłożyli świnię i nie chcę swojej córeczce kupić mieszkania? Wiem, że własne mieszkanie bez obciążonej hipoteki jest poniekąd luksusem. I jeszcze parę miesięcy przed początkiem wszystkich problemów uważałam się za ogromną szczęściarę skazana_na_bluesa we wtorek idę na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy. (Zapewne zaraz usłyszę, że 8 godzin jednej pracy i 3 godziny drugiej pracy to też normalna rzecz i każda Wizażanka tak pracuje...) Edytowane przez lasubmersion Czas edycji: 2012-09-15 o 23:48 |
|
|
|
|
#22 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 783
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Twoja teściowa jest od 30 lat co najmniej dorosła, ma jakieś oszczędności?
co do choroby Twojej mamy, dobrze, że Twoi rodzice mają dochody i nie są biedni (vide choćby ta połowa kasy na mieszkanie, 2ga połowa do odzyskania u stryja). Myślisz, że ona jedna na świecie choruje, czy co. Nie naprawisz świata dziewczyno, zmartwienia wszystkich wokół to nie są Twoje zmartwienia. Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2012-09-15 o 23:46 |
|
|
|
|
#23 |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 052
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
no i trzeba bylo od razu ustalic splaty w ratach, bo pozniej trudniej oddac kwote w calosci. tutaj nie ma sie co certolic tylko postarszyc sadem i ew. skierowac sprawe do sadu.
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
#24 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 44
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#25 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16 947
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
nie ogarniam problemu...
ok - stracenie 10 tys to mega przykra sprawa no ale sami sobie jesteście winni albo raczej naiwni/zbyt ufni (jak kto woli) - w każdym bądź razie nikt was siłą nie przymusił do brania się za zakup mieszkania kiedy jeszcze nie mieliście odpowiedniej kwoty do fizycznej dyspozycji Całe rzesze młodych ludzi w tym kraju nie dostaje na starcie od rodziców mieszkania - np. twój TZ - bo fakt faktem to Ty miałaś dostać mieszkanie od rodziców a on nie może na nic takiego liczyć ze strony swojej rodziny a par gdzie obie strony są w sytuacja jak twój TZ jest mnóstwo. Codzienne życie i opłacanie edukacje to jest nic w porównaniu z kosztami posiadania własnego mieszkania. Moim zdaniem - niepotrzebnie się napaliłaś na uroczą wizje wygodnego życia i nie radzisz sobie z przetrawieniem faktu, że może ono wcale nie być takie wygodne. I najgorsze w tym wszystkim jest to jaką masz postawę wobec własnej choroby - miałam depresje, zaczęło się układać, zepsuło się i nie wiem jak sobie poradzić... Ale czy Twoi rodzice zaczęli odkładać na to wczoraj? Na pewno odkładali również wtedy kiedy byłaś chora bo jak sama mówisz odkładali ze zwykłych pensji więc pewnie zajęło im to wiele lat.. Powinnaś z kimś o tym porozmawiać bo Twoja postawa nie jest po prostu zdrowa. Co więcej - na każde słowo krytyki reagujesz tak jakby ktoś Cię atakował.. To nie jest zdrowe zachowanie. Miałaś mieć wygodny start w dorosłe życie. Nie masz - no trudno, będziesz o zgrozo musiała sobie poradzić w życiu jak całe mnóstwo innych młodych ludzi. Poza tym przeraża mnie to, że jako dorosła osoba - rzekomo samodzielna - nie jesteś w stanie nie wyobrazić sobie jednej innej opcji niż to co sobie zaplanowałaś.. Żadna inne wyjście niż to wygodne Ci nie odpowiada i nie. No sorry ale w życiu nie zawsze się robi to co akurat jest przyjemne. W chwili obecnej nie masz szansa na dostanie mieszkania od rodziców. Na zakup Cię nie stać. Kredytu nie dostaniecie. Wynajmować nie będziecie. I