Opresywna przyszła teściowa

[cukraktywna]

Jestem z moim TŻ od 6,5 roku, szykuje nam się ślub (podpis). Znam bardzo dobrze całą jego rodzinę. Szanuję jego matkę - uważam ją za bardzo wrażliwą, kulturalną osobę... Ale przeżyliśmy już z nią niejedną gehennę:
- że jedziemy na wspólne wakacje (ze spaniem razem! grzech!!!)
- że nocuję niego po sylwestrze (potężny, wielomiesięczny foch po całym zajściu)
- że postanowiliśmy wynająć wspólne mieszkanie (przed ślubem???!!!)
Gdy jest między nami dobrze, to jest dobrze. Serwuje mi jakieś wypieki, likier, pogada o ciuszkach, zaprosi do teatru... Ale ma straszny problem z tym, że próbuje kontrolować innych (w tym przede wszystkim obu synów rzecz jasna) i manipulować nimi. Jeżeli prosi o coś TŻ, to on to musi zrobić, bo inaczej jej nie kocha i nie szanuje. Tak też jest teraz - i tu dochodzę do sedna sprawy.

Otóż moja przyszła teściowa od paru tygodni naciska, że mamy koniecznie z nią iść do kościoła (w rzeczywistości z nią i teściem, ale on nie ma nic do gadania). Wreszcie wywiązała się z tego wielka batalia między niż a TŻ (nie było mnie przy tym). Czemu my nie chodzimy do kościoła?! Czemu nie możemy z nimi iść do kościoła?! TŻ jej spokojnie (on nigdy się nie denerwuje) odpowiada, że chodzimy do kościoła na rodzinne okazje - msza za dziadka, chrzciny, śluby itd. (na wiele z tych okazji brałam nawet wolny dzień w pracy) ale do kościoła jako takiego nie chodzimy i prosi żeby ona to uszanowała. Oczywiście nic z tego. Zaczęły się wrzaski i przeklinanie. Przez następny dzień co chwila zaczepiała go chcąc wymusić swoje krzykiem i płaczem. (TŻ mieszka ze mną, ale pracuje w rodzinnym domu, prowadzi własną firmę).
Oboje uważamy, że jej tak naprawdę nie zależy na kościele samym w sobie - po prostu chce sprawdzić, czy TŻ ją kocha/czy się jej słucha (w jej świecie to to samo).

Najgorsze jest to, że ona chce postawić na swoim przy pomocy szantażu. Raz na rok/dwa lata dostaje wścieklizny z jakiegoś dziwnego powodu i potrafi kompletnie zdołować otoczenie czymś, co wcześniej sprawiało wszystkim radość.
- Od roku trwają przygotowania do naszego wesela. Wszystkie umowy podpisane, goście powiadomieni o dacie, a ona nagle sugeruje, że wszystko odwoła, bo nie chodzimy do kościoła (nie chce mi się w to wierzyć, zresztą ona sponsoruje tylko jakąś część tej imprezy i to ona chciała wyprawić wielkie wesele)
- Sugeruje, że jeśli nie chcemy spełnić jej prośby, to ona nie musi spełniać naszej i nie musi nam dawać mieszkania (chodzi o kawalerkę, od dawna było ustalane, że rodzice TŻ dają nam kawalerkę, a moja Mama ziemię pod dom w dalekiej przyszłości). Wkurza mnie to, bo ona sama też na swoje nie zarobiła, tylko dostała od rodziców i nigdy nie myślałam, że będę musiała świecić oczami żeby korzystać z czegoś, co tak naprawdę oferowano mi od dawna. Mają wielki dom, dwa mieszkania, dwa auta... Taka kolej rzeczy, że rodzice pomagają dzieciom. Wiem - nie muszą, ale skoro sami wcześniej się tym chwalili? Oczywiście prędzej nie wezmę mieszkania i nie pójdę do kościoła pod jej chorym przymusem, ale wyobrażacie sobie chyba jak bardzo się teraz martwię z tego powodu (naszą małżeńską alternatywą jest dalsze wynajmowanie mieszkania, w Wawie miesięczny koszt wynajmu kawalerki to jakieś 1500 zł/miesiąc).
W domu zarówno jej synowie jak i mąż tak naprawdę boją się ją rozzłościć. Gdy dokucza jej zdrowie, wszyscy mają jej współczuć. Ona jedna ma prawo być zmęczona (ma zwykłą, biurową pracę, przez większość czasu siedzi na facebooku, dojeżdża do i z pracy autem; TŻ haruje na swoją firmę i pisze pracę magisterską, ja studiuję dziennie i pracuję, ale my nie mamy prawa być wyczerpani, nam się nigdy nie współczuje). TŻ wiecznie im przy czymś pomaga w domu, a jednak NIGDY nie doczekał się od matki słowa uznania, ani za firmę, ani za to, że jest wykształcony w dwóch kierunkach... Za cokolwiek.