co my Ci mamy poradzić? Wiesz - ja studiuję zaocznie i pracuję co często oznacza np. miesiąc bez wolnego weekendu. Mój TZ zaczyna kolejne studia i również pracuje. Mieszkanie wynajmujemy i opłacamy wszystko z własnych środków (a z samego czynszu za mieszkanie byłaby rata za spory kredyt hipoteczny). Myślisz, że to akurat moja wymarzona życiowa sytuacja? No nie - ale wiesz jak się cieszę, że mamy dach nad głową, że jesteśmy razem, że stać nas żeby sobie pójść do kina. Mieszkania nie mamy własnego - no trudno ale trzeba sobie jakoś radzić zanim nie będzie się w stanie czegoś z tym zrobić. Przykre ale prawdziwe - nie zawsze w życiu się ma to co by się chciało a ja uważam, że i tak z TZ jesteśmy w świetnej sytuacji i się ciesze z tego co mam. Jak sama napisałaś - tak są gdzieś tam ludzie którzy studiują zaocznie i wynajmują. I uwierz nie robią tego dlatego, że to spełnienie ich życiowych ambicji a dlatego, że życie postawiło ich w takiej sytuacji. I niektórzy mają albo wybór mieszkać sobie za free z rodzicami i generować oszczędności albo żyć od 1 do 1 za swoje w wynajmowanym mieszkaniu i raz na jakiś czas odłożyć sobie 200zł. Różnie w życiu bywa i rzadko kiedy można mieć wszystko. Polecam się ogarnąć i pogodzić z tym, że w życiu nie wszystko układa się po naszej myśli. Czasem na przykład trzeba z czegoś zrezygnować żeby mieć coś innego...
__________________
... Prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich. 15.02.2017 ♥
|
|
|
|
|
#26 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Hultaj
Moja przyszła teściowa ma oszczędności, ale oczekuje, że syn ją będzie utrzymywał(jest na rencie po mężu) skazana_na_bluesa raty były proponowane na samym początku, ale według osoby mającej spłacać dług nie było takiej potrzeby bo oddanie miało nastąpić w 1 racie. Jednak dzisiejsze(a raczej wczorajsze) o nietykalności pieniędzy z przetargów trochę trąciło zarówno cierpliwość jak i dobry humor. Mojemu tacie nie przekazałam jeszcze tej informacji bo jest na nocnej zmianie. I jeszcze jedna rzecz: tu nie chodzi o skarg niedojrzałej dziewczynki, że rodzice zamiast 60 metrów kupili tylko 45. tu nie chodzi również o brak docenienia własnych rodziców i ich działań. Zapewne jeśli będziemy musieli sobie poradzić sami to zrobimy to, chodzi bardziej o pewien niesmak i łańcuszek niezbyt fajnych zdarzeń(problemy z długiem itp), które trochę zachwiały naszym światem. eyo I najgorsze w tym wszystkim jest to jaką masz postawę wobec własnej choroby - miałam depresje, zaczęło się układać, zepsuło się i nie wiem jak sobie poradzić... To nie jest kwestia niewiedzy. To jest kwestia braku przygotowanego scenariusza do tej sytuacji. Sytuacja czarno-biała nie jest. Gdybym usłyszała:sorry córka, masz tu 10tys. na pocieszenie i radź sobie sama-to byłoby o wiele prostsze niż trwanie w takiej niepewności. Nie lubię niepewnych sytuacji dlatego staram się mieć to najmniejsze koło zapasowe(tak jak w przypadku studiów, że jednak starczy mi na czesne) Co więcej - na każde słowo krytyki reagujesz tak jakby ktoś Cię atakował.. A czy pisanie o mnie jako o rozpieszczonej dziewczynce, która ma problem niczym ''bo mama nie chce mi kupić lizaka'' nie jest atakiem na mnie? Podobnie jak traktowanie oszczędności(ok-suma szałowa to nie jest, ale na ulicy też nie leży) jako czegoś co ma się tak po prostu? Polecam się ogarnąć i pogodzić z tym, że w życiu nie wszystko układa się po naszej myśli. Czasem na przykład trzeba z czegoś zrezygnować żeby mieć coś innego... Oj,mogę Cię zapewnić, że wiem co to rezygnacja z czegoś na rzecz czegoś innego. U mnie nastąpiła rezygnacja z ciuchów, kosmetyków i wakacji. Nie uraczę nikogo opowieściami o 5 bluzeczce i jednocześnie pustym portfelu. Napisałam, że nie chcę wynajmować mieszkania bo dla mnie to strata pieniędzy. O wiele bardziej przybliżam się do opcji mieszkania za odstępna lub kredytu na małe(np.38metrowe) dwupokojowe mieszkanie. Jednak chcemy z tej opcji skorzystać w momencie, gdy z obecną sytuacją nic(w sensie pozytywnym) nie da się zrobić. Edytowane przez lasubmersion Czas edycji: 2012-09-16 o 00:17 |