W sumie nie wiem po co piszę, raczej mi nie pomożecie. Piszcie o Waszych opresywnych teściowych, skrytykujcie moją lub mnie, sama już nie wiem

[madana]

Napisane przez cukraktywna

Jestem z moim TŻ od 6,5 roku, szykuje nam się ślub (podpis). Znam bardzo dobrze całą jego rodzinę. Szanuję jego matkę - uważam ją za bardzo wrażliwą, kulturalną osobę... Ale przeżyliśmy już z nią niejedną gehennę:
- że jedziemy na wspólne wakacje (ze spaniem razem! grzech!!!)
- że nocuję niego po sylwestrze (potężny, wielomiesięczny foch po całym zajściu)
- że postanowiliśmy wynająć wspólne mieszkanie (przed ślubem???!!!)
Gdy jest między nami dobrze, to jest dobrze. Serwuje mi jakieś wypieki, likier, pogada o ciuszkach, zaprosi do teatru... Ale ma straszny problem z tym, że próbuje kontrolować innych (w tym przede wszystkim obu synów rzecz jasna) i manipulować nimi. Jeżeli prosi o coś TŻ, to on to musi zrobić, bo inaczej jej nie kocha i nie szanuje. Tak też jest teraz - i tu dochodzę do sedna sprawy.

Otóż moja przyszła teściowa od paru tygodni naciska, że mamy koniecznie z nią iść do kościoła (w rzeczywistości z nią i teściem, ale on nie ma nic do gadania). Wreszcie wywiązała się z tego wielka batalia między niż a TŻ (nie było mnie przy tym). Czemu my nie chodzimy do kościoła?! Czemu nie możemy z nimi iść do kościoła?! TŻ jej spokojnie (on nigdy się nie denerwuje) odpowiada, że chodzimy do kościoła na rodzinne okazje - msza za dziadka, chrzciny, śluby itd. (na wiele z tych okazji brałam nawet wolny dzień w pracy) ale do kościoła jako takiego nie chodzimy i prosi żeby ona to uszanowała. Oczywiście nic z tego. Zaczęły się wrzaski i przeklinanie. Przez następny dzień co chwila zaczepiała go chcąc wymusić swoje krzykiem i płaczem. (TŻ mieszka ze mną, ale pracuje w rodzinnym domu, prowadzi własną firmę).
Oboje uważamy, że jej tak naprawdę nie zależy na kościele samym w sobie - po prostu chce sprawdzić, czy TŻ ją kocha/czy się jej słucha (w jej świecie to to samo).