|
|
|
|
#27 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 7 821
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
TAK JESTEM KOBIETĄ
więc nie obrażam się za tekst "nie podniecaj się kobieto" TY NATOMIAST JESTEEŚ NIESAMODZIELNĄ , NIEDOJRZAŁĄ DZIEWCZYNKĄ , SKORO TWOIM JEDYNYM PROBLEMEM JEST FAKT,IŻ RODZICE NIE MAJĄ PIENIĄŻKÓW ŻEBY KUPIĆ CI MIESZKANIE , nie chcesz żyć na kredyt ? ok - a rodzice mogli Ci samolubko zbierać na mieszkanie całe życie -oni tak , ale TY jakbyś mogła tak żyć 30 lat odmawiając sobie wszystkiego TY NIE ZAMIERZASZ ŻYĆ NA KREDYT MIESZKANIOWY jesteś żenująca i sorry ale 90% osób ma o Tobie dokładnie takie zdanie LUDZIE ŻYJĄ NA SWOJĄ TZN. KRESKĘ TY MASZ NADZIEJĘ NA ŻYCIE NA KOSZT RODZICÓW (mieszkanie)
__________________
Nowy wątek |
|
|
|
|
#28 | ||
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 783
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
Cytat:
Cytat:
|
||
|
|
|
|
#29 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 44
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
lilkana trochę ostro... ale co racja to racja.
Autorko, sama napisałaś: "w celu wyżalenia się i przeczytania opinii osób, które może w mojej sytuacji dostrzegą coś pozytywnego(o ile w ogóle da się) albo po prostu coś, co pozwoli mi w inny sposób spojrzeć na sprawę. No to masz inny sposób spojrzenia na sprawę. To takie opinie, których nie usłyszysz od znajomych. |
|
|
|
|
#30 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 854
|
Dot.: Długi, mieszkanie i ślub-jak nie zwariować?
lilkana
Sorry, ale wkładasz w moje usta słowa, której z mojej strony tutaj nie padły. Wklej mi fragment proszę w którym piszę, że ''TY NIE ZAMIERZAM ŻYĆ NA KREDYT MIESZKANIOWY''? O wiele bardziej przybliżam się do opcji mieszkania za odstępna lub kredytu na małe(np.38metrowe) dwupokojowe mieszkanie. Pisząc problem z kredytem miałam na myśli problem z jego uzyskaniem i związany z tym potrzebny czas na zgromadzenie nieco większego wkładu własnego(około 30 czy 40 tys) i tyle. (gdybym była wredna to bym napisała, że czasem warto czytać ze zrozumieniem, ale nie jestem wredna i nie napiszę...) Oczywiście moi rodzice zaczęli zbierać pieniądze na moje mieszkanie zaraz po tym jak się urodziłam...Niefajni rodzice bo chcieli mi zasponsorować 40 metrową klitę, a nie takie mieszkanie w którym obecnie mieszkamy. I jeszcze kazali mi zapłacić podatek od mieszkania i nie chceli kanapy kupić na której bym się w każdy weekend rozwalała zamiast iść do roboty, żeby żyć na swoją tzw.kreskę... (to była ironia jakby ktoś nie załapał...) Od razu humor mi się poprawił ![]() Hultaj A czy ja gdzieś napisałam, że popadam w depresję? Napisałam o chwilowym gorszym nastroju i tyle. Chyba każdemu z nas się takowe trafiają nie? sheeridans Moi znajomi to albo twierdzili że ''czym ty się martwisz'' albo ''jesteś naiwna/głupia, że tak dałaś się wrobić'' albo ''ja bym tak z wujem załatwił sprawę, że w zębach by przyniósł kasę''. I takie były refleksje. Edytowane przez lasubmersion Czas edycji: 2012-09-16 o 00:32 |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:46.






key.







Jak uda się wyciągnąć coś od innych to jest miło, ale w życiu najlepiej liczyć na siebie, nie na innych.