Najgorsze jest to, że ona chce postawić na swoim przy pomocy szantażu. Raz na rok/dwa lata dostaje wścieklizny z jakiegoś dziwnego powodu i potrafi kompletnie zdołować otoczenie czymś, co wcześniej sprawiało wszystkim radość.
- Od roku trwają przygotowania do naszego wesela. Wszystkie umowy podpisane, goście powiadomieni o dacie, a ona nagle sugeruje, że wszystko odwoła, bo nie chodzimy do kościoła (nie chce mi się w to wierzyć, zresztą ona sponsoruje tylko jakąś część tej imprezy i to ona chciała wyprawić wielkie wesele)
- Sugeruje, że jeśli nie chcemy spełnić jej prośby, to ona nie musi spełniać naszej i nie musi nam dawać mieszkania (chodzi o kawalerkę, od dawna było ustalane, że rodzice TŻ dają nam kawalerkę, a moja Mama ziemię pod dom w dalekiej przyszłości). Wkurza mnie to, bo ona sama też na swoje nie zarobiła, tylko dostała od rodziców i nigdy nie myślałam, że będę musiała świecić oczami żeby korzystać z czegoś, co tak naprawdę oferowano mi od dawna. Mają wielki dom, dwa mieszkania, dwa auta... Taka kolej rzeczy, że rodzice pomagają dzieciom. Wiem - nie muszą, ale skoro sami wcześniej się tym chwalili? Oczywiście prędzej nie wezmę mieszkania i nie pójdę do kościoła pod jej chorym przymusem, ale wyobrażacie sobie chyba jak bardzo się teraz martwię z tego powodu (naszą małżeńską alternatywą jest dalsze wynajmowanie mieszkania, w Wawie miesięczny koszt wynajmu kawalerki to jakieś 1500 zł/miesiąc).
W domu zarówno jej synowie jak i mąż tak naprawdę boją się ją rozzłościć. Gdy dokucza jej zdrowie, wszyscy mają jej współczuć. Ona jedna ma prawo być zmęczona (ma zwykłą, biurową pracę, przez większość czasu siedzi na facebooku, dojeżdża do i z pracy autem; TŻ haruje na swoją firmę i pisze pracę magisterską, ja studiuję dziennie i pracuję, ale my nie mamy prawa być wyczerpani, nam się nigdy nie współczuje). TŻ wiecznie im przy czymś pomaga w domu, a jednak NIGDY nie doczekał się od matki słowa uznania, ani za firmę, ani za to, że jest wykształcony w dwóch kierunkach... Za cokolwiek.

W sumie nie wiem po co piszę, raczej mi nie pomożecie. Piszcie o Waszych opresywnych teściowych, skrytykujcie moją lub mnie, sama już nie wiem

- i niech zgadnę? Ślub oczywiście w tym cyrku weźmiesz w kościele

[Kalini]

Mam nadzieję, że będziecie mieszkali sami, wtedy powinno być dobrze i odpaść mnóstwo ewentualnych problemów. Na szantaż tym, że nie dostaniecie mieszkania, zaryzykujcie i powiedzcie, że bez łaski i że jak tak stawia sprawę sami na nie zarobicie. Najpewniej tylko tak straszy i trochę nią to otrzeźwi.
To chyba po prostu osoba, która lubi postawić na swoim i być w centrum uwagi, czasem strzela fochy, ale nie myślę, aby była jakąś złą babą. W głębi duszy chce pewnie dla Was dobrze.

[cukraktywna]

Napisane przez Kalini

Mam nadzieję, że będziecie mieszkali sami, wtedy powinno być dobrze i odpaść mnóstwo ewentualnych problemów. Na szantaż tym, że nie dostaniecie mieszkania, zaryzykujcie i powiedzcie, że bez łaski i że jak tak stawia sprawę sami na nie zarobicie. Najpewniej tylko tak straszy i trochę nią to otrzeźwi.
To chyba po prostu osoba, która lubi postawić na swoim i być w centrum uwagi, czasem strzela fochy, ale nie myślę, aby była jakąś złą babą. W głębi duszy chce pewnie dla Was dobrze.

Właśnie dlatego tak mnie to boli. Ona jest bardzo uczuciowa, wiele razy czułam, że ma mnie za córkę, której nie urodziła... Kilka razy miałam wrażenie, że się zaprzyjaźnimy. Dlatego tak mnie wkurzają jej zapędy do dominowania nad nami.

No ślub kościelny. Jestem wierząca w jakiś taki ponadreligijny sposób, kościelny to rodzinna tradycja itd. Ale moja Mama zawsze mówi, że moglibyśmy się pobrać byle gdzie i nosić obrączki nawet na uchu, byle byśmy się kochali. Szkoda, że nie każda mama tak mówi

[madana]

Napisane przez cukraktywna

Właśnie dlatego tak mnie to boli. Ona jest bardzo uczuciowa, wiele razy czułam, że ma mnie za córkę, której nie urodziła... Kilka razy miałam wrażenie, że się zaprzyjaźnimy. Dlatego tak mnie wkurzają jej zapędy do dominowania nad nami.

No ślub kościelny. Jestem wierząca w jakiś taki ponadreligijny sposób, kościelny to rodzinna tradycja itd. Ale moja Mama zawsze mówi, że moglibyśmy się pobrać byle gdzie i nosić obrączki nawet na uchu, byle byśmy się kochali. Szkoda, że nie każda mama tak mówi

- aha więcej pytań nie mam I myślę,że wobec tego, co piszesz, pomysł Twojej mamy ze ślubem jest sensowniejszy od tego, jaki masz zamiar wziąć w kk, bo "jesteś wierząca w ponadreligijny sposób"- cokolwiek miałoby to znaczyć
No ale trzeba cyrk odwalić, bo jeszcze ziemia przepadnie.

[Chatul]

Napisane przez cukraktywna

Oczywiście prędzej nie wezmę mieszkania i nie pójdę do kościoła pod jej chorym przymusem, ale wyobrażacie sobie chyba jak bardzo się teraz martwię z tego powodu (naszą małżeńską alternatywą jest dalsze wynajmowanie mieszkania, w Wawie miesięczny koszt wynajmu kawalerki to jakieś 1500 zł/miesiąc).

Tyle, że Wy ślubu jeszcze nie macie, w tej kawalerce chyba jeszcze nie mieszkacie, a o tym, jaka jest matka TŻ-ja już wiecie. Skoro regularnie chce być w centrum zainteresowania, wpływa na to, jak wygląda Wasze wesele, próbuje ingerować w Wasze życie duchowe i usilnie stara się Was sobie podporządkować, to niestety, nie licz na to, że magicznym sposobem zmieni się po tym, jak weźmiecie ślub. Nie zmieni się. Najprawdopodobniej nadal będzie Was nagabywać o ślub w kościele i straszyć tym, że jak go nie weźmiecie, to cofnie Wam zgodę na użytkowanie jej kawalerki.
Myślę, że w takiej sytuacji najlepiej jest całkowicie odciąć się od wpływów matki TŻ-a, tak, żeby na żadnym polu nie było relacji „podrzędności” czy długu wdzięczności do spłacenia. Dopiero wtedy i Ty, i TŻ będziecie w stanie bardziej wpłynąć na matkę TŻ-a. Ewentualnie odciąć się całkowicie.

[elvegirl]

Napisane przez cukraktywna

Najgorsze jest to, że ona chce postawić na swoim przy pomocy szantażu.

Ten typ tak ma, nie zmienicie, nie wychowacie. Tu są chyba tylko dwie opcje - olać spazmy i wyklinanie, robić swoje i czekać aż jej przejdzie, albo się podporządkować. Można jeszcze postawić totalnie na udry i pokazać, że też się umie szantażować, zapowiedzieć totalne odcięcie się jeśli się nie ogarnie i w razie wu wprowadzić odcięcie w czyn, ale to już hardkorowa wersja.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Dla mnie to obie jesteście uparte jak osły Ślub z kościele - bo tak! Do kościoła z teściową nie - bo nie!

[Kalini]

Dla mnie ślub kościelny, osób niepraktykujących to tez dla mnie hipokryzja. Uważam, że powinny się na uroczystość religijną powinny się decydować osoby, które są w realny sposób wierzące.

[skazana_na_bluesa]

może to bezczelne z mojej strony ale uśmiechnęłam się pod nosem przy fragmencie o kawalerce. z tego co pamiętam to sporo osób pisało ci w poprzednim wątku, że tego nie możesz być pewna dopóki nie dostaniesz. i rodzice nie mają obowiązku finansować mieszkania czy działki - to tylko i wyłącznie ich dobra wola.

cóż, macie to, na co pozwalacie. robicie z siebie hipokrytów, bo bierzecie ślub kościelny, a do kościoła nie chodzicie - przyszła teściowa patrzy pod kątem tej ceremonii. bierzecie kasę na wesele od niej - jesteście skazani na takie teksty i jakieś-tam wymagania, bo w końcu to finansuje. róbcie wesele w całości za wasze to nie będzie miała najmniejszego prawa, żeby się wtrącić.

[Chatul]

Napisane przez cukraktywna

No ślub kościelny. Jestem wierząca w jakiś taki ponadreligijny sposób, kościelny to rodzinna tradycja itd.

Dobra, teraz doczytałam to. W sumie… Serio się dziwisz, że mama TŻ-a jest zgorszona Waszą postawą? Z jednej strony ślub kościelny, a z drugiej jawne łamanie zasad głoszonych przez ten kościół? Straszna niekonsekwencja.

[tyene]

Opresyjna, nie opresywna

Cóż, jedyne co możesz, to postawić na swoim. To jest daleko ważniejsze niż kawalerka czy cokolwiek takiego. Problemem jest to, że jesteście od niej zbyt finansowo uzależnieni. W zdrowej sytuacji teściowa może najwyżej zagrozić, że na ślub przyjdzie, a nie, że go odwoła. Jasno dajcie jej do zrozumienia, że Wasze przekonania są najważniejsze i że musi je akceptować. Jeżeli ich nie akceptuje, to nie jest obecna w Waszym życiu. Innej drogi nie ma.

[madana]

Napisane przez Chatul

Dobra, teraz doczytałam to. W sumie… Serio się dziwisz, że mama TŻ-a jest zgorszona Waszą postawą? Z jednej strony ślub kościelny, a z drugiej jawne łamanie zasad głoszonych przez ten kościół? Straszna niekonsekwencja.

- no to JAK można kogoś takiego traktować dorośle? Poważnie? Że niby ślub ma dorosłości przydać i powagi?
Wobec tak dominujących osób można swoje życie zbudować w jeden sposób: autonomiczny i niezależny (ach ta ziemia )- potem będzie chrzest, komunia ewentualnych dzieci, bo babcia inaczej na zawał zejdzie No jak traktować ich poważnie?

[cukraktywna]

Napisane przez madana

- aha więcej pytań nie mam I myślę,że wobec tego, co piszesz, pomysł Twojej mamy ze ślubem jest sensowniejszy od tego, jaki masz zamiar wziąć w kk, bo "jesteś wierząca w ponadreligijny sposób"- cokolwiek miałoby to znaczyć
No ale trzeba cyrk odwalić, bo jeszcze ziemia przepadnie.

To w sumie nietrudno wyjaśnić, zresztą lubię rozmawiać o religii (; Jestem po trosze agnostyczką, uważam po prostu, że nie ma sensu wkładać metafizycznego aspektu rzeczywistości w jakieś dziwne, ziemskie, wąskie ramy. Uważam, że każda religia, która jest Dobra (w takim pierwotnym, moralnym odczuciu człowieka, aby nie krzywdzić innych) może doprowadzić człowieka do duchowych doznań. Uważam, że różne wyznania mają wspólne piękne elementy, które ukazują nam prawdę o harmonii tego świata. Uważam, że jest wiele dróg do spokoju i szczęścia i że na tym etapie, na którym jesteśmy, nie da się zrozumieć języka Boga ani tego co jest po śmierci (chociaż myślę, że coś tam jest).
Uważam, że Cuda tkwią w takich rzeczach, jak miłość, narodziny dziecka, piękno natury...
Tyle (;

[madana]

Napisane przez tyene

Opresyjna, nie opresywna

Cóż, jedyne co możesz, to postawić na swoim. To jest daleko ważniejsze niż kawalerka czy cokolwiek takiego. Problemem jest to, że jesteście od niej zbyt finansowo uzależnieni. W zdrowej sytuacji teściowa może najwyżej zagrozić, że na ślub przyjdzie, a nie, że go odwoła. Jasno dajcie jej do zrozumienia, że Wasze przekonania są najważniejsze i że musi je akceptować. Jeżeli ich nie akceptuje, to nie jest obecna w Waszym życiu. Innej drogi nie ma.

- dla Ciebie to oczywiste, dla mnie i kilku osób piszących też- ale ten urok podarowanej ziemi

[tyene]

Napisane przez cukraktywna

To w sumie nietrudno wyjaśnić, zresztą lubię rozmawiać o religii (; Jestem po trosze agnostyczką, uważam po prostu, że nie ma sensu wkładać metafizycznego aspektu rzeczywistości w jakieś dziwne, ziemskie, wąskie ramy. Uważam, że każda religia, która jest Dobra (w takim pierwotnym, moralnym odczuciu człowieka, aby nie krzywdzić innych) może doprowadzić człowieka do duchowych doznań. Uważam, że różne wyznania mają wspólne piękne elementy, które ukazują nam prawdę o harmonii tego świata. Uważam, że jest wiele dróg do spokoju i szczęścia i że na tym etapie, na którym jesteśmy, nie da się zrozumieć języka Boga ani co jest po śmierci (chociaż myślę, że coś tam jest).
Tyle (;

Wszystko spoko, ale w trakcie przysięgi ślubnej, ba, już na etapie protokołu ślubnego musiałaś skłamać. Gdybyście oboje powiedzieli dokładnie TO księdzu, nigdy w życiu nie udzieliłby Wam ślubu. Trzeba mieć tego świadomość.

[elvegirl]

Napisane przez Kalini

Dla mnie ślub kościelny, osób niepraktykujących to tez dla mnie hipokryzja. Uważam, że powinny się na uroczystość religijną powinny się decydować osoby, które są w realny sposób wierzące.

Też tak myślę.

Napisane przez skazana_na_bluesa

może to bezczelne z mojej strony ale uśmiechnęłam się pod nosem przy fragmencie o kawalerce.

Mam wrażenie, że większość czytelników zareagowała podobnie.

[madana]

Napisane przez cukraktywna

To w sumie nietrudno wyjaśnić, zresztą lubię rozmawiać o religii (; Jestem po trosze agnostyczką, uważam po prostu, że nie ma sensu wkładać metafizycznego aspektu rzeczywistości w jakieś dziwne, ziemskie, wąskie ramy. Uważam, że każda religia, która jest Dobra (w takim pierwotnym, moralnym odczuciu człowieka, aby nie krzywdzić innych) może doprowadzić człowieka do duchowych doznań. Uważam, że różne wyznania mają wspólne piękne elementy, które ukazują nam prawdę o harmonii tego świata. Uważam, że jest wiele dróg do spokoju i szczęścia i że na tym etapie, na którym jesteśmy, nie da się zrozumieć języka Boga ani co jest po śmierci (chociaż myślę, że coś tam jest).
Tyle (;

- ależ ja rozumiem, tyle że Ty nie składasz małżeńskiej przysięgi na pięknej łące , a decydujesz się na ślub w kk, gdzie składasz bardzo konkretne zobowiązanie, które wg Twojego światopoglądu będzie kłamstwem już momencie mówienia tych słów przysięgi, będziesz mówiła nieważne słowa.

[Chatul]

Napisane przez tyene

Opresyjna, nie opresywna

Dlaczego?

Napisane przez cukraktywna

To w sumie nietrudno wyjaśnić, zresztą lubię rozmawiać o religii (; Jestem po trosze agnostyczką, uważam po prostu, że nie ma sensu wkładać metafizycznego aspektu rzeczywistości w jakieś dziwne, ziemskie, wąskie ramy. Uważam, że każda religia, która jest Dobra (w takim pierwotnym, moralnym odczuciu człowieka, aby nie krzywdzić innych) może doprowadzić człowieka do duchowych doznań. Uważam, że różne wyznania mają wspólne piękne elementy, które ukazują nam prawdę o harmonii tego świata. Uważam, że jest wiele dróg do spokoju i szczęścia i że na tym etapie, na którym jesteśmy, nie da się zrozumieć języka Boga ani co jest po śmierci (chociaż myślę, że coś tam jest).
Tyle (;

A nie kłóci się takie podejście z braniem ślubu w konkretnej instytucji religijnej, która ma konkretne nakazy i zakazy, które obejmują jej członków? Nie jest niezgodne z takim podejściem np. podpisywanie, że będzie się wychowywało dzieci po katolicku? Że o innych aspektach życia katolickiego nie wspomnę?

[elvegirl]

Napisane przez Chatul

Dobra, teraz doczytałam to. W sumie… Serio się dziwisz, że mama TŻ-a jest zgorszona Waszą postawą? Z jednej strony ślub kościelny, a z drugiej jawne łamanie zasad głoszonych przez ten kościół? Straszna niekonsekwencja.

Ano.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez cukraktywna

To w sumie nietrudno wyjaśnić, zresztą lubię rozmawiać o religii (; Jestem po trosze agnostyczką, uważam po prostu, że nie ma sensu wkładać metafizycznego aspektu rzeczywistości w jakieś dziwne, ziemskie, wąskie ramy. Uważam, że każda religia, która jest Dobra (w takim pierwotnym, moralnym odczuciu człowieka, aby nie krzywdzić innych) może doprowadzić człowieka do duchowych doznań. Uważam, że różne wyznania mają wspólne piękne elementy, które ukazują nam prawdę o harmonii tego świata. Uważam, że jest wiele dróg do spokoju i szczęścia i że na tym etapie, na którym jesteśmy, nie da się zrozumieć języka Boga ani tego co jest po śmierci (chociaż myślę, że coś tam jest).
Uważam, że Cuda tkwią w takich rzeczach, jak miłość, narodziny dziecka, piękno natury...
Tyle (;

tjaaa.... to zamiast w kościele weź ślub w duchu innej religii, np. pogańskiej, bo jakoś bardziej pasują mi te cudy miłości czy narodzin.

[madana]

Napisane przez tyene

Wszystko spoko, ale w trakcie przysięgi ślubnej, ba, już na etapie protokołu ślubnego musiałaś skłamać. Gdybyście oboje powiedzieli dokładnie TO księdzu, nigdy w życiu nie udzieliłby Wam ślubu. Trzeba mieć tego świadomość.

- dokładnie.

[Kalini]

Napisane przez cukraktywna

To w sumie nietrudno wyjaśnić, zresztą lubię rozmawiać o religii (; Jestem po trosze agnostyczką, uważam po prostu, że nie ma sensu wkładać metafizycznego aspektu rzeczywistości w jakieś dziwne, ziemskie, wąskie ramy. Uważam, że każda religia, która jest Dobra (w takim pierwotnym, moralnym odczuciu człowieka, aby nie krzywdzić innych) może doprowadzić człowieka do duchowych doznań. Uważam, że różne wyznania mają wspólne piękne elementy, które ukazują nam prawdę o harmonii tego świata. Uważam, że jest wiele dróg do spokoju i szczęścia i że na tym etapie, na którym jesteśmy, nie da się zrozumieć języka Boga ani tego co jes (chociaż myśt po śmiercilę, że coś tam jest).
Uważam, że Cuda tkwią w takich rzeczach, jak miłość, narodziny dziecka, piękno natury...
Tyle (;

Ale po co w tym wszystkim ślub kościelny w konkretnym obrządku? Biorąc go przyjmujesz pewne wartości i obowiązki.
Katolicki ślub dla katolików, tak to powinno wyglądać.

[cukraktywna]

Napisane przez madana

- no to JAK można kogoś takiego traktować dorośle? Poważnie? Że niby ślub ma dorosłości przydać i powagi?
Wobec tak dominujących osób można swoje życie zbudować w jeden sposób: autonomiczny i niezależny (ach ta ziemia )- potem będzie chrzest, komunia ewentualnych dzieci, bo babcia inaczej na zawał zejdzie No jak traktować ich poważnie?

o_O ślub bierze się, by dzielić radością z bliskimi, a nie by przydać sobie dorosłości i powagi... Mam bierzmowanie i mogę wziąć kościelny nie chodząc do kościoła, skoro ksiądz mi go da, to czemu Wy mi go odmawiacie?

[margitta]

Niektórzy to traktują Kościół jak lokal do wynajęcia na ślub

A wasz przykład jest do bólu sztampowy. Doświadczenie mówi mi, że nic nie zrobicie. Gdybyście byli ateistami to może długie rozmowy doprowadziłyby do jakiegoś kompromisu i zrozumienia tego, ale wasza postawa jest niejasna. Nastaw się, że te problemy nie znikną, będzie raczej tylko gorzej. Jedyne wyjście to ograniczyć kontakty, ale jeżeli jesteście w jakikolwiek sposób uzależnieni od teściów to może to być problem.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez cukraktywna

o_O ślub bierze się, by dzielić radością z bliskimi, a nie by przydać sobie dorosłości i powagi... Mam bierzmowanie i mogę wziąć kościelny nie chodząc do kościoła, skoro ksiądz mi go da, to czemu Wy mi go odmawiacie?

lol. śluby bierze się też uwaga... w urzędzie stanu cywilnego! tada!

pogadaj z księdzem od serca o swoich poglądach, na pewno zgodzi się na udzielenie ślubu

ale dobra, wracając do wątku - stańcie się niezależnymi ludźmi. nie liczcie na pomoc teściowej tylko na swoje możliwości to skończą się możliwości szantażu.

[madana]

Napisane przez cukraktywna

o_O ślub bierze się, by dzielić radością z bliskimi, a nie by przydać sobie dorosłości i powagi... Mam bierzmowanie i mogę wziąć kościelny nie chodząc do kościoła, skoro ksiądz mi go da, to czemu Wy mi go odmawiacie?

- da , bo kłamałaś, musiałaś kłamać, gdyż gdybyś powiedziała dokładnie TO, co tu napisałaś, żaden ksiądz kk , by nie udzielił i ślubu, a wtedy teściowa na zawał by zeszła, a ziemia przepadała.Ja Ci niczego nie odmawiam- mówię, że zaczynasz wspólne życie od kłamliwego ślubu, będziesz kłamać w przysiędze itp. , tyle ze potem nie dziw się,że teściowa traktuje Cie jak traktuje, jak nie potrafisz nawet w prawdzie własnych poglądów stanąć.
W sumie nie mój cyrk i nie moja małpa, tyle że skoro chcesz być traktowana dorośle, to taka bądź- stąd - mimo całej upierdliwości takich osób jak przyszła teściowa, nie dziwię się , że Was tak traktuje.
A wobec takich osób tylko działa zachowanie dystansu i samodzielność i NIEZALEŻNOŚĆ, no ale wtedy wracamy do kawalerki za 1500 zł, kawałka ziemi itp.

No i tak: w czasie ślubu cywilnego na pewno żadna z dziewczyn nie dzieliła się "radością z bliskimi", tylko kościelny sztafaż musi być

[Kalini]

Napisane przez cukraktywna

o_O ślub bierze się, by dzielić radością z bliskimi, a nie by przydać sobie dorosłości i powagi... Mam bierzmowanie i mogę wziąć kościelny nie chodząc do kościoła, skoro ksiądz mi go da, to czemu Wy mi go odmawiacie?

Musisz się szczerze wyspowiadać; brać ślub bez grzechu i szczerze postanowić poprawę, inaczej chyba ślub nie jest ważny.
Bierz ślub gdzie chcesz. Chodzi o to, że z jeden strony odcinasz się od kościoła, a z drugiej korzystasz z "usług", które oferuje. Ja nie jestem wierząca, ale mam taki hmmmm szacunek to religii innych ludzi, że nie traktuje jej instrumentalnie.
Dziecko też ochrzcicie, aby dzielić radość z innymi?

[Dorotti666]

Napisane przez Kalini

Dla mnie ślub kościelny, osób niepraktykujących to tez dla mnie hipokryzja. Uważam, że powinny się na uroczystość religijną powinny się decydować osoby, które są w realny sposób wierzące.

Zgadzam się, że ślub kościelny powinny brać osoby wierzące.
Bo według mnie albo się jest wierzącym i chodzi do Kościoła, praktykuje wszelkiego rodzaju obrzędy, święta, albo się nie jest wierzącym i niczego takiego nie robi, bo w sumie po co ? Z tradycji rodzinnej ?
Nie ma czegoś takiego jak wierzący niepraktykujący, no ludzie..

[Leszy]

Napisane przez cukraktywna

o_O ślub bierze się, by dzielić radością z bliskimi, a nie by przydać sobie dorosłości i powagi... Mam bierzmowanie i mogę wziąć kościelny nie chodząc do kościoła, skoro ksiądz mi go da, to czemu Wy mi go odmawiacie?

Nikt Ci nie odmawia. Ksiądz Ci go daje, bo najpewniej skłamałaś mu. Po prostu każdy tutaj uważa Cię za hipokrytkę, która to składa przysięgę w danej religii, kompletnie jej nie wyznając. Tylko dla uroczystości. I nikt w tym momencie nie dziwi się teściowej, że jest wkurzona waszym niechodzeniem do kościoła.
A potem przez takie osoby statystyki wierzących są zawyżone